Widok
Dziś było USG prenatalne, ale jak to ginka powiedziała - sztuka zrobiona - a czemu, bo dzidzia bardzo uparta jest. Przezierność karkowa jest w normie, ale niestety nie dało się zmierzyć przegrody nosowej, bo dzidzia nie chciała się obrócić, nic nie pomagało - ani pukanie, ani kaszlnięcia, ni prośby, ni groźby Widziałam kręgosłup, mąż lepiej wszystko widział (klatkę piersiową, nosek, paluszki u rączek itd.), bo na lepszym monitorze, no i upiera się, że to chłopiec, bo widział ptaszka :D:D:D a ginka mówi, że może dziewczynka więc jest 50/50, kolejne USG zapewne pokaże kto zamieszkuje w brzuszku... Dzidzia bardzo ruchliwa, podskakiwała, machała, odbijała się...jest odpowiednia ilość wód płodowych, wszystkie narządy na miejscu, serduszko ma wszystkie przegrody i jest ładnie podzielone. Ginka twierdzi, że nie mam się przejmować, bo na pewno jest wszystko w porządku, bo jak miało być wszystko ładnie zmierzone to maluch tyłeczkiem się obrócił i za żadną skarby nie chciał zmienić swojego położenia...USG trwało ponad dobre pół godziny i przez brzuch, i dopochwowo. Nie wiadomo czemu są krwawienia, bo wszystko jest ładnie. Heh to był najlepszy prezent na święta
cos nikogo tu dzisiaj, pewnie wszystkie w kuchniach pichcicie, a ja tu gadu gadu sama do siebie hehe:) chyba tez pojde bo az wstyd...ja nic wielkiego nie robie, bo w niedziele jezdzimy po gosciach, ale za to na pon musze upiec pare ciast bo to do mnie sie zjada, lany pon i moje 35 urodziny, wszystko sie tak zbieglo na jeden dzien. coz, bedzie ok:)
czyli mozna powiedziec ze tez jestes stworzona by rodzic dzieci hehe;) ach my matki polki ;)
co do tego czy zdaze do szpitala czy nie, staram sie na razie o tym nie myslec. ostatnie mi sie udaly bo jedno w nowy rok a drugie w wielka sobote wielkanocna, rano, wiec korkow nie bylo no i maz w domu. moze i tym razem sie uda. termin mam na 25, czyli swiat zadnych, chyba ze 11, i to w imieniny meza. hmm, nie ma co spekulowac. co bedzie to bedzie, pozniej znajdzie sie rada.
mnie od wczoraj zaczelo bolec gardlo i tez jakis katar dostalam, ale na szczescie przechodzi. ja za to boje sie lata bo mam uczulenie na rozne pylki, bede zdychac...
co do tego czy zdaze do szpitala czy nie, staram sie na razie o tym nie myslec. ostatnie mi sie udaly bo jedno w nowy rok a drugie w wielka sobote wielkanocna, rano, wiec korkow nie bylo no i maz w domu. moze i tym razem sie uda. termin mam na 25, czyli swiat zadnych, chyba ze 11, i to w imieniny meza. hmm, nie ma co spekulowac. co bedzie to bedzie, pozniej znajdzie sie rada.
mnie od wczoraj zaczelo bolec gardlo i tez jakis katar dostalam, ale na szczescie przechodzi. ja za to boje sie lata bo mam uczulenie na rozne pylki, bede zdychac...
mrenda,pierwszy poród 6 godzin,podali mi oxydocyne,bo wody się sączyły a nie było skurczów.Jak miałam parte,nawet nie czułam.Drugi miałam małe skurcze,pojechalam z mężem do szpitala bo po terminie,a lekarka od razu mnie na porodówkę i 30 min.wyszła córka.Teraz się strasznie boję,bo sama cały dzień w domu z dziecmi,mąż pracuje za Gdynią więc nie wiem kto i jak mnie zawiezie i co zrobię z dziecmi.
Mam nadzieję,że będzie ok.
Piękna pogoda,a ja wciąz mam katar i kaszel,a młodsza córka jeszcze gorszy.Chyba nic nie zrobię na te Swięta.
Zyczę wszystkim dużo zdrowia i radości :)))
Mam nadzieję,że będzie ok.
Piękna pogoda,a ja wciąz mam katar i kaszel,a młodsza córka jeszcze gorszy.Chyba nic nie zrobię na te Swięta.
Zyczę wszystkim dużo zdrowia i radości :)))
l=http://www.suwaczki.com/]
[/url]http://www.suwaczki.com/tickers/f2wlpiqv2twmk7cx.png
[/url]http://www.suwaczki.com/tickers/f2wlpiqv2twmk7cx.png
uwazam ze szkola rodzenia to super sprawa. ja poczulam sie pewniejsza, ze dam rade, optymistycznie nastawia. chociaz ja zawsze bylam raczej dobrze nastawiona, wcale sie nie balam, zawsze sobie mowilam ze mi latwo pojdzie, ze wsio bedzie ok i tak bylo. grunt do pozytywne nastawienie, na pewno pomaga. pierwszy porod z reguly jest najtrudniejszy chociaz sa wyjatki jak zawsze. moj trwal 9 godzin od odejscia wod i pierwszych skurczy. jak juz bardzo bolalo to poprosilam o znieczulenie, najpierw gaz a potem juz epidural. no bo jak daja za darmo to czemu nie skorzystac? i po nim moglabym rodzic nawet nie jedno baby ogladajac tv hehe. super sprawa, kobieta sie nie meczy i moze sie calkowicie skupic na samym rodzeniu, dobrym oddychaniu i przeniu. przy moim drugim porodzie juz mi nie zdazyli podac znieczulenia bo postepowal ekspresowo. obudzil mnie o 5 rano w wielka sobote skurcz i odejscie wod i od razu mialam skurcze co 2 min. ledwo sie ubralam i ledwo zdazylismy dojechac do szpitala bo to 45 min samochodem bylo, tam tylko mnie zbadali i juz mialam parte i na porodowke. chwile po 7 michal byl na swiecie. to takie moje przezycia z dwoma poprzednimi. ciekawe jakie bedzie to 3. smieja sie ze urodze w domu bo to bedzie plum i koniec hehe, oby...fiffi a jakie ty masz doswiadczenia po swoich dziewczynach?
to byly 3 spotkania po 2 i pol godz. u babki w domu, takie prywatne lekcje, kazda po 50E. ale to bylo przy pierwszej ciazy takze nie zalowalam a i chcialam sie lepiej przygotowac. bylo super, chodzilam z mezem, a babka taka gadula ze raz trzymala nas 3 godz. pierwsza lekcja byla ogolna o ciazy, o zaplodnieniu, o etapach rozwoju plodu, o diecie, badaniach, o szpitalu, uczyla sztuki relaksacji, pokazala pare cwiczen ktore przygotowuja do porodu, takie ogolne rzeczy. drugie nasze spotkanie bylo o samym porodzie, jego 3 etapach, o znieczuleniach, uczyla oddychania, meza masazu i w ogole jak moze pomoc swej biednej zonce. a na ostatnim juz o pielegnacji noworodka, kapiel, pieluchy, pepek, kupy...o naszym powrocie do formy, o wszystkim co sie dzieje juz po porodzie. my akurat bylismy zadowoleni i nie zalujemy. polecam poczatkujacym mamom :)
Kasiaka ja miałam krwawienie w 6 tyg, po krwawieniu 2 dni później wypadł mi jakiś skrzep i myślałam, że już koniec, ale z dzidzią było ok...no i teraz w 11 tyg miałam znów krwawienie i na daną chwilę spokój. Ja niestety nie jestem w stanie brać dupka, bo wymiotuję od razu więc ja dostaję progesteron w globulkach. Też mnie to denerwuje i tylko wzmaga strach:/
Och dziewczynki mi dziś wróciły te holerne plamienia.Idę znów jutro do gina bo Duphaston mi się skończył, po którym na jakieś 2 tyg miałam spokój z tymi plamieniami a teraz wróciły. Sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć.
Boję się, że stracę tę moją fasolkę.
Miała któraś z Was takie problemy gdy była w ciąży. Ja już nie wiem co mam myśleć o tych ciągle powracających plamieniach.
Boję się, że stracę tę moją fasolkę.
Miała któraś z Was takie problemy gdy była w ciąży. Ja już nie wiem co mam myśleć o tych ciągle powracających plamieniach.








