Widok
Zwolnienie lekarskie w ciąży - pytanie.
moje pytanie jak to teraz jest, czy w 5-6 mcu ciąży jest ciężko o zwolnienie już takie "przedłużane" do porodu? czy można się z lekarzem umówić np że od następnej wizyty będzie wypisywał?? jak nie dają to ci z NFZ czy nie ma reguły ?
Nie pytam kto da, a kto nie da, chciałabym tylko szersze rozeznanie zrobić, nie wiem czy mam się nastawiać bojowo czy nie..
Czy argumentować zwolnienie warunkami pracy ? (co wydaje mi się bez sensu bo co lekarza interesuje że firma nie przestrzega
przepisów prawa pracy)?
zaznaczę że jestem w 4 mcu i póki co ciąża przebiega prawidłowo, ale w pierwszej ciąży w 5 mcu lekarka (prywatnie) wypisała zw ale z marudzeniem, a w 6 mcu okazało się że mam leżeć do końca ciąży
Nie pytam kto da, a kto nie da, chciałabym tylko szersze rozeznanie zrobić, nie wiem czy mam się nastawiać bojowo czy nie..
Czy argumentować zwolnienie warunkami pracy ? (co wydaje mi się bez sensu bo co lekarza interesuje że firma nie przestrzega
przepisów prawa pracy)?
zaznaczę że jestem w 4 mcu i póki co ciąża przebiega prawidłowo, ale w pierwszej ciąży w 5 mcu lekarka (prywatnie) wypisała zw ale z marudzeniem, a w 6 mcu okazało się że mam leżeć do końca ciąży
Akurat normalnego ginekologa powinny interesować warunki pracy. Ze względu na rodzaj pracy lekarz też wystawia zwolnienie jeśli uzna, że zagraża to Twojemu dziecku i Tobie. Ja dostałam teraz zwolnienie od razu 5 tydz. ciąży bo tylko wspomniałam jaki zawód wykonuję. Moja szefowa przytaknęła, że tak jest i nie ma co ryzykować. Więc lekarz dbając o dobro Twoje i dziecka wie kiedy dać zwolnienie.
Ja jestem na zwolnieniu od 8 tc ze względu na samopoczucie i dolegliwości, które utrudniały mi życie i normalne funkcjonowanie przez prawie 4 m - ce, a poza tym moja praca i warunki w jakich pracowałam nie były warte ryzyka tego, że coś się może nie daj Boże stać. Mój pracodawca także zadowolony, bo zajmując takie a nie inne stanowisko i tak nie miałby ze mnie pożytku, a nie mam możliwości zmiany. Lekarz nie robił problemów, bo wiedział jak się czuję, jak kiepsko znoszę ciążę i w jakich warunkach pracuje. I to akurat powinno go interesować, bo on odpowiada za nasze zdrowie.
Mi lekarz w pierwszej ciąży, taki na NFZ powiedzial, że zwolnienie mogę dostać dopiero w 7 miesiącu... pod koniec, jego warunki pracy nie interesują, pracodawca ma mi zapewnić odpowiednie stanowisko pracy. Taki tekst usłyszałam.
W obecnej, to ja nie chciałam przejść, bo ciąża była zagrożona, choć powinnam już od samego początku. Przeszłam jakoś w 16 tygodniu.
W obecnej, to ja nie chciałam przejść, bo ciąża była zagrożona, choć powinnam już od samego początku. Przeszłam jakoś w 16 tygodniu.
Ja zwykle gdy pisze że od razu na zwolnieniu to mam minusy. Tylko, że jakbym stanęła z listami u drzwi takiego kogoś to zamiast żygać mu pod drzwi z powodu ciążowych wymiotów to żygnęłabym mu w twarz a na co 30 minutowe latanie do toalety to też bym latała do tej osoby żeby wpuściła do toalety. Nie mówiąc o dźwiganiu tobołów i często złych warunkach atmosferycznych.
06.07.2009r. - 3705g, 60 cm, synuś,
20.02.2015r.-26.04.2015r.-10tc - Aniołek
20.04.2017r.-przewidywany termin porodu
20.02.2015r.-26.04.2015r.-10tc - Aniołek
20.04.2017r.-przewidywany termin porodu
Dostałaś minusy, bo napisałaś głupotę. Lekarza ma interesować stan Twojego zdrowia, a nie warunki pracy. Za warunki pracy odpowiada tylko i wyłącznie pracodawca. Wymioty i złe samopoczucie - owszem, to lekarza interesuje. Jeśli lekarz daje zwolnienie bez wyraźnych wskazań medycznych, wyłącznie ze względu na kiepskie stanowisko pracy, to jest to tylko i wyłącznie jego dobra wola i ryzyko zawodowe (bo lekarza również może ZUS skontrolować).
kjopa3 - odsyłam do kodeksu pracy. Obowiązkiem pracodawcy jest zapewnienie warunków w których może pracować ciężarna, jeżeli nie jest to możliwe to pracodawca powinien zwolnić pracownicę z obowiązku pracy i wypłacać wynagrodzenie. Lekarz moze wystawić zwolnienie tylko i wyłącznie z powodu stanu Twojego zdrowia, nie z powodu warunków pracy.
Znam kodeks. Jednak nie każdy pracodawca się do niego stosuje. Wystarczy poczytać kilka wątków mamuś które jeszcze nie urodziły jak robią chociażby nadgodziny. Gdzieś czytałam że jeśli lekarz stwierdzi że praca zagraża ciąży może zadecydować o wystawieniu zwolnienia. Poza tym chyba moja lekarka wie co robi. Poatym moja kierowniczka która urodziła w listopadzie i chodziła do tej samej lekarki mówiła że jak powiem jaki zawód wykonuje to da mi zwolnienie tak jak i jej.
Poza tym lekarz nie musi wiedzieć czy mają mnie gdzie przenieść ją interesowało moje obecne stanowisko. A nie znam pracodawcy który by zwolnił z obowiązku wykonywania pracy i musiał płacić za to pensje. Wręcz przeciwnie namawiali żeby iść do lekarza po zwolnienie bo jest mało pracy i nie ma za bardzo co robić. W innym zakładzie nie u mnie gdzie praca była akordowa. Nie zapominajmy że takiemu pracodawcy też jest na rękę jak ZUS zapłaci za zwolnienie niż on za zwolnienie pracownika z wykonywania pracy. Zwłaszcza małe firmy gdzie szefowie są pazerni.
No ja sobie zdaje sprawę z tego, że wygodniej jest pracodawcy przerzucić obowiązek wypłat na ZUS aniżeli samemu ponosić koszty... Ale czy to jest w porządku?
No cóż nie da się ukryć, że w Polsce ciąza jest traktowana jako choroba i większość cięzarnych od razu chce L4, ale potem nie ma sie co dziwić że pracodawcy niechętnie zatrudniają młode dziewczyny. Bo po co zatrudniać na umowę o pracę skoro zaraz zajdzie w ciąże i będzie trzeba kolejną osobę szkolić? ;)
No cóż nie da się ukryć, że w Polsce ciąza jest traktowana jako choroba i większość cięzarnych od razu chce L4, ale potem nie ma sie co dziwić że pracodawcy niechętnie zatrudniają młode dziewczyny. Bo po co zatrudniać na umowę o pracę skoro zaraz zajdzie w ciąże i będzie trzeba kolejną osobę szkolić? ;)
ja prcuę jako operator na produkcji gdzie jest bardzo duży hałas i do tego fluks który jest bardzo szkodliwy w dodtku na cztero brygadówe a mój lekaż stwierdził że mogę pracować tylko że na 1 zmianie. jeśli chcę zwolnienie L4 to muszę mu za nie zapłacić bo na NFZ się w takich przypadkach nie wystawia. znajoma poszła do innego lekarza i gdy powiedziała gdzie pracuje (pracowałyśmy razem) na pierwszej wizycie od razu dostała i to na NFZ. więc jak to jest z tymi lekarzami mają leczyć pomagać a tak naprawdę wymuszają pieniądze. w jakim świecieżyjemy
Nie wiem co to za lekarz co nie chce wystawić zwolnienia. Mówisz, że nie dasz rady pracować bo boli Cie kręgosłup, masz mdłości, musisz np. siedzieć 8 godz przed kompem bo nie wiem jaki rodzaj pracy wykonujesz to tylko taki przykład i nie chce mi się wierzyć że lekarz nie wystawi.
Ja akurat miałam zagrożoną ciążę od 6 miesiąca także do końca musia lam się oszczędzać, ale do 6 miesiąca lekarz co chwilę pytał czy chcę iść na zwolnienie i jak się czuję.
Ja akurat miałam zagrożoną ciążę od 6 miesiąca także do końca musia lam się oszczędzać, ale do 6 miesiąca lekarz co chwilę pytał czy chcę iść na zwolnienie i jak się czuję.
Heh, kopijka ja tez dostalam minusa, to juz sam temat jest napietnowany 😉 moj zawod niby nie ciezki. Jestem w 14 tygodniu, od poczatku ciszy co mc mam od 20-30 nadgodz m-cznie, praca tylko przy kompie, przesunac nie ma gdzie, niestety posiedziec nie raz musze - mam odpowiedzialne stanowisko i terminy ustawowe sie nie przesuna bo ja jestem w ciazy, zwolnienie na kilka dni zeby odetchac = sobota albo i dwie zeby nadrobic, ew.prosba o zmniejszenie obowiazkow = obnizenie premi zadaniowej = zanizanie sobie ciezko zapracowanej sredniej do macierzynskiego. Niby z ciaza jest ok, bole plecow i brzucha w ciazy po 8 godz przed kompem to nie wiem czy sa wymowka.. czy jest sens prosto z mostu zapytac lekadza wczesniej, jaki ma stlsunek do sprawy ? Czy a nfz zdazaja sie sugestie zaplay za zw ??
Kiedy zrobiłam test i wyszło że jestem w ciąży to byłam w jednej firmie po listy i tam przyszła pani kadrowa, że zmiana sekretarki czy może mi podpisywać listy itd. ponieważ tamta pani poszła na zwolnienia ciążowe właśnie. Powiem szczerze ,że nie było nic widać ale nie wiem jak jej samopoczucie itp. Więc i na takim stanowisku ( przy komputerze) dostaje się zwolnienie. Nie wiem też jak tam wyglądały warunki pracy, ile godzin itp. Wiesz w pierwszej ciąży poszlak do pracy w 14 tyg. i pracowała do ok 25-27 tyg. jako listonosz właśnie. Człowiek młody był i głupi w mrozach latałam z tymi listami. Nogi mokre po kolana bo dojście do skrzynek nieodśnieżone. Jak sobie o tym pomyśle to jestem zdziwiona, że nie zachorowała ani razu na jakąś grypę albo coś podobnego. Jak tylko dałam zaświadczenie w pracy że jestem w ciąży to zdjęto mnie z tego stanowiska.
Niestety, Amelia83 ma rację. Lekarz nie ma prawa wystawić zwolnienia tylko z powodu nieodpowiednich warunków pracy i teoretycznie one go nie interesują. Po ludzku, może to sie wydawać dziwne. Wg prawa tak właśnie jest.
Jeśli jakiś lekarz wypisze zwolnienie z takiego powodu, to jest to tylko przejaw jego dobrej woli i... napisze nieprawdę na druczku L4. Jest tam miejsce, żeby wpisać kod choroby, która jest podstawą zwolnienia. Musi tą rubryczkę wypełnić a niestety nie ma żadnego kodu na nieodpowiednie warunki pracy.
Jeśli jakiś lekarz wypisze zwolnienie z takiego powodu, to jest to tylko przejaw jego dobrej woli i... napisze nieprawdę na druczku L4. Jest tam miejsce, żeby wpisać kod choroby, która jest podstawą zwolnienia. Musi tą rubryczkę wypełnić a niestety nie ma żadnego kodu na nieodpowiednie warunki pracy.
A
Jestem tego świadoma bo się nawet zastanawiałam jak będę miała kontrole to co powiedzieć, co lekarka napisała na zwolnieniu. Jednak wy piszecie swoje wg.kodeksu a ja pisze jak jest.
Amelia 83
Ja mam już dosyć duże dziecko. W pierwszej ciąży byłam zatrudniona w tej firmie i po 2,5 roku znowu mnie zatrudnili mimo że wiedzieli,że małe dziecko i że może zaraz być kolejne. Co za różnica czy ja muszę iść na zwolnienie teraz i wezmą kogoś na zastępstwo czy za 6 mies kiedy i tak będą musieli kogoś wziąść. U mnie akurak jakby chcieli mnie przenieść na inne stanowisko to i tak im się nie opłacało bo by musieli organizować mi szkolenia. Np.na okienko, lub na ekspedycję żeby ogarnąć cały system gdzie odprawy się robi, gdzie rozlicza listonosza itp. Poza tym zabrałabym komuś kto przychodzi do pomocy na parę godzin prace. Dlatego i tak nie było gdzie mnie przenieść.
Mam
Nic dziwnego że siedząc przy komputerze dostajesz zwolnienie. Tylko dlaczego zdziwienie jest jeśli ktoś pracuje ciężko fizycznie, dźwiga ciężkie rzeczy, pracuje na dworzu w mrozach lub upałach gdzie nie ma zapewnione toalety że idzie szybko na zwolnienie. Bo ma takie widzimisie?
Przy komputerze nie ma zagrożenia, że coś będziesz dźwigać i stracisz ciąże zwłaszcza na początku co nie oznacza, że nie dokuczają inne dolegliwości.
Jestem tego świadoma bo się nawet zastanawiałam jak będę miała kontrole to co powiedzieć, co lekarka napisała na zwolnieniu. Jednak wy piszecie swoje wg.kodeksu a ja pisze jak jest.
Amelia 83
Ja mam już dosyć duże dziecko. W pierwszej ciąży byłam zatrudniona w tej firmie i po 2,5 roku znowu mnie zatrudnili mimo że wiedzieli,że małe dziecko i że może zaraz być kolejne. Co za różnica czy ja muszę iść na zwolnienie teraz i wezmą kogoś na zastępstwo czy za 6 mies kiedy i tak będą musieli kogoś wziąść. U mnie akurak jakby chcieli mnie przenieść na inne stanowisko to i tak im się nie opłacało bo by musieli organizować mi szkolenia. Np.na okienko, lub na ekspedycję żeby ogarnąć cały system gdzie odprawy się robi, gdzie rozlicza listonosza itp. Poza tym zabrałabym komuś kto przychodzi do pomocy na parę godzin prace. Dlatego i tak nie było gdzie mnie przenieść.
Mam
Nic dziwnego że siedząc przy komputerze dostajesz zwolnienie. Tylko dlaczego zdziwienie jest jeśli ktoś pracuje ciężko fizycznie, dźwiga ciężkie rzeczy, pracuje na dworzu w mrozach lub upałach gdzie nie ma zapewnione toalety że idzie szybko na zwolnienie. Bo ma takie widzimisie?
Przy komputerze nie ma zagrożenia, że coś będziesz dźwigać i stracisz ciąże zwłaszcza na początku co nie oznacza, że nie dokuczają inne dolegliwości.
06.07.2009r. - 3705g, 60 cm, synuś,
20.02.2015r.-26.04.2015r.-10tc - Aniołek
20.04.2017r.-przewidywany termin porodu
20.02.2015r.-26.04.2015r.-10tc - Aniołek
20.04.2017r.-przewidywany termin porodu
Z tym siedzeniem przy komputerze to się nie zgodę. Ja mam pracę 8 godzin przy komputerze i zgodnie z kodeksem jak tylko przedstawię zaświadczenie o ciąży powinnam pracować przy komputerze 4 godziny a przez kolejne 4 godz pracodawca powinien zapewnić mi inne zajęcie.
W mojej firmie nie ma innej pracy. Pomijając wskazania lekarskie kierowniczka sama powiedziała, że lepiej, żebym nie wracała do pracy bo i tak nie będę wydajna przez te 4 godziny a przez kolejne mogłabym siedzieć i się kręcić na krześle-bez sensu dla obu stron.
Dodatkowo moja gin powiedziała, że przy pracy siedzącej bardzo boją się zakrzepicy zwłaszcza w moim wieku
W mojej firmie nie ma innej pracy. Pomijając wskazania lekarskie kierowniczka sama powiedziała, że lepiej, żebym nie wracała do pracy bo i tak nie będę wydajna przez te 4 godziny a przez kolejne mogłabym siedzieć i się kręcić na krześle-bez sensu dla obu stron.
Dodatkowo moja gin powiedziała, że przy pracy siedzącej bardzo boją się zakrzepicy zwłaszcza w moim wieku
Jest tylko dlatego, że gdzieś ktoś czegoś nie dopatrzy, że przymknie na coś oko. Jeśli będzie dokładny ten, kto przeprowadza kontrolę, to będzie patrzył tylko i wyłącznie na przepisy ustawy, co czasami niestety się zdarza. W ubiegłym roku w telewizji chwalono się, ilu osobom ZUS zaoszczędził cofając zwolnienia lekarskie. Wśród tych osób były też kobiety w ciąży. Pół biedy, jeśli wstrzyma zwolnienie "od dziś", gorzej jak karze zwracać już pobrane. A takie sytuacje też się zdarzają.
Właśnie podczytałam w jednym z wątków, że pracodawca który zatrudnia ponad 20 osób to on mi wypłaca wynagrodzenie. To wtedy kto mnie może kontrolować na zwolnieniu? ZUS czy pracodawca?
06.07.2009r. - 3705g, 60 cm, synuś,
20.02.2015r.-26.04.2015r.-10tc - Aniołek
20.04.2017r.-przewidywany termin porodu
20.02.2015r.-26.04.2015r.-10tc - Aniołek
20.04.2017r.-przewidywany termin porodu
dokładnie jest tak, jak napisała Hela. Lekarz nie może dać zwolnienia ze względu na ciężką, stresującą pracę, a że większość tak robi, to już inna sprawa. Zwolnienie przysługuje jedynie ze względu na stan zdrowia i jego celem jest jak najszybszy powrót pacjenta do zdrowia. W przypadku kobiet zwolnienie jest wydawane do dnia porodu ale jak pacjentce nic nie dolega, to wg prawa lekarz nie ma prawa wystawić takiego zwolnienia. I rzeczywiście jest tak, że w przypadku zmiany miejsca pobytu w czasie zwolnienia, należy ZUS poinformować, gdzie się będzie przebywało. Jeśli ktoś pojedzie np. do rodziców na wieś zdrowieć, to ok ale tropiki na pewno by nie przeszły :)
No ale jak mają skontrolować lekarza? Ona ma w gabinecie tylko dokumenty. W końcu przyczyna zwolnienia tkwi w kobiecie i tylko przez kontrole jej osoby można zweryfikować jego słuszność - po prostu można sprawdzić czy rzeczywiście jest chora. No i to ona w rzeczywistości pobiera pieniądze z ZUS, któremu zależy by wydać ich jak najmniej i ewentualnie odzyskać co się da z tych już wypłaconych.
Tak ale są różne kontrole ZUSu. Chodzi mi o to że przychodzą do domu sprawdzić czy jesteś i nigdzie nie pracujesz lub wzywają do siebie stwierdzić czy faktycznie należy się zwolnienie. Moja koleżanka poszła na zwolnienie bo nie było za bardzo co robić i nalegał pracodawca. Dostała pismo z ZUSu że ma się stawić. Było to na kilka dni przed terminem porodu. Lekarz w ZUSie stwierdził, że tylko przez słabsze wyniki uznaje zwolnienie a tak by jej cofnął.
06.07.2009r. - 3705g, 60 cm, synuś,
20.02.2015r.-26.04.2015r.-10tc - Aniołek
20.04.2017r.-przewidywany termin porodu
20.02.2015r.-26.04.2015r.-10tc - Aniołek
20.04.2017r.-przewidywany termin porodu
Przecież lekarze tez wysyłają zwolnienia ciężarnych do zusu i moim zdaniem jeżeli by ktoś sprawdził ze pan x przysłał ich 20 i tak co miesiąc a inny na NFZ np 5 to chyba jest nie halo , ale mogę się mylić . Wina nie leży tylko po stronie ciężarnej bo chce odpocząć bo dźwiga bo ma stresująca prace tylko tak samo powinnien być winny lekarz bo on podpisuje się pod zwolnieniem i stwierdza ze ciąża zagrożona i według niego jest nie zdolna do pracy
tez uwazam, ze lekarzy powinno sie bardziej pociagnac do odpowiedzialnosci...czesto sami zapraszaja do zwolnienia (jesli nie ma ku temu powodow) - wiadomo maja wtedy wiecej pacjentek prywatnie :/
takich super uczciwych co wystawiaja tylko jak sa wskazania jest niewielu...dlaczego cala odpowiedzialnosc za uczciwosc wobec ZUSu ma spadac na ciezarne kobiety?!
czy te uczciwe kobiety co to pracuja do samego porodu jesli maja prawidlowa ciaze robia to dla samej idei bycia uczciwym i sprawiedliwym wobec ZUSu czy raczej jest to przykrywka dla leku przed strata pracy czy odwrotnie pracoholizm :) ?
takich super uczciwych co wystawiaja tylko jak sa wskazania jest niewielu...dlaczego cala odpowiedzialnosc za uczciwosc wobec ZUSu ma spadac na ciezarne kobiety?!
czy te uczciwe kobiety co to pracuja do samego porodu jesli maja prawidlowa ciaze robia to dla samej idei bycia uczciwym i sprawiedliwym wobec ZUSu czy raczej jest to przykrywka dla leku przed strata pracy czy odwrotnie pracoholizm :) ?
A skąd wiesz jakie miałam powody że dostałam zwolnienie. W pierwszej pracowała długo do 6 miesiąca. A teraz lekarz zadecydował że da mi od razu zwolnienie. Chcesz i możesz to chodź do pracy. Uczciwość nie ma tu nic do tego tylko dobro i zdrowie dziecka i matki.
06.07.2009r. - 3705g, 60 cm, synuś,
20.02.2015r.-26.04.2015r.-10tc - Aniołek
20.04.2017r.-przewidywany termin porodu
20.02.2015r.-26.04.2015r.-10tc - Aniołek
20.04.2017r.-przewidywany termin porodu
Raczej chodziło mi o tą wypowiedź "czy te uczciwe kobiety co to pracuja do samego porodu jesli maja prawidlowa ciaze robia to dla samej idei bycia uczciwym i sprawiedliwym wobec ZUSu czy raczej jest to przykrywka dla leku przed strata pracy czy odwrotnie pracoholizm :) ?" a nie o nikogo personalnie. Wybacz Kjopa3, ale nie pamiętam kto od kiedy jest na zwolnieniu...
Ja piszę o zdrowym rozsądku zachowanym w każdej sytuacji i o niczym więcej...
Ja piszę o zdrowym rozsądku zachowanym w każdej sytuacji i o niczym więcej...
Nie, chodzenie na L4 od ktoregokolwiek tygodnia niezagrozonej ciazy jest nieuczciwoscia wobec ZUSu, to jasne :)
tylko zastanawia mnie czemu cofa sie zasilki ciezarnym po kontroli, a lekarze zadnej nagany/grzywny za to nie dostaja, w koncu wspoluczestnicza w tym oszustwie; czesto pracodawcy tez biora w tym udzial (sami 'wyganiaja' na L4, bo im sie to oplaca, zatrudnia kogos w pelni wydolnego)
tylko zastanawia mnie czemu cofa sie zasilki ciezarnym po kontroli, a lekarze zadnej nagany/grzywny za to nie dostaja, w koncu wspoluczestnicza w tym oszustwie; czesto pracodawcy tez biora w tym udzial (sami 'wyganiaja' na L4, bo im sie to oplaca, zatrudnia kogos w pelni wydolnego)
Na druku do pracodawcy lekarz wpisuje tylko kod B, na druku do ZUS oraz swojej kopii lekarz wpisuje również numer statystyczny choroby. Złe warunki pracy to nie choroba - w polu z numerem statystycznym muszą być KONKRETY (chociażby ciągłe wymioty lub ból kręgosłupa uniemożliwiający pracę). Literka B i numer statystyczny choroby są od siebie całkowicie niezależne.
Żeby coś napisać, to trzeba trochę wiedzieć...
Owszem, jest miejsce gdzie się wpisuje kod B (albo inny) ale jest też rubryczka gdzie wpisuje się numer statystyczny choroby.
A że lekarze są winni - jak najbardziej ale na równi z tymi kobietami. Jednak to te kobiety dostają pieniądze i to na nich najbardziej zależy ZUS, by wydać ich jak najmniej.
Owszem, jest miejsce gdzie się wpisuje kod B (albo inny) ale jest też rubryczka gdzie wpisuje się numer statystyczny choroby.
A że lekarze są winni - jak najbardziej ale na równi z tymi kobietami. Jednak to te kobiety dostają pieniądze i to na nich najbardziej zależy ZUS, by wydać ich jak najmniej.
Dla ciekawych - numery statystyczne choroby związane z ciążą:
http://www.info-med.pl/katalog/choroby/statystyka/15.html
A tu szczegółowy opis kodu najczęściej występującego w Polsce zwolnienia ZUS (ok 13% wszystkich zwolnień w kraju):
"O26 - Opieka położnicza z powodu stanów związanych głównie z ciążą "
http://onkologia-online.pl/icd10/index/6042,opieka_poloznicza_z_powodu_stanow_zwiazanych_glownie_z_ciaza
http://www.info-med.pl/katalog/choroby/statystyka/15.html
A tu szczegółowy opis kodu najczęściej występującego w Polsce zwolnienia ZUS (ok 13% wszystkich zwolnień w kraju):
"O26 - Opieka położnicza z powodu stanów związanych głównie z ciążą "
http://onkologia-online.pl/icd10/index/6042,opieka_poloznicza_z_powodu_stanow_zwiazanych_glownie_z_ciaza
Podczytuje trochę temat i jestem przerażona opiniami kobiet.
Tekst "ciąża to nie choroba" mnie powala na łopatki. Dla wielu kobiet ciąża jest bardzo trudnym stanem. Sama miałam zwolnienie przez całą ciążę. Pierwsze 4 miesiące leżałam i miałam takie mdłości, że ledwo za każdym razem szłam do łazienki. Nie raz zasnęłam z wyczerpania w łazience bo nie miałam siły wrócić do łóżka. Później było trochę lepiej z ogólnym samopoczuciem, ale pojawiła się spora anemia. A za chwilę zaczął się 3 trymestr i typowe dla niego objawy. Wymioty miałam dalej bo mały siedział mi na żołądku tylko trochę więcej siły w tym wszystkim.
Zawsze mówiłam, że jak będę w ciąży to będę chodziła do pracy, ale życie to zweryfikowało. Żadnej kobiecie nie życzę tego aby przechodziła przez to co ja i tego ciągłego strachu o maleństwo.
Poza tym znam 2 przypadki koleżanek, które w ciąży czuły się świetnie, chodziły do pracy, prowadziły normalne życie. Nigdy żadnych dolegliwości. Do czasu... Obie w 6 miesiącu urodziły swoje dzieciaczki. Nie było żadnych symptomów, że coś dzieje się złego. Wszystko stało się nagle. Dzieci oczywiście jak to wcześniaki na tym ucierpiały i teraz tylko po szpitalach i lekarzach rodzice jeżdżą.
Dla mnie ciąża to odmienny stan i obojętnie jak kobieta się czuje musi na siebie uważać, do tego stres w pracy nie jest dobrym sprzymierzeńcem. Wystarczy, że przez 9 miesięcy martwimy się o swoje dzieciaczki. Tym bardziej nie rozumiem hejtujących kobiet.
Tekst "ciąża to nie choroba" mnie powala na łopatki. Dla wielu kobiet ciąża jest bardzo trudnym stanem. Sama miałam zwolnienie przez całą ciążę. Pierwsze 4 miesiące leżałam i miałam takie mdłości, że ledwo za każdym razem szłam do łazienki. Nie raz zasnęłam z wyczerpania w łazience bo nie miałam siły wrócić do łóżka. Później było trochę lepiej z ogólnym samopoczuciem, ale pojawiła się spora anemia. A za chwilę zaczął się 3 trymestr i typowe dla niego objawy. Wymioty miałam dalej bo mały siedział mi na żołądku tylko trochę więcej siły w tym wszystkim.
Zawsze mówiłam, że jak będę w ciąży to będę chodziła do pracy, ale życie to zweryfikowało. Żadnej kobiecie nie życzę tego aby przechodziła przez to co ja i tego ciągłego strachu o maleństwo.
Poza tym znam 2 przypadki koleżanek, które w ciąży czuły się świetnie, chodziły do pracy, prowadziły normalne życie. Nigdy żadnych dolegliwości. Do czasu... Obie w 6 miesiącu urodziły swoje dzieciaczki. Nie było żadnych symptomów, że coś dzieje się złego. Wszystko stało się nagle. Dzieci oczywiście jak to wcześniaki na tym ucierpiały i teraz tylko po szpitalach i lekarzach rodzice jeżdżą.
Dla mnie ciąża to odmienny stan i obojętnie jak kobieta się czuje musi na siebie uważać, do tego stres w pracy nie jest dobrym sprzymierzeńcem. Wystarczy, że przez 9 miesięcy martwimy się o swoje dzieciaczki. Tym bardziej nie rozumiem hejtujących kobiet.
Mama, nikt nie hejtuje ciężarnych z dolegliwościami. Ja sama miałam zamiar pracować do 9 miesiąca, ale życie zweryfikowało moje zamiary - już w 7 miesiącu było mi ciężko w pracy, więc na zwolnienie poszłam w ósmym. Jednak co ja się przez te kilka miesięcy nasłuchałam...
"A czemu Ty na zwolnieniu?"
"Idź na zwolnienie, przecież możesz."
"Co z tego, że Ci nic nie dolega, NALEŻY CI SIĘ!"
"Ja to od 2 miesiąca sobie poszłam, nic mi nie było, ale sobie odpoczywałam."
"Dziewczyno, co Ty chcesz udowodnić, ja jakbym zaszła w ciążę to od razu poszłabym na zwolnienie."
Całe 7 miesięcy intensywnie pracowałam, teraz kończę 8 i jakoś nie widać, żebym miała od razu rodzić, więc każdy przypadek jest indywidualny i nie ma co generalizować i demonizować.
Moja ciąża przebiegała idealnie, więc nie widzę powodu, dla którego miałabym iść wcześniej na zwolnienie, chociaż pewnie tysiące kobiet w mojej sytuacji by już dawno na zwolnieniu było.
Ciąża to nie choroba i koniec!
Jak ktoś ma od początku ciąży wymioty, anemię, duszności lub inne dolegliwości, to wcale się nie dziwię, że idzie na zwolnienie, sama bym pewnie zrobiła to samo. Ale na każdą z takich dolegliwości jest odpowiedni numer choroby w rejestrze, zaś ciąża sama w sobie chorobą nie jest.
"A czemu Ty na zwolnieniu?"
"Idź na zwolnienie, przecież możesz."
"Co z tego, że Ci nic nie dolega, NALEŻY CI SIĘ!"
"Ja to od 2 miesiąca sobie poszłam, nic mi nie było, ale sobie odpoczywałam."
"Dziewczyno, co Ty chcesz udowodnić, ja jakbym zaszła w ciążę to od razu poszłabym na zwolnienie."
Całe 7 miesięcy intensywnie pracowałam, teraz kończę 8 i jakoś nie widać, żebym miała od razu rodzić, więc każdy przypadek jest indywidualny i nie ma co generalizować i demonizować.
Moja ciąża przebiegała idealnie, więc nie widzę powodu, dla którego miałabym iść wcześniej na zwolnienie, chociaż pewnie tysiące kobiet w mojej sytuacji by już dawno na zwolnieniu było.
Ciąża to nie choroba i koniec!
Jak ktoś ma od początku ciąży wymioty, anemię, duszności lub inne dolegliwości, to wcale się nie dziwię, że idzie na zwolnienie, sama bym pewnie zrobiła to samo. Ale na każdą z takich dolegliwości jest odpowiedni numer choroby w rejestrze, zaś ciąża sama w sobie chorobą nie jest.
Tu się zgodze. Ciąża nie jest chorobą ale... Daje kobietom czasem popalić a do tego jak dojdą inne choroby przewlekłe. Tak się zastanawiał cały czas. Np. złamanie nogi czy ręki to też nie choroba? Przecięta szef może dać nam inne stanowisko żebyśmy np. nie chodzili tylko siedzieli i zwolnienie nie potrzebne. Tak jak u mnie w pracy jeden przyjdzie do pracy strasznie przeziębiony i jest np. na urzędzie cały dzień a listonosz weźmie już raczej zwolnienie bo na rejonie nie ma możliwości wypić czegoś ciepłego a do tego jeszcze go bardziej przewieje.
Kjopa, to już nie problem ciężarnych, ale całego społeczeństwa.
Przeciętny pracownik boi się iść na zwolnienie, bo:
1. Zarobki w Polsce są bardzo niskie, a zwolnienie dodatkowo zabiera 20%
2. Wiele osób pracuje na umowy śmieciowe, lub źle skonstruowane umowy o pracę, więc wtedy nie dostają wynagrodzenia wcale albo ostro jadą im po premii.
3. Boją się utraty pracy z powodu zbyt częstych zwolnień.
Tak więc statystyczny Polak woli przyjść zakichany, zasmarkany i ze złamanym barkiem do pracy, niż wziąć zwolnienie i wyleczyć się jak człowiek.
Z tych samych powodów kobiety w ciąży zbyt "chętnie" chodzą na zwolnienia, nawet jeśli nie mają absolutnie żadnych dolegliwości:
1. Dostają 100% zasiłku.
2. Nikt im nie pojedzie po premii, a jeśli miały za sobą "owocny" okres premiowy, a przed sobą słaby, to nawet bardziej opłaca im się finansowo pójść na zwolnienie, niż nie pójść.
3. Nikt ich przez najbliższe 2,5 roku nie wyrzuci z pracy (pół roku zwolnienia, rok macierzyńskiego, rok zatrudnienia na obniżonym etacie).
I gdzie tu jest miejsce na uczciwość i sprawiedliwość?
Przeciętny pracownik boi się iść na zwolnienie, bo:
1. Zarobki w Polsce są bardzo niskie, a zwolnienie dodatkowo zabiera 20%
2. Wiele osób pracuje na umowy śmieciowe, lub źle skonstruowane umowy o pracę, więc wtedy nie dostają wynagrodzenia wcale albo ostro jadą im po premii.
3. Boją się utraty pracy z powodu zbyt częstych zwolnień.
Tak więc statystyczny Polak woli przyjść zakichany, zasmarkany i ze złamanym barkiem do pracy, niż wziąć zwolnienie i wyleczyć się jak człowiek.
Z tych samych powodów kobiety w ciąży zbyt "chętnie" chodzą na zwolnienia, nawet jeśli nie mają absolutnie żadnych dolegliwości:
1. Dostają 100% zasiłku.
2. Nikt im nie pojedzie po premii, a jeśli miały za sobą "owocny" okres premiowy, a przed sobą słaby, to nawet bardziej opłaca im się finansowo pójść na zwolnienie, niż nie pójść.
3. Nikt ich przez najbliższe 2,5 roku nie wyrzuci z pracy (pół roku zwolnienia, rok macierzyńskiego, rok zatrudnienia na obniżonym etacie).
I gdzie tu jest miejsce na uczciwość i sprawiedliwość?
Jeśli kogoś męczą wymioty/biegunki to jest to choroba, prawda? Ale też jest to stan przejściowy w ciąży (zazwyczaj, nie zawsze).
Mi chodzi o podejście pt - jestem w ciąży (2 kreski na teście), właściwie nic nie wiadomo jeszcze bo widoczny jest/albo i nie tylko pęcherzyk ciążowy, ale idę na zwolnienie bo mi się należy. Tego nie pochwalam i nie będę pochwalać.. Ale każdy robi co chce i uważa za słuszne.
Mi chodzi o podejście pt - jestem w ciąży (2 kreski na teście), właściwie nic nie wiadomo jeszcze bo widoczny jest/albo i nie tylko pęcherzyk ciążowy, ale idę na zwolnienie bo mi się należy. Tego nie pochwalam i nie będę pochwalać.. Ale każdy robi co chce i uważa za słuszne.
Owszem kobieta w ciąży ma zwolnienie płatne 100%, ale przy tym ponosi spore koszty. Leczenie na nfz jakie jest każdy o tym wie i tak musi chodzić prywatnie do ginekologa i robić badania. W mojej ciąży poszłam zapisać się na nfz do lekarza to pierwszy wolny termin był na 4 miesiąc ciąży... Nie wspomnę, że do becikowego musisz być u gina do 10 tygodnia. Do czasu refundowanej wizyty musiałam chodzić prywatnie co 2 tygodnie, wszystkie badania robić na swój koszt. Miesięcznie wychodziło ok 500zł. Późniejsze wizyty na nfz raz na miesiąc też nie są za bardzo fascynujące, szczególnie w 3 trymestrze.
Premie również straciłam z racji zwolnienia, więc nie powiem, że wyszłam na tym dobrze. A gdzie jeszcze zrobić kosztowną wyprawkę dla maleństwa.
Na macierzyńskim gdzie pieniądze są Ci potrzebne bo dochodzi kolejny członek rodziny zabierają Ci 20% dochodu. Premii oczywiście też nie masz. Więc gdzie te kokosy?
Powrót do pracy nigdy niewiadomy. Pracodawca zawsze może coś wymyślić i Cię zwolnić.
Premie również straciłam z racji zwolnienia, więc nie powiem, że wyszłam na tym dobrze. A gdzie jeszcze zrobić kosztowną wyprawkę dla maleństwa.
Na macierzyńskim gdzie pieniądze są Ci potrzebne bo dochodzi kolejny członek rodziny zabierają Ci 20% dochodu. Premii oczywiście też nie masz. Więc gdzie te kokosy?
Powrót do pracy nigdy niewiadomy. Pracodawca zawsze może coś wymyślić i Cię zwolnić.
@Mama, widzę, że jesteś z tych, którym nikt nigdy nie dogodzi.
Co do terminów na NFZ to słyszałam, że przychodnia MA OBOWIĄZEK przyjmować ciężarne w pierwszej kolejności, nawet "na wcisk". Nie wiem, ile w tym prawdy, bo na szczęście nie musiałam chodzić na NFZ.
Co do becikowego się nie wypowiem, bo na becikowe się nie łapię.
Co do utraty premii, to nie wiem, jakie wy (Ty i agawera) macie umowy o pracę, ale ogólnie premia wlicza się do zarobków z ostatnich 12 miesięcy, więc wlicza się też do chorobowego i macierzyńskiego. Pracodawcy często kombinują i wciskają kit, że się nie wlicza, ale sama słyszałam o kilku przypadkach, ze kobieta z pomocą sądu lub tylko radcy prawnego lub adwokata jednak wywalczyła premię. Musiałybyście przeanalizować swoją umowę o pracę z jakimś mądrym kadrowym lub prawnikiem, bo możliwe, że pracodawca was oszukuje. U mnie w firmie wygląda to tak, że kobieta po dobrym okresie premiowym zazwyczaj od razu ucieka na zwolnienie, a kobieta w słabym okresie premiowym zazwyczaj podkręca wydajność na 200% i potrafi pracować nawet do porodu, żeby sobie tylko wyższy macierzyński wyrobić.
Wyprawka dla maleństwa to Twój problem, nie pracodawcy ani tym bardziej ZUSu. Litości kobiety, płodzicie dzieci DLA SIEBIE, czy dla obcych? Moje dziecko to mój problem, więc nie widzę sensu użalania się nad sobą, że wyprawka droga. Jeśli wpadłaś i kwestie finansowe to dla Ciebie taki wielki problem, to zawsze możesz oddać dziecko do adopcji.
Na macierzyńskim nie zabierają Ci 80% dochodu, tylko DAJĄ DODATKOWE 60% przez kolejne pół roku! Jeszcze 2 lata temu macierzyńskie były półroczne, a teraz już nikt o tym nie pamięta, tylko wszyscy marudzą, że "tylko 80% przez rok". Zawsze możesz wziąć pół roku macierzyńskiego za 100%, a potem wrócić do pracy, nikt Ci nie każe siedzieć w domu.
Kobiety, większość z was zaszła w ciążę świadomie, więc może przestańcie przedstawiać swoją sytuację w czarnych barwach, bo same tego chciałyście. Trochę przyzwoitości i honoru! Z ciąży należy się cieszyć, a nie rozpowiadać całemu światu, jak to źle.
Co do terminów na NFZ to słyszałam, że przychodnia MA OBOWIĄZEK przyjmować ciężarne w pierwszej kolejności, nawet "na wcisk". Nie wiem, ile w tym prawdy, bo na szczęście nie musiałam chodzić na NFZ.
Co do becikowego się nie wypowiem, bo na becikowe się nie łapię.
Co do utraty premii, to nie wiem, jakie wy (Ty i agawera) macie umowy o pracę, ale ogólnie premia wlicza się do zarobków z ostatnich 12 miesięcy, więc wlicza się też do chorobowego i macierzyńskiego. Pracodawcy często kombinują i wciskają kit, że się nie wlicza, ale sama słyszałam o kilku przypadkach, ze kobieta z pomocą sądu lub tylko radcy prawnego lub adwokata jednak wywalczyła premię. Musiałybyście przeanalizować swoją umowę o pracę z jakimś mądrym kadrowym lub prawnikiem, bo możliwe, że pracodawca was oszukuje. U mnie w firmie wygląda to tak, że kobieta po dobrym okresie premiowym zazwyczaj od razu ucieka na zwolnienie, a kobieta w słabym okresie premiowym zazwyczaj podkręca wydajność na 200% i potrafi pracować nawet do porodu, żeby sobie tylko wyższy macierzyński wyrobić.
Wyprawka dla maleństwa to Twój problem, nie pracodawcy ani tym bardziej ZUSu. Litości kobiety, płodzicie dzieci DLA SIEBIE, czy dla obcych? Moje dziecko to mój problem, więc nie widzę sensu użalania się nad sobą, że wyprawka droga. Jeśli wpadłaś i kwestie finansowe to dla Ciebie taki wielki problem, to zawsze możesz oddać dziecko do adopcji.
Na macierzyńskim nie zabierają Ci 80% dochodu, tylko DAJĄ DODATKOWE 60% przez kolejne pół roku! Jeszcze 2 lata temu macierzyńskie były półroczne, a teraz już nikt o tym nie pamięta, tylko wszyscy marudzą, że "tylko 80% przez rok". Zawsze możesz wziąć pół roku macierzyńskiego za 100%, a potem wrócić do pracy, nikt Ci nie każe siedzieć w domu.
Kobiety, większość z was zaszła w ciążę świadomie, więc może przestańcie przedstawiać swoją sytuację w czarnych barwach, bo same tego chciałyście. Trochę przyzwoitości i honoru! Z ciąży należy się cieszyć, a nie rozpowiadać całemu światu, jak to źle.
dlaczego wyżej piszecie o nieuczciwości lekarzy i karaniu ich ?
Jeśli przyjdzie do niego pacjentka i powie że wymiotuje cały dzień, albo ma potworne bóle pleców i dostanie zw bo on jej uwierzył dlaczego ten lekarz ma odpowiadać za to że ktoś ściemnia ? (na 15 minutowej wizycie nie jest w stanie stwierdzić czy ona kłamie czy nie )? Czemu nie karać pracodawców za wypychanie na zw, albo brak przestrzegania przepisów - fikcja bo mało która ciężarna poleci do PIP się poskarżyć..
z resztą koleżanka jest pielęgniarką w budżetówce i po raz 3 w ciaży zw mam od samego początku - bo nie ma gdzie jej przesunąć pielęgniarka zawsze ma kontakt z zarazkami chorobami, igłami itd. i za każdym razem ma zw z tego samego powodu - wykonywany zawód
Jeśli przyjdzie do niego pacjentka i powie że wymiotuje cały dzień, albo ma potworne bóle pleców i dostanie zw bo on jej uwierzył dlaczego ten lekarz ma odpowiadać za to że ktoś ściemnia ? (na 15 minutowej wizycie nie jest w stanie stwierdzić czy ona kłamie czy nie )? Czemu nie karać pracodawców za wypychanie na zw, albo brak przestrzegania przepisów - fikcja bo mało która ciężarna poleci do PIP się poskarżyć..
z resztą koleżanka jest pielęgniarką w budżetówce i po raz 3 w ciaży zw mam od samego początku - bo nie ma gdzie jej przesunąć pielęgniarka zawsze ma kontakt z zarazkami chorobami, igłami itd. i za każdym razem ma zw z tego samego powodu - wykonywany zawód
Zastanawiam się... dlaczego wszyscy najeżdżają na ciężarne, że takie nieuczciwe a nikt nie wspomina o uczciwości pracodawców?
Nie znam żadnego pracodawcy, który po uzyskaniu informacji o ciąży swojej pracownicy (popartej zaświadczeniem lekarskim) postąpiłby zgodnie z wymogami kodeksu pracy, tj. czas pracy max. 8h, brak nadgodzin, pracy w godzinach nocnych, zakaz dźwigania ciężarów, praca przy komputerze max. 4h dziennie...
Znam za to przypadki, gdzie pracodawca dawał dziewczynom do podpisania "świstek", że pomimo ciąży zgadzają się na pracę 8h przy komputerze - czy to jest uczciwe? Zmuszanie do nadgodzin - czy to jest uczciwe?
Napiszecie, że mogły się nie zgodzić ale dobrze wiecie jak jest - wyzysk jest wszechobecny a strach o utratę pracy robi swoje.
Może gdyby pracodawcy postępowali uczciwie, wg wymogów kp i traktowali swoich pracowników po prostu po ludzku, ciężarne również zmieniłyby swoje podejście do sprawy...
Zaznaczam, że nie wypowiadam się co do zasadności l4 w ciąży, być może każdy ma ku temu inne powody, dla jednych są to rzeczywiste powody zdrowotne, inne wolą dmuchać na zimne, dla innych stres w pracy może być powodem (wiadomo jak stres wpływa na ciążę...) jeszcze innym może chodzić o pieniądze albo boja się zwolnienia a niektóre są po prostu leniwe i wygodne....
Nie znam żadnego pracodawcy, który po uzyskaniu informacji o ciąży swojej pracownicy (popartej zaświadczeniem lekarskim) postąpiłby zgodnie z wymogami kodeksu pracy, tj. czas pracy max. 8h, brak nadgodzin, pracy w godzinach nocnych, zakaz dźwigania ciężarów, praca przy komputerze max. 4h dziennie...
Znam za to przypadki, gdzie pracodawca dawał dziewczynom do podpisania "świstek", że pomimo ciąży zgadzają się na pracę 8h przy komputerze - czy to jest uczciwe? Zmuszanie do nadgodzin - czy to jest uczciwe?
Napiszecie, że mogły się nie zgodzić ale dobrze wiecie jak jest - wyzysk jest wszechobecny a strach o utratę pracy robi swoje.
Może gdyby pracodawcy postępowali uczciwie, wg wymogów kp i traktowali swoich pracowników po prostu po ludzku, ciężarne również zmieniłyby swoje podejście do sprawy...
Zaznaczam, że nie wypowiadam się co do zasadności l4 w ciąży, być może każdy ma ku temu inne powody, dla jednych są to rzeczywiste powody zdrowotne, inne wolą dmuchać na zimne, dla innych stres w pracy może być powodem (wiadomo jak stres wpływa na ciążę...) jeszcze innym może chodzić o pieniądze albo boja się zwolnienia a niektóre są po prostu leniwe i wygodne....
"Może gdyby pracodawcy postępowali uczciwie, wg wymogów kp i traktowali swoich pracowników po prostu po ludzku, ciężarne również zmieniłyby swoje podejście do sprawy...
"
Problem jest taki, że pracodawca też nie chce tracić. Dla pracodawcy zwalnianie pracownicy z obowiązku wykonywania pracy i płacenie jej za nic nie robienie to wywalanie pieniędzy w błoto. Naprawdę dziwicie się, że pracodawca woli "wypchnąć" na zwolnienie, niż tracić kasę na cudze dziecko?
Moim zdaniem należałoby zmienić przepisy, na przykład:
Pracodawca wystawiałby pracownicy zaświadczenie, że jej stanowisko pracy zawiera elementy niebezpieczne (wskazane właśnie w KP, praca przy komputerze 8h, kontakt z różyczką, pozycja wymuszona, dźwiganie ciężarów) i oświadczenie, że nie może takiej pracownicy przenieść na inne stanowisko, ponieważ... i tu tłumaczenie pracodawcy. Lekarz na podstawie takiego oświadczenie wystawiałby zwolnienie lekarskie (tu przydałby się nowy kod) i pracownica szłaby na zwolnienie opłacane przez ZUS. A wtedy ZUS w pierwszej kolejności kontrolowałby pracodawcę, czy rzeczywiście nie był w stanie dostosować miejsca pracy do ciężarnej. Podejrzewam, że wtedy wielu pracodawców wolałoby jednak ułatwić życie ciężarnej, niż szarpać się z ZUSem, a z drugiej strony mali pracodawcy, którzy rzeczywiście nie mają możliwości przeniesienia pracownicy, nie tracili by pieniędzy na JEJ dziecko.
Ale to tylko takie moje marzenia ;)
"
Problem jest taki, że pracodawca też nie chce tracić. Dla pracodawcy zwalnianie pracownicy z obowiązku wykonywania pracy i płacenie jej za nic nie robienie to wywalanie pieniędzy w błoto. Naprawdę dziwicie się, że pracodawca woli "wypchnąć" na zwolnienie, niż tracić kasę na cudze dziecko?
Moim zdaniem należałoby zmienić przepisy, na przykład:
Pracodawca wystawiałby pracownicy zaświadczenie, że jej stanowisko pracy zawiera elementy niebezpieczne (wskazane właśnie w KP, praca przy komputerze 8h, kontakt z różyczką, pozycja wymuszona, dźwiganie ciężarów) i oświadczenie, że nie może takiej pracownicy przenieść na inne stanowisko, ponieważ... i tu tłumaczenie pracodawcy. Lekarz na podstawie takiego oświadczenie wystawiałby zwolnienie lekarskie (tu przydałby się nowy kod) i pracownica szłaby na zwolnienie opłacane przez ZUS. A wtedy ZUS w pierwszej kolejności kontrolowałby pracodawcę, czy rzeczywiście nie był w stanie dostosować miejsca pracy do ciężarnej. Podejrzewam, że wtedy wielu pracodawców wolałoby jednak ułatwić życie ciężarnej, niż szarpać się z ZUSem, a z drugiej strony mali pracodawcy, którzy rzeczywiście nie mają możliwości przeniesienia pracownicy, nie tracili by pieniędzy na JEJ dziecko.
Ale to tylko takie moje marzenia ;)
"Problem jest taki, że pracodawca też nie chce tracić. Dla pracodawcy zwalnianie pracownicy z obowiązku wykonywania pracy i płacenie jej za nic nie robienie to wywalanie pieniędzy w błoto. Naprawdę dziwicie się, że pracodawca woli "wypchnąć" na zwolnienie, niż tracić kasę na cudze dziecko?"
Hela, źle mnie zrozumiałaś - chodziło mi o to, że wszyscy naskakują na ciężarne, lekarzy, że nieuczciwi a pracodawcy też w takim razie nieuczciwi wobec kobiet.
A że im się to nie opłaca to inna kwestia.
Ale tak samo można rozpatrywać, że się nie opłaca kobiecie, która ma wizje straty nadgodzin czy premii przez swój stan i przez to będzie miała niższy zasiłek, więc woli iść na l4 i utrzymać dotychczasowy dochód.
Może faktycznie trzeba by zmienić prawo.
Hela, źle mnie zrozumiałaś - chodziło mi o to, że wszyscy naskakują na ciężarne, lekarzy, że nieuczciwi a pracodawcy też w takim razie nieuczciwi wobec kobiet.
A że im się to nie opłaca to inna kwestia.
Ale tak samo można rozpatrywać, że się nie opłaca kobiecie, która ma wizje straty nadgodzin czy premii przez swój stan i przez to będzie miała niższy zasiłek, więc woli iść na l4 i utrzymać dotychczasowy dochód.
Może faktycznie trzeba by zmienić prawo.
Zapomniałam dodać ostatnio, że regulują to odpowiednie przepisy Zusowskie, mogą też sprawdzić firmy. Znalazłam coś takiego http://www.conperio.pl