Widok
niby maja mleko, ale w redlowie - najtansze, bebilon, ktore jest ciezkostrawne. moja kolezanka - dopoki nie wrocila do domu i nie zmienila mleka na inne, miala nieprzespana nawet godzine.
ja rodzilam w bialymstoku, w prywatnej klicie, tam mieli nan ha (ktory zreszta tez pozniej zmienilam na bebilon, ale to juz inna historia).
nie wiem czy mozna brac wlasne mleko - czesto w szpitalach sa tzw. kuchnie mleczne i tylko one maja prawo (przynajmniej teoretycznie) przygotowywac mleko, chodzi o bardziej sterylne warunki niz na oddziale. jak lezalam z malym, jak mial 4 mce, w szpitalu w gdyni, musialam stoczyc boj zeby samej przygotowywac mleko, bo to niby ta kuchnia mleczna moze tylko robic... nonsens... no ale co zrobic, co szpital, to obyczaj... na wszelki wypadek wez :)
ja rodzilam w bialymstoku, w prywatnej klicie, tam mieli nan ha (ktory zreszta tez pozniej zmienilam na bebilon, ale to juz inna historia).
nie wiem czy mozna brac wlasne mleko - czesto w szpitalach sa tzw. kuchnie mleczne i tylko one maja prawo (przynajmniej teoretycznie) przygotowywac mleko, chodzi o bardziej sterylne warunki niz na oddziale. jak lezalam z malym, jak mial 4 mce, w szpitalu w gdyni, musialam stoczyc boj zeby samej przygotowywac mleko, bo to niby ta kuchnia mleczna moze tylko robic... nonsens... no ale co zrobic, co szpital, to obyczaj... na wszelki wypadek wez :)
ale co do rzeczy dla dziecka to bym wszystkie inne wziela i papier toletowy taki miekki też ja na szczęscie miałam bo jakoś nie wyobrażam sobie tym szarym szorstkim na rany brrrr ale dzidzie Ci do karmia jak nie mlekiem to glukoza wiec bez obaw:)no w razie czego to zawsze bliska osoba dowiezie co trzeba nie masz co się martwić.. i szpital przeważnie na swojej str internetowej ma liste co potrzeba.
Ja rodziłam na Klinicznej i tam rzeczywiście wszystko trzeba mieć swoje ale mleko dla dzieci mają i można je dostać bez problemu (nawet jak Panie przychodziły kąpać to miały ze sobą te buteleczki z mlekiem i pytały czy któraś nie potrzebuje). Mleko było w tych szklanych jednorazówkach (jak rodziłam w maju to mieli wtedy mleko Hippa po którym moje dziecko dostało strasznych zaparć ale pomimo tego nie pozwolono mi na przyniesienie własnego mleka właśnie ze względów higienicznych).
Ja rodzilam w Wojewodzkim i brałam ze soba Nan. Tam sie doprosic... Jak byla potrzeba to sama dawalam mleko dziecku (oczywiscie ze swojej butelki) i nawet im sie nie chwalilam ze dokarmiam :)
to nie pielegniarki decyduja czym kiedy i jak masz karmic dziecko tylko Ty!
Wychodzilam po 2 dobach i w domu na spokojnie bez stresu dawalam "cyca" a jak bylo za malo to odrazu flaszeczka z mleczkiem i dzieciak spal i dal odpoczac po tym niemalym wysilku jakim jest porod!!
to nie pielegniarki decyduja czym kiedy i jak masz karmic dziecko tylko Ty!
Wychodzilam po 2 dobach i w domu na spokojnie bez stresu dawalam "cyca" a jak bylo za malo to odrazu flaszeczka z mleczkiem i dzieciak spal i dal odpoczac po tym niemalym wysilku jakim jest porod!!
ja rodziłam we wrzesniu na zaspie i tam dają bez problemu Nan Active a poza tym ja nie miałam pokarmu przez 3 doby mimo ze dziecko przystawiałam do piersi ciągle i nic ...stres związanym z pobytem w szpitalu wziął górę ale jak tylko wróciłam do domu i mąż kupił Nan to pojawił się u mnie nawał mleczny i potem było ok :)
Ja rodziłam w Redłowie i nie myślałam nawet, żeby brać swoje mleko, ale przy następnym porodzie jak będzie potrzeba to mąż mi dowiezie. Miałam problemy z karmieniem mały nie chciął pić, darł się na cały szpital, piguły kazały przytawiać, męczyłam się z nim całą noc po trzy godziny, żeby złapał pierś i wreszcie nie wytrymałam i powiedziłam, ze chce żeby dostał sztuczne, na początku chętnie mi go dokarmili, ale potem jak szłam po mleko to było sto pytań do: czy próbuje przytawiac, czy mam pokarm, czy pije, czy ssie, czy łapie czy to cz tamto i czułam się trochę jak zła matka, kótra nie chce dziecku dać jeść. W szpitalu byłam, az 4 dni więc trochę to trwało, mama chciała mi dowieść mleko, ale nie wiedziłam czy tak moża, a teraz bym się tym już nie przejmowała.
mama z gdańska ............ja też rodziłam w wojewódzkim i tam właśnie bardzo chętnie dawali mleko ,dziewczyna na sali ze mną leżała synek 4500 kg,i spadł na wadze nie znacznie, to już lekarka wypisywała w kartę dokarmianie .Wszystkie dziewczyny z flaszkami chodziły drzwi otwarte to widziałam jak krążyły ...........a z tym swoim mlekiem i dokarmianiem to fajnie wymyśliłaś nikt nic nie wie ,dzidziusiowi wagi przybywa...........ja miałam tabl na nadciśnienie zapisane to powiedzieli że swoich nie wolno od nich będę dostawać te same zresztą.
Marzyłam żeby wrócić do domu, bo tak sobie mówiłam, jak tylko wrócę to dam butlę ze sztuczym albo sobie laktatorem sciągnę i podam z butli, a tu niespodzianka jak wróciłam usiadłam mały przystawił się od razu, byłam w szoku, że w szpitalu tak nie szło a w domu od razu. Gdyby nie ta nagonka to może juz w szpitali poszłoby lepiej.
"Ja rodzilam w Wojewodzkim i brałam ze soba Nan. Tam sie doprosic... Jak byla potrzeba to sama dawalam mleko dziecku (oczywiscie ze swojej butelki) i nawet im sie nie chwalilam ze dokarmiam :)" - cytat mamy z Gdańska
Później się dziwić, że siostry na oddziałach nie miłe. Zamiast wykonywać swoją pracę, muszą się bawić w detektywów. Nie daj Boże coś się u dziecka pojawi jakaś wysypka lub coś innego, a lekarzom nawet do głowy nie przyjdzie że dumna mamusia robi sobie co chce. Jesteś w domu karm sobie czym chcesz, ale na te pierwsze dni życia dziecka zdaj się kobieto na wiedzę i fachowść lekarzy i sióstr.
Ja rodziłam w Wojewódzim trzy lata temu i wybieram się tam ponownie w sierpniu i napewno mleka brać ze sobą nie będę. Jak są poważne przesłanki to w tym szpitalu i cc zrobią i mleko dadzą. A histeryczki, no cóż piszą później bzdury.
Później się dziwić, że siostry na oddziałach nie miłe. Zamiast wykonywać swoją pracę, muszą się bawić w detektywów. Nie daj Boże coś się u dziecka pojawi jakaś wysypka lub coś innego, a lekarzom nawet do głowy nie przyjdzie że dumna mamusia robi sobie co chce. Jesteś w domu karm sobie czym chcesz, ale na te pierwsze dni życia dziecka zdaj się kobieto na wiedzę i fachowść lekarzy i sióstr.
Ja rodziłam w Wojewódzim trzy lata temu i wybieram się tam ponownie w sierpniu i napewno mleka brać ze sobą nie będę. Jak są poważne przesłanki to w tym szpitalu i cc zrobią i mleko dadzą. A histeryczki, no cóż piszą później bzdury.
Ja rodziłam w Wojewódzkim. Pokarmu nie miałam nic a nic żadnej kropli. Położne kazały mi laktatorem stymulować i dziecko jak najczęściej przykładać do piersi mimo tego że nie miałam pokarmu by pobudzić laktacje. Nic to nie dało ,dziecko płakało a te nie chciały dać mi mleka!! Normlanie na drugi dzień sie wkurzyłam i mówie,że tak być nie może ,mleka nie mam dziecko głodne ale one mleka niedza,rozumiem że pobudzać trzeba ale w między czasie mogły by dać mleko bo mi zagłodzą dziecko!! Gdy poprosiłam by córe zważyły ile spadła na wadze to oczywiście po co...ale jeszcze raz stanowczym głosem POPROSIŁAM to sie zgodziły. I jaki był zdziw że faktycznie za dużo spada na wadze. Od razu polecłay i dały mleko. Miałam przychodzić co 3 godziny po 30 ml mleka.
Normalnie coś okropnego ile trzeba sie prosić.
Normalnie coś okropnego ile trzeba sie prosić.
2 lata temu na Klinicznej dawali Bebiko 1 RTF - gotowe buteleczki. nie było z tym najmniejszego problemu. Zarówno dla mam(dzieci), które karmiły naturalnie ale chciały dodatkowo podtuczyć dzieci(żeby mieć pewność, że dzieci przybiorą na wadze i będzie można szybko czmychnąć ze szpitala) jak i dla kobiet(dzieci), które nie mogły karmić.
Mleko nie było wyliczane.
ale całą resztę trzeba zabrać ;) chociaż w tym czasie spokojnie były dostępne gaziki, spirytus, herbatka na laktację Hippa(granulowana).
Mleko nie było wyliczane.
ale całą resztę trzeba zabrać ;) chociaż w tym czasie spokojnie były dostępne gaziki, spirytus, herbatka na laktację Hippa(granulowana).
Widzę że jaką mama piszę że rodziła w wojewódzkim i był problem z mlekiem u nas wręcz przeciwnie położne bardzo chętne do robienia mleka wręcz zachęcały że proszę przychodzić po mleczko i latały dziewczyny przez pierwsze dni a spokój na oddziale był w nocy żaden maluch nie płakał wszystkie najedzone .Jak rodziłam pierwszego syna to fakt nawet nie było mowy o dokarmianiu położna ścisnęła mnie za pierś i wręcz krzyknęła że mam pokarm nie dostaniemy butelki mam przystawiać dziecko ,może i dobrze bo dzięki temu pojawił się pokarm.