Widok
SOBOTA 29 MAJA 2010 -Relacja Agniuszki :)
No dobra , to zacznę od początku….
Dawno , dawno temu…. Żartuje :P
Wszystko zaczęło się już w piątek z samego rana, kiedy to pojechaliśmy rano razem do Kościołka by przystąpić do sakramentu spowiedzi świętej.W tym momencie poczułam , że to już tuż tuż…:)Dalej było trochę bieganiny, trzeba było po przewozić wszystkie rzeczy na salę. Dokupić , czego jeszcze brakowało...Wieczorem , ponieważ nie chcieliśmy tłuczenia butelek , poszliśmy ze znajomymi na piffko, później na dłuższy spacer. Dostawialiśmy smsy od znajomych czy się denerwujemy , a my… w pełni zrelaksowani :)
SOBOTA:) Nasz dzień
Nie chce tutaj opisywać przygotowań, co i o której robiliśmy …. NIE… bo to dla przecież mało istotne.
W tym dniu byłam wyjątkowo spokojna , mój mąż również.Ja uspokajałam rodziców, świadkową , siostrę.O godzinie 15 przyjechał mój przystojniak, zrobiliśmy sobie kilka zdjęć, później mieliśmy błogosławieństwo, podziękowania dla naszych Rodziców
Pojechaliśmy do Kościoła, byliśmy chyba pierwsi w Kościele. Czekaliśmy pod chórem , nasi goście zaczeli się zjeżdżać… wtedy zaczęliśmy się troche denerwować.
Dzwony wybiły. Z ołtarza w naszą stronę ruszyli ministranci oraz naszych dwóch wspaniałych księży.
Ks. Widząc nas pod chórem sam się wzruszył. Przywitaliśmy się z nimi , ucałowaliśmy relikwię. Wszyscy razem ruszyliśmy do Ołtarza. To był chyba najbardziej stresujący moment, gdy idziesz i wszyscy mają wzrok skierowany na Was.. Po drodze zjadłam cały błyszczyk .. ale to nie ważne i….. cały stres minął… TAK TAK Minął…
Kazanie wygłosił nasz przyjaciel, ksiądz .Który tak się wzruszył , ze zaniemówił na 4 minuty chyba , aż mu łezki poleciały
a ja… starałam powstrzymać się od łez… łez szcześcia.(bo to dzięki Niemu jesteśmy razem).
Cała Msza była bardzo uroczysta, zespół Duo Kruk spisał się na medal.
Podczas przysięgi , nakładania obrączek uśmiech sam wychodził na zewnątrz.
No i stało się jesteśmy już mężem i żoną:)Na dobre i na złe
Wesele odbyło się w Dzikim Winie w Redzie, z czystym sumieniem mogę polecić tę restaurację. Sala bardzo elegancka, kelnerzy spisali się na 6. Goście zachwyceni my z resztą też.
Pierwszy taniec…. Cieszę się , że nie poszliśmy do żadnej szkoły tańca, nie stresowaliśmy się krokami. Byliśmy skupieni na sobie
Zabawa była bardzo udana, nasze ciotki, wujkowie .Ludzie starsi i młodsi tańczyli macarene,zorbe.
Nie wiem co mam jeszcze napisać, bo cały czas to przeżywam.
PS. Zdjęcia prześle na mejla. Jeśli ktoś będzie w ogóle zainteresowany ;P ;))
Dawno , dawno temu…. Żartuje :P
Wszystko zaczęło się już w piątek z samego rana, kiedy to pojechaliśmy rano razem do Kościołka by przystąpić do sakramentu spowiedzi świętej.W tym momencie poczułam , że to już tuż tuż…:)Dalej było trochę bieganiny, trzeba było po przewozić wszystkie rzeczy na salę. Dokupić , czego jeszcze brakowało...Wieczorem , ponieważ nie chcieliśmy tłuczenia butelek , poszliśmy ze znajomymi na piffko, później na dłuższy spacer. Dostawialiśmy smsy od znajomych czy się denerwujemy , a my… w pełni zrelaksowani :)
SOBOTA:) Nasz dzień
Nie chce tutaj opisywać przygotowań, co i o której robiliśmy …. NIE… bo to dla przecież mało istotne.
W tym dniu byłam wyjątkowo spokojna , mój mąż również.Ja uspokajałam rodziców, świadkową , siostrę.O godzinie 15 przyjechał mój przystojniak, zrobiliśmy sobie kilka zdjęć, później mieliśmy błogosławieństwo, podziękowania dla naszych Rodziców
Pojechaliśmy do Kościoła, byliśmy chyba pierwsi w Kościele. Czekaliśmy pod chórem , nasi goście zaczeli się zjeżdżać… wtedy zaczęliśmy się troche denerwować.
Dzwony wybiły. Z ołtarza w naszą stronę ruszyli ministranci oraz naszych dwóch wspaniałych księży.
Ks. Widząc nas pod chórem sam się wzruszył. Przywitaliśmy się z nimi , ucałowaliśmy relikwię. Wszyscy razem ruszyliśmy do Ołtarza. To był chyba najbardziej stresujący moment, gdy idziesz i wszyscy mają wzrok skierowany na Was.. Po drodze zjadłam cały błyszczyk .. ale to nie ważne i….. cały stres minął… TAK TAK Minął…
Kazanie wygłosił nasz przyjaciel, ksiądz .Który tak się wzruszył , ze zaniemówił na 4 minuty chyba , aż mu łezki poleciały
a ja… starałam powstrzymać się od łez… łez szcześcia.(bo to dzięki Niemu jesteśmy razem).
Cała Msza była bardzo uroczysta, zespół Duo Kruk spisał się na medal.
Podczas przysięgi , nakładania obrączek uśmiech sam wychodził na zewnątrz.
No i stało się jesteśmy już mężem i żoną:)Na dobre i na złe
Wesele odbyło się w Dzikim Winie w Redzie, z czystym sumieniem mogę polecić tę restaurację. Sala bardzo elegancka, kelnerzy spisali się na 6. Goście zachwyceni my z resztą też.
Pierwszy taniec…. Cieszę się , że nie poszliśmy do żadnej szkoły tańca, nie stresowaliśmy się krokami. Byliśmy skupieni na sobie
Zabawa była bardzo udana, nasze ciotki, wujkowie .Ludzie starsi i młodsi tańczyli macarene,zorbe.
Nie wiem co mam jeszcze napisać, bo cały czas to przeżywam.
PS. Zdjęcia prześle na mejla. Jeśli ktoś będzie w ogóle zainteresowany ;P ;))
gratuluję:)