Widok
Jak uwolnić się od przeszłości?
Przeszłości,która ciągle powraca.Rzeczy i osoby ,które kiedyś cieszyły,na widok których serce mocniej zaczynało bić.A teraz po latach....boli.Ścisk w żołądku jest,ale z żalu,że było,minęło i już nie wróci.Próbuję skupiać się na teraźniejszości,już dawno zmieniłam miejsce zamieszkania,znajomych,ale te cholerne wspomnienia...Są takie dni kiedy mnie po prostu "bierze" i myślę,myślę i wracam do tej przeszłości.I czasami nawet se popłaczę :-)....a ja tak nie znoszę być mięczakiem i mazać się.Szkoda,że nie można wymazać niektórych wspomnień,tak bezpowrotnie jak kiedyś na kasetach.
Czy to normalne?Czy też tak macie,że często wracacie do przeszłości?Może tak mają tylko te osoby,które w czymś zawaliły...
Czy to normalne?Czy też tak macie,że często wracacie do przeszłości?Może tak mają tylko te osoby,które w czymś zawaliły...
Nie rozumiem dlaczego odbierasz sobie wolność i ograniczasz możliwość przeżycia czegoś równie wspaniałego lub jeszcze wspanialszego (??)
Dobrze jest żyć, rozumiejąc, że nasze wybory z wczoraj są wypadkową dnia dzisiejszego. Wspomnienia są super, szczególnie te dobre ale wszystko kiedyś się kończy. Przechodząc z etapu życia w nowy, nie wszystko da się zabrać ze sobą. To są naturalne procesy.
Nigdy nie patrzę wstecz! Wzrok mam utkwiony w horyzoncie i czekam na nowe.
Ps
Wszyscy jesteśmy ludźmi... twardzielami, mięczakami...
Żyjąc tylko przeszłością, zamykasz się na niesamowitą przyszłość i trwonisz niepowtarzalną teraźniejszość, która jest najważniejsza.
Dobrze jest żyć, rozumiejąc, że nasze wybory z wczoraj są wypadkową dnia dzisiejszego. Wspomnienia są super, szczególnie te dobre ale wszystko kiedyś się kończy. Przechodząc z etapu życia w nowy, nie wszystko da się zabrać ze sobą. To są naturalne procesy.
Nigdy nie patrzę wstecz! Wzrok mam utkwiony w horyzoncie i czekam na nowe.
Ps
Wszyscy jesteśmy ludźmi... twardzielami, mięczakami...
Żyjąc tylko przeszłością, zamykasz się na niesamowitą przyszłość i trwonisz niepowtarzalną teraźniejszość, która jest najważniejsza.
To nie jest tak,że odbieram sobie wolność.Zostawiając tamte miejsce i towarzystwo wręcz ofiarowałam ją sobie.Tak mi się przynajmniej wydawało.Ale niestety tego,co pozostaje w głowie nie da się wymazać.Mam rodzinę,dzieci,znajomych.I wspomnienia.Najgorsze jest to,że nie żałuję tego co zrobiłam lecz czego nie zrobiłam. Ale Twoja wypowiedź daje do myślenia.Dziękuję.