Widok
Nacięcie krocza ważne poczytajcie i prosze o opinie jak w szpitalach jest to przestrzegane
Podobnie, jak w przypadku wszelkich innych zabiegów medycznych, personel szpitala ma obowiązek poinformować Cię o zamiarze wykonania nacięcia, uzasadnić jego konieczność oraz uzyskać Twoją zgodę.
Istnieje wiele obiegowych opinii o profilaktycznej funkcji nacięcia krocza - że chroni pochwę przed pęknięciami i nadmiernym rozciągnięciem, że zapobiega wypadaniu narządów rodnych i urazom główki dziecka. Badania naukowe jednak nie potwierdzają słuszności tych twierdzeń:
Nacięcie krocza nie zapobiega dalszym, poważnym uszkodzeniom.
Aby rozerwać mocno napiętą tkaninę, wystarczy naciąć jej brzeg. Podobnie jest z tkankami krocza - ich nacięcie sprzyja dalszym pęknięciom i poważnym obrażeniom, sięgającym odbytu.
Nacięcie krocza nie zapobiega obniżeniu napięcia mięśni dna miednicy, wypadaniu narządów oraz wysiłkowemu nietrzymaniu moczu.
Główne czynniki ich powstawania to predyspozycje genetyczne, ciąża, poród oraz nacięcie krocza.
Nacięcie krocza nie zapobiega urazom główki dziecka.
W szpitalach, w których znacznie spadł odsetek nacięć krocza, nie stwierdzono wzrostu przypadków niedotlenienia lub uszkodzenia mózgu u noworodków. Krocze zbudowane jest z tkanek miękkich, więc napieranie główki dziecka nie powoduje jej urazów.
Nacięcie krocza nie jest łatwiejsze do opatrzenia i nie goi się łatwiej niż pęknięcie.
Nacięcie odpowiada pęknięciu II stopnia i obejmuje również mięśnie krocza i pochwy, jest więc uszkodzeniem głębszym niż fizjologiczne pęknięcie.
Nacięcie krocza nie zapobiega rozluźnieniu pochwy po porodzie i pogorszeniu się jakości współżycia seksualnego.
Dzieje się tak, ponieważ nacięcie osłabia mięśnie i utrudnia ich powrót do stanu przed porodem.
Co możesz robić, aby uniknąć nacięcia lub pęknięcia krocza?
W czasie ciąży:
Wykonuj masaż krocza - regularnie, już od połowy ciąży. Uwaga! W przypadku infekcji pochwy nie stosuj masażu, aż do wyleczenia. Najwygodniejsze pozycje, to klęk na jednym kolanie z drugą nogą lekko odwiedzioną i stopą opartą o podłogę, albo pozycja stojąca z nogą opartą, np. o krzesło. Do masażu używaj naturalnych olejów, np. z oliwek, kiełków pszenicy lub słodkich migdałów.
Odrobinę olejku rozgrzej w dłoniach. Jednym palcem nanieś olejek na obszar wejścia do pochwy i na wargi sromowe od wewnątrz, i wykonuj delikatne ruchy okrężne wokół pochwy. Gdy śluzówka wchłonie olejek, włóż opuszkę palca do pochwy i uciskaj jej dolny brzeg (w kierunku odbytu) w środku i na zewnątrz, do momentu, w którym poczujesz pieczenie. Nie naciskaj więcej, poczekaj, aż pieczenie ustanie. W ten sposób zwiększasz swoją odporność na ból i uczucie rozciągania w okolicach pochwy. Masaż wykonuj regularnie w ten sam sposób przez kilka dni, a następnie dołącz do masowania drugi palec. W zależności od samopoczucia dojdź do masowania czterema palcami - wtedy krocze może się rozciągnąć już do 2/3 wielkości główki noworodka.
Ćwicz mięśnie Kegla
Bądź aktywna fizycznie
Spaceruj, gimnastykuj się, pływaj - wzmocnisz w ten sposób mięśnie i uelastycznisz tkanki. Będziesz także miała więcej siły, aby wypierać dziecko w pionowej pozycji. Z ćwiczeń szczególnie polecane są pozycje, w których rozciągasz mięśnie i tkanki krocza.
W czasie porodu:
Stosuj pozycje wertykalne
Poproś położną, aby starała się ochronić krocze
Nie przyj z całej siły! Sama siła skurczu i siła grawitacji, zwłaszcza w pozycji wertykalnej, pozwolą, by główka dziecka spokojnie i powoli wysuwała się na zewnątrz, stopniowo rozciągając tkanki krocza.
Skorzystaj z wody lub ciepłych kompresów
Woda rozluźnia i uelastycznia tkanki krocza. Jeśli to możliwe, skorzystaj w czasie porodu z wanny. W II okresie porodu, pomiędzy skurczami, możesz również zastosować ciepłe okłady na krocze - z naparu lawendy, rumianku lub kawy.
Istnieje wiele obiegowych opinii o profilaktycznej funkcji nacięcia krocza - że chroni pochwę przed pęknięciami i nadmiernym rozciągnięciem, że zapobiega wypadaniu narządów rodnych i urazom główki dziecka. Badania naukowe jednak nie potwierdzają słuszności tych twierdzeń:
Nacięcie krocza nie zapobiega dalszym, poważnym uszkodzeniom.
Aby rozerwać mocno napiętą tkaninę, wystarczy naciąć jej brzeg. Podobnie jest z tkankami krocza - ich nacięcie sprzyja dalszym pęknięciom i poważnym obrażeniom, sięgającym odbytu.
Nacięcie krocza nie zapobiega obniżeniu napięcia mięśni dna miednicy, wypadaniu narządów oraz wysiłkowemu nietrzymaniu moczu.
Główne czynniki ich powstawania to predyspozycje genetyczne, ciąża, poród oraz nacięcie krocza.
Nacięcie krocza nie zapobiega urazom główki dziecka.
W szpitalach, w których znacznie spadł odsetek nacięć krocza, nie stwierdzono wzrostu przypadków niedotlenienia lub uszkodzenia mózgu u noworodków. Krocze zbudowane jest z tkanek miękkich, więc napieranie główki dziecka nie powoduje jej urazów.
Nacięcie krocza nie jest łatwiejsze do opatrzenia i nie goi się łatwiej niż pęknięcie.
Nacięcie odpowiada pęknięciu II stopnia i obejmuje również mięśnie krocza i pochwy, jest więc uszkodzeniem głębszym niż fizjologiczne pęknięcie.
Nacięcie krocza nie zapobiega rozluźnieniu pochwy po porodzie i pogorszeniu się jakości współżycia seksualnego.
Dzieje się tak, ponieważ nacięcie osłabia mięśnie i utrudnia ich powrót do stanu przed porodem.
Co możesz robić, aby uniknąć nacięcia lub pęknięcia krocza?
W czasie ciąży:
Wykonuj masaż krocza - regularnie, już od połowy ciąży. Uwaga! W przypadku infekcji pochwy nie stosuj masażu, aż do wyleczenia. Najwygodniejsze pozycje, to klęk na jednym kolanie z drugą nogą lekko odwiedzioną i stopą opartą o podłogę, albo pozycja stojąca z nogą opartą, np. o krzesło. Do masażu używaj naturalnych olejów, np. z oliwek, kiełków pszenicy lub słodkich migdałów.
Odrobinę olejku rozgrzej w dłoniach. Jednym palcem nanieś olejek na obszar wejścia do pochwy i na wargi sromowe od wewnątrz, i wykonuj delikatne ruchy okrężne wokół pochwy. Gdy śluzówka wchłonie olejek, włóż opuszkę palca do pochwy i uciskaj jej dolny brzeg (w kierunku odbytu) w środku i na zewnątrz, do momentu, w którym poczujesz pieczenie. Nie naciskaj więcej, poczekaj, aż pieczenie ustanie. W ten sposób zwiększasz swoją odporność na ból i uczucie rozciągania w okolicach pochwy. Masaż wykonuj regularnie w ten sam sposób przez kilka dni, a następnie dołącz do masowania drugi palec. W zależności od samopoczucia dojdź do masowania czterema palcami - wtedy krocze może się rozciągnąć już do 2/3 wielkości główki noworodka.
Ćwicz mięśnie Kegla
Bądź aktywna fizycznie
Spaceruj, gimnastykuj się, pływaj - wzmocnisz w ten sposób mięśnie i uelastycznisz tkanki. Będziesz także miała więcej siły, aby wypierać dziecko w pionowej pozycji. Z ćwiczeń szczególnie polecane są pozycje, w których rozciągasz mięśnie i tkanki krocza.
W czasie porodu:
Stosuj pozycje wertykalne
Poproś położną, aby starała się ochronić krocze
Nie przyj z całej siły! Sama siła skurczu i siła grawitacji, zwłaszcza w pozycji wertykalnej, pozwolą, by główka dziecka spokojnie i powoli wysuwała się na zewnątrz, stopniowo rozciągając tkanki krocza.
Skorzystaj z wody lub ciepłych kompresów
Woda rozluźnia i uelastycznia tkanki krocza. Jeśli to możliwe, skorzystaj w czasie porodu z wanny. W II okresie porodu, pomiędzy skurczami, możesz również zastosować ciepłe okłady na krocze - z naparu lawendy, rumianku lub kawy.
Cóż, mnie zapowiedziano, że będę nacięta, kiwnęłam głową na znak zgody. Nie miałam siły myśleć co by tu wykombinować, żeby mnie jednak "oszczędzili". :-D
Za to po porodzie wielokrotnie z żalem myślałam jak by to było, gdyby się udało uniknąć tegoi cholernego nacięcia.
Lekarz, który mnie zszywał powiedział, że zostałam nacięta profilaktycznie.
W wypisie nie podają informacji ile było szwów ani jakie wskazania do nacięcia - jest tylko informacja o wykonanym nacięciu.
Rodziłam na Klinicznej.
Za to po porodzie wielokrotnie z żalem myślałam jak by to było, gdyby się udało uniknąć tegoi cholernego nacięcia.
Lekarz, który mnie zszywał powiedział, że zostałam nacięta profilaktycznie.
W wypisie nie podają informacji ile było szwów ani jakie wskazania do nacięcia - jest tylko informacja o wykonanym nacięciu.
Rodziłam na Klinicznej.
ja jestem zmuszona rodzić na zaspie tam wykonuje się to zawsze ale chce z góry zaznaczyć że się nie zgadzam chyba że okaże się że dziecko waży powyżej 4 kg chociaz wole pęknięcie będe ćwiczyć i masować mięśnie pochwy i musze wybrać dobrą położną która zrozumie moje obawy dlatego wachcam sie między rodzeniem w domu a w szpitalu ponieważ jedyną rzeczą której się panicznie boje to to nacięcie i brak możliwości wybranai pozycji
myslac przed porodem o nacieciu wydaje sie to mega straszne a tak naprawde wogole sie tego nie czuje...ja rodzilam w wojewodzkim i polozna starala sie zeby nie robic naciecia,jednak ostatecznie powiedziala ze trzeba troche naciac,nie sprzeciwialam sie wogole i przez to mialam tylko jeden szew...
nie myslcie o tym za bardzo bo to tylko strasznie brzmi.....a tak naprawde to nic wielkiego
nie myslcie o tym za bardzo bo to tylko strasznie brzmi.....a tak naprawde to nic wielkiego
Pragne zauwazyc dwie rzeczy.
Jesli odmowie naciecia i krocze peknie- to peka w kierunku odbytu, taka rana sie paskudnie goi - tu radzila bym zapytac poloznika, rana z naciecia jest w kierunku posladka, wiec sama rana moze uniknac kontaktu w trakcie gojenia z kalem
a druga sprawa- ja po ciazy nie zamierzam zaprzestac zycia seksualnego, i chcialbym aby moja pochwa i wejscie do niej nie bylo jak "studnia" dla mojego pratnera, przepraszam za moje okreslenia, staralam sie byc delikatna.
I tak sobie jeszcze przypominam z porodu - u mnie naciecie przyspieszylo porod, a jak boli to sie chce szybko pozbyc tego bolu. ( moj pierwszy syn z USG mial miec 3800, urodzil sie 3680g)
Radze porozmawiac z poloznikiem o kwesti gojenia i daleszego pozycia malzenskiego.
Jesli odmowie naciecia i krocze peknie- to peka w kierunku odbytu, taka rana sie paskudnie goi - tu radzila bym zapytac poloznika, rana z naciecia jest w kierunku posladka, wiec sama rana moze uniknac kontaktu w trakcie gojenia z kalem
a druga sprawa- ja po ciazy nie zamierzam zaprzestac zycia seksualnego, i chcialbym aby moja pochwa i wejscie do niej nie bylo jak "studnia" dla mojego pratnera, przepraszam za moje okreslenia, staralam sie byc delikatna.
I tak sobie jeszcze przypominam z porodu - u mnie naciecie przyspieszylo porod, a jak boli to sie chce szybko pozbyc tego bolu. ( moj pierwszy syn z USG mial miec 3800, urodzil sie 3680g)
Radze porozmawiac z poloznikiem o kwesti gojenia i daleszego pozycia malzenskiego.
Ja kiedyś byłam bardzo przeciwna nacinaniu i gotowa zrobić wszystko, żeby tego uniknąć. Teraz, gdy widzę jak bardzo przekrwiona i podatna na urazy jest okolica intymna w czasie ciąży, stwierdziłam że jednak położne pewnie wiedzą co robią :) nasze mamy też w ten sposób rodziły i było dobrze - więc staram się nie demonizować i jak będzie trzeba, to zgodzę się na nacięcie.
Rodzilam w 2007r na Zaspie i nie nacieto mnie.
Zasada ,jesli chodzi o Zaspe, nacinaja tylko gdy kobieta rodzi po raz pierwszy.
Ale mimo,ze dziecko bylo male, peklam. I dokladnie, jak opisano wyzej, peklam w kierunku odbytu- rana dosc dlugo sie goila.
Naciecie jest w badziej dogodnym kierunku przprowadzone,jesli chodzi o gojenie i bol.
Daltego tez jestem za nacieciem.
Zasada ,jesli chodzi o Zaspe, nacinaja tylko gdy kobieta rodzi po raz pierwszy.
Ale mimo,ze dziecko bylo male, peklam. I dokladnie, jak opisano wyzej, peklam w kierunku odbytu- rana dosc dlugo sie goila.
Naciecie jest w badziej dogodnym kierunku przprowadzone,jesli chodzi o gojenie i bol.
Daltego tez jestem za nacieciem.
Rodziłam na Zaspie rok temu. Nacięli mnie oczywiście, dziecko duże bo 4500g. Samego porodu źle nie wspominam za to na samą myśl o tym co działo się potem ryczeć się chce. Tragedia, strasznie się męczyłam a na prawdę jestem odporna na ból. Rana goiła się bardzo długo. Położna szwy przyjeżdżała kilka razy ściągać. Wewnętrzne miały się same rozpuścić strasznie długo się babrały. W efekcie sama je sobie wyrywałam siedząc w wannie i wyjąc z bólu. Przeparaszam za dosłowność ale nic tak źle nie wspominam.
Wiecie co ja jestem ponad dwa lata po porodzie i uwierzcie mi lub nie ale do tej pory odczuwam dyskomfort do dnia dzisiejszego:( Miałam nacinane krocze i do dziś pamiętam piekący ból, myślę że krocze się rozerwało. W rezultacie skończyło się na 7 szwach i mega paskudnym dyskomfortem ponieważ jeden ze szew się rozszedł i teraz skóra jest źle zrośnięta. Myślę, że gdyby udało mi się urodzić bez rozcięcia krocza to poród byłby przyjemnością po tak naprawdę ból jaki odczuwa kobieta zanim zrośnie się ta część ciała jest nie do opisania. Nie mogłam wręcz funkcjonować:( Mam nadzieję że drugie dziecko mnie oszczędzi i nie natną mi krocza drugi raz !!!
Co człowiek to opinia :)
Ja nawet nie byłam świadoma że mnie nacieto, mąż mi powiedział o tym, no i jak mnie zszywali to się dopytałam co i jak :) Nic mnie nie bolało, ani nacięcie, ani szycie, ze szwami czułam się bardzo dobrze, bez nich też jest ok. Jest jak jest, nacięli, bo - mam nadzieję - musieli...
Ja nawet nie byłam świadoma że mnie nacieto, mąż mi powiedział o tym, no i jak mnie zszywali to się dopytałam co i jak :) Nic mnie nie bolało, ani nacięcie, ani szycie, ze szwami czułam się bardzo dobrze, bez nich też jest ok. Jest jak jest, nacięli, bo - mam nadzieję - musieli...
kopiuję co napisałam w innym wątku :)
kiedyś już pisałam - dawno temu (gdy byłam absolutnie pewna, że nie zamierzam mieć dzieci) obiecałam Cioci (pracowała w Ministerstwie
Zdrowia, Instytucie Matki i Dziecka - znany pediatra i nie tylko), że w przypadku porodu zgodzę się na nacięcie krocza... :P dokładnie mi wtedy wytłumaczyła, że lepiej być fachowo naciętą (później ładniej i łatwiej się goi) niż pęknąć(gorzej się goi, mogą być problemy ze zwieraczami itp.) :P
jeśli będzie to konieczne - przyjmę to na klatę ;P
i właśnie tłumaczę sobie - nie ja pierwsza i nie ostatnia ;)
kiedyś już pisałam - dawno temu (gdy byłam absolutnie pewna, że nie zamierzam mieć dzieci) obiecałam Cioci (pracowała w Ministerstwie
Zdrowia, Instytucie Matki i Dziecka - znany pediatra i nie tylko), że w przypadku porodu zgodzę się na nacięcie krocza... :P dokładnie mi wtedy wytłumaczyła, że lepiej być fachowo naciętą (później ładniej i łatwiej się goi) niż pęknąć(gorzej się goi, mogą być problemy ze zwieraczami itp.) :P
jeśli będzie to konieczne - przyjmę to na klatę ;P
i właśnie tłumaczę sobie - nie ja pierwsza i nie ostatnia ;)
dokladnie...piszecie ze rana sie dlugo goila i bolalo po nacieciu...a nie zdajecie sobie sprawy co by moglo byc jakby skora pekla....a samo nacinanie..tego wogole sie nie czuje...w porownaniu z ogolnym bolem porodowym...
bez sensu jest to ze robi sie z nacinania taka afere,ze pozniej kazda kobieta boi sie tego przed porodem.......ja tez sie balam bo naczytalam sie roznych glupot teraz juz wiem z wlasnego doswiadczenia ze bezsensownych
bez sensu jest to ze robi sie z nacinania taka afere,ze pozniej kazda kobieta boi sie tego przed porodem.......ja tez sie balam bo naczytalam sie roznych glupot teraz juz wiem z wlasnego doswiadczenia ze bezsensownych
mój pierwszy poród zakończył się cesarką - więc nacięcie mnie ominęło. drugi poród był siłami natury:) z nacięciem - samo nacięcie mnie zabolało - położna nie zrobiła tego w szczycie skurczu - stąd ból, ale to i tak mały ból w porównaniu z bólem porodowym:) nie ma co się martwić na zapas:) o zgodę na nacięcie nikt nie pytał-powiedziano mi tylko, że tak będzie lepiej-cięcie kontrolowane niż niekontrolowane pęknięcie krocza w kierunku odbytu.. i przyznaję, że bardzo się cieszę, że mnie jednak nacięto - nie wyobrażam sobie jakby moja córcia miała się przecisnąć gdyby mnie nie nacięli - i tak bardzo ją czułam jak wychodziła;-) a wielkoludem nie była - 3400g, 54cm. dodam jeszcze, że rodziłam w Redłowie.
a koleżanka, która rodziła w Pucku i tak bardzo się cieszyła, że tam nie nacinają... rzeczywiście jej nie nacięli - ale za to pękła i jeszcze kilka miesięcy po porodzie narzekała na ból...
reasumując, zgodziłabym się ponownie na nacięcie!
a koleżanka, która rodziła w Pucku i tak bardzo się cieszyła, że tam nie nacinają... rzeczywiście jej nie nacięli - ale za to pękła i jeszcze kilka miesięcy po porodzie narzekała na ból...
reasumując, zgodziłabym się ponownie na nacięcie!
rodziłam w lutym na Zaspie, Mała miala 55 cm i 3470g - żaden olbrzym. Zostałam nacięta bez pytania czy powiadomienia. Nic nie poczułam, nic nie bolało, tak samo z szywaniem widziałam tylko jak lekarka pilnie pracuje:) Po - jako jedyna na sali (było nas 3) nie potrzebowałam tabletek przeciwbólowych, po 7 dniach połozna przyszła do domku na wizytę, zdjęła szwy - było ich 6 + zdjęła 2 czy 3 rozpuszczalne - jak mnie zobaczyła to powiedziała "oooo nieźlę panią nacięli". Teraz po 4,5 miesiąca nie czuję nic, żadnego dyskomfortu czy bólu, ciągnięcia na deszcze czy inne tam takie....:)
Każda z nas jest inna, inaczej przechodzimy ciążę, inaczej rodzimy i inaczej czujemy sie po...
Każda z nas jest inna, inaczej przechodzimy ciążę, inaczej rodzimy i inaczej czujemy sie po...
Jestem niedługo po porodzie, miałam nacinane krocze - tak zadecydowała położna, która poród prowadziła - miałam do niej zupełne zaufanie. Była to bardzo trudna sprawa, ponieważ sama pracuję na sali porodowej i znam cienie i blaski nacinania i nienacinania. Dziecko urodziło się całkiem spore - 3900/57. Rana zagoiła się bez problemu, czasem tylko czuję niewielki dyskomfort, gdy jestem długo w pozycji stojącej albo ćwiczę mięśnie tej okolicy. Wydaje mi się, że to dlatego, iż rana jest jeszcze w fazie gojenia się.
Chcę tylko powiedzieć, że to, czy krocze będzie nacięte, czy też nie zależy od osoby, która trzyma rękę na rozciągającej się tkance i kontroluje rodzącą się główkę dziecka - a więc od położnej. To ona wie, jak układają się tkanki, czy są podatne na rozciąganie czy nie, to ona jest zawodowo przygotowana do tego, aby ocenić, czy zagraża pęknięcie. Nie można tutaj generalizować. Oczywiście są lepsi i gorsi fachowcy w tym zawodzie, dlatego trzeba postąpi tutaj jak z fryzjerem czy dentystą - trzeba znaleźć sobie dobrą położną i ustalić z nią taktykę postępowania. Jeśli ktoś nie chce być nacięty to niech znajdzie położną, która zrobi wszystko aby ochronić krocze. Natomiast nie ma dobrego fachowca, który z góry założy, że nacięcie jest konieczne lub nie - przecież podatności tkanki krocza nie ocenia się po oczach, tylko niestety dopiero w czasie akcji porodowej. I tu wszystko zależy od sztuki położniczej - nie wolno nacinać bez potrzeby, ale trzeba, gdy wiemy, że rodząca się główka uszkodzi np.: zwieracz odbytu. KONIECZNY JEST ZDROWY ROZSĄDEK!!!
PS. Nie wiem, co ma do tego lekarz pediatra, nawet z samego Pentagonu. Przecież lekarze specjalności innej niż położnik porody widzą na studiach!!! Nie mówiąc już o praktycznym w nim udziale.
Chcę tylko powiedzieć, że to, czy krocze będzie nacięte, czy też nie zależy od osoby, która trzyma rękę na rozciągającej się tkance i kontroluje rodzącą się główkę dziecka - a więc od położnej. To ona wie, jak układają się tkanki, czy są podatne na rozciąganie czy nie, to ona jest zawodowo przygotowana do tego, aby ocenić, czy zagraża pęknięcie. Nie można tutaj generalizować. Oczywiście są lepsi i gorsi fachowcy w tym zawodzie, dlatego trzeba postąpi tutaj jak z fryzjerem czy dentystą - trzeba znaleźć sobie dobrą położną i ustalić z nią taktykę postępowania. Jeśli ktoś nie chce być nacięty to niech znajdzie położną, która zrobi wszystko aby ochronić krocze. Natomiast nie ma dobrego fachowca, który z góry założy, że nacięcie jest konieczne lub nie - przecież podatności tkanki krocza nie ocenia się po oczach, tylko niestety dopiero w czasie akcji porodowej. I tu wszystko zależy od sztuki położniczej - nie wolno nacinać bez potrzeby, ale trzeba, gdy wiemy, że rodząca się główka uszkodzi np.: zwieracz odbytu. KONIECZNY JEST ZDROWY ROZSĄDEK!!!
PS. Nie wiem, co ma do tego lekarz pediatra, nawet z samego Pentagonu. Przecież lekarze specjalności innej niż położnik porody widzą na studiach!!! Nie mówiąc już o praktycznym w nim udziale.
witam jestem mama dwojki dzieciaczkow przy pierszej akcji poprodowej mi nacieto mi krocze choc akcja porodowa calosc 15m to mi nacieli goilo sie dosc dlugo i straszny dyskonfot czulam nikt mnie nie informowal o tym ze zamierzaja wykonac taki ciecia a naszczecie przy drugim podobnie 15m i polozn powiedziala ze jak bede wspolpracowac to nie beda musieli nacinac i tak sie salo bez naciecia jak ptarzek fruwalam na poprodowce bez bolu polecam
ja mam nadzieję,że może przy drugim się obejdzie, bo faktycznie przy takim nacięciu jak miałam gigant to najgożej się wspomina nie poród a dochodzenie do siebie po. Miałam w znieczuleniu to nie czułam nic ale wglądało to makabrycznie, nożyce jak do cięcia kurczaka brrrr. do dziś jak widzę jak ktoś kroi kurczaka mam nieprzyjemne skojażenia:) Nacinał i zaszył mnie bardzo dobrze ordynator w wejherowie, więc teraz to według mojego męża nie ma różnicy;) ale i tak mam nadzieję,że może za drugim razem się uda i będę bardziej i szybciej "czynna":) do normalnego funkcjonowania
Justi, oczywiście, że to nie dramat dla Ciebie i bardzo się cieszę, że tyle dziewczyn nie miało problemów po nacięciu.
Ale są też takie, które muszą na przykład robić plastykę krocza.
Nie mówiąc już o przypadkach gdy mięśnie po nacięciu profilaktycznym już tak dobrze nie trzymają...
Nie obwiniam nacięcia, sam poród to w końcu kara boska za skuszenie Adama do zjedzenia tego cholernego jabłka z drzewa poznania. ;-)
Ale są też takie, które muszą na przykład robić plastykę krocza.
Nie mówiąc już o przypadkach gdy mięśnie po nacięciu profilaktycznym już tak dobrze nie trzymają...
Nie obwiniam nacięcia, sam poród to w końcu kara boska za skuszenie Adama do zjedzenia tego cholernego jabłka z drzewa poznania. ;-)
WITAM MOJA HISTORIA NACIĘCIA JEST WCIĄZ NIE ZAKONCZONA,o to czy sie zgadzam nikt mnie nie pytał,nacieła położna i już ,poród bardzo ciężki przez krótką pempowinę,obrzęk gigantyczny szyta byłam TRZY RAZY,ostatni raz pod narkozą było to miesiąc po porodzie.Ból straszny ,dopiero dwa miesiące po porodzie siadłam na tyłku,stosunek niemozliwy do dzisiaj a mineło ponad 4 miesiące od porodu bo w miejscu szycia w środku zrobiła sie ziarnina czyli zywe mięcho.Najprawdopodobniej będe musiała przejść kolejny zabieg usunięcia tego.mam dość!!
Stary wątek widzę.ja całe szczęście przy drugim jednak nie byłam nacinana, moze dlatego,ze to już było na żywca i położna fajnie pokierowała. Bez porównania, od razu po porodzie zero bólu, szok, ja się nastawiałam,ze będzie tak jak za pierwszym razem czyli koszmarnie a tu to bym mogła zejść z fotela i biec.
Jak się uda to lepiej unikać, jeżeli trzeba to niech natną ale profilaktycznie- mam nadzieje,że tak nie robią żeby sobie ułatwić, bo kobieta to nie worek kartofli ale kto ich wie....
Jak się uda to lepiej unikać, jeżeli trzeba to niech natną ale profilaktycznie- mam nadzieje,że tak nie robią żeby sobie ułatwić, bo kobieta to nie worek kartofli ale kto ich wie....
Mnie o zdanie nikt nie pytał. Ani przy pierwszym porodzie ani przy drugim. Jednak gdyby mnie zapytano na pewno nie protestowałabym. Wolałam być nacięta niż sama popękać. Rana cięta goi się szybciej niż rana szarpana. poza tym nacięcie to nic strasznego. Sprawa za bardzo jest rozdmuchana a WHO przesadza.
Marcelinka 28.11.2009, Dominik 20.11.2005
Moje dzieci są dla mnie sensem życia, są całym światem :)
Moje dzieci są dla mnie sensem życia, są całym światem :)
Ja też byłam nacięta i to tak porządnie ponieważ miałam poród kleszczowy. Goiło się przez miesiąc, musiałam robić okłady z rywanolu. Ponieważ byłam w szpitalu przez 7 dni po porodzie - położna zdjęła mi tam szwy. Po tygodniu okazało się, że o 1 zapomniała, zaczęło się paprać i znowu boleć. Masakra. Nic przyjemnego.
Ja rodziłam w Pucku w 2007 roku. Zgodziłam się na nacięcie, bo nasłuchałam się że "samopekniecie niekontrolowane jest gorsze". I tak pękłam przy wadze dziecka 3600, na tzw. 4 strony swiata, co z połączeniem z hemoroidami (za przeproszeniem) bylo bardzo uciązliwe. Szyto mnie 1 godzine (płakałam bo mnie tak ciągneło), miałam 8 szwów. Na szczeście czas i Tantum rosa wygoiły mnie super. Porodu nie pamietam, szycie do dzis tak...
Za 3 tygodnie rodzę znowu, tez w Pucku, ale na nacięcie sie nie zgodze - bede miala porównanie. Choc dziecko bedzie ponad 4 kg, zaryzykuje, licze na pomoc połoznej.
Ps. W pierwszej ciazy chodziłam na basen, cwiczyłam mięsnie Kegla i żałuje do dziś ze zgodziłam się na to naciecie.


Za 3 tygodnie rodzę znowu, tez w Pucku, ale na nacięcie sie nie zgodze - bede miala porównanie. Choc dziecko bedzie ponad 4 kg, zaryzykuje, licze na pomoc połoznej.
Ps. W pierwszej ciazy chodziłam na basen, cwiczyłam mięsnie Kegla i żałuje do dziś ze zgodziłam się na to naciecie.



Ja też rodziłam w Pucku, i byłam nacięta, a raczej rozcięta. Poród to była rzeź i to w dosłownym tego słowa znaczeniu(mój mąż był przy mnie i nie był w stanie tego opisać a widział już wiele) Dziecko zostało ze mnie wyciśnięte. Powinnam mieć zrobione cc, ale doktor nawet o tym nie pomyślała. Efekt taki że dziecko urodziło się z niedotlenieniem i zmarło. W pucku za wszelką cene rodzi sie naturalnie bez wzgledu na matkę i dziecko. Ja już na pewno, jesli wymarze ten koszmar z pamieci , w pucku rodzić nie bede.