Widok
I'll love you till I die - relacja paquerette - 18.06.2011 :)))
Drogie Forumki w końcu i na mnie przyszła pora (nasze przygotowania do ślubu trwały około półtora roku) i biorąc pod uwagę Wasze niezastąpione rady chciałabym podzielić się z Wami naszymi wrażeniami z naszego jedynego dnia :) Piszę tą relację jeszcze przed wyjazdem na podróż poślubną, tak by była „na świeżo”.
Nasz wyjątkowy dzień (zresztą bardzo popularny jeśli chodzi o śluby) 18.06.2011r. rozpoczął się deszczowo. Spałam tego dnia u rodziców (żeby wtedy jeszcze Narzeczony zobaczył mnie tego dnia dopiero w sukni ślubnej). W dniu ślubu stres mnie nie dopadł (bardziej stresowałam się jakiś czas przed gdy pojawiały się problemy organizacyjne), aczkolwiek patrząc na siąpiący deszcz za oknem desperacko zadzwoniłam do salonu z sukniami ślubnymi, aby znaleźli dla mnie jakieś bolerko (początkowo miałam go nie mieć, gdyż za nimi nie przepadam, ale nie chciałam zamarznąć w kościele) i wysłałam po nie moich niezastąpionych rodziców w czasie gdy ja byłam czesana. Później wszystko potoczyło się błyskawicznie – wizażystka (malowanie mnie i Świadkowej), przyjazd fotografa i kamerzysty, przyjazd teściów (już nawet nie pamiętam, kto z nich pojawił się pierwszy), ubieranie sukni (nie bez komplikacji ze względu na mój diadem na głowie – jak z nim przymierzałam suknię to się zahaczał w związku z czym pani z salonu doradziła nam ubierać suknię w nałożonym na diadem woreczku foliowym, aby suknia się po nim ześliznęła – patent dobry, ale niestety woreczek zsunął mi się na twarz), przyjazd wtedy jeszcze Narzeczonego ze Świadkiem (dzwonili do mnie kilka razy jak ubierałam suknię, bo nie pamiętali jak konkretnie mają zrobić dekorację samochodu), wejście Pana Młodego po Pannę Młodą musieliśmy kręcić dwa razy, bo mój ukochany oczywiście zapomniał kwiatów (on wchodzi ja się pytam gdzie ma bukiet, a on iż oczywiście w samochodzie). W międzyczasie jakoś się wypogodziło i niebawem nasz orszak weselny ruszył do kościoła.
Pod kościołem mimo wczesnej jeszcze pory (jakaś 15:40) było już bardzo dużo ludzi. Najpierw podpisanie dokumentów w biurze parafialnym, jakieś ogólne przywitanie z gośćmi, ostatnie ustalenia i oto już wchodziliśmy do kościoła. Do ołtarza prowadził mnie Tata. Mszę ślubną prowadził ksiądz Marek, który wprowadził znakomitą atmosferę – msza była doniosła, ale jednocześnie w bardzo przyjaznej atmosferze, Ksiądz starał się rozładowywać napięcie, żartował sobie razem z nami, a do przysięgi małżeńskiej bardzo pięknie poprosił przed ołtarz nie tylko nas, ale też naszych Świadków i Rodziców. Właściwie to ani się obejrzałam i już Mąż wkładał mi na palec obrączkę. Właśnie jeszcze o wkładaniu obrączek – mojego Męża oczywiście w pewnym momencie się zaklinowała i nie chciała wejść na palec, ale ostatecznie cała akcja zakończyła się sukcesem :) po zaślubinach wybuchły gromkie brawa (do których goście zostali zachęceni przez Księdza) oraz ksiądz pozwolił nam się pocałować tzn. powiedział „Możesz pocałować pannę młodą” a jak zaczęliśmy się całować to dodał „W rękę”. Tak więc ceremonia naprawdę fantastycznie – oprawa muzyczna organy i skrzypce – bardzo wzruszająco, ale udało mi się powstrzymać łzy (podobnie jak Świadkowej, naszym Mamom chyba też, ale to sprawdzę jak już będę miała film). Po wyjściu z kościoła (fantastycznie sprawdziły się tuby strzelające płatkami róż), pamiątkowe zdjęcie wszystkich obecnych, szereg życzeń i przejazd na salę weselną – wesoły i głośny (nawet dwie bramki po drodze były, ale byliśmy przygotowani!)
Goście dopisali, ponadto byliśmy też bardzo mile zaskoczeni życzeniami i prezentami od osób, które co prawda odmówiły przyjścia na wesele, ale jednak o nas pamiętały :) Wesele udało się cudownie – z doskonałym jedzeniem, muzyką i zabawą do rana (o weselu więcej już w konkretnej ocenie usługodawców). Zaskoczyliśmy gości pierwszym tańcem – chociaż pierwszy taniec też nas zaskoczył, bo jak byliśmy w jednej trzeciej tańca to siadł prąd i musieliśmy tańczyć chwilę później od początku. Na nasz pierwszy taniec składały się trzy utwory – była tam m.in. rumba, taniec arabski, flamenco. Furorę zrobił też nasz niesamowity pomysł z tortem (o torcie również dalej). W czasie wesela super się wytańczyliśmy – oczywiście żeby wszystko nie było tak różowo to przyznam się, iż w czasie tańczenia ktoś mi przypadkowo nadepnął na sukienkę i poszło podpięcie od trenu ( i tu moje wielkie ukłony w stronę osoby, która kiedyś napisała o tzw. zestawie podręcznym igle, nitce, guzikach itp. – dzięki temu mojej Mamie udało się jakoś do porządku doprowadzić ten tren, tak że mogliśmy się bez przeszkód bawić dalej). Wesele skończyło się gdzieś o 4 nad ranem, skąd udaliśmy się do naszego apartamentu dla nowożeńców, zaś następnego dnia na sali weselnej odbyły się poprawiny od 15 do 22 (o dziwo na poprawinach zjawili się prawie wszyscy goście i na dodatek nawet przyjezdni ).
A teraz jak już komuś udało się przebrnąć przez moją obszerną relację kogo polecamy/nie polecamy:
· SALA WESELNA „POD ANIOŁEM” w Gdańsku-Brzeźnie – piękny, nastrojowy wystrój, znakomite jedzenie, świetna obsługa (szczególnie w czasie wesela), podsuwają ciekawe pomysły i jednocześnie są otwarci na wszelkie propozycje – wszelkie sugestie z naszej strony były uwzględniane bez mrugnięcia okiem, a pani Irenka nie tylko jest bardzo serdeczną, ale też przede wszystkim cierpliwą osobą – odpowiadała na setki naszych pytań, zawsze znajdywała dla nas czas. Duży plus za wystrój, niemalże domowe jedzenie i przemiłą atmosferę. Małe niedogodności, które jednak nie były jakoś bardzo istotne to schody, dosyć wąska toaleta (oczywiście jak dla sukni ślubnej, bo dla pozostałych ok), no i wyjście prosto na ulicę, co jako iż sala jest na piętrze i większość ludzi raczej siedzi na sali nie było zbytnio uciążliwe. Generalnie gorąco polecamy :)
· ZESPÓŁ MALIBU LATINO – temu zespołowi chyba żadna reklama nie jest potrzebna. Byli rewelacyjni, porwali do tańca wszystkich gości (starali się dobierać muzykę tak aby każdy z gości mógł znaleźć coś dla siebie), uwzględniali nasze sugestie i wcześniejsze ustalenia, a najważniejsze przepiękne, czyste głosy. Goście byli zachwyceni – niektórzy proszą nas nawet o namiary, gdzie można znaleźć jakieś kawałki w wykonaniu Malibu. Malibu Latino grało też 2 lata temu na weselu u naszych znajomych – tu i tu byli rewelacyjni – stwierdzamy to zarówno jako Para Młoda jak i jako kiedyś tam wcześniej goście więc nic innego jak tylko ich polecać :)
· FOTOGRAF NASZESTUDIO I KAMERZYSTA ANTRAKT TOMEK WIĘCKOWSKI – na efekty pracy jeszcze trochę poczekamy, ale współpraca od początku układała się fantastycznie. Panowie niemalże niewidoczni i nieprzeszkadzający, a jednocześnie wszędzie obecni. Współpracowało nam się w bardzo przyjemnej atmosferze zarówno podczas randki przedślubnej, w czasie ślubu i wesela, jak i w czasie niesamowicie fajnego pleneru ślubnego. Jak dostaniemy film i zdjęcia to będę mogła powiedzieć coś więcej, ale na dzień dzisiejszy całym sercem polecamy.
· KOŚCIÓŁ ŚW. JUDY TADEUSZA W GDAŃSKU- ŁOSTOWICACH - jak już wyżej wspomniałam i niejednokrotnie wcześniej pisałam bardzo przyjazne nastawienie ze strony księży, w kwestiach związanych z przebiegiem ceremonii o wszystkim mogliśmy sami decydować (oprawa muzyczna, liturgia, dekoracje, itp.)
· SKRZYPACZKA PANI MARIA STOLARCZYK-KMIECIK – oprawa muzyczna w ślubie w duecie z organistą – wspaniale i wzruszająco. Jeśli chodzi o utwory to mieliśmy Marsz Wagnera, Arię na Strunie G, Pachelbel Canon in D Major oraz Hallelujah (szczególnie wykonaniem tego ostatniego utworu ludzie byli zachwyceni)
· ORGANISTA PAN PIOTR Z PARAFII W ŁOSTOWICACH - także wszystko pozytywnie :)
· DEKORACJA KOŚCIOŁA – PANI BEATA WITKOWICZ (DEKORACJE BRITAIN) – generalnie dekoracja kościoła bardzo ładna, ale nie do końca taka na jaką się umawialiśmy – nie wiemy jednakże czy jest to „zasługa” drugiej pary, która brała w tym samym dniu ślub i bez konsultacji z nami zmieniła dyspozycję czy może tego, iż dokładnie nie wiedzieliśmy ile jest ławek w kościele czy może widząc nasz kościół pani dekoratorka miała akurat taką wizję. Ogólnie dekoracja się podobała, ale nikt poza nami nie wiedział jak konkretnie miało to być (głównie czepiamy się o to, iż ławki miały być połączone organtyną a nie były)
· SUKNIA ŚLUBNA – SALON FIRST LADY W PRUSZCZU GDAŃSKIM – pani Patrycja jest przemiłą kobietą – zawsze cierpliwa i pomocna (patrz wyżej akcja z bolerkiem :D) Nieco długi czas oczekiwania na suknie (jakieś 4-5 miesięcy), ale rezultat spektakularny – suknia na wszystkich zrobiła olbrzymie wrażenie :) Z salonu First Lady miałam także halkę pod suknię, welon i bolerko. Wszystko super się ze sobą komponowało. Generalnie serdecznie polecam tylko zwracam Waszą uwagę na to, iż przy zakupie sukni trzeba to robić z odpowiednim wyprzedzeniem czasowym tak, aby wszystko było na spokojnie.
· BUTY – BIAŁE BUTY.COM.PL – buty kupiłam gdzieś na rok przed ślubem, gdyż mi „wpadły w oko”. Buty eleganckie, niedrogie (99zł) i przede wszystkim wygodne :) mimo iż jest to sklep internetowy istnieje możliwość osobistego umówienia się z panią na Matarni i tam obejrzenia butów.
· BIŻUTERIA ŚLUBNA – BLACK DIAMOND – niesamowita, przepiękna, częściowo wybrana z oferty, częściowo pod specjalne zamówienie. Naprawdę cudowna więc oczywiście polecam :)
· FRYZURA – PANI BERNADETA NIREWICZ – osoba od wielu lat pracująca w Operze Bałtyckiej jako charakteryzatorka. Właściwie od początku zrozumiała o co mi mniej więcej chodzi, a fryzura ślubna podobała mi się bardziej niż próbna mimo, iż obie były ładne (było to połupiecie – tylko że na ślubnej ze względu na niepogodę włosy zostały bardziej podpięte)
· MAKIJAŻ – PANI JUSTYNA JAZGARSKA – malowała i mnie i Świadkową - obie byłyśmy bardzo zadowolone. Mój makijaż był dosyć naturalny (tak jak chciałam), ale pani Justyna uwzględniając moje sugestie podkreśliła mocniej niż w przypadku makijażu próbnego oczy :J Ponadto pani Justyna jest przemiłą osobą i bardzo przyjemnie nam się rozmawiało. Gorąco polecam :)
· PAZNOKCIE – SALON URODY MILLENIUM 2 w Gdańsku na ul. Św. Ducha – tu niestety olbrzymia antyreklama, gdyż paznokcie malowane w piątek rano nie wytrzymały nawet do wieczora nie mówiąc już o dniu ślubu (żebym jeszcze coś w ten dzień robiła, co by mogło je uszkodzić – no chyba że jedzenie obiadu czy spacer zalicza się do tych rzeczy) – lakier poodpryskiwał i musiałam je sama trochę poprawić – mam jednak nadzieję, iż na zdjęciach będą wyglądały ok.
· TORT WESELNY CUKIERNIA SABINKA Z WEJHEROWA – jednym słowem DZIEŁO SZTUKI!!! Tort robiony na nasze specjalne życzenie – rzeźba w kształcie wielbłąda (zaręczyny w Egipcie). Tort ważył ok. 8 kg, w smaku był orzechowy. Jak mówi mój Mąż dzieło sztuki zarówno w wyglądzie jak i w smaku :)
· GARNITUR PANA MŁODEGO, MOJA SUKIENKA NA POPRAWINY (a także garnitur mojego Taty) – SKLEP MARMEX NA AL.NIEPODLEGŁOŚCI W STAROGARDZIE GDAŃSKIM – nieco namolna obsługa na dziale damskim, ale generalnie jesteśmy bardzo zadowoleni. Sukienka na poprawiny, za którą zapłaciłam nieco ponad 200 zł zrobiła furorę (wszyscy myśleli, iż jest to niewiadomo jaka suknia :))
· SAMOCHÓD – WARSZAWA RETRO – Warszawa tzw. garbus z 1963 roku, złota karoseria, bardzo wygodna i efektowna. Państwo wynajmujący samochód bardzo sympatyczni, zaś cała usługa solidnie i na czas, żeby nie powiedzieć, iż przed czasem, bo pan przyjechał pół godziny szybciej żebyśmy mogli na spokojnie udekorować itd.
· OBRĄCZKI - PAN SCHOUWIER (JUBILER VIS A VIS GALERII BAŁTYCKIEJ) – obrączki bardzo ładne. Jak na razie jesteśmy 100% zadowoleni zarówno z obsługi, jak i samych obrączek :)
· TRANSPORT GOŚCI WESELNYCH – PKS GDAŃSK – szybko, miło, solidnie, na czas i komfortowo
· WIĄZANKA MOJA, WIĄZANKA ŚWIADKOWEJ, BUTONIERKI – KWIACIARNIA NA UJEŚCISKU NA UL.ŁÓDZKIEJ (nazwy niestety nie znam) – wszystko wyszło bardzo ładnie, kwiatki rodzajowo i kolorystycznie zbliżone do tych, które znalazłam w internecie. Przemiła obsługa oraz niewysokie ceny – możemy śmiało polecić tą kwiaciarnię.
· APARTAMENT DLA NOWOŻEŃCÓW – APARTAMENT NR 2 W KAMIENICY GOLDWASSER nad Motławą. Świadkowa miała możliwość przystrojenia apartamentu i zrobiła to ślicznie. Sam apartament efektowny, wygodne łoże małżeńskie z baldachimem, a rano pyszne śniadanko z szampanem do pokoju :)
· Zaproszenia, podziękowania dla gości, podziękowania dla rodziców, winietki – moje dzieło; naklejki na wódkę i wino – dzieło Męża
· Inne drobiazgi, dekoracje – ALLEGRO, EBAY
A teraz jak już komuś udało się dobrnąć do końca kilka fotek, które dostaliśmy od naszych gości - jak będę miała fotki od fotografa, szczególnie z naszego szalonego pleneru to na pewno też wrzucę :)
Na wszelkie pytania z Waszej strony, ewentualnie prośby o kontakt do usługodawców, chętnie odpowiem, jednakże po powrocie z podróży poślubnej, gdyż za kilka godzin wyjeżdżamy :)




Nasz wyjątkowy dzień (zresztą bardzo popularny jeśli chodzi o śluby) 18.06.2011r. rozpoczął się deszczowo. Spałam tego dnia u rodziców (żeby wtedy jeszcze Narzeczony zobaczył mnie tego dnia dopiero w sukni ślubnej). W dniu ślubu stres mnie nie dopadł (bardziej stresowałam się jakiś czas przed gdy pojawiały się problemy organizacyjne), aczkolwiek patrząc na siąpiący deszcz za oknem desperacko zadzwoniłam do salonu z sukniami ślubnymi, aby znaleźli dla mnie jakieś bolerko (początkowo miałam go nie mieć, gdyż za nimi nie przepadam, ale nie chciałam zamarznąć w kościele) i wysłałam po nie moich niezastąpionych rodziców w czasie gdy ja byłam czesana. Później wszystko potoczyło się błyskawicznie – wizażystka (malowanie mnie i Świadkowej), przyjazd fotografa i kamerzysty, przyjazd teściów (już nawet nie pamiętam, kto z nich pojawił się pierwszy), ubieranie sukni (nie bez komplikacji ze względu na mój diadem na głowie – jak z nim przymierzałam suknię to się zahaczał w związku z czym pani z salonu doradziła nam ubierać suknię w nałożonym na diadem woreczku foliowym, aby suknia się po nim ześliznęła – patent dobry, ale niestety woreczek zsunął mi się na twarz), przyjazd wtedy jeszcze Narzeczonego ze Świadkiem (dzwonili do mnie kilka razy jak ubierałam suknię, bo nie pamiętali jak konkretnie mają zrobić dekorację samochodu), wejście Pana Młodego po Pannę Młodą musieliśmy kręcić dwa razy, bo mój ukochany oczywiście zapomniał kwiatów (on wchodzi ja się pytam gdzie ma bukiet, a on iż oczywiście w samochodzie). W międzyczasie jakoś się wypogodziło i niebawem nasz orszak weselny ruszył do kościoła.
Pod kościołem mimo wczesnej jeszcze pory (jakaś 15:40) było już bardzo dużo ludzi. Najpierw podpisanie dokumentów w biurze parafialnym, jakieś ogólne przywitanie z gośćmi, ostatnie ustalenia i oto już wchodziliśmy do kościoła. Do ołtarza prowadził mnie Tata. Mszę ślubną prowadził ksiądz Marek, który wprowadził znakomitą atmosferę – msza była doniosła, ale jednocześnie w bardzo przyjaznej atmosferze, Ksiądz starał się rozładowywać napięcie, żartował sobie razem z nami, a do przysięgi małżeńskiej bardzo pięknie poprosił przed ołtarz nie tylko nas, ale też naszych Świadków i Rodziców. Właściwie to ani się obejrzałam i już Mąż wkładał mi na palec obrączkę. Właśnie jeszcze o wkładaniu obrączek – mojego Męża oczywiście w pewnym momencie się zaklinowała i nie chciała wejść na palec, ale ostatecznie cała akcja zakończyła się sukcesem :) po zaślubinach wybuchły gromkie brawa (do których goście zostali zachęceni przez Księdza) oraz ksiądz pozwolił nam się pocałować tzn. powiedział „Możesz pocałować pannę młodą” a jak zaczęliśmy się całować to dodał „W rękę”. Tak więc ceremonia naprawdę fantastycznie – oprawa muzyczna organy i skrzypce – bardzo wzruszająco, ale udało mi się powstrzymać łzy (podobnie jak Świadkowej, naszym Mamom chyba też, ale to sprawdzę jak już będę miała film). Po wyjściu z kościoła (fantastycznie sprawdziły się tuby strzelające płatkami róż), pamiątkowe zdjęcie wszystkich obecnych, szereg życzeń i przejazd na salę weselną – wesoły i głośny (nawet dwie bramki po drodze były, ale byliśmy przygotowani!)
Goście dopisali, ponadto byliśmy też bardzo mile zaskoczeni życzeniami i prezentami od osób, które co prawda odmówiły przyjścia na wesele, ale jednak o nas pamiętały :) Wesele udało się cudownie – z doskonałym jedzeniem, muzyką i zabawą do rana (o weselu więcej już w konkretnej ocenie usługodawców). Zaskoczyliśmy gości pierwszym tańcem – chociaż pierwszy taniec też nas zaskoczył, bo jak byliśmy w jednej trzeciej tańca to siadł prąd i musieliśmy tańczyć chwilę później od początku. Na nasz pierwszy taniec składały się trzy utwory – była tam m.in. rumba, taniec arabski, flamenco. Furorę zrobił też nasz niesamowity pomysł z tortem (o torcie również dalej). W czasie wesela super się wytańczyliśmy – oczywiście żeby wszystko nie było tak różowo to przyznam się, iż w czasie tańczenia ktoś mi przypadkowo nadepnął na sukienkę i poszło podpięcie od trenu ( i tu moje wielkie ukłony w stronę osoby, która kiedyś napisała o tzw. zestawie podręcznym igle, nitce, guzikach itp. – dzięki temu mojej Mamie udało się jakoś do porządku doprowadzić ten tren, tak że mogliśmy się bez przeszkód bawić dalej). Wesele skończyło się gdzieś o 4 nad ranem, skąd udaliśmy się do naszego apartamentu dla nowożeńców, zaś następnego dnia na sali weselnej odbyły się poprawiny od 15 do 22 (o dziwo na poprawinach zjawili się prawie wszyscy goście i na dodatek nawet przyjezdni ).
A teraz jak już komuś udało się przebrnąć przez moją obszerną relację kogo polecamy/nie polecamy:
· SALA WESELNA „POD ANIOŁEM” w Gdańsku-Brzeźnie – piękny, nastrojowy wystrój, znakomite jedzenie, świetna obsługa (szczególnie w czasie wesela), podsuwają ciekawe pomysły i jednocześnie są otwarci na wszelkie propozycje – wszelkie sugestie z naszej strony były uwzględniane bez mrugnięcia okiem, a pani Irenka nie tylko jest bardzo serdeczną, ale też przede wszystkim cierpliwą osobą – odpowiadała na setki naszych pytań, zawsze znajdywała dla nas czas. Duży plus za wystrój, niemalże domowe jedzenie i przemiłą atmosferę. Małe niedogodności, które jednak nie były jakoś bardzo istotne to schody, dosyć wąska toaleta (oczywiście jak dla sukni ślubnej, bo dla pozostałych ok), no i wyjście prosto na ulicę, co jako iż sala jest na piętrze i większość ludzi raczej siedzi na sali nie było zbytnio uciążliwe. Generalnie gorąco polecamy :)
· ZESPÓŁ MALIBU LATINO – temu zespołowi chyba żadna reklama nie jest potrzebna. Byli rewelacyjni, porwali do tańca wszystkich gości (starali się dobierać muzykę tak aby każdy z gości mógł znaleźć coś dla siebie), uwzględniali nasze sugestie i wcześniejsze ustalenia, a najważniejsze przepiękne, czyste głosy. Goście byli zachwyceni – niektórzy proszą nas nawet o namiary, gdzie można znaleźć jakieś kawałki w wykonaniu Malibu. Malibu Latino grało też 2 lata temu na weselu u naszych znajomych – tu i tu byli rewelacyjni – stwierdzamy to zarówno jako Para Młoda jak i jako kiedyś tam wcześniej goście więc nic innego jak tylko ich polecać :)
· FOTOGRAF NASZESTUDIO I KAMERZYSTA ANTRAKT TOMEK WIĘCKOWSKI – na efekty pracy jeszcze trochę poczekamy, ale współpraca od początku układała się fantastycznie. Panowie niemalże niewidoczni i nieprzeszkadzający, a jednocześnie wszędzie obecni. Współpracowało nam się w bardzo przyjemnej atmosferze zarówno podczas randki przedślubnej, w czasie ślubu i wesela, jak i w czasie niesamowicie fajnego pleneru ślubnego. Jak dostaniemy film i zdjęcia to będę mogła powiedzieć coś więcej, ale na dzień dzisiejszy całym sercem polecamy.
· KOŚCIÓŁ ŚW. JUDY TADEUSZA W GDAŃSKU- ŁOSTOWICACH - jak już wyżej wspomniałam i niejednokrotnie wcześniej pisałam bardzo przyjazne nastawienie ze strony księży, w kwestiach związanych z przebiegiem ceremonii o wszystkim mogliśmy sami decydować (oprawa muzyczna, liturgia, dekoracje, itp.)
· SKRZYPACZKA PANI MARIA STOLARCZYK-KMIECIK – oprawa muzyczna w ślubie w duecie z organistą – wspaniale i wzruszająco. Jeśli chodzi o utwory to mieliśmy Marsz Wagnera, Arię na Strunie G, Pachelbel Canon in D Major oraz Hallelujah (szczególnie wykonaniem tego ostatniego utworu ludzie byli zachwyceni)
· ORGANISTA PAN PIOTR Z PARAFII W ŁOSTOWICACH - także wszystko pozytywnie :)
· DEKORACJA KOŚCIOŁA – PANI BEATA WITKOWICZ (DEKORACJE BRITAIN) – generalnie dekoracja kościoła bardzo ładna, ale nie do końca taka na jaką się umawialiśmy – nie wiemy jednakże czy jest to „zasługa” drugiej pary, która brała w tym samym dniu ślub i bez konsultacji z nami zmieniła dyspozycję czy może tego, iż dokładnie nie wiedzieliśmy ile jest ławek w kościele czy może widząc nasz kościół pani dekoratorka miała akurat taką wizję. Ogólnie dekoracja się podobała, ale nikt poza nami nie wiedział jak konkretnie miało to być (głównie czepiamy się o to, iż ławki miały być połączone organtyną a nie były)
· SUKNIA ŚLUBNA – SALON FIRST LADY W PRUSZCZU GDAŃSKIM – pani Patrycja jest przemiłą kobietą – zawsze cierpliwa i pomocna (patrz wyżej akcja z bolerkiem :D) Nieco długi czas oczekiwania na suknie (jakieś 4-5 miesięcy), ale rezultat spektakularny – suknia na wszystkich zrobiła olbrzymie wrażenie :) Z salonu First Lady miałam także halkę pod suknię, welon i bolerko. Wszystko super się ze sobą komponowało. Generalnie serdecznie polecam tylko zwracam Waszą uwagę na to, iż przy zakupie sukni trzeba to robić z odpowiednim wyprzedzeniem czasowym tak, aby wszystko było na spokojnie.
· BUTY – BIAŁE BUTY.COM.PL – buty kupiłam gdzieś na rok przed ślubem, gdyż mi „wpadły w oko”. Buty eleganckie, niedrogie (99zł) i przede wszystkim wygodne :) mimo iż jest to sklep internetowy istnieje możliwość osobistego umówienia się z panią na Matarni i tam obejrzenia butów.
· BIŻUTERIA ŚLUBNA – BLACK DIAMOND – niesamowita, przepiękna, częściowo wybrana z oferty, częściowo pod specjalne zamówienie. Naprawdę cudowna więc oczywiście polecam :)
· FRYZURA – PANI BERNADETA NIREWICZ – osoba od wielu lat pracująca w Operze Bałtyckiej jako charakteryzatorka. Właściwie od początku zrozumiała o co mi mniej więcej chodzi, a fryzura ślubna podobała mi się bardziej niż próbna mimo, iż obie były ładne (było to połupiecie – tylko że na ślubnej ze względu na niepogodę włosy zostały bardziej podpięte)
· MAKIJAŻ – PANI JUSTYNA JAZGARSKA – malowała i mnie i Świadkową - obie byłyśmy bardzo zadowolone. Mój makijaż był dosyć naturalny (tak jak chciałam), ale pani Justyna uwzględniając moje sugestie podkreśliła mocniej niż w przypadku makijażu próbnego oczy :J Ponadto pani Justyna jest przemiłą osobą i bardzo przyjemnie nam się rozmawiało. Gorąco polecam :)
· PAZNOKCIE – SALON URODY MILLENIUM 2 w Gdańsku na ul. Św. Ducha – tu niestety olbrzymia antyreklama, gdyż paznokcie malowane w piątek rano nie wytrzymały nawet do wieczora nie mówiąc już o dniu ślubu (żebym jeszcze coś w ten dzień robiła, co by mogło je uszkodzić – no chyba że jedzenie obiadu czy spacer zalicza się do tych rzeczy) – lakier poodpryskiwał i musiałam je sama trochę poprawić – mam jednak nadzieję, iż na zdjęciach będą wyglądały ok.
· TORT WESELNY CUKIERNIA SABINKA Z WEJHEROWA – jednym słowem DZIEŁO SZTUKI!!! Tort robiony na nasze specjalne życzenie – rzeźba w kształcie wielbłąda (zaręczyny w Egipcie). Tort ważył ok. 8 kg, w smaku był orzechowy. Jak mówi mój Mąż dzieło sztuki zarówno w wyglądzie jak i w smaku :)
· GARNITUR PANA MŁODEGO, MOJA SUKIENKA NA POPRAWINY (a także garnitur mojego Taty) – SKLEP MARMEX NA AL.NIEPODLEGŁOŚCI W STAROGARDZIE GDAŃSKIM – nieco namolna obsługa na dziale damskim, ale generalnie jesteśmy bardzo zadowoleni. Sukienka na poprawiny, za którą zapłaciłam nieco ponad 200 zł zrobiła furorę (wszyscy myśleli, iż jest to niewiadomo jaka suknia :))
· SAMOCHÓD – WARSZAWA RETRO – Warszawa tzw. garbus z 1963 roku, złota karoseria, bardzo wygodna i efektowna. Państwo wynajmujący samochód bardzo sympatyczni, zaś cała usługa solidnie i na czas, żeby nie powiedzieć, iż przed czasem, bo pan przyjechał pół godziny szybciej żebyśmy mogli na spokojnie udekorować itd.
· OBRĄCZKI - PAN SCHOUWIER (JUBILER VIS A VIS GALERII BAŁTYCKIEJ) – obrączki bardzo ładne. Jak na razie jesteśmy 100% zadowoleni zarówno z obsługi, jak i samych obrączek :)
· TRANSPORT GOŚCI WESELNYCH – PKS GDAŃSK – szybko, miło, solidnie, na czas i komfortowo
· WIĄZANKA MOJA, WIĄZANKA ŚWIADKOWEJ, BUTONIERKI – KWIACIARNIA NA UJEŚCISKU NA UL.ŁÓDZKIEJ (nazwy niestety nie znam) – wszystko wyszło bardzo ładnie, kwiatki rodzajowo i kolorystycznie zbliżone do tych, które znalazłam w internecie. Przemiła obsługa oraz niewysokie ceny – możemy śmiało polecić tą kwiaciarnię.
· APARTAMENT DLA NOWOŻEŃCÓW – APARTAMENT NR 2 W KAMIENICY GOLDWASSER nad Motławą. Świadkowa miała możliwość przystrojenia apartamentu i zrobiła to ślicznie. Sam apartament efektowny, wygodne łoże małżeńskie z baldachimem, a rano pyszne śniadanko z szampanem do pokoju :)
· Zaproszenia, podziękowania dla gości, podziękowania dla rodziców, winietki – moje dzieło; naklejki na wódkę i wino – dzieło Męża
· Inne drobiazgi, dekoracje – ALLEGRO, EBAY
A teraz jak już komuś udało się dobrnąć do końca kilka fotek, które dostaliśmy od naszych gości - jak będę miała fotki od fotografa, szczególnie z naszego szalonego pleneru to na pewno też wrzucę :)
Na wszelkie pytania z Waszej strony, ewentualnie prośby o kontakt do usługodawców, chętnie odpowiem, jednakże po powrocie z podróży poślubnej, gdyż za kilka godzin wyjeżdżamy :)





Gratulacje :) Przepięknie :D
ja również nie spotkałam się z takim tortem i...wolę jednak tradycyjne :)
poza tym ten kształt - wybaczcie - przypomina mi psa a nie wielbłąda ;)) ale najważniejsze, że WAS (Parę Młodą) oraz Gości zachwycił i - a to jeszcze ważniejsze - że smakował super, bo przecież o smak tu chodzi :D
oczywiście gratuluję mocno mocno i życzę wszystkiego co najlepsze!
zainspirowałaś mnie tym złotym samochodem (rewelacja!!!), chociaż już znalazłam cennik i....jednak zostaniemy przy naszym srebrnym, "tradycyjnym" Garbusie :))
no i cieszę się, że Malibu Latino zyskało kolejną świetną opinię :)))
pozdrawiam gorąco, tak jak gorące macie zapewne słońce w podróży poślubnej! :D
poza tym ten kształt - wybaczcie - przypomina mi psa a nie wielbłąda ;)) ale najważniejsze, że WAS (Parę Młodą) oraz Gości zachwycił i - a to jeszcze ważniejsze - że smakował super, bo przecież o smak tu chodzi :D
oczywiście gratuluję mocno mocno i życzę wszystkiego co najlepsze!
zainspirowałaś mnie tym złotym samochodem (rewelacja!!!), chociaż już znalazłam cennik i....jednak zostaniemy przy naszym srebrnym, "tradycyjnym" Garbusie :))
no i cieszę się, że Malibu Latino zyskało kolejną świetną opinię :)))
pozdrawiam gorąco, tak jak gorące macie zapewne słońce w podróży poślubnej! :D
Serdeczne gratulacje!!!!!! :) Nam również udzielał ślubu Ksiądz Marek i byliśmy zachwyceni :) Piękne kazanie, atmosfera, mieliśmy próbę w kościele w piątek przed TYM dniem :) Przeprowadził nas przez wszystkie formalności i przypieczętował prowadzeniem mszy :) Rozumiem, że byliście zachwyceni bo u nas też wszyscy myśleli, że to wręcz nasz znajomy :)
A autko widziałam pod naszym kościółkiem :) Stało przed drzwiami w sobotę 18.06. a ja właśnie jechałam z kuzynką na zakupy i powiedziałam do niej "ślub jest :) ojejku zobacz jakie fajne autko pod naszym kościołem stoi" :) A to Wy byliście...no proszę jaki świat mały :) Ślę buziaki i wszystkiego dobrego na nowej- już teraz Wspólnej drodze życia :):):)
A autko widziałam pod naszym kościółkiem :) Stało przed drzwiami w sobotę 18.06. a ja właśnie jechałam z kuzynką na zakupy i powiedziałam do niej "ślub jest :) ojejku zobacz jakie fajne autko pod naszym kościołem stoi" :) A to Wy byliście...no proszę jaki świat mały :) Ślę buziaki i wszystkiego dobrego na nowej- już teraz Wspólnej drodze życia :):):)
No nic widzę, że mi trochę poobcinało te zdjęcia, ale nie mam już dzisiaj siły się z nimi użerać - mam nadzieję, że chociaż trochę widać :)
Jakby któraś z Was chciała zobaczyć więcej proszę o kontakt na priv lub podanie adresu e-mail :)
Jakby któraś z Was chciała zobaczyć więcej proszę o kontakt na priv lub podanie adresu e-mail :)
Nono Kasiu nie wiedziałam, że jesteś tu na forum;) Przeglądam sobie relacje z 2011 i co proszę - widzę Was:D
Relację już słyszałam na żywo, więc już tak dokładnie nie czytałam:P
Jeszcze raz wielkie gratulacje i widzimy się 22 we wtorek i chętnie wtedy zobaczymy fragmenty filmu, zwłaszcza Wasz pierwszy taniec - tego jestem najbardziej ciekawa:)
Relację już słyszałam na żywo, więc już tak dokładnie nie czytałam:P
Jeszcze raz wielkie gratulacje i widzimy się 22 we wtorek i chętnie wtedy zobaczymy fragmenty filmu, zwłaszcza Wasz pierwszy taniec - tego jestem najbardziej ciekawa:)