Widok
Poród Swissmed 2
Zakładam nowy wątek. Link do poprzedniego:
http://forum.trojmiasto.pl/Porod-Swissmed-t112206,1,130.html
http://forum.trojmiasto.pl/Porod-Swissmed-t112206,1,130.html
już się wypowiadałam ale tutaj się powtórze :))CC miałam w sierpniu w 2007 r ze wskazań medycznych ale ze mna na sali lezała babka co miałą drugie już cc tzw. na życzenie
lezałam 5 dni bo jakiś tam wskażnik miałam podwyższony i chcieli sie upewnic ze wszystko jest ok, normalnie chyba 4
ja miałam cewnik zakładany przed znieczuleniem nieprzyjemnie lekkie szczypanie ( ktos wczesniej pisał ze robia to w znieczuleniu, raczej chyba nie)
cc zrobione rewelacyjnie, bez żadnych komplikacji, zagoiło sie bardzo szybko ból do wytrzymania teraz z brzuchem wszystko w porządku żadnych " nawisów" nad blizna czy coś w tym stylu, blizna ldwo widoczna
przy CC mąz był ze mna na sali tez chcieli go wysłac za "okienko " ale ustalilam wczesniej z lekarzem ze będzie w srodku delikatnie zasugerowałam ze za okienkiem to moze byc i teściowa :)) a jesli juz place to chyba moge troszke więcej wymagac, tym bardziej ze mąż problemów nie sprawił ( nie zemdlał :))
byłam pacjentka dr Wójcika on tez przeprowadzął CC może dlatego tez pozwolił męzowi być obok mnie ale uważam ze skoro się płaci to w tym względzie można się tego domagać i nie jest to z ich strony jakaś wielka łaska
nie żałuje wydanej kwoty- drugie dziecko tylko tam !!
lezałam 5 dni bo jakiś tam wskażnik miałam podwyższony i chcieli sie upewnic ze wszystko jest ok, normalnie chyba 4
ja miałam cewnik zakładany przed znieczuleniem nieprzyjemnie lekkie szczypanie ( ktos wczesniej pisał ze robia to w znieczuleniu, raczej chyba nie)
cc zrobione rewelacyjnie, bez żadnych komplikacji, zagoiło sie bardzo szybko ból do wytrzymania teraz z brzuchem wszystko w porządku żadnych " nawisów" nad blizna czy coś w tym stylu, blizna ldwo widoczna
przy CC mąz był ze mna na sali tez chcieli go wysłac za "okienko " ale ustalilam wczesniej z lekarzem ze będzie w srodku delikatnie zasugerowałam ze za okienkiem to moze byc i teściowa :)) a jesli juz place to chyba moge troszke więcej wymagac, tym bardziej ze mąż problemów nie sprawił ( nie zemdlał :))
byłam pacjentka dr Wójcika on tez przeprowadzął CC może dlatego tez pozwolił męzowi być obok mnie ale uważam ze skoro się płaci to w tym względzie można się tego domagać i nie jest to z ich strony jakaś wielka łaska
nie żałuje wydanej kwoty- drugie dziecko tylko tam !!
po cc do domu wyszłam na 4 dobę około południa, trzy nocki tam spędziłam. Jedno dziecko rodziłam naturalnie 6 lat temu wiec za to przeżycie po raz drugi podziękowałam i cc miałam na podstawie zaświadczenia od psychiatry, który wpisał paniczny lęk przed porodem. Zaświadczenia nie komentowali w swissie a lekarz na kwalifikacji jak wyczuł że ja sn nie chcę rodzic sam mi podpowiedział że muszę załatwic taki świstek to bez problemu bede miała cc. Termin ustalili mi 7 dni przed planowanym rozwiązaniem i bezbólowo wsiadłam rano z męzem w auto i jechaliśmy rodzic. :-) Wyżej kobietka pisała o zakładaniu cewnika przed znieczuleniem, z tym że ona rodziła 3 lata temu, obecnie cewnik podlaczają jak juz nic sie nie czuje :-) Samo podanie znieczulenia w kregosłup tez jest ledwo wyczuwalne.
a czy ktos tam rodzil sn ze znieczuleniem? czy to jest lepsze od cc>? moze ktos ma pordownanie? ja jestem nastawiona na sn ale mysle wiec o znieczuleniu, wiadomo ze pewnie w trakcie sie okaze ale moze byc za pozno i moge zalowac etc. moze sa jakies dziewczyny ktore rodzily ze znieczuleniem w swiss ale sn?
ja bym nie miała śmiałości wprost zapytac o cc na żadanie, na pierwszej wizycie mialam zaswiadczenie od mojego ginekologa ze mam wadę macicy, ale po rozmowie ze mna lekarz wiedzial ze zaswiadczenie jest fikcyjne skoro pierwsze dziecko urodzilam sn i powiedzial ze na następne ktg mam zorganizowac zaswiadczenie od psychiatry z wpisaniem "tokofobii", tak też zrobiłam i nikt juz się nie czepiał :-)
ja kamyki tak rodziłam co chcesz wiedzieć konkretnie? znieczulenie dają,żeby działało tylko na rozwierające skurcze, przy partych to juz nie działa, ale spoko, to nie jest takie straszne:)
Beatrisa czyli polecasz znieczulenie czy nie? od znieczulenie trzeba caly czas lezec bo cie monitoruja>?? i podobno akcja cala sie spowalnia wiec trzeba podac oksytocyne i cala lekomania sie zaczyna...
dlatego sie zastanawiam.. ale moze jak czlowiek jest rozluzniony to szybciej moze pojsc... chyba ze sie skurczy po znieczuleniu nie czuje???
Natalus a ty masz cc czy sn?
dlatego sie zastanawiam.. ale moze jak czlowiek jest rozluzniony to szybciej moze pojsc... chyba ze sie skurczy po znieczuleniu nie czuje???
Natalus a ty masz cc czy sn?
jak dobrze podadzą to nie ma problemów. Polecam, bo przestajesz czuć skurcze, nic nie boli. Ale powinno minąć na parte i wtedy już wszystko czujesz, no ale jak nie jesteś zmęczona wcześniejszymi to i siła większa i już człowiek bardziej zadaniowo. Tak naprawdę to boli tylko jak główka wychodzi (wiadomo bo się skóra naciąga i takie wrażenie właśnie rozpychania)ale też raczej wtedy to się człowiek koncentruje żeby wypchać i szybko idzie.
co do leżenia przy tym znieczuleniu to i tak jak poród w toku to sie nie chce chodzić, zwłaszcza jak nic nie boli. W zasadzie się odpoczywa i czeka na finish.
ja miałam raz źle podane w wejherowie to wtedy nie czułam nic i na partych, to już fajnie nie było, bo musieli mi wypchać małego, bo nie da rady przeć jak sie ciała nie czuje, ale w swissie to to znieczulenie bardzo króciutko działało, tyle,że mogłam się zrelaksować i wyciszyć.Bo ja przyszłam do szpitala już z 8 cm więc, dali tyle o ile bo sie uparłam, choć już na tym etapie to się go nie podaje, ale się wczesniej nastawiłam no i zaczęłam panikować jak mi powiedzieli ,że juz za późno- zadziałało momentalnie-skurcze wtedy widać tylko na monitorze a samemu nic się nie czuje
co do leżenia przy tym znieczuleniu to i tak jak poród w toku to sie nie chce chodzić, zwłaszcza jak nic nie boli. W zasadzie się odpoczywa i czeka na finish.
ja miałam raz źle podane w wejherowie to wtedy nie czułam nic i na partych, to już fajnie nie było, bo musieli mi wypchać małego, bo nie da rady przeć jak sie ciała nie czuje, ale w swissie to to znieczulenie bardzo króciutko działało, tyle,że mogłam się zrelaksować i wyciszyć.Bo ja przyszłam do szpitala już z 8 cm więc, dali tyle o ile bo sie uparłam, choć już na tym etapie to się go nie podaje, ale się wczesniej nastawiłam no i zaczęłam panikować jak mi powiedzieli ,że juz za późno- zadziałało momentalnie-skurcze wtedy widać tylko na monitorze a samemu nic się nie czuje
Mam cc, prawie na życzenie. Będzie synek- już drugi:)
Szczerze mówiąc to swissmed niczym nadzwyczajnym mnie nie zaskoczył. Aż byłam zniesmaczona po pierwszej wizycie. Ale już się przyzwyczaiłam i jest oki. Przemawiało do mnie to że mam wpływ na datę porodu, i troszkę więcej do gadania niż w państwowym szpitalu i dlatego się zdecydowałam. Mam nadzieję że mnie tam jeszcze mile zaskoczą, oczywiście dam znać co i jak.
Szczerze mówiąc to swissmed niczym nadzwyczajnym mnie nie zaskoczył. Aż byłam zniesmaczona po pierwszej wizycie. Ale już się przyzwyczaiłam i jest oki. Przemawiało do mnie to że mam wpływ na datę porodu, i troszkę więcej do gadania niż w państwowym szpitalu i dlatego się zdecydowałam. Mam nadzieję że mnie tam jeszcze mile zaskoczą, oczywiście dam znać co i jak.

Zniesmaczona- może za mocno nazwałam to. Gdy przyszłam za pierwszym razem to musiałam czekać 45 minut na ktg... myślałam że jest zajęte ale nie- nikogo nie było przede mną. Lekarz który mnie przyjmował nie udzielił żadnych informacji- do dzisiaj nikt mnie nie poinformował że tam się w ogóle coś płaci :) Spytał tylko jak sie czuję, jak ciąża przebiegała, i czy na pewno nie chcę naturalnie rodzić, po czym wyjął kalendarz, wpisał mnie na piątego, i powiedział że mam być o 7.30 na czczo i by się nie spóźnić. Kropka:) Sama poprosiłam o usg żeby zobaczył ile mały waży i czy mam dość wód. I sama się upomniałam czy mam jeszcze na ktg przyjechać. Gdyby nie forum i informacje od dziewczyn które już rodziły tam, to w sumie nic bym nie wiedziała
No ale potem to już się przyzwyczaiłam do tego i sama o wszystko pytam. ogólnie jest ok, tylko ten pierwszy raz po Waszych opowieściach mnie lekko zawiódł że tak małe zainteresowanie moją osobą:) No ale może trafiłam na zły moment.
Ach a jak byłam ostatnio na ktg to słyszałam jak położna informowała lekarza że jedna pacjentka się na własne życzenie wypisała do domu... Nie wiem o co chodziło, ale staram się sobie nic nie wkręcać;)
No ale potem to już się przyzwyczaiłam do tego i sama o wszystko pytam. ogólnie jest ok, tylko ten pierwszy raz po Waszych opowieściach mnie lekko zawiódł że tak małe zainteresowanie moją osobą:) No ale może trafiłam na zły moment.
Ach a jak byłam ostatnio na ktg to słyszałam jak położna informowała lekarza że jedna pacjentka się na własne życzenie wypisała do domu... Nie wiem o co chodziło, ale staram się sobie nic nie wkręcać;)

Witajcie,
ja rodziłam w Swiss zgodnie z zapowiedzią 14.04. - i wiem że następne dziecko tylko tam. Ale po kolei.
Miałam wpisaną do kalendarza cesarkę na 7.30 - przyjechaliśmy na miejsce, zrobiono mi KTG i wraz z panią pielęgniarką wypełniałam dokumenty - w tym zgodę na zabieg operacyjny. Następnie zostałam zaprowadzona na salę gdzie byłam do końca pobytu - poproszono mnie o przebranie się w taką jednorazową (nieprzezroczystą) koszulę, założono mi welflon i kroplówkę. W tym czasie przyszła do mnie Pani anastazjoloig omówić znieczulenie podczas zabiegu - ja miałam ogólne więc jak przyznała będzie troszke inaczej - czyli wszystko na "żywca" włącznie z cewnikiem (nie bolało aż tak bardzo) bo zależy im na jak najkrótszym czasie pomiędzy zaśnieciem a wydostaniem dzidziusia. Ponieważ zmienił się plan zabiegów chwilkę później szłam na stół. W pełni świadomie uczestniczyłam w przygotowaniach po czym zostałam uprzedzona że zaczynamy i zaraz zasnę. Dla Męża który stał za drzwiami ten moment był najgorszy bowiem widział mnie taką bezwładną z rurą intubacyjną w buzi. No i następne co pamiętam to wybudzenie - które było dla mnie koszmarem z uwagi na przebytą wcześniej operację kregosłupa który to odezwał się właśnie dopiero po porodzie. Ból był nie do zniesienia i dostałam dużo środków przeciwbólowych. Dopiero później zobaczyłam Małego którym w tym czasie opiekował się Mąż.
Przez cały pobyt (od środy do soboty) byłam na sali sama - dzięki temu mogłam korzystać z pomocy Męża chociażby w umyciu się czy noszeniu Małego do odbicia. Poza tym do opieki są dwie pielęgniarki - osobna dla Mamy i osobna dla dzidziusia - przychodzą na każdy dzwonek (specjalny przycisk jest przy łożku). Ponadto chętnie pomagają, tłumaczą - tylko że nie należy się bać pytać. Tak samo z karmieniem - jeśli nie zapytacie nikt się nie narzuca. Również pytania i wątpliwości Męża nie pozostawały bez odpowiedzi. Ponadto Tatuś chodził z Małym na wizyty do pediatry (codziennie rano) - po badaniu pediatra przychodzi do Was do sali i wyjaśnia co było robione (badania, szczepienia, pobranie krwi). Również lekarze przychodzą conajmniej dwa razy dziennie (tzw. obchód) - ja jako pacjentka dr Wójcika miałam dodatkowe wizyty mojego lekarza gdy był na dyżurze.
No i moje wrażenia na koniec - następną dzidzię będę rodziła w Swiss jeśli będzie taka możliwość (ta nieszczęsna kwalifikacja). Dla mnie z uwagi na moje problemy z kręgosłupem taka opieka na życzenie i obecność Męża okazały się bezccenne. Poza tym brzuszek już coraz mniej boli a blizna jest arcydziełem chirurgicznym (cieniutka kreseczka). No i poród mimo bólu już jest tylko wspomnieniem (nawet całkiem miłym) :)
Aha i jeszcze jedna sprawa - dziewczyny tam jest taka możliwość oddania dzidziusia na noc - w pierwszą noc chciałam być supermamą i umęczyłam i siebie i małego - i i tak musiałam oddać bo nie byłam w stanie się nim zająć. W drugą z uwagi na moją niewiedzę (i ból) Mały zachłysnął się mleczkiem - i też musiałam oddać. W trzecią odpuściłam sobie już bycie tą super i sama poprosiłam o zabranie Małego. To bardzo ciężkie psychicznie doświadczenie takie oddawanie - niemniej jednak skorzystajcie z tego bez takich oporów jak ja. Moje chęci kończyły się tylko łzami i poczuciem beznadziejności... A tam maluszek jest naprawdę w dobrych rękach.
No i jeszcze jedno - co zauważył mój Mąż - jakoś tak Tatusiowe nie kwapią się i nie są zbyt widoczni, obecni z partnerkami. I to może też tłumaczyć to że ktoś po prostu musi wypisać się na życzenie - bo jeśli Mąż akurat pracuje a są inne dzieci (lub nawet zwierzątka które trzeba nakarmić) w domu - to Mama często nie ma możliwości inaczej...
ja rodziłam w Swiss zgodnie z zapowiedzią 14.04. - i wiem że następne dziecko tylko tam. Ale po kolei.
Miałam wpisaną do kalendarza cesarkę na 7.30 - przyjechaliśmy na miejsce, zrobiono mi KTG i wraz z panią pielęgniarką wypełniałam dokumenty - w tym zgodę na zabieg operacyjny. Następnie zostałam zaprowadzona na salę gdzie byłam do końca pobytu - poproszono mnie o przebranie się w taką jednorazową (nieprzezroczystą) koszulę, założono mi welflon i kroplówkę. W tym czasie przyszła do mnie Pani anastazjoloig omówić znieczulenie podczas zabiegu - ja miałam ogólne więc jak przyznała będzie troszke inaczej - czyli wszystko na "żywca" włącznie z cewnikiem (nie bolało aż tak bardzo) bo zależy im na jak najkrótszym czasie pomiędzy zaśnieciem a wydostaniem dzidziusia. Ponieważ zmienił się plan zabiegów chwilkę później szłam na stół. W pełni świadomie uczestniczyłam w przygotowaniach po czym zostałam uprzedzona że zaczynamy i zaraz zasnę. Dla Męża który stał za drzwiami ten moment był najgorszy bowiem widział mnie taką bezwładną z rurą intubacyjną w buzi. No i następne co pamiętam to wybudzenie - które było dla mnie koszmarem z uwagi na przebytą wcześniej operację kregosłupa który to odezwał się właśnie dopiero po porodzie. Ból był nie do zniesienia i dostałam dużo środków przeciwbólowych. Dopiero później zobaczyłam Małego którym w tym czasie opiekował się Mąż.
Przez cały pobyt (od środy do soboty) byłam na sali sama - dzięki temu mogłam korzystać z pomocy Męża chociażby w umyciu się czy noszeniu Małego do odbicia. Poza tym do opieki są dwie pielęgniarki - osobna dla Mamy i osobna dla dzidziusia - przychodzą na każdy dzwonek (specjalny przycisk jest przy łożku). Ponadto chętnie pomagają, tłumaczą - tylko że nie należy się bać pytać. Tak samo z karmieniem - jeśli nie zapytacie nikt się nie narzuca. Również pytania i wątpliwości Męża nie pozostawały bez odpowiedzi. Ponadto Tatuś chodził z Małym na wizyty do pediatry (codziennie rano) - po badaniu pediatra przychodzi do Was do sali i wyjaśnia co było robione (badania, szczepienia, pobranie krwi). Również lekarze przychodzą conajmniej dwa razy dziennie (tzw. obchód) - ja jako pacjentka dr Wójcika miałam dodatkowe wizyty mojego lekarza gdy był na dyżurze.
No i moje wrażenia na koniec - następną dzidzię będę rodziła w Swiss jeśli będzie taka możliwość (ta nieszczęsna kwalifikacja). Dla mnie z uwagi na moje problemy z kręgosłupem taka opieka na życzenie i obecność Męża okazały się bezccenne. Poza tym brzuszek już coraz mniej boli a blizna jest arcydziełem chirurgicznym (cieniutka kreseczka). No i poród mimo bólu już jest tylko wspomnieniem (nawet całkiem miłym) :)
Aha i jeszcze jedna sprawa - dziewczyny tam jest taka możliwość oddania dzidziusia na noc - w pierwszą noc chciałam być supermamą i umęczyłam i siebie i małego - i i tak musiałam oddać bo nie byłam w stanie się nim zająć. W drugą z uwagi na moją niewiedzę (i ból) Mały zachłysnął się mleczkiem - i też musiałam oddać. W trzecią odpuściłam sobie już bycie tą super i sama poprosiłam o zabranie Małego. To bardzo ciężkie psychicznie doświadczenie takie oddawanie - niemniej jednak skorzystajcie z tego bez takich oporów jak ja. Moje chęci kończyły się tylko łzami i poczuciem beznadziejności... A tam maluszek jest naprawdę w dobrych rękach.
No i jeszcze jedno - co zauważył mój Mąż - jakoś tak Tatusiowe nie kwapią się i nie są zbyt widoczni, obecni z partnerkami. I to może też tłumaczyć to że ktoś po prostu musi wypisać się na życzenie - bo jeśli Mąż akurat pracuje a są inne dzieci (lub nawet zwierzątka które trzeba nakarmić) w domu - to Mama często nie ma możliwości inaczej...
Dziewczyny dla siebie bierzecie tylko rzeczy osobiste - typu koszula nocna, szlafrok, ręcznik, bielizna (ja miałam jednorazowe majteczki - sprawdziły się znakomicie) - no i szczoteczka do zębów, jakiś żel pod prysznic, do higieny intymnej, szampon, ręcznik papierowy (jest dużo krwi na początku) - i to wszystko :) weźcie tez sobie coś do poczytania oraz oczywiście dowód osobisty i dokumentację medyczną ciąży. Oraz mineralkę - polecam wzorem poprzednich wpisów taką z koreczkiem. Dla maluszka rzeczy na wyjście włożyłam do fotelika i Tatuś przywiózł na sam koniec przy wypisie (wcześniej miałam tylko niedrapki i smoczek - przydają się). Zalecałabym włożenie do torby także laktatora do poradzenia sobie z nadmiarem pokarmu :)
Miałam znieczulenie ogólne ze względu na problem wprowadzenia do kręgosłupa zzo. Ale większość (ponad 90%) to zzo.
Miałam znieczulenie ogólne ze względu na problem wprowadzenia do kręgosłupa zzo. Ale większość (ponad 90%) to zzo.
Monika, a czy brałaś ubranka, kosmetyki i pieluszki dla dzidzi. Wcześniej ktoś pisał, że szpital zapewnia wszystko. Ubranka mogę wziąść swoje ale pieluchy dużo miejsca zajmują.
Ile czasu trwały całe przygotowanie do zabiegu i sam zabieg? Jak to wyglądało później tzn czy zostałaś po przebudzeniu od razu przewieziona do sali, jak wyglądała opieka po cesarce. Kiedy mogłaś wstać. I jeszcze jedno czy dużo w tym czasie było porodów. Pisałaś ze byłaś na sali sama. Dla mnie to ważne żeby mieć po zabiegu intymność( o ile w szpitalu w ogóle można mówić o intymności) bo wiem jak to jest, jak co chwilę ktoś przychodzi i zagląda pod koszulę.
A jeżeli chodzi o zapełnienie czasu to czy faktycznie jest tam dostęp do internetu i tv?
Ile czasu trwały całe przygotowanie do zabiegu i sam zabieg? Jak to wyglądało później tzn czy zostałaś po przebudzeniu od razu przewieziona do sali, jak wyglądała opieka po cesarce. Kiedy mogłaś wstać. I jeszcze jedno czy dużo w tym czasie było porodów. Pisałaś ze byłaś na sali sama. Dla mnie to ważne żeby mieć po zabiegu intymność( o ile w szpitalu w ogóle można mówić o intymności) bo wiem jak to jest, jak co chwilę ktoś przychodzi i zagląda pod koszulę.
A jeżeli chodzi o zapełnienie czasu to czy faktycznie jest tam dostęp do internetu i tv?
Ja miałam swoje ubranka ale korzystałam ze szpitalnych. Pieluchy, kosmetyki dla dziecka - wszystko jest.
Tak naprawdę tylko kapcie, szczotke do zębów, szampon, ręcznik i wodę do picia miałam swoją. Jest tam telewizor i dostęp do internetu. Mnie osobiście przewieziono do sali od razu po zabiegu. Opieka bardzo dobra. Nawet Panie sprzątajace pytały czy czegos mi nie trzeba. Niczym się nie martw.
Ja tez najpierw sama chciałam opiekowac się dzieckiem w nocy ale to nie był dobry pomysł ze względu na cewnik i brak sił :( Z ciężkim sercem poprosiłam połozne żeby zabierały go na noc :(
Tak naprawdę tylko kapcie, szczotke do zębów, szampon, ręcznik i wodę do picia miałam swoją. Jest tam telewizor i dostęp do internetu. Mnie osobiście przewieziono do sali od razu po zabiegu. Opieka bardzo dobra. Nawet Panie sprzątajace pytały czy czegos mi nie trzeba. Niczym się nie martw.
Ja tez najpierw sama chciałam opiekowac się dzieckiem w nocy ale to nie był dobry pomysł ze względu na cewnik i brak sił :( Z ciężkim sercem poprosiłam połozne żeby zabierały go na noc :(
rozmawialam z polozna - wszystko dla dziecka jest wiec jak ktos chce moze zabrac swoje ciuszki dla maluszka jesli nie pasuja mu tamtejsze.
ciekawe z ta woda.... myslalam ze wode to tam daja...;)
WLASNIE PYTANIE BARDZO DOBRE; czy termin usg czy kalendarz od ostatniej miesiaczki... niestety pewnie kalendarz... ale wynika z tego ze jesli w 35 juz mozna isc to ma sie jakby 5 tyg zapasu czy 4... wiec nawet jesli jest roznica z usg 2.3 tyg to sie jakos mozna zmiescic...
tez sie martwie jak to bedzie bo mam wg usg 2 tyg wczesniej...a pewnie jak pojde nastepnym razem na usg to znow sie zmieni...
ciekawe z ta woda.... myslalam ze wode to tam daja...;)
WLASNIE PYTANIE BARDZO DOBRE; czy termin usg czy kalendarz od ostatniej miesiaczki... niestety pewnie kalendarz... ale wynika z tego ze jesli w 35 juz mozna isc to ma sie jakby 5 tyg zapasu czy 4... wiec nawet jesli jest roznica z usg 2.3 tyg to sie jakos mozna zmiescic...
tez sie martwie jak to bedzie bo mam wg usg 2 tyg wczesniej...a pewnie jak pojde nastepnym razem na usg to znow sie zmieni...
Czesc dziewczyny,bylismy wczoraj na kwalifikacji.Bylo bardzo milo ale nieczego innego sie nie spodziewalam:)przemily lekarz,niestety nie przedstawil sie i nie znam jego nazwiska.Wszystko trwalo moze 30 minut.Nie czekalismy nawet minuty.Podczas ktg slyszalam jak jakas para przyjechala rodzic,zostali przyjeci bardzo milo.Tylko szkoda bylo mi tej dziewczyny bo strasznie krzyczala.No ale coz...pewnie niedlugo i ja bede pokrzykiwac:)pozdrowionka
Jak bylismy zwiedzać szpital to spytałam się czy jak zacznie się akcja i będziemy do nich jechać to czy mamy zadzwonić (czy sala jest dostepna) - pielegniarka powiedziała że nie ma takiej potrzeby i napewno nas przyjmą jak przyjedziemy ... i że nie było sytuacji aby kogoś nie przyjeli ... jak będę na kwalifikacji to konkretnie się zapytam co jak obie sale są zajete a ja przyjeżdżam :)
kamyk, zadnych nowosci odnosnie porodu chyba nie ma...a szkoda bo ja tez czekam na nowinki :) podobno wczoraj komus sie blizniaki tam urodzily :) moj tesc mowil, ze kiedy czekal na moja tesciowa to slyszal jak jakis tata dzwonil i przez telefon komus opowiadal, ze przed chwila zostal tata blizniakow :) :) :)
Witam.Rodziłam w Swiss 20 kwietnia przez cc.urodził sie nam synuś-dodam że mamy teraz trzech muszkieterów,he he.Opieka super,ubranka,pieluchy,chusteczki,kosmetyki dla dziecka,wszystko mają.leżalam na sali sama,było jedno łozko.chyba akurat taki mi się trafił pokój.w sali telewizor,dostęp do internetu,łazienka.nawet wkłady(duże podpaski) poporodowe są.jedzenie super,środki przeciwbólowe kiedy tylko sobie życzysz,mleko w razie potrzeby dokarmienia też przyniosą.jestem mega zadowolona i nie żałuję ani grosza.tymbardziej że pojawił się u mnie niespodziewany problem na ostatnim ktg i już zostałam na cięcie.w pore zauważyli i dzięki temu mój synek i ja jesteśmy cali i zdrowi :))
Ja w dniu wypisu dostałam walizeczkę kartonową z próbkami kosmetyków, materiałami o karmieniu, gazetami, wodą mineralną dla dzieci, naklejką do auta, łyżeczką i chyba jeszcze łańcuszkiem do smoczka. Do tego dostałam jeszcze siateczkę z kosmetykami.
W SR w Swissie też dostaliśmy walizeczkę tej samej firmy ("Bobas" czy coś takiego), ale z nieco innymi gadżetami, tzn. proszek Jelp, płyn Lovela, gazety, próbki herbatek, kremów na rozstępy, kosmetyków dla dziecka.
Koleżanka mówiła, że w Szpitalu Wojewódzkim nie dali jej nic, a u gina coś dostała, ja za to nic nie dostałam u gina ;P
Prawdę mówiąc, jak zobaczyłam co dostaja mamy w Niemczech, to nasze paczki się nie umywają ;P
W SR w Swissie też dostaliśmy walizeczkę tej samej firmy ("Bobas" czy coś takiego), ale z nieco innymi gadżetami, tzn. proszek Jelp, płyn Lovela, gazety, próbki herbatek, kremów na rozstępy, kosmetyków dla dziecka.
Koleżanka mówiła, że w Szpitalu Wojewódzkim nie dali jej nic, a u gina coś dostała, ja za to nic nie dostałam u gina ;P
Prawdę mówiąc, jak zobaczyłam co dostaja mamy w Niemczech, to nasze paczki się nie umywają ;P
Dziewczyny- któraś wcześniej pytała z jakim lekarzem załatwiałam cesarkę- ostatnio na ktg oglądałam swoją kartę i tam pieczątka była dr Karaś... Także chyba ten lekarz bo zawsze na tego samego trafiam. Ostatnio przyjęła mnie taka pani doktor też bardzo miła, także myślę że obojętnie na kogo się trafi będzie oki. Powodzenia:)


Znieczulenie jest na prośbę (trzeba mieć 2,5 rozwarcia o ile dobrze pamiętam)- powiesz i masz- nie słyszałam aby komuś odmówili. Ja rodziłam sn ze znieczuleniem ale skończyło się cc.
Płatności można też dokonać przy wyjściu np. kartą.
A co do kwalifikacji to jeśli nie ma jakiegoś konkretnego zagrożenia to nie ma czego się bać.
Płatności można też dokonać przy wyjściu np. kartą.
A co do kwalifikacji to jeśli nie ma jakiegoś konkretnego zagrożenia to nie ma czego się bać.
A powiedzcie mi czy po pierwszej wizycie często musiałyście jeszcze do nich jeździć na kontrolę - ja wybieram się do nich 17.04 na kwalifikację (to już będzie 38 tydz. z kalendarza a 37 z USG) i mam nadzieję że na jednej wizycie się skonczy - jestem z Gdyni i nie za bardzo jak mam co tydzień do nich jeździć :/
anestezjolog jest dostępny cała dobę
z odwiedzinami nie ma problemu może przyjść każdy oczywiście to też zależy od nas samych i szacunku do drugiej pacjentki, ja do szpitala zaprosiłam tylko dziadków nie licząc męża oczywiście
nie ma osobnej sali do odwiedziń dlatego jakies tabuny ludzi moga byc denerwujące dla drugiej mamy to samo tyczy się nas, poza ty to tez wprowadzanie niepotrzebnych zarazków
ja szczerze mówiąc nie miałam ochoty w szpitalu pokazywać się większemu gronu
z odwiedzinami nie ma problemu może przyjść każdy oczywiście to też zależy od nas samych i szacunku do drugiej pacjentki, ja do szpitala zaprosiłam tylko dziadków nie licząc męża oczywiście
nie ma osobnej sali do odwiedziń dlatego jakies tabuny ludzi moga byc denerwujące dla drugiej mamy to samo tyczy się nas, poza ty to tez wprowadzanie niepotrzebnych zarazków
ja szczerze mówiąc nie miałam ochoty w szpitalu pokazywać się większemu gronu
Iza nic się nie martw tam jest dyżur anestezjologa 24godz/dobę, podobnie jak ginekolog czy lekarz od maluszków neonatolog. Także dostaniesz znieczulenie obojętnie o której godzinie będzie Ci dane przyjechać:)
Dziewczyny- jutro mój wielki dzień:) Myślę że tak około 9rano będę już mamusią:) Na 7.30 mam się stawić, kurczę stres mnie łapie. Trzymajcie za mnie kciuki jutro, a ja w zamian jak już wrócę to wszystko ładnie opiszę. Żegnam się z Wami po raz ostatni z brzuszkiem:) Jutro już nie będę ciężarną:) Buziaki.
Dziewczyny- jutro mój wielki dzień:) Myślę że tak około 9rano będę już mamusią:) Na 7.30 mam się stawić, kurczę stres mnie łapie. Trzymajcie za mnie kciuki jutro, a ja w zamian jak już wrócę to wszystko ładnie opiszę. Żegnam się z Wami po raz ostatni z brzuszkiem:) Jutro już nie będę ciężarną:) Buziaki.

Hej dziewczyny rodziąm w swiss w lutym tego roku i w 100 % polecam!! rodziłam sn, bez znieczulenia, poród szybko i bez problemów, w czw urodziłam w sobotę już byłam w domu - położna Joanna Miłosz - anioł nie człowiek - polecam każdemu - mały wyj to dr B. - jakoś mi nie podpasował :/ no ale cóż... reszta suuuper!! następny poród tylko w swiss!
Hej dziewczyny
śledzę z ogromna ciekawością ten wątek i jestem zdecydowana na poród w SwissMedzie, o ile oczywiście dotrwam do kwalifikacji.
Chciałabym, aby poród odbył się poprzez cc - mam wskazania ze względów laryngologicznych i ortopedycznych, ale jeszcze nie zdążyłam załatwić zaświadczenia. Właśnie się za to zabieram i mam nadzieję, że zdążę. Niedługo zaczynamy z bubusiem 31 tydzień:) wstępny termin to połowa lipca:)
Paniczny strach przez psn jest trzeci w kolejce...
Mam sporo pytań, zwłaszcza do osób, które już przechodziły cc w Swiss Medzie, zwłaszcza dot. opieki i samego przebiegu - wiadomo, że wszystko co się wiąże z cc wygląda różnie w różnych szpitalach, dlatego wiem, że warto wydac pieniążki dla zdrowia dzidziusia i swojego.
co tak na szybkiego przychodzi mi do głowy:
1. znieczulenie - kiedy zachodzi decyzja o znieczuleniu ogólnym? mam slabą krzepliwośc krwi i boję się, żeby nie było to podstawą z rezygnacji cc :(
ile czasu leży się bez ruchu po znieczuleniu, jak wygląda sprawa diety, pomocy przy maluszku oraz czy też rodzi się łożysko i krwawi jak po psn?
czy podczas cc mąż może być przy mnie? jestem straszną panikarną i skacze mi ciśnienie z nerwów:/
2. po jakim czasie dochodzi się całkowicie do siebie? słyszałam opcję, że podobno po 2 latach, ale jakoś ciężko mi w to uwierzyć...
3. czy podwyższony cukier w badaniu krzywej, ale jeszcze na granicy normy jest podstawą do nie przejścia kwalifikacji? z jakich innych powodów mogą mnie nie przyjąć?
4. co się dzieje jesli akcja porodowa zacznie się przed terminem planowanego cc?
5. co tak naprawdę warto zabrać do szpitala - co jest niezbędne - nie chciałabym pakować całej walizy:)
6. czytałam rożne opinie nt.badan robionych dzieciom - czy wykonuje się im wszystkie badania, szczepienia, usg? czy tylko wtedy jak się upomnimy?
tyle narazie przyszło mi do głowy - z góry Wam bardzo dziękuję za odpowiedzi i uspokojenie mojego i tak już niespokojnego serducha:)
byleby dotrwać do kwalifikacji:)
pozdrawiam ciepło i mam nadzieję, że w końcu juz wiosennie:)
śledzę z ogromna ciekawością ten wątek i jestem zdecydowana na poród w SwissMedzie, o ile oczywiście dotrwam do kwalifikacji.
Chciałabym, aby poród odbył się poprzez cc - mam wskazania ze względów laryngologicznych i ortopedycznych, ale jeszcze nie zdążyłam załatwić zaświadczenia. Właśnie się za to zabieram i mam nadzieję, że zdążę. Niedługo zaczynamy z bubusiem 31 tydzień:) wstępny termin to połowa lipca:)
Paniczny strach przez psn jest trzeci w kolejce...
Mam sporo pytań, zwłaszcza do osób, które już przechodziły cc w Swiss Medzie, zwłaszcza dot. opieki i samego przebiegu - wiadomo, że wszystko co się wiąże z cc wygląda różnie w różnych szpitalach, dlatego wiem, że warto wydac pieniążki dla zdrowia dzidziusia i swojego.
co tak na szybkiego przychodzi mi do głowy:
1. znieczulenie - kiedy zachodzi decyzja o znieczuleniu ogólnym? mam slabą krzepliwośc krwi i boję się, żeby nie było to podstawą z rezygnacji cc :(
ile czasu leży się bez ruchu po znieczuleniu, jak wygląda sprawa diety, pomocy przy maluszku oraz czy też rodzi się łożysko i krwawi jak po psn?
czy podczas cc mąż może być przy mnie? jestem straszną panikarną i skacze mi ciśnienie z nerwów:/
2. po jakim czasie dochodzi się całkowicie do siebie? słyszałam opcję, że podobno po 2 latach, ale jakoś ciężko mi w to uwierzyć...
3. czy podwyższony cukier w badaniu krzywej, ale jeszcze na granicy normy jest podstawą do nie przejścia kwalifikacji? z jakich innych powodów mogą mnie nie przyjąć?
4. co się dzieje jesli akcja porodowa zacznie się przed terminem planowanego cc?
5. co tak naprawdę warto zabrać do szpitala - co jest niezbędne - nie chciałabym pakować całej walizy:)
6. czytałam rożne opinie nt.badan robionych dzieciom - czy wykonuje się im wszystkie badania, szczepienia, usg? czy tylko wtedy jak się upomnimy?
tyle narazie przyszło mi do głowy - z góry Wam bardzo dziękuję za odpowiedzi i uspokojenie mojego i tak już niespokojnego serducha:)
byleby dotrwać do kwalifikacji:)
pozdrawiam ciepło i mam nadzieję, że w końcu juz wiosennie:)
postaram sie odpowiedziec na ile potrafię
- mnie zapytali jakie znam sposoby znieczulen i powiedzieli ze bede miała zzo - znieczulenie zewnątrzoponowe,
- po tym znieczuleniu nie jestes cała w bezruchu tylko od pasa w dół, a sprawnosc i czucie wraca juz po ok 5 godzinach
- w pierwszej dobie po cc można tylko małymi łyczkami popijac wodę, jeśli lekarze sie dowiedzą ze na nastepny dzien udało ci sie wstac to dostaniesz herbatę i suchary na śniadania a na obiad zupkę, kolacja juz prawie normalna, kolejny dzien to juz wszystko pysszne, ale warunkiem jest to ze wstajesz i próbujesz chodzic
- jeśli chodzi o rodzenie łożyska to tego nie czujesz, nawet nie wiadomo kiedy wyciągają, tak sprawnie to wszystko idzie
- jesli chodzi o krwawienie po cc to jest ono słabsze niz po sn, mam porównanie gdyż córkę rodziłam 6 lat temu sn a synka cc w swissie i dużo mniej jest tej krwi i znacznie krócej sie kończy krwanienie
- mąż jest 4 metry od ciebie za szybką i wszystko obserwuje i ty również go widzisz :-)
- ja po powroc ie do domu nie zalegałam w łoóżku, czułam sie w miare ok, mąż musiał pomagac mi sie podniesc z kanapy i powoli chodziłam i po jakis 10 dniach czulam sie mozna powiedziec dobrze, po 3 tygodniach to juz w ogole nie czulam ze rodzilam, tylko te kilogramy zostały ;-)
- z jakich powodów mogę nie przyjąc to nie wiem, cukier w granicy normy na pewno nie bede cie dyskwalifikował, ja miałam ciążę od 5 miesiaca zagrozona i byłam na podtrzymaniu, jak równiez leżałam w szpitalu na patologii ciązy i nie bylo to dla nich zadnym powodem do tego aby mi odmówic,
- jesli poczujesz ze poród sie zaczał to od razu do swiiss na cc , po podaniu zzo nic juz nie czujesz wiec jest ok, pierwsze bóle porodowe nie są straszne wiec po prostu jak poczujesz pierwsze skurcze do w auto i do swiiss zasuwac :-)
- a co zabrac jescze pytałas...... dla siebie z 2 koszule z rozpieciem do karmienia, kosmetyki do mycia, recznik, dla dziecka wszystko mają, ubranka, pieluszki itd, dla ciebie podkłady poporodowe tez dają
- a jesli chodzi o badania to w swiisee nie robią badania słuchu dziecka gdyż mają aparat zepsuty, wiec trzeba pojechac do państwowego szpitala z dzidziusiem i tam zrobic to badanie, neonatolog wpisuje informacje o tym w ksiazeczce dziecka i bez problemu dzieciatko zostaje zbadane w szpitalu do którego masz najbliżej. jesli masz jeszcze jakies pytania to podalam mój nr gg, mozesz śmiało pytan, chetnie odpowiem :-)
- mnie zapytali jakie znam sposoby znieczulen i powiedzieli ze bede miała zzo - znieczulenie zewnątrzoponowe,
- po tym znieczuleniu nie jestes cała w bezruchu tylko od pasa w dół, a sprawnosc i czucie wraca juz po ok 5 godzinach
- w pierwszej dobie po cc można tylko małymi łyczkami popijac wodę, jeśli lekarze sie dowiedzą ze na nastepny dzien udało ci sie wstac to dostaniesz herbatę i suchary na śniadania a na obiad zupkę, kolacja juz prawie normalna, kolejny dzien to juz wszystko pysszne, ale warunkiem jest to ze wstajesz i próbujesz chodzic
- jeśli chodzi o rodzenie łożyska to tego nie czujesz, nawet nie wiadomo kiedy wyciągają, tak sprawnie to wszystko idzie
- jesli chodzi o krwawienie po cc to jest ono słabsze niz po sn, mam porównanie gdyż córkę rodziłam 6 lat temu sn a synka cc w swissie i dużo mniej jest tej krwi i znacznie krócej sie kończy krwanienie
- mąż jest 4 metry od ciebie za szybką i wszystko obserwuje i ty również go widzisz :-)
- ja po powroc ie do domu nie zalegałam w łoóżku, czułam sie w miare ok, mąż musiał pomagac mi sie podniesc z kanapy i powoli chodziłam i po jakis 10 dniach czulam sie mozna powiedziec dobrze, po 3 tygodniach to juz w ogole nie czulam ze rodzilam, tylko te kilogramy zostały ;-)
- z jakich powodów mogę nie przyjąc to nie wiem, cukier w granicy normy na pewno nie bede cie dyskwalifikował, ja miałam ciążę od 5 miesiaca zagrozona i byłam na podtrzymaniu, jak równiez leżałam w szpitalu na patologii ciązy i nie bylo to dla nich zadnym powodem do tego aby mi odmówic,
- jesli poczujesz ze poród sie zaczał to od razu do swiiss na cc , po podaniu zzo nic juz nie czujesz wiec jest ok, pierwsze bóle porodowe nie są straszne wiec po prostu jak poczujesz pierwsze skurcze do w auto i do swiiss zasuwac :-)
- a co zabrac jescze pytałas...... dla siebie z 2 koszule z rozpieciem do karmienia, kosmetyki do mycia, recznik, dla dziecka wszystko mają, ubranka, pieluszki itd, dla ciebie podkłady poporodowe tez dają
- a jesli chodzi o badania to w swiisee nie robią badania słuchu dziecka gdyż mają aparat zepsuty, wiec trzeba pojechac do państwowego szpitala z dzidziusiem i tam zrobic to badanie, neonatolog wpisuje informacje o tym w ksiazeczce dziecka i bez problemu dzieciatko zostaje zbadane w szpitalu do którego masz najbliżej. jesli masz jeszcze jakies pytania to podalam mój nr gg, mozesz śmiało pytan, chetnie odpowiem :-)
jak ja rodziłam to też niby aparat miał działac, ale ostatniego dnia przyszla neonatolog i oznajmiła mi o ostanie faktycznym, ale wiesz...ja uważam że to nie powinno zniechęcac do porodu w swissie, ja nie byłam naswet w stanie sobie wyobrazic co to znaczy dobre, pożądne warunki, naprawde dziewczyny nie zastanawiajcie sie , a to badanie słuchu to zrobicie dziecku po powrocie do domu, ja na szósta dobę czułam sie na tyle aby podjechac do szpitala z dzieckiem na to badanie
dziękuję za tak ważne informacje:)
ja generalnie jestem zdecydowana, chociaż wszyscy poza moim mężem krytukują dosadnie tą decyzję, co czasem nieźle daje mi w kość...
zastanawia mnie jak wyglądały Wasze skierowania na cc - jedno już mam i lekarz w nim napisał, że poród naturalni niewskazany - czy to wystarczy?
wiecie co mnie najbardziej przeraża - nie boję sie bólu, ale mam jak ja to mówię zapędy klaustrofobiczne; kiedyś podczas rezonansu dostałam takiego ataku paniki, że wyciągnęłam sobie podłączony kontrast i uciekłam z tej rury ... czasem wystarczy, że zatnie mi się zamek w kurtce i mam taką świadomość, że nie mogę jej odpiąć, zaczyna brakowac mi tchu...
ogólnie jestem panikarą (ostatnio odjechałam prawie w SR - państwowy szpital w moim mieście - tak na mnie podziałała specyfika tego miejsca;/) i boję się, że jak po cc nie będe mogła ruszać nogami to dostanę takiego napadu strachu, paniki, zwłaszcza jeśli nie czuje się nic przez 5 godzin... jak Wy to odbierałyście?
czyli spory komfort daje też fakt, że nie trzeba brać całej walizy ze sobą, bo wszystko zapewniają, zwłascza jak się człowiek pakuje na ostatnia chwilę:)
echh, wiecie co kocham tego mojego szkrabka bardzo i wiem, że mój stres się mu udziela, ale czasem zaczynam się już tak bać, że jest to poza mną...
liczę na to, że właśnie swiss sprawi, że strach związany z całokształtem minie
ogólnie miałam kiepskie doświadczenia z państwową służbą zdrowia i do okazów końskiego zdrowia tez nie należę i chociaż mam ok. 50 km do swissu dotrę tam, chociaż bym się miała czołgać:)
czy któraś z Was ma może termin na pierwszą połowę lipca?
ja generalnie jestem zdecydowana, chociaż wszyscy poza moim mężem krytukują dosadnie tą decyzję, co czasem nieźle daje mi w kość...
zastanawia mnie jak wyglądały Wasze skierowania na cc - jedno już mam i lekarz w nim napisał, że poród naturalni niewskazany - czy to wystarczy?
wiecie co mnie najbardziej przeraża - nie boję sie bólu, ale mam jak ja to mówię zapędy klaustrofobiczne; kiedyś podczas rezonansu dostałam takiego ataku paniki, że wyciągnęłam sobie podłączony kontrast i uciekłam z tej rury ... czasem wystarczy, że zatnie mi się zamek w kurtce i mam taką świadomość, że nie mogę jej odpiąć, zaczyna brakowac mi tchu...
ogólnie jestem panikarą (ostatnio odjechałam prawie w SR - państwowy szpital w moim mieście - tak na mnie podziałała specyfika tego miejsca;/) i boję się, że jak po cc nie będe mogła ruszać nogami to dostanę takiego napadu strachu, paniki, zwłaszcza jeśli nie czuje się nic przez 5 godzin... jak Wy to odbierałyście?
czyli spory komfort daje też fakt, że nie trzeba brać całej walizy ze sobą, bo wszystko zapewniają, zwłascza jak się człowiek pakuje na ostatnia chwilę:)
echh, wiecie co kocham tego mojego szkrabka bardzo i wiem, że mój stres się mu udziela, ale czasem zaczynam się już tak bać, że jest to poza mną...
liczę na to, że właśnie swiss sprawi, że strach związany z całokształtem minie
ogólnie miałam kiepskie doświadczenia z państwową służbą zdrowia i do okazów końskiego zdrowia tez nie należę i chociaż mam ok. 50 km do swissu dotrę tam, chociaż bym się miała czołgać:)
czy któraś z Was ma może termin na pierwszą połowę lipca?
ja jestem z Pelplina wiec mam ciutek dalej :)
suwaczek najlepiej ze strony http://www.babyboom.pl tam masz zakładke suwaczki i wybierz sobie ciażowy i krok po kroku tam jest oipisane co i jak.
a do jakiego lekarza chodzisz ? tez ze swissu? ja chodze do Gościniaka
suwaczek najlepiej ze strony http://www.babyboom.pl tam masz zakładke suwaczki i wybierz sobie ciażowy i krok po kroku tam jest oipisane co i jak.
a do jakiego lekarza chodzisz ? tez ze swissu? ja chodze do Gościniaka
to prawie rzut beretem;)
echh, ja to z tymi moimi lekarzami mialam przeboje
najpierw chodziłam prywatnie w Tczewie, potem ze względów finansowych niestety jeździlam na NFZ do Gdanska - do ponoć polecanego wszem i wobec lekarza, który przez 3 miesiące nawet Usg mi nie zrobił, nie wspominam o takich sprawach jak badanie gin. przy nadżerce, czy zwykłe pomiary wagi i ciśnienia, aha no i 4 godziny czekania w kolejce
więc znów chodze prywatnie w Tczewie, mam lekarza na miejscu i blisko i na telefon, wcześnie miałam pierwsze skurcze, więc było to dla mnie b. ważne
co jak co, ale niestety państwowa służba zdrowia pada na twarz, na łeb, na szyję i na wszystko razem...
echh, ja to z tymi moimi lekarzami mialam przeboje
najpierw chodziłam prywatnie w Tczewie, potem ze względów finansowych niestety jeździlam na NFZ do Gdanska - do ponoć polecanego wszem i wobec lekarza, który przez 3 miesiące nawet Usg mi nie zrobił, nie wspominam o takich sprawach jak badanie gin. przy nadżerce, czy zwykłe pomiary wagi i ciśnienia, aha no i 4 godziny czekania w kolejce
więc znów chodze prywatnie w Tczewie, mam lekarza na miejscu i blisko i na telefon, wcześnie miałam pierwsze skurcze, więc było to dla mnie b. ważne
co jak co, ale niestety państwowa służba zdrowia pada na twarz, na łeb, na szyję i na wszystko razem...
Cześć dziewczyny. urodziłam 05.05 synka Maksymilianka, wszystko było ładnie ustalone, wszystko poszło ładnie pięknie, niestety pół godziny po urodzeniu malutki zaczął ciężko oddychać, lekarka szybko podjęła decyzję o przeniesieniu go na kliniczną, tam leży na intensywnej terapii noworodków, nic nie wskazywało na to a okazało się że podczas porodu nie otworzyło mu się coś w serduszku i funkcjonuje jakby był cały czas w brzuszku. Także to prawda że w razie czego przenoszą maluszki do innego szpitala, ale ja jestem za to wdzięczna że tak szybko zareagowali i wykryli tą chorobę, bo choćby pół godz później już nie nadawałby się do transportu. dzisiaj wychodzę na życzenie i muszę zobaczyć synka, nawet go jeszcze nie widziałam, nie przytuliłam... Ale powiem Wam że nie żałuję swissa, bo w innym szpitalu też bym nie mogła z synkiem leżeć na sali. A tutaj po porodzie leżałam z jedną dziewczyną, a jak tylko mi maluszka zabrali to dali mi osobną salę bym nie musiała patrzeć na tamto dziecko obok... także podejście ludzkie. Lekarze, pielęgniarki wszystko naprawdę super. Jeśli ja tak piszę a pobyt tutaj dość traumatyczny się dla mnie okazał, bo w ogóle nie brałam pod uwagę jakiejkolwiek choroby maleństwa, ale pomimo tego jeśli mam pozytywne wrażenia to uwierzcie że tak jest tutaj. Nic nie zabierajcie ze sobą, wszystko jest, weźcie tylko klapki i szlafrok, jakieś swoje kosmetyki, nawet koszule są takie jednorazowe na życzenie, dla dziecka wszystko jest. Piszę chaotycznie pewnie, ale to z przejęcia, bo za kilka godzinek zobaczę moje maleństwo, co prawda nie mogę go dotykać bo leży w inkubatorze ale zawsze będę blisko... Trzymajcie za nas kciuki. Dziękujemy.


Kochana Nataluś
Trzeba się cieszyć, że trafiłaś do Swissu, gdzie sa naprawdę kompetentni lekarze, którzy tak szybko i sprawnie zareagowali - w takich sytuacjach liczą minuty. Dlatego, dzięki szybkiej interwencji NAPEWNO będzie wszystko ok.
Nie mniej jednak trzymam gorąco kciuki za Twoje maleństwo. Trzymaj sie dzielnie, napewno będzie wszystko dobrze. Uściski i buziaki dla Was.
Trzeba się cieszyć, że trafiłaś do Swissu, gdzie sa naprawdę kompetentni lekarze, którzy tak szybko i sprawnie zareagowali - w takich sytuacjach liczą minuty. Dlatego, dzięki szybkiej interwencji NAPEWNO będzie wszystko ok.
Nie mniej jednak trzymam gorąco kciuki za Twoje maleństwo. Trzymaj sie dzielnie, napewno będzie wszystko dobrze. Uściski i buziaki dla Was.
Natalus przede wszystkim gratuluje synka :) :) Trzymaj sie dzielnie i mysl pozytywnie, napewno wszystko bedzie z Maluszkiem dobrze. Bardzo Ci wspolczuje, ze musisz przez to przechodzic, ale bardzo dobrze, ze od razu to wykryto i zawieziono malego na kliniczna. Tam tez jest napewno pod bardzo dobra opieka lekarzy. Zycze Wam z calego serca wszystkiego dobrego i trzymam za Maluszka kciuki.
Hej Natalus.
wlasnie przeczytalam Twojego posta,na pewno z dzidziusiem bedzie wszystko dobrze!!!Zobaczysz!Pozdrawiam Was cieplutko!
Ja jestem bardzo zadowolona z cc w Swissmed,zero bólu-ten porod to byl pikus,wyszlam wypoczęta i zrelaksowana.Naprawde polecam i nie zaluje ani złotówki,gdyby miało sie pojawic drugie Dziecię to tylko tam.No i u mnie,nie robili żadnych problemow z cc na życzenie.Pszyszłam,powiedziałam,że chcę i miałam.
Pozdrawiam wszystkie Mamy:)
wlasnie przeczytalam Twojego posta,na pewno z dzidziusiem bedzie wszystko dobrze!!!Zobaczysz!Pozdrawiam Was cieplutko!
Ja jestem bardzo zadowolona z cc w Swissmed,zero bólu-ten porod to byl pikus,wyszlam wypoczęta i zrelaksowana.Naprawde polecam i nie zaluje ani złotówki,gdyby miało sie pojawic drugie Dziecię to tylko tam.No i u mnie,nie robili żadnych problemow z cc na życzenie.Pszyszłam,powiedziałam,że chcę i miałam.
Pozdrawiam wszystkie Mamy:)
Nataluś trzymam kciuki, wiem co przechodzisz, na pewno wszystko się ułoży.
Ja też zastanawiałam się żeby w przyszłości rodzić w swiss, ale ze względu na brak oddziału neonatologicznego raczej zrezygnuję. Drugiej straty nie przeżyję, a w nieprzewidywalnych sytuacjach liczą się sekundy.
Pozdrawiam i więrzę że wszystko będzie dobrze.
Ja też zastanawiałam się żeby w przyszłości rodzić w swiss, ale ze względu na brak oddziału neonatologicznego raczej zrezygnuję. Drugiej straty nie przeżyję, a w nieprzewidywalnych sytuacjach liczą się sekundy.
Pozdrawiam i więrzę że wszystko będzie dobrze.
w swiss jest nautolog i sa inkubatory i do ratowania tez jest caly sprzet. Takze nie ma powodu do niepokoju jak mnie na miejscu poinformowali.. nie opiekuja sie po prostu ciezszymi przypadkami i dlatego jak sadze synka Natalus przewieziono na Kliniczna. Takie przypadki dzieja sie niezwykle rzadko...takze nie ma sensu sie bac.
niby tak ja siebie już nie będe uspokajała, dmuchać będe na zimne. Cięzkie przypadki przewoża na Kliniczną, ale do tego jest potrzebna specjalna karetka N, czy swiss takowa posiada, bo jeśli nie to nie wiadomo jak długo można na nią czekać. Ja czekałam 2 godz.! i o zgrozo mówili że i tak to szybko. Ciężkie przypadki dzieją się niezwykle rzadko to prawda, ale powiedz to takiej matce, której dziecko zdrowe i donoszone, a przy porodzie coś idzie nie tak ( zaznaczam ze tego nie da się przewidzieć) i jest zagrożenie życia. Może jestem przewrażliwiona fakt, pieniędzy na poród w swiss nie żałowałabym, i mogę je zpłacić w każdym innym gdzie będzie 100% opieka nad dzieckiem.
Dziewczyny czy wiecie jak jest z porodem u nich a podejrzeniem o hipotrofię - właśnie wróciłam z usg i lekarz twierdzi że synek jest trochę za mały jak na koniec 36 tyg. - w sobotę mam jechać na kwalifikację do swissmedu i zastanawiam się czy mnie odrzucą? Kondycja maluszka pomimo słabej wagi jest ok (tak samo wydolność łożyska i ilość wód płodowych);
CC to nie poród tak o zgrozo !!! i pewnie te kobiety co urodziły przez CC nie sa 100 % matkami ... żałosne
z ta hipotrofią może byc probelm ja tez w ciązy miałam takie podejrzenie 2 mies przed rozwiazaniem,chodziłąm do dr Wójcika i powiedziała ze jeśli przy nast Usg nic się nie zmieni to będzie musiał mnie skierować na Zaspę ale w końcu wszystko było dobrze malą podtuczyłam :) i waga po porodzie 2830g, rodziłąm w Swissmedzie przez CC ach więc nie rodziłąm tylko mi wyjęto córkę :)jeśli kogoś boli że nadużywam słowa- poród !
z ta hipotrofią może byc probelm ja tez w ciązy miałam takie podejrzenie 2 mies przed rozwiazaniem,chodziłąm do dr Wójcika i powiedziała ze jeśli przy nast Usg nic się nie zmieni to będzie musiał mnie skierować na Zaspę ale w końcu wszystko było dobrze malą podtuczyłam :) i waga po porodzie 2830g, rodziłąm w Swissmedzie przez CC ach więc nie rodziłąm tylko mi wyjęto córkę :)jeśli kogoś boli że nadużywam słowa- poród !
Do Ewa26:
Zwracam uwagę, bo ktoś napisał wyzej, że miał CC i jeśli będzie rodził to tylko w Swiss. Jest "drobna" różnica między porodem SN a CC, a tutaj oba określenia pojawiają się naprzemiennie :] Wiem, że to tylko forum ale można byłoby być bardziej skrupulatnym. I proszę nie posądzaj o złe intencje :/
Zwracam uwagę, bo ktoś napisał wyzej, że miał CC i jeśli będzie rodził to tylko w Swiss. Jest "drobna" różnica między porodem SN a CC, a tutaj oba określenia pojawiają się naprzemiennie :] Wiem, że to tylko forum ale można byłoby być bardziej skrupulatnym. I proszę nie posądzaj o złe intencje :/
Cześć Dziewczyny. Maksio najprawdopodobniej jutro wyjdzie do domku:) Sami nie wierzą że tak szybko mu się poprawiło:) Silny chłopak:)
Jeśli o swissmed chodzi, to gdy minęły już te emocje, i na spokojnie zaczynam myśleć, to okazuje się że mamy parę ale...
Inkubator mają, jakieś urządzenie do podawania azotu i tlenu też, i lekarka mi powiedziała że mają wszystko co potrzeba na miejscu... ale... lekarz ma dyżur tylko do godzin popołudniowych i przyjeżdża też do porodów i na obchód ale nie jest tam cały czas na miejscu a gdyby się akurat wtedy coś zaczęło dziać to dojazd z klinicznej troszkę trwa i mógłby nie zdążyć. Także coś chyba nie tak- nie stać ich by lekarz był ciągle na miejscu? Czy akurat gdy ja rodziłam to tak się zdarzyło? No i wreszcie czemu piszą na stronie internetowej że neonatolog dyżuruje 24godz/dobę??
Miałam cesarkę zaplanowaną na 7.30 i kazali się nie spóźnić, a przy przyjmowaniu położna mówi że cięcie gdzieś na 12tą będzie ale nie wie czemu... I tak sobie czekaliśmy tyle godzin... No i baaardzo brzydko mnie zszyli... jak na wojnie. Miałam już jedną cesarkę i blizna była cieniutka, a ta... gruba, pod spodem jakieś duże szwy, zgrubienia, jak byłam po antybiotyk teraz to inny lekarz sam się zdziwił co tak dziwnie. Czasu nie mieli czy może jakiś student mnie zszywał...
A no i na rannym obchodzie lekarz który mnie do domu wypisywał mówi że mam rozpuszczalne szwy, a przychodzę do domu i czytam wypis i tam ściągnąć szwy za 3 dni- piszą tak wszystkim?
Oczywiście to może ma małe znaczenie wszystko, ja też nie mam jakiejś traumy czy coś po prostu piszę co mi się nie podobało. Ale Wy dziewczyny nic się nie martwcie, i nie nastawiajcie, przecież większość tamtejszych pacjentek jest zadowolonych. Ja również jestem tylko w paru rzeczach się rozczarowałam. Powodzenia Wam wszystkim:)
PS: laktatory też mają i ręczne i elektryczne. A i jak ja rodziłam nikt nie leżał sam na sali, no potem ja, bo mnie przenieśli bym na dzieci nie patrzała.
Jeśli o swissmed chodzi, to gdy minęły już te emocje, i na spokojnie zaczynam myśleć, to okazuje się że mamy parę ale...
Inkubator mają, jakieś urządzenie do podawania azotu i tlenu też, i lekarka mi powiedziała że mają wszystko co potrzeba na miejscu... ale... lekarz ma dyżur tylko do godzin popołudniowych i przyjeżdża też do porodów i na obchód ale nie jest tam cały czas na miejscu a gdyby się akurat wtedy coś zaczęło dziać to dojazd z klinicznej troszkę trwa i mógłby nie zdążyć. Także coś chyba nie tak- nie stać ich by lekarz był ciągle na miejscu? Czy akurat gdy ja rodziłam to tak się zdarzyło? No i wreszcie czemu piszą na stronie internetowej że neonatolog dyżuruje 24godz/dobę??
Miałam cesarkę zaplanowaną na 7.30 i kazali się nie spóźnić, a przy przyjmowaniu położna mówi że cięcie gdzieś na 12tą będzie ale nie wie czemu... I tak sobie czekaliśmy tyle godzin... No i baaardzo brzydko mnie zszyli... jak na wojnie. Miałam już jedną cesarkę i blizna była cieniutka, a ta... gruba, pod spodem jakieś duże szwy, zgrubienia, jak byłam po antybiotyk teraz to inny lekarz sam się zdziwił co tak dziwnie. Czasu nie mieli czy może jakiś student mnie zszywał...
A no i na rannym obchodzie lekarz który mnie do domu wypisywał mówi że mam rozpuszczalne szwy, a przychodzę do domu i czytam wypis i tam ściągnąć szwy za 3 dni- piszą tak wszystkim?
Oczywiście to może ma małe znaczenie wszystko, ja też nie mam jakiejś traumy czy coś po prostu piszę co mi się nie podobało. Ale Wy dziewczyny nic się nie martwcie, i nie nastawiajcie, przecież większość tamtejszych pacjentek jest zadowolonych. Ja również jestem tylko w paru rzeczach się rozczarowałam. Powodzenia Wam wszystkim:)
PS: laktatory też mają i ręczne i elektryczne. A i jak ja rodziłam nikt nie leżał sam na sali, no potem ja, bo mnie przenieśli bym na dzieci nie patrzała.

Sylwia: Mały ma teraz nie całe 2200g - z kalendarza jest to koniec 37 tyg. a według USG dopiero początek - dzisiaj dostałam skierowanie do szpitala i jutro rano jadę na kliniczną; lekarka twierdzi że może okazać się wszystko ok i jeszcze waga się wyrówna - no i że specjaliści z klinicznej lepiej będą umieli ocenić systuację --> najprawdopodobniej kwalifikacja do Swissu mi się troche przełoży w czasie ... mam nadzieję że mnie nie położą na patologię :/
Nawet jeśli należy tylko do tego oddziału to przecież musi kiedyś jeść i spać, wykąpać się i przebrać itp. Nadto możesz sprawdzić, że Pani dr przyjmuje też w Swiss prywatnie. Nie ma zatem żadnej możliwości żeby była 24/h na oddziale. Ja zresztą też byłam w lekkim szoku, że neonatologa nie ma cały czas. Myślę, że mówiąc o dyżurze, położna miała na myśli "pod telefonem". Pozdrawiam
Nataluś a kto ci robił CC jaki lekarz???? z tymi szwami to tak wszystkim pisza, ja tez tak mialam pojechalam i Pani mi wyciągneła z jednej strony 2 cm nitki i pojechalam do domu, trwalo to minute w sumie to sama moglam sobie to zrobić ale chcialam tez zeby ktos jeszcze skontrolował czy wszystko jest ok
pewnie neonatolog i anestezjolog sa pod telefonem, ja mialam CC umowione ale poród zaczał się 2 dni wczesniej
przyjechałąm do Swiss po 21 i jeszcze jak lezałam pod kroplówkami to juz rozmawiał ze mną anestezjolog, o 23 urodziłą córkę czyli ok 22:30 jak się zaczęła cesarka, neonatolog już czekał na sali
pewnie neonatolog i anestezjolog sa pod telefonem, ja mialam CC umowione ale poród zaczał się 2 dni wczesniej
przyjechałąm do Swiss po 21 i jeszcze jak lezałam pod kroplówkami to juz rozmawiał ze mną anestezjolog, o 23 urodziłą córkę czyli ok 22:30 jak się zaczęła cesarka, neonatolog już czekał na sali
widzicie kobietki, Nataluś skarży się na zszycie, ja z kolei jak byłam na kontrolnej wizycie u mojego ginekologa ze Starogardu to usłyszałam że jestem rewelacyjnie zszyta, plastycznie idealnie i co się okazało, rzeczywiście - obecnie po prawie trzech miesiącach od CC została mi tylko cieniuteńka lekko czerwona kreseczka :-), operacji CC i zszycia dokonywał dr A. Szulc - bardzo przyjemny lekarz :-)
chyba niestety nie ma takiego miejsca, w któym każda z nas ze wszystkiego byłaby zadowolona
nie wiem jak jest w innych szpitalach czy tam lekarze sa cały czas ale
często tez brakuje anestezjologów do porodu bo np jest jeden i ma własnie operację
tam i tak mam wrażenie że kobieta może czuś się o wiele bezpieczniej i komfortowo niż w zwykłej placówce państwowej
nie wiem jak jest w innych szpitalach czy tam lekarze sa cały czas ale
często tez brakuje anestezjologów do porodu bo np jest jeden i ma własnie operację
tam i tak mam wrażenie że kobieta może czuś się o wiele bezpieczniej i komfortowo niż w zwykłej placówce państwowej
ja jeszcze dopowiem ze w panstwowym szpitalu sa sale operacyjne dla wszystkich oddzialow a w swiss jest sala tylko dla oddzialu polozniczego wiec jesli jest konieczkosc to robi sie natychmiast cc a nie czeka az bedzie wolna.... nie mowiac o tym ile przypadkow jest gdy za pozno sie robi cc albo wstrzymuje ze wzg. na ilosc dopuszczona etc. Napewno jesli ktos z gory wie ze ciaza nie jest ksiazkowa powinien jednak pomyslec nad porodem w panstwowym gdzie jest oddzial noworotkowy ale jesli nie ma przeciwskazan to uwazam ze swiss jest naprawde super ze wzg. na mala ilosc rodzacych
hmm, jestem troszkę zdziwiona czytając o tych "niedociągnięciach", ale mimo wszystko myślę, że i tak czeka nas tam lepsza opieka, bardziej ludzkie podejście niż w państwowym szpitalu;/
bardzo przykre jest to, że za godne traktowanie i za pomoc, której kobieta tak bardzo potzrebuje zwłaszcza w tych chilach trzeba w naszym kraju tak słono płacić ...
zwłaszcza jak ktoś słusznie zauważył, że pracownicy Swissu pracują także w Państwowych placówkach i ich podejście do rodzącej kobiety zmienia się wraz ze zmianą szpitala
jest to bardzo przykre
bardzo przykre jest to, że za godne traktowanie i za pomoc, której kobieta tak bardzo potzrebuje zwłaszcza w tych chilach trzeba w naszym kraju tak słono płacić ...
zwłaszcza jak ktoś słusznie zauważył, że pracownicy Swissu pracują także w Państwowych placówkach i ich podejście do rodzącej kobiety zmienia się wraz ze zmianą szpitala
jest to bardzo przykre
to akurat nie do konca jest prawda szymelku. To psychika pacjentek się zmienia. Myślą że jak zapłacą to będzie lepiej, a to nieprawda. Te same osoby które pracują i w swissie i w państwowym szpitalu są takie same i tu i tu, bo po prostu taką mają naturę. A wszędzie trafiają się zołzy albo po prostu każdemu trafia się gorszy dzien...
a niedociągnięcia...hmmm...szczerze? Ja się dziwię że ten swissmed w ogóle funkcjonuje....
Apropo anestezjologów, w dzien faktycznie jest ich znacznie więcej anizeli na dyżurze nocnym-najczęściej dwóch. Pragnę tylko "pocieszyć" ze jesli bys potrzebowala anestezjologa w swissie to tez niekoniecznie od razu go "dostaniesz".
No i podtrzymuje-kamyku jestem naprawdę ciekawa który to szpital bez osobnej sali do cc??????????
a niedociągnięcia...hmmm...szczerze? Ja się dziwię że ten swissmed w ogóle funkcjonuje....
Apropo anestezjologów, w dzien faktycznie jest ich znacznie więcej anizeli na dyżurze nocnym-najczęściej dwóch. Pragnę tylko "pocieszyć" ze jesli bys potrzebowala anestezjologa w swissie to tez niekoniecznie od razu go "dostaniesz".
No i podtrzymuje-kamyku jestem naprawdę ciekawa który to szpital bez osobnej sali do cc??????????
Zaistaniała taka potrzeba żebym często pojawiała się w Swissmedzie.Przez ost tydzień byłam tam prawie codziennie(włącznie z godzinami nocnymi-3 w nocy) Nikt,nigdy w żadnym szpitalu a mam doświadczenie z kilkoma państwowymi nie był wobec mnie tak miły i tak kompetentny.
Nie mam informatorów tylko własne doświadczenie!!!!szkoda,ze nikt nie donosi Ci jak sie sprawy maja w szpitalach publicznych.Dlaczego nie wykonuje sie na czas CC?dlaczego dzieci rodza sie niedotlenione?gdzie wtedy sa anastezjolodzy?
Dosc juz mam czytania i wysluchiwania komentarzy na temat Swissmedu.Na temat ceny itp....
Nie mam informatorów tylko własne doświadczenie!!!!szkoda,ze nikt nie donosi Ci jak sie sprawy maja w szpitalach publicznych.Dlaczego nie wykonuje sie na czas CC?dlaczego dzieci rodza sie niedotlenione?gdzie wtedy sa anastezjolodzy?
Dosc juz mam czytania i wysluchiwania komentarzy na temat Swissmedu.Na temat ceny itp....
jak jest opieka lepsza to dzieci mają mniejsze ryzyko problemów, a nie jak jest zlewka i kobieta się męczy, potem rodzą się niedotlenione i umęczone dzieciaczki i mogą też mieć potem problemy przez takie cieżkie porody.
mam porównanie państwowego- dziecko niedotlenione, wymęczone i swissu- ładnie wszystko monitorowane dzidziuś urodził się spokojnie bezstresowo.
mam porównanie państwowego- dziecko niedotlenione, wymęczone i swissu- ładnie wszystko monitorowane dzidziuś urodził się spokojnie bezstresowo.
widzę ze okruszek jest zorientowany o sytuacji panujących we wszystkich szpitalach brawo :))
watek jest dla zainteresowanych i tych kobiet, które mają w tym temacie coś do powiedzenia,rodziły tam bądz chca rodzić, a nie tych które niby to mają rzetelne sprawdzone informacje z pewnch tajnych żródeł :)
watek jest dla zainteresowanych i tych kobiet, które mają w tym temacie coś do powiedzenia,rodziły tam bądz chca rodzić, a nie tych które niby to mają rzetelne sprawdzone informacje z pewnch tajnych żródeł :)
okruszek to plozna, ktora pewnie nie zatrudnili w swissie i psioczy na nich w necie zenada!
zawsze jak kogos nie stac to negatywnie wypowida sie o prywatnych placowkach. nie dotyczy to tylko porodu ale rowniez stomatologow, ginekologow itd.
to takie typowo polskie, nie patrzec na siebie tylko na innych i wszystko krytykowac
zawsze jak kogos nie stac to negatywnie wypowida sie o prywatnych placowkach. nie dotyczy to tylko porodu ale rowniez stomatologow, ginekologow itd.
to takie typowo polskie, nie patrzec na siebie tylko na innych i wszystko krytykowac
zal ze panstowe szpitale sa wlasnie takie ze czesto warunki i opieka uraga czlowiekowi....
kiedy rodzilam corke mialam rodzic ja w Krakowie w prywatnej klinice ale na kase chorych zupelnie za free - jest tam najwiecej porodow
warunki wspaniale- sale 1,2 osobowe z tv, lazienka itd. aparatury do ratowania noworodkow najlepsze i wogole opieka , ale z kilku powodow porod tam nie doszedl do skutku, kilka kolezanek tam rodzilo tutaj stronka mozna popatrzec sobie
http://www.ujastek.pl
kiedy rodzilam corke mialam rodzic ja w Krakowie w prywatnej klinice ale na kase chorych zupelnie za free - jest tam najwiecej porodow
warunki wspaniale- sale 1,2 osobowe z tv, lazienka itd. aparatury do ratowania noworodkow najlepsze i wogole opieka , ale z kilku powodow porod tam nie doszedl do skutku, kilka kolezanek tam rodzilo tutaj stronka mozna popatrzec sobie
http://www.ujastek.pl
oj dziewczyny dziewczyny... nikt nie powiedzial, ze plcac za porod w swissmedzie masz 100% pewnosci, ze wszystko bedzie okej. Niestety nawet za pieiazki ( bardzo czesto ciezko zarobione) nikt nam nie zagwarantuje, ze wszystko bedzie z nami czy dzieciatkiem ok. Ja zdecydowalam sie na swissmed, ze wzgledu na opieke lekarska i zyczliwe podejscie personelu do pacjentki i dziecka a nie dlatego, ze mam jakas wypaczona wizje, ze jak place to mi sie nalezy zdrowie dziecka! sory ale to jest zenada... Natalus jest przykladem, ze nie zawsze wszystko idzie po naszej mysli, ale bardzo nie podoba mi sie wypowiedz heli, ktora pisze, "ze jej nosa utarlo"... :( :( za kazdym razem jak pojawia sie watek porodu w swissie to pierwsze co pojawiaja sie komentarze dot. kasy... przepraszam ale to rowniez jest nie na miejscu bo kazdy sam wie na co moze sobie pozwolic..wate ten jest zalozony po to aby wymieniac doswiadczenia zwiazane z ta placowka a nie jakies opinie "naszych znajomych ufoludkow"... :) :)
Przy czym opinie mogą być i pozytywne, i negatywne ;)
Wiadomo, że zdanie "Ja się dziwię że ten swissmed w ogóle funkcjonuje...." potraktuję z przymrużeniem oka, ale z drugiej strony ... może okruszek akurat faktycznie ma sprawdzone informacje. Nie ma co popadać w absolutny zachwyt nad tą placówką, wystarczy zachować zdrowy rozsądek, a wtedy wypowiedzi np okruszka nie będą nas aż tak denerwować :) poza tym - czy kogoś taka opinia odwiodła od decyzji porodu w swissmedzie? ;) I tak najbardziej wiarygodnym przykładem na to, że i w swissie może się coś zdarzyć, jest niestety Nataluś. Na szczęście takich przypadków jest bardzo bardzo mało.
A co do kwestii pieniędzy ... ja już przestałam "dzielić się radością", że rodzę w prywatnej klinice. W 99% przypadków spotyka się to z nie-zrozumieniem.
Wiadomo, że zdanie "Ja się dziwię że ten swissmed w ogóle funkcjonuje...." potraktuję z przymrużeniem oka, ale z drugiej strony ... może okruszek akurat faktycznie ma sprawdzone informacje. Nie ma co popadać w absolutny zachwyt nad tą placówką, wystarczy zachować zdrowy rozsądek, a wtedy wypowiedzi np okruszka nie będą nas aż tak denerwować :) poza tym - czy kogoś taka opinia odwiodła od decyzji porodu w swissmedzie? ;) I tak najbardziej wiarygodnym przykładem na to, że i w swissie może się coś zdarzyć, jest niestety Nataluś. Na szczęście takich przypadków jest bardzo bardzo mało.
A co do kwestii pieniędzy ... ja już przestałam "dzielić się radością", że rodzę w prywatnej klinice. W 99% przypadków spotyka się to z nie-zrozumieniem.
Ja mam takie zdanie a nie inne. To, że się co niektórzy z nim nie zgadzają to szczerze-wisi mi to. Może niektórzy skorzystają z tych info i będą bardziej wnikliwi wybierając ten szpital. Nie widzę w tym nic złego, że zwróciłam uwagę na kilka rzeczy, na które uważam, że każda rodząca powinna zwrócić uwagę. Więc może znajdą się tu i takie kobietki którym to się przyda. A te którym tak strasznie kolą w oczy moje wypowiedzi, nich ich po prostu nie czytają, a wówczas wszscy będziemy szczęśliwi :).
Poza tym-jak to napisała stopkrotka-zmieniłyście decyzje przeczytawszy moje posty? Wątpię. Więc o co wam chodzi? O to że ktoś chce napisać coś z innej strony bo ma do tego wgląd? Zresztą dokładnie-to wasze życie, wasze porody, wszystko wasze więc nie obchodzi mnie to co postanowicie. Każdy ma swój rozum tylko co niektórzy chyba nie umieją z niego korzystać.
Ps Temat mnie jak najbardziej interesuje i mam zamiar się w nim zagłębiać aż poczuję że mi wystarczy.
Pozdrawiam.
Poza tym-jak to napisała stopkrotka-zmieniłyście decyzje przeczytawszy moje posty? Wątpię. Więc o co wam chodzi? O to że ktoś chce napisać coś z innej strony bo ma do tego wgląd? Zresztą dokładnie-to wasze życie, wasze porody, wszystko wasze więc nie obchodzi mnie to co postanowicie. Każdy ma swój rozum tylko co niektórzy chyba nie umieją z niego korzystać.
Ps Temat mnie jak najbardziej interesuje i mam zamiar się w nim zagłębiać aż poczuję że mi wystarczy.
Pozdrawiam.
Hela- jeśli mogę Cię prosić to weź nie otwieraj swojej wypaczonej mordy gdy chcesz coś na mój temat powiedzieć- dziękuję. To że mój synek ledwo przeżył po porodzie Ciebie cieszy??????????? Bo nosa mi utarło????????? Jesteś nieludzka. To mała istotka...
Ja również nikomu nie mówiłam do samego porodu że tam rodzę, bo reakcje były dość... hmmm ... zazdrosne i to wśród najbliższej rodziny.
Ja również nikomu nie mówiłam do samego porodu że tam rodzę, bo reakcje były dość... hmmm ... zazdrosne i to wśród najbliższej rodziny.

nie każda rodzi tam gdzie chce :)
ale jak dowodzi przykład nawet w prywatnych szpitalach maja miejsce różne przykre sytuacje.
ja obu moich synków rodziłam w państwowym szpitalu i naprawde nie narzekam, spotkałam się z bardzo zyczliwą i dobrą opieką i za nic kompletnie nie płaciłam.
Natalus dobrze ze wszystko skończylo sie pozytywnie, życze ci teraz samej radości z bycia mamą i dużo zdrówka dla maluszka :)
ale jak dowodzi przykład nawet w prywatnych szpitalach maja miejsce różne przykre sytuacje.
ja obu moich synków rodziłam w państwowym szpitalu i naprawde nie narzekam, spotkałam się z bardzo zyczliwą i dobrą opieką i za nic kompletnie nie płaciłam.
Natalus dobrze ze wszystko skończylo sie pozytywnie, życze ci teraz samej radości z bycia mamą i dużo zdrówka dla maluszka :)
nie mieści mi się w głowie, jakim trzeba byc człowiekiem żeby napisać TAKIE SLOWA do Nataluś!
jak kobieta, która pewnie na dodatek ma dzieci, skoro udziela się na takim forum może być tak bezuczuciowa, niewrażliwa... bk.
dziewczyny, ja mam termin z OM na 14 lipca, więc byc moze będzie nam dane się spotkać:)
chociaz maluszek szybko przybiera i z usg termin jest na 6 lipca
w związku z tym mam takie pytanie - przy ustalaniu terminu cc lekarz który termin bierze pod uwagę?
przepraszam także, jesli może się powtórzyłam, ale co pakowałyście do torby na poród do Swissu oraz kiedy ją pakowałyście?
co do wyników badań które trzeba zabrać ze sobą - czy mają to być wszystkie badania krwi z całej ciazy?
pozdrawiam swissmedowiczki, które "upadły na głowę" chcąc rodzić za pieniądze ;))) kochane, łączmy się, a inne niech nam w portfele zaglądają, ile wlezie:)) hi hi hi hi
życzę Wam szczęśliwych, szybkich, bezbolesnych porodów oraz cudownej opieki dla Was i maluszka:)
jak kobieta, która pewnie na dodatek ma dzieci, skoro udziela się na takim forum może być tak bezuczuciowa, niewrażliwa... bk.
dziewczyny, ja mam termin z OM na 14 lipca, więc byc moze będzie nam dane się spotkać:)
chociaz maluszek szybko przybiera i z usg termin jest na 6 lipca
w związku z tym mam takie pytanie - przy ustalaniu terminu cc lekarz który termin bierze pod uwagę?
przepraszam także, jesli może się powtórzyłam, ale co pakowałyście do torby na poród do Swissu oraz kiedy ją pakowałyście?
co do wyników badań które trzeba zabrać ze sobą - czy mają to być wszystkie badania krwi z całej ciazy?
pozdrawiam swissmedowiczki, które "upadły na głowę" chcąc rodzić za pieniądze ;))) kochane, łączmy się, a inne niech nam w portfele zaglądają, ile wlezie:)) hi hi hi hi
życzę Wam szczęśliwych, szybkich, bezbolesnych porodów oraz cudownej opieki dla Was i maluszka:)
też jestem zdecydowana na poród w swismmed, bo u nas w szpitalu nie chciałabym rodzić, słysząc jak traktują rodzącą... zresztą byłam obok na patologii to też osobiście tego doświadczyłam... i jak ktoś wcześniej chyba napisał to poród jest jednym z najważniejszych przeżyć w naszym życiu i chciałabym mile wspominać ten dzień, a kasa - fakt duża gotówka 5500 - ale ile się wydaje na wesele.... tak reasumując... to nie dużo... a dzidziuś jest najważniejszy!!!licze na kompetencję lekarzy i poczucie bezpieczeństwa... komfort psychiczny... chcę spróbować rodzić naturalnie, ale jeszcze nie wiem sama czy będę mogła ( się okaże) chciałabym dostać znieczulenie zewnątrzoponowe (podobno super sprawa) czy któraś z Was mogła by cos na ten temat napisać??? no i jedna sprawa mnie irytuje troszke, bo jak tyle się już płaci to pokoje powinny być jedno-osobowe, no nie?! ciekawe czy można to jakoś załatwić, pewnie tylko wtedy jak będzie wolny ten pokój...
a i jeszcze jedno pytanko... czy któraś z was ma cukrzycę ciążową? ja mam trzymać się diety (co mnie bardzo boli)... bo po obciążeniu glukozą 75mg miałam 150 (norma ponoc do 140), skierowali mnie na oddział, zrobili badania tzw krzywą glukozy i hemoglobine i wszystkie wyszły wyniki w normie... w moczu tez nie mam glukozy....czy ta dieta wtedy konieczna>???
mi po godzinie wyszedł wynik 139 po godzinie i mój lekarz powiedział, że jeżeli na czczo jest ok - mam 68 i w moczu nie ma cukru ani ciał ketonowych to jest ok, zalecił jedynie małą zmianę diety polegającą na ograniczeniu słodyczy:) bo ja to od rana do nocy w barku ze słodkościami siedze:)
czy przez to odrzucają to nie wiem, czytałam gdzieś, że podobno tak - sama się przeraziłam, ale to raczej przy stwierdzonej cukrzycy - takiej przy której podaje sie juz insulinę
ja na Twoim miejscu ograniczyłabym to co ma duzo cukru - niektóre owoce na przykład i powtorzyła badanie - napewno niepotrzebnie się martwisz:)
na kwalifikację "kwalifikuję się: :) dopiero za 3 tygodnie, więc napewno dam znać, chyba, że dowiemy sie czegoś wcześniej:)
czy przez to odrzucają to nie wiem, czytałam gdzieś, że podobno tak - sama się przeraziłam, ale to raczej przy stwierdzonej cukrzycy - takiej przy której podaje sie juz insulinę
ja na Twoim miejscu ograniczyłabym to co ma duzo cukru - niektóre owoce na przykład i powtorzyła badanie - napewno niepotrzebnie się martwisz:)
na kwalifikację "kwalifikuję się: :) dopiero za 3 tygodnie, więc napewno dam znać, chyba, że dowiemy sie czegoś wcześniej:)
no mi niestety przypadla ta jednoosobowa...
jesli o kwalifikacje chodzi to biora pod uwage tylko termin ostatniej miesiaczki.
W szpitalu jest naprawde wszystko, chusteczki nawilzone, pieluszki, tetrowki, ciuszki dla dziecka, spirytus do pepka, podklady poporodowe, wklady tzn duze podpaski, koszule dla mamy jednorazowe, mozna brac co dziennie nie tylko do porodu, kremy do pupy i na sutki tez. Nie wiem czy sa kosmetyki do mycia dla dzieci bo niestety nie mialam okazji kapac tam malenstwa, ale mysle ze gdzies mi smignely przed oczami firmy hipp. Dla siebie bierzcie tylko klapki szlafrok i kosmetyki, dla dzidzi w sumie nic nie trzeba brac.
jesli o kwalifikacje chodzi to biora pod uwage tylko termin ostatniej miesiaczki.
W szpitalu jest naprawde wszystko, chusteczki nawilzone, pieluszki, tetrowki, ciuszki dla dziecka, spirytus do pepka, podklady poporodowe, wklady tzn duze podpaski, koszule dla mamy jednorazowe, mozna brac co dziennie nie tylko do porodu, kremy do pupy i na sutki tez. Nie wiem czy sa kosmetyki do mycia dla dzieci bo niestety nie mialam okazji kapac tam malenstwa, ale mysle ze gdzies mi smignely przed oczami firmy hipp. Dla siebie bierzcie tylko klapki szlafrok i kosmetyki, dla dzidzi w sumie nic nie trzeba brac.

tak jak dziewczyny wspomnialy wczesniej, liczy sie termin z miesiaczki, a cc ustalają nie szybciej jak tydzień przed planowanym porodem, ja np miałam termin na 24 lutego a cc mialam 17lutego, w sumie wyprosiłam aby zaraz w pierwszy dzien ostatniego tygodnia ciązy gdyż miałam sobie wkrecone film że zacznę szybciej rodzic, oczywiście tak sie nie stało i rano 17stego lutego spokojnie przejechałam sobie ze Starogardu Gd do Gdańska do Swissmedu :-)
ja rodziłam naturalnie ale już opisywałam, poczytaj wyżej :) a jakby co to mail w profilu:)
Dzisiaj byłam na kwalifikacji i akurat dwie dziewczyny rodziły - może nowe relacje się pojawią :)
a co do kwalifikacji to troche się rozczarowałam - cała rozmowa z doktorem polegała na spytaniu się kiedy termin (liczy się według ostatniej miesiączki), czy miałam wymaz i w sumie to wszystko - nawet karty ciązy nie przejrzał... gdybym sama nie spytała czy mała waga dziecka mnie nie dyskwalifikuje to w sumie nikt by się tym nie zainteresował ... jakieś takie dziwne wrażenie odniosłam, z drugiej strony bardzo miła Pani pielęgniarka, która robiła mi ktg i w sumie doktor zachęcał do pytań itd. We wtorek mam znowu przyjść na ktg i usg - powiedzcie mi czy te następne badania po kwalifikacji też są w cenie porodu czy płatne ??
a co do kwalifikacji to troche się rozczarowałam - cała rozmowa z doktorem polegała na spytaniu się kiedy termin (liczy się według ostatniej miesiączki), czy miałam wymaz i w sumie to wszystko - nawet karty ciązy nie przejrzał... gdybym sama nie spytała czy mała waga dziecka mnie nie dyskwalifikuje to w sumie nikt by się tym nie zainteresował ... jakieś takie dziwne wrażenie odniosłam, z drugiej strony bardzo miła Pani pielęgniarka, która robiła mi ktg i w sumie doktor zachęcał do pytań itd. We wtorek mam znowu przyjść na ktg i usg - powiedzcie mi czy te następne badania po kwalifikacji też są w cenie porodu czy płatne ??
jeśli jako młode Mamy miałybyście w przyszłości chęć skorzystać z profesjonalnej opieki położniczej nad noworodkiem po powrocie ze szpitala zapraszam na http://www.babyandcare.pl
położna Natalia Godlewska
tel.798747112
położna Natalia Godlewska
tel.798747112
też chcę rodzić w Swissie i będę się wybierać na kwalifikacje, ale dopiero pod koniec 36, bo wtedy mam wizytę u swojego gina i zobaczę ile mały będzie ważył. Mam podobny dylemat jak Kamyk, bo w 32 tc u mnie już ważył 3 kg i podobno jak tak dalej pójdzie, to lekarz będzie sugerował cc. mam mieszane uczucia co do tego i sporo obaw związanych z cc, ale każda forma porodu niesie przecież jakieś zagrożenia i niedogodności.
Zielona koniczyko - nie martw sie, ja teraz bylam na usg i okazalo sie ze przez 3 tyg maly przybral tylko do 3200.. chociaz blad aparatu wynosi az 400.. wiec nie ma sie co przejmowac... pozatym moj gin nie wspominal nawet o cc... powiedzial ze obecnie wiele kobiet rodzi dzieci ok 4 kg i nie jest to nic dziwnego.. chociaz jest to napewno ciezsza akcja... wiec moze sie obejdzie bez cc...
Widze ze w swiss im blizej wakacji tym wiecej rodzacych ;)
Widze ze w swiss im blizej wakacji tym wiecej rodzacych ;)
nie martwcie się na usg nie da się tak dokładnie powiedzieć ile dziecię waży, mnie też wielkoludem straszyli a dziecko przeciętnej wielkości się urodziło
ciekawa jestem jak synuś będzie rósł i wiem, że usg się może mylić. Zobaczę co zasugeruje mi lekarz, ale w przypadku Swissu chyba mogę mieć pewność, że nawet jak coś będzie szło opornie z sn, to nie będą mnie długo męczyć i zrobią cc. Najchętniej już teraz bym szła rodzić, a termin mam przecież na początek lipca dopiero;) Boję się tylko, że do tego czasu mój mały Klocek będzie ponad 5 kg ważył;)
Witam Was drogie przyszłe Mamusie no i oczywiście te "świeżo upieczone" :). Ja również zdecydowałam się na poród w Swissie. W zeszłym tygodniu byłam na kwalifikacjach i tak jak ktoś już tutaj wspomniał za dużo się nie działo. Na początku oczywiście ktg, a później krótki wywiad z lekarzem. Chociaż u mnie to w sumie nie było się czego przyczepić, bo cała ciążą przebiega bez żadnych komplikacji. Widziałam listę rodzących na czerwiec (mój termin 15.06) - troszkę dużo nas jest ;). Ale na szkole rodzenia uspokajano nas, że wszyscy się zmieszczą :)
Dokładnie:) Taki mały procent dzidziusiów rodzi się w terminie, że trudno jest to wszystko przewidzieć :) Ja nie ukrywam, że już bym chciała zobaczyć swoją Kruszynkę, a tak poza tym chętnie pozbędę się tych kilogramów, zgagi i spuchniętych nóżek :)
A tak poza tym to ostatnio dowiedziałam się, że w piątek przypada pełnia księżyca i podobno wtedy się więcej dzieci rodzi, także czy się wierzy czy nie - trzeba być przygotowanym ;)
A tak poza tym to ostatnio dowiedziałam się, że w piątek przypada pełnia księżyca i podobno wtedy się więcej dzieci rodzi, także czy się wierzy czy nie - trzeba być przygotowanym ;)
Ja termin mam teooretycznie na 3.06 ale bardzo liczę na tą pełnię hihi:) właśnie jestem w trakcie pakowania torby i powiem Wam że trochę już "zgłupiałam" - wiem że w Swissmedzie zapewniają podkłady itd i że w sumie nic oprócz koszuli, szlafroka i kosmetyków dla mnie nie muszę brać a i tak moja torba jest jakaś sporawa ... pytanie do Was przyszłe mamuśki - co pakujecie do swissu? Bierzecie np. majtki jednorazowe, laktator, ubranka dla maluszka ( a może te tylko na wyjście) ?
Sorha,
polecam zabrać ze sobą i te majteczki jednorazowe (ja po CC nosiłam je jeszcze przez 2 tygodnie w domku - duża wygoda), koniecznie miękki ręcznik papierowy i jeśli masz to też laktator. Mnie tuż przed wyjściem dopadł nawał i mąż musiał pędzić do szpitala z laktatorem bo to uczucie było bardzo nieprzyjemne. Dla Maluszka przygotowałam Mężowi ubranko na wyjście które włożyłam do fotelika samochodowego - ze sobą miałam tylko smoczek i niedrapki.
polecam zabrać ze sobą i te majteczki jednorazowe (ja po CC nosiłam je jeszcze przez 2 tygodnie w domku - duża wygoda), koniecznie miękki ręcznik papierowy i jeśli masz to też laktator. Mnie tuż przed wyjściem dopadł nawał i mąż musiał pędzić do szpitala z laktatorem bo to uczucie było bardzo nieprzyjemne. Dla Maluszka przygotowałam Mężowi ubranko na wyjście które włożyłam do fotelika samochodowego - ze sobą miałam tylko smoczek i niedrapki.
Dzięki Monika za cenne wskazówki :p
Jak na razie planuję zabrać:
- 2 koszule nocne + szlafrok i klapki
- ręcznik duzy i mały
- kosmetyki dla mnie
- stanik do karmienia + wkładki laktacyjne (czy te może mają???)
- laktator
- maść na brodawki
- majtki jednorazowe (2 paczuszki po 5 szt.)
- Tantum rosa do przemywania
- ręcznik papierowy
- ubranko i kocyk dla maluszka dopiero na wyjście
Macie może jeszcze jakieś rady ?? coś jest zbędnego lub o czymś nie pomyślałam ??
Czy rzeczy dla dzieciaczka oraz podkłady dla mamy są poprostu w sali czy trzeba o nie prosić za każdym razem?
Jak na razie planuję zabrać:
- 2 koszule nocne + szlafrok i klapki
- ręcznik duzy i mały
- kosmetyki dla mnie
- stanik do karmienia + wkładki laktacyjne (czy te może mają???)
- laktator
- maść na brodawki
- majtki jednorazowe (2 paczuszki po 5 szt.)
- Tantum rosa do przemywania
- ręcznik papierowy
- ubranko i kocyk dla maluszka dopiero na wyjście
Macie może jeszcze jakieś rady ?? coś jest zbędnego lub o czymś nie pomyślałam ??
Czy rzeczy dla dzieciaczka oraz podkłady dla mamy są poprostu w sali czy trzeba o nie prosić za każdym razem?
Dziewczyny dobra rada, którą ostatnio dostałam od koleżanki. Warto zabrać oprócz ciepłego, również taki bardzo cieniutki szlafrok, bo podobno jest tam trochę gorąco ze względu na maluszki. A poza tym rodzimy ciepłą porą ;)
ja mimo, że mam termin dopiero na 15.06 to baaaardzo liczę na zbliżającą się pełnie :) ale tak jak KAMYK1 napisałaś to strach też jest, ale urodzić w końcu trzeba hehe :)
ja mimo, że mam termin dopiero na 15.06 to baaaardzo liczę na zbliżającą się pełnie :) ale tak jak KAMYK1 napisałaś to strach też jest, ale urodzić w końcu trzeba hehe :)

Jest laktator, ale ja poprosilam męża aby mi dowiózł na drugą dobę, tak jakoś zwyczajnie wolałam miec swój, z tym że nawał pokarmu i tak miałam dopiero w domu. Zaraz po porodzie to jest on zbędny, gdyż nie ma aż tak dużo mleka a jeśli to twoje pierwsze dziecko to będziesz musiała najpierw nauczyc się przystawiania dzieciątka :-) ważny jest stanik i wkładki laktacyjne, gdyż pokarm powoli sam wycieka i jest dosc duży dyskomfort jeśli ma się koszulę zalane :-)
hej dziewczyny... mam pytanko...caly czas zastanawiam sie jak to zrobic, jak wiecie zdecydowalam juz, ze chce rodzic cc ale na chwile obecna nie mam zadnego zaswiadczenia, czy porozmawiac o tym z moim lekarzem prowadzacym czy lepeij umowic sie na wizyte do ortopedy w swissie i tam poprosic o takie skierowanie... nie wiem czy lekarze sa chetni zeby takie zasw wystawic...czy beda robic problemy? nie piszcie,zebym to jeszcze przemyslala bo jestem juz w 100% pewna :)
Co do laktatora to ja osobiście wolę mieć swoj wlasny :)
Mam jeszcze pytanko - jak to jest w swissie jak jest się po terminie? kolejne ktg będę miała dzień po terminie (liczonym wg @) i zastanawiam się ile po terminie u nich wywołują poród?
Dzisiaj spytałam się ile czasu po odejsciu wód mam jechać do nich (na SR mowili nam że jak nie zaczną się skurcze to mam min 6 h na dojazd do szpitala) - Pani dr stwierdziła że mam od razu (ale spokojnie) do nich jechać i ze jak nie pojawią się skurcze to bedzie trzeba je wywołać - troche nie podoba mi się że od razu chcą mi podawać oksytocynę - boje się że to utrudni mi poród naturalny ...
Mam jeszcze pytanko - jak to jest w swissie jak jest się po terminie? kolejne ktg będę miała dzień po terminie (liczonym wg @) i zastanawiam się ile po terminie u nich wywołują poród?
Dzisiaj spytałam się ile czasu po odejsciu wód mam jechać do nich (na SR mowili nam że jak nie zaczną się skurcze to mam min 6 h na dojazd do szpitala) - Pani dr stwierdziła że mam od razu (ale spokojnie) do nich jechać i ze jak nie pojawią się skurcze to bedzie trzeba je wywołać - troche nie podoba mi się że od razu chcą mi podawać oksytocynę - boje się że to utrudni mi poród naturalny ...
ja rodziłam sn z zzo, a co chcesz wiedzieć?
hejka:) chcę wiedzieć kiedy na jakim etapie mogą podać to znieczulenie, jakie musi być rozwarcie?czy faktycznie potrafią przewidzieć jaką dawkę podać aby skurcze parte były odczuwalne? i czy mówili ci o jakimś niebezpieczeństwie czy konsekwencjach tego znieczulenia, jak tak to co takiego? wody płodowe w jakiej fazie ci odeszły?i pytanie z innej beczki: położyli ci dzidzie na brzuszku? czy można poprosić o pokój jednoosobowy?
ok dużo pytań ja w sumie miałam dwa razy zzo tylko za pierwszym razem niestety za duża dawka, źle podane i były problemy.
Za drugim w swissie podali mi przy 8 cm rozwarcia ale nie chcieli bo podaje się przy 4, bo niby może nie zadziałać na czas, bo ono od razu nie działa, namawiali mnie,że dam radę bez,tylko że ja zarządałam:) że chce i koniec to podali tycią dawkę idealnie tak,ze skończyła dzialać przed samymi partymi ale wystarczyło,zebym się uspokoiła bo ja tam szłam z nastawieniem na zzo i jak mi mówią,że za późno to dostałam ataku paniki:)
Prawda jest taka,ze jak dają przy tych 4 to może się zdażyć,że przy kilkugodzinnym leżeniu jak dadzą którąś dawkę skolei to potem nazbiera się tego leku tyle,że można nie czuć w ogóle ciała na finishu i wtedy nie dasz rad sama przeć bo jak i muszą wyciągać tak miałam w wejherowie- ale wydaje mi sie,ze to oni poprostu schrzanili sprawę bo powinni wiedzieć ile mi podać a w swissie poprostu idealnie wymierzone.
Dziecko dają na brzuch na moment, a potem zabierają do mycia i zabiegów róznych wychodzą z tatusiem, który sobie moze patrzeć a między czasie kończą z tobą:) co tam trzeba jakieś szycie, sprawdzenie łożyska itd:)
mi wody za pierwszym i drugim razem odeszły przed samymi partymi. Sama w pokoju jesteś jak nie ma obłożenia. Ja nie byłam sama tzn 2 nocki miałam współlokatorkę ale potem jedną nockę już sama byłam i nawet mąż został ze mną na noc.
Za drugim w swissie podali mi przy 8 cm rozwarcia ale nie chcieli bo podaje się przy 4, bo niby może nie zadziałać na czas, bo ono od razu nie działa, namawiali mnie,że dam radę bez,tylko że ja zarządałam:) że chce i koniec to podali tycią dawkę idealnie tak,ze skończyła dzialać przed samymi partymi ale wystarczyło,zebym się uspokoiła bo ja tam szłam z nastawieniem na zzo i jak mi mówią,że za późno to dostałam ataku paniki:)
Prawda jest taka,ze jak dają przy tych 4 to może się zdażyć,że przy kilkugodzinnym leżeniu jak dadzą którąś dawkę skolei to potem nazbiera się tego leku tyle,że można nie czuć w ogóle ciała na finishu i wtedy nie dasz rad sama przeć bo jak i muszą wyciągać tak miałam w wejherowie- ale wydaje mi sie,ze to oni poprostu schrzanili sprawę bo powinni wiedzieć ile mi podać a w swissie poprostu idealnie wymierzone.
Dziecko dają na brzuch na moment, a potem zabierają do mycia i zabiegów róznych wychodzą z tatusiem, który sobie moze patrzeć a między czasie kończą z tobą:) co tam trzeba jakieś szycie, sprawdzenie łożyska itd:)
mi wody za pierwszym i drugim razem odeszły przed samymi partymi. Sama w pokoju jesteś jak nie ma obłożenia. Ja nie byłam sama tzn 2 nocki miałam współlokatorkę ale potem jedną nockę już sama byłam i nawet mąż został ze mną na noc.
Ola: Co do mycia maleństwa i kładzenia na brzuch to pytałam się o to połoznych jak bylismy ogladać porodówkę - jeśli sobie nie zyczysz to mogą nie myć maleństwa i możesz jasno zaznaczyć że chcesz je mnieć dłużej przy sobie na brzuszku (badania mogą zrobić dopiero po tych 2 h); wszystko zależy od Ciebie, tylko trzeba nie bać się mowić co chcesz :)
mi dali takie nieumyte w swissie na brzuch ale oczywiście nie gołe bo by mu zimno było:)
jeszcze troszku, dwa tygodnie :) :) no zobaczymy...ja narazie jestem zdecydowana na cc ale tak jak pialam wyzej nie mam zadnego wskazania na chwile obecna...wiec jeszcze nie wiadomo...choc nie ukrywam, ze po sobotnim naturalnym porodzie mojej kolezanki to niezle sie wystraszylammmm :) ale fakt, ze ona nie rodzila w swissie.. teraz mam wizyte 8 czerwca u mojego lekarza prowadzacego wiec zobaczymy co mi powie... :) :) bedzie co ma byc ;)
Drogie forumowiczki, śledzę ten wątek od blisko miesiąca z wielkim zaciekawieniem. Bardzo dziękuję za wszelkie dostępne tu wiarygodne informacje. Jestem z Torunia i nie chciałam rodzić drugiego dziecka w moim mieście. Pierwszy poród rozpoczął się naturalnie ale po 14 godz. kiedy zaniknęło tentno zdecydowano w końcu o cc, w trakcie okazało się że łożysko bardzo już się odrywało. Kolejna wyczekiwana ciąża nie przebiegała bezstresowo, lekarz dawał nam małe szanse ale się udało. Bardzo bałam się porodu naturalnego po poprzednich doświadczeniach. Mój lekarz prowadzący stierdził, że nie ma wskazań do cc i mogę rodzić naturalnie. Lęk sięgnął zenitu, więc ruszyłam w internet i tak trafiłam na swissmed. Pojechaliśmy tam w 36 tyg. na konsultację. Umówiono nas na 19 maja, na rozwiązanie przez cc. Obecnie jestem już ponad tydzień po i żałuję tylko, że dopiero przy drugiej ciąży odkryłam ten szpital. 6 dni przed planowanym cc mój lekarz prowadzący stwierdził prawidłowe ułożenie płodu, czyli główką w dół, oczywiście nadal namawiając na poród naturalny:-) tymczasem podczas cc okazało się że malutka ułożona jest pośladkowo! Nawet nie chcę myśleć na jaką rzeź wysyłał mnie mój prowadzący lekarz. Opieka po porodzie bardzo dobra, pani od laktacji wyjaśniała wszystko dokładnie; oczywiście jeśli nie ma wystarczająco pokarmu można poprosić o buteleczkę z mlekiem, po co dzidzia ma być głodna. Absolutnie nie żałuję wydanych tam pieniędzy. Do domu wróciliśmy spokojni, nawet witająca nas rodzina stwierdziła że po poprzednim porodzie wyglądałam na umęczoną a teraz o wiele lepiej. Patrzę teraz na moją śpiącą ślicznotkę i jestem prze-szczęśliwą mamusią. Pozdrawiam inne mamusie, jeśli macie jakieś pytania dot. porodu w swiss chętnie odpowiem. Pozdrawiam
O jak milo ;) Gratuluje Anetko coreczki i dobrych przezyc ;) ze az z Torunia chcialo Ci sie jechac ! podziwiam, z tego wnioskuje ze w Toruniu nie ma podobnego szpitala. Ja dzis nasluchalam sie od znajomego ktory uczestniczyl w porodzie partnerki ze rodzila 40 h i dopiero po tej meczarni ktos wpadl na pomysl cc... oczywiscie bylo to w szpitalu panstwowym. Po takich opowiescich stwierdzam ze swiss ma ta przewage ze jak cos sie dzieje to nikt nie czeka na dramaty... tylko dziala. Anetko czyli na zadanie zapisano Cie na cc? ja mam zamiar rodzic jednak naturalnie wiec mam nadzieje ze nie bede miala ciezkich przezyc jak ty przy pierwszym porodzie, a jak cos nie pojdzie to wiadomo ze lekarz pewnie szybko zdecyduje o cc.
Dzisiaj szukając dodatkowych opini o swissedzie natknelam się na wpisy na forum gazety wyborczej: generalnie opinie w większości pozytywne (tak jak tutaj) ale jedna rzecz mnie zaniepokoiła: powtarzała się opinia, ze poradnia laktacyjna to mit u nich i że dziecko jest dokarmiane butelką bez konsultacji z mamą (zwłaszcza jak dziecko jest oddawane aby mama mogła odpocząć np. po CC) ... dziewczyny możecie cos w tym temacie napisać, jak to teraz wygląda??
rodziłam sn w zeszłym tyg , ze znieczuleniem -dostałam 2 dawki bo jedna dla mnie było za mało(prawa strona dobrze znieczulona a w lewej pachwinie i krzyżu bardzo mnie rwało ) - trochę prosiłam o drugą dawkę - naprawdę z tym uważają że mieć czucie na parte , ja po 2 znieczuleniu nie czułam prawej nogi :) ale z lewej strony ból ustąpił. Parte czułam b mocno -ale ja wogóle miałam tylko bóle krzyżowe więc może to dlatego.
Dziecko położyli od razu na piersi w takiej żółtej chuście fizelinowej , urodziłam łożysko ,malutka chwilę poleżała i zapytali czy mogą zabrać dziecko do mierzenia i ważenia, mycia etc. -więc pewnie można się nie zgodzić . Co do dokarmiania pierwszą butelkę dziecko dostało bez mojej wiedzy w czasie gdy mnie zszywano (w trakcie tych zabiegów przy których jest tata wieć pewnie może zaprotestować -mój nie dostał instrukcji wieć dziecko dokarmiono) . Pierwsza noc zachęcają do oddania dziecka na salę noworodków i na bank dokarmiają-moja mała spała przez 6h , zresztą nie kryją się z tym. Ja nie mialam pokarmu wiec też pózniej prosiłam o butelkę , ale teraz jesteśmy w domku i karmimy się piersią + 2 razy mm - mam nadzieję że uda mi się mm odstawić całkowiecie.
Na Swiss zdecydowałam się w ost chwili (bez kwalifikacji ; można przyjechać z ulicy ), byłam po terminie ,na zaspie mnie odesłali , w woj męczyliby mnie 3 dni . Nie żałuje wydanych pieniędzy to najlepiej zainwestowana kasa jak do tej pory , sądzę że bez znieczulenia poród byłby dla mnie traumą , a tak nie było lekko ale za to profesjonalnie i z podejściem do pacjenta :)
Dziecko położyli od razu na piersi w takiej żółtej chuście fizelinowej , urodziłam łożysko ,malutka chwilę poleżała i zapytali czy mogą zabrać dziecko do mierzenia i ważenia, mycia etc. -więc pewnie można się nie zgodzić . Co do dokarmiania pierwszą butelkę dziecko dostało bez mojej wiedzy w czasie gdy mnie zszywano (w trakcie tych zabiegów przy których jest tata wieć pewnie może zaprotestować -mój nie dostał instrukcji wieć dziecko dokarmiono) . Pierwsza noc zachęcają do oddania dziecka na salę noworodków i na bank dokarmiają-moja mała spała przez 6h , zresztą nie kryją się z tym. Ja nie mialam pokarmu wiec też pózniej prosiłam o butelkę , ale teraz jesteśmy w domku i karmimy się piersią + 2 razy mm - mam nadzieję że uda mi się mm odstawić całkowiecie.
Na Swiss zdecydowałam się w ost chwili (bez kwalifikacji ; można przyjechać z ulicy ), byłam po terminie ,na zaspie mnie odesłali , w woj męczyliby mnie 3 dni . Nie żałuje wydanych pieniędzy to najlepiej zainwestowana kasa jak do tej pory , sądzę że bez znieczulenia poród byłby dla mnie traumą , a tak nie było lekko ale za to profesjonalnie i z podejściem do pacjenta :)
Bardzo dziekuję za wasze relacje :) Teraz wiem, że będziemy musieli zwrócić na to uwagę i po prostu powiedzieć żeby nie dokarmiali - no chyba że nie będę miała pokarmu ...
Borówka: mam jeszcze pytanie: ile dni po terminie jechałaś do nich i czy miałaś wywoływany poród czy już jechałaś ze skurczami ?
Borówka: mam jeszcze pytanie: ile dni po terminie jechałaś do nich i czy miałaś wywoływany poród czy już jechałaś ze skurczami ?
ja po cc oddawałam córkę na noc i prosiłam aby przynoszono mi ją do karmienia i tak było, to była 2 czy trzecia noc
pierwszą noc rzeczywiście była karmiona butelką i fakt nikt o to nie pytał, ale myśle ze jak wyrażnie powiesz że nie chesz aby dziecko było dokarmiane to chyba nie będą robić tego za Twoimi plecami
mi po cc, po zszyciu i przewiezieniu na salę od razu przyniesiono mała do karmienia
i co do poradni laktacyjnej, nie wiem jak ja poprosiłam o pomoc przy karmieniu zawsze Panie były pomocne i chętne,więc ja nie mam zastrzeżen, nie miałam żadnego problemu z laktacją, a córke karmiłam 9 miesiecy
tylko dziewczyny trzeba po prostu się odezwać i poprosić i powiedzieć jasno co chcemy
pierwszą noc rzeczywiście była karmiona butelką i fakt nikt o to nie pytał, ale myśle ze jak wyrażnie powiesz że nie chesz aby dziecko było dokarmiane to chyba nie będą robić tego za Twoimi plecami
mi po cc, po zszyciu i przewiezieniu na salę od razu przyniesiono mała do karmienia
i co do poradni laktacyjnej, nie wiem jak ja poprosiłam o pomoc przy karmieniu zawsze Panie były pomocne i chętne,więc ja nie mam zastrzeżen, nie miałam żadnego problemu z laktacją, a córke karmiłam 9 miesiecy
tylko dziewczyny trzeba po prostu się odezwać i poprosić i powiedzieć jasno co chcemy
Ja nie miałam pokarmu, więc mała była dokarmiana, chociaż serce mi się krajało i przystawiałam ją co chwilę. W nocy spałam po CC i nie pytali tylko dali małej mleko jak się obudziła w nocy, a powiedzieli mi o tym rano. Małą dostałam po nocy o szóstej i od rana były kolejne próby karmienia, niestety z marnym skutkiem, więc znowu było mleczko NAN Active 1. Bardzo to przeżywałam, więc poprosiłam, żeby dawali mi butelkę i ja karmiłam małą. Najlepiej przed porodem albo na bieżąco określić co chcecie a co nie, np. podawanie smoczka "zwalczyłam" ;-) na bieżąco, bo zapomniałam określić przed porodem. Pytania w wypełnianych formularzach były o stan zdrowia i poród, więc wypadło mi z głowy żeby określać takie sprawy jak smoczek :) Siostry były pomocne przy przystawianiu małej w każdej chwili, ale nikt mi nie proponował laktatora, może trzeba było poprosić. Na SR mówili nam też, że są nakładki silikonowe na brodawki. Ktoś pisał wyżej o karmieniu po palcu, racja, na Zaspie wspierają tą metodę, w Swissie się nie spotkałam, ale próbowałam w domu po wizycie w innej poradni laktacyjnej i było to bardzo "upierdliwe", a mała i tak wolała pierś od butelki.
Pozdrawiam wszystkie przyszłe mamusie! Nie bójcie sie pytać i prosić, Wy i partnerzy, w końcu to Wasz czas!
Jeszcze jedna rzecz, w zeszłym roku jak rodziłam personel nie miał plakietek z imionami, pytajcie się o imiona/nazwiska personelu, żeby potem się nie domyślać.
Pozdrawiam wszystkie przyszłe mamusie! Nie bójcie sie pytać i prosić, Wy i partnerzy, w końcu to Wasz czas!
Jeszcze jedna rzecz, w zeszłym roku jak rodziłam personel nie miał plakietek z imionami, pytajcie się o imiona/nazwiska personelu, żeby potem się nie domyślać.
Kamyk: na SR poradzono mi że jak nie będę miała pokarmu na poczatku i będę musiała dokarmiać to nie butlą (chyba że rezygnuję od razu z karmienia piersią) tylko tzw. kubeczkiem dla wcześniaków - Medela produkuje takie lub specjalą jakby strzykawką --> dzieki temu dziecko nie traci naturalnego odruchu ssania, który butelka może zaburzyć; taki kubeczek kosztuje 6 zł (już mam spakowany w torbie do szpitala) :)
Oj nie wiem, ja kupowałam na szkole rodzenia ale widziałam taki na allegro u sprzedawcy z Gdańska (możliwy odbiór osobisty po umówieniu się - kupowałam u niego wkładki wielorazowe medeli i butelki do przechowywania mleka):
http://www.allegro.pl/item1056222517_kubeczek_do_karmienia_niemowlat_medela_gdansk.html
Ogólnie bardzo polecam tego sprzedawcę - można kupować po za aukcją, a jak nie ma towaru to może zamówić na rzyczenie :)
http://www.allegro.pl/item1056222517_kubeczek_do_karmienia_niemowlat_medela_gdansk.html
Ogólnie bardzo polecam tego sprzedawcę - można kupować po za aukcją, a jak nie ma towaru to może zamówić na rzyczenie :)
Dziewczyny, bardzo chciałabym rodzić, ale mam nadciśnienie. Nie ciążowe, tylko pierwotne. Nie jest ono duże, bo max 140/90 biorę 250 mg dopegyt raz na dobę. Czy któraś z Was orientuje się czy będę mogła rodzić w Swiss ? Bardzo mi na tym zależy, myślę, że moje ciśnienie nie jest , aż tak tragicznie wysokie, a znieczulenie zoo obniża je. Bardzo Was proszę o odpowiedzi.
dziewczyny ale też nie nakręcajcie się tak ze danie butelki dziecku od razu zaburza ssanie i już wogóle nie bedzie w przyszlości możliwe karmenie piersią !! jakoś mojej małej na początku dano parę razy butelkę, a ja bez probelmu ją karmiłam przez kolejne 9 miesięcy i mała nigdy nie chciała butli
z kolei koleżanka z pracy karmiła swoją mała 14 miesiecy piersią na zmianę z butlą bo pracowałą i sporo pokarmu odciągała
więc naprawdę nie ma na to reguły !! ważne tylko żeby sie nie filmować i nie sresować ze podanie butelki = koniec karmienia naturalnego
z kolei koleżanka z pracy karmiła swoją mała 14 miesiecy piersią na zmianę z butlą bo pracowałą i sporo pokarmu odciągała
więc naprawdę nie ma na to reguły !! ważne tylko żeby sie nie filmować i nie sresować ze podanie butelki = koniec karmienia naturalnego
oczywiście, nie każde podanie butelki zaburzy karmienie piersią ale jeśli kobiety są nastawione tylko na pierś to są po prostu inne metody karmienia (zalecane przez położne i logopedów) eliminujace butelkę;
Ja np. nie chce aby moje dziecko miało kontakt z butelką czy smoczkiem dla tego zabieram ze sobą kubeczek :)
Ja np. nie chce aby moje dziecko miało kontakt z butelką czy smoczkiem dla tego zabieram ze sobą kubeczek :)
Hej Dziewczyny,
jak to jest z jeżdżeniem na badania jak się jest po terminie ? Teoretycznie miałam na 03.06 i wtedy lekarz przy badaniu stwierdził, że jeszcze trochę i mam być u nich co 2 dni; dzisiaj badał mnie dr Wójcik i kazal przyjeżdżać codziennie na ktg ... kurcze to trochę mało wygodne takie jeżdżenie ... zwlaszcza że nic złego się nie dzieje;
A i jeszcze jedno: może, któraś z Was kojarzy Pana dr od nich - taki starszy (po 50-tce?), siwy, nie wysoki i bardzo sympatyczny ? Badał mnie ostatnio i był super delikatny - w odróznieniu od dr Wójcika: myslałam że umrę na fotelu (a może miałam gorszy dzień?);
jak to jest z jeżdżeniem na badania jak się jest po terminie ? Teoretycznie miałam na 03.06 i wtedy lekarz przy badaniu stwierdził, że jeszcze trochę i mam być u nich co 2 dni; dzisiaj badał mnie dr Wójcik i kazal przyjeżdżać codziennie na ktg ... kurcze to trochę mało wygodne takie jeżdżenie ... zwlaszcza że nic złego się nie dzieje;
A i jeszcze jedno: może, któraś z Was kojarzy Pana dr od nich - taki starszy (po 50-tce?), siwy, nie wysoki i bardzo sympatyczny ? Badał mnie ostatnio i był super delikatny - w odróznieniu od dr Wójcika: myslałam że umrę na fotelu (a może miałam gorszy dzień?);
Kamyk: no pewnie się rozpakuję przed Tobą - chociaż nie wiadomo :) Lekarza nie mam - ciążę prowadziłam w Evimedzie w Gdyni i teraz trochę żałuję bo ilekroć jestem w Swissie to mam styczność z innym lekarzem i każdy daje mi inne wytyczne co do kontroli u nich: jeden mi mówi że mam być codziennie (bo po terminie), nastepny że co dwa dni a jeszcze inny że co 3 :)
No ale i tak jestem bardzo zadowolona z opieki w tych ostatnich tygodniach - kazdy z lekarzy (oprócz jednego, który mnie przyjmował na kwalifikacji) bardzo miłhy i oprócz ktg zawsze badanie zrobi na fotelu albo usg, na każde pytanie odpowie itd :)
Bardzo chciałabym rodzić SN i na razie nie nastawiam się na znieczulenie ale wiadomo, zobaczymy w trakcie - każdy lekarz mi powtarza że pierwsza faza może być bardzo szybka bo mam bardzo krótką szyjke macicy (taka moja budowa) - może też nie być czasu na znieczulenie :)
Obawiam się tylko czy nie będę miała wywoływanego porodu - wczoraj lekarz mi powiedział że u nich hospitalizują po 10 dniach od terminu - czyli u mnie wychodzi 14 (albo 18 - bo termin z USG mam na jutro) ... nie wiem co będzie jak do tego 14 nie urodzę ...
A Ty Kamyk z tego co kojarzę to też chcesz SN ?
No ale i tak jestem bardzo zadowolona z opieki w tych ostatnich tygodniach - kazdy z lekarzy (oprócz jednego, który mnie przyjmował na kwalifikacji) bardzo miłhy i oprócz ktg zawsze badanie zrobi na fotelu albo usg, na każde pytanie odpowie itd :)
Bardzo chciałabym rodzić SN i na razie nie nastawiam się na znieczulenie ale wiadomo, zobaczymy w trakcie - każdy lekarz mi powtarza że pierwsza faza może być bardzo szybka bo mam bardzo krótką szyjke macicy (taka moja budowa) - może też nie być czasu na znieczulenie :)
Obawiam się tylko czy nie będę miała wywoływanego porodu - wczoraj lekarz mi powiedział że u nich hospitalizują po 10 dniach od terminu - czyli u mnie wychodzi 14 (albo 18 - bo termin z USG mam na jutro) ... nie wiem co będzie jak do tego 14 nie urodzę ...
A Ty Kamyk z tego co kojarzę to też chcesz SN ?
Ja chodze tylko do dr Chmielewskiego narazie do swiss, bo jest moim lekarze prowadzacym cala ciaze i zawsze przybywam jak on jest. Narazie co tydzien mam byc na ktg i usg, na fotelu juz mnie narazie nie bada bo jak stwierdzil nie ma takiej potrzeby, bo porod juz nie jest wczesnym wiec moze sie odbyc i sprawdzenie szyjki nie ma sensu... (takie jest jego zdanie), po tym czwartku bede juz przychodzic co 2 dni jak mi powiedzial czyli blizej terminu czyli 17.06 jak wynika z kalendarza (wg, usg to mialam juz 31,05 rodzic bo synek duzy dosc jest, ale wiadomo moze byc blad pomiaru) , a pozniej dr juz powiedzial ze mamy 2 tygodnie na przenoszenie bez nerowe... i napewno gdy nic sie zlego nie bedzie dzialo , nie bedzie wywolania. (chyba ze wody odejda lub brak ruchu lub skurcze) Trzymam sie tego co ustalone i ufam ;)
Chce rodzic bardzo sn, oczywiscie jak bedzie koniecznosc chce znieczulenie, ale to sie pewnie w trakcie okaze.. martwie sie tylko ze jak znieczulenie to juz brak chodzenia i oksytocyna jak mi polozna mowila.. wiec moze obejdzie sie bez... zobaczymy, ale wolalabym ulzyc sobie i malenstwu. polozna nawet mowila ze czasem jak sie czlowiek nie stresuje to szybciej idzie ze znieczuleniem tylko kieruja oczywiscie partymi.
Chce rodzic bardzo sn, oczywiscie jak bedzie koniecznosc chce znieczulenie, ale to sie pewnie w trakcie okaze.. martwie sie tylko ze jak znieczulenie to juz brak chodzenia i oksytocyna jak mi polozna mowila.. wiec moze obejdzie sie bez... zobaczymy, ale wolalabym ulzyc sobie i malenstwu. polozna nawet mowila ze czasem jak sie czlowiek nie stresuje to szybciej idzie ze znieczuleniem tylko kieruja oczywiscie partymi.
Dziewczyny, a powiedzcie mi, jak to jest właśnie z lekarzami u nich, tzn : czy lekarz jest przy porodzie i czy ja mam wpływ na to, kto to będzie? wybieram go wcześniej?
Dodam, że żaden z nich nie prowadził mojej ciąży.
A jak jadę na kwalifikację, a potem co tydzień na wizytę, to rozumiem, że trafiam na takich, którzy akurat mają dyżur? czy przyjmuje mnie zawsze ten sam?
Dodam, że żaden z nich nie prowadził mojej ciąży.
A jak jadę na kwalifikację, a potem co tydzień na wizytę, to rozumiem, że trafiam na takich, którzy akurat mają dyżur? czy przyjmuje mnie zawsze ten sam?
Nie mam u nich lekarza i jak na razie co wizytę miałam kogoś innego (już 5 osób poznałam) - trochę to wprowadza "zamieszania" ale i tak uważam, że opieka w tych ostatnich dniach jest super; Niestety nie wiem jak to jest z wyborem lekarza do porodu - wydaje mi się, że po prostu prowadzi go lekarz, który w danej chwili dyżuruje - no chyba że masz CC (wtedy umawiasz się na dany termin i możesz się spytać kto będzie ją robił);
Na ostatniej wizycie w Swissie moj doktor prowadzący na moje pytanie o cesarke , a powiedziałam wprost ze sie nad tym zastanawiam bo sn poprostu mnie przeraża i juz wole zeby mnie pocieli, odpowiedział ze jesli sie boje sn wystarczy zaswiadczenie od psychiatry ze ma sie lęki- to sie jakoś nazywa specjalnie tokofobia chyba. I ze to jest w 100% respektowane. Zapytałam się tak z ciekawości tylko zeby zobaczyć co odpowie. mysle ze oni poprostu wolą mieć jakis papierek na podparcie tego cc i tyle.
dziewczyny, a czemu tak was bardzo przeraza naturalny porod? przeciez mozna miec znieczulenie... w razie czego w kazdej chwili gdyby cos sie dzialo cc... czemu nie chcecie chociaz podjac proby..? dla dziecka naturalna droga i przystosowanie stopniowe jest lepsze niz takie "wyrwanie". To jest takie niesamowite ze kazda z nas boi sie albo sn albo cc... ;)
ja od poczatku nastawilam sie na cc... ale nie powiem, zebym nie myslala o sn... zawsze jest tak, ze czegos sie boisz...ja kiedy pomyslalam o sn to mialam przed oczami widok wrzeszczacej, spoconej kobiety, ktora krzyczy do meza ze go zabije za to co jej zrobil hahaahah :) :) ale powaznie... w ciagu zaledwie 2 miesiecy rodzily moje trzy kolezanki i wszystkie mialy sn. Ostatnia, ktora rodzila zaledwie 2 tyg temu powiedziala mi tylko, ze cieszy sie ze ma juz malenstwo ale prosi, zebym o porod jej nie pytala bo chce o tym zapomniec jak najszybciej. lekarze kazali jej rodzic sn mimo, ze nie miala rozwarcia a skorcze miala takie , ze nie mogla wytrzymac. Po 24 godzinach porodu podali jej w koncu jakies kroplowki na rozwarcie i wtedy urodzila ale malybyl owiniety pepowina.
Sytuacja 24h porodu w Swiss jest dla mnie niewyobrażalna. Też straaasznie bałam się porodu - próg odporności na ból 0! Moja mama rodziła mnie i brata po dwadzieścia parę godzin. Ciążę przeżyłam w miarę spokojnie tylko dlatego, że żyłam myślą o CC :) Zaczęła się akcja porodowa - bóle krzyżowe - kto przeżył ten wie. Na izbie w Swiss powtarzałam tylko, że chcę CC. A przemiły pan dr spokojnym tonem mówił "może chociaż spróbujemy naturalnie, CC można zrobić w każdej chwili". No i spróbowałam. Sama byłam w szoku - akcja porodowa, którą liczą jako postęp rozwarcia trwała 10 minut (pisałam o tym zresztą tu wcześniej). Małą urodziłam dzięki super położnej na jednym skurczu - dwa parcia. Skurcze parte nie bolą !!! Pan dr wykazał się troską, był praktycznie cały czas pomimo, że w tym czasie były trzy SN. W odpowiednim momencie przebił pęcherz płodowy a zszył mnie tak, że moja ginekolożka stwierdziła, że to dzieło sztuki. Dziewczyny, moja wdzięczność nie miała granic szczególnie jak patrzyłam na te po CC. Leżenie i niemoc - fakt, opieka super ale co z tego? Ja pół godziny po porodzie byłam pod prysznicem ! Przepraszam, że piszę tak szczegółowo i rozwlekle ale wybierając Swiss możecie być raczej pewne, że nikt nie będzie Was katował 24h porodem ani ryzykował życia Waszego i dziecka a spróbować czasem warto. SN jest zdrowsze dla dziecka - po CC pamiętajcie żeby je dooobrze odśluzowali. Koleżance z sali mała zaczęła się krztusić i sinieć w drugiej dobie po CC
no właśnie, nie słyszałam zeby ktoś miał traumę po swissie i zgadzam się z poprzedniczką sn to super sprawa i wcale aż tak nie boli:) w tym szpitalu jakoś wszystko mniej boli:)
Na skurcze nie dostałam nic - przyjechałam do szpitala to miałam już co 4 minuty ale to dlatego, że naczytałam się, że przy skurczach odczucie jest takie, że twardnieje macica. A mnie tylko bolały plecy i byłam też tydzień przed terminem więc trochę zwlekałam bo myślałam, że to jeszcze nie to :) Całe szczęście mąż spanikował i kazał mi wsiadać do samochodu. Okazało się, że KTG też nie wykazało skurczów ale lekarz zrobił USG i stwierdził, że mała się pcha :) Co do znieczulenia to po przebiciu pęcherza i odejściu wód, lekarz stwierdził, że zawoła anestezjologa - tylko, że ja już wtedy miałam parte więc nie zdążył nawet pobiec (ale chwali się, że chciał :))
Przypuszczam, że przyspieszyłam trochę poród porządkami - bo małą urodziłam w Wigilię. Co do nazwiska lekarza - niestety nie pamiętam musiałabym odgrzebać wypis. Jeden z młodszych tam. Ale naprawdę są w większości sympatyczni. Pozdrawiam serdecznie i szczęśliwych rozwiązań
Przypuszczam, że przyspieszyłam trochę poród porządkami - bo małą urodziłam w Wigilię. Co do nazwiska lekarza - niestety nie pamiętam musiałabym odgrzebać wypis. Jeden z młodszych tam. Ale naprawdę są w większości sympatyczni. Pozdrawiam serdecznie i szczęśliwych rozwiązań
karolla... niesamowicie to zlecialo prawda:)))
szok ;)
dzis mialam juz takie skurcze cos w rodzaju bolu miesiaczkowego, narazie tak co 5 min ale narazie nie trwaja godzine wiec sie wstrzymuje z wyjazdem,bylam dzis na ktg i bylo wszystko ok, szyjka juz skrocona i rozwarcie na 0,5 cm... wiec moze sie zaczac szybko lub nie jak okreslil lekarz... w nocy bedzie burza wiec ciekawe czy moj synek zechce wyjsc ;)
Sorha ja tez juz sie jakos nie boje... tylko czekam z niecierpliwoscia. Wspolczuje Ci ze juz po terminie... ja przed i nagle te bole sie zaczely.. troche sie zaskoczylam;)
szok ;)
dzis mialam juz takie skurcze cos w rodzaju bolu miesiaczkowego, narazie tak co 5 min ale narazie nie trwaja godzine wiec sie wstrzymuje z wyjazdem,bylam dzis na ktg i bylo wszystko ok, szyjka juz skrocona i rozwarcie na 0,5 cm... wiec moze sie zaczac szybko lub nie jak okreslil lekarz... w nocy bedzie burza wiec ciekawe czy moj synek zechce wyjsc ;)
Sorha ja tez juz sie jakos nie boje... tylko czekam z niecierpliwoscia. Wspolczuje Ci ze juz po terminie... ja przed i nagle te bole sie zaczely.. troche sie zaskoczylam;)
Mag, dzięki za pocieszający post, od razu lżej się człowiekowi robi na duszy. Chciałabym rodzić sn, ale boję się, że synek będzie duży. W piątek idę do gina i dowiem się ile teraz waży (miesiąc temu już 3 kg). Boję się rodzić kolosa w 40 czy 41 tygodniu i fajnie by było, jakby poród zaczął się wcześniej...
Hej Mamuśki :) jak tam się czujecie w upalny dzień? Ja we wtorek byłam na ktg, w następny wtorek mija mi termin. Rozmawiałam z lekarzem i mówił, że mają taką zasadę, że czekają jeszcze tydzień po upływie terminu i wywołują poród. No chyba, że wcześniej zacznie się dziać coś niepokojącego. Mojej małej się nie spieszy i boję się, że może mnie czekać wywołanie, bo jak to lekarz stwierdził "na moje oko to do 15 czerwca Pani na pewno nie urodzi :), Małej jest za dobrze w brzuszku". Codziennie mam skurcze przepowiadające, które mijają jak tylko się położę lub wezmę ciepły prysznic, także jak mam skurcze to nawet nie robi to wrażenia na przyszłym Tatusiu ;) hehe :)
Wracając do upałów, które nas nawiedzają, czy może wiecie czy sale porodowe są klimatyzowane?
Co do znieczulenia lekarz mówił, że warto je wziąć. Mówił, że to nie średniowiecze żeby kobiety musiały cierpieć i on osobiście bardzo poleca. Nie ma takiej możliwości, żeby rodzącą straciła czucie, bo bardzo pilnują podawanych dawek i kobieta jest w stanie sama przeć bez problemu. Oczywiście nikomu na siłę nie będą znieczulenia podawać, ale myślę, że lekarz ma jak najbardziej rację.
Wracając do upałów, które nas nawiedzają, czy może wiecie czy sale porodowe są klimatyzowane?
Co do znieczulenia lekarz mówił, że warto je wziąć. Mówił, że to nie średniowiecze żeby kobiety musiały cierpieć i on osobiście bardzo poleca. Nie ma takiej możliwości, żeby rodzącą straciła czucie, bo bardzo pilnują podawanych dawek i kobieta jest w stanie sama przeć bez problemu. Oczywiście nikomu na siłę nie będą znieczulenia podawać, ale myślę, że lekarz ma jak najbardziej rację.

Naciao - a do jakiego lekarza chodzisz? mi ostatnio powiedzieli że kładą na wywołanie po 10 dniach od terminu - jutro jadę do nich na ktg i dowiem się dokładnie kiedy mnie położą bo małemu jak widać nie spieszy się :) podobno ma durzo miejsca w brzuszku i pewnie dla tego - normalnie dzieciom robi się za ciasno i chcą wyjść :)
a pogoda mnie dobija :/
a pogoda mnie dobija :/
Witam, ja mam jeszcze sporo czasu do porodu, jednak już wiem, że chcę rodzić w swiss. Na porodówce nie byłam, ale miałam przeprowadzany tam zabieg łyżeczkowania, gdy poroniłam i jestem bardzo zadowolona. Wszyscy się przedstawiali pukali do pokoju, pytali jak się czuję. Taka rodzinna atmosfera. :)
Naciao bardzo dobra wiadomość, że lekarz sam polecał znieczulenie, to mnie cieszy. Ja też chciałabym znieczulenie, bo bardzo się porodu boję. Jednak bardziej niż sn, boję się cesarki, nie chciałabym, żeby mnie pokroili. :)
Karollla daj znać jak na kwalifikacji.
Dzisiaj straszny upał, prawie 30 stopni, ato dopiero 10 godzina, co to będzie później. Pozdrawiam wszystkich.
Naciao bardzo dobra wiadomość, że lekarz sam polecał znieczulenie, to mnie cieszy. Ja też chciałabym znieczulenie, bo bardzo się porodu boję. Jednak bardziej niż sn, boję się cesarki, nie chciałabym, żeby mnie pokroili. :)
Karollla daj znać jak na kwalifikacji.
Dzisiaj straszny upał, prawie 30 stopni, ato dopiero 10 godzina, co to będzie później. Pozdrawiam wszystkich.
tzn. ja mam lekarza prowadzącego spoza swissmedu, więc za każdym razem jest inny lekarz na dyżurze jak jestem na ktg co tydzień. Ale ten lekarz był troszkę straszy, siwy i baaardzo sympatyczny i dowcipny, niestety nie znam nazwiska :( Mam podejrzenia, że może to był ordynator, ale głowy sobie nie dam za to uciąć. Moja lekarka prowadzącą mówiła, że moja Mała nie będzie miała więcej niż 3,5 kg nawet jakby się przeciągnęło 2 tygodnie po terminie. Sorha a Ty za każdym razem na ktg umawiasz się pewnie ze swoim lekarzem ze swissmedu? Ja przychodzę z biegu, więc już miałam trzech różnych lekarzy na ktg ;) Dokładnie się jutro wypytaj, bo mi wyraźnie mówił, że czekają tydzień. Ale jak mówił to Tobie Twój lekarz prowadzący to na pewno wie co robi :) A ile już waży Twój Maluszek? Wyobrażam sobie, ze takie oczekiwanie po terminie musi być irytujące, pewnie już Ci bardzo ciężko. Jak się ogólnie czujesz? :)

AS myślę, że masz rację. W swissie jest bardzo spokojnie. Nawet ostatnio z moim ukochanym doszliśmy do wniosku, że w ogóle nie czuć, że to porodówka :) Myślę, że to bardzo ważne. Dla każdej pary to piękny ale zarazem stresujący dzień i to ważne żeby otaczali nas profesjonalni, życzliwi i spokojni ludzie, którzy pomogą nam wydać nasze pociechy na świat :) Przykre jest tylko to, że w naszym kraju trzeba za to zapłacić. Co do znieczulenia na prawdę nie ma co się martwić. Anestezjolog jest cały czas w pogotowiu, także jak tylko będziesz chciała na pewno Ci pomogą :)

Naciao - ja też nie mam lekarza prowadzącego ze Swisssu: miałam przyjemność poznać już 5-ciu lekarzy i jedną panią lekarkę :) Troszeczkę żałuję że nie prowadziłam tam ciąży bo pewnie byłoby łatwiej ale wtedy jeszcze nie myslałam gdzie bedę rodzić;
Tak jak wczesniej pisałam to jestem super zadowolona z opieki w tych ostatnich tygodniach (pomimo braku jednego lekarza);
No zobaczymy co mi jutro powiedzą - termin z miesaczki miałam na 03 (więc tydzień miną) a z usg na 08.06 -więc pewnie w poniedziałek/wtorek by mnie kładli (jesli nie w weekend);
Tak jak wczesniej pisałam to jestem super zadowolona z opieki w tych ostatnich tygodniach (pomimo braku jednego lekarza);
No zobaczymy co mi jutro powiedzą - termin z miesaczki miałam na 03 (więc tydzień miną) a z usg na 08.06 -więc pewnie w poniedziałek/wtorek by mnie kładli (jesli nie w weekend);
Sorha - ja z usg mam termin na niedziele, więc Mała ma jeszcze trochę czasu, może w końcu się ruszy hehe :) Nie przejmuj się, wszyscy wiemy, że jesteś w dobrych rękach dlatego na pewno wszystko będzie dobrze :) Daj koniecznie znać jak tam na jutrzejszym ktg i co Ci powiedzą. :) A powiedz mi jak Twoje podejście do znieczulenia? Bo ja aż do ostatniej wizyty miałam wątpliwości, ale lekarz mi je rozwiał. :)

Naciao piszesz, że lekarz rozwiał Twoje wątpliwości co do znieczulenia, co takiego Ci powiedział ? Ja się boję przy znieczuleniu, że kleszczy użyją, ale to ponoć przy źle dobranej dawce, a piszecie, że w swiss bardzo dawki pilnują.
Sorha ja nawet nie wiem jaki mam próg bólu, po prostu jakoś to, że jest opcja znieczulenia dodaje mi skrzydełek. W sumie jak miałam @ to nie raz chodziłam po ścianach i się cała trzęsłam, aż wymiotowałam, więc aż strach pomyśleć o porodzie.
Sorha ja nawet nie wiem jaki mam próg bólu, po prostu jakoś to, że jest opcja znieczulenia dodaje mi skrzydełek. W sumie jak miałam @ to nie raz chodziłam po ścianach i się cała trzęsłam, aż wymiotowałam, więc aż strach pomyśleć o porodzie.
AS - ja najbardziej jeśli chodzi o znieczulenie bałam się tego, że mogę nie być w stanie współpracować z położną nie czując parcia. Ile się naczytałam o końskich dawkach, po których tak jak napisałaś wchodzą później w grę kleszcze bądź inne cuda, a to jest dla mnie bardziej przerażające niż ból porodowy. Ja w sumie nie wiem jaka jest moja tolerancja. Nie jestem w stanie przewidzieć czy będę w stanie wytrzymać ten ból. Lekarz powiedział mi, że nie ma takiej opcji żebym nie czuła skurczów. Powiedział, że zaczynają od najmniejszej dawki i sprawdzają reakcję Twojego organizmu. Każda rodząca to inny organizm, który trzeba wyczuć, a nie podawać standardową dawkę. Powiedział, że tak było kiedyś z tym znieczuleniem, ale teraz doszli do takie wprawy, że kobieta czuje skurcze, ale nie są one dla niej bolesne. Dlatego bez problemu może współpracować cały poród. Myślę, że to każdego indywidualna sprawa i sam musi podjąć decyzję. Ja po rozmowie z lekarzem zdecyduję się na znieczulenie. Ale myślę, że każdy ma inne obawy, a w swissmedzie czuć, że to pacjentka jest najważniejsza i nikt nie pomija tego co ona ma do powiedzenia oraz czego oczekuje podczas porodu. Także myślę AS, że też powinnaś porozmawiać na ten temat z lekarzem i zdecydować. :) Ale myślę, że warto mieć miłe wspomnienia z porodu, niż ciarki na plecach na myśl o drugim porodzie. :) Powodzenia:) Aha i samo założenie znieczulenia to podobno "ukąszenie komara" :P

Hej dziewczyny byłam dzisaj na ktg i usg (badała mnie pani dr) i wyszło że mam mniej wód płodowych - jutro mam się stawić u nich około 8 (bez sniadanka) i zrobia mi test z oksytocyny aby sprawdzić wydolnosc łożyska, a przy okazji jest szansa że ruszy akcja porodowa :)
Wczoraj jedna z forumek (Kamyk) rodziła w Swissmedzie z dr Chmielewskim i jest bardzo zadowolona z wyboru - pewnie niedługo pojawią się tu jakieś szczegóły :)
Wczoraj jedna z forumek (Kamyk) rodziła w Swissmedzie z dr Chmielewskim i jest bardzo zadowolona z wyboru - pewnie niedługo pojawią się tu jakieś szczegóły :)
AS - z miesiączki mam na wtorek, a z usg na niedziele. Więc jest wielkie oczekiwanie :) Ja też jestem zdecydowana na znieczulenie, oczywiście jeśli nie będzie za późno, bo czasami akcja porodowa rozkręca się błyskawicznie i czasem po prostu już nie ma sensu tego znieczulenia podawać, ale o tym już decyduje lekarz. Wiem, że jestem w dobrych rękach dlatego się nie przejmuje. :) Już chciałabym urodzić, bo niestety strasznie puchną mi stopy. :)
Sorha - no to może jutro już zobaczysz swoje Maleństwo:) zazdroszczę:) w razie czego trzymamy wszyscy kciuki za Ciebie:) Kamyk z tego co pamiętam miała termin na 17.06 :) takiej to dobrze, że już ma wszystko za sobą :)
Sorha - no to może jutro już zobaczysz swoje Maleństwo:) zazdroszczę:) w razie czego trzymamy wszyscy kciuki za Ciebie:) Kamyk z tego co pamiętam miała termin na 17.06 :) takiej to dobrze, że już ma wszystko za sobą :)

hej dziewczyny
też byłam wczoraj na kwalifikacji i jestem bardzo pozytywnie nastawiona:)
oczywiście z calego wrażenia zapomniałam zapytać o wszystko co chciałam, ale na następnym ktg biorę listę z pytaniami:)
mam do Was pytanie - mam wskazania medyczne do cesarki, na kwalifikacjach przyjmowała mnie Pani doktor i on wpisywała do kalendarza na zabieg - 7 lipiec, czy to znaczy, że to ona będzie mi robiła cesarkę czy akurat jak trafię?
jakieś opinie o tej Pani? bo wyczytałam chyba tylko na temat samych lekarzy;
czy któraś z Was ma zbliżony termin?
pozdrawiam ciepło
też byłam wczoraj na kwalifikacji i jestem bardzo pozytywnie nastawiona:)
oczywiście z calego wrażenia zapomniałam zapytać o wszystko co chciałam, ale na następnym ktg biorę listę z pytaniami:)
mam do Was pytanie - mam wskazania medyczne do cesarki, na kwalifikacjach przyjmowała mnie Pani doktor i on wpisywała do kalendarza na zabieg - 7 lipiec, czy to znaczy, że to ona będzie mi robiła cesarkę czy akurat jak trafię?
jakieś opinie o tej Pani? bo wyczytałam chyba tylko na temat samych lekarzy;
czy któraś z Was ma zbliżony termin?
pozdrawiam ciepło
szymelek, ja mam termin OM na 8.07, ale kiedy zechce się urodzić, to nie wiadomo, bo na razie jestem ustawiona na poród naturalny. Sądzę, że zostałaś zapisana na 7ego, bo to środa, a z tego co się orientuję, to robią zaplanowane cc w środy i chyba zależy na jakiego lekarza trafisz, jaki będzie miał dyżur.
wiem, że maleństwo w sumie samo wybiera sobie termin, niezaleznie od tego jaki to będzie poród:)
ale dobrze wiedzieć, że może spotkam tak jakąś sympatyczną forumkę:)
Sylwia, a możesz mi powiedzieć coś więcej na temat tego lekarza i samego zabiegu i etc. niektóre dziewczyny skarżyły się np na złe zszycie itp.
ale dobrze wiedzieć, że może spotkam tak jakąś sympatyczną forumkę:)
Sylwia, a możesz mi powiedzieć coś więcej na temat tego lekarza i samego zabiegu i etc. niektóre dziewczyny skarżyły się np na złe zszycie itp.
mam jeszcze pytanko do dziewczyn po cc - jak sobie radziłyście po zabiegu? po jakim czasie byłyście w miarę samodzielne? zastanawiam się np. jak wstawałyście z lózka po zabiegu? ja w końcówce ciąży mam problem ze wstawaniem z łóżka i codzień opracowuję coraz to inne techniki wysuwania itp. a jak najlepiej wstawać z raną na brzuchu? jak sobie radziłyście z myciem? nie mam prysznica, więc pozostajem i wanna;/ no i jak radziłyście soebie z codziennymi obowiązkami, których przy maleństwie jest mnóstwo?
szymalek :)
ja też miałam takie same dylematy :)
nie martw się o nic :)na drugi dzień wstałam, zajmowałam się malym, byłam pod prysznicem. 4 godziny o cięciu siedzialam. Dadza Ci w kroplowce b. dobre srodki przeciwbolowe wiec dasz rade. Oczywiscie jest dykomfort podczas wstawania ale z kazdym wstaniem jest lepiej :)Po powrocie do domu nie pamietalam ze mialam ciecie ;)Zreszta jak zobaczysz malucha to nie bedziesz myslala o bolu. To chyba najlepszy srodek mobilizujacy do szybkieo dojscia do siebie.
ja też miałam takie same dylematy :)
nie martw się o nic :)na drugi dzień wstałam, zajmowałam się malym, byłam pod prysznicem. 4 godziny o cięciu siedzialam. Dadza Ci w kroplowce b. dobre srodki przeciwbolowe wiec dasz rade. Oczywiscie jest dykomfort podczas wstawania ale z kazdym wstaniem jest lepiej :)Po powrocie do domu nie pamietalam ze mialam ciecie ;)Zreszta jak zobaczysz malucha to nie bedziesz myslala o bolu. To chyba najlepszy srodek mobilizujacy do szybkieo dojscia do siebie.
mnie zastanowiła jedna rzecz. Dostałam silnego bólu w szpitalu, rodziłam sn ale coś, chyba wiązadła tak mnie zaczęły boleć,ze aż musiałam poprosić kogoś i dali mi ketonal, podczas gdzy karmiłam, wtedy się nad tym nie zastanawiałam ale chyba nie bardzo, bo potem jak miałam problem z zębem to dentystka przepsałam mi duomox a ketonal powiedziała,że nie chyba że nie będę karmiła.
szymelek ból jest do zniesienia naprawdę i pordzisz sobie bez problemu z opieką nad maluszkiem, może na początu jest cięzko z każdym ruchem rana piecze, rwie ale z każdym dniem coraz mniej
napewno nie możesz dzwigać wozka itp w nocy jeśli będzie Ci cięzko wstać to niech męzczyzna poda malucha do karmienia albo trzymasz go cały czas obok siebie
ale napewno warto mieć kogoś do pomocy na pocżatku
ja miałam prysznic, w wannie z pewnościa mycie będzie troszkę utrudnione
napewno nie możesz dzwigać wozka itp w nocy jeśli będzie Ci cięzko wstać to niech męzczyzna poda malucha do karmienia albo trzymasz go cały czas obok siebie
ale napewno warto mieć kogoś do pomocy na pocżatku
ja miałam prysznic, w wannie z pewnościa mycie będzie troszkę utrudnione
szymelek - wpisz sobie w wyszukiwarkę dr Adam Szulc swissmed lub praktyka prywatna, wyskoczy ci kilka informacji na jego temat, wraz ze zdjęciem :-) Pewnie okaże się że już miałaś z nim kontakt. Jeśli chodzi o samo szycie tzn bliznę to mój gin w starogardzie powedział że to dzieło planstyczne, że miałam jakieś miedzyskórne szwy i jak się teraz okazuje rzeczywiście mam cieniutką linię po cięciu :-). Natomiast jeśli chodzi o wstawanie to w szpitalu łóżko jest na pilot co jest bardzo pomocne a w domu z kolei przez pierwsze dni mąż pomagał mi sie podnosic, po tygodniu od CC radziłam sobie sama :-)
hej
dziękuję za dobre słowa - takie zawsze podnoszą na duchu:)
fajnie iść do szpitala ze świadomością, że lekarze, którzy będa się nami zajmowali są wykwalifikowani, a do tego ludzccy i normalni co jest niestety rzadkością
macie rację, pewnie dam sobie radę, ale moje pytania wynikają raczej ze stresu ze zbliżającego się terminu:) zawsze to lekki stresik:)
co do ortopedy - to nie miałam przyjemności z żadnym ze swissu, ale powiem Ci szczerze, że mimo, iż mam wskazania do cc także ze względów ortopedycznych to trafiałam na samych konowłaów, którzy nie widzieli w tym żadnego problemu, jeden nawet stwierdził, że ot dadzą mi przy porodzie leki przeciwbólowe w kroplówce i nie będę nic czuła (przy dysplazji biodra, chondromalacji rzepek i problemach z kręgosłupem) ... żenada, nei mialam juz siły lazić po lekarzach, bo u mnie w mieście dobrych lekarzy nie ma
ale fakt faktem, dobry specjalista nie oleje sprawy tylko wystawi Ci takie zaświadczenie:)
pozdrawiam Was cieplutko
dziękuję za dobre słowa - takie zawsze podnoszą na duchu:)
fajnie iść do szpitala ze świadomością, że lekarze, którzy będa się nami zajmowali są wykwalifikowani, a do tego ludzccy i normalni co jest niestety rzadkością
macie rację, pewnie dam sobie radę, ale moje pytania wynikają raczej ze stresu ze zbliżającego się terminu:) zawsze to lekki stresik:)
co do ortopedy - to nie miałam przyjemności z żadnym ze swissu, ale powiem Ci szczerze, że mimo, iż mam wskazania do cc także ze względów ortopedycznych to trafiałam na samych konowłaów, którzy nie widzieli w tym żadnego problemu, jeden nawet stwierdził, że ot dadzą mi przy porodzie leki przeciwbólowe w kroplówce i nie będę nic czuła (przy dysplazji biodra, chondromalacji rzepek i problemach z kręgosłupem) ... żenada, nei mialam juz siły lazić po lekarzach, bo u mnie w mieście dobrych lekarzy nie ma
ale fakt faktem, dobry specjalista nie oleje sprawy tylko wystawi Ci takie zaświadczenie:)
pozdrawiam Was cieplutko
zielonakoniczynko, a Ty skąd będziesz jechała do Swissu? jesteś z bliska czy z daleka? ja z Tczewa się wybieram, niby rzut beretem, ale przy aktualnych remontach istna mordęga;/
chociaż czytałam, że niektóre forumki to aż z Torunia się wybierają!
dziewczyny, a jak sobie radziłyście z karmieniem po cc?
zwłaszcza na poczatku, kiedy nie można nawet podnosić głowy?
bo rozumiem, że jak już się usiądzie to jakoś idzie - czy rana bardzzo przeszkadza?
czy cewnik bardzo przeszkadza i jak sobie poradziłyscie z taka dietą po zabiegu?
brałyście rzeczy dla maluszka czy tylko dla siebie?
i czy ciężko sobie po cc poradzić z tym co leci z naszej "niewymownej"? bo jeśli to są takie ilości jak przy okresie to ja musiałam co godzinę do kibelka latać;/
echh
pozdrawiam Was raz jeszcze:)
buziaki
chociaż czytałam, że niektóre forumki to aż z Torunia się wybierają!
dziewczyny, a jak sobie radziłyście z karmieniem po cc?
zwłaszcza na poczatku, kiedy nie można nawet podnosić głowy?
bo rozumiem, że jak już się usiądzie to jakoś idzie - czy rana bardzzo przeszkadza?
czy cewnik bardzo przeszkadza i jak sobie poradziłyscie z taka dietą po zabiegu?
brałyście rzeczy dla maluszka czy tylko dla siebie?
i czy ciężko sobie po cc poradzić z tym co leci z naszej "niewymownej"? bo jeśli to są takie ilości jak przy okresie to ja musiałam co godzinę do kibelka latać;/
echh
pozdrawiam Was raz jeszcze:)
buziaki
jak się siedzi to rana troche może szczypie najgorzej sie podnieśc bo przeciez brzuch jest rozcięty a najbardzie pracują mieśnie brzucha w sumie przy każdej czynności sa używane, niesttey wszytsko musisz robic wolniej bez szarpniec ale ja polecam od razu wstać i dużo chodzic jest lepiej niż lezeć cały czas, ja spacerowałam po korytarzu na drugi dzien juz wyprostowana moze nie chodem modelki ale tez nie jak jakas zgarbiona staruszka
z karmieniem nie mialam problemów karmiłam na siedząco
ale możesz podnosić głowe normalnie !!!nie musisz lezec 24 godz, po kilku godz mowia zeby wstac, cc mialam o 23, po nocy juz normalnie chodziłam
od razu wyjęto mi cewnik tzn rano poszłąm się wykąpac z pomocą męza i korzystalam z toalety sama , pierwsze wstanie z łożka nie było przyjemne, wstawalam przez parę minut, na raty pomagal mi maz potem juz bylo lepiej
po cc dieta jest tylko jeden dzien kleik i woda i sucharki bylam mega glodna pozniej zaczynasz jesc normalnie, do wypróznienia polecam czopek coby za bardzo nie nadwyręzać brzucha :))
odchody poporodowe to chyba indywidualna sprawa chyba po cc nie jest ich wiecej niz po sn
z karmieniem nie mialam problemów karmiłam na siedząco
ale możesz podnosić głowe normalnie !!!nie musisz lezec 24 godz, po kilku godz mowia zeby wstac, cc mialam o 23, po nocy juz normalnie chodziłam
od razu wyjęto mi cewnik tzn rano poszłąm się wykąpac z pomocą męza i korzystalam z toalety sama , pierwsze wstanie z łożka nie było przyjemne, wstawalam przez parę minut, na raty pomagal mi maz potem juz bylo lepiej
po cc dieta jest tylko jeden dzien kleik i woda i sucharki bylam mega glodna pozniej zaczynasz jesc normalnie, do wypróznienia polecam czopek coby za bardzo nie nadwyręzać brzucha :))
odchody poporodowe to chyba indywidualna sprawa chyba po cc nie jest ich wiecej niz po sn
szymelek, ja mam autem 5 minut do swissu, mieszkam bardzo niedaleko. Rozumiem, że z Tczewa jest kawałek, ale jak wynika z forum dużo dziewczyn dojeżdża na poród i dają radę:) więc się nie stresuj, zwłaszcza, że na cc będziesz jechać. A swoją drogą, wybierasz się tam jeszcze? Na ktg na przykład? Bo mnie zapraszali, żeby przyjeżdżać raz w tygodniu, plus gdy coś nas zaniepokoi.
Sorha - po suwaczku wywnioskowałam, że już jesteś szczęśliwą Mamą:) serdecznie gratuluje!:) jak będziesz miała chwile to napisz coś o całym Twoim pobycie w szpitalu. Ja dzisiaj mam termin, a dzidzia się nie wybiera. :) Dzisiaj idę na ktg i porozmawiam z lekarzem. Chyba też mnie czeka wywołanie. Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na relacje :)

Cześć Dziewczyny :) wreszcie mam chwilkę aby zdać relację z porodu :) Wojtuś urodził się w tą sobotę - pojechaliśmy tam na test z oksytocyny bo był po terminie i prawdę mówiąc myślałam że jeszcze wróce do domu a tu taka niespodzianka :)
Miałam przyjemność współpracować z Panią położną Joanną (cudowna kobieta) i dr Karasiem;
Opieka w trakcie całego porodu rewelacyjna - korzystałam z wanny z hydromasażem, mogłam chodzić (nawet z kroplówką i ktg), korzystać z drabinek, worka itd.
Warunki na sali porodowej bardzo komfortowe - spokojnie, cichutko, Pani Asia lub lekarz raz na jakiś czas zaglądali, pytali się jak się czuję itd.
Jak odeszły mi wody to przygotowano mi ciepła kąpiel - polecam, pół godzine relaksu (a i skurcze mniej bolesne);
Do porodu nie brałam oprócz klapek i ręcznika nic więcej - korzystałam z ich koszulek, podkładów na łóżko i ginekologicznych (to jak wody mi ciekły);
W trakcie samego porodu był obecny cały czas lekarz ale praktycznie prowadziła go Pani Asia - dzięki niej nie nacinali mnie - jej rady/polecenia i masaż krocza pomogły (mam tylko jeden szew zewnętrzny - taki kosmetyczny);
Nastawiała się na rodzenie w pozycji jak najbardziej pionowej ale ponieważ u mnie akcja potoczyła się bardzo szybko (w przeciągu 10 min z rozwarcia na 2 palce skoczyło na pełne) to nie było na to czasu i rodziłam ostatecznie w pozycji pół siedzącej; Ale wcześniej rozmawiałam z położną na ten temat i nie byłoby problemu aby inaczej poprowadzić akcję;
Co do znieczulenia no to też nie zdążyłam, ale dla osób które są bardzo wrażliwe na ból bym polecała;
BARDZO WAŻNE to słuchać poleceń położnej w trakcie - organizm odmawia na posłuszeństwa i nie myślimy zbyt trzeźwo - bardzo chce się przeć (nawet jak nie ma skurczu) a nie wolno ... Pani Asia genialnie mnie pokierowała - mówiła bardzo jasno (głośno) co mam robić w danej chwili, jak oddychać itd;
Po urodzeniu od razu dostałam Małego na brzuszek ale chcieli mi go po 5 min zabrać do mycia - powiedziałam ze jeszcze nie iddam i tyle --> spoko, zabrali go dopiero jak mnie mieli przewozić na salę poporodową i nie myli tak jak sobie życzyłam;
Na salę poporodową przewożą od razu po kontroli łożyska, szyciu itd (nie leży się na porodowej jakoś specjalnie długo);
Dostałam pokój dwuosobow ale do wypisu byłam w nim sama - warunki bytowe super; Rzeczy dla kobiety i kosmetyki dla maluszka oraz ubranka są w pokoju przygotowane i się samemu bierze;
Jedzonko też bardzo smaczne ale ja musiałam jeszcze dojadać bo byłam bardzo wygłodzona po porodzie - jak jechałam na test to miałam być bez śniadania i w sumie zjadłam tylko lekką zupę w połowie porodu;
Opieka po porodzie - bardzo przyjemna, pielęgniarki były na każde zawołanie czy to w nocy czy w dzień; nie krępowałam się korzystać z ich pomocy czy wzywać jak tylko coś mnie zaniepokoiło;
Codziennie rano lekarz do mnie zglądał na kontrolę oraz Maluszek był badany (pediatra też każdego dnia przychodził z informacjami);
No a teraz małe minusy -jeśli mam być kompletnie szczera:
1. chyba największą wadą była poradnia laktacyjna - po pordzie nie było nikogo kto by zwrócił uwagę, że źle przystawiam dziecko; dopiero w dniu wypisu pojawiła się SUPER położna p. Edyta, która wytłumaczyła mi co robię źle i jak to naprawić - dzięki niej wreszcie bez stresu dla dziecka i mnie udało mi się karmić !
Uważam że taka pomoc powinna być dostepna od samego początku ...
2. Niektóre położne/pielęgniarki namawiajądość szybko na dokarmienie dziecka (zamiast pomóc karmić piersią) lub na podanie smoczka - ja jasno powtarzałam że sobie tego nie życzę i udało się uniknąć - zakładam jednak że gdybym nic nie powiedziała to Mały by został dokarmiony lub dostałby smoczek;
3. Małym minusem była niemiła pani pediatra ale za to bardzo kompetentna więc się zeruje :)
Podsumowująć: był to najlepszy wybór jak dla mnie co do szpitala i gdybym miała teraz decydować to znowu wybrałabym Swissmed :)
Istotne jest to, że wasze zdanie się liczy i wystarczy jasno powiedzieć co sobie życzycie a co nie:)
Wiem, że trochę chaotyczny jest ten opis ale jeśli macie pytania to śmiało - jak tylko Mały mi pozwoli to będę odpisywać;
Miałam przyjemność współpracować z Panią położną Joanną (cudowna kobieta) i dr Karasiem;
Opieka w trakcie całego porodu rewelacyjna - korzystałam z wanny z hydromasażem, mogłam chodzić (nawet z kroplówką i ktg), korzystać z drabinek, worka itd.
Warunki na sali porodowej bardzo komfortowe - spokojnie, cichutko, Pani Asia lub lekarz raz na jakiś czas zaglądali, pytali się jak się czuję itd.
Jak odeszły mi wody to przygotowano mi ciepła kąpiel - polecam, pół godzine relaksu (a i skurcze mniej bolesne);
Do porodu nie brałam oprócz klapek i ręcznika nic więcej - korzystałam z ich koszulek, podkładów na łóżko i ginekologicznych (to jak wody mi ciekły);
W trakcie samego porodu był obecny cały czas lekarz ale praktycznie prowadziła go Pani Asia - dzięki niej nie nacinali mnie - jej rady/polecenia i masaż krocza pomogły (mam tylko jeden szew zewnętrzny - taki kosmetyczny);
Nastawiała się na rodzenie w pozycji jak najbardziej pionowej ale ponieważ u mnie akcja potoczyła się bardzo szybko (w przeciągu 10 min z rozwarcia na 2 palce skoczyło na pełne) to nie było na to czasu i rodziłam ostatecznie w pozycji pół siedzącej; Ale wcześniej rozmawiałam z położną na ten temat i nie byłoby problemu aby inaczej poprowadzić akcję;
Co do znieczulenia no to też nie zdążyłam, ale dla osób które są bardzo wrażliwe na ból bym polecała;
BARDZO WAŻNE to słuchać poleceń położnej w trakcie - organizm odmawia na posłuszeństwa i nie myślimy zbyt trzeźwo - bardzo chce się przeć (nawet jak nie ma skurczu) a nie wolno ... Pani Asia genialnie mnie pokierowała - mówiła bardzo jasno (głośno) co mam robić w danej chwili, jak oddychać itd;
Po urodzeniu od razu dostałam Małego na brzuszek ale chcieli mi go po 5 min zabrać do mycia - powiedziałam ze jeszcze nie iddam i tyle --> spoko, zabrali go dopiero jak mnie mieli przewozić na salę poporodową i nie myli tak jak sobie życzyłam;
Na salę poporodową przewożą od razu po kontroli łożyska, szyciu itd (nie leży się na porodowej jakoś specjalnie długo);
Dostałam pokój dwuosobow ale do wypisu byłam w nim sama - warunki bytowe super; Rzeczy dla kobiety i kosmetyki dla maluszka oraz ubranka są w pokoju przygotowane i się samemu bierze;
Jedzonko też bardzo smaczne ale ja musiałam jeszcze dojadać bo byłam bardzo wygłodzona po porodzie - jak jechałam na test to miałam być bez śniadania i w sumie zjadłam tylko lekką zupę w połowie porodu;
Opieka po porodzie - bardzo przyjemna, pielęgniarki były na każde zawołanie czy to w nocy czy w dzień; nie krępowałam się korzystać z ich pomocy czy wzywać jak tylko coś mnie zaniepokoiło;
Codziennie rano lekarz do mnie zglądał na kontrolę oraz Maluszek był badany (pediatra też każdego dnia przychodził z informacjami);
No a teraz małe minusy -jeśli mam być kompletnie szczera:
1. chyba największą wadą była poradnia laktacyjna - po pordzie nie było nikogo kto by zwrócił uwagę, że źle przystawiam dziecko; dopiero w dniu wypisu pojawiła się SUPER położna p. Edyta, która wytłumaczyła mi co robię źle i jak to naprawić - dzięki niej wreszcie bez stresu dla dziecka i mnie udało mi się karmić !
Uważam że taka pomoc powinna być dostepna od samego początku ...
2. Niektóre położne/pielęgniarki namawiajądość szybko na dokarmienie dziecka (zamiast pomóc karmić piersią) lub na podanie smoczka - ja jasno powtarzałam że sobie tego nie życzę i udało się uniknąć - zakładam jednak że gdybym nic nie powiedziała to Mały by został dokarmiony lub dostałby smoczek;
3. Małym minusem była niemiła pani pediatra ale za to bardzo kompetentna więc się zeruje :)
Podsumowująć: był to najlepszy wybór jak dla mnie co do szpitala i gdybym miała teraz decydować to znowu wybrałabym Swissmed :)
Istotne jest to, że wasze zdanie się liczy i wystarczy jasno powiedzieć co sobie życzycie a co nie:)
Wiem, że trochę chaotyczny jest ten opis ale jeśli macie pytania to śmiało - jak tylko Mały mi pozwoli to będę odpisywać;
Zielonakoniczynko: dokładnie taj jak piszesz - twarde stawianie na swoim; z Mężem przed porodem zrobiliśmy listę rzeczy jakie chcemy/nie chcemy i zarówno ja jak i on tego pilnowaliśmy :)
Swissmed jak kazdy szpital ma pewne swoje schematy postępowania i jeśli czegoś nie powiemy, że nie chemy to oni to zrobią bo tak się u nich robi;
Na szczęście informowano nas na bierząco co chcą w danej chwili zrobić i był czas na reakcję - chociaż mąż tuż po porodzie odczytał naszą "listę żądań" na głos wszystkim w pokoju :) Waże aby w tych pierwszych chwilach po porodzie to właśnie partner kontrolował co się dzieje bo my jesteśmy zbyt zmęczone :)
Powodzenia brzuchatki - życzę udanych porodów :))
Swissmed jak kazdy szpital ma pewne swoje schematy postępowania i jeśli czegoś nie powiemy, że nie chemy to oni to zrobią bo tak się u nich robi;
Na szczęście informowano nas na bierząco co chcą w danej chwili zrobić i był czas na reakcję - chociaż mąż tuż po porodzie odczytał naszą "listę żądań" na głos wszystkim w pokoju :) Waże aby w tych pierwszych chwilach po porodzie to właśnie partner kontrolował co się dzieje bo my jesteśmy zbyt zmęczone :)
Powodzenia brzuchatki - życzę udanych porodów :))
fajnie wiedzieć na co zwracać uwagę... :) jadę na kwalifikację w ten piątek, termin z usg na 13lipca a z okresu na 17lipca...głupio pytać ale to rzecz naturalna... co z lewatywą?jak myślicie? ogólnie zdania są podzielone, ale czy was rodzące w swiss namawiali do tego? jestem już cała zestresowana... na co zwrócić uwagę na tych kwalifikacjach?
Sorha super!:) Gratuluję serdecznie, pozdrowienia dla Ciebie i Twojego Wojtusia :) ja jeszcze z brzuszkiem, wczoraj w nocy mieliśmy fałszywy alarm. Myślałam, że sączą mi się wody. Nie czekaliśmy długo pojechaliśmy o 2 w nocy do szpitala. Zrobili mi ktg, badanie i okazało się, że to czop odchodzi:) Nie było żadnych problemów. Super opieka :) uspokoili nas :) W piątek mam następną wizytę kontrolną. Jak Mała się nie ruszy na ten świat, to pewnie też czeka mnie wywołanie:) Pozdrawiam wszystkie Mamuśki :)

widzę zielona koniczynko po Twoim suwaczku, że jedziemy dosłownie na tym samym wózku:)) tez dzisiaj zaczęliśmy z synusiem 37 tydzień:))
ja jadę na ktg 28 czerwca, jest to w sumie po dwóch tygodniach od wizyty kwalifikacyjnej; w sumie cieszę się, że nie muszę jeździć co tydzień, bo było by to dla mnie małe utrudnienie. Tak czy siak jest duża szansa, że się spotkamy, na co oczywiście bardzo się cieszę:)
dziewczyny mam jeszcze takie pytanie, czy jak chciałyście, żeby mąż był przy Was podczas cc, albo potem nocował w tym szu dopada mnie strach;amym dniu (jak były wolne pokoje oczywiście) to z kim na ten temat rozmawiałyście i czy nie było żadnych problemów?
powiem Wam, że im bliżej wyznaczonego terminu tym wiekszego mam stracha, mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
najbardziej boję się czasu kiedy znieczulenie będzie schodziło, a ja nie będę miala czucia, mam nadzieję, że nie spanikuję, bo generalnie nie lubię ograniczania mi swobody ruchów - od razu dopada mnie strach;/
jeśli mam mieć cc tak wcześnie rano to rozumiem, że po południu będę już mogła wstawać i cosik jeść? pewnie nie wiele dają, co warto zabrać do podjadania?:) straszny głodomór ze mnie:)
karlla - i jak tam z ortopedą? mam nadzieję, że wszystko załatwiłaś pomyślnie:)
pozdrawiamy Was cieplutko
ja jadę na ktg 28 czerwca, jest to w sumie po dwóch tygodniach od wizyty kwalifikacyjnej; w sumie cieszę się, że nie muszę jeździć co tydzień, bo było by to dla mnie małe utrudnienie. Tak czy siak jest duża szansa, że się spotkamy, na co oczywiście bardzo się cieszę:)
dziewczyny mam jeszcze takie pytanie, czy jak chciałyście, żeby mąż był przy Was podczas cc, albo potem nocował w tym szu dopada mnie strach;amym dniu (jak były wolne pokoje oczywiście) to z kim na ten temat rozmawiałyście i czy nie było żadnych problemów?
powiem Wam, że im bliżej wyznaczonego terminu tym wiekszego mam stracha, mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
najbardziej boję się czasu kiedy znieczulenie będzie schodziło, a ja nie będę miala czucia, mam nadzieję, że nie spanikuję, bo generalnie nie lubię ograniczania mi swobody ruchów - od razu dopada mnie strach;/
jeśli mam mieć cc tak wcześnie rano to rozumiem, że po południu będę już mogła wstawać i cosik jeść? pewnie nie wiele dają, co warto zabrać do podjadania?:) straszny głodomór ze mnie:)
karlla - i jak tam z ortopedą? mam nadzieję, że wszystko załatwiłaś pomyślnie:)
pozdrawiamy Was cieplutko
szymelek, ja miałam cc 0 7.30 i nie pozwolili mi wstawac tego samego dnia, dopiero na drugą dobę z rana się ruszyłam, a co do jedzenia to pierwszy dzień woda i to tylko moczenie ust, z tym że ja nie mogłam z pragnienia wytrzymac i po cichaczu podpijałam wodę :-), druga doba - z założeniem że chociaż już usiadziesz zaczyna sie od herbaty i sucharków, portem lekka zupa i kolacja już normalna :-) a do podjadania miałam właśnie sucharki - mąż mi donosił :-)
szymelek, może rzeczywiście się spotkamy, chociaż jak masz ustalony termin, to chociaż wiesz kiedy będziesz, ja nie :) Ja chcę jeździć na kontrolę jak najczęściej, skoro mam blisko i jest taka możliwość, to czemu jej nie wykorzystać?:) zwłaszcza, że wczoraj miałam zabieg na oko i w przeciągu tygodnia nie powinnam rodzić naturalnie, muszę się upewnić, czy coś się nie szykuje w przeciągu tego tygodnia właśnie. Zależy mi raczej na porodzie sn więc jakoś trzeba dotrzymać.
Zielonakoniczynko - ja zamierzam wybrać się tam koło 10.00 no chyba ze dzisiaj, bądź w nocy zacznę rodzić ;) ja będę miała trochę dłuższą wizytę niż tylko ktg (usg, fotel i mam nadzieję, że nic więcej:P) bo jestem już po terminie, także myślę, że trzeba liczyć jakieś 45 minut. Moim zdaniem jednak te wizyty kontrolne powinny być umawiane na konkretne godziny, bo ostatnio jak byliśmy zrobiła się spora kolejka, a przecież samo ktg to pół godziny.

SylwioT
kurczę, czemu leżałaś tak długo bez wstawania? nie czułaś się na siłach, czy Ci kazali? z tego co czytałam wcześniej na forach to niektóre kobietki próbowały wstawać po 6 godzinach;/ i przeraża mnie to wszystko po; rozumiem, że nie można jeść, ale żeby pić wody nie można było? ;/
chyba zaczyna ogarniać mnie strach;/
kurczę, czemu leżałaś tak długo bez wstawania? nie czułaś się na siłach, czy Ci kazali? z tego co czytałam wcześniej na forach to niektóre kobietki próbowały wstawać po 6 godzinach;/ i przeraża mnie to wszystko po; rozumiem, że nie można jeść, ale żeby pić wody nie można było? ;/
chyba zaczyna ogarniać mnie strach;/
zielonakoniczynko, oczywiście, tym bardziej, że masz tak blisko to trzeba wykorzystać każdą okazję i być spokojnym; jesteś pewna, że już w tydzień po zabiegu będziesz mogła rodzić sn? czasem lepiej dmuchać na zimne; nie wiem wprawdzie co miałaś za zabieg, ale niestety słyszałam już wiele tragedii, kiedy dziewczyny za poród sn "zapłaciły" oczami;/
ja pewnie gdybym miała tak blisko też jeździłabym częściej, zwłaszcza, że brzuch mi twardnieje, czasem boli itp. ale u mnie wiąże się z nawet 2 godzinami w jednąs tronę plus urlopem męża, więc cieszę się, że na tyle jest dobrze, że mogę przyjechać później; w każdym razie w razie czego będzie mi bardzo miło się z Tobą spotkać i mojemu synusiowi także:)
mam do Was pytanko troszkę nie na temat, ale wiecie najlepiej - te właściwe skurcze to napinanie się i twardnienie brzucha czy skurcze takie jak na miesiączkę? :) dla pewności pytam - bo teraz mam takie dziwne napinania - brzuch napina mi się od góry, od mostka, taką jakby falą do dołu i puszcza i dzieje się tak rano, zawsze mnie to budzi, więc się zastanawiam czy to Braxton Hicks mi nie daje spać czy co:)
buziaczki dla Was
ja pewnie gdybym miała tak blisko też jeździłabym częściej, zwłaszcza, że brzuch mi twardnieje, czasem boli itp. ale u mnie wiąże się z nawet 2 godzinami w jednąs tronę plus urlopem męża, więc cieszę się, że na tyle jest dobrze, że mogę przyjechać później; w każdym razie w razie czego będzie mi bardzo miło się z Tobą spotkać i mojemu synusiowi także:)
mam do Was pytanko troszkę nie na temat, ale wiecie najlepiej - te właściwe skurcze to napinanie się i twardnienie brzucha czy skurcze takie jak na miesiączkę? :) dla pewności pytam - bo teraz mam takie dziwne napinania - brzuch napina mi się od góry, od mostka, taką jakby falą do dołu i puszcza i dzieje się tak rano, zawsze mnie to budzi, więc się zastanawiam czy to Braxton Hicks mi nie daje spać czy co:)
buziaczki dla Was
Cześć Dziewczyny
Mam termin na 17 lipca chyba dwie z Was też.
Nie byłam jeszcze na kwalifikacji.
3 lata temu miałam w Swissmedzie cesarkę i bardzo sobie chwalę pobyt tam. Nie mniej jednak czuje strach.
Szymelku ja miałam być na 8:00 , okazało że jest jakis zabiegi czekała ponad dwie godziny na łóżku ogolona i z cewnikiem (brrrr).
Wstałam następnego dnia rano-nie pozwalają wczesniej, nawet się podnosić po tym znieczuleniu, a zgłodu myślałam,że padnę!!
Mam termin na 17 lipca chyba dwie z Was też.
Nie byłam jeszcze na kwalifikacji.
3 lata temu miałam w Swissmedzie cesarkę i bardzo sobie chwalę pobyt tam. Nie mniej jednak czuje strach.
Szymelku ja miałam być na 8:00 , okazało że jest jakis zabiegi czekała ponad dwie godziny na łóżku ogolona i z cewnikiem (brrrr).
Wstałam następnego dnia rano-nie pozwalają wczesniej, nawet się podnosić po tym znieczuleniu, a zgłodu myślałam,że padnę!!
szymelek, nie wiem jeszcze jak to będzie. Byłam dzisiaj, lekarz powiedział, że pomyślimy za tydzień nad kwestią oka. Oczywiście, jeśli stwierdzą, że lepiej nie ryzykować, to będzie cc, ale nie ukrywam, że jakoś sn do mnie przemawia bardziej w tym momencie. Co do skurczy, to zawsze możesz podskoczyć na IP w szpitalu na miejscu, jeżeli się niepokoisz, ale takie twardnienia brzucha są chyba normalne, macica ćwiczy do porodu. Albo pojechać w weekend do Swissu, wtedy mąż nie będzie musiał brać urlopu. W niedzielę tam jest bardzo spokojnie, a lekarz oczywiście zawsze na dyżurze.
szymelek- nie wyobrazam sobie wstac szybciej jak na drugą dobę, lekarze i położne mówią ze w pierwsza dobę leżec, pilotem można sobie łóżko sterowac do pół siadu, ale więcej nic sie nie robi :-) To wszystko nie jest straszne - zobaczysz :-) Ja miło wszystko wspominam, a mam dwa porody za sobą - naturalny i cc. z tym że cc to w ogole nie kojarze z cierpieniem, w przeciwienstwie do pierwszego porodu ( w państwowym szpitalu)
zielonakoniczynko
3mamy za Was kciuki - mam nadzieję, że wszystko ułoży się po Twojej myśli i będzie tak, żeby było najlepiej:)
powiem Ci szczerze, że ze mną to było 50% sn/cc - moja choroba jest dziwna i lekarz mi powiedział, że mogę spróbować sn, ale jest 50% szans, że będę głucha po sn; ryzyk fizyk jak to okreslił; zastanawialiśmy się całą ciążę co zrobić i suma sumarum stwierdziłam, że chciałabym móc słyszeć moje dziecko;
poza tym ogólnie cc jest bezpieczniejsze dla maluszka, więc postanowione zostało; chociaż cały czas gdzieś tam w głębi zastanawiam się czy to dobry wybór; strach bedzie zawsze, niezależnie od rodzaju porodu, więc bać się będe tak i tak.
te skurcze nie są aż takie straszne, bo zdarzają mi się tylko nad ranem, jest ich kilka i potem mijają, z szyjką jest ok, więc się nie martwię;
zastanawiam się tylko, jak wyglądają te skurcze w godzinie W? czy to też takie napinanie? nie chciałabym przegapić tych właściwych, tym bardziej, że na tydzien przed terminem czeka mnie ogromny stres i zawsze może sie to w jakiś sposób odbić na akcji porodowej;/
to już zalezy od maluszka;)
niemniej jednak musimy być dobrej myśli, bo przecież będzie dobrze;))
czekam na wieści od Ciebie;)
i pozdrawiam serdecznie
3mamy za Was kciuki - mam nadzieję, że wszystko ułoży się po Twojej myśli i będzie tak, żeby było najlepiej:)
powiem Ci szczerze, że ze mną to było 50% sn/cc - moja choroba jest dziwna i lekarz mi powiedział, że mogę spróbować sn, ale jest 50% szans, że będę głucha po sn; ryzyk fizyk jak to okreslił; zastanawialiśmy się całą ciążę co zrobić i suma sumarum stwierdziłam, że chciałabym móc słyszeć moje dziecko;
poza tym ogólnie cc jest bezpieczniejsze dla maluszka, więc postanowione zostało; chociaż cały czas gdzieś tam w głębi zastanawiam się czy to dobry wybór; strach bedzie zawsze, niezależnie od rodzaju porodu, więc bać się będe tak i tak.
te skurcze nie są aż takie straszne, bo zdarzają mi się tylko nad ranem, jest ich kilka i potem mijają, z szyjką jest ok, więc się nie martwię;
zastanawiam się tylko, jak wyglądają te skurcze w godzinie W? czy to też takie napinanie? nie chciałabym przegapić tych właściwych, tym bardziej, że na tydzien przed terminem czeka mnie ogromny stres i zawsze może sie to w jakiś sposób odbić na akcji porodowej;/
to już zalezy od maluszka;)
niemniej jednak musimy być dobrej myśli, bo przecież będzie dobrze;))
czekam na wieści od Ciebie;)
i pozdrawiam serdecznie
SylwioT
w sumie chętnie sobie poleżę wreszcie na plecach;)
a tak na poważnie martwię się, że jak będe nieruchawa to nie dam rady zajmowac sie maluszkiem; dlatego chciałabym żeby mąż prze pierwszą dobę byl ze mną - jesli będzie miejsce w pokoju - nie wiem tylko z kim porozmawiać w tej sprawie - wtedy miały spać na łóżku obok?
to mój pierwszy poród, więc nie mam żadnego porównania, ale wszystkei znajome ect. ktore relacjonowały swoje porody opowiadały takie horrowy, że przez długi czas odwlekałam myśl o dzidziusiu ze strachu, tym bardziej, że do okazów zdrowia nie należę - mam dysplazję bioder i sporo się naczytałam jak położne potrafiły trzymac nogi na siłę i tak biodra uszkodzić, że kobiety miały problem do końca życia...
nie rozumiem tej rzeczywistości polskiej; na zachodzie jest zupełnie inaczej; kobieta nie musi liczyć na łut szczęścia, czy trafi na dobry humor personelu, który postanowi potraktowac Cię jak człowieka, z poszanowaniem godności i intymności; przecież to jest tak ważna wydarzenie w życiu kobiety, a zarazem wiąże się z bólem, skrępowaniem itp. tym bardziej nalezy nam się pomoc, wsparcie i życzliwość, której w polskiej słuzbie zdrowia bardzo brakuje... echh, musiałam się wygadać bo strasznie mnie to wkurza;)
dziękuję Wam za wszystkie dobre słowa;)
pozdrawiam cieplutko
w sumie chętnie sobie poleżę wreszcie na plecach;)
a tak na poważnie martwię się, że jak będe nieruchawa to nie dam rady zajmowac sie maluszkiem; dlatego chciałabym żeby mąż prze pierwszą dobę byl ze mną - jesli będzie miejsce w pokoju - nie wiem tylko z kim porozmawiać w tej sprawie - wtedy miały spać na łóżku obok?
to mój pierwszy poród, więc nie mam żadnego porównania, ale wszystkei znajome ect. ktore relacjonowały swoje porody opowiadały takie horrowy, że przez długi czas odwlekałam myśl o dzidziusiu ze strachu, tym bardziej, że do okazów zdrowia nie należę - mam dysplazję bioder i sporo się naczytałam jak położne potrafiły trzymac nogi na siłę i tak biodra uszkodzić, że kobiety miały problem do końca życia...
nie rozumiem tej rzeczywistości polskiej; na zachodzie jest zupełnie inaczej; kobieta nie musi liczyć na łut szczęścia, czy trafi na dobry humor personelu, który postanowi potraktowac Cię jak człowieka, z poszanowaniem godności i intymności; przecież to jest tak ważna wydarzenie w życiu kobiety, a zarazem wiąże się z bólem, skrępowaniem itp. tym bardziej nalezy nam się pomoc, wsparcie i życzliwość, której w polskiej słuzbie zdrowia bardzo brakuje... echh, musiałam się wygadać bo strasznie mnie to wkurza;)
dziękuję Wam za wszystkie dobre słowa;)
pozdrawiam cieplutko
szymelek,
no pewnie, że przy takich szansach na stracenie słuchu, chyba nikt by sie nie zastanawiał, więc nic innego niż cc nie wchodzi w rachubę. Domyślam się, że się stresujesz, czy zdążysz dojechać nim zaczną się skurcze, ale trzeba się pocieszać, że u pierwiastek akcja porodowa zazwyczaj nie posuwa się aż tak szybko, więc na pewno wszystko będzie dobrze. Też przeraża mnie to, że się jest na łasce dobrego/lub nie humoru personelu w normalnym szpitalu, dlatego decydujemy się na Swiss. Obyśmy były zadowolone:) Jak byłam wczoraj, to akurat ktoś był cięty, może dostaniemy relację niedługo? Mnie przeraża trochę, że pojadę ze skurczami, a tu okaże się, że nie ma miejsc. I tu jest plus cc, bo jak jesteś umówiona, to wiesz, że łóżko będzie na Ciebie czekać, a przy sn to trochę loteria niestety.
no pewnie, że przy takich szansach na stracenie słuchu, chyba nikt by sie nie zastanawiał, więc nic innego niż cc nie wchodzi w rachubę. Domyślam się, że się stresujesz, czy zdążysz dojechać nim zaczną się skurcze, ale trzeba się pocieszać, że u pierwiastek akcja porodowa zazwyczaj nie posuwa się aż tak szybko, więc na pewno wszystko będzie dobrze. Też przeraża mnie to, że się jest na łasce dobrego/lub nie humoru personelu w normalnym szpitalu, dlatego decydujemy się na Swiss. Obyśmy były zadowolone:) Jak byłam wczoraj, to akurat ktoś był cięty, może dostaniemy relację niedługo? Mnie przeraża trochę, że pojadę ze skurczami, a tu okaże się, że nie ma miejsc. I tu jest plus cc, bo jak jesteś umówiona, to wiesz, że łóżko będzie na Ciebie czekać, a przy sn to trochę loteria niestety.
szymelek - moja akcja sie zaczela wlasnie od takich boli jak na miesiaczke, zadnych napinac brzucha nie mialam, pozniej skurcze ktore sie nasilaly raz co 10 min raz co 5 i tak cala noc... przesiedzialam cala noc w domu myslac ze to jeszcze nie to bo dzien wczesniej bedac u gina powiedzial ze do porodu jeszcze daleko... a juz o 10 rano jechalam do swissa bo wytrzymac nie moglam.. takze jak sie uda dlugo mozna byc w domu i jest llepiej ;)
zielonakoniczynko
wydaje mi się, że nie powinnaś się martwić; czytałam dużo o samym swissie na wielu forach i jeszcze nigdy żadna dziewczyna nie napisała, że została odesłana z braku miejsc, każdą przyjęli; może więc kładą poprostu na inny oddział; w sumie szpital jest duży i mają tam na pewno sporo łóżek, więc spokojnie:) będzie dobrze:)
jeśli chodzi o poród to ogólnie się stresuję, w końcu to spore przeżycie:) dla całej naszej trójki:)
boję się również, że z jakichś względów nie wpuszczą męża ze mną na cc, albo nie będzie mógł przy nas zostać bo nie będzie miejsc
ogólnie to mamy "kiepskie" terminy, bo w miesiącach letnich jest podobno najwięcej porodów
mam tylko nadzieję, że nie będzie takiej pogody jak dzisiaj, bo ledwo żyję, a w szpitalu też jest ciepło ze względu na maluszki
wydaje mi się, że nie powinnaś się martwić; czytałam dużo o samym swissie na wielu forach i jeszcze nigdy żadna dziewczyna nie napisała, że została odesłana z braku miejsc, każdą przyjęli; może więc kładą poprostu na inny oddział; w sumie szpital jest duży i mają tam na pewno sporo łóżek, więc spokojnie:) będzie dobrze:)
jeśli chodzi o poród to ogólnie się stresuję, w końcu to spore przeżycie:) dla całej naszej trójki:)
boję się również, że z jakichś względów nie wpuszczą męża ze mną na cc, albo nie będzie mógł przy nas zostać bo nie będzie miejsc
ogólnie to mamy "kiepskie" terminy, bo w miesiącach letnich jest podobno najwięcej porodów
mam tylko nadzieję, że nie będzie takiej pogody jak dzisiaj, bo ledwo żyję, a w szpitalu też jest ciepło ze względu na maluszki
szymelek, mi mówiono, że przy cc mąż jest obecny w takiej salce obok i obserwuje cały zabieg. Nie wiem, czy chodziłaś po oddziale, ale ja właśnie widziałam tą salkę i tę, w której się tnie biedną rodzącą. Skurczy porodowych na pewno nie pomylimy z niczym innym ;) W ogóle wszystkie lipcówki zapraszam na nasze forum http://forum.gazeta.pl/forum/f,93859,Lip_c_owe_mamy_2010.html
Ja pojadę na kwalifikacje w czwartek, w środe mam moją co miesięczną wizytę.
Jak już pisałam poprzednie cc miałam 3 lata temu, wtedy miałam termin na 15 lipca :), cesarkę miałam 5-go.
Mąż był ze mną na sali operacyjnej, poprosiłam o to lekarza .Ja jestem potworną panikarą i pamietam,że jakaś babka kazała mu iśc za szybę, nie wiem czy to pilęgniarka była czy kim ona była, ale powiedziałam,że doktor pozwolił i został przy mnie.
Było mi to bardzo pomocne, podczas wbijania igły w kęgosłup bo cała się trzęsłam ze strachu i nie mogłam sie opanować i potem kiedy ją wyjmowali, a ja kolejno panikowałam ,że napewną zaczną mnie ciąć zanim zadziała znieczulenie, potem krzyczałam ,że się duszę-nacisnęli mi chyba na przeponę itd.
Potem po wyjęciu małej poszedł z nią i pediatrą-na mierzenie , ważenie, odsluzowanie itd i był ze mną na sali normalnej już
( dostałam jedynkę) do około 22-giej, i następnego dnia od rana od 8 znowu chyba do 22-giej
On pomagał mi wstać, umyć się i zajmował się małą :)
Warunki naprawdę fajne, bylismy sobie w trójeczkę.
Stopkrotko ja dzis kończę 36 tydzień czy twój suwaczek jest ok?
Jak już pisałam poprzednie cc miałam 3 lata temu, wtedy miałam termin na 15 lipca :), cesarkę miałam 5-go.
Mąż był ze mną na sali operacyjnej, poprosiłam o to lekarza .Ja jestem potworną panikarą i pamietam,że jakaś babka kazała mu iśc za szybę, nie wiem czy to pilęgniarka była czy kim ona była, ale powiedziałam,że doktor pozwolił i został przy mnie.
Było mi to bardzo pomocne, podczas wbijania igły w kęgosłup bo cała się trzęsłam ze strachu i nie mogłam sie opanować i potem kiedy ją wyjmowali, a ja kolejno panikowałam ,że napewną zaczną mnie ciąć zanim zadziała znieczulenie, potem krzyczałam ,że się duszę-nacisnęli mi chyba na przeponę itd.
Potem po wyjęciu małej poszedł z nią i pediatrą-na mierzenie , ważenie, odsluzowanie itd i był ze mną na sali normalnej już
( dostałam jedynkę) do około 22-giej, i następnego dnia od rana od 8 znowu chyba do 22-giej
On pomagał mi wstać, umyć się i zajmował się małą :)
Warunki naprawdę fajne, bylismy sobie w trójeczkę.
Stopkrotko ja dzis kończę 36 tydzień czy twój suwaczek jest ok?
Nitusia ;) ja bym sie nie wahala ani chwili.. czy swiss czy inny szpital, dla mnie pobyt tam byl zblizony do porodu w domu tylko ze przy zastosowaniu nowoczesnej medycyny ;)
Nie masz stresu pobytu w murach szpitalnych, zachowana jest pelna intymnosc i kameralnosc powoduje ze mimo bolu jest to najlpiekniejsza chwila w zyciu ktora mozna dodatkowo dzielic ze swoim partnerem. Kolejne dzieci czy dziecko bede rodzic tylko w swissie ;)
Nie masz stresu pobytu w murach szpitalnych, zachowana jest pelna intymnosc i kameralnosc powoduje ze mimo bolu jest to najlpiekniejsza chwila w zyciu ktora mozna dodatkowo dzielic ze swoim partnerem. Kolejne dzieci czy dziecko bede rodzic tylko w swissie ;)
Czesc dziewczyny,z miesiecznym opoznieniem wrazenia z pobytu w Swiss.Oczywiscie jestem zadowolona i nie wyobrazam sobie rodzic w innym szpitalu.Zaczelam naturalnie ale skonczylo sie CC.Decyzja o CC zostala podjeta przez lekarzy,korzystalam ze znieczulenia w kregoslup-jesli macie niski prog bolu lub nie bedziecie w stanie zniesc bolu skurczy to polecam oczywiscie pamietajac ze na parte to nie dziala i ze "opoznia"porod.
Plusy-cisza,spokoj,obsluga,lekarze,pielegniarki,polozne-wszyscy bardzo mili,z ludzkim podejsciem,pokoje,LAZIENKA!!!,jedzonko.Nie musze chyba pisac ze dla dzieciatek i mam(podklady,wkladki) wszystko jest.Pieluszki,kosmetyki,ubranka ale czesto polozne pytalay sie czy nie mam swoich.Oczywiscie nie ma takiego obowiazku ale milo jest zobaczyc swoje dziecko we wlasnym ubranku:):)
Maz byl ze mna caly czas,podczas pobytu w pokoju zanim zaczelam rodzic,w sali porodowej i oczywiscie w pokoju obok sali operacyjnej-patrzyl przez okienko a poniewaz maialam calkowite znieczulenie chyba nie bedzie tego milo wspominal-bylo to dla niego duze przezycie.
Uwagi-dla chcacych karmic piersia-przypilnujcie aby wam ktos pomogl,poproscie!!szczegolnie dla dziewczyn rodzacych przez CC,mozna przylozyc dziecko juz na sali operacyjnej,nie bojcie sie rowniez prosic o pomoc w innych kwestiach,np.zabrania dziecka na noc,czy na kilka godzin,kazda z nas roznie sie czuje.Kazda polozna jest inna,jedna proponuje sama inna nawet nie zapyta.Zadajcie duzo pytan,pomocne po przyjsciu do domu nawet jesli uczestniczylyscie w zajeciach szkoly rodzenia.Dosc cieplo w pokojach.proponuje bardzo lekkie koszulki i szlafroczki.
Myslalam,ze wolalabym lezac sama w pokoju.Bylo dosc duzo porodow i mialam kolezanke.Uwierzcie mi,ze chyba tak jest lepiej.Taka nowa sytuacja zbliza,czlowiek nie czuje sie zagubiony.Mozna pogadac,poradzic sie .
To chyba na tyle.W razie pytan sluze pomoca.Pozdrawiam
Plusy-cisza,spokoj,obsluga,lekarze,pielegniarki,polozne-wszyscy bardzo mili,z ludzkim podejsciem,pokoje,LAZIENKA!!!,jedzonko.Nie musze chyba pisac ze dla dzieciatek i mam(podklady,wkladki) wszystko jest.Pieluszki,kosmetyki,ubranka ale czesto polozne pytalay sie czy nie mam swoich.Oczywiscie nie ma takiego obowiazku ale milo jest zobaczyc swoje dziecko we wlasnym ubranku:):)
Maz byl ze mna caly czas,podczas pobytu w pokoju zanim zaczelam rodzic,w sali porodowej i oczywiscie w pokoju obok sali operacyjnej-patrzyl przez okienko a poniewaz maialam calkowite znieczulenie chyba nie bedzie tego milo wspominal-bylo to dla niego duze przezycie.
Uwagi-dla chcacych karmic piersia-przypilnujcie aby wam ktos pomogl,poproscie!!szczegolnie dla dziewczyn rodzacych przez CC,mozna przylozyc dziecko juz na sali operacyjnej,nie bojcie sie rowniez prosic o pomoc w innych kwestiach,np.zabrania dziecka na noc,czy na kilka godzin,kazda z nas roznie sie czuje.Kazda polozna jest inna,jedna proponuje sama inna nawet nie zapyta.Zadajcie duzo pytan,pomocne po przyjsciu do domu nawet jesli uczestniczylyscie w zajeciach szkoly rodzenia.Dosc cieplo w pokojach.proponuje bardzo lekkie koszulki i szlafroczki.
Myslalam,ze wolalabym lezac sama w pokoju.Bylo dosc duzo porodow i mialam kolezanke.Uwierzcie mi,ze chyba tak jest lepiej.Taka nowa sytuacja zbliza,czlowiek nie czuje sie zagubiony.Mozna pogadac,poradzic sie .
To chyba na tyle.W razie pytan sluze pomoca.Pozdrawiam
A ja byłam dziś na kwalifikacji :)
I moja relacja wygląda tak: jedyny minus to brak punktu informacji ;) gdyby nie dwie dziewczyny, które siedziały na korytarzu, to nie wiedziałabym czy mam dzwonić do drzwi izby przyjęć, czy kombinować jakoś inaczej. Ale ktoś bardziej rozgarnięty pewnie by sobie poradził ;D
Czekałam ponad godzinę (lepiej weźcie coś do czytania) bo przede mną były dwie dziewczyny na ktg, jedna w środku. Po mnie też przyszły dwie, więc ten czerwiec/lipiec chyba będzie mocno oblężony.
Położna sympatyczna, najpierw spisała wszystkie daty itp, przeprowadziła króciuteńki wywiad, potem podłączyła mnie pod ktg (gdy zaczęłam się lekko kręcić i "czujnik" przestał reagować, przyszła i poprawiła nic nie mówiąc - czyli plus bo nie miała pretensji hehe ;) ), następnie zbadała mi ciśnienie i zmierzyła miednicę.
No i potem sama wyszła z propozycją, żebym obejrzała salę poporodową, odpowiedziała na milion moich pytań bardzo wyczerpująco i tyle :) za tydzień znowu mam podjechać na ktg.
Aha, pamiętajcie żeby poza kartą ciąży zabrać wynik wymazu (nie każdy ma to wpisane w kartę).
Moje odczucia co do tej pierwszej wizyty - na oddziale faktycznie cicho, spokojnie, przytulnie. Pokój (jedynka) wyglądał bardzo przyjemnie, wszędzie czysto. Czuć, że jest to poziom wyżej niż nasze szpitale. Szkoda tylko, że za standard który powinien być wszędzie, trzeba tyle płacić ;)
I moja relacja wygląda tak: jedyny minus to brak punktu informacji ;) gdyby nie dwie dziewczyny, które siedziały na korytarzu, to nie wiedziałabym czy mam dzwonić do drzwi izby przyjęć, czy kombinować jakoś inaczej. Ale ktoś bardziej rozgarnięty pewnie by sobie poradził ;D
Czekałam ponad godzinę (lepiej weźcie coś do czytania) bo przede mną były dwie dziewczyny na ktg, jedna w środku. Po mnie też przyszły dwie, więc ten czerwiec/lipiec chyba będzie mocno oblężony.
Położna sympatyczna, najpierw spisała wszystkie daty itp, przeprowadziła króciuteńki wywiad, potem podłączyła mnie pod ktg (gdy zaczęłam się lekko kręcić i "czujnik" przestał reagować, przyszła i poprawiła nic nie mówiąc - czyli plus bo nie miała pretensji hehe ;) ), następnie zbadała mi ciśnienie i zmierzyła miednicę.
No i potem sama wyszła z propozycją, żebym obejrzała salę poporodową, odpowiedziała na milion moich pytań bardzo wyczerpująco i tyle :) za tydzień znowu mam podjechać na ktg.
Aha, pamiętajcie żeby poza kartą ciąży zabrać wynik wymazu (nie każdy ma to wpisane w kartę).
Moje odczucia co do tej pierwszej wizyty - na oddziale faktycznie cicho, spokojnie, przytulnie. Pokój (jedynka) wyglądał bardzo przyjemnie, wszędzie czysto. Czuć, że jest to poziom wyżej niż nasze szpitale. Szkoda tylko, że za standard który powinien być wszędzie, trzeba tyle płacić ;)
Dzięki :)
No właśnie z lekarzem się nie widziałam ... no przynajmniej tak mi się wydaje, że to nie była p.doktor :) głupio mi było wpatrywać się w identyfikator. Taka blondynka, ma zdjęcie z maluszkiem na stronie ich oddziału.
Ale z drugiej strony, tak naprawdę myślę, że lekarz nie powiedziałby mi nic więcej, w zasadzie nie był potrzebny.
No właśnie z lekarzem się nie widziałam ... no przynajmniej tak mi się wydaje, że to nie była p.doktor :) głupio mi było wpatrywać się w identyfikator. Taka blondynka, ma zdjęcie z maluszkiem na stronie ich oddziału.
Ale z drugiej strony, tak naprawdę myślę, że lekarz nie powiedziałby mi nic więcej, w zasadzie nie był potrzebny.
strokrotka - tak blondynka ze zdjecia to polozna, bardzo mila zreszta ;))
lekarz zawsze przychodzi gdyby cos bylo nie tak na ktg, polozna wzywa go, pozatym jak macie jakies obawy czy cos chcecie wyjasnic czy zapytac to mozna poloznej powiedziec ze chcecie rozmawiac z lekarzem, wtedy napewno poprosi bo zawsze jest jakis czuwajacy, chyba ze wszysscy sa przy operacji, ale zawsze jakis jest wolny.
lekarz zawsze przychodzi gdyby cos bylo nie tak na ktg, polozna wzywa go, pozatym jak macie jakies obawy czy cos chcecie wyjasnic czy zapytac to mozna poloznej powiedziec ze chcecie rozmawiac z lekarzem, wtedy napewno poprosi bo zawsze jest jakis czuwajacy, chyba ze wszysscy sa przy operacji, ale zawsze jakis jest wolny.
Witam Was dziewczyny.
Dzisiaj mija dokładnie tydzień od mojego porodu. W zeszłym tygodniu w piątek miałam wizytę kontrolną, bo byłam już 3 dni po terminie. Rano zrobiono mi ktg, usg i badanie ginekologiczne. Po badaniu ginekologicznym lekarz miała podejrzenia, że sączą mi się wody płodowe. Dostałam wkładkę, która wykrywa wody płodowe. Po trzech godzinach miałam się zgłosić. Wkładka była niebieska, co oznacza, że to wody. O 14:00 przyjęto mnie na salę porodową. Dostałam oksytocynę. Mój organizm zareagował od razu. Skurcze 30-sekundowe co 3 minuty. Bardzo bolesne. O 14:00 miałam rozwarcie na opuszek palca. Czekałam do 4 cm żeby dostać znieczulenie. Niestety mimo silnych i bolesnych skurczów rozwarcie nie postępowało. Męczyłam się strasznie. Wieczorem błagałam lekarza o cesarskie cięcie. Mój partner był przerażony tym jak mnie katują. Rozmawiając z lekarzem postanowiliśmy poczekać całą noc, nie podając już oksytocyny. Ale niestety skurcze nie przeszły, a rozwarcie dalej na opuszek palca. I tak po całej nocy mordęgi o 5 nad ranem, leżąc na łóżku i płacząc z bólu błagałam o cesarkę. Wreszcie lekarz się nade mną zlitował, ale chciał mnie jeszcze męczyć oksytocyną... chyba nie chciało mu się po prostu rozbić tej cesarki. O 6:20 na świat przyszła moja mała Kruszynka :) Zwieńczenie mojego cierpienia. Wierzę, że było warto, ale czy musieli mnie tak męczyć? Na szkole rodzenia mówiono, że nie męczą kobiety dłużej niż 10 godzin. Mój poród trwał 16... a i tak skończył się cesarskim cięciem. Niestety bardzo nie podobało mi się traktowanie mojego partnera na sali porodowej. Traktowano go jak powietrze, a gdyby nie on... chyba bym tego nie przeżyła. Warunki są super to fakt. Wanna z hydromasażem i ten spokój. Ale mój poród to była trauma. Gdyby nie moja konsekwencja, pewnie faszerowaliby mnie dalej oksytocyną, aż bym padła. Po tych przeżyciach nigdy nie zdecyduję się już na poród naturalny. A gdy jechałam na zdjęcie szwów, rozpłakałam się przed wejściem na oddział położniczy. Mam nadzieję, że kiedyś zapomnę. Po czasie okazało się, że miałam zielone wody... i nikt mi o tym wcześniej nie raczył powiedzieć. Na szczęście mała niczym nie zdążyła się zarazić, ale kto wie co mogłoby się stać gdybym nie była tak konsekwentna jeśli chodzi o cesarkę. A jeśli chodzi o wody... miałam pęknięcie boczne, więc przed samym porodem miałam tych wód tak mało, że było widać jak moja Mała jest ułożona. Operował mnie doktor Chmielewski. Niestety nie mam dobrej opinii na jego temat. Myślę, że czytając powyższe nie macie wątpliwości dlaczego. Natomiast jeśli chodzi o cięcie - zrobione przez tego lekarza bardzo dobrze.
Jeśli chodzi o pobyt na sali poporodowej to moje wrażenia są bardzo pozytywne. Rewelacyjna opieka. Położne wspaniałe kobiety. Wszyscy bardzo dbają o to żeby wrócić do formy. Bardzo pomagają w opiece nad maluszkiem i super włączają w to ojca, co po cesarce jest koniecznością, bo mama leży.
Na szczęście jesteśmy już w domku i mamy się świetnie :) Jeżeli miałybyście jakieś pytania to w miarę możliwości postaram się odpowiedzieć.
Wśród większości dobrych opinii na temat porodów w swissmedzie - jest mój post, który jest dowodem na to, że nie zawsze wszystko wygląda tak kolorowo. Pieniądze niestety nie są tutaj żadną gwarancją.
Serdecznie pozdrawiam i nie życzę żadnej z Was podobnych doświadczeń.
Dzisiaj mija dokładnie tydzień od mojego porodu. W zeszłym tygodniu w piątek miałam wizytę kontrolną, bo byłam już 3 dni po terminie. Rano zrobiono mi ktg, usg i badanie ginekologiczne. Po badaniu ginekologicznym lekarz miała podejrzenia, że sączą mi się wody płodowe. Dostałam wkładkę, która wykrywa wody płodowe. Po trzech godzinach miałam się zgłosić. Wkładka była niebieska, co oznacza, że to wody. O 14:00 przyjęto mnie na salę porodową. Dostałam oksytocynę. Mój organizm zareagował od razu. Skurcze 30-sekundowe co 3 minuty. Bardzo bolesne. O 14:00 miałam rozwarcie na opuszek palca. Czekałam do 4 cm żeby dostać znieczulenie. Niestety mimo silnych i bolesnych skurczów rozwarcie nie postępowało. Męczyłam się strasznie. Wieczorem błagałam lekarza o cesarskie cięcie. Mój partner był przerażony tym jak mnie katują. Rozmawiając z lekarzem postanowiliśmy poczekać całą noc, nie podając już oksytocyny. Ale niestety skurcze nie przeszły, a rozwarcie dalej na opuszek palca. I tak po całej nocy mordęgi o 5 nad ranem, leżąc na łóżku i płacząc z bólu błagałam o cesarkę. Wreszcie lekarz się nade mną zlitował, ale chciał mnie jeszcze męczyć oksytocyną... chyba nie chciało mu się po prostu rozbić tej cesarki. O 6:20 na świat przyszła moja mała Kruszynka :) Zwieńczenie mojego cierpienia. Wierzę, że było warto, ale czy musieli mnie tak męczyć? Na szkole rodzenia mówiono, że nie męczą kobiety dłużej niż 10 godzin. Mój poród trwał 16... a i tak skończył się cesarskim cięciem. Niestety bardzo nie podobało mi się traktowanie mojego partnera na sali porodowej. Traktowano go jak powietrze, a gdyby nie on... chyba bym tego nie przeżyła. Warunki są super to fakt. Wanna z hydromasażem i ten spokój. Ale mój poród to była trauma. Gdyby nie moja konsekwencja, pewnie faszerowaliby mnie dalej oksytocyną, aż bym padła. Po tych przeżyciach nigdy nie zdecyduję się już na poród naturalny. A gdy jechałam na zdjęcie szwów, rozpłakałam się przed wejściem na oddział położniczy. Mam nadzieję, że kiedyś zapomnę. Po czasie okazało się, że miałam zielone wody... i nikt mi o tym wcześniej nie raczył powiedzieć. Na szczęście mała niczym nie zdążyła się zarazić, ale kto wie co mogłoby się stać gdybym nie była tak konsekwentna jeśli chodzi o cesarkę. A jeśli chodzi o wody... miałam pęknięcie boczne, więc przed samym porodem miałam tych wód tak mało, że było widać jak moja Mała jest ułożona. Operował mnie doktor Chmielewski. Niestety nie mam dobrej opinii na jego temat. Myślę, że czytając powyższe nie macie wątpliwości dlaczego. Natomiast jeśli chodzi o cięcie - zrobione przez tego lekarza bardzo dobrze.
Jeśli chodzi o pobyt na sali poporodowej to moje wrażenia są bardzo pozytywne. Rewelacyjna opieka. Położne wspaniałe kobiety. Wszyscy bardzo dbają o to żeby wrócić do formy. Bardzo pomagają w opiece nad maluszkiem i super włączają w to ojca, co po cesarce jest koniecznością, bo mama leży.
Na szczęście jesteśmy już w domku i mamy się świetnie :) Jeżeli miałybyście jakieś pytania to w miarę możliwości postaram się odpowiedzieć.
Wśród większości dobrych opinii na temat porodów w swissmedzie - jest mój post, który jest dowodem na to, że nie zawsze wszystko wygląda tak kolorowo. Pieniądze niestety nie są tutaj żadną gwarancją.
Serdecznie pozdrawiam i nie życzę żadnej z Was podobnych doświadczeń.

Naciao, to się zestresowałam tym, co piszesz :( Bardzo Ci współczuję, że miałaś takie przeżycia i do tego jeszcze sporo kasy na to poszło. Dobrze, że chociaż opieka po była dobra. Mam nadzieję, że czas załagodzi jakoś te złe wspomnienia co do porodu naturalnego, bo w sumie taki jak Twój, napędzany oxy nie był do końca naturalny. Też się boję takiego wywoływania, bo na razie wszystko u mnie zamknięte i zapewne przenoszę :(
Naciao przeraziłam się tym co napisałaś. :( A po podaniu znieczulenia bóle nie ustąpiły ? Położne przy porodzie też były takie oschłe ? Mój narzeczony jest bardzo nerwowy i zapewne zrobiłby raban za takie potraktowanie, toż to się w głowie nie mieści. Już nawet w prywatnym szpitalu można się przejechać, normalnie się przestraszyłam.
ojej Naciao współczuje tej masakry którą przeżyłaś... i jednocześnie gratuluję córci! dobrze że wszystko w porządku... czy dr chmielewski był taki uparty i to on cię tak długo męczył porodem naturalnym?> czy ktoś inny? i tak wkórza mnie to że nikt z nich się nie przedstawia na wizytach po kwalifikacji. Byłam u dwóch i tak nie wiem jak się nazywają.
Może wiecie którzy lekarze są ok? jakieś zdjęcia...:)
masakra, ale się wystraszyłam... teraz wiem, że trzeba z nimi konkretnie... płacę i wymagam... mam nadzieję że będę miała i skurcze i rozwarcie aby mi podali znieczulenie... ale kto to może wiedzieć...???!!!
kto ma termin na 12 lipca?drugi mam na 17lipca...
Może wiecie którzy lekarze są ok? jakieś zdjęcia...:)
masakra, ale się wystraszyłam... teraz wiem, że trzeba z nimi konkretnie... płacę i wymagam... mam nadzieję że będę miała i skurcze i rozwarcie aby mi podali znieczulenie... ale kto to może wiedzieć...???!!!
kto ma termin na 12 lipca?drugi mam na 17lipca...
od razu na początku żeby nie było, nie zazdroszcze żadnej z Was że chce rodzic w tym szpitalu , skoro macie pieniądze i chcecie je tak wydać to czemu nie ? to Wasz sprawa ale..........
bardzo sie ciesze że Naciao napisala swoja opinie, moj pierwszy porod trwal 12 godzin a drugi 14. Oba porody naturalne i pzreżycia prawie identyczne jak Naciao , tylko z ta różnica ze nie musialam placic kilku tysiecy za poród bo rodzilam w panstwowym szpitalu z którego zreszta jestem bardzo zadowolona :)
tez mialam swietna opieke po porodzie i tak naprawde w trakcie porodu tez, a ze bolało, no cóż..... byłam na to przygotowana bo ból choc naprawde mocny to do przeżycia.
Naciao zycze ci z całego serca , mimo tych przezyc samej radości z posiadania maluszka :)))))
i oczywiscie wszystkim przyszlym mamom też :))))
bardzo sie ciesze że Naciao napisala swoja opinie, moj pierwszy porod trwal 12 godzin a drugi 14. Oba porody naturalne i pzreżycia prawie identyczne jak Naciao , tylko z ta różnica ze nie musialam placic kilku tysiecy za poród bo rodzilam w panstwowym szpitalu z którego zreszta jestem bardzo zadowolona :)
tez mialam swietna opieke po porodzie i tak naprawde w trakcie porodu tez, a ze bolało, no cóż..... byłam na to przygotowana bo ból choc naprawde mocny to do przeżycia.
Naciao zycze ci z całego serca , mimo tych przezyc samej radości z posiadania maluszka :)))))
i oczywiscie wszystkim przyszlym mamom też :))))
jej az mi trudno w to uwierzyć ... i dr Chmielewski który ma przeciez takie dobre opinie jako lekarz i żeby dopuścil do takiej sytuacji.... bardzo Ci współczuje ale niech juz sie nie odzywaja te które mam wrazenie że sie cieszą ze pomimo ze dziewczyna zaplacila to i tak bylo jej cięzko i ze wcale tam nie jest tak super
bo i tak w Swissmedzie to pierwszy raz slysze o takim przypadku w przeciwienstwie do inch placówek
najgorsze ze trafilo to akurat na forumowiczke
duzo zdrowia życze !!!
bo i tak w Swissmedzie to pierwszy raz slysze o takim przypadku w przeciwienstwie do inch placówek
najgorsze ze trafilo to akurat na forumowiczke
duzo zdrowia życze !!!
gratuluje Maluszka :) :) najwazniejsze, ze wszystko jest okej :) faktycznie, nigdy nie wiemy co nas czeka... nigdy nie wiemy jaki nas czeka porod, lekarze tez nie wiedza co sie bedzie dzialo...dziwi mnie, ze tak dlugo zwlekali z cc, powinni od razu ciąć.. ale najwazniejsze, ze jestescie w domku i mozecie sie cieszyc soba i Malutka :) wszystkiego dobrego dla Was :)
nie podoba mi sie wypowiedz aleksandry, ktora od dobrego roku probuje wciskac swoje 3 grosze o tym, ze rodzila w panstwowym szpitalu i nie musiala placic... chyba w kazdym watku o porodach aleksandra musi zaznaczyc, ze rodzila "za darmo" i, ze mamy sie zastanowic...nie wiem czemu masz taką awersje do tego szpitala...przeciez nikt z nas nie jest naiwny i chyba mamy tyle rozumu w glowie, ze decydujemy sie swiadomie na ten szpital, prawda? nikt nie mowi, ze jak sie zaplaci to mamy gwarancje, ze bedzie super porod i wspaniale przezycia ale co Cie tak dusi, zeby nas na sile uswiadamiac?
nie podoba mi sie wypowiedz aleksandry, ktora od dobrego roku probuje wciskac swoje 3 grosze o tym, ze rodzila w panstwowym szpitalu i nie musiala placic... chyba w kazdym watku o porodach aleksandra musi zaznaczyc, ze rodzila "za darmo" i, ze mamy sie zastanowic...nie wiem czemu masz taką awersje do tego szpitala...przeciez nikt z nas nie jest naiwny i chyba mamy tyle rozumu w glowie, ze decydujemy sie swiadomie na ten szpital, prawda? nikt nie mowi, ze jak sie zaplaci to mamy gwarancje, ze bedzie super porod i wspaniale przezycia ale co Cie tak dusi, zeby nas na sile uswiadamiac?
Dziewczyny bardzo dziękuję za gratulacje i słowa otuchy :)
Jeśli chodzi o cały poród (bo któraś z Was pytała) to cały przebiegał pod nadzorem dr Chmielewskiego.
Niestety nie dostałam znieczulenia, bo nie doszłam do tych 4 cm. Rozwarcie w ogóle nie postępowało. Zaczęło się na jednym palcu i skończyło się na jednym palcu.
Co do robienia awantur przez partnera. Mój partner również jest bardzo nerwowy i myślę, że gdyby nie fakt, że jeszcze najgorsze było przede mną to pewnie też by nie wytrzymał. Ale oboje doszliśmy do wniosku, że trzeba się opanować, bo nie warto się kłócić z lekarzami. Uwierzcie mi... nie warto. Nigdy nie wiadomo jak dany człowiek zareaguje.
Mimo tych złych doświadczeń chyba nie wyobrażam sobie porodu w państwowym szpitalu. I następne dziecko też pewnie urodzę w swissmedzie. Jest o wiele więcej pozytywnych opinii niż negatywnych takich jak moja. Po prostu miałam pecha.
Jeśli będziecie miały jeszcze jakieś pytania walcie śmiało :) Jak tylko będę miała czas to na pewno odpowiem.
Pozdrawiam cieplutko :)
Jeśli chodzi o cały poród (bo któraś z Was pytała) to cały przebiegał pod nadzorem dr Chmielewskiego.
Niestety nie dostałam znieczulenia, bo nie doszłam do tych 4 cm. Rozwarcie w ogóle nie postępowało. Zaczęło się na jednym palcu i skończyło się na jednym palcu.
Co do robienia awantur przez partnera. Mój partner również jest bardzo nerwowy i myślę, że gdyby nie fakt, że jeszcze najgorsze było przede mną to pewnie też by nie wytrzymał. Ale oboje doszliśmy do wniosku, że trzeba się opanować, bo nie warto się kłócić z lekarzami. Uwierzcie mi... nie warto. Nigdy nie wiadomo jak dany człowiek zareaguje.
Mimo tych złych doświadczeń chyba nie wyobrażam sobie porodu w państwowym szpitalu. I następne dziecko też pewnie urodzę w swissmedzie. Jest o wiele więcej pozytywnych opinii niż negatywnych takich jak moja. Po prostu miałam pecha.
Jeśli będziecie miały jeszcze jakieś pytania walcie śmiało :) Jak tylko będę miała czas to na pewno odpowiem.
Pozdrawiam cieplutko :)

karolla masz racje ze przekonuje do państwowych szpitali bo ja sie po prostu nie zawiodłam a forum jest dla wszystkich i niestety musisz sie pogodzic z tym ze bedą różne opinie.
mnie pop prostu śmieszy jak ktoś mysli ze jesli płaci kilka tysięcy to bedzie mial super poród, och... i ach... i bez bólu.
a jak komuś przeszkadza to niech nie czyta, co za problem.
mnie pop prostu śmieszy jak ktoś mysli ze jesli płaci kilka tysięcy to bedzie mial super poród, och... i ach... i bez bólu.
a jak komuś przeszkadza to niech nie czyta, co za problem.
Naciao, serdeczne gratulację, niech się córcia zdrowo chowa :-) Co do dr Chmielewskiego to rzeczywiście prech - jest on strasznym przeciwnikiem cc , gdybys Naciao trafiła na kogoś innego to nie czekaliby tyle czasu. Miałam z nim przyjemnosc na jednej z wizyt przed porodem i ciągle mnie mielił że mam chociaz spróbowac rodzic naturalnie, na co ja że jedno juz rodzilam naturalnie dwie doby wiec dziękuje za powtórkę z rozrywki i w koncu stanęło na moim. A samo cc robil mi dr Szulc, super lekarz, dyżuruje zawsze w środy :-) Z tym że latem pewnie bedzie inaczej - wiadomo - urlopy. Głowa do góry kobietki :-)
aleksandra ja nie mam nic przeciwko porodom w panstwowych szpitalach ale czytając twoje posty mam wrazenie, ze Twoja niechec jest az przesadna i popadasz w skrajnosci. jestesmy doroslymi kobietami i same decydujemy, prawda? i zadna z nas nie ma wypaczonego rozumowania, ze jak sie placie to bedzie super porod bo chocbys zaplacila milion dolarow nikt ci nie zagwarantuje, ze nie bedzie komplikacji i, ze maluszek bedzie zdrowy. Ale czy to znaczy, ze nie moge sobie pozwolic na prywatny szpital? nie przekonasz mnie, ze opieka w panstwowym jest lepsza... moja tesciowa miala operacje w swissmedzie usuwania guza piersi i mimo, ze byl to dla niej czas kiedy malo co sie mysli o luksusie to opieka w swissmedzie sprawila, ze bardzo szybko doszla do siebie. Moj maz w tym samym czasie lezal w szpitalu na Polanki, bo ma podejrzenie brzydkiej choroby Lesniowskiego Crohna i gdyby nie to, ze choroba meza zajmuje sie pani doktor ze swissmedu, ktora jest rownoczesnie ordynatorem gastrologii na Polanki to nie wiem czy mialby wspaniale wspomnienia.Dlatego dziekuje Ci za Twoje relacje, bardzo sie ciesze, ze masz mile doswaidczenia, jednak pozwol aby kazda z nas sama decydowala.
tak własnie zgadzam się z Karolla w kazym watku na temat swissu sa wypowiedzi krytykujące i lekko nawet drwiące , bo po co to płacic jak w zwykłym też można urodzić i bedzie fajnie, i że to fanaberia rodzących
zęby też mozna leczyć u zwykłego lekarza, w ciązy też można chodzić do przychodni, do pediatry również itd itd . a jednak połowa korzysta z prywatnych gabinetów !!
urodzić dobrze to można nawet na ulicy bo poród przebiegnie ekspresowo szybko i nie zdąży sie dojechać do szpitala juz nie jeden taki przypadek był...więc naprawdę te komantarze i madrości już zaczynają być męczącę, a niestety nie da sie ich nie czytać bo żeby wiedzieć co jest napisane to raczej należy to wzrokiem ogarnąć
może słabe porównanie więc bez obrazy ale ja miąłam na weselu zespół przez wszystkich polecany, z weselnika i wogółe ach i och, a na mojej imprezie odwalił taką lipę, że nie mogłam sie z tym pogodzić przez następnych parę tyg
więc rozumiem jak Naciao może sie czuć- ze dlaczego to na nią spadło, ten pech
zęby też mozna leczyć u zwykłego lekarza, w ciązy też można chodzić do przychodni, do pediatry również itd itd . a jednak połowa korzysta z prywatnych gabinetów !!
urodzić dobrze to można nawet na ulicy bo poród przebiegnie ekspresowo szybko i nie zdąży sie dojechać do szpitala juz nie jeden taki przypadek był...więc naprawdę te komantarze i madrości już zaczynają być męczącę, a niestety nie da sie ich nie czytać bo żeby wiedzieć co jest napisane to raczej należy to wzrokiem ogarnąć
może słabe porównanie więc bez obrazy ale ja miąłam na weselu zespół przez wszystkich polecany, z weselnika i wogółe ach i och, a na mojej imprezie odwalił taką lipę, że nie mogłam sie z tym pogodzić przez następnych parę tyg
więc rozumiem jak Naciao może sie czuć- ze dlaczego to na nią spadło, ten pech
hejj dziewczyny...
ola ja jestem w 36 tc i tez mam wrazenie, ze brzuch mi zaraz wybuchnie... :)
a teraz moje wrazenia po dzisiejszej kwalifikacji do porodu w swissmedzie :) oddzial bardzo przyjemny, Pani ktora mnie przyjmowala i robila ze mna wstepny wywiad ( ta pani z obrazka na ich stronie taka blondynka) baaaardzo mila :) w wywiadzie pytala czy na cos choruje, czy jestem uczulona, czy bralam jakies leki w ciazy czy antybiotyki itd. Podlaczyla mnie do ktg na 30min.Potem przyszla pani doktor ktora sprawdzila wynik ktg, sprawdzila karte ciazy, przeczytala zaswiadczenie o wskazaniu do cc po czym przyniosla kalendarz i zapytala czy mimo wskazania chce rodzic sn czy zostajemy przy cc... wpisala mnie na liste na lipiec dokladnie na 21.07 i powiedziala, ze mam przyjechac miedzy 7:00 a 7:30 z wynikami posiewu i grupa krwi. Na liscie bylam 27 na lipiec, a juz na sierpien widzialam zapisy.Pytala mnie rowniez o wynik posiewu i grupe krwi.W dzien porodu mam zabrac tylko ciuchy i srodki kosmetyczne dla mnie bo dla dzieciatka wszystko jest i ze jak wszystko pojdzie dobrze w sobote mnie wypisza do domu. Teraz na kolejne ktg mam przyjechac za 2 tyg.
ola ja jestem w 36 tc i tez mam wrazenie, ze brzuch mi zaraz wybuchnie... :)
a teraz moje wrazenia po dzisiejszej kwalifikacji do porodu w swissmedzie :) oddzial bardzo przyjemny, Pani ktora mnie przyjmowala i robila ze mna wstepny wywiad ( ta pani z obrazka na ich stronie taka blondynka) baaaardzo mila :) w wywiadzie pytala czy na cos choruje, czy jestem uczulona, czy bralam jakies leki w ciazy czy antybiotyki itd. Podlaczyla mnie do ktg na 30min.Potem przyszla pani doktor ktora sprawdzila wynik ktg, sprawdzila karte ciazy, przeczytala zaswiadczenie o wskazaniu do cc po czym przyniosla kalendarz i zapytala czy mimo wskazania chce rodzic sn czy zostajemy przy cc... wpisala mnie na liste na lipiec dokladnie na 21.07 i powiedziala, ze mam przyjechac miedzy 7:00 a 7:30 z wynikami posiewu i grupa krwi. Na liscie bylam 27 na lipiec, a juz na sierpien widzialam zapisy.Pytala mnie rowniez o wynik posiewu i grupe krwi.W dzien porodu mam zabrac tylko ciuchy i srodki kosmetyczne dla mnie bo dla dzieciatka wszystko jest i ze jak wszystko pojdzie dobrze w sobote mnie wypisza do domu. Teraz na kolejne ktg mam przyjechac za 2 tyg.
hej karolla
wiesz co, my jesteśmy teraz w końcówce 38 tygodnia i czasem mam wrażenie, że mi zaraz brzuch rozsadzi, albo, że mały zaraz wyskoczy przez pępek, mam też takie wrażenie, że już więcej się mój brzuch nie rozciągnie;/
ogólnie byłam dwa razy na ktg i co musze przyznać to to, że wszyscy są mili, uprzejmi i uśmiechnięci, panuje tam niesamowity spokój - uwielbiam ten szum fontanny za oknem;) i w ogóle nie czuć szpitalem;)
za drugi razem trafiłam na lekarza, który miał zakusy, żeby próbować odwieźć mnie od cc mimo skierowania, ale oczywiście nie nachalnie.
pozdrawiam ciepełko;)
wiesz co, my jesteśmy teraz w końcówce 38 tygodnia i czasem mam wrażenie, że mi zaraz brzuch rozsadzi, albo, że mały zaraz wyskoczy przez pępek, mam też takie wrażenie, że już więcej się mój brzuch nie rozciągnie;/
ogólnie byłam dwa razy na ktg i co musze przyznać to to, że wszyscy są mili, uprzejmi i uśmiechnięci, panuje tam niesamowity spokój - uwielbiam ten szum fontanny za oknem;) i w ogóle nie czuć szpitalem;)
za drugi razem trafiłam na lekarza, który miał zakusy, żeby próbować odwieźć mnie od cc mimo skierowania, ale oczywiście nie nachalnie.
pozdrawiam ciepełko;)
poza tym co chciałabym zauważyć to to, że takie osoby jak aleksandra z pewnością sa bardzo szczęśliwe, że miały tyle szczęścia przy swoim porodzie w państwowym szpitalu - gratuluję, ale de facto to jest forum o swissmedzie, dla tych które tam rodziły lub mają zamiar, więc myślę, że wtrącanie swoich 3 groszy tam gdzie nikogo to nie interesuje nie ma sensu;
dziewczyny szukałam w necie czemu jest taki reżim z jedzeniem i piciem - przed cc trezba byc kompletnie na czczo, bo zawartość żołądka może się cofnąć i można się zadusić, zwłaszcza, że leży się potem plackiem, ale za cholerę nie mogłam znaleźć żadnej informacji jak to jest po operacji? dlaczego zabraniają pić? to mnie przeraża, bo nie wytrzymam tak długo bez picia, teraz wstaję 3-4 razy w nocy i butelka 1,5 litrowa nie moja;)
pozdrawiam Was cieplusio
już niedługo będę mogła Wam zdać świeże relacje
Naciao, gratuluję maleństwa, poza tym bardzo mi przykro, że tyle wycierpiałaś; nie wiem czemu tak Cię potraktowali, nie powinni, z tego co czytałam, nigdy nie czekają tak długo, chyba, że trafiłas właśnie na anty-cc-owca;)
tym bardziej pozdrawiam
uściski i buziaki
dziewczyny szukałam w necie czemu jest taki reżim z jedzeniem i piciem - przed cc trezba byc kompletnie na czczo, bo zawartość żołądka może się cofnąć i można się zadusić, zwłaszcza, że leży się potem plackiem, ale za cholerę nie mogłam znaleźć żadnej informacji jak to jest po operacji? dlaczego zabraniają pić? to mnie przeraża, bo nie wytrzymam tak długo bez picia, teraz wstaję 3-4 razy w nocy i butelka 1,5 litrowa nie moja;)
pozdrawiam Was cieplusio
już niedługo będę mogła Wam zdać świeże relacje
Naciao, gratuluję maleństwa, poza tym bardzo mi przykro, że tyle wycierpiałaś; nie wiem czemu tak Cię potraktowali, nie powinni, z tego co czytałam, nigdy nie czekają tak długo, chyba, że trafiłas właśnie na anty-cc-owca;)
tym bardziej pozdrawiam
uściski i buziaki
szymelek,
u mnie sn jak na razie, małemu się nie spieszy więc mam coraz większe obawy, że nie spotkamy się jednak na sali. Zazdroszczę dziewczynom z cc ustalonego terminu, bo czekanie to wieczny stres. W tym tygodniu znowu się wybieram na ktg i może usłyszę jakieś bardziej optymistyczne wiadomości - w sensie, że już jest rozwarcie i tylko wyglądać dziecia. Bo jak tak dalej pójdzie, to perspektywa wywoływania porodu, której się bardzo boję, będzie coraz bardziej realna :(
u mnie sn jak na razie, małemu się nie spieszy więc mam coraz większe obawy, że nie spotkamy się jednak na sali. Zazdroszczę dziewczynom z cc ustalonego terminu, bo czekanie to wieczny stres. W tym tygodniu znowu się wybieram na ktg i może usłyszę jakieś bardziej optymistyczne wiadomości - w sensie, że już jest rozwarcie i tylko wyglądać dziecia. Bo jak tak dalej pójdzie, to perspektywa wywoływania porodu, której się bardzo boję, będzie coraz bardziej realna :(
ech, jak byłam w pon na ktg to też usłyszałam, że maluszkowi się nie spieszy...
zastanawia mnie, dlaczego niektóre forumki zapisywane były na cc na dzień porodu wg OM, a niektóre na tydzień wcześńiej (tak jak ja)
od czego to zależy?
tydzień to dla maluszka dużo w brzuszku, zwlaszcza jak mu się jeszcze nie spieszy
jak myślicie?
zastanawia mnie, dlaczego niektóre forumki zapisywane były na cc na dzień porodu wg OM, a niektóre na tydzień wcześńiej (tak jak ja)
od czego to zależy?
tydzień to dla maluszka dużo w brzuszku, zwlaszcza jak mu się jeszcze nie spieszy
jak myślicie?
Ja tak czytam opinię, oglądałam zdjęcia i mimo 50 km. drogi chyba zdecyduję się na Swiss. W moim szpitalu też ponoć nie jest źle, ale brak znieczulenia mnie przeraża, nie chcę rodzić bez znieczulenia. P za tym mały oddział, cisza, spokój, godne traktowanie. Jak słyszę o obchodach i całym konsylium, badaniu przy studentach itd, to aż się odechciewa. Ja miałam w swiss co prawda usuwanie martwej ciąży, ale z opieki i potraktowania byłam bardzo zadowolona, pierwszy raz spotkałam się, żeby pielęgniarka pukała do drzwi, czasem zachowywali się wręcz nadgorliwie, ale nie musiałam prosić niewiadomo ile razy o leki przeciwbólowe itd., a po zabiegu anestezjolog chyba z 4 razy był i się pytał jak się czuję. :) Ja co prawda do porodu mam czas, ale jakoś czuję większy spokój, że mam tę możliwość rodzenia w Swiss, dlatego z niecierpliwością kobitki czekam na Wasze opinie, rady i sugestie po porodach w tym szpitalu. :)
współczuję takiego porodu naciao ale pomyśl sobie,że w państwowym męczą właściwie nagminnie kobietki zanim zdecydują sie na cesarkę, takich opini jest multum.Wydaje mi sie więc,że mogłoby ci być jeszcze gożej w państwowym. A ze znieczuleniem to wiem,ze czasem w swissie nie dają za chętnie- bo taka prawda,ze po tym różnoie moze być ze skurczami. Mi nie chcieli dać znieczulenia bo niby było za późno-8cm ale normalnie zarządałam, jakby sie nie zgodzili to by i tak musieli podać mi coś na uspokojenie:) więc nie mieli wyjścia. Dlatego,ze szłam z nastawieniem na znieczulenie tak silinym,że nie było nie damy:) ale ja miałam mimo tego łatwy i małobolesny poród ale porównując z porodem pierwszym w państwowym- który też był w porządku i ze znieczuleniem (w sumie zapłaciłam w tym państwowym za co sie tylko dało,żeby mieć zoo i osobny pokój z mężem ok 1000 zł) to i tak u ważam,ze swiss jest wart swojej ceny.
hej dziewczyny, czuję że to już blisko, niby termin za 11 dni, ale jakoś się czuję beznadziejnie... czy wy też tak miałyście? mam bóle z krzyża, rwie mnie tam na dole.. a najgorzej jest wieczorem przed snem i rano..aż mam łzy w oczach taki ból... ciekawe czy tak będzie do końca terminu... brzuch mi się wypina... niby na ktg widać skurcze ale ja ich tak nie rozpoznaję... mam do swiss 70km mam nadzieje ze zdarze:) w sobote mam plan iść na wesele do przyjaciółki, ale czy tam dotre....??? w pon do swiss na kontrole... no i czy miałyście też taki wysoki puls mam 95? ciśnienie w normie 130/89???? trochę wysoki chyba sama nie wiem
hej dziewczyny
ja też zamierzam rodzić w swissmedzie, mam termin na 5 lipca. zamierzam rodzić sn ze znieczuleniem, na pewno dam znać jak było.
ola, ja też tak miałam jakiś tydzień temu - mocne bóle krzyża, rwanie na dole, częste bóle przepowiadające itp. potem mi przeszło i teraz kompletna cisza. jakoś teraz mi się wydaję że tą ciążę przenoszę, zobaczymy.
bardzo się zdziwiłam negatywnymi opiniami o dr Chmielewskim, prowadził moje dwie ciąże, bardzo go sobie chwalę. choć w sumie nie znam go od strony cc bo u mnie to nigdy nie wchodziło w rachubę.
ja też zamierzam rodzić w swissmedzie, mam termin na 5 lipca. zamierzam rodzić sn ze znieczuleniem, na pewno dam znać jak było.
ola, ja też tak miałam jakiś tydzień temu - mocne bóle krzyża, rwanie na dole, częste bóle przepowiadające itp. potem mi przeszło i teraz kompletna cisza. jakoś teraz mi się wydaję że tą ciążę przenoszę, zobaczymy.
bardzo się zdziwiłam negatywnymi opiniami o dr Chmielewskim, prowadził moje dwie ciąże, bardzo go sobie chwalę. choć w sumie nie znam go od strony cc bo u mnie to nigdy nie wchodziło w rachubę.
Dziwie sie ze dr Chmielewski dostal taka opinie... jest moim lekarzem od 15 lat chyba i ciaze prowadzil mi rewelacyjnie, wrecz uratowal mojego maluszka na poczatku podajac odpowiednia ilosc luteiny bo mialam na granicy poronienia progesteron... nie wiem jaki ma stosunek do cc, ale napewno robi wszystko aby maluszkowi sie nigdy nic zlego nie moglo stac...naprawde dziwnie sie ze taki byl scenariusz porodu naszej forumowiczki. Ja kolejne dziecko chcialabym rodzic z dr Chmielewskim i strasznie sie ciesze ze akurat z nim udalo mi sie rodzic przez przypadek w swiss... bo akurat w czwartek jest i w czwartek rodzilam ;)))
hej...widze, ze Twojemu Malenstwu sie nie spieszy :) :) moze sie spotkamy 21.07 hihihih :) :) ja jakos zaczynam miec obawy, ze moze szybciej cos sie zacznie... po poniedzialkowych skurczach troszku sie przestraszylam... dobrze by bylo gdyby maly poczekal do terminu bo nie wiem kompletnie co robic jak sie szybciej zacznie i kiedy jechac po jakich skurczach...chyba musze troszku poczytac...:)
hej dziewczyny, tak jak obiecałam piszę po porodzie w swissmedzie. urodziłam córkę Maję 6 lipca, 10 minut po północy. był to mój drugi poród sn. wody odeszły mi w domu po 22ej, dojechałam o 23ej do szpitala. podłączyli mnie do ktg na dziesięć minut, wypełniłam papiery, zbadał mnie lekarz i stwierdził 2 palce rozwarcia. o 23.30 przeszłam na salę porodową i nagle dostałam skurczy co dwie minuty. 40 minut póżniej mala byla już na świecie.
szpital oceniam tak na czwórkę z plusem, na pewno nie jest to jakaś super rewelacja, choć niewątpliwie jest lepiej niż w szpitalu państwowym. może wypunktuję:
- fikcją jest, przynajmniej było w moim przypadku, możliwość rodzenia tzn. samego wypierania dziecka w dowolnej pozycji, np kucznej. mnie położna kazała się położyć na łóżku i złapać za poręcze z boku i z tyłu, mega niewygodna pozycja
- nie pozwolili nam też dłużej zostawić dziecka z pępowiną, tylko odcięli od razu i zabrali dziecko, to niby dlatego że nie współpracowałam podczas porodu i trzeba było szybko zbadać dziecko
- personel medyczny średnio miły, lekko obcesowy. mój poród prowadziła położna Dagmara, i lekarz Birkholz. bez rewelacji. żałuję że nie trafiłam na "swojego" Chmielewskiego
- opieka na położnictwie raczej bez zarzutu, jedzenie też dobre
Wybrałam swissmed bo bardzo chciałam dostać znieczulenie na które ostatecznie nie zdążyłam, nie sądziłam że tak szybko urodzę, gdybym wiedziała że to tak piorunem pójdzie na pewno zdecydowałabym się na poród w domu.
natomiast z tego co zaobserwowałam na oddziale, jeśli ktoś ma planowana cesarkę to warto rodzić w swissie - kobiety mają tu pełną bezproblemową pomoc i komfort po zabiegu.
szpital oceniam tak na czwórkę z plusem, na pewno nie jest to jakaś super rewelacja, choć niewątpliwie jest lepiej niż w szpitalu państwowym. może wypunktuję:
- fikcją jest, przynajmniej było w moim przypadku, możliwość rodzenia tzn. samego wypierania dziecka w dowolnej pozycji, np kucznej. mnie położna kazała się położyć na łóżku i złapać za poręcze z boku i z tyłu, mega niewygodna pozycja
- nie pozwolili nam też dłużej zostawić dziecka z pępowiną, tylko odcięli od razu i zabrali dziecko, to niby dlatego że nie współpracowałam podczas porodu i trzeba było szybko zbadać dziecko
- personel medyczny średnio miły, lekko obcesowy. mój poród prowadziła położna Dagmara, i lekarz Birkholz. bez rewelacji. żałuję że nie trafiłam na "swojego" Chmielewskiego
- opieka na położnictwie raczej bez zarzutu, jedzenie też dobre
Wybrałam swissmed bo bardzo chciałam dostać znieczulenie na które ostatecznie nie zdążyłam, nie sądziłam że tak szybko urodzę, gdybym wiedziała że to tak piorunem pójdzie na pewno zdecydowałabym się na poród w domu.
natomiast z tego co zaobserwowałam na oddziale, jeśli ktoś ma planowana cesarkę to warto rodzić w swissie - kobiety mają tu pełną bezproblemową pomoc i komfort po zabiegu.
ja urodziłam 3.07, wrażenia mam mieszane, podobnie jak basia707. Sam poród i położna - rewelacja, generalnie opieka położnych bdb. Za to z pielęgniarek pediatrycznych nie jestem zadowolona. Dziecko było dokarmiane, bo najpierw byłam na kroplówkach, potem kazali mi odstawić z powodu żółtaczki, ale dobrych wrażeń z nauki karmienia, podstawowej opieki nad dzieckiem nie mam. Najgorsza jest pani pediatra-neonatolog, robi swoje, to fakt, ale jakakolwiek prośba by dodatkowo spojrzała na dziecko, albo by coś doradziła kończyła się fochem. Nie będę wchodzić w szczegóły, ale nie polecam kontaktów z tą panią. Warunki przebywania bdb, jedzenie pyszne, za to jest jakiś problem ze sprzątaniem. Rodziłam w sobotę nad ranem, a salową z mopem zobaczyłam dopiero w poniedziałek. Była też bardzo niezadowolona jak prosiło się ją o wymianę worków na śmieci. Personel też jest różny, niektóre położne super, z innymi bałabym się rodzić. Generalnie, na pewno lepiej niż w szpitalu państwowym, ale za takie pieniądze można było spodziewać się czegoś lepszego. Do lekarzy nie mam zastrzeżeń - wszyscy wydawali się bardzo sympatyczni.
hej
potwierdzam opinie zielonej koniczynki o pediatrze - koszmarna baba. wiedza o karmieniu piersią na oddziale bardzo marna. to jest moje drugie dziecko więc jestem obcykana z tematu i wiem że kluczowe jest niedokarmianie w pierwszych dniach życia dziecka. ono tak naprawdę tego nie potrzebuje, jest tak opite wodami płodowymi że przez pierwsze dwie doby naprawdę niczego nie potrzebuje poza tym żeby pociumkac i wzbudzić w mamie tą laktację.
do mnie dwa razy dziennie przychodziły pielęgniarki i pytały czy mi starcza pokarmu. no po prostu super wsparcie! ale że tak powiem nie dałam się zbić z tropu i absolutnie zakazałam dokarmiania. no i teraz nie mam żadnych problemów - pokarmu full.
potwierdzam opinie zielonej koniczynki o pediatrze - koszmarna baba. wiedza o karmieniu piersią na oddziale bardzo marna. to jest moje drugie dziecko więc jestem obcykana z tematu i wiem że kluczowe jest niedokarmianie w pierwszych dniach życia dziecka. ono tak naprawdę tego nie potrzebuje, jest tak opite wodami płodowymi że przez pierwsze dwie doby naprawdę niczego nie potrzebuje poza tym żeby pociumkac i wzbudzić w mamie tą laktację.
do mnie dwa razy dziennie przychodziły pielęgniarki i pytały czy mi starcza pokarmu. no po prostu super wsparcie! ale że tak powiem nie dałam się zbić z tropu i absolutnie zakazałam dokarmiania. no i teraz nie mam żadnych problemów - pokarmu full.
mi akurat jakos bardzo nie zalezy na karmieniu piersia...to znaczy jak dam rade to bedzie super, jak nie to bede sciagala i karmila butelka a jak i to mi sie nie uda zostaje mleczko modyfikowane.. ale fajnie, ze o tym mowicie bo kompletnie sie na karmieniu nie znam a teraz wiem na co zwrocic uwage :)
hej dziewczyny
my z maluszkiem jesteśmy już od soboty w domku - nareszcie;)
co do moich doznań z pobytu w Swissmed - sa plusy i minusy; wydaje mi się, że jak na 5500 zl moglo by być troszkę lepiej;
fajne sale poporodowe - leżalam sama w dwójce, fajne łóżka, dzwoneczek, możliwość bycia partnera przy Tobie prawie cały czas, niektóre pielęgniarki i lekarze do rany przyłóż, ale niektóre to masakra:(
bardzo nie podobała mi się kwestia ustalenia co mogę a czego nie mogę jeść przy karmieniu piersią - każda, dosłownie każda położna czy pediatra mówiły co innego - od opinii skrajnych, że to tylko w Polsce się wydziwia z dietą, że można jesć wszystko po takie, że prawie nic;/
kwestia karmienia i dokarmiania - zamiast pomagać wymigują się tekstem, że trzebaby dokarmić, bo nie mamm jeszcze pokarmu, a maluch może się odwodnić;/
w posiłkach podawanych na oddziale były rzeczy, których teoretycznie nie powinno się jeść karmiąć piersią - mój synek i jeszcze jeden dzidziuś dostały takiej kolki po sałacie z sosem z cytryny, że nie spali całą noc;/
niektóre pielęgniarki byly dość nie miłe - zwlaszcza jedna od dzieci, nie wiem jak się nazywała, dość mloda, czarne włosy, całkiem ładna - miała akurat dyżur nocny - po rozwichrzonych wlosach, które były wcześniej spięte i rozpiętej z tyłu spódnicy odniosłam wrażenie, że nockę zamiast na pracy spędza na chędożeniu z jakims lekarzem - mój mały miał akurat kolkę, bylo upiornie gorąco, ja miałam temperaturę i kroplówke przeciwzapalną - maluszek płakał, a ja nie wiedziałam co robić - ona ograniczyła się do zawinięcia go w rożek i pieluchę (gdzie bylo bardzo ciepło) i tekstu, że wszystkie kobiety muszą przez to przejść... b.k.
co jeszcze to kwestia przegrzewania maluszków - co pielęgniarka to inna opinia, jedna kazała ubierać w samego pajaca, inna po dwóch godzinach przynosiła malucha opatulonego jak na syberyjskie mrozy
jakoś ogólnie brak spójności, jakiejśc jedności - rozbieżności prawie we wszystkim
pediatra mało przyjemna, podobnie Pani neonatolog
pomijam już takie pierdoły jak np. brak wody w saturatorze, brak smoczków, bo akurat się skończyły i mąż musiał sam kupować w aptece czy brak paczki z próbkami dla maluszka przy wyjściu ze szpitala
to narazie tyle
w razie czego pytajcie;)
ogólnie samo cc przeprowadzone szybko i sprawnie, bez żadnych zarzutów - rach ciach i po sprawie, super Pani anestezjolog, operował mnie dr Kijuć
niektóre pielęgniarki super - mała blondynka do dzieci, wysoka blondynka do dzieci, położna - starsza w krótkich włosach, fajni lekarze, sprzątaczka super miła kobieta, sprzątane codziennie - pokój i łazienka, jedzenie całkiem smaczne - choć nie pod kątem kobiet karmiących
pozdrawiam Was ciepło
zielonakoniczynko - niesttey się minełyśmy;)
gratuluję i pozdrawiam
my z maluszkiem jesteśmy już od soboty w domku - nareszcie;)
co do moich doznań z pobytu w Swissmed - sa plusy i minusy; wydaje mi się, że jak na 5500 zl moglo by być troszkę lepiej;
fajne sale poporodowe - leżalam sama w dwójce, fajne łóżka, dzwoneczek, możliwość bycia partnera przy Tobie prawie cały czas, niektóre pielęgniarki i lekarze do rany przyłóż, ale niektóre to masakra:(
bardzo nie podobała mi się kwestia ustalenia co mogę a czego nie mogę jeść przy karmieniu piersią - każda, dosłownie każda położna czy pediatra mówiły co innego - od opinii skrajnych, że to tylko w Polsce się wydziwia z dietą, że można jesć wszystko po takie, że prawie nic;/
kwestia karmienia i dokarmiania - zamiast pomagać wymigują się tekstem, że trzebaby dokarmić, bo nie mamm jeszcze pokarmu, a maluch może się odwodnić;/
w posiłkach podawanych na oddziale były rzeczy, których teoretycznie nie powinno się jeść karmiąć piersią - mój synek i jeszcze jeden dzidziuś dostały takiej kolki po sałacie z sosem z cytryny, że nie spali całą noc;/
niektóre pielęgniarki byly dość nie miłe - zwlaszcza jedna od dzieci, nie wiem jak się nazywała, dość mloda, czarne włosy, całkiem ładna - miała akurat dyżur nocny - po rozwichrzonych wlosach, które były wcześniej spięte i rozpiętej z tyłu spódnicy odniosłam wrażenie, że nockę zamiast na pracy spędza na chędożeniu z jakims lekarzem - mój mały miał akurat kolkę, bylo upiornie gorąco, ja miałam temperaturę i kroplówke przeciwzapalną - maluszek płakał, a ja nie wiedziałam co robić - ona ograniczyła się do zawinięcia go w rożek i pieluchę (gdzie bylo bardzo ciepło) i tekstu, że wszystkie kobiety muszą przez to przejść... b.k.
co jeszcze to kwestia przegrzewania maluszków - co pielęgniarka to inna opinia, jedna kazała ubierać w samego pajaca, inna po dwóch godzinach przynosiła malucha opatulonego jak na syberyjskie mrozy
jakoś ogólnie brak spójności, jakiejśc jedności - rozbieżności prawie we wszystkim
pediatra mało przyjemna, podobnie Pani neonatolog
pomijam już takie pierdoły jak np. brak wody w saturatorze, brak smoczków, bo akurat się skończyły i mąż musiał sam kupować w aptece czy brak paczki z próbkami dla maluszka przy wyjściu ze szpitala
to narazie tyle
w razie czego pytajcie;)
ogólnie samo cc przeprowadzone szybko i sprawnie, bez żadnych zarzutów - rach ciach i po sprawie, super Pani anestezjolog, operował mnie dr Kijuć
niektóre pielęgniarki super - mała blondynka do dzieci, wysoka blondynka do dzieci, położna - starsza w krótkich włosach, fajni lekarze, sprzątaczka super miła kobieta, sprzątane codziennie - pokój i łazienka, jedzenie całkiem smaczne - choć nie pod kątem kobiet karmiących
pozdrawiam Was ciepło
zielonakoniczynko - niesttey się minełyśmy;)
gratuluję i pozdrawiam
hej dziewczyny ja też już jestem po...Franuś 3720, 55cm długi podsumowując z grubsza... zaczęlo sie sn a skończyło cc, dr chmielewski mnie prowadził... i jestem z niego zadowolona..tylko swissmed następny dzidziuś tylko tam.. polecam w 100%... tak jak koleżanka pisała wcześniej... dzwoneczek i pielęgniarka w sekunde jest obok ciebie... z tym jedzeniem podczas karmienia piersią to prawda jakoś nie bardzo przywiązują do tego wage... ja teraz nawet nie wiem co mogę a czego nie... ale najllepsza rada to po prostu uważać i pomału wprowadzać do diety metodą czy zaszkodzi malcowi czy też nie... wiadomo nic smażonego... nic wzdymającego... z owocami mam tylko duży problem narazie jem jabłka TYLKO... a co jeszcze można??? każdy mówi co innego... ale dobra tyle o diecie... reszta bez zastrzerzeń... może dlatego że dawałam sobie rade z wszystkim sama... nie oddałam dzidzi na noc, bo fakt na pewno by ją dokarmiali... a po cc od razu prosiłam o pomoc w przystawieniu trzeba się nie bać mówić i pytać... wyszłam na 4 dobę, ale mogłabym tam być jeszcze dwa tygodnie... takie warunki że szok... no ale wiadomo w domu najlepiej... myślałam że będę długo do siebie dochodzić, ale naprawde zniosłam to super, wiadomo pare dni na przeciwbólowych a teraz to jedynie narzekam na ból pleców i czasem blizna boli ale to rzadkość ogólnie chyba nacięte krocze to większy ból niż to co ja przechodzę... ale to każda kobieta inaczej... zależy od budowy, organizmu i wogole... mam bardzo cieniutka kreske i nie bedzie wcale widoczna... bardzo długo dochodziłam do tych 4,5cm masakra to była... a te skurcze pod koniec co 2-3min myslałam że się wykończę... to oddychanie nie pomagało wogóle... nie można było się skupić na niczym... no i wtedy zapadła decyzja... szyjka mi sie rozszerzyła ale kanał rodny nie bardzo więc lekarz stwierdził że nie dam rady urodzić sn bo za duże dziecko (na usg 3660).. mogłoby sie skonczyc ewentualnie kleszczamii albo próżnociąg...wiec sie nie zastanawiałam... tylko szybko cięcie chciałam... to jest znieczulenie zewnątrzoponowe czyli świadomość zachowana... tak szybko im to poszło... znieczulenie dają w kręgosłup (nie bolało mnie prawie nic) ukąszenie jakby... u siebie w szpitalu bałabym się że źle się wkują czy coś... jestem bardzo zadowolona... dziecko było wyciągnięte w ciągu 10 min, już krzyczało od razu, zostało odśluzowane a potem mi je pokazali... niesamowity widok...:):):):) aż łzy mi dopływają same do oczu jak pomysle... mały cudak... jakbyście miały jakieś pytania to słucham... chętnie odpowiem.,, powodzenia
karolla
niczym się nie przejmuj:)
powiem Ci tak, dla mnie osobiście bardziej nieprzyjemne jest pobranie krwi niż znieczulenie w kręgosłup - bólu nie ma w ogóle, to coś jakby kąśnięcie komara, potem przy podawaniu leku czujesz lekkie rozpychanie, rozpieranie i ot tyle, następnie po lędźwiach i pupie "idzie" takie przyjemne ciepełko, mija 10 minutek i maluch jest juz przy Tobie:)
o wiele większy dyskomfort jest przy badaniu ginekologicznym przed cc albo przy zakładaniu cewnika:)
ale ogólnie wszystko wspominam bardzo pozytywnie - ciężko jest potem, ja jeszcze ruszam się jak paralityk, a to już dwa tygodnie; ale cóż, coś za coś;)
w razie pytań chętnie odpowiem
:)
pozdrawiam wszystkie przyszłe i obecne mamusie:)
niczym się nie przejmuj:)
powiem Ci tak, dla mnie osobiście bardziej nieprzyjemne jest pobranie krwi niż znieczulenie w kręgosłup - bólu nie ma w ogóle, to coś jakby kąśnięcie komara, potem przy podawaniu leku czujesz lekkie rozpychanie, rozpieranie i ot tyle, następnie po lędźwiach i pupie "idzie" takie przyjemne ciepełko, mija 10 minutek i maluch jest juz przy Tobie:)
o wiele większy dyskomfort jest przy badaniu ginekologicznym przed cc albo przy zakładaniu cewnika:)
ale ogólnie wszystko wspominam bardzo pozytywnie - ciężko jest potem, ja jeszcze ruszam się jak paralityk, a to już dwa tygodnie; ale cóż, coś za coś;)
w razie pytań chętnie odpowiem
:)
pozdrawiam wszystkie przyszłe i obecne mamusie:)
dziewczyny, z tym znieczuleniem to się nie nastawiajcie tak do końca. Też chciałam mieć znieczulenie. Jak przyjechałam pierwszy raz ze skurczami, odesłano mnie do domu, mimo, że rozwarcie postępowało, gdy wróciłam kolejny raz z rozwarciem 9 cm to już było za późno na zzo. więc trochę mam do nich pretensje, bo zupełnie o to nie zadbali, żeby przypilnować momentu podania.
Kamyk, faktycznie, pamiętam jak ledwo co pytałas o różne sprawy związane ze Swissem :)
Jest nowy wątek od jakiegoś czasu, podaję linka http://forum.trojmiasto.pl/Porod-Swissmed-3-t172218,1,130.html
Jest nowy wątek od jakiegoś czasu, podaję linka http://forum.trojmiasto.pl/Porod-Swissmed-3-t172218,1,130.html
Tak wiem, ale duże daje rodzenie w pozycji spionowanej, masaż krocza i wstrzymywanie parcia. Niestety pierwsze dziecko urodziłam na Zaspie i do dzisiaj męcze się z powikłaniami po nacięciu krocza. Zajdę w ciążę dopiero jak znajdę idealnie miejsce do porodu.
A jest możliwość urodzenia poza łóżkiem, albo do wody??
A jest możliwość urodzenia poza łóżkiem, albo do wody??
ja w sumie nie wiem, mi położna mówiła żebym się ułożyla jak mi wygodnie i jakoś tak na boku półleząc połsiedząc byłam, mi było wygodnie....
Cisza, czyżby dawno nikt nie rodził w ss. Ja jestem na poczatku ciąży ale przyznam szczerze że już mam odłożone pieniążki na taki poród, najbardziej mi zależy na cc. Szukam lekarza do prowadzenia ciąży i tak się zastanawiam czy chodzić do jakiegoś lekarza ze ss czy obojętnie do kogo, a może mogłybyście polecić kogoś kto np. puźniej zrobi cc. Z góry dzięki za wskazówki
Hej iwonka_ika..chyba jesteśmy w tym samym wątku marcowo-kwietniowym:) To będzie moje drugie dziecko i na 100%ten poród będzie w Swissmedzie. Na razie chodzę do swojego "starego" lekarza, ale ponieważ chciałabym CC (po traumie porodu SN ba Klinicznej) to zastanawiam się nad lekarzem ze swiss. Myślałam nad Piotrem Chmielewskim, bo zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie jak byłam na KTG właśnie w swiss. Tylko, że on przyjmuje w Gdyni, a ja wolałabym kogoś z Gdańska...




Chodzi Ci o Adama Szulca http://www.ginekologiaszulc.pl/???
W sumie ma gabinet niedaleko. A ile kosztuje wizyta?

W sumie ma gabinet niedaleko. A ile kosztuje wizyta?

