Widok
Kto opiekuje się chorym dzieckiem gdy mama pracuje
Synek (rok i 11 mcy) non stop choruje od pójścia do żłobka (od września do teraz). Wraca do swojej grupy na max 3 tygodnie (częściej tylko na kilka dni) i znowu zapalenie górnych dróg oddechowych, oskrzeli, ostatnio przeszedł zapalenie płuc:( wiem ze dzieci chorują, mam starszą córkę którą do 2,5 roku opiekowała się niania i córka w tym czasie tez chorowała wiec nie widze różnicy między żłobkiem a niania pod tym względem. Problem jest taki, ze muszę brać na synka często długie zwolnienia, jak Wy to rozwiązujące, drogie koleżanki, a może i koledzy? Babci żadnej nie mamy, niania nie chciała brać córki gdy córka była chora, czy są jakieś nianie które wzięłyby dziecko z katarem i kaszlem? Takie któremu trzeba by było np zrobić inhalacje? Nie mówię o temperaturze, nie zostawiłabym dziecka w bardzo ciężkim stanie z inna osoba niż mąż czy ja.
Nie pracuje długo, ok 4-5 godzin dziennie. Podzielcie się proszę swoimi sposobami na organizacje opieki.
Nie pracuje długo, ok 4-5 godzin dziennie. Podzielcie się proszę swoimi sposobami na organizacje opieki.
Po raz pierwszy słyszę, żeby niania odmawiała opieki nad chorym dzieckiem - przecież w końcu po to zatrudnia się nianię zamiast żłobka, żeby mieć co zrobić z chorującym dzieckiem? Masa rodziców pracujących ma nawet nianie "dorywcze", które opiekują się dzieckiem żłobkowym, gdy zachoruje, a rodzice nie mogą wziąć zwolnienia. Moi rodzice wynajmowali nianię dla siostry, gdy ja byłam przedszkolakiem i gdy sama zachorowałam, dopłacali niani właśnie za to, że w tym czasie opiekuje się dwójką dzieci. Serio nigdy nie spotkałam się z przypadkiem, żeby niania odmawiała zajmowania się zakatarzonym dzieckiem.
U nas w domu wymieniamy się z mężem zwolnieniami, raz ja, raz on. Czasami uda się skombinować pracę z domu. Raz w sytuacji awaryjnej sprowadziliśmy na tydzień babcię (również nie mamy nikogo na miejscu). Tyle, że nasze dzieci z tych "średnio", a może nawet "mniej" chorujących, więc szczerze mówiąc nie mam pojęcia, jak radzą sobie rodzice, których dzieci chorują częściej :(
U nas w domu wymieniamy się z mężem zwolnieniami, raz ja, raz on. Czasami uda się skombinować pracę z domu. Raz w sytuacji awaryjnej sprowadziliśmy na tydzień babcię (również nie mamy nikogo na miejscu). Tyle, że nasze dzieci z tych "średnio", a może nawet "mniej" chorujących, więc szczerze mówiąc nie mam pojęcia, jak radzą sobie rodzice, których dzieci chorują częściej :(
Dużym "ograniczeniem" jest ilość dni opieki przypadającej na wszystkie dzieci w rodzinie na rok. Jest to 60 dni. Więc jeśli dzieci dużo chorują to siłą rzeczy trzeba mieć kogoś do pomocy. U nas chodzimy z mężem na L4, czasem mąż może pracować w określone dni tygodnia z domu, lub część pracy wykonać popołudniu, ja pracuję na część etatu...tym sposobem każde z nas jest conajmniej 3 z 4 tygodni w miesiącu w pracy. Pozostałe potrzeby to poproszenie babci aby przyjechała 150 km na tydzień w miesiącu. Teściowa jest chętna a my nie mamy za bardzo wyboru.