Widok
szybkie, domowe obiady tradycyjne
szukam przepisów na szybkie domowe obiady bez udziwiania typu owoce morza, tuńczyk, halibut, zapiekanki itp.
Chciałabym gotować takie dania, które mozna odgrzać na drugi dzień.
Smaczne i w miarę zdrowe...
Pracuję i obiad gotować po pracy o 17.00 odpada--------z głodu padniemy szybciej:))
Ciężko przeglądać wątki o gotowaniu, jak w każdym jest ponad 100 postów i znaleźć coś....
Może to będzie osobny wątek....
Chciałabym gotować takie dania, które mozna odgrzać na drugi dzień.
Smaczne i w miarę zdrowe...
Pracuję i obiad gotować po pracy o 17.00 odpada--------z głodu padniemy szybciej:))
Ciężko przeglądać wątki o gotowaniu, jak w każdym jest ponad 100 postów i znaleźć coś....
Może to będzie osobny wątek....
A co jest dziwnego w tuńczyku, halibucie czy zapiekance? Albo krewetkach z biedronki?;)
Akurat zapiekankę to można łatwo zrobić dzień wcześniej - ugotować makaron/ziemniaki, podsmażyć mięso czy inny farsz i następnego dnia tylko posypać serem i do piekarnika na 15 minut
To samo z tuńczykiem - podsmażyć cebulę, dodać puszkę tuńczyka, przecier pomidorowy, w międzyczasie ugotować makaron, doprawić i gotowe:)
Czym jest dla ciebie domowy obiad? Schabowy z ziemniakami?
Ja w tygodniu też nie robię obiadów, które wymagają stania przy garach, bo nie mam czasu (ani ochoty, pracuję w restauracji i dość mam tego w pracy;) ale pieczona ryba to nie jest żadne udziwnienie, wręcz bardzo szybki i prosty obiad - wieczorem dzien wczesniej przygotowuje rybe (przyprawiam, oprawiam;) a po pracy wkladam do piekarnika/parowaru i za 20 minut jest gotowa. Przez te 20 minut zdaze wypakowac zakupy, ogarnac balagan ktory zawsze zostaje, jak sie rano wszyscy spiesza, wyczyscic syna po przedszkolu:)
Czesto robie (wlasciwie zawsze) wieczorem rzeczy typu gotowanie makaronu/ryzu/przygotowanie miesa czy ryby, tak, zeby po pracy obiad byl gotowy w max. 20 minut.
Nie ukrecam golabkow, ciasta na pierogi czy nie pieke miesa godzine:)
Akurat zapiekankę to można łatwo zrobić dzień wcześniej - ugotować makaron/ziemniaki, podsmażyć mięso czy inny farsz i następnego dnia tylko posypać serem i do piekarnika na 15 minut
To samo z tuńczykiem - podsmażyć cebulę, dodać puszkę tuńczyka, przecier pomidorowy, w międzyczasie ugotować makaron, doprawić i gotowe:)
Czym jest dla ciebie domowy obiad? Schabowy z ziemniakami?
Ja w tygodniu też nie robię obiadów, które wymagają stania przy garach, bo nie mam czasu (ani ochoty, pracuję w restauracji i dość mam tego w pracy;) ale pieczona ryba to nie jest żadne udziwnienie, wręcz bardzo szybki i prosty obiad - wieczorem dzien wczesniej przygotowuje rybe (przyprawiam, oprawiam;) a po pracy wkladam do piekarnika/parowaru i za 20 minut jest gotowa. Przez te 20 minut zdaze wypakowac zakupy, ogarnac balagan ktory zawsze zostaje, jak sie rano wszyscy spiesza, wyczyscic syna po przedszkolu:)
Czesto robie (wlasciwie zawsze) wieczorem rzeczy typu gotowanie makaronu/ryzu/przygotowanie miesa czy ryby, tak, zeby po pracy obiad byl gotowy w max. 20 minut.
Nie ukrecam golabkow, ciasta na pierogi czy nie pieke miesa godzine:)
po prostu my nie jemy zadnych zapiekanek, bo nie lubimy
ryb smażyć nie umiem niestety i nie mam parowaru,szybkowaru.
taki ze mnie typ, ze wszystko przygotowuję wieczorem tzn pieke mieso, kręce gołabki, mielone, gotuję zupy, ale jakoś brakuje już pomysłów po prostu....
A krewetek nie zjem niestety;p
a makaronów mąż nie tknie i kłopot....
ryb smażyć nie umiem niestety i nie mam parowaru,szybkowaru.
taki ze mnie typ, ze wszystko przygotowuję wieczorem tzn pieke mieso, kręce gołabki, mielone, gotuję zupy, ale jakoś brakuje już pomysłów po prostu....
A krewetek nie zjem niestety;p
a makaronów mąż nie tknie i kłopot....
Zupy możesz robić na dwa dni,np jak robisz rosół to zrób więcej i na drugi dzień dodaj koncentrat pomidorowy,bazyli i masz pomidorową,ugotuj makaron,albo ogórkową z rosołu też zrobisz.
Zrób w niedzielę jakies miesko w sosie,np bitki i też na dwa dni,raz podaj z ziemniakami,raz np z pyzami,kluskami śląskimi,raz z buraczkami,raz z inną surówką.
Chińskie robi się szybko,wystarczy ryż,mieszanka warzyw mrożonych chińskich i przyprawy,sos sojowy itd,20 minut i masz chińskie.
Jezeli Twój mąż nie tknie makaronów to masz naprawdę problem,bo większość szybkich dań to z makaronu niestety.
A rybkę bardzo szybko robi sie tez w piekarniku.
Zrób w niedzielę jakies miesko w sosie,np bitki i też na dwa dni,raz podaj z ziemniakami,raz np z pyzami,kluskami śląskimi,raz z buraczkami,raz z inną surówką.
Chińskie robi się szybko,wystarczy ryż,mieszanka warzyw mrożonych chińskich i przyprawy,sos sojowy itd,20 minut i masz chińskie.
Jezeli Twój mąż nie tknie makaronów to masz naprawdę problem,bo większość szybkich dań to z makaronu niestety.
A rybkę bardzo szybko robi sie tez w piekarniku.
Moim ulubionym daniem na kilka dni są bitki wołowe - w sumie to same się robią: Plastry wołowiny rozbić, obtoczyć w mące i podsmażyć na oleju, przełożyć do garnka. Na tej samej patelni podsmażyć ze dwie cebule, dodać do garnka, zalać wodą, dodać łyżkę musztardy, kilka suszonych grzybków, paprykę pokrojoną w kostkę, czosnek i dusić pod przykryciem aż mięso będzie mięciutkie, potem posolić i dodać inne przyprawy.
Pierwszego dnia jemy z ziemniakami i ogórkiem kiszonym. Drugiego dnia z kopytkami i sałatą ze śmietaną, trzeciego z kaszą gryczaną i buraczkami.
Zupy zawsze gotuję większą ilość. Dwa dni jemy a resztę zamrażam. Po miesiącu odmrażam i znowu mam dwa dni z głowy.
Gdy piekę np. szynkę w rękawie to pierwszego dnia jemy z ziemniaczkami plastry mięsa w sosie a drugiego kroję mięso na mniejsze kawałki i dorabiam sos np. pieczarkowy, podaję z kaszą.
Leczo - wystarczy pokroić cukinię, kabaczka, papryki, cebulę, pomidory, dodać podsmażoną kiełbasę i gotować. Wychodzi mi na 3 dni i też każdego dnia podaję z czymś innym.
Pierwszego dnia jemy z ziemniakami i ogórkiem kiszonym. Drugiego dnia z kopytkami i sałatą ze śmietaną, trzeciego z kaszą gryczaną i buraczkami.
Zupy zawsze gotuję większą ilość. Dwa dni jemy a resztę zamrażam. Po miesiącu odmrażam i znowu mam dwa dni z głowy.
Gdy piekę np. szynkę w rękawie to pierwszego dnia jemy z ziemniaczkami plastry mięsa w sosie a drugiego kroję mięso na mniejsze kawałki i dorabiam sos np. pieczarkowy, podaję z kaszą.
Leczo - wystarczy pokroić cukinię, kabaczka, papryki, cebulę, pomidory, dodać podsmażoną kiełbasę i gotować. Wychodzi mi na 3 dni i też każdego dnia podaję z czymś innym.
dzieki bardzo. Spróbuje z tym rękawem i może jakaś kasza przejdzie.
tak sobie myśle ze może zamiast wołowiny( drogo strasznie)indyk?
Mój mąż to ani makaronow, ani zapiekanek, ani pierogów, klusek kopytek nie zje. Leczo odpada. Taki to typ wychowany na schabowych i mielonych:P Zero jakiś nowości ....
No i kłopot mam.
W jakim wielkim garze @emilio gotujesz ze masz zupy na dwa dni i jeszcze zostaje na kolejne dwa?
tak sobie myśle ze może zamiast wołowiny( drogo strasznie)indyk?
Mój mąż to ani makaronow, ani zapiekanek, ani pierogów, klusek kopytek nie zje. Leczo odpada. Taki to typ wychowany na schabowych i mielonych:P Zero jakiś nowości ....
No i kłopot mam.
W jakim wielkim garze @emilio gotujesz ze masz zupy na dwa dni i jeszcze zostaje na kolejne dwa?
Mamo B - z indyka nie robiłam ale na pewno można zrobić z karkówki lub z szynki.
Zupy gotuję w 6-cio litrowym garnku. Robię zupy gęste, więc i sycące.
I doskonale Cię rozumiem bo mój mąż, kiedy się poznaliśmy też znał smak jedynie schabowego, mielonego, ziemniaków i dwóch surówek. Jestem w szoku, że jest jeszcze w naszym kraju wielu ludzi, którzy całe życie jedzą to samo:-) Ja jednak byłam karmiona przez mamę bardzo różnorodnymi daniami.
Skoro to ja gotuję, mąż musiał się przełamać i polubić to, co ja podaję. Teraz zjada wszystko i bardzo chwali moją kuchnię.
Zupy gotuję w 6-cio litrowym garnku. Robię zupy gęste, więc i sycące.
I doskonale Cię rozumiem bo mój mąż, kiedy się poznaliśmy też znał smak jedynie schabowego, mielonego, ziemniaków i dwóch surówek. Jestem w szoku, że jest jeszcze w naszym kraju wielu ludzi, którzy całe życie jedzą to samo:-) Ja jednak byłam karmiona przez mamę bardzo różnorodnymi daniami.
Skoro to ja gotuję, mąż musiał się przełamać i polubić to, co ja podaję. Teraz zjada wszystko i bardzo chwali moją kuchnię.
Może gulasz? Z udźca z indyka jest moim ulubionym.
Też można zrobić na kilka dni i robi się szybciej niż z innych mięs.
A może później byc składnikiem np. placków po węgiersku (jeśli już znudzi sie wam gulasz z kaszą/ ziemniakami), a zrobienie placków ziemniaczanych też nie jest czasochłonne (no, chyba, że masz wieelką rodzinę).
Też można zrobić na kilka dni i robi się szybciej niż z innych mięs.
A może później byc składnikiem np. placków po węgiersku (jeśli już znudzi sie wam gulasz z kaszą/ ziemniakami), a zrobienie placków ziemniaczanych też nie jest czasochłonne (no, chyba, że masz wieelką rodzinę).
Myślę ze też będe musiała być twardsza i nieraz przemycić coś niecos w gulaszu na przykład. Jakąś marchewkę czy paprykę choć nie lubi takich warzyw z sosów:P
Może bitki z indyka z mieszanką jaką mrozoną?
A zupa u nas na trzy dni z 6 litrowego gara na trzy osoby---------masakra ile my jemy:P
Ja jestem otwarta na wszelkie nowości, ale jak mam gotować coś, a potem widzieć miny męża i córy, to mi sie odechciewa po prostu.....
Szkoda produktów i mojego wysiłku....
Chyba musze sie przełamać
Z głodu nie padna przecież.....
Może bitki z indyka z mieszanką jaką mrozoną?
A zupa u nas na trzy dni z 6 litrowego gara na trzy osoby---------masakra ile my jemy:P
Ja jestem otwarta na wszelkie nowości, ale jak mam gotować coś, a potem widzieć miny męża i córy, to mi sie odechciewa po prostu.....
Szkoda produktów i mojego wysiłku....
Chyba musze sie przełamać
Z głodu nie padna przecież.....
ja dodaje do swojego gulaszu warzywa na samym początku duszenia. później i tak się rozpadną, przy okazji zagęszczając sos i nie będzie ich widać (chociaż my lubimy warzywa, i zostawiam ich trochę na późniejsze dorzucenie).
Mogłabyś jeszcze upiec kotlety z karkówki w piekarniku na blasze, a nazajutrz położyć plaster sera i podgrzać.
Mogłabyś jeszcze upiec kotlety z karkówki w piekarniku na blasze, a nazajutrz położyć plaster sera i podgrzać.
żeby było szybciej - kupuję w Leclercu na wagę mrożoną włoszczyznę :] mam i do zup i do sosów/gulaszu ;) - ot dodaję 1-2 garści :] (czyli marchewka, seler, pietruszka, por + do tego cebula)
ja też staram się robić obiady na 2 dni :] dobrą opcją jest gotowanie i zamrażanie :] robiłam tak będąc w ciąży, gdy miałam mięsowstręt ;) a Mąż był przyzwyczajony przez swoją mamę do zabierania do pracy obiadów do odgrzania ;) poświęcałam 1 dzień co jakiś czas, robiłam 2-3 dania : pulpety w 2 różnych sosach, kotlety mielone, kurczaka po meksykańsku, udka duszone z cebulą i czosnkiem, leczo, gulasz :) porcjowałam i zamrażałam :] albo Mąż brał sobie do pracy albo wyciągaliśmy 2 porcje na obiad dla siebie :] (jak miałam dzień, że mogłam zjeść mięso)
poza tym wydaje mi się, że bardzo dużo zależy od żony ;) co mąż będzie jadł :] nawet jak jest z domu nie nauczony ;) moja teściowa niestety nie gotuje najlepiej, chociaż ciasta robi fenomenalne :) za to inne potrawy - wiecznie nie dosmaczone ;) uznawała tylko sól i pieprz ;) trochę się to zmieniło jak przez rok mieszkałyśmy razem i musiałam mieć swoją półkę i szufladę pełną ziół i przypraw ;)
w każdym razie wiele potraw Mąż nauczył się jeść przy mnie ;) zresztą zawsze ma wybór - zupki chińskie lub obiad u mamusi ;)
ja też staram się robić obiady na 2 dni :] dobrą opcją jest gotowanie i zamrażanie :] robiłam tak będąc w ciąży, gdy miałam mięsowstręt ;) a Mąż był przyzwyczajony przez swoją mamę do zabierania do pracy obiadów do odgrzania ;) poświęcałam 1 dzień co jakiś czas, robiłam 2-3 dania : pulpety w 2 różnych sosach, kotlety mielone, kurczaka po meksykańsku, udka duszone z cebulą i czosnkiem, leczo, gulasz :) porcjowałam i zamrażałam :] albo Mąż brał sobie do pracy albo wyciągaliśmy 2 porcje na obiad dla siebie :] (jak miałam dzień, że mogłam zjeść mięso)
poza tym wydaje mi się, że bardzo dużo zależy od żony ;) co mąż będzie jadł :] nawet jak jest z domu nie nauczony ;) moja teściowa niestety nie gotuje najlepiej, chociaż ciasta robi fenomenalne :) za to inne potrawy - wiecznie nie dosmaczone ;) uznawała tylko sól i pieprz ;) trochę się to zmieniło jak przez rok mieszkałyśmy razem i musiałam mieć swoją półkę i szufladę pełną ziół i przypraw ;)
w każdym razie wiele potraw Mąż nauczył się jeść przy mnie ;) zresztą zawsze ma wybór - zupki chińskie lub obiad u mamusi ;)
no to ja też zrobie sobie zapas mrożonek:)
co do kaszy gryczanej, to mąż twierdzi ze jest gorzka...ja nie czuje gorzkości.
a czym dosmaczasz Agusia?np. gulasz z indyka?lub pieczeń?
U mnie problemem nie jest samo gotowanie tylko pomysł na.....i przekonywanie męża do czegoś nowego...
np. jakieś mielone z dodatkami...uznaje tylko szczypiorek lub cebule i pieczarki..
ehhhh czas na zmiany nadszedł:))
co do kaszy gryczanej, to mąż twierdzi ze jest gorzka...ja nie czuje gorzkości.
a czym dosmaczasz Agusia?np. gulasz z indyka?lub pieczeń?
U mnie problemem nie jest samo gotowanie tylko pomysł na.....i przekonywanie męża do czegoś nowego...
np. jakieś mielone z dodatkami...uznaje tylko szczypiorek lub cebule i pieczarki..
ehhhh czas na zmiany nadszedł:))