Widok
nie wiem skąd taka opinia, komunia nie wiąże się z dużymi kosztami, duże koszta tworzą rodzice - tylko i wyłącznie
książeczka 20 zł
różaniec 10zł
składka na kwiaty itp. 150
ubiór ok. 200, można też kupić używane
impreza - obiad dla rodziny z kolacją robię parę razy w roku - bez przesady
zamiast na kosztach lepiej skoncentrować się na przygotowaniu dziecka
książeczka 20 zł
różaniec 10zł
składka na kwiaty itp. 150
ubiór ok. 200, można też kupić używane
impreza - obiad dla rodziny z kolacją robię parę razy w roku - bez przesady
zamiast na kosztach lepiej skoncentrować się na przygotowaniu dziecka
Nawet bez jakiegokolwiek obiadu Komunia niesie za sobą koszty. Dla jednego będą one większe, dla drugiego mniejsze ale będą i tak. Często ci, którzy wydadzą więcej (bo ich po prostu na to stać) nie odczują wydatku tak bardzo, jak inni którzy wydadzą mniej np. na albę, dewocjonalia i skromniejszy obiad w domu. Dla tych drugich to są naprawdę odczuwalne koszty.
U nas w parafii ksiądz nawet na stronie internetowej przypominał, że jeszcze niektórzy rodzice komunijni nie zapłacili "składkowego" i że mają należności uregulować. Nie ma mowy o jakiejkolwiek pomocy. Ksiądz księdzu nierówny.
U nas w parafii ksiądz nawet na stronie internetowej przypominał, że jeszcze niektórzy rodzice komunijni nie zapłacili "składkowego" i że mają należności uregulować. Nie ma mowy o jakiejkolwiek pomocy. Ksiądz księdzu nierówny.
Alba - można podpytać siostry, księdza, który prowadzi spotkania komunijne, oni zawsze mają w rezerwie kilka sztuk - sama po córce oddawałam, by mógł skorzystać ktoś, dla kogo Komunia to spory wydatek
Buty - tak samo oddałam po córce, a mam w domu jeszcze 2 pary, bo córka kiedyś przyniosła od koleżanki na okazje typu "zakończenie roku"
Akcesoria - różaniec, ksiązeczka, świeca - sukcesywnie - wydajesz po max 20 zł
Obiad - kwestia ile osób zaprosisz - nie masz kasy - zapraszasz chrzestnych i dziadków lub jeszcze rodzeństwo do domu, większy obiad i ciasto to koszt do przełknięcia dla każdego.
Opłata na kwiaty - masz kiepską sytuację - idź do siostry/księdza i powiesz - zrozumieją.
Buty - tak samo oddałam po córce, a mam w domu jeszcze 2 pary, bo córka kiedyś przyniosła od koleżanki na okazje typu "zakończenie roku"
Akcesoria - różaniec, ksiązeczka, świeca - sukcesywnie - wydajesz po max 20 zł
Obiad - kwestia ile osób zaprosisz - nie masz kasy - zapraszasz chrzestnych i dziadków lub jeszcze rodzeństwo do domu, większy obiad i ciasto to koszt do przełknięcia dla każdego.
Opłata na kwiaty - masz kiepską sytuację - idź do siostry/księdza i powiesz - zrozumieją.
NIe zawsze jest tak, jak piszesz.
Ty oddałaś buty ale większość nie oddaje. Ja sama mam trzy córki i buty komunijne najstarszej przechodzą na kolejne dziewczyny. Są noszone na różne okazji i się po prostu zużywają. Poza tym może być krępujące dla kogoś pytać wśród znajomych "Czy nie ma pani butów po córce do oddania?". Jak sam ktos zaproponuje to fajnie ale pewności nie ma.
Ani u mnie w parafii, ani w tej gdzie moje dzieci były/będą przystępować do I Komunii ksiądz nie ma ani jednej sztuki alby w rezerwie. Jestem świeżo po zebraniu komunijnym i jeden rodzic nawet o czymś takim wspomniał (mówił, że w innej parafii są takie alby przechodnie i to dla wszystkich dzieci, żeby były równe). U nas takiej opcji nie ma. Przyszła jedynie pani z pracowni szyjącej alby, żeby się zareklamować. Koszt alby dla dziewczynki 169zł.
Dla osób, których stać na wystawny obiad w restauracji, czasami nie wyobrażalne jest, że wydanie 300-500zł może być problemem. Niestety sa i tacy ludzie, dla których jest to duży wydatek. Wystarczy zainteresować się tematem, ile w Polsce żyje osób w ubóstwie, wg oficjalnych wskaźników a nie indywidualnego widzimisię.
Ty oddałaś buty ale większość nie oddaje. Ja sama mam trzy córki i buty komunijne najstarszej przechodzą na kolejne dziewczyny. Są noszone na różne okazji i się po prostu zużywają. Poza tym może być krępujące dla kogoś pytać wśród znajomych "Czy nie ma pani butów po córce do oddania?". Jak sam ktos zaproponuje to fajnie ale pewności nie ma.
Ani u mnie w parafii, ani w tej gdzie moje dzieci były/będą przystępować do I Komunii ksiądz nie ma ani jednej sztuki alby w rezerwie. Jestem świeżo po zebraniu komunijnym i jeden rodzic nawet o czymś takim wspomniał (mówił, że w innej parafii są takie alby przechodnie i to dla wszystkich dzieci, żeby były równe). U nas takiej opcji nie ma. Przyszła jedynie pani z pracowni szyjącej alby, żeby się zareklamować. Koszt alby dla dziewczynki 169zł.
Dla osób, których stać na wystawny obiad w restauracji, czasami nie wyobrażalne jest, że wydanie 300-500zł może być problemem. Niestety sa i tacy ludzie, dla których jest to duży wydatek. Wystarczy zainteresować się tematem, ile w Polsce żyje osób w ubóstwie, wg oficjalnych wskaźników a nie indywidualnego widzimisię.
Mięliśmy komunię w maju. Oto koszty jakie poniosłam:
-zaproszenia allegro 3,5zł/szt.
-alba-my dostaliśmy od znajomej, ale koszt nowej w naszej parafii 130zł, używana od katechetki 50zł
-wianek-48zł Ars Christiana Gdańsk, różaniec 20zł, świecę mieliśmy od chrztu, buty-Deichman 39,90
-składka do Kościoła 100zł (w tym dekoracja kościoła, książeczki i inne dot. Mszy Świętej)
-koszt uroczystości 100zł od osoby w tym obiad, kawa+ciasto i ciepła kolacja oraz dekoracje sali czyli kwiaty, serwetki, świeczki itp.
-tort z cukierni Czernis 130zł.
Lokal rezerwowaliśmy 8 miesięcy wcześniej. Nie podawaliśmy alkoholu nawet wina. Aha mieliśmy drobne upominki dla wszystkich gości ok.4zł/os.
To raczej wszystko.
-zaproszenia allegro 3,5zł/szt.
-alba-my dostaliśmy od znajomej, ale koszt nowej w naszej parafii 130zł, używana od katechetki 50zł
-wianek-48zł Ars Christiana Gdańsk, różaniec 20zł, świecę mieliśmy od chrztu, buty-Deichman 39,90
-składka do Kościoła 100zł (w tym dekoracja kościoła, książeczki i inne dot. Mszy Świętej)
-koszt uroczystości 100zł od osoby w tym obiad, kawa+ciasto i ciepła kolacja oraz dekoracje sali czyli kwiaty, serwetki, świeczki itp.
-tort z cukierni Czernis 130zł.
Lokal rezerwowaliśmy 8 miesięcy wcześniej. Nie podawaliśmy alkoholu nawet wina. Aha mieliśmy drobne upominki dla wszystkich gości ok.4zł/os.
To raczej wszystko.
Bardzo dziękuje za cenne informacje. U nas w parafii już wołają 140 zł , a słyszałam , że to dopiero początek..Naszczęście jest jeszcze sporo czasu , więc wydatki rozłoże w czasie . Ciężko jest mieć duchowe podejście do komni jeśli w portfelu hula wiatr , a dookoła jest dużo innych wydatków.Są rodziny tak skromne, że kupienie nawet rzeczy używanych i zrobienie obiadu w domu to wydatek astronomiczny.Byłam w hurtowni na Bitwy pod płowcami gdzie ceny są rozsądne, a wybór duży. Jeszcze raz bardzo dziękuje za rady.
straszne to jest...u nas dzieci ktore maja komunie miec w 2017 maja juz chodzic na spotkania co tydzien.czyli ten rok szkolny przygotowan i nastepny do maja.dzieci przed komunia maja w cholere nauki .zdawania u siostry lub u ksiedza.plus w szkole lekcje .i po co to wszyatko.porazka na calej lini.na koniec impreza zastaw sie a postaw sie.a dziecko czeka tylko na prezenty.
A raz w tygodniu?
Nie jest tak, że dzieci nie rozumieją niczego. Pewnie że samo wkucie modlitw nic nie daje. Ale nie zawsze tak jest. W szkole moich dzieci panie katechetki wymagają takich modlitw ale najpierw rozmawiają z dziećmi o ich treści, ich znaczeniu. Np. dziesięć przykazań "przerabiali" ponad miesiąc, po dwa przykazania na tydzień chyba. Nauczenie na pamięć było na sam koniec i dzieci tak naprawdę już je umiały. Poza tym postawa w domu teżma znaczenie. Jak się dziecko z życiem religijnym oswaja od małego, oczywiście stosownie do wieku, to mam wrażenie, że potem "te sprawy" nie są dla dziecka jakąś czarną magią, tylko nowości przyswaja naturalnie.
Patrzę po moim dziecku. Jak poszło do 1 Komunii, to miałam obawy podobne do takich, o których się tu pisze. A nie było tak źle. Kiedyś gdzieś ktoś zapytał moje dziecko, co jest najważniejsze w tej Komunii - ot, tak w luźnej towarzyskiej rozmowie. Byłam przekonana, że powie prezenty. W końcu ciągle się słyszy, że dzieci na te prezenty tylko czekają. I zrobiłam wielkie oczy, jak moje dziecko odpowiedziało, że najważniejsze jest przyjęcie Jezusa do serca. Nie wiem, w jaki sposób dziecko to rozumiało, na pewno jakoś po swojemu ale nie to jest ważne. Istotą jest to, że potrafiło gdzieś odnaleźć taki sens w tych wszystkich prezentach, uroczystości. Chcę podkreślić, że w domu nie było żadnych dodatkowych nauk, nacisków, bo nie miałam na to ani czasu, ani chęci. Miałam jeszcze dwójkę małych dzieci więc było co robić. Żadna edukacja religijno-komunijna nie wchodziła w grę. Toczyło się normalne, codzienne życie. Także nie jest tak źle.
A nazwijmy to, przyjęcie komunijne... Ja nie mam nic przeciwko. To jest okazja, żeby spotkać się z rodziną, najbliższymi przyjaciółmi. W naszym zabieganym życiu czasami trudno spotkać się ot tak, spontanicznie. Każdy ma jakieś obowiązki, często mieszka się daleko od siebie. Komunia może być taką dodatkową motywacją, by się spotkać.
Nie jest tak, że dzieci nie rozumieją niczego. Pewnie że samo wkucie modlitw nic nie daje. Ale nie zawsze tak jest. W szkole moich dzieci panie katechetki wymagają takich modlitw ale najpierw rozmawiają z dziećmi o ich treści, ich znaczeniu. Np. dziesięć przykazań "przerabiali" ponad miesiąc, po dwa przykazania na tydzień chyba. Nauczenie na pamięć było na sam koniec i dzieci tak naprawdę już je umiały. Poza tym postawa w domu teżma znaczenie. Jak się dziecko z życiem religijnym oswaja od małego, oczywiście stosownie do wieku, to mam wrażenie, że potem "te sprawy" nie są dla dziecka jakąś czarną magią, tylko nowości przyswaja naturalnie.
Patrzę po moim dziecku. Jak poszło do 1 Komunii, to miałam obawy podobne do takich, o których się tu pisze. A nie było tak źle. Kiedyś gdzieś ktoś zapytał moje dziecko, co jest najważniejsze w tej Komunii - ot, tak w luźnej towarzyskiej rozmowie. Byłam przekonana, że powie prezenty. W końcu ciągle się słyszy, że dzieci na te prezenty tylko czekają. I zrobiłam wielkie oczy, jak moje dziecko odpowiedziało, że najważniejsze jest przyjęcie Jezusa do serca. Nie wiem, w jaki sposób dziecko to rozumiało, na pewno jakoś po swojemu ale nie to jest ważne. Istotą jest to, że potrafiło gdzieś odnaleźć taki sens w tych wszystkich prezentach, uroczystości. Chcę podkreślić, że w domu nie było żadnych dodatkowych nauk, nacisków, bo nie miałam na to ani czasu, ani chęci. Miałam jeszcze dwójkę małych dzieci więc było co robić. Żadna edukacja religijno-komunijna nie wchodziła w grę. Toczyło się normalne, codzienne życie. Także nie jest tak źle.
A nazwijmy to, przyjęcie komunijne... Ja nie mam nic przeciwko. To jest okazja, żeby spotkać się z rodziną, najbliższymi przyjaciółmi. W naszym zabieganym życiu czasami trudno spotkać się ot tak, spontanicznie. Każdy ma jakieś obowiązki, często mieszka się daleko od siebie. Komunia może być taką dodatkową motywacją, by się spotkać.