Odpowiadasz na:

Re: wydatki samotnej matki:)

Nie od dzisiaj wiadomo, że pieniądz deprawuje. Żądza posiadania pieniądze zaślepia zdrowy rozsądek, zabija wszelkie normy etyczne i moralne. Gdy to tych żądzy dodamy jeszcze subiektywne poczucie... rozwiń

Nie od dzisiaj wiadomo, że pieniądz deprawuje. Żądza posiadania pieniądze zaślepia zdrowy rozsądek, zabija wszelkie normy etyczne i moralne. Gdy to tych żądzy dodamy jeszcze subiektywne poczucie krzywdy okraszone nieokiełznaną nienawiścią, będziemy mieć wybuchową mieszanką.
Z mojego doświadczenia wynika, że większość ojców zobowiązanych do alimentacji łoży na swoje dzieci, chce łożyć i czyni to z poczucia miłości i obowiązku. Jednakże ich chęci i wola zaspokajania potrzeb dziecka dziwnym trafem znika na sali sądowej, gdy zaczynają być obrzucani błotem. Piszę tutaj o ojcach dzieci, w kontekście faktu, że 90% przypadków zobowiązania do alimentacji dotyczy właśnie ojców.

Pozostaje jednak owe przysłowiowe 10%. I tu się dopiero zaczyna "zabawa". Otóż podzielę się z Wami pewną historią, a w zasadzie sprawą teraźniejszą, którą trwa już dobre dwa lata.
Mój dobry przyjaciel ma troje dzieci. Ze względu na częste zdrady żony, rozwiódł się z nią ale z racji swojej naiwnej rycerskości nie podjął trudu uzyskania orzeczenia o rozwodzie z winy żony (czego teraz szczerze żałuje). Idąc dalej w swej rycerskości, zgodził się płacić alimenty na trzech synów w wysokości: 1000zł, 1000zł i na najstarszego (obecnie prawie 18 lat) 1500zł, zatem łącznie miesięcznie 3500zł. Niemało, prawda?
Po dwóch latach od rozwodu najstarszy syn podjął decyzję, że woli mieszkać z ojcem i jego nową żoną. W atmosferze histerii i awantur matka w końcu zgodziła się na przeprowadzkę syna (wtedy miał 16 lat). Pozostali dwaj synowie też chcieli zamieszkać z ojcem ale (10 lat i 12 lat - wtedy) ale tego już dla pani matki było za wiele i nawet mój przyjaciel nie próbował perswazji.
Po przeprowadzce mój przyjaciel uznał, co wydawało mu się logiczne, że skoro syn miesza z nim i on ponosi cały koszt jego utrzymania, to już alimentów na niego płacić przecież nie będzie, bo to jakaś bzdura.
Jakież było jego zdziwienie, gdy otrzymał po miesiącu zajęcie swojego rachunku bankowego, ponieważ matka wszczęła postępowanie egzekucyjne. Oczywiście natychmiast podjął stosowne kroki prawne, aczkolwiek zmiana obowiązku alimentacyjnego w postępowaniu sądowym trwa już prawie drugi rok - a mój przyjaciel płaci miesiąc w miesiąc 1500zł plus opłatę stosunkową prosto do komornika.
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że matka te pieniądze przyjmie ochoczo, a syn mojego przyjaciela nie widzi z nich ani złotówki.
Rad nie rad musiał w końcu podjąć dalsze kroki, bo kwota przywłaszczonych pieniędzy syna przekroczyła 30.000zł i złożył zawiadomienie do prokuratury. O dziwo, prokuratura podjęła rękawicę, choć była mocno zdziwiona, bo z taką sprawą jeszcze się nie spotkała. Na tę chwilę (chyba w tym tygodniu) matka otrzyma zarzuty i zostanie postawiona w stan oskarżenia - wstępnie za przywłaszczenie pieniędzy, złośliwe uchylanie się od alimentacji syna. W toku przesłuchania odmówiła wyjaśnień, twierdząc, że to zmowa sądu, mojego przyjaciela i jego prawnika przeciwko niej, a pieniądze należą się jej, a nie synowi, bo sąd napisał "płatne do rąk matki".

3 kwietnia ma odbyć się rozprawa w przedmiocie zmiany obowiązku alimentacyjnego. Sam jestem ciekaw, co zrobi sąd. Na dzień rozprawy matka będzie już osobą podejrzaną w sprawie o okradzenie własnego syna na kwotę nie mniejszą niż 30.000zł.

I co Wy na to, Drogie Panie? Hm?

zobacz wątek
12 lat temu
Halewicz

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry