Bardzo łatwo jest ponarzekać na dzieci, bo Was uszka bolą. To może rzeczywiście, drogie Panie, wyjedźmy z dziećmi, żeby żadnych durnych bezdzietnych nie narażać na stresy, ciekawe, kto im emeryturę...
rozwiń
Bardzo łatwo jest ponarzekać na dzieci, bo Was uszka bolą. To może rzeczywiście, drogie Panie, wyjedźmy z dziećmi, żeby żadnych durnych bezdzietnych nie narażać na stresy, ciekawe, kto im emeryturę zapewni. Przynajmniej będą mieli na co narzekać.
Dzieci płaczą. Dorośli też. Pracuję i z dorosłymi, i z dziećmi, często w dużej liczbie, w szkole. Absolutnie nie narzekam na hałas, na płacze. Jedyne, co mi słuch uszkadza, to dzwonki i krzyczący nauczyciele, głośna muzyka w galeriach handlowych, hałas uliczny, drący mordę dorośli, ryczące motory i samochody, babska wrzeszczące na pół ulicy do koleżanek w oknie 3 domy dalej.
Odpuśćcie dzieciom. Zastanówcie się nad sobą, czy przypadkiem nie płaczą przez Was.
zobacz wątek