Widok
Co mogę zrobić w takiej sytuacji?
W skrócie : w bloku,w którym ja mieszkam wynajmuje mieszkanie małżeństwo z dwójką dzieciorów. Dzieciorów - bo są pyskate i wstrętne. Urządzają sobie "klub dyskusyjny"sprowadzając koleżków na klatce schodowej drąc się i śmiejąc tak głośno aż głowa boli. Na uwagi,że klatka to nie klub dyskusyjny potrafią odpyskować, iz jestem je...ana k...u...wa i żebym spie....dalała. Co mam robić? Mieszkam w tym bloku o wiele dłużej niż te dzieciory i nie pozwolę sobie na takie obrażanie. Rodzice tych dzieciorow mają to gdzieś. Spółdzielnia podchodzi do sprawy na zasadzie "odwal się" , nawet nie chcą poinformowac wlasciciela co za element tu wpuscil.
To trudno powiedzieć, co można zrobić. Chamstwa i brak szacunku trudno jest wyplenić, czy sprowadzić kogoś na ziemię. Jeśli uważasz, że tzw, drogę prawną wyczarpałeś i ci, którzy w jakiś sposób mogliby ten problem rozwiązać, nie reagują, no to moim zdaniem możesz liczyć tylko na jakieś niepisane szczęście, że ten cały zgiełk dziecięcy kiedyś się skończy. Pozostaje ci jedynie cierpliwie czekać. Wiem, że nic nie doradziłem, ale wyrażam jedynie swoje zdanie.
@Jamnik_Meganki - w mojej ocenie nie pozostaje Tobie nic innego, jak skierowanie sprawy na drogę prawną. Od formalnego zgłoszenia na policję, że czujesz się zagrożona agresywnym zachowaniem tych wyrostków, aż po proces cywilny wobec rodziców tych dzieci, bo w końcu to oni odpowiadają za ich zachowanie. Wbrew pozorom wcale nie jesteś taka bezbronna:) Są sposoby na takich ludzi.
Perswadować to można osobom, które mają zdolność rozumienia, co się do nich mówi; czyli przyjmowania argumentów. Natomiast są ludzie, którzy nie rozumieją co się do nich mówi i jedynie nakaz, groźba, rygor, kij bez marchewki są argumentacją, która do nich dotrze.
Do jednej osoby powiesz: "dalsza rozmowa z tobą mi ubliża" i zrozumie, a do drugiej musisz powiedzieć "spie....laj", bo inaczej nie zrozumie.
Skoro rodzice tych dzieci tolerują ich takie zachowania, to obawiam się, że jakiekolwiek polemiki z nimi są bezcelowe.
Do jednej osoby powiesz: "dalsza rozmowa z tobą mi ubliża" i zrozumie, a do drugiej musisz powiedzieć "spie....laj", bo inaczej nie zrozumie.
Skoro rodzice tych dzieci tolerują ich takie zachowania, to obawiam się, że jakiekolwiek polemiki z nimi są bezcelowe.
Halewicz, podejrzewam, że rodzice tych dzieci nie mają pojęciaco takiego robi ich dziecko, bo nie należy to w ich kręgu zainteresowań.
To właśnie skutkuje takim , a nie innym zachowaniem młodzieży wobec innych osób.
Tak naprawdę te dzieciaki się nudzą, nie mają żadnych zainteresowań, ani miejsca na swobodne rozmowy.
Rodzice sa ciągle w pracy, a po pracy padnięci cieszą się tylko że dziecia nie ma w domu.Nieważne, że ubliża dorosłym, ważne że nic nie chce i w domu cisza
To właśnie skutkuje takim , a nie innym zachowaniem młodzieży wobec innych osób.
Tak naprawdę te dzieciaki się nudzą, nie mają żadnych zainteresowań, ani miejsca na swobodne rozmowy.
Rodzice sa ciągle w pracy, a po pracy padnięci cieszą się tylko że dziecia nie ma w domu.Nieważne, że ubliża dorosłym, ważne że nic nie chce i w domu cisza
@inka - czyż to, że agresja rodzi agresję (o ile legalne działania można uznać za agresję) miałoby być argumentem do tolerowania takich postaw? Nie uważam tak. Nie dajmy się zwariować! Może piszę to z racji bycia mężczyzną i zorientowania na działanie, a Ty patrzysz z perspektywy kobiety; niemniej jednak nie można pozostawiać takich spraw własnemu biegowi.
Oczywiście! Dialog przede wszystkim! Ale założyłem, być może błędnie, że autorka wątku próbowała tej metody; ale bezskutecznie. Wniosek taki wysnułem na podstawie faktu, że skoro napisała/zamieściła na forum publicum taki wpis, to inne, dotychczasowe metody zawiodły, a wiadomym jest, że zawsze zaczyna się od rozmowy z rodzicami.