Widok
Kto ma większe szanse na opieke nad dzieckiem po rozwodzie?
Taki mały wstępik, część dotycząca pytania w tytule jest na dole.
Wstęp można pominąć :)
Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad rozwodem, niby nie jest źle, ale mąż jak przyjdzie z pracy to odrazu do kompa, z 3-5 piw, codziennie paczka papierosów które pali przy dziecku bo niechce mu się tyłka z przed kompa ruszyć.
Nic nie pomaga przy dziecku, jak ide robić obiad, posprzątać czy nawet się umyć, to mąż nie przypilnuje dziecka bo oczywiście gra. Nieraz wieczorem jak szłam się umyć, to dziecko tyle czasu było pod drzwiami do łazienki że aż zasnęło.
Ja nie pracuje, zajmuje się 2 letnim dzieckiem, on nie zarabia za dużo, pracuje na umowe zlecenie, miesięcznie ma ok 1300-1400 zł, płaci za wszystkie opłaty oprócz czynszu (płacą jego rodzice), zostaje się gdzieś 1000/1100 zł, z czego ok 600 zł wydaje na piwo i papierosy, bo codziennie musi mieć paczke papierosów i kilka piw. I nie ma zamiaru rzucić, ja nie pije i nie pale i to mi troche przeszkadza. On od kilku lat mówi że to rzuci, ale jakoś tego nie robi.
Jak juz wspominałam, ja nie pracuje. On uważa że jak on pracuje to juz nic więcej robić nie musi, twierdzi że reszta jest moim obowiązkiem. Więc pewnie dlatego nie che się zająć dzieckiem, trzeba go nieraz błagać na kolanach a i tak nie zawsze skutkuje. Rzadko kiedy razem chodzimy na spacery, czasem jedynie do sklepu z nami pójdzie.
Kiedyś prosiłam go żeby chociaż raz w tygodniu przez godzine poświęcił dziecku swoją uwage, pobawił się z nim czy coś. Zrobił to ze 3, 4 razy a później już mu się nie chciało.
Ciągle tylko narzeka, nawet jak nie ma powodu to go znajdzie. Chociażby np jak robiłam ostatnio naleśniki to zaczął narzekać że złe ciasto robie, że za gęste, będzie nie dobre itp, zawsze takie robie i zawsze mu smakowało i chętnie jadł. Ale ponarzekać musiał.
Uważa siebie za jakiś ideał, który wszystko wie najlepiej.
Jak nieraz przyszedł teść żeby coś zrobić u nas w mieszkaniu, to prawie wszystko robił sam, a mąż sobie siedział zamiast pomóc.
Nieraz jak sobie tylko żartowaliśmy o rozwodzie, to zawsze mówił że nikt by mnie nie chciał, że tylko jakiś debil, i takie tam. Nie jestem zbyt atrakcyjną kobietą i wiem że mało kto by mnie chciał, ale skoro on chciał to czemu twierdzi że nikt inny by nie chciał?
Ostatnio nawet powiedział że mam nie ruszać tego co on kupił (chodziło o jedzenie) tylko dlatego że nie kupiłam ketchupu, a nie kupiłam go dlatego że nie było tego co on lubi i nie chciałam brać innego bo by narzekał że niedobry kupiłam, kiedyś już tak było. No i on musiał iść do sklepu, i chciał żebym rozopakowała plecak, a akurat przebierałam dziecko, to wziął sam rozpakował i wtedy właśnie to powiedział. Następnego dnia oczywiście zmienił zdanie.
Ja też nie jestem idealna, bo mam pełno wad, ale on od jakiegoś czasu wkurza mnie swoim zachowaniem i żałuje tego ślubu.
-------------------------------------------------------------------------------
I DLATEGO SIĘ ZASTANAWIAM KTO BY MIAŁ SZANSE NA OPIEKE DZIECKIEM PO ROZWODZIE?
Ja czy mąż?
Osoba która nie pracuje, nie ma mieszkania, ale zajmuje się dzieckiem cały czas, nie pije, nie pali, stara się żeby dziecko miało dużo miłości. Po rozwodzie bym mieszkała u rodziców, bym musiała dzielić mały pokój z dzieckiem przez jakiś czas.
Czy osoba która pracuje, ma mieszkanie (dziecko ma własny pokój), pije, pali, mało interesuje się dzieckiem, nie zajmuje się nim, nawet nie chce się z nim pobawić, woli spędzać czas przed kompem niż z rodziną.
Niestety nie miałabym jak udowodnić tego jaki jest mąż.
Wstęp można pominąć :)
Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad rozwodem, niby nie jest źle, ale mąż jak przyjdzie z pracy to odrazu do kompa, z 3-5 piw, codziennie paczka papierosów które pali przy dziecku bo niechce mu się tyłka z przed kompa ruszyć.
Nic nie pomaga przy dziecku, jak ide robić obiad, posprzątać czy nawet się umyć, to mąż nie przypilnuje dziecka bo oczywiście gra. Nieraz wieczorem jak szłam się umyć, to dziecko tyle czasu było pod drzwiami do łazienki że aż zasnęło.
Ja nie pracuje, zajmuje się 2 letnim dzieckiem, on nie zarabia za dużo, pracuje na umowe zlecenie, miesięcznie ma ok 1300-1400 zł, płaci za wszystkie opłaty oprócz czynszu (płacą jego rodzice), zostaje się gdzieś 1000/1100 zł, z czego ok 600 zł wydaje na piwo i papierosy, bo codziennie musi mieć paczke papierosów i kilka piw. I nie ma zamiaru rzucić, ja nie pije i nie pale i to mi troche przeszkadza. On od kilku lat mówi że to rzuci, ale jakoś tego nie robi.
Jak juz wspominałam, ja nie pracuje. On uważa że jak on pracuje to juz nic więcej robić nie musi, twierdzi że reszta jest moim obowiązkiem. Więc pewnie dlatego nie che się zająć dzieckiem, trzeba go nieraz błagać na kolanach a i tak nie zawsze skutkuje. Rzadko kiedy razem chodzimy na spacery, czasem jedynie do sklepu z nami pójdzie.
Kiedyś prosiłam go żeby chociaż raz w tygodniu przez godzine poświęcił dziecku swoją uwage, pobawił się z nim czy coś. Zrobił to ze 3, 4 razy a później już mu się nie chciało.
Ciągle tylko narzeka, nawet jak nie ma powodu to go znajdzie. Chociażby np jak robiłam ostatnio naleśniki to zaczął narzekać że złe ciasto robie, że za gęste, będzie nie dobre itp, zawsze takie robie i zawsze mu smakowało i chętnie jadł. Ale ponarzekać musiał.
Uważa siebie za jakiś ideał, który wszystko wie najlepiej.
Jak nieraz przyszedł teść żeby coś zrobić u nas w mieszkaniu, to prawie wszystko robił sam, a mąż sobie siedział zamiast pomóc.
Nieraz jak sobie tylko żartowaliśmy o rozwodzie, to zawsze mówił że nikt by mnie nie chciał, że tylko jakiś debil, i takie tam. Nie jestem zbyt atrakcyjną kobietą i wiem że mało kto by mnie chciał, ale skoro on chciał to czemu twierdzi że nikt inny by nie chciał?
Ostatnio nawet powiedział że mam nie ruszać tego co on kupił (chodziło o jedzenie) tylko dlatego że nie kupiłam ketchupu, a nie kupiłam go dlatego że nie było tego co on lubi i nie chciałam brać innego bo by narzekał że niedobry kupiłam, kiedyś już tak było. No i on musiał iść do sklepu, i chciał żebym rozopakowała plecak, a akurat przebierałam dziecko, to wziął sam rozpakował i wtedy właśnie to powiedział. Następnego dnia oczywiście zmienił zdanie.
Ja też nie jestem idealna, bo mam pełno wad, ale on od jakiegoś czasu wkurza mnie swoim zachowaniem i żałuje tego ślubu.
-------------------------------------------------------------------------------
I DLATEGO SIĘ ZASTANAWIAM KTO BY MIAŁ SZANSE NA OPIEKE DZIECKIEM PO ROZWODZIE?
Ja czy mąż?
Osoba która nie pracuje, nie ma mieszkania, ale zajmuje się dzieckiem cały czas, nie pije, nie pali, stara się żeby dziecko miało dużo miłości. Po rozwodzie bym mieszkała u rodziców, bym musiała dzielić mały pokój z dzieckiem przez jakiś czas.
Czy osoba która pracuje, ma mieszkanie (dziecko ma własny pokój), pije, pali, mało interesuje się dzieckiem, nie zajmuje się nim, nawet nie chce się z nim pobawić, woli spędzać czas przed kompem niż z rodziną.
Niestety nie miałabym jak udowodnić tego jaki jest mąż.
on pracuje i tez dzwoni i prosi zebys mu pomogla w pracy?zajmujesz sie dzieckiem tak zdecydowaliscie,wiec to twoja ,praca,. co do praw w 99% oddaja matce jaka by ona nie byla narkomanka itp ale na szczescie powoli sie w polsce zmienia i sad juz poooowoooli bierze pod uwage rowniez ojcow ;) kwestia ile on a ile ty zainwestujecie w adwokata.
~niezalogowana ja
Nie zdecydowaliśmy tak, raczej to on zdecydował żeby nic przy dziecku nie robić.
Nie zdecydowaliśmy się na to, aby on za każdym razem olewał dziecko, nieraz synuś do niego podchodzi i np coś mu pokazuje, a on dopiero reaguje jak ja się upomne, żeby spojrzał czy coś, bo on jest tak zainteresowany grą że nawet nie wie co się wokół niego dzieje. Można do niego mówić, krzyczeć a on żadko reaguje.
Rozumiem to że po pracy jest zmęczony i chce odpocząć, zrelaksować się, ale czy tak ciężko na chwile spojrzeć na dziecko? Zainteresować się nim? Zobaczyć co mu pokazuje, co do niego próbuje powiedzieć?
Nie mówie żeby spędzał z nim cały wolny czas po pracy, ale żeby chociaż na 5 minut przypilnował kiedy ja coś robie.
Nie zdecydowaliśmy tak, raczej to on zdecydował żeby nic przy dziecku nie robić.
Nie zdecydowaliśmy się na to, aby on za każdym razem olewał dziecko, nieraz synuś do niego podchodzi i np coś mu pokazuje, a on dopiero reaguje jak ja się upomne, żeby spojrzał czy coś, bo on jest tak zainteresowany grą że nawet nie wie co się wokół niego dzieje. Można do niego mówić, krzyczeć a on żadko reaguje.
Rozumiem to że po pracy jest zmęczony i chce odpocząć, zrelaksować się, ale czy tak ciężko na chwile spojrzeć na dziecko? Zainteresować się nim? Zobaczyć co mu pokazuje, co do niego próbuje powiedzieć?
Nie mówie żeby spędzał z nim cały wolny czas po pracy, ale żeby chociaż na 5 minut przypilnował kiedy ja coś robie.
Rozwód to jedno a opieka nad dzieckiem, to drugie. Sądy kierują się zasadą, że dziecku najlepiej przy matce. Jestem na bieżąco,ojciec ma świetny kontakt z dziećmi, wszystko na 5+, ale jego Pani adwokat powiedziała, że nie ma szans nad opiekę, bo taka jest polityka sądów. Matka musiałaby mieć problemy psychiczne lub nie chcieć zajmować się dzieckiem, wtedy ojciec dostaje prawa do pełnej opieki.
Tha, to lepiej zadowolic sie tym co sie ma, czyli mezem ktory nie interesuja sie ani nia ani dzieckiem, tylko gra na kompie, pije i pali?
Sorry ale dla mnie to zadne zycie i sie autorce nie dziwie ze zastanawia sie nad rozwodem. Nie wiem niestety kto ma wieksze szanse, ale u nas jest chyba tak ze to zwykle matce daja dzieci.
Sorry ale dla mnie to zadne zycie i sie autorce nie dziwie ze zastanawia sie nad rozwodem. Nie wiem niestety kto ma wieksze szanse, ale u nas jest chyba tak ze to zwykle matce daja dzieci.
Droga autorko:
nie masz w ogole nad czym się zastanawiać.Po pierwsze jestes kochajaca mama ktora (Z tego co piszesz) dba bardziej o dziecko a to sie liczy.Wazne ze po rozwodzie mialabys gdzie mieszkac(u rodzicow) wiec masz wieksze szanse na opiekę.
A co do twojego meza to straszny z niego egoista! zostaje wam 1100zł i z tego 600zł wydaje na swoje używki.Tragedia 3-4 piwa dziennie?Dla mnie to alkoholizm.No bo jak inaczej nazwac kogos kto nie moze sie bez tego obejsc dzien w dzien??
Bierz nogi za pas i wraz z maluchem rozpocznijcie nowe zycie.A noz widelec spadlo to na Ciebie po to,by spotkać kogoś innego?Lepiej Cię traktującego...Powodzenia
nie masz w ogole nad czym się zastanawiać.Po pierwsze jestes kochajaca mama ktora (Z tego co piszesz) dba bardziej o dziecko a to sie liczy.Wazne ze po rozwodzie mialabys gdzie mieszkac(u rodzicow) wiec masz wieksze szanse na opiekę.
A co do twojego meza to straszny z niego egoista! zostaje wam 1100zł i z tego 600zł wydaje na swoje używki.Tragedia 3-4 piwa dziennie?Dla mnie to alkoholizm.No bo jak inaczej nazwac kogos kto nie moze sie bez tego obejsc dzien w dzien??
Bierz nogi za pas i wraz z maluchem rozpocznijcie nowe zycie.A noz widelec spadlo to na Ciebie po to,by spotkać kogoś innego?Lepiej Cię traktującego...Powodzenia
Z chęcią bym się od niego wyniosła.
Nie mówie że jest źle, niektórzy mają dużo gorzej.
To że mnie olewa bym jeszcze mogła jakoś znieść, ale to że tak samo się zachowuje wobec dziecka to juz przessada.
Najgorsze jest to że chce uprawiać sex kiedy dziecko się bawi u nas w pokoju. Mówi że zrobimy to dyskretnie i takie tam, za każdym razem mówie mu że nie, bo dla mnie jest to nie do przyjęcia żeby się kochać przy dziecku. To się wtedy obraża na mnie.
Niby mam męża, a jednak czuje się bardziej samotna niż jak byłam sama. Wtedy przynajmniej wiedziałam czemu tak się czuje, a teraz?
Dobrze że mam dziecko które daje mi szczęście.
Nie czuje się przy mężu szczęśliwa, wręcz przeciwnie.
Gdybym miała taką możliwość to już bym się od niego wyniosła.
Ale niestety mieszkam ok 600km od moich rodziców, więc najpierw musze uzbierać kase na transport lub czekać aż ojciec będzie mógł po nas przyjechać.
Z drugiej strony boje się że jakimś dziwnym niefartem to on by dostał opieke. Bo nie mam jak udowodnić jego zachowania, a znając jego on by kłamał że wcale tak nie jest.
Gdyby to on miał zostać z synkiem, ja cały czas bym się zamartwiała czy zrobił mu coś do jedzenia, czy wogóle wie że synek tam z nim jest itp.
Nie mówie że jest źle, niektórzy mają dużo gorzej.
To że mnie olewa bym jeszcze mogła jakoś znieść, ale to że tak samo się zachowuje wobec dziecka to juz przessada.
Najgorsze jest to że chce uprawiać sex kiedy dziecko się bawi u nas w pokoju. Mówi że zrobimy to dyskretnie i takie tam, za każdym razem mówie mu że nie, bo dla mnie jest to nie do przyjęcia żeby się kochać przy dziecku. To się wtedy obraża na mnie.
Niby mam męża, a jednak czuje się bardziej samotna niż jak byłam sama. Wtedy przynajmniej wiedziałam czemu tak się czuje, a teraz?
Dobrze że mam dziecko które daje mi szczęście.
Nie czuje się przy mężu szczęśliwa, wręcz przeciwnie.
Gdybym miała taką możliwość to już bym się od niego wyniosła.
Ale niestety mieszkam ok 600km od moich rodziców, więc najpierw musze uzbierać kase na transport lub czekać aż ojciec będzie mógł po nas przyjechać.
Z drugiej strony boje się że jakimś dziwnym niefartem to on by dostał opieke. Bo nie mam jak udowodnić jego zachowania, a znając jego on by kłamał że wcale tak nie jest.
Gdyby to on miał zostać z synkiem, ja cały czas bym się zamartwiała czy zrobił mu coś do jedzenia, czy wogóle wie że synek tam z nim jest itp.
nie jest źle? Sory, ale ja uważam że jest źle. Gościu w ogóle nie dorósł do roli męża i ojca - i to jest dobry argument dla sądu. Poza tym żeby się rozwieść nie potrzeba żadnych ekstra argumentów (chyba, że z orzeczeniem o winie).
Poza tym praca matki to praca przez 7 dni w tygodniu, 24 godziny na dobę, ile facet by nie pracował to tego nie przebije. Może nie miałaby prawa żądać pomocy gdyby pracował non stop tak jak i ona.
P.S. Jak Ty się długo kąpiesz, że dziecko zasypia pod drzwiami? ;)
"Z drugiej strony boje się że jakimś dziwnym niefartem to on by dostał opieke. Bo nie mam jak udowodnić jego zachowania, a znając jego on by kłamał że wcale tak nie jest."
- to zbieraj dowody, świadków
Poza tym praca matki to praca przez 7 dni w tygodniu, 24 godziny na dobę, ile facet by nie pracował to tego nie przebije. Może nie miałaby prawa żądać pomocy gdyby pracował non stop tak jak i ona.
P.S. Jak Ty się długo kąpiesz, że dziecko zasypia pod drzwiami? ;)
"Z drugiej strony boje się że jakimś dziwnym niefartem to on by dostał opieke. Bo nie mam jak udowodnić jego zachowania, a znając jego on by kłamał że wcale tak nie jest."
- to zbieraj dowody, świadków
wiesz co tez siedze w domu, i w zyciu bym nie poprosila o pomoc, bo to moja praca, jak mi nie odpowiada lub tobie to sie zamien, bo widze roznice miedzy opiekowaniem sie a chodzeniem do pracy , tez sie budzisz rano i myslisz "znowu trzeba zając sie dzieckiem/jeszcze 2 godziny i wole (mała usnie)" dwie rozne prace , z ktorych zawodowo jest znacznie gorsza, bo mniej przyjemna, czy sie chce czy nie chce uzera sie z ludzmi, i szefami ktorzy mysla ze wiedza wszystko naj. wiec uwazam ze w takim przypadku, jak jestes na utrzymaniu faceta nie powinno sie psioczyc - tylko robic swoje... Swoją droga z twojego opisu, to ty jako osoba dzialasz mi na nerwy bardziej niz twoj facet ktorego przedstawiasz na kazdym kroku w zlym swietle. i w sumie nie dziwie sie facetowi, wez rozwod niech sobie koles ulozy zycie moze bedzie miec normalny zwiazek, a nie babe ktora sie uzala i opowiada jak to jej nie dobrze i wywleka wszystkie brudy na forum,
Teraz pomnóż to przez nieskończoność, rozciągnij na wieczność, a będziesz miał pojęcie o czym mówię.
konstantynopolitanczykowna czyli twierdzisz że powinnam pozwolić mężowi olewać własne dziecko, mam się cieszyć z tego że w ogóle się nim nie interesuje, że nawet na pare minut nie chce go przypilnować, że jak jakiś czas temu szłam do dentysty to musiałam brać dziecko ze sobą bo on miał urlop i musiał sobie odpocząć przed kompem od pracy, i to tylko dlatego że on pracuje a ja jestem na jego utrzymaniu?
Ty byś pozwoliła mężowi żeby nie zwracał na dziecko uwagi, dlatego że on pracuje a ty siedzisz w domu? Ciekawe.
Niewiem czy wiesz, ale normalna, kochająca się rodzina to matka, ojciec i dzieci, a nie matka i dzieci a ojciec ma wszystko gdzieś.
Ty byś pozwoliła mężowi żeby nie zwracał na dziecko uwagi, dlatego że on pracuje a ty siedzisz w domu? Ciekawe.
Niewiem czy wiesz, ale normalna, kochająca się rodzina to matka, ojciec i dzieci, a nie matka i dzieci a ojciec ma wszystko gdzieś.
saueira
masz rację i nie przejmuj sie głupim komentarzem.
Ja Ciebie rozumiem, bo u mnie sytuacja podobna, chociaż ostatnio trochę się zaangażował.
Rozwód też przede mną.
A poza tym chyba on nie chciałby opiekować się dzieckiem, skoro teraz się nim nie interesuje.
Głowa do góry i myśl o sobie, bo jak nie będziesz szczeliwa to dziecko też nie - ja tak sobie tłumaczę.
POWODZENIA!!!!!!
masz rację i nie przejmuj sie głupim komentarzem.
Ja Ciebie rozumiem, bo u mnie sytuacja podobna, chociaż ostatnio trochę się zaangażował.
Rozwód też przede mną.
A poza tym chyba on nie chciałby opiekować się dzieckiem, skoro teraz się nim nie interesuje.
Głowa do góry i myśl o sobie, bo jak nie będziesz szczeliwa to dziecko też nie - ja tak sobie tłumaczę.
POWODZENIA!!!!!!
bosze... konstantyno.... co ty pierniczysz kobieto?
albo jesteś męskim szowinistą albo znalazłaś się tu prosto ze średniowiecza ;)
dziecko jest wspólne i wspólnie nalezy się nim zajmować i je wychowywać
"jak jestes na utrzymaniu faceta nie powinno sie psioczyc - tylko robic swoje..." matko co za tekst....
tak dużo w końcu nie zarabia, poza tym jak widać nie on ich utrzymuje tylko jego rodzice, bo to co on zarobi wydaje głównie na swoje piwo i swoje fajki i powinien sie ogarnąć i stanąć na wysokości zadania jak prawdziwy facet i zacząć zarabiać normalnie jak już koniecznie chce się chełpić swoimi osiągnięciami w kwestii utrzymania rodziny
A tak w ogóle może dobrym rozwiązaniem byłoby pójście do pracy, jak znajdziesz pracę za 1200-1400 zł (nawet w zwykłym sklepie, chociażby Biedronka) to wtedy nie bedzie miał już swojego ulubionego argumentu w zanadrzu. A wtedy skoro będziecie pracować tyle samo i tyle samo zarabiać to równie dobrze obowiązkami domowymi tez będziecie musieli podzielić się po równo (zgodnie z tokiem myślenia twojego mężą). Ciekawe co wtedy wymyśli? Że on jest bardziej zmęczony i jemu bardziej należy się odpoczynek?
albo jesteś męskim szowinistą albo znalazłaś się tu prosto ze średniowiecza ;)
dziecko jest wspólne i wspólnie nalezy się nim zajmować i je wychowywać
"jak jestes na utrzymaniu faceta nie powinno sie psioczyc - tylko robic swoje..." matko co za tekst....
tak dużo w końcu nie zarabia, poza tym jak widać nie on ich utrzymuje tylko jego rodzice, bo to co on zarobi wydaje głównie na swoje piwo i swoje fajki i powinien sie ogarnąć i stanąć na wysokości zadania jak prawdziwy facet i zacząć zarabiać normalnie jak już koniecznie chce się chełpić swoimi osiągnięciami w kwestii utrzymania rodziny
A tak w ogóle może dobrym rozwiązaniem byłoby pójście do pracy, jak znajdziesz pracę za 1200-1400 zł (nawet w zwykłym sklepie, chociażby Biedronka) to wtedy nie bedzie miał już swojego ulubionego argumentu w zanadrzu. A wtedy skoro będziecie pracować tyle samo i tyle samo zarabiać to równie dobrze obowiązkami domowymi tez będziecie musieli podzielić się po równo (zgodnie z tokiem myślenia twojego mężą). Ciekawe co wtedy wymyśli? Że on jest bardziej zmęczony i jemu bardziej należy się odpoczynek?
ej to jest moje zdanie jak cie to boli to masz pecha ,
kobieta chyba wyrzygala co tylko mozliwe na tego kolesia, juz chyba wiecej brodow nie ma w zanadrzu,sama nie moze sobie dac rady,do roboty tez nie pojdzie bo i po co. Lepiej pieprzyc jak malo koles zarabia - ha i na pewnoe z jednym ten koles ma racje innego typa sobie nie znajdziesz, bo cos w tym musi byc - skoro facet takie slowa powiedzial - kobiecie z ktora sie związał. Nikomu nie zyczy ciebie za partnerke, COS MUSI W TYM BYC.
kobieta chyba wyrzygala co tylko mozliwe na tego kolesia, juz chyba wiecej brodow nie ma w zanadrzu,sama nie moze sobie dac rady,do roboty tez nie pojdzie bo i po co. Lepiej pieprzyc jak malo koles zarabia - ha i na pewnoe z jednym ten koles ma racje innego typa sobie nie znajdziesz, bo cos w tym musi byc - skoro facet takie slowa powiedzial - kobiecie z ktora sie związał. Nikomu nie zyczy ciebie za partnerke, COS MUSI W TYM BYC.
Teraz pomnóż to przez nieskończoność, rozciągnij na wieczność, a będziesz miał pojęcie o czym mówię.
pobieznie o co mi chodzilo o obowiazki typu zmiana z****nych pieluch, karmienie,mycie, itp o obowiązkach matki ktora sie zajmuje dzieckiem, bo wychowywanie spływa na obojgu rodzicach ja mowie o zajmowaniu sie, tak uwazam ze jezeli kobieta jest czyjas utrzymanką, to powinna ta niefajna czesc zajmowania sie ona odwalac a nie prosic o pomoc - takie mam zdanie :D ha pewnie zalujecie ze nie mozecie mnie za to powiesic :P
Teraz pomnóż to przez nieskończoność, rozciągnij na wieczność, a będziesz miał pojęcie o czym mówię.
Konstanty... ja Ci po prostu wspolczuje ze masz takie zycie jak piszesz... czemu wszystkich zanizasz do swojego poziomu, bo maja lepiej niz Ty? Moj maz zajmuje sie dzieckiem jak wraca z pracy, dla niego to takze przyjemnosc. Nie jest panem i wladca ktory przynosi pieniadze i nic wiecej nie mozna od niego wymagac. Nie na tym polega rodzina.
Konstanty... stwierdzam to po raz kolejny, jesteś żałosna.
Co Ty w ogóle wypisujesz?! Jaka praca? jaki obowiązek?! Co tylko matka ma obowiązek zmieniać pieluchy, karmić dziecko, kąpać i usypiać? o zabawie nie wspomnę... chora jesteś.
Skoro uważasz że dziecko to też praca w takim razie po 8 h matka tak samo jak i ojciec kończą i co dalej? dziad pije, PALI PRZY DZIECKU fundując mu ( oby nie ) raka i pyka w gry na kompie a matka dalej zasuwa jak mały samochodzik.
Dziecko to nie jest przykry obowiązek ( chyba że dla takiego jak tu wyżej opisany ) obowiązek to raz, żyjesz jeszcze chyba w XIX wieku gdzie baba miala stać przy garach z gromadą dzieci, podac obiad i wystawic tylek zeby chlopa zadowolic. A poszedł won jak ma takie podejście do rodziny!
Skoro zdecydował się na dziecko to chyba wiedział jakie będą konsekwencje? niech siedzi z dzieckiem w domu jesli ma tak strasznie ciezko ze zona nie pracuje. Szok jacy faceci są durni!!!
Co Ty w ogóle wypisujesz?! Jaka praca? jaki obowiązek?! Co tylko matka ma obowiązek zmieniać pieluchy, karmić dziecko, kąpać i usypiać? o zabawie nie wspomnę... chora jesteś.
Skoro uważasz że dziecko to też praca w takim razie po 8 h matka tak samo jak i ojciec kończą i co dalej? dziad pije, PALI PRZY DZIECKU fundując mu ( oby nie ) raka i pyka w gry na kompie a matka dalej zasuwa jak mały samochodzik.
Dziecko to nie jest przykry obowiązek ( chyba że dla takiego jak tu wyżej opisany ) obowiązek to raz, żyjesz jeszcze chyba w XIX wieku gdzie baba miala stać przy garach z gromadą dzieci, podac obiad i wystawic tylek zeby chlopa zadowolic. A poszedł won jak ma takie podejście do rodziny!
Skoro zdecydował się na dziecko to chyba wiedział jakie będą konsekwencje? niech siedzi z dzieckiem w domu jesli ma tak strasznie ciezko ze zona nie pracuje. Szok jacy faceci są durni!!!
"Kiedys traktowałam ludzi dobrze, dzisiaj z wzajemnością..."
jeeeeeeeeeeeja powiedzcie w czym problem?Ludzie w czym problem? Odpowiedzcie mi pytanie na czym polega forum????? Forum polega na tym że każdy może wyrażać swój pogląd - subiektywną ocenę , AŻ TAAAK TO BOLI? podziwiam ze opinia obcej osoby , nawet nie wiecie kogo, potrafi co u niektorych wywolac TAKIEGO wqrwa :D suuuper, jestescie tacy agresywni na kogos obcego, moze dlatego taka wiekszosc z was spedza czas na forum a nie z prawdziwymi ludzmi, bo pewnie sa zastraszeni tym ze nie moga wypowiedziec swojego zdania glosno :P
Teraz pomnóż to przez nieskończoność, rozciągnij na wieczność, a będziesz miał pojęcie o czym mówię.
widzisz, piszesz że opieka nad dzieckiem to kobiety obowiązek, a wychowywanie to już obowiązek obojga rodziców, ale przecież koleś non stop siedzi przy kompie, skoro nie ma czasu posiedzieć z dzieckiem 15 minut dziennie to w ogóle nie ma mowy o jakimkolwiek wychowywaniu, przecież dziecko wychowuje się przez cały czas, nawet podczas zmiany głupiej pieluchy. Nie wystarczy 10 minut rozmowy wychowawczej dziennie żeby spełnic swój rodzicielski obowiązek. Dlatego oboje rodziców powinno się w równym stopniu angażować. Mój maż pracuje po 10-12 godzin dziennie, wiadomo że nie bede wymagać od niego, żeby 6 godzin dziennie spędził z dzieckiem (tak jak załóżmy ja), bo na to doba za krótka, ale skoro jest w domu to zamiast siedzieć przy grach może równie dobrze posiedzieć z dzieckiem i sie pobawić klockami. Nie było rózowo, też mieliśmy poważną rozmowę na temat podziału naszych obowiązków jak wracałam do pracy. Moim błędem było to, że nie wymagałam od męża niczego jak byłam w domu, stwierdziłam że jest dosyć zmęczony, nie wymagałam wstawania w nocy do dziecka bo i tak nic by nie zdziałał bez cycka, z resztą żal mi go było budzić skoro wstawał do pracy o 6:00 a ja mogłam odespać w dzień. Ale wraz z moim powrotem do pracy to sie musiało zmienić. Musiałam nałożyć na niego część moich obowiązków. Nie było łatwo, ale osiągnęlismy zadowalający obie strony kompromis. No i chyba właśnie o kompromisy tu chodzi. Może jak zagrozisz odejściem albo sie faktycznie wyprowadzić to sie gościu ogarnie i dojdziecie do porozumienia. Wytyczyć mu jasne granice, powiedzieć czego od niego oczekujesz (ale wiesz z dużą rezerwą, żebyś mogła w trakcie negocjacji robić ustępstwa a i tak osiągnąć swój cel ;) Faceci sa słabi w domysłach, wywal mu kawę na ławę.
A ja mam pytanie do autorki wątku: PO CO w takim razie brałaś ślub z tym człowiekiem? Wcześniej nie widziałaś jaki on jest? Bo tego, że dużo pije i pali, raczej nie dało się ukryć. Tego, że nie chce Ci pomagać, raczej też nie.
Łatwo jest wziąć rozwód. A poskładanie swojego małżeństwa wymaga pracy, a tego nikt nie lubi.
A ja trochę popieram Konstantyno... Bo w problemach związku nigdy nie ma jednej osoby winnej. Ty też masz winę, saueira. I może coż w tym jest że żaden mężczyzna by z Tobą w tej chwili nie wytrzymał. Może tylko marudzisz gdy on wraca z pracy, może się przed nim płaszczysz, błagasz, nie dasz chwili spokoju i niczym nie inspirujesz go do tego, by był ojcem. Wyręczasz go we wszystkim i cały czas okazujesz mu swój żal. Nie masz poczucia własnej godności. A kobiety, która się nie szanuje, nikt nie szanuje.
Weź się w garść i zacznij szanować siebie, i być zdecydowaną, asertywną, pewną siebie kobietą, a wszystko się poprawi, bo w żadnym związku nie znajdziesz szczęścia, jeśli tego nie zmienisz.
Łatwo jest wziąć rozwód. A poskładanie swojego małżeństwa wymaga pracy, a tego nikt nie lubi.
A ja trochę popieram Konstantyno... Bo w problemach związku nigdy nie ma jednej osoby winnej. Ty też masz winę, saueira. I może coż w tym jest że żaden mężczyzna by z Tobą w tej chwili nie wytrzymał. Może tylko marudzisz gdy on wraca z pracy, może się przed nim płaszczysz, błagasz, nie dasz chwili spokoju i niczym nie inspirujesz go do tego, by był ojcem. Wyręczasz go we wszystkim i cały czas okazujesz mu swój żal. Nie masz poczucia własnej godności. A kobiety, która się nie szanuje, nikt nie szanuje.
Weź się w garść i zacznij szanować siebie, i być zdecydowaną, asertywną, pewną siebie kobietą, a wszystko się poprawi, bo w żadnym związku nie znajdziesz szczęścia, jeśli tego nie zmienisz.
to fakt, lepiej w małżeństwie mają kobiety, które od samego początku "tresują" faceta, facet wie co ma robić i to robi. A jak się od poczatku go rozpuści, to potem ciężko cokolwiek wyegzekwować. Wiec Twój błąd (mówię tu do saueira) polega na tym, że nie wymagałas od poczatku. ~~m ma duzo racji w tym co pisze. Zmień swoje nastawienie, zmień siebie, postanów coś i tak jak pisałam wcześniej, wytycz konkretne obowiązki (u mnie to zadziałało)
i znowu najazd na autorke wątku ! A ja trzymam za ciebie kciuki !!! ODEJDZ może rodzina ci pomoże jeszcze zobaczysz znajdziesz prace wszystko się poukłada , może spotkasz kogoś dobrego! Po co się męczyć nst lata i jeszcze na starosc mu pampersy zmieniać żeby chociaz kase miał :) a tak to co :)
Na serio ja trzymam za Ciebie kciuki i życze Ci jak najlepiej!!!!!!!!!!
Na serio ja trzymam za Ciebie kciuki i życze Ci jak najlepiej!!!!!!!!!!
te co żyją w szczęśliwym małżeństwie nie zrozumieją.
Ja ją rozumiem całkowicie. Tez jestem w małżeństwie, które przynosi mi dużo bólu (nie fizycznego,a psychicznego).
I uważam, ze lepiej się rozstać.
Tez jestem przed rozwodem, jest mi bardzo ciężko, jak o tym myślę, ale cóż i tak bywa.
tez się boję, jak to będzie - chociaż ja mam pracę i gdzie mieszkać, ale za to kredyt 1600 zł co miesiąc na głowie.
Ale wole teraz przecierpieć swoje i później może być szczęśliwa, niż całe życie się męczyć.
Głowa do góry. Trzymam kciuki.
A rozmowy nie zawsze coś dają. Jak się gada i widzisz, że twój partner nic nie zmienia w sobie, to nie ma na co czekać.
Ja ją rozumiem całkowicie. Tez jestem w małżeństwie, które przynosi mi dużo bólu (nie fizycznego,a psychicznego).
I uważam, ze lepiej się rozstać.
Tez jestem przed rozwodem, jest mi bardzo ciężko, jak o tym myślę, ale cóż i tak bywa.
tez się boję, jak to będzie - chociaż ja mam pracę i gdzie mieszkać, ale za to kredyt 1600 zł co miesiąc na głowie.
Ale wole teraz przecierpieć swoje i później może być szczęśliwa, niż całe życie się męczyć.
Głowa do góry. Trzymam kciuki.
A rozmowy nie zawsze coś dają. Jak się gada i widzisz, że twój partner nic nie zmienia w sobie, to nie ma na co czekać.
konstantynopolitanczykowna
"pobieznie o co mi chodzilo o obowiazki typu zmiana z****nych pieluch, karmienie,mycie, itp o obowiązkach matki ktora sie zajmuje dzieckiem, bo wychowywanie spływa na obojgu rodzicach ja mowie o zajmowaniu sie, tak uwazam ze jezeli kobieta jest czyjas utrzymanką, to powinna ta niefajna czesc zajmowania sie ona odwalac a nie prosic o pomoc - takie mam zdanie"
Zmienianie pieluch, karmienie, mycie... zawsze to robie, nie prosze męża o to by w tym mi pomagał (ja tylko go prosze aby przypilnował pare minut dziecko).
Mówisz że to jest nie fajna część zajmowania się dzieckiem? A co tu nie fajnego? W zajmowaniu się dzieckiem nie ma nic nie fajnego! Ale skoro uważasz inaczej... nie będe oceniać.
Piszesz że wychowywanie spływa na obojga rodziców, ale problem w tym że mój mąż dziecka nie wychowuje, bo jak można kogoś wychować nie interesując się nim?
-------------------------------------------------------------
~~m
"A ja mam pytanie do autorki wątku: PO CO w takim razie brałaś ślub z tym człowiekiem? Wcześniej nie widziałaś jaki on jest? Bo tego, że dużo pije i pali, raczej nie dało się ukryć. Tego, że nie chce Ci pomagać, raczej też nie. "
A wiesz, że kiedyś był zupełnie inny? Oczywiście, pił, palił, ale nie tyle.
Kiedy przez jakiś czas mieszkaliśmy u moich rodziców, był fajny, kochany, czasem pomógł przy dziecku, np przy pierwszej kąpieli, raz mu zmienił pieluche. Ale później jak jego brat się wyprowadził ze swojego mieszkania i my w nim zamieszkaliśmy, to odrazu zaczął być inny. Wtedy właśnie tylko komp i gry, a rodzina już się dla niego przestała liczyć.
"Może tylko marudzisz gdy on wraca z pracy, może się przed nim płaszczysz, błagasz, nie dasz chwili spokoju i niczym nie inspirujesz go do tego, by był ojcem. Wyręczasz go we wszystkim i cały czas okazujesz mu swój żal. Nie masz poczucia własnej godności. A kobiety, która się nie szanuje, nikt nie szanuje."
Nie, nie marudze jak przyjdzie z pracy, nie płaszcze się, nie błagam.
Przyjdzie z pracy i idzie odrazu na kompa, obiad je oczywiście przy kompie, a ja bawie się z dzieckiem. Nie prosze go o to by zajmował się dzieckiem, ale o to by czasem go przypilnował, np jak ide do wc na chwile to dziecko idzie za mną i muszę się przy nim załatwić bo inaczej siedzi pod drzwiami i marudzi, dobija się do mnie, bo mąż nie chce na chwile go czymś zainteresować, i prosze go tylko o to by czasem go przypilnował. Jak tego nie robi, to trudno, nie błagam go, biore dziecko ze sobą i tyle. Czasem go prosze żeby pobawił się z dzieckiem chodziaż raz w tygodniu przez godzine, w weekendy on nie pracuje, więc mógłby poświęcić dziecku troche swojej uwagi, prawda? Kochający ojciec raczej by chciał troche spędzic czas z dzieckiem a nie przed kompem.
Nie prosxze go o to codziennie, bo wiem że to nic nie da, ale co jakiś czas, raz, dwa razy w miesiącu się go pytam czy się pobawi z synkiem troche.
"pobieznie o co mi chodzilo o obowiazki typu zmiana z****nych pieluch, karmienie,mycie, itp o obowiązkach matki ktora sie zajmuje dzieckiem, bo wychowywanie spływa na obojgu rodzicach ja mowie o zajmowaniu sie, tak uwazam ze jezeli kobieta jest czyjas utrzymanką, to powinna ta niefajna czesc zajmowania sie ona odwalac a nie prosic o pomoc - takie mam zdanie"
Zmienianie pieluch, karmienie, mycie... zawsze to robie, nie prosze męża o to by w tym mi pomagał (ja tylko go prosze aby przypilnował pare minut dziecko).
Mówisz że to jest nie fajna część zajmowania się dzieckiem? A co tu nie fajnego? W zajmowaniu się dzieckiem nie ma nic nie fajnego! Ale skoro uważasz inaczej... nie będe oceniać.
Piszesz że wychowywanie spływa na obojga rodziców, ale problem w tym że mój mąż dziecka nie wychowuje, bo jak można kogoś wychować nie interesując się nim?
-------------------------------------------------------------
~~m
"A ja mam pytanie do autorki wątku: PO CO w takim razie brałaś ślub z tym człowiekiem? Wcześniej nie widziałaś jaki on jest? Bo tego, że dużo pije i pali, raczej nie dało się ukryć. Tego, że nie chce Ci pomagać, raczej też nie. "
A wiesz, że kiedyś był zupełnie inny? Oczywiście, pił, palił, ale nie tyle.
Kiedy przez jakiś czas mieszkaliśmy u moich rodziców, był fajny, kochany, czasem pomógł przy dziecku, np przy pierwszej kąpieli, raz mu zmienił pieluche. Ale później jak jego brat się wyprowadził ze swojego mieszkania i my w nim zamieszkaliśmy, to odrazu zaczął być inny. Wtedy właśnie tylko komp i gry, a rodzina już się dla niego przestała liczyć.
"Może tylko marudzisz gdy on wraca z pracy, może się przed nim płaszczysz, błagasz, nie dasz chwili spokoju i niczym nie inspirujesz go do tego, by był ojcem. Wyręczasz go we wszystkim i cały czas okazujesz mu swój żal. Nie masz poczucia własnej godności. A kobiety, która się nie szanuje, nikt nie szanuje."
Nie, nie marudze jak przyjdzie z pracy, nie płaszcze się, nie błagam.
Przyjdzie z pracy i idzie odrazu na kompa, obiad je oczywiście przy kompie, a ja bawie się z dzieckiem. Nie prosze go o to by zajmował się dzieckiem, ale o to by czasem go przypilnował, np jak ide do wc na chwile to dziecko idzie za mną i muszę się przy nim załatwić bo inaczej siedzi pod drzwiami i marudzi, dobija się do mnie, bo mąż nie chce na chwile go czymś zainteresować, i prosze go tylko o to by czasem go przypilnował. Jak tego nie robi, to trudno, nie błagam go, biore dziecko ze sobą i tyle. Czasem go prosze żeby pobawił się z dzieckiem chodziaż raz w tygodniu przez godzine, w weekendy on nie pracuje, więc mógłby poświęcić dziecku troche swojej uwagi, prawda? Kochający ojciec raczej by chciał troche spędzic czas z dzieckiem a nie przed kompem.
Nie prosxze go o to codziennie, bo wiem że to nic nie da, ale co jakiś czas, raz, dwa razy w miesiącu się go pytam czy się pobawi z synkiem troche.
jeszcze jedno miałam napisać.
konstantynopolitanczykowna
"do roboty tez nie pojdzie bo i po co"
Napisała osoba która wcześniej pisała:
"wiesz co tez siedze w domu"
dobre, naprawde, tak dobre że nawet tego nie skomentuje.
Ale coś napisze.
Po pierwsze:
Gdybym miała z kim zostawić dziecko to bym poszła do pracy, ale teściowie pracują, mogłaby moja mama się dzieckiem zająć, ale mieszka ok 600km ode mnie, więc ciężko by było z dojazdem :P
Najbliższe przedszkole to takie gdzie przyjmują tylko dzieci powyżej 3 lat. Synek we wrześniu skończył 2.
Takie gdzie poniżej 3 lat przyjmują jest daleko, a oboje z mężem nie mamy prawka, a co dopiero samochód. Autobusami ciężki dojazd.
Gdybym miała prace na 6 rano, nie miałby kto dziecka do tego przedszkola zawieść, gdybym miała na 14 nie miałby kto dziecka przywieść. Więc przedszkole odpada.
Opiekunka? Hmm, pewnie całą moją wypłate bym musiała dawać opiekunce, niektóre dużo sobie życzą. Kiedyś szukałam ale żadna nie chciała mniej niż 1000zł.
Po drugie:
Gdybym poszła do pracy, mąż by widział że jest więcej kasy to nigdy by nie przestał pić i palić, bo by twierdził że stać nas na to.
Więc najlepiej by było po rozwodzie pobyć troche (lub dłużej, zależy jakby się dalej wszystko potoczyło) u rodziców, moja mama by się dzieckiem zajęła a ja bym poszła do pracy.
Dlatego też pytałam o opieke po rozwodzie.
Bo może ktoś z podobnym doświadczeniem będzie wiedział.
konstantynopolitanczykowna
"do roboty tez nie pojdzie bo i po co"
Napisała osoba która wcześniej pisała:
"wiesz co tez siedze w domu"
dobre, naprawde, tak dobre że nawet tego nie skomentuje.
Ale coś napisze.
Po pierwsze:
Gdybym miała z kim zostawić dziecko to bym poszła do pracy, ale teściowie pracują, mogłaby moja mama się dzieckiem zająć, ale mieszka ok 600km ode mnie, więc ciężko by było z dojazdem :P
Najbliższe przedszkole to takie gdzie przyjmują tylko dzieci powyżej 3 lat. Synek we wrześniu skończył 2.
Takie gdzie poniżej 3 lat przyjmują jest daleko, a oboje z mężem nie mamy prawka, a co dopiero samochód. Autobusami ciężki dojazd.
Gdybym miała prace na 6 rano, nie miałby kto dziecka do tego przedszkola zawieść, gdybym miała na 14 nie miałby kto dziecka przywieść. Więc przedszkole odpada.
Opiekunka? Hmm, pewnie całą moją wypłate bym musiała dawać opiekunce, niektóre dużo sobie życzą. Kiedyś szukałam ale żadna nie chciała mniej niż 1000zł.
Po drugie:
Gdybym poszła do pracy, mąż by widział że jest więcej kasy to nigdy by nie przestał pić i palić, bo by twierdził że stać nas na to.
Więc najlepiej by było po rozwodzie pobyć troche (lub dłużej, zależy jakby się dalej wszystko potoczyło) u rodziców, moja mama by się dzieckiem zajęła a ja bym poszła do pracy.
Dlatego też pytałam o opieke po rozwodzie.
Bo może ktoś z podobnym doświadczeniem będzie wiedział.
myślę, że nie masz się co martwić o to kto dostanie opiekę po rozwodzie. Ale tak jak ktoś pisał wcześniej. Postaw mu ultimatum, a nóż postawiony pod ścianą się postara coś w sobie zmienić. A tymczasem zbieraj dowody w razie czego. Nie musisz się tutaj przed nikim tłumaczyć (a już na pewno nie przed zacofaną konstantynopolitańczykiewiczówną), ty wiesz najlepiej czy masz ochotę na wysiłek związany z ratowaniem małżeństwa, czy nie masz już na to siły. Ty znasz najlepiej swojego męża. Ale wydaje mi się, że tak naprawdę już decyzję podjęłaś. Masz prawo do szczęścia, nie z nim to z kimś innym. Ten gościu chyba nie jest wart tego, zebyś poświęcała swoje życie i swoje szczęście tylko po to żeby mieć takiego męża.
P.S. Ciekawe, która baba chciałaby Twojego chłopa za męża? Bo myślę, ze też byłoby ciężko, no może konstantyno... by się połasiła, taka rola uciemiężonej matki polki jej akurat pasuje (dopóki mąż nie zabierze dostępu do forum, hehe).
P.S. Ciekawe, która baba chciałaby Twojego chłopa za męża? Bo myślę, ze też byłoby ciężko, no może konstantyno... by się połasiła, taka rola uciemiężonej matki polki jej akurat pasuje (dopóki mąż nie zabierze dostępu do forum, hehe).
Zawsze matka, więc nie powinnaś mieć większych problemów z uzyskaniem opieki. Gorzej, jeśli musisz pomyśleć o tym, co dalej, skoro nie masz pracy i tak dalej.
adwokat rozwody kraków http://adwokacitytko.pl