To bardziej skomplikowane, bo to ma sens jak ludzie nie łączą się w pary.
Jak się łączą w pary to dochodzi jeszcze kwestia celu i zasad.
Jak gdzieś pisałeś, ludzie łączą się by razem iść przez życie, pomagać sobie, planować jakieś posunięcia i je razem realizować. To sprawia że w tym układzie ludzie muszą kierować się jakimiś z góry ustalonymi zasadami. Jeśli jedna osoba wszystkim się zajmuje a druga nic nie robi to taki związek nie ma szans. Jeśli jedna osoba wszystkim się z drugą dzieli a tamta tylko bierze to nic z tego nie będzie. Jeśli jedna ofiarowuje swoje uczucia, czas i myśli, a druga osoba nic w zamian nie daje, to nie jest to dobry układ. Te wszystkie rzeczy stworzyły zasady współżycia w związku.
Teraz wchodzi kwestia seksu. Seks ma to do siebie że jest bardzo przyjemny. Jest także pochłaniający czas. A ludzie spędzający wzajemnie dużo czasu, sprawiając sobie wzajemnie przyjemność mogą ulec różnym uczuciom. Do samego seksu muszą się pociągać, z czasem powinni się polubić, może nawet zaprzyjaźnić. Zakładam że oboje nie pozwolą sobie na zakochanie, ale nie każdy jest na tyle opanowany (czy odporny) by kontrolować swoje uczucia w tej kwestii.
I co teraz masz? Parę i kochanków. Dwa układy. Co jeśli wracasz od kochanki, nie masz siły, a dziewczyna ma ochotę na seks z Tobą, powinna sobie znaleźć innego do seksu? A jak kochanka coś od Ciebie chce, byś jej w czymś pomógł, wysłuchał, doradził, lub coś innego co jest powodem istnienia związku? Co jeśli oba układy się wymieszają i nie będzie można odróżnić co jest czym?
Idąc dalej - jak to jest z kwestią czasu? Jeśli Ty poświęcasz swój czas dziewczynie i kocance albo kilku, a ona Tobie i kochankom,to kiedy wy właściwie jesteście ze sobą?
Co jeśli z czasem jedno z was będzie wolało spędzać czas z tym kimś innym? Czy ogólnie w takim układzie da się określić co jest związkiem a co jest dodatkiem?
I jeśli się teraz wróci do sedna, związek ludzie tworzą w jakimś celu, chcą wiedzieć na czym stoją, chcą iść przez życie z kimś. Jeśli jednak ta osoba idzie z nimi, ale jednocześnie z kimś innym, albo zachowuje się jakby szukała kogoś innego. To taki układ nie daje poczucia bezpieczeństwa.
Jak w obliczu tego wygląda kwestia posiadania dziecka? Kobieta zajdzie w ciąże a facet się zwinie? albo ona urodzi a on będzie non-stop u kochanki?
A jeśli to ona tak będzie robić? Urodzi dziecko, odkarmi, a potem małe dziecko będzie zostawiać z tatusiem (albo nie tatusiem:p) i będzie szła do kochanka...
Takie coś nie przetrwa.
I dlatego są zasady których celem jest stworzenie największej szansy na trwałość inwestycji jaką wkładasz w związek (nie tylko tej materialnej, ale także i całej reszty).
Dlatego moim zdaniem seks pozamałżeński nie sprzyja istnieniu związków.
Zdrada natomiast jest już zła. Nie jest to uczynek filozoficznie dobry, bo istnieje kwestia tej trzeciej osoby. Dwie osoby sprawiają sobie przyjemność, ale jedna lub obie łamią te zasady dotyczące związku. Często łamią także dane słowo czy złożone przysięgi. To natomiast osłabia ducha, bo nasz świat opiera się na zasadzie zaufania, wiary w to co ktoś mówi i w siłę danego słowa. Osłabienie tego niszczy społeczny porządek. W skrajnych przypadkach całkowicie uniemożliwia funkcjonowanie w grupie.
Nie jest dobrym uczynkiem działanie na szkodę innych, nawet jak z kimś innym czerpie się z tego zyski.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"