Widok
CZY MIESZKACIE Z TEŚCIOWĄ??
PODZIELCIE się opiniami - moja teściowa nie jest zła .... ale.... :
1) gdy jestem w pracy, ciągle "utyskuje" na mnie do męża (np.że pranie leży 2 dni niewyprasowane.... itd)
2) teściowa pali papierosy- gdy zwócę uwage, to już źle
3)gdy zwracam uwagę mężowi aby mi więcej pomagał przy dziecku, wtrąca się ,że jej mąż nie pomagał a wychowała 4 dzieci.... i tak dalej......
Ps. Nie jestem bałaganiarą! W domku czysto, obiadek ugotowany, w miare możliwości dbam o siebie,
1) gdy jestem w pracy, ciągle "utyskuje" na mnie do męża (np.że pranie leży 2 dni niewyprasowane.... itd)
2) teściowa pali papierosy- gdy zwócę uwage, to już źle
3)gdy zwracam uwagę mężowi aby mi więcej pomagał przy dziecku, wtrąca się ,że jej mąż nie pomagał a wychowała 4 dzieci.... i tak dalej......
Ps. Nie jestem bałaganiarą! W domku czysto, obiadek ugotowany, w miare możliwości dbam o siebie,
ja troszke pomieszkiwałam z moją, ale krótko i dziękuję bardzo bo wszystko ją interesowało, a po wychodzicie tak późno, a po co to, po co tamto, dzięki bogu mogliśmy zamieszkac u moich rodziców, no a teraz lada chwila idziemy do naszego własnego domku :) z moimi rodzicami nie jest źle, ale wiadomo najlepiej na swoim
http://www.slubnemarzenie.com.pl
Kartki i zaproszenia okolicznościowe dla dzieci i dorosłych
min. na Chrzest, I Komunię, urodziny, rocznice.
Zaproszenia, zawiadomienia, zawieszki, winietki itd. na ślub
Ślubne dekoracje kościołów i sal weselnych
Kartki i zaproszenia okolicznościowe dla dzieci i dorosłych
min. na Chrzest, I Komunię, urodziny, rocznice.
Zaproszenia, zawiadomienia, zawieszki, winietki itd. na ślub
Ślubne dekoracje kościołów i sal weselnych
ja też mieszkam z teściową i teściem. Wtrącać się nie wtrąca i pomijając denerwujące mnie zabawy z Mają (typu klaskanie nad głową jak mała chce spać, albo uderzanie łyżką w garnek....), to jest naprawdę ok. Natomiast gorzej mi się układa z babcią mojego męża, która podczas każdej okazji robi jakieś przytyki. Przedostatnio stwierdziła, że małej zimno w nogi i, że skarpetki nie wystarczą, więc podczas ostatniej wizyty (nie wiem nawet w którym momencie) założyła Mai na nogi wełniano-babcine kapcie, które sama kupiła ;] (Pomijając już, że ja akurat takich ręcznie robionych rzeczy nie znosze).
Nie mieszkam ze swoimi teściami ani rodzicami, i taki układ podoba mi się najbardziej. Na swoim, i po swojemu zawsze lepiej, obywa się bez tzw. "dobrych rad", upominania, itp. Fajnie jest się spotkać co jakiś czas, i to nam w zupełności wystarczy ;)
Poza tym znam pary, które mieszkały z rodzicami i wiem jak to może poróżnić małżeństwo, dlatego wole tego uniknąć :)
Poza tym znam pary, które mieszkały z rodzicami i wiem jak to może poróżnić małżeństwo, dlatego wole tego uniknąć :)
nie chcę generalizować, bo każdy przypadek jest inny i na pewno są osoby, które nie mogą pozwolić sobie na mieszkanie same z różnych względów, ale nie widzę nic złego w dążeniu do samodzielnego mieszkania i w radach "zróbcie wszystko aby mieszkać sami". moim zdaniem małżeństwo powinno mieszkać same, a jeśli nie mogą, to do tego dążyć...
ja nie pochodzę z Gdańska, moja Mama jest nauczycielką i jakoś musiałam sobie dać radę, żeby tu zamieszkać. na studiach akademik, ale po nich - na początku wynajmowaliśmy z przyjaciółmi mieszkanie - cztery lata!, potem krótko sama, wreszcie wzięłam kredyt i kupiłam moje mieszkanko. będę jeszcze spłacać je 28 lat :) kosztowało mnie to pracę na dwa etaty, od rana do 21, teraz jest lepiej, bo jesteśmy w dwójkę z mężem, ale nadal oboje dużo pracujemy.
spośród moich przyjaciół, którzy też musieli "walczyć" o to, żeby móc zostać w Trójmieście po studiach część też kupiła mieszkanie, część wynajmuje do dziś. zwykle jest to okupione ciężką pracą - ale jest możliwe. kiedy masz wybór - organizujesz sobie mieszkanie sam albo wyjeżdżasz, okazuje się, że naprawdę wiele rzeczy jest możliwych do zrealizowania.
czego wszystkim małżeństwom życzę :)
ja nie pochodzę z Gdańska, moja Mama jest nauczycielką i jakoś musiałam sobie dać radę, żeby tu zamieszkać. na studiach akademik, ale po nich - na początku wynajmowaliśmy z przyjaciółmi mieszkanie - cztery lata!, potem krótko sama, wreszcie wzięłam kredyt i kupiłam moje mieszkanko. będę jeszcze spłacać je 28 lat :) kosztowało mnie to pracę na dwa etaty, od rana do 21, teraz jest lepiej, bo jesteśmy w dwójkę z mężem, ale nadal oboje dużo pracujemy.
spośród moich przyjaciół, którzy też musieli "walczyć" o to, żeby móc zostać w Trójmieście po studiach część też kupiła mieszkanie, część wynajmuje do dziś. zwykle jest to okupione ciężką pracą - ale jest możliwe. kiedy masz wybór - organizujesz sobie mieszkanie sam albo wyjeżdżasz, okazuje się, że naprawdę wiele rzeczy jest możliwych do zrealizowania.
czego wszystkim małżeństwom życzę :)
Dobrze powiedzieć, mieszkać osobno... po pierwsze to mieszkanie zapisała teściowa w formie darowizny mojemu mężowi, po drugie nie stać nas na wynajęcie innego lokum. Niestety nie zawsze tez mąż staje po mojej stronie i wtedy często są kłutnie o głupoty.... np. o to że miseczka po obiadku dziecka nieumyta stoi od 4 godzin !!!
PS. Poza tym nie moge pracowac na 2 etaty- mam malutkie dziecko !
PS. Poza tym nie moge pracowac na 2 etaty- mam malutkie dziecko !
mam wspaniałych teściów ale na szczęście z mężem mamy własnie mieszkanie. niestety nic konkretnego nie poradzę, uważam jedynie, że największym wsparciem i pocieszycielem powniem być dla Ciebie mąż. i bez względu na sytuację, a pewnie jak sama piszesz, że teściowa nie jest zła, wiec mniemam że aż takiego dramatu nie ma, mąż pownien być po Twojej stronie.
pozwalam sobie mówć tak, gdyż bez względu na moje rodzinne sytuacje, oczekuję tego od własnego męża.
pozwalam sobie mówć tak, gdyż bez względu na moje rodzinne sytuacje, oczekuję tego od własnego męża.
mieszkalam 6 lat z tesciami i niestety do wszystkiego sie wtracala(tesciowa),maz oczywiscie stal za mna najgorzej wkurzalam sie jak wtracala sie w wychowywanie dzieci teraz od 3 lat mieszkamy na swoim ,na poczatku tragedia bo co tydzien przyjezdzali do nas ,rozumiem ze tesknili za swoimi wnuczkami ,a wnuczki za nimi ale czlowiek chcial odpoczac ,zobaczyc znajomych ,a ja swoja rodzinke,brali na spytki wnuczki i wypytywali co ,gdzie i kiedy u nas byl,co robil ,kontrola z daleka,teraz przyjezdzaja rzadziej a wczesniej do nas dzwonia ,na spytki wnuczek juz nie biora ,chyba sie pogodzili ztym ,ze juz nie jestesmy u nich,tylko u siebie.Jak mieszkalam u tesciowej to jednym uchem wlatywaloi,drugim wylecialo
Bardzo wspolczuje Tym, ktore mieszkaja z tesciami. Ja nie mieszkam, co wiecej dzieli nas dosc duza odleglosc. Jestesmy na etapie urzadzania domq, ktory postawilismy dzieki naszym wyrzeczeniom i kredytowi. Ostatnio podczas rozmowy z tesciowa maz wspomnial ze chcemy jeden z pokoi urzadzic jako pokoj hobby a ona na to oburzona: "Ale jak to - ja myslalam ze to bedzie w przyszlosci Nasz (jej i Tescia) pokoj!" i dodala "Przeciez nie wyrzucicie mnie jak bede stara i schorowana" Rozwalilo mnie to doszczetnie bo przeciez nikt jej nigdy nie mowil, ze sie nia nie zajmie jak zajdzie potrzeba. Poza tym ona na dobra sprawe ma 50 lat dopiero i jest aktywna zawodowo i nic jej nie dolega.Dom jeszcze nie urzadzony a ona juz wlasne terytorium zaznacza. Nie wspome o tym, ze moj maz nie jest jej jedynym i tym bardziej uwielbianym dzieckiem..
To jest dopiero chamstwo...Czlowiek wyrzeka sie wielu rzeczy, zeby miec wlasne cztery sciany a tu jez sie ktos wprasza.
I jak tu ja lubic......
To jest dopiero chamstwo...Czlowiek wyrzeka sie wielu rzeczy, zeby miec wlasne cztery sciany a tu jez sie ktos wprasza.
I jak tu ja lubic......
My mieszkamy sami i nie wyobrażamy sobie mieszkania ani z moimi rodzicami ani z teściową. Teściowa... cóż... jest straszną bałaganiarą, jej priorytety są zupełnie inne niż moje, ma trochę innych wad, ale mogę się z nią spotkać co jakiś czas, scysji nie ma, poza tym wiem że mogę na nią liczyć w razie potrzeby. Moi rodzice są z kolei nadopiekuńczy, a że mieszkają w innym mieście, starali się kontrolować nasze życie telefonicznie. Nie wytrzymałabym ich wtrącania się, chociaż wiem że chcą dobrze.
Co do doświadczeń: widziałam na własne oczy, jak babcia (mama mojego ojca) rozwalała małżeństwo moich rodziców, mieszkając parę ulic dalej. Nie chcę się wdawać w szczegóły, powiem tylko że niestety babcia próbowała manipulować moim ojcem, mną, moją siostrą, zbuntować wszystkich przeciw mojej mamie.
Myślę, że w pewnym wieku dorośli ludzie z różnych pokoleń nie będą się w stanie tolerować pod jednym dachem. Gratuluję tym, którzy są w stanie zorganizować wspólne mieszkanie i nie wejść sobie wzajemnie na głowę.
Co do doświadczeń: widziałam na własne oczy, jak babcia (mama mojego ojca) rozwalała małżeństwo moich rodziców, mieszkając parę ulic dalej. Nie chcę się wdawać w szczegóły, powiem tylko że niestety babcia próbowała manipulować moim ojcem, mną, moją siostrą, zbuntować wszystkich przeciw mojej mamie.
Myślę, że w pewnym wieku dorośli ludzie z różnych pokoleń nie będą się w stanie tolerować pod jednym dachem. Gratuluję tym, którzy są w stanie zorganizować wspólne mieszkanie i nie wejść sobie wzajemnie na głowę.
Ja rowniez mieszkam z tesciami i tylko dla tego ze w tej chwili niestac nas na kredyt ,ale jak tylko bedziemy wstanie wziasc kredyt to nawet sie nie bede zastanawiac ,moja tesciowa na poczatku byla bardzo mila i wogole ale teraz przechodzi menopauze i poprostu zyc sie nieda z nia ,czepia sie ze zle gotuje zupe dla malej ,ze za cienko ubieram na spacery ,ze zle pranie posegregowane ,albo jej tak odbija ze sie do nikogo nie odzywa przez caly dzien ze nawet na wnuczke nie spojrzy abo ze na spacery jej nie zabieram a kiedy sie pytam czy idziemy na spacer to ona wtedy ze nie bo cos tam i tak wkolko mowie wam dziewczyny to jest tylko namiastka tego co czasami sie dzieje u mnie ,mąz oczywiscie obstaje za mną ,wiec jak tylko macie mozliwosc to mieszkajcie sami bez rodzicow :)pozdrawiam
A u mnie jest taka sytuacja. Mieszkamy z mężem tak jakby osobno, ale...
Za ścianą mamy siostrę męża, która wyraźnie wkracza w naszą przestrzeń życiową i mieszkaniową. Ponadto niemalże codziennie widuję teścia, a teściową raz lub dwa razy w tygodniu (w weekend). O ile teściową mam super to z teściem nie mogę wytrzymać.
Za ścianą mamy siostrę męża, która wyraźnie wkracza w naszą przestrzeń życiową i mieszkaniową. Ponadto niemalże codziennie widuję teścia, a teściową raz lub dwa razy w tygodniu (w weekend). O ile teściową mam super to z teściem nie mogę wytrzymać.
My tez osobno, tesciowa 20km oddalona.
Na pocztaku probowala robic "naloty", czyli niezapowiedziane wizyty. Po paru razach oduczyłam księżniczke skutecznie, i teraz zapowiada sie z wyprzedzeniem parodniowym.
Nie wyobrazam sobie mieszkania zarowno z moja mama, jak i z tesciami. Chociaz w pelni rozumie młodych, ktorzy z wielu wzgledow musza sie znalezc w takiej sytuacji:
1. nie maja gdzie sie podziac
2. oszczedzaja troche i staraja sie uzbierac na cos swojego
3. nie maja a ni planow na pkt 1 jaki 2, po prostu ich nie stac na właśne lokum.
jednakze, kazdemu zycze wlasnego kąta:) i oczywiscie umowionych wizyt tesciow;)
Na pocztaku probowala robic "naloty", czyli niezapowiedziane wizyty. Po paru razach oduczyłam księżniczke skutecznie, i teraz zapowiada sie z wyprzedzeniem parodniowym.
Nie wyobrazam sobie mieszkania zarowno z moja mama, jak i z tesciami. Chociaz w pelni rozumie młodych, ktorzy z wielu wzgledow musza sie znalezc w takiej sytuacji:
1. nie maja gdzie sie podziac
2. oszczedzaja troche i staraja sie uzbierac na cos swojego
3. nie maja a ni planow na pkt 1 jaki 2, po prostu ich nie stac na właśne lokum.
jednakze, kazdemu zycze wlasnego kąta:) i oczywiscie umowionych wizyt tesciow;)
Przeczytałam wątek i tak sobie myślę: nie wiem o co w tym chodzi, ale jakieś 95 % społeczeństwa ma problem z teściowymi. Ciekawe dlaczego? i wiecie co jest najdziwniejsze, ze one kiedyś miały te same problemy, a jednak robią tak samo ich teściowe! Konkluzja: mam nadzieję, ze taka nie bedę :)
Ale tak naprawdę, to moim zdaniem są dwa sposoby (żaden idealny) na mieszkanie z teściami: albo ignorować, to co mówią i robić swoje, albo w delikatny sposób robić dokładnie to samo co oni: mozę dotrze, tzn. jak sietesciowa wtrąca, co dzieci maja ubrane, to przy każdej okazji wtracać sie do jej ubioru: a nie jest mama przypadkiem za ciepło ubrana? A moze mam inaczej to poustawia, bo tak jest niepraktycznie itp. Jesli tesciowa jest bystra, to powinna aluzje zrozumieć. Jest oczywiście jeszcze trzecie wyjście: szczera rozmowa, ale niestety rzadko ona dział. Po prostu usiaść i szczerze porozmawić co nas boil i spróbować dojśąć do porozumienia.
Niestety jak juznapisałam, zadne nie jest idealne.
Mogę jeszcze tylko dodać, że ja bym z własna teściową pod jednym dachem nie wytrzymała: myśle, ze po trzech dniach by mnie w kaftanie zabrali :) i chociaż bardzo kocham moja mamę, i jest naprawdę osoba, któa sienei wtraca to nie wyobrażam sobie, ze miałabym z nią nadal mieszkać.
Ale tak naprawdę, to moim zdaniem są dwa sposoby (żaden idealny) na mieszkanie z teściami: albo ignorować, to co mówią i robić swoje, albo w delikatny sposób robić dokładnie to samo co oni: mozę dotrze, tzn. jak sietesciowa wtrąca, co dzieci maja ubrane, to przy każdej okazji wtracać sie do jej ubioru: a nie jest mama przypadkiem za ciepło ubrana? A moze mam inaczej to poustawia, bo tak jest niepraktycznie itp. Jesli tesciowa jest bystra, to powinna aluzje zrozumieć. Jest oczywiście jeszcze trzecie wyjście: szczera rozmowa, ale niestety rzadko ona dział. Po prostu usiaść i szczerze porozmawić co nas boil i spróbować dojśąć do porozumienia.
Niestety jak juznapisałam, zadne nie jest idealne.
Mogę jeszcze tylko dodać, że ja bym z własna teściową pod jednym dachem nie wytrzymała: myśle, ze po trzech dniach by mnie w kaftanie zabrali :) i chociaż bardzo kocham moja mamę, i jest naprawdę osoba, któa sienei wtraca to nie wyobrażam sobie, ze miałabym z nią nadal mieszkać.
my też mieszkamy z teściową, da się wytrzymać, chociaż ostatnio mnie wkurzyła :P Mąż przywiózł 5 storczyków, znalazłam dla nich przeznaczenie (1 dla teściowej, 1 dla nas, 1 dla mojej mamy, 1 dla mojej babci, 1 dla mojej cioci na urodziny). A teściowa, nie pytając mnie o zdanie, podarowała storczyka swojej siostrze, bo zawsze marzyła o takim kwiatku. Gdyby zapytała- nie ma sprawy, pewnie że byśmy go dali, coś innego bym wymyśliła dla cioci albo mamy na urodziny, ale... Jak na razie nie skomentowałam tego, ale jeśli coś takiego się powtórzy to chyba wybuchnę. Kiedyś też wyjęła z naszych prezentów ślubnym drewniany rzeźbiony krzyż i powiesiła sobie w pokoju (my jeszcze się nie urządziliśmy i krzyż leżał razem z innymi prezentami). Stwierdziła, że to nie wypada, żeby krzyż leżał...
I jeszcze jedna jej wada: jest bardzo bardzo religijna. Mój mąż jest niewierzący, ale lubi czasami być w kościele dla samej atmosfery. Ja jestem wierząca, ale nie aż tak jak teściowa, też czasami lubię pójść do kościoła, niekoniecznie na mszę. Teściowa tego nie potrafi zrozumieć i co niedzielę słyszymy: "No, na dzisiaj to proponuję wam pójść do kościoła". Rozmawialiśmy z nią o tym, udawała, że rozumie, ale jednak nie potrafi... Kiedyś strasznie się rozpłakała, gdy dowiedziała się, że nie chodzimy do kościoła- wtedy przez pewien czas w ogóle się nie widywalismy i chyba troszkę zrozumiala, że musi chociaż spróbować zaakceptować ten fakt, bo nas całkowicie straci.
Poza tymi "drobnymi" wadami, to złota kobieta... :)
I jeszcze jedna jej wada: jest bardzo bardzo religijna. Mój mąż jest niewierzący, ale lubi czasami być w kościele dla samej atmosfery. Ja jestem wierząca, ale nie aż tak jak teściowa, też czasami lubię pójść do kościoła, niekoniecznie na mszę. Teściowa tego nie potrafi zrozumieć i co niedzielę słyszymy: "No, na dzisiaj to proponuję wam pójść do kościoła". Rozmawialiśmy z nią o tym, udawała, że rozumie, ale jednak nie potrafi... Kiedyś strasznie się rozpłakała, gdy dowiedziała się, że nie chodzimy do kościoła- wtedy przez pewien czas w ogóle się nie widywalismy i chyba troszkę zrozumiala, że musi chociaż spróbować zaakceptować ten fakt, bo nas całkowicie straci.
Poza tymi "drobnymi" wadami, to złota kobieta... :)
Póki my u niej mieszkamy, to nie chcemy robić burd. Jeszcze miesiąc, dwa pomieszkamy- i koniec, także póki tej cierpliwości starcza, to po co się awanturować? Ona w sumie chciała dobrze- potem widzieliśmy jak się ciocia (jej siostra) z tego kwiatka mega cieszy, a z krzyżem- to by jej serducho pękło pewnie, jakby leżał wśród innych prezentów- zresztą wytłumaczyła nam, że to tylko do czasu, aż my się nie urządzimy.
Kiedyś bym zrobiła awanturę, teraz mam w sobie trochę więcej pokory...
Kiedyś bym zrobiła awanturę, teraz mam w sobie trochę więcej pokory...
i to jest chyba sedno sprawy :)
mieć w sobie odrobinę pokory :)
niestety czasami młode żonki i młode mamusie uwazają że pozjadały wszelkie rozumy i same doskonale wszystko wiedzą.
Czasami zdaża się zła teściowa - ale i niestety synowe czasami najlepsze nie są.
Zreszta ,,swoją'' mamusię zawsze bronią a na tesciową zawsze psioczą.
mieć w sobie odrobinę pokory :)
niestety czasami młode żonki i młode mamusie uwazają że pozjadały wszelkie rozumy i same doskonale wszystko wiedzą.
Czasami zdaża się zła teściowa - ale i niestety synowe czasami najlepsze nie są.
Zreszta ,,swoją'' mamusię zawsze bronią a na tesciową zawsze psioczą.
ja kiedyś tak bardzo żaliłam się na moje złe stosunki z teściami...teraz po ślubie jest mi to na rękę w ogóle ich nie widuje nie wtrącają się, mąż widuje się z nimi tylko w wigilie, jakieś urodziny, i jak przyjdzie list pod jego stary adres...a tak mam spokój...mieszkamy jak na razie u mojej mamy tzn. w jednym domu ale osobnym mieszkaniu także narazie jest dobrze...tylko męża mi szkoda...bo jacy by nie byli zawsze zostaną rodzicami...
Ja też przez ponad rok mieszkałam z tesciami, na początku było ok,cieszyłam się że do niczego sie nie wtrącają,potem jak zaszłam w ciąże to powoli mnie wkurzala tesciowa bo latala zamną co chwle a ze ma zjesc a ze to a ze tamto itp.a zamieszkalismy z imi głownie dlatego ze moja tesciowa jest na emeryturze no i mialam nadzieje na jakąś omoc przy dziecku,no ale sie przeliczyłam.Bo jak maly się urodził to jakby obrót o 180 stopni, mój mąz wychodził do pracy o 6 rano, a moja tesciowa dokładnie 10 minut po nim wyślizgiwała sie na działke (to było lato) i wracała o godz,14-15 kiedy czas był obiad przygotowac,więc całymi dniami siedziałam sama z dzieckiem, a było ciężko bo mały miał potworne kolki do czwartego mieisąca, więc non stop na ręku,nawet nie mialam kiedy zjesc,wiec moje pierwsze jedzenie to było obiad jak mą wrócił z pracy a ona nawet nigdy nie zpytala czy moze mi cos ze sklepu przynieść albo herbatę zrobić bo o tym żeby z małym na godiznke na spacer poszła to mogłam pomarzyć.Nawet jak była w domu a mały darł sie za ścianą w niebogłosy to nawet nie zjarzałai nie zapytała ani razu czy może mi w czymś pomóc. A mój mąz był świecie przekonany ze jego mamusia cały dzień skacze przy mnie i dziecku,aż w końcu nie wytrzymałam i pewnego dnia się spakowałam i powiedziałam że jadę do rodziców,a On niech się zastanowi (bo stanął po stronie mamusi) czy chce byc ze mną i dzieckiem czy z mamusią. trwało to 2 miesiące zanim zrozumiał i teraz mieszkamy narazie u moich rodziców (któym jestem starsznie wdzięczna za pomoc),ale już niedługo zaczynamy załatwiać formalności związane z kredytem na własne mieszkank,bo nie ma jak na swoim i samemu:) No ateraz teściów oglądam raz na 2-3 tygodnie i całkiem mi z tym dobrze,a czasem nawet i to za często.




















