Widok
INTERNET ZABIŁ MÓJ ZWIĄZEK
Hej ludzie,piszę z nadzieją na obiektywną opinię-może,aczkolwiek nie życzę ,kogoś dotknął problem.....
Nie jestem nastolatką ,ale myślę,że to nie ma znaczenia.Opadam z si l i przestaję sobie emocjonalnie radzić - mój partner siedzi przed komputerem kilkanaście godz. dziennie,dojrzały facet siedzi jak idiota i przesuwa wojska,trwa to któryś rok i jest coraz gorzej.
Prośba ,grożba - dosłownie nic nie skutkuje. Już usłyszałam,że gdybym była prawdziwą kobietą umiałabym go odciągnąć....lub że powinnam być zadowolona że nie wychodzi na piwo tylko gra.. zaczynam go nienawidzieć,a jest miłością mojego życia...........
Nie jestem nastolatką ,ale myślę,że to nie ma znaczenia.Opadam z si l i przestaję sobie emocjonalnie radzić - mój partner siedzi przed komputerem kilkanaście godz. dziennie,dojrzały facet siedzi jak idiota i przesuwa wojska,trwa to któryś rok i jest coraz gorzej.
Prośba ,grożba - dosłownie nic nie skutkuje. Już usłyszałam,że gdybym była prawdziwą kobietą umiałabym go odciągnąć....lub że powinnam być zadowolona że nie wychodzi na piwo tylko gra.. zaczynam go nienawidzieć,a jest miłością mojego życia...........
Tytuł jest w formie dokonanej. Nie napisałaś że internet zabija Twój związek, ale że już go zabił. Nie wiem zatem czy jest sens by Ci coś doradzać, bo nie jestem zwolennikiem tego rozwiązania którego oczekujesz.
To może tak pół żartem, pół serio. Skoro on gra w grę wojenną, a Ty zaczynasz go nienawidzić to skop mu tyłek w grze. Z jednej strony, partnerom w związku sprzyjają podobne pasje, a z drugiej ciągłe porażki zniechęcają do grania;)
Może gra ma wewnętrzny system komunikacji? To też dobra metoda by znaleźć wspólny język.
Warto byś zgłębiła co go fascynuje w tej grze, lub przed czym ucieka do świata gry.
W przypadku związków większość osób woli myśleć że problem leży po drugiej stronie. Zazwyczaj jednak problem jest w nas.
To może tak pół żartem, pół serio. Skoro on gra w grę wojenną, a Ty zaczynasz go nienawidzić to skop mu tyłek w grze. Z jednej strony, partnerom w związku sprzyjają podobne pasje, a z drugiej ciągłe porażki zniechęcają do grania;)
Może gra ma wewnętrzny system komunikacji? To też dobra metoda by znaleźć wspólny język.
Warto byś zgłębiła co go fascynuje w tej grze, lub przed czym ucieka do świata gry.
W przypadku związków większość osób woli myśleć że problem leży po drugiej stronie. Zazwyczaj jednak problem jest w nas.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Ależ macie problemy:P i ja i mój mąż gramy w wolnym czasie. To nie znaczy, że nie poświęcamy sobie czasu na wzajem. Ważne, że jesteśmy razem - on przy kompie stacjonarnym, ja przy laptopie obok;p Oprócz tego razem gotujemy, rozmawiamy, uprawiamy seks i nasz związek chyba nic nie traci na tym, że gramy:D
Mam pytanie do autorki wątku - jakie Ty masz hobby? Jak Ty spędzasz czas? Wiele kobiet, które skarżą się na mężów-graczy same nie mają żadnych pasji prócz oglądania tv... Może zamiast mieć za złe mężowi, że ma coś "swojego" warto zająć się własnymi pasjami? Wierz mi, kobieta, która ma jakieś zainteresowania jest znacznie bardziej atrakcyjna dla męża niż taka, która tylko marudzi, że on na nią nie zwraca uwagi:P
Mam pytanie do autorki wątku - jakie Ty masz hobby? Jak Ty spędzasz czas? Wiele kobiet, które skarżą się na mężów-graczy same nie mają żadnych pasji prócz oglądania tv... Może zamiast mieć za złe mężowi, że ma coś "swojego" warto zająć się własnymi pasjami? Wierz mi, kobieta, która ma jakieś zainteresowania jest znacznie bardziej atrakcyjna dla męża niż taka, która tylko marudzi, że on na nią nie zwraca uwagi:P
Nie chcę grać,bo dla mnie idiotyczne-może po prostu znienawidziłam te gry,bo odebrały mi faceta,nie jestem też w stanie skopać mu d*pska wirtualnie-jest za dobry - ta jedna gra to już kilka lat i na kilku kompach.
On ma tam cały świat,łącznie ze znajomymi na czacie - na okrągło!!!
Ja wstaję rano do pracy -on się kładzie lub gra dalej.......... nie mam siły
Jak zaczęło się lata temu niewinnie od sim's to teraz dramat całodobowy
On ma tam cały świat,łącznie ze znajomymi na czacie - na okrągło!!!
Ja wstaję rano do pracy -on się kładzie lub gra dalej.......... nie mam siły
Jak zaczęło się lata temu niewinnie od sim's to teraz dramat całodobowy
Hal żeby zmusić osobę pełnoletnią do jakiegokolwiek leczenia trzeba ją ubezwłasnowolnić. A w tym kraju żaden sąd nie wyda decyzji o ubezwłasnowolnieniu tylko dlatego że gość lubi grać w gry komputerowe. Nawet jeżeli to "lubienie" jest rzeczywiście uzależnieniem.
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.
Stanisław Lem
Stanisław Lem
Moglo to miec miejsce jedynie w przypadku, gdy zachowanie osoby uzaleznionej bezposrednio zagrazalo zyciu jej lub osob od niej zaleznych (dzieci?). Nie ma innej mozliwosci skierowania osoby na przymusowa terapie w Polsce . W przypadku Naszej Pani - nie ma takiej mozliwosci.
I jesli proba rozmowy i proba wyciagniecia meza na terapie malzenska zawioda, to najrozsadniejszym z podanych tu pomyslow jest wyprowadzenie sie z domu i sprawdzenie ile facet wytrzyma. Jak sie odezwie, to wracamy do punktu pierwszego.
Jak sie nie odezwie - pozew rozwodowy, ktory i tak skonczy sie mediacjami.
Co by nie bylo, wszystko sprowadza sie do rozmowy i terapii malzenskiej.
I jesli proba rozmowy i proba wyciagniecia meza na terapie malzenska zawioda, to najrozsadniejszym z podanych tu pomyslow jest wyprowadzenie sie z domu i sprawdzenie ile facet wytrzyma. Jak sie odezwie, to wracamy do punktu pierwszego.
Jak sie nie odezwie - pozew rozwodowy, ktory i tak skonczy sie mediacjami.
Co by nie bylo, wszystko sprowadza sie do rozmowy i terapii malzenskiej.
Jeśli on jest prawdziwie uzależniony, to na odcięcie kabla zareaguje agresją. Jej odejście natomiast odbierze jako pozytywną zmianę.
Czy jest czy nie jest, to jednak nie tak łatwo ocenić. Autorka bowiem co wypowiedź daje nam coraz ciekawsze dane, powiększające naszą wiedzę o tym przypadku. I mówiąc przypadek nie mam na myśli jego, ale ich związek.
Gra rekompensuje mu życie. Tam ma przyjaciół i tam jest kimś - jest w tym dobry. Jak zatem jest w rl? Ona nie tylko nie chce z nim grać, ale nie akceptuje tego świata w którym on jest szczęśliwy. To zapewne pogłębia jego oderwanie społeczne.
Trzeba by określić jaki on jest, jaki ma kontakt ze światem realnym, jaka jest ona i jak wyglądają ich relacje.
Zacząć trzeba by od, "co Autorka jest gotowa zrobić dla związku"? To co on ceni, ona uważa za idiotyzm, czyli tak jak by mówiła że to on jest idiotą. Nie chce dzielić jego pasji. I cały czas mówi o swoim związku w czasie przeszłym. Tak jakby chciała go odzyskać, po to by go rzucić.
Czy gdzieś w tym wszystkim jest miłość?
Czy jest czy nie jest, to jednak nie tak łatwo ocenić. Autorka bowiem co wypowiedź daje nam coraz ciekawsze dane, powiększające naszą wiedzę o tym przypadku. I mówiąc przypadek nie mam na myśli jego, ale ich związek.
Gra rekompensuje mu życie. Tam ma przyjaciół i tam jest kimś - jest w tym dobry. Jak zatem jest w rl? Ona nie tylko nie chce z nim grać, ale nie akceptuje tego świata w którym on jest szczęśliwy. To zapewne pogłębia jego oderwanie społeczne.
Trzeba by określić jaki on jest, jaki ma kontakt ze światem realnym, jaka jest ona i jak wyglądają ich relacje.
Zacząć trzeba by od, "co Autorka jest gotowa zrobić dla związku"? To co on ceni, ona uważa za idiotyzm, czyli tak jak by mówiła że to on jest idiotą. Nie chce dzielić jego pasji. I cały czas mówi o swoim związku w czasie przeszłym. Tak jakby chciała go odzyskać, po to by go rzucić.
Czy gdzieś w tym wszystkim jest miłość?
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Jako kobieta, poradziłabym by znaleźć sobie takie zajęcie, które będzie absorbowało większość Twojego czasu. Najlepiej takie, którym luby będzie mógł się z łatwością zarazić. Wtedy istnieje szansa, że się oderwie od świata wirtualnego.
Może podpytaj lub przypomnij sobie co robił, robiliście zanim na stałe przykleił się do kompa?
Może podpytaj lub przypomnij sobie co robił, robiliście zanim na stałe przykleił się do kompa?
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
Kalia a jaka jest różnica między oglądaniem telewizji a graniem w te głupie gry? Jeżeli gry są pasją to tak samo oglądanie telewizji może nią być. Ten sam poziom.
Poza tym jest różnica między realizowaniem swojej pasji a uzależnieniem. W tym przypadku, o którym mówi autorka wątku, jest to uzależnienie.
Poza tym jest różnica między realizowaniem swojej pasji a uzależnieniem. W tym przypadku, o którym mówi autorka wątku, jest to uzależnienie.
Wypowiadasz sie o czymś czego nie znasz - obecnie gry oferują całą oprawę społeczną. Ludzie grają dla znajomych których mają poprzez daną grę. Sam mam znajomych których poznałem właśnie przez grę. Stworzyliśmy tam swoją "paczkę" i świetnie się bawiliśmy, nie raz razem zmienialiśmy gry i zaczynaliśmy wspólnie grać w inne bo bawiło nas nie tyle granie co nasze towarzystwo. Porównywanie tego do telewizji to jak porównywanie telegazety gdzie jest sie biernym odbiorcą do internetu gdzie jest sie także nadawcą i nawiązuje się powiązania społeczne. Inaczej mówiac koleś znalazł sobie środowisko gdzie go akceptują takim jaki jest, ma tam pewnie masę znajomych i dlaczego miałby rezygnować z tego dla kogoś kto go "kocha" ale jednocześnie nie lubi za to jaki jest naprawdę.
Wyobraź sobie, że wiem o czym mówię. A twoje internetowe znajmości można porównać właśnie do tej "biernej" telegazety.
Poza tym to tak samo jak narkotyki. Dlaczego narkoman ma rezygnować z narkotyków skoro obraca się dzięki temu w towarzystwie, które go akceptuje takim jakim jest a rodzina i przyjaciele, którzy chcą go z tego wyciągnąc są źli i niedobrzy. Wyobraź sobie, że uzaleznienie od komputera niszczy tak samo jak narkotyki czy alkohol. Może niekoniecznie fizycznie (chociaż można dostać garba) ale przede wszystkim psychicznie. Pozorne znajomości, które są zdobywane przez gry mało znaczą. W realnym życiu osboba, która spędziła 1/4 życia przed komputerem często nie jest w stanie nawiązać normalnej relacji z żywym człowiekiem.
Poza tym to tak samo jak narkotyki. Dlaczego narkoman ma rezygnować z narkotyków skoro obraca się dzięki temu w towarzystwie, które go akceptuje takim jakim jest a rodzina i przyjaciele, którzy chcą go z tego wyciągnąc są źli i niedobrzy. Wyobraź sobie, że uzaleznienie od komputera niszczy tak samo jak narkotyki czy alkohol. Może niekoniecznie fizycznie (chociaż można dostać garba) ale przede wszystkim psychicznie. Pozorne znajomości, które są zdobywane przez gry mało znaczą. W realnym życiu osboba, która spędziła 1/4 życia przed komputerem często nie jest w stanie nawiązać normalnej relacji z żywym człowiekiem.
Nie odważyłabym się na taki ruch - usłyszałabym stek wyzwisk i skończyłoby się awanturą z której nie ma jak wybrnąć - ja zamykam się w sobie,on nigdy nie przeprasza , po kilku dniach pewnie wróciłabym do tematu jak mógł tak powiedzieć i znów usłyszałabym,że moje postępowanie go do tego doprowadza. Ja znów przestaję z nim gadać ,a on ma święty spokój i może sobie w ciszy grać.
Twoje wypowiedzi Antyspłeczny są najcelniejsze i sądzę,że nie znając nas jesteś najbliżej prawdy.Milion razy zastanawiałam się nad tym wszystkim i pisząc "zabił" obawiam się,że to się stało i nie chodzi tu o moje uczucia ,bo ja naprawdę zjadam własne wnętrzności.Czuję się tragicznie,przytyłam 15 kg - lekarz mówi,że mam tragicznie wysoki poziom prolaktyny-produkowanej przez przysadkę w stresie.
Pracuję od rana do 20tej,wracam do domu Pan siedzi w oparach dymu ,popielniczka pęka w szwach,na stole kipi,a on siedzi i uśmiecha się do monitora,mnie szlak trafia w progu,idę do kucnhi robię sobie drina,następnego..Znieczulam sie ,gotuję ,siadam przy nim, gapię się w jego monitor,pytam - możesz skończyć on -ja nie gram,tylko sprawdzam , mijają godziny,idę spać.Rano muszę wstać - on nie
Wyprowadzka - nie działa - już przywykł -wie,że wrócę,a jak nie to chyba też nie dramat.
Pytacie o hobby?! tak lubię wszelkie sporty wodne,on nawet na prom nie wsiądzie,narty - on nie bo się połamie,kino - nie ,bo wszystkie filmy ściągnie.Ja uwielbiam ludzi ,on tylko tych z gry
Pracuję od rana do 20tej,wracam do domu Pan siedzi w oparach dymu ,popielniczka pęka w szwach,na stole kipi,a on siedzi i uśmiecha się do monitora,mnie szlak trafia w progu,idę do kucnhi robię sobie drina,następnego..Znieczulam sie ,gotuję ,siadam przy nim, gapię się w jego monitor,pytam - możesz skończyć on -ja nie gram,tylko sprawdzam , mijają godziny,idę spać.Rano muszę wstać - on nie
Wyprowadzka - nie działa - już przywykł -wie,że wrócę,a jak nie to chyba też nie dramat.
Pytacie o hobby?! tak lubię wszelkie sporty wodne,on nawet na prom nie wsiądzie,narty - on nie bo się połamie,kino - nie ,bo wszystkie filmy ściągnie.Ja uwielbiam ludzi ,on tylko tych z gry
Nie,nie zarabia całkiem dobrze i upycha na konto , wolny zawód ,więc pracuje co kilka dni,ale za konkretne pieniądze,dużo nie wydaje, skok do lidla ,nie przywiązuje wagi do jakości i estetyki jedzenia - do ceny tak,chyba,że ja robię zakupy - wtedy krewetki smakują :(
Obowiązki? - raczej nie,przynajmniej ja nie mogę na nic liczyć.
Ostatni hit naszych kłótni to urlop ,który Pan sobie zafundował - trzydzieści kilka dni dzień i noc przy komp. - normalka,tyle,że tym razem chata po generalnym remoncie , tynk,brud -ja po remoncie. Ja do wieczora do pracy - on nic - kompletnie,trudno było nawet wejść do łóżka. Dojrzały facet nie nastolatek!!!!
Obowiązki? - raczej nie,przynajmniej ja nie mogę na nic liczyć.
Ostatni hit naszych kłótni to urlop ,który Pan sobie zafundował - trzydzieści kilka dni dzień i noc przy komp. - normalka,tyle,że tym razem chata po generalnym remoncie , tynk,brud -ja po remoncie. Ja do wieczora do pracy - on nic - kompletnie,trudno było nawet wejść do łóżka. Dojrzały facet nie nastolatek!!!!
zostaje mi tylko powiedzieć współczuję.
Nie wiem co może pomóc, podobno kobiety znoszą więcej od mężczyzn.
Fajnie jakby zauważył jak to wygląda z Twojej strony?
To może podłącz się do jakiegoś laptopa (wejdziesz w ten sposób do jego świata) do internetu i napisz mu na komunikatorze - fajnie byłoby jakbyś opisała mu swój świat a on ci odpisał jak on by widział rozwiązać tą sprawę. Ciekawe, czy domyśliłby się, że kobieta z którą rozmawia i której doradza to jego własna żona. I czy dałoby to mu do myślenia? Mogłabyś napisać w czasie pracy.
Powodzenia :)
Nie wiem co może pomóc, podobno kobiety znoszą więcej od mężczyzn.
Fajnie jakby zauważył jak to wygląda z Twojej strony?
To może podłącz się do jakiegoś laptopa (wejdziesz w ten sposób do jego świata) do internetu i napisz mu na komunikatorze - fajnie byłoby jakbyś opisała mu swój świat a on ci odpisał jak on by widział rozwiązać tą sprawę. Ciekawe, czy domyśliłby się, że kobieta z którą rozmawia i której doradza to jego własna żona. I czy dałoby to mu do myślenia? Mogłabyś napisać w czasie pracy.
Powodzenia :)
Do wpisu z: 2012-03-26 13:40
Zamykasz się w sobie i czekasz na przeprosiny które się nie pojawiają. Hmm... to mi wygląda na typowy przejaw "obrażania się", który jest formą przemocy psychicznej. A później powtarzasz cały proces.
Obrażanie się to kobiecy odpowiednik przemocy fizycznej. Agresor udaje ofiarę, robiąc z ofiary agresora. Poprzez milczenie chce wywołać poczucie winy i zmusić drugą stronę do przeprosin. W ten sposób wygrywa walkę.
Twój facet albo ucieka w świat gry przed poczuciem winy które mu fundujesz, albo używa Twojej własnej metody przeciwko Tobie.
Do wpisu z: 2012-03-26 12:30
Tu zaczynasz podawać powody dla których on może uciekać w świat gry.
- Przytyłaś 15 kg. To chyba wpłynęło na Twój seksapil?
- Pracujesz od rana do wieczora, a on co ma w tym czasie robić? Siedzieć jak grzeczny piesek i czekać aż jego pani wróci z pracy?
- Ty ze względu na czas jaki możesz mu poświęcić jesteś dodatkiem do życia, a nie życiem.
- Jesteś zestresowana. I teraz się zastanów, czy ten stres powstał przez sytuacje w domu, czy gromadzi się przez cały dzień pracy, a w domu daje tylko swój upust?
- Robisz sobie kolejnego drinka, czyli popijasz przed pracą, w pracy czy w drodze do domu? To zaburza Twoje postrzeganie rzeczywistości oraz wpływa na to jak się kontrolujesz (alkohol osłabia hamulce, często także te dotyczące prowokowania do sprzeczek)
- Pijesz alkohol, a on nie. Dla wielu osoba śmierdząca alkoholem nie jest zbyt pociągająca.
Do: 2012-03-26 14:11
Tutaj pojawia się kolejny problem. Możliwie że ten główny. Macie inne podejście do życia i pieniędzy.
Ty dużo pracujesz, więc masz większą świadomość ile potu i nerwów kosztuje Cię zarobienie pieniędzy. Byś czuła że Twój trud jest tego wart chcesz wydawać dużo pieniędzy, jadać wykwintne jedzenie, otaczać się ładnymi przedmiotami, dobrze się bawić i wzbudzać podziw i zazdrość innych. To chore, ale dość popularne zachowanie w krajach średnio i wysoko rozwiniętych.
Jego cechuje prostota, nie potrzebuje wiele. I mimo że dużo zarabia żyje prostym życiem. Wykonuje wolny zawód, więc nigdy nie wie jak będzie zarabiać więc ma też większą potrzebę oszczędzania. Dodatkowo patrząc na Twój styl życia może czuć że skoro jemu zarabianie pieniędzy przychodzi tak łatwo, to nie zasługuje by się otaczać przepychem, bo byłoby to niesprawiedliwe w stosunku do takich ludzi jak Ty.
Jeśli chodzi o obowiązki, to sprzeczki pomiędzy kobietą a mężczyzną wynikają często z innego poziomu czystości jaki oni mają. Kobiety ze względu na większą dbałość o własną higienę i unikanie brudu mają wyższe standardy. Mężczyźni nie robiący sobie makijażu, nie dbający we właściwy sposób o zdrowie skóry, włosów czy paznokci a jednocześnie wykonujący wiele fizycznych prac wymagających by się pobrudzić (i pracować będąc brudnym) mają inną granice czystości i brudu. No chyba że są pedantami, to wtedy okazuje się że ich kobiety za rzadko sprzątają a jak już to robią to niedokładnie i niewłaściwie:P
2012-03-26 12:30
Lubisz sporty wodne, ale które uprawiasz? Czy lubisz tylko patrzeć? Jak często się oddajesz swojemu hobby?
Zastanawiam się o czym rozmawiacie, gdy Ty nie masz do niego pretensji o granie. Czy rozmawiacie o czymś co nie dotyczy jego gry, obowiązków domowych i Twojej pracy?
Przez te kilka postów tylko narzekasz na niego, sama jednocześnie pokazując swoje wady jako rzeczy neutralne, naturalne lub wynikłe z jego winy.
Pomyślałaś że on uciekł do świata gry by uciec właśnie przed tym?
Gdybym mnie ktoś tak strofował to też bym się uzależnił do gry.
Tak łatwo przychodzi Ci akceptacja swoich wad, nawet nie akceptacja, ale ich nie uznawania. Pomyślałaś że patrząc tak na niego, mogłoby być jak dawniej?
W tej serii wpisów które dzisiaj się pojawiły, znów podkreślasz że internet zabił Twój związek. Prawda jest taka że zwalasz winę na internet bo on nie może się bronić. Twój związek nie został zabity. On nadal trwa i można go uratować. Tyle że Ty od początku wcale nie chcesz go uratować, dlatego cały czas piszesz o jego śmierci w czasie przeszłym. Chcesz abyśmy powiedzieli coś w stylu "głupia jesteś, już dawno powinnaś go rzucić, szkoda Twojego zdrowia i czasu. Zasługujesz na kogoś lepszego. Rzuć go a w pięć minut znajdziesz sobie takiego kto Cię doceni". My nie jesteśmy Twoimi przyjaciółmi, którzy będą Ci mówić to co chcesz usłyszeć.
Jeśli uważasz że ten związek umarł, to rzeczywiście powinniście się rozstać, bo z takim nastawieniem może być tylko gorzej.
Nie miej jednak zbyt wielkich nadziei że w kolejnym będzie lepiej. To nie internet tu zawinił, on jest konsekwencją a nie przyczyną. Dopóki nie znajdziesz problemu w sobie i się nie zmienisz, to Twój każdy kolejny związek będzie podobny do obecnego.
Zamykasz się w sobie i czekasz na przeprosiny które się nie pojawiają. Hmm... to mi wygląda na typowy przejaw "obrażania się", który jest formą przemocy psychicznej. A później powtarzasz cały proces.
Obrażanie się to kobiecy odpowiednik przemocy fizycznej. Agresor udaje ofiarę, robiąc z ofiary agresora. Poprzez milczenie chce wywołać poczucie winy i zmusić drugą stronę do przeprosin. W ten sposób wygrywa walkę.
Twój facet albo ucieka w świat gry przed poczuciem winy które mu fundujesz, albo używa Twojej własnej metody przeciwko Tobie.
Do wpisu z: 2012-03-26 12:30
Tu zaczynasz podawać powody dla których on może uciekać w świat gry.
- Przytyłaś 15 kg. To chyba wpłynęło na Twój seksapil?
- Pracujesz od rana do wieczora, a on co ma w tym czasie robić? Siedzieć jak grzeczny piesek i czekać aż jego pani wróci z pracy?
- Ty ze względu na czas jaki możesz mu poświęcić jesteś dodatkiem do życia, a nie życiem.
- Jesteś zestresowana. I teraz się zastanów, czy ten stres powstał przez sytuacje w domu, czy gromadzi się przez cały dzień pracy, a w domu daje tylko swój upust?
- Robisz sobie kolejnego drinka, czyli popijasz przed pracą, w pracy czy w drodze do domu? To zaburza Twoje postrzeganie rzeczywistości oraz wpływa na to jak się kontrolujesz (alkohol osłabia hamulce, często także te dotyczące prowokowania do sprzeczek)
- Pijesz alkohol, a on nie. Dla wielu osoba śmierdząca alkoholem nie jest zbyt pociągająca.
Do: 2012-03-26 14:11
Tutaj pojawia się kolejny problem. Możliwie że ten główny. Macie inne podejście do życia i pieniędzy.
Ty dużo pracujesz, więc masz większą świadomość ile potu i nerwów kosztuje Cię zarobienie pieniędzy. Byś czuła że Twój trud jest tego wart chcesz wydawać dużo pieniędzy, jadać wykwintne jedzenie, otaczać się ładnymi przedmiotami, dobrze się bawić i wzbudzać podziw i zazdrość innych. To chore, ale dość popularne zachowanie w krajach średnio i wysoko rozwiniętych.
Jego cechuje prostota, nie potrzebuje wiele. I mimo że dużo zarabia żyje prostym życiem. Wykonuje wolny zawód, więc nigdy nie wie jak będzie zarabiać więc ma też większą potrzebę oszczędzania. Dodatkowo patrząc na Twój styl życia może czuć że skoro jemu zarabianie pieniędzy przychodzi tak łatwo, to nie zasługuje by się otaczać przepychem, bo byłoby to niesprawiedliwe w stosunku do takich ludzi jak Ty.
Jeśli chodzi o obowiązki, to sprzeczki pomiędzy kobietą a mężczyzną wynikają często z innego poziomu czystości jaki oni mają. Kobiety ze względu na większą dbałość o własną higienę i unikanie brudu mają wyższe standardy. Mężczyźni nie robiący sobie makijażu, nie dbający we właściwy sposób o zdrowie skóry, włosów czy paznokci a jednocześnie wykonujący wiele fizycznych prac wymagających by się pobrudzić (i pracować będąc brudnym) mają inną granice czystości i brudu. No chyba że są pedantami, to wtedy okazuje się że ich kobiety za rzadko sprzątają a jak już to robią to niedokładnie i niewłaściwie:P
2012-03-26 12:30
Lubisz sporty wodne, ale które uprawiasz? Czy lubisz tylko patrzeć? Jak często się oddajesz swojemu hobby?
Zastanawiam się o czym rozmawiacie, gdy Ty nie masz do niego pretensji o granie. Czy rozmawiacie o czymś co nie dotyczy jego gry, obowiązków domowych i Twojej pracy?
Przez te kilka postów tylko narzekasz na niego, sama jednocześnie pokazując swoje wady jako rzeczy neutralne, naturalne lub wynikłe z jego winy.
Pomyślałaś że on uciekł do świata gry by uciec właśnie przed tym?
Gdybym mnie ktoś tak strofował to też bym się uzależnił do gry.
Tak łatwo przychodzi Ci akceptacja swoich wad, nawet nie akceptacja, ale ich nie uznawania. Pomyślałaś że patrząc tak na niego, mogłoby być jak dawniej?
W tej serii wpisów które dzisiaj się pojawiły, znów podkreślasz że internet zabił Twój związek. Prawda jest taka że zwalasz winę na internet bo on nie może się bronić. Twój związek nie został zabity. On nadal trwa i można go uratować. Tyle że Ty od początku wcale nie chcesz go uratować, dlatego cały czas piszesz o jego śmierci w czasie przeszłym. Chcesz abyśmy powiedzieli coś w stylu "głupia jesteś, już dawno powinnaś go rzucić, szkoda Twojego zdrowia i czasu. Zasługujesz na kogoś lepszego. Rzuć go a w pięć minut znajdziesz sobie takiego kto Cię doceni". My nie jesteśmy Twoimi przyjaciółmi, którzy będą Ci mówić to co chcesz usłyszeć.
Jeśli uważasz że ten związek umarł, to rzeczywiście powinniście się rozstać, bo z takim nastawieniem może być tylko gorzej.
Nie miej jednak zbyt wielkich nadziei że w kolejnym będzie lepiej. To nie internet tu zawinił, on jest konsekwencją a nie przyczyną. Dopóki nie znajdziesz problemu w sobie i się nie zmienisz, to Twój każdy kolejny związek będzie podobny do obecnego.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Muszę przyznać,że bardzo czekałam na Twoja wypowiedż i naprawę nie spodziewam się poklasku,ale odnośnie niektórych kwestii -to przesada,nawet się uśmiecham.To brzmi jakbym była opasłą,sfrustrowaną alkoholiczką,a biedny facet ciągle czekając zajął się sobą ,bo cóż miał robić?.....
Masz na pewno trzeżwe spojrzenie,ale dziwię się,sądzisz ,iż pisząc na forum szukam współczucia,wsparcia pokrzywdzonych bab,czy nie wiem czego..
Nie upijam się i nie śmierdzę alkoholem,to nie jest jakaś degrengola,napisałam,że wypijam drina,dwa-mam na chwilę trochę siły,wracam zmęczona,bo nie mam urlopu,nigdy nie idę na zwolnienie,nie mam niedziel i nie mogę sobie pozwolić na zamknięcie kramu.
Piszesz ,jakbym Go słyszała ,on też ciągle wpędza mnie w poczucie
winy.nie ma mnie - to on gra i nie rzuci tego,bo już wróciłam,ale radż sobie finansowo i ze wszystkim sama.Ostatnio na zakupach w owym lidlu -wyjął moje skarpetki z koszyka i przełożył rożdzielnikiem ,jasne,że nie chodzi o te skarpetki ,ten zakup naprawdę nie wpłynie na moje życie,ale było mi przykro,bo ja w momentach lepszych obrotów staram się zrobić mu przyjemność jakimś drobiazgiem.On woli nic nie chcieć ,aby nikt niczego się nie spodziewał.Ja lubię robić prezenty,dla niego to smutny obowiązek wydania pieniędzy.
A co powiesz na fakt - obudził mnie ból jak cholera w nocy ,dnia pewnego,nie chcaiałam go budzić,wytrzymałam do 6-tej,pytam ,mówiąc,że rozrywa mi klatę - gdzie jest pogotowie? Wyjął kartę i mi narysował jak dojechać. okazało się,że nie zawał,a nadżerki na żoładku(napiłam się wody z ogórów konserwowych),leżałam pod kroplówkami tydzień,czekałam,prosiłam o jeden zakup - suchary, przyjechał po kilku godzinac9po moim tel),oczywiście bez sucharów,bo nigdzie nie było!!!!!!!!! ale byłam szczęśliwa bo był...
Jak mam realizować swoje pasje?! - to głupie,on nie lubi jachtów,a sama nie mogę - bo on też znajdzie sobie hobby w mieście,zabrałam go na basen-chodził po płytkiej części,chciałam na skutr śnieżny -on nie,z kolegą- dym,bo szukam przygód..
Nie poszłam na badania ,bo kosztują 450 zl - stwierdził,po co się zapisujesz jak nie masz pieniędzy? fakt
Przeczytałam uważnie ,to ,co napisałeś,trochę mi przykro,kocham go
ciągle i pewnie dlatego piszę gdzieś w eter,ale odpowiedz mi ,gdzie tu jest sprzężenie zwrotne?!
Pewnie piszę chaotycznie,nie da się opisać wszystkiego bez emocji,
wiesz,co usłyszałam ostatnio od koleżanki -,że jestem jak pies Bobby Browna i chętnie zapłaci za jakąś żdzirkę ,abym się wyleczyła,bo już nie znajduje odpowiedzi na pytanie - co jeszcze musi mi zrobić?
Pewnie dlatego tu piszę,bo wsród znajomych,każdy puka się w łeb,nie znając szczegółow,a Ty doradzasz mi szukania problemu we mnie..............szukam,całe lata
Masz na pewno trzeżwe spojrzenie,ale dziwię się,sądzisz ,iż pisząc na forum szukam współczucia,wsparcia pokrzywdzonych bab,czy nie wiem czego..
Nie upijam się i nie śmierdzę alkoholem,to nie jest jakaś degrengola,napisałam,że wypijam drina,dwa-mam na chwilę trochę siły,wracam zmęczona,bo nie mam urlopu,nigdy nie idę na zwolnienie,nie mam niedziel i nie mogę sobie pozwolić na zamknięcie kramu.
Piszesz ,jakbym Go słyszała ,on też ciągle wpędza mnie w poczucie
winy.nie ma mnie - to on gra i nie rzuci tego,bo już wróciłam,ale radż sobie finansowo i ze wszystkim sama.Ostatnio na zakupach w owym lidlu -wyjął moje skarpetki z koszyka i przełożył rożdzielnikiem ,jasne,że nie chodzi o te skarpetki ,ten zakup naprawdę nie wpłynie na moje życie,ale było mi przykro,bo ja w momentach lepszych obrotów staram się zrobić mu przyjemność jakimś drobiazgiem.On woli nic nie chcieć ,aby nikt niczego się nie spodziewał.Ja lubię robić prezenty,dla niego to smutny obowiązek wydania pieniędzy.
A co powiesz na fakt - obudził mnie ból jak cholera w nocy ,dnia pewnego,nie chcaiałam go budzić,wytrzymałam do 6-tej,pytam ,mówiąc,że rozrywa mi klatę - gdzie jest pogotowie? Wyjął kartę i mi narysował jak dojechać. okazało się,że nie zawał,a nadżerki na żoładku(napiłam się wody z ogórów konserwowych),leżałam pod kroplówkami tydzień,czekałam,prosiłam o jeden zakup - suchary, przyjechał po kilku godzinac9po moim tel),oczywiście bez sucharów,bo nigdzie nie było!!!!!!!!! ale byłam szczęśliwa bo był...
Jak mam realizować swoje pasje?! - to głupie,on nie lubi jachtów,a sama nie mogę - bo on też znajdzie sobie hobby w mieście,zabrałam go na basen-chodził po płytkiej części,chciałam na skutr śnieżny -on nie,z kolegą- dym,bo szukam przygód..
Nie poszłam na badania ,bo kosztują 450 zl - stwierdził,po co się zapisujesz jak nie masz pieniędzy? fakt
Przeczytałam uważnie ,to ,co napisałeś,trochę mi przykro,kocham go
ciągle i pewnie dlatego piszę gdzieś w eter,ale odpowiedz mi ,gdzie tu jest sprzężenie zwrotne?!
Pewnie piszę chaotycznie,nie da się opisać wszystkiego bez emocji,
wiesz,co usłyszałam ostatnio od koleżanki -,że jestem jak pies Bobby Browna i chętnie zapłaci za jakąś żdzirkę ,abym się wyleczyła,bo już nie znajduje odpowiedzi na pytanie - co jeszcze musi mi zrobić?
Pewnie dlatego tu piszę,bo wsród znajomych,każdy puka się w łeb,nie znając szczegółow,a Ty doradzasz mi szukania problemu we mnie..............szukam,całe lata
- Nie wiem czy 15 kg robi z Ciebie opasłą, ale na pewno nie pozostaje bez wpływu i niesie za sobą szereg konsekwencji.
- Jesteś sfrustrowana
- Osoba niepijąca wyczuje od drugiej alkohol nawet jeśli ta wypiła go tak mało, że nie zmienił on jej zachowania. Jak komuś ten zapach przeszkadza to ilość nie ma znaczenia.
- Nie napisałem że szukasz współczucia, ale że szukasz poparcia dla tego co ujęłaś w tytule.
- Chyba bardziej istotnym problemem jest Twoja praca i brak odpoczynku niż Twój facet.
- Jak pisałem, pieniądze są istotnym czynnikiem tego problemu
- Nigdy nie idziesz na zwolnienie, ale leżałaś pod kroplówką tydzień?
- Kwestia sucharów: Masz pretensje że czekałaś kilka godzin. On twierdzi że ich nie kupił bo nigdzie nie było. Może rzeczywiście on ich szukał? Czy gdyby przyjechał wcześniej bez tych sucharów nie byłabyś bardziej zła?
- "bo on też znajdzie sobie hobby w mieście" - czy to nie oznacza że przestanie grać? Przecież o to ci chodzi.
- Chyba gdyby nie on, żyłabyś ponad stan?
- "co jeszcze musi mi zrobić?" - moim okiem, to Ty sama sobie to wszystko robisz.
Szukałaś problemów w sobie całe lata i jaki był wynik? Co znalazłaś?
Ja tu w kilku postach mógłbym naliczyć kilkanaście rzeczy które pchają cię wprost do trumny, zżerając ci zdrowie i szturchając nad przepaścią załamania nerwowego. I to wszystko na własną prośbę.
- Jesteś sfrustrowana
- Osoba niepijąca wyczuje od drugiej alkohol nawet jeśli ta wypiła go tak mało, że nie zmienił on jej zachowania. Jak komuś ten zapach przeszkadza to ilość nie ma znaczenia.
- Nie napisałem że szukasz współczucia, ale że szukasz poparcia dla tego co ujęłaś w tytule.
- Chyba bardziej istotnym problemem jest Twoja praca i brak odpoczynku niż Twój facet.
- Jak pisałem, pieniądze są istotnym czynnikiem tego problemu
- Nigdy nie idziesz na zwolnienie, ale leżałaś pod kroplówką tydzień?
- Kwestia sucharów: Masz pretensje że czekałaś kilka godzin. On twierdzi że ich nie kupił bo nigdzie nie było. Może rzeczywiście on ich szukał? Czy gdyby przyjechał wcześniej bez tych sucharów nie byłabyś bardziej zła?
- "bo on też znajdzie sobie hobby w mieście" - czy to nie oznacza że przestanie grać? Przecież o to ci chodzi.
- Chyba gdyby nie on, żyłabyś ponad stan?
- "co jeszcze musi mi zrobić?" - moim okiem, to Ty sama sobie to wszystko robisz.
Szukałaś problemów w sobie całe lata i jaki był wynik? Co znalazłaś?
Ja tu w kilku postach mógłbym naliczyć kilkanaście rzeczy które pchają cię wprost do trumny, zżerając ci zdrowie i szturchając nad przepaścią załamania nerwowego. I to wszystko na własną prośbę.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
No nie wierzę!! Zaczynam odnosić wrażenie,że przestajesz być obiektywny i jakaś solidarność plemników zaczyna działać.
Wybierasz z całego tekstu fragmenty świadczące o mojej chyba Twoim zdanie nie uzasadnionej frustracji,a te moim zdaniem istotne ,świadczące o odpowiedzialności i stosunku do drugiego człowieka - pomijasz.
Z czego wnosisz,że ja pachnę alkoholem? napisałam,że wypijam drinka,dwa,nie pisałam,że on do rana siedzi przy piwie lub nie jednym drinku,ale już sie boję komentarza,bo wyjdziemy na jakiś patologiczny związek,a tak nie jest.
Napisałam ,że przyjechał do szpitala kilka godz po moim telefonie ,a zadzwoniłam dnia nastepnego,jak się póżniej okazało - był na imprezie,następnie spał9dowiedziałam się przypadkiem nie od niego) więc trudno przypuszczać ,że szukał sucharów.Zresztą suchary to tylko przykład.Pomijasz fakt rysowania komuś drogi na pogotowie
Wybacz,ale mnie sie to nie mieści we łbie ,czy byłabym zakochana ,czy nie,nie miałabym sumienia -wiedząc,że ktoś czeka ,czy poprostu na mnie liczy.
Jeżeli mój pogląd,że miłość to również spokój i odpowiedzialność i że spodziewam się,że z kimś żyjąc mogę spać spokojnie i mieć świadomość,że w razie potrzeby mogę na kogoś liczyć i czuć się ważna
-jeżeli mam to zacząc inaczej pojmować- to na pewno umrę
sfrustrowana.Masz rację,że pieniądze są czynnikiem znaczącym,chyba wszystkich to dotyczy.W skrócie jak mam i nic nie potrzebuję jest mniej problemów,jak nie mam nawet na paliwo,aby dojechać do domu,bo i tak bywa - wolę pożyczyć w pracy jak od niego.To też pewnie jest ok ,po 20 latach związku.Muszę chyba więcej pracować nad sobą.
Nie napisałam,że chcę ,aby przestał grać,chcę ,aby przestał grać jak jesteśmy razem -to zbyt wiele?
Jeżeli zabawa bo jak to nazwać ,staje się priorytetem i rzeczywisty świat i żywi ludzie na tym cierpią - to choroba.Skoro go kocham i nie mogę do niego dotrzeć i facet nie chce nic z tym zrobić ,to mam prawo -tak myślę,być sfrustrowana.Pewnie bym nie była,gdyby było mi to obojętne.
Tak masz rację,że żyłabym ponad stan -w myśl,że jedne buty trzeba mieć - bo drugie to zbędny luksus.Jestem kobietą i lubię ładne rzeczy i to prawda,że wolę nic niż badziewie z Gildii
Wybierasz z całego tekstu fragmenty świadczące o mojej chyba Twoim zdanie nie uzasadnionej frustracji,a te moim zdaniem istotne ,świadczące o odpowiedzialności i stosunku do drugiego człowieka - pomijasz.
Z czego wnosisz,że ja pachnę alkoholem? napisałam,że wypijam drinka,dwa,nie pisałam,że on do rana siedzi przy piwie lub nie jednym drinku,ale już sie boję komentarza,bo wyjdziemy na jakiś patologiczny związek,a tak nie jest.
Napisałam ,że przyjechał do szpitala kilka godz po moim telefonie ,a zadzwoniłam dnia nastepnego,jak się póżniej okazało - był na imprezie,następnie spał9dowiedziałam się przypadkiem nie od niego) więc trudno przypuszczać ,że szukał sucharów.Zresztą suchary to tylko przykład.Pomijasz fakt rysowania komuś drogi na pogotowie
Wybacz,ale mnie sie to nie mieści we łbie ,czy byłabym zakochana ,czy nie,nie miałabym sumienia -wiedząc,że ktoś czeka ,czy poprostu na mnie liczy.
Jeżeli mój pogląd,że miłość to również spokój i odpowiedzialność i że spodziewam się,że z kimś żyjąc mogę spać spokojnie i mieć świadomość,że w razie potrzeby mogę na kogoś liczyć i czuć się ważna
-jeżeli mam to zacząc inaczej pojmować- to na pewno umrę
sfrustrowana.Masz rację,że pieniądze są czynnikiem znaczącym,chyba wszystkich to dotyczy.W skrócie jak mam i nic nie potrzebuję jest mniej problemów,jak nie mam nawet na paliwo,aby dojechać do domu,bo i tak bywa - wolę pożyczyć w pracy jak od niego.To też pewnie jest ok ,po 20 latach związku.Muszę chyba więcej pracować nad sobą.
Nie napisałam,że chcę ,aby przestał grać,chcę ,aby przestał grać jak jesteśmy razem -to zbyt wiele?
Jeżeli zabawa bo jak to nazwać ,staje się priorytetem i rzeczywisty świat i żywi ludzie na tym cierpią - to choroba.Skoro go kocham i nie mogę do niego dotrzeć i facet nie chce nic z tym zrobić ,to mam prawo -tak myślę,być sfrustrowana.Pewnie bym nie była,gdyby było mi to obojętne.
Tak masz rację,że żyłabym ponad stan -w myśl,że jedne buty trzeba mieć - bo drugie to zbędny luksus.Jestem kobietą i lubię ładne rzeczy i to prawda,że wolę nic niż badziewie z Gildii
- Nie wierzę w solidarność plemników, dla mnie istotna jest tylko prawda, wszystko inne jest nieważne.
- Frustracja nie poddaje się pod uzasadnienie lub nie.
- Wszystkie uczucia wynikają jednak z nas. Każdy reaguje inaczej. Inna osoba w Twojej sytuacji nie widziałaby w jego zachowaniu nic złego.
- Które to fragmenty świadczą o Twojej odpowiedzialności w stosunku do drugiego człowieka? Z tego co widzę to wymieniasz tylko jego złe cechy, siebie pokazując jako krzywdzony ideał.
- Jeśli pijesz alkohol to pachniesz alkoholem. Twoja reakcja odnośnie tego alkoholu jest jak reakcja osoby uzależnionej której ktoś zarzucił że jest alkoholikiem.
- Ogólnie w Twoich wypowiedziach dostrzegam reakcję nieadekwatną do poruszanych sytuacji. Nadinterpretację, wyciąganie fałszywych wniosków, postrzeganie w możliwie negatywny sposób, rozpamiętywanie, postrzeganie siebie jako ofiary etc etc.
- Jesteś melancholikiem?
- Patologicznym związkiem jesteście, w końcu z tego powodu tu się pojawiłaś. I w końcu cały czas przekonujesz że związek ten powoduje Twoje cierpienie.
- Komentuje tylko to o czym Ty napiszesz, więc jeśli pomijasz że on pije piwo, czy że był na imprezie, to nie mniej pretensji do mnie, że moja ocena jest błędna.
- Twój pogląd na związek w tych okolicznościach jest błędny.
- Jak nie masz pieniędzy na paliwo, to nie pożyczasz, tylko jedziesz autobusem lub idziesz na piechotę. To uczy szacunku do pieniędzy i oszczędności. Kredyty i pożyczki to zło!
- Czy jesteś z nim ze względu na pieniądze jakie on zarabia?
- W wielu MMO nie granie na zawołanie, przez ileś godzin, jest równoznaczne z niegraniem wcale, bo inaczej się nie da.
- Nawiązywanie i utrzymywanie relacji społecznych w grach MMO odbywa się głównie w godzinach 18-24.
- Jaką alternatywę stwarzasz mu dla gry? Co byś robiła z nim w tym czasie? Chciałabyś robić coś co Ty lubisz, czy coś co on lubi?
- Cały czas słyszę tu jaki on jest beznadziejny i jakie są Twoje potrzeby, czy myślisz o czymś więcej niż o sobie?
- Skarpetki z Lidla (dyskontu, marketu) są dobre, a (centrum handlowe) Gildia sprzedaje badziewie?:)
- W jego towarzystwie też jesteś taką marudą? W tym co piszesz nie ma ani jednego pozytywnego zdania.
- Frustracja nie poddaje się pod uzasadnienie lub nie.
- Wszystkie uczucia wynikają jednak z nas. Każdy reaguje inaczej. Inna osoba w Twojej sytuacji nie widziałaby w jego zachowaniu nic złego.
- Które to fragmenty świadczą o Twojej odpowiedzialności w stosunku do drugiego człowieka? Z tego co widzę to wymieniasz tylko jego złe cechy, siebie pokazując jako krzywdzony ideał.
- Jeśli pijesz alkohol to pachniesz alkoholem. Twoja reakcja odnośnie tego alkoholu jest jak reakcja osoby uzależnionej której ktoś zarzucił że jest alkoholikiem.
- Ogólnie w Twoich wypowiedziach dostrzegam reakcję nieadekwatną do poruszanych sytuacji. Nadinterpretację, wyciąganie fałszywych wniosków, postrzeganie w możliwie negatywny sposób, rozpamiętywanie, postrzeganie siebie jako ofiary etc etc.
- Jesteś melancholikiem?
- Patologicznym związkiem jesteście, w końcu z tego powodu tu się pojawiłaś. I w końcu cały czas przekonujesz że związek ten powoduje Twoje cierpienie.
- Komentuje tylko to o czym Ty napiszesz, więc jeśli pomijasz że on pije piwo, czy że był na imprezie, to nie mniej pretensji do mnie, że moja ocena jest błędna.
- Twój pogląd na związek w tych okolicznościach jest błędny.
- Jak nie masz pieniędzy na paliwo, to nie pożyczasz, tylko jedziesz autobusem lub idziesz na piechotę. To uczy szacunku do pieniędzy i oszczędności. Kredyty i pożyczki to zło!
- Czy jesteś z nim ze względu na pieniądze jakie on zarabia?
- W wielu MMO nie granie na zawołanie, przez ileś godzin, jest równoznaczne z niegraniem wcale, bo inaczej się nie da.
- Nawiązywanie i utrzymywanie relacji społecznych w grach MMO odbywa się głównie w godzinach 18-24.
- Jaką alternatywę stwarzasz mu dla gry? Co byś robiła z nim w tym czasie? Chciałabyś robić coś co Ty lubisz, czy coś co on lubi?
- Cały czas słyszę tu jaki on jest beznadziejny i jakie są Twoje potrzeby, czy myślisz o czymś więcej niż o sobie?
- Skarpetki z Lidla (dyskontu, marketu) są dobre, a (centrum handlowe) Gildia sprzedaje badziewie?:)
- W jego towarzystwie też jesteś taką marudą? W tym co piszesz nie ma ani jednego pozytywnego zdania.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Paulina.
Rozumiem Twoje sfrustrowanie, jeśli nie czujesz się ważna i potrzebna. Rozumiem, że czujesz się samotna podczas tych wieczorów. To jest prawda obiektywna.
Opowiadasz wyłącznie o przykrych rzeczach między Wami (bo na chwilę obecną właśnie one najbardziej Ci dopiekają), a jestem przekonana, że łączą Was również miłe chwile. Zrób sobie tabelkę i wypisz plusy oraz minusy związku z zaznaczeniem ich wagi. To Ci pomoże obiektywnie ocenić, czy chcesz walczyć o swój związek.
Powinnaś być świadoma, że zmienić możesz wyłącznie siebie. Zmień się na lepsze, cokolwiek to znaczy. Na lepsze dla samej siebie. Sama widzisz, że gadaniem i narzekaniem nic nie zyskujesz, a tylko faceta zniechęcasz. Zadbaj o swoje szczęście, o ciało lub ducha. Może pójdź do dietetyczki, może naucz się czegoś nowego, może zajmij się jakąś aktywnością fizyczną lub inną zdrową przyjemnością/pasją. Bądż radosna, niezależnie od jego towarzystwa. Może go przyciągniesz swoją odmianą?
Ciekawa jestem, czy Twój partner dostrzega w Tobie zalety, czy też tylko narzeka. Czy wykazuje objawy, że walczyłby o Ciebie? Czy robicie razem coś przyjemnego? Czy zatęskni za Twoim towarzystwem, jeśli poświęcisz się pasji samotnie albo z osobami trzecimi?
Uzależnienie od Internetu to jest zapewne jego ucieczka od problemów. Jakich? Nie wiem. Nie umie ich rozwiązać, więc wpada w pętlę dowolnego poprawiacza nastroju (podobnie jak w alkohol).
Rozumiem Twoje sfrustrowanie, jeśli nie czujesz się ważna i potrzebna. Rozumiem, że czujesz się samotna podczas tych wieczorów. To jest prawda obiektywna.
Opowiadasz wyłącznie o przykrych rzeczach między Wami (bo na chwilę obecną właśnie one najbardziej Ci dopiekają), a jestem przekonana, że łączą Was również miłe chwile. Zrób sobie tabelkę i wypisz plusy oraz minusy związku z zaznaczeniem ich wagi. To Ci pomoże obiektywnie ocenić, czy chcesz walczyć o swój związek.
Powinnaś być świadoma, że zmienić możesz wyłącznie siebie. Zmień się na lepsze, cokolwiek to znaczy. Na lepsze dla samej siebie. Sama widzisz, że gadaniem i narzekaniem nic nie zyskujesz, a tylko faceta zniechęcasz. Zadbaj o swoje szczęście, o ciało lub ducha. Może pójdź do dietetyczki, może naucz się czegoś nowego, może zajmij się jakąś aktywnością fizyczną lub inną zdrową przyjemnością/pasją. Bądż radosna, niezależnie od jego towarzystwa. Może go przyciągniesz swoją odmianą?
Ciekawa jestem, czy Twój partner dostrzega w Tobie zalety, czy też tylko narzeka. Czy wykazuje objawy, że walczyłby o Ciebie? Czy robicie razem coś przyjemnego? Czy zatęskni za Twoim towarzystwem, jeśli poświęcisz się pasji samotnie albo z osobami trzecimi?
Uzależnienie od Internetu to jest zapewne jego ucieczka od problemów. Jakich? Nie wiem. Nie umie ich rozwiązać, więc wpada w pętlę dowolnego poprawiacza nastroju (podobnie jak w alkohol).
Nie , no normalnie przestało mi się chcieć dyskutować,nie dlatego ,że nie mam argumentów,ale stwierdzam,że musiałabym wszystkie "brudy prać " publiczne,a zupełnie nie o to chodzi.Napisałam dość sporo - wylewając swoje żale ( a to naprawdę wierzchołek góry lodowej) a potem czytam ,ze zapytania ,czy jestem z nim dla jego pieniędzy,że powinnam mieć alternatywę na spędzany czas itd
Cholera ,zrozum,że ja tych pieniędzy nie widzę na oczy, poznałam go z przysłowiową reklamówką ,a jak zaczął zarabiać to założył konto i kolekcjonuje,chyba na póżną starość lub dla kogoś w kim się zakocha ,bo już nie wnikam.
Nie piszę,że jest beznadziejny i nie mam pretensji ,że gra,mam pretensje,że gra non stop i jego aktywność w grze jest 24 godzinna.
Jasne mogę nie być marudna,tylko zrozum,że jest mi przykro ,że wracam do domu facet z głową w monitorze,rano mam nadzieję na kilka zdań przy kawie przed pracą i właśnie wczoraj usłyszałam :,dlaczego mam przestać? coś chcesz? przecież ludzie nie chodzą razem do toalety? I o czym mam dyskutować,że co chcę? nic nie chcę!! Chcę człowieka - to takie dziwne,trudne?!!
O tych cholernych skarpetkach napisałam tylko dlatego,że skoro facet wyjmuje z koszyka skarpetki za 11zł swojej baby z,którą jest kilkanaście lat i nie dlatego że go nie stać,to powiedz ,o czym to świadczy? Ja będąc na zakupach ,widząc coś fajnego,wrzucam do kosza nawet nie myśląc ,czy mi odda,czy nie.
Tak gildia sprzedaje badziewie,nie ubieram się też w lidlu ,skarpetki to nie ciuch,czy buty.
Wiesz co ja dostałam od niego poza Wigilią przez te lata,- rękawiczki,zapytałam wtedy z uśmiechem,czy znalazł,ale zrobiło mi sie miło - do momentu,aż faktycznie okazało się ,że ktoś zostawił na budce telefonicznej.
Nie napisałam,że jestem idealna,ale ja chcę coś z tą sytuacją zrobić , a on chce mieć święty spokój i grać.
A wiesz ,co mnie najbardziej przeraża ,że kiedyś jak będę np naprawdę chora i nie daj Bóg potrzebowałabym jego pomocy - to............
Cholera ,zrozum,że ja tych pieniędzy nie widzę na oczy, poznałam go z przysłowiową reklamówką ,a jak zaczął zarabiać to założył konto i kolekcjonuje,chyba na póżną starość lub dla kogoś w kim się zakocha ,bo już nie wnikam.
Nie piszę,że jest beznadziejny i nie mam pretensji ,że gra,mam pretensje,że gra non stop i jego aktywność w grze jest 24 godzinna.
Jasne mogę nie być marudna,tylko zrozum,że jest mi przykro ,że wracam do domu facet z głową w monitorze,rano mam nadzieję na kilka zdań przy kawie przed pracą i właśnie wczoraj usłyszałam :,dlaczego mam przestać? coś chcesz? przecież ludzie nie chodzą razem do toalety? I o czym mam dyskutować,że co chcę? nic nie chcę!! Chcę człowieka - to takie dziwne,trudne?!!
O tych cholernych skarpetkach napisałam tylko dlatego,że skoro facet wyjmuje z koszyka skarpetki za 11zł swojej baby z,którą jest kilkanaście lat i nie dlatego że go nie stać,to powiedz ,o czym to świadczy? Ja będąc na zakupach ,widząc coś fajnego,wrzucam do kosza nawet nie myśląc ,czy mi odda,czy nie.
Tak gildia sprzedaje badziewie,nie ubieram się też w lidlu ,skarpetki to nie ciuch,czy buty.
Wiesz co ja dostałam od niego poza Wigilią przez te lata,- rękawiczki,zapytałam wtedy z uśmiechem,czy znalazł,ale zrobiło mi sie miło - do momentu,aż faktycznie okazało się ,że ktoś zostawił na budce telefonicznej.
Nie napisałam,że jestem idealna,ale ja chcę coś z tą sytuacją zrobić , a on chce mieć święty spokój i grać.
A wiesz ,co mnie najbardziej przeraża ,że kiedyś jak będę np naprawdę chora i nie daj Bóg potrzebowałabym jego pomocy - to............
.Byłam kiedyś u psychologa i usłyszałam,że on jest moją kokainą ,wiem,że mi szkodzi i nie potrafię tego rzucić- jakkolwiek to brzmi,to chyba dużo w tym prawdy
Jasne zajmę się sobą,mam godzinę przed pracą i trochę po 20 ej po pracy,póżniej ogarnę chałupkę i gdzieś pewnie ok 24 będę gotowa i radosna. Zartuję, ale takie są realia,pomijając fakt,że wszyscy znajomi jego zdaniem to jak nie idiota,to ku... - bo np wyszła za mąż za faceta z kasą itd NEVER ENDING STORY
Łatwiej sobie zorganizować czas jak jesteś samotną osobą i nie masz zobowiązań.
Moje wyjście poza dom ze znajomymi - awantura,basen,coś - on nie chce. Jakiś wyjazd ? ja ciągle nie mam na swoje pół ,nie jedziemy ...
Ostatnio nawet usłyszałam,że ponieważ ja nie mam swojej części na wyjazd to on nie może jechać i jest poszkodowany....
Dobra szkoda gadać,jedno jest pewne,z nim nic nie zrobię,ze sobą spróbuję, bo przestaje mi się chcieć otwierać rano oczy
Jasne zajmę się sobą,mam godzinę przed pracą i trochę po 20 ej po pracy,póżniej ogarnę chałupkę i gdzieś pewnie ok 24 będę gotowa i radosna. Zartuję, ale takie są realia,pomijając fakt,że wszyscy znajomi jego zdaniem to jak nie idiota,to ku... - bo np wyszła za mąż za faceta z kasą itd NEVER ENDING STORY
Łatwiej sobie zorganizować czas jak jesteś samotną osobą i nie masz zobowiązań.
Moje wyjście poza dom ze znajomymi - awantura,basen,coś - on nie chce. Jakiś wyjazd ? ja ciągle nie mam na swoje pół ,nie jedziemy ...
Ostatnio nawet usłyszałam,że ponieważ ja nie mam swojej części na wyjazd to on nie może jechać i jest poszkodowany....
Dobra szkoda gadać,jedno jest pewne,z nim nic nie zrobię,ze sobą spróbuję, bo przestaje mi się chcieć otwierać rano oczy
Myślę, że problem zbyt długiego siedzenia w Internecie dotyczy coraz więcej osób. Mój Mąż też bardzo często siedzi i jak piszesz "przesuwa" wojska lub co mnie drażni znacznie bardziej ogląda zdjęcia z modelkami. Czasem jak patrzę na nas z boku, to robi mi się żal, On przy kompie, ja przy kompie, a gdzie bycie razem? Zwłaszcza że mamy tak mało czasu wyłącznie dla siebie. Czasem Mu marudzę, to wtedy pyta "Po co sama siedzisz w necie?". Zazwyczaj odpowiadam, że dlatego że On siedzi, więc chcę się czymś zająć. Wiem, że to żadna odpowiedź. Mogę sama wyjść z inicjatywą, ale czemu zawsze ja mam wychodzić z inicjatywą? Błędne koło. Doszłam sama w sobie do takiego przekonania, że niech każde robi co chce. Jak bardzo mi źle, to wtedy próbują coś zmienić. Ale nic na siłę. Jeśli osoba, którą kochamy, z którą jesteśmy ciągle jest przy nas, to może wcale nie jest źle? Może szukamy dziury w całym? Nie można wciąż siedzieć razem, trzymając się za ręce i patrząc sobie w oczy, bo po jakimś czasie będziemy mieć tego serdecznie dość. Celebrujmy chwile, które nas cieszą razem.
Kiedy ogląda te zdjęcia przy mnie to nie robi sobie dobrze, zresztą to Jego sprawa. Wiem, czemu ogląda te zdjęcia, ale nie lubię tego. Nie rozumiem, czemu tak się uczepiliście akurat tego zagadnienia. To nie ja mam problem, tylko Paulina.
Zresztą początkowo, kiedy przeczytałam Wasze wpisy, pomyślałam "powinna odejść", ale zastanawiając się nad tym dłużej, stwierdziłam, że Ją w jakiś sposób podziwiam. Nie wiem na ile szczere są Jej wypowiedzi i nie wiem, czemu szuka rozwiązania tego problemu na forum. Kocha i chce być ze swoim facetem, ale nie umie znaleźć wyjścia z sytuacji. Inna osoba już dawno "machnęłaby" ręką na ten związek. W dzisiejszych czasach to duża zaleta.
Zresztą początkowo, kiedy przeczytałam Wasze wpisy, pomyślałam "powinna odejść", ale zastanawiając się nad tym dłużej, stwierdziłam, że Ją w jakiś sposób podziwiam. Nie wiem na ile szczere są Jej wypowiedzi i nie wiem, czemu szuka rozwiązania tego problemu na forum. Kocha i chce być ze swoim facetem, ale nie umie znaleźć wyjścia z sytuacji. Inna osoba już dawno "machnęłaby" ręką na ten związek. W dzisiejszych czasach to duża zaleta.
Jasne,jestem przekonana,że tak,tzn, zdaję sobie sprawę z tego,ze moja nieobecność miała na ta sytuację decydujący wpływ,a teraz sprawy wymknęły sie z pod kontroli.
Mam mały sklep,kiedyś były ekspedientki,teraz po prostu mnie nie stać ,bo często jest sytuacja,że utarg jest mniejszy niż dniówka dziewczyny.
Nawet gdybym znalazła jakąś pracę, to wszyscy wiemy jakie są stawki,
a on mi nie pomoże i koło się zamyka
Mam mały sklep,kiedyś były ekspedientki,teraz po prostu mnie nie stać ,bo często jest sytuacja,że utarg jest mniejszy niż dniówka dziewczyny.
Nawet gdybym znalazła jakąś pracę, to wszyscy wiemy jakie są stawki,
a on mi nie pomoże i koło się zamyka
co to za związek gdzie on Cię nie widzi, nie potrzebuje, nie chce z Tobą dzielić radości ani smutków?
Co to za związek gdzie kasa jest tak bardzo rozdzielona?
To co was łączy?
Nie oszukuj siebie, rzuć gościa, umebluj życie od nowa.
Nie ma żadnych szans, że ten związek znormalnieje. Chyba, że prądu braknie...
Co to za związek gdzie kasa jest tak bardzo rozdzielona?
To co was łączy?
Nie oszukuj siebie, rzuć gościa, umebluj życie od nowa.
Nie ma żadnych szans, że ten związek znormalnieje. Chyba, że prądu braknie...
Pewnie nie zawsze, ale bardzo często to kobiety kochają bardziej i bardziej się przywiązują. Mężczyźni myślą inaczej niż my, ja też dopiero niedawno to odkryłam. Zawsze myślałam, że mam dobry kontakt z płcią przeciwną, koleżanki też zawsze mówiły, że się świetnie z facetami dogaduję. Ale im dłużej jestem mężatką tym bardziej widzę, że się myliłam. Nie czuj się przegrana. Przeżyłaś miłość, byłaś w związku, doświadczałaś, będziesz mocniejsza i "mądrzejsza" w przyszłości. Niejedna samotna kobieta chciałaby przeżyć to co Ty kiedyś przeżywałaś. Nie wiem ile masz lat, ale może lepiej że teraz tak się stało, niż później, jakbyście byli po ślubie, mieli dzieci.
Rozstań sięz nim ale najpierw w swojej głowie i sercu. Bo jeśli nie będziesz pewna to Twoje powroty utwierdzą go w przekonaniu, że nigdy tego nie zrobisz. Najwyrażniej już dawno emocjonalnie się od siebie odsuneliście.
P.S. Z Tego co piszesz to przemoc psychiczna. Jeśli do tego przejawia agresję werbalną lub pozawerbalną i patrzą na to dzieci to proponuję udać się na komisariat aby założyć Niebieską Kartę.
P.S. Z Tego co piszesz to przemoc psychiczna. Jeśli do tego przejawia agresję werbalną lub pozawerbalną i patrzą na to dzieci to proponuję udać się na komisariat aby założyć Niebieską Kartę.
Perez czy aby u Ciebie wszystko w porządku? Wszędzie widzisz tzw. "gniotowkręty" cokolwiek to jest. A może sam takim jesteś? Może czas udać się z tym do lekarza specjalisty? Istnieje jeszcze tzw. "Srebrzysko" :P Może własnie tam powinieneś się zgłosić? A może to brak drugiej osoby wpływa na Ciebie w taki mało korzystny sposób? Radzisz wszystkim, szkoda tylko że nie sobie ;)
Internet potrafi zabić związek, zabił też i mój. Najpierw on grał dniami i nocami w pokera, nie widział nic w tym złego, a ja go bardzo potrzebowałam, potrzebowały go też dzieci. 2 lata męczyłam się, prosiłam, błagałam, lekceważyłam, rozmawiałam, płakałam, krzyczałam, cierpiałam (...) potem sama znalazłam wentyl w internecie. Teraz jestem sama. Nie żałuję, ale mam żal do niego. Nie kochał, przegrał nas w pokera, był świadomy, że nas przegrywa...chociaż czasem myślę, że właśnie po to grał.
Zostaw go, jeszcze sobie ułożysz wszystko, tylko na to trzeba czasu. Na początku boli bardzo, potem mniej, aż pewnego dnia budzisz się i stwierdzasz, że byłaś z nim po prostu nieszczęśliwa.
Przeżyj swoją żałobę i ciesz się ze swoich metrów.
Zostaw go, jeszcze sobie ułożysz wszystko, tylko na to trzeba czasu. Na początku boli bardzo, potem mniej, aż pewnego dnia budzisz się i stwierdzasz, że byłaś z nim po prostu nieszczęśliwa.
Przeżyj swoją żałobę i ciesz się ze swoich metrów.
dobrze zrobilaś wyprowadzajac się
Ah, jak ja dobrze znam to uczucie - bycia niepotrzebną, niewidzialną... Mój to nawet gaci nie zmienia i nie wykąpie się dopóki 25 razy nie WRZASNĘ NA CAŁĄ CHATĘ że swierdzi kupą. Nie ma czasu. Bo jest internet, a potem telewizor 3D. Dodam, że jestem w ciąży, dłuuuugo oczekiwanej. Ale nie mamy seksu bo jest internet. Spię w innym pokoju bo nie mogę gapić się mu na plecy, coraz bardziej otłuszczone i zgarbione...
Wg mnie jedyna szansa że koleś rzuci gry to że się... znudzi. Sam mam kumpla uzależnionego od MMORPG-ów i już mu stuknęło kilka lat jak w to gra i nie zanosi się na zmiany. Wątpię żebyś sama mogła zrobić cokolwiek oprócz rozmowy lub tzw. INTERWENCJI w stylu amerykańskim (konfrontacji męża z tobą, znajomymi, lekarzem, rodziną). Jak zrobisz coś na siłę, uszkodzisz kompa, zrezygnujesz z dostawy neta kolo się przeniesie do kafejki. Łagodne prośby nic nie dadzą. Jak sama pisałaś wyprowadzki też nie dają rezultatu. Wg mnie to możesz zaryzykować z INTERWENCJĄ a jak kolo jest miętki i nic go nie ruszy, olej go, zapisuj się na fitnes (zrzuć te 15kg skarbie!) i przynajmniej ciesz się nadchodzącym latem ze znajomymi na plaży ^^
tak.. u mnie bylo to samo.. uwierzcie, nie wytrzymywałam, nie mam dzieci i w sumie mąż był dla mnie wszystkim, przez te gierki idiotyczne-tu akurat fifka straciliśmy ze soba kontakt, nie było czasu na rozmowę a potem to juz tematów do rozmowy ani potrzeby czasu na nic co ma sens a on sie tym wcale nie przejmował, ja nie wytrzymywałam, to prosiłam to płakałam aż w końcu leciały wyzwiska bo juz nie mogłam tego znieść. któregos razu podszedł do mnie i zaczął mnie okładać pięściami i dusić.... BO MU SIEDZE NA PLECACH.. zaczęła się od tamtej pory prawdziwa patologia,
wystarczy odrobinę pomyśleć zamiast narzekać.
dla wszystkich kobiet co mają ten sam problem i szukają rozwiązania:
http://www.youtube.com/watch?v=F7k-BbwVqxo
dla wszystkich kobiet co mają ten sam problem i szukają rozwiązania:
http://www.youtube.com/watch?v=F7k-BbwVqxo
Gdyby to było Ogame, to byłby mały problem, bo to akurat gra w której łatwo komuś skopać tyłek i można pojechać nawet najlepszego. Do tego gra która wymaga nie wymaga dużych umiejętności. A dobre konto można dostać lub kupić. Można też przepłacić flociarzy danego uni by pojechali po człowieku tak by mu się grać odechciało:))
Niestety ona napisała że chodzi o "ruchy wojsk" więc to nie Ogame.
Niestety ona napisała że chodzi o "ruchy wojsk" więc to nie Ogame.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
A jeżeli wszystko zawiedzie zostaje....
http://bebzol.com/pl/Komputer-uzaleznia.70100.html
http://bebzol.com/pl/Komputer-uzaleznia.70100.html
Na własne życzenie !!! Zajmowałaś się pewnie tylko sobą , to twój partner znalazł zajęcie też dla siebie ... Widocznie nie dałaś mu żadnego powodu aby walczył o związek. Przeanalizuj sobie swój związek i sama zobaczysz jak było. Tak na marginesie jego też nie bronie ale ty nie jesteś bez winy , bo sama się przyznałaś do tego w wypowiedzi powyżej.
Pozdrawiam
Piotr
Pozdrawiam
Piotr
Przeczytałem cały wątek, ponieważ kiedyś miałem taki sam problem, jak twój facet - spędzałem przed komputerem zdecydowanie za dużo czasu, potrafiłem siedzieć po 10-15h grając w gry, czytając wiadomości w internecie itd
To co pisze większość a przede wszystkim Antyspołeczny to szukanie dziury w całym albo chęć zabłysnięcia, nic więcej
Nie przeżyliście tego więc nie macie pojęcia, jak to wyglada
Przez swoją głupotę rozwalilem swój związek z kobietą, która kochałem
Kiedy tylko chciała mnie gdzieś wyciągnąć, porozmawiać ze mną, u mnie byla standardowa gadka - nie teraz, nie chce mi się, brzydka pogoda, muszę coś jeszcze sprawdzić, nie mogę teraz przerwać, rozmawiam ze znajomymi (wirtualnymi ofc) itp
Związek się rozpadł, a mój każdy dzień wyglądał tak samo: pobudka i od razu komputer, posiłki przy komputerze - najczęśniej zamawiane na tel - dobrze, że miałem komputer stacjonarny to chociaż jak szedłem się myć od niego odpoczywałem
Trwało to wszystko kilka lat
Nigdy nie byłem na żadnej terapii, przypadkowo sam "obudziłem się" z tego letargu
Zawsze lubiłem sport, emocje więc jak przeczytałem w internecie, że otwierają stadion w Gdańsku, postanowiłem ze zwykłej ciekawości przejść się i zobaczyć jak wygląda
Bardzo mi się spodobał stadion, ale jeszcze bardziej atmosfera, doping kibiców, sportowe emocje - pod wpływem tego wszystkiego postanowiłem, że po powrocie do domu kupię karnet i będę chodził na wszystkie mecze, i tak zrobiłem
To był pierwszy krok ku lepszemu
Z każdym kolejnym dniem/tygodniem chodziłem na mecze innych drużyn, innych dyscyplin
Tak poznalm bardzo wielu fajnych i sympatycznych ludzi, realnych a nie wirtualnych. Zaczeliśmy spotykać się poza dniami meczowymi na spacery, imprezy, koncerty, moje życie wróciło do lepszej normalności
Teraz spędzam przed komputerem dużo mniej czasu
I nie zgodzę sięz wami, że to wina autorki, bo przytyła, bo popija, bo praca itd
To nie moja dziewczyna swoim zachowaniem sprokurowała moje uzaleznienie, to ja swoim uzaleznieniem spowodowałem u niej załamanie psychiczne i do dziś mam do siebie za to ogromny żal
To co pisze większość a przede wszystkim Antyspołeczny to szukanie dziury w całym albo chęć zabłysnięcia, nic więcej
Nie przeżyliście tego więc nie macie pojęcia, jak to wyglada
Przez swoją głupotę rozwalilem swój związek z kobietą, która kochałem
Kiedy tylko chciała mnie gdzieś wyciągnąć, porozmawiać ze mną, u mnie byla standardowa gadka - nie teraz, nie chce mi się, brzydka pogoda, muszę coś jeszcze sprawdzić, nie mogę teraz przerwać, rozmawiam ze znajomymi (wirtualnymi ofc) itp
Związek się rozpadł, a mój każdy dzień wyglądał tak samo: pobudka i od razu komputer, posiłki przy komputerze - najczęśniej zamawiane na tel - dobrze, że miałem komputer stacjonarny to chociaż jak szedłem się myć od niego odpoczywałem
Trwało to wszystko kilka lat
Nigdy nie byłem na żadnej terapii, przypadkowo sam "obudziłem się" z tego letargu
Zawsze lubiłem sport, emocje więc jak przeczytałem w internecie, że otwierają stadion w Gdańsku, postanowiłem ze zwykłej ciekawości przejść się i zobaczyć jak wygląda
Bardzo mi się spodobał stadion, ale jeszcze bardziej atmosfera, doping kibiców, sportowe emocje - pod wpływem tego wszystkiego postanowiłem, że po powrocie do domu kupię karnet i będę chodził na wszystkie mecze, i tak zrobiłem
To był pierwszy krok ku lepszemu
Z każdym kolejnym dniem/tygodniem chodziłem na mecze innych drużyn, innych dyscyplin
Tak poznalm bardzo wielu fajnych i sympatycznych ludzi, realnych a nie wirtualnych. Zaczeliśmy spotykać się poza dniami meczowymi na spacery, imprezy, koncerty, moje życie wróciło do lepszej normalności
Teraz spędzam przed komputerem dużo mniej czasu
I nie zgodzę sięz wami, że to wina autorki, bo przytyła, bo popija, bo praca itd
To nie moja dziewczyna swoim zachowaniem sprokurowała moje uzaleznienie, to ja swoim uzaleznieniem spowodowałem u niej załamanie psychiczne i do dziś mam do siebie za to ogromny żal
Jesteś naprawdę naiwny jeśli wierzysz w to co napisałeś. Uzależniłeś się od komputera będąc z kobietą którą kochałeś, a później się wyleczyłeś ot tak? Może jeszcze dodasz że byłeś we wspaniałym związku i prowadziłeś szczęśliwe życie?;)
Wszystko ma swoją przyczynę i skutek. Uzależnienia są ucieczką od czegoś. Ktoś szczęśliwy nie zostaje alkoholikiem.
Jeśli byś kochał swoją dziewczynę to chciałbyś z nią spędzać czas. Tak jak i autorka tego wątku, gdyby go kochała chciałaby z nim być. Ona tu się jednak pojawiła nie po radę jak uratować związek, ale po to abyśmy przyjęli na siebie część odpowiedzialności i poczucia winy za to co chce zrobić. Chciała byśmy jej powiedzieli że ma go rzucić. Od tytułu, każdy jej wpis krzyczy do nas, byśmy dali jej tą jedną radę.
Nie przyszła tu po to byśmy wskazali na to co ją niszczy - jej praca, poglądy na pieniądze, zażywanie alkoholu czy tycie (które także może mieć wiele powodów).
Ty także grasz z nami w pewną grę. Chociaż nie tak bardzo grasz z nami, jak ze sobą samym. Twój związek rozpadł się z winy obojga. A Ty wcale się nie wyleczyłeś. Objaw zniknął, ale oboje wiemy że on powróci. Znów uciekniesz. Jeśli nie w gry, to w coś innego.
Jeśli Twoja ex ma wciąż do Ciebie żal, to znaczy że i ona nic nie zrozumiała. Po prostu zrzuciła winę na Ciebie, tak jak robi to autorka tego wątku.
Wygodnie zrzucić winę na maszynę która się nie broni i udać że to załatwia sprawę. Gdy jednak nie zmieni się człowiek, gdy nie zrozumie się przyczyny, nie odnajdzie problemu, to skutek także nie zniknie. Może zasnąć, ale wróci.
To zawsze wraca - tak zbudowany jest świat.
Wszystko ma swoją przyczynę i skutek. Uzależnienia są ucieczką od czegoś. Ktoś szczęśliwy nie zostaje alkoholikiem.
Jeśli byś kochał swoją dziewczynę to chciałbyś z nią spędzać czas. Tak jak i autorka tego wątku, gdyby go kochała chciałaby z nim być. Ona tu się jednak pojawiła nie po radę jak uratować związek, ale po to abyśmy przyjęli na siebie część odpowiedzialności i poczucia winy za to co chce zrobić. Chciała byśmy jej powiedzieli że ma go rzucić. Od tytułu, każdy jej wpis krzyczy do nas, byśmy dali jej tą jedną radę.
Nie przyszła tu po to byśmy wskazali na to co ją niszczy - jej praca, poglądy na pieniądze, zażywanie alkoholu czy tycie (które także może mieć wiele powodów).
Ty także grasz z nami w pewną grę. Chociaż nie tak bardzo grasz z nami, jak ze sobą samym. Twój związek rozpadł się z winy obojga. A Ty wcale się nie wyleczyłeś. Objaw zniknął, ale oboje wiemy że on powróci. Znów uciekniesz. Jeśli nie w gry, to w coś innego.
Jeśli Twoja ex ma wciąż do Ciebie żal, to znaczy że i ona nic nie zrozumiała. Po prostu zrzuciła winę na Ciebie, tak jak robi to autorka tego wątku.
Wygodnie zrzucić winę na maszynę która się nie broni i udać że to załatwia sprawę. Gdy jednak nie zmieni się człowiek, gdy nie zrozumie się przyczyny, nie odnajdzie problemu, to skutek także nie zniknie. Może zasnąć, ale wróci.
To zawsze wraca - tak zbudowany jest świat.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Coraz bardziej rozbawiają mnie twoje wypowiedzi więc, aby dostać kolejną z chęcią odpowiem na tą :)
Po pierwsze, jedyne o czym umiesz pisac to zwalanie winy jeden na drugiego
Po drugie, naucz się czytać ze zrozumieniem, napisałem, że to ja mam żal do siebie, a ty piszesz, że to moja ex ma do mnie (oczywiście nie mogło zabraknąć tekstu o zwalaniu winy "zrzuciła winę na Ciebie" :))
Po trzecie, nikt nie jest tak doskonały i nie rozumie tak idealnie świata, jak ty (mój ulubiony tekst :D), więc może jestem naiwny, tylko to ty nie znasz mnie i mojego życia a komentujesz je i wiesz co jest prawdą a co nie, jakbyśmy byli conajmniej dobrymi kumplami, nie mówiąc już o tekstach typu: grasz z nami w pewną grę, twój związek rozpadł się z winy obojga, wcale się nie wyleczyłeś, ooboje wiemy że on powróci, znów uciekniesz itd (jest się z czego pośmiać)
Po czwarte, idąc twoim tokiem rozumowania, że osoby kochające się i będące we wspaniałym związku nie popadają w nałogi, to takie osoby też na pewno nie zdradzają, tylko jak policzymy ile osób ma problem z różnym uzaleznieniem, ile kobiet zdradzilo facetow a ilu facetow kobiety, to na tym swiecie oprocz ciebie i twojej rowniez doskonalej partnerki (o ile taką posiadasz), ciężko będzie znaleźć drugą kochającą się pare
Po piąte panie doskonaly, nawet jeśli autorka chce uslyszec od nas, ze powinna go rzucic, zostawic to co w tym zlego? Moze potrzebuje po prostu wsparcia dla swojej decyzji, moze nie jest pewna tego czy to co chce zrobic jest dobre. W dobie internetu jest to normalne zachowanie
Po szóste, wg mnie - sądzac po twoich wypowiedziach - jestes albo zwyklym zakompleksionym facetem, albo pseudo terapeuta
A teraz spojrz na to ile czasu spedzasz w necie, tu na forum i zadaj sobie pytanie: czy ty aby nie jesteś uzalezniony od komputera?
Pozdrawiam i czekam na ciekawa a zarazem smieszna riposte :)
Po pierwsze, jedyne o czym umiesz pisac to zwalanie winy jeden na drugiego
Po drugie, naucz się czytać ze zrozumieniem, napisałem, że to ja mam żal do siebie, a ty piszesz, że to moja ex ma do mnie (oczywiście nie mogło zabraknąć tekstu o zwalaniu winy "zrzuciła winę na Ciebie" :))
Po trzecie, nikt nie jest tak doskonały i nie rozumie tak idealnie świata, jak ty (mój ulubiony tekst :D), więc może jestem naiwny, tylko to ty nie znasz mnie i mojego życia a komentujesz je i wiesz co jest prawdą a co nie, jakbyśmy byli conajmniej dobrymi kumplami, nie mówiąc już o tekstach typu: grasz z nami w pewną grę, twój związek rozpadł się z winy obojga, wcale się nie wyleczyłeś, ooboje wiemy że on powróci, znów uciekniesz itd (jest się z czego pośmiać)
Po czwarte, idąc twoim tokiem rozumowania, że osoby kochające się i będące we wspaniałym związku nie popadają w nałogi, to takie osoby też na pewno nie zdradzają, tylko jak policzymy ile osób ma problem z różnym uzaleznieniem, ile kobiet zdradzilo facetow a ilu facetow kobiety, to na tym swiecie oprocz ciebie i twojej rowniez doskonalej partnerki (o ile taką posiadasz), ciężko będzie znaleźć drugą kochającą się pare
Po piąte panie doskonaly, nawet jeśli autorka chce uslyszec od nas, ze powinna go rzucic, zostawic to co w tym zlego? Moze potrzebuje po prostu wsparcia dla swojej decyzji, moze nie jest pewna tego czy to co chce zrobic jest dobre. W dobie internetu jest to normalne zachowanie
Po szóste, wg mnie - sądzac po twoich wypowiedziach - jestes albo zwyklym zakompleksionym facetem, albo pseudo terapeuta
A teraz spojrz na to ile czasu spedzasz w necie, tu na forum i zadaj sobie pytanie: czy ty aby nie jesteś uzalezniony od komputera?
Pozdrawiam i czekam na ciekawa a zarazem smieszna riposte :)
Miło mi że mogę Cię rozbawić:) W końcu śmiech to zdrowie:)
Ad 1
Ludzie zawsze próbują zwalać winę na kogoś lub na coś. Nawet Ty zwalasz winę na komputer mimo że twierdzisz że na siebie. To mechanizm obronny naszego umysłu. Niby nic w tym złego, ale nie rozwiązuje to problemów.
Ad 2
Odnośnie czytania ze zrozumieniem, to moja wypowiedź zaczynała się od "jeśli".
Jeśli ona nie ma o to żalu do Ciebie to dlaczego go nie ma?:)
Bo po części poczuwa się do odpowiedzialności?
Ad 3
Nie muszę być idealny by znać podstawy tego jak zbudowany jest świat. Jedną z nich jest właśnie to, że wszystkie związki rozpadają się z winy obojga:)
Ad 4
Uwierz mi na słowo, że na świecie jest wiele ludzi nie zdradzających i uzależnień.
Musisz mieć naprawdę "specyficzne" spojrzenie na związki i miłość, skoro w taki sposób postrzegasz ludzi;)
Ad 5
Gdy ktoś usiłuje wywrzeć na Ciebie wpływ abyś zrobił to co on chce to nazywa się to manipulacją.
Czy można to uznać za coś złego?
Może i nie, ale ja nie lubię jak się mną pogrywa;)
Ad 6
Zwykłym zakompleksionym facetem:)
Ale szczerym:)
Ad 7
Nie, bo mogę żyć bez niego, a korzystanie z niego nie wpływa negatywnie na moje życie.
Mam nadzieję że moja riposta Cię satysfakcjonuje:)
A teraz uciekam spać, Dobranoc:)
Ad 1
Ludzie zawsze próbują zwalać winę na kogoś lub na coś. Nawet Ty zwalasz winę na komputer mimo że twierdzisz że na siebie. To mechanizm obronny naszego umysłu. Niby nic w tym złego, ale nie rozwiązuje to problemów.
Ad 2
Odnośnie czytania ze zrozumieniem, to moja wypowiedź zaczynała się od "jeśli".
Jeśli ona nie ma o to żalu do Ciebie to dlaczego go nie ma?:)
Bo po części poczuwa się do odpowiedzialności?
Ad 3
Nie muszę być idealny by znać podstawy tego jak zbudowany jest świat. Jedną z nich jest właśnie to, że wszystkie związki rozpadają się z winy obojga:)
Ad 4
Uwierz mi na słowo, że na świecie jest wiele ludzi nie zdradzających i uzależnień.
Musisz mieć naprawdę "specyficzne" spojrzenie na związki i miłość, skoro w taki sposób postrzegasz ludzi;)
Ad 5
Gdy ktoś usiłuje wywrzeć na Ciebie wpływ abyś zrobił to co on chce to nazywa się to manipulacją.
Czy można to uznać za coś złego?
Może i nie, ale ja nie lubię jak się mną pogrywa;)
Ad 6
Zwykłym zakompleksionym facetem:)
Ale szczerym:)
Ad 7
Nie, bo mogę żyć bez niego, a korzystanie z niego nie wpływa negatywnie na moje życie.
Mam nadzieję że moja riposta Cię satysfakcjonuje:)
A teraz uciekam spać, Dobranoc:)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
"Nie muszę być idealny by znać podstawy tego jak zbudowany jest świat. Jedną z nich jest właśnie to, że wszystkie związki rozpadają się z winy obojga:)"
co za bzdury człowieku!!! najprostszy przykład, pijany facet na imprezie nie do końca świadomy tego co robi, zdradza swoją partnerkę. i co, oczywiście wina tej partnerki tak, bo za mało czasu poświęcała bo za mało seksowna, bo to, bo tamto. guano prawda. z jego strony mógł być to zwykły wybryk i nie było w tym winy partnerki.
Jeżeli chodzi o sam wątek, to Paulino wybacz, że odbiegam od tematu, czytałam wszystko od a do z i wszystko co mogłabym napisać już zostało napisane.
co za bzdury człowieku!!! najprostszy przykład, pijany facet na imprezie nie do końca świadomy tego co robi, zdradza swoją partnerkę. i co, oczywiście wina tej partnerki tak, bo za mało czasu poświęcała bo za mało seksowna, bo to, bo tamto. guano prawda. z jego strony mógł być to zwykły wybryk i nie było w tym winy partnerki.
Jeżeli chodzi o sam wątek, to Paulino wybacz, że odbiegam od tematu, czytałam wszystko od a do z i wszystko co mogłabym napisać już zostało napisane.
Przykład jak każdy inny. wiele w życiu przeszłam (jeśli chodzi o związki, rozstania i analizy tego wszystkiego) i też kiedyś myślałam, że wina leży zawsze po dwóch stronach. i tak twierdzą wszyscy, których to dotknęło. ale naprawdę zdarzają się sytuacje, że wina jest po stronie jednej osoby.
(nawiązując do tego może głupiego przykładu, nie masz czasem ochoty iść na imprezę, upić się (czy cokolwiek) bez swojej drugiej połówki i to nie z powodu, że z nią jest coś nie tak? jeśli tak, to współczuję.
(nawiązując do tego może głupiego przykładu, nie masz czasem ochoty iść na imprezę, upić się (czy cokolwiek) bez swojej drugiej połówki i to nie z powodu, że z nią jest coś nie tak? jeśli tak, to współczuję.
Dlaczego współczujesz? Moim zdaniem jeśli Ty tak masz, a on nie, to powinnaś raczej zazdrościć niż współczuć;)
Dużo też robi dobór słów - upić się, a napić się.
Napić się - ma oddźwięk towarzyski, to taki element biesiadowania, że użyje takiego przestarzałego słowa.
Upić się - brzmi jak "nie ważni są ludzie, nie ważna jest impreza, ważne by procenty się nie kończyły".
Nie chodzi wtedy o zabawę, ale topienie smutków.
Gdy człowiek chce się upić, to nim zacznie pić ma tego świadomość a także tego że podczas tego stanu może się zdarzyć wszystko. Oznacza to że godzi się z konsekwencjami tego co może się stać.
Idąc na imprezę z przypadkowymi ludźmi, lub z niewłaściwym towarzystwem godzi się na to że może się obudzić z kimś w łóżku. Nawet z kilkoma, kozą i emocjonującym filmikiem na portalu z xxx w nazwie:D
Pić na umór trzeba samemu lub w towarzystwie ludzie którym powierzyłoby się życie (bo właśnie to się robi). Inaczej jest się głupkiem prowokującym los do kopa w tyłek.
Jeśli ktoś woli powierzać swoje życie przypadkowym ludziom zamiast swojej "ukochanej", to znaczy że uważa, że z nią jest coś nie tak - i to bardzo;)
Dużo też robi dobór słów - upić się, a napić się.
Napić się - ma oddźwięk towarzyski, to taki element biesiadowania, że użyje takiego przestarzałego słowa.
Upić się - brzmi jak "nie ważni są ludzie, nie ważna jest impreza, ważne by procenty się nie kończyły".
Nie chodzi wtedy o zabawę, ale topienie smutków.
Gdy człowiek chce się upić, to nim zacznie pić ma tego świadomość a także tego że podczas tego stanu może się zdarzyć wszystko. Oznacza to że godzi się z konsekwencjami tego co może się stać.
Idąc na imprezę z przypadkowymi ludźmi, lub z niewłaściwym towarzystwem godzi się na to że może się obudzić z kimś w łóżku. Nawet z kilkoma, kozą i emocjonującym filmikiem na portalu z xxx w nazwie:D
Pić na umór trzeba samemu lub w towarzystwie ludzie którym powierzyłoby się życie (bo właśnie to się robi). Inaczej jest się głupkiem prowokującym los do kopa w tyłek.
Jeśli ktoś woli powierzać swoje życie przypadkowym ludziom zamiast swojej "ukochanej", to znaczy że uważa, że z nią jest coś nie tak - i to bardzo;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Człowieku, ty wierzysz w to co napisałeś??
Większej głupoty w życiu nie przeczytałem
"Gdy człowiek chce się upić, to nim zacznie pić ma tego świadomość"
Byłeś kiedyś w ogóle w klubie lub na imprezie?? Myślisz, że wszyscy, którzy wchodzą do klubu wiedzą już ile wypiją?? Jeśli uważasz, że tak, to odejdź w końcu od tego komputera i wirtualnego świata, idź na imprezę i zobacz, jak to wygląda w realu.
Aby obalić twoją głupią teorię wystarczy prosty przykład: idę na imprezę, nie chcę się upić, więc ustalam sobie, że skoro ostatnio wypiłem 0,5 litra i kontaktowałem, to dziś wypije tylko 0,4 l, aby jutro czuć się zdecydowanie lepiej. I wypiłem ustalone 0,4l, tylko pech chciał, że miałem słabszy dzień i skończyłem gorzej niż ostatnio, co mi poradzisz mistrzu, jaki mam mieć plan na kolejną imprezę??
"Pić na umór trzeba samemu"
Gratuluję pomysłu, ile czasu zajęło Tobie, aby wymyślić i napisać coś tak idiotycznego?? W tym przypadku nie wypada napisać nic więcej, że jest to uzależnienie od alkoholu, czytaj: alkoholizm
"Uważa, że z nią jest coś nie tak - i to bardzo;)"
Nie tak, i to bardzo to jest z Tobą. Wypowiadasz się w każdym możliwym wątku, rzadko zdarza się Tobie napisać coś mądrego. Polecam w końcu i przede wszystkim zajęcie się sobą, po pierwsze odejdź w końcu od komputera, bo widać ewidentnie, że jesteś uzależniony, po drugie przejdź się do specjalisty, ponieważ wnioskując po tym co piszesz, masz bardzo dużo kompleksów, wszystkich i wszystko na około starasz się tylko pouczać - rzadko pisząc coś mądrego; wmawiasz sobie, że każdy tylko czeka aż coś napiszesz, że wszyscy podążają za twoimi radami, nic bardziej mylnego, zaczniesz terapię to się przekonasz, jak bardzo jesteś w błędzie.
Pozdrawiam
Większej głupoty w życiu nie przeczytałem
"Gdy człowiek chce się upić, to nim zacznie pić ma tego świadomość"
Byłeś kiedyś w ogóle w klubie lub na imprezie?? Myślisz, że wszyscy, którzy wchodzą do klubu wiedzą już ile wypiją?? Jeśli uważasz, że tak, to odejdź w końcu od tego komputera i wirtualnego świata, idź na imprezę i zobacz, jak to wygląda w realu.
Aby obalić twoją głupią teorię wystarczy prosty przykład: idę na imprezę, nie chcę się upić, więc ustalam sobie, że skoro ostatnio wypiłem 0,5 litra i kontaktowałem, to dziś wypije tylko 0,4 l, aby jutro czuć się zdecydowanie lepiej. I wypiłem ustalone 0,4l, tylko pech chciał, że miałem słabszy dzień i skończyłem gorzej niż ostatnio, co mi poradzisz mistrzu, jaki mam mieć plan na kolejną imprezę??
"Pić na umór trzeba samemu"
Gratuluję pomysłu, ile czasu zajęło Tobie, aby wymyślić i napisać coś tak idiotycznego?? W tym przypadku nie wypada napisać nic więcej, że jest to uzależnienie od alkoholu, czytaj: alkoholizm
"Uważa, że z nią jest coś nie tak - i to bardzo;)"
Nie tak, i to bardzo to jest z Tobą. Wypowiadasz się w każdym możliwym wątku, rzadko zdarza się Tobie napisać coś mądrego. Polecam w końcu i przede wszystkim zajęcie się sobą, po pierwsze odejdź w końcu od komputera, bo widać ewidentnie, że jesteś uzależniony, po drugie przejdź się do specjalisty, ponieważ wnioskując po tym co piszesz, masz bardzo dużo kompleksów, wszystkich i wszystko na około starasz się tylko pouczać - rzadko pisząc coś mądrego; wmawiasz sobie, że każdy tylko czeka aż coś napiszesz, że wszyscy podążają za twoimi radami, nic bardziej mylnego, zaczniesz terapię to się przekonasz, jak bardzo jesteś w błędzie.
Pozdrawiam
Tych którzy wiedzą ile wypiją jest niewielu. Stawiałbym na mniej niż 10%. Spora grupa wypije dokładnie tyle na ile im pozwoli zasobność portfela;) Inna spora grupa nie wie ile wypije wchodząc na imprezę, ale w trakcie wie kiedy przestać.
Reszta, przynajmniej ta szczera ze sobą, wie że przyszła tam by się napić dużo i nic wielkiego się nie stanie, jeśli wypiją za dużo.
Wiem, bo znam osoby z każdej tej grupy i sam do każdej należałem;)
Jeśli po 0,5l "jeszcze kontaktujesz" to nawet nie mając słabego dnia po 0,4l będziesz pijany. To oczywiste dla każdej osoby pijącej alkohol. Jeśli chciałbyś się nie upić wypiłbyś mniej niż połowę tego co zawsze. Albo wypił setkę lub ze dwa piwa.
Gdybyś nie chciał się upić, to byś przestał czując że zaczynasz być na rauszu.
Wiele zależy od celu jaki się ma w piciu. Za młodu wielu pije na pokaz, "ile to oni mogą i kogo mogą przepić" - piją by się upić. Z czasem człowiek poznaje swoje możliwości, dojrzewa i uczy się pić z umiarem. Czasem nazywa się to kulturą picia:)
Wtedy, jeśli się nie chce upić, to się nie upije.
Kiedyś i Ty zdobędziesz tą umiejętność - o ile wcześniej nie zostaniesz alkoholikiem;)
Uzależnienie jest wtedy kiedy musisz pić. Ilość i okoliczności nie mają związku. Większość alkoholików pije z kimś, to wtedy nie czują się alkoholikami;)
Jeśli raz na kilka lat, masz "najgorszy dzień w życiu" i masz chęć zapić się w trupa, to lepiej robić to w kontrolowanych okolicznościach. Inaczej następnego dnia można mieć jeszcze większy powód by się napić, a to rzeczywiście może doprowadzić do alkoholizmu.
Wypowiadam się w każdym temacie w którym mam ochotę się wypowiadać, bo taka jest natura miejsca w którym się znalazłeś. Forum dyskusyjne służy do dyskusji, jak sama nazwa wskazuje. Gdyby służyło do oglądania lub czytania, to miałoby całkiem inną nazwę:P
Na przyszłość, jeśli chcesz cytować moje słowa, których potem chcesz się czepiać, to nie zmieniaj moich wypowiedzi i nie wyrywaj poszczególnych zwrotów z całego zdania.
Jeśli natomiast chodzi o terapie i specjalistów, to w psychologii istnieje pojęcie "projekcji". Twój ostatni akapit jest właśnie przykładem takiego zachowania. Pouczasz mnie abym ja nie pouczał innych - książkowy przykład:)
Reszta, przynajmniej ta szczera ze sobą, wie że przyszła tam by się napić dużo i nic wielkiego się nie stanie, jeśli wypiją za dużo.
Wiem, bo znam osoby z każdej tej grupy i sam do każdej należałem;)
Jeśli po 0,5l "jeszcze kontaktujesz" to nawet nie mając słabego dnia po 0,4l będziesz pijany. To oczywiste dla każdej osoby pijącej alkohol. Jeśli chciałbyś się nie upić wypiłbyś mniej niż połowę tego co zawsze. Albo wypił setkę lub ze dwa piwa.
Gdybyś nie chciał się upić, to byś przestał czując że zaczynasz być na rauszu.
Wiele zależy od celu jaki się ma w piciu. Za młodu wielu pije na pokaz, "ile to oni mogą i kogo mogą przepić" - piją by się upić. Z czasem człowiek poznaje swoje możliwości, dojrzewa i uczy się pić z umiarem. Czasem nazywa się to kulturą picia:)
Wtedy, jeśli się nie chce upić, to się nie upije.
Kiedyś i Ty zdobędziesz tą umiejętność - o ile wcześniej nie zostaniesz alkoholikiem;)
Uzależnienie jest wtedy kiedy musisz pić. Ilość i okoliczności nie mają związku. Większość alkoholików pije z kimś, to wtedy nie czują się alkoholikami;)
Jeśli raz na kilka lat, masz "najgorszy dzień w życiu" i masz chęć zapić się w trupa, to lepiej robić to w kontrolowanych okolicznościach. Inaczej następnego dnia można mieć jeszcze większy powód by się napić, a to rzeczywiście może doprowadzić do alkoholizmu.
Wypowiadam się w każdym temacie w którym mam ochotę się wypowiadać, bo taka jest natura miejsca w którym się znalazłeś. Forum dyskusyjne służy do dyskusji, jak sama nazwa wskazuje. Gdyby służyło do oglądania lub czytania, to miałoby całkiem inną nazwę:P
Na przyszłość, jeśli chcesz cytować moje słowa, których potem chcesz się czepiać, to nie zmieniaj moich wypowiedzi i nie wyrywaj poszczególnych zwrotów z całego zdania.
Jeśli natomiast chodzi o terapie i specjalistów, to w psychologii istnieje pojęcie "projekcji". Twój ostatni akapit jest właśnie przykładem takiego zachowania. Pouczasz mnie abym ja nie pouczał innych - książkowy przykład:)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
oj ile mogłabym Wam jeszcze napisać. ale tak się rozpisaliście, że nie mam teraz czasu i siły na wszystko odpowiedzieć. Widocznie za mało czasu spędzam przed komputerem... ;) jedyne co- Antyspołeczny baaaardzo się z Tobą nie zgadzam w wielu kwestiach w całym wątku (nie wszystkich), natomiast z Rafałem w większości się zgadzam.
pozdrawiam i życzę wesołych świąt;)
pozdrawiam i życzę wesołych świąt;)
Wina nie jest partnerki, wina jest obojga.
Tak jak zauważył Mondraliński, potrzeba większego horyzontu czasowego by zrozumieć powody.
Alkohol nie przejmuje kontroli nad człowiekiem, on tylko zmniejsza zahamowania.
Oznacza to że ludzie łatwiej robią coś na co mają ochotę, a czego z jakiegoś powodu nie zrobiliby na trzeźwo.
Ludzie którzy kochają, są kochani i funkcjonują w zdrowych, szczęśliwych związkach nie zdradzają. I nie dlatego że mają ochotę ale się boją kogoś stracić. Nie zdradzają dlatego że nie mają ochoty (potrzeby). Każdy kto kiedyś kochał dobrze o tym wie.
Ludzie zdradzają zazwyczaj po to by się dowartościować, bo w ich życiu czegoś brakuje.
Ich związek jest kiepski, życie ich nie satysfakcjonuje i uważają że są nieudacznikami. Seks kojarzy im się a akceptacją i przyjemnością, więc robią to, aby na chwile poczuć się dobrze. Zazwyczaj działa to jak alkohol, oszukuje zmysły, a po wszystkim jest kac (moralny).
Potrzeba dowartościowania wynika ze stałego i narastającego cierpienia. Dowartościowanie to tylko forma łagodzenia tego cierpienia.
W zdrowym związku ludzie dzielą się swoim bólem i próbują sobie pomóc. Facet nie idzie samotnie na imprezę by się zapić do częściowej utraty świadomości, ale idzie do swojej kobiety, której może się wygadać i uzyskać od niej wsparcie.
Także i ona musi dostrzec że coś go trapi i podać mu rękę. Sprawić by jej zaufał, by się otworzył i by mogła mu pomóc. Jeśli ten mechanizm nie działa, to winni są oboje.
Życie nie jest jednak proste, bo różnych mechanizmów w związku jak i poza nim jest mnóstwo. Im lepiej ludzie dają sobie z nimi radę, tym lepiej sobie radzą w życiu.
By je widzieć trzeba jednak ćwiczyć świadomość, myśleć i dostrzegać różne elementy budujące rzeczywistość.
Szukać przyczyn, a nie zrzucać winę.
Większości ludzi nic nie obchodzą te mechanizmy. Są egoistami, i tworzą ze związku swoistą formę prostytucji. Nie ma tam miłości, a jedynie wymiana dóbr dla własnego interesu.
Nadal jednak wiele związków tak się nie rodzi, a przeistacza w te związko-podobne twory. Ludzie sami doprowadzają do tego rezygnując z uczuć na rzecz korzyści. Robią to dlatego że taki jest otaczający ich świat. Tego uczy ich kapitalizm, konsumpcjonizm i materializm. Proces ten trwa miesiącami albo latami. Efektem jest zerwanie lub jakaś forma ucieczki, czyli zdrada, alkohol lub komputer.
Mówi się że historia lubi się powtarzać, lub że nasza przeszłość określa naszą przyszłość. To prawda, nie zmieniając się w teraźniejszości nie ma sensu z kimś zrywać, bo powtarzając stare błędy, znajdziemy takiego samego partnera jak poprzedni i stworzymy z nim kopie poprzedniego związku - z dokładnie tymi samymi problemami.
I nie są to bzdury, nocny gościu, różni guru, święci i mistycy powtarzają te zasady od tysięcy lat. Szczerze mówiąc też mi się to nie podoba. Tak jednak zbudowany jest świat.
Tak jak zauważył Mondraliński, potrzeba większego horyzontu czasowego by zrozumieć powody.
Alkohol nie przejmuje kontroli nad człowiekiem, on tylko zmniejsza zahamowania.
Oznacza to że ludzie łatwiej robią coś na co mają ochotę, a czego z jakiegoś powodu nie zrobiliby na trzeźwo.
Ludzie którzy kochają, są kochani i funkcjonują w zdrowych, szczęśliwych związkach nie zdradzają. I nie dlatego że mają ochotę ale się boją kogoś stracić. Nie zdradzają dlatego że nie mają ochoty (potrzeby). Każdy kto kiedyś kochał dobrze o tym wie.
Ludzie zdradzają zazwyczaj po to by się dowartościować, bo w ich życiu czegoś brakuje.
Ich związek jest kiepski, życie ich nie satysfakcjonuje i uważają że są nieudacznikami. Seks kojarzy im się a akceptacją i przyjemnością, więc robią to, aby na chwile poczuć się dobrze. Zazwyczaj działa to jak alkohol, oszukuje zmysły, a po wszystkim jest kac (moralny).
Potrzeba dowartościowania wynika ze stałego i narastającego cierpienia. Dowartościowanie to tylko forma łagodzenia tego cierpienia.
W zdrowym związku ludzie dzielą się swoim bólem i próbują sobie pomóc. Facet nie idzie samotnie na imprezę by się zapić do częściowej utraty świadomości, ale idzie do swojej kobiety, której może się wygadać i uzyskać od niej wsparcie.
Także i ona musi dostrzec że coś go trapi i podać mu rękę. Sprawić by jej zaufał, by się otworzył i by mogła mu pomóc. Jeśli ten mechanizm nie działa, to winni są oboje.
Życie nie jest jednak proste, bo różnych mechanizmów w związku jak i poza nim jest mnóstwo. Im lepiej ludzie dają sobie z nimi radę, tym lepiej sobie radzą w życiu.
By je widzieć trzeba jednak ćwiczyć świadomość, myśleć i dostrzegać różne elementy budujące rzeczywistość.
Szukać przyczyn, a nie zrzucać winę.
Większości ludzi nic nie obchodzą te mechanizmy. Są egoistami, i tworzą ze związku swoistą formę prostytucji. Nie ma tam miłości, a jedynie wymiana dóbr dla własnego interesu.
Nadal jednak wiele związków tak się nie rodzi, a przeistacza w te związko-podobne twory. Ludzie sami doprowadzają do tego rezygnując z uczuć na rzecz korzyści. Robią to dlatego że taki jest otaczający ich świat. Tego uczy ich kapitalizm, konsumpcjonizm i materializm. Proces ten trwa miesiącami albo latami. Efektem jest zerwanie lub jakaś forma ucieczki, czyli zdrada, alkohol lub komputer.
Mówi się że historia lubi się powtarzać, lub że nasza przeszłość określa naszą przyszłość. To prawda, nie zmieniając się w teraźniejszości nie ma sensu z kimś zrywać, bo powtarzając stare błędy, znajdziemy takiego samego partnera jak poprzedni i stworzymy z nim kopie poprzedniego związku - z dokładnie tymi samymi problemami.
I nie są to bzdury, nocny gościu, różni guru, święci i mistycy powtarzają te zasady od tysięcy lat. Szczerze mówiąc też mi się to nie podoba. Tak jednak zbudowany jest świat.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Plus dla Ciebie,że utarłeś nosa wszechwiedzącemu,bardzo mnie się to spodobało;-)),guzik wie o życiu i ludziach jacy potrafią być.Pewnie sam kiedys był w takiej sytuacji i krytykuje Paulinę.Ty bynajmniej potrafiłeś sie przyznać do winy.
Antyspołeczny do tanga trzeba dwojga,a Pauliny facet ma ją gdzieś.
Antyspołeczny do tanga trzeba dwojga,a Pauliny facet ma ją gdzieś.
Bez wątpienia trzeba dwojga - tu nie ma ani jednego.
On ma ją gdzieś, uciekając od niej w komputer. A ona mówi o związku w czasie przeszłym, robiąc z niego potwora a z siebie krzywdzonego anioła.
I mimo że nie znamy jego wersji wydarzeń, jestem w stanie go zrozumieć. Po jej postach czuje jakby to była strasznie toksyczna osoba, która widzi winę tylko w innych, której nie da się dogodzić, która wszędzie doszukuje się problemów i której zawsze źle. Jeśli ona się nad nim tak znęcała psychicznie, całymi dniami mówiąc jaki on jest okropny, jak ją rani i ile ona przez niego cierpi, to nic dziwnego że facet uciekł do świata wirtualnego.
On ma ją gdzieś, uciekając od niej w komputer. A ona mówi o związku w czasie przeszłym, robiąc z niego potwora a z siebie krzywdzonego anioła.
I mimo że nie znamy jego wersji wydarzeń, jestem w stanie go zrozumieć. Po jej postach czuje jakby to była strasznie toksyczna osoba, która widzi winę tylko w innych, której nie da się dogodzić, która wszędzie doszukuje się problemów i której zawsze źle. Jeśli ona się nad nim tak znęcała psychicznie, całymi dniami mówiąc jaki on jest okropny, jak ją rani i ile ona przez niego cierpi, to nic dziwnego że facet uciekł do świata wirtualnego.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Do Antyspołecznego:
Gratuluje wiedzy z psychologii.Miałem kiedyś podobny problem jak Paulina,a właściwie sam byłem tym problemem.Było to parę lat temu.Dzisiaj mam 41 lat,nie jestem już z tamtą kobietą.Sam odszedłem,potem chciałem wrócić,bo bardzo ją kochałem-tak mi się wydawało.Na moje szczęście ona już miała innego.Spotkałem się z nią po jakimś czasie i spojrzałem na nią z dystansu.Wtedy dotarło do mnie,że kochałem nie ją a zupełnie kogoś innego-wyobrażenie,które miałem w głowie.Będąc zakochanym idealizowałem ją i dałem sobie wmówić,że to ja byłem tym złym i że sam sobie byłem winny tego,że związek się rozsypał.Dzisiaj inaczej na to patrzę i popieram tezę,że związki upadają przeważnie przez obie strony.Obecnie jestem w związku,który dobrze rokuje na przyszłość.
Podsumowując-wydaje mi się,że masz rację co do głównego wątku,czyli Pauliny.Współczuję jej i jemu,bo raczej tracą czas.Szanse na poprawę moim zdaniem znikome.Myślę,że Paulina jest osobą,która boi się zmian z wielu powodów,ale pewnie tak czy siak do nich dojdzie i z pewnością będą to zmiany na lepsze zarówno dla niej,bo zmobilizują ją do wielu rzeczy na które dzisiaj myśli,że nie ma czasu,jak i dla niego,bo też facet się obudzi.
Pozdrawiam Paulinę.Mam nadzieję,że znajdzie to,czego szuka u boku faceta.
Gratuluje wiedzy z psychologii.Miałem kiedyś podobny problem jak Paulina,a właściwie sam byłem tym problemem.Było to parę lat temu.Dzisiaj mam 41 lat,nie jestem już z tamtą kobietą.Sam odszedłem,potem chciałem wrócić,bo bardzo ją kochałem-tak mi się wydawało.Na moje szczęście ona już miała innego.Spotkałem się z nią po jakimś czasie i spojrzałem na nią z dystansu.Wtedy dotarło do mnie,że kochałem nie ją a zupełnie kogoś innego-wyobrażenie,które miałem w głowie.Będąc zakochanym idealizowałem ją i dałem sobie wmówić,że to ja byłem tym złym i że sam sobie byłem winny tego,że związek się rozsypał.Dzisiaj inaczej na to patrzę i popieram tezę,że związki upadają przeważnie przez obie strony.Obecnie jestem w związku,który dobrze rokuje na przyszłość.
Podsumowując-wydaje mi się,że masz rację co do głównego wątku,czyli Pauliny.Współczuję jej i jemu,bo raczej tracą czas.Szanse na poprawę moim zdaniem znikome.Myślę,że Paulina jest osobą,która boi się zmian z wielu powodów,ale pewnie tak czy siak do nich dojdzie i z pewnością będą to zmiany na lepsze zarówno dla niej,bo zmobilizują ją do wielu rzeczy na które dzisiaj myśli,że nie ma czasu,jak i dla niego,bo też facet się obudzi.
Pozdrawiam Paulinę.Mam nadzieję,że znajdzie to,czego szuka u boku faceta.
Też mam taką nadzieję - bo inaczej zostaje "sznurek" -żartuję,ale tymczasem nic bez niego,choć mam wrażenie ,że go nienawidzę,sobie nie wyobrażam. Wiecie jak to jest,absolutnie każdy utwór jest skojarzeniem itd,ale chyba pozostanie w tym wszystkim to samobójstwo na raty.
Tak,boję się zmian i życia bez niego nie widzę ,ale i z nim przestałam.
Jego nie zmienię,siebie pewnie też,może w innych relacjach będziemy inni?
podobno tak jest - zresztą mam wiele przykładów wśród najbliższych znajomych ,typu on sknera -teraz druga panna pławi się w prezentach,ona garów się nie dotknie-teraz wzór pani domu.
Nie wiem nic ,nie ma mądrych na te sprawy,ale czuję się jakbym miała 100 lat,a światełko w tunelu - to pociąg
Tak,boję się zmian i życia bez niego nie widzę ,ale i z nim przestałam.
Jego nie zmienię,siebie pewnie też,może w innych relacjach będziemy inni?
podobno tak jest - zresztą mam wiele przykładów wśród najbliższych znajomych ,typu on sknera -teraz druga panna pławi się w prezentach,ona garów się nie dotknie-teraz wzór pani domu.
Nie wiem nic ,nie ma mądrych na te sprawy,ale czuję się jakbym miała 100 lat,a światełko w tunelu - to pociąg
Paulino czytam Twoje wypowiedzi i stwierdzam że jesteś za mało pewna siebie. Mam wrażenie że on Cię tak stłumił że wierzysz w to że bez niego sobie nie poradzisz, że jesteś nikim ... Wybacz ale takie odnoszę wrażenie po Twoich wypowiedziach... Weź się w garść, obudź się. Zajmij się czymś , realizuj sie, dąż do tego czego chcesz, spełniaj swoje marzenia, pragnienia. Żyj tak by Tobie było wygodniej. Zacznij myśleć bardziej egoistycznie, pomyśl w końcu o sobie, spraw sobie przyjemność.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Nie jesteś sama na świecie. Wiem co czujesz. Mój mąż od 4 lat siedzi w bagnie uzależnienia od gier. Oczywiście nie przyjmuje tego do świadomości. Na początku płakałam, byłam załamana.Nie chcąc kończyć małżeństwa - mamy dziecko, zobowiązania finansowe, nadal go kocham doszliśmy do kompromisu. Gra po 20:00- tak by dziecko tego nie widziało.
Odkąd sobie odpuściłam kłótnie, proszę go o pomoc w sprawach domowych, wychodzę z koleżankami, przypominam mu o umowie gry po godz. jest ok.
Myślę, że jest spory odsetek kobiet cierpiących z powodu siecioholizmu partnera. Może warto się poznać.
Odkąd sobie odpuściłam kłótnie, proszę go o pomoc w sprawach domowych, wychodzę z koleżankami, przypominam mu o umowie gry po godz. jest ok.
Myślę, że jest spory odsetek kobiet cierpiących z powodu siecioholizmu partnera. Może warto się poznać.
mam ten sam problem, mój facet ciągle gra w jedna cholerną grę od 5 lat - poznałam go 4 lata temu. nie jest już młodzikiem - 37 lat ale jest nierozerwalnie związany ze swoim lapkiem, ma dziecko z poprzedniego związku - bardzo młodo nabyte zresztą a teraz nawet o kolejnym nie chce słyszeć bo "nie mógł by tyle czasu poświęcać na grę - nie ukrywa, że jest egoistą" po cholerę mi to było? :(
moja przedmówczyni ma rację!
nie chcę dolewać oliwy do ognia ale w tych grach też można zapoznać inne osoby - wiem co mówię, mój były niby tylko grał.. po jakimś czasie znalazł sobie tam taką miłą współgraczkę, ze zaczęli rozmawiać nie tylko na tematy związane z grą ale też i na osobiste - zaczął opowiadać, zalć się jak to mu źle w domu no i poszło.. spotkali się, dowiedziałam sie o tym i pomimo tego, ze do dziś dnia serce mnie ściska jak o nim myśle wywaliłam go z domu..
nie chcę dolewać oliwy do ognia ale w tych grach też można zapoznać inne osoby - wiem co mówię, mój były niby tylko grał.. po jakimś czasie znalazł sobie tam taką miłą współgraczkę, ze zaczęli rozmawiać nie tylko na tematy związane z grą ale też i na osobiste - zaczął opowiadać, zalć się jak to mu źle w domu no i poszło.. spotkali się, dowiedziałam sie o tym i pomimo tego, ze do dziś dnia serce mnie ściska jak o nim myśle wywaliłam go z domu..
Dziewczyna wypowiada się w kontekście wątku "internet zabił mój związek". Można rozumieć to tak, że wini net za to, że jej facet poznał tam kogoś. Sama pisze, że znalazł kogoś komu mógł się wyżalić z tego jak było mu żle w związku. I co? łatwiej winić internet niż postawić sobie pytania: "Czemu było mu źle, czy nie przez moje zachowanie?", "Dlaczego nie wyżalił się mi? Dlaczego nie traktował mnie jak przyjaciela, któremu można zwierzyć się ze wszystkiego?" Przedstawianie samego siebie jako ofiary w sytuacji gdzie samemu się pisze, że partner był na tyle zdesperowany, żeby się żalić obcej osobie jest dla mnie krótkowzroczne. Tym bardziej podejście pt. "Facet był samotny i nie miał z kim pogadać o problemach (a ja pewnie tego nie widziałam), spotkał się z kimś więc wyrzucam go z domu a potem jeszcze się pożalę jaka to jestem biedna, bo wciąż go kocham, uważam za co najmniej niedojrzałe. Problem zaczyna się od dwojga osób. Nie od jednej, ani od internetu.
Paulino! Przeczytaliśmy wszystko od A do Z bardzo dokładnie .
I chociaż nie znamy wszystkich szczegółów to uważamy ,że :
1) ewidentnie Was nic nie łączy ( chociaż musiało Was coś łączyć na początku ) -kasa, pasje
2) Jeśli by Cię kochał to zrobiłby wszystko ,żeby spędzać więcej czasu z Tobą , na pewno odciążył by Cię w interesie ,który prowadzisz ( może gdybyście mieli wspólne konto ) nie musiałabyś pracować codziennie do godziny 20
3) Brak zainteresowania Twoją osobą i brak wsparcia podczas choroby - przekreśla go całkowicie .Ludzie , którzy chcą zyć razem mogą liczyć na wsparcie drugiej osoby ! Ty tego wsparcia nie masz ! Nie wyobrażam sobie ,że podczas gdy jestem chora partner olewa mnie całkowicie , lub ja jego ,Ja tego nie znam .Kiedy jestem chora , mój partner jest przy mnie , przejmuje rolę robienia śniadania, obiadu itd , zakupów. I wtedy wiem ,że w trudnych chwilach mam na kogo liczyć . Ty jesteś zupełnie sama !!
4) wątek z kasą przewija się dość często - nie możecie wspólnie wyjechać bo Ty nie masz za co ,więc nie jedziecie .Chore !! Dla niego ważniejsza jest kasa niż Ty !
5) Zastanawia Nas w jaki sposób przeżyliście 15 lat ? Zawsze mieliście takie zasady wspólnego życia ?
6) Nie możemy twierdzić ,że wina jest jego , na pewno został popełniony błąd , wiele błędów i pewnie wina jest obustronna
7) Wydaje nam sie ,ze ten zwiazek juz od dawna nie istnieje,tylko Wy o tym jeszcze nie wiecie .
Zyczymy Wam jak najlepiej ,bo 15 lat to jednak szmat czasu ,ale zeby zwiazek przetrwal ciezkie chwile musi miec solidny fundament.Wszystko mozna odbudowac na solidnym fundamencie .Tylko tu tego fundamentu nie widac.
I chociaż nie znamy wszystkich szczegółów to uważamy ,że :
1) ewidentnie Was nic nie łączy ( chociaż musiało Was coś łączyć na początku ) -kasa, pasje
2) Jeśli by Cię kochał to zrobiłby wszystko ,żeby spędzać więcej czasu z Tobą , na pewno odciążył by Cię w interesie ,który prowadzisz ( może gdybyście mieli wspólne konto ) nie musiałabyś pracować codziennie do godziny 20
3) Brak zainteresowania Twoją osobą i brak wsparcia podczas choroby - przekreśla go całkowicie .Ludzie , którzy chcą zyć razem mogą liczyć na wsparcie drugiej osoby ! Ty tego wsparcia nie masz ! Nie wyobrażam sobie ,że podczas gdy jestem chora partner olewa mnie całkowicie , lub ja jego ,Ja tego nie znam .Kiedy jestem chora , mój partner jest przy mnie , przejmuje rolę robienia śniadania, obiadu itd , zakupów. I wtedy wiem ,że w trudnych chwilach mam na kogo liczyć . Ty jesteś zupełnie sama !!
4) wątek z kasą przewija się dość często - nie możecie wspólnie wyjechać bo Ty nie masz za co ,więc nie jedziecie .Chore !! Dla niego ważniejsza jest kasa niż Ty !
5) Zastanawia Nas w jaki sposób przeżyliście 15 lat ? Zawsze mieliście takie zasady wspólnego życia ?
6) Nie możemy twierdzić ,że wina jest jego , na pewno został popełniony błąd , wiele błędów i pewnie wina jest obustronna
7) Wydaje nam sie ,ze ten zwiazek juz od dawna nie istnieje,tylko Wy o tym jeszcze nie wiecie .
Zyczymy Wam jak najlepiej ,bo 15 lat to jednak szmat czasu ,ale zeby zwiazek przetrwal ciezkie chwile musi miec solidny fundament.Wszystko mozna odbudowac na solidnym fundamencie .Tylko tu tego fundamentu nie widac.
Witaj,
Wczoraj z ciekawości weszłam na forum i czytałam co pisałaś... Nie wiem czemu ale Twój "przypadek" cały czas mi siedzi w głowie.Może z wielkim skupieniem nie czytałam dokładnie co pisałaś ale zatsanawia mnie jedna rzecz... Piszesz jak to Go Kochasz jak bardzo Ci na Nim zależy itp a jak jest z Jego strony? Bo cały czas to mnie zastanawia. Czy miłość nie powinna działać w dwie strony? Może warto usiąść i sie zastanowić? Nie będę Cię umoralniać, pisać co ja bym zrobiła itp bo to nie o to chodzi każdy jest kowalem swojego losu. Nie mam zamiaru Cię obwiniać bądź wchodzić Ci na ambicje bo to Ty musisz sobie uświadomić niektóre kwestie. Myślę że wszyscy co piszą to nie po to by Ci w jakikolwiek sposób "dokopać" ale byś się ocknęła i przejrzała na oczy.
Pisałaś że już się wyprowadzałaś ale i tak wracałaś po co wracałaś? Bo On prosił?
Wczoraj z ciekawości weszłam na forum i czytałam co pisałaś... Nie wiem czemu ale Twój "przypadek" cały czas mi siedzi w głowie.Może z wielkim skupieniem nie czytałam dokładnie co pisałaś ale zatsanawia mnie jedna rzecz... Piszesz jak to Go Kochasz jak bardzo Ci na Nim zależy itp a jak jest z Jego strony? Bo cały czas to mnie zastanawia. Czy miłość nie powinna działać w dwie strony? Może warto usiąść i sie zastanowić? Nie będę Cię umoralniać, pisać co ja bym zrobiła itp bo to nie o to chodzi każdy jest kowalem swojego losu. Nie mam zamiaru Cię obwiniać bądź wchodzić Ci na ambicje bo to Ty musisz sobie uświadomić niektóre kwestie. Myślę że wszyscy co piszą to nie po to by Ci w jakikolwiek sposób "dokopać" ale byś się ocknęła i przejrzała na oczy.
Pisałaś że już się wyprowadzałaś ale i tak wracałaś po co wracałaś? Bo On prosił?
bo Go kochałam ,nie godząc się na jego postępowanie w głębi duszy modliłam się "oby to co powiedział,czy zrobił" nie było prawdą i żeby już zadzwonił i oby już był.
po prostu facet sobie pozwala na tyle na ile mu pozwolisz,a ja wyimaginowałam sobie bajkę o ciepłym domku z kominkiem i tylko z nim ,latami wybaczając mu słowa i uczynki,za które tak naprawdę nie da się przeprosić.U kresu trzaskałam drzwiami,coraz dłuższy okres mijał od jego tel,potem kolejna bezsensowna rozmowa typu "ping-pong" wracałam,a on tylko utwierdzał się w tym,że cokolwiek zrobi - ja wrócę -za dzień ,za rok ,za chwilę..
po prostu facet sobie pozwala na tyle na ile mu pozwolisz,a ja wyimaginowałam sobie bajkę o ciepłym domku z kominkiem i tylko z nim ,latami wybaczając mu słowa i uczynki,za które tak naprawdę nie da się przeprosić.U kresu trzaskałam drzwiami,coraz dłuższy okres mijał od jego tel,potem kolejna bezsensowna rozmowa typu "ping-pong" wracałam,a on tylko utwierdzał się w tym,że cokolwiek zrobi - ja wrócę -za dzień ,za rok ,za chwilę..
dziewczyno, zmień faceta. Sam po sobie wiem, że jak mi moja przestała się podobać ( po kobiecemu przestałem kochać) to uciekłem w gry itd. A teraz gdy spotykam się z fajną kobietą, to za żadne skarby nie zamienię jej na jakąkolwiek grę, wolę dobry fajny sex, czy kolację itd.
Aczkolwiek uwielbiam sobie pograć czasem, odsapnąć od świata zewnętrznego, odpiąć się od wszystkiego. To też trzeba zrozumieć.
Tyle że jak nie ma równowagi, to już lipa
Aczkolwiek uwielbiam sobie pograć czasem, odsapnąć od świata zewnętrznego, odpiąć się od wszystkiego. To też trzeba zrozumieć.
Tyle że jak nie ma równowagi, to już lipa
Boli,ale naprawdę dotarło,szkoda tylko,że trwało to tyle lat i modlę się,żeby nie dopadł mnie kryzys,bo sama dziwnie jestem zaskoczona,że nie rozpaczam tak jak zwykle,ale pewnie ostatnie zdania ,które pady z jego ust przelały "czarę goryczy"
Nie wiem co mnie czeka,na razie marzy mi się odzyskanie spokoju........
Nie wiem co mnie czeka,na razie marzy mi się odzyskanie spokoju........