Widok
Rozsądny mężczyzna powinien unikać kobiet narzekających na samotność, no chyba że chce szybko zostać ojcem:p
Znałem nie jedną taką która chciała szybko doprowadzić do wpadki. Dziecko musiało z nią być, było idealnym lekarstwem na lęk przed porzuceniem i samotnością. A wystarczyło tylko pogodzić się samemu ze sobą, nauczyć się cieszyć czasem spędzonym w samotności...
Właściwie dopiero jak ktoś kocha siebie może pokochać kogoś innego.
Znałem nie jedną taką która chciała szybko doprowadzić do wpadki. Dziecko musiało z nią być, było idealnym lekarstwem na lęk przed porzuceniem i samotnością. A wystarczyło tylko pogodzić się samemu ze sobą, nauczyć się cieszyć czasem spędzonym w samotności...
Właściwie dopiero jak ktoś kocha siebie może pokochać kogoś innego.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Czasem będąc w związku można być bardziej samotnym, niż gdy się jest się jest singlem. Kiedyś wieczory spędzałam w domu, czekając z obiadem na ukochanego, który wracał zmęczony z pracy, zjadł i zasypiał. W weekendy wyjeżdżaliśmy....do jego mamusi.
Po rozstaniu, moje życie poszło do przodu jak burza, mieszkałam w różnych miastach Europy, poznałam wielu nowych przyjaciół, zaczęłam uprawiać sporty,kiedy chcę to wracam do domu na ranem, wydaję na co chcę:) ...po prostu zaczęłam żyć pełnią życia:)
czego też życzę samotnej Pani
Po rozstaniu, moje życie poszło do przodu jak burza, mieszkałam w różnych miastach Europy, poznałam wielu nowych przyjaciół, zaczęłam uprawiać sporty,kiedy chcę to wracam do domu na ranem, wydaję na co chcę:) ...po prostu zaczęłam żyć pełnią życia:)
czego też życzę samotnej Pani
Też jestem sama,ale kocham życie,lubię siebie.Jeśli uwierzysz w siebie,odnajdziesz chęć życia,a pomogą w tym pasje,marzenia.Wcale nie jest powiedziane,że będziesz sama,ale jeśli będziesz narzekać,to jest pewne,że będziesz sama.Bądż szczęśliwa bo nią jesteś,a nie dlatego,że jesteś w parze-to nie jest gwarancja szczęścia.Uśmiechnij się,a wszystko będzie ładniejsze.
nie byłam mężatką,nie doszło do ślubu mój były już wybrał.Pełna butelka była ważniejsza ,tylko szkoda mi mojego starszego syna bo mieszka z nim i jego rodzicami ,a ja nie mam warunków żeby go do siebie zabrać,a jak w zeszły weekend chciałam go do siebie zabrać to mi powiedział że mi go nie da. I to na tyle.A smutna jestem z tego powodu że nie mogę znalezć pracy bo jestem samotną matką!
Zgadzam się z tym, mam 3 znajome mające po 1 dziecku z poprzedniego małżeństwa i bardzo by chciały swiązać się z kimś na stałe (a już wiek 35-40 to deficyt a wolny bez dzieci to ze świecą).
Wracając do początku, życzę powodzenia.
Moje 3 znajome są niestety nadal same bo faceci jak się dowiedzą o cudzym dziecku to jakoś im zapał mija, tj na romans to owszem znajdują ale na stałe to kicha.
Wracając do początku, życzę powodzenia.
Moje 3 znajome są niestety nadal same bo faceci jak się dowiedzą o cudzym dziecku to jakoś im zapał mija, tj na romans to owszem znajdują ale na stałe to kicha.
uczucie romansowe nie jest lepsze czy gorsze tylko inne - jeśli ktoś nie chce się wiązać to mówi tej drugiej osobie, że nie jest wystarczająco dobra, a nóż trafi się ktoś lepszy i bez problemu się rozstaniemy. Jeśli obie strony tkwią w związku - poczekalni bo oboje tego chcą - to super.
a chwilowe życie może przeszkadzać ale nie musi. fajnie jest mieć z kim spędzić święta, pójść do kina (ile można nękać koleżanki, żeby dotrzymały towarzystwa) - no tak, można do kina iść samemu, ale fajnie jest z kimś porozmawiać... człowiek jest istotą społeczną, czasem mniej, czasem bardziej ale zwykle potrzebuje kontaktu z drugim człowiekiem.
a chwilowe życie może przeszkadzać ale nie musi. fajnie jest mieć z kim spędzić święta, pójść do kina (ile można nękać koleżanki, żeby dotrzymały towarzystwa) - no tak, można do kina iść samemu, ale fajnie jest z kimś porozmawiać... człowiek jest istotą społeczną, czasem mniej, czasem bardziej ale zwykle potrzebuje kontaktu z drugim człowiekiem.
Zależy jak na to popatrzeć. Jeżeli chodzi nam tylko o spędzanie miło czasu w towarzystwie innej płci, wyjście do kina i seks bez zobowiązań to ok, romans jest "dozwolony", ale jeżeli myślimy o potomstwie, rodzinie w prawdziwym tego słowa znaczeniu to przypieczętowanie tego w urzędzie czy kościele jest potrzebne- a bynajmniej ułatwia życie. A czy to, że ktoś powie sakramentalne tak to oznacza, że nie można odejść w każdej chwili? jeśli by tak było to nie istniałyby rozwody, czy separacje, nie byłoby też romansów. małżeństwo daje jakiś rodzaj bezpieczeństwa, ale nie zwalnia z obowiązku o staranie się aby w związku było nam dobrze.
A to zdanie było odpowiedzią na Twoją wypowiedź "W czym przeszkadza takie chwilowe życie, nie na stałe, które trwa latami? Przynajmniej obie strony wiedzą, że mogą w każdej chwili odejść, więc jeśli im naprawdę zależy to się starają."
Małżeństwo też jest związkiem z którego można odejść i też trzeba się w nim starać. Samo powiedzenie sobie "tak" nie załatwi sprawy, że będzie nam razem dobrze i będziemy z zachwytem patrzyli na siebie do grobowej deski :)
Małżeństwo też jest związkiem z którego można odejść i też trzeba się w nim starać. Samo powiedzenie sobie "tak" nie załatwi sprawy, że będzie nam razem dobrze i będziemy z zachwytem patrzyli na siebie do grobowej deski :)
A proszę napisz co się dzieje z tymi byłymi mężami tych koleżanek. Bo jak dobrze kalkuluję i widząc zawsze w połowie zapełnioną szklankę:) to na rynku jest trzech samotnych facetów...Nawet mając dwoje dzieci można kogoś znaleźć lecz pytanie co dalej? bo prawdę mówąc dopiero potem zaczynają się problemy. Moje dzieci, Twoje dzieci biją nasze dzieci - jak w tym kawale. Jeśli mężczyzna pokocha kobietę to liczba dzieci nie mam znaczenia ale niestety po jakimś czasie wraca codzienność i rzeczywiście jest ona trudna w nowym układzie. Prawda jest taka: fajni , mądrzy, emocjonalnie dojrzali mężczyźni są właściwie zajęci. Mają rodziny i wychowują swoje dzieci. Mądry facet nie pozwoli na sytuację w której jego dzieci będą wychowywały się bez ojca, lecz po pierwsze wybrał przyszłą żonę na matkę swoich dzieci nie bez powodu.
Z drugiej strony któż mądry, wyłączając patologie, się rozwodzi? Po co? Co to daje? W nowych związkach pojawiają się takie same problemy a nawet trudniejsze (patrz. wszystkie dzieci). Przenoszenie negatywnych emocji tzw. demony przeszłości.
Dam Ci radę Samotna Kobieto - musisz walczyć! I czeka Cię ciężka praca. Ja mam ich chyba pięć bo czasami się gubię. Nawet nie chce mi się pisać jak jest trudno. Fakt daję radę ale co z tego. Właściwie to nawet nie powinnam narzekać bo mieszkam w wymarzonym miejscu,dobrze prowadzone i wykształcone dzieci, jeżdzę na wakacje, sprawiam sobie przyjemności ale to wszytsko jest dzięki mojej codziennej pracy i zaangażowaniu w tą codzienność. I co mi zarzucił poznany partner: "że moje życie to wirówka" a jakie inne ma być w tej sytuacji? Dodatkowo potrzebna jest ogromna mądrość życiowa aby umieć ułożyć "następny" związek.
Prawda jest jedna:"We dwoje to potęga" ale prawdą też jest, że bardzo trudno jest spotkać tego drugiego jeśli jest się osobą po przejściach. Podkreślam że nie jest to nie możliwe - po prostu trudne. Ale słowa "kompromis", "zrozumienie" są w tym ważniejsze niż "miłość". Niestety...Dodatkowo pojawia się jeszcze jeden problem nowych czasów EGOIZM może mówiąc bardziej kolokwialnie - konformizm.
Życzę siły i powodzenia
Z drugiej strony któż mądry, wyłączając patologie, się rozwodzi? Po co? Co to daje? W nowych związkach pojawiają się takie same problemy a nawet trudniejsze (patrz. wszystkie dzieci). Przenoszenie negatywnych emocji tzw. demony przeszłości.
Dam Ci radę Samotna Kobieto - musisz walczyć! I czeka Cię ciężka praca. Ja mam ich chyba pięć bo czasami się gubię. Nawet nie chce mi się pisać jak jest trudno. Fakt daję radę ale co z tego. Właściwie to nawet nie powinnam narzekać bo mieszkam w wymarzonym miejscu,dobrze prowadzone i wykształcone dzieci, jeżdzę na wakacje, sprawiam sobie przyjemności ale to wszytsko jest dzięki mojej codziennej pracy i zaangażowaniu w tą codzienność. I co mi zarzucił poznany partner: "że moje życie to wirówka" a jakie inne ma być w tej sytuacji? Dodatkowo potrzebna jest ogromna mądrość życiowa aby umieć ułożyć "następny" związek.
Prawda jest jedna:"We dwoje to potęga" ale prawdą też jest, że bardzo trudno jest spotkać tego drugiego jeśli jest się osobą po przejściach. Podkreślam że nie jest to nie możliwe - po prostu trudne. Ale słowa "kompromis", "zrozumienie" są w tym ważniejsze niż "miłość". Niestety...Dodatkowo pojawia się jeszcze jeden problem nowych czasów EGOIZM może mówiąc bardziej kolokwialnie - konformizm.
Życzę siły i powodzenia
"Z drugiej strony któż mądry, wyłączając patologie, się rozwodzi?"
Mogłabyś to wyjaśnić? Bo można odnieść wrażenie, że rozwodzą się głupcy i mądre patologie. Poza tym masz absolutną rację. Kiedyś czytałem dość przewrotną książkę, była w niej zawarta pewna myśl, którą zawrę w siedmiowyrazowej manierze:
Interesujący mężczyzna po trzydziestce: mąż albo szaleniec.
Mogłabyś to wyjaśnić? Bo można odnieść wrażenie, że rozwodzą się głupcy i mądre patologie. Poza tym masz absolutną rację. Kiedyś czytałem dość przewrotną książkę, była w niej zawarta pewna myśl, którą zawrę w siedmiowyrazowej manierze:
Interesujący mężczyzna po trzydziestce: mąż albo szaleniec.
Tyle zdan ile roznych przypadkow i osobistych przezyc.Ja chce tylko tyle napisac,ze na nowo ulozyc zycie mozna sobie w kazdym wieku i takze z dziecmi.Nie wiem na czym to polega ze jednym sie udaje a innym nie ale ja wiem ze ja BARDZO chcialam zmienic Tamto Zycie bo ja nie oddychalam tylko pobieralam tlen niezbedny do dalszego wegetowania.Nieszczesliwa i pusta,niespelniona i zrezygnowana...tylko takimi slowami mozna bylo mnie wtedy okreslic.A teraz??????bosche ciagle sie usmiecham jakbym na pigulkach szczescia byla.....w wieku 39-ciu lat zaczelam wszystko od nowa....z odpowiednim KAWALEREM(haha mozna?)z moimi dziecmi w innym miejscu......byl czas....chyba juz ostatni na to aby zawalczyc o siebie....wlasnie o siebie i mimo ze nawet wlasna moja matka sie odemnie odwrocila bo dla dobra dzieci mialam kisnac w zwiazku bez uczuc i szacunku to ja wreszcie oddycham.....nie powiem ze nie boje sie bo boje....ale to chyba naturalne,mysle ze ON tez czasem ma rozne obawy ale jestesmy juz ze soba rok....intensywnie spedzony rok z moimi dziecmi z wspolnymi problemami ze smutkami i radosciami i wiecie co?nadal patrzymy na siebie z wielka iskra w oczach mocno sie trzymamy za rece i wciaz te same slowa:Warto Bylo....bo warto moi drodzy czasem isc pod prad....pod wiatr .......dla siebie.