Widok
Alu to powiedz, że nie pracujesz i jesteście na utrzymaniu tylko męża albo i rodziców! Mów co chcesz, skoro ksiądz zadaje bezczelne pytania, Ty nie masz obowiązku być fair!!!
Nie znoszę taki sytuacji! Albo jak ksiądz mówi "co łaska, nie mniej niż...." mnie spotkała taka sytuacja przed ślubem, ze ksiadz powiedział "co łaska, nie mniej niż 500 ale dobrze by było 1000, a są tacy co 2000 dają". Gdy powiedziałam, ze nie jestem przygotowana na taką kwotę, powiedział, żebym dała ile mam, a resztę... doniosła!!!! Nie doniosłam ale i tak byłam wściekła!
Nie znoszę taki sytuacji! Albo jak ksiądz mówi "co łaska, nie mniej niż...." mnie spotkała taka sytuacja przed ślubem, ze ksiadz powiedział "co łaska, nie mniej niż 500 ale dobrze by było 1000, a są tacy co 2000 dają". Gdy powiedziałam, ze nie jestem przygotowana na taką kwotę, powiedział, żebym dała ile mam, a resztę... doniosła!!!! Nie doniosłam ale i tak byłam wściekła!
http://www.suwaczki.com/tickers/3jgxskjobi0zib54.png
u franciszkanów jest kartka w biurze parafialnym mówiąca o tym ż udzielanie sakramentów jest darmowe. i jest. ani za ślub ani za chrzest nic nie zapłaciliśmy.
ja nie rozumiem co sie tak wszyscy tych ksiezy boja,przeciez to zwykly czlowiek,nie rzuci sie Wam do gardla,nie pogryzie,nie opluje.Jestescie dorosle i chyba umiecie rozmawiac.Tu na forum wszystkie takie wygadane.a przed ksiedzem wszyscy sie trzesa....To tak samo jak przed koleda,wszyscy ze strachem koperty szykuja i jeszcze zastanawiaja sie ile dac.Ja zadnej koperty nie daje,bo nie stac mnie bylo na to.Jesli chodzi o chrzest to dalam tyle ile uznalam za sluszne,gdyby ksiadz to skomentowal w nietaktowny sposob to ja rownie nietaktownie bym odpowiedziala.mysle ,ze kwota 50 czy 100zl bedzie ok za chrzest,jesli oczywiscie Cie stac na taki wydatek.Jesli masz trudna sytuacje finansowa to powiedz ksiedzu,ze nie masz pieniedzy(ja mialam taka sytuacje jak chrzcilam corke) i nie mozesz zaplacic za chrzest.swoja droga chrzest to sakrament i nie podlega on zadnemu cennikowi. ;)
Może się mylę, ale tak sobie tłumaczę, że może chodzi o "wyczajenie" od kogo może oczekiwać kasy, a kogo nie stać na datek.
U nas na kolędzie zawsze pada takie pytanie, a że ja w zasadzie nie pracuję, to ksiądz zawsze odmawia przyjęcia koperty, tłumacząc nam, że przecież te pieniądze są nam bardziej potrzebne niż jemu.
Ale pewnie może to być równie dobrze zwykła ludzka wścibskość. Nie oszukujmy się - ksiądz też człowiek. ;)
U nas na kolędzie zawsze pada takie pytanie, a że ja w zasadzie nie pracuję, to ksiądz zawsze odmawia przyjęcia koperty, tłumacząc nam, że przecież te pieniądze są nam bardziej potrzebne niż jemu.
Ale pewnie może to być równie dobrze zwykła ludzka wścibskość. Nie oszukujmy się - ksiądz też człowiek. ;)