Jeżeli zostawiłaś tylko kapelusze, to dedukuję, że są duże. Gdyby byłe małe cięłabyś całe. Trzeba wiec tak - ususzyć kapelusze w całości. potem odczekać jakieś 2-3 miesiące, aż przyjdzie mroźna i...
rozwiń
Jeżeli zostawiłaś tylko kapelusze, to dedukuję, że są duże. Gdyby byłe małe cięłabyś całe. Trzeba wiec tak - ususzyć kapelusze w całości. potem odczekać jakieś 2-3 miesiące, aż przyjdzie mroźna i śnieżna zima. Wtedy wyciągnąć te ususzone kapelusze, zalać je wrzątkiem, leciutko podgotować, wyjąc i osączyć. i te obgotowane uprzednio suszone kapelusze obtaczać w mące, jajku i bułce i smażyć na złoto. Podawać z dobrym czatnejem śliwkowym, ale keczup tez da radę.
A jeżeli te kapelusze musza być koniecznie marynowane, to ja używam zalewy 1% z octu jabłkowego. Nie wymyśliłem nic lepszego. Jednak opieńka jako marynowana zakąska jest taka sobie, na głowę (kapelusz?) bije ją muchomor rdzawobrązowy, płachetka albo maślak.
Ja nadmiar opieńkowych kapeluszy po prostu blanszuję, porcjuje i mrożę. Jako zimowy dodatek do dań - sosów, farszów, jajecznicy - zdaje egzamin.
zobacz wątek