Nasze dzieci nie są pępkami świata :) Jesli próba uspokojenia nic nie dała, wychodzę ze sklepu, żeby nie uprzykrzać zakupów pozostałym. Gdy wybieram się na zakupy, to robię to głównie w celu...
rozwiń
Nasze dzieci nie są pępkami świata :) Jesli próba uspokojenia nic nie dała, wychodzę ze sklepu, żeby nie uprzykrzać zakupów pozostałym. Gdy wybieram się na zakupy, to robię to głównie w celu zakupu, ale ma to też być swego rodzaju odpoczynek od domowych obowiązkow, przyjemność. A płaczące dziecko ... odbiera mi tę przyjemność. Postaw się w roli pozostałych klientek. My jako matki musimy umieć dostosować si do sytuacji tak, by nasze dzieci nie były czyjąś zmorą. Dla przykładu - 2 tyg temu, wybraliśmy się do restauracji z dziećmi 4 i 6 lat. Nie są aniołkami, ale nauczeni, że poza domem trzeba trzymać fason. Obok nas rodzina, 3 chłopców, na oko 8 i bliźniaki po 6 lat. Kłótnie, krzyki, zabieranie z talerza. Hałasują, bo to, że kręcą się na krzesłach mi nie przeszkadza, chcą, niech się szarpią, ale nie darcie się na całą restaurację, a rodzice zero reakcji- poza rzuceniem, że jak się nie uspokoją, to nie będzie lodów. No a może przed wejściem trzeba było uprzedzić, że lody będą, jak będzie odpowiednei zachowanie? Ludzie coraz głośniej komentowali zachowanie chłopców, a po rodzicach spływało. I tak 3 dzieci i 2 tępych rodziców uprzykszyło obiad kilkunastu osobom, my deser odpuściliśmy, bo krzyków mieliśmy dość. Jeśli my, rodzice nie zapanujemy nad naszymi dziećmi, to inni tego nie zrobią. Moje dzieciaki nie sa idealne, ale na pewno dużo cichsze niż wspomniane trio. A 2-latek jednak sporo już rozumie i nie można odpuścić, bo na tym polega własnie wychowanie dziecka. To nie niemowlę, które nie rozumie.
zobacz wątek