Widok
Czy puścić męża na kontrakt?
dziewczyny mam do was pytanie jestem z męzem 7 lat mamy dwojke dzieci i powiem ze mam udane małżenstwo, maz pracuje w duzej firmie ale kokosow nie ma wiadomo coraz gorzej dostał propozycje pracy na statku miesiac w polsce miesiac tam, zaznacze ze nie ma dostepu do kobiet bo taka specyfika pracy czy byscie poscily meza, tu ma panstwowa posade pensje około 3 tys wiadomo na kontrakcie zarobi bez porownania , nie chce mowic ze by został czy pojechal chce go wesprzec w kazdej decyzji ale ja mam dosyc siedze płacze nie moge spac a on sie tak napalił a ja nawet nie rozstałam sie z nim na tydzien doradziecie
ewa my jestesmy takim malzenstwem na odleglosc juz 5 lat, maz przyjezdza ale to nie to samo, mamy dziecko ....i powiem ci tak , ze jesli dajecie rade i jakos zyjecie to niech zostanie, ja zawsze powtarzalam i powtarzam ze biedniej ale razem ......kasa kasą ale to nie wszystko - co innego jak ktos naprawde potrzebuje pieniedzy bo nie ma na zycie nie ma na chleb ....ale kiedy jakos sie zyje kiedy jest zdrowie i jest sie razem to to wszytsko jest drugorzedne - pieniadze ulatwia ci zycie ale nie dadza ci tego co najwazniejsze - wiem ile razy siedzialam i ryczalam bo rozpaczliwie potrzebowalam zeby moj maz wlasnie w danej chwili byl przy mnie i mnie przytulil kiedy po nocach jezdzilam sama z chorym dzieckiem do lekarza kiedy czuwalam cala noc ....i wiele innych sytuacji kiedy ta druga osoba pomoze ci tylko przez sama swoja obecnosc
nasza sytuacja jest inna , maz musi pracowac za granica , na razie nie da rady wrocic
co innego jesli ktos wyjezdza na jakies pare miesiecy zeby dorobic i wraca ok ale nie na dluzsza mete
malzenstwo na odleglosc jest trudne, zwlaszcza na dluzsza mete , czlowiek sie przyzwyczaja ale coraz bardziej sie od siebie ludzie oddalaja , zyja wlasnymi swiatami choc caly czas zaprzeczaja ze tak nie jest, zastanow sie czy macie noz na gardle jak sie to mowi i czy konieczny jest ten wyjazd meza - jesli nie to niech zostanie
nasza sytuacja jest inna , maz musi pracowac za granica , na razie nie da rady wrocic
co innego jesli ktos wyjezdza na jakies pare miesiecy zeby dorobic i wraca ok ale nie na dluzsza mete
malzenstwo na odleglosc jest trudne, zwlaszcza na dluzsza mete , czlowiek sie przyzwyczaja ale coraz bardziej sie od siebie ludzie oddalaja , zyja wlasnymi swiatami choc caly czas zaprzeczaja ze tak nie jest, zastanow sie czy macie noz na gardle jak sie to mowi i czy konieczny jest ten wyjazd meza - jesli nie to niech zostanie
ja też bym puściła, pewnie! Niech jedzie! Miesiac na miesiac to super układ :) 4 tygodnie zlecą jak z bicza trzasnął.
Mój wyjeżdżał na kontrakty 6-8 tygodniowe i 2 tygodnie w domu. Nasz związek rozkwitał :) Po pierwsze, bo skończyły sie problemy finansowe (a wiadomo, ze problemy z kasą źle wpływają na związek) a po drugie mieliśmy okazję zatęsknić za sobą. Pisaliśmy do siebie ładne miłosne smsy... a jak wrócił to istne szaleństwo :)
Także ja polecam takie układy :)
Mój wyjeżdżał na kontrakty 6-8 tygodniowe i 2 tygodnie w domu. Nasz związek rozkwitał :) Po pierwsze, bo skończyły sie problemy finansowe (a wiadomo, ze problemy z kasą źle wpływają na związek) a po drugie mieliśmy okazję zatęsknić za sobą. Pisaliśmy do siebie ładne miłosne smsy... a jak wrócił to istne szaleństwo :)
Także ja polecam takie układy :)
Ja mam męża pływającego i 2 dzieci 7 lat i 3 mies. Maż pływa regularnie od ponad 7 lat. Nie każda kobieta nadaje się do takiego układu, ja mam wszystkich przyjaciół pływających więc u mnie to normalka i nie wyobrażam sobie sytuacji żeby mąż nie pływał nie dla kasy ale to po prostu jego pasja. Dla mnie ten układ jest dużo lepszy fakt nie ma go 6 tyg. ale potem jak 6 tyg. jest to spędzamy ze sobą dużo czasu, bardzo mi pomaga spędza czas z dziećmi jest wypoczęty. Praca na lądzie jest ok facet wiecznie w domu ale czasem jest tak, że ten facet wraca z pracy ma wszystko głęboko siądzie przed TV bo przecież zmeczony po pracy (często słyszę że tak właśnie jest), a weekendy kończą się kłótniami bo żona wymaga pomocy przy dzieciach a on chce odpocząć. Nie dla mnie takie życie ja wolę mojego "marynarza":)
Hej, nie wiem co Ci radzić. Musicie sami to przedyskutować. W sumie całą odpowiedzialność za wychowanie i dom spływa na Ciebie. Mój mąż też pracuje na wyjezdzie w transporcie, na szczęscie nie jezdzi na "tirach" Bywa tak, że ma 2 wyjazdy w m-cu na 10 dni, potem tydzien wolnego, lub 2 tyg. Mieszka w różnych miastach i często przemieszcza się. Żyję już tak prawie 3 lata z synkiem 5 lat. Jak pracowałam to był hardcore. Normalnie zasypiałam w opakowaniu o 19:) i najgorsze było pierwsze kilka nocy, ciągłe wstawanie i szarpaninie za klamkę czy drzwi zamknięte. No i czas choroby, jak ja sie rozłożę to kiszka. Wtedy jest ciężko. Żywię nadzieję, że jeszcze troszkę i się zmieni, bo u nas jest kwestia taka iż zarobek już tez jest kiepski:(
Dziewczyny, może byśmy się spotkały kiedys razem... Pozdrawiam
Dziewczyny, może byśmy się spotkały kiedys razem... Pozdrawiam
rozumiem cię doskonale, wisi nad nami tez coś podobnego. Tylko,że ja nie mam prawka, dwójka małych dzieci i na tym odludziu to nie powiem żeby mi było na rekę.Gdybym chociaz w miescie mieszkała. Też wolę biedniej ale razem i mam nadzieję,że nic z tego nie wyjdzie;)Mąz kompletnie nie rozumie mojego stanowiska, choć mu tłumacze,że rozumiem,że kaska potrzebna itd. ale niech mi nie każe się cieszyc że zostanę sama, bo nie mam w zwyczaju udawać. U nas autobusy w weekendy nie jezdżą a w tyg raz na jakiś czas.Wydostać sie z tą, no i maly nie mógł by chodzić do przedszkola, bo nie byłabym w stanie go dowieść.Chyba bym musiała sie przeprowadzic do rodziców do cywilizacji;) a dom by sam stał.
Acha, zapomniałam dopisać. Wiem, że jak jest związek na odległość czasem zachodzą w głowe dziwne mysli.. może on sobie kogoś znajdzie, pozna... Też tak czasem mam, ale szybko przestawiam sie z myślenia i mówię tak jak moj dziadek mawiał:"Jak ktoś chce kogoś sobie znalezc i zdradzić, to wyskoczy po gazete do kiosku i gotowe:)"
Beata ale przecież to normalne, że się cieszyć nie będziesz. Ja lubię mój rodzaj życia, ale za każdym razem jak mąż wyjeżdża jest mi smutno i nie mogę dojść do siebie prawie tydzień, ale właśnie takie przystosowanie się trwa tydzień i potem już nie mam czasu na myslenie bo dużo roboty. Na szczęście nowoczesne technologie pozwalają radzić sobie z tęsknotą kto wymyślił scype powinien dostać nobla:) rozmawiam codziennie z mężem.
to zależy czy dasz radę psychicznie, mój mąż pracuje 6 tyg./2-3 tyg., zawsze wakacje latem 4 lub 5 tyg. zawsze każde święta w domu więc nie jest tak źle, ale nie mamy dzieci i dlatego jest mi łatwiej, czasem jest tak, że te 6 tyg. zleci zanim się obejrzę, czasem mi się dłuży, a potem jak jest te 2 tyg. w domku to wydaje się tak krótko i na wszystko brak czasu; ja jednak mam tu sporo zajęć: dom, ogród, zwierzaki, moja firma i raczej się nie nudzę, ale szczerze mówiąc jak pojawi się dziecko to nie wyobrażam sobie być tu samej (też mieszkam na wsi bez prawka he he)
układ miesiąc na miesiąc nie jest zły
układ miesiąc na miesiąc nie jest zły
http://www.slubnemarzenie.com.pl
Kartki i zaproszenia okolicznościowe dla dzieci i dorosłych
min. na Chrzest, I Komunię, urodziny, rocznice.
Zaproszenia, zawiadomienia, zawieszki, winietki itd. na ślub
Ślubne dekoracje kościołów i sal weselnych
Kartki i zaproszenia okolicznościowe dla dzieci i dorosłych
min. na Chrzest, I Komunię, urodziny, rocznice.
Zaproszenia, zawiadomienia, zawieszki, winietki itd. na ślub
Ślubne dekoracje kościołów i sal weselnych
Rozumiem stanowisko Pań, ale wydaje mi sie, że najprościej byłoby zrobić prawo jazdy :).
Skoro mieszkacie pod miastem to oczywistym jest posiadanie prawa jazdy. Chyba załatwienie tej sprawy jest prostsze niż przeprowadzka do rodziców/ teściów w mieście :).
A i człowiek bardziej samodzielny.
A z drugiej strony - nie pozwolić mężowie wyjechać, bo się nie ma prawa jazdy ?
Skoro mieszkacie pod miastem to oczywistym jest posiadanie prawa jazdy. Chyba załatwienie tej sprawy jest prostsze niż przeprowadzka do rodziców/ teściów w mieście :).
A i człowiek bardziej samodzielny.
A z drugiej strony - nie pozwolić mężowie wyjechać, bo się nie ma prawa jazdy ?
puść męża mój także wyjeżdza i ja siedze sama z córeczką w domu. Ja także nie mam prawa jazdy i jakoś daje rady to akurat nie jest problem.
I jeszcze popatrz z tej strony ... jak mąż pracuje w polsce wraca do domu wieczorem i nie ma już czaszu aby wyjść gdzieś na spacer czy zorganizować sobie i wam jakoś fajnie dnia. A jak będzie wracał po kontrakcie będzie miał czas tylko dla was. Nie będzie nigdzie biegał załatwiał spraw tylko będzie mógł całkowicie poświęcić się rodzinie ;)
POZDRAWIAM
I jeszcze popatrz z tej strony ... jak mąż pracuje w polsce wraca do domu wieczorem i nie ma już czaszu aby wyjść gdzieś na spacer czy zorganizować sobie i wam jakoś fajnie dnia. A jak będzie wracał po kontrakcie będzie miał czas tylko dla was. Nie będzie nigdzie biegał załatwiał spraw tylko będzie mógł całkowicie poświęcić się rodzinie ;)
POZDRAWIAM
czy to dobry pomysł żeby mąż wyjechał. Małżeństwo na odległość nie jest rzeczą naturalną. Dzisiejszy świat zmusza niejako do podejmowania takich decyzji i coraz więcej rodzin decyduje się na to. Nie jesteśmy w stanie dać autorce dobrej odpowiedzi. Możemy opowiedzieć jak to jest u nas natomiast jedynym weryfikatorem będzie sam wyjazd. To czy dacie rade zależy od wielu czynników. Przede wszyskim waszych charakterow, temperamentow, i predyspozycji do pokonywania takich zmian. Jedynym rozwiązaniem jest podjęcie decyzji i po roku podjąć ostateczną decyzję.
też staliśmy z mężem przed takim dylematem.
Mieliśmy dwie opcje:
1. mąż wyjeżdża za granicę, przyjeżdża co miesiąc, półtora, zarabia kupę kasy, szybko budujemy dom a ja siedzę z dziećmi w domu.
2. mąż zostaje w Polsce (ma dobrą pracę, ale nie zarabia kokosów), ja kontynuuję studia, żyjemy bardzo skromnie i mocno oszczędzamy, a dom budujemy latami.
Wybraliśmy drugą opcję. Kwestia priorytetu... Co jest dla Was ważniejsze? Dla nas ważniejsze było to, żeby dzieci miały cały czas kontakt z tatusiem, żeby mąż widział ich postępy, żeby mi pomógł w opiece nad dziećmi tak, żebym miała czas na naukę. Czasami jest gorzej pod względem finansowym i wiemy, że na nasz wymarzony dom poczekamy dłużej, ale nie żałujemy decyzji.
Mieliśmy dwie opcje:
1. mąż wyjeżdża za granicę, przyjeżdża co miesiąc, półtora, zarabia kupę kasy, szybko budujemy dom a ja siedzę z dziećmi w domu.
2. mąż zostaje w Polsce (ma dobrą pracę, ale nie zarabia kokosów), ja kontynuuję studia, żyjemy bardzo skromnie i mocno oszczędzamy, a dom budujemy latami.
Wybraliśmy drugą opcję. Kwestia priorytetu... Co jest dla Was ważniejsze? Dla nas ważniejsze było to, żeby dzieci miały cały czas kontakt z tatusiem, żeby mąż widział ich postępy, żeby mi pomógł w opiece nad dziećmi tak, żebym miała czas na naukę. Czasami jest gorzej pod względem finansowym i wiemy, że na nasz wymarzony dom poczekamy dłużej, ale nie żałujemy decyzji.
tak jak pośrednik pisze,zrób prawo jazdy...
jezeli Twój mąż bardzo chce wyjechać,nie jedzie...nie zatrzymuj go na siłę,wszystko zalezy od tego jak on podchodzi do tego wyjazdu,nie wolno robic nic na siłe,jezeli nie zgodzisz sie na wyjazd jego moze miec do Ciebie żal,a wtedy na pewno dobrze w Twoim małżeństwie nie będzie niestewty,no i ja jestem zdania że w związkach powinno się iść na kompromis,a nie zabraniać czegokolwiek..to nie może być tylko Twoja decyzja,a Wasza...
a co do prawa jazdy,rób jak najprędzej i to niewazne czy mąz bedzie w domu czy nie,bo nie zawsze bedziesz mogła na niego liczyć gdy np. dziecko zachoruje i trzeba bedzie z nim jechac do lekarza,ja jak się przeprowadziałam za miasto pierwsze co poszłam na prawko,to jest masakra nie miec prawka,zero autobusów,zero sklepów a jak są to jakies komunistyczne,wrrrr...
jezeli Twój mąż bardzo chce wyjechać,nie jedzie...nie zatrzymuj go na siłę,wszystko zalezy od tego jak on podchodzi do tego wyjazdu,nie wolno robic nic na siłe,jezeli nie zgodzisz sie na wyjazd jego moze miec do Ciebie żal,a wtedy na pewno dobrze w Twoim małżeństwie nie będzie niestewty,no i ja jestem zdania że w związkach powinno się iść na kompromis,a nie zabraniać czegokolwiek..to nie może być tylko Twoja decyzja,a Wasza...
a co do prawa jazdy,rób jak najprędzej i to niewazne czy mąz bedzie w domu czy nie,bo nie zawsze bedziesz mogła na niego liczyć gdy np. dziecko zachoruje i trzeba bedzie z nim jechac do lekarza,ja jak się przeprowadziałam za miasto pierwsze co poszłam na prawko,to jest masakra nie miec prawka,zero autobusów,zero sklepów a jak są to jakies komunistyczne,wrrrr...
prawo jazdy zajmuje czas i pieniadze;) raczej nie zdazyłabym do wyjazdu, nie mówiąc juz o utrzymaniu później dwóch samochodów. oczywiscie zrobic zrobię, mam to w planach ale to tak szybko nie działa. Mój pracując tu jakoś ma po pracy czas dla nas i nie narzekam na tym polu. Zasiadanie po pracy przed tv i żona daj piwo to jakieś nieporozumienie;)
Tu nie jest kwestia czy go puścić czy nie bo to wspólna decyzja.Mój ojciec dużo podrózował bo marynarz i nie powiem,z obserwacji żeby było za fajnie. jak byłyśmy małe to uciekałysmy od niego jak przyjeżdżał jak od obcego.
Tu nie jest kwestia czy go puścić czy nie bo to wspólna decyzja.Mój ojciec dużo podrózował bo marynarz i nie powiem,z obserwacji żeby było za fajnie. jak byłyśmy małe to uciekałysmy od niego jak przyjeżdżał jak od obcego.
Pewnie, że zajmuje czas i pieniądze, ale bez przesady. Czas i pieniądze to zabierają studia czy uprawnienia, Zobaczysz ile czasu zaoszcządzisz jak będziesz samodzielna.
A jak męża nie będzie to po co Wam drugi samochód ?
Też mam męża na wyjazdach i mamy 1. Jak wraca to jezdzimy razem :). Albo po prostu ktos jedzie autobusem :).
A jak męża nie będzie to po co Wam drugi samochód ?
Też mam męża na wyjazdach i mamy 1. Jak wraca to jezdzimy razem :). Albo po prostu ktos jedzie autobusem :).
4 tyg na 4 tyg nie brzmi tak zle. pewnie cos straci z rozwoju dziecka ale przez te 4tyg nadrobi bo bedzie mial duzo czasu aczkolwiek nie dla mnie, ja bym tak nie chciala.
co jest wazne to zeby ta decyzja byla podjeta przez obie strony, na trzezwo bez emocji. moze usiadzcie razem i spiszcie zalety i wady obu sytuacji i sprobujecie poustawiac priorytety, glownie miedzy soba. sama wiesz na ile maz sie angazuje w wychowanie dziecka, co jest dla was wazne. jak ktos napisal pieniadze to nie wszystko ale bez nich tez ciezko zyc.
co jest wazne to zeby ta decyzja byla podjeta przez obie strony, na trzezwo bez emocji. moze usiadzcie razem i spiszcie zalety i wady obu sytuacji i sprobujecie poustawiac priorytety, glownie miedzy soba. sama wiesz na ile maz sie angazuje w wychowanie dziecka, co jest dla was wazne. jak ktos napisal pieniadze to nie wszystko ale bez nich tez ciezko zyc.
tak jak pisały koleżanki wyżej - wszystko kwestia priorytetów
mój też tak pływa, ale dopiero za 3 razem przyjął tę propozycje pracy, wczesniej ja nie chciałam, nie wyobrażałam sobie żeby mógł mnie na tyle czasu zostawiac, wystarczało nam to co mielismy - mała kawalerka wzieta na kredyt i skromne życie, ale niestety jak na świat przyszło dziecko to musiałam przestać myśleć tylko o sobie - bo z tej pensji lądowej to wieksze mieszkanie pewnie za 20 lat dopiero moglibyśmy kupic
owszem, jak wyjezdza to nie jest lekko, ale za to jak przyjezdza to 100% czasu jest z Małą, jest prawie jak na wakacjach :)
mój też tak pływa, ale dopiero za 3 razem przyjął tę propozycje pracy, wczesniej ja nie chciałam, nie wyobrażałam sobie żeby mógł mnie na tyle czasu zostawiac, wystarczało nam to co mielismy - mała kawalerka wzieta na kredyt i skromne życie, ale niestety jak na świat przyszło dziecko to musiałam przestać myśleć tylko o sobie - bo z tej pensji lądowej to wieksze mieszkanie pewnie za 20 lat dopiero moglibyśmy kupic
owszem, jak wyjezdza to nie jest lekko, ale za to jak przyjezdza to 100% czasu jest z Małą, jest prawie jak na wakacjach :)
Moze dla niektorych zycie na odleglosc jest dobre , obojetne czy maz jest tu czy tam, nie czuja potrzeby bycia razem na codzien i mysle ze tez czasem jest to klamywanie samego siebie - bo nie wierze ze tak do konca jest sie szczesliwym bez bycia obok tej drugiej osoby ....i jak juz wspominano - kwestia priorytetow - dla niektorych wazne sa pieniadze byle wiecej byle standart zycia jak najwyzszy byle miec wszystko a dla innych - bliskosc, przezywanie wspolnie kazdego dnia , wszystkich problemow , bycie ojcem na codzien a nie od czasu do czasu itd itd....no ale kazdy ma wlasne wytyczne....
Moj maz odkad sie znamy wyjezdzal w delegacje raz na miesiac,na dwa,trzy w ciagu roku,jestem do tego przyzwyczajona i wiadomo zarobki wieksze.
Od ponad roku pracuje za granica przyjezdza po 5-6-7 tyg na 2-3 tygodnie ,jestesmy szczesliwi bo niestety w PL ciezko o prace a co dopiero o lepsze zarobki.Jak zmienimy mieszkanie na wieksze(bo mieszkamy z tesciem) i troche sie odlozy to wroci ale poki co nie widze innego wyjscia i zycie takie na odleglosc wg mnie wcale n ie jest takie zle jak sie ma zaufanie.
Od ponad roku pracuje za granica przyjezdza po 5-6-7 tyg na 2-3 tygodnie ,jestesmy szczesliwi bo niestety w PL ciezko o prace a co dopiero o lepsze zarobki.Jak zmienimy mieszkanie na wieksze(bo mieszkamy z tesciem) i troche sie odlozy to wroci ale poki co nie widze innego wyjscia i zycie takie na odleglosc wg mnie wcale n ie jest takie zle jak sie ma zaufanie.
widzę ze dużo nas w podobnej sytuacji.
Jednak ja mam pewien dylemat, czytam i widzę ze pomimo rozłąki wasi mężowie dobrze zarabiają. Mój niestety nie jakieś 1500/1800 na ręke ale ostatnio ma ciągle mniej, bo firma nie ma płynnosci finansowej. Dobija mnie to :/ Przecież to bezsens, nie ma kasy i nie ma męża.Chyba czas na zmiane.
Jednak ja mam pewien dylemat, czytam i widzę ze pomimo rozłąki wasi mężowie dobrze zarabiają. Mój niestety nie jakieś 1500/1800 na ręke ale ostatnio ma ciągle mniej, bo firma nie ma płynnosci finansowej. Dobija mnie to :/ Przecież to bezsens, nie ma kasy i nie ma męża.Chyba czas na zmiane.
sorry, ale mnie ubawiło sformułowanie "puścić mężą" :D Lepiej Ty go puść, niż ma się sam puścić ;)
Myślę, że to w dużej mierze jego decyzja czy chce i potem dopiero Twoja co Ty na to. Określenie puścić nie bardzo tu pasuje. Mąż jest Twoją własnością?
Niewątpliwie to trudna decyzja i chyba tylko prawdziwie spełnione małżeństwa moga przetrwać próbę czasu jaka sie z tym wiąże.
Myślę, że to w dużej mierze jego decyzja czy chce i potem dopiero Twoja co Ty na to. Określenie puścić nie bardzo tu pasuje. Mąż jest Twoją własnością?
Niewątpliwie to trudna decyzja i chyba tylko prawdziwie spełnione małżeństwa moga przetrwać próbę czasu jaka sie z tym wiąże.
ktosia - oczywiście, że to są wspólne decyzje, ale "czy puścić mężą?" brzmi bardziej jakby to tylko kobieta tu podejmowała decyzję i pozwalała na wyjazd męża. Chyba nie na tym polega wspólne podejmowanie decyzji?
Ja jestem ogólnie przeciwna zabranianiu czegokolwiek w związku, ograniczaniu swobody drugiej osoby, bo to zwykle prędzej czy później kończy sie rozwodem.
Ja jestem ogólnie przeciwna zabranianiu czegokolwiek w związku, ograniczaniu swobody drugiej osoby, bo to zwykle prędzej czy później kończy sie rozwodem.
no mozna i tak : kazdy sobie rzepke skrobie ;) no i mozna zyc luzno i swobodnie bez " ograniczen w zwiazku" .....;) no nie bede pisac co juz mam na mysli ;) bo dla mnie to raczej wolny zwiazek bez zasad i bez wspolnych podejmowanych decyzji czyli bez jednosci i milosci tak naprawde ...ale zycie niektorym takie odpowiada ;) choc ja sobie nie wyobvrazam zebysmy sami podejmoali swoje dezycje - sa rozmowy sa dyskusje ale liczy sie zdanie nas obojga a nie tylko to ze ja tak chce i tak zrobie mimo ze drugiej stronie to nie odpowiada ....
Nie rozumiemy się. Ja nie mówię o życiu bez zasad. Ja mówię o ograniczaniu drugiej osoby, osoby którą kochasz. W tym momencie właśnie o miłości świadczy fakt, że np. pozwalasz swojemu kochanemu spełniać jego marzenia, czy rozwijać się zawodowo.......ale do pewnych rzeczy dochodzi się dopiero z wiekiem.
W przedmiotowej sprawie facet nie wyjeżdża do Chin na 10 lat, tylko do pracy w systemie 1mc/1mc...
W przedmiotowej sprawie facet nie wyjeżdża do Chin na 10 lat, tylko do pracy w systemie 1mc/1mc...
ja bym nie poszła na taki układ - ale u mnie priorytet to rodzina. Nie wyobrażam sobie rozłąki - od 6 lat spędzamy właściwie każdy dzień razem (na palcach jednej ręki można policzyć, ile dni się nie widzieliśmy).
Dla mnie małżeństwo na tym polega - by mieć w sobie oparcie zawsze, każdego dnia..
Z resztą u mojego męża wszyscy mają taki priorytet - jeśli ktokolwiek wyjechał za granicę do pracy, to zawsze tylko z żoną i dzieckiem, jeśli już było na świecie.
Pewnie są ludzie, którzy radzą sobie z długimi rozłąkami, ale ja do nich nie należę. Mi to smutno, nawet jak mój mąż musi czasem iść do pracy w sobotę;)
Dla mnie małżeństwo na tym polega - by mieć w sobie oparcie zawsze, każdego dnia..
Z resztą u mojego męża wszyscy mają taki priorytet - jeśli ktokolwiek wyjechał za granicę do pracy, to zawsze tylko z żoną i dzieckiem, jeśli już było na świecie.
Pewnie są ludzie, którzy radzą sobie z długimi rozłąkami, ale ja do nich nie należę. Mi to smutno, nawet jak mój mąż musi czasem iść do pracy w sobotę;)
[url=www.nawieszaczku.pl]
[/url]

maz wyjechał, i powiem wam ze jestem dumna , dlugo rozmawialismy i jest to wspolna decyzja, jk to ktoraś z pan napisała nie wyjezdza do chin, mysle ze nabedzie doswiadczenia i obedzie sie z jezykiem , sam sie spelni i sprawdzi , wiadomo ze było by miło codziennie sie prztulic, ale ja wiem ze to on robi dla nas zeby nie miec kredytu na 30 lat zebysmy mogli gdzies wspolnie razem odpoczac , a jak nie ma zdradzic to zrobi tutaj na miejscu uwazam ze miał bardzo duze mozliwosci ze wzgedu na prace
W pełni zgadzam się z Kreską.. :) nigdy już nie będę żyła na odległość z mężem.. chyba, że byłaby kryzysowa sytuacja (chociaż wtedy robilibyśmy wszystko by nie wyjeżdżał).. Tęskonota ogromna.. itd.. I nie tylko ja tęskniłam.. również córka.. I w końcu powiedzieliśmy dość.. I się ułożyło bez wyjazdów.. :) mój tata wyjeżdża od kąd byłam dzieckiem.. I wiem co to znaczy mieć ojca a żyć prawie bez niego.. I nie chciałabym by Nasza mała też wiedziała.. :)
Bardzo wspolczuje takich dylematow. W zyciu nie chcialabym, zeby maz wyjezdzal na kontrakty. Owszem, mielismy kilka lat temu pomysl z wyjazdem zagranicznym. Ale wylacznie wszyscy. I nawet ten pomysl nie bardzo nas kusil.
Jestesmy typem rodziny mnostwo czasu spedzajacej razem. Lubimy tez krotkie i dlugie wspolne wyjazdy. Wogole sie nie rozstajemy. Dla nas taki szok bylby zbyt duzy. Nie wiem jak mozna tak zyc i sie z tego cieszyc. Bo jesli absolutnie nie ma wyjscia i ma sie przymierac glodem to fakt moze nie byc wyjscia.
Jestesmy typem rodziny mnostwo czasu spedzajacej razem. Lubimy tez krotkie i dlugie wspolne wyjazdy. Wogole sie nie rozstajemy. Dla nas taki szok bylby zbyt duzy. Nie wiem jak mozna tak zyc i sie z tego cieszyc. Bo jesli absolutnie nie ma wyjscia i ma sie przymierac glodem to fakt moze nie byc wyjscia.
ja bym nie puściła...nie dałabym rady...przechodzilismy rozłąkę jak nie bylismy jeszcze małżeństwem ( bylismy zaręczeni) i ja wyjechałam za zgranicę na 5 miesięcy na zarobek- były codziennie sms-y telefony ale to nie to samo, siedziałam i płakałam i odliczałam dni do powrotu, nie wyobrażam sobie teraz nie mieć męża przy sobie gdy jest córka...
No takie zwiazki nie sa latwe, ale takie zycie, taka praca, czasami nie da sie tego uniknac. My tez przez kilka lat tak funkcjonowalismy, z tym, ze wyjazdy mojego meza (jeszcze wtedy nie meza) nie byly regularne, czasami wyjezdzal na tydzien innym razem na 2 miesiace, raz kilka miesiecy w domu, innym razem przylatywal, przepakowywal sie i lecial w inne miejsce. Do tego czesto dowiadywalismy sie o tym, ze musi wyjechac z zaledwie kilkudniowym wyprzedzeniem. Takze staly system - taki jak u Was, jest o tyle dobry, ze mozesz sobie wszystko zaplanowac.
Pamietaj, ze nie cale zycie musi maz tak pracowac. Moj sam w pewnym momencie mial juz tego dosc i postanowil zmienic prace. Mnie tez bylo ciezko, ale nie naciskalam na zmiane pracy, bo wiedzialam, ze to praca, w ktorej bardzo sie rozwija zawodowo, a zalezalo mu na tym.
Zycze powodzenia i wytrwalosci!
Pamietaj, ze nie cale zycie musi maz tak pracowac. Moj sam w pewnym momencie mial juz tego dosc i postanowil zmienic prace. Mnie tez bylo ciezko, ale nie naciskalam na zmiane pracy, bo wiedzialam, ze to praca, w ktorej bardzo sie rozwija zawodowo, a zalezalo mu na tym.
Zycze powodzenia i wytrwalosci!
Pytanie dlaczego chcecie się na to zdecydować...? Ważne jest ustalenie tego. Dlaczego? a no dlatego żeby podjąć decyzję na jak długo podejmie się tej pracy? Czy do momentu zakupu czegoś....czy do momentu uzbierania konkretnej kwoty. Pamiętaj tez o jednej ważnej sprawie - o tym że bardzo ciężko będzie Wam po jakimś czasie podjąć decyzję o powrocie męża do PL i pracy za (jak dobrze) 3 tyś które ma teraz... Z lepszego na gorsze ciężko się przestawić...
"Kiedys traktowałam ludzi dobrze, dzisiaj z wzajemnością..."
to jest wątek z 2011 roku
tak masz rację, najlepiej i najbezpieczniej zapobiegliwie trzymać męża całe małżeńskie życie w szafie ewentualnie przykutego do kaloryfera i broń boże zadnych gości płci żenskiej nie przyjmować,bo nie daj boże:)
dziewczyny ,ochłońcie z tymi zdradami, jak chłop będzie chciał się puścić to zrobi to tak czy inaczej, nawet idąc po przysłowiowe bułki:)
dziewczyny ,ochłońcie z tymi zdradami, jak chłop będzie chciał się puścić to zrobi to tak czy inaczej, nawet idąc po przysłowiowe bułki:)
Ja mam męża 14lat.Jeździł na kontrakty wracał było ok.Teraz w 3tyg wyrwał sobie jakąś panienke w Danii.Ukrywał to pisał z nią nawet przy mnie.Przyznał się do tego romansu powiedział ze wybrał mnie i syna.Ze żałuję i naprawi.Ciężko mi z tym żyć bo zdecydowałam dać mu szansę i zostać. Nigdy nie pozwolę mu jechać na kontrakt .
Dodam że parę lat temu też mnie zdradził na kontrakcie jednorazowo ale zdradził. Ledwo z jedną nauczyłam się żyć a tu druga.Popieram Opis wyżej ze jak chlop będzie chciał to zdradzi wszędzie jednak mi jakoś lepiej jak jest w domu.Opowiadal mi ze co 2 mąż zdradza żonę na kontaktach jeździ juz parę lat więc widział jak i doświadczal.To chore jak oni tak mogą! !! Nie doceniają tego co czeka na nich w domu.Nigdy tego nie pojmę dlaczego?
To bardzo proste. Brakuje im kobiety, widocznie żona nie wystarcza, udaje sama przed sobą że jest super. Bzdury.
Autorka wątku pisze, że na statku nie ma dostępu do kobiet. Bzdury. Burdele są w każdym porcie hehe
Jak się chce, to się zdradzi. Popieram!
Co to za argument, że ktoś jest w związku 5 czy 50 lat? Żadne. Na waszym miejscu żadnemu bym nie ufał, bo znam te niejeden słodkie idiotki od kolegów. Nawet nie wyobrażają sobie, co oni wyrabiają na tych swoich kontraktach, w Wielkiej Brytani w pracy itd.
Mi jakos nawet takie myśli nie przyszło do łba, a wyjeżdżam raz na jakiś czas także gdzieś dalej. Po prostu jak się kocha, nie ma się nawet czasu na takie myśli... kłótnie się zdarzają, nawet hard, ale jednak jest coś jeszcze ponadto...
Poza tym argument ekonomiczny. W domu ma się seks za darmo, trochę się trzeba postarać o fajny moment, ale to czysty zysk hehe świntuszyć z własną żoną i potem nie trzeba ukrywać, że siusiak aż boli hehe
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
Autorka wątku pisze, że na statku nie ma dostępu do kobiet. Bzdury. Burdele są w każdym porcie hehe
Jak się chce, to się zdradzi. Popieram!
Co to za argument, że ktoś jest w związku 5 czy 50 lat? Żadne. Na waszym miejscu żadnemu bym nie ufał, bo znam te niejeden słodkie idiotki od kolegów. Nawet nie wyobrażają sobie, co oni wyrabiają na tych swoich kontraktach, w Wielkiej Brytani w pracy itd.
Mi jakos nawet takie myśli nie przyszło do łba, a wyjeżdżam raz na jakiś czas także gdzieś dalej. Po prostu jak się kocha, nie ma się nawet czasu na takie myśli... kłótnie się zdarzają, nawet hard, ale jednak jest coś jeszcze ponadto...
Poza tym argument ekonomiczny. W domu ma się seks za darmo, trochę się trzeba postarać o fajny moment, ale to czysty zysk hehe świntuszyć z własną żoną i potem nie trzeba ukrywać, że siusiak aż boli hehe
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
Bardzo przydał by nam się wyjazd np.do DE,GB,SE,IE My naprawdę potrzebujemy na chleb,ja z dzieckiem do pracy nie zarobię na wynajem i jedzenie więc na męża spada obowiązek zatroszczyć się o wszystko,pomagam Mu.Niestety ostatnio ma pecha:albo bez umowy o pracę a to nie płacą klienci.Jeśli ktoś wie o sprawdzonym wyjeździe do pracy do prac remontowych -wykończeniowych mieszkań , proszę o info.Chyba ze w PL uczciwie zapłacą za pracę.Mąż jest uczciwy i solidny w tym co robi bo lubi.
Też jestem zdania żeby jednak razem być i razem się wspierać w trudnych chwilach jak i szczęśliwych.Ale jak nie ma się wyboru!
Też jestem zdania żeby jednak razem być i razem się wspierać w trudnych chwilach jak i szczęśliwych.Ale jak nie ma się wyboru!
wiem, ze to stary watek, ale naiwnosc niektorych kobiet mnie powala..argument nie ma kobiet na statku to zaden argumentz jestescke z portowego miasta, znacie marynarzy i nikt wam nigdy nic nie opowiadal??ja slyszalam mnostwo historii. nawet jak statek zacumowany gdzies z dala od brzegu, filipinki przyplywaly na lodkach, a marynarze je wciagali na poklad i impreza jak ktos chce zdradzic to zdradzi - i sie NIGDY nie przyzna.