Widok
Nauki przedmałżeńskie i spowiedz
Cześć dziewczyny mam pytanie. Wczoraj skończylismy z nazeczonym ostatnie nauki i zostaly nam porady o zyciu w rodzinie i spowiedz. Słyszałam że często osoba prowadzaca te zajecia "sprzeciwia"sie ślubom tylko dlatego że mieszka sie razem czy to prawda. No i że jest problem z rozgrzeszeniem. To co mamy kłamac na dzień dobry!! Nie rozumiem dlaczego robia takie problemu moze da sie to jakos obejsc.
Było już sporo wątków na ten temat.
W przypadku kiedy ze sobą mieszkacie idziecie tylko do jednej spowiedzi - dzień przed ślubem albo w dniu ślubu i wówczas dostajecie rozgrzeszenie, bo wtedy warunek spowiedzi, jakim jest postanowienie poprawy, ma jakiś sens. Nikt wtedy problemów nie robi...
Moim zdaniem bez sensu jest coś takiego zatajać i wkraczać na nową drogę życia w grzechu.
W przypadku kiedy ze sobą mieszkacie idziecie tylko do jednej spowiedzi - dzień przed ślubem albo w dniu ślubu i wówczas dostajecie rozgrzeszenie, bo wtedy warunek spowiedzi, jakim jest postanowienie poprawy, ma jakiś sens. Nikt wtedy problemów nie robi...
Moim zdaniem bez sensu jest coś takiego zatajać i wkraczać na nową drogę życia w grzechu.
To jest chore... i bądz szczerym i powiedz prawde to jeszcze zaszkodzi... nie jestem niewierzaca ale to co sie dzieje w tych kościołach to szok, biurokracja i sciaganie kasy... KOŚCIÓŁ ŻYCIA UKŁADAĆ NA PEWNO MI NIE BĘDZIE!
ale cóż mus to mus,zaliczyć trzeba żeby jeszcze gorszych problemów kosciol nie zrobil!;/
ale cóż mus to mus,zaliczyć trzeba żeby jeszcze gorszych problemów kosciol nie zrobil!;/
[url=http://zasuwaczki.bejbej.pl/]

[/url]

[/url]
ja mam 4 naprawde bliskich księży, ktorych znam od lat i o ile oni są w tych sprawach "normalni" (co nie przeszkadza im być konserwatywnymi w wielu kwestiach) ale na głupotę innych księży, biurokrację ostro reagują, tak samo jak my :)
ile księży tyle postaw - jeden jest super a drugi robi z igły widly i nawet nie potrafi powiedzieć dlaczego tłumaczy sie tylko słowem "takie są wymogi" albo "tak musi byc" ehh
cierpliwości dziewczyny i podejścia z rezerwą do tego wszystkiego, nie warto psuć sobie nerwow :)
ile księży tyle postaw - jeden jest super a drugi robi z igły widly i nawet nie potrafi powiedzieć dlaczego tłumaczy sie tylko słowem "takie są wymogi" albo "tak musi byc" ehh
cierpliwości dziewczyny i podejścia z rezerwą do tego wszystkiego, nie warto psuć sobie nerwow :)
PRZEPRASZAM ZA WSZYSTKIE KŁAMSTWA
Jesteśmy juz po naukach przedmalzenskich na ,ktorych juz kilka razy mialam ochote wyjsc bo co to znaczy ze ksiadz mówi że jeśli meszczyzna ma ochote wspolzyc to kobiete"glowa bolec nie moze"bo sie jemu nalezy.Albo nie mozna miec jednego dziecka bo to jest samolubne. I ani troche nie mam ochoty isc na nauki do zycia w rodzinie gdzie jeszcze ucza jak kozystac z kalendarzyka i wypytuja o sprawy intymne. Kosiół podobno jest tolerancyjny ale utrudniaja co raz bardziej nawet tak wazny dla nas dzien. Ja tylko chodze i mysle czy na pewno wszystko juz zanioslam do kosciola co musze jeszcze doniesc i wogle. MASAKRA.I jak tu sie nie pezjmować:)
lilom to chyba do jakiegoś dziwnego kościoła chodzisz, bo ja przed ślubem byłam zaledwie kilka razy w biurze parafialnym. Niestety są pewne wymogi i formalności, których trzeba dopełnić.
Jest tak jak pisała Agata2209.
Jak mieszkacie razem, to tylko raz do spowiedzi, dzień przed ślubem...
Jeszcze nie słyszałam, żeby jakiś ksiądz robił problem z mieszkania razem tuż przed ślubem, bo w końcu chcecie zalegalizować związek i przestać żyć w grzechu ;)
Będzie dobrze, nie martw się!
Powodzenia w tym wyjątkowym dniu.
Jak mieszkacie razem, to tylko raz do spowiedzi, dzień przed ślubem...
Jeszcze nie słyszałam, żeby jakiś ksiądz robił problem z mieszkania razem tuż przed ślubem, bo w końcu chcecie zalegalizować związek i przestać żyć w grzechu ;)
Będzie dobrze, nie martw się!
Powodzenia w tym wyjątkowym dniu.
...najpierw wymagaj od siebie a potem od innych...
My na swoich naukach dowiedzieliśmy się, że posiadanie 1, 2 lub 3 dzieci to straszny grzech, najlepiej sprawdziłaby się piłkarska 11 albo 15 (bo kiędza, który akurat wykład nam prowadził miał znajomego z taką 15 :P facet i jego żona byli jakimiś znanymi inżynierami, także ich dzieciaki na braki nie narzekały).
Ciekawa jestem ile młodych małżeństw stać teraz na taką ilość potomstwa, gdzie połowa wynajmuje mieszkania, kokosów nie zarabia, itd.?
Ciekawa jestem ile młodych małżeństw stać teraz na taką ilość potomstwa, gdzie połowa wynajmuje mieszkania, kokosów nie zarabia, itd.?
No to ja polecam nauki u Dominikanów w Kościele św. Mikołaja i chociaż do bardzo "kościelnych" nie należę (wręcz przeciwnie) to podoba mi się to co tam mówią. Nic z tego co piszecie (a można to nazwać bredniami) nie padło w trakcie spotkań. Ojcowie starają się bardzo życiowo podchodzić do spraw wspólnego życia w małżeństwie. Trochę "psychologizują" (ale myślę tu o pozytywnym znaczeniu tego słowa, zresztą sama jestem z "branży psychologicznej" więc mi to pasuje :) ) uwrażliwiają na kryzysy, które zawsze prędzej czy później się pojawiają w każdym małżeństwie, nakłaniają do ciągłej rozmowy z druga stroną, ale w sytuacji bez wyjścia, bez możliwości dalszego porozumienia się dopuszczają rozstania. To tak w skrócie. Polecam, bo czas nie jest zmarnowany.
My trafiliśmy całkiem nieźle, jak czytam te wasze wypowiedzi to mnie gotuje, całe szczęscie u nas takich rewelacji nie było. Jeździliśmy w pażdzierniku do Redy, 4 dni pod rząd i z głowy. "Koscielna" też nie jestem, nastawienie miałam takie sobie, ale muszę przyznać że księża prowadzili ok, bez tych pseudorewelacyjnych "mądrości". Więc miłe zaskoczenie.
O dzieciach owszem, było, ale bardziej mnie to rozbawiło niż zdenerwowało: para powinna co jakiś czas robić taki bilans ekonomiczno-społeczno-jakiś, z którego wyniknie czy mogą sobie pozwolić na kolejne dziecko - jak stać, to do roboty :) i za jakiś czas znowu - bilans - jak stać, to do dzieła :)) do dziś z tego ryję....
Wyjść miałam ochotę tylko raz - przerabialiśmy zdradę w małżeństwie; rada księdza (skądinąd bardzo fajnie prowadzącego) była w skrócie taka: jeżeli już dojdzie do zdrady, to do spowiedzi, Bóg Ci wybaczy (a co!), natomiast współmałżonkowi cicho sza, nie mówimy - bo jeszcze małżeństwo się rozpadnie i dzieci nie będą dalej w tym związku produkowane...
A ja na zdradę jestem cięta, ajk chyba na nic innego na świecie.. Normalnie myślałam że wstanę, powiem że pier...ę cały ten ślub kościelny i wyjdę. Na szczęście narzeczony widząc mój wyraz twarzy zaproponował przerwę..
O dzieciach owszem, było, ale bardziej mnie to rozbawiło niż zdenerwowało: para powinna co jakiś czas robić taki bilans ekonomiczno-społeczno-jakiś, z którego wyniknie czy mogą sobie pozwolić na kolejne dziecko - jak stać, to do roboty :) i za jakiś czas znowu - bilans - jak stać, to do dzieła :)) do dziś z tego ryję....
Wyjść miałam ochotę tylko raz - przerabialiśmy zdradę w małżeństwie; rada księdza (skądinąd bardzo fajnie prowadzącego) była w skrócie taka: jeżeli już dojdzie do zdrady, to do spowiedzi, Bóg Ci wybaczy (a co!), natomiast współmałżonkowi cicho sza, nie mówimy - bo jeszcze małżeństwo się rozpadnie i dzieci nie będą dalej w tym związku produkowane...
A ja na zdradę jestem cięta, ajk chyba na nic innego na świecie.. Normalnie myślałam że wstanę, powiem że pier...ę cały ten ślub kościelny i wyjdę. Na szczęście narzeczony widząc mój wyraz twarzy zaproponował przerwę..
http://www.diecezja.gda.pl/modules.php?name=Kuria&op=Parafia&par=440
tutaj :) i mamy tam ślub
najlepiej zadzwoń się zapytaj kiedy są najbliższe, były w październiku, a teraz mają być jakoś teraz na wiosnę
nie wiem gdzie mieszkasz i czy pasuje Ci Reda; bo np w Gdyni też są parafie gdzie nauki są w 1 weekend(coś jak zjazd na zaocznych studiach;) albo też kilka dni pod rząd i z głowy - ale musiałabyś popytać gdzie, bo ja nie wiem
Nam się nie chciało szukać i jeździliśmy aż do Redy z Gdyni, hehe, ale jak poczytam niektóre rewelacje powyżej to chyba dobrze zrobiliśmy :)
tutaj :) i mamy tam ślub
najlepiej zadzwoń się zapytaj kiedy są najbliższe, były w październiku, a teraz mają być jakoś teraz na wiosnę
nie wiem gdzie mieszkasz i czy pasuje Ci Reda; bo np w Gdyni też są parafie gdzie nauki są w 1 weekend(coś jak zjazd na zaocznych studiach;) albo też kilka dni pod rząd i z głowy - ale musiałabyś popytać gdzie, bo ja nie wiem
Nam się nie chciało szukać i jeździliśmy aż do Redy z Gdyni, hehe, ale jak poczytam niektóre rewelacje powyżej to chyba dobrze zrobiliśmy :)
dziękuje:))))
obecnie mieszkam w Gdańsku, ale jeśli miałoby pójść to szybko i sprawnie to dojedziemy nawet do Redy :)
zapisałam się już na kurs weekendowy w Matemblewie na 29 maja, tylko nie wiem czy to nie za późno, mój narzeczony jest marynarzem teraz wraca na początku kwietnia i dokładnie nie wiadomo kiedy znowu mi wybyje dlatego najlepiej jak najszybciej to załatwić.
obecnie mieszkam w Gdańsku, ale jeśli miałoby pójść to szybko i sprawnie to dojedziemy nawet do Redy :)
zapisałam się już na kurs weekendowy w Matemblewie na 29 maja, tylko nie wiem czy to nie za późno, mój narzeczony jest marynarzem teraz wraca na początku kwietnia i dokładnie nie wiadomo kiedy znowu mi wybyje dlatego najlepiej jak najszybciej to załatwić.
Wierzcie mi im szybciej tym lepiej a jesli kurs jest dzien po dniu to juz wogle dobrze. Jedna dawka uderzeniowa w ciagu tygodnia i z glowy:)my mielismy przez cztery tygodnie w kazdy poniedzialek. Myslimy teraz co powiedziec kobiecie ktora prowadzi zajecia do zycia w rodzinie zeby kalendarzyka nie musiec robic(bo to obowiazek) a najlepiej zeby nie musiec juz chodzic.
Widać, jakie czasem mylne pojęcie mają panny młode jeśli chodzi o poradnictwo. Nie ma teraz w poradniach czegoś takiego jak kalendarzyk, wystarczy trochę o tym poczytać, a nie rozpowszechniać bzdury.
Szkoda, że wiele z Was pisze o tak beznadziejnie prowadzonych naukach. Myślę, że dobre nauki mogą dać naprawdę niezłe pojęcie o pewnych sprawach...
Szkoda, że wiele z Was pisze o tak beznadziejnie prowadzonych naukach. Myślę, że dobre nauki mogą dać naprawdę niezłe pojęcie o pewnych sprawach...
Agata, no niestety kalendarzyk przylgnął już do metod "kościelnych" i pewnie długo tak jeszcze zostanie. Oczywiście tak naprawdę chodzi o sławetne NPR i rysowanie temperaturki, badanie śluzu i twardości szyjki macicy. Teraz lepiej?
Oczywiście nie neguję że te metody są ok i pewnie nawet są skuteczne. I z pewnością są zdrowe i fajnie jest poznać swój organizm. Ja się z tym zgadzam, może nawet kiedyś w bliżej nieokreślonej przyszłości skorzystam.
Dobrze że informują że coś takiego jak NPR istnieje, ale uczestnictwo powinno być dla chętnych i zainteresowanych.
Ja jestem zadowolona z pigułek :) argumenty anty jakoś mnie nie przekonują. Wczoraj przejrzałam książkę którą dostaliśmy od pani z poradnictwa, na temat jakie te hormony są straszne i podstępne, nie powiem, rozbawiła mnie :))
Największy hit - przebój : Antykoncepcja hormonalna mocą tajemną (bliżej nieokreśloną) doprowadzi Wasze małżeństwo do rozwodu.
Umarłam ze smiechu.
Oczywiście nie neguję że te metody są ok i pewnie nawet są skuteczne. I z pewnością są zdrowe i fajnie jest poznać swój organizm. Ja się z tym zgadzam, może nawet kiedyś w bliżej nieokreślonej przyszłości skorzystam.
Dobrze że informują że coś takiego jak NPR istnieje, ale uczestnictwo powinno być dla chętnych i zainteresowanych.
Ja jestem zadowolona z pigułek :) argumenty anty jakoś mnie nie przekonują. Wczoraj przejrzałam książkę którą dostaliśmy od pani z poradnictwa, na temat jakie te hormony są straszne i podstępne, nie powiem, rozbawiła mnie :))
Największy hit - przebój : Antykoncepcja hormonalna mocą tajemną (bliżej nieokreśloną) doprowadzi Wasze małżeństwo do rozwodu.
Umarłam ze smiechu.
A My zrobilismy nauki w milym towarzystwie i prowadzili naprawde fajni ksieza, nie bylo jakichs glupich tekstow itp. Spotkania byly 4 wieczory pod rzad:) Ale to bylo jakis czas temu, nie pamietam dokladnie ale chyba w listopadzie, badz w pazdzierniku :) W Parafi Św. Ducha w Gdyni.
Poradniictwo rodzinne natomiast tez szybko i ok przezylismy. 4 godzinki niecale w jeden dzien u pani Katechetki, ktora jest upowazniona do prowadzenia tego typu spotkan. Dostalismy materialy, bylo ok. Pani jest z Pogórza Gornego w Gdyni. Bylismy na tym spotkaniu z druga para - Naszymi dobrymi znajomymi, fajnie bylo:)
Poradniictwo rodzinne natomiast tez szybko i ok przezylismy. 4 godzinki niecale w jeden dzien u pani Katechetki, ktora jest upowazniona do prowadzenia tego typu spotkan. Dostalismy materialy, bylo ok. Pani jest z Pogórza Gornego w Gdyni. Bylismy na tym spotkaniu z druga para - Naszymi dobrymi znajomymi, fajnie bylo:)
Milka, zakłada się, że KAŻDY, kto bierze ślub kościelny, JEST chętny i zainteresowany NPR. W końcu każdy wierzący jest zainteresowany życiem zgodnie z nauką Kościoła i sumieniem. No chyba, że pseudowierzący bierze ślub. Tylko tego nie jestem w stanie zrozumieć.
Nie brałabym ślubu w meczecie, mając w nosie naukę tam głoszoną.
Nie brałabym ślubu w meczecie, mając w nosie naukę tam głoszoną.
Zgadzam się z nusią - skoro nauka Kościoła kogoś nie interesuje, to po co ślub kościelny? Dla sukni? Prezentów? Czy żeby Mendelssohna zagrali?
A jeśli chodzi o antykoncepcję hormonalną - wystarczy nie czytać broszurek, a porozmawiać z kimś, kto ma złe doświadczenia, nawet tutaj takich osób nie brakuje.
A jeśli chodzi o antykoncepcję hormonalną - wystarczy nie czytać broszurek, a porozmawiać z kimś, kto ma złe doświadczenia, nawet tutaj takich osób nie brakuje.
Słuchaj Agatko2209 czy Ty już przeszłaś przez te "świetne" nauki...? Albo mi się wydaję, albo masz super zapał do wierzeń w upokarzanie kobiet, racje zawsze mężczyzny, oddawanie mu wypłaty i bycie jak jego sługa ( tego mnie nauczyli i nie tylko mnie, przeczytaj opinie kobiet które przez to przeszły "uświadamiane" przez "nauki"...)
A odnośnie tego co napisałaś wyżej...nigdy nie słyszałam większej bzdury!! co ma do wiary w Boga, nauka - często nie przez samego Księdza i gadanie totalnych bzdur na poradnictwie przez kobietę która pewnie do dziś jest dziewicą a "Nam" każe robić drużynę piłkarską!!!!
A odnośnie tego co napisałaś wyżej...nigdy nie słyszałam większej bzdury!! co ma do wiary w Boga, nauka - często nie przez samego Księdza i gadanie totalnych bzdur na poradnictwie przez kobietę która pewnie do dziś jest dziewicą a "Nam" każe robić drużynę piłkarską!!!!
nippy84 nauki i spotkania w poradni odbyłam już dawno temu i akurat o moich nie mogę złego słowa powiedzieć. Na sytuację, o której piszesz jest bardzo proste wyjście - po pierwszym takim spotkaniu wypisujesz się z nauk w konkretnym kościele i idziesz do takiego, o którym wiele forumek pisze aprobująco - a takich też nie brakuje, wystarczy chcieć. Tym samym nie słuchasz bzdur, nie denerwujesz się, a nauki są dla Ciebie ciekawe i coś z nich dla siebie wynosisz.
Wystarczy tylko dokładnie przeczytać to, co napisałam, a będziesz wiedziała, że nie popieram mówienia bzdur na takie czy inne tematy.
Wystarczy tylko dokładnie przeczytać to, co napisałam, a będziesz wiedziała, że nie popieram mówienia bzdur na takie czy inne tematy.
A nasze nauki trwaly jeden dzien i prowadzila je para psychologow i ich rady i cwiczenia serialnie przydadza nam sie w malzenstwie.. Dotyczyly stricte zagadnien zycia razem i sukcesu w zwiazku... I zadnej pradni nie musimy robic...
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
i takie właśnie powinny być moim zdaniem nauki- przygotowujące do życia razem, mówieniu o miłości i trudach związanych z tym ale nie żeby zniechęcać i mówić na dzień dobry że miłość to śmierć i wyzbycie się siebie...ja niestety nie mogłam wybierać Kościoła tylko miałam narzucony przez proboszcza z mojej parafii;/
No i się zaczeło poszliśmy się wczoraj zapisać na nauki o życiu w rodzinie a kobieta ktora prowadzi na dzien dobry dała nam książke do przeczytania. Stron jest ponad 60 z szesc rozdziałow i na za tydzien mamy przeczytać dwa pierwsze i bedziemy to omawiac! Co to ma byc?Ajeszce zapytala sie nas jakie mamy wyksztalcenie bo gdybysmy byli tylko po pdstawówce albo zawodówce to nie zrozumiemy znaczenia niektorych slow i wtedy da nam "List do rodzin" z pisma świetego. Ja wytrzymam na tych naukach ale nazeczony juz zapowiedzial że może w trakcie nie wytrzymać:) Bo kto ma na cos takiego siłę.
Dwie nauki mamy za soba zostala jeszcze jedna. Na szczescie nie musimy robic kialendarzyka:)ale czujemy sie jak w poradni malzenskiej. Pytania kiedy sie poznalismy , kto nas poznal i itp to mala przesada no i pani byla bardzo zdziwiona ze nigdy nie poklucilismy sie tak ze ktores z nas sie nie wyprowadzilo. Dzis dostalismy ksiazke "kiedy jestem plodna kiedy nie" ogolnie kosciol stanol w miejscu.
:)))) a my załatwiliśmy to bezboleśnie
2 półgodzinne spotkania w 1 tygodniu na których Pani, bardzo sympatyczna zresztą chociaż mocno nieśmiała, szybko nakreśliła na czym to npr polega, stwierdziła że jak ktoś CHCE się nauczyć to pojdzie na kurs, do poradni, i NAPRAWDĘ się nauczy.
A takie spotkania z poradnictwa mają tylko zasygnalizować że npr istnieje :P
No i super. I tak powinno być.
Żadnych pytań natury osobistej nie było :))
2 półgodzinne spotkania w 1 tygodniu na których Pani, bardzo sympatyczna zresztą chociaż mocno nieśmiała, szybko nakreśliła na czym to npr polega, stwierdziła że jak ktoś CHCE się nauczyć to pojdzie na kurs, do poradni, i NAPRAWDĘ się nauczy.
A takie spotkania z poradnictwa mają tylko zasygnalizować że npr istnieje :P
No i super. I tak powinno być.
Żadnych pytań natury osobistej nie było :))
:/
naprawdę dziewczyny...
nie rozumiem po co chcecie wziąć ślub w kościele skoro tak bardzo się Wam nie podoba :(
gdybym miała takie podejście do kościoła jak Wy wzięłabym tylko ślub cywilny...
o co chodzi?
o magię tradycji zawierania Sakramentu Małżeństwa w kościele?
naprawdę, nie rozumiem Was.
naprawdę dziewczyny...
nie rozumiem po co chcecie wziąć ślub w kościele skoro tak bardzo się Wam nie podoba :(
gdybym miała takie podejście do kościoła jak Wy wzięłabym tylko ślub cywilny...
o co chodzi?
o magię tradycji zawierania Sakramentu Małżeństwa w kościele?
naprawdę, nie rozumiem Was.
marzena
takie nauki sa w gdyni chyloni w kosciele Jana Chcrzciciela:)A ślub bierzemy bo chcemy miec slub koscielny a nie tylko dla magi chwili.A to ze trzeba przejsc przez przez takie kryteria:)no to trudno. Pozalić sie można:)A z drugiej strony to nie powiecie że to jest normalne podejscie kosciola do sprawy malzenstwa:)
Ja biorę ślub kościelny, bo chcę ślubować przed Bogiem swoją miłość do mojego narzeczonego, a tą całą dziwną otoczkę zwaną naukami przedmałżeńskimi i poradnictwem z zacofanymi i średniowiecznymi niekiedy wywodmi to wymyślili sobie księża.
Z wieloma rzeczami z nauk się nie zgadzam i wkurza mnie że kobieta przez pryzmat Kościoła uważana jest za osobę, która ma się podporządkować mężowi, i służyć do rozmnażania.
Z wieloma rzeczami z nauk się nie zgadzam i wkurza mnie że kobieta przez pryzmat Kościoła uważana jest za osobę, która ma się podporządkować mężowi, i służyć do rozmnażania.
kochana marzenek - no nie mów mi że Ty przyjmujesz bezkrytycznie te wszystkie brednie rodem ze średniowiecza ????! jeżeli tak, to naprawdę bardzo szczerze Ci współczuję..
i nie czepiam się tu npr czy takich prawdziwych fajnych mądrych nauk - my mieliśmy fajne - ale tego co tworzą niektórzy: teorie na temat prezerwatyw urywających ogonki plemnikom i im podobne rewelacje, poniżające kobietę, pochwalające faceta..
co do pytań powyżej - poradnictwo robiliśmy w parafii piecki migowo w gdańsku, p. Barbara
i nie czepiam się tu npr czy takich prawdziwych fajnych mądrych nauk - my mieliśmy fajne - ale tego co tworzą niektórzy: teorie na temat prezerwatyw urywających ogonki plemnikom i im podobne rewelacje, poniżające kobietę, pochwalające faceta..
co do pytań powyżej - poradnictwo robiliśmy w parafii piecki migowo w gdańsku, p. Barbara
A czy któraś z was miała może nauki w Gdyni - Orłowie? Chciałabym tam wziąć ślub, ale trochę się obawiam jak to ze wszystkim będzie, bo mój narzeczony jest niewierzący - tzn. przynajmniej nie w formie katolickiej i nie wiem, czy będziemy i tak chodzić na nauki? Pewnie tak, więc chciałabym trafić na takie 'normalne', żeby go jeszcze bardziej nie zniechęcić do kościoła. Jeśli któraś miała ślub w Orłowie, to będę wdzięczna za info.
My kurs przedmałżeński mieliśmy bardzo fajny. Polecam wszystkim kościół św. Mikołaja w Gdańsku. Niestety na NPR trafiliśmy w straszne miejsce. Uznaliśmy, że powiemy prawdę o antykoncepcji i mieszkaniu razem... usłyszałam, że stosując antykoncepcję nie dostanę rozgrzeszenia bo według kościoła jest to gorsze od aborcji bo aborcję kobieta robi raz i potem żałuje!!! Pani powiedziała mojemu narzeczonemu, że mnie nie kocha bo każe mi się truć i że on uważa że kobieta zawsze powinna chcieć - a co jak będzie w ciąży?? Pani zdaniem pewnie mnie zgwałci. Koszmar.
Serio przeraziłam się, bo nie wiem co mam zrobić z tym, że ta kobieta uważa, że nie dostanę rozgrzeszenia...
Czy na spowiedzi mówicie księdzu o antykoncepcji????
Serio przeraziłam się, bo nie wiem co mam zrobić z tym, że ta kobieta uważa, że nie dostanę rozgrzeszenia...
Czy na spowiedzi mówicie księdzu o antykoncepcji????
To ja wsadzę kij w mrowisko swoim zwyczajem, ale zupełnie poważnie mnie to nurtuje... Jak można łamać nauki Kościoła, nie czuć się winnym i nazywać samego siebie katolikiem? Spowiedź bez żalu za grzechy jest nie ważna a komunia jest chyba poważnym grzechem w tym momencie? Przepraszam, jeśli kogoś uraziłam, ale nie rozumiem. Sama nie nazwę się katoliczką choćby dlatego, że nie uważam antykoncepcji za grzech i nie czuję też idei spowiedzi w takiej formie jak w kościele... Myślę, że biorąc ślub kościelny czułabym się jak hipokrytka...
Oczywiście masz rację, że spowiedź bez żalu za grzechy jest nie ważna. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że kościół ma takie a nie inne podejście do antykoncepcji ( sprawa porównania antykoncepcji i aborcji jest już totalną masakrą). Nie uważam, że jestem lepsza niż reszta ale jestem pewna, że co najmniej 50% par nie przyznaje się do mieszkania razem i do antykoncepcji. A ja przyznając się na naukach NPR musiałam wysłuchać takich wywodów że głowa mała...
I czuję się trochę jak hipokrytka:(
I czuję się trochę jak hipokrytka:(
Niektórzy biorąc ślub kościelny czują się jak hipokryci. Jeśli nie wierzą w boga to fakt czy zgrzeszą czy nie zgrzeszą idąc do komunii niewiele ich interesuje, ponieważ w ów grzech również nie wierzą. Kościół traktują jako instytucję, w której zgodnie z tradycją, w jakiej zostali wychowani przystępują do rytuałów przejścia, jakim jest m.in. ślub. Żyjemy w społeczeństwie, którego 90% uważa się za katolików. I siłą rzeczy w większości jesteśmy konformistami. Może za kilka/kilkanaście lat to się zmieni.
Biorąc pod uwagę to ile teraz czasu spędzają dzieciaki w kościele przed bierzmowaniem i coraz mniej pobłażliwy stosunek kościoła wobec przestrzegania jego przykazań może niedługo będzie miał mniej wiernych niż ma, ale za to szczerzej wierzących. Wątek podbiłam po temacie komunii. To jest ta sama para kaloszy - czy ślub kościelny i cała ta otoczka są na tyle ważne, że można dla nich łamać jedne z podstawowych zasad religii katolickiej i zaliczać nieważną spowiedź? Najwyraźniej można. Dlaczego wobec tego dla tych samych ludzi potem ważniejsze miało by być przyjęcie Boga do serca dziecka w czasie komunii niż komputer czy tort?
Temat moim zdaniem jest naprawdę trudny i głębszy niż się wydaje, tu już nie chodzi o sam fakt hipokryzji czy materialnego a nie duchowego podejścia do religijnych wydarzeń. Problemem jest to, że żyjemy w społeczeństwie bardzo silnie zdominowanym przez katolicyzm i przyznanie się do bycia niewierzącym jest trudne i niełatwe. Ateista w opinii wielu ludzi równa się zły... Problem zaczyna się już w dzieciństwie, kiedy dziecko, które nie chodzi na religię i nie przystępuje do komunii jest inne i automatycznie odrzucone i trwa przez całą dorosłość, kiedy pragniemy się "dostosować" biorąc ślub w kościele mimo że nie zgadzamy się z jego nauką, chrzcząc dziecko i posyłając je na katechezy bo nie chcemy aby było "inne" i odrzucone...
Ależ wywód mi wyszedł :)
Ależ wywód mi wyszedł :)
Katolicyzm nie zawsze jest taki sam w każdym kraju. Nasz polski, jest staroświecki i utrzymujący wciąż jeszcze wiele zabobonów. Katolicyzm zachodni jest o wiele bardziej liberalny. Tam otwarcie mówi się o antykoncepcji, w celu zahamowania rozmnażania w Afryce w ubóstwie, albo zmniejszenia zachorowań na AIDS. Antropologia biblijna przekazuje nam rzeczy całkiem odmienne od Kościoła, który przez wiele lat skupiał się na tym by zapanować nad światem.
[url=http://www.waszslub.pl]

Nie zgodzę się z Tobą. ja zrezygnowałam z lekcji religii w piątej klasie podstawówki. Na własne życzenie. Sistra rozliczała z chodzenie na msze i stawiała jedynki za nie bycie w kościele. Nie czułam takiej potrzeby, rodzice nie chodzili do kościoła a ja wiedziałam, że kłamstwo jest złe a nie chciałam mieć palisady jedynek. Nikt mi nigdy z tego powodu nie powiedział złego słowa, nikt nie dokuczał, mimo, że klasa nie była fajna. Wprost przeciwnie - dzieciaki mi zazdrościły. Wydaje mi się, że ta dominacja kościoła w naszym życiu jest pozorna.
Podziwiam cię za konsekwencję. Na prawdę! Bo myślę, że to trudne.
Myślę, że część tych "kościelnych" ślubów, nawet jeśli nie na siłę, bo rodzina, tradycja a w ogóle to co ludzi powiedzą, zawieranych jest dla tej otoczki... Kto był na ślubie cywilnym pewnie wie, o czym piszę...
Ceremonia zaślubin to jedno z większych wydarzeń w życiu - w kościele wiąrze się to z uroczystą mszą (najczęściej, choć nie jest to wymagane) z kwiatkami, ryżem, monetami, życzeniami pod kosciłem, bramami itd... A w USC... 10-15min uroczystości, przepędzenie do drugiej sali, gdzie jest czasu mało-wiele na składanie życzeń. W ubiegłym roku byłam na dwóch cywilnych w Żaku - zarówno po pierwszym jak i po drugim pary młode były zaskoczno "to już"?
Więc troszkę rozumiem te pary, które kosztem odbędbienia nauk oraz naciąganej spowiedzi, chcą mieć "ładną" uroczystość zaślubin
Myślę, że część tych "kościelnych" ślubów, nawet jeśli nie na siłę, bo rodzina, tradycja a w ogóle to co ludzi powiedzą, zawieranych jest dla tej otoczki... Kto był na ślubie cywilnym pewnie wie, o czym piszę...
Ceremonia zaślubin to jedno z większych wydarzeń w życiu - w kościele wiąrze się to z uroczystą mszą (najczęściej, choć nie jest to wymagane) z kwiatkami, ryżem, monetami, życzeniami pod kosciłem, bramami itd... A w USC... 10-15min uroczystości, przepędzenie do drugiej sali, gdzie jest czasu mało-wiele na składanie życzeń. W ubiegłym roku byłam na dwóch cywilnych w Żaku - zarówno po pierwszym jak i po drugim pary młode były zaskoczno "to już"?
Więc troszkę rozumiem te pary, które kosztem odbędbienia nauk oraz naciąganej spowiedzi, chcą mieć "ładną" uroczystość zaślubin

carrie bradshaw masz rację. Moi rodzice niestety zaliczać się niedługo będą do moherowych beretów, bo z wiekiem to bardziej postępuję. Ja byłam wychowywana w duchu katolicyzmu i to bardzo rygorystycznie. Dopiero będąc nastolatką odkryłam, że kościół to nie Bóg. Wiązało się to z poznaniem historii Europy i niektórymi faktami typu "z życia wzięte" jak to ksiądz spłodził dziecko, a potem chciał je zabić...
[url=http://www.waszslub.pl]

Tu też nie jest to tak jasne. Mieszkaliśmy z dziadkami, którzy byli bardzo wierzący, zwłaszcza babcia. Na codzień widziałam, że można żyć i tak i tak. Pamiętam, że babcia nieraz toczyła boje z mamą o to, że nie chodzi do kościola. Tak czy inaczej, wydaje mi się, że jak jesteśmy dorośli sami powinniśmy dokonywać wyborów, a jeśli już dokonujemy jakiegoś wyboru to powinniśmy być konsekwentni.
Pamiętam taką dziewczynę, którą bardzo szanuję. Katoliczka całym sercem. Spytałam się jej, co jeśli nie zgadza się jakimiś prawami kościoła. Ona odpowiedziała, że robi wtedy wszystko, żeby poczuć, że kościół ma rację, uwierzyć i zaufać. Bardzo mi się to podobało.
Pamiętam taką dziewczynę, którą bardzo szanuję. Katoliczka całym sercem. Spytałam się jej, co jeśli nie zgadza się jakimiś prawami kościoła. Ona odpowiedziała, że robi wtedy wszystko, żeby poczuć, że kościół ma rację, uwierzyć i zaufać. Bardzo mi się to podobało.
Kasieńko w kościele nie podoba mi się jego dyktatura. Nie można narzucać komuś poglądów niedotyczących zupełnie wiary, a tak mają się rzeczy z antykoncepcją moim zdaniem. Jest to problem wymyślony przez kościół, bo w czasach Jezusa antykoncepcja była powszechna i nikt jej nie krytykował.
[url=http://www.waszslub.pl]

Zupełnie się z Tobą zgadzam, steefler. Mi też nie. Po prostu wychodzę z założenia, że religię albo przyjmuje się w całości albo wcale i ten pogląd zbudowałam po rozmowie z pewnym mądrym księdzem, który przedstawił mi stanowisko kościoła w kwestii wybierania sobie z religii co nam pasuje a co nie. Po prostu nie wyobrażam sobie siebie u spowiedzi. Nos by mi chyba urósł dłuższy niż pinokiowi, spaliłabym się ze wstydu spowiadając się z rzeczy za które nie czułabym się winna albo byłabym czerwona przyjmując komunię.
Oj, Carrie... A czym jest wiara jak nie przyjmowaniem wszystkiego bez rozumowych dowodów? Po za tym ja to widzę tak - jeśli chcę być członkiem kościoła to się staram żyć jak nakazuje, przekonywać samą siebie do tego co mówi. Jeśli nie to mówię papa, i nie bawię się w to wszystko. Albo rybka albo akwarium.
Rozumiem Cię Kasieńko myślę, że gdyby nie kwestia wychowania miałabym dziś podobny stosunek do wiary jak Ty, ale ja do pewnego roku życia nie miałam żadnej alternatywy. Wiara w Boga jest głęboko zakorzeniona, wiara w Biblię. Dorosłam jednak do tego, żeby wiedzieć, że jej interpretacja przez Kościół jest nie zawsze słuszna.
[url=http://www.waszslub.pl]

Cóż,steefler. Widzisz, wydaje mi się, że kościół jednak widzi wyznawanie religii jako poddanie się jego dyktaturze... Mi to też nie pasuje, Ty znalazłaś w tym swoje miejsce, ale ja po prostu tak nie umiem. Jest w tym jakaś sprzeczność dla mnie. Niemniej, dzięki i Tobie i Carrie za podjęcie dyskusji i wytłumaczenie swoich poglądów.
a i jeszcze jedno pytanie do Kasieńki, jako osoby nie wychowanej przez mohery (mam nadzieję że nie masz mi za złe), ale z czystej ciekawości mam pytanie w co wierzysz?? Jeśli uznasz to pytanie za zbyt intymne nie odpowiadaj. Jestem tylko ciekawa w co bym wierzyła gdyby nie moi rodzice.
[url=http://www.waszslub.pl]

A to przepraszam :)
Ja mimo wszystko uważam, że bycie dobrym człowiekiem opłaca się dla samego siebie. Trochę to egoistyczne, ale jak mawiała moja pani dr od psychologii wszystko co robimy jest egoistyczne. Nawet jeśli komuś pomagamy i nie mamy z tego żadnych korzyści to i tak jest to egoizm, bo w gruncie rzeczy robimy to żeby uspokoić nasze sumienie.
Ja mimo wszystko uważam, że bycie dobrym człowiekiem opłaca się dla samego siebie. Trochę to egoistyczne, ale jak mawiała moja pani dr od psychologii wszystko co robimy jest egoistyczne. Nawet jeśli komuś pomagamy i nie mamy z tego żadnych korzyści to i tak jest to egoizm, bo w gruncie rzeczy robimy to żeby uspokoić nasze sumienie.
[url=http://www.waszslub.pl]

Większośc ludzi, których spotykam to ludzie nie wierzący, ale praktykujący. Oczywiście chodzi mi o wiarę w doktrynę koscioła.
Jest taki fragment w Apokalipsie św. Jana: "Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust"
Czyli albo chcę być w kościele i wierzę w to co głosi, albo wybieram inną "partię" albo zakładam własną.
Jak nie podoba ci się kościół, to po co tam zachodzisz.
Młodsi księza coraz częściej głoszą właśnie tak radykalnie, ale nauka starszych nadal dominuje.
Na zachodzie prawie juz nie ma takich "letnich" i mam nadzieję, ze u nas bedzie podobnie.
Ja wybrałam kościół i będę "czystą" panną młodą.
Jest taki fragment w Apokalipsie św. Jana: "Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust"
Czyli albo chcę być w kościele i wierzę w to co głosi, albo wybieram inną "partię" albo zakładam własną.
Jak nie podoba ci się kościół, to po co tam zachodzisz.
Młodsi księza coraz częściej głoszą właśnie tak radykalnie, ale nauka starszych nadal dominuje.
Na zachodzie prawie juz nie ma takich "letnich" i mam nadzieję, ze u nas bedzie podobnie.
Ja wybrałam kościół i będę "czystą" panną młodą.
No cóż, dyskusja wywiązała się ciekawa;) ja patrząc z drugiej strony barykady widzę, że troszkę tu padło informacji sprzecznych - bo jeśli ktoś "wierzy w Biblię", a odrzuca z całą premedytacją Kościół, to sam sobie zaprzecza... Kto czytał Biblię, ten wie, o czym mówię.
Kasieńka, mega szacun dla Ciebie ;) jesteś osobą która może imponować swoją dojrzałością.
Choć jesteśmy diametralnie różne, mamy coś wspólnego - żyjemy w zgodzie z własnymi poglądami, bez względu na to, co myślą o nas inni.
A co do panoszenia się Kościoła i dyskryminacji niewierzących - wierzący też lekko nie mają - począwszy od "moherów", na "ciemnocie i średniowieczu" kończąc.
Kasieńka, mega szacun dla Ciebie ;) jesteś osobą która może imponować swoją dojrzałością.
Choć jesteśmy diametralnie różne, mamy coś wspólnego - żyjemy w zgodzie z własnymi poglądami, bez względu na to, co myślą o nas inni.
A co do panoszenia się Kościoła i dyskryminacji niewierzących - wierzący też lekko nie mają - począwszy od "moherów", na "ciemnocie i średniowieczu" kończąc.
[url=www.nawieszaczku.pl]
[/url]
