Widok

INTERNET ZABIŁ MÓJ ZWIĄZEK

Hej ludzie,piszę z nadzieją na obiektywną opinię-może,aczkolwiek nie życzę ,kogoś dotknął problem.....
Nie jestem nastolatką ,ale myślę,że to nie ma znaczenia.Opadam z si l i przestaję sobie emocjonalnie radzić - mój partner siedzi przed komputerem kilkanaście godz. dziennie,dojrzały facet siedzi jak idiota i przesuwa wojska,trwa to któryś rok i jest coraz gorzej.
Prośba ,grożba - dosłownie nic nie skutkuje. Już usłyszałam,że gdybym była prawdziwą kobietą umiałabym go odciągnąć....lub że powinnam być zadowolona że nie wychodzi na piwo tylko gra.. zaczynam go nienawidzieć,a jest miłością mojego życia...........
popieram tę opinię 41 nie zgadzam się z tą opinią 17
Dziewczyna wypowiada się w kontekście wątku "internet zabił mój związek". Można rozumieć to tak, że wini net za to, że jej facet poznał tam kogoś. Sama pisze, że znalazł kogoś komu mógł się wyżalić z tego jak było mu żle w związku. I co? łatwiej winić internet niż postawić sobie pytania: "Czemu było mu źle, czy nie przez moje zachowanie?", "Dlaczego nie wyżalił się mi? Dlaczego nie traktował mnie jak przyjaciela, któremu można zwierzyć się ze wszystkiego?" Przedstawianie samego siebie jako ofiary w sytuacji gdzie samemu się pisze, że partner był na tyle zdesperowany, żeby się żalić obcej osobie jest dla mnie krótkowzroczne. Tym bardziej podejście pt. "Facet był samotny i nie miał z kim pogadać o problemach (a ja pewnie tego nie widziałam), spotkał się z kimś więc wyrzucam go z domu a potem jeszcze się pożalę jaka to jestem biedna, bo wciąż go kocham, uważam za co najmniej niedojrzałe. Problem zaczyna się od dwojga osób. Nie od jednej, ani od internetu.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Do Antyspołecznego:
Gratuluje wiedzy z psychologii.Miałem kiedyś podobny problem jak Paulina,a właściwie sam byłem tym problemem.Było to parę lat temu.Dzisiaj mam 41 lat,nie jestem już z tamtą kobietą.Sam odszedłem,potem chciałem wrócić,bo bardzo ją kochałem-tak mi się wydawało.Na moje szczęście ona już miała innego.Spotkałem się z nią po jakimś czasie i spojrzałem na nią z dystansu.Wtedy dotarło do mnie,że kochałem nie ją a zupełnie kogoś innego-wyobrażenie,które miałem w głowie.Będąc zakochanym idealizowałem ją i dałem sobie wmówić,że to ja byłem tym złym i że sam sobie byłem winny tego,że związek się rozsypał.Dzisiaj inaczej na to patrzę i popieram tezę,że związki upadają przeważnie przez obie strony.Obecnie jestem w związku,który dobrze rokuje na przyszłość.
Podsumowując-wydaje mi się,że masz rację co do głównego wątku,czyli Pauliny.Współczuję jej i jemu,bo raczej tracą czas.Szanse na poprawę moim zdaniem znikome.Myślę,że Paulina jest osobą,która boi się zmian z wielu powodów,ale pewnie tak czy siak do nich dojdzie i z pewnością będą to zmiany na lepsze zarówno dla niej,bo zmobilizują ją do wielu rzeczy na które dzisiaj myśli,że nie ma czasu,jak i dla niego,bo też facet się obudzi.
Pozdrawiam Paulinę.Mam nadzieję,że znajdzie to,czego szuka u boku faceta.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
nie bardzo rozumiem czemu i Ty i Twój Mąż tak określiliście "ona", chyba, ze ja też jestem psychopatką
może uprzejmie rozwiniesz Waszą myśl?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Tych którzy wiedzą ile wypiją jest niewielu. Stawiałbym na mniej niż 10%. Spora grupa wypije dokładnie tyle na ile im pozwoli zasobność portfela;) Inna spora grupa nie wie ile wypije wchodząc na imprezę, ale w trakcie wie kiedy przestać.
Reszta, przynajmniej ta szczera ze sobą, wie że przyszła tam by się napić dużo i nic wielkiego się nie stanie, jeśli wypiją za dużo.
Wiem, bo znam osoby z każdej tej grupy i sam do każdej należałem;)

Jeśli po 0,5l "jeszcze kontaktujesz" to nawet nie mając słabego dnia po 0,4l będziesz pijany. To oczywiste dla każdej osoby pijącej alkohol. Jeśli chciałbyś się nie upić wypiłbyś mniej niż połowę tego co zawsze. Albo wypił setkę lub ze dwa piwa.
Gdybyś nie chciał się upić, to byś przestał czując że zaczynasz być na rauszu.

Wiele zależy od celu jaki się ma w piciu. Za młodu wielu pije na pokaz, "ile to oni mogą i kogo mogą przepić" - piją by się upić. Z czasem człowiek poznaje swoje możliwości, dojrzewa i uczy się pić z umiarem. Czasem nazywa się to kulturą picia:)
Wtedy, jeśli się nie chce upić, to się nie upije.
Kiedyś i Ty zdobędziesz tą umiejętność - o ile wcześniej nie zostaniesz alkoholikiem;)

Uzależnienie jest wtedy kiedy musisz pić. Ilość i okoliczności nie mają związku. Większość alkoholików pije z kimś, to wtedy nie czują się alkoholikami;)
Jeśli raz na kilka lat, masz "najgorszy dzień w życiu" i masz chęć zapić się w trupa, to lepiej robić to w kontrolowanych okolicznościach. Inaczej następnego dnia można mieć jeszcze większy powód by się napić, a to rzeczywiście może doprowadzić do alkoholizmu.

Wypowiadam się w każdym temacie w którym mam ochotę się wypowiadać, bo taka jest natura miejsca w którym się znalazłeś. Forum dyskusyjne służy do dyskusji, jak sama nazwa wskazuje. Gdyby służyło do oglądania lub czytania, to miałoby całkiem inną nazwę:P

Na przyszłość, jeśli chcesz cytować moje słowa, których potem chcesz się czepiać, to nie zmieniaj moich wypowiedzi i nie wyrywaj poszczególnych zwrotów z całego zdania.

Jeśli natomiast chodzi o terapie i specjalistów, to w psychologii istnieje pojęcie "projekcji". Twój ostatni akapit jest właśnie przykładem takiego zachowania. Pouczasz mnie abym ja nie pouczał innych - książkowy przykład:)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 2
Ona... Nie odpuszczę. Masz tak wąskie spojrzenie, że nie mogę nie podzielić się komentarzem, który rzucił mój mąż gdy przeczytałam mu Twojego posta. Komentarzem, pod którym i ja się podpisuję:

"Psychopatka"
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
Człowieku, ty wierzysz w to co napisałeś??

Większej głupoty w życiu nie przeczytałem

"Gdy człowiek chce się upić, to nim zacznie pić ma tego świadomość"

Byłeś kiedyś w ogóle w klubie lub na imprezie?? Myślisz, że wszyscy, którzy wchodzą do klubu wiedzą już ile wypiją?? Jeśli uważasz, że tak, to odejdź w końcu od tego komputera i wirtualnego świata, idź na imprezę i zobacz, jak to wygląda w realu.

Aby obalić twoją głupią teorię wystarczy prosty przykład: idę na imprezę, nie chcę się upić, więc ustalam sobie, że skoro ostatnio wypiłem 0,5 litra i kontaktowałem, to dziś wypije tylko 0,4 l, aby jutro czuć się zdecydowanie lepiej. I wypiłem ustalone 0,4l, tylko pech chciał, że miałem słabszy dzień i skończyłem gorzej niż ostatnio, co mi poradzisz mistrzu, jaki mam mieć plan na kolejną imprezę??

"Pić na umór trzeba samemu"

Gratuluję pomysłu, ile czasu zajęło Tobie, aby wymyślić i napisać coś tak idiotycznego?? W tym przypadku nie wypada napisać nic więcej, że jest to uzależnienie od alkoholu, czytaj: alkoholizm

"Uważa, że z nią jest coś nie tak - i to bardzo;)"

Nie tak, i to bardzo to jest z Tobą. Wypowiadasz się w każdym możliwym wątku, rzadko zdarza się Tobie napisać coś mądrego. Polecam w końcu i przede wszystkim zajęcie się sobą, po pierwsze odejdź w końcu od komputera, bo widać ewidentnie, że jesteś uzależniony, po drugie przejdź się do specjalisty, ponieważ wnioskując po tym co piszesz, masz bardzo dużo kompleksów, wszystkich i wszystko na około starasz się tylko pouczać - rzadko pisząc coś mądrego; wmawiasz sobie, że każdy tylko czeka aż coś napiszesz, że wszyscy podążają za twoimi radami, nic bardziej mylnego, zaczniesz terapię to się przekonasz, jak bardzo jesteś w błędzie.

Pozdrawiam
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 3
moja przedmówczyni ma rację!
nie chcę dolewać oliwy do ognia ale w tych grach też można zapoznać inne osoby - wiem co mówię, mój były niby tylko grał.. po jakimś czasie znalazł sobie tam taką miłą współgraczkę, ze zaczęli rozmawiać nie tylko na tematy związane z grą ale też i na osobiste - zaczął opowiadać, zalć się jak to mu źle w domu no i poszło.. spotkali się, dowiedziałam sie o tym i pomimo tego, ze do dziś dnia serce mnie ściska jak o nim myśle wywaliłam go z domu..
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Bez wątpienia trzeba dwojga - tu nie ma ani jednego.
On ma ją gdzieś, uciekając od niej w komputer. A ona mówi o związku w czasie przeszłym, robiąc z niego potwora a z siebie krzywdzonego anioła.

I mimo że nie znamy jego wersji wydarzeń, jestem w stanie go zrozumieć. Po jej postach czuje jakby to była strasznie toksyczna osoba, która widzi winę tylko w innych, której nie da się dogodzić, która wszędzie doszukuje się problemów i której zawsze źle. Jeśli ona się nad nim tak znęcała psychicznie, całymi dniami mówiąc jaki on jest okropny, jak ją rani i ile ona przez niego cierpi, to nic dziwnego że facet uciekł do świata wirtualnego.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 2
Dlaczego współczujesz? Moim zdaniem jeśli Ty tak masz, a on nie, to powinnaś raczej zazdrościć niż współczuć;)

Dużo też robi dobór słów - upić się, a napić się.
Napić się - ma oddźwięk towarzyski, to taki element biesiadowania, że użyje takiego przestarzałego słowa.
Upić się - brzmi jak "nie ważni są ludzie, nie ważna jest impreza, ważne by procenty się nie kończyły".
Nie chodzi wtedy o zabawę, ale topienie smutków.

Gdy człowiek chce się upić, to nim zacznie pić ma tego świadomość a także tego że podczas tego stanu może się zdarzyć wszystko. Oznacza to że godzi się z konsekwencjami tego co może się stać.

Idąc na imprezę z przypadkowymi ludźmi, lub z niewłaściwym towarzystwem godzi się na to że może się obudzić z kimś w łóżku. Nawet z kilkoma, kozą i emocjonującym filmikiem na portalu z xxx w nazwie:D

Pić na umór trzeba samemu lub w towarzystwie ludzie którym powierzyłoby się życie (bo właśnie to się robi). Inaczej jest się głupkiem prowokującym los do kopa w tyłek.

Jeśli ktoś woli powierzać swoje życie przypadkowym ludziom zamiast swojej "ukochanej", to znaczy że uważa, że z nią jest coś nie tak - i to bardzo;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
Wina nie jest partnerki, wina jest obojga.

Tak jak zauważył Mondraliński, potrzeba większego horyzontu czasowego by zrozumieć powody.

Alkohol nie przejmuje kontroli nad człowiekiem, on tylko zmniejsza zahamowania.
Oznacza to że ludzie łatwiej robią coś na co mają ochotę, a czego z jakiegoś powodu nie zrobiliby na trzeźwo.

Ludzie którzy kochają, są kochani i funkcjonują w zdrowych, szczęśliwych związkach nie zdradzają. I nie dlatego że mają ochotę ale się boją kogoś stracić. Nie zdradzają dlatego że nie mają ochoty (potrzeby). Każdy kto kiedyś kochał dobrze o tym wie.

Ludzie zdradzają zazwyczaj po to by się dowartościować, bo w ich życiu czegoś brakuje.
Ich związek jest kiepski, życie ich nie satysfakcjonuje i uważają że są nieudacznikami. Seks kojarzy im się a akceptacją i przyjemnością, więc robią to, aby na chwile poczuć się dobrze. Zazwyczaj działa to jak alkohol, oszukuje zmysły, a po wszystkim jest kac (moralny).

Potrzeba dowartościowania wynika ze stałego i narastającego cierpienia. Dowartościowanie to tylko forma łagodzenia tego cierpienia.
W zdrowym związku ludzie dzielą się swoim bólem i próbują sobie pomóc. Facet nie idzie samotnie na imprezę by się zapić do częściowej utraty świadomości, ale idzie do swojej kobiety, której może się wygadać i uzyskać od niej wsparcie.
Także i ona musi dostrzec że coś go trapi i podać mu rękę. Sprawić by jej zaufał, by się otworzył i by mogła mu pomóc. Jeśli ten mechanizm nie działa, to winni są oboje.

Życie nie jest jednak proste, bo różnych mechanizmów w związku jak i poza nim jest mnóstwo. Im lepiej ludzie dają sobie z nimi radę, tym lepiej sobie radzą w życiu.
By je widzieć trzeba jednak ćwiczyć świadomość, myśleć i dostrzegać różne elementy budujące rzeczywistość.
Szukać przyczyn, a nie zrzucać winę.

Większości ludzi nic nie obchodzą te mechanizmy. Są egoistami, i tworzą ze związku swoistą formę prostytucji. Nie ma tam miłości, a jedynie wymiana dóbr dla własnego interesu.
Nadal jednak wiele związków tak się nie rodzi, a przeistacza w te związko-podobne twory. Ludzie sami doprowadzają do tego rezygnując z uczuć na rzecz korzyści. Robią to dlatego że taki jest otaczający ich świat. Tego uczy ich kapitalizm, konsumpcjonizm i materializm. Proces ten trwa miesiącami albo latami. Efektem jest zerwanie lub jakaś forma ucieczki, czyli zdrada, alkohol lub komputer.

Mówi się że historia lubi się powtarzać, lub że nasza przeszłość określa naszą przyszłość. To prawda, nie zmieniając się w teraźniejszości nie ma sensu z kimś zrywać, bo powtarzając stare błędy, znajdziemy takiego samego partnera jak poprzedni i stworzymy z nim kopie poprzedniego związku - z dokładnie tymi samymi problemami.

I nie są to bzdury, nocny gościu, różni guru, święci i mistycy powtarzają te zasady od tysięcy lat. Szczerze mówiąc też mi się to nie podoba. Tak jednak zbudowany jest świat.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jeśli chcesz mieć dziecko, to wiej od niego. Inaczej sama będziesz troszczyć się o maleństwo.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Battlefield 3 gorsze!!! :)))
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
czytaj uważnie,to co ona pisała...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Plus dla Ciebie,że utarłeś nosa wszechwiedzącemu,bardzo mnie się to spodobało;-)),guzik wie o życiu i ludziach jacy potrafią być.Pewnie sam kiedys był w takiej sytuacji i krytykuje Paulinę.Ty bynajmniej potrafiłeś sie przyznać do winy.
Antyspołeczny do tanga trzeba dwojga,a Pauliny facet ma ją gdzieś.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1
a gdyby :
zdrada z człowiekiem
alkohol
narkotyki
złodziejstwo
gwałciciel człowieków
bezrobotny
pedofil
morderca

co gorsze ?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
mam ten sam problem, mój facet ciągle gra w jedna cholerną grę od 5 lat - poznałam go 4 lata temu. nie jest już młodzikiem - 37 lat ale jest nierozerwalnie związany ze swoim lapkiem, ma dziecko z poprzedniego związku - bardzo młodo nabyte zresztą a teraz nawet o kolejnym nie chce słyszeć bo "nie mógł by tyle czasu poświęcać na grę - nie ukrywa, że jest egoistą" po cholerę mi to było? :(
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
albo masz beznadziejne cycki :D
"Człowiek, który zgadza się ze wszystkimi, nie zasługuje na to, by ktokolwiek się z nim zgadzał." - Winston Churchill
popieram tę opinię 9 nie zgadzam się z tą opinią 1
Przykład jak każdy inny. wiele w życiu przeszłam (jeśli chodzi o związki, rozstania i analizy tego wszystkiego) i też kiedyś myślałam, że wina leży zawsze po dwóch stronach. i tak twierdzą wszyscy, których to dotknęło. ale naprawdę zdarzają się sytuacje, że wina jest po stronie jednej osoby.
(nawiązując do tego może głupiego przykładu, nie masz czasem ochoty iść na imprezę, upić się (czy cokolwiek) bez swojej drugiej połówki i to nie z powodu, że z nią jest coś nie tak? jeśli tak, to współczuję.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
Nie jesteś sama na świecie. Wiem co czujesz. Mój mąż od 4 lat siedzi w bagnie uzależnienia od gier. Oczywiście nie przyjmuje tego do świadomości. Na początku płakałam, byłam załamana.Nie chcąc kończyć małżeństwa - mamy dziecko, zobowiązania finansowe, nadal go kocham doszliśmy do kompromisu. Gra po 20:00- tak by dziecko tego nie widziało.

Odkąd sobie odpuściłam kłótnie, proszę go o pomoc w sprawach domowych, wychodzę z koleżankami, przypominam mu o umowie gry po godz. jest ok.

Myślę, że jest spory odsetek kobiet cierpiących z powodu siecioholizmu partnera. Może warto się poznać.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 1
ZŁY PRZYKŁAD!
Zastanów się, dlaczego ..."facet jest pijany na imprezie"? Hm?

To wymaga akceptacji analizy ...dłuższego horyzontu czasowego...
Wiem, za trudne. :(

Wina jest ZAWSZE po dwóch stronach.
Wiem.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum Towarzyskie

Para szuka pary (16 odpowiedzi)

Hej, chcielibyśmy się spotkać z fajną parą na drinka- inteligentni i zadbani - ona 34 on 42....

Poznamy Panów/ Parę/Panią (3 odpowiedzi)

Cześć! Jak i gdzie znaleźć chętne osoby do zabawy w większym gronie? Jesteśmy parą znajomych po...

Swing party (28 odpowiedzi)

Mam ochotę coś takiego zrobić u siebie tylko gdzie szukać chętnych

do góry