Widok
Gdzie i jak znaleźć partnera?
Pytanie lekko infantylne, i choć znam odpowiedź (po prostu wyjść z domu), to w praktyce nie wygląda to tak kolorowo. do wieczora to mogę być poza domem, ale na czole nie mam napisane że singielka,a sama też nie ma zwyczaju zagadywać nieznanych mężczyzn. Wieczorem do pubu nie chodzę, z prostego powodu- koleżanki mężatki nie wychodzą, a ja sama się nie odważę bo aż strach. Na ogół urządzam imprezki u siebie i tylko dla znajomych, i krąg się zmyka, bo się wszyscy znamy. Dziś nostalgiczny mam nastrój, tylko słyszę stupot obcasików jakiś sąsiadek, śmiechy chichy, i po chwili cisza. Tak więc siedzę w domu, być może spontanicznie sąsiadka (żona maniaka gracza komputerowego) do mnie wpadnie na lampkę wina... Jak Wy poznaliście swoich partnerów/swoje partnerki? Ściskam gorąco... :)
wiosenek ma 29, z małego Trójmiasta :)
Szerze mówiąc mam wiele pasji, mniejszych i większych, ale nie jest to (w moim przypadku) metoda na poznanie Partnera, przez duże P. o "oszołomów" nie jest trudno. Śmiałam się ostatnio z możliwości umieszczenia anonsa na portalu typu sympatia.pl. Jeżeli napiszę iż szukam mężczyzny kulturalnego z poczuciem humoru, gentelmena, który potrafi się sobą sam ząjąć (a nie że mamuśka, albo była żona do tej pory mi prasowała koszule i gotowała). Myślę że nikt na takie ogłoszenie nie odpisze- ten gatunek dawno wymarł.... na wojnie chyba :) z lekkim sarkazmem ale i tak pozdrawiam wszystkich mężczyzn :) A my kobietki bądźmy dalej dzielne!! :)
Szerze mówiąc mam wiele pasji, mniejszych i większych, ale nie jest to (w moim przypadku) metoda na poznanie Partnera, przez duże P. o "oszołomów" nie jest trudno. Śmiałam się ostatnio z możliwości umieszczenia anonsa na portalu typu sympatia.pl. Jeżeli napiszę iż szukam mężczyzny kulturalnego z poczuciem humoru, gentelmena, który potrafi się sobą sam ząjąć (a nie że mamuśka, albo była żona do tej pory mi prasowała koszule i gotowała). Myślę że nikt na takie ogłoszenie nie odpisze- ten gatunek dawno wymarł.... na wojnie chyba :) z lekkim sarkazmem ale i tak pozdrawiam wszystkich mężczyzn :) A my kobietki bądźmy dalej dzielne!! :)
Z pewnością paru się jeszcze znajdzie :)
Pozdrawiam Michała
Odniosę się do początkowego Tekstu
Ja też nie mam zamiaru pisać na czole "singiel"
Szukać hmmm... Gdzie???
W Bibliotekach nikt już nie przesiaduje :)
Mamy internet :)
Na imprezach To różnie bywa ??
kobiety też maja troszeczkę za paznokciami.
Pozdrawiam wszystkich singli
Pozdrawiam Michała
Odniosę się do początkowego Tekstu
Ja też nie mam zamiaru pisać na czole "singiel"
Szukać hmmm... Gdzie???
W Bibliotekach nikt już nie przesiaduje :)
Mamy internet :)
Na imprezach To różnie bywa ??
kobiety też maja troszeczkę za paznokciami.
Pozdrawiam wszystkich singli
Dokładnie o to mi chodzi...
Ja chodzę do biblioteki bo lubię, a nie dlatego że szukam tam Partnera.
Będąc singielką wiem jak trudno by ten stan zmienić.
Ludzi dookoła pełno, ale troszkę mniej tych bardziej wartościowych, a jeszcze mniej singli.
Dlatego też zastanawiam się jak inni forumowicze znaleźli swoje "drugie połówki" :)
Nie w moim stylu wchodzenie na strony randkowe. Aż tak zdesperowana nie jestem :) Człowiek nie jest ani głupi ani szkaradny i myślę że są inne sposoby na poznanie "wymarłego gatunku" :)
Dotyczy to zarówno kobiet jak i mężczyzn....
Pozdrowienia:)
Ja chodzę do biblioteki bo lubię, a nie dlatego że szukam tam Partnera.
Będąc singielką wiem jak trudno by ten stan zmienić.
Ludzi dookoła pełno, ale troszkę mniej tych bardziej wartościowych, a jeszcze mniej singli.
Dlatego też zastanawiam się jak inni forumowicze znaleźli swoje "drugie połówki" :)
Nie w moim stylu wchodzenie na strony randkowe. Aż tak zdesperowana nie jestem :) Człowiek nie jest ani głupi ani szkaradny i myślę że są inne sposoby na poznanie "wymarłego gatunku" :)
Dotyczy to zarówno kobiet jak i mężczyzn....
Pozdrowienia:)
Z przesiadywaniem to może trochę za dużo powiedziane. Raczej stoję między regałami albo przykucam przy książkach znajdujących się na dolnych półkach w poszukiwaniu tej właściwej do przeczytania.
Wnioskuję, że bez Internetu trudno jest o znalezienie sympatii. A jak to było kiedyś, w erze kiedy nie istniała "mała globalna wioska?":)
Magda
Wnioskuję, że bez Internetu trudno jest o znalezienie sympatii. A jak to było kiedyś, w erze kiedy nie istniała "mała globalna wioska?":)
Magda
jak nie było internetu ludzie wychodzili z domów ( na pewno częściej niż teraz ). Ja bym zniszczyła to badziewie. Dzieci szukałyby informacji gdzie trzeba - w książkach - a nie szperały w sciąga.pl a ludzie sami rwaliby się do kontaktu z innymi ludźmi.
Najlepiej szukać partnera tam gdzie są nasze zainteresowania.
Najlepiej szukać partnera tam gdzie są nasze zainteresowania.
O zniszczeniu tego badziewia mówi osoba którą go właśnie używa:P
I mówię to przy całej sympatii dla Twojej obecności tutaj - bo lubię Twoje wpisy:)
Zlikwidowanie neta nic by nie dało, bo w głębi serca, ci którzy chcą być sami są sami. Jak ktoś chce znaleźć partnera to znajduje i to zazwyczaj dość szybko. Inni mówią że nie mogą nikogo poznać, albo że trafiają na złe osoby, albo mają tak wysokie oczekiwania/wymagania że nikt nie może im sprostać. Kto chce, ten ma, a reszta marudzi, by się nie przyznać że właściwie nie jest im tak źle w tym byciu samemu;)
I mówię to przy całej sympatii dla Twojej obecności tutaj - bo lubię Twoje wpisy:)
Zlikwidowanie neta nic by nie dało, bo w głębi serca, ci którzy chcą być sami są sami. Jak ktoś chce znaleźć partnera to znajduje i to zazwyczaj dość szybko. Inni mówią że nie mogą nikogo poznać, albo że trafiają na złe osoby, albo mają tak wysokie oczekiwania/wymagania że nikt nie może im sprostać. Kto chce, ten ma, a reszta marudzi, by się nie przyznać że właściwie nie jest im tak źle w tym byciu samemu;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Magda, odpowiedzi za dużo na taki post nie ma, mimo że ja nie znam mężczyzn z miasta, którzy by jeszcze oczekiwali od kobiety tego o czym piszesz, bo większość mężczyzn nie ma zapału borykać się z kobietą, która formułuje problem w sposób tak prosty i nieaktualny. Większość kobiet nie nadaje się już do związku z mężczyzną - zadziwiające, ale realizują się wykonując różne proste, powtarzalne czynności w pracy, poza tym nic z siebie nie dają tylko krzyczą co to im się należy.
Nie martw się, Magdo. Na pewno spotkasz właściwą osobę. Zapewne napisał to mężczyzna pełen uprzedzeń, myślący stereotypowo na temat kobiet... Być może mentalnie trzyma się jeszcze maminej spódnicy, a zawodowo tatusiowych spodni... Z takimi pokładami złości na cały świat trudno mu otworzyć się na miłość i zrobić karierę.
Oj Madzieńko mylisz sie bo ja wlasnie sam sobie piore i prasoje koszule poza tym potrafie dobrze ugotowac chociaz nie jestem kuchazem a co do poczucia humoru to znajomi mowia ze potrafie karzde towarzystwo rozruszac. Wiec chyba nie wszyscy poumierali jedynie czego mi brakuje to bliskosci kobietki ktora by mnie przytulila i nie tylko Pozdrawiam goraco
Witam. Mam podobnie z małą różnicą, iż jestem facetem. Ale strasznie ciężko poznać kogoś wartościowego. Iść na imprezę i wyrwać małolatę za dwa drinki to nie sztuka. Jeśli ma ktoś jakiś pomysł - to śmiało! :) U mnie "problemem" jest jeszcze to, że mieszkam tu od niedawna i nie mam jeszcze znajomych. A może jest jakaś grupka chętnych nieznających się osób chcących skrzyknąć się i gdzieś razem wyjść???
Pzdr.
Pzdr.
Heeh... Abstrahując od tematu stwierdzam, iż pozory mylą! Wszyscy gdzieś pędzą... Wszyscy niby tacy uśmiechnięci... Szczęśliwi... A tak naprawdę to 50% z nich to ludzie samotni. Nie dlatego, że nie mają drugiej osoby ale dlatego, że czują się sami. Takie mam wrażenie obserwują czasami świat.
A może ktoś zna jakieś ciekawe miejsca gdzie warto iść aby kogoś spotkać, porozmawiać, poznać...?? Do pubu - jeśli tak to do jakiego?? Do kina - na jaki film?? Bo na ulicy jak się "zaczepi" Dziewczynę to zazwyczaj popatrzą jak na oszołoma i pójdą dalej... Dokąd Wy wszyscy podążacie?? :P
A może ktoś zna jakieś ciekawe miejsca gdzie warto iść aby kogoś spotkać, porozmawiać, poznać...?? Do pubu - jeśli tak to do jakiego?? Do kina - na jaki film?? Bo na ulicy jak się "zaczepi" Dziewczynę to zazwyczaj popatrzą jak na oszołoma i pójdą dalej... Dokąd Wy wszyscy podążacie?? :P
Nie rozumiem myslenia ludzi samotnych...
GCR napisałeś "Do kina- na jakie film??"
Co Ci da jak Ci polecę np komedię romantyczną jak ty tego typu filmów możesz nie lubić? Nie ma to sensu. Idź na film który potencjalnie mógłby Tobie się podobać tematycznie, na takim seansie trafisz najprawdopodobniej na osobę która tez lubi tego typu filmy.
Pub? co z tego że polecę Ci np Blues Club skoro możesz nie lubic tego typu klimatów?
Zastanów sie co Ty lubisz a tam spotkasz bliskie Twoim zainteresowaniom osoby.
Nic na siłę ;)
GCR napisałeś "Do kina- na jakie film??"
Co Ci da jak Ci polecę np komedię romantyczną jak ty tego typu filmów możesz nie lubić? Nie ma to sensu. Idź na film który potencjalnie mógłby Tobie się podobać tematycznie, na takim seansie trafisz najprawdopodobniej na osobę która tez lubi tego typu filmy.
Pub? co z tego że polecę Ci np Blues Club skoro możesz nie lubic tego typu klimatów?
Zastanów sie co Ty lubisz a tam spotkasz bliskie Twoim zainteresowaniom osoby.
Nic na siłę ;)
Podbijam temat..
Jak i gdzie Wy/nie-single znaleźliście swoje/swoich partnerki/partnerów?
Jakoś się ludzie odnajdują w tym zatłoczonym świecie...
Dla przykładu podam moich znajomych (zmienię tylko ich imiona):
- Ania- wyjechała do Stanów jako Au Pair(opiekunka do dziecka) i tam przez znajomych poznała swojego obecnego męża,
- Ola- sąsiadka poznała swojego obecnego męża przez swojego szefa, który kazał jej jechać na wycenę okien/drzwi- udana swatka, bo szef wiedział gdzie ją posłać :)
- Basia- poznała Marka na korytarzu akademika, i choć mieszkali w tym samym akademiku rok, to tyle czasu zajęło im "odszukanie" siebie... prawie w drzwiach kuchennych... dziś szczęśliwe małżeństwo z dójką dzieci,
- moi rodzice poznali się na imprezie ( czy domówka...muszę się dopytać :)
...
Pozdrawiam :-)
Jak i gdzie Wy/nie-single znaleźliście swoje/swoich partnerki/partnerów?
Jakoś się ludzie odnajdują w tym zatłoczonym świecie...
Dla przykładu podam moich znajomych (zmienię tylko ich imiona):
- Ania- wyjechała do Stanów jako Au Pair(opiekunka do dziecka) i tam przez znajomych poznała swojego obecnego męża,
- Ola- sąsiadka poznała swojego obecnego męża przez swojego szefa, który kazał jej jechać na wycenę okien/drzwi- udana swatka, bo szef wiedział gdzie ją posłać :)
- Basia- poznała Marka na korytarzu akademika, i choć mieszkali w tym samym akademiku rok, to tyle czasu zajęło im "odszukanie" siebie... prawie w drzwiach kuchennych... dziś szczęśliwe małżeństwo z dójką dzieci,
- moi rodzice poznali się na imprezie ( czy domówka...muszę się dopytać :)
...
Pozdrawiam :-)
Poznać kogoś można wszędzie. Ta kwestia jest akurat najprostsza. Dalej są same komplikacje:)
To czy ktoś poznany zmienia się ze znajomego w partnera to w dużej mierze zależne jest od osobowości obu stron i dobrych chęci (czy pragnienia by z kimś być).
W gruncie rzeczy miłość to i tak akt woli.
Skupiasz się zatem na niewłaściwej kwestii.
To czy ktoś poznany zmienia się ze znajomego w partnera to w dużej mierze zależne jest od osobowości obu stron i dobrych chęci (czy pragnienia by z kimś być).
W gruncie rzeczy miłość to i tak akt woli.
Skupiasz się zatem na niewłaściwej kwestii.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Hmmm... nigdy nie poderwałem dziewczyny w kolejce do budki telefonicznej. A ostatnio już ciężko znaleźć budkę telefoniczną, tym bardziej taką przy której byłaby kolejka z dziewczyną do poderwania:D
Ale do listy bym dodał bibliotekę, szpital i kościół;)
Dobre miejsca bo łatwo zagadać:)
Chociaż to zależy jaką kto ma pewność siebie. Byłem kiedyś świadkiem jak kumpel umówił się z dziewczyną sprzedającą w spożywczaku podrywając ją na negocjację ceny serka homogenizowanego:D To było bardziej żenujące niż zachęcające, ale jakoś mu się udało.
Ale do listy bym dodał bibliotekę, szpital i kościół;)
Dobre miejsca bo łatwo zagadać:)
Chociaż to zależy jaką kto ma pewność siebie. Byłem kiedyś świadkiem jak kumpel umówił się z dziewczyną sprzedającą w spożywczaku podrywając ją na negocjację ceny serka homogenizowanego:D To było bardziej żenujące niż zachęcające, ale jakoś mu się udało.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
polecam kolejke do jedynej czynnej budki telefonicznej we wrzeszczu przy poczcie, iles lat temu :)
zawsze to jakos czlowiekowi czas predzej uplynal :)
w szpitalach niestety nie bywalem, wiec jestem ubozszy o te doswiadczenia
kosciol z kolei znam za dobrze, zeby miec mile wspomnienia :)
w obliczu pieknej kobiety, facetom czesto mozg sie rozrzedza
takie sa smutne fakty... mimo to czasem dziala
zawsze to jakos czlowiekowi czas predzej uplynal :)
w szpitalach niestety nie bywalem, wiec jestem ubozszy o te doswiadczenia
kosciol z kolei znam za dobrze, zeby miec mile wspomnienia :)
w obliczu pieknej kobiety, facetom czesto mozg sie rozrzedza
takie sa smutne fakty... mimo to czasem dziala
Szpital to wyższa szkoła jazdy, bo to trochę tak jak rosyjska ruletka z 5 pociskami.
Podstawą jest znajomość topografii szpitala;) Nim zagadasz do dziewczyny kupującej kawę z automatu wpierw musisz rozwikłać zagadkę, z którego oddziału ona idzie:P
Psychiatria, ginekologia, choroby zakaźne... niektórzy odrzucają też pediatrię i kilka innych... Sporty ekstremalne to przy tym nuda:D
A w kościele nie chodzi o to by go poznawać, ale by być narzędziem najwyższego spełniającego prośby płynące z modlitw parafianek:)
Zwłaszcza jak się chodzi na ranne msze w tygodniu;) 10 osób w kościele, 9 staruszków i zawsze jakaś ładna dwudziestka co przed szkoła przyszła się pomodlić o szczęście na egzaminie, dobry dzień, poznanie kogoś miłego, o jakiś znak z góry, utratę dziewictwa czy o co tam się takie modlą:P
Podstawą jest znajomość topografii szpitala;) Nim zagadasz do dziewczyny kupującej kawę z automatu wpierw musisz rozwikłać zagadkę, z którego oddziału ona idzie:P
Psychiatria, ginekologia, choroby zakaźne... niektórzy odrzucają też pediatrię i kilka innych... Sporty ekstremalne to przy tym nuda:D
A w kościele nie chodzi o to by go poznawać, ale by być narzędziem najwyższego spełniającego prośby płynące z modlitw parafianek:)
Zwłaszcza jak się chodzi na ranne msze w tygodniu;) 10 osób w kościele, 9 staruszków i zawsze jakaś ładna dwudziestka co przed szkoła przyszła się pomodlić o szczęście na egzaminie, dobry dzień, poznanie kogoś miłego, o jakiś znak z góry, utratę dziewictwa czy o co tam się takie modlą:P
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
"Zwłaszcza jak się chodzi na ranne msze w tygodniu;) 10 osób w kościele, 9 staruszków i zawsze jakaś ładna dwudziestka co przed szkoła przyszła się pomodlić o szczęście na egzaminie, dobry dzień, poznanie kogoś miłego, o jakiś znak z góry, utratę dziewictwa czy o co tam się takie modlą:P"
..o losie :)
...niech się dzieje wola nieba... :)
..o losie :)
...niech się dzieje wola nieba... :)
Magda, nie chciałabyś słuchać o co modli się ta pozostała 9:P
Monika, ciężko to ustalić, ale jak już muszą się o to modlić, to lepiej od razu do Judy i Rity (od spraw beznadziejnych i rzeczy niemożliwych):d
Oby nie do Walentego, bo to przecież święty od chorób umysłowych:P
Michał, dobre, mocne:D
Monika, ciężko to ustalić, ale jak już muszą się o to modlić, to lepiej od razu do Judy i Rity (od spraw beznadziejnych i rzeczy niemożliwych):d
Oby nie do Walentego, bo to przecież święty od chorób umysłowych:P
Michał, dobre, mocne:D
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Iść na kurs tańca, tam sporo singli, zapisac się na jakiś kurs językowy, zaprosić singla, badz single (czemu nie iśc razem) z pracy na niezobowiazujace kregle czy wypad do kina. Pójść na łyzwy z koleznka czy kolegą. Nie siedzieć w domu a zawsze się ktoś znajdzie. Ja poznałam męża na dyskotecei nie należał do podrywaczy. Powodzenia
Witam, mam ten sam problem w kwestii poszukiwań...
* chodzę do bibioteki, bo lubię czytać (w tramwajach i autobusach czymś trzeba czas zająć);
* wybrałam się na łyżwy, ale faceci jeżdżą ze swoimi partnerkami...
* spacery po plaży - proszę bardzo - ale jak widzę przechadzające sie pary, to mam ochotę zejść pierwszym z brzegu wyjściem;
* impreza z kolażankami - zdecydowanie więcej kobiet - czyżby w podobnej sytuacji?
* jeśli chodzi o salon fitness - znowu porażka - przewaga kobiet;
* portal randkowy - wymiękłam kiedy natknęłam sie na anons znajomego, który w realu był żonaty a w profilu "kawaler";
* natomiast pytając znajomych ciągle słyszę "nie, kolegi fajnego nie mam, za to mam fajne koleżanki";
Chociaż mam 33 lata nie mam parcia i musu, ale czasami chciałoby się czegoś jeszcze :)
pozdrawiam
l.
* chodzę do bibioteki, bo lubię czytać (w tramwajach i autobusach czymś trzeba czas zająć);
* wybrałam się na łyżwy, ale faceci jeżdżą ze swoimi partnerkami...
* spacery po plaży - proszę bardzo - ale jak widzę przechadzające sie pary, to mam ochotę zejść pierwszym z brzegu wyjściem;
* impreza z kolażankami - zdecydowanie więcej kobiet - czyżby w podobnej sytuacji?
* jeśli chodzi o salon fitness - znowu porażka - przewaga kobiet;
* portal randkowy - wymiękłam kiedy natknęłam sie na anons znajomego, który w realu był żonaty a w profilu "kawaler";
* natomiast pytając znajomych ciągle słyszę "nie, kolegi fajnego nie mam, za to mam fajne koleżanki";
Chociaż mam 33 lata nie mam parcia i musu, ale czasami chciałoby się czegoś jeszcze :)
pozdrawiam
l.
W bibliotece jak w szpitalu, trzeba się sugerować z której półki ktoś bierze książki.
Facet z fitness. Naprawdę chciałabyś w takim miejscu poznać faceta? W różowych leginsach wypinającego pupę przed lustrem?:P
Ja tam was nie rozumiem, przecież tylu ludzi w koło... wystarczy tylko chcieć kogoś poznać.
Może inaczej, będąc nawet w tych miejscach które wymieniłaś, albo idąc do nich, nie widziałaś żadnego faceta będącego samemu? Zagadałaś do któregoś?
Facet z fitness. Naprawdę chciałabyś w takim miejscu poznać faceta? W różowych leginsach wypinającego pupę przed lustrem?:P
Ja tam was nie rozumiem, przecież tylu ludzi w koło... wystarczy tylko chcieć kogoś poznać.
Może inaczej, będąc nawet w tych miejscach które wymieniłaś, albo idąc do nich, nie widziałaś żadnego faceta będącego samemu? Zagadałaś do któregoś?
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Mądrze piszesz Antyspołeczny (swoją drogą chyba żeś nie aż taki antyspołeczny :)
Podobnie jak Luciana nie mam parcia na to by kogoś poznać, bo i owszem gdybym była zmuszona to i pierwszego lepszego zagadała.
Ale to nie w moim stylu.
Jeżeli jeszcze przetrwali ( a ustaliliśmy że przetrwali - chwała Bogu!! :) jakiś kawalerzy dżentelmeni to są i panny z klasą .... hmmm- TO O MNIE :)
Nie wyobrażam sobie bym podeszła do Ciebie bo akurat po Klifie czy Manhatanie sam się przechadzasz..... sorki kolo :)
Możesz być miłym przystojnym Panem, ale mi jakoś niezręcznie...
Magda
Podobnie jak Luciana nie mam parcia na to by kogoś poznać, bo i owszem gdybym była zmuszona to i pierwszego lepszego zagadała.
Ale to nie w moim stylu.
Jeżeli jeszcze przetrwali ( a ustaliliśmy że przetrwali - chwała Bogu!! :) jakiś kawalerzy dżentelmeni to są i panny z klasą .... hmmm- TO O MNIE :)
Nie wyobrażam sobie bym podeszła do Ciebie bo akurat po Klifie czy Manhatanie sam się przechadzasz..... sorki kolo :)
Możesz być miłym przystojnym Panem, ale mi jakoś niezręcznie...
Magda
Czytając i zastanawiając sie nad tym wszystkim nasunęła mi się pewna piosenka... :
Przełykam dzień po dniu
wciąż smakują nie do końca
nawet wódka nie dość słodka
tak jest, jakbym żył na pół
dotykam, ale tak
jakbym czucia miał połowę
serce na pół bije chłodem
wśród ludzi wciąż jestem sam
zbudzony tylko wpół
drugą częścią śnię o Tobie
taki - nie do końca tu
i nie do końca ja
czekam
gdzieś w połowie
między nami
gryzę dni
cienie chwil
mój świat
wciąż ma
pół smak
niepełny
jest każdy dzień
i samotny w mojej skórze
pomiędzy
być albo nie
choć nadzieja mówi, że
następny
dzień będzie ten
kiedy się znajdziemy
Przełykam dzień po dniu
wciąż smakują nie do końca
nawet wódka nie dość słodka
tak jest, jakbym żył na pół
dotykam, ale tak
jakbym czucia miał połowę
serce na pół bije chłodem
wśród ludzi wciąż jestem sam
zbudzony tylko wpół
drugą częścią śnię o Tobie
taki - nie do końca tu
i nie do końca ja
czekam
gdzieś w połowie
między nami
gryzę dni
cienie chwil
mój świat
wciąż ma
pół smak
niepełny
jest każdy dzień
i samotny w mojej skórze
pomiędzy
być albo nie
choć nadzieja mówi, że
następny
dzień będzie ten
kiedy się znajdziemy
Ja właśnie jestem jedyny 100% Antyspołeczny i to moje zachowanie określa co oznacza to słowo, bo to ja je wymyśliłem:P Jak ja tworzyłem tego nicka to nie istniało słowo "antyspołeczny", spójrz w starsze słowniki, nie ma go. Takie zachowania, czy osobowość, nazywano aspołeczną;)
Śmiem twierdzić że dżentelmen nie podrywałby kobiety na przystanku, na molo czy w spożywczaku, tego mu zabrania savoir-vivre;)
W moim stylu też nie jest podrywanie dziewczyn na przystankach. Miałem jednak taki okres że chciałem się przekonać czy jest to przywilej tylko tych super przystojnych (do których ja nie należę) i jakoś wyjątkowo pewnych siebie czy błyskotliwych, czy nawet taki facet jak ja może odnieść sukces w taki sposób. Wniosek jest taki że kobiety chcą być podrywane i dają się poderwać na gorszę teksty niż można by podejrzewać.
Kobiety są bardziej przyzwyczajone do podrywania i przez to bardziej asertywne/obojętne niż faceci, a ci uwielbiają jak się łechce ich ego, więc kobiecie sukces w podrywaniu powinien przychodzić jeszcze łatwiej niż facetowi. Poza tym kobieta to płeć piękna, lepsza w lingwistyce, więc na każdym kroku ma przewagę:)
Pozostaje zatem ostatnia kwestia, czy pannie z klasą godnej dżentelmena tak wypada? Odpowiedź jest prosta - NIE. Ale panien z klasą godnej dżentelmena w Europie się raczej nie znajdzie;) Dlatego też i dżentelmenów u nas coraz mniej, bo ci co są nie mają okazji przekazać swoich genów:P
Dawniej kobiety nosiły suknie, siedziały w domu czekając aż jakieś stare ciotki je wyswatają i nie odzywały się niepytane;) Teraz się uczą, pracują (odbierając pracę mężczyznom), rozwodzą się, mają kochanków, upijają się w trupa, klną, same się utrzymują i noszą spodnie - Panny z klasą ani damy nie istnieją.
Jeśli jakaś kobieta może robić chociaż jedno z tych które wymieniłem, to może też przejmować inicjatywę i podrywać facetów. Albo to, albo powrót do zakładania sukni:P
Pozdrawiam
PS: Wiele też zależy od wieku, dziewczyna 20 letnia może sobie pozwolić na czekanie i zgrywanie damy, 30 letnia już nie:P "korzystaj dziewczyno, nim twe wdzięki przeminą":P
Śmiem twierdzić że dżentelmen nie podrywałby kobiety na przystanku, na molo czy w spożywczaku, tego mu zabrania savoir-vivre;)
W moim stylu też nie jest podrywanie dziewczyn na przystankach. Miałem jednak taki okres że chciałem się przekonać czy jest to przywilej tylko tych super przystojnych (do których ja nie należę) i jakoś wyjątkowo pewnych siebie czy błyskotliwych, czy nawet taki facet jak ja może odnieść sukces w taki sposób. Wniosek jest taki że kobiety chcą być podrywane i dają się poderwać na gorszę teksty niż można by podejrzewać.
Kobiety są bardziej przyzwyczajone do podrywania i przez to bardziej asertywne/obojętne niż faceci, a ci uwielbiają jak się łechce ich ego, więc kobiecie sukces w podrywaniu powinien przychodzić jeszcze łatwiej niż facetowi. Poza tym kobieta to płeć piękna, lepsza w lingwistyce, więc na każdym kroku ma przewagę:)
Pozostaje zatem ostatnia kwestia, czy pannie z klasą godnej dżentelmena tak wypada? Odpowiedź jest prosta - NIE. Ale panien z klasą godnej dżentelmena w Europie się raczej nie znajdzie;) Dlatego też i dżentelmenów u nas coraz mniej, bo ci co są nie mają okazji przekazać swoich genów:P
Dawniej kobiety nosiły suknie, siedziały w domu czekając aż jakieś stare ciotki je wyswatają i nie odzywały się niepytane;) Teraz się uczą, pracują (odbierając pracę mężczyznom), rozwodzą się, mają kochanków, upijają się w trupa, klną, same się utrzymują i noszą spodnie - Panny z klasą ani damy nie istnieją.
Jeśli jakaś kobieta może robić chociaż jedno z tych które wymieniłem, to może też przejmować inicjatywę i podrywać facetów. Albo to, albo powrót do zakładania sukni:P
Pozdrawiam
PS: Wiele też zależy od wieku, dziewczyna 20 letnia może sobie pozwolić na czekanie i zgrywanie damy, 30 letnia już nie:P "korzystaj dziewczyno, nim twe wdzięki przeminą":P
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Hmmm... zastanawiam się co ktoś "antyspołeczny" robi na forum ;)
Zaczynając od końca - ja noszę sukienki i jakoś nic z tego nie wynika :)
A propos panów w rajtkach na fitness, to nie był aerobik, tylko ćwiczenia cardio, więc i towarzystwo mieszane i jakoś luster brak (na szczęście).
Należę do osób raczej otwartych i nie mam problemu z nawiązywaniem znajomości/kontaktów z ludźmi, aczkolwiek mężczyźni raczej traktują mnie jak kumpelę, z którą można wypić piwo.
Kolego Antyspołeczny - z tym brakiem w Europie panien z klasą godnych "dżentelmena" to chyba przesada - Magdo, musimy stawić sprzeciw tym pomówieniom ;)
pozdrawiam
l.
Zaczynając od końca - ja noszę sukienki i jakoś nic z tego nie wynika :)
A propos panów w rajtkach na fitness, to nie był aerobik, tylko ćwiczenia cardio, więc i towarzystwo mieszane i jakoś luster brak (na szczęście).
Należę do osób raczej otwartych i nie mam problemu z nawiązywaniem znajomości/kontaktów z ludźmi, aczkolwiek mężczyźni raczej traktują mnie jak kumpelę, z którą można wypić piwo.
Kolego Antyspołeczny - z tym brakiem w Europie panien z klasą godnych "dżentelmena" to chyba przesada - Magdo, musimy stawić sprzeciw tym pomówieniom ;)
pozdrawiam
l.
Antyspołeczny drażni tu ludzi tym że się wymądrza:)))
Nosisz sukienki? To jesteś Ty?:P
Ja się nie dziwie że każdy facet traktuje się jako kumpelę, skoro mnie nie znasz a mówisz do mnie "Kolego Antyspołeczny";) Musisz zmienić nastawienie, widzieć w nich mężczyzn, przytulić się a nie przywalić mu z piąchy w ramię na powitanie:)
Bunt przeciwko pomówieniom? No to tylko potwierdza moje twierdzenie. Taka Panna z Klasą dla Dżentelmena to by mogła co najwyżej fuknąć, tupnąć nogą, odwrócić się i wyjść, a potem zatrzymać się za drzwiami i podsłuchiwać czy jakiś dżentelmen stanie w obronie jej honoru:D
Nosisz sukienki? To jesteś Ty?:P
Ja się nie dziwie że każdy facet traktuje się jako kumpelę, skoro mnie nie znasz a mówisz do mnie "Kolego Antyspołeczny";) Musisz zmienić nastawienie, widzieć w nich mężczyzn, przytulić się a nie przywalić mu z piąchy w ramię na powitanie:)
Bunt przeciwko pomówieniom? No to tylko potwierdza moje twierdzenie. Taka Panna z Klasą dla Dżentelmena to by mogła co najwyżej fuknąć, tupnąć nogą, odwrócić się i wyjść, a potem zatrzymać się za drzwiami i podsłuchiwać czy jakiś dżentelmen stanie w obronie jej honoru:D
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Za mało o Tobie wiem by wchodzić w szczegółową analizę:P
I nie chodzi o to byś była słodką idiotką, wystarczy że jesteś mniej macho niż on:d
Nie popieraj go też w temacie "jakie to kobiety są złe" bo to automatycznie zmienia cię z kobiety w kumpla (to mechanizm obronny byś i Ty nie była złą).
Związek jest po to by dwie ciamajdy nie radzące sobie same w życiu mogły sobie poradzić we dwoje. On nie umie sobie uprać skarpetek, ona nie umie otworzyć słoika - są sobie potrzebni, więc są razem i są szczęśliwi.
Samodzielność sprawia że druga osoba nie jest nam potrzebna i widzimy ją głównie przez pryzmat wad - lepiej bez niej, niż z nią. Więc jak ktoś pisze że jest mu dobrze samemu, że radzi sobie, że "nie ma parcia i musu" to i taki sam sygnał wysyła w świat.
Wielu facetów wyraża swoje uczucia, swoją miłość poprzez praktyczne czyny. Uznają że kobieta jest nimi zainteresowana, jak ich potrzebuje. Trzeba jej otworzyć drzwi, przynieść zakupy, zmienić żarówkę, powiesić obrazek, etc I za to chcą być docenienie podziękowaniem, dobrym posiłkiem, buzi... to stwarza pętlę, robiłaś coś takiego kiedyś?
I nie chodzi o to byś była słodką idiotką, wystarczy że jesteś mniej macho niż on:d
Nie popieraj go też w temacie "jakie to kobiety są złe" bo to automatycznie zmienia cię z kobiety w kumpla (to mechanizm obronny byś i Ty nie była złą).
Związek jest po to by dwie ciamajdy nie radzące sobie same w życiu mogły sobie poradzić we dwoje. On nie umie sobie uprać skarpetek, ona nie umie otworzyć słoika - są sobie potrzebni, więc są razem i są szczęśliwi.
Samodzielność sprawia że druga osoba nie jest nam potrzebna i widzimy ją głównie przez pryzmat wad - lepiej bez niej, niż z nią. Więc jak ktoś pisze że jest mu dobrze samemu, że radzi sobie, że "nie ma parcia i musu" to i taki sam sygnał wysyła w świat.
Wielu facetów wyraża swoje uczucia, swoją miłość poprzez praktyczne czyny. Uznają że kobieta jest nimi zainteresowana, jak ich potrzebuje. Trzeba jej otworzyć drzwi, przynieść zakupy, zmienić żarówkę, powiesić obrazek, etc I za to chcą być docenienie podziękowaniem, dobrym posiłkiem, buzi... to stwarza pętlę, robiłaś coś takiego kiedyś?
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
problem polega chyba na wieku...
jak się miało naście czy dwadzieścia to non stop sie ludzi poznawało, dużo osób zaczepiało( tzn chłopcy młodzi śmali)...
sama zauwazylam ze pod 30tkę to jednak faceci są ciut poważniejsi, większość zajętych...a nawet jak się komuś wpadnie w oko to mysli, że ona pewnie jest juz zajęta...
sama tyle co swiata przemierzam nie poznaję nowych ludzi...ale ktos mi tu obiecał, że jak spadnie śnieg, bedzie wypad na sanki forumowiczów, wiec moze sie wybierzesz? moze się pozna trochę ludzi:)
jak się miało naście czy dwadzieścia to non stop sie ludzi poznawało, dużo osób zaczepiało( tzn chłopcy młodzi śmali)...
sama zauwazylam ze pod 30tkę to jednak faceci są ciut poważniejsi, większość zajętych...a nawet jak się komuś wpadnie w oko to mysli, że ona pewnie jest juz zajęta...
sama tyle co swiata przemierzam nie poznaję nowych ludzi...ale ktos mi tu obiecał, że jak spadnie śnieg, bedzie wypad na sanki forumowiczów, wiec moze sie wybierzesz? moze się pozna trochę ludzi:)
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
no to jednak pozostaje mi słodka-idiotka
z Twojego wywodu wynika, że jednak nie nadaję się do związku bo jestem aż nadto samodzielna (gwóźdź też potrafię wbić w ścianę), za to niekoniecznie realizuję się w kuchni
z facetami nie rozmawiam o innych kobietach - to jednak konkurencja :D
ps. czuję sie trochę jak na przysłowiowej "kozetce"
pozdrawiam
l.
z Twojego wywodu wynika, że jednak nie nadaję się do związku bo jestem aż nadto samodzielna (gwóźdź też potrafię wbić w ścianę), za to niekoniecznie realizuję się w kuchni
z facetami nie rozmawiam o innych kobietach - to jednak konkurencja :D
ps. czuję sie trochę jak na przysłowiowej "kozetce"
pozdrawiam
l.
Izabell, faceci mają duże wzięcie niemal do 40, a przy 30 mają największe możliwości zdobycia kobiety. U kobiet największe szanse są około 20, do 25 jest jeszcze dobrze, a później zainteresowanie mężczyzn powoli zaczyna spadać. Kobiety po 30 zaczynają mieć już tego świadomość... po 35 to robi się już bardzo trudno.
Wynika to też z tego co pisałem o mężczyznach. Kobieta 20 letnia nie ma dużych oporów przed 30 latkiem, ale kobieta 35 letnia ma już całkiem spore przed byciem z facetem 10 lat starszym (45 latkiem).
Wiem wpływa też na doświadczenia. Mało jest rozwódek ani kobiet dzieciatych mających 20 lat, ale samotne 35 latki to już zazwyczaj mają jakiś bagaż. To także inne podejście do mężczyzn, mniej idealistyczne podejście do miłości, więcej realizmu i szczerości do bólu - a mało uczuciowości, miłości i zaufania.
Dlatego z wiekiem to kobiety muszą przejmować inicjatywę;)
Luciana, to musisz trafić na kucharza, będziesz przy nim taka nieporadna a on będzie takim macho:) Najlepiej takiego co sobie nie radzi w tych dziedzinach w których Ty jesteś taka samodzielna, to i on będzie potrzebował Ciebie - idealna dopasowanie:)
Pozdrawiam
PS: Izabell, a to z sankami, to do mnie było, czy do L.?
Wynika to też z tego co pisałem o mężczyznach. Kobieta 20 letnia nie ma dużych oporów przed 30 latkiem, ale kobieta 35 letnia ma już całkiem spore przed byciem z facetem 10 lat starszym (45 latkiem).
Wiem wpływa też na doświadczenia. Mało jest rozwódek ani kobiet dzieciatych mających 20 lat, ale samotne 35 latki to już zazwyczaj mają jakiś bagaż. To także inne podejście do mężczyzn, mniej idealistyczne podejście do miłości, więcej realizmu i szczerości do bólu - a mało uczuciowości, miłości i zaufania.
Dlatego z wiekiem to kobiety muszą przejmować inicjatywę;)
Luciana, to musisz trafić na kucharza, będziesz przy nim taka nieporadna a on będzie takim macho:) Najlepiej takiego co sobie nie radzi w tych dziedzinach w których Ty jesteś taka samodzielna, to i on będzie potrzebował Ciebie - idealna dopasowanie:)
Pozdrawiam
PS: Izabell, a to z sankami, to do mnie było, czy do L.?
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Anty do wszystkich hehe:)
Pan Halewicz zainicjował pomysł sanek...więc tak siedzę codziennie i czekam na ten śnieg...
A szczerze mnie zdołowałeś swym spostrzezeniem co do wieku...
mam 28 lat i szczerze nie wyobrazam sobie bieganie za facetami...
zreszta i tak cos czuje ze swa starosc spedzę sama ze sobą....
Pan Halewicz zainicjował pomysł sanek...więc tak siedzę codziennie i czekam na ten śnieg...
A szczerze mnie zdołowałeś swym spostrzezeniem co do wieku...
mam 28 lat i szczerze nie wyobrazam sobie bieganie za facetami...
zreszta i tak cos czuje ze swa starosc spedzę sama ze sobą....
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
Izabell, 28 lat, to w moich spostrzeżeniach odnośnie wieku dopiero początek równi pochyłej, więc nie ma się co jeszcze dołować, to zostaw sobie na po 40;)
Zresztą lepiej biegać teraz, póki powodzenie podrywu jest niezwykle wysokie. W pewnym wieku to już trzeba być bogatym by bieganie przyniosło jakiś skutek:P
Piszesz że nie wyobrażasz sobie biegania za facetami (podrywania) a tutaj za jednym zamachem podrywasz całe forum:P
Zresztą lepiej biegać teraz, póki powodzenie podrywu jest niezwykle wysokie. W pewnym wieku to już trzeba być bogatym by bieganie przyniosło jakiś skutek:P
Piszesz że nie wyobrażasz sobie biegania za facetami (podrywania) a tutaj za jednym zamachem podrywasz całe forum:P
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
ja? ależ skąd...ja jestem nie z tej epoki by podrywac i by łudzic się na coś co nie istnieje...ale poderwe sobie 4 litery i zrobię herbatę...ehhh
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
To z jakiej epoki Ty jesteś?
Wygląda jakbyś była z tej, całkiem nieźle dajesz sobie Tu radę. Jakbyś była z jakiejś poprzedniej to pewnie ćwiczyłabyś kaligrafię na listach i wzdychała czytając kiepskie romanse:P
Nie ma co z tym walczyć, jesteś dzieckiem stanu wojennego (jak ja), zrobione z nudów, bo nie było teleranka:P
Ostatnie dziecko sprzed wybuchu ery internetu - może to powoduje że nie czujesz się pewnie podrywając facetów, ale to nie znaczy że jesteś nie z tej epoki;)
Wygląda jakbyś była z tej, całkiem nieźle dajesz sobie Tu radę. Jakbyś była z jakiejś poprzedniej to pewnie ćwiczyłabyś kaligrafię na listach i wzdychała czytając kiepskie romanse:P
Nie ma co z tym walczyć, jesteś dzieckiem stanu wojennego (jak ja), zrobione z nudów, bo nie było teleranka:P
Ostatnie dziecko sprzed wybuchu ery internetu - może to powoduje że nie czujesz się pewnie podrywając facetów, ale to nie znaczy że jesteś nie z tej epoki;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
No dobrze, to ja w takim bądź razie zacznę poszukiwania tutaj. Magdo, przepraszam, że podpinam się pod Twój wątek ;)
Ogłoszenie :)
szukam faceta, który zaopiekuje się mną, będzie mnie wspierał silnym ramieniem, służył radą i rozpieszczał moje podniebienie dobrą kuchnią (ps. nie jem mięsa)
zabierze mnie do kina, na spacer....
l.
Ogłoszenie :)
szukam faceta, który zaopiekuje się mną, będzie mnie wspierał silnym ramieniem, służył radą i rozpieszczał moje podniebienie dobrą kuchnią (ps. nie jem mięsa)
zabierze mnie do kina, na spacer....
l.
hmmm a moze zrobimy tu na forum jakas randke w ciemno albo casting dla danych osob co szukają parnera/ki ????
Luciana poszłabyś na takie randevous?
Luciana poszłabyś na takie randevous?
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
no fakt ale nie napisałaś nic o sobie poza mięsem...a ponoć reklama to potęga...
mogę Ci zrobić reklamę w prasie lokalnej, nawet sama zrobię projekt:) i policzę dobry rabat - to oczywiście zart, ale jakbys chciała serio nie ma sprawy;)
mogę Ci zrobić reklamę w prasie lokalnej, nawet sama zrobię projekt:) i policzę dobry rabat - to oczywiście zart, ale jakbys chciała serio nie ma sprawy;)
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
gazeta? dział matrymonialny? panna z lokum czy popisze lisy pan aktualnie osadzony w zakładzie karnym? ;))))
ale jakaś nieszablonowa reklama to niezły pomysł. nawet seria ogłoszeń do tego ładne zdjęcie, niebanalny opis i skrzynka pocztowa się zapcha :D
jeszcze trochę i będę realizować takie szalone pomysły ;))) czy zastrzegasz prawa autorskie?
ale jakaś nieszablonowa reklama to niezły pomysł. nawet seria ogłoszeń do tego ładne zdjęcie, niebanalny opis i skrzynka pocztowa się zapcha :D
jeszcze trochę i będę realizować takie szalone pomysły ;))) czy zastrzegasz prawa autorskie?
nie nie zastrzegam praw autorskich, projekt moge zrobic...nie myslalam o dziale ogloszeniowym w tym matrymonialnym czy towarzyskim ale o normalnej reklamie kolorowej typu wizytówka itp...
i tak się zastanawiam czy nie wdrozyc tego pomysłu do gazety...
i tak się zastanawiam czy nie wdrozyc tego pomysłu do gazety...
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
toż nie podrywam!!! :) chcę pomóc ot tyle, to źle?
zreszta plany planami, ja tam sobie nie szukam,bo i tak nigdy nie znajdę tego co bym chciała...
zreszta plany planami, ja tam sobie nie szukam,bo i tak nigdy nie znajdę tego co bym chciała...
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
coś co nie istnieje... mam wygórowane wymagania...jak to zdarzyło mi się usłyszeć... bo marzyło mi się prawdziwe ogniste uczucie, które nie wygasa po paru miesiacach czy roku, gdzie starania są z obu stron, szczerośc i zaufanie, wsparcie i ciepło, szacunek, wierność, oddanie, pragnienie, które nie mija i takie tam...ale się wyleczyłam z tych marzeń na szczescie
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
Nie wyglądają na wygórowane, niektóre idealistyczne i może trochę nierealne, ale reszta całkiem rozsądna.
A jak się wyleczyłaś to jakie masz, tak jak większość kobiet; ma być przystojny, bogaty, mieć dużego i by inne ci go zazdrościły?:D
A jak się wyleczyłaś to jakie masz, tak jak większość kobiet; ma być przystojny, bogaty, mieć dużego i by inne ci go zazdrościły?:D
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
nie, wyleczylam sie i nie mam w sumie zadnych, jak mam byc z kims nieszczesliwa to chyba lepiej byc nieszczesliwym samemu
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
bo to juz takie chore czasy...:( ja wiem kobiety tez nie sa idealne, sa i takie co s bardzo zle
ale powiedzcie mi co to za sens starac sie dla kogos, nie przez chwile a ciagle, stawiac ta osobe na pierwszym miejscu, a ta osoba na poczatku spokoju nie dawala byle zdobyc,uwiesc, rozkochac, a potem taka wielka szarość nicość, wszystko jest wazniejsze tylko nie ta niby ukochana...
teraz tylko seks i kasa kasa i seks, koledzy uzywki i inne atrkcje sie licza... a niektorzy to nawet seks olewaja albo traktuja w dziwny sposob, np seks jest po to by miał gosc przyjemnosc, a przyjemnosc ma tylko w momencie jak szczytuje...reszta sie nie liczy
no dajcie spokoj
albo moze ja jestem nienormalna ze dla mnie to wszystko jest chore?????
moglabym ksiazke na ten temat tu napisac ale ktos skopiuje,podpisze sie pod nią i wyda...
ale powiedzcie mi co to za sens starac sie dla kogos, nie przez chwile a ciagle, stawiac ta osobe na pierwszym miejscu, a ta osoba na poczatku spokoju nie dawala byle zdobyc,uwiesc, rozkochac, a potem taka wielka szarość nicość, wszystko jest wazniejsze tylko nie ta niby ukochana...
teraz tylko seks i kasa kasa i seks, koledzy uzywki i inne atrkcje sie licza... a niektorzy to nawet seks olewaja albo traktuja w dziwny sposob, np seks jest po to by miał gosc przyjemnosc, a przyjemnosc ma tylko w momencie jak szczytuje...reszta sie nie liczy
no dajcie spokoj
albo moze ja jestem nienormalna ze dla mnie to wszystko jest chore?????
moglabym ksiazke na ten temat tu napisac ale ktos skopiuje,podpisze sie pod nią i wyda...
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
Jeśli piszesz o jednym facecie, to o niczym to nie świadczy i warto spróbować ponownie.
Jeśli trafiłaś na kilku takich to warto się zastanowić co jest w Tobie nie tak, że takich przyciągasz. Może w złym towarzystwie się obracasz, albo wciąż celujesz w jeden typ (np ze względu na zainteresowania, styl bycia/urodę).
Szarość jest zawsze, bo taka jest codzienność. Kobiety tego nie lubią, faceci nazywają to stabilizacją i właśnie do tego darzą.
Inna kwestia to hierarchia ważności i używki...
Trzeba zatem lepiej dobierać sobie towarzystwo i poznać człowieka nim wejdzie się z nim w związek;)
Jeśli trafiłaś na kilku takich to warto się zastanowić co jest w Tobie nie tak, że takich przyciągasz. Może w złym towarzystwie się obracasz, albo wciąż celujesz w jeden typ (np ze względu na zainteresowania, styl bycia/urodę).
Szarość jest zawsze, bo taka jest codzienność. Kobiety tego nie lubią, faceci nazywają to stabilizacją i właśnie do tego darzą.
Inna kwestia to hierarchia ważności i używki...
Trzeba zatem lepiej dobierać sobie towarzystwo i poznać człowieka nim wejdzie się z nim w związek;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
może zaskoczę, ale to ogołem jest wiele przypadków przerobionych, z różnych sfer... prawie zawsze z dobrego ułożonego domu itd. do tego moje podsumowanie poza moim zyciem są z obserwacji znajomych z pracy, poprzedniej pracy, wsrod sasiadow,starych znajomych...
faceci twierdzisz dążą do stabilizacji - szarości...to dlaczego szukają innych rozrywek,zajęć? ta stabilizacja, wg Ciebie, to to jest to co juz w innym topiku napisałam - faceci to zdobywcy, pobiegają,postaraj się przez chwilę, rozkochają, a potem jest ta szarość,kobieta spada na boczny tor...
faceci twierdzisz dążą do stabilizacji - szarości...to dlaczego szukają innych rozrywek,zajęć? ta stabilizacja, wg Ciebie, to to jest to co juz w innym topiku napisałam - faceci to zdobywcy, pobiegają,postaraj się przez chwilę, rozkochają, a potem jest ta szarość,kobieta spada na boczny tor...
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
Jak na moje oko, to był opis jednego typu faceta.
Kogoś towarzyskiego, ekstrawertyka, kogoś kto potrzebuje bombardować swoje życie dużą ilością różnorodnych bodźców, celów, rywalizacji, zwycięstw. To widać już po Twoim opisie zdobywania kobiety, także po podejściu do życia, ideałów, hierarchii wartości, jak sama piszesz, kasa, używki i atrakcje, a kobieta dopiero gdzieś tam dużo dalej.
Nie wiem w jakim towarzystwie się obracasz ale to nie jest norma, to nie jest typowe. Ludzie mają wiele wad, ale te które wymieniłaś nie są aż tak typowe dla mężczyzn.
Dobrego ułożonego domu? Zazwyczaj używa się takiego określenia odnośnie osób które pochodzą z bogatych rodzin, gdzie rodzice poświęcali czas na zarabianie pieniędzy a nie na wychowywanie dzieci, w rezultacie ich dzieci (niezależnie od swojego wieku) mają bardzo skrzywione poczucie dobra i zła, często nadużywają narkotyków i alkoholu i w efekcie popadają w konflikt z prawem. Rzadko używa się tego określenia do osób dobrych i wartościowych, ale raczej po to by podkreślić że powinno oni być dobrzy a mimo tego co mają nic dobrego z nich nie wyrosło.
Stabilizacja nie oznacza że kobieta spada na boczny tor, ale że facet w pewnym wieku nie potrzebuje kolejnych torów:P
Facet zdobywa i zabiega, tak jak i kobieta na początku bardziej się stara (unika konfliktów, stara się pokazać z najlepszej strony, być zawsze miłą, czułą i usłużną). Wraz z trwaniem związku atmosfera się chłodzi, bo mija etap zakochania - tej chemii, związków które bombardują nasz umysł jak narkotyki. Wtedy ludzie przestają żyć miłością, żyć chwilą i zaczynają patrzeć na związek bardziej długofalowo. Myślą o tym czy do siebie pasują, czy chcą ze sobą spędzić resztę życia, czy chcą mieć razem dzieci, czy ich na to stać, co muszą im zapewnić etc Ich kont widzenia się rozszerza i to jest dążeniem do stabilizacji.
Jak facet po okresie zakochania szuka nowego hobby które da mu tego chemicznego kopa, to wtedy jasnym staje się po co był ten początek - nie po to by być z kimś, ale by być na haju.
Nie wiem jak inni, ale ja jakoś nigdy nie miałem problemu by dostrzec te cechy w kobietach. Typ osoby z adhd, nie może usiedzieć na miejscu i cały czas musi coś robić - jak się interesuje sportem lub pracuje fizycznie to udaje jej się spalić tą energię pożytecznie. W przeciwnym wypadku szuka niewłaściwej pożywki i pakuje się w kłopoty.
Z przezorności najlepiej trzymać się od takich osób z dala;)
Kogoś towarzyskiego, ekstrawertyka, kogoś kto potrzebuje bombardować swoje życie dużą ilością różnorodnych bodźców, celów, rywalizacji, zwycięstw. To widać już po Twoim opisie zdobywania kobiety, także po podejściu do życia, ideałów, hierarchii wartości, jak sama piszesz, kasa, używki i atrakcje, a kobieta dopiero gdzieś tam dużo dalej.
Nie wiem w jakim towarzystwie się obracasz ale to nie jest norma, to nie jest typowe. Ludzie mają wiele wad, ale te które wymieniłaś nie są aż tak typowe dla mężczyzn.
Dobrego ułożonego domu? Zazwyczaj używa się takiego określenia odnośnie osób które pochodzą z bogatych rodzin, gdzie rodzice poświęcali czas na zarabianie pieniędzy a nie na wychowywanie dzieci, w rezultacie ich dzieci (niezależnie od swojego wieku) mają bardzo skrzywione poczucie dobra i zła, często nadużywają narkotyków i alkoholu i w efekcie popadają w konflikt z prawem. Rzadko używa się tego określenia do osób dobrych i wartościowych, ale raczej po to by podkreślić że powinno oni być dobrzy a mimo tego co mają nic dobrego z nich nie wyrosło.
Stabilizacja nie oznacza że kobieta spada na boczny tor, ale że facet w pewnym wieku nie potrzebuje kolejnych torów:P
Facet zdobywa i zabiega, tak jak i kobieta na początku bardziej się stara (unika konfliktów, stara się pokazać z najlepszej strony, być zawsze miłą, czułą i usłużną). Wraz z trwaniem związku atmosfera się chłodzi, bo mija etap zakochania - tej chemii, związków które bombardują nasz umysł jak narkotyki. Wtedy ludzie przestają żyć miłością, żyć chwilą i zaczynają patrzeć na związek bardziej długofalowo. Myślą o tym czy do siebie pasują, czy chcą ze sobą spędzić resztę życia, czy chcą mieć razem dzieci, czy ich na to stać, co muszą im zapewnić etc Ich kont widzenia się rozszerza i to jest dążeniem do stabilizacji.
Jak facet po okresie zakochania szuka nowego hobby które da mu tego chemicznego kopa, to wtedy jasnym staje się po co był ten początek - nie po to by być z kimś, ale by być na haju.
Nie wiem jak inni, ale ja jakoś nigdy nie miałem problemu by dostrzec te cechy w kobietach. Typ osoby z adhd, nie może usiedzieć na miejscu i cały czas musi coś robić - jak się interesuje sportem lub pracuje fizycznie to udaje jej się spalić tą energię pożytecznie. W przeciwnym wypadku szuka niewłaściwej pożywki i pakuje się w kłopoty.
Z przezorności najlepiej trzymać się od takich osób z dala;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
chyba najlepiej upatrzyć delikwenta, rozkochać, porzucić i nastepnego analogicznie i tak cięgiem...ani nudy,ani szarości, za to robić tak jak czesc panów...
same korzysci - facet sie zauroczy,stara sie by Cię zdobyć, skacze wokoł, nie pasuje Ci albo juz zaczela sie ta szarosc...bye bye i polowanie na nastepnego
wiem wredna jestem ale coz tak mi zaswitalo ze mozna i tak...
same korzysci - facet sie zauroczy,stara sie by Cię zdobyć, skacze wokoł, nie pasuje Ci albo juz zaczela sie ta szarosc...bye bye i polowanie na nastepnego
wiem wredna jestem ale coz tak mi zaswitalo ze mozna i tak...
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
Izabell, jesteś wredna:P
A tak serio, to ten wpis zaczął mnie zastanawiać czy to aby nie Ty jesteś problemem Twoich niepowodzeń. Z tego co widzę to Tobie brakuje tego drugiego toru. Nie chcesz związku w którym będzie stabilizacja. Chcesz szukasz nowych doznań, by facet przez całe życie przy Tobie skakał jak przy księżniczce. Jest to jakieś takie jednostronne.
Pewnie faceci przy Tobie czują straszną presję, by każdy dzień był jak pierwsza randka ale jeszcze bardziej wyjątkowy. Nie dają rady i szukają ucieczki, odpoczynku w innych zajęciach.
A tak serio, to ten wpis zaczął mnie zastanawiać czy to aby nie Ty jesteś problemem Twoich niepowodzeń. Z tego co widzę to Tobie brakuje tego drugiego toru. Nie chcesz związku w którym będzie stabilizacja. Chcesz szukasz nowych doznań, by facet przez całe życie przy Tobie skakał jak przy księżniczce. Jest to jakieś takie jednostronne.
Pewnie faceci przy Tobie czują straszną presję, by każdy dzień był jak pierwsza randka ale jeszcze bardziej wyjątkowy. Nie dają rady i szukają ucieczki, odpoczynku w innych zajęciach.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
a tak na serio serio...zawsze jakos ja konczylam zwiazki, czy to trwalo pol roku,dwa iles tam czy osiem lat (bo i takie cus mi sie zdarzylo )...
drugiego toru mam wlasnie dosc i nie chce nic szukac.
Nie jestem tez ksiezniczka, jak mi na kims zalezalo, zawsze byl na pierwszym miejscu, umiałam zrezygnowac z roznych swoich znajomych,zainteresowan,zwyczajow itd dla dobra "zwiazku", nie przestawalam sie starac,wrecz przeciwnie, (np nie umiałam i nie lubilam stac przy garach, a zaczelam i niezle mi to zaczelo wychodzic,sobie nie gotowalam bo jem tyle co nic),wyglad itd,tez zawsze staralam sie robic wszystko tak by bylo na wysoki polysk, jak byla lipa z kasa,sobie odmawialam wielu rzeczy, nie danemu partnerowi, gdy mnie ktos o cos prosil, realizowalam prosbe jesli bylam w stanie ( ppomoc cos zrobic,zalatwic,podrapac po plecach iitp), lozko - dla mnie wazne bylo by rutyna sie nie wdzierala...
a co w zamian? jak nie brak normalnej rozmowy tylko afera - o blaha rzecz, albo inny poszedl na bok, kolejny wyskoczyl z lapami,brak czasu na spokojna rozmowe, inny przypadek - egocentryzm - jemu sie wszystko nalezy i tylko slyszalam ja to,ja tamto, ja chce, ja musze,klamstwa,oszustwa za plecami, owszem nie od razu,ale po jakims czasie co i tak bardzo szybko zawsze wykrywalam ze cos nie halo i nie jeden sie przekonal ze ciezko mnie zrobic w bambuko bo czuje od razu jak cos jest nie tak...
nie spotkalam sie jeszcze z tym by facet byl mi oparciem gdy tego potrzebowalam, by zrobil dla mnie cos wyjatkowego a zarazem jako niby kochajacy cos oczywistego...nie chce mi sie wymieniac wszystkiego bo sporo tego w moim calym dorobku, a pewne rzeczy sa zbyt bolace dla mnie by je poruszac
zwroce uwage tez na taka rzecz ze nigdy nie patrzylam na stan portfela partnera, zawsze pracowalam, nawet chodzac do szkoly łapałam fuchy, by miec swoje pieniadze
to co ze mna nie tak? bo sporo ludzi mi juz powiedzialo ze za dobra jestem i ciagle ktos mi na glowe wchodzil...
drugiego toru mam wlasnie dosc i nie chce nic szukac.
Nie jestem tez ksiezniczka, jak mi na kims zalezalo, zawsze byl na pierwszym miejscu, umiałam zrezygnowac z roznych swoich znajomych,zainteresowan,zwyczajow itd dla dobra "zwiazku", nie przestawalam sie starac,wrecz przeciwnie, (np nie umiałam i nie lubilam stac przy garach, a zaczelam i niezle mi to zaczelo wychodzic,sobie nie gotowalam bo jem tyle co nic),wyglad itd,tez zawsze staralam sie robic wszystko tak by bylo na wysoki polysk, jak byla lipa z kasa,sobie odmawialam wielu rzeczy, nie danemu partnerowi, gdy mnie ktos o cos prosil, realizowalam prosbe jesli bylam w stanie ( ppomoc cos zrobic,zalatwic,podrapac po plecach iitp), lozko - dla mnie wazne bylo by rutyna sie nie wdzierala...
a co w zamian? jak nie brak normalnej rozmowy tylko afera - o blaha rzecz, albo inny poszedl na bok, kolejny wyskoczyl z lapami,brak czasu na spokojna rozmowe, inny przypadek - egocentryzm - jemu sie wszystko nalezy i tylko slyszalam ja to,ja tamto, ja chce, ja musze,klamstwa,oszustwa za plecami, owszem nie od razu,ale po jakims czasie co i tak bardzo szybko zawsze wykrywalam ze cos nie halo i nie jeden sie przekonal ze ciezko mnie zrobic w bambuko bo czuje od razu jak cos jest nie tak...
nie spotkalam sie jeszcze z tym by facet byl mi oparciem gdy tego potrzebowalam, by zrobil dla mnie cos wyjatkowego a zarazem jako niby kochajacy cos oczywistego...nie chce mi sie wymieniac wszystkiego bo sporo tego w moim calym dorobku, a pewne rzeczy sa zbyt bolace dla mnie by je poruszac
zwroce uwage tez na taka rzecz ze nigdy nie patrzylam na stan portfela partnera, zawsze pracowalam, nawet chodzac do szkoly łapałam fuchy, by miec swoje pieniadze
to co ze mna nie tak? bo sporo ludzi mi juz powiedzialo ze za dobra jestem i ciagle ktos mi na glowe wchodzil...
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
Kobieta idealna:)
Masz 28 lat, jeden związek 8 lat, drugi 2 i trzeci pół roku - to jeden z nich musiał być zapoczątkowany gdy nie byłaś nawet pełnoletnia. Ja tam nawet nie wierzę w związki przed 20;)
Opierasz swoje słowa zatem nie na licznych związkach, ale na 2-3 przypadkach. Pewnie głównie na tym jednym najdłuższym?
A czym się kierowałaś wybierając tych facetów, co ci się w nich podobało na samym początku?
Co w Tobie jest nie tak? To że pisząc o tym co robiłaś oceniasz to jako poświęcenie. W związku nie ma miejsca na poświęcenie, bo poświęcenie nie prowadzi do zadowolenia (z wyjątkiem masochistów).
Ty poświęcałaś siebie, liczyłaś na to samo, a jak tego nie dostawałaś to czułaś się źle, pewnie chciałaś by on się zmieniał, dochodziło do kłótni i w końcu miałaś dość widząc że on się nie zmieni i kończyłaś - dobrze to widzę?
Miłość jest wtedy kiedy chcesz coś dawać, nie dlatego że ktoś to oczekuje, ale dlatego że płynie to z serca. I wcale nie oczekujesz za to zapłaty. Jeśli druga osoba ma takie samo podejście to możecie razem tworzyć związek. Jeśli wystarczy jej tylko branie, to lepiej pozwolić tej osobie być z kimś innym, komu będzie chciała ofiarować siebie. Pozostaje znajomość koleżeńska - która może być całkiem satysfakcjonująca. To w gruncie rzeczy dość proste:)
Chociaż wymaga odpowiedniej mentalności względem świata;)
Masz 28 lat, jeden związek 8 lat, drugi 2 i trzeci pół roku - to jeden z nich musiał być zapoczątkowany gdy nie byłaś nawet pełnoletnia. Ja tam nawet nie wierzę w związki przed 20;)
Opierasz swoje słowa zatem nie na licznych związkach, ale na 2-3 przypadkach. Pewnie głównie na tym jednym najdłuższym?
A czym się kierowałaś wybierając tych facetów, co ci się w nich podobało na samym początku?
Co w Tobie jest nie tak? To że pisząc o tym co robiłaś oceniasz to jako poświęcenie. W związku nie ma miejsca na poświęcenie, bo poświęcenie nie prowadzi do zadowolenia (z wyjątkiem masochistów).
Ty poświęcałaś siebie, liczyłaś na to samo, a jak tego nie dostawałaś to czułaś się źle, pewnie chciałaś by on się zmieniał, dochodziło do kłótni i w końcu miałaś dość widząc że on się nie zmieni i kończyłaś - dobrze to widzę?
Miłość jest wtedy kiedy chcesz coś dawać, nie dlatego że ktoś to oczekuje, ale dlatego że płynie to z serca. I wcale nie oczekujesz za to zapłaty. Jeśli druga osoba ma takie samo podejście to możecie razem tworzyć związek. Jeśli wystarczy jej tylko branie, to lepiej pozwolić tej osobie być z kimś innym, komu będzie chciała ofiarować siebie. Pozostaje znajomość koleżeńska - która może być całkiem satysfakcjonująca. To w gruncie rzeczy dość proste:)
Chociaż wymaga odpowiedniej mentalności względem świata;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Przypominają mi się słowa De Mello:
"Pewna kobieta opowiadała mi, że kiedy była dzieckiem, jej kuzyn-jezuita głosił rekolekcje w kościele jezuitów w Milwaukee. Każdą konferencję rozpoczynał słowami:
- "Spełnieniem miłości jest poświecenie, jej miarą brak egoizmu". Wspaniałe stwierdzenie.
Zapytałem ją: - Czy chciałabyś, abym cię kochał kosztem mego szczęścia?
- Tak - odparła.
Jakież to urzekające! Czyż to nie cudowne? Kochałaby mnie kosztem swego szczęścia, a ja kochałbym ją kosztem mego szczęścia. I tak mielibyśmy w konsekwencji dwie nieszczęśliwe istoty. Ale to nieważne, niech żyje miłość."
"istnieją dwa rodzaje interesowności. Myślę, że powinienem wymienić trzy. Pierwsza, kiedy czynię coś, co sprawia mi przyjemność albo raczej - gdy pozwalam sobie na doznawanie przyjemności. Druga, kiedy pozwalam sobie na przyjemność sprawiania przyjemności innym. Nie powinniście być z tego dumni. Nie sądźcie, że z tego powodu jesteście wspaniali. Jesteście po prostu przeciętnymi osobami, tyle że o bardziej wyrafinowanym guście. Macie dobry smak, ale nie świadczy to bynajmniej o stanie waszego ducha. Jako dziecko lubiłeś coca-colę, teraz jesteś dorosły i cenisz smak chłodnego piwa w upalny dzień. Masz wyrobiony smak. Jako dziecko uwielbiałeś czekoladę, teraz jesteś starszy i lubisz słuchać symfonii i czytać poezje. Masz tylko bardziej wyrafinowane gusta. Ale ciągle lubisz przyjemności, choć teraz jest to przyjemność płynąca ze sprawiania innym przyjemności. W końcu mamy trzeci typ (najgorszy), kiedy robisz coś dobrego tylko po to, by uniknąć złego samopoczucia. Jednak spełnianie dobra nie daje ci przyjemności, wręcz przeciwnie, wywołuje w tobie negatywne uczucia. Nie cierpisz tego. Poświęcasz się w imię miłości, ale to ci się nie podoba.
(...)
Bywa przecież i tak:
- Czy mógłbym wpaść do ciebie dziś wieczorem, ojcze?
- Ależ tak, bardzo proszę.
Tymczasem nie chcę się z nim spotkać i nie cierpię tych spotkań. Chcę oglądać telewizję, ale jakże śmiałbym mu odmówić? Nie umiem powiedzieć - nie. Mówię: "Ależ tak, oczywiście", choć w duchu myślę: "O Boże, muszę to zrobić". Spotkanie z nim jest dla mnie nieprzyjemne, ale i powiedzenie mu o tym jest także nieprzyjemne - tak więc wybieram mniejsze zło i mówię:
- Dobrze wpadnij.
I kiedy będzie już po wszystkim, kiedy wyjdzie, będę szczęśliwy. Wreszcie przestanę się fałszywie uśmiechać. Ale właśnie wchodzi.
- Jak się masz?
- Cudownie - odpowiada i mówi, jak to lubi ze mną pracować, a ja myślę: "O Boże, kiedy wreszcie przejdzie do rzeczy". W końcu mówi, o co mu chodzi, a ja metaforycznie wyrzucam go z mieszkania, mówiąc:
- Każdy głupek rozwiązałby ten problem samodzielnie - i odsyłam go do literatury przedmiotu. "No, wreszcie się od niego uwolniłem" - myślę. Następnego ranka przy śniadaniu (ponieważ nie czuję się wobec niego w porządku) podchodzę doń i mówię:
- No i jak tam.
A on odpowiada: - Całkiem nieźle. I dodaje: - Wie ojciec, to, co wczoraj ojciec mi powiedział, bardzo mi pomogło. Czy moglibyśmy spotkać się jeszcze dziś po lunchu?
"O Boże!" - westchnąłem w duchu.
Taki sposób spełniania dobrych uczynków jest najgorszy z możliwych."
"Pewna kobieta opowiadała mi, że kiedy była dzieckiem, jej kuzyn-jezuita głosił rekolekcje w kościele jezuitów w Milwaukee. Każdą konferencję rozpoczynał słowami:
- "Spełnieniem miłości jest poświecenie, jej miarą brak egoizmu". Wspaniałe stwierdzenie.
Zapytałem ją: - Czy chciałabyś, abym cię kochał kosztem mego szczęścia?
- Tak - odparła.
Jakież to urzekające! Czyż to nie cudowne? Kochałaby mnie kosztem swego szczęścia, a ja kochałbym ją kosztem mego szczęścia. I tak mielibyśmy w konsekwencji dwie nieszczęśliwe istoty. Ale to nieważne, niech żyje miłość."
"istnieją dwa rodzaje interesowności. Myślę, że powinienem wymienić trzy. Pierwsza, kiedy czynię coś, co sprawia mi przyjemność albo raczej - gdy pozwalam sobie na doznawanie przyjemności. Druga, kiedy pozwalam sobie na przyjemność sprawiania przyjemności innym. Nie powinniście być z tego dumni. Nie sądźcie, że z tego powodu jesteście wspaniali. Jesteście po prostu przeciętnymi osobami, tyle że o bardziej wyrafinowanym guście. Macie dobry smak, ale nie świadczy to bynajmniej o stanie waszego ducha. Jako dziecko lubiłeś coca-colę, teraz jesteś dorosły i cenisz smak chłodnego piwa w upalny dzień. Masz wyrobiony smak. Jako dziecko uwielbiałeś czekoladę, teraz jesteś starszy i lubisz słuchać symfonii i czytać poezje. Masz tylko bardziej wyrafinowane gusta. Ale ciągle lubisz przyjemności, choć teraz jest to przyjemność płynąca ze sprawiania innym przyjemności. W końcu mamy trzeci typ (najgorszy), kiedy robisz coś dobrego tylko po to, by uniknąć złego samopoczucia. Jednak spełnianie dobra nie daje ci przyjemności, wręcz przeciwnie, wywołuje w tobie negatywne uczucia. Nie cierpisz tego. Poświęcasz się w imię miłości, ale to ci się nie podoba.
(...)
Bywa przecież i tak:
- Czy mógłbym wpaść do ciebie dziś wieczorem, ojcze?
- Ależ tak, bardzo proszę.
Tymczasem nie chcę się z nim spotkać i nie cierpię tych spotkań. Chcę oglądać telewizję, ale jakże śmiałbym mu odmówić? Nie umiem powiedzieć - nie. Mówię: "Ależ tak, oczywiście", choć w duchu myślę: "O Boże, muszę to zrobić". Spotkanie z nim jest dla mnie nieprzyjemne, ale i powiedzenie mu o tym jest także nieprzyjemne - tak więc wybieram mniejsze zło i mówię:
- Dobrze wpadnij.
I kiedy będzie już po wszystkim, kiedy wyjdzie, będę szczęśliwy. Wreszcie przestanę się fałszywie uśmiechać. Ale właśnie wchodzi.
- Jak się masz?
- Cudownie - odpowiada i mówi, jak to lubi ze mną pracować, a ja myślę: "O Boże, kiedy wreszcie przejdzie do rzeczy". W końcu mówi, o co mu chodzi, a ja metaforycznie wyrzucam go z mieszkania, mówiąc:
- Każdy głupek rozwiązałby ten problem samodzielnie - i odsyłam go do literatury przedmiotu. "No, wreszcie się od niego uwolniłem" - myślę. Następnego ranka przy śniadaniu (ponieważ nie czuję się wobec niego w porządku) podchodzę doń i mówię:
- No i jak tam.
A on odpowiada: - Całkiem nieźle. I dodaje: - Wie ojciec, to, co wczoraj ojciec mi powiedział, bardzo mi pomogło. Czy moglibyśmy spotkać się jeszcze dziś po lunchu?
"O Boże!" - westchnąłem w duchu.
Taki sposób spełniania dobrych uczynków jest najgorszy z możliwych."
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
moze zle to opisalam trochę ze tak to odbierasz, ale jest to inaczej...
a co wieku...kobiety dojrzewają do roznych rzeczy szybciej niz panowie...
ja nie oceniałam swych dialan jako jakies wielkie poswiecenie, zawsze wychodzilam z zalozenia, ze w "milosci" wazne jest dawac...a ze to nie dziala na dwie strony czesto po jakims czasie to druga sprawa
a co wieku...kobiety dojrzewają do roznych rzeczy szybciej niz panowie...
ja nie oceniałam swych dialan jako jakies wielkie poswiecenie, zawsze wychodzilam z zalozenia, ze w "milosci" wazne jest dawac...a ze to nie dziala na dwie strony czesto po jakims czasie to druga sprawa
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
Nie chodzi o dawanie, ale o stosunek do dawania pod dawaniu.
To jak stosunek do stosunku po stosunku:P
Stąd i te cytaty z De Mello.
Jeśli chodzi o to że kobiety szybciej dojrzewają, to jeśli nie chodzi o rosnące cycki, to ja w to jakoś nie mogę uwierzyć:P
Emocjonalnie nie widzę tego by kobiety dojrzewały szybciej.
Znam ten mit, bo on często występuje w języku potocznym. W literaturze też kilka razy się z tym zetknąłem, ale jakoś bez szczegółów. Może to kwestia statystyczna, o tak małym natężeniu że nie da się tego dostrzec "gołym okiem". Po tej głośnej sprawie Stapela wielu naukowców zwróciło uwagę że ich koledzy po fachu są jak wędkarze, i by błysnąć w oczach opinii publicznej lubią wyolbrzymiać efekt swoich badań.
Powiedziałbym że dojrzewamy nie ze względu na płeć, ale przez wzgląd na sytuację (doświadczenia które nas kształtują i wymagają dojrzałości).
To jak stosunek do stosunku po stosunku:P
Stąd i te cytaty z De Mello.
Jeśli chodzi o to że kobiety szybciej dojrzewają, to jeśli nie chodzi o rosnące cycki, to ja w to jakoś nie mogę uwierzyć:P
Emocjonalnie nie widzę tego by kobiety dojrzewały szybciej.
Znam ten mit, bo on często występuje w języku potocznym. W literaturze też kilka razy się z tym zetknąłem, ale jakoś bez szczegółów. Może to kwestia statystyczna, o tak małym natężeniu że nie da się tego dostrzec "gołym okiem". Po tej głośnej sprawie Stapela wielu naukowców zwróciło uwagę że ich koledzy po fachu są jak wędkarze, i by błysnąć w oczach opinii publicznej lubią wyolbrzymiać efekt swoich badań.
Powiedziałbym że dojrzewamy nie ze względu na płeć, ale przez wzgląd na sytuację (doświadczenia które nas kształtują i wymagają dojrzałości).
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
a jak si niu szuka to ma sie swiety spokoj :) ze znow sie czlowiek nie przejedzie...
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
jezusie :)
ilosc zdrad maleznskich to constans
potrzeba w przyblizeniu dokladnie tyle kobiet co mezczyzn aby zdrada malzenska miala miejsce
jesli rosnie liczba kobiet, ktore jej sie dopusczaja
to w slad za tym idzie ilosc mezczyzn i vice versa
tendencje ulegaja pewnym zmianom na przestrzeni lat, jednak ciagle jest podobnie
roznice polegaja zas na tym, ze w okreslonych czasach mowi sie o tym glosniej, w innych z kolei proboje taic
zadziwiajace jest tez to (a dzieje sie tak od setek lat), iz dana kobieta ma sie za tak nadzwyczajna, ze nie ma na swiecie godnego jej partnera
marek g. dal tu pewna wskazowke
nie dokazuj, mila nie dokazuj... przeciez nie jest z ciebie taki cud :)
pozdrawiam cudowne i te mniej :)
ilosc zdrad maleznskich to constans
potrzeba w przyblizeniu dokladnie tyle kobiet co mezczyzn aby zdrada malzenska miala miejsce
jesli rosnie liczba kobiet, ktore jej sie dopusczaja
to w slad za tym idzie ilosc mezczyzn i vice versa
tendencje ulegaja pewnym zmianom na przestrzeni lat, jednak ciagle jest podobnie
roznice polegaja zas na tym, ze w okreslonych czasach mowi sie o tym glosniej, w innych z kolei proboje taic
zadziwiajace jest tez to (a dzieje sie tak od setek lat), iz dana kobieta ma sie za tak nadzwyczajna, ze nie ma na swiecie godnego jej partnera
marek g. dal tu pewna wskazowke
nie dokazuj, mila nie dokazuj... przeciez nie jest z ciebie taki cud :)
pozdrawiam cudowne i te mniej :)
dobrze, to bardziej dosadnie: zdradza więcej "mężatek"/zajętych kobiet niż zajętych mężczyzn. Zauważyłam, ze moi znajomi - mężczyźnie którzy są praktycznie wszyscy wolni na seks umawiają się z zajętymi kobietami. Wolne na nich nie lecą ( nie wiem czemu ) bo poza tym, ze umawiają się na seks z mężatkami czy zajętymi kobietami są świetnymi mężczyznami a każdy ma swoje potrzeby. W tym momencie Twoja kalkulacja nie ma sensu. Nie wnikajmy w szczegóły bo zaraz usłyszę " jaka baba by chciała faceta który bzyka mężatki" ale osobiście uważam że jak suka nie da-pies nie weźmie. Znam nieliczne przypadki aby mężczyzna zostawił kobietę samą z dzieckiem, bez środków do życia, okradł jej konto itp. Co do kobiet, niestety, moi znajomi-mężczyźnie zostali oszukani, zdradzani, po latach małżeństwa slyszeli że kobieta wzięła ich za męża bo miał kasę-teraz jej nie ma.
Wracają do punktu głównego. Gdyby kobiety nie myślały ze są takie cudowne i nie miały tak wysokiego mniemania o sobie bez problemu by znalazły fajnego mężczyznę a tak to oni umawiają się z mężatkami i wychodzą na kochanków.
Brzmi to dość drastycznie ale coś musi w tym być. Nikt nie powiedział że musi być 1:1, może być 1 mężczyzna: 5 kobiet i do tego zajętych. I kto tu jest świnią? ten jeden facet czy 5 kobiet ktore mają mężów?
Wracają do punktu głównego. Gdyby kobiety nie myślały ze są takie cudowne i nie miały tak wysokiego mniemania o sobie bez problemu by znalazły fajnego mężczyznę a tak to oni umawiają się z mężatkami i wychodzą na kochanków.
Brzmi to dość drastycznie ale coś musi w tym być. Nikt nie powiedział że musi być 1:1, może być 1 mężczyzna: 5 kobiet i do tego zajętych. I kto tu jest świnią? ten jeden facet czy 5 kobiet ktore mają mężów?
powszechnie pokutuje opinia o braku wolnych mezczyzn
mezatce byloby bardzo ciezko znalezc ich dwoch, o pieciu nawet nie wspomne
wiem, ze wiesz lepiej co odpowiem :)
niestety powiedzialbym co innego :)
chocby, ze baba chce chlopa, a chlop babe
niezaleznie od ich aktualnego stanu - w tam caly jest ambaras aby dwoje chcialo na raz
a chca
tak juz calkiem na marginesie... nie mam nic przeciwko seksowi pozamalzenskiemu ani w ogole seksowi
z cala pewnoscia jestem przeciwny zwiazkom z pobudek materialnych
i tu mysle, ze jest pies pogrzebany
bo ani to zwiazek, ani burdel
mezatce byloby bardzo ciezko znalezc ich dwoch, o pieciu nawet nie wspomne
wiem, ze wiesz lepiej co odpowiem :)
niestety powiedzialbym co innego :)
chocby, ze baba chce chlopa, a chlop babe
niezaleznie od ich aktualnego stanu - w tam caly jest ambaras aby dwoje chcialo na raz
a chca
tak juz calkiem na marginesie... nie mam nic przeciwko seksowi pozamalzenskiemu ani w ogole seksowi
z cala pewnoscia jestem przeciwny zwiazkom z pobudek materialnych
i tu mysle, ze jest pies pogrzebany
bo ani to zwiazek, ani burdel
Standardowo zgadzam się z Milka87:)
Dodam że to wcale nie musi być wolny facet.
Może to być też kwestia ewolucyjna, bo wiadomo że ma iść na ilość a nie na jakość. I pewnie jej starcza jeden kochanek a on musi mieć ich kilka.
Są jeszcze kwestie które dostrzega gosiah w którymś temacie. Chodzi o to że kobiety w swoim feminizmie postrzegają swoją wolność porównując ją z tym co robią mężczyźni i próbując być takie jak my.
Tylko że my jesteśmy niedoskonali i wstydzimy się tego, a one z tej naszej niedoskonałości chcą uczynić swoją cnotę.
Jak facet zdradza to się tak z tym nie obnosi. Facet rzadko pisze szukam kochanki. On szuka seksu. Często nawet się nie przyznaje że ma żonę, bo nie jest dumny z tego co robi. Dla kobiet mówienie o zdradzie jest tak samo istotne jak samo zdradzanie.
Inna kwestia to propagowanie pewnych postaw. Jedne zło to zdradzanie, ale większe to mówienie o tym głośno, chwalenie się tym, przekonywanie innych że to dobre i doradzanie innym kobietom że powinny to zrobić. Często w necie się z tym spotykam - zdrada jako wakacje, przygoda, odskocznia od domowego życia etc. Romanse, komedie romantyczne, internet, tv - to jest wszędzie. Zewsząd kobiety zachęcają kobiety do zdrad.
Jak facet mówi że mu źle w związku to dostaje radę "porozmawiaj z nią, napraw to, walcz o to uczucie" jak taki sam temat dotyczy kobiety to zawsze pada "znajdź sobie kochanka" rzadziej, choć także często "rzuć go i znajdź sobie nowego".
To wszystko ma znaczenie.
Szczerze powiem to nie wiem kto więcej zdradza, ale na pewno kobiety czują z tego powodu większą dumę i na pewno bardziej się tym chwalą.
Dodam że to wcale nie musi być wolny facet.
Może to być też kwestia ewolucyjna, bo wiadomo że ma iść na ilość a nie na jakość. I pewnie jej starcza jeden kochanek a on musi mieć ich kilka.
Są jeszcze kwestie które dostrzega gosiah w którymś temacie. Chodzi o to że kobiety w swoim feminizmie postrzegają swoją wolność porównując ją z tym co robią mężczyźni i próbując być takie jak my.
Tylko że my jesteśmy niedoskonali i wstydzimy się tego, a one z tej naszej niedoskonałości chcą uczynić swoją cnotę.
Jak facet zdradza to się tak z tym nie obnosi. Facet rzadko pisze szukam kochanki. On szuka seksu. Często nawet się nie przyznaje że ma żonę, bo nie jest dumny z tego co robi. Dla kobiet mówienie o zdradzie jest tak samo istotne jak samo zdradzanie.
Inna kwestia to propagowanie pewnych postaw. Jedne zło to zdradzanie, ale większe to mówienie o tym głośno, chwalenie się tym, przekonywanie innych że to dobre i doradzanie innym kobietom że powinny to zrobić. Często w necie się z tym spotykam - zdrada jako wakacje, przygoda, odskocznia od domowego życia etc. Romanse, komedie romantyczne, internet, tv - to jest wszędzie. Zewsząd kobiety zachęcają kobiety do zdrad.
Jak facet mówi że mu źle w związku to dostaje radę "porozmawiaj z nią, napraw to, walcz o to uczucie" jak taki sam temat dotyczy kobiety to zawsze pada "znajdź sobie kochanka" rzadziej, choć także często "rzuć go i znajdź sobie nowego".
To wszystko ma znaczenie.
Szczerze powiem to nie wiem kto więcej zdradza, ale na pewno kobiety czują z tego powodu większą dumę i na pewno bardziej się tym chwalą.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
apropo wypowiedzi jurka no teraz chcesz powiedzieć że stan nie ma znaczenia? przecież o to chodzi, to jest decydujące. Zdrada zawsze będzie zła, w sytuacji gdy facet jest wolny to niech mi wisi czy kobieta jest wolna czy zajęta. Bez jej zgody nie będzie stosunku. Powtarzam; jak suka nie da, pies nie weźmie. To podstawa.
A z resztą wypowiedzi Anty zgadzam się również. Choć powiem Ci że w towarzystwie kobiet najczęściej jednak zamiast kochanka ja akurat słyszę jak koleżanki koleżankom radzą "olej go i znajdź innego" a gdy ta gada że nie zostawi to wtedy radzą poszukać kochanka. Rzadko kiedy pada " porozmawiajcie szczerze-to lekarstwo na wszystko". Co się dziwić że tak się dzieje skoro ludzie nie potrafią ze sobą rozmawiać.
Fajnych facetów można spotkać wszędzie, powtórzę: drogie panie zmieńcie nastawienia, przestańcie żyć w świecie fantazji szukając ideału a ujrzycie wielu wspaniałych mężczyzn wokół was.
A z resztą wypowiedzi Anty zgadzam się również. Choć powiem Ci że w towarzystwie kobiet najczęściej jednak zamiast kochanka ja akurat słyszę jak koleżanki koleżankom radzą "olej go i znajdź innego" a gdy ta gada że nie zostawi to wtedy radzą poszukać kochanka. Rzadko kiedy pada " porozmawiajcie szczerze-to lekarstwo na wszystko". Co się dziwić że tak się dzieje skoro ludzie nie potrafią ze sobą rozmawiać.
Fajnych facetów można spotkać wszędzie, powtórzę: drogie panie zmieńcie nastawienia, przestańcie żyć w świecie fantazji szukając ideału a ujrzycie wielu wspaniałych mężczyzn wokół was.
Milka87: kwestia umawiania się wolnych facetów z zajętymi kobietami: mężatka czy kobieta zajęta nie stawia takich wymagań jak dziewczyna czy partnerka. Posiadanie kochanki do niczego nie zobowiązuje. W każdej chwili można ją zmienić na inną zaniedbywaną cudzą żonę. Bardzo wygodne. Dyskrecja zapewniona. Jak będzie za bardzo natrętna, zawsze poinformowaniem o wszystkim męża można postraszyć. Stała kobieta do łóżka często dzwonić czy pisać nie będzie/bo mąż, dzieci, obowiązki/. Odpada już korzystanie z agencji towarzyskiej czy seks z przygodnie poznaną dziewczyną. Nigdzie się z nią nie wyjedzie, znajomym nie przedstawi. A jak trafi się jakaś wspaniała singielka, to mężatka pójdzie w odstawkę. Żyć i nie umierać. Super rozwiązanie. Dobrze, że tacy single się łajdaczą i normalnym wolnym kobietom głowy nie zawracają. Sądzę, że w większości przypadków motywem wchodzenia w takie relacje jest posiadanie kobiety do łóżka, unikanie zobowiązań i odpowiedzialności.
Niech wszyscy, którzy źle mi życzą, pocałują mnie w d*pę.
Ogólnie odnośnie tego tematu.
Kiedyś wypytywałem ludzi o taką rzecz:
Nieznajoma osoba płci przeciwnej zaprasza Cie na przysłowiową kawę, a jesteś w związku, co robisz?
I drugą wersja, dawna miłość, spotyka Cię przypadkiem i zaprasza cię na "kawę", zgadzasz się?
Mój kumpel, będąc wtedy w związku odpowiedział "po co?" a po jego minie widziałem że on w ogólnie nie rozumie, po co miałby się spotykać z inną kobietą mając już dziewczynę? Dla niego to niepojęte.
Na kilkanaście kobiet które zapytałem, żadna by nie odmówiła. Jedna, 100% katoliczka powiedziała że zadzwoniłaby do faceta by mu o tym powiedzieć, a znaczna większość z reszty pytanych przyznała się że nie tylko by o tym nie powiedziały, ale jeszcze by go oszukały mówiąc że byłem gdzieś indziej, z kimś innym. I wiem że tak robią, bo kilkukrotnie byłem świadkiem jak to robiły, gdy facet dzwonił gdy spędzały czas ze mną.
Napisałem to, aby zwrócić też uwagę na inną kwestię. Mężczyzna w szczęśliwym związku nie szuka kochanki. Robi to albo jak jest znudzony, albo jak jest nieszczęśliwy, albo jak ma jakieś kompleksy (lub kryzys wieku średniego). Kobieta niezależnie od tego w jakim jest związku zawsze rozgląda się za lepszym facetem.
Może to wynika z ewolucji z potrzeby poszukiwania samca alfa, ale jest w tym coś smutnego. I jest to odpowiedzią na wiele z tych kwestii które zostały tu poruszone.
Kiedyś wypytywałem ludzi o taką rzecz:
Nieznajoma osoba płci przeciwnej zaprasza Cie na przysłowiową kawę, a jesteś w związku, co robisz?
I drugą wersja, dawna miłość, spotyka Cię przypadkiem i zaprasza cię na "kawę", zgadzasz się?
Mój kumpel, będąc wtedy w związku odpowiedział "po co?" a po jego minie widziałem że on w ogólnie nie rozumie, po co miałby się spotykać z inną kobietą mając już dziewczynę? Dla niego to niepojęte.
Na kilkanaście kobiet które zapytałem, żadna by nie odmówiła. Jedna, 100% katoliczka powiedziała że zadzwoniłaby do faceta by mu o tym powiedzieć, a znaczna większość z reszty pytanych przyznała się że nie tylko by o tym nie powiedziały, ale jeszcze by go oszukały mówiąc że byłem gdzieś indziej, z kimś innym. I wiem że tak robią, bo kilkukrotnie byłem świadkiem jak to robiły, gdy facet dzwonił gdy spędzały czas ze mną.
Napisałem to, aby zwrócić też uwagę na inną kwestię. Mężczyzna w szczęśliwym związku nie szuka kochanki. Robi to albo jak jest znudzony, albo jak jest nieszczęśliwy, albo jak ma jakieś kompleksy (lub kryzys wieku średniego). Kobieta niezależnie od tego w jakim jest związku zawsze rozgląda się za lepszym facetem.
Może to wynika z ewolucji z potrzeby poszukiwania samca alfa, ale jest w tym coś smutnego. I jest to odpowiedzią na wiele z tych kwestii które zostały tu poruszone.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
no nie wiem, ja nigdy się za innym,"lepszym" facetem nie rozglądałam bo nie czułam takiej potrzeby. Nie zmienia to jednak faktu, ze miałam, mam i będę mieć kumpli-facetów. Mój mężczyzna ma koleżanki i mi to nie przeszkadza. JEŻELI SIĘ SOBIE UFA. To podstawa. Trochę mnie przestraszyłam bo zabrzmiało to co napisałeś jak meldunki, tzn kobiety powinny się meldować gdzie idą i z kim ale mam nadzieję, że to niesłuszne odczucie ;)
Temat szukania już się zakończył a wątek ewoluował - co się zdarza częściej niż myślisz;)
Zresztą gdybyśmy tak ściśle trzymali się celu tego tematu, to nie chodziło o szukanie faceta ale o informacje o tym gdzie go szukać lub jak znaleźli się ci którzy się znaleźli:)
"Szukamy" (tym bardziej w liczbie mnogiej), to też odejście od tematu. A że ten temat nie został rozwinięty odpowiednio to umarł śmiercią naturalną.
Jak chcesz szukać to chyba powinnaś założyć własny wątek - chociaż i to nie gwarantuje ci że Twój temat nie zejdzie na boczny tor;)
Zresztą gdybyśmy tak ściśle trzymali się celu tego tematu, to nie chodziło o szukanie faceta ale o informacje o tym gdzie go szukać lub jak znaleźli się ci którzy się znaleźli:)
"Szukamy" (tym bardziej w liczbie mnogiej), to też odejście od tematu. A że ten temat nie został rozwinięty odpowiednio to umarł śmiercią naturalną.
Jak chcesz szukać to chyba powinnaś założyć własny wątek - chociaż i to nie gwarantuje ci że Twój temat nie zejdzie na boczny tor;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Dla mnie pytanie a tym bardziej odpowiedź na pytanie" gdzie znaleźć fajnego faceta" jest bez sensu o czym już dawałam znać wyżej. Zresztą wiele tematów na tym i różnych forach jest bez sensu.
Polecam spotkania dla fanow astronomii. Ciekawe która pani z entuzjazmem słuchałaby o czarnych dziurach albo uczestniczyła w dyskusji o teoriach Hawkingach. Domniemam, że niewiele a jeśli już jakaś by się znalazła to byłaby na tyle błyskotliwa, że już by dawno chodziła na takie spotkania zamiast zadawać tego typu bezsensowne pytania na forum.
Polecam spotkania dla fanow astronomii. Ciekawe która pani z entuzjazmem słuchałaby o czarnych dziurach albo uczestniczyła w dyskusji o teoriach Hawkingach. Domniemam, że niewiele a jeśli już jakaś by się znalazła to byłaby na tyle błyskotliwa, że już by dawno chodziła na takie spotkania zamiast zadawać tego typu bezsensowne pytania na forum.
jesliby chodzila, to moze nie mialaby czasu na poznanie faceta wczesniej
az tu nagle wpada na pomysl... i sru
mysle, ze deprecjonujesz wiele kobiet
sens rowniez
ludzie (w tym kobiety) odkrywaja nowe zainteresowania
dobry mowca, zapaleniec moglby z pewnoscia nie jedna zarazic swym entuzjamem
chocby do czarnych dziur (bardzo ciekawa kwestia swoja droga)
az tu nagle wpada na pomysl... i sru
mysle, ze deprecjonujesz wiele kobiet
sens rowniez
ludzie (w tym kobiety) odkrywaja nowe zainteresowania
dobry mowca, zapaleniec moglby z pewnoscia nie jedna zarazic swym entuzjamem
chocby do czarnych dziur (bardzo ciekawa kwestia swoja droga)
ja tylko uderzam w to, że pasja, zainteresowania to główna droga do poznania kogoś kto dzieliłby z nami życie. Jeśli w związku ludzie mają tą samą pasję to już połowa sukcesu. Nie ma nic gorszego niż ludzie których nic nie łączy. Można mieć różne charaktery ale jeśli ma się podobne zainteresowania to jest świetna baza do budowania czegoś trwalszego.
Tym samym cofamy się do początku- zastanówcie się co was interesuje, jakie macie pasje i szukajcie ludzi podobnych do was.
Nie wiem jak można na to nie wpaść i rozmyślać 'hmm gdzie mozna spotkać fajnych facetów? "
Tym samym cofamy się do początku- zastanówcie się co was interesuje, jakie macie pasje i szukajcie ludzi podobnych do was.
Nie wiem jak można na to nie wpaść i rozmyślać 'hmm gdzie mozna spotkać fajnych facetów? "
mozna ...
dlatego, ze olbrzymie masy spoleczenstw kultury zachodu propaguja zycie bez zainteresowan
kazdy ma jednak prawo do uczucia, kazdy jest tez do niego zdolny
prawdziwa miloscia moga sie cieszyc wszyscy
pasja jest przydatna
rowniez nie wyobrazam sobie swojego zwiazku bez wspolnych zainteresowan... nie jestem jednak pepkiem wszechswiata
dlatego, ze olbrzymie masy spoleczenstw kultury zachodu propaguja zycie bez zainteresowan
kazdy ma jednak prawo do uczucia, kazdy jest tez do niego zdolny
prawdziwa miloscia moga sie cieszyc wszyscy
pasja jest przydatna
rowniez nie wyobrazam sobie swojego zwiazku bez wspolnych zainteresowan... nie jestem jednak pepkiem wszechswiata
Milka, podejrzewam że gdybyś wpadła na takie spotkanie fanów astronomii to znalazłabyś tam więcej samotnych osób niż na przeciętnej ulicy.
Błyskotliwość czy posiadanie pasji nijak się ma do związków, niestety.
Pasje pożerają czas, są często wynikiem ucieczki od rzeczywistości i odbijają się na umiejętnościach społecznych, które mają jednak znaczący wpływ na bycie z kimś.
O ile u kobiet pomocą może być uroda, to facet nie umiejący poderwać kobiety, lub spędzać z nią czas i rozmawiać, chowający się za pasją np do astronomii, nawet we własnym środowisku (spotkaniu fanów) szanse zdobycia kobiety ma nikłe.
Warto też zwrócić uwagę, że wiele pasji jest powiązanych z płcią - co ma oczywiście dwie strony medalu. Posiadając złe zainteresowania możemy znacznie zmniejszyć swoje szanse poznania kogoś płci przeciwnej, ale wybierając właściwie znacznie je podnieść (tylko czy to będzie nasza pasja, czy nasza metoda na podryw?).
Chociaż i to może być zwodnicze. Wybierając szkołę pod kontem zainteresowań trafiłem do klasy gdzie na kilkadziesiąt osób facetów było 3:) I bardzo mi się ta szkoła podobała;) Nauka też:D
Ale kilka kobiet opowiadało mi o analogicznej sytuacji, gdzie one były otoczone samymi facetami i wcale nie był to atut. W jednym przypadku dziewczyna miała wielu kolegów, ale z żadnym nie zanosiło się na nic więcej - może przez wybór bardziej męskiej dziedziny widziano w niej mniej z kobiety. Inna nie mogła nawiązać nawet koleżeńskich relacji, bo prócz tematu pasji rozmowy się nie kleiły.
Błyskotliwość czy posiadanie pasji nijak się ma do związków, niestety.
Pasje pożerają czas, są często wynikiem ucieczki od rzeczywistości i odbijają się na umiejętnościach społecznych, które mają jednak znaczący wpływ na bycie z kimś.
O ile u kobiet pomocą może być uroda, to facet nie umiejący poderwać kobiety, lub spędzać z nią czas i rozmawiać, chowający się za pasją np do astronomii, nawet we własnym środowisku (spotkaniu fanów) szanse zdobycia kobiety ma nikłe.
Warto też zwrócić uwagę, że wiele pasji jest powiązanych z płcią - co ma oczywiście dwie strony medalu. Posiadając złe zainteresowania możemy znacznie zmniejszyć swoje szanse poznania kogoś płci przeciwnej, ale wybierając właściwie znacznie je podnieść (tylko czy to będzie nasza pasja, czy nasza metoda na podryw?).
Chociaż i to może być zwodnicze. Wybierając szkołę pod kontem zainteresowań trafiłem do klasy gdzie na kilkadziesiąt osób facetów było 3:) I bardzo mi się ta szkoła podobała;) Nauka też:D
Ale kilka kobiet opowiadało mi o analogicznej sytuacji, gdzie one były otoczone samymi facetami i wcale nie był to atut. W jednym przypadku dziewczyna miała wielu kolegów, ale z żadnym nie zanosiło się na nic więcej - może przez wybór bardziej męskiej dziedziny widziano w niej mniej z kobiety. Inna nie mogła nawiązać nawet koleżeńskich relacji, bo prócz tematu pasji rozmowy się nie kleiły.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Anty chodziłam na takie spotkania i owszem, osoby samotne były ale nie przypominam sobie aby była ich większość :-) Może czasy się zmieniły bo od braku czasu i sprzętu dawno mnie nie było :-)
Każdy przypadek jest inny. Ja i mój mężczyzna mamy kilka wspólnych pasji i to nas łączy. Nie potrafiłabym być z człowiekiem który nie czuje tego co ja, no ale to jak mówimy każdy przypadek jest inny. Albo ja miałam szczęście, ze najpierw się zauroczyłam a jak się okazało, mamy wiele wspólnego.
"O ile u kobiet pomocą może być uroda, to facet nie umiejący poderwać kobiety, lub spędzać z nią czas i rozmawiać, chowający się za pasją np do astronomii, nawet we własnym środowisku (spotkaniu fanów) szanse zdobycia kobiety ma nikłe."
Tak, zgadzam się z tym ale mi chodzi o to, że wspólne pasje mogą być ( nigdzie chyba nie napisałam, ze muszą) dobrą bazą do powstawania czegoś trwalszego. Ja bym to ujęła wprost: Jak facet jest c**** to nic mu nie pomoże :P
I z resztą też się zgadzam i tutaj chyba musi zadziałaś "szczęście" czy też czynnik prawdopodobieństwa by akurat trafić na"tą" osobę. Nie popadajmy w skrajności w skrajność bo i Ty masz dobre argumenty, sądzę, że moje też nie są złe. W każdym przypadku musi się pojawić to coś. Mam kumpla który poznał na studiach (mechatronika) dziewczynę i jest prze szczęśliwy że ona go rozumie bo każda patrzy na niego jak na wariat :P a koleś ma tak wykręcone pasje typu matematyka finansów. Dla mnie to jest wykręcone bo to, że poczytam, zainteresuje się to głębiej bym w to chyba nie weszła. A jednak pokochał tą kobietę i w żaden sposób jej pasje czy kierunek studiów nie wpłynęły na zmianę formy jej kobiecości z jego punktu.
Może wystarczy cierpliwie czekać ? swój na swego trafi, prędzej czy później. Niektórzy by chcieli na już, na teraz a to już podstawowy błąd.
Każdy przypadek jest inny. Ja i mój mężczyzna mamy kilka wspólnych pasji i to nas łączy. Nie potrafiłabym być z człowiekiem który nie czuje tego co ja, no ale to jak mówimy każdy przypadek jest inny. Albo ja miałam szczęście, ze najpierw się zauroczyłam a jak się okazało, mamy wiele wspólnego.
"O ile u kobiet pomocą może być uroda, to facet nie umiejący poderwać kobiety, lub spędzać z nią czas i rozmawiać, chowający się za pasją np do astronomii, nawet we własnym środowisku (spotkaniu fanów) szanse zdobycia kobiety ma nikłe."
Tak, zgadzam się z tym ale mi chodzi o to, że wspólne pasje mogą być ( nigdzie chyba nie napisałam, ze muszą) dobrą bazą do powstawania czegoś trwalszego. Ja bym to ujęła wprost: Jak facet jest c**** to nic mu nie pomoże :P
I z resztą też się zgadzam i tutaj chyba musi zadziałaś "szczęście" czy też czynnik prawdopodobieństwa by akurat trafić na"tą" osobę. Nie popadajmy w skrajności w skrajność bo i Ty masz dobre argumenty, sądzę, że moje też nie są złe. W każdym przypadku musi się pojawić to coś. Mam kumpla który poznał na studiach (mechatronika) dziewczynę i jest prze szczęśliwy że ona go rozumie bo każda patrzy na niego jak na wariat :P a koleś ma tak wykręcone pasje typu matematyka finansów. Dla mnie to jest wykręcone bo to, że poczytam, zainteresuje się to głębiej bym w to chyba nie weszła. A jednak pokochał tą kobietę i w żaden sposób jej pasje czy kierunek studiów nie wpłynęły na zmianę formy jej kobiecości z jego punktu.
Może wystarczy cierpliwie czekać ? swój na swego trafi, prędzej czy później. Niektórzy by chcieli na już, na teraz a to już podstawowy błąd.
Z całym szacunkiem, ale jak Was się "czyta" to odechciewa się kompletnie jakiegokolwiek związku. Cały czas próbujecie sobie dowieść która płeć jest bardziej "normalna", kto więcej zdradza i kto jakie ma ku temu powody oraz całą masę innych rzeczy przy okazji.
Inną już kwestią jest to, że nawet jeśli założy się "swój" wątek, to i tak ktoś go w pewnym momencie zdominuje i przejmie, więc po co to robić? (wiem, że wątki ewoluują i czasami zmianie ulega ich temat, przejrzałam ich kilka na forum)
No i na koniec - zauważcie, że często zdarza się, że kogoś krytykujecie (żeby nie powiedzieć dosadniej), czym możecie temu komuś zrobić bezwiednie krzywdę.
Pozdrawiam i bawcie się dobrze - byle nie cudzym kosztem.
l.
Inną już kwestią jest to, że nawet jeśli założy się "swój" wątek, to i tak ktoś go w pewnym momencie zdominuje i przejmie, więc po co to robić? (wiem, że wątki ewoluują i czasami zmianie ulega ich temat, przejrzałam ich kilka na forum)
No i na koniec - zauważcie, że często zdarza się, że kogoś krytykujecie (żeby nie powiedzieć dosadniej), czym możecie temu komuś zrobić bezwiednie krzywdę.
Pozdrawiam i bawcie się dobrze - byle nie cudzym kosztem.
l.
Luciana czytając ciebie nie dziwię się że są na tym świecie ludzie samotni, naprawdę. Przyłącz się do dyskusji, przedstaw argumenty. Póki co ja nie zauważyłam bym kogoś obraziła lub aby zrobił to ktoś inny. Sądzę, że może identyfikujesz się z którymś z moich argumentów więc może myślisz że to o tobie? nie wiem o co ci chodzi. Wyluzuj ;)
Luciana: myślę, że z tym krzywdzeniem kogoś przesadziłaś. Nikt nikogo z forum nie obraża. Odechciewa się związku po przeczytaniu takich postów? Samo życie. Zawsze istnieje ryzyko zdrady, ale wiele osób je podejmuje i wchodzi w związki. I bardzo dobrze. Uważam, że jak komuś przeszkadza bycie singlem, nie powinien być sam. Jazda autem, autobusem też niesie ryzyko, a jednak nie chodzimy pieszo. Myślę, że dramatyzujesz. Niepotrzebnie..:)
Niech wszyscy, którzy źle mi życzą, pocałują mnie w d*pę.
Luciola czy krytykowanie krytyki jest lepszą moralnie formą krytyki?;)
Bezwiednie to można zrobi krzywdę mówiąc ludziom że ich się kocha - każdy ma swoje skrzywienia, więc jeśli kogoś rani zwykłe zachowanie to ja się z tego powodu czuć winny nie zamierzam.
amaranth, no jak to nie, ja chodzę:P
Bezwiednie to można zrobi krzywdę mówiąc ludziom że ich się kocha - każdy ma swoje skrzywienia, więc jeśli kogoś rani zwykłe zachowanie to ja się z tego powodu czuć winny nie zamierzam.
amaranth, no jak to nie, ja chodzę:P
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Rozumiem Lucianę. Rozumiem, że może się czuć urażona. W jej postach (oraz innych szukających kobiet) wyczytałam inne treści i wyciągnęłam inne wnioski. W wypowiedziach Antyspołecznego i Milki87 odczułam ocenianie, obwinianie i szufladkowanie (szczególnie kobiet). Naginanie widzenia i oceniania świata do swoich doświadczeń i nawykowe reagowanie w określony sposób. Jeśli na przykład raz spotkamy się ze zdradą kobiety, to potem każdy nieudany związek oglądamy przez tę soczewkę. Powstają krzywdzące dla ogółu zwroty „kobieta zawsze”, „na pewno”, „bez sensu”. Chyba jestem podobnie na to wyczulona, co Luciana.
Drugą rzeczą jest forma wypowiedzi/rad. Zdarza się, że ktoś w dobrej wierze chce mi dać wskazówki., co powinnam zmienić w sobie. Ale jeśli na wstępie oceni mnie i wpędzi w poczucie winy, to mnie urazi i zniechęci. Luciana usiłuje rozmawiać, napisała wprost co poczuła, a dowiedziała się, że nie miała prawa tak poczuć. Deprecjonowanie uczuć nie zachęca mnie do rozmowy.
Drugą rzeczą jest forma wypowiedzi/rad. Zdarza się, że ktoś w dobrej wierze chce mi dać wskazówki., co powinnam zmienić w sobie. Ale jeśli na wstępie oceni mnie i wpędzi w poczucie winy, to mnie urazi i zniechęci. Luciana usiłuje rozmawiać, napisała wprost co poczuła, a dowiedziała się, że nie miała prawa tak poczuć. Deprecjonowanie uczuć nie zachęca mnie do rozmowy.
lubię cyfry i litery
"Naginanie widzenia i oceniania świata do swoich doświadczeń i nawykowe reagowanie w określony sposób."
To raczej logiczne, że każdy będzie patrzał przez pryzmat swoich doświadczeń? Ja mam wokół siebie same zdradzające kobiety a przypadek zdradzającego mężczyzny ? dwoje. Nikt nikogo nie ocenia tylko pisze przez pryzmat własnych doświadczeń i ludzi którzy są wokół niego. To nie moja wina, że otaczają mnie wspaniali mężczyźni którzy zasługują na dobre kobiety a kobiety? no cóż. Nie będę pisała bo zaraz uderzycie, że kogoś obrażam.
Jak dla mnie jeśli ktoś czuje się obrażony to pewnie widzi w naszych opowieściach siebie. W innym wypadku dlaczego miałby się tak czuć?
To raczej logiczne, że każdy będzie patrzał przez pryzmat swoich doświadczeń? Ja mam wokół siebie same zdradzające kobiety a przypadek zdradzającego mężczyzny ? dwoje. Nikt nikogo nie ocenia tylko pisze przez pryzmat własnych doświadczeń i ludzi którzy są wokół niego. To nie moja wina, że otaczają mnie wspaniali mężczyźni którzy zasługują na dobre kobiety a kobiety? no cóż. Nie będę pisała bo zaraz uderzycie, że kogoś obrażam.
Jak dla mnie jeśli ktoś czuje się obrażony to pewnie widzi w naszych opowieściach siebie. W innym wypadku dlaczego miałby się tak czuć?
A nie uważasz, że ktoś może się poczuć niesłusznie oskarżony?Rozumiem pojedyncze przypadki, ale naginania i uogólniania nie akceptuję.
Nie dalej jak wczoraj przeczytałam słowa pewnego Irlandczyka, że wszyscy Polacy to złodzieje. Patrzył przez swoje doświadczenia, a ja uznałam to za niemiłe dla mnie stwierdzenie. Niesprawiedliwe i krzywdzące dla miilonów uczciwych Polaków. Gdy mu zwróciłam uwagę, to się obruszył, że to nie jego wina że go okradli właśnie Polacy, że on nikogo nie ocenia (?), że to mój problem.
Czy widać, co mam na myśli, czy mam dalej tłumaczyć?
Nie dalej jak wczoraj przeczytałam słowa pewnego Irlandczyka, że wszyscy Polacy to złodzieje. Patrzył przez swoje doświadczenia, a ja uznałam to za niemiłe dla mnie stwierdzenie. Niesprawiedliwe i krzywdzące dla miilonów uczciwych Polaków. Gdy mu zwróciłam uwagę, to się obruszył, że to nie jego wina że go okradli właśnie Polacy, że on nikogo nie ocenia (?), że to mój problem.
Czy widać, co mam na myśli, czy mam dalej tłumaczyć?
Nie rozumiem o co wam chodzi, wybaczcie że kobiety które mnie otaczają to zdradzajcie egoistki -.-' nigdzie nie napisałam, że wszystkie kobiety takie są. Zawsze pisałam tylko o tych otaczających mnie. Niedługo nie będzie można pisać swojego zdania bo a nóż kogoś to dotknie. Jest na sali zapaleniem astronomii który czuje się dotknięty słowami Anty że na takich spotkaniach jest więcej osób samotnych. Popadacie w skrajność
Do takich tematów często zaglądają zwyczajni ludzie, którym ciężko jest żyć z własną samotnością. Nie raz są to osoby po przejściach, które już setki razy analizowały swoje życie i wiedzą o nim znacznie więcej niż którykolwiek z forumowiczów i nie potrzebują jakiś wykładów w kwesti relacji damsko-męskich. Potrzebują po prostu kogoś bliskiego, żeby nie wracać do pustego domu, ale mieć dla kogo żyć. Wiedzą, że wszyscy popełniamy błędy i nigdy nie będzie idealnie, ale mimo to nie chcą być same. Nie wiedzą tylko jak się do tego zabrać i dlatego szukają. Między innymi tutaj. Jeżeli je się atakuje, krytykuje lub zniechęca do posiadania ukochanej osoby, to nic dziwnego, że czują się dotknięte. To zupełnie naturalne.
Oj Milka87 mi nie chodzi o Ciebie. Masz prawo wyrażać swoje zdanie. Chodzi o całą tą rozmowę, którą od początku śledziłem. Dochodziło do tego, że osoby najbardziej potrzebujące pomocy dostawały po głowie i to zupełnie niepotrzebnie. Najlepiej orientowały się w temacie, a najmniej miały do powiedzenia. Dopiero wypowiedź Rut zatrzymała to.
Piotr, mylisz forum Dyskusyjne z grupa wsparcia:P
Milka, Rut się nie przejmuj, ona jest uprzedzona do mnie, bo jej kiedyś powiedziałem coś niemiłego i teraz zawsze jak ma okazję odgrywając osobę wyważoną stara się mnie skrytykować za to co mówię;) Tobie się dostało rykoszetem.
Rut, Piotr, Luciola, jeśli coś piszecie to pokażcie o co wam konkretnie chodzi - mówicie że coś zrobiłem? Pokażcie w którym miejscu, bo ja jakoś tego nie widzę.
I w gwoli wyjaśnienia, moje uogólnienia nie są większe niż tych co podjęli się krytyki moich wpisów:)
Milka, Rut się nie przejmuj, ona jest uprzedzona do mnie, bo jej kiedyś powiedziałem coś niemiłego i teraz zawsze jak ma okazję odgrywając osobę wyważoną stara się mnie skrytykować za to co mówię;) Tobie się dostało rykoszetem.
Rut, Piotr, Luciola, jeśli coś piszecie to pokażcie o co wam konkretnie chodzi - mówicie że coś zrobiłem? Pokażcie w którym miejscu, bo ja jakoś tego nie widzę.
I w gwoli wyjaśnienia, moje uogólnienia nie są większe niż tych co podjęli się krytyki moich wpisów:)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Antyspołeczny, powinieneś więcej słuchać innych. Masz dużą wiedzę i ciekawe przemyślenia, ale mam wrażenie, że popisujesz się tym, bo brakuje Ci pokory. Tu naprawdę są ludzie, którzy dostali w kość od życia, ale nie koniecznie zaraz muszą iść do poradni. Chętnie by porozmawiali o swoich spostrzeżeniach, ale być może nie potrafią tak pięknie pisać jak Ty i Twoje wypowiedzi zamiast ich zachęcić tylko zniechecają.
Nie wiem dlaczego ludzie tak czepiają się Antyspołecznego. Szczerze mówiąc pierwszy raz trafiam na człowieka tak konkretnego i sensownego i kompletnie nie widzę aby kogokolwiek krytykował. Zapraszam do dyskusji, wymiany zdań. Zamiast tego piszecie że ktoś kogoś obraził.
Anty ma racje, piszcie konkretnie o co Wam chodzi. Będzie łatwiej.
Anty ma racje, piszcie konkretnie o co Wam chodzi. Będzie łatwiej.
Ludzi pokornych rzeczywiście cechuje to że słuchają innych. W rezultacie jednak nie mają ciekawych przemyśleń, ani własnych przemyśleń. To konformiści myślący poprawnie politycznie, zawsze zgadzający się z innymi i głaszczący każdego po główce. Robiący to co w oczach innych zostanie odebrane jako pozytywne. A robią to zazwyczaj dlatego że ponad wszystko chcą by inni ich lubili. Ja rzeczywiście nie jestem takim człowiekiem, i nie jest nim chyba nikt piszący w tym temacie.
Ludzie którzy dostali w kość od życia są twardzi, bo życie ich zahartowało.
Ludzie żyjący w kokonie, zalęknieni, którzy nie byliby w stanie tu pisać potrzebują pomocy specjalisty. Jeśli my urządzimy im tu kółko wzajemnej adoracji to wcale im to nie pomoże, wręcz przeciwnie. Stwarzając im nierealne środowisko bez krytyki działamy na ich szkodę. Dajemy im sygnał że nie muszą się konfrontować ze światem, bo oto tutaj jest jego bezpieczny i lepszy substytut. W ten sposób nieświadomie krzywdzi się ludzi robiąc z nich hikikomori.
Powstał temat, każdy się wypowiedział tak jak czuł. A trzy osoby nie mając nic do dodania w temacie zaczęły krytykować piszących. Powtórzę pytanie które zadałem wcześniej i na które nie dostałem odpowiedzi. W czym wasza krytyka jest moralnie lepsza od tego co robię ja?
Ludzie którzy dostali w kość od życia są twardzi, bo życie ich zahartowało.
Ludzie żyjący w kokonie, zalęknieni, którzy nie byliby w stanie tu pisać potrzebują pomocy specjalisty. Jeśli my urządzimy im tu kółko wzajemnej adoracji to wcale im to nie pomoże, wręcz przeciwnie. Stwarzając im nierealne środowisko bez krytyki działamy na ich szkodę. Dajemy im sygnał że nie muszą się konfrontować ze światem, bo oto tutaj jest jego bezpieczny i lepszy substytut. W ten sposób nieświadomie krzywdzi się ludzi robiąc z nich hikikomori.
Powstał temat, każdy się wypowiedział tak jak czuł. A trzy osoby nie mając nic do dodania w temacie zaczęły krytykować piszących. Powtórzę pytanie które zadałem wcześniej i na które nie dostałem odpowiedzi. W czym wasza krytyka jest moralnie lepsza od tego co robię ja?
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Ładnie to wszystko opisałeś, ale i tak będę bronił tezy, że aby zrobić dobry użytek z własnej wiedzy trzeba mieć jeszcze serce dla ludzi. Wypowiadając się o nich lekceważąco na pewno nikomu nie pomożesz. Jeżeli masz tak głebokie przemyślenia to wykorzystaj to dla dobra innych. Nie rezygnuj z pokory, bo więcej dowiesz się o życiu słuchając innych niż tylko obserwując czy dużo czytając. Dobrze, że masz otwarty umysł i potrafisz nie iść za tłumem, ja też staram się takim być w realu, choc wiem że łatwiej by było być takim jak wszyscy. Uważam jednak że równie ważne jak bycie sobą jest nie deptanie tych co moze teraz tego nie potrafią.
Krótko.
Zaskoczyły mnie wyobrażenia Antego co do moich motywów.
Napisałam wystarczająco wyraźnie; po co mam rozszerzać swoje zdanie, skoro moimi postami nie należy się przejmować?
Kto ma podobny poziom empatii, ten już czuje o co mi chodzi, a pozostali będą do upadłego bronić mi prawa do moich emocji i własnej opinii.
Nie uważam, żebym kogoś krytykowała; nie piszę, że ktoś robi źle. Piszę tylko, że określone wypowiedzi wywołały we mnie nieprzyjemne, zniechęcające uczucia.
Kto chce, to się nad tym zastanowi i tyle.
Zaskoczyły mnie wyobrażenia Antego co do moich motywów.
Napisałam wystarczająco wyraźnie; po co mam rozszerzać swoje zdanie, skoro moimi postami nie należy się przejmować?
Kto ma podobny poziom empatii, ten już czuje o co mi chodzi, a pozostali będą do upadłego bronić mi prawa do moich emocji i własnej opinii.
Nie uważam, żebym kogoś krytykowała; nie piszę, że ktoś robi źle. Piszę tylko, że określone wypowiedzi wywołały we mnie nieprzyjemne, zniechęcające uczucia.
Kto chce, to się nad tym zastanowi i tyle.
lubię cyfry i litery
Pisząc o słuchaniu innych pozwoliłem sobie na taki wysublimowany dowcip słowny - jest słuchanie i słuchanie, no ale nie ważne:P
Słuchać innych w necie, to chyba dużo czytać?:d
Bronisz swojej tezy, to dobrze, lubię to w ludziach. Rób to!
Postawiłeś kilka tez. W ostatniej wiadomości kolejną, że odnoszę się lekceważąco do ludzi. Mamy tezę, teraz czekam na argumenty na jej poparcie! Pokaż w którym miejscu to robię.
Zasugerowałeś też że kogoś depczę (sic!), pokaż mi to, bo ja tego nie widzę.
Gdzie ktoś z tych piszących dostał od nas po głowie? Gdzie krytykuje i atakuje?
Stawiasz same tezy, ale nic nie udowadniasz. Równie dobrze ja mogę napisać że nazwałeś mnie pandą - taka teza nie ma wartości dopóki nie poda się argumentów na jej poparcie, w tym przypadku cytatów.
Rut: napisałaś teraz:
"Nie uważam, żebym kogoś krytykowała; nie piszę, że ktoś robi źle. Piszę tylko, że określone wypowiedzi wywołały we mnie nieprzyjemne, zniechęcające uczucia."
A wcześniej:
"Antyspołecznego i Milki87 odczułam ocenianie, obwinianie i szufladkowanie (szczególnie kobiet)."
To właśnie krytyka.
"Naginanie widzenia i oceniania świata do swoich doświadczeń i nawykowe reagowanie w określony sposób."
To także krytyka z zarzucaniem nam czegoś co można odczuć jako ocenianie, obwinianie i szufladkowanie.
"Powstają krzywdzące dla ogółu zwroty „kobieta zawsze”, „na pewno”, „bez sensu”."
Czy ja ich użyłem w którymś miejscu? Jeśli nie, to jest to już nieuzasadniona krytyka z ocenianiem.
"Drugą rzeczą jest forma wypowiedzi/rad. Zdarza się, że ktoś w dobrej wierze chce mi dać wskazówki., co powinnam zmienić w sobie. Ale jeśli na wstępie oceni mnie i wpędzi w poczucie winy, to mnie urazi i zniechęci."
To także krytyka która odnosi się do dwóch wymienionych wcześniej osób. I w którym miejscu by powiedzieliśmy jej że powinna się zmienić?
"Luciana usiłuje rozmawiać, napisała wprost co poczuła, a dowiedziała się, że nie miała prawa tak poczuć."
Kto i gdzie jej to napisał?
"Deprecjonowanie uczuć nie zachęca mnie do rozmowy."
Ale nie kiedy robisz to sama wobec nas? Nasze uczucia można deprecjonować uznając je za krytykę, ocenianie i szufladkowanie?
Tylko Ty jesteś wybrańcem by wszyscy składali hołd temu co czujesz?
"A nie uważasz, że ktoś może się poczuć niesłusznie oskarżony?Rozumiem pojedyncze przypadki, ale naginania i uogólniania nie akceptuję."
A akceptujesz to w sobie. Powiedziałbym że naginasz nasze słowa i uogólniasz, ale nie była by to pełna prawda - Ty je zniekształcasz i interpretujesz na własne potrzeby. Nie wiem jak milka, ale ja się czuje niesłusznie oskarżony:)
Nadal uważasz że to co robisz nie jest krytyką, że to co piszesz nie jest przejawem mówienia nam co robimy źle?
Nie sądzisz że Twoje słowa też mogą u nas wywołać zniechęcające uczucia?
"Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata a belki we własnym oku nie dostrzegasz"?
Słuchać innych w necie, to chyba dużo czytać?:d
Bronisz swojej tezy, to dobrze, lubię to w ludziach. Rób to!
Postawiłeś kilka tez. W ostatniej wiadomości kolejną, że odnoszę się lekceważąco do ludzi. Mamy tezę, teraz czekam na argumenty na jej poparcie! Pokaż w którym miejscu to robię.
Zasugerowałeś też że kogoś depczę (sic!), pokaż mi to, bo ja tego nie widzę.
Gdzie ktoś z tych piszących dostał od nas po głowie? Gdzie krytykuje i atakuje?
Stawiasz same tezy, ale nic nie udowadniasz. Równie dobrze ja mogę napisać że nazwałeś mnie pandą - taka teza nie ma wartości dopóki nie poda się argumentów na jej poparcie, w tym przypadku cytatów.
Rut: napisałaś teraz:
"Nie uważam, żebym kogoś krytykowała; nie piszę, że ktoś robi źle. Piszę tylko, że określone wypowiedzi wywołały we mnie nieprzyjemne, zniechęcające uczucia."
A wcześniej:
"Antyspołecznego i Milki87 odczułam ocenianie, obwinianie i szufladkowanie (szczególnie kobiet)."
To właśnie krytyka.
"Naginanie widzenia i oceniania świata do swoich doświadczeń i nawykowe reagowanie w określony sposób."
To także krytyka z zarzucaniem nam czegoś co można odczuć jako ocenianie, obwinianie i szufladkowanie.
"Powstają krzywdzące dla ogółu zwroty „kobieta zawsze”, „na pewno”, „bez sensu”."
Czy ja ich użyłem w którymś miejscu? Jeśli nie, to jest to już nieuzasadniona krytyka z ocenianiem.
"Drugą rzeczą jest forma wypowiedzi/rad. Zdarza się, że ktoś w dobrej wierze chce mi dać wskazówki., co powinnam zmienić w sobie. Ale jeśli na wstępie oceni mnie i wpędzi w poczucie winy, to mnie urazi i zniechęci."
To także krytyka która odnosi się do dwóch wymienionych wcześniej osób. I w którym miejscu by powiedzieliśmy jej że powinna się zmienić?
"Luciana usiłuje rozmawiać, napisała wprost co poczuła, a dowiedziała się, że nie miała prawa tak poczuć."
Kto i gdzie jej to napisał?
"Deprecjonowanie uczuć nie zachęca mnie do rozmowy."
Ale nie kiedy robisz to sama wobec nas? Nasze uczucia można deprecjonować uznając je za krytykę, ocenianie i szufladkowanie?
Tylko Ty jesteś wybrańcem by wszyscy składali hołd temu co czujesz?
"A nie uważasz, że ktoś może się poczuć niesłusznie oskarżony?Rozumiem pojedyncze przypadki, ale naginania i uogólniania nie akceptuję."
A akceptujesz to w sobie. Powiedziałbym że naginasz nasze słowa i uogólniasz, ale nie była by to pełna prawda - Ty je zniekształcasz i interpretujesz na własne potrzeby. Nie wiem jak milka, ale ja się czuje niesłusznie oskarżony:)
Nadal uważasz że to co robisz nie jest krytyką, że to co piszesz nie jest przejawem mówienia nam co robimy źle?
Nie sądzisz że Twoje słowa też mogą u nas wywołać zniechęcające uczucia?
"Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata a belki we własnym oku nie dostrzegasz"?
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Miałam już się nie udzielać ale złamię to słowo. Oczywiście przyłączam się do każdego słowa Anty + cofam do moich wcześniejszych wypowiedzi na które odpowiedzi oczywiście nie uzyskałam.
Ja w pewien sposób mogę się czuć niesłusznie oskarżona ale przerabiałam to już tyle razy na forach że hoho, nauczona doświadczeniem nie będę wałkować po raz n-ty bo to i tak nie ma sensu.
Podsumuję to dość ostro: jeśli wasza teza ( choć nie poparta argumentami ), że jestem taką złą osobą ( bo po tym co piszecie poczułam się jakbym była emocjonalnie złym człowiekiem ) miałaby być prawdziwa to dlaczego ja jestem w wieeeeloletnim związku a Ci którzy uważają że ich krytykuje nie?
Może wystarczy zmienić pogląd i sposób patrzenia na życie oraz pewne kwestie?
Na dobranoc chciałabym aby choć jedna osoba się nad tym zastanowiła :) bo może to wam wyjdzie na dobre :)
Ja w pewien sposób mogę się czuć niesłusznie oskarżona ale przerabiałam to już tyle razy na forach że hoho, nauczona doświadczeniem nie będę wałkować po raz n-ty bo to i tak nie ma sensu.
Podsumuję to dość ostro: jeśli wasza teza ( choć nie poparta argumentami ), że jestem taką złą osobą ( bo po tym co piszecie poczułam się jakbym była emocjonalnie złym człowiekiem ) miałaby być prawdziwa to dlaczego ja jestem w wieeeeloletnim związku a Ci którzy uważają że ich krytykuje nie?
Może wystarczy zmienić pogląd i sposób patrzenia na życie oraz pewne kwestie?
Na dobranoc chciałabym aby choć jedna osoba się nad tym zastanowiła :) bo może to wam wyjdzie na dobre :)
Cytuję i odpowiadam. Bezładnie w pośpiechu.
To właśnie krytyka.
To także krytyka...
Nie. Nie wartościuję czy to obiektywnie dobre, czy złe. Piszę o swoich uczuciach, wywołanych tekstami.
"Powstają krzywdzące dla ogółu zwroty „kobieta zawsze”, „na pewno”, „bez sensu”."
Czy ja ich użyłem w którymś miejscu? Jeśli nie, to jest to już nieuzasadniona krytyka z ocenianiem.
Użyłeś. Antyspołeczny 2011-11-05 16:52
193.34.3.*
...
Jak facet zdradza to się tak z tym nie obnosi. Facet rzadko pisze szukam kochanki. On szuka seksu. Często nawet się nie przyznaje że ma żonę, bo nie jest dumny z tego co robi. Dla kobiet mówienie o zdradzie jest tak samo istotne jak samo zdradzanie.
Inna kwestia to propagowanie pewnych postaw. Jedne zło to zdradzanie, ale większe to mówienie o tym głośno, chwalenie się tym, przekonywanie innych że to dobre i doradzanie innym kobietom że powinny to zrobić. Często w necie się z tym spotykam - zdrada jako wakacje, przygoda, odskocznia od domowego życia etc. Romanse, komedie romantyczne, internet, tv - to jest wszędzie. Zewsząd kobiety zachęcają kobiety do zdrad.
Jak facet mówi że mu źle w związku to dostaje radę "porozmawiaj z nią, napraw to, walcz o to uczucie" jak taki sam temat dotyczy kobiety to ZAWSZE pada "znajdź sobie kochanka" rzadziej, choć także często "rzuć go i znajdź sobie nowego".
To wszystko ma znaczenie.
Szczerze powiem to nie wiem kto więcej zdradza, ale na pewno kobiety czują z tego powodu większą dumę i NA PEWNO bardziej się tym chwalą.
Milka87 2011-11-06 00:32
Dla mnie pytanie a tym bardziej odpowiedź na pytanie" gdzie znaleźć fajnego faceta" jest bez sensu
Tylko Ty jesteś wybrańcem by wszyscy składali hołd temu co czujesz?
Nie. Masz prawo nie uwzględniać moich uczuć, a także innych osób. Korzystasz z tego prawa. Ale ja mam prawo Cię o nich informować. Ty także masz prawo informowania i ja to przemyślę. Teraz nie mam czasu analizować dokładnie wątku, ale nie przypominam sobie, abyś wspominał o uczuciach. Niesłuszne oskarżenie odpada, bo cytaty są.
Nie sądzisz że Twoje słowa też mogą u nas wywołać zniechęcające uczucia?
Nie sądzę. Zwróciłeś się do forumowiczów z jakimś problemem, planem, zamierzeniem? Z prośbą o pomoc w kłopocie?
To właśnie krytyka.
To także krytyka...
Nie. Nie wartościuję czy to obiektywnie dobre, czy złe. Piszę o swoich uczuciach, wywołanych tekstami.
"Powstają krzywdzące dla ogółu zwroty „kobieta zawsze”, „na pewno”, „bez sensu”."
Czy ja ich użyłem w którymś miejscu? Jeśli nie, to jest to już nieuzasadniona krytyka z ocenianiem.
Użyłeś. Antyspołeczny 2011-11-05 16:52
193.34.3.*
...
Jak facet zdradza to się tak z tym nie obnosi. Facet rzadko pisze szukam kochanki. On szuka seksu. Często nawet się nie przyznaje że ma żonę, bo nie jest dumny z tego co robi. Dla kobiet mówienie o zdradzie jest tak samo istotne jak samo zdradzanie.
Inna kwestia to propagowanie pewnych postaw. Jedne zło to zdradzanie, ale większe to mówienie o tym głośno, chwalenie się tym, przekonywanie innych że to dobre i doradzanie innym kobietom że powinny to zrobić. Często w necie się z tym spotykam - zdrada jako wakacje, przygoda, odskocznia od domowego życia etc. Romanse, komedie romantyczne, internet, tv - to jest wszędzie. Zewsząd kobiety zachęcają kobiety do zdrad.
Jak facet mówi że mu źle w związku to dostaje radę "porozmawiaj z nią, napraw to, walcz o to uczucie" jak taki sam temat dotyczy kobiety to ZAWSZE pada "znajdź sobie kochanka" rzadziej, choć także często "rzuć go i znajdź sobie nowego".
To wszystko ma znaczenie.
Szczerze powiem to nie wiem kto więcej zdradza, ale na pewno kobiety czują z tego powodu większą dumę i NA PEWNO bardziej się tym chwalą.
Milka87 2011-11-06 00:32
Dla mnie pytanie a tym bardziej odpowiedź na pytanie" gdzie znaleźć fajnego faceta" jest bez sensu
Tylko Ty jesteś wybrańcem by wszyscy składali hołd temu co czujesz?
Nie. Masz prawo nie uwzględniać moich uczuć, a także innych osób. Korzystasz z tego prawa. Ale ja mam prawo Cię o nich informować. Ty także masz prawo informowania i ja to przemyślę. Teraz nie mam czasu analizować dokładnie wątku, ale nie przypominam sobie, abyś wspominał o uczuciach. Niesłuszne oskarżenie odpada, bo cytaty są.
Nie sądzisz że Twoje słowa też mogą u nas wywołać zniechęcające uczucia?
Nie sądzę. Zwróciłeś się do forumowiczów z jakimś problemem, planem, zamierzeniem? Z prośbą o pomoc w kłopocie?
lubię cyfry i litery
Krytyka wcale nie musi być obiektywna. A wartościujesz poprzez użycie słów o pejoratywnym zabarwieniu. Każde odniesienie się do czegoś lub kogoś negatywnie jest formą krytyki. Czy to powiesz "ten film jest porąbany a jego autorzy to banda porąbanych skurczysynów" czy powiesz "ten film mi się nie podoba" - inne słowa, ale przekaz ten sam.
Krytyka nie dotyczy tylko uczuć, ale także poglądów i zachowań.
Czyli nie było "kobieta zawsze" ale "jak taki sam temat dotyczy kobiety to ZAWSZE", nie jest to zatem uogólnienie dotyczące wszystkich kobiet, ale ukazanie zachowania w stosunku do pewnej grupy kobiet, różnicy reakcji otoczenia w zależności od płci. Nie jest to krytyka człowieka, ale zwrócenie uwagi na istnienie pewnych postaw społecznych.
Także to "na pewno" wyrwane jest z kontekstu, który dotyczy kobiet zdradzających.
Nie wiem czy dotyczy to kobiet z tego forum. Na pewno nie była to krytyka ani ocenianie nikogo po nicku. A jeśli jakaś kobieta poczuła się urażona moimi słowami, to musiało to dotknąć ją osobiście - czyli ona zdradza swojego faceta i wcale się nie chwali, tak? Nie mam tolerancji dla osób zdradzających, uważam że to jedne z największych kanalii jakie istnieją i popieram różnorakie formy piętnowania takich zachowań. Jeśli zatem jakaś zdradzająca poczuła się urażony, to dla mnie jest to nieumyślnie wykonany dobry uczynek:)
W połowie jeden z Twoich argumentów jest słuszny. Pól argumentu, a nawet cały, nie czynią całej tezy prawdziwą, słucham dalej.
Ostatniego zdania nie rozumiem, co ma Twoja krytyka mojej osoby do tego czy zwróciłem się do kogoś o pomoc? Czy ktoś tutaj zwracał się o pomoc?
I nadal nie rozumiem dlaczego krytyka kogoś kto mówi o uczuciach lub ma problem jest gorsza niż krytyka tego który mu odpowiada.
Zaatakowałaś mnie bo odważyłem się skrytykować zdradzających, w szczególności kobiety. Napisałaś to wszystko co zacytowałem i nie tylko wmawiasz mi że to nie jest krytyka, ale że jesteś święta i w gruncie rzeczy to moja wina jeśli Twoja krytyka mnie boli?
Nie jestem w stanie tego pojąć, jak krytykowanie obiektywnie negatywnych społecznie zachowań jest w Twoich oczach złem, a krytykowanie ludzi którzy to robią jest dobrem. Wytłumacz mi to, proszę.
Krytyka nie dotyczy tylko uczuć, ale także poglądów i zachowań.
Czyli nie było "kobieta zawsze" ale "jak taki sam temat dotyczy kobiety to ZAWSZE", nie jest to zatem uogólnienie dotyczące wszystkich kobiet, ale ukazanie zachowania w stosunku do pewnej grupy kobiet, różnicy reakcji otoczenia w zależności od płci. Nie jest to krytyka człowieka, ale zwrócenie uwagi na istnienie pewnych postaw społecznych.
Także to "na pewno" wyrwane jest z kontekstu, który dotyczy kobiet zdradzających.
Nie wiem czy dotyczy to kobiet z tego forum. Na pewno nie była to krytyka ani ocenianie nikogo po nicku. A jeśli jakaś kobieta poczuła się urażona moimi słowami, to musiało to dotknąć ją osobiście - czyli ona zdradza swojego faceta i wcale się nie chwali, tak? Nie mam tolerancji dla osób zdradzających, uważam że to jedne z największych kanalii jakie istnieją i popieram różnorakie formy piętnowania takich zachowań. Jeśli zatem jakaś zdradzająca poczuła się urażony, to dla mnie jest to nieumyślnie wykonany dobry uczynek:)
W połowie jeden z Twoich argumentów jest słuszny. Pól argumentu, a nawet cały, nie czynią całej tezy prawdziwą, słucham dalej.
Ostatniego zdania nie rozumiem, co ma Twoja krytyka mojej osoby do tego czy zwróciłem się do kogoś o pomoc? Czy ktoś tutaj zwracał się o pomoc?
I nadal nie rozumiem dlaczego krytyka kogoś kto mówi o uczuciach lub ma problem jest gorsza niż krytyka tego który mu odpowiada.
Zaatakowałaś mnie bo odważyłem się skrytykować zdradzających, w szczególności kobiety. Napisałaś to wszystko co zacytowałem i nie tylko wmawiasz mi że to nie jest krytyka, ale że jesteś święta i w gruncie rzeczy to moja wina jeśli Twoja krytyka mnie boli?
Nie jestem w stanie tego pojąć, jak krytykowanie obiektywnie negatywnych społecznie zachowań jest w Twoich oczach złem, a krytykowanie ludzi którzy to robią jest dobrem. Wytłumacz mi to, proszę.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Zejdź na ziemie antyspołeczny. Analizujesz wszystko w najdrobniejszych szczegółach i wciągasz forumowiczów w bezsensowne dywagacje. Tak jak pisałem, pokora, pokara i jeszcze raz pokora. Tego Ci wyraźnie brakuje. Zamiast tak zawzięcie bronić swojej reputacji , zastanów się chwilę nad swoją postawą, weź pod uwagę uczucia innych, a może trochę się uspokoisz. Tez których bronie nie muszę udowadniać, bo zrobili to już wcześniej ludzie mądrzejsi ode mnie. Jeżeli temat krytyki i własnej osoby tak bardzo Cię interesuje to załóż osobny wątek na forum i tam sobie filozofuj, a tutaj daj się wypowiedzieć tym, których interesuje gdzie i jak znaleźć partnera.
To nie ja zacząłem ten temat:P
Analizuje by pokazać że ktoś dopuszcza się krytyki nie umiejąc czytać ze zrozumieniem.
Ty też nie grzeszysz pokorą, i chyba tracisz cierpliwość;)
Nikt nie udowodnił Twoich tez, po prostu gadasz bez przemyślenia i nie potrafisz ich udowodnić zasłaniając się jakimiś innymi (pewnie chodzi o obcych?:p)
Cały czas ktoś mi mówi bym wziął pod uwagę uczucia innych, ale dlaczego nikt nie bierze pod uwagę moich uczuć;( Jesteście nieczuli i tylko mnie krytykujecie, buu...
Temat krytyki, zwłaszcza własnej osoby, wcale mnie nie interesuje, to nie ja go zacząłem. To wy wyjechaliście z tymi argumentami ad personam, psując fajną rozmowę jaką tu prowadziliśmy.
Może rzeczywiście nie ma co dalej kontynuować tego tematu, skoro Ty potrafisz tylko obrażać nawet nie uzasadniając swoich słów...
Miłego dnia:)
Analizuje by pokazać że ktoś dopuszcza się krytyki nie umiejąc czytać ze zrozumieniem.
Ty też nie grzeszysz pokorą, i chyba tracisz cierpliwość;)
Nikt nie udowodnił Twoich tez, po prostu gadasz bez przemyślenia i nie potrafisz ich udowodnić zasłaniając się jakimiś innymi (pewnie chodzi o obcych?:p)
Cały czas ktoś mi mówi bym wziął pod uwagę uczucia innych, ale dlaczego nikt nie bierze pod uwagę moich uczuć;( Jesteście nieczuli i tylko mnie krytykujecie, buu...
Temat krytyki, zwłaszcza własnej osoby, wcale mnie nie interesuje, to nie ja go zacząłem. To wy wyjechaliście z tymi argumentami ad personam, psując fajną rozmowę jaką tu prowadziliśmy.
Może rzeczywiście nie ma co dalej kontynuować tego tematu, skoro Ty potrafisz tylko obrażać nawet nie uzasadniając swoich słów...
Miłego dnia:)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Dziękuję za szczerą krytykę :) Na pewno ją sobie przemyślę. Mówiąc o swoich uczuciach dostrzegłem, że jednak potrafisz być człowiekiem. Do tej pory myślałem, że jesteś twardy jak skała i wszelka krytyka pod Twoim adresem spływa po Tobie jak po kaczce, a tu miła niespodzianka. Czasami sami musimy doświadczyć jak to jest, żeby zrozumieć innych. Piszesz, że gadam bez przemyślenia, ale tutaj nie trzeba dużo myśleć. Po co się produkować i rozwadniać nad tak oczywistymi prawdami. Brak mi pokory? Myślę, że wszyscy musimy nad tym pracować. Trace cierpliwość. Czasami tak, ale staram się jakoś nad tym panować, aby nie wybuchnąć, bo to by była na pewno moja porażka. Piszesz o fajnej rozmowie. Może w Twoich oczach ona była fajna, bo mogłeś innym zaimponować swoją wiedzą i wnikliwością, ale przyznasz, że każdy jest inny i inaczej niż Ty może odbierać Twoje wywody. To powinieneś brać pod uwagę i szanować tę odmienność innych. Pozdrawiam i również życzę miłego dnia :)
Mam inne zdanie niż Wy, mam inny poziom empatii, mam do tego prawo. Nie jest w moim stylu czepianie się słówek i manipulowanie nimi. Nie dam się wciągnąć w epitety i tłumaczenie się.
Twoja interpretacja moich wypowiedzi znacznie odbiega od mojego przekazu.
W tym wątku kilka kobiet zwrócilo się z pytaniem, prośbą o pomoc, jak w tytule. W moim odczuciu dostały po głowie, że same są sobie winne. Ponadto mogły przeczytać, że mężczyźni są wspaniali, a kobiety to egoistki, które powszechnie namawiają do zdrady. Nie akceptuję takich uogólnień. Zdrady nie pochwalam i znam zupełnie inne kobiety. Znam wspaniałe kobiety i wspaniałych mężczyzn. I znam zagubione osoby obojga płci, które warto wysłuchać, którym można dać wskazówki bez obwiniania i oceniania.
Przykro mi, że osoby które chcą znaleźć partnera są punktowane i że o zdradę (a także jej propagowanie) są obwiniane głównie kobiety.
Twoja interpretacja moich wypowiedzi znacznie odbiega od mojego przekazu.
W tym wątku kilka kobiet zwrócilo się z pytaniem, prośbą o pomoc, jak w tytule. W moim odczuciu dostały po głowie, że same są sobie winne. Ponadto mogły przeczytać, że mężczyźni są wspaniali, a kobiety to egoistki, które powszechnie namawiają do zdrady. Nie akceptuję takich uogólnień. Zdrady nie pochwalam i znam zupełnie inne kobiety. Znam wspaniałe kobiety i wspaniałych mężczyzn. I znam zagubione osoby obojga płci, które warto wysłuchać, którym można dać wskazówki bez obwiniania i oceniania.
Przykro mi, że osoby które chcą znaleźć partnera są punktowane i że o zdradę (a także jej propagowanie) są obwiniane głównie kobiety.
lubię cyfry i litery
Rut jak się nauczysz czytać ze zrozumieniem odpiszę na Twój post. Powtarzacie si ludzie a ja i Anty już napisaliśmy kilka razy: żadne z nas nie uogólnia. Nauczcie sie albo czytać ze zrozumieniem albo myśleć. Sorry za bezpośredniość ale nie da się tak prowadzić sensownej dyskusji. Tą część wątku uważam dla mnie za zamkniętą
Jak chcesz Magda to zabiorę Cię na podryw z Sobą.. :D
po sobotnim „wypadzie w miasto” mam jeszcze trochę numerów telefonów :D
Kiedy byłam w długoletnim związku miałam wrażenie że wolnych Panów jest pełno..teraz sprawdzam Swoje przypuszczenia, jak na razie pozytywnie.
Każde miejsce jest dobre do poznania, Internet- czat, park, biblioteka, club ( tam tez zdarzają się mężczyźni którzy trafili z przypadku na imprezę)
Swoją drogą chylę głowę Rut ! Trafne wypowiedzi
po sobotnim „wypadzie w miasto” mam jeszcze trochę numerów telefonów :D
Kiedy byłam w długoletnim związku miałam wrażenie że wolnych Panów jest pełno..teraz sprawdzam Swoje przypuszczenia, jak na razie pozytywnie.
Każde miejsce jest dobre do poznania, Internet- czat, park, biblioteka, club ( tam tez zdarzają się mężczyźni którzy trafili z przypadku na imprezę)
Swoją drogą chylę głowę Rut ! Trafne wypowiedzi
ale sie rozkręciliście w tym topiku...
ja tak sobie przemyslalam ten temat i uważam, że...
trzeba najpierw pomyslec kogo i po co sie szuka - do przelotnej znajomości czy do zabawy wspolnej, przyjazni - szukać wszedzie gdzie sie da
a parnera/ke na staly zwiazek - nie szukać sam/a sie znajdzie w odpowiednim momencie
:P choc pierwsza opcja nie wyklucza, że zamieni się w tą drugą...
ja tak sobie przemyslalam ten temat i uważam, że...
trzeba najpierw pomyslec kogo i po co sie szuka - do przelotnej znajomości czy do zabawy wspolnej, przyjazni - szukać wszedzie gdzie sie da
a parnera/ke na staly zwiazek - nie szukać sam/a sie znajdzie w odpowiednim momencie
:P choc pierwsza opcja nie wyklucza, że zamieni się w tą drugą...
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
Tylko spójrz przez pryzmat płci i wieku - czy druga opcja jest dla każdego? Czy nie lepiej wziąć sprawy we własne ręce?:)
Inaczej może być jak w piosence Roszpunka Closterkeller:
"Wyśniony książę tyle lat nie zjawił się
A Ty? Spójrz!
A Ty przestałaś piękną być królewną..."
Inaczej może być jak w piosence Roszpunka Closterkeller:
"Wyśniony książę tyle lat nie zjawił się
A Ty? Spójrz!
A Ty przestałaś piękną być królewną..."
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
oooooo ja tego z 15lat nie slyszalam....uuuu starosc nie radosc, ile lat zleciałooo
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
tak tak chciałbyś poczuć mój smak
wszędzie dotknąć
potem po prostu w dupę kopnąć
nie nie tego aż tak trudno nie mówi się
to nie amatorski układ kolacja ze śniadaniem
to cos dla konesera a ja jestem głównym daniem!
###############
kogo i po co to fakt, to trzeba wiedzieć, ale z tym czekaniem, aż sie samo znajdzie to się nie zgodzę, można czekać, ale można się nie doczekać i co wtedy? depresja... lepiej jednak coś robić w tym kierunku, może nie na siłe, alejednak coś robić, jeżeli do tej pory nie znaleźliśmy nikogo to może warto rozszerzyć krąg naszego pola działania, przez odwiedzanie nowych miejsc
Nie można określić KOGO się szuka ale można wiedzieć z kim nie chce się być.
Facet tak jakby mniej szuka...
Od zabawy, przelotnej znajomości do...poważnego związku. Przynajmniej jak dla mnie tak przebiega ten schemat ;)
Anty piękna piosenka..chyba będę Sobie ja nucić na "dzień dobry " :D
Hmmm a może siłownia ? Tam sa fajni faceci :D
P.S. Panowie gdzie się chowacie ?
Facet tak jakby mniej szuka...
Od zabawy, przelotnej znajomości do...poważnego związku. Przynajmniej jak dla mnie tak przebiega ten schemat ;)
Anty piękna piosenka..chyba będę Sobie ja nucić na "dzień dobry " :D
Hmmm a może siłownia ? Tam sa fajni faceci :D
P.S. Panowie gdzie się chowacie ?
to prawda, że bardzo często zdarza się, że zakochujemy się w osobach niekoniecznie takich jak chcieliśmy, ale jeżeli wiemy kogo szukamy ( czyli jakich cech oczekujemy od partnera) to jest większe prawdopodobieństwo trafienia na tego właściwego, poza tym mężczyźni też potrafią być wybredni i dużo czasu poświęcić na szukanie
Dlaczego bagaż przykrych doświadczeń z byłymi?
Wiadomo że koniec bywa nieprzyjemny, czasem nawet dość, hm.. powiedzmy "emocjonujący". I tuż po nim można mówić o przykrych doświadczeniach, ale czy zbiegiem czasu właśnie to się zapamiętuje ze związku - jego zakończenie. Jest się z kimś ileś tam czasu, ale przez większość czasu jest się chyba szczęśliwym w tym związku? Więc powinno się pamiętać raczej ten cały dobry okres, a nie krótką negatywną chwilę?
Jeśli tak robimy, to chyba w sporym stopniu definiuje to nasze podejście do przyszłych znajomości i określa potencjalną szansę aby dany człowiek stał się dla nas przyszłym partnerem?
Z bagażem przykrych doświadczeń to chyba nie ma sensu szukać partnera?
Wiadomo że koniec bywa nieprzyjemny, czasem nawet dość, hm.. powiedzmy "emocjonujący". I tuż po nim można mówić o przykrych doświadczeniach, ale czy zbiegiem czasu właśnie to się zapamiętuje ze związku - jego zakończenie. Jest się z kimś ileś tam czasu, ale przez większość czasu jest się chyba szczęśliwym w tym związku? Więc powinno się pamiętać raczej ten cały dobry okres, a nie krótką negatywną chwilę?
Jeśli tak robimy, to chyba w sporym stopniu definiuje to nasze podejście do przyszłych znajomości i określa potencjalną szansę aby dany człowiek stał się dla nas przyszłym partnerem?
Z bagażem przykrych doświadczeń to chyba nie ma sensu szukać partnera?
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Koniec związku często bywa bardzo bolesny dla obu stron. Np. ona mówi: mam dość mężczyzn! a on: dlaczego ona mnie tak nagle zostawiła. Oczywiście to tylko przykład ukazujący to, że każda z nich na swój sposób cierpi. Mija rok, dwa, trzy... i przykre wspomnienia się zacierają. Nie raz ludzie tacy nawet wracają do siebie bardziej bogatsi w doświadczenia i długoletnie przemyślenia unikając poprzednich zachowań, które doprowadziły do rozpadu związku. A jezeli nie wracają to szukając nowego partnera są ostrożni i jak tylko widzą, że ten którym/którą się zainteresowali zachowuje się podobnie jak były/a, a jest to coś czego nie były w stanie tolerować, to można powiedzieć że takie osoby w pewnym sensie mają lepiej, ponieważ wiedzą już co w małżeństwie się liczy i czego oczekiwać od przyszłego partnera. W tym przypadku, bagaż tych doświadczeń jest dla nich plusem.
Fozzie..Zgadza się jestem dosyć młodą kobieta ale z bagażem doświadczeń. Któż ich nie ma w dzisiejszym świecie ? Długoletni związek który zakończył się nie wpływa teraz negatywnie na relacje. Nie osadzam jedna miarą wszystkich facetów bo sama nie chciałabym być wrzucona do worka z innymi..
Ja nie porównuje, każdy facet jest inny , ale każdy ma wady..bo któż ich nie ma ? Tylko jedne potrafię zaakceptować a inne nie.
Bolesne doświadczenia…hmm a czemu bolesne ? Pamiętajmy miłe chwile, tak się żyje lżej, przecież ciągle nam partner nie zadawał bólu...
Ja nie porównuje, każdy facet jest inny , ale każdy ma wady..bo któż ich nie ma ? Tylko jedne potrafię zaakceptować a inne nie.
Bolesne doświadczenia…hmm a czemu bolesne ? Pamiętajmy miłe chwile, tak się żyje lżej, przecież ciągle nam partner nie zadawał bólu...
Bardzo dobrze Marseille, że nie uważasz iż wszyscy mężczyźni są tacy sami. To świadczy tylko o Twojej dojrzałości :) Kobiety też są różne, dlatego ja nie lubię pisać o związkach przez pryzmat płci, ale wolę używać określeń typu: partner, osoba. Czasy się zmieniły i coraz trudniej określić schemat zachowań typowych dla określonej płci. Jeżeli osoba dobrze rozumie na czym polega małżeństwo i stara się według tej wiedzy postepować to nie ma znaczenia czy to kobieta czy mężczyzna. Liczy się tylko to, jakim jest człowiekiem.
Nie oszukujmy się, negatywne doświadczenia znajdują swoje odzwierciedlenie w kolejnych związkach. Im dalej w las, tym więcej drzew - i trauma poprzednich związków odciska swoje piętno na Bogu duch winnych nowych partnerach.
Bądźmy w tym miejscu szczerzy - po kilku nieudanych związkach człowiek traci zaufanie i w zasadzie zakochuje w drugiej osobie nie na początku związku...a już w trakcie:)
Bądźmy w tym miejscu szczerzy - po kilku nieudanych związkach człowiek traci zaufanie i w zasadzie zakochuje w drugiej osobie nie na początku związku...a już w trakcie:)
Czasy się zmieniły..Swoją drogą coraz bardziej się zastanawiam czy to niektóre kobiety sa zbyt męskie czy mężczyzna jest zbyt zbabiały. Przez 30min w SKM-ce zastanawiałam się czy siedzę naprzeciwko mężczyzny czy kobiety i do dziś nie wiem :D
Nie jestem dojrzała (chyba ? )A na czym polega małżeństwo ? Wciąż nie wiem jak należy postępować bo każdy „układ z obrączką” jest inny. Nie ma jednego schematu a byłe doświadczenia raczej nie przełożą się na przyszłe relacje bo musiałabym być w układzie „doskonałym” aby wiedzieć jak ma wyglądać ten idealny związek.
Nie jestem dojrzała (chyba ? )A na czym polega małżeństwo ? Wciąż nie wiem jak należy postępować bo każdy „układ z obrączką” jest inny. Nie ma jednego schematu a byłe doświadczenia raczej nie przełożą się na przyszłe relacje bo musiałabym być w układzie „doskonałym” aby wiedzieć jak ma wyglądać ten idealny związek.
Brzmi zachęcająco :) ale jak to logistycznie widzisz?
Zagadywanie na mieście do facetów? mmm - nie, nie mam 15 lat.
Wysyłanie niby przypadkowych sms'ów na chybił trafił jakieś numery- a nóż-widelec jakiś mężczyzna jest właścicielem bliżej nieopisanego numeru? - nie, dziękuję,
czy może podobny numer ale na gg?
A może na FB zawiesić informację, że jest się singlem poszukującym - moim znajomi wiedzą, więc po co zamieszczać?
Nie każdy mężczyzna przebywający w bibliotece to samotnik :)
W moim przekonaniu wszystko w swoim czasie, trzeba wierzyć że się w końcu trafi "ten" lub "ta".
3mam kciuki za wszystkich!! :)
Magda
Zagadywanie na mieście do facetów? mmm - nie, nie mam 15 lat.
Wysyłanie niby przypadkowych sms'ów na chybił trafił jakieś numery- a nóż-widelec jakiś mężczyzna jest właścicielem bliżej nieopisanego numeru? - nie, dziękuję,
czy może podobny numer ale na gg?
A może na FB zawiesić informację, że jest się singlem poszukującym - moim znajomi wiedzą, więc po co zamieszczać?
Nie każdy mężczyzna przebywający w bibliotece to samotnik :)
W moim przekonaniu wszystko w swoim czasie, trzeba wierzyć że się w końcu trafi "ten" lub "ta".
3mam kciuki za wszystkich!! :)
Magda
Witam po czasie :)
Wydaje mi się, że doświadczenia z poprzednich związków na każdego inaczej wpływają. Zależy z jakimi doświadczeniami mieliśmy do czynienia, jak bardzo one na nas, na nasz światopogląd wpłynęły. Czy zamykamy się w sobie, czy jednak oceniamy byłego partnera/kę pod kątem tej konkretnej osoby- a nie generalnie -płci.. bo mężczyźni/kobiety to to czy tamto...
Doświadczenia mogą uświadomić nam czego chcemy, czy tak samo- czego nie chcemy, możemy nawet to głośno wyartykułować, ale może być tak, że poznając nowego partnera/rkę, pojawią się inne istotne bariery nie do przeskoczenia, i po raz kolejny do bagażu doświadczeń dorzucamy kolejną rzecz .. aż do skutku.
Skutkiem, sukcesem w partnerstwie w moim przekonaniu to nasza wewnętrzna zgoda na wszelkie ustępstwa, zgodna na niedoskonałość tej naszej "drugiej połówki". Bo ideałów jest bardzo mało, także szczęściarzem ten kto ideała ma....
Wydaje mi się, że doświadczenia z poprzednich związków na każdego inaczej wpływają. Zależy z jakimi doświadczeniami mieliśmy do czynienia, jak bardzo one na nas, na nasz światopogląd wpłynęły. Czy zamykamy się w sobie, czy jednak oceniamy byłego partnera/kę pod kątem tej konkretnej osoby- a nie generalnie -płci.. bo mężczyźni/kobiety to to czy tamto...
Doświadczenia mogą uświadomić nam czego chcemy, czy tak samo- czego nie chcemy, możemy nawet to głośno wyartykułować, ale może być tak, że poznając nowego partnera/rkę, pojawią się inne istotne bariery nie do przeskoczenia, i po raz kolejny do bagażu doświadczeń dorzucamy kolejną rzecz .. aż do skutku.
Skutkiem, sukcesem w partnerstwie w moim przekonaniu to nasza wewnętrzna zgoda na wszelkie ustępstwa, zgodna na niedoskonałość tej naszej "drugiej połówki". Bo ideałów jest bardzo mało, także szczęściarzem ten kto ideała ma....
Z ideałami jest jak z objawieniami, są takie akceptowalne przez kościół i osobiste. Pewnie takiego ideału uznawanego przez wszystkich to nie ma, ale jest sporo celebrytów uznawanych za ideały przez miliony.
Są też ideały osobiste, gdy kogoś poznajemy, i mamy świadomość że dla innych ta osoba jest pełna wad, ale dla nas jest idealna. I wcale ta osoba nie jest dla nas nudna:)
Są też ideały osobiste, gdy kogoś poznajemy, i mamy świadomość że dla innych ta osoba jest pełna wad, ale dla nas jest idealna. I wcale ta osoba nie jest dla nas nudna:)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Znalezienie kogoś odpowiedniego i uznanie że nie jest ideałem to dopiero początek drogi. Właśnie nasza niedoskonałość powoduje, że pojawiają się potem problemy na różnych płaszczyznach. I dużo zależy od umiejętności rozmawiania o nich. Czytałem dzisiaj, że zdaniem specjalistów najbardziej wiarygodnym prognostykiem szczęśliwego życia małżeńskiego nie jest częste wypowiadanie słów: „Kocham cię”. Nie jest nim także dopasowanie seksualne ani stabilizacja finansowa. Najważniejszy jest sposób rozwiązywania wyłaniających się konfliktów.
Też często czytam takie syfiaste wiadomości;) Potrzeba specjalistów i wielu lat badań by dowiedzieć się czegoś o czym wiedzą wszyscy ludzie:P
A tak na serio, to nie jest to zbyt wiarygodny "prognostyk", bo na szczęście małżeńskie składa się zbyt wiele czynników by jeden miał decydujące znaczenie, lub chociaż istotne znaczenie.
Sposób rozwiązywania konfliktów jest w znacznym stopniu zależny od charakterów i w dużym od poziomu ogólnej życiowej satysfakcji obojga małżonków.
Gdybym miał strzelać co daje największe szanse na szczęśliwe i DŁUGIE małżeństwo to bym powiedział że słaba pamięć;)
Konflikty często dotyczą spraw subtelnych, codzienności, są świetnie rozwiązywane, ale nie zapominane. Gromadzą się i powodują że ludzie tracą entuzjazm, tracą radość z bycia w tym związku. Za wiele pamiętają;)
By funkcjonować z ludźmi w dobrych stosunkach trzeba mieć słabą pamięć, być przygłuchym i czasem niedowidzieć:)
A tak na serio, to nie jest to zbyt wiarygodny "prognostyk", bo na szczęście małżeńskie składa się zbyt wiele czynników by jeden miał decydujące znaczenie, lub chociaż istotne znaczenie.
Sposób rozwiązywania konfliktów jest w znacznym stopniu zależny od charakterów i w dużym od poziomu ogólnej życiowej satysfakcji obojga małżonków.
Gdybym miał strzelać co daje największe szanse na szczęśliwe i DŁUGIE małżeństwo to bym powiedział że słaba pamięć;)
Konflikty często dotyczą spraw subtelnych, codzienności, są świetnie rozwiązywane, ale nie zapominane. Gromadzą się i powodują że ludzie tracą entuzjazm, tracą radość z bycia w tym związku. Za wiele pamiętają;)
By funkcjonować z ludźmi w dobrych stosunkach trzeba mieć słabą pamięć, być przygłuchym i czasem niedowidzieć:)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Zgadza się :) Inna rzecz, która mnie też zastanowiła to wszechobecna tendecja do zwracania coraz większej uwagi na własne samozadowolenie, na dogadzaniu tylko sobie. Takie osoby mówią: to mi ma być dobrze, to ja mam być szczęśliwy.
Wiadomo, że każdy chce być szczęśliwy w życiu, ale jeżeli decydujemy się być z kimś, to musi być świadomi tego, że od teraz nie żyjemy już tylko dla samych siebie, ale też dla tego drugiego człowieka. Tymczasem coraz więcej osób się rozwodzi jak tylko stwierdzają, że zaczyna im być w tym związku źle lub niewygodnie. Z takim podejściem, to nie ma szansy na stworzenie czegoś trwałego.
Wiadomo, że każdy chce być szczęśliwy w życiu, ale jeżeli decydujemy się być z kimś, to musi być świadomi tego, że od teraz nie żyjemy już tylko dla samych siebie, ale też dla tego drugiego człowieka. Tymczasem coraz więcej osób się rozwodzi jak tylko stwierdzają, że zaczyna im być w tym związku źle lub niewygodnie. Z takim podejściem, to nie ma szansy na stworzenie czegoś trwałego.
W życiu o to chodzi aby robić wszystko by osiągnąć szczęście, tylko że to co masz na myśli nie jest szczęściem.
To nie jest pogoń za szczęściem, a wręcz przeciwni. To ucieczka od szczęścia, jego brak i próba rekompensaty tego braku poprzez szukanie pociechy w przyjemnościach materialnych.
"Przyjemnosci czerpane z podniet zewnetrznych raczej sluza do zmniejszenia cierpienia niz uszczesliwiania ludzi" Wladyslaw Tatarkiewicz
To także pewna forma uzależnianie, potrzeby by w tych szybkich czasach gnać tak samo szybko, by być na bieżąco, być na fali, czuć adrenalinę, motylki w brzuchu...
"Wy, coscie umilowali prace gwaltowna oraz wszystko, co predkie, nowe, obce, samych siebie wy zniesc nie mozecie, wasza pilnosc jest klatwa i checia zapomnienia o samych sobie" F. Nietzsche
Nawet ci badacze to potwierdzają, oni zwrócili uwagę na rozwiązywanie konfliktów, a nie na nie tworzenie ich.
Problemem jest też to że ludzie szukają miłości, aby ktoś im okazał uczucie którym nie są w stanie darzyć samych siebie. Szukają z samotności, bo nie mogą ze sobą wytrzymać. Jeśli taka osoba szybko się nie zmieni, to związek z nią skazany jest na porażkę. Takiej osobie zawsze trzeba udowadniać że się ją kocha, a gdy tylko mija okres zadurzenia (zakochania), to stan miłości i stabilizacji nigdy nie jest dla niej wystarczający. Potem jest tylko równia pochyła "to nie jest jak na początku, on mi nie okazuje wystarczająco zainteresowania, za rzadko mówi że mnie kocha" etc etc. I z roku na rok jest tylko gorzej.
Dlatego szczęście osobiste to także kluczowy czynnik szczęśliwych związków:)
To nie jest pogoń za szczęściem, a wręcz przeciwni. To ucieczka od szczęścia, jego brak i próba rekompensaty tego braku poprzez szukanie pociechy w przyjemnościach materialnych.
"Przyjemnosci czerpane z podniet zewnetrznych raczej sluza do zmniejszenia cierpienia niz uszczesliwiania ludzi" Wladyslaw Tatarkiewicz
To także pewna forma uzależnianie, potrzeby by w tych szybkich czasach gnać tak samo szybko, by być na bieżąco, być na fali, czuć adrenalinę, motylki w brzuchu...
"Wy, coscie umilowali prace gwaltowna oraz wszystko, co predkie, nowe, obce, samych siebie wy zniesc nie mozecie, wasza pilnosc jest klatwa i checia zapomnienia o samych sobie" F. Nietzsche
Nawet ci badacze to potwierdzają, oni zwrócili uwagę na rozwiązywanie konfliktów, a nie na nie tworzenie ich.
Problemem jest też to że ludzie szukają miłości, aby ktoś im okazał uczucie którym nie są w stanie darzyć samych siebie. Szukają z samotności, bo nie mogą ze sobą wytrzymać. Jeśli taka osoba szybko się nie zmieni, to związek z nią skazany jest na porażkę. Takiej osobie zawsze trzeba udowadniać że się ją kocha, a gdy tylko mija okres zadurzenia (zakochania), to stan miłości i stabilizacji nigdy nie jest dla niej wystarczający. Potem jest tylko równia pochyła "to nie jest jak na początku, on mi nie okazuje wystarczająco zainteresowania, za rzadko mówi że mnie kocha" etc etc. I z roku na rok jest tylko gorzej.
Dlatego szczęście osobiste to także kluczowy czynnik szczęśliwych związków:)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Mam np. znajomego, który jest po nie udanym związku.
Ma nieco ponad 40 lat. Nie wiem dokładnie ile, może z 46? Nie wiem. W każdym bądź razie widzę, że nie czuje się on samotny. Mieszka u mamy, ma swój pokoik, w którym ma kompa z którego często korzysta, telewizor, wieże, gitare na której sobie pogrywa. Jakiś czas temu kupił też kamerke, którą filmuje różne wydarzenia z życia. Ma również kontakt z ludźmi, z którymi regularnie się spotyka i mu to w zupełności wystarczy. Niczego więcej nie potrzebuje. Stworzył swój świat i jest szczęśliwy. Może wiele osób powie, ze takie życie to nuda, ale może właśnie nie tylko lepiej jest mniej słyszeć, mniej widzieć i mniej pamiętać jak już pisałeś wcześniej, ale również mniej oczekiwać od życia. Cieszyć się teraźniejszością i tym co daje nam życie, a nie ciągle wspominać przeszłość, albo gonić za przyszłością :)
uuu ale żeśmy odbiegli od tematu :)
Coś dziewczyny zamilkły :)
Ma nieco ponad 40 lat. Nie wiem dokładnie ile, może z 46? Nie wiem. W każdym bądź razie widzę, że nie czuje się on samotny. Mieszka u mamy, ma swój pokoik, w którym ma kompa z którego często korzysta, telewizor, wieże, gitare na której sobie pogrywa. Jakiś czas temu kupił też kamerke, którą filmuje różne wydarzenia z życia. Ma również kontakt z ludźmi, z którymi regularnie się spotyka i mu to w zupełności wystarczy. Niczego więcej nie potrzebuje. Stworzył swój świat i jest szczęśliwy. Może wiele osób powie, ze takie życie to nuda, ale może właśnie nie tylko lepiej jest mniej słyszeć, mniej widzieć i mniej pamiętać jak już pisałeś wcześniej, ale również mniej oczekiwać od życia. Cieszyć się teraźniejszością i tym co daje nam życie, a nie ciągle wspominać przeszłość, albo gonić za przyszłością :)
uuu ale żeśmy odbiegli od tematu :)
Coś dziewczyny zamilkły :)
Madziu jakoś logistycznie układa mi się to. Może to przypadek, szczęście a może dlatego że sama jestem otwarta na nowe propozycje, ludzi ? Tez nie mam 15 lat ale jeszcze
przed 30-stka ;)
Fozzie.. uważnie czytam ;) Twój sposób patrzenia na świat jest sprzeczny od mojego ale podoba mi się to ;)
Lubię też wypowiedzi Anty, natchniona jego wypowiedzią przeczytałam wspaniałą książkę De Mello „Przebudzenie”
Milczenie też jest wspaniałe. Chciałabym znaleźć osobę z którą mogę pomilczeć oglądając piękno kolorowych, mieniących się liści. Czemu podczas spotkania ludzie chcą aby każda minuta była wypełniona słowem ?
Życie w swoim świecie ma wiele plusów. Nie każdy nadaje się do związku ...jednak fajnie mieć ta drugą osobę żeby po prostu się przytulić, bo po rozstaniu brakuje „ciepła” drugiego człowieka.
przed 30-stka ;)
Fozzie.. uważnie czytam ;) Twój sposób patrzenia na świat jest sprzeczny od mojego ale podoba mi się to ;)
Lubię też wypowiedzi Anty, natchniona jego wypowiedzią przeczytałam wspaniałą książkę De Mello „Przebudzenie”
Milczenie też jest wspaniałe. Chciałabym znaleźć osobę z którą mogę pomilczeć oglądając piękno kolorowych, mieniących się liści. Czemu podczas spotkania ludzie chcą aby każda minuta była wypełniona słowem ?
Życie w swoim świecie ma wiele plusów. Nie każdy nadaje się do związku ...jednak fajnie mieć ta drugą osobę żeby po prostu się przytulić, bo po rozstaniu brakuje „ciepła” drugiego człowieka.
Mi pomaga net - jak się dobrze nagadam, to później na żywo potrafię milczeń, kontemplować otoczenie i cieszyć się ciszą:)
A pytasz, czemu ludzie chcą wypełniać spotkania słowem? Może po to aby się cieszyć także wnętrzem drugiej osoby?;)
Zauważ że to też nie jest trwałe. Jeśli ludzie spędzają ze sobą dużo czasu i często się widują to łatwiej im przychodzi bycie ze sobą w ciszy. To pewnie ma też coś wspólnego z tęsknotą za słuchaniem kogoś:)
A pytasz, czemu ludzie chcą wypełniać spotkania słowem? Może po to aby się cieszyć także wnętrzem drugiej osoby?;)
Zauważ że to też nie jest trwałe. Jeśli ludzie spędzają ze sobą dużo czasu i często się widują to łatwiej im przychodzi bycie ze sobą w ciszy. To pewnie ma też coś wspólnego z tęsknotą za słuchaniem kogoś:)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Dzisiaj wracając z pracy zauważyłem dwoje młodych, otyłych ludzi trzymających się za ręce. On był wyjątkowo gruby, ona dużo mniej, ale gdyby postawić ją przy normalnie zbudowanym mężczyznie mogła by popaść w kompleksy. Czy nie jest to dla niej w pewnym sensie szczęściem, że przy nim może się czuć naprawde szczupła. Może ludzie szukając sobie partnera, powinni również pod tym kontem patrzeć. Co o tym myślicie? :)
trzeba latać po klubach i byc szalonym - jesli kogoś takiego się szuka..
trzeba chodzić do teatru i opery - jeśli kogoś takiego się szuka..
trzeba organizować wypady rowerowe i wycieczki piesze - jeśli kogoś takiego się szuka..
..generalnie trzeba robić to co się lubi, blisko innych ludzi. na pewno w końcu się na kogoś można natknąć!
trzeba chodzić do teatru i opery - jeśli kogoś takiego się szuka..
trzeba organizować wypady rowerowe i wycieczki piesze - jeśli kogoś takiego się szuka..
..generalnie trzeba robić to co się lubi, blisko innych ludzi. na pewno w końcu się na kogoś można natknąć!
Jak na siłę będziesz kogoś szukała to nie wróży niczemu dobremu. Problem polega na tym, że jeśli bardzo chcesz z kimś być, w każdym potencjalnym facecie będziesz widzała same zalety, a to jego wady trzeba zaakceptować, ponieważ nie ma ludzi idealnych. Trzeba brać partnera całym, takim jakim jest ze wszystkimi konsekwencjami jego charakteru w szczególności z jego złymi cechami. Jeśli podejmuje się w życiu pochopne decyzje to wtedy nie ma się co dziwić, że potem chodzą ludziom po głowie różne rzeczy. Najpierw trzeba kogoś bardzo dobrze poznać, a poza tym rzecz najważniejsza - trzeba wiedzieć czego się od życia chce, znać swoje priorytety i szukać partnera, który ma podobne. W innym przypadku szukanie nie ma sensu, no chyba, że szuka się rozrywki i przelotnych przygód, jednak kiedy myśli się poważnie o "tych sprawach" trzeba żyć w świadomości.
Dobra to też się podłączę, ba nawet zostawię do siebie jakiś kontakt ;) w kwestii wymagań nie będę "księżniczyć" i napiszę tylko jedno - aby po prostu był...przy mnie zawsze wtedy gdy będzie potrzebny, reszty domyślcie się sami ;) W kwestii wieku - niedługo moje ostatnie dwudzieste urodziny ;)
fankafioletu@wp.pl
fankafioletu@wp.pl
nie ma miłości bez naiwności
Nie przeczytałam całego wątku, bo ładnie się rozpisaliście. Pierwszy raz trafiłam na takie forum... wcześniej nie czułam takiej potrzeby, ale od 2 tygodni spędzam czas w Gdańsku i nie znam tu nikogo, z kim, późnym popołudniem bądź wieczorem można wyjść, pogadać, miło spędzić czas. I nie wiem, czy wizyta na czacie jest dobrym pomysłem, bo wiadomo, że "oszołomów" nie brakuje. Może macie jakieś propozycje lub jest ktoś w podobnej sytuacji do mojej.
Bo Ty Anty jesteś niepowtarzalną osobistością tego forum, nie dziw się więc, że proponują Ci spotkanie w rzeczywistości :)
Czasami się zastanawiam czy Ty masz jakąś rzeczywistość ? Czy Twoja rzeczywistość jest tak wirtualna, że nie zauważasz kiedy się ściemnia na zewnątrz i że mamy piękną jesień a jak spadały liście z drzew to było wyjątkowo pięknie :)
Czasami się zastanawiam czy Ty masz jakąś rzeczywistość ? Czy Twoja rzeczywistość jest tak wirtualna, że nie zauważasz kiedy się ściemnia na zewnątrz i że mamy piękną jesień a jak spadały liście z drzew to było wyjątkowo pięknie :)
Sprecyzuj "rzeczywistość".
Odnosząc się do tego co pisała Dzwoneczek, o tej sali samobójców. Wirtualny świat jest realną rzeczywistością. Ludzie tu piszę, na ludzi to wpływa, tworzy ich codzienność.
A zauważanie że się ściemnia i że mamy piękną jesień - czy to jest dowodem "posiadania rzeczywistości"? Jeśli tak to pewnie 80% ludzi nie ma "rzeczywistości". Idą do pracy jest ciemno, pracują w miejscu bez okien, a gdy wracają znów jest ciemno. W tym pędzącym świecie, kto jeszcze ma czas się zatrzymać, porozglądać, docenić spadające liście?
I gdzie są te granice tego co nazywasz rzeczywistością?
Idąc dalej za Twoim przykładem. Czy patrzenie na spadające liście przez okno, to jeszcze rzeczywistość? Może rzeczywistością jest patrzenie na nie na zewnątrz, ale czy drzewa w mieście są rzeczywistością? Może trzeba iść do lasu, wejść w niego, tak by się oddalić na te kilkanaście kilometrów od cywilizacji, tam może znajdziemy rzeczywiste drzewa? Ale idź do TPK, tam drzewo od drzewa oddalone jest o kilka metrów. Regularnie wycina się drzewa, czasami całe fragmenty lasu, a w ich miejsce sadzi te coś, co wyglądem przypomina drzewo, ale czy to jeszcze drzewo czy papier do drukarki na etapie półproduktu?
Rzeczywistość? Nie chciałabyś jej widzieć tak jak ja.
Odnosząc się do tego co pisała Dzwoneczek, o tej sali samobójców. Wirtualny świat jest realną rzeczywistością. Ludzie tu piszę, na ludzi to wpływa, tworzy ich codzienność.
A zauważanie że się ściemnia i że mamy piękną jesień - czy to jest dowodem "posiadania rzeczywistości"? Jeśli tak to pewnie 80% ludzi nie ma "rzeczywistości". Idą do pracy jest ciemno, pracują w miejscu bez okien, a gdy wracają znów jest ciemno. W tym pędzącym świecie, kto jeszcze ma czas się zatrzymać, porozglądać, docenić spadające liście?
I gdzie są te granice tego co nazywasz rzeczywistością?
Idąc dalej za Twoim przykładem. Czy patrzenie na spadające liście przez okno, to jeszcze rzeczywistość? Może rzeczywistością jest patrzenie na nie na zewnątrz, ale czy drzewa w mieście są rzeczywistością? Może trzeba iść do lasu, wejść w niego, tak by się oddalić na te kilkanaście kilometrów od cywilizacji, tam może znajdziemy rzeczywiste drzewa? Ale idź do TPK, tam drzewo od drzewa oddalone jest o kilka metrów. Regularnie wycina się drzewa, czasami całe fragmenty lasu, a w ich miejsce sadzi te coś, co wyglądem przypomina drzewo, ale czy to jeszcze drzewo czy papier do drukarki na etapie półproduktu?
Rzeczywistość? Nie chciałabyś jej widzieć tak jak ja.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Anty, ja pracuję ciężko, jak to opisałeś wychodzę - jest ciemno, wracam jest ciemno ale znajduję chwilę by móc zauważyć tą rzeczywistość nie zza monitora :)))
a Twoja rzeczywistość jaka jest skoro piszesz, że nie chciałabym jej widzieć tak jak Ty ?
pracujesz przed kompem 24h na dobę i nie masz czasu by podziwiać ten piękny a zarazem brutalny świat ?
to co to za praca, która zmusza Cię do takiej egzystencji ?
a Twoja rzeczywistość jaka jest skoro piszesz, że nie chciałabym jej widzieć tak jak Ty ?
pracujesz przed kompem 24h na dobę i nie masz czasu by podziwiać ten piękny a zarazem brutalny świat ?
to co to za praca, która zmusza Cię do takiej egzystencji ?
Jako przykład niezauważania rzeczywistości podałaś nie widzenie gdy dzień zmienia się w noc. Ja to widzę, Ty pracując ciężko nie masz tej okazji, to czyja rzeczywistość jest bardziej wirtualna?
Moja rzeczywistość? Hmm... jakbym ją tu opisał, podał nawet jakiś jej wycinek, to pewnie tekst byłby tak długi że nie chciałoby ci się go czytać:P Skromny opis nie oddaje tego jak świadomie ją odbieram, ale spróbujmy.
Kiedy bierzesz do ręki swój telefon to widzisz?
Ja widzą kopalniane obozy pracy w kongo, gdzie ludzie umierają z głodu i przepracowania, gdzie kopalnianą walutą jest dziecięca prostytucja, widzę fabryki w chinach gdzie ludzie w okropnych warunkach pracują po 18-20 godzin na dobę a wielkie korporacje każą im podpisywać lojalki że nie będą popełniać samobójstw z powodu sposobu w jakich się ich traktuje, widzę jak korporacje produkujące te telefony i sprzedające na całym świecie, w krajach tzw rozwiniętych zatrudniają pracowników by wycisnąć z nich ostatnią kroplę kotu i krwi, a potem się ich pozbyć jak zużyte baterie, każąc im rywalizować, walczyć między sobą o awanse, ciesząc się z tego że kradną sobie pomysły i podkładając świnie. By zmieniać ludzi, by zaciemnić ich obraz, złamać ich ducha. Widzę też nieświadomych klientów którym się sprzedaje śmieci zrobione tak by się zepsuły jak tylko skończy się gwarancja, ludzi których podstępem, telefonicznie namawia się do zakupu tych modeli i usług których nikt nie chce kupić, dokładnie dobierając słowa, zawierając umowę przez telefon, wykorzystując luki prawne i manipulatorskie sztuczki w stylu NLP.
Widzę ludzi uzależnionych od telefonów, tych którzy nie potrafią wytrzymać kilku sekund by nie nawalać w te klawisze. Miliardy wydawane nas bezwartościowe kontakty, spłycone relacje międzyludzkie odpychające ludzi od siebie. Widzę jak te pieniądze płyną do tych starych grubasów, by mogli by mogli siedzieć w swoich luksusowych willach chlać i r****** nastolatki, oni się cieszą i dokręcają śrubę w swoim biznesie, by zarobić więcej i więcej.
Widzę jak te miliardy produkują budżet państwa, który jest wydawany na płatnych zabójców, nazywanych żołnierzami i bohaterami. Jak ci gwałcą i mordują w imię państwa, w imię moje i Twoje, za nasze pieniądze. A gdy ciała jeszcze nie ostygną, politycy ze swoimi kumplami mordercami w białych kołnierzykach lecą w tamte rejony by dzielić się ścierwem, by zniewalać następnych...
To tylko mały wycinek tego co widzę, w stosunku do jednego małego przedmiotu. Moja rzeczywistość jest jednak dużo bardziej złożona. Potrzebowałbym drugiego życie by ci ją opisać;)
I powiedz, kto żyje w bardziej wirtualnym świecie, ci którzy widząc krew widzą tylko czerwony płyn, czy ja który widzę cały obraz?
Ci którzy puste luki w rzeczywistości wypełniają zmyślonymi, przyjemnymi dla "oka" informacjami, czy ja który staram się dociec prawdy?
Twój wniosek że siedzę przed kompem całą dobę jest błędny. Spędzam przed kompem nie więcej czasu niż większość tutaj piszących.
Zresztą podobnie błędny jest wniosek że coś mnie to tego zmusza, tym bardziej praca. Jestem zwykłym bezrobotnym po zawodówce który lubi posiedzieć przy kompie. I który spędza więcej czasu "na powietrzu" i na łonie natury niż większość obywateli tego kraju.
Moja egzystencja zawiera w sobie więcej życia niż przeciętnego człowieka, który pracuje tak ciężko że nie widuje światła słonecznego. Zatem czyja rzeczywistość jest bardziej wirtualna?
Pozdrawiam
PS: Starałem się krótko i nawet tak wyszło w porównaniu z tym co bym napisał gdybym miał więcej czasu:P
Moja rzeczywistość? Hmm... jakbym ją tu opisał, podał nawet jakiś jej wycinek, to pewnie tekst byłby tak długi że nie chciałoby ci się go czytać:P Skromny opis nie oddaje tego jak świadomie ją odbieram, ale spróbujmy.
Kiedy bierzesz do ręki swój telefon to widzisz?
Ja widzą kopalniane obozy pracy w kongo, gdzie ludzie umierają z głodu i przepracowania, gdzie kopalnianą walutą jest dziecięca prostytucja, widzę fabryki w chinach gdzie ludzie w okropnych warunkach pracują po 18-20 godzin na dobę a wielkie korporacje każą im podpisywać lojalki że nie będą popełniać samobójstw z powodu sposobu w jakich się ich traktuje, widzę jak korporacje produkujące te telefony i sprzedające na całym świecie, w krajach tzw rozwiniętych zatrudniają pracowników by wycisnąć z nich ostatnią kroplę kotu i krwi, a potem się ich pozbyć jak zużyte baterie, każąc im rywalizować, walczyć między sobą o awanse, ciesząc się z tego że kradną sobie pomysły i podkładając świnie. By zmieniać ludzi, by zaciemnić ich obraz, złamać ich ducha. Widzę też nieświadomych klientów którym się sprzedaje śmieci zrobione tak by się zepsuły jak tylko skończy się gwarancja, ludzi których podstępem, telefonicznie namawia się do zakupu tych modeli i usług których nikt nie chce kupić, dokładnie dobierając słowa, zawierając umowę przez telefon, wykorzystując luki prawne i manipulatorskie sztuczki w stylu NLP.
Widzę ludzi uzależnionych od telefonów, tych którzy nie potrafią wytrzymać kilku sekund by nie nawalać w te klawisze. Miliardy wydawane nas bezwartościowe kontakty, spłycone relacje międzyludzkie odpychające ludzi od siebie. Widzę jak te pieniądze płyną do tych starych grubasów, by mogli by mogli siedzieć w swoich luksusowych willach chlać i r****** nastolatki, oni się cieszą i dokręcają śrubę w swoim biznesie, by zarobić więcej i więcej.
Widzę jak te miliardy produkują budżet państwa, który jest wydawany na płatnych zabójców, nazywanych żołnierzami i bohaterami. Jak ci gwałcą i mordują w imię państwa, w imię moje i Twoje, za nasze pieniądze. A gdy ciała jeszcze nie ostygną, politycy ze swoimi kumplami mordercami w białych kołnierzykach lecą w tamte rejony by dzielić się ścierwem, by zniewalać następnych...
To tylko mały wycinek tego co widzę, w stosunku do jednego małego przedmiotu. Moja rzeczywistość jest jednak dużo bardziej złożona. Potrzebowałbym drugiego życie by ci ją opisać;)
I powiedz, kto żyje w bardziej wirtualnym świecie, ci którzy widząc krew widzą tylko czerwony płyn, czy ja który widzę cały obraz?
Ci którzy puste luki w rzeczywistości wypełniają zmyślonymi, przyjemnymi dla "oka" informacjami, czy ja który staram się dociec prawdy?
Twój wniosek że siedzę przed kompem całą dobę jest błędny. Spędzam przed kompem nie więcej czasu niż większość tutaj piszących.
Zresztą podobnie błędny jest wniosek że coś mnie to tego zmusza, tym bardziej praca. Jestem zwykłym bezrobotnym po zawodówce który lubi posiedzieć przy kompie. I który spędza więcej czasu "na powietrzu" i na łonie natury niż większość obywateli tego kraju.
Moja egzystencja zawiera w sobie więcej życia niż przeciętnego człowieka, który pracuje tak ciężko że nie widuje światła słonecznego. Zatem czyja rzeczywistość jest bardziej wirtualna?
Pozdrawiam
PS: Starałem się krótko i nawet tak wyszło w porównaniu z tym co bym napisał gdybym miał więcej czasu:P
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Podobno lepiej jeść tort w dwudziestu niż guano samemu.
Tak przynajmniej wielu uważa.
Nie jadłem guana, więc nie wiem ile w tym prawdy, ale tort na 20 jest jak flaszka na 5 - mnie bardziej irytuje niż satysfakcjonuje;) Ale innym wystarcza.
Tak przynajmniej wielu uważa.
Nie jadłem guana, więc nie wiem ile w tym prawdy, ale tort na 20 jest jak flaszka na 5 - mnie bardziej irytuje niż satysfakcjonuje;) Ale innym wystarcza.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Angela czy to siebie wzajemnie nie wyklucza? Brzmi to jak "mniejsza połowa".
Albo jest tym jedynym, albo jest ich wielu.
Jeśli jest tak jak Ty to uznajesz to nie ma żadnego jedynego, żadnej drugiej połówki jabłka.
A jak jest ich wielu, to zakładasz że będąc z jednym możesz spotkać innego "jedynego", albo i kilku. I ci też będą dla Ciebie tymi "jedynymi", więc będą równie ważni jak ten z którym jesteś - będziesz też z nimi, bo w końcu oni są tymi "jedynymi" i "najważniejszymi"?
Albo jest tym jedynym, albo jest ich wielu.
Jeśli jest tak jak Ty to uznajesz to nie ma żadnego jedynego, żadnej drugiej połówki jabłka.
A jak jest ich wielu, to zakładasz że będąc z jednym możesz spotkać innego "jedynego", albo i kilku. I ci też będą dla Ciebie tymi "jedynymi", więc będą równie ważni jak ten z którym jesteś - będziesz też z nimi, bo w końcu oni są tymi "jedynymi" i "najważniejszymi"?
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Twoja odpowiedź przypomina mi taki dowcip:
"W pewnym sądzie miał miejsce spór. Sędzia, chcąc skrócić wywody przesłuchiwanego, zażądał, by świadek odpowiedział na zadane pytanie jednym słowem: „tak” lub „nie”. Świadek jednak twierdził, że są pytania, na które nie da się odpowiedzieć w ten sposób. Sędzia dalej upierał się i w końcu poprosił o przykład. Świadek zapytał: Czy Wysoki Sąd w dalszym ciągu bierze łapówki, czy już przestał?"
"W pewnym sądzie miał miejsce spór. Sędzia, chcąc skrócić wywody przesłuchiwanego, zażądał, by świadek odpowiedział na zadane pytanie jednym słowem: „tak” lub „nie”. Świadek jednak twierdził, że są pytania, na które nie da się odpowiedzieć w ten sposób. Sędzia dalej upierał się i w końcu poprosił o przykład. Świadek zapytał: Czy Wysoki Sąd w dalszym ciągu bierze łapówki, czy już przestał?"
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
niezłe Antyspołeczny :)
tez mi się wydaje Angela że powinnaś przemyslec swoje podejście...
ja wierzę że jest ten jedyny i skoro do tej pory go nie odnalazłam to nie znaczy że nie istnieje.... z zakładaniem że jest wielu tych jedynych to w zasadzie możesz być z wieloma i z żadnym tak do końca dziwne masz podejście....
a jeśli moja połówka jabłka siedzi na tym forum to informuję że jestem i czekam na info zostańmy całym jabłkiem :D odezwij sie moja połówko do chol....y
tez mi się wydaje Angela że powinnaś przemyslec swoje podejście...
ja wierzę że jest ten jedyny i skoro do tej pory go nie odnalazłam to nie znaczy że nie istnieje.... z zakładaniem że jest wielu tych jedynych to w zasadzie możesz być z wieloma i z żadnym tak do końca dziwne masz podejście....
a jeśli moja połówka jabłka siedzi na tym forum to informuję że jestem i czekam na info zostańmy całym jabłkiem :D odezwij sie moja połówko do chol....y
własnie organizują ten kurs w sopocie i sie zastanawiam gdzie oni sie wspinają aby ćwiczyć i tak sie zastanawiałam zastanawiałam aż w końcu doszłam do wniosku że możeb y sie tak zapisac że to może być ciekaqwe :D ćwicza chyba w elewatorze bo nic innego nie przychodzi mi do głowy żaden naturalny teren...
zapraszam spragnieni wrazen na strone
http://zabawatrojmiasto.webnode.com/ i dolaczam sie do was
http://zabawatrojmiasto.webnode.com/ i dolaczam sie do was
Podsumowujac - siedzicie tu na forach, du.... zawracasie sobie i innym a dalej nie wychodzicie ! bo tu wam czas zajmuje wypisywanie co by bylo a moze.... po 1 ODWAGA, po 2 ODWAGA a po 3 ? ODWAGA , idziesz - podoba sie nei podoba.....40 odrzuci cie 1 nie ;) nie potrzeba ci 40 ! tylko 1 i nie liczcie ze ten czy ta 1 poznana to TA
A portale randkowe. Na http://sympatie.eu/ konto masz? Co za problem popisać z paroma facetami, sprawdzić jacy oni są? Ja dla mnie to żaden problem. Nawet śmiałym nie trzeba być - pomyśl o tym.
Witam . jestem tu po raz pierwszy i tak z ciekawości czego ludzie nie wymyślą , nie potrzebują .. Nie sztuką jest kogoś poznać ( wiecie) . Najtrudniej jest kochać po długim czasie byciem singlem .. Czytałem tu o wielu sposobach poznawania , na ile to sposobów i w jakich miejscach .. Żyjemy 21 wieku większość patrzy na wygląd , kto co ma i jak wygląda ( kasa ) . 15 lipca mam 29 urodziny , nie czuje się na tyle nawet nie wyglądam na swój wiek . I tak zastanawiam się czasem czy kiedyś miłość mnie spotka i walnie , bo ten mały amorek to powinien sobie lepsze okulary sprawić ;p . przytoczę wam może mały przykład nie wiem czy oglądaliście film pt : Wehikuł Czasu . Po stracie swojej lubej próbował zmienić coś co było nie odwracalne lecz dopiero po setkach tysięcy lat upływie znalazł miłość . Ja tyle czasu nie mam a wy ? hehe tez nie ale wiele osób tak myśli i szuka pomimo tego że ma to pod nosem . może dobrze się warto rozejrzeć dokoła siebie ??
ps. Dlaczego.. ?
ps. Dlaczego.. ?
~SzrekSzrek, po części się z Tobą zgadzam - w tym wstępie;)
W pewnym sensie niepojętym jest dla mnie to pytanie "Gdzie i jak znaleźć partnera?". Sam nigdy nie miałem z tym problemu. Będąc brzydkim, bez kasy, talentu do czegokolwiek, ambicji, wykształcenia i tych innych rzeczy których kobiety zawsze pragnął, nigdy nie miałem problemu by znaleźć dziewczynę.
Czytając wypowiedzi wielu osób myślę że to niesprawiedliwe, że ja, ktoś kto właściwie nie zasługiwał na związki w których był, potrafił stworzyć je tak bezproblemowo, a inni, tak wspaniali ludzie mają z tym problem.
Nawet nie musiałem kłamać, a podobno ubarwianie swojego życiorysu to standard na pierwszej randce.
Zawsze gdy chciałem to miałem dziewczynę. I czas pomiędzy zakończeniem związku a poznaniem kogoś fajnego można by mierzyć w dniach (tak, jestem kochliwy jak nastolatka w dni płodne:p).
Problemem jednak było utrzymanie związku, bo najdłuższy nie trwał nawet roku.
Problemem nie było to że to była "pomyłka" (czyli zły wybór - brak dopasowania), ale że nie było chęci by się w to angażować - często obopólnej.
W większości wypadków po kilku tygodniach ta osoba wydawała mi się nudniejsza niż moja samotność;)
Obserwując pary wokół mnie, nie znam żadnej pary z wieloletnim, a nawet 10 letnim stażem która robi wrażenie szczęśliwej. Większość jest ze sobą z przyzwyczajenia, lęku i lenistwa.
Nawet biorąc pod uwagę ten Twój przykład. Wtedy kiedy ta dziewczyna zginęła, to był jakiś 19 wiek? On miał się jej oświadczyć. W tamtych czasach te kwestia załatwiało się dość szybko, bo paliło się im do konsumpcji a to było tylko po ślubie;)
Na dobrą sprawę ona zginęła podczas szczytu jego zakochania. Ona na początku próbował ją ratować, była to taka obsesja wynikła z tęsknoty.
A potem zapomniał o niej poznając pierwszą lepszą panienkę i spędzając z nią kilka dni. Czy to jest miłość?
On nie był nieśmiertelny, nie żył przez setki tysięcy lat, dla niego te setki tysięcy lat były chwilą. Czy znalazł miłość? Jak mówiła Sandra Bullock w filmie Speed "związki oparte na silnych emocjach nie trwają długo". On jej uratował życie. Uświadamiając sobie sprawę że jego marzenia się nie ziszczą wybrał przyziemność przy pierwszej lepszej w okolicy. Czy ona go kochała? może była gotowa mu się oddać z wdzięczności, ale to nie miłość, to nawet nie podchodzi pod zakochanie.
Czy rzeczywiście zapomniał o tamtej, czy z tą potrafiłby żyć tworząc trwały związek, czy byłaby dla niego tylko zastępstwem? Czy ona nie próbowałaby dorównać tamtej, dla której on przebył czas? Co on musiałby zrobić by udowodnić jej swoją miłość?
Filmy dobrze pokazują gdzie i jak znaleźć partnera, ale nigdy nie widziałem by pokazywały jak z nim żyć.
A ja właśnie chciałbym wiedzieć jak z kimś żyć, aby było to dla mnie większym szczęściem niż moje bycie samemu. I bym nie był jak inni, co są ze sobą z różnych względów, ale nie z miłości.
Jak zrobić by chcieć się zaangażować bez względu na wszystko?
W pewnym sensie niepojętym jest dla mnie to pytanie "Gdzie i jak znaleźć partnera?". Sam nigdy nie miałem z tym problemu. Będąc brzydkim, bez kasy, talentu do czegokolwiek, ambicji, wykształcenia i tych innych rzeczy których kobiety zawsze pragnął, nigdy nie miałem problemu by znaleźć dziewczynę.
Czytając wypowiedzi wielu osób myślę że to niesprawiedliwe, że ja, ktoś kto właściwie nie zasługiwał na związki w których był, potrafił stworzyć je tak bezproblemowo, a inni, tak wspaniali ludzie mają z tym problem.
Nawet nie musiałem kłamać, a podobno ubarwianie swojego życiorysu to standard na pierwszej randce.
Zawsze gdy chciałem to miałem dziewczynę. I czas pomiędzy zakończeniem związku a poznaniem kogoś fajnego można by mierzyć w dniach (tak, jestem kochliwy jak nastolatka w dni płodne:p).
Problemem jednak było utrzymanie związku, bo najdłuższy nie trwał nawet roku.
Problemem nie było to że to była "pomyłka" (czyli zły wybór - brak dopasowania), ale że nie było chęci by się w to angażować - często obopólnej.
W większości wypadków po kilku tygodniach ta osoba wydawała mi się nudniejsza niż moja samotność;)
Obserwując pary wokół mnie, nie znam żadnej pary z wieloletnim, a nawet 10 letnim stażem która robi wrażenie szczęśliwej. Większość jest ze sobą z przyzwyczajenia, lęku i lenistwa.
Nawet biorąc pod uwagę ten Twój przykład. Wtedy kiedy ta dziewczyna zginęła, to był jakiś 19 wiek? On miał się jej oświadczyć. W tamtych czasach te kwestia załatwiało się dość szybko, bo paliło się im do konsumpcji a to było tylko po ślubie;)
Na dobrą sprawę ona zginęła podczas szczytu jego zakochania. Ona na początku próbował ją ratować, była to taka obsesja wynikła z tęsknoty.
A potem zapomniał o niej poznając pierwszą lepszą panienkę i spędzając z nią kilka dni. Czy to jest miłość?
On nie był nieśmiertelny, nie żył przez setki tysięcy lat, dla niego te setki tysięcy lat były chwilą. Czy znalazł miłość? Jak mówiła Sandra Bullock w filmie Speed "związki oparte na silnych emocjach nie trwają długo". On jej uratował życie. Uświadamiając sobie sprawę że jego marzenia się nie ziszczą wybrał przyziemność przy pierwszej lepszej w okolicy. Czy ona go kochała? może była gotowa mu się oddać z wdzięczności, ale to nie miłość, to nawet nie podchodzi pod zakochanie.
Czy rzeczywiście zapomniał o tamtej, czy z tą potrafiłby żyć tworząc trwały związek, czy byłaby dla niego tylko zastępstwem? Czy ona nie próbowałaby dorównać tamtej, dla której on przebył czas? Co on musiałby zrobić by udowodnić jej swoją miłość?
Filmy dobrze pokazują gdzie i jak znaleźć partnera, ale nigdy nie widziałem by pokazywały jak z nim żyć.
A ja właśnie chciałbym wiedzieć jak z kimś żyć, aby było to dla mnie większym szczęściem niż moje bycie samemu. I bym nie był jak inni, co są ze sobą z różnych względów, ale nie z miłości.
Jak zrobić by chcieć się zaangażować bez względu na wszystko?
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
~SzrekSzrek, poświęcenie jest wtedy kiedy rezygnujesz z czegoś czego pragniesz, na rzecz korzyści innej osoby.
On nie poświęcił maszyny czasu, ona po prostu stała się dla niego bezużyteczna.
Główny bohater stworzył maszynę czasu aby uratować swoją dziewczynę, ale ona ginęła za każdym razem, więc przeniósł się w przyszłość licząc że wtedy podróże w czasie będą już istniały i jakaś mądra głowa mu wytłumaczy jak może ją uratować.
I tak się stało, bo główny zły bohater, grany przez Ironsa wyłożył mu pasujący do jego sytuacji paradoks dziadka.
Powiedział mu coś w stylu "nie możesz uratować swojej dziewczyny, bo stworzenie wehikułu było następstwem jej śmierci, więc gdyby ona żyła ta maszyna by nie powstała". W ten sposób odebrał głównemu bohaterowi nadzieję i wehikuł nie był mu już potrzebny.
Chociaż tak naprawdę Irons mógł się mylić, bo paradoks dziadka ma kilka wyjaśnień które pozwalałyby mu uratować tą dziewczynę.
W podobnej sytuacji znajduje się bohater anime Steins;Gate. Tam dość ciekawie jest pokazane jak paradoks dziadka można oszukać, tak by linia czasu nie została rozszczepiona ani żadne inne prawa fizyki nie uległy zachwianiu.
Wracając jednak do tego filmu. Istnieje pięć etapów żałoby, pierwszym jest zaprzeczenie - które dla głównego bohatera objawiło się stworzeniem maszyny czasu i podróżami. Drugim jest gniew, i gdy ten zły odebrał mu jego iluzję że może uratować ukochaną to właśnie złość popchnęła go do próby zabicia tego złego. Ten jednak powiedział mu że on kontroluje apetyt swojej rasy i bez niego oba gatunki by zginęły. Główny bohater pokonując złego przenosi się do przodu i widzi konsekwencję swoich działań - czyli zagładę życia na ziemi.
Nie ma się już gdzie dalej przenieść w poszukiwaniu odpowiedzi, więc po raz kolejny wehikuł nie jest mu już potrzebny. On aby żyć musi wrócić. Może wrócić do swoich czasów ze świadomością że zniszczył życie na ziemi, lub wrócić i naprawić swój błąd.
Po tym jak uległ złości, on tak naprawdę nie ma innego wyjścia jak zrobić to co zrobił.
Ja miłości w jego działaniu nie dostrzegam.
On nie poświęcił maszyny czasu, ona po prostu stała się dla niego bezużyteczna.
Główny bohater stworzył maszynę czasu aby uratować swoją dziewczynę, ale ona ginęła za każdym razem, więc przeniósł się w przyszłość licząc że wtedy podróże w czasie będą już istniały i jakaś mądra głowa mu wytłumaczy jak może ją uratować.
I tak się stało, bo główny zły bohater, grany przez Ironsa wyłożył mu pasujący do jego sytuacji paradoks dziadka.
Powiedział mu coś w stylu "nie możesz uratować swojej dziewczyny, bo stworzenie wehikułu było następstwem jej śmierci, więc gdyby ona żyła ta maszyna by nie powstała". W ten sposób odebrał głównemu bohaterowi nadzieję i wehikuł nie był mu już potrzebny.
Chociaż tak naprawdę Irons mógł się mylić, bo paradoks dziadka ma kilka wyjaśnień które pozwalałyby mu uratować tą dziewczynę.
W podobnej sytuacji znajduje się bohater anime Steins;Gate. Tam dość ciekawie jest pokazane jak paradoks dziadka można oszukać, tak by linia czasu nie została rozszczepiona ani żadne inne prawa fizyki nie uległy zachwianiu.
Wracając jednak do tego filmu. Istnieje pięć etapów żałoby, pierwszym jest zaprzeczenie - które dla głównego bohatera objawiło się stworzeniem maszyny czasu i podróżami. Drugim jest gniew, i gdy ten zły odebrał mu jego iluzję że może uratować ukochaną to właśnie złość popchnęła go do próby zabicia tego złego. Ten jednak powiedział mu że on kontroluje apetyt swojej rasy i bez niego oba gatunki by zginęły. Główny bohater pokonując złego przenosi się do przodu i widzi konsekwencję swoich działań - czyli zagładę życia na ziemi.
Nie ma się już gdzie dalej przenieść w poszukiwaniu odpowiedzi, więc po raz kolejny wehikuł nie jest mu już potrzebny. On aby żyć musi wrócić. Może wrócić do swoich czasów ze świadomością że zniszczył życie na ziemi, lub wrócić i naprawić swój błąd.
Po tym jak uległ złości, on tak naprawdę nie ma innego wyjścia jak zrobić to co zrobił.
Ja miłości w jego działaniu nie dostrzegam.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"