Widok
Depresja? Psycholog.
witam, powinnam sie cieszyć z tego co mam, a nie umiem. Chodzę przygnębiona, w środku czuje wielki smutek , nie moc, nic mi sie nie chce. Zastanawiam sie nad pójsciem do psychologa. Boje sie ze da jakies psychotropy. a nie chcę. jak wogule przebiega takie spotkanie. co psycholog może pomóc? moze ktoś jest w podobej sytuacji. jak sobie radzicie?? jak się wziąć za siebie??
Przede wszystkim nie należy się bać wizyty u psychologa. i tak jak ktoś napisał wcześniej, psycholog nie przepisze żadnych leków, a nawet psychiatra bez wcześniejszej konsultacji , na siłę nie przepisze.
Także głowa do góry, to niekoniecznie depresja, ale warto pójść do specjalisty, który to ustali. To tak samo jak z grypą, jesteś chora- idziesz do lekarza, żaden wstyd i bez strachu.
Trzymam za Ciebie kciuki. :-)
Także głowa do góry, to niekoniecznie depresja, ale warto pójść do specjalisty, który to ustali. To tak samo jak z grypą, jesteś chora- idziesz do lekarza, żaden wstyd i bez strachu.
Trzymam za Ciebie kciuki. :-)
💋💋💋
Uciekłam dziś autem, do drugiej Wsi, zrobić sobie "coś głupiego"... Wypalić w spokoju Montecristo pod mocną, czarną kawę i poleżeć chwilę pod brzozami.
Okazało się, że są jednak tacy jak ja co to nie weekendują tylko pracują.
W dadatku w oko wpadł mi zielony krzak. Nie calkiem normalny bo na 2 nogach i ze źle zakamuflowanym statywem... aparatu? kamery?
Śmiać się czy płakać (???)
Zielony Kapturek
Ps
Czekam na górce ... Tam gdzie zawsze
Uciekłam dziś autem, do drugiej Wsi, zrobić sobie "coś głupiego"... Wypalić w spokoju Montecristo pod mocną, czarną kawę i poleżeć chwilę pod brzozami.
Okazało się, że są jednak tacy jak ja co to nie weekendują tylko pracują.
W dadatku w oko wpadł mi zielony krzak. Nie calkiem normalny bo na 2 nogach i ze źle zakamuflowanym statywem... aparatu? kamery?
Śmiać się czy płakać (???)
Zielony Kapturek
Ps
Czekam na górce ... Tam gdzie zawsze
Tak dziś jest, człowiek się nie liczy wszyscy gonią za pracą, utrzymać się w Polsce problem to kosztuje- żyć, nikt z nikim za bardzo nie chce w rozmowę się wdawać, bo obawa o własne bezpieczeństwo socjalne, byt, o pracę.
Szczególnie gdy rynku, mobbingu ktoś doświadczył, potem rzutuje to na zaufanie do ludzi, punkt widzenia. Wystarczy porównać ludzi, którzy w jednej firmie przepracowali kilkanaście /kilkadziesiąt lat (pogodni, otwarci, potrafiący sie jednoczyć, zachować własne zdanie i odrębność) a porównać ich z ludźmi, którzy często zmieniali miejsce nie z własnej winy, ile obaw, lęków, uprzedzeń. Ile razy dochodzi jeszcze "wypalenie" i to mimo młodego wieku. I ucieczka w sieć a tam brak komunikacji werbalnej, zamknięcie czasem, błędy w interpretacji drugiej osoby, "cicha ucieczka".
Ta walka, konkurencja na rynku pożera niektórych z nas. Ludzie uciekają w swój świat, hobby czasem alkohol itp. Aż do izolacji, w końcu samych siebie mają dość...
Może komuś zależało na tym przed transformacją lub w czasie jej trwania żeby "jeden przeciwko drugiemu" -jeden drugiego zwalczał, ludzie byli drapieżni jak wilki, a kto sobie nie radzi niech ginie od razu lub powoli...
Szczególnie gdy rynku, mobbingu ktoś doświadczył, potem rzutuje to na zaufanie do ludzi, punkt widzenia. Wystarczy porównać ludzi, którzy w jednej firmie przepracowali kilkanaście /kilkadziesiąt lat (pogodni, otwarci, potrafiący sie jednoczyć, zachować własne zdanie i odrębność) a porównać ich z ludźmi, którzy często zmieniali miejsce nie z własnej winy, ile obaw, lęków, uprzedzeń. Ile razy dochodzi jeszcze "wypalenie" i to mimo młodego wieku. I ucieczka w sieć a tam brak komunikacji werbalnej, zamknięcie czasem, błędy w interpretacji drugiej osoby, "cicha ucieczka".
Ta walka, konkurencja na rynku pożera niektórych z nas. Ludzie uciekają w swój świat, hobby czasem alkohol itp. Aż do izolacji, w końcu samych siebie mają dość...
Może komuś zależało na tym przed transformacją lub w czasie jej trwania żeby "jeden przeciwko drugiemu" -jeden drugiego zwalczał, ludzie byli drapieżni jak wilki, a kto sobie nie radzi niech ginie od razu lub powoli...