Widok
Kto ma problem z sasiadami???
Dzień Dobry :) Zacznę od tego, że mieszkam w bloku 4 piętrowym i obok mnie mieszka stary dziad z zona i nękają mnie. Mam poukładane życie ( męża, dziecko ). Ten starszy pan bezpodstawnie oskarża mnie o wszystko! Donosi, pisze różne pisma, wzywa policje ( raz na miesiąc przyjdą do mnie znajomi lub rodzina- co nie co wypijemy ale zachowujemy się rozsądnie i kulturalnie ) i wydaje mnie się, ze ten Pan chyba nie śpi cala noc lub tylko czeka na okazję żeby zadzwonić na Policje. Jest chamski i obrażliwy. Potrafił nawet zadzwonić do szkoły i powiedzieć, ze maltretuje dziecko ( miałam bardzo nie przyjemna rozmowę- dyrekcja nawet nie dała mnie się wytłumaczyć ). Już myślałam o prawniku ale raczej nikt za mną nie stanie bo ludzie maja własne życie. Napomknę, że jednym sąsiadom w ten sam sposób zniszczyli życie że aż się wyprowadzili.
czasami prawnik nie pomoze, bo choc może byc wygrana w sadzie,czasem zyc juz nie mozna.
Z mojego doswiadczenia JUZ WIEM, że najlepiej i najzdrowiej jest zapobiegac czyli: nie spoufalac sie, nie kolegować, nie zwierzac. Dystans, dystans i jeszcze raz dystans. na "dzien dobry" i to w 100% wystarczy. sasiedzi to obcy ludzie z którymi łaczy tylko i wyłacznie klatka schodowa. Ja wychodzę z takiego załóżenia. Im mniej wiedza, tym lepiej. Nie raz widziałam jak sie kończą te wielkie, kawkowe przyjaznie..
Jakos nikt nie zauważył innego problemu, zadrosnych, zawistnych sąsiadów. Którym sie wydaje, że innym lepiej sie dzieje.Widza wszystko, nawet nowe buty. Nowe zakupy nie mówiąc o samochodzie. Chore? tak ale potrafia tacy snuć historie wyssane z palca,nastawiać innych sasiadów.
Mamy z takim do czynienia. Ale takich to nalezy olewac i nie znizac sie do ich poziomu, bo tylko na to czekaja.
Z mojego doswiadczenia JUZ WIEM, że najlepiej i najzdrowiej jest zapobiegac czyli: nie spoufalac sie, nie kolegować, nie zwierzac. Dystans, dystans i jeszcze raz dystans. na "dzien dobry" i to w 100% wystarczy. sasiedzi to obcy ludzie z którymi łaczy tylko i wyłacznie klatka schodowa. Ja wychodzę z takiego załóżenia. Im mniej wiedza, tym lepiej. Nie raz widziałam jak sie kończą te wielkie, kawkowe przyjaznie..
Jakos nikt nie zauważył innego problemu, zadrosnych, zawistnych sąsiadów. Którym sie wydaje, że innym lepiej sie dzieje.Widza wszystko, nawet nowe buty. Nowe zakupy nie mówiąc o samochodzie. Chore? tak ale potrafia tacy snuć historie wyssane z palca,nastawiać innych sasiadów.
Mamy z takim do czynienia. Ale takich to nalezy olewac i nie znizac sie do ich poziomu, bo tylko na to czekaja.
Trzeba mieć takiego sąsiada ,tego nikt nie zrozumie kto tego nie doznał , tu nie chodzi o żadne rozmowy, spoufalania, to jest po prostu prostacki chory łeb i nic tego nie zmieni , ja wyprowadziłam się ,bo myślałam ,że przez niego zwariuję . Jeszcze do dzisiaj jak wychodzę na klatkę schodową to mam lęki ,chociaż od wyprowadzki minęły 2 lata. W administracji wszyscy go znają ,sami nie mogą sobie z jego lataniem i robieniem intryg poradzić ,a co najciekawsze ,opowiadali ,że coraz więcej jest takich ludzi.
Ja mam takich sąsiadów w bloku gdzie jest tylko 8 mieszkań. Uporczywy zazdrosna sąsiedzi A zwłaszcza sąsiadka ma 3 corki 23, 18, 17 lat. Ta najmłodsza zawsze chuliganila A w domu matki bała się jak ognia i cały czas wisiała na szyi matce mówiąc jej jak bardzo ją kocha. Na zewnątrz dziecko było tak potwornie zazdrosna o wszystko że potrafiło zabrać koleżance kurtkę w szatni na treningu i wrzucić do śmietnika, do butów wkewala wodę tak że dziecko moje wracali do domu w butach z treningu. Gdy Kupilam nowe adidas to tą wredna dziewucha zaczęła rzucać butami mojej córki po całej szatni. Obgadywala moje dziecko mnie i meza do koleżanek swoich A oni przesłali strony z fb mojej córce. Wyzwala moja córka i wiele innych dzieci na obozach od d**ila, gowien smieci itp w końcu zaczęła pisać wulgarne smsy ale w cwany sposób brała telefon innych osób z Internetu bo poszła do szkoły w innym mieście. Innym razem na placu zabaw gdy miała 14 lat wyzwala obraźliwe 10 latka w końcu napuscila na niego że swoją matką najstarszą córkę którą zagroził jemu policja i nastraszyla że zadzwoniła już do dyrekcji do szkoły. Wtedy chłopak rozpłakal się i pobiegł do swojej mamy A ta poszła na rozmowę do mojej sąsiadki niestety moja złośliw a sąsiadka nie otworzyła jej drzwi ale po południu nadjechal mąż tej złośliwie sąsiadki i matka zaplakanego chłopca podeszła do niego na skargę za zachowanie corki. Ten nie chcąc żeby inni sąsiedzi słyszeli skargi na córka zaprosił matkę chuligani do domu. I to był błąd. Bo w domu złośliwa sąsiadka tak zaczęła wyzywać matka tego chłopca że szok. A za parę dni tą złośliwa sąsiadka zadzwoniła na straż miejska że ten chłopak gra na perkusji o godz 13 w południe i strasznie załaduje A ja głowa boli. Masakra mogłabym pisać i pisać na temat zachowania tego dziecka i tej dziewuchy jak zachowują się narodzić A szczególnie matki. Te dzieci nauczony zostały tylko obgadywaniem i zawiści do innych A wszystko przez zazdrość
mieszkam w tym domu 48 lat,sąsiedzi byli różni ,nigdy znikim nie miałam kłopotów,teraz po znajomości nowej Dyrektor Z.L.K.wprowadziła się jej znajoma ,lub kuzynka,jej piesek zrobił kupę na schodach,zwruciłam jej uwage żeby posprzątała,posprzątała ,ale serwetki z kupą dała do mojej skrzynki na listy,napisałam doZ.L.K.pieska pilnuje,ale blokuje mi przejście do śmietnika,nie tylko mie ale mieszka tu pani sąsiadka ma 90 lat,stawialiśmy jej śmieci koło auta,nie pomogło.Zrobiłam zdięcie ,i wysłałam do dyrektor, żeby zobaczyła jak blokuje nam przejście do śmietnika nie pomogła moje zdięcie dyrektorka wysłała jako dowód przeciwko mnie,do Urzędu Miasta żeby mnie ukarano,napisałam do Burmistrza.emiljan.B.w Jaworze ,dostałam od dyrektorki Ewa.G.mam się odwoływać do Policji lubSądu,to podwórko jest zapleczem gminy,od Gminy kupiłam mieszkanie,ta pani jest bardzo towarzyska to jej prywatna sprawa ale straszy swoim sędziom,żonatym.ja mam chory kręgosłup jak wynosze śmieci,co dziennie po troche,dużo nie uniose,nieraz pomagają mi dzieci ale nie zawsze,pracują,sąsiad chce 15zł to bardzo drogo.Popełniliśmy błąd,wybaliśmy młodego Burmistrza ,serdecznie prosze o pomoc
Na pewno jesteście bez winy? Nie wierzę, że facet tylko ze złośliwości z Tobą walczy. Może nie rozumiesz zasad współżycia sąsiedzkiego?
W moim poprzednim mieszkaniu miałam sąsiadów, którzy też nie rozumieli, czemu się ich czepiają - wystawiali na klatkę schodową worki ze smieciami, żeby je "przy okazji" wynieść do śmietnika (i stały tak prawie codziennie), pod ich drzwiami stała galeria brudnych, raczej nie pachnących butów, bo sąsiedzi buty zostawiali przed drzwiami, żeby ich nie wnosić do domu, a auto sąsiad stawiał pod samym wejściem do klatki, utrudniając wejście i wyjście - szczególnie matkom z wózkiem. Imprezy odbywały się wg nich rzadko - raz na tydzień - głośne, głośne.
I też na wszelkie uwagi reagowali tak jak Ty - "wszyscy są złośliwi i się czepiają".
W moim poprzednim mieszkaniu miałam sąsiadów, którzy też nie rozumieli, czemu się ich czepiają - wystawiali na klatkę schodową worki ze smieciami, żeby je "przy okazji" wynieść do śmietnika (i stały tak prawie codziennie), pod ich drzwiami stała galeria brudnych, raczej nie pachnących butów, bo sąsiedzi buty zostawiali przed drzwiami, żeby ich nie wnosić do domu, a auto sąsiad stawiał pod samym wejściem do klatki, utrudniając wejście i wyjście - szczególnie matkom z wózkiem. Imprezy odbywały się wg nich rzadko - raz na tydzień - głośne, głośne.
I też na wszelkie uwagi reagowali tak jak Ty - "wszyscy są złośliwi i się czepiają".
Donosi ale niby co i gdzie na policje do SM.wzywa policję ale na co co przecież musi mieć jakieś uzasadnienie że policja przyjeżdża ,zakłócacie ciszę czy a jak inni sąsiedzi w 4 p bloku wszystko słychać więc chyba mogą poświadczyć że jest cisz ,no chyba że facet ma podstawy .
Pogadaj z innymi sąsiadami czy też mają z nim takie przejścia .
Pogadaj z innymi sąsiadami czy też mają z nim takie przejścia .
My mieliśmy identyczną sytuację jak mieszkaliśmy w naszym pierwszym mieszkaniu, cały blok to byli starsi ludzie, ale pod nami mieszkał wyjatkowo zgryzliwy człowiek. Pierwszą awanture nam urządził jak przyszli do nas moi Rodzice z siostrą, zaczął walic po rurach i po suficie, zeszliśmy do niego i zapytalismy o co chodzi, zaczął sie wydzierac ze u nas lataja jakieś konie, obrażał nas, wyzywał i darł się że nam życie umili i powsadza nas do więzienia... byliśmy w szoku bo grzecznie siedzieliśmy przy kawie i ciachu. No i sie zaczęło codzienne walenie po rurach, stukanie w sufit, czatował na mnie na klatce z wiecznymi pretensjami, w końcu doczekaliśmy się wezwania do spóldzielni mieszkaniowej i na komisariat gdzie złożył skargi. Na szczęscie po wyjaśnieniach okazało się ze ten człowiek był znany z tego że na wszystkich składał skargi więc niky mu już nie wierzył, mój mąż sie wkurzył i dopadł go jednego dnia w piwnicy, docisnął do ściany i wytłumaczył mu po męsku że jak nam nie da spokoju to tak go urzadzi że go rodzona żona nie pozna. I o dziwo pomogło... dziad dał nam spokój. Nie można być grzecznym bo to starszy człowiek, tacy ludzie wykorzystują to że człowiek jest młody i z szacunku do starszych jest dla niego wyrozumiały. Nie wolno dać sobie wejśc na głowę. Jeżeli taka rozmowa nie da efektu złożyłabym pozew na policję i do spóldzielni lub wspólnoty, sąsiedzi na pewno potwierdzą jak jest naprawde bo pewnie wszyscy go znaja. Nagrywanie tych grózb jest dobrym pomysłem, złożyłabym sprawę o uprczywe nękanie i tyle. Jak dziad jest bezkarny to nie da wam normalnie życ!!!
Kiedy to czytam to mam wrażenie, że mieliśmy tego samego sąsiada. Sprawa w sądzie- starszy pan został ukarany za bezpodstawne wzywanie policji. 3 lata koszmaru, przyjeżdżała policja( dziecko spało, cicho grał telewizor), zdarzało się nawet, że wzywał, gdy nas nie było w domu, a np impreza była 2 piętra wyżej, a panu się wydawało,że to u nas. Proponuję udać się do dzielnicowego, do spółdzielni i razem można takiemu sąsiadowi "umilić" życie.
No niestety swiat pełny jest poje**ów którzy walą ile wlezie w blok, tupią, pitol**a drzwiami, piesek wyje, dziecko biega ... Ja niestety też wtopiłem z pierwszym mieszkaniem - teraz wiem jakie będzie następne. A jak ktoś z moich bliskich ucierpi z tego powodu - to cała polska się dowie co się stanie w tym blokul
TO znaczy to jest tak. Ten pan może wszystko bo czuje sie zarządca budynku. Jeden sąsiad stawiał auto pod klatką ale w przypadku gdy miał spore zakupy, co zrobił sąsiad? Wysypał gwozdzie lub kluczem przejechał po jego aucie ale oczywiście gdy jego syn podjezdza pod klatkę po schorowana zonę to jest dobrze tak?? Nikt nie może mieć pretensji? Lodówkę i pralkę ma w piwnicy gdzie ciągnie prąd za który my lokatorzy płacimy to jest dobrze tak?? On po prostu nienawidzi wszystkich do okola i albo będziesz grać tak jak on chce albo zostaniesz zmieszany z błotem! A ja nie mam zamiaru jemu się pod podporządkowywać. Mam dość tych oszczerstw i kłamstw w kierunku mojej osoby. Nigdy go nie wyzwalam i wszystko znosiłam ale ten telefon do szkoły to już przesada. Chyba faktycznie muszę się zgłosić do prawnika i nagrywać go na telefon.
Może i by było dobre ale ma już z 80 lat. Padnie na zawał gdy zobaczy łysych typków i bede miała go na sumieniu. Chcialam jeszcze dodac że ten pan podsłuchuje wszystko co sie dzieje przed klatką ( chyba domofon ma do ucha przyczepiony ). Była taka sytuacja. Przyjechał do mnie szwagier i przy okazji przywiózł mi sztangę fajek. Przed klatka staliśmy i sobie o różnych rzeczach opowiadaliśmy. Wiecie co zrobił sąsiad? Usłyszał przez domofon, że szwagier przywiózł mi fajki a potem opowiadał, że mój mąż handluje papierosami.
Są tacy ludzie, dla których całym życiem są sprawy innych. Kolega mieszka w bloku, gdzie 2 sąsiadki notorycznie na wszystkich donoszą, prześcigają się w wizytach na komendzie, gdzie każdy policjant, gdy je tam widzi, ucieka, żeby czasem nie przyjąć ich sto dwudziestego pierwszego zgłoszenia. Takie babska nie rozumieją, że naruszają czyjąś prywatność, im się po prostu wydaje, że "strzegą prawa" ;)
Też tak uważam, ale ludzie chorzy powinni się leczyć, a nie uprzykrzać życie innym. Na Przymorzu, w wieżowcu na ul. Śląskiej starsza pani ma pretensje do mnie np. o remont sąsiadów z mojego piętra, kórzy mieszkają obok mnie. Chyba nie dosłyszy skąd dochodzą hałasy, ale czemu nie iść z pretensjami do kogoś, kto mieszka nad nią. Zresztą, nawet jeśli sąsiedzi robią remont, to mają do tego prawo, a jak babka lubi mieszkać w brudzie i nigdy w życiu remontu nie robiła to nie zrozumie. Imprez żadnych nigdy nie robiliśmy, dzieci nie mamy, odwiedza nas rodzina z dziećmi raz na 2-3 tygodnie, ale babka ma dalej pretensje, że u nas jest głośno między innymi dlatego, że dzieci biegają i ogólnie o to, że chodzimy po mieszkaniu (w kapciach bez obcasów). Nas nie ma w domu przez większość dnia, więc chyba jest chora i to bardzo.
tacy niemili ludzie mogą być niemili, bo mają dość swoich sąsiadów. Przeczytałam dyskusję, i wierzę, że upierdliwymi sąsiadami w TYM przypadku sa ludzie, którym uprzykrzanie życia innym sprawia frajdę. I jest pewnie jedyną rozrywka.
Co jednak zrobić, gdy jest się młoda osobą pogodnie nastawiona do zycia i ma się równie młodych sąsiadów, którzy są nieznośni???
Mieszkamy w bloku, gdzie większość mieszkań zajęta jest przez młodych ludzi, wynajmowane są mieszkania lub kupione. Nad nami mieszka para z dzieckiem, młody nauczył się chyba niedawno chodzić bo wczesniej nie było tam słychac praktycznie nic. Teraz można wyznaczać trasy małych stópek:) nie mam nic przeciw dzieciom, ale z punktu widzenia osoby mieszkającej POD jest to bardziej niż uciązliwe. Od 6 rano do późnych godzin wieczornych słychac tuptanie małego a potem jego taty,który wraca z pracy i na prawde mocno tupie, słychac wywracanie rzeczy, wrzaski i inne hałasy.
Dodam, że gdy chce się odpocząc po pracy może byc to na prawde wkurzające. Postanowiliśmy im grzecznie zwrócić uwagę.
Nic to nie dało. Patrzyli na nas jak na idiotów.
i co z tym fantem???
Co jednak zrobić, gdy jest się młoda osobą pogodnie nastawiona do zycia i ma się równie młodych sąsiadów, którzy są nieznośni???
Mieszkamy w bloku, gdzie większość mieszkań zajęta jest przez młodych ludzi, wynajmowane są mieszkania lub kupione. Nad nami mieszka para z dzieckiem, młody nauczył się chyba niedawno chodzić bo wczesniej nie było tam słychac praktycznie nic. Teraz można wyznaczać trasy małych stópek:) nie mam nic przeciw dzieciom, ale z punktu widzenia osoby mieszkającej POD jest to bardziej niż uciązliwe. Od 6 rano do późnych godzin wieczornych słychac tuptanie małego a potem jego taty,który wraca z pracy i na prawde mocno tupie, słychac wywracanie rzeczy, wrzaski i inne hałasy.
Dodam, że gdy chce się odpocząc po pracy może byc to na prawde wkurzające. Postanowiliśmy im grzecznie zwrócić uwagę.
Nic to nie dało. Patrzyli na nas jak na idiotów.
i co z tym fantem???
No kurczę,chodzenie dziecka nie jest jakimś przestępstwem. Jeszcze nie potrafimy latać,ale rozumiem że jest to dla ciebie problem,bo nasze mieszkania są bardzo akustyczne. Co do starszego pana z głównego wątku podejrzewam, że ma jakieś zaburzenia psychiczne,a z zaburzoną osobą walczy się trudno. Chyba,że wziąć go od drugiej strony iść do niego z ciastem i powiedzieć,że ci ciężko ,kiedy stosunki sąsiedzkie nie układają się najlepiej. że chciałabyś żyć w zgodzie bla,bla,bla.
Ja mam sąsiadów "z górnej półki" bo mieszkam na "ekskluzywnym" osiedlu,a nie macie pojęcia jaka wiocha się tu szerzy. Blokowanie miejsc parkingowych, załatwianie potrzeb psów na hali garażowej, worki ze śmieciami i buty na klatce schodowej.... Sąsiedzi ważna sprawa. Kiedyś mieszkałam w zwykłym bloku,a ludzie byli wspaniali. Jak sąsiadka zrobiła sałatkę,czy faworki,to wpadała nas poczęstować, dzieciaki bawiły się zgodnie, wszystko było przegadywane i panowała ogólna życzliwość.
Ja mam sąsiadów "z górnej półki" bo mieszkam na "ekskluzywnym" osiedlu,a nie macie pojęcia jaka wiocha się tu szerzy. Blokowanie miejsc parkingowych, załatwianie potrzeb psów na hali garażowej, worki ze śmieciami i buty na klatce schodowej.... Sąsiedzi ważna sprawa. Kiedyś mieszkałam w zwykłym bloku,a ludzie byli wspaniali. Jak sąsiadka zrobiła sałatkę,czy faworki,to wpadała nas poczęstować, dzieciaki bawiły się zgodnie, wszystko było przegadywane i panowała ogólna życzliwość.
Jeżeli przeszkadza ci stukot małych stópek to raczej nie jest to wina sąsiadów tylko akustyki w budynku. Problemem jest to, że przy odbiorze mieszkania sprawdzane jest tylko czy blok się nie zawali a komfort mieszkańców nie ma już znaczenia. Sam mieszkam w domu, ale niedawno miałem "okazję" spędzić trochę czasu w starym bloku (cegła, lata pięćdziesiąte) i czułem się , jakbym miał dodatkowych lokatorów. Słychać było nawet jak zapalają światło. Raczej ciężko jest wymagać od sąsiadów, żeby powstrzymywali się od chodzenia po swoim mieszkaniu. Może zgłoście sprawę do wspólnoty, chociaż nie wiem jakie macie opcje wyciszenia budynku na tym etapie.
Jak ktoś jest tak wrażliwy, ze mu przeszkadzają odgłosy normalnego życia u sąsiadów to niech po prostu przed wynajęciem, czy kupnem mieszkania zwróci uwagę na to, czy jest dobrze izolowane. Nikt nie będzie po swoim mieszkaniu na palcach chodził, żeby sąsiadom nie przeszkadzać. Ja na szczęscie głównie trafiam na tolerancyjnych sąsiadów. Mimo, że w tej chwili w klatce tez mieszkają głównie starsze osoby, to raczej nas lubią i nie robią nam problemów. Nawet jak raz na jakiś czas zdarzy się nam zrobić większą imprezę (mieszkanie 'studenckie'). Zdarzyło się kilka razy, że przyszedł ktoś zwrócić nam uwagę, ale nigdy nikt po policję nie dzwonił, czy się nie mścił. Raz tylko była akcja z sąsiadką z dołu... studentką, której przeszkadzała muzyka puszczona z laptopa w sobotę o 14, zbyt głośna rozmowa przez telefon, czy... kaszel. Zrobiła większą aferę z tego powodu, ale nikt jej nie potraktował poważnie, my jej powiedzieliśmy co na jej temat sądzimy i był spokój... ostatnio chyba nawet jej przeszło, widocznie chwilowo coś jej się w główce pomieszało.
Chociaż i tak najlepsi byli sąsiedzi na poprzednim mieszkaniu, można było iść do nich o 3 w nocy wiertarkę pożyczyć mówiąc, że rano oddasz. Nikt sie nei czepiał nikogo o nic. Może trochę dziwny, ale i tak dużo zdrowszy układ niż wzajemne ściganie i donoszenie na siebie nawzajem o byle co.
Chociaż i tak najlepsi byli sąsiedzi na poprzednim mieszkaniu, można było iść do nich o 3 w nocy wiertarkę pożyczyć mówiąc, że rano oddasz. Nikt sie nei czepiał nikogo o nic. Może trochę dziwny, ale i tak dużo zdrowszy układ niż wzajemne ściganie i donoszenie na siebie nawzajem o byle co.
Dokładnie. Kwestia dogadania z sąsiadami. Niestety największą winę ponoszą deweloperzy, którzy stawiają niesamowicie cienkie ściany; i tak, nawet szum wody może być dla kogoś denerwujący.
Rozwiązaniem są zatyczki przemysłowe, które pozwalają na spokojny sen wolny od szczekania psa sąsiadów czy szumu wody spłukiwanej w toalecie.
Rozwiązaniem są zatyczki przemysłowe, które pozwalają na spokojny sen wolny od szczekania psa sąsiadów czy szumu wody spłukiwanej w toalecie.
Nieprawda. Fakt ze na poczatatku sprawdzisz czy w mieszkaniu mieszkalo by sie wygodnie nie wyklucza innego faktu ze za miesiac ktos inny z twoich przyszlych sasiadow sie wyprowadzi a na jego miejsce wprowadzi sie jakis lachmyta ktory momentalnie zepsuje atmosfere naokolo. A muzyka z laptopa jest rzeczywiscie halasliwa i denerwujaca. Sam to wiem i kiedy slucham z laptopa to tylko przez sluchawki. Z glosnika w laptopie, gdzie ida tylko wysokie ostre dzwieki, rzeczywiscie slychac az nawet u sasiadow moich sasiadow. Tutaj rozgrzeszyl bym ta studentke. Moze jej przeszkadzalo to w nauce. A w szkole nie ma litosci. Jak nie zdasz egzaminu to trzeba zaliczac ponownie. To jest paskudny klopot w czasie wakacji.
pewnie narażam się na kolejne gromy od oburzonych rodziców, ale dziecięcy hałas to NAPRAWDĘ duży problem. Mieszkam na nowo wybudowanym osiedlu, można powiedzieć ekskluzywnym. Nie wszystkie mieszkania są jeszcze zajęte, te które mają już lokatorów zamieszkują głównie młode małżeństwa z dziećmi. Naprawdę nie mam nic do dzieci, bardzo je lubię, być może w przyszłości będę mieć własne. Ale lubić dzieci to jedno, a totalny brak kontroli nad nimi.
1. Przede wszystkim płacz i wrzask, nieustanny. Pod nad i obok mojego mieszkania są dzieci w różnym wieku, jak jedno skończy, to drugie zaczyna. Nie jestem ekspertem, ale chyba można poradzić coś, przynajmniej w niektórych przypadkach, żeby dzieciak nie darł się godzinę bez przerwy tak że uszy bolą.
2. Hałas w na klatce schodowej. Mamy metalowe barierki przy schodach i świetną zabawą dla tych dzieci jest walenie w nie czym popadnie. Za pierwszym razem myślałam że zawału dostanę, serio. A rodzice ze stoickim spokojem wchodzą lub schodzą dalej schodami i w ogóle nie reagują.
3. Kolejna kwestia. Winda. Notorycznie jest blokowana, bo rodzice nie są w stanie grzecznie wprowadzić dziecka do windy, które droczy się z nimi i wbiega i wybiega. Może to i śmieszne, ale czasem człowiekowi naprawdę się śpieszy i staje się to uciążliwe.
4. Podwórko. Niestety mamy podwórko pod samymi oknami i rozumiem że nie da się zachować absolutnej ciszy w trakcie zabawy, ale te piski przechodzące w ultradźwięki chyba nie są konieczne.
Mam niestety to nieszczęście że pracuję często popołudniami i na nocne zmiany i w związku z tym nie wpisuję się w plan dnia sąsiadów, którzy pracują w powiedzmy "normalnych" godzinach. Więc kiedy oni wstają do pracy i z nimi też dzieci przy niemiłosiernym hałasie, ja mam zawszę zapewnioną pobudkę kiedy próbuję odespać zmianę.
Przy tym wszystkim rodzice, nie wykazują niestety w ogóle dobrej woli. Każda próba zwrócenia delikatnie uwagi kwitowane jest stwierdzeniem, że nie mam dzieci to nie zrozumiem....Wkurza mnie to że posiadanie dzieci jest usprawiedliwieniem dla każdej sytuacji.
1. Przede wszystkim płacz i wrzask, nieustanny. Pod nad i obok mojego mieszkania są dzieci w różnym wieku, jak jedno skończy, to drugie zaczyna. Nie jestem ekspertem, ale chyba można poradzić coś, przynajmniej w niektórych przypadkach, żeby dzieciak nie darł się godzinę bez przerwy tak że uszy bolą.
2. Hałas w na klatce schodowej. Mamy metalowe barierki przy schodach i świetną zabawą dla tych dzieci jest walenie w nie czym popadnie. Za pierwszym razem myślałam że zawału dostanę, serio. A rodzice ze stoickim spokojem wchodzą lub schodzą dalej schodami i w ogóle nie reagują.
3. Kolejna kwestia. Winda. Notorycznie jest blokowana, bo rodzice nie są w stanie grzecznie wprowadzić dziecka do windy, które droczy się z nimi i wbiega i wybiega. Może to i śmieszne, ale czasem człowiekowi naprawdę się śpieszy i staje się to uciążliwe.
4. Podwórko. Niestety mamy podwórko pod samymi oknami i rozumiem że nie da się zachować absolutnej ciszy w trakcie zabawy, ale te piski przechodzące w ultradźwięki chyba nie są konieczne.
Mam niestety to nieszczęście że pracuję często popołudniami i na nocne zmiany i w związku z tym nie wpisuję się w plan dnia sąsiadów, którzy pracują w powiedzmy "normalnych" godzinach. Więc kiedy oni wstają do pracy i z nimi też dzieci przy niemiłosiernym hałasie, ja mam zawszę zapewnioną pobudkę kiedy próbuję odespać zmianę.
Przy tym wszystkim rodzice, nie wykazują niestety w ogóle dobrej woli. Każda próba zwrócenia delikatnie uwagi kwitowane jest stwierdzeniem, że nie mam dzieci to nie zrozumiem....Wkurza mnie to że posiadanie dzieci jest usprawiedliwieniem dla każdej sytuacji.
bezdziecka, widać, że naprawdę sama nie masz jeszcze dzieci i zapomniałaś już jako, to było, kiedy Ty nim byłaś, bo:
1. To naprawdę nie jest takie proste uciszyć płączące lub drące się dziecko. Nawet przy najszczerszych chęciach. Np płaczące z powodu kolki niemowlę lub kilkulatek wpadający w histerię, bo czegoś ie dostał, albo bo jest po prostu zmęczony. Nie mówiąć już o wrzaskach w nocy, bo coś się przyśniło, a takiemu półprzytomnemu maluchowi naprawdę ciężko jest przemówić do rozsądku. Czasami najlepszym albo nawet jedynym sposobem poradzenia sobie z wrzaskiem jest po prostu przeczekać.
2. Co do barierek to tu faktycznie możnaby się bardziej postarać, żeby dziecko w nie nie waliło. Chociażby trzymać za rękę....o ile ma się ją wolną , a nie obładowaną zakupmi lub młodszym dzieckiem.
3.Tu też możnaby się postarać zrobić to z dzieckiem sprawnie, alen ie zawsze jest to takie proste. Poza tym, to bez przesady, o ile to niby może opóźnić windę ? O minutę? A jeśli tak bardzo się spieszysz, to idź schodami.
4.A gdzie niby się dzieci mają wyszaleć, jeśli nie na placu zabaw? W mieszkaniu nie, bo sąsiadom przeszkadza tupanie po podłodze, na placu nie, bo hałas za oknem. Jeśli ktoś ma z tym problem, to trzeba kupić lub wynająć mieszkanie w takim miejscu, żeby placu zabaw nie było pod oknami. Też są takie do wyboru na rynku.
1. To naprawdę nie jest takie proste uciszyć płączące lub drące się dziecko. Nawet przy najszczerszych chęciach. Np płaczące z powodu kolki niemowlę lub kilkulatek wpadający w histerię, bo czegoś ie dostał, albo bo jest po prostu zmęczony. Nie mówiąć już o wrzaskach w nocy, bo coś się przyśniło, a takiemu półprzytomnemu maluchowi naprawdę ciężko jest przemówić do rozsądku. Czasami najlepszym albo nawet jedynym sposobem poradzenia sobie z wrzaskiem jest po prostu przeczekać.
2. Co do barierek to tu faktycznie możnaby się bardziej postarać, żeby dziecko w nie nie waliło. Chociażby trzymać za rękę....o ile ma się ją wolną , a nie obładowaną zakupmi lub młodszym dzieckiem.
3.Tu też możnaby się postarać zrobić to z dzieckiem sprawnie, alen ie zawsze jest to takie proste. Poza tym, to bez przesady, o ile to niby może opóźnić windę ? O minutę? A jeśli tak bardzo się spieszysz, to idź schodami.
4.A gdzie niby się dzieci mają wyszaleć, jeśli nie na placu zabaw? W mieszkaniu nie, bo sąsiadom przeszkadza tupanie po podłodze, na placu nie, bo hałas za oknem. Jeśli ktoś ma z tym problem, to trzeba kupić lub wynająć mieszkanie w takim miejscu, żeby placu zabaw nie było pod oknami. Też są takie do wyboru na rynku.
1. Przeczekać... o tak... gratuluję inwencji!
2. Aaaa.. czyli rozmowa z dzieckiem i wytłumaczenie też przerasta możliwości?
3. No racja... przecież teraz wychowuje się "bezstresowo" i dziecko może robić, co mu się podoba... A może by tak mama z dzieckiem poszła schodami? No tak - nie ma takiej opcji!
4. No fakt... rzeczywiście najlepiej aby wszyscy nieposiadający dzieci wyprowadzili się z bloku. Bo to ich wina, że rodzice nie potrafią zapanować nad dziećmi.
Musze przyznać, że obecnie młodzi rodzice uważają, że im się wszystko należy, że wszystko mogą, a wszyscy się ich czepiają. No fakt... Wpływają na przyrost naturalny więc nie pogadasz...
Ja też byłem dzieckiem, ale moi rodzice potrafili mi wszystko wytłumaczyć, potrafili rozmawiać. Niestety u obecnych młodych rodziców nie widzę chęci do rozmowy z dzieckiem.
2. Aaaa.. czyli rozmowa z dzieckiem i wytłumaczenie też przerasta możliwości?
3. No racja... przecież teraz wychowuje się "bezstresowo" i dziecko może robić, co mu się podoba... A może by tak mama z dzieckiem poszła schodami? No tak - nie ma takiej opcji!
4. No fakt... rzeczywiście najlepiej aby wszyscy nieposiadający dzieci wyprowadzili się z bloku. Bo to ich wina, że rodzice nie potrafią zapanować nad dziećmi.
Musze przyznać, że obecnie młodzi rodzice uważają, że im się wszystko należy, że wszystko mogą, a wszyscy się ich czepiają. No fakt... Wpływają na przyrost naturalny więc nie pogadasz...
Ja też byłem dzieckiem, ale moi rodzice potrafili mi wszystko wytłumaczyć, potrafili rozmawiać. Niestety u obecnych młodych rodziców nie widzę chęci do rozmowy z dzieckiem.
Michał
1. miałeś kiedyś w domu niemowlaka? Najlepiej takiego, którego męczą kolki? Jeśli tak i masz jakąś super metodę, żeby przestał płakać to się podziel. Chętnie sie dowiem.
2. rozmawiać możesz np z 3-4 latkiem, ale niema gwarancji, że będzie słuchał. Ale "tłumaczenie" dwulatkowi naprawdę na niewiele się zda.
3.Mamie z dzieckiem trudniej pójść schodami niż zdrowemu, młodemu człowiekowi, który podobno się spieszy.I ludzie bez dzieci też często blokują windę albo nawet ją psują (np podczas wprowadzania się czy remonyu, kiedy koniecznie muszą wwieźć nią naraz cały dobytek lub tonę materiałów budowlanych).
4. Naprawdę nie rozumiem, jak można mieć pretensje o plac zabaw pod oknem, jeżeli zazwyczaj przed kupnem albo wynajęciem mieszkania wie się, że jest właśnie tam umiejscowiony. To tak, jakby mieszkając przy ulicy miało się pretensję, że samochody jeżdżą. Mieszkanie zwykle wcześniej się wybiera i trzeba wybierająć wziąć pod uwagę takie sprawy, a nie tylko cenę.
I ską wiesz, że niby Ty byłeś takim super dobrze wychowanym dzieckiem? Może Tobie się teraz wydaje, że rodzice z Tobą potrafili rozmawiać i wszystko Ci wytłumaczyć, bo pamiętasz, jak to było, jak miałeś powiedzmy więcej niż 10 lat. Jako niemowlak i kilkulatek też pewne płakałeś, biegałeś i histeryzowałeś. Być może Ciebie też co wrażliwsi sąsiedzi uważali za rozwydrzonego i hałaśliwego bachora!
1. miałeś kiedyś w domu niemowlaka? Najlepiej takiego, którego męczą kolki? Jeśli tak i masz jakąś super metodę, żeby przestał płakać to się podziel. Chętnie sie dowiem.
2. rozmawiać możesz np z 3-4 latkiem, ale niema gwarancji, że będzie słuchał. Ale "tłumaczenie" dwulatkowi naprawdę na niewiele się zda.
3.Mamie z dzieckiem trudniej pójść schodami niż zdrowemu, młodemu człowiekowi, który podobno się spieszy.I ludzie bez dzieci też często blokują windę albo nawet ją psują (np podczas wprowadzania się czy remonyu, kiedy koniecznie muszą wwieźć nią naraz cały dobytek lub tonę materiałów budowlanych).
4. Naprawdę nie rozumiem, jak można mieć pretensje o plac zabaw pod oknem, jeżeli zazwyczaj przed kupnem albo wynajęciem mieszkania wie się, że jest właśnie tam umiejscowiony. To tak, jakby mieszkając przy ulicy miało się pretensję, że samochody jeżdżą. Mieszkanie zwykle wcześniej się wybiera i trzeba wybierająć wziąć pod uwagę takie sprawy, a nie tylko cenę.
I ską wiesz, że niby Ty byłeś takim super dobrze wychowanym dzieckiem? Może Tobie się teraz wydaje, że rodzice z Tobą potrafili rozmawiać i wszystko Ci wytłumaczyć, bo pamiętasz, jak to było, jak miałeś powiedzmy więcej niż 10 lat. Jako niemowlak i kilkulatek też pewne płakałeś, biegałeś i histeryzowałeś. Być może Ciebie też co wrażliwsi sąsiedzi uważali za rozwydrzonego i hałaśliwego bachora!
Zawsze znajdzie się wytłumaczenie:
1. A to, że niemowlak i on wszystkiego nie rozumie i jeszcze nie zrozumie
2. A to dwulatek...no musi się wybiegać, a gdzie to ma zrobić jak nie w domu, bo na dworze zimno i pada deszcz
3. A to sześciolatek...no na podwórku po to jest przecież plac zabaw a miasto to nie las
4. A to piętnastolatek....człowieku nigdy na imprezie nie byłeś, przecież on nie pójdzie do zakonu...trzy imprezy w tygodniu to przecież nie jest na okrągło.
5. A to osiemnastolatek.....spierd@#@aj!!!.
Większość narzekających, tylko narzeka ale pewnie nie jest lepsza....jak to się mowi, cudze widzicie swojego nie znacie.
1. A to, że niemowlak i on wszystkiego nie rozumie i jeszcze nie zrozumie
2. A to dwulatek...no musi się wybiegać, a gdzie to ma zrobić jak nie w domu, bo na dworze zimno i pada deszcz
3. A to sześciolatek...no na podwórku po to jest przecież plac zabaw a miasto to nie las
4. A to piętnastolatek....człowieku nigdy na imprezie nie byłeś, przecież on nie pójdzie do zakonu...trzy imprezy w tygodniu to przecież nie jest na okrągło.
5. A to osiemnastolatek.....spierd@#@aj!!!.
Większość narzekających, tylko narzeka ale pewnie nie jest lepsza....jak to się mowi, cudze widzicie swojego nie znacie.
Kamilio, to nie tuptajace dziecko tylko niezwracajacy uwagi na nie rodzice sa winni. Pewnie gapia sie w komputer cale popoludnie a dzieciak szaleje. Dziecko niewinne ale starzy powinni trzymac oko na swoja latorosl a nie na ekran monitora. U mnie ten sam problem. Mloda matka nie umie chodzic po mieszkaniu spokojnie powoli tylko stale biega uderzajac mocno pietami po podlodze az naczynia w szafkach kuchennych dzwiecza. Trudno znalezc odpowiednich domownikow.
Mam dokładnie taką samą sytuację. Mieszkałam z rodzicami w bloku, gdzie nad nami mieszkała rodzina z 6 dzieci i takich problemów nie było, jak teraz we własnym M, a tylko 2 dzieci.
Dzieciaki biegają cały czas(chyba można kupić dzieciom kapcie, albo skarpetki antypoślizgowe), a mamuśka po 22 za sprzątanie się bierze i cały czas szura wszystkim po podłodze.
Imprezki też są często, wtedy jakoś swoje dzieci wyworzą i do rana wieśniackie imprezy (krzyki, śpiewy i libacje).
Każdy ma prawo do odpoczynku w swoim domu i są na to przepisy.
Argument o dzieciach rozwydrzonych, to żaden argument. Jak rodzice nie potrafią zapanować nad swoimi dziećmi, to niech się sami do lasu przeprowadzą.
Dzieciaki biegają cały czas(chyba można kupić dzieciom kapcie, albo skarpetki antypoślizgowe), a mamuśka po 22 za sprzątanie się bierze i cały czas szura wszystkim po podłodze.
Imprezki też są często, wtedy jakoś swoje dzieci wyworzą i do rana wieśniackie imprezy (krzyki, śpiewy i libacje).
Każdy ma prawo do odpoczynku w swoim domu i są na to przepisy.
Argument o dzieciach rozwydrzonych, to żaden argument. Jak rodzice nie potrafią zapanować nad swoimi dziećmi, to niech się sami do lasu przeprowadzą.
:) kurde mam do Ciebie i Tobie podobnych ludzi radę - wyprowadźcie się na wieś albo postawcie dom jednorodzinny. Czytam te brednie i nie wierzę, że jesteście całkiem zdrowi psychicznie... Kupiliście mieszkanie w bloku, to czego się spodziewaliście? Swoją drogą to podziękujcie teraz sobie, że wybraliście takiego dewelopera i tak wybudowany blok, że słyszycie tupot stóp małego dziecka - chore! Sufit chyba ma 1 cm grubości i jest z blachy.
Nic nie dało? A czego oczekiwalas? Ze zamkną dziecko w klatce a sami przestaną chodzić?
Ludzie drodzy!! Macie mieszkanie w bloku to macie sąsiadów, starszych lub młodszych, z dziećmi, zwierzętami lub bez. Bloki budowane są w taki a nie inny sposób i niestety wszystko słychać. Jeżeli to wam przeszkadza to proponuje wyciszyć sufit
Ludzie drodzy!! Macie mieszkanie w bloku to macie sąsiadów, starszych lub młodszych, z dziećmi, zwierzętami lub bez. Bloki budowane są w taki a nie inny sposób i niestety wszystko słychać. Jeżeli to wam przeszkadza to proponuje wyciszyć sufit
Moi znajomi poradzili sobie z podobnym zjawiskiem dość bezwzględnie. sąsiedzi zostawiali buty na klatce schodowej. Na uprzejme prośby właściciele butów argumentowali, że przestrzeń klatki schodowej jest wspólna i nigdy im nie przyszło do głowy że taki argument działa w dwie strony. Moja koleżanka zrobiła zaczyn z drożdży i wlała po odrobinie do każdego z butów. Uczyniła to około godziny 23-ej. Wyrosło... Około 7-ej rano był co prawda raban na całą klatkę schodową, ale wystawiania butów sąsiedzi nigdy już nie zaryzykowali.
nie wiesz co zrobic z woreczkami ze smieciami? nozyk i odspawac denko. a jak koles nie posprzata - zawolac kogo trzeba.
do brata przychodzi straz miejska: sasiad sie skarzy, ze pies szczeka non stop u was; wszystko ok, ale pies zdechl rok temu, prosze pana.
dlaczego w takim wypadku koles nie dostanie mandatu za nieuzasadnione wezwanie? 500 pln dla zrytegop emeryta i po sprawie.
do brata przychodzi straz miejska: sasiad sie skarzy, ze pies szczeka non stop u was; wszystko ok, ale pies zdechl rok temu, prosze pana.
dlaczego w takim wypadku koles nie dostanie mandatu za nieuzasadnione wezwanie? 500 pln dla zrytegop emeryta i po sprawie.
Co wy macie do tych butów na klatce mieszkam na parterze. Ja i sąsiad trzymamy buty i nikomu to nie przeszkadza, czasem naniesiemy jakiegoś błota to się zamiata klatkę i jest ok, a w wiatrołapie dzieciaki trzymają swoje 2 towery, według mnie to jest na plus, że nie boje się, że mi jakiś sąsiad podpierdzieli te buty i rowery.
Ze starszymi osobami w większości przypadków jest tak , że nie mają kasy aby gdzieś wyjechać, wyjść na lody, kawkę i ciasteczko do kawiarni na ploty, czy do teatru a może na jakieś spotkania seniorów. W naszym chorym kraju starość kojarzy się z siedzeniem w samotności w oknie i obserwowanie życia innych. Oby kiedyś się to zmieniło...
Są gorsze przypadki sąsiadów.....na przykład różne choroby psychiczne , wierzcie mi , że może być coś gorszego niż hałas dzieci czy tupanie lub głośna muzyka.I przestańcie narzekać a doceńcie to co macie , bo nie jest pewne , że kiedyś nie będzie gorzej!
Są gorsze przypadki sąsiadów.....na przykład różne choroby psychiczne , wierzcie mi , że może być coś gorszego niż hałas dzieci czy tupanie lub głośna muzyka.I przestańcie narzekać a doceńcie to co macie , bo nie jest pewne , że kiedyś nie będzie gorzej!
Też kiedyś miałam taką sąsiadkę (osiedle domów szeregowych). Dobudowaliśmy taras, sąsiadka stwierdziła, że po to, żeby ją podglądać ale kiedy siedzieliśmy ze znajomymi w ogródku, natychmiast miała coś do zrobienia w swoim. Pomalowaliśmy swój płot (drewniany) na biało - natychmiast pomalowała ze swojej strony na, hm, "musztardowy". Nasza córka pomieszkiwała u koleżanki - ojciec wyrzucił ją z domu. Syn wyjechał na wakacje - pewnie siedzi w więzieniu, itp. itd. Jej samej nie przeszkadzało uprawianie przez jej córkę seksu w samochodzie pod domem, czy w ogródku - na oczach innych sąsiadów... Dodam, że sąsiadka była młodsza od nas. Tak skutecznie zatruła nam życie, że w końcu sprzedaliśmy dom komuś, kto odegrał się za nas, hihi. Kupiliśmy normalne mieszkanie i teraz mam świetnych sąsiadów - starszych i młodszych. Do pozazdroszczenia. Kwestia szczęścia?
problem z sąsiadami
jestem młody od niedawna mieszkamy z dziewczyną w bloku na 8 piętrze a pod nami też młodzi chyba studenci . Jestem kierowca dostawca i wtaje o 3-4 rano i człowiek po 22 chciałby spać za to tamci rąb muzyka na full drą mordy raz drugi ok ale za trzecim nie wytrzymałem wychodząc z domu o 3.30 w nocy gdy juz u nich impreza skonczyła sie gdzies o 2 i poszli spać ja zjechałem niżej włozyłem karteczke w dzwonek od dzwi tak by go przyblokowac debilom o pojechalem winda w dol i do roboty od miesiaca mam spokoj sa ciszej a od 23 juz praktycznie ich nie slychac :)
szanuj sąsiada swego bo możesz mieć gorszego? :)
Sam akurat mam w czteropiętrowym bloku w klatce trzech ciekawskich a najciekawsza sąsiadka mieszka na parterze.
Kobieta nie jest zła nawet miła ale trzeba trzymać na "dystans" tylko dzień dobry/ dzień dobry, wszystko, nic za dużo nie rozmawiać, bardzo ciekawa wszystkiego.
Sam akurat mam w czteropiętrowym bloku w klatce trzech ciekawskich a najciekawsza sąsiadka mieszka na parterze.
Kobieta nie jest zła nawet miła ale trzeba trzymać na "dystans" tylko dzień dobry/ dzień dobry, wszystko, nic za dużo nie rozmawiać, bardzo ciekawa wszystkiego.
Żyj i daj żyć innym. Każdy ma inne godziny pracy i rozkład dnia. Dlaczego mam być terroryzowana przez kogoś kto musi wcześnie wstać a sam nie przejmuje się tym kiedy śpią inni? Kończę studia i pracuję, żeby połączyć to ze studiami, głownie w weekendy i na nocne zmiany i prawda jest taka że często odsypiam zarwane nocki śpiąc do południa. Ale czy kogoś to obchodzi? Dla reszty mieszkańców to pełnia dnia, rozumiem normalne, wynikające z codziennego funkcjonowania drobne hałasy, ale niektórzy zachowują się tak, jakby mieszkali sami w całym bloku. A zwrócenie uwagi kończy się komentarzem "to trzeba zmienić prace" bezczelność. Ludzie narzekają że studenci to darmozjady, a jak pracują to też źle.
Natomiast kiedy ja zaproszę znajomych na urodziny albo po prostu, bez okazji, jesteśmy cicho, siedzimy, rozmawiamy, w tle tylko cicho gra muzyka, to zaraz dzwonienie do drzwi przez sąsiadów, i do domofonu przez stróża osiedla (sąsiedzi dzwonią do niego ze skargami). I wielkie pretensje. Ze dzieci budzimy, że on/ona musi wcześnie wstać do pracy. I w weekendy i w tygodniu pretensje. Ludzie, traktujcie innych tak, jakbyście sami chcieli być traktowani
Natomiast kiedy ja zaproszę znajomych na urodziny albo po prostu, bez okazji, jesteśmy cicho, siedzimy, rozmawiamy, w tle tylko cicho gra muzyka, to zaraz dzwonienie do drzwi przez sąsiadów, i do domofonu przez stróża osiedla (sąsiedzi dzwonią do niego ze skargami). I wielkie pretensje. Ze dzieci budzimy, że on/ona musi wcześnie wstać do pracy. I w weekendy i w tygodniu pretensje. Ludzie, traktujcie innych tak, jakbyście sami chcieli być traktowani
Chcesz impreze, odz na dyskotekę, do pubu , na koncert. Miszkanie nie jest od imprezowania!!! a co z dzieckiem obisz coz.... Może masz az duże mniemanie o sobie i faktycznie potrzebny Tobie nadzór MOPu !... Chcesz zmieniac swiat sproboj sma się zmienić a później zobacz jak sąsiad zareaguje jak dalej ebdzie się czepial do zglos to na policje. A najpierw zacznij od siebie bo to ze masz mieszkanie nie znaczy ze masz caly dom!!!.. A jak wyrwalas się z jakiejś "wiochy z pod Lublina" gdzie mieszkalo się w domku, i każdy robil co mu się podobalo TO NIESTETY ALE MUSISZ SIE NAUCZYC SZANOWAC SASIADOW!!!
Ja mam taja sasiadke z synalkiem kawalerem co pisze ze np godz 8'45 ktos przeszedl z kuchni do pokoju, godz 10'.45 kpcos spadlo nieznanego pochodzenia, napisala pismo ze jak sie wprowadzilismy to jej golebie zaczely robic kupe na balkonie, nadzor budowlany mamy bo za 3,5 cm zaduzo kleju pod terakata i sciany nie konsttukcyjjne powodujace halas, ludzia gada ze kladami jezdzmi, teraz nowosc gaza ja trujemy, spoldzielnia mieszkaniowa przychodzila, policja , teraz co cheile odwoluja sie pismo za pismem pisza na nas , normalnie prasy sie nadaje ale naruszyc g to jeszcze gorzej... A najlepsze jest to ze napsala pismo do spoldzielni ze jestesmy bezczelni, ze maz jej dwa razy dzien dobry powiedzial hehe takze rece opadaja, mozna by pisac i pisac... Jak mozna trafic,
U mnie podczas remontu do mieszkania (jak do swojego) wpadł sąsiad (mieszkający 2 pietra wyżej, jakoś nikomu mieszkającemu bliżej nie przeszkadzały hałasy... w końcu nie da się ich uniknąć przy remoncie) i zaczął się drzeć na mego męża, a że jest on z natury spokojnym człowiekiem, to grzecznie go uprzedził, że: albo się uspokoi i zacznie rozmawiać w sposób kulturalny, albo zaraz opuści nasz lokal (dodam tylko, że przy wzroście ponad 2m i słusznej budowie ciała nie trudno uwierzyć, że był by w stanie szybko go wyprowadzić).
... i pomogło :) A teraz, stosunki mamy bardzo dobre.
... i pomogło :) A teraz, stosunki mamy bardzo dobre.
Remont trwał z przerwami przez 2miesiące. Na klatce wywiesiliśmy kartkę z przeprosinami za uciążliwości zw. z remontem oraz terminy wykonywania prac. No, cóż jak się mieszka w 50 letnim bloku to trzeba się liczyć z tym, że remonty są i będą... sami od czasu naszego remontu "wysłuchaliśmy" już nie jednego.
W Gdyni na Benislawskiego 20 mieszka upierdliwa rodzina.
W średnim wieku z jednym synem. Ciagle z nimi problemy, pisza skargi donosy i td.
A sie okazalo ze mąż sasiadki to zwykly zlodziej z wyrokiem który aby nie siedziec poszedł na uklad i na Wszystkich donosi szczególnie na kolegów z pracy. A w bloku udają świętych;)
W średnim wieku z jednym synem. Ciagle z nimi problemy, pisza skargi donosy i td.
A sie okazalo ze mąż sasiadki to zwykly zlodziej z wyrokiem który aby nie siedziec poszedł na uklad i na Wszystkich donosi szczególnie na kolegów z pracy. A w bloku udają świętych;)
Ja wpierw zaprosil bym na grzeczna dyskusje niewygodnego sasiada i sprobowal wyjasnic w czym dokladnie jest problem. Sa sasiedzi po powaznych przejsciach w zyciu i ci szczegolnie sa bardzo wrazliwi na jakiekolwiek zaklocenia w normalnym spokojnym egzystowaniu. Duza rozpietosc wieku pomiedzy lokatorami ma tez znaczenie. Przyznam ze jest trudno z nimi zyc chociaz wcale nie musza oni byc zlosliwi. Po prostu zzarci sa przez nerwowe przedtem warunki zyciowe jie ich w przeszlosci doswiadczyly. Wcale tutaj nie zamierzam klasc winy tylko na starszych obywateli poniewaz mlodziez czasem (studenci szczegolnie) potrafia zaklocic zycie wszystkim mieszkancom na calej klatce schodowej. Pijanstwo, sprowadzanie kolegow/kolezanek i glosna wrecz wrzaskliwa muzyka. Sam pamietam mialem podobne problemy w przeszlosci z grupa czterech mlodziencow ktorzy sciagali na noc dziewczynki a starzy sasiedzi byli zbyt oniesmieleni aby protestowac. Moze jestem nieobznajomiony z obecnymi przepisami obowiazujacymi mieszkancow budynkow wielomieszkaniowych. Ostatni raz mieszkalem w takich warunkach jakies 25 lat temu. Nie mniej bez wzgledu na to czy budynek jest czynszowy czy stanowi calkowita wlasnosc mieszkancow, nadal jest tam administaracja ktora doglada tego wszystkiego. Nadal musza obowiazywac przepisy ustalone z gory i zarowno administracje jak i mieszkancy musza je przestrzegac. Jezeli administracje sa zawalone setkami innych problemow i nie sa w stanie wyegzekwowac od winowajcy posluszenstwa wobec prawa wtedy oczywiscie policja i jak to nie pomoze sprawe do sadu. Wszystkie skargi do administracji musza byc dla sadu odnotowane. Nic na gebe. Prawnik moze byc potrzebny ale uwazam ze kazdy zdrowo myslacy potrafi sam napisac skarge z wymienieniem nazwisk "konkretnych" sasiadow. Halasliwi mieszkancy musza byc eksmitowani za zaklocanie porzadku. Nie wachac sie. Co taki sasiad moze wam zrobic. Nie pobije was, nie zniszczy samochodu bo bedzie obawial sie o swoje auto a poza tym wiadomo ze sam bedzie zaraz o to podejrzany. Maly klopot jest w tym ze sady takze sa zawiklane w wiele roznych spraw i na rozprawe sadowa mozna czekac dlugo. Nawet kilka miesiecy. A na koniec to dodam ze na zachodzie praktykuje sie zamieszkiwanie budynkow mieszkancami o podobnym przedziale wiekowym. Wtedy ludzie potrafia sie lepiej zrozumiec i do siebie przystosowac. Nalezy juz zawczasu zasiegnac jezyka u osob znajacych te sprawy jak sobie radzic. Najwiecej cierpia ci ktorzy nie wiedza jak przeciwdzialac podobnym przypadkom.
My wprowadzilsmy się prawie rok temu. Budynek nowy, był zamieszkany wtedy przez 5 rodzin łącznie z nami. Wiadomo- gołe sciany, beton na podłogach, wszystko trzeba było robić i problemów nie było. Na piętrze mamy sąsiadów ok 50-tki. Na moje "dzień dobry" kobieta nigdy nie odpowiadała, ale nie przejęłam się. Jej mąż za to się kłaniał. Z upływem miesięcy ludzie się wprowadzali. Kiedyś widziałam jak ta właśnie sąsiadka z piętra przykleja kartkę sąsiadom z parteru " połóżcie ręcznik pod drzwi, robicie syf, tu nie ma sprzątaczy" jakoś tak. Ok, wiadomo, wszędzie pył to się roznosi, ale... Jakis czas później odkryłam kartkę na drzwiach " sprzątnij to stolec, TU NIE MA SPRZĄTACZY"... wiedziałam, ze to ona.Wyjaśniajaąc sytuację- mam psa, który na klatkach nie s**** Zrobiłam rundkę po klatce i zobaczyłam coś, co okazało się resztką psiego jedzenia, która jak się domyśliłam wypadła mi ze smieci, które wynosiłam, a w które wepchałam puszkę z tym jedzeniem. wkurzona zapukałam do sąsiadki, jednak mi nie otworzyli. Potem dorwałam ją na klatce i wytłumaczyłam, ze jak ma jakis problem to niech nie boi powiedzieć jak człowiekowi w oczy. Na koniec wytłumaczyłam pani co to było i, że przy wynoszeniu smieci nie zauwazyłam. Zwiała do domu. Potem się dowiedziałam od sąsiadów, ze przedstawia sie jako " przedstawicielka wspólnoty" i pyta się ich, czy mój pies im nie przeszkadza. Od tej pory próbuję ją dorwać, ale zrecznie mnie unika. Na sąsiada doniosła, że ciągnie na lewo prad, mimo, że na czas remontu za niego płacił. Wiecznie drukują ( wraz z meżem) karteczki o ciszy po godz. 19, zakazie wiercenia, zakazie palenia pod klatką (!) itd. Uważają się za gospodarzy, bo mieszkali tam jako pierwsi. Do bolu fałszywi, udają pomocnych sąsiadów dla nowych wprowadzających się. Ona wiecznie siedzi w domu, a w oknie rusza się ciagle firanka. Jak wynosi śmieci to mam wrażenie, ze zaraz złamie kark wpatrując się w moje okna. Niby nic piekielnego, ale denerwuje, biorąc pod uwagę to co robili wcześniej. Ostatnie mieszkania się remontują, a oni urządzają pielgrzymki i po godz. 19 ochrzaniają ludzi, ze z mieszkań dobiegają hałasy. Wkrecili w to sąsiada policjanta, który straszy swoją pozycją. Zrobiłam eksperyment i o 20 zaczeliśmy z męzem montować lustra w łazience. Nikt nie przyszedł- wiem, ze ta kobieta się mnie boi. Mimo wszystko taka upierdliwość jest straszna.
Zgadzam sie z Toba Elka. To co powyzej napisalem moze brzmi troche teoretycznie dla ludzi mieszkajacych w Polsce. Tu gdzie ja jestem istnieja podobne problemy. Spowodowane sa one nie rasa i miejscem gdzie kto na swiecie sie urodzil a raczej kultura jaka z domu ktos wyniosl i wyksztalceniem polaczonym z jaka tez praca wykonuje. Czasem dobrze wyksztalcony facet ale bez roboty potrafi zachowac sie jak nygus. Brak pracy go zdeprawuje. Jak wspominalem budynki musza byc przez kogos czy jakas administracje kontrolowane. Tam sie sklada zazalenia i przynajmniej raz na pol roku powinny odbyc sie zebrania czy (po szkolnemu) wywiadowki w swietlicy administracji z glownymi domownikami gdzie administrator domu albo kompleksu budynkow mieszkalnych omowi te bolesne sprawy z wymienieniem nazwisk tych ktorzy przysparzaja problemy. Niech wtedy wstana i wytlumacza sie. Jesli sprawy nie ulegna poprawie do nastepnego zebrania wtedy taki lokator musi zostac oblozony dodatkiem finansowym (karnym) do czynszu za naprzyklad zanieczyszczanie klatki schodowej lub zostawianie workow ze smieciami. Za granica zamontowane sa videokamery na kazdym pietrze na klatkach schodowych. Policjant mieszkajacy tam jako lokator nie moze straszyc nikogo swoim "autorytetem" tylko dlatego ze druga strona to jego dobrzy koledzy. Tylko wtedy jezeli zostal wezwany bedac na sluzbie. Jako sasiadowi nie wolno mu brac stronniczosci. Prawo omawia te sprawy ale nie wiem jak u was. Nawet sedziowie potrafili popelniac przestepstwa probujac oniesmielac ludzi swoja pozycja. Absolutnie nie bac sie takich. Twardo walczyc o swoje. A ze inni sasiedzi wola siedziec cicho to normalne ze spoleczenstwo sklada sie w 80% ze zwyklych wygodnisiow i tchorzy. Liczyc mozna tylko i wylacznie na siebie i na pomysl jaki sie ma zeby rozwiazac problem. Jesli masz telefon komorkowy to trzeba zrobic zdjecia feralnych problemow. W sadach to tez sie liczy. Bardzo uciazliwych sasiadow administracja musi miec legalna sile wyeksmitowac. Zauwaz ze np. w Nowym Jorku jest wiele budynkow mieszkalnych, kondominiow ktore maja po 50 pieter. No jak by tam zycie wygladalo jak by kazdy robil co tylko chce? Chyba cala chalupa by sie zawalila.
Ale co z takimi zrobic? Niema zadnej u was kontroli nad tym kto sie wprowadza. Jak ja wypelnialem aplikacje do mieszkania w budynku to musialem wypelnic caly arkusz z pytaniami odnosnie mojego zdrowia, czy potrzebowac bede asysty w codziennym zyciu itp. Dokladny tzw. background check. Po prostu zarzady budynkow mieszkalnych chca wszystko o Tobie wiedziec za nim dopuszcza Ciebie do zamieszkania u nich. Same pieniadze nie wystarcza.
Nie było by problemów z sąsiadami gdybyśmy się nawzajem szanowali.Mieszkam na 1 piętrze ,nade mną jest mieszkanie które jest od wielu lat wynajmowane i nigdy nie było specjalnych problemów. Dwa miesiące temu wprowadzili się ludzie z dwójką małych dzieci i zaczął się horror. Te rozwrzeszczane bachory ganiają cały czas tupiąc niemiłosiernie w podłogę. Wcześniej też mieszkali tam ludzie z dziećmi i nie było problemów. Ci kompletnie nie kontrolują swoich dzieci. Byłem u nich zwracałem uwagę i pomogło to na godzine. Tylko mi nie mówcie że dzieci muszą się wyszaleć, i że musze przeprowadzić się do domu, bo to właśnie tacy ludzie ,którzy nie potrafią uszanować innych mieszkańców powinni kupić sobie dom i dać innym żyć w spokoju. Nie ma dla mnie znaczenia czy w sufit wali mi kopytami rozpuszczony bachor czy staruszka swoją laską czy balkonikiem ,trzeba pamiętać ,że pod nami ktoś mieszka i może mu to przeszkadzać.
Zgadzam się w 100%. Też mam nad głową małżeństwo z dwójką dzieci, które biegają, skaczą, walą w kaloryfery, rzucają różnymi przedmiotami, drą się niemiłosiernie. Ja powoli tracę zmysły, a oni na prośbę o uszanowanie mojego spokoju skaczą razem z dziećmi, żeby mi dopiec. Niestety nie bardzo wiem co mogę więcej zrobić, usłyszałam już od nich, że to są przecież dzieci, że ich nie zwiążą, że muszą się wybiegać (tylko dlaczego u licha nie na dworze?). Nie zapomnieli również wspomnieć, żebym się wyprowadziła jak mi się nie podoba. Dodam jeszcze, że mieszkam w tym mieszkaniu od 25 lat, a oni wprowadzili się 1,5 roku temu. Wcześniej nie było żadnych problemów, ponieważ na wzajem z sąsiadami szanowaliśmy swoje prawo do spokoju we własnych mieszkaniach. Obecnie jestem w rozsypce, dzieci często wstają o 5 rano i urządzają przebieżki w butach, ja chodzę późno spać, bo taki ma tryb funkcjonowania, wynikający często z wielu obowiązków. Zarówno oni, jaki i ja, jesteśmy właścicielami swoich mieszkań, płacimy taki sam czynsz, jednak im mieszka się wygodnie, ja natomiast od pewnego czasu popadam w depresję. Ja naprawdę rozumiem i szanuję to, że ludzie mają dzieci, ale na Boga, jak można tak traktować drugiego człowieka. Przecież dzieci można zająć na tysiąc sposobów, nie muszą to być sprinty po mieszkaniu. W moim otoczeniu jest wiele dzieci, jednak ich rodzice pierwszym czego uczą jest szacunek do drugiego człowieka. Przepraszam za ten przydługi wywód, wiem, że nie wnosi nic do dyskusji, miałam napisać dwa słowa, ale mnie poniosło. Pozdrawiam
Oczywiście, nas kiedyś uczono, że trzeba się liczyć z sąsiadami, a teraz młode pokolenie liczy się tylko ze sobą, inni nie istnieją dla nich - oczywiście do czasu, kiedy oni będą starzy i wtedy okaże się, że mają te same problemy, co Ty teraz. Ale na to trzeba jeszcze poczekać.
Pozostaje tylko życzyć im z całego serca, by na stare lata zrozumieli, co to znaczy mieć uciążliwych sąsiadów! By mieli jak najgorszych!!!
Pozostaje tylko życzyć im z całego serca, by na stare lata zrozumieli, co to znaczy mieć uciążliwych sąsiadów! By mieli jak najgorszych!!!
Problem tkwi w rodzicach ,dla których ich dziecko jest pępkiem wszechświata,może robić wszystko na co ma ochote ,a spróbuj zwrócić mu uwagę to obrzucą cie obelgami ,że śmiesz czepiać jego dziecka. Taką postawę widzę u bardzo wielu moich znajomych,taki bachor gdy podrośnie i będzie miał z siedemnaście lat da "popalić" swoim rodzicom,bo nie będzie nauczony szanować innych. Ja będe swoich sąsiadów wychowywał waleniem w sufit i rury ,może są na tyle rozgarnięci ,jak pies Pawłowa i zrozumieją zależność -tupiący bachor=walenie w rury
Brrrrrawo! Walimy w rury, żeby pokazać własną głupotę czy jak? Kiedyś musiałem wywiercić kilka dziur pod listwy podłogowe (godzina ok 19-19.30) i oczywiście niedorobiony sąsiad z dołu zaczął mi walić w kaloryfery i drzeć japę, że jest późno i mam przestać wiercić. No to co mi pozostało? Złapałem za telefon i zadzwoniłem na policje, że wali w rury, wydziera się, itd. Jednego żałuję - nie widziałem jego miny jak pukała policja ;]
Mam podobny problem. Zupełnie nie wiem, co robić, bo próby porozumienia z sąsiadami nic nie dały. Wspólnota "umywa" ręce i odsyła na policję. Policja nie czuje się kompetentna i tak w kółko. We własnym mieszkaniu nie mam spokoju lub chodzę w zatyczkach do uszu. Chcąc nie chcąc żyję życiem tej upiornej rodziny. To straszne, że prawo jest praktycznie bezradne i ludzie całkowicie bezkarnie mogą zatruwać życie innym.
O proszę. To identycznie jak u mnie, z tym że ja mieszkam NAD taką rodzinką. Skoro u nas słychać te hałasy i wiem, że słyszą je sąsiedzi z parteru(!), to co dopiero przeżywają lokatorzy, którzy mieszkają bezpośrednio pod nimi... Zero szacunku do innych...
Człowieka ze wsi wyprowadzisz, wsi z człowieka nigdy...
Człowieka ze wsi wyprowadzisz, wsi z człowieka nigdy...
Jeśli jest to odpowiedź do mojego postu to zupełnie jej nie rozumiem, pasowałaby raczej jako odpowiedź dla moich sąsiadów. Nie mieszkam w buszu? No właśnie wiem, dlatego żyję tak, żeby innym nie uprzykrzać życia, a w buszu żyją dzikie zwierzęta. Żyj i daj żyć innym? Przepraszam? Ktoś wali mi nad głową, ja proszę tylko o to, żeby nie walił, więc nie daję żyć walącemu? Czy zasada daj żyć innym obowiązuje tylko tych mieszkających pod spodem? Czy mieszkający na górze są z niej zwolnieni? Wprost nie mieści mi się to w głowie.
Mnie nękał stary dziad i jego żona , przeszkadzała mu nawet spuszczana woda , ale kiedy mnie postraszył , że gdyby był młodszy to..... powiedziałem co bym mu zrobił gdyby był młodszy i się uspokoił i jego żona też , póżniej zaminiłem mieszkanie i sasiedzi poniżej też dziadkowie i tamtego znajomi stwierdzili , ze nas wogóle nie słychać , pan z którym się zamieniliśmy zmarł ,a na to wprowadzili sie małolaci i wówczas dopiero doświadczył co oznacza impreza :):) kilka razy w tygodniu :):) i kolesie po kikunastu piwkach do rana :):)
jest takie pojecie w prawie jak STALKING.
Wszelkie konfrontacje z tym panem staraj sie dokumentowac : albo na pismie, albo dyktafonem, albo kamerą (monitoring osiedlowy tez dobry).
Nie informuj go o nagrywaniu rozmów: jako osoba prywatna (a nie firma) nie musisz nikogo o tym informowac, dodatkowo w celach procesowych masz prawo zbierac takie dowody.
Zapisuj daty, godziny, swiadków, w jakiej okolicznosci odbyla sie konfrontacja (skąd i gdzie sie wtedy udawalas, winda, dzieci etc,czy delikwent byl opryskiliwy, jakich uzywal słów, co sugerował).
Dla sadu wystarczy okolo 4-6 miesiecy takiego natarczywego nękania by zasądzic gosciowi zakaz zbliżania sie do danej osoby i grzywnę.
Bardziej natarczywe bądź agresywniejsze działania sąsiada mogą poskutkowac karą pozbawienia wolnosci do lat 3 w zawieszeniu lub bez zawieszenia (jesli był uprzednio karany i ma złą opinię)
Wszelkie konfrontacje z tym panem staraj sie dokumentowac : albo na pismie, albo dyktafonem, albo kamerą (monitoring osiedlowy tez dobry).
Nie informuj go o nagrywaniu rozmów: jako osoba prywatna (a nie firma) nie musisz nikogo o tym informowac, dodatkowo w celach procesowych masz prawo zbierac takie dowody.
Zapisuj daty, godziny, swiadków, w jakiej okolicznosci odbyla sie konfrontacja (skąd i gdzie sie wtedy udawalas, winda, dzieci etc,czy delikwent byl opryskiliwy, jakich uzywal słów, co sugerował).
Dla sadu wystarczy okolo 4-6 miesiecy takiego natarczywego nękania by zasądzic gosciowi zakaz zbliżania sie do danej osoby i grzywnę.
Bardziej natarczywe bądź agresywniejsze działania sąsiada mogą poskutkowac karą pozbawienia wolnosci do lat 3 w zawieszeniu lub bez zawieszenia (jesli był uprzednio karany i ma złą opinię)
Widzę,że większość wpisów jest przeciwko starszym ludziom.Ponieważ moi rodzice mieli problem z sąsiadami przez kilka lat pozwolę stanąć w obronie starszych ludzi.Nie jest to kulturalne w ogóle źle wyrażać o starszych.Tym ,którzy to czynią przypominam ze tez będą w podobnym być może wieku Małżeństwo z 2 dzieci mieszka nad moimi rodzicami.Akustyka w betonowym bloku przeogromna.Rzeczywiście uciążliwe są późne kąpiele prawie nocne trzaskanie drzwiami czy głośne rozkładanie kanapy. Nastoletni chłopiec potrafił jeździć na rolkach w ciągu dnia nad ich głową.Wrażliwość starszego człowieka jest zazwyczaj inna niż osoby młodszej.Proszę mi wierzyć po licznych interwencjach udało się osiągnąć względny spokój.Każdy człowiek ma prawo do tzw miru domowego.jest to pojęcie prawne. I nie chodzi tu tylko o ciszę nocną. Jestem oburzona wszystkimi negatywnymi opiniami na tym forum tym bardziej ,że starsi ludzie nie zawsze skutecznie się bronią
Wie Pani, ja nie jestem starszą osobą. Mam dwójkę dzieci w wieku kilkunastu lat. Mamy starsze osoby jako sąsiadów "z dołu". Uczę dzieci już od wielu lat, iż tupanie na mamę lub na siostrę to kara dla sąsiada. Biorą to pod uwagę. Kiedy coś im spadnie lub trzasną drzwiami przepraszają domowników. Kiedyś spotkały sąsiadkę na klatce schodowej i przeprosiły za wczorajsze tupanie z kuzynami (były urodzinki...) - była wzruszona. Wiem, że takie rzeczy da się dzieciom wyjaśnić i załatwić pozytywnie. Posiadanie dzieci nie powinno usprawiedliwiać uciążliwości sąsiedzkiej.
Jestem matką dwójki dzieci, nad moim mieszkaniem mieszka starsze małżeństwo które opiekuje się wnukami. Dzieci jeżdżą na hulajnodze, biegają skacza, przewracają krzesła. Sąsiedzi mają płytki na podłodze na całej powierzchni mieszkania co dodatkowo pogorszyło akustykę, słyszę ich każde słowo. Na nasze głośne komentarze w moim mieszkaniu aby byli ciszej, sąsiedzi skakali z wnukami i uderzali szczotka w podlogę- oczywiście zlosliwie(mieszkam tu 30 lat nikt nie będzie mi zwracał uwagi) Nie pomogły prośby aby zwrócić uwagę dzieciom żeby nie biegały, propozycja kupienia nowego dywanu takiego jak sobie wybiorą, aby wyciszyć podłogę, kapci takich jakie dzieciaki sobie wybiorą, nawet oficjalna prosba wywieszona na klatce(dostaliśmy informację że mamy się wyprowadzić) zignorowane były prośby aby posłuchali u nas w mieszkaniu jak jest głośno.
To są dzieci muszą biegać- jedyny argument.
Mam.dzieci w podobnym wieku i mam sąsiadów pod moimi mieszkaniem, pytam czy nas słychać nigdy sąsiadka nie zwróciła mi nigdy uwagi mówi że wszystko jest ok (zadbałam o dodatkowa izolację podlogi, upominam dzieci aby nie biegały, skakały ze względu na bezpieczeństwo dzieci i szacunek do innych mieszkańców.) Rozważałam wyprowadzkę ze względu na to że nie dało się mieszkać w takich warunkach. Pewnego dnia wezwałam policje po tym jak mieliśmy nad głową wyścigi dzieci przez ok 4 godziny bez przerwy, po interwencji było jeszcze gorzej. Drugiego dnia było jeszcze glosniej, też wezwałam policje i od tej pory mam spokój. Wygrał wstyd przed tym co ludzie powiedzą.
Nie wiem na jak długo to przyniesie efekt, jestem zabijana wzrokiem codziennie na klatce ale cóż komfort psychiczny i poczucie bezpieczeństwa we własnym mieszkaniu zdecydowanie to rekompensuje.
To są dzieci muszą biegać- jedyny argument.
Mam.dzieci w podobnym wieku i mam sąsiadów pod moimi mieszkaniem, pytam czy nas słychać nigdy sąsiadka nie zwróciła mi nigdy uwagi mówi że wszystko jest ok (zadbałam o dodatkowa izolację podlogi, upominam dzieci aby nie biegały, skakały ze względu na bezpieczeństwo dzieci i szacunek do innych mieszkańców.) Rozważałam wyprowadzkę ze względu na to że nie dało się mieszkać w takich warunkach. Pewnego dnia wezwałam policje po tym jak mieliśmy nad głową wyścigi dzieci przez ok 4 godziny bez przerwy, po interwencji było jeszcze gorzej. Drugiego dnia było jeszcze glosniej, też wezwałam policje i od tej pory mam spokój. Wygrał wstyd przed tym co ludzie powiedzą.
Nie wiem na jak długo to przyniesie efekt, jestem zabijana wzrokiem codziennie na klatce ale cóż komfort psychiczny i poczucie bezpieczeństwa we własnym mieszkaniu zdecydowanie to rekompensuje.
Ja jestem młodą osobą, z dziećmi, z psem.
WIEM, życie mnie nauczyło, mieszkając w bloku 4-piętrowym na Przymorzu, ze tacy ludzie jak Ty, NIE są bez winy!!!!!!!!!!!!
Chcesz imprezować ze znajomymi? Masz kawiarnie, dyskoteki, puby itd, dlaczego sąsiad ma brać w tym udział??????????????
Właśnie mam takich sąsiadów, którzy tez czasami robią imprezy. U mnie w domu wtedy nawet telewizji nie można słuchać. W soboty przez pól dnia od rana leci na cały regulator muzyka, w naszym mieszkaniu ciężko jest rozmawiać- a o wypoczynku nie ma mowy!!
Ktos powie,ze w dzień można wszystko guzik prawda! Można tyle ile nie zakłóca spokoju innym sąsiadom.
Moje dzieci nauczyłam, ze bieganie jest fajne, ale na podwórku. Pies mój jest nauczony, by nie szczekać bez powodu- bo ktoś przejdzie, bo ktoś rozmawia na korytarzu.
Mozna nauczyć się kultury i poszanowania dla drugiego człowieka, ale jak burak przyjeżdża ze wsi, gdzie mordy się drze, trzaska drzwiami, imprezuje, to ma w 4 literach innych. Bo różnica jest wielka miedzy życiem w domu jednorodzinnym a blokiem. Niestety żaden burak tego nie pojmuje.
Zatem podkreślam, ze nie wierzę iż jesteś bez winy. Masz gdzieś innych, bo zapatrzona jesteś tylko w czubek własnego nosa.
Wierzę, ze sąsiad może być upierdliwy i lubi donosy- ale popatrz prawdzie w oczy- nie miałby powodu, nie pisałby skarg.
WIEM, życie mnie nauczyło, mieszkając w bloku 4-piętrowym na Przymorzu, ze tacy ludzie jak Ty, NIE są bez winy!!!!!!!!!!!!
Chcesz imprezować ze znajomymi? Masz kawiarnie, dyskoteki, puby itd, dlaczego sąsiad ma brać w tym udział??????????????
Właśnie mam takich sąsiadów, którzy tez czasami robią imprezy. U mnie w domu wtedy nawet telewizji nie można słuchać. W soboty przez pól dnia od rana leci na cały regulator muzyka, w naszym mieszkaniu ciężko jest rozmawiać- a o wypoczynku nie ma mowy!!
Ktos powie,ze w dzień można wszystko guzik prawda! Można tyle ile nie zakłóca spokoju innym sąsiadom.
Moje dzieci nauczyłam, ze bieganie jest fajne, ale na podwórku. Pies mój jest nauczony, by nie szczekać bez powodu- bo ktoś przejdzie, bo ktoś rozmawia na korytarzu.
Mozna nauczyć się kultury i poszanowania dla drugiego człowieka, ale jak burak przyjeżdża ze wsi, gdzie mordy się drze, trzaska drzwiami, imprezuje, to ma w 4 literach innych. Bo różnica jest wielka miedzy życiem w domu jednorodzinnym a blokiem. Niestety żaden burak tego nie pojmuje.
Zatem podkreślam, ze nie wierzę iż jesteś bez winy. Masz gdzieś innych, bo zapatrzona jesteś tylko w czubek własnego nosa.
Wierzę, ze sąsiad może być upierdliwy i lubi donosy- ale popatrz prawdzie w oczy- nie miałby powodu, nie pisałby skarg.
Moja Sąsiadka (żeby nie było - mieszkająca 3 piętra niżej, prawie w moim wieku, zawsze się lubiłyśmy, co jakiś czas kawkowałyśmy itd.) swego czasu też wystawiała swoje buty na klatkę :] tak po całym tygodniu stania ich na klatce zrobiłam Jej kawał i ustawiłam po 1 bucie na różnych piętrach ;P
Sytuacja powtórzyła się 2 razy i R. zaniechała wystawiania butów ;) oczywiście wiedziała, że to ja :] i dla "jaj", a nie złośliwie :)
Sytuacja powtórzyła się 2 razy i R. zaniechała wystawiania butów ;) oczywiście wiedziała, że to ja :] i dla "jaj", a nie złośliwie :)
A co usprawiedliwia chamstwo młodych ludzi? Nic ,tak samo jak nic nie usprawiedliwia chamstwa starych. To bez znaczenia cham to cham. Dla mnie pozwalanie dzieciom biegać , tupać ,wydzierać się ,trzaskać dzwiami w mieszkaniu to chamstwo,bo zakłuca innym spokój. Od tego są rodzice,aby przypilnować swoich dzieci. Oczywiście zdarzają się ludzie ,którym przeszkadza jak sąsiad pierdnie i to jest przegięcie,bo przecież trzeba normalnie żyć.
Ja miałam prze kilka lat duży problem z sąsiadami. Niestety pani i pan, którzy tam mieszkali nadużywali alkoholu, więc po niedługim czasie z mieszkania zaczął dobiegać nieprzyjemny zapach, pojawiły się karaluchy (czasami drzwi zostawiali otwarte i widać było, że mieszkanie jest w opłakanym stanie). Jednak najgorsze było, kiedy odłączyli im prąd, wtedy palili świeczkami i tylko strach, że zasną i wszystko pójdzie z dymem. Po jakimś czasie ich eksmitowali i teraz mieszka tam miła, starsza pani,ale ile człowiek się najadł strachu...
kilka postów wyzej opisałam naszą sytuację. ostatnio rozmawiałam z nowo wprowadzoną sąsiadką, która podzieliła moje zdanie na temat sąsiadów z piętra. wręcz powiedziała cyt." nie mogę patrzeć już na tę jej mordkę" ;) no może trochę dosadniej to ujeła. Ostatnio nakryła ją na nasłuchiwaniu pod drzwiami , bo ktos wiercił. Cala klatka jest zawalona kartkami typu: zabrania sie hałasowania bla, bla..... Noż kurdę- jak sąsiedzi mają urządzić nowe mieszkania? Przypominam: beton i gołe sciany. My już swoje zrobilismy, ale szlag mnie trafia jak ci ludzie manipulują administracją. Myślałam, zeby zadzwonić do administratora i porozmawiać na temat tych karteczek, bo to wygląda komicznie- jak ktoś obcy przychodzi to puka się w czoło widząc to. Ostatnio w regulaminie ktos podkreślił na czerwono punkt dot. hałasowania i remontów, a 2 dni pozniej powiesił 2 kartki mówiące o tym samym- jakby chciał dac sąsiadom cos do zrozumienia. Wewn. regulamin mowi ze po 19 zakaz hałasowania. Nikt w pozniejszych godzinach nie wierci, ale do tych jełopów to nie dociera, chcą chyba sobie podporzadkować cały budynek. Ja mam malutkie dziecko i absolutnie rozumiem wszelkie prace remontowe, a te trwaja od rana do godz. 19. Wiem, ze wkrotce sie skonczą, ale ci ludzie doprowadzą mnie do szału- chciałabym dac im jakąs nauczkę, ale dziecinnie nie bede się bawić w przyklejanie kartek na drzwi tak jak oni to tylko potrafią. Moze ktos ma jakis pomysł? Powiedziec administratorowi, ze niektorzy lokatorzy nie zyczą sobie takich karteczek, bo nie jestesmy idiotami? Nie wiem jak to rozwiazac a czeka nas jeszcze conajmniej 30 lat mieszkania obok tych ewenementów....
Ja mam problem z sąsiadami pietro niżej. Blok z cegly z lat 50tych z kominami z gory do dolu. Jak na parterze kichną to na 4 pietrze mowia na zdrowie.Akustyka okropna wszystko slychac. Sąsiada z dolu przeszkadza wszystko. po mieszkaniu nie mozna chodzic bo podloga skrzypi. Podloga zostala wymieniona a im dalej skrzypi. Po tymi sasiadami jest rodzina gdzie sie bija i pija to nie pojdzie i nie zwroci im uwagi bo zostanie zjechany a nas sie czepia.Nie jestem nocnym markiem i zwykle o2-3 w nocy spie a sasiad robil nam takie pobudki ze u nas sa imprezki. Niedociera do nich ze imprezka jest w sasiednie kladce nad nami. Wszedzie polozylam dywany, robil mi sasiad awantury ze kot chodzi w nocy po mieszkaniu. Wtedy nie wytrzymalam a jestem spokojnym czlowiekiem z powiezialam mu pare slow do sluchu postraszylam policja ale podzialalo na krotko. Ja rozumiem ze starsi ludzie nie moga spac i nasluchuja co sie dzieje w bloku ale ten moj to ma jakies omomy sluchowe. W koncu sprzedalam mieszkanie ale z tego co slyszalam nowym lokatorm tez zyc nie daje.
również mieszkam w nowym bloku. Wszystkie mieszkania praktycznie zamieszkane i wyremontowane. Jeszcze słychać wiercenie za scianą, ale to juz końcówka ( chyba ;-)). Partery mają ogródki, a jeden zajmują matrony trzy, od rana do nocy drące ryje pod oknami. Ciągłe posiadówy, DZIEŃ W DZIEŃ, o ile w dzień jakos to zniosę, to nocami jest nie do zniesienia. Administracja chyba nic z tym nie zrobiła, bo zero poprawy. Nie mam zamiaru na noc zamykać u siebie okien, kiedy duchota na dworze. Nie mam zamiaru wysłuchiwać sąsiedzkich dyskusji o 1 w nocy, mam wrażenie, że duskusja toczy sie z moim udziałem. Chcę, zeby moje dziecko nie budziło się co 10 minut przestraszone nagłą salwą śmiechu.
Zwróć uwagę kulturalnie raz, drugi raz.
Za trzecim razem wyjedź na tydzień lub dwa na wakacje. Wypełnij lodówkę browarem zaproś na hatę na ten czas towarzystwo np.studentów, kuzynów tudzież inne małolaty z przykazaniem aby nic nie poniszczyli, by siedzieli na zewnątrz, tudzież okna na oścież i mają przez ten tydzień drzeć ryja w niebogłosy w dzień i noc. Głośna muzyka mile widziana 24/7.
Nie zapomnij ostrzec przed akcją resztę tych normalnych sąsiadów.
Mi się sprawdza zawsze odwrócenie ról.
Za trzecim razem wyjedź na tydzień lub dwa na wakacje. Wypełnij lodówkę browarem zaproś na hatę na ten czas towarzystwo np.studentów, kuzynów tudzież inne małolaty z przykazaniem aby nic nie poniszczyli, by siedzieli na zewnątrz, tudzież okna na oścież i mają przez ten tydzień drzeć ryja w niebogłosy w dzień i noc. Głośna muzyka mile widziana 24/7.
Nie zapomnij ostrzec przed akcją resztę tych normalnych sąsiadów.
Mi się sprawdza zawsze odwrócenie ról.
Niestety nie mam takiej możliwości- w 3 mieście jestem nowa, z dala od rodziny i znajomych, no i mam malutkie dziecko. zresztą odnoszę wrażenie, że na nie to by nie podziałało. Co do reszty sąsiadów- podobne patologie jak one są przez nie werbowane na piwko, czy dwa i koło się zamyka. Ja mam to nieszczeście mieszkać nad nimi, ale sąsiadka z drugiej strony bloku też je słyszy. Za następną imprezą chyba wyleje im wiadro wody na te blond łby.
też nie głupie rozwiązanie, można by obornik rozrzucić , albo świeże mięsko w meble ogrodowe zainstalować. Mieszkając nad nimi masz tyle możliwości aby im się odpłacić że nie chciałabym być w ich skórze....tylko ty i twoja fantazja. Wolnoć tomku w swoim domku działa w obie strony. Może nie tak ostentacyjnie z wiadra ale nie żałuj wody i mów że obficie kwiatki podlewasz :D
Jak ktoś jest SWOŁOCZ a ty nie to bardzo trudny problem do rozwiązania. Jego cel to wykonczyc cie psychicznie. Ja mam taki problem z idiota sąsiadem. Na kazdą obrazliwa zaczepke brakuje mi odpowiedzi.Nie chce się rozpisywać z tym problemem ale naprawdę jest dużo idiotow na tym swiecie aby dokuczać sąsiadom którzy sa pogodni a tak naprawdę tez mamy problemy.
PS
Duzo jest ciekawych wypowiedzi powyżej.Troche nawet się uspokoiłam chociaż problem jest nadaj .No może jutro będzie lepiej bo przecież kij ma dwa konce.Pozdrawiam serdecznie z AU
PS
Duzo jest ciekawych wypowiedzi powyżej.Troche nawet się uspokoiłam chociaż problem jest nadaj .No może jutro będzie lepiej bo przecież kij ma dwa konce.Pozdrawiam serdecznie z AU
Mam problem z sąsiadką. Przez 5 lat był absolutny spokój, ale niedawno inna sąsiadka wyjechała do USA i zostawiła mi klucze do jej mieszkania. Tamta pani mieszka pod nią i twierdzi, że nie ogrzewam mieszkania sąsiadki, a przez to ona marznie. Udowadniałam jej, że piec jest włączony (grzeję na 19,lub 20 stopni), mieszkanie jest puste, więc trudno, żebym ogrzewała je na 25 stopni. Ona twierdzi, że przeze mnie marznie, złożyła skargę na mnie do spółdzielni... Wytłumaczyłam się, spółdzielnia przyznała mi rację. Sąsiadka nie zaprzestała nękania, wezwała policję, gdy przyszła do mnie 4 znajomych i rozmawialiśmy tylko, przy wyłączonym telewizorze, przy winku i sałatkach. Głośno nie było, zwykłe rozmowy i wiadomo, trochę się śmialiśmy. Policjanci nawet byli zdziwieni, tylko mnie pouczyli, bo nie było podstaw do mandatu. Jest mi przykro, bo konflikt rozpoczął sie od tego sezonu grzewczego, ja robię przysługę innej osobie opiekując się jej mieszkaniem a jeszcze mi się dostaje i mam wroga w człowieku... Teraz doniosła do Urzędu Skarbowego, że mamy z mężem za dobre samochody (ja nauczyciel, mąż dentysta)... znów musiałam się tłumaczyć, bo ten super samochód, którym jeździłam ponad miesiąc był zastępczym, bo ktoś mnie stuknął na parkingu... Ale ona tego nie wiedziała, i doniosła, że za szybko się wzbogacamy :) Co robić? Kocham to mieszkanie, to miejsce, nie chcę się wyprowadzać, ale boję sie, że zacznie nam niszczyć życie... jestem wychowawca nauczycielem i to naprawdę niekomfortowe, kiedy przychodzi do ciebie policja do domu...
My mieliśmy podobna sytuacje jak mieszkaliśmy na Przymorzu, pod nami mieszkał starszy Pan, wyjątkowo zgryzliwy i złośliwy. Zaczął nas nachodzić i robic awantury, walił nam po rurach, wyczekiwał pod klatka żeby na nas nawrzeszczeć... czepiał sie jakiś wymyślonych rzeczy. W końcu dostaliśmy wezwanie do SM bo napisał na nas donos na 4 strony formatu a4 czego on tam nie nawypisywał.. że ja niby biegam w drewniakach po nocach po klatce, że walę młotkiem w podłogę... psychol normalnie... w Spóldzielni Pan tylko sie śmiał bo na poprzednich lokatorów podobne rzeczy wypisywał wiec juz mu nie wierzyli, zreszta żaden z sąsiadów nie potwierdził tego co nam zarzucał. Skończyło się na tymże mąz dopadł go w piwnicy i po męsku mu wytłumaczył żeby sie od nas odczepił... poskutkowało:) poza tym złożyliśmy na [policje oskarżenie o uporczywym nękaniu i pomówieniach, z tego co wiem dzielnicowy przemówił mu do rozsądku i przestał nas nękać! I myśle że to samo powinnas zrobić... złożyć skargę do dzielnicowego o uporczywe nękanie i pomówienia, to działa! Bo takie starsze osoby to najchetniej na głowy by nam wlazły!
A dlaczego sąsiadka ma ogrzewać jej mieszkanie?Jak sąsiadce się będzie chciało siedzieć w zimnym mieszkaniu,to nie może bo na dole będzie za zimno?To sąsiedzi mają decydować jaką kto ma temperaturę w mieszkaniu?
Przecież nie musisz nawet dwudziestu stopni utrzymywać jak nikogo tam nie ma.
Ze skarbówki pytali na podstawie donosu?
Przecież nie musisz nawet dwudziestu stopni utrzymywać jak nikogo tam nie ma.
Ze skarbówki pytali na podstawie donosu?
Niestety, z tym ogrzewaniem jest tak, że trzeba ogrzewać, nawet puste mieszkanie. Przynajmniej takie ma przepisy nasza spółdzielnia, z tym że w regulaminie jest napisane, że wymagane jest 16 stopni. Ja teraz ogrzewam nawet na 18, ale i tak się czepia. Tak, Skarbówka odezwała się na podstawie donosu, są szybsi niż błyskawica... nie wiem, czy mają obowiązek sprawdzać donosy czy co, ale dzwonili chyba natychmiast po jej telefonie, dwa dni po tym spotkaniu ze znajomymi do którego wezwała policję...
Witam. Od 7 lat męczę się z sąsiadką "wariatką". Bezpodstawne wzywanie Policji do dla mnie codzienność. Przyjeżdżają, wzruszają ramionami, albo się śmieją, niektórzy współczują i nic. Była nawet rozprawa w sądzie. Byłam świadkiem pomocniczym policji i nic....Opieka społeczna mnie zbywa, dzielnicowy nie ma czasu. Bezradność. Co się dzieje w Polsce!!!
Mam nadzieję , że tak źle to nie będzie. Sąsiadeczka moja ma papiery na głowę. Ona jest "mądrą wariatką". Po kilku wymianach zdań ze mną mnie nie zaczepia. Niestety mam dwójkę dzieci i teraz ich nachodzi gdy mnie nie ma w domu. Czy to jest normalne? Szczerze życzę wszystkim tym , którzy sądzą iż problemy z sąsiadami to jedynie wymysł o spotkanie tak "Uprzejmego sąsiada" na swojej drodze.
Nie powinnaś na to pozwalać, zgłoś oficjalne oskarżenie na policji u dzielnicowego o uporczywe nękanie, to jest karalne!!! Ja rozumiem co to znaczy bo miałam z takim starym sąsiadem ubekiem do czynienia, oskarżenie na policji u mnie podziałało, no i mój mąz raz nie wytrzymał i dopadł go w piwnicy i mu wytłumaczył że ma nam dać spokój... tak po męsku... poskutkowało bo sie odczepił.
Policja powiedziała, że powinnam z kodeksu cywilnego. Sama nie dam radę, a na adwokata mnie nie stać. Policja oskarżyła ją o bezpodstawne wzywania, ale mnie nie poinformowano o wyniku sprawy. Sąsiadeczka ma troszeczkę pieniążków i na rozprawie była z adwokatem. opieka społeczna jak poszłam zgłosić problem kazała napisać pismo, bo oni nie interweniują na takie słowne donosy. ponoć wszyscy ją wszędzie( tę wariatkę ) znają i nie mogą z nią nic zrobić. Jak zgłosiłam to dzielnicowemu to gdy do niej przyszedł, a ona go nie wpuściła do domu, bo nie była z nim umówiona to on poszedł i po sprawie. Nie rozumiem o co chodzi? Czy musi się coś nie daj Boże stać, aby później wszyscy byli zaskoczeni ?!
Nie jesteś z tym sama autorko. Ja miałam nastepującą sytuację 5.01.2015 Wyskoczyłam z domu do sklepu, bo zachciało mi się czegoś słodkiego. Nie doszłam. W drodze dorwał mnie ojciec sąsiada - niby emeryt, starszy człowiek, a wielki jak szafa gdańska i silny (czego skutki odczuwałam bity tydzień na swoim ciele).
Dopadł mnie z oskarżeniem, że powiadomiłam 4.01.2015 policję twierdząc iż jego syn bije swoje dzieci. Wszystko ładnie, pięknie tylko w porze rzeczonego wezwania byłam poza domem, bez mojego smartfona w kieszeni. Zostałam zwyzywana od suk, blerw, szmat, dz...wek. Kiedy zapytałam czy już skończył i może się wyeliminować oraz czy jego syn potrzebuje adwokata - zostałam skopana, następnie usiadł na mnie i zaczął mnie dusić ze słowami "ja Cie dz...wko nauczę szacunku!" Gdyby nie ludzie, którzy się zbiegli widząc z balkonów (policja tez była) co ten człowiek wyczynia, prawdopodobnie nie żyłabym. Brzmi nieprawdopodobnie - ale tacy bywają starsi ludzie.
A tak między Bogiem a prawdą - gdybym chciała wezwać policję: zrobiłabym to dawno. Wnuki tego furiata (5 lat i 2 lata) są nieznośne. Piszczą, wrzeszczą, walą zabawkami. Przysięgam, ja w tym wieku byłam mniej problematyczna. Potrafiłam spokojnie usiąść na tyłku i godzinami bawić się lalkami czy przeglądać książeczki. Umiałam uszanować to, że w bloku nie mieszkam sama, a także że sąsiedzi potrzebują wypoczynku. Finał historii był taki,że leżałam w szpitalu.
Dopadł mnie z oskarżeniem, że powiadomiłam 4.01.2015 policję twierdząc iż jego syn bije swoje dzieci. Wszystko ładnie, pięknie tylko w porze rzeczonego wezwania byłam poza domem, bez mojego smartfona w kieszeni. Zostałam zwyzywana od suk, blerw, szmat, dz...wek. Kiedy zapytałam czy już skończył i może się wyeliminować oraz czy jego syn potrzebuje adwokata - zostałam skopana, następnie usiadł na mnie i zaczął mnie dusić ze słowami "ja Cie dz...wko nauczę szacunku!" Gdyby nie ludzie, którzy się zbiegli widząc z balkonów (policja tez była) co ten człowiek wyczynia, prawdopodobnie nie żyłabym. Brzmi nieprawdopodobnie - ale tacy bywają starsi ludzie.
A tak między Bogiem a prawdą - gdybym chciała wezwać policję: zrobiłabym to dawno. Wnuki tego furiata (5 lat i 2 lata) są nieznośne. Piszczą, wrzeszczą, walą zabawkami. Przysięgam, ja w tym wieku byłam mniej problematyczna. Potrafiłam spokojnie usiąść na tyłku i godzinami bawić się lalkami czy przeglądać książeczki. Umiałam uszanować to, że w bloku nie mieszkam sama, a także że sąsiedzi potrzebują wypoczynku. Finał historii był taki,że leżałam w szpitalu.
Witam.Ja mam podobny problem,ale Wy jesteście w o tyle lepszej sytuacji,ze wiecie kto wam "dobrze"życzy.Ja niestety nie wiem. Przeprowadziłam się 2 lata temu na wieś z miasta,sprzedałam mieszkanie.mieszkanie. Mieszkaliśmy sobie nie wadząc nikomu,ponieważ nie znaliśmy nikogo,nie udzielaliśmy się za bardzo.Dwa miesiące temu otworzyłam drzwi policji i jakie było moje zdziwienie kiedy zaczęli pytać mnie gdzie przebywa mój ojciec(postanowi wykupić sobie miejsce w domu opieki),gdzie jest moja córka(wyprowadziła się po pól roku mieszkania z nami ze względu na prace).Policja oświadczyła mi,ze dostali donos do prokuratury,ze giną moi współmieszkańcy,nie widać ojca i córki i ze ten ktoś prosi o interwencje bo inaczej pójdzie do mediów. Uśmiałam się tylko i policja tez,dałam spokój,poza tym nie wiedziałam kto taki donos złożył.Jakie było moje zdziwienie kiedy dostałam telefon z OPS z którego korzystam.Pani,która zajmuje się moim terenem powiedziała,ze był u niej jakiś starszy pan z mojej wsi i stwierdził,ze wykorzystujemy mojego syna 22 letniego,niepełnosprawnego,ze każemy mu zbierać gałęzie na opal itp i ze on nas obserwuje.Dla mnie jest to śmieszne,nie utrzymujemy tu żadnych kontaktów towarzyskich,żyjemy tak,żeby innym nie zawadzać..Nie wiem jak mam na to reagować,poza tym nie wiem kto to wymyśla,kiedy wychodzę patrze podejrzliwie na wszystkich.Niestety ja nie wiem komu zawdzięczać wizyty policji i inne przyjemności,także w sumie mam ręce związane.Pozdrawiam
Posadz tuje itp wokol plotu tak aby te staruchy nie widzialy co robisz na swoim terenie. Mozesz tez zrobic drewniany plot taki ala mur. Kup tez psa. Jak ktos sie zblizy do plotu aby zajrzec przez deski pies podbiegnie poszczeka sploszy sasiada ze WSI a Ty bedziesz widziala z ktorej strony pod plotem ktos Ciebie podglada. Mozesz tez na swoim terenie postawic slupy ( w rogach dzialki) przymocowac kamery i dla zabawy raz na tydzien obejrzec na przyspieszonym tempie czy ktos Ciebie podglada.
Miałem problem z sąsiadami, robili imprezy
jak zaczynali o 20:00 to kończyli 3-5 dni później około 6:00 rano
Policja przyjmowała zgłoszenie o zakłócanie ciszy nocnej ale nie dzwoniłem wcześniej jak 22:45, Bo jak robiłem to tuż po 22:00 to... "pewnie już kończą, niech pan poczeka"
Tak więc pytanie o której te imprezy u Ciebie się odbywają?
Ja jak robiłem imprezę gdzie wiedziałem że chcę grać głośniej muzykę to kilka dni wcześniej poszedłem uprzedzić sąsiadów, przyjęli do wiadomości nie protestowali i na policję nie donosili ale... tak głośną imprezę zrobiłem raz w ciągu 5 lat.
Swoją drogą znam takiego człowieka który irytuje się na sąsiadów "bo klepią kotlety na obiad a przecież mogą w mięsnym kupić rozklepane" (w ciągu dnia).
Z pozostałych wypowiedzi wnioskuję że drażni go/ich wszystko tak więc może jednak są upierdliwi - w takim razie współczuję.
jak zaczynali o 20:00 to kończyli 3-5 dni później około 6:00 rano
Policja przyjmowała zgłoszenie o zakłócanie ciszy nocnej ale nie dzwoniłem wcześniej jak 22:45, Bo jak robiłem to tuż po 22:00 to... "pewnie już kończą, niech pan poczeka"
Tak więc pytanie o której te imprezy u Ciebie się odbywają?
Ja jak robiłem imprezę gdzie wiedziałem że chcę grać głośniej muzykę to kilka dni wcześniej poszedłem uprzedzić sąsiadów, przyjęli do wiadomości nie protestowali i na policję nie donosili ale... tak głośną imprezę zrobiłem raz w ciągu 5 lat.
Swoją drogą znam takiego człowieka który irytuje się na sąsiadów "bo klepią kotlety na obiad a przecież mogą w mięsnym kupić rozklepane" (w ciągu dnia).
Z pozostałych wypowiedzi wnioskuję że drażni go/ich wszystko tak więc może jednak są upierdliwi - w takim razie współczuję.
Ludzie, wbijcie sobie to swoich baniaków że mieszkanie to nie lokal rozrywkowy i nie słuzy do urzadzania imprez. Chcesz sie podrzeć ze znajomymi to zaproś ich do klubu/knajpy i tam krzycz tańcz, a sąsiadom daj żyć w spokoju. Ktoś może rano musi wstać do pracy
Mieszkam w niedużym bloku od 15 lat i nikt nigdy nie przyszedł do mnie ze skarga na hałasy, bo staram sie nie utrudniac ludziom życia. Moja sąsiadka z góry potrafi za to o 22:30 właczyc pralkę albo brać kapiel. na szczęscie nie urządza imprez
Mieszkam w niedużym bloku od 15 lat i nikt nigdy nie przyszedł do mnie ze skarga na hałasy, bo staram sie nie utrudniac ludziom życia. Moja sąsiadka z góry potrafi za to o 22:30 właczyc pralkę albo brać kapiel. na szczęscie nie urządza imprez
W Polsce prawo nie funkcjonuje jak w Niemczech czy Szwajcarii np.i radzić trzeba sobie samemu w ramach prawa,bo uczciwych prawo w Polandi dotyczy.Zaproście kilka razy fajnych chłopaków,niech zobaczą jakie macie ciekawe towarzystwo,które na pierwszy rzut oka widać,że "fajni są"dzielnicowy nie powie wam jak do tej pory żeby z sąsiadami nie zadzierać tylko sąsiadom a oni zapewniam posłuchają.Prawnik w Polsce to wyrzucony pieniądz a efekt "0".Sam mam takiego starego dziada w bloku .Świństwa innym robić,ploty i donosić do pani która jest w zarządzie i razem innym życie utrudniać ile wlezie ale już nie mnie /na razie/ mam nadzieje.
Mam dla Ciebie złą wiadomość.
Nic mu nie zrobisz, a nawet jak wygrasz w sądzie to on dostanie 500 zł wyroku i tyle.
Znam identyczny przypadek w domkach szeregowych.
Kobieta nie lubiąca dzieci pisze na sąsiadów obok wszędzie, MOPS, MOPR , US, UM, wzywa policje za każdym razem jak ktoś wpada. Ma już wyrok.
I co.... Nic.
Policja przyjeżdża, bo jak nie to ona pisze kargę do komendanta, że nie było reakcji.
IMO albo się wyprowadź , albo OKO za OKO.
Nic mu nie zrobisz, a nawet jak wygrasz w sądzie to on dostanie 500 zł wyroku i tyle.
Znam identyczny przypadek w domkach szeregowych.
Kobieta nie lubiąca dzieci pisze na sąsiadów obok wszędzie, MOPS, MOPR , US, UM, wzywa policje za każdym razem jak ktoś wpada. Ma już wyrok.
I co.... Nic.
Policja przyjeżdża, bo jak nie to ona pisze kargę do komendanta, że nie było reakcji.
IMO albo się wyprowadź , albo OKO za OKO.
Takie sprawy zazwyczaj mają drugie dno. Jestem przekonany, że jest jakaś przyczyna jego zachowań. Być może hałas z twojej strony, który popycha go już do desperackich działań by ci dopiec i usadzić skoro normalne sugestie nie docierają.
Skoro masz dziecko to oznacza, że wasze rozsądne zachowanie oznacza masę nadmiernych decybeli. I to jest zazwyczaj główną przyczyną.
Znam życie na tyle, że nic nie dzieje się bez powodu.
A uciążliwość hałasu potrafi człowieka do takiego stanu doprowadzić, że nie będzie przebierał w środkach.
Więc jak już się żalisz to napisz przynajmniej prawdę odnośnie kwestii chociażby hałasu.
Skoro masz dziecko to oznacza, że wasze rozsądne zachowanie oznacza masę nadmiernych decybeli. I to jest zazwyczaj główną przyczyną.
Znam życie na tyle, że nic nie dzieje się bez powodu.
A uciążliwość hałasu potrafi człowieka do takiego stanu doprowadzić, że nie będzie przebierał w środkach.
Więc jak już się żalisz to napisz przynajmniej prawdę odnośnie kwestii chociażby hałasu.
Pamiętaj, że każde wezwanie policji musi być jakoś uzasadnione. Złośliwość to za mało. Sąsiadowi zacząłbym robić sprawy z kodeksu wykroczeń, może to go przekona do spokoju?
Art. 66. Bezprawne wywołanie alarmu
Dz.U.2015.0.1094 t.j. - Ustawa z dnia 20 maja 1971 r. - Kodeks wykroczeń
§ 1. Kto, chcąc wywołać niepotrzebną czynność, fałszywą informacją lub w inny sposób wprowadza w błąd instytucję użyteczności publicznej albo organ ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia,
podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1.500 zł.
§ 2. Jeżeli wykroczenie spowodowało niepotrzebną czynność, można orzec nawiązkę do wysokości 1.000 złotych.
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
Art. 66. Bezprawne wywołanie alarmu
Dz.U.2015.0.1094 t.j. - Ustawa z dnia 20 maja 1971 r. - Kodeks wykroczeń
§ 1. Kto, chcąc wywołać niepotrzebną czynność, fałszywą informacją lub w inny sposób wprowadza w błąd instytucję użyteczności publicznej albo organ ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia,
podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1.500 zł.
§ 2. Jeżeli wykroczenie spowodowało niepotrzebną czynność, można orzec nawiązkę do wysokości 1.000 złotych.
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
Oj, oj....
Czytam te posty i .....o losie....
Ludzie przecież wam jest potrzebny specjalista od głowy.!!!
Polska od transformacji ustrojowej stalkerami stoi !!!
Zakompleksieni, niedowartościowani, zazdrośni, obłudni mali ludzie.
Dokopać innym za wszelką cenę.
Cóż za rady....
Porady jak dokopać, zemścić się na sąsiedzie.
Ot nasz polski wspaniały naród...
A wszyscy bogobojni i tacy moralni...
Niech was wszystkich szlag trafi z tą waszą moralnością Kalego !!!
Czytam te posty i .....o losie....
Ludzie przecież wam jest potrzebny specjalista od głowy.!!!
Polska od transformacji ustrojowej stalkerami stoi !!!
Zakompleksieni, niedowartościowani, zazdrośni, obłudni mali ludzie.
Dokopać innym za wszelką cenę.
Cóż za rady....
Porady jak dokopać, zemścić się na sąsiedzie.
Ot nasz polski wspaniały naród...
A wszyscy bogobojni i tacy moralni...
Niech was wszystkich szlag trafi z tą waszą moralnością Kalego !!!
No ale dlaczego ci panstwo sie nie bronili ? Jest przeciez w polskim prawie na pewno jakis § na pieniacza ! Przeciez to pachnie na kilometr uporczywym nekaniem czlowieka. Jakby tak dostal grzywne do placenia, lub, jeszcze lepiej, do odpracowania przy myciu klatki schodowej i zamiataniu parkingu przed blokiem, to by sie taki jeden z drugim nauczyl dobrych manier !
szczerze współczuję i znam to z autopsji - no może nie na taką skalę o jakiej piszesz, ale mojej rodzinie również sąsiedzi napsuli krwi. Pokoleniowe zwady trwały z 40 lat, rownież policja regularnie przyjeżdżała i były afery o wszystko. Moge ci poradzić aby wszystko nagrywać i iśc po poradę o prawnika. Nic lepszego nie wymyślisz. Czasem jak człowiek ignoruje zaczepki to kiedyś im się znudzi, ale pytanie kto pierwszy nie wytrzyma tej sytuacji, ty czy oni. Tacy ludzie maja zdrowie i zacięcie.
Życie jest zbyt piękne bym traciła je na tłumaczenie garbatemu, że jest garbaty. Mnie jego garb nie przeszkadza dopóki nie kładzie mi go na progu m o j e g o kawałka podłogi.
Wyprowadziłam się. Bogu niech będą Dzięki, że mogłam sobie na to pozwolić, że mogłam ustąpić i wycofać się.
Dzieci lepiej rozwijają się a ja jestem zdrowsza i spokojniejsza, z dala od furgoczących firanek, kaszelków zza ściany i na balkonie, spojrzeń balkonowych strażników i debilnych pytań oraz wulgarnych komentarzy.
Kto chce żyć, niech nie szuka konfliktów i nie daje się w nie wciągać.
Wyprowadziłam się. Bogu niech będą Dzięki, że mogłam sobie na to pozwolić, że mogłam ustąpić i wycofać się.
Dzieci lepiej rozwijają się a ja jestem zdrowsza i spokojniejsza, z dala od furgoczących firanek, kaszelków zza ściany i na balkonie, spojrzeń balkonowych strażników i debilnych pytań oraz wulgarnych komentarzy.
Kto chce żyć, niech nie szuka konfliktów i nie daje się w nie wciągać.
Najgorsza dzielnica i sąsiedzi są na Staniewicza 12a,b,c. Sąsiedzi z 12a. z mieszkań 2,3,5,6,8. Gdynia Pogórze.Rodzina tych osób i 4 facetów którzy sobie włażą do lasu piją w nim. Grożą mieszkańcom lub jednej mieszkańce grożą słownie wszystko chcą wiedzieć znają dane osobowe tej osoby. rozpowiadają plotki o tej osobie. Nikt z tych osób nie poczuwa się za winnego całej tej sytłacji żaden z nich nawet nie ma cywilnej odwagi żeby przeprosić tą osobę. tutaj nic innego ie pomoże jak skierowanie sprawy na policję. Możecie to podać dalej ostrzec innych, lub wnioski same się nasuwają. Możecie również napisać co w o takich rzeczach i ludziach sądzicie. Ludźmi nie da się porozmawiać lub załatwić sprawy polubownie w tą sprawę są zadużo ludzi wciągniętych.
Z taką osobą nie za dużo możesz zrobić, z czasem (o ile już policja tego nie zrozumiała) policja powinna przestać przyjeżdżać na wezwania tego pana. Możesz spróbować jego metod czyli też zacząć mu uprzykrzać życie żeby zrozumiał że tak się nie robi, metoda może naciągana ale ciężko wymyślić coś bardziej rozsądnego
Nasz problem z sąsiadami polega na tym, ze ze spokojnego bloku zaczyna nam się robic akademik. „Stara gwardia” zaczyna wymierać, mieszkania są wynajmowane studentom na pokoje i efekt jest taki ze imprezy od czwartku do niedzieli, puste butelki pod blokiem i ciagłe krzyki z balkonów. Jesteśmy na etapie rozważenie sprzedaży mieszkania bo robi się to nie do zniesienia. Oboje ciężko pracujemy i dom traktujemy jako miejsce odpoczynku a nie słuchania najnowszych kawałków z maksymalnym bassem.
W ogole jak porownam polskiego sasiada z jego odpowiednikiem z zachodu, to ten polski jest bardzo wscibski, zeby nie powiedziec : chorobliwie wscibski. Polacy lubia wszystko wiedziec o innych, do wszystkiego sie wtracac, krytykowac ludzi, jakby ich karmili i ubierali. No slowem : trudno jest wytrzymac z polskimi sasiadami. Ci normalniejsi to sie trafiaja tylko 1 raz na 100. Takie mam zdanie w temacie sasiadow.
No niezłe bzdury opowiadasz. Na Zachodzie masz poprawność polityczną, można oskarżyć cię o byle rasizm, wywalić z mieszkania, byle imigrant może ci podłożyć bombę albo pociąć cię nożem. No świetnie.... WSZĘDZIE DOBRZE, GDZIE NAS NIE MA!
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
Wiecie, sąsiedzi którzy całe dnie spędzają w domu, po prostu nie mają co robić. Ja na początku się skontaktowałem z radcą prawnym z kancelarii http://dubielsawinda.pl/, bo siostra mi poradziła i powiedział, że warto wezwać policję, jak będzie coś się działo. Jeden raz podziałał i na razie jest spokój. Natomiast staram się gromadzić dowody jakichś niewłaściwych zachowań, bo ten pan Sawinda z kancelarii powiedział, że w przypadku naruszenia dóbr osobistych można wnosić o zadośćuczynienie i myślę, że rzeczywiście jakby musieli mi zapłacić, odechciałoby im się od razu kłótni.
Cały Gdańsk ma problem z sąsiadami, czyli Kaszubami. Poseł kaszubski z Domatowa pod Puckiem Kazimierz Plocke ma takie prowokujące nazwisko, nawiązujące do rzezi ludności Gdańska w dniu 13.11.1308 r. Bulla papieska z 1310 r. wspomina o 10 tysiącach ofiar. rzezi dokonali Krzyżacy pod wodzą Heinricha von Plotzke. Nazwiska pana posła Plocke jest ewidentnie antygdańskie.
Na tym przykładzie ponadto ewidentnie widać, że Gdańsk nie jest żadną stolicą Kaszubów i Kaszub. Gdańsk jest stolicą Pomorza Gdańskiego.
Warto jeszcze przypomnieć, że przez całe stulecia miasto Hel było własnością Miasta Gdańska.
Na tym przykładzie ponadto ewidentnie widać, że Gdańsk nie jest żadną stolicą Kaszubów i Kaszub. Gdańsk jest stolicą Pomorza Gdańskiego.
Warto jeszcze przypomnieć, że przez całe stulecia miasto Hel było własnością Miasta Gdańska.
co to ma wspolnego z sasiedzkimi problemami?
Kaszubi sa na pomorskim terenie od wiek wiekow..tyle co i Gdansk liczy
nikt nie mowi ze Gdansk stolica Kaszub jest..a
Koscierzyna ..dla niektorych Kartuzy
Wiekszosc Kaszubow deklarowala sie za Polska..Gryf to organizacja walczaca o wyzwolenie Kaszub spod jarzma okupanta..
radze poczytac
wielu Kaszubow znalo i zna niemiecki
i co z tego...znali i rosyjski
gdyby nie ta umiejetnosc moj dziadek nie obronilby swojej rodziny ani przed jednymi ani przed drugimi
a na Kaszubach soldacy robili gorsze rzeczy niz Niemcy i taka jest nie
sympatia
a fakty historyczne
Nirmcy zabijali a owszem tak samo jak Ruscy ale tu byl wrog a tu "wyzwoliciel"
i takze Ruscy gwalcili co tylko pod reke podeszlo
znane sa historie o ziemiankach w ktorych trzymano i tygodniami kobiety i dziewczeta
Kaszubi sa rozni ..wielu z nich musi zaufac nowemu..ale jak zaufa to ta osoba jest jak w rodzinie
znam bardziej zawistnych gorali..chociaz nie bede siac nieprawdy,ze sa gorski od innych
poza tym wszystkim
jestesmy tu w Gdansku wymieszani
z wszystkich rejonow Polski
generalizowanie nie jest dobre w tym przypadku
patrzy sie jednostke rodzine problem
a nie opluwa cala nacje z powodu kilku przypadkow
Kaszubi sa na pomorskim terenie od wiek wiekow..tyle co i Gdansk liczy
nikt nie mowi ze Gdansk stolica Kaszub jest..a
Koscierzyna ..dla niektorych Kartuzy
Wiekszosc Kaszubow deklarowala sie za Polska..Gryf to organizacja walczaca o wyzwolenie Kaszub spod jarzma okupanta..
radze poczytac
wielu Kaszubow znalo i zna niemiecki
i co z tego...znali i rosyjski
gdyby nie ta umiejetnosc moj dziadek nie obronilby swojej rodziny ani przed jednymi ani przed drugimi
a na Kaszubach soldacy robili gorsze rzeczy niz Niemcy i taka jest nie
sympatia
a fakty historyczne
Nirmcy zabijali a owszem tak samo jak Ruscy ale tu byl wrog a tu "wyzwoliciel"
i takze Ruscy gwalcili co tylko pod reke podeszlo
znane sa historie o ziemiankach w ktorych trzymano i tygodniami kobiety i dziewczeta
Kaszubi sa rozni ..wielu z nich musi zaufac nowemu..ale jak zaufa to ta osoba jest jak w rodzinie
znam bardziej zawistnych gorali..chociaz nie bede siac nieprawdy,ze sa gorski od innych
poza tym wszystkim
jestesmy tu w Gdansku wymieszani
z wszystkich rejonow Polski
generalizowanie nie jest dobre w tym przypadku
patrzy sie jednostke rodzine problem
a nie opluwa cala nacje z powodu kilku przypadkow
My tez mielismy takich cwaniaków piętro niżej - policja potrafila przychodzic do nas o 1 w nocy tylko po to, żeby odkryć że śpimy i jest cisza. W pewnym momencie po prostu sie wkurzylismy i zaczelismy odpowiadać na ogień ogniem, skladajac donosy na owych sąsiadów - zwłaszcza, że święci nie byli i potrafili sie glośno drzeć czy nawet rzucać talerzami. O dziwo od tego czasu nie bylo na nas żadnej skargi. Na szczęście wyprowadzili sie dwa lata temu.
Ja miałem inny problem. Dom przy wiejskim sklepie, a z drugiej strony sąsiad recydywista. Walczyłem, walczyłem i usłyszałem, że tu nic się nie zmieni, przy sklepie pić będą, bo na prywatnym terenie mogą, awantury też będą (raz jeden sąsiad biegał po ulicy z siekierą, drugi - ciągle pijany, z wiatrówką) Nie tylko u nas wandalizm, kradzieże, wybijanie szyb, pobicia. Sprzedaliśmy dom, przeprowadziliśmy się - w końcu spokój, bez stresu mogę wychodzić na ulicę. Czasami wyprowadzka to jedyne wyjście,
5 lat temu wynająłem mieszkanie, czesto puszczalem głośna muzyke, sąsiad z dolu się skarżył i prosił o sciszenie ale ja uważałem że jak jest srodek dnia i nie ma ciszy nocnej mogłem sobie pozwalać. Byłem w dużym błędzie, bo zakłócanie ciszy i spokoju jest zabronione również w ciągu dnia szczególnie w blokach wielorodzinnych. Dwa razy odwiedziala mnie policja za drugim dostalem mandat 700 zl wlasnie z art 51 k.w. a w krótkim czasie właściciel mieszkania otrzymał z sądu odpis pozwu o zakłócanie ciszy i miru domowego. Oczywiście mieszkanie natychmiast musiałem opuścić. Okazuje sie za nawet w regulaminie spółdzielni był zapis ze zabrania zaklocania sie ciszy przez głośne nastawianie różnych odbiorników rtv itp. Tak więc ku przestrodze bo taka swawolka dla mnie zle skończyła.
zdecydowanie nagrywać, swoją drogą starsi Państwo czasem tak mają, iść do opieki, administracji, bez krzyku wytłumaczyć na spokojnie w czym rzecz, można się też przejśc na posterunek najbliższy posterunek i w ten sposób podciąć im donosicielskie skrzydełka, prawdą się obronisz, i zasadniczo mają związane ręce, unikać, nie reagować na zaczepki i tyle. Domyślam się, że z boku komuś łatwo mówic, ale to najskuteczniejsze i nie krzywdzące nikogo rozwiązanie
Temat trochę zadawniony, ale i tak skomentuję... jestem w podobnej sytuacji jak pani szukająca tu porady 8 lat temu. Z przyczyn mi kompletnie nieznanych jestem nieustannie zaczepiana przez kilka osób z sąsiedztwa, w tym osobę która niestety parę lat temu wprowadziła się do mojego bloku do mieszkania naprzeciwko. Pod oknem rzucane są mi rózne wulgarne teksty i inne zaczepki. Również inni sąsiedzi zachowują się podobnie. Jest to głównie kilka osób, które wprowadzały się do bloku w podobnym czasie do upierdliwego starszego pana z krzywymi nogami. Jak już się nieco postarzał to rolę nękacza przejął jego syn siedzący nieustannie na klatce schodowej bloku. Rozlegają się też co jakiś trzas trzaskania drzwiami, nie jest to wynik przeciągu, ale celowo chłopak podchodzi do drzwi, coś dam do mnie pier....li i wali drzwami. Nie wiem co mi próbują udowodnić, ale nie tłumaczyłabym tego czystym wynikiem ich ewentualnej choroby psychicznej. Niestety wykorzystują jeszcze moich rodziców, właściwie robiąc z nich kolejne osoby które mnie nękają, bo wyniesli im moje telefony komórkowe i wyłączyli w nich dyktafony, da się nagrac co najwyzej parę minut nagrania, a i tak okazuje się że nagrywa sie coś na kształt szumu lub zagłuszania. Chciałabym żeby się w końcu ode mnie odczepili i od dawna to ignoruję, ale bez skutku. Nie chcę pisać, dzwonic na policję, ale czuję się do tego zmuszona....
Ja toczę walkę od 10 lat. Już trzy bąbelki pojawiły się u patologii, oczywiście każe z innym. Żyją z zasiłków i 500+. 4 sprawy sądowe, wygrane przeze mnie. Mandaty na kwoty śmieszne, max 500 pln. I teraz 24 h / dobe mam walenie w podłogi i ściany. To jest nienormalne, ze państwo nie chroni spokojnych tylko patusów. I Mops tez ręce umywa. Tyle w temacie. Chyba najlepiej wziąć sprawy w swoje ręce. I tak już mam nerwy zszarpane i albo zawal, albo udar mnie z tego stresu trafi.
Mieszkałam w bloku przez 20 lat, w bloku to mało powiedziane, w falowcu. To ludzkie mrowisko. Zdarzały się remonty, zdarzały ciekawskie sąsiadki, imprezy do rana ( z porannym rzyganiem przez balustradę), upiorne dzieciaczki. To nie są fajne okoliczności do życia, ale można to przeżyć. Tylko może trzeba trochę spuścić z tonu, pogodzić się z tym, że blok to duże skupisko ludzi i nawet jak wszyscy zachowują się normalnie to wytwarzają spory hałas. Chichotem losu jest dla mnie moja obecna sytuacja. wyprowadziłam się na wieś do wolnostojącego domu, dookoła pola i urocza cisza. Po paru latach właściciel sprzedał pole, deweloper ciasno upakował kilka bliźniaków. Nowi mieszkańcy wieszają na moim płocie jakieś szmaty i donice, mocują do niego swoje hamaki i skrzynki, grille i imprezy odbywają się do późna - głośne i śmierdzące, muzyka po kilku godzinach doprowadzić może do wycia. I to są młodzi ludzie, którzy uważają,że wyprowadzili się na wieś, więc mogą wszystko a ja jestem ta starucha, która ma siedzieć cicho, bo jest stara, zazdrości im młodości i tego, że do czegoś doszli.
Mieszkam w wieżowcu, jedenastopiętrowym, ale mimo wszystko, nie nazwałbym wieżowca ludzkim mrowiskiem. W mojej klatce mieszka 24 rodziny. Mieszkańców innych klatek w większości nie znam nawet z widzenia. Na mieszkańców mojej klatki schodowej nie powiem złego słowa, chociaż na przestrzeni lat bywały incydentalne niemiłe sytuacje.
Wkrótce wyprowadzę się do nowego mieszkania. Jest to również budynek wielorodzinny, z taką różnicą, że to budynek niski, dwupiętrowy, 21-mieszkaniowy. Mam nadzieje, że sąsiedzi w nowym miejscu zamieszkania będą tak samo bezkonfliktowi, jak w obecnym.
Wkrótce wyprowadzę się do nowego mieszkania. Jest to również budynek wielorodzinny, z taką różnicą, że to budynek niski, dwupiętrowy, 21-mieszkaniowy. Mam nadzieje, że sąsiedzi w nowym miejscu zamieszkania będą tak samo bezkonfliktowi, jak w obecnym.
Bardzo Pani współczuję. Gdy pojawiają się nowi sąsiedzi to powinni oni imprezować w otoczeniu w którym nie będą sprawiać hałasu, tak nakazuje kultura osobista. No ale nie wszyscy młodzi ludzi rozumieją sens tego słowa. Pozdrawiam i życzę jak najwięcej spokoju, bo to jest to do czego każdy człowiek powinien się nauczyć.
Nie jest takie proste się wyprowadzić!
Nie każdego jest na stać na nowe mieszkanie w spokojnej okolicy lub dom .
A patologia się mnożyć będzie ah szkoda gadać ....
Niech Polskie Państwo więcej rozdaje to mamuśki 500 plus będą siedzieć w mieszkaniach i nam przeszkadzać!
Bo takim wszystko wolno!
A normalny człowiek nawet po pracy nie ma jak odpocząć bo Ci z gory napie**alaja.
Nie każdego jest na stać na nowe mieszkanie w spokojnej okolicy lub dom .
A patologia się mnożyć będzie ah szkoda gadać ....
Niech Polskie Państwo więcej rozdaje to mamuśki 500 plus będą siedzieć w mieszkaniach i nam przeszkadzać!
Bo takim wszystko wolno!
A normalny człowiek nawet po pracy nie ma jak odpocząć bo Ci z gory napie**alaja.
Kupując mieszkanie w bloku trzeba się liczyć z różnymi atrakcjam. Jest to duże skupisko ludzi i każdy ma inny charakter i temperament. Jedni są bardzo spokojni, inni mniej, następni mają dzieci, a jak wiadomo dzieci muszą się bawić, płakać, skakać itp. Inni klepią kotlety, robią remonty I trzeba to zaakceptować bo blok to nie dom spokojnej starości ale akustyczne pudło w, którym roznoszą się różne dźwięki i odgłosy życiowo. I z tym trzeba żyć. W bloku nigdy nie będzie cicho i spokojnie bo zawsze w takim skupisku ludzi trafi się ewenement, któremu wszystko przeszkadza.
...fajnie że wspomniała pani o dzieciach. Moja nowa sąsiadka do zakłócania spokoju w okolicy mojego bloku wykorzystała nawet swoją małoletnią córkę. Dała jej jakieś ustrojstwo z nagraniem płaczu małego dziecka, bardzo głośnego płaczu. Puszczała mi to codziennie pod oknem, niestetty na parterze wszystko słychać. Akurat w podobnym czasie w gazecie rozdawanej w pobliskiej aptece znalazł się artykuł, że kobietom zakłóca spokój i sen własnie płacz dziecka, bo z natury na te dźwięki mocno reagujemy, po prostu instynkt macierzyński. Ciekawe jest to że na tym urządzeniu nie było innego nagrania tylko ten płacz, więc trudno uznać że dała ona swojej córce radyjko do słuchania. Potem zaczęły się też jej inne upierdliwe zachowania. Noi od czasu do czasu wspiernicza się na moje mieszkania, pogadać z moimi rodzicami, zawsze przewija się jakiś temat kasy, finansów, padają konkretne kwoty na co to jej aktualnie brakuje pieniędzy bo chce...inwestować. Dodam że jej pojawienie się w mojej okolicy zbiegło się z brakami pieniędzy w moim portfelu, od paru lat zastanawiam się gdzie ta kasa trafiła, przypuszczam że zwędził mi ojciec, ale może po prostu komuś dał? Czemu pomyślałam mimowolnie o niej, ciągle zachowuje się hałaśliwie w okolicy, pije codziennie piwsko, nie wygląda jakby śmierdziała kasą, ale na piwo ma:? Nie jest to tani trunek jak się to pije codziennie... nadal szukam tych pieniędzy, a ostatnio szukam kolejnych, mam nadzieję że się tylko zawieruszyły, ale zbytnio się nie łudzę. Jej zachowanie wygląda na stalking, noi to wbijanie do mnie na chatę, nie była zapraszana. Czytałam że stalkerzy zawsze próbują zmusić swoją ofiarę do kontaktu z nimi... Jeśli kasa się znajdzie to może uznam to po prostu za czystą złośliwość, ale jakoś słabo w to wierzę...
dodam jeszcze że ta upierdliwa sąsiadka, od której zaczęły się braki w moim portfelu sprawadziała się już z dziecmi. mam przykre wrażenie, że może z poprzedniej okolicy ją pogoniono i chyba jednak poproszę kogoś by sprawdził co z niej był wcześniej za numer. bo czuję że był, i że może nie tylko mi ginęła kasa i nie tylko ja mam wrażenie że ona jest stalkerem?
Niestety nie wszyscy jesteśmy Paris Hilton i mnie też nie stać na wyprowadzkę. Ale nie wiem czy sobie zdajecie z tego sprawę, że te działania sąsiadów mogą nie być jedynie skutkiem ubocznym ich niefrasobliwości? Niestety w moim przypadku mam wrażenie, że jest to celowa proba sprowokowania mnie do pobicia ich, granie na nerwach jest nieustanne, zaczepki także. Moim zdaniem to nękanie, ale słabo widzę pomoc ze strony policji, bo co oni mogą? Czytałam ostatnio podobną historię i jedna osoba napisała jak problem się udalo rozwiązać, po prostu sąsiedzi dostali po tak zw. ryju. Ale czy ja mam się zniżać do ich poziomu? Jestem osobą po studiach, to mnie też do czegoś zobowiązuje... Mam się zachowywać jak troglodyta bo ktoś się na mnie 'uwziął' i postanowił zakłócać mi spokój za dnia i w nocy?
No to niezla jazde masz. Wiesz co wyglada to na to, ze facet ciebie nie cierpi i robi wszystko zeby zniszczyc Tobie psychike. To brak sympatii. Liczy na to, ze wysiadzie Tobie psychika i sie wyniesiesz. No niestety jak ktos kogos nie lubi to jest przes*ane. Tacy ludzie bywaja nieuprzejmi dla kogos kogo nie lubia, zlosliwi badz celowo krzywdza. Mialas pecha. A nie ma mozliwosci abys sie wyprowadzila?? moze oszczedzaj i odkladaj pieniazki. Kredyt na dom???wyjazd za granice w celu zarobienia na dom???unikaj bezposredniego kontaktu z tym panem. Nie wdawaj sie z nim w rozmowy. Skoro on ciebie nie lubi, to nic na sile. Zacznij sie rozgladac za nowym lokum, martwie sie o twoje zdriwie psychiczne. Dlugo z tym czubem nier wytrzymasz. Moze czesciej wychodz z domu, znajdz dodatkowa pracem nie bedziesz siedziec w domu to nie bedziesz sie z nim uzerac. No niestety ale zycie w bloku ma wiele minusow. Jest pelno introwertykow, samotnikow, ktorzy nie moga sluchac ludzi i najlepiej czuja sie na odludziu. Ja tez taka jestem i wiem jak czuje sie wypalona kiedy jest halas gadanina ludzka itp. Najlepiej czuje sie w ciszy i samotnosci. Zycze duzo sil. 3 maj sie cieplo, wspieram ciebie i pozdrawiam