Widok
Karmienie mieszane
Cześć dziewczyny. Czy któraś z was karmila mieszanie? Mója dzidza ma już miesiąc i chciałbym karmic ja piersią i czasem butelka ( jak się da oczywiście ale jak nie sprobujr nie będę wiedzieć) i moje pyt jesy takie: jak odciagalyscie pokarm? Niewiem jak to robić czy trochę przed karmieniem czy trochę po? Czy tylko w nocy jak ma dłuższe przerwy? Ksrmie co około 3 h w dzień a w nocy co 4. Jak wy robilyscie?? I czy po każdym karmieniu? I ile czasu?
Nie ma opcji "nie było u nas możliwe karmienie piersią.". Chyba, że byłaś poddana w tym czasie chemioterapii, radioterapii, albo miałas mastektomię obustronną.
Karmienie mieszane to pierś plus butelka. Karmienie tylko butla to karmienie tylko butlą, bo tu nie chodzi tylko o to czy mleczko mamy czy mm, ale o jakość ssania. butla to butla. pierś to pierś. skoro karmiłaś tylko butla to nie karmiłaś mieszanie, nawet jeśli odciągałaś swoje mleko.
Ja karmiłam mieszanie, tzn. jeden raz w nocy dawałam, a właściwie mąż, butlę z moim mlekiem, które odciągałam, ok. 2,5 godz po ostatnim karmieniu (maluch jadł po ok. 8 godz. od ostatniego karmienia). Ustaliliśmy taki system z mężem, bym mogła w nocy te 5 godz przespać. Niestety nie mamy nikogo do pomocy, a dużo na głowie, więc mąż przejął to jedno karmienie. Żadnego problemu z laktacja nie mielismy. Karmiłam tak rok. Używałam laktatora medeli, seria mini electric. Butelek i smoczków TT antykolkowych. Powodzenia.
Karmienie mieszane to pierś plus butelka. Karmienie tylko butla to karmienie tylko butlą, bo tu nie chodzi tylko o to czy mleczko mamy czy mm, ale o jakość ssania. butla to butla. pierś to pierś. skoro karmiłaś tylko butla to nie karmiłaś mieszanie, nawet jeśli odciągałaś swoje mleko.
Ja karmiłam mieszanie, tzn. jeden raz w nocy dawałam, a właściwie mąż, butlę z moim mlekiem, które odciągałam, ok. 2,5 godz po ostatnim karmieniu (maluch jadł po ok. 8 godz. od ostatniego karmienia). Ustaliliśmy taki system z mężem, bym mogła w nocy te 5 godz przespać. Niestety nie mamy nikogo do pomocy, a dużo na głowie, więc mąż przejął to jedno karmienie. Żadnego problemu z laktacja nie mielismy. Karmiłam tak rok. Używałam laktatora medeli, seria mini electric. Butelek i smoczków TT antykolkowych. Powodzenia.
Jeśli to Cię uszczęśliwi - karmiłam butelką, mlekiem własnym i modyfikowanym.
I owszem, nie było możliwości karmienia piersią - z powodu splotu okoliczności, których nie mam ochoty tłumaczyć po raz x. Kilka razy już o tym pisałam.
Nie poszłam po najmniejszej linii oporu(całkowite przejście na mm) tylko 13m-cy zgrywałam męczennicę dla dobra dziecka. Bo to była sama "przyjemność" 5-6 półgodzinnych posiedzeń z laktatorem na dobę. (zapewne znasz system 77--55-33)
No ale Ty wiesz lepiej - przecież mogłam karmić piersią...Toż cycki mam na swoim miejscu.
I owszem, nie było możliwości karmienia piersią - z powodu splotu okoliczności, których nie mam ochoty tłumaczyć po raz x. Kilka razy już o tym pisałam.
Nie poszłam po najmniejszej linii oporu(całkowite przejście na mm) tylko 13m-cy zgrywałam męczennicę dla dobra dziecka. Bo to była sama "przyjemność" 5-6 półgodzinnych posiedzeń z laktatorem na dobę. (zapewne znasz system 77--55-33)
No ale Ty wiesz lepiej - przecież mogłam karmić piersią...Toż cycki mam na swoim miejscu.
Jeśli to cię uszczęśliwi - karmiłam butelką, mlekiem własnym i modyfikowanym.
wiesz, ani mnie to ziębi, ani mnie to grzeje. Po prostu nie mylmy pojęć. Karmienie mieszane to pierś plus butelka. I nie oszukujmy się, jakość ssania jet akurat bardzo ważna dla rozwoju układu kostno-miesniowego żuchwy i aparatu mowy dziecka. Dlatego podkresliłam różnice, której ty nie uwzględniasz, a jest ona istotna. I oczywicie wielki szacun za ściąganie mleka tyle mies. Naprawdę podziwiam i gratuluję wytrwałości.
oczywiście sciagalam 77-55-33.
co do możności karmienia piersia- każda polozna powie ci to co ja. Powodow dla których niemożliwe jest kp jest niewiwle-m.In. Te które wymienilam. To, że dziecko nie chcialo ssac, to nie jet argument. Ssanie piersi jest najbardziej naturalnym odruchem noworodka. Moze mialas kiepska opieke laktacyje. Nie wiem, nie interesuje mnie to. Ale sam fakt jak przy kazdej okolicznosci nakreslasz swoja sytuacje odnonie kp, wskazuje, ze cos jest na rzeczy. Jakis kompleks, wyrzut czy co w ten deseń...Wyluzuj.
wiesz, ani mnie to ziębi, ani mnie to grzeje. Po prostu nie mylmy pojęć. Karmienie mieszane to pierś plus butelka. I nie oszukujmy się, jakość ssania jet akurat bardzo ważna dla rozwoju układu kostno-miesniowego żuchwy i aparatu mowy dziecka. Dlatego podkresliłam różnice, której ty nie uwzględniasz, a jest ona istotna. I oczywicie wielki szacun za ściąganie mleka tyle mies. Naprawdę podziwiam i gratuluję wytrwałości.
oczywiście sciagalam 77-55-33.
co do możności karmienia piersia- każda polozna powie ci to co ja. Powodow dla których niemożliwe jest kp jest niewiwle-m.In. Te które wymienilam. To, że dziecko nie chcialo ssac, to nie jet argument. Ssanie piersi jest najbardziej naturalnym odruchem noworodka. Moze mialas kiepska opieke laktacyje. Nie wiem, nie interesuje mnie to. Ale sam fakt jak przy kazdej okolicznosci nakreslasz swoja sytuacje odnonie kp, wskazuje, ze cos jest na rzeczy. Jakis kompleks, wyrzut czy co w ten deseń...Wyluzuj.
"To, że dziecko nie chcialo ssac, to nie jet argument. "
Oczywiście, żaden argument. Jak noworodek nie ssie, to jego problem, butli nie dostanie i koniec! Albo będzie ssał, albo niech zdycha z głodu! Brak odruchu ssania lub deformacja żuchwy uniemożliwiająca ssanie to żaaaaden argument, tylko i wyłącznie rak i mastektomia usprawiedliwiają wyrodną matkę, że piersią nie karmiła.
Weź się ogarnij kobieto, sytuacje są naprawdę różne, nie znasz okoliczności, więc nie osądzaj innych i nie wmawiaj im, że Ty wiesz lepiej.
Oczywiście, żaden argument. Jak noworodek nie ssie, to jego problem, butli nie dostanie i koniec! Albo będzie ssał, albo niech zdycha z głodu! Brak odruchu ssania lub deformacja żuchwy uniemożliwiająca ssanie to żaaaaden argument, tylko i wyłącznie rak i mastektomia usprawiedliwiają wyrodną matkę, że piersią nie karmiła.
Weź się ogarnij kobieto, sytuacje są naprawdę różne, nie znasz okoliczności, więc nie osądzaj innych i nie wmawiaj im, że Ty wiesz lepiej.
Oczywiście, żaden argument. Jak noworodek nie ssie, to jego problem, butli nie dostanie i koniec! Albo będzie ssał, albo niech zdycha z głodu!
nigdzie tak nie napisalam. Moje dziecie dostwalo mm i butle przez pierwsze 2 tyg:) jak podkreslilam, nie bylam i nie jetem fanatyczka kp. Dlatego z mila checia sie wysypialam kilka godz w nocy i maz dawal butle z moim mlekiem:) odruch ssania noworodek przynajmniej urodzony w terminie ma, moze byc co najmniej gorzej wykształcony, po prostu trzeba cwiczyc. Deformacje zuchwy to juz naprawde jakies wyimagnowne fanaberie chyba pseudo pan logopedozek itp...W sensie ze moze i wystepuja ale chyba w ilosci jeden na milion...Mowimy tu o prostej zwyczajnej sytuacji a wy zaraz dorabiacie cuda niewidy...
nigdzie tak nie napisalam. Moje dziecie dostwalo mm i butle przez pierwsze 2 tyg:) jak podkreslilam, nie bylam i nie jetem fanatyczka kp. Dlatego z mila checia sie wysypialam kilka godz w nocy i maz dawal butle z moim mlekiem:) odruch ssania noworodek przynajmniej urodzony w terminie ma, moze byc co najmniej gorzej wykształcony, po prostu trzeba cwiczyc. Deformacje zuchwy to juz naprawde jakies wyimagnowne fanaberie chyba pseudo pan logopedozek itp...W sensie ze moze i wystepuja ale chyba w ilosci jeden na milion...Mowimy tu o prostej zwyczajnej sytuacji a wy zaraz dorabiacie cuda niewidy...
"jak podkreslilam, nie bylam i nie jetem fanatyczka kp."
za to co chwilę podkreślasz, że wiesz wszystko najlepiej.
"odruch ssania noworodek przynajmniej urodzony w terminie ma"
nie każdy noworodek urodzony w terminie ma odruch ssania i nie każdy noworodek rodzi się w terminie. No ale przecież ty wiesz lepiej...
"deformacje zuchwy to juz naprawde jakies wyimagnowne fanaberie chyba pseudo pan logopedozek"
rzeczywiście, jak dziecko rodzi się z tak mocno cofniętą i w dodatku przekrzywioną w bok szczęką, że nie potrafi nawet ust zamknąć, nie mówiąc już i chwyceniu piersi, to jest to tylko fanaberia logopedożek.
"w sensie ze moze i wystepuja ale chyba w ilosci jeden na milion"
raz na milion to też dużo. Oczywiście ty wiesz lepiej, kiedy występują, a kiedy nie, pani wszechwiedząca, więc możesz swobodnie osądzać obce kobiety z internetu, bo przecież ty wiesz, że to raz na milion nie dotyczy akurat ich.
za to co chwilę podkreślasz, że wiesz wszystko najlepiej.
"odruch ssania noworodek przynajmniej urodzony w terminie ma"
nie każdy noworodek urodzony w terminie ma odruch ssania i nie każdy noworodek rodzi się w terminie. No ale przecież ty wiesz lepiej...
"deformacje zuchwy to juz naprawde jakies wyimagnowne fanaberie chyba pseudo pan logopedozek"
rzeczywiście, jak dziecko rodzi się z tak mocno cofniętą i w dodatku przekrzywioną w bok szczęką, że nie potrafi nawet ust zamknąć, nie mówiąc już i chwyceniu piersi, to jest to tylko fanaberia logopedożek.
"w sensie ze moze i wystepuja ale chyba w ilosci jeden na milion"
raz na milion to też dużo. Oczywiście ty wiesz lepiej, kiedy występują, a kiedy nie, pani wszechwiedząca, więc możesz swobodnie osądzać obce kobiety z internetu, bo przecież ty wiesz, że to raz na milion nie dotyczy akurat ich.
Owszem. Pierwszy doradca laktacyjny - na Klinicznej, to jakaś porażka. Kilka godzin po cc gdzie miałam komplikacje przy znieczuleniu podpajęczynówkowym i zakaz ruszania się przez 24h, bo mogłam zostac kaleką... Pani przyszła i tak mi gniotła piersi, że siniaki miałam jeszcze dwa tygodnie później(płaskie brodawki, których dziecko nie mogło złapać + brak pokarmu)... Jak mi położyli dziecko, tak leżeliśmy aż ktoś je zabrał. Przez pierwsze trzy dni dziecko było tylko na mm. Następny szpital(z dzieckiem, które było chwilę na tamtym świecie) i też mm - bo musiałam brać antybiotyk(sączyło mi się z rany po cc), odciągać i wylewać swoje mleko.
Natomiast Pani Asia Ż. z poradni laktacyjnej w szpitalu na Zaspie potwierdziła, że nie ma dla nas innej opcji. I stwierdziła, że należy mi się medal, za to że w ogóle udało mi się ponownie(!) rozbudzić laktację. Pomimo wszelkich przeciwności.
Miałam też np. depresję poporodową i ogromne wyrzuty sumienia, że nie mogę wykarmić swojego dziecka(bo zaczynałam walkę o mój pokarm od 60ml dziennie). Bo całą ciążę byłam nastawiona na naturalne karmienie.
(to tylko część naszej historii)
Dlatego wkurza mnie jak ktoś twierdzi, że to takie proste, naturalne i oczywiste że się karmi piersią.
Natomiast Pani Asia Ż. z poradni laktacyjnej w szpitalu na Zaspie potwierdziła, że nie ma dla nas innej opcji. I stwierdziła, że należy mi się medal, za to że w ogóle udało mi się ponownie(!) rozbudzić laktację. Pomimo wszelkich przeciwności.
Miałam też np. depresję poporodową i ogromne wyrzuty sumienia, że nie mogę wykarmić swojego dziecka(bo zaczynałam walkę o mój pokarm od 60ml dziennie). Bo całą ciążę byłam nastawiona na naturalne karmienie.
(to tylko część naszej historii)
Dlatego wkurza mnie jak ktoś twierdzi, że to takie proste, naturalne i oczywiste że się karmi piersią.
Pierwszy doradca laktacyjny - na klinicznej, to jakaś porażka. Kilka godzin po cc gdzie miałam komplikacje przy znieczuleniu podpajęczynówkowym i zakaz ruszania się przez 24h, bo mogłam zostac kaleką...
po znieczuleniu zazwyczaj nalezy lezec min 12 godz. Nie ty pierwza, nie ostatnia. Ja mialam komplikacje w ciazy i po porodzie i nie karmilam piersia przez 2 tyg po porodzie w ogole. Sciagalam jakies 2-3 razy dziennie po max 20-30 ml i o dopiero po jakis 4-5 dniach od porodu.
pani przyszła i tak mi gniotła piersi, że siniaki miałam jeszcze dwa tygodnie później(płaskie brodawki, których dziecko nie mogło złapać + brak pokarmu)
tez mi narobili siniakow w szpitalu. A plaskie brodawki to nie zadna przeszkoda do kp. Na poloznictwie spotkalam ze 4 mamy, ktore jakos mimo plaskich brodawek karmily bez problemu(kapturki i wyciaganie suktkow laktatorem), na szkole rodzenia o samo mowili.A codzilam prywatnie. Do jednej z lepszych, nie zadnych supermam.
jak mi położyli dziecko, tak leżeliśmy aż ktoś je zabrał. Przez pierwsze trzy dni dziecko było tylko na mm. Następny szpital(z dzieckiem, które było chwilę na tamtym świecie) i też mm - bo musiałam brać antybiotyk(sączyło mi się z rany po cc), odciągać i wylewać swoje mleko.
moje przez pierwszy tydz bylo tylko na mm, bo w ciezkim stanie lezalo na neo. Potem cos sciagalam, ale minialne ilosci. Nie jesteem fanatyczka kp, wiec wrzucilam na luz. Wyszlam do domu po 2 tyg i rozhulalam laktacje, gdzie nikt rczej mnie o to nie podejrzewal. I jakos karmilam caly rok. A ze nie jetem fanatyczka, to wlasnie dla wygody i zeby ie wyspac ciagiem te 5-6 godz sciagalam i maz dawal w nocy butla;)
antybiotyk nie jest przeciwskazaniem do kp.Sa takie ktore mozna brac przy kp. Chyba nie mialas sepsy, ze nie mieli wyboru i dali ci taki ze nie moglas karmic? \
natomiast pani asia ż. Z poradni laktacyjnej w szpitalu na zaspie potwierdziła, że nie ma dla nas innej opcji. I stwierdziła, że należy mi się medal, za to że w ogóle udało mi się ponownie(!) rozbudzić laktację. Pomimo wszelkich przeciwności.
chyba kiepska z niej doradca, skoro tak ci powiedziala. Bo nadal nie rozumiem, dlaczego skoro mialas pokarm(no bo sciagalas go 13 mies) i nie mialas zadnych przeciwskazan do kp nie karmilas?
miałam też np. Depresję poporodową i ogromne wyrzuty sumienia, że nie mogę wykarmić swojego dziecka(bo zaczynałam walkę o mój pokarm od 60ml dziennie).
no nadal nie kumam? Ja mialam ledwo 20 ml dziennie jak zaczynalam, w czym problem, skoro pozniej milas duzo pokarmu? Przeciez wykarmic go swoim pokarmem wykrmilas? Tak piszesz. Tyle ze nie naturalnie...
bo całą ciążę byłam nastawiona na naturalne karmienie. (to tylko część naszej historii) dlatego wkurza mnie jak ktoś twierdzi, że to takie proste, naturalne i oczywiste że się karmi piersią.
nigdzie nie napisalam, ze to proste i oczywiste. Natomiast naturalne i owszem. Jest to przeciez odruch - odruch bezawrunkowy ssania, ktory dziecko posiada juz w lonie matki. Nie dorabiajmy do tego wyzszej ideologii. Moze byc lepiej lub gorzej wyksztalcony, kwestia prob i bledow, ale jest. Kazdy noworodek go ma. Moze byc slaby, wtedy trzezba sie postarac. Ale argumenty ktore y podjesz sa na wyrost i chyba po prostu probujesz sie usprwiedliwiac.
po znieczuleniu zazwyczaj nalezy lezec min 12 godz. Nie ty pierwza, nie ostatnia. Ja mialam komplikacje w ciazy i po porodzie i nie karmilam piersia przez 2 tyg po porodzie w ogole. Sciagalam jakies 2-3 razy dziennie po max 20-30 ml i o dopiero po jakis 4-5 dniach od porodu.
pani przyszła i tak mi gniotła piersi, że siniaki miałam jeszcze dwa tygodnie później(płaskie brodawki, których dziecko nie mogło złapać + brak pokarmu)
tez mi narobili siniakow w szpitalu. A plaskie brodawki to nie zadna przeszkoda do kp. Na poloznictwie spotkalam ze 4 mamy, ktore jakos mimo plaskich brodawek karmily bez problemu(kapturki i wyciaganie suktkow laktatorem), na szkole rodzenia o samo mowili.A codzilam prywatnie. Do jednej z lepszych, nie zadnych supermam.
jak mi położyli dziecko, tak leżeliśmy aż ktoś je zabrał. Przez pierwsze trzy dni dziecko było tylko na mm. Następny szpital(z dzieckiem, które było chwilę na tamtym świecie) i też mm - bo musiałam brać antybiotyk(sączyło mi się z rany po cc), odciągać i wylewać swoje mleko.
moje przez pierwszy tydz bylo tylko na mm, bo w ciezkim stanie lezalo na neo. Potem cos sciagalam, ale minialne ilosci. Nie jesteem fanatyczka kp, wiec wrzucilam na luz. Wyszlam do domu po 2 tyg i rozhulalam laktacje, gdzie nikt rczej mnie o to nie podejrzewal. I jakos karmilam caly rok. A ze nie jetem fanatyczka, to wlasnie dla wygody i zeby ie wyspac ciagiem te 5-6 godz sciagalam i maz dawal w nocy butla;)
antybiotyk nie jest przeciwskazaniem do kp.Sa takie ktore mozna brac przy kp. Chyba nie mialas sepsy, ze nie mieli wyboru i dali ci taki ze nie moglas karmic? \
natomiast pani asia ż. Z poradni laktacyjnej w szpitalu na zaspie potwierdziła, że nie ma dla nas innej opcji. I stwierdziła, że należy mi się medal, za to że w ogóle udało mi się ponownie(!) rozbudzić laktację. Pomimo wszelkich przeciwności.
chyba kiepska z niej doradca, skoro tak ci powiedziala. Bo nadal nie rozumiem, dlaczego skoro mialas pokarm(no bo sciagalas go 13 mies) i nie mialas zadnych przeciwskazan do kp nie karmilas?
miałam też np. Depresję poporodową i ogromne wyrzuty sumienia, że nie mogę wykarmić swojego dziecka(bo zaczynałam walkę o mój pokarm od 60ml dziennie).
no nadal nie kumam? Ja mialam ledwo 20 ml dziennie jak zaczynalam, w czym problem, skoro pozniej milas duzo pokarmu? Przeciez wykarmic go swoim pokarmem wykrmilas? Tak piszesz. Tyle ze nie naturalnie...
bo całą ciążę byłam nastawiona na naturalne karmienie. (to tylko część naszej historii) dlatego wkurza mnie jak ktoś twierdzi, że to takie proste, naturalne i oczywiste że się karmi piersią.
nigdzie nie napisalam, ze to proste i oczywiste. Natomiast naturalne i owszem. Jest to przeciez odruch - odruch bezawrunkowy ssania, ktory dziecko posiada juz w lonie matki. Nie dorabiajmy do tego wyzszej ideologii. Moze byc lepiej lub gorzej wyksztalcony, kwestia prob i bledow, ale jest. Kazdy noworodek go ma. Moze byc slaby, wtedy trzezba sie postarac. Ale argumenty ktore y podjesz sa na wyrost i chyba po prostu probujesz sie usprwiedliwiac.
>po znieczuleniu zazwyczaj nalezy lezec min 12 godz
Zależy kiedy było wykonane cięcie. Po pierwszym RÓWNIEŻ miałam się nie ruszać przez 24 godziny, przy młodszym dziecku już tylko 6 godzin. Zmieniono dawkę znieczulenia.
Reszty elaboratu nie czytam, bo faktycznie z PANIĄ WSZECHWIEDZĄCĄ nie ma co dyskutować ;)
Zależy kiedy było wykonane cięcie. Po pierwszym RÓWNIEŻ miałam się nie ruszać przez 24 godziny, przy młodszym dziecku już tylko 6 godzin. Zmieniono dawkę znieczulenia.
Reszty elaboratu nie czytam, bo faktycznie z PANIĄ WSZECHWIEDZĄCĄ nie ma co dyskutować ;)
" po znieczuleniu zazwyczaj nalezy lezec min 12 godz."
kolejny raz - nie znasz sytuacji, ale wiesz lepiej. Skoro lekarze kazali leżeć 24 godziny, to widocznie się mylili, powinni przyjść do ciebie po radę.
" na szkole rodzenia o samo mowili.A codzilam prywatnie. Do jednej z lepszych, nie zadnych supermam."
no i wszystko jasne! Chodziła do najlepszej szkoły prywatnej! Więc ma prawo pouczać matki ze "szkół publicznych" ;)
"antybiotyk nie jest przeciwskazaniem do kp.Sa takie ktore mozna brac przy kp."
no i po raz kolejny lekarze się pomylili, skoro dali antybiotyk i zabronili karmić... A mogli po prostu przyjść do ciebie po radę, bo oczywiście wiesz lepiej.
"chyba kiepska z niej doradca, skoro tak ci powiedziala. Bo nadal nie rozumiem, dlaczego skoro mialas pokarm(no bo sciagalas go 13 mies) i nie mialas zadnych przeciwskazan do kp nie karmilas?"
no i kolejny specjalista się pomylił (zachwalana tu wielokrotnie pani asia z zaspy), bo ty znowu wiesz lepiej i trzeba było przyjść do ciebie po radę.
dla mnie eot. Specjalistki z najlepszej prywatnej szkoły rodzenia nie przegadasz. Po prostu wie najlepiej. Należy jedynie wysłać wszystkich lekarzy i doradców do niej na doszkolenie.
kolejny raz - nie znasz sytuacji, ale wiesz lepiej. Skoro lekarze kazali leżeć 24 godziny, to widocznie się mylili, powinni przyjść do ciebie po radę.
" na szkole rodzenia o samo mowili.A codzilam prywatnie. Do jednej z lepszych, nie zadnych supermam."
no i wszystko jasne! Chodziła do najlepszej szkoły prywatnej! Więc ma prawo pouczać matki ze "szkół publicznych" ;)
"antybiotyk nie jest przeciwskazaniem do kp.Sa takie ktore mozna brac przy kp."
no i po raz kolejny lekarze się pomylili, skoro dali antybiotyk i zabronili karmić... A mogli po prostu przyjść do ciebie po radę, bo oczywiście wiesz lepiej.
"chyba kiepska z niej doradca, skoro tak ci powiedziala. Bo nadal nie rozumiem, dlaczego skoro mialas pokarm(no bo sciagalas go 13 mies) i nie mialas zadnych przeciwskazan do kp nie karmilas?"
no i kolejny specjalista się pomylił (zachwalana tu wielokrotnie pani asia z zaspy), bo ty znowu wiesz lepiej i trzeba było przyjść do ciebie po radę.
dla mnie eot. Specjalistki z najlepszej prywatnej szkoły rodzenia nie przegadasz. Po prostu wie najlepiej. Należy jedynie wysłać wszystkich lekarzy i doradców do niej na doszkolenie.
Mój antybiotyk - lekarka, która go dawała niby wybrała taki, przy którym mogłam karmić piersią.
Lekarki na Polankach, na oddziale noworodkowo-niemowlęcym (gdzie wtedy leżało moje dziecko) kazały pokarm ściągać i wylewać. Ale mogły to z Tobą skonsultować, bo im zapewne brak wiedzy i doświadczenia w tym temacie.
Widzę, że nie ma sensu dyskusja z Tobą, bo jesteś takim typem jak moja teściowa...
W związku z tym wiesz wszystko najlepiej, jest jedna słuszna prawda - Twoja, i z pewnością masz większą wiedzę i doświadczenie niż konsultant laktacyjny IBCLC, doradca laktacyjny CDL(czyli Pani Asia, bo co Ona wie, jest do niczego skoro po wywiadzie i próbach przystawiania itp. stwierdziła, że u nas inaczej się nie da) - tytuły pewnie nadała sobie sama albo kupiła przez Internet. ;)
Lekarki na Polankach, na oddziale noworodkowo-niemowlęcym (gdzie wtedy leżało moje dziecko) kazały pokarm ściągać i wylewać. Ale mogły to z Tobą skonsultować, bo im zapewne brak wiedzy i doświadczenia w tym temacie.
Widzę, że nie ma sensu dyskusja z Tobą, bo jesteś takim typem jak moja teściowa...
W związku z tym wiesz wszystko najlepiej, jest jedna słuszna prawda - Twoja, i z pewnością masz większą wiedzę i doświadczenie niż konsultant laktacyjny IBCLC, doradca laktacyjny CDL(czyli Pani Asia, bo co Ona wie, jest do niczego skoro po wywiadzie i próbach przystawiania itp. stwierdziła, że u nas inaczej się nie da) - tytuły pewnie nadała sobie sama albo kupiła przez Internet. ;)
"w czym problem, skoro pozniej milas duzo pokarmu? przeciez wykarmic go swoim pokarmem wykrmilas? "
A gdzie ja napisałam, że miałam DUŻO pokarmu????
Poza tym "dużo" to raczej pojęcie względne. Był długi czas, że nie wykarmiłabym dziecka, bo miałama mało pokarmu. No chyba, że Twojemu dziecku wystarczało 300-400ml na dobę? Bo mojemu nie. Wtedy musiałam dawać też mm. W najlepszym "momencie"(trwającym ok 4-5m-cy już pod koniec takiego karmienia czyli mniej więcej od 8m-ca życia dziecka) miałam 600ml pokarmu na dobę. To były trzy posiłki mojego dziecka. Na koniec miał już na tyle rozszerzoną dietę, że te 600ml mu wystarczało na cały dzień, więc tylko wtedy był wyłącznie na moim pokarmie.
A gdzie ja napisałam, że miałam DUŻO pokarmu????
Poza tym "dużo" to raczej pojęcie względne. Był długi czas, że nie wykarmiłabym dziecka, bo miałama mało pokarmu. No chyba, że Twojemu dziecku wystarczało 300-400ml na dobę? Bo mojemu nie. Wtedy musiałam dawać też mm. W najlepszym "momencie"(trwającym ok 4-5m-cy już pod koniec takiego karmienia czyli mniej więcej od 8m-ca życia dziecka) miałam 600ml pokarmu na dobę. To były trzy posiłki mojego dziecka. Na koniec miał już na tyle rozszerzoną dietę, że te 600ml mu wystarczało na cały dzień, więc tylko wtedy był wyłącznie na moim pokarmie.
Znajoma karmi mieszanie od początku. Przy nawale zrobiła mały "zapas" pokarmu, a teraz odciąga laktatorem właśnie wtedy, gdy dziecko miało podaną butlę, wiec nie opróżniło jej piersi, czyli : rano po nocce, gdy tata karmił butlą, po powrocie z miasta, gdy tata zajmował się dzieckiem, w sytuacjach gdy dziecko zostaje na parę godzin u dziadków itp. Czyli wtedy, gdy piersi ma zapełnione i nie będzie w ciągu najbliższej godziny karmić. Udaje jej się to już kilka miesięcy. U mnie takie coś by nie przeszło, bo przepełniona pierś mnie strasznie boli, więc nawet gdybym ojcu dziecka zostawiła butlę z pokarmem, to i tak z bólu nie przespałabym nocy.
Ile mleka z piersi powinno wypijac 3 miesieczne niemowle na jedna porcje? Do tej pory karmilam piersia ale ostatnio mam problemy. Zaczelam nawet sciagac mleko ale domyslam sie ze 40 czy 60 ml to malo zwlaszcza ze mala plakala. Niestety zlamalam sie i dalam malej kilka razy sztuczne mleko. :( Ile powinnam podawac sztucznego jesli np sciagnelam 40 ml i jak czesto wtedy ja karmic? Do tej pory karmilam co 2-2,5 godz.i jedno karmienie w nocy.
Ja gdy karmiłam mieszanie, dawałam modyfikowane według miarek które są podawane adekwatnie do wieku dziecka i tyle, i co któreś karmienie mleko odciągniecie tyle co udało mi się "wycisnąć".
Dziewczyny przestańcie się winić i załamywać, jak nie możecie karmić piersią że podajecie do tego mleko modyfikowane, przecież to nie trucizna!, najważniejsze aby maluch był najedzony i zadowolony, wzajemne katowanie się nic nie da.
Mój mimo że bardzo krótko na moim mleku i głownie na mm, to nigdy nie chorował, nie płakał dzięki czemu te pierwsze miesiące wspominam na prawdę super. Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko!
Dziewczyny przestańcie się winić i załamywać, jak nie możecie karmić piersią że podajecie do tego mleko modyfikowane, przecież to nie trucizna!, najważniejsze aby maluch był najedzony i zadowolony, wzajemne katowanie się nic nie da.
Mój mimo że bardzo krótko na moim mleku i głownie na mm, to nigdy nie chorował, nie płakał dzięki czemu te pierwsze miesiące wspominam na prawdę super. Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko!
Tylko trzeba pamiętać, że laktator tyle nie wyciągnie co dziecko. Moja panna opróżniała jedną pierś, od początku ładnie ssała i była najedzona. A laktatorem byłam w stanie ściągnąć ok 150 ml po przespanej nocy. Tak samo było z opróżnianiem drugiej piersi po karmieniu bądź kiedy dostała butelkę.
Aby ściągać i karmić swoim mlekiem trzeba naprawdę siły i wytrwałości, aby laktację rozbujać tak, żeby wyciągnął tyle ile potrzebuje dziecko. Dziecko wyciągnie nawet jeśli wydaje Ci się, że cycki puste. Mam znajomą, która karmi swoim mlekiem ponad rok, bo ma wcześniaka, który nie miał odruchu ssania. Tak rozbujała, że dzień w dzień ściga litry mleka, ale tylko ona wie ile łez, siły, zwątpienia i motywacji potrzeba, aby tyle mieć.
Moja córka przez pierwsze dni była na mm, byłam po cc i przystawiłam dopiero na drugi dzień. Od razu nie miałam pokarmu a dziecko było głodne. Nie miałam wyrzutów sumienia, istotne było dla mnie dobro dziecka. Potem kp przez pół roku wyłacznie, od czasu do czasu młoda dostawała butlę, czy to z moim czy z mm i też było ok. Tak, wyrodna ze mnie matka. Trułam i dalej truje dziecko. Podaje dziecku mm.
Aby ściągać i karmić swoim mlekiem trzeba naprawdę siły i wytrwałości, aby laktację rozbujać tak, żeby wyciągnął tyle ile potrzebuje dziecko. Dziecko wyciągnie nawet jeśli wydaje Ci się, że cycki puste. Mam znajomą, która karmi swoim mlekiem ponad rok, bo ma wcześniaka, który nie miał odruchu ssania. Tak rozbujała, że dzień w dzień ściga litry mleka, ale tylko ona wie ile łez, siły, zwątpienia i motywacji potrzeba, aby tyle mieć.
Moja córka przez pierwsze dni była na mm, byłam po cc i przystawiłam dopiero na drugi dzień. Od razu nie miałam pokarmu a dziecko było głodne. Nie miałam wyrzutów sumienia, istotne było dla mnie dobro dziecka. Potem kp przez pół roku wyłacznie, od czasu do czasu młoda dostawała butlę, czy to z moim czy z mm i też było ok. Tak, wyrodna ze mnie matka. Trułam i dalej truje dziecko. Podaje dziecku mm.
Niestety moja mała nie ciagnie juz tak piersi jak kiedys. Teraz troche posusa, jak mleko leci to jest db a potem jest niespokojna, rzuca sie. Dlatego korzystam teraz z laktatora. Wiem ze jest ciezko rozbujac tak laktacje. Chcialabym ale nie mam kiedy, moja dzidzia potrzebuje duzo uwagi zwlaszcza ze spi bardzo malo w ciagu dnia a tu trzeba sie domem jeszcze zajac. Moze stwierdzicie ze sie tlumacze ale i tak sie czuje jak najgorsza matka na swiecie.
Załamuje mnie takie przekonanie w ostatnich latach, o tym, że jak komuś nie wyjdzie karmienie naturalne to musi sie czuć jako gorsza matka? ludzie opamietajcie się, nie sluchajcie co mówia ludzie wkoło, to Twoje dziecko i sama decydujesz czym je będziesz karmić, czy gdy maluch będzie miał 2, 3 lata będziesz się czuła źle lub tłumaczyła się komuś, bo mu od czasu do czasu dajesz parówki (które przecież są tak niezdrowe) bo on/ona je bardzo lubi? Nie popadajmy w paranoję.
Nie załamuj się. Życie układa sie różnie, nie wszystko jesteśmy sobie w stanie zaplanować.
Ja byłam bardzo nastawiona na karmienie piersią. A o tym, że nic z tego nie będzie wiedziałam już w szpitalu. Położne pomagały mi jak mogły - masaże, herbatki, tabletki, laktator, kapturki na piersi i różne takie. Godziny / dni leciały, a pokarmu kompletne zero! Mały głodował, ale co jakiś czas dostawał butlę, bo waga drastycznie leciała w dół. Po wyjściu ze szpitala pierwsze co to do marketu po butelki i MM. Ale w domu dalej walczyłam. Po 3 tygodniach zerowego efektu odpuściłam. Wiedziałam, że zrobiłam wszystko co mogłam żeby karmić piersią, ale sie nie dało :( I niech pani wszechwiedząca (jak została nazwana wyżej) nie mówi, że zawsze się da, bo wygląda na to, że w myśl Twojej zasady - że trzeba karmić piersią, bo każda kobieta może - moje dziecko by nie żyło zagłodzone na śmierć dla idei. To wszystko w tym temacie. Może jeszcze tylko na koniec, że przy drugim dziecku było dokładnie tak samo :(
Ja byłam bardzo nastawiona na karmienie piersią. A o tym, że nic z tego nie będzie wiedziałam już w szpitalu. Położne pomagały mi jak mogły - masaże, herbatki, tabletki, laktator, kapturki na piersi i różne takie. Godziny / dni leciały, a pokarmu kompletne zero! Mały głodował, ale co jakiś czas dostawał butlę, bo waga drastycznie leciała w dół. Po wyjściu ze szpitala pierwsze co to do marketu po butelki i MM. Ale w domu dalej walczyłam. Po 3 tygodniach zerowego efektu odpuściłam. Wiedziałam, że zrobiłam wszystko co mogłam żeby karmić piersią, ale sie nie dało :( I niech pani wszechwiedząca (jak została nazwana wyżej) nie mówi, że zawsze się da, bo wygląda na to, że w myśl Twojej zasady - że trzeba karmić piersią, bo każda kobieta może - moje dziecko by nie żyło zagłodzone na śmierć dla idei. To wszystko w tym temacie. Może jeszcze tylko na koniec, że przy drugim dziecku było dokładnie tak samo :(
Naprawdę maleńki odsetek kobiet nie może karmić piersią, no maleńki, 1% jak nie mniej. Prawdziwych doradców laktacyjnych, takich z pełną, najnowszą wiedzą, bez mitów i gadania głupot jest jak na lekarstwo. Nie ma co ukrywać, że ciężko na takich trafić. Największe głupoty jednak gadają położne i lekarze nie będący wcale doradcami laktacyjnymi. Oni zwyczajnie nie są szkoleni w tym kierunku. Moim zdaniem zresztą nie muszą wszystkiego wiedzieć, pediatra przede wszystkim niech leczy dziecko, ale też niech nie wciska kitu, a odsyła do doradców laktacyjnych, do profesjonalistów, niech nie udaje, że pozjadał wszystkie rozumy!
Jak czytam, że matce na antybiotyku kazano wylewac mleko to aż nóż w kieszeni się otwiera! Mało który lek wpływa na mleko tak, żeby nie można było podać go dziecku. 10 dni po porodzie dostałam zakażenia, musiałam mieć podany antybiotyk, gorączki ponad 40st, lekarza zakazał mi praktycznie zbliżać się do dziecka - co dopiero karmić. Podziękowałam za recepte i diagnoze, zadzwoniłam do profesjonalnej doradczyni laktacyjnej. Brałam antybiotyk, dziecko karmiłam jak zwykle. Nie jest zazwyczaj problemem zdrowie matki czy dziecka w przypadku kłopotów z laktacją, a brak profesjonalnej i rzetelnej porady. I tu jest problem.
Swoją drogą bardzo podziwiam matki, które karmią mieszanie, albo w ogóle karmią swoim mlekiem butlą. Z jednej strony przykro mi, że ktoś im nie pomógł w odpowiedni sposób na początku (jeżeli oczywiście to nie ich wybór), z drugiej mam ochotę bić brawo, że się im chce! :)
Jak czytam, że matce na antybiotyku kazano wylewac mleko to aż nóż w kieszeni się otwiera! Mało który lek wpływa na mleko tak, żeby nie można było podać go dziecku. 10 dni po porodzie dostałam zakażenia, musiałam mieć podany antybiotyk, gorączki ponad 40st, lekarza zakazał mi praktycznie zbliżać się do dziecka - co dopiero karmić. Podziękowałam za recepte i diagnoze, zadzwoniłam do profesjonalnej doradczyni laktacyjnej. Brałam antybiotyk, dziecko karmiłam jak zwykle. Nie jest zazwyczaj problemem zdrowie matki czy dziecka w przypadku kłopotów z laktacją, a brak profesjonalnej i rzetelnej porady. I tu jest problem.
Swoją drogą bardzo podziwiam matki, które karmią mieszanie, albo w ogóle karmią swoim mlekiem butlą. Z jednej strony przykro mi, że ktoś im nie pomógł w odpowiedni sposób na początku (jeżeli oczywiście to nie ich wybór), z drugiej mam ochotę bić brawo, że się im chce! :)
Ja się w ogóle nie nastawiałam na kp, samo przyszło. Udało się, super, przez pół roku tylko kp, potem odniosłam wrażenie, że mała się nie najada, że jej nie wystarcza, że odrzuca, bo nie chciała ssać, krótko, łapczywie, łapała, puszczała, denerwowała się. Fanatyczki kp nazywają to kryzysem laktacyjnym, którego ja wyrodna matka nie pokonałam zamykając się w sypialni z dzieckiem, które nie chce ssać i leżeć z nim przy cycu aby sobie to wyregulowało. No cóż, raz drugi podałam mm, dziecko zadowolone, wydoiła butlę i spała. Zbiegło się to z rozszerzaniem diety więc i ten cycek już nie był potrzebny.
Gdyby się nie udało, trudno, nie pierwsza, nie ostatnia była by na mm. Ja w tym nic złego nie widzę, ale mam zdrowe podejście. MM to nie jest trucizna i nie dajcie sobie tego wmówić.
I naprawdę, chciałabym, ale nie potrafię, może tępa jestem albo naprawdę nie czuję instynktu macierzyńskiego i jestem wyrodną matką, albo co, chociaż dla własnego dziecka w ogień bym wskoczyła, ale nie potrafię zrozumieć tych Waszych ambicji, które doprowadzają do łez, załamania, depresji jeśli nie udaje Wam się kp. Możecie mi wytłumaczyć skąd to się bierze? Ja miałam położną w ciąży, która była mega za kp, i sporo się nasłuchałam, wiele pozytywnych oczywiście, ale nie aż tak, żeby popaść w paranoję, że albo cyc albo głód.
Gdyby się nie udało, trudno, nie pierwsza, nie ostatnia była by na mm. Ja w tym nic złego nie widzę, ale mam zdrowe podejście. MM to nie jest trucizna i nie dajcie sobie tego wmówić.
I naprawdę, chciałabym, ale nie potrafię, może tępa jestem albo naprawdę nie czuję instynktu macierzyńskiego i jestem wyrodną matką, albo co, chociaż dla własnego dziecka w ogień bym wskoczyła, ale nie potrafię zrozumieć tych Waszych ambicji, które doprowadzają do łez, załamania, depresji jeśli nie udaje Wam się kp. Możecie mi wytłumaczyć skąd to się bierze? Ja miałam położną w ciąży, która była mega za kp, i sporo się nasłuchałam, wiele pozytywnych oczywiście, ale nie aż tak, żeby popaść w paranoję, że albo cyc albo głód.
Po pierwsze nie rozumiem, jak można kobiety które przezwyciężają kryzys laktacyjny nazwać fanatyczkami. One po prostu chcą go przezwyciężyć tak samo jak Ty nie chciałaś i wolałaś podać mm. W jednym i w drugim nie ma nic złego!
Dlaczego ciągle obie strony się napadają to nie wiem. Fanatyzm i terror jest wtedy, kiedy którakolwiek ze stron obraża tą drugą, sugeruje że ktoś jest gorszy bo walczy o kp lub gorszy podaje butle. Tak tak - terrorystką tez może być mama karmiąca mm, wtedy właśnie kiedy pisze takie bzdury jak Ty.
Każdy ma wybór, byle świadomy. Prawdą jest że mleko matki to najlepsze mleko dla dziecka. Tak samo prawdą jest że mleko modyfikowane to nie trucizna, jednak nigdy nie będzie tak doskonałe jak mleko matki. Takie są fakty. Jeżeli jednak jakakolwiek mama świadomie, bez wprowadzania innych mam w błąd, bez powielania mitów i bzdur po prostu wybierze mm, to jej święte prawo i nie powinna być krytykowana. Ale wybory innych matek także nie powinny jej interesować - ja walczyłam o kp, były łzy, załamania, spotkałam się z falą krytyki, ale udało się nam, bez głodzenia dziecka, choć niektórym się mogło wydawać że wisząc non stop na cycu było głodzone, paranoi też się nie nabawiłam, to była ogromna praca, a dlaczego? bo tak chciałam! i noc nikomu do tego, tak samo jak mi nic do tego, że Ty walczyć nie chciałaś i wolałaś podać butlę. Dla mnie jednak pisząc takie posty Tobie bliżej do fanatyczki.
Dlaczego ciągle obie strony się napadają to nie wiem. Fanatyzm i terror jest wtedy, kiedy którakolwiek ze stron obraża tą drugą, sugeruje że ktoś jest gorszy bo walczy o kp lub gorszy podaje butle. Tak tak - terrorystką tez może być mama karmiąca mm, wtedy właśnie kiedy pisze takie bzdury jak Ty.
Każdy ma wybór, byle świadomy. Prawdą jest że mleko matki to najlepsze mleko dla dziecka. Tak samo prawdą jest że mleko modyfikowane to nie trucizna, jednak nigdy nie będzie tak doskonałe jak mleko matki. Takie są fakty. Jeżeli jednak jakakolwiek mama świadomie, bez wprowadzania innych mam w błąd, bez powielania mitów i bzdur po prostu wybierze mm, to jej święte prawo i nie powinna być krytykowana. Ale wybory innych matek także nie powinny jej interesować - ja walczyłam o kp, były łzy, załamania, spotkałam się z falą krytyki, ale udało się nam, bez głodzenia dziecka, choć niektórym się mogło wydawać że wisząc non stop na cycu było głodzone, paranoi też się nie nabawiłam, to była ogromna praca, a dlaczego? bo tak chciałam! i noc nikomu do tego, tak samo jak mi nic do tego, że Ty walczyć nie chciałaś i wolałaś podać butlę. Dla mnie jednak pisząc takie posty Tobie bliżej do fanatyczki.
Nie widzę tu nigdzie fanatyzmu a raczej wyluzowanie w pewnych kwestiach, po poprostu ja osobiście nie pojmuje jak można swoje nerwy niszczyć i obarczać się, że karmienie nie wychodzi i stawiać sobie to jako cel w życiu? no nie kumam tego, ja też chyba na to wychodzi instynktu macierzyńskiego nie czułam i nie czuje, bo o to nie walczyłam za wszelką cenę, bo mam też inne cele i plany w życiu niż tylko wykarmić cycem dziecko.
Dokładnie. Ja przeżyłam piekło męcząc sie parę tygodni żeby karmić piersią. Za drugim razem byłam już mądrzejsza - pojawił sie ten sam problem, więc zamiast sie męczyć od razu butla i spokój. Szkoda nerwów. Tym bardziej, że przy pierwszym dziecku było tylko to jedno dziecko, czasu więcej itd. Przy drugim już nie ma czasu cały dzień z maluchem przy cycku w łóżku leżeć, bo drugi maluch też wymaga czasu. No chyba, że niektóre mamy mają niemowlaka plus 15latka to ok - starszy ma już swój świat, można skupić sie na maluszku. Ale z dwoma maluszkami na raz to słabo... Podziwiam mamy, które zamęczaja sie dla KP, ale to nie dla mnie. Ja chcę mieć jakaś radość z macierzyństwa, a nie tylko męczarnię. Ale spoko - na szczęście każdy ma swój wybór.
" Fanatyczki kp nazywają to kryzysem laktacyjnym, którego ja wyrodna matka nie pokonałam zamykając się w sypialni z dzieckiem, które nie chce ssać i leżeć z nim przy cycu aby sobie to wyregulowało."
Nie trzeba być fanatyczką KP, żeby wiedzieć, że to kryzys laktacyjny. Nie trzeba nawet mieć dzieci ani być kobietą, żeby mieć tą wiedzę.
Nie trzeba również zamykać się w sypialni z dzieckiem, żeby kryzys się skończył. Dziecko się również nie "głodzi" , tylko wścieka na zmiany w przepływie mleka. Wystarczy karmić jak dotychczas i po kilku, góra kilkunastu dniach kryzys sam przejdzie.
Karmiłaś pół roku, stwierdziłaś, że to nie dla Ciebie i dałaś butlę, ok Twoja decyzja, Twój wybór. Jednak nie rozumiem Twojej pogardy dla osób, które mają większą wiedzę od Ciebie i wyzwania ich od "fanatyków ".
Nie trzeba być fanatyczką KP, żeby wiedzieć, że to kryzys laktacyjny. Nie trzeba nawet mieć dzieci ani być kobietą, żeby mieć tą wiedzę.
Nie trzeba również zamykać się w sypialni z dzieckiem, żeby kryzys się skończył. Dziecko się również nie "głodzi" , tylko wścieka na zmiany w przepływie mleka. Wystarczy karmić jak dotychczas i po kilku, góra kilkunastu dniach kryzys sam przejdzie.
Karmiłaś pół roku, stwierdziłaś, że to nie dla Ciebie i dałaś butlę, ok Twoja decyzja, Twój wybór. Jednak nie rozumiem Twojej pogardy dla osób, które mają większą wiedzę od Ciebie i wyzwania ich od "fanatyków ".