Widok
1234 ja urodziłam dwa tygodnie temu na zaspie i byłam prawie 5 lat po pierwszym CC, teraz pojechałam tam z nastawieniem na kolejne CC i nikt dosłownie nikt nie zrobił mi żadnego problemu z tym że nie chce rodzić sn. Miałam przyjechać w skończonym 39 tygodniu na patologie, i na drugi dzień miałam CC. Do domu poszłam po dwóch dniach. Opieka super, baardzo polecam. Pierwsze CC miałam na Klinicznej ale nie ma co porównywać. Zaspa ekstra.
Nie wiem jakie zasady beda panowac w nowym szpitalu, ale na Klinicznej cc mialam nago, maz moze zobaczuc tylko maluszka ty lezysz na pooperacyjnej i tam jest zakaz, choc czasami wpuszcza na 5min. Znieczulenie jak dla mnie do przeżycia, bardziej bolalo mnie wkladanie cewnika ale okazalo sie ze mam taka budowe ciala i ciezko wchodzil ;).
Druga cesarka na Zaspie tez nago i tam maz moze byc 2h z wami
Druga cesarka na Zaspie tez nago i tam maz moze byc 2h z wami
Ja pierwsze ciecie mialam po kilku godzinach meczarni na porodowce i szczerze bylo mi wszystko jedno jak mnie widza. Zreszta przy naturalnym porodzie tez duzo widac chociz caly czas z gola pika, a i karmisz potem maluszka przy wszystkich lekarzach.
Nie ma co sie bac porodu, kazda przez to musi przejsc. Mnie tez to wszystko przerazalo ale pozniej tylko dziecko sie liczy, cala reszta juz jes nieważna ;)
Nie ma co sie bac porodu, kazda przez to musi przejsc. Mnie tez to wszystko przerazalo ale pozniej tylko dziecko sie liczy, cala reszta juz jes nieważna ;)
Jeśli jesteś po cc, to nie będą nalegać na SN. Koleżanka rodziła tydzień temu na Klinicznej, pierwszy poród odbył się przez cc, drugie dziecko bardzo chciała urodzić naturalnie. Przez cały poród proponowali jej cięcie, ale odmawiała i w końcu było SN.
Ja rodziłam na klinicznej w lipcu. Nagłe cc z powodu zagrożenia zamartwicą płodu. Leżałam już od tygodnia na patologii ciąży, rano została podjęta decyzja o wywoływaniu porodu. Dostałam oxy i przy pierwszym skurczu synkowi spadło tętno. Wszystko działo się tak szybko, że pamiętam tylko że połączyli mi tlen i kazali głęboko oddychać, założyli cewnik (w ogóle tego nie czułam) i pędem na salę operacyjną. Tam mi zdjęli koszulę, stanik został, miałam też okulary (chociaż podobno każą zdejmować). Znieczulenie trwało chwilę i też nic nie bolało, położyli mnie na stole i okrywali serwetami. Trafiłam na fajnych lekarzy, anestezjolog cały czas mówił mi co się dzieje, np. że teraz mogę poczuć ucisk w nadbrzuszu itp. Operatorzy też ok, jak już było wiadomo że z dzieckiem wszystko dobrze to nawet sobie żartowaliśmy :). Po zabiegu synek pojechał na neonatologię i tam był z nim tata. Mąż mógł wziąć go na ręce. Ja po cięciu trafiłam na salę pooperacyjną i już po godzinie przywieźli malutkiego do mnie. Położne pomagały w przystawieniu do piersi, opiekę wspominam bardzo dobrze. Po ok 8 godzinach powoli zaczęła się pionizacja. Zostałam przeniesiona na zwykłą salę i już sama zajmowałam się synkiem. Na położnictwie opieka też bardzo dobra, tylko z jedną położną miałam zgrzyty, ale poza tym bardzo na plus.
Nie bój się, nastaw się na to żeby współpracować z personelem, będzie dobrze :)
Ja rodziłam na klinicznej w lipcu. Nagłe cc z powodu zagrożenia zamartwicą płodu. Leżałam już od tygodnia na patologii ciąży, rano została podjęta decyzja o wywoływaniu porodu. Dostałam oxy i przy pierwszym skurczu synkowi spadło tętno. Wszystko działo się tak szybko, że pamiętam tylko że połączyli mi tlen i kazali głęboko oddychać, założyli cewnik (w ogóle tego nie czułam) i pędem na salę operacyjną. Tam mi zdjęli koszulę, stanik został, miałam też okulary (chociaż podobno każą zdejmować). Znieczulenie trwało chwilę i też nic nie bolało, położyli mnie na stole i okrywali serwetami. Trafiłam na fajnych lekarzy, anestezjolog cały czas mówił mi co się dzieje, np. że teraz mogę poczuć ucisk w nadbrzuszu itp. Operatorzy też ok, jak już było wiadomo że z dzieckiem wszystko dobrze to nawet sobie żartowaliśmy :). Po zabiegu synek pojechał na neonatologię i tam był z nim tata. Mąż mógł wziąć go na ręce. Ja po cięciu trafiłam na salę pooperacyjną i już po godzinie przywieźli malutkiego do mnie. Położne pomagały w przystawieniu do piersi, opiekę wspominam bardzo dobrze. Po ok 8 godzinach powoli zaczęła się pionizacja. Zostałam przeniesiona na zwykłą salę i już sama zajmowałam się synkiem. Na położnictwie opieka też bardzo dobra, tylko z jedną położną miałam zgrzyty, ale poza tym bardzo na plus.
Nie bój się, nastaw się na to żeby współpracować z personelem, będzie dobrze :)