Widok
Czy jestem naiwna?
Ciągle wierzę, że spotkam kogoś, z kim zbuduję partnerski związek oparty na szczerości. Mam za sobą kilka nieudanych prób, w każdym układzie były jakieś kłamstwa, z czasem wszystko rozpadało się jak domek z kart.
Obserwuję otoczenie. W parach, o których wiem więcej - zdrada i kłamstwa. Na palcach jednej ręki liczę zgodne małżeństwa...
Niby wszyscy chcą tego samego, chcą dobrze. Ale jakoś niewielu się udaje.
Coraz trudniej mi zwalczać smutną myśl o spędzeniu reszty życia w samotności. Czasem się zastanawiam, czy nie powinnam była pójść sama ze sobą na kompromis i tkwić w związku, w którym nie byłam do końca szczęśliwa. Bo może takiego szczęścia "do końca" w ogóle nie ma?
Obserwuję otoczenie. W parach, o których wiem więcej - zdrada i kłamstwa. Na palcach jednej ręki liczę zgodne małżeństwa...
Niby wszyscy chcą tego samego, chcą dobrze. Ale jakoś niewielu się udaje.
Coraz trudniej mi zwalczać smutną myśl o spędzeniu reszty życia w samotności. Czasem się zastanawiam, czy nie powinnam była pójść sama ze sobą na kompromis i tkwić w związku, w którym nie byłam do końca szczęśliwa. Bo może takiego szczęścia "do końca" w ogóle nie ma?
> Czasem się zastanawiam, czy nie powinnam była pójść sama ze sobą na kompromis i tkwić w związku, w którym nie byłam do końca szczęśliwa.
Każdy związek jest jakimś kompromisem. Rzadko się zdarza, aby partner spełniał WSZYSTKIE oczekiwania. Szczególnie, że.... często sami do końca nie wiemy czego chcemy. Stabilizacja vs. adreanalina. Jedno i drugie.. kusi.. Facet, który będzie ideałem stabilności związku.. dla kobiety niespełnionej.. będzie sympatycznym safandułą. Z czasem.. zacznie go robić w rogi.. Bo jest za dobry.
Z kolei.. macho.. Nie bardzo się nadaje na ojca rodziny. Choć ten wariant jest przez kbiety wybierany nieporównanie częściej. Nie da się pogadać, czułości zero, nawet czasami po pysku da.. I nic to, że zdradza.. Się popłacze.. ponarzeka przyjaciółkom (które i tak go zazdroszczą) i się z nim będzie.. Ale jak listonosz się do żony uśmiechnie za szeroko.. to w mordę dostanie. A kobieta czuje, że jest CZYJAŚ ;)
Każdy związek jest jakimś kompromisem. Rzadko się zdarza, aby partner spełniał WSZYSTKIE oczekiwania. Szczególnie, że.... często sami do końca nie wiemy czego chcemy. Stabilizacja vs. adreanalina. Jedno i drugie.. kusi.. Facet, który będzie ideałem stabilności związku.. dla kobiety niespełnionej.. będzie sympatycznym safandułą. Z czasem.. zacznie go robić w rogi.. Bo jest za dobry.
Z kolei.. macho.. Nie bardzo się nadaje na ojca rodziny. Choć ten wariant jest przez kbiety wybierany nieporównanie częściej. Nie da się pogadać, czułości zero, nawet czasami po pysku da.. I nic to, że zdradza.. Się popłacze.. ponarzeka przyjaciółkom (które i tak go zazdroszczą) i się z nim będzie.. Ale jak listonosz się do żony uśmiechnie za szeroko.. to w mordę dostanie. A kobieta czuje, że jest CZYJAŚ ;)
sadyl
Byłam w jednym związku 12 lat i wiem co to kompromisy, większe i mniejsze.
Kto to kobieta niespełniona?
Jeśli o mnie chodzi - mam dobrą pracę, zainteresowania, znajomych i, co najważniejsze, jestem mamą... Myślę, że się spełniam w życiu na tych polach.
A jeśli już tak dzielić mężczyzn, jak Ty to zrobiłeś, to jakoś typ macho nigdy mnie nie pociągał.
I naprawdę nie sądzę, aby kobiety zdrowe na umyśle zdradzały tylko dlatego, że partner jest dla nich "za dobry". Tam zawsze jest jakiś głębszy problem.
Dla mnie szczęściem, spełnieniem w związku byłby partner, z którym mam dobrą relację emocjonalną, uczuciową i fizyczną. I zachodzę w głowę, czy to jest w ogóle możliwe. Bo zawsze coś kuleje, pojawia się jakiś dysonans trudny do zniesienia i wszystko diabli biorą...
Byłam w jednym związku 12 lat i wiem co to kompromisy, większe i mniejsze.
Kto to kobieta niespełniona?
Jeśli o mnie chodzi - mam dobrą pracę, zainteresowania, znajomych i, co najważniejsze, jestem mamą... Myślę, że się spełniam w życiu na tych polach.
A jeśli już tak dzielić mężczyzn, jak Ty to zrobiłeś, to jakoś typ macho nigdy mnie nie pociągał.
I naprawdę nie sądzę, aby kobiety zdrowe na umyśle zdradzały tylko dlatego, że partner jest dla nich "za dobry". Tam zawsze jest jakiś głębszy problem.
Dla mnie szczęściem, spełnieniem w związku byłby partner, z którym mam dobrą relację emocjonalną, uczuciową i fizyczną. I zachodzę w głowę, czy to jest w ogóle możliwe. Bo zawsze coś kuleje, pojawia się jakiś dysonans trudny do zniesienia i wszystko diabli biorą...
Doskonale Cie rozumiem, @bigbeat.
Niedawno tłumaczyłam to koledze, że to nie tak, że ja jestem nieszczęśliwa, bo nie mam partnera i warunkuję moje szczęście od posiadania takowego. To tak, jakby porównać moje życie do układanki. I do całości brakuje jednego klocka - mężczyzny. Praca, dziecko, zdrowie, znajomi itd - to wszystko daje mi szczęście ale nie takie w 100%.
Niedawno tłumaczyłam to koledze, że to nie tak, że ja jestem nieszczęśliwa, bo nie mam partnera i warunkuję moje szczęście od posiadania takowego. To tak, jakby porównać moje życie do układanki. I do całości brakuje jednego klocka - mężczyzny. Praca, dziecko, zdrowie, znajomi itd - to wszystko daje mi szczęście ale nie takie w 100%.
"Każdy związek jest jakimś kompromisem."
Oczywiście, że jest. Ale w kompromisach powinna być zachowana jakaś równowaga.
Ja poszłam na zbyt duże kompromisy i nie skończyło się to dobrze dla mnie. Powiedziałabym nawet - źle. Nigdy więcej już tego nie zrobię. Ja szłam na kolejny kompromis bo on miał wszystko głęboko w d...e. To jest naiwność dopiero...
Nie ma ideałów ale tez nie można wszystkiego akceptować w imię pseudozwiązku.
Oczywiście, że jest. Ale w kompromisach powinna być zachowana jakaś równowaga.
Ja poszłam na zbyt duże kompromisy i nie skończyło się to dobrze dla mnie. Powiedziałabym nawet - źle. Nigdy więcej już tego nie zrobię. Ja szłam na kolejny kompromis bo on miał wszystko głęboko w d...e. To jest naiwność dopiero...
Nie ma ideałów ale tez nie można wszystkiego akceptować w imię pseudozwiązku.
randall
Gdzie ja podaję jakąś definicję?
Jeśli nie wiesz co znaczy "do końca" i "nie do końca", to proszę uprzejmie:
http://megaslownik.pl/slownik/synonimy_antonimy/3518,do+ko%C5%84ca
http://megaslownik.pl/slownik/synonimy_antonimy/11249,nie+do+ko%C5%84ca
Czepiasz się, a nie masz nic ciekawego do powiedzenia?
Gdzie ja podaję jakąś definicję?
Jeśli nie wiesz co znaczy "do końca" i "nie do końca", to proszę uprzejmie:
http://megaslownik.pl/slownik/synonimy_antonimy/3518,do+ko%C5%84ca
http://megaslownik.pl/slownik/synonimy_antonimy/11249,nie+do+ko%C5%84ca
Czepiasz się, a nie masz nic ciekawego do powiedzenia?
tak jak sadyl zauważył- związek to sztuka kompromisów ale kompromis nie oznacza zmiany siebie. ja trafiłam na faceta, który ma podobny charakter do mnie- jest bardzo uparty, dominujący, szybko się denerwuje, jest zazdrosny, sarkastyczny i nie da sobie w kaszę dmuchać...dokładnie to samo co ja...więc przeszliśmy przez kilka takich kłótni, że jakby tego ktoś z zewnątrz posłuchał to stwierdziłby, że za moment się pozabijamy...i takie starcie podobnych charakterów nie jest łatwe ale jednak uczymy się ciągle tego żeby jednak czasem umieć odpuścić, czasem dopasować się do drugiej osoby mimo, że obydwoje uwielbiamy postawić na swoim. szczęście w związku tworzysz ty na spółkę z partnerem. nie ma na nie jednoznacznej recepty, po prostu musi być to "coś"...a to się zwykle nazywa miłość ;) nie patrz w związku głównie na to, co ci nie pasuje. patrz na jego dobre strony. nikt nie jest idealny a zresztą- idealne związki są po prostu nudne i przewidywalne. no i co ważne- jeżeli jesteś szczęśliwa w życiu bez związku to kiedy stworzysz związek przeniesiesz do niego swoje szczęście...a to już 50% sukcesu udanej relacji :)
Nie ma ludzi idealnych więc nie ma związków idealnych.
Kurczę, chodzi tylko o dobrze funkcjonujący związek...
Oczywiście, że zaakceptuję mężczyznę z jego wadami jeżeli go pokocham, niech no tylko nasza relacja będzie działać jak trzeba. Swoją drogą, słabości też potrafią z czasem stać się fajne, takie "swojskie" i "nasze", o ile tylko nauczymy się sobie z nimi radzić.
Kurczę, chodzi tylko o dobrze funkcjonujący związek...
Oczywiście, że zaakceptuję mężczyznę z jego wadami jeżeli go pokocham, niech no tylko nasza relacja będzie działać jak trzeba. Swoją drogą, słabości też potrafią z czasem stać się fajne, takie "swojskie" i "nasze", o ile tylko nauczymy się sobie z nimi radzić.
bo tak działa psychika...bardziej zapadają nam nawet w pamięć rzeczy przykre, kiedy np zerwiemy z kimś bo nas zdradził to po roku kiedy ktoś wspomni o tej osobie pierwsze co z nią skojarzymy to zdrada a dopiero później pomyślimy o niej coś pozytywnego..tak już mamy skonstruowany mózg i podświadomość, że przykre rzeczy tkwią tam głębiej i mocniej niż te dobre i przyjemne.
tak już mamy skonstruowany mózg i podświadomość, że przykre rzeczy tkwią tam głębiej i mocniej niż te dobre i przyjemne.
~ciachozkremem
Mój mózg chyba jest inaczej skonstruowany.
Ale jestem realistką. Nie ma co się oszukiwać...
Prawda wylezie na jaw, w ten czy inny sposób kopnie nas w tyłek.
Dlatego marzy mi się relacja z kimś, kto zawsze i od początku gra w otwarte karty. Tylko, cholera, czy ja za dużo nie oczekuję...
~ciachozkremem
Mój mózg chyba jest inaczej skonstruowany.
Ale jestem realistką. Nie ma co się oszukiwać...
Prawda wylezie na jaw, w ten czy inny sposób kopnie nas w tyłek.
Dlatego marzy mi się relacja z kimś, kto zawsze i od początku gra w otwarte karty. Tylko, cholera, czy ja za dużo nie oczekuję...
@bigbeat
gdyby tak bylo to nikt nie bylby z nikim szczesliwy, a jednak niektorym sie udaje ;) nie sadze ze jestes naiwna, czy to ze nie znalazlas jeszcze bursztynu oznacza ze nie istnieje? ;) kazdemu zdarzaja sie gorsze momenty ktore trzeba przetrwac i sie nie zalamywac ;) tak wiec ogarnij sie, bo wiara czyni cuda ;)
gdyby tak bylo to nikt nie bylby z nikim szczesliwy, a jednak niektorym sie udaje ;) nie sadze ze jestes naiwna, czy to ze nie znalazlas jeszcze bursztynu oznacza ze nie istnieje? ;) kazdemu zdarzaja sie gorsze momenty ktore trzeba przetrwac i sie nie zalamywac ;) tak wiec ogarnij sie, bo wiara czyni cuda ;)
@M30+
W cuda nie wierzę, ale nadzieja chyba w moim przypadku umrze ostatnia.
Poniżej ciekawostka, na którą dzisiaj trafiłam. Może jednak warto wierzyć... ;-)
http://www.focus.pl/czlowiek/cynizm-i-nieufnosc-sprzyjaja-demencji-blog-11273
W cuda nie wierzę, ale nadzieja chyba w moim przypadku umrze ostatnia.
Poniżej ciekawostka, na którą dzisiaj trafiłam. Może jednak warto wierzyć... ;-)
http://www.focus.pl/czlowiek/cynizm-i-nieufnosc-sprzyjaja-demencji-blog-11273
@Mama30plus
skoro tutaj jestes i wypowiadasz sie w takich tematach to chyba jednak troche tej wiary ci zostalo ;) niestety w tej kwesti nikt inny tylko ty sama mozesz sobie pomoc ;) nie wiesz co zdarzy sie za miesiac, tydzien czy za 5 minut ;) 'wiara czyni cuda' nie zostalo wymyslone bezpodstawnie ;) pomysl o tym w ten sposob ze wszystko zawsze w naturze wychodzi na zero, czyli suma wielu porazek wyrowna sie z jednym wielkim sukcesem :)
skoro tutaj jestes i wypowiadasz sie w takich tematach to chyba jednak troche tej wiary ci zostalo ;) niestety w tej kwesti nikt inny tylko ty sama mozesz sobie pomoc ;) nie wiesz co zdarzy sie za miesiac, tydzien czy za 5 minut ;) 'wiara czyni cuda' nie zostalo wymyslone bezpodstawnie ;) pomysl o tym w ten sposob ze wszystko zawsze w naturze wychodzi na zero, czyli suma wielu porazek wyrowna sie z jednym wielkim sukcesem :)
@Mama30plus
mozesz wierzyc w normalnosc, czyli ze poznasz zwyklego faceta, ktory bedzie podchodzil do zycia podobnie jak ty. bedzie cie szanowal, w waznych momentach nie klamal, zaakceptuje twoje dziecko i ciebie taka jaka jestes i co najwazniejsze bedziesz sie czula z nim szczesliwa ;) ale to juz chyba ustalilas ze brakuje ci do tego czasu, cierpliwosci, wiary? ;)
mozesz wierzyc w normalnosc, czyli ze poznasz zwyklego faceta, ktory bedzie podchodzil do zycia podobnie jak ty. bedzie cie szanowal, w waznych momentach nie klamal, zaakceptuje twoje dziecko i ciebie taka jaka jestes i co najwazniejsze bedziesz sie czula z nim szczesliwa ;) ale to juz chyba ustalilas ze brakuje ci do tego czasu, cierpliwosci, wiary? ;)
@mmm
teoretycznie rzecz biorąc to czas to ja mam... do setki jeszcze daleko tylko kto zechce taka osiemdziesięciolatkę skoro czterdziestki maja problem ze znalezieniem tego normalnego?
Z cierpliwością to faktycznie kiepsko u mnie... i chyba nie da się tego "wypracować"
A wiara zaczyna słabnąć i nie mam pomysłu jak ją wzmocnić ;)
Poza tym najistotniejsze pytanie - czy taki "normalny" w ogóle istnieje?? Czytając forum czasem wydaje się że tak, ale czy przypadkiem wszyscy "normalni' nie są już zajęci? ;)
teoretycznie rzecz biorąc to czas to ja mam... do setki jeszcze daleko tylko kto zechce taka osiemdziesięciolatkę skoro czterdziestki maja problem ze znalezieniem tego normalnego?
Z cierpliwością to faktycznie kiepsko u mnie... i chyba nie da się tego "wypracować"
A wiara zaczyna słabnąć i nie mam pomysłu jak ją wzmocnić ;)
Poza tym najistotniejsze pytanie - czy taki "normalny" w ogóle istnieje?? Czytając forum czasem wydaje się że tak, ale czy przypadkiem wszyscy "normalni' nie są już zajęci? ;)
@Mama30plus
'mam czas ale malo', 'innym sie nie udaje, to dlaczego mi ma sie udac', 'cierpliwosci mi brakuje, i nic nie da sie z tym zrobic', 'nie mam ochoty myslec pozytywnie, ze bedzie dobrze', 'nie udalo mi sie raz wiec nigdy mi sie nie uda'.... czyli jednak scenariusz ze stara baba :D
a moze ty cos zaproponuj, w co wierzysz ;) w sensie, jak to wedlug ciebie bedzie? ;)
'mam czas ale malo', 'innym sie nie udaje, to dlaczego mi ma sie udac', 'cierpliwosci mi brakuje, i nic nie da sie z tym zrobic', 'nie mam ochoty myslec pozytywnie, ze bedzie dobrze', 'nie udalo mi sie raz wiec nigdy mi sie nie uda'.... czyli jednak scenariusz ze stara baba :D
a moze ty cos zaproponuj, w co wierzysz ;) w sensie, jak to wedlug ciebie bedzie? ;)
@mmm
Tyś typowy mężczyzna a ja typowa kobieta, bo kompletnie się nie rozumiemy :)
To, że nad czymś się zastanawiam i o czymś myślę nie znaczy, ze sobie wkręcam. Ja tu o tym, że zaczyna mi brakować wiary a Ty, że sobie wkręcam i wszystko neguję.
Myślę, zastanawiam się, dyskutuję ale i tak robię swoje, by stan mój zmienić. Z samotniczego w stadny :)
Tyś typowy mężczyzna a ja typowa kobieta, bo kompletnie się nie rozumiemy :)
To, że nad czymś się zastanawiam i o czymś myślę nie znaczy, ze sobie wkręcam. Ja tu o tym, że zaczyna mi brakować wiary a Ty, że sobie wkręcam i wszystko neguję.
Myślę, zastanawiam się, dyskutuję ale i tak robię swoje, by stan mój zmienić. Z samotniczego w stadny :)
"tak już mamy skonstruowany mózg i podświadomość, że przykre rzeczy tkwią tam głębiej i mocniej niż te dobre i przyjemne."
Tak chyba zostaliśmy nauczeni,przez lata słuchania co się może złego wydarzyć i co się wydarzyło,ale myślę że tak samo jak wbijano nam to do podświadomości,możemy tą tendencje odwrócić,z czasem oczywiście i "programując"sobie tylko te pozytywne wiadomości,omijając negatywy które nas nie dotyczą.
A w/g mnie związek to wieczne docieranie się,nie ma jednej recepty,nie tęsknie za związkiem,ale też i nie szukam na siłę.Ważne jest żeby się w związku szanować,nie okłamywać i nie próbować zmieniać na siłę,starać sie zrozumieć partnera/kę.
ciacho,tak z ciekawości,czytasz psychologię,albo masz w szkole?
Tak chyba zostaliśmy nauczeni,przez lata słuchania co się może złego wydarzyć i co się wydarzyło,ale myślę że tak samo jak wbijano nam to do podświadomości,możemy tą tendencje odwrócić,z czasem oczywiście i "programując"sobie tylko te pozytywne wiadomości,omijając negatywy które nas nie dotyczą.
A w/g mnie związek to wieczne docieranie się,nie ma jednej recepty,nie tęsknie za związkiem,ale też i nie szukam na siłę.Ważne jest żeby się w związku szanować,nie okłamywać i nie próbować zmieniać na siłę,starać sie zrozumieć partnera/kę.
ciacho,tak z ciekawości,czytasz psychologię,albo masz w szkole?
@Halewicz
Masz rację, i ja nigdzie nie napisałam, że zawsze druga strona dała ciała bardziej.
Na szczęście ostatnio sporo w sobie zmieniłam, w swoim sposobie myślenia, postępowaniu, podejściu do ludzi. Myślę, że jestem już gotowa, żeby spróbować jeszcze raz... Tylko teraz kiedy ja dojrzałam i spojrzałam na pewne sprawy w bardziej rozsądny sposób jakoś nie mogę spotkać podobnie nastawionego mężczyzny. I nie wiem, czy nie stracę wiary, że jeszcze kiedyś spotkam.
Masz rację, i ja nigdzie nie napisałam, że zawsze druga strona dała ciała bardziej.
Na szczęście ostatnio sporo w sobie zmieniłam, w swoim sposobie myślenia, postępowaniu, podejściu do ludzi. Myślę, że jestem już gotowa, żeby spróbować jeszcze raz... Tylko teraz kiedy ja dojrzałam i spojrzałam na pewne sprawy w bardziej rozsądny sposób jakoś nie mogę spotkać podobnie nastawionego mężczyzny. I nie wiem, czy nie stracę wiary, że jeszcze kiedyś spotkam.
Doświadczenie życiowe w tym zakresie podpowiada, że im mocniej się szuka, tym rzadziej się znajduje. Oczywiście życzę Tobie, abyś poukładała sobie swoje osobiste życie i miała szansę się z kimś zestarzeć ale ośmielę się na sugestię, abyś zawierzyła przypadkowi i jeśli Tobie pisane, tak się zapewne stanie:)
Wiem, że najlepiej po prostu żyć, wrzucić na luz, a co ma być, to będzie.
Ale tak mnie wczoraj dołek złapał i naszła mnie ochota, żeby się znowu pojawić na forum i pogadać z Wami...
Siedzi we mnie jeszcze trochę jakiś żal i gorycz z powodu ostatnich "zawodów miłosnych", chociaż teraz wiem, że też popełniłam błąd - i tu moja wina - że w pewne relacje w ogóle weszłam, że trwałam w nich i ciągnęłam je na siłę, głucha na smutną prawdę. Pozornie dałam się oszukiwać, ale w gruncie rzeczy ludzie czasem nawet kłamiąc w oczy, mówią prawdę przez swoje zachowanie, drobne gesty lub ich brak. Mogłam więc szybciej pozwolić opaść klapkom z oczu i pewnie lepiej bym się teraz czuła... Mądry Polak po szkodzie.
Ale tak mnie wczoraj dołek złapał i naszła mnie ochota, żeby się znowu pojawić na forum i pogadać z Wami...
Siedzi we mnie jeszcze trochę jakiś żal i gorycz z powodu ostatnich "zawodów miłosnych", chociaż teraz wiem, że też popełniłam błąd - i tu moja wina - że w pewne relacje w ogóle weszłam, że trwałam w nich i ciągnęłam je na siłę, głucha na smutną prawdę. Pozornie dałam się oszukiwać, ale w gruncie rzeczy ludzie czasem nawet kłamiąc w oczy, mówią prawdę przez swoje zachowanie, drobne gesty lub ich brak. Mogłam więc szybciej pozwolić opaść klapkom z oczu i pewnie lepiej bym się teraz czuła... Mądry Polak po szkodzie.
Przeczytalam głównie początek i końcówkę wątku. Apropos winy leżącej po 2stronach. Myślę, że granica jest bardzo cienka.Trzeba być krytycznym wobec siebie i przyznawac do błędów, ale jak wszystko wezmiemy na siebie bardzo latwo o destrukcyjna relację z wiecznym poczuciem winy, że to ja jestem zły/a. Z drugiej strony mówienie, że znowu trafiłam na skurczysyna i nie wyciąganie wniosków też nie jest dobre. To jak być obiektywnym?
@el - nigdy nie zachowa się pełnego obiektywizmu, natomiast kilka nieudanych związków powinno doprowadzić do konstruktywnej samokrytyki i wyciągnięcia logicznych wniosków; chyba że się jest przekonanym o swojej wyjątkowości, a samokrytyka jest pozorna i de facto uznajemy się za wieczną ofiarę samczego szowinizmu.
@bigbeat - nie jesteś naiwna. Są takie związki, naprawdę. Znam osobiście, niestety nie doświadczyłam...
Dla mnie tez podstawą jest szczerość, o którą w dzisiejszych czasach naprawdę trudno. Sama nie wiem dlaczego. Często się nad tym zastanawiam.
Mam jednak nadzieję, że i mi się kiedyś uda. A jak nie, to trudno. Wolę być sama, niż żyć w zakłamaniu i obłudzie.
Dla mnie tez podstawą jest szczerość, o którą w dzisiejszych czasach naprawdę trudno. Sama nie wiem dlaczego. Często się nad tym zastanawiam.
Mam jednak nadzieję, że i mi się kiedyś uda. A jak nie, to trudno. Wolę być sama, niż żyć w zakłamaniu i obłudzie.
Kiedyś traktowałam ludzi dobrze, teraz z wzajemnością....
@bigbeat
Ale masz fajny comeback na "towarzyskie" pewna dziewczyno :). Nie trollują, nie wyśmiewają, jak świeżaka, tylko wypowiadają się rozsądnie.
W opisywanej przez Ciebie sprawie należy osiągnąć złoty środek między aktywnością w "poszukiwaniach" (aby jednak nie popaść w desperację) oraz skupieniem na swojej realizacji (żeby jednak dostrzegać facetów).
Po wielu doświadczeniach zauważam, że czym bardziej dbam o swoje szczęście, jako spełnienie w poza-związkowych dziedzinach (zależne tylko ode mnie), tym lepiej układa się w relacji z mężczyzną. "Szczęście do końca" możesz tylko sama sobie zapewnić, a nie wymagać, że da Ci druga osoba. A na pewno ją do siebie tym przyciągniesz. Kiedyś motałam się w podobnych do Twoich dylematach, więc Ciebie rozumiem, ale teraz jestem generalnie w harmonii i spotykam samych dobrych ludzi, cokolwiek to znaczy.
Ale masz fajny comeback na "towarzyskie" pewna dziewczyno :). Nie trollują, nie wyśmiewają, jak świeżaka, tylko wypowiadają się rozsądnie.
W opisywanej przez Ciebie sprawie należy osiągnąć złoty środek między aktywnością w "poszukiwaniach" (aby jednak nie popaść w desperację) oraz skupieniem na swojej realizacji (żeby jednak dostrzegać facetów).
Po wielu doświadczeniach zauważam, że czym bardziej dbam o swoje szczęście, jako spełnienie w poza-związkowych dziedzinach (zależne tylko ode mnie), tym lepiej układa się w relacji z mężczyzną. "Szczęście do końca" możesz tylko sama sobie zapewnić, a nie wymagać, że da Ci druga osoba. A na pewno ją do siebie tym przyciągniesz. Kiedyś motałam się w podobnych do Twoich dylematach, więc Ciebie rozumiem, ale teraz jestem generalnie w harmonii i spotykam samych dobrych ludzi, cokolwiek to znaczy.
lubię cyfry i litery
Związek to ciężka praca, mnóstwo kompromisów. Nie ma recept na szczęście, na udane życie. Jak zapewne wiesz, ludzie popełniają błędy, ważne aby chcieć naprawiać siebie i swój związek.
Nie ma idealnych związków, nie ma związków bez zdrad i kłamstwa. Pytanie czy chcesz mieć swój związek, o który będziesz walczyć, gdzie będziecie razem, codziennie się starać przezwyciężać słabości.
Ocena mile widziana, ale po jakiś 30latach współżycia.
Nie ma idealnych związków, nie ma związków bez zdrad i kłamstwa. Pytanie czy chcesz mieć swój związek, o który będziesz walczyć, gdzie będziecie razem, codziennie się starać przezwyciężać słabości.
Ocena mile widziana, ale po jakiś 30latach współżycia.
Pamiętaj, że życie to nie bajka i tu nic nie jest idealne. Trzeba włożyć bardzo dużo wysiłku w związek i nigdy nie wierz jeśli ktoś mówi, że u niego jest idealne w związku bo nie ma "idealnego związku" a jeśli ktoś tak nawet myśli to uwierz mi, że jest w błędzie.
Jeśli chodzi o zaufanie i szczerość to trzeba długo nad tym pracować ale fakt, że zaczynają się kłamstwa gdy jedno drugiemu zaczyna czegoś zabraniać. Związek nie może nikogo ograniczać jeśli chodzi o np hobby, czy spotkania z znajomymi.
Jeśli chodzi o zaufanie i szczerość to trzeba długo nad tym pracować ale fakt, że zaczynają się kłamstwa gdy jedno drugiemu zaczyna czegoś zabraniać. Związek nie może nikogo ograniczać jeśli chodzi o np hobby, czy spotkania z znajomymi.