Widok
Niechciana 3 ciąża
Jestem mamą 2 dzieci. Mam synka w wieku 6 lat i córkę 2 letnią. Kilka dni temy dowiedziałam się, że jestem w trzeciej zupełnie nieplanowanej i niechcianej ciąży. Zabezpieczamy się z mężem ale coś nie zadziałało. Jestem zrozpaczona i nie wiem co robić.
Mam milion myśli na minutę.
Już z 2 dzieci jest mi bardzo ciężko bo mąż ciągle w pracy a rodzina daleko więc jestem zdana sama na siebie.
Odlicza£am już dni gdy córa pójdzie w końcu do przedszkola a ja wrócę do pracy. Duszę się już w domu.
A teraz perspektywa kolejnego dziecka i kolejnych 3 lat spędzonych w domu mnie przeraża.
Nie chcę tej ciąży :( czuję że moje życie się spiep...yło :(
Nawet mam myśli by usunąć ciążę.
Tragają mną tak sprzeczne emocje, że sama sobie się dziwie. Gdy już myśle, że pogodziłam się z tym, że będzie kolejne dziecko to po chwili znow myślę: nie, nie mogę urodzić tego dziecka.
Czy któraś z Was była w podobnej sytuacji? :(
Mam milion myśli na minutę.
Już z 2 dzieci jest mi bardzo ciężko bo mąż ciągle w pracy a rodzina daleko więc jestem zdana sama na siebie.
Odlicza£am już dni gdy córa pójdzie w końcu do przedszkola a ja wrócę do pracy. Duszę się już w domu.
A teraz perspektywa kolejnego dziecka i kolejnych 3 lat spędzonych w domu mnie przeraża.
Nie chcę tej ciąży :( czuję że moje życie się spiep...yło :(
Nawet mam myśli by usunąć ciążę.
Tragają mną tak sprzeczne emocje, że sama sobie się dziwie. Gdy już myśle, że pogodziłam się z tym, że będzie kolejne dziecko to po chwili znow myślę: nie, nie mogę urodzić tego dziecka.
Czy któraś z Was była w podobnej sytuacji? :(
Mama koleżanki w klatach '80 miała już trójkę dzieci w wieku 10 lat, 16 lat i 17 lat. Zaszła w nieplanowaną ciążę ( w wieku 38 lat). Jak wiadomo w tamtych czasach nie było niczego. Mąż pracował i dodatkowo musiał mleko roznosić po mieszaniach by wyżywić rodzinę. Jak się okazało ta nieplanowana ciąża była ciążą bliźniaczą. Nagle z trójki dzieci zrobiła się piątka. Oboje mówili, że było taaak choleeernie ciężko, że teraz, nie mają pojęcia jak sobie dali rade a pomocy nie mieli w rodzinie.
Obecnie pękają z dumy, że udało im się odchować całą piątkę na wrażliwych, inteligentnych ludzi którzy już są dorośli, mają swoje rodziny i opowiadają swoim dzieciom, że dziadkowie są bohaterami. Piękne :-))
Obecnie pękają z dumy, że udało im się odchować całą piątkę na wrażliwych, inteligentnych ludzi którzy już są dorośli, mają swoje rodziny i opowiadają swoim dzieciom, że dziadkowie są bohaterami. Piękne :-))
ja mam trójkę i jestem z tego dumna! to na prawdę nie jest tragedia, trzecie dziecko wychowuje się samo ze starszakami! serio! decyzja należy oczywiście do Ciebie, ale moim zdaniem, aborcji będziesz żałowała do końca życia.. będziesz się zastanawiała jakie by było, czy podobne do męża/Ciebie itp. itd. tego chyba nigdy się nie zapomina..
zgadzam się z xyz,
jeśli teraz jesteś na wychowawczym jak tylko ciąża dojdzie do bezpiecznego momentu przerwij wychowawczy i od razu przynieś do pracy zwolnienie z kodem B, masz wtedy całe zwolnienie i macierzyński płatny (jak masz dobry układ z pracodawcą to uprzedź go że przerywasz z myślą o zwolnieniu lekarskim) po roku oddaj dziecko do żłobka i wróć do pracy chociaż na część etatu, państwowy żłobek finansowo da się przeżyć, nawet jak będziesz wychodzić na zero to odsapniesz od dzieciaków :)
nie załamuj się, rozumiem że bywa ciężko ale trzecie to jeszcze nie dramat :)
jeśli teraz jesteś na wychowawczym jak tylko ciąża dojdzie do bezpiecznego momentu przerwij wychowawczy i od razu przynieś do pracy zwolnienie z kodem B, masz wtedy całe zwolnienie i macierzyński płatny (jak masz dobry układ z pracodawcą to uprzedź go że przerywasz z myślą o zwolnieniu lekarskim) po roku oddaj dziecko do żłobka i wróć do pracy chociaż na część etatu, państwowy żłobek finansowo da się przeżyć, nawet jak będziesz wychodzić na zero to odsapniesz od dzieciaków :)
nie załamuj się, rozumiem że bywa ciężko ale trzecie to jeszcze nie dramat :)
Wiesz, u mnie było podobnie, tylko że ją już miałam odchowane, samodzielne( 7 i 9), praca, trochę czasu dla siebie itd
A tu niespodzianka, nieplanowana zupełnie, teraz ma pòł roku
Na początku też były różne myśli, wątpliwości, ale ją bym nie potrafiła usunąć,
Wiadomo, jest ciężko, bo większość na mojej głowie, nieraz mam dość, brakuje mi czasu dla siebie, chciałabym itp
Ostatnio koleżanka stwierdziła, że nigdy się nie żale, że mam dość, że jestem zmęczona ....
Moja odpowiedź: dlaczego mam narzekać, mam trójeczkę zdrowych dzieci a ostatnio poznałam kilka rodzin, które nie mają
Co do powrotu do pracy to nie wiem,przy trójce ciężko,jeśli nie ma się pomocy, na razie pewnie jednak wychowawczy, ale w kolejce do żłobka jesteśmy,
Dasz radę , ciesz się z tego ,
A tu niespodzianka, nieplanowana zupełnie, teraz ma pòł roku
Na początku też były różne myśli, wątpliwości, ale ją bym nie potrafiła usunąć,
Wiadomo, jest ciężko, bo większość na mojej głowie, nieraz mam dość, brakuje mi czasu dla siebie, chciałabym itp
Ostatnio koleżanka stwierdziła, że nigdy się nie żale, że mam dość, że jestem zmęczona ....
Moja odpowiedź: dlaczego mam narzekać, mam trójeczkę zdrowych dzieci a ostatnio poznałam kilka rodzin, które nie mają
Co do powrotu do pracy to nie wiem,przy trójce ciężko,jeśli nie ma się pomocy, na razie pewnie jednak wychowawczy, ale w kolejce do żłobka jesteśmy,
Dasz radę , ciesz się z tego ,
Bije się z myślami co zrobic :(
Przy drugim dziecku chciałam wrócić do pracy. Zapisaliśmy córę do żłobka i czekamy nadal na przyjęcie :( pewnie szybciej pójdzie do przedszkola niż się znajdzie miejsce w żłobku.
Praca na pół etatu mi się nie opłaci ponieważ wydatki na żłobek + dojazdy do pracy wyniosą więcej niż zarobię :(
Wiem, że niektóre pary starają się o dziecko i nie wychodzi i bardzo im wspolczuję a ja stoję w zupełnie odwrotnej sytuacji. Zabezpieczałam się by nie być w ciąży bo już nie chcia£am kolejnego dziecka. Niestety antykoncepcja zawiodła i dla mnie to jest teraz dramat :(
Moja 2 letnia córka jest jak żywe srebro. Wszędzie jej pełno. Jestem wykończona zajmowaniem się nią. Do tego 6 letni synek.
Nie wiem czy dam radę z kolejnym dzieckiem. Po prostu nie chcę tej ciąży :(
Przy drugim dziecku chciałam wrócić do pracy. Zapisaliśmy córę do żłobka i czekamy nadal na przyjęcie :( pewnie szybciej pójdzie do przedszkola niż się znajdzie miejsce w żłobku.
Praca na pół etatu mi się nie opłaci ponieważ wydatki na żłobek + dojazdy do pracy wyniosą więcej niż zarobię :(
Wiem, że niektóre pary starają się o dziecko i nie wychodzi i bardzo im wspolczuję a ja stoję w zupełnie odwrotnej sytuacji. Zabezpieczałam się by nie być w ciąży bo już nie chcia£am kolejnego dziecka. Niestety antykoncepcja zawiodła i dla mnie to jest teraz dramat :(
Moja 2 letnia córka jest jak żywe srebro. Wszędzie jej pełno. Jestem wykończona zajmowaniem się nią. Do tego 6 letni synek.
Nie wiem czy dam radę z kolejnym dzieckiem. Po prostu nie chcę tej ciąży :(
Karola rozumiem Twoje obawy. Ja zaszłam w ciążę na 3 roku dziennych studiów, byłam zrozpaczona - w moim wypadku również zawiodła antykoncepcja. Targały mną różne myśli, włącznie z usunięciem ciąży, jednak ostatecznie wycofałam się z tej decyzji i nigdy nie żałowałam swojej decyzji. Teraz gdy patrzę na synka wstydzę się tego, że kiedyś w ogóle myślałam o usunięciu go. Kocham go nad życie i nie wyobrażam sobie już życia bez niego. Rozumiem że Ty masz już dwójkę dzieci i nie planowałaś trzeciego. Jakąkolwiek decyzję podejmiesz, będzie to Twoja osobista decyzja i nikomu nic do tego. Powodzenia kochana, 3maj się i uszy do góry.
Karola, powrót do pracy ZAWSZE się opłaca - chociażby dla zdrowia psychicznego, wiem coś o tym. Uwierz mi, po 1,5 bycia z dzieckiem w pracy odpoczywam, mimo iż do lekkich i bezstresowych nie należy.
A ze żłobkiem - z trójką dzieci będziecie rodziną wielodzietną, nie ma za to czasem jakiś dodatkowych punktów?
Jakkolwiek decyzja o tym czy urodzić czy nie należy do Ciebie i Twojego męża - cokolwiek zadecydujesz trzymam kciuki.
A ze żłobkiem - z trójką dzieci będziecie rodziną wielodzietną, nie ma za to czasem jakiś dodatkowych punktów?
Jakkolwiek decyzja o tym czy urodzić czy nie należy do Ciebie i Twojego męża - cokolwiek zadecydujesz trzymam kciuki.
Podejrzewam, że jeśli kobieta zarabia najniższą krajową, a pracę ma stresującą, to powrót do pracy się jednak nie opłaca. Jeśli będą wydawać na niańkę dużo więcej, niż zarabiają, to zdrowie psychiczne raczej na tym też nie zyska.
Ja sama mam dopiero jedno dziecko, ale wiele bym dała, żeby był z nim starszak, który choć na godzinę dziennie odciąży mnie i pobawi się z małym - pogrzechocze mu grzechotkami, pośpiewa piosenki z przedszkola. Zresztą wszystkie rodziny wielodzietne (w sensie od 3 w górę) które znam, mówią, że najgorzej jest z pierwszą dwójką, od trójki dzieci chowają się same, trzeba je tylko kochać i utrzymywać ;)
Ja sama mam dopiero jedno dziecko, ale wiele bym dała, żeby był z nim starszak, który choć na godzinę dziennie odciąży mnie i pobawi się z małym - pogrzechocze mu grzechotkami, pośpiewa piosenki z przedszkola. Zresztą wszystkie rodziny wielodzietne (w sensie od 3 w górę) które znam, mówią, że najgorzej jest z pierwszą dwójką, od trójki dzieci chowają się same, trzeba je tylko kochać i utrzymywać ;)
Choć wierzę,że nie jest Ci łatwo,nie zamierzam Cię potępiać za żadną decyzję,jaką podejmiesz-chciałabym móc choć jeszcze raz być w ciąży,ale nie mogę z różnych niezależnych przyczyn,więc moje dziecko na zawsze pozostanie jedynakiem,a ja wyrodną,wygodną matką,której z perspektywy niektórych ludzi tak,jak jest, jest dobrze.Życzę Ci dokonania dobrego dla Ciebie wyboru.
Też jestem mamą dwójki, 4 i 2,5 latka. Na samą myśl o trzecim dziecku...
Cóż miałabym podobne myśli do Twoich. Napewno trzeba czasu żebyś oswoiła się z tym faktem, jestem pewna że za miesiąc jak poukładasz sobie to wszystko w głowie będzie lepiej. Co do usuniecia... Mając już dwójkę dzieci chyba bym nie potrafiła, myśl o tym jakie by mogło być moje dziecko w przyszlosci, patrząc na jego rodzeństwo... chyba zniszczyły by mnie wyrzuty sumienia. Trzymaj się mocno !!!!!!!
Cóż miałabym podobne myśli do Twoich. Napewno trzeba czasu żebyś oswoiła się z tym faktem, jestem pewna że za miesiąc jak poukładasz sobie to wszystko w głowie będzie lepiej. Co do usuniecia... Mając już dwójkę dzieci chyba bym nie potrafiła, myśl o tym jakie by mogło być moje dziecko w przyszlosci, patrząc na jego rodzeństwo... chyba zniszczyły by mnie wyrzuty sumienia. Trzymaj się mocno !!!!!!!
A ja uważam, że nikt nie powinien decydować o życiu drugiego człowieka. Każdy ponosi konsekwencje tego co robi, w tym przypadku konsekwencją jest ciąża, czyli dziecko.
Rozumiem, że można go nie chcieć, ale są inne rozwiązania - tak jak ktoś tu napisał można oddać dzieciątko w szpitalu, po urodzeniu bez żadnego tłumaczenia i bez żadnych konsekwencji - co ważniejsze, można się też z tej decyzji wycofać.
Jednak myślę, że po pierwszym szoku, kiedy emocje opadną i trochę ochłoniesz uznacie wspólnie z mężem, że jednak dacie radę :)
Zawsze jest jakieś wyjście, czasami coś kosztem czegoś (jak np. powrót do pracy dla zdrowia psychicznego ale bez finansowych korzyści) ale zawsze można coś zaradzić.
Życzę Ci tego z całego serca!
Rozumiem, że można go nie chcieć, ale są inne rozwiązania - tak jak ktoś tu napisał można oddać dzieciątko w szpitalu, po urodzeniu bez żadnego tłumaczenia i bez żadnych konsekwencji - co ważniejsze, można się też z tej decyzji wycofać.
Jednak myślę, że po pierwszym szoku, kiedy emocje opadną i trochę ochłoniesz uznacie wspólnie z mężem, że jednak dacie radę :)
Zawsze jest jakieś wyjście, czasami coś kosztem czegoś (jak np. powrót do pracy dla zdrowia psychicznego ale bez finansowych korzyści) ale zawsze można coś zaradzić.
Życzę Ci tego z całego serca!
Ja popieram feniks i lusik;
Ja bylam w trzeciej ciąży- niestety zakończyła się za szybko (12tydzień) - rozpacz ból...
Chcemy jeszcze Dziecko- a tez rozowo nie jest- sporo pracy, męcząco często- ale jednak Dzieci są bardzo dużym skarbem... i Darem... (widzisz zabezpieczaliscie sie a jednak jest...).
Może popatrz na plusy tej sytuacji...???
(Daj sobie tych kilka miesięcy - jesli stwierdzicie ze faktycznie nie dacie rady- pod kazdym wzgledem- to jest okno zycia przeciez... i w szpitalu tez zostawic mozna bez dyskusji zadnej...)
Decyzja usuniecia i fakt- zostanie do konca zycia...
Znam sporo rodzin z Trojka dzieci- i powaznie podobnie każdy myślał- a jednak są w komplecie.
Ja bylam w trzeciej ciąży- niestety zakończyła się za szybko (12tydzień) - rozpacz ból...
Chcemy jeszcze Dziecko- a tez rozowo nie jest- sporo pracy, męcząco często- ale jednak Dzieci są bardzo dużym skarbem... i Darem... (widzisz zabezpieczaliscie sie a jednak jest...).
Może popatrz na plusy tej sytuacji...???
(Daj sobie tych kilka miesięcy - jesli stwierdzicie ze faktycznie nie dacie rady- pod kazdym wzgledem- to jest okno zycia przeciez... i w szpitalu tez zostawic mozna bez dyskusji zadnej...)
Decyzja usuniecia i fakt- zostanie do konca zycia...
Znam sporo rodzin z Trojka dzieci- i powaznie podobnie każdy myślał- a jednak są w komplecie.
muszę sobie dać trochę czasu na ochłonięcie, przyzwyczajenie się do nowej sytuacji. Poroniłam 3 razy. Gdy starałam się o młodszą córkę. Strasznie to przeżyłam bo chciałam mieć 2 dziecko a nie wychodziło. A teraz jestem znów w ciąży i mam zupełnie inne odczucia :(
Aż wstyd mi przed samą sobą, że tak myślę o własnym dziecku :(
Ale na tą chwilę nie umiem inaczej.
A co do oddania/pozostawienia dziecka w szpitalu to z pewnością bym nie mogła tego zrobić. Jestem pewna, że złamałabym się gdybym je zobaczyła :(
Gdy urodziłam młodszą córę w szpitalu była młoda mama, która nie chciała swojej córeczki. Nie chciała na nią patrzeć, ale pielęgniarki niby przypadkiem co chwila przynosiły tą małą pod byle pretekstem i za każdym razem mówiły, że nie wiedziały, że dziewczyna nie chce jej widzieć.
Po 3 dniach wyszły razem do domu. Ja z pewnością też bym się złamała, nie mogłabym już oddać dziecka które urodziłam :(
mm bardzo Ci współczuję :(
Aż wstyd mi przed samą sobą, że tak myślę o własnym dziecku :(
Ale na tą chwilę nie umiem inaczej.
A co do oddania/pozostawienia dziecka w szpitalu to z pewnością bym nie mogła tego zrobić. Jestem pewna, że złamałabym się gdybym je zobaczyła :(
Gdy urodziłam młodszą córę w szpitalu była młoda mama, która nie chciała swojej córeczki. Nie chciała na nią patrzeć, ale pielęgniarki niby przypadkiem co chwila przynosiły tą małą pod byle pretekstem i za każdym razem mówiły, że nie wiedziały, że dziewczyna nie chce jej widzieć.
Po 3 dniach wyszły razem do domu. Ja z pewnością też bym się złamała, nie mogłabym już oddać dziecka które urodziłam :(
mm bardzo Ci współczuję :(
Karola, nie wiem, co bym zrobiła w twojej sytuacji. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży dobrze. Daj sobie czas, być może rozwiązanie przyjdzie samo. Akurat niedawno przeczytałam historię o kobiecie w podobnej sytuacji - wklejam cytat poniżej.
"Zmartwiona kobieta poszła do ginekologa i powiedziała:
- Doktorze, mam poważny problem i bardzo potrzebuje pańskiej pomocy. Mam dziecko, które ma niecały roczek, a ponownie zaszłam w ciążę. Nie chce mieć dziecka tak szybko.
Na to doktor się spytał:
- No dobrze, ale co ja mam zrobić?
- Chciałabym, żeby pan przerwał moją ciąże. Mam nadzieję, że mi pan pomoże.
Lekarz pomyślał przez chwilę i powiedział:
- Chyba mam lepsze rozwiązanie tego problemu, zresztą dużo bezpieczniejsze dla pani.
Kobieta uśmiechnęła się, myśląc że lekarz zgodzi się na jej prośbę.
- Widzi pani, skoro nie chce pani się zajmować dwojgiem dzieci jednocześnie - kontynuował lekarz - zabijmy to pierwsze które trzyma pani teraz w rękach. W ten sposób będzie pani mogła trochę odpocząć zanim pojawi się kolejne. Skoro mamy zabić jedno z nich to chyba obojętne które. Poza tym, nie będzie ryzyka jakie niesie za sobą aborcja.
Kobieta mocno zaniepokojona słowami doktora krzyknęła:
- Ależ to okropne co pan mówi! Przecież to zbrodnia zabić dziecko!
- Zgadzam się - odparł ginekolog - Ale przecież wydawało mi się że nie ma pani nic przeciwko, więc pomyślałem że to lepsze rozwiązanie.
Lekarz uśmiechnął się widząc, że kobieta chyba zrozumiała, że nie ma różnicy które dziecko chce zabić. Zbrodnia jest ta sama."
"Zmartwiona kobieta poszła do ginekologa i powiedziała:
- Doktorze, mam poważny problem i bardzo potrzebuje pańskiej pomocy. Mam dziecko, które ma niecały roczek, a ponownie zaszłam w ciążę. Nie chce mieć dziecka tak szybko.
Na to doktor się spytał:
- No dobrze, ale co ja mam zrobić?
- Chciałabym, żeby pan przerwał moją ciąże. Mam nadzieję, że mi pan pomoże.
Lekarz pomyślał przez chwilę i powiedział:
- Chyba mam lepsze rozwiązanie tego problemu, zresztą dużo bezpieczniejsze dla pani.
Kobieta uśmiechnęła się, myśląc że lekarz zgodzi się na jej prośbę.
- Widzi pani, skoro nie chce pani się zajmować dwojgiem dzieci jednocześnie - kontynuował lekarz - zabijmy to pierwsze które trzyma pani teraz w rękach. W ten sposób będzie pani mogła trochę odpocząć zanim pojawi się kolejne. Skoro mamy zabić jedno z nich to chyba obojętne które. Poza tym, nie będzie ryzyka jakie niesie za sobą aborcja.
Kobieta mocno zaniepokojona słowami doktora krzyknęła:
- Ależ to okropne co pan mówi! Przecież to zbrodnia zabić dziecko!
- Zgadzam się - odparł ginekolog - Ale przecież wydawało mi się że nie ma pani nic przeciwko, więc pomyślałem że to lepsze rozwiązanie.
Lekarz uśmiechnął się widząc, że kobieta chyba zrozumiała, że nie ma różnicy które dziecko chce zabić. Zbrodnia jest ta sama."
Można sobie poczytać o aborcji tutaj: https://aborcjainfo.pl/
Jeśli chodzi o kwestię finansową, to rodziny wielodzietne mają pierwszeństwo do państwowych żłobków i przedszkoli, które są znacznie tańsze niż prywatne. Do tego w żłobku państwowym wielodzietni mają też chyba niższą opłatę. Także na pewno nie będziesz musiała całej pensji na opiekę wydać. No, chyba że jakoś wyjątkowo mało zarabiasz albo masz jakiś strasznie drogi dojazd. Na inne wątpliwości nie mam rady, bo na pewno będzie więcej roboty, ale jak jest dzieci więcej, to też się sobą nawzajem potrafią trochę zająć.
nie wiem jak to jest być w takiej sytuacji, ale wiem że kobieta potrafi być bardzo silna, sama nie potrafiłabym oddać dziecka, tym bardziej że o swoje starałam się wiele wiele lat... mam sąsiadkę: trzecie dziecko też było nieplanowane, do tego życie bardzo skromne bo oboje nie mają zbyt wielkich pensji, na dodatek facet leser do jakiejkolwiek roboty w domu, ona ciągle z dzieciakami (jedno jest już w szkole) ale jakoś daje radę ze wszystkim, choć lekko nie jest, ale wydaje mi się, że dzieci dają jej siłę do wszystkiego; pewnie łatwo nie będzie, ja sama wymiękam przy mojej energicznej 1,5 letniej córce i nawet nie myślę jeszcze o kolejnych choć bym chciała; życzę Tobie siły i żeby decyzja którą podejmiesz była dla ciebie najlepsza, musisz być jej pewna i to musi być wyłącznie Twoja i męża decyzja, my możemy tylko pisać swoje zdanie; jeśli jesteś wierząca to jestem pewna, że dasz radę i wszystko się ułoży :)
Faceci mówią ze pomogą, a pozniej nic z tego nie jest. Decyzja należy do Ciebie , zebys nie żałowała. Decyduj póki masz czas... Zawsze mozesz urodzić i oddac np. Do okienka zycia, bądź usunąć do 12 tyg tabletkami tańszym i bezpiecznym kosztem. Mozesz zawsze tez zostawić
Maluszka, czasami nie które
Sprawy z biegiem czasu same sie układają... Życzę Ci szczęśliwego rozwiązania i bardzo
Duzo rozumu , a jeszcze wiecej zdrowia😉
Maluszka, czasami nie które
Sprawy z biegiem czasu same sie układają... Życzę Ci szczęśliwego rozwiązania i bardzo
Duzo rozumu , a jeszcze wiecej zdrowia😉
Karola znam identyczną sytuację. 2 nauczycieli, syn 12 lat, córka 5 i nagle wtopa. Z kasą cienko, rozwazali usunięcie, po dłuższym czasie ochłonęli i zdecydowali na pozostawienie dziecka.
Minęło od tej sytuacji prawie dwadzieścia lat, trzecia córa studiuje na prestiżowej uczelni i jest cudowną dziewczyną, jak na moje to wręcz najfaniejsza z całej rodzinki. Rodzice pękają z dumy, pewnie gdyby zdecydowali inaczej, pękiliby z wyrzutów sumienia.
Życzę aby Ci się szybciutko ułożyło, bo dziecko kochasz, tylko rzeczywiśtość nie jest lekka ale dasz radę. Ściskam
Minęło od tej sytuacji prawie dwadzieścia lat, trzecia córa studiuje na prestiżowej uczelni i jest cudowną dziewczyną, jak na moje to wręcz najfaniejsza z całej rodzinki. Rodzice pękają z dumy, pewnie gdyby zdecydowali inaczej, pękiliby z wyrzutów sumienia.
Życzę aby Ci się szybciutko ułożyło, bo dziecko kochasz, tylko rzeczywiśtość nie jest lekka ale dasz radę. Ściskam
Oj wyobrażam sobie co czujesz. Ja właśnie walcze z drugim dzieckiem które ma 2 miesiące i mowie sobie jak dobrze ze to juz ostatni raz:)
A może warto pomyśleć o zatrudnieniu kogos do pomocy?moze w okolicy mieszka jakas pani ktora chciałaby dorobic? Ktos kto przychodzilby na 3-4 godz dziennie i ogarnal dom, pomogl przy dzieciach, ugotowal obiad. Taka osoba nie musi nawet przychodzic codziennie ale np. 3 razy w tyg.
Mam koleżankę ktora przy trojce dzieci ma taka pomoc i bardzo sobie chwali. Zawsze to jakieś odciążenie. Ktos ogarnia dom a Ty możesz skupic sie na dziecku. Przez pierwszy rok taka pomoc to wielkie odciążenie.
Ja teraz przy drugim dziecku mam pania do sprzątania. juz w ciazy powiedzialam mezowi ze nie dam rady tego robic z mlodym wiec potrzebuje pomocy. I jest mi łatwiej.
A może warto pomyśleć o zatrudnieniu kogos do pomocy?moze w okolicy mieszka jakas pani ktora chciałaby dorobic? Ktos kto przychodzilby na 3-4 godz dziennie i ogarnal dom, pomogl przy dzieciach, ugotowal obiad. Taka osoba nie musi nawet przychodzic codziennie ale np. 3 razy w tyg.
Mam koleżankę ktora przy trojce dzieci ma taka pomoc i bardzo sobie chwali. Zawsze to jakieś odciążenie. Ktos ogarnia dom a Ty możesz skupic sie na dziecku. Przez pierwszy rok taka pomoc to wielkie odciążenie.
Ja teraz przy drugim dziecku mam pania do sprzątania. juz w ciazy powiedzialam mezowi ze nie dam rady tego robic z mlodym wiec potrzebuje pomocy. I jest mi łatwiej.
Obejrzałam film dokumentalny o wcześniakach i ich rodzicach, o ich zmaganiu się z tym, co dał im los, o trudzie, cierpieniu, marzeniach... O walce o życie i zdrowie ich dzieci. Jedna mama powiedziała, że ma tylko jedno marzenie, żeby jej synek był w pełni zdrowy. Inna mama od 10 tygodni każdego dnia przychodzi do szpitala, by byc ze swoim dzieckiem.
Pewnie wszyscy rodzice tych dzieci mieli jakieś plany, poukładane życie a nagle został im rzucony na barki ciężar, który wywraca życie do góry nogami i który często ciężko nieść. I okazuje się, że najważniejsze w życiu jest nie to, o czym się wcześniej myślało.
Dziewczyny, nie piszę o tym, by komuś coś wytknąć, krytykować. Ja sama mam trójkę dzieci i bywały momenty, że miałam wszystkiego dosyć. Co więcej, jestem pewna, że jeszcze setki razy będę miała takie uczucie w chwilach trudniejszych. Jednak moje dzieci są wspaniałe. Nadają sens mojemu życiu. Jak człowiek styka się z cierpieniem, nieszczęściem innych ludzi, to dopiero docenia swoje szczęście. Zatem cieszmy się, że mamy dzieci zdrowe, śliczne, mądre. Patrzmy na naszą sytuację optymistycznie, doszukujmy się w niej plusów a nam będzie lżej. Jak będziemy wynajdywać tylko wady (np. miałam wrócić do pracy, znowu pieluchy...) to lepiej nie będzie ani nam, ani naszej rodzinie.
Pewnie wszyscy rodzice tych dzieci mieli jakieś plany, poukładane życie a nagle został im rzucony na barki ciężar, który wywraca życie do góry nogami i który często ciężko nieść. I okazuje się, że najważniejsze w życiu jest nie to, o czym się wcześniej myślało.
Dziewczyny, nie piszę o tym, by komuś coś wytknąć, krytykować. Ja sama mam trójkę dzieci i bywały momenty, że miałam wszystkiego dosyć. Co więcej, jestem pewna, że jeszcze setki razy będę miała takie uczucie w chwilach trudniejszych. Jednak moje dzieci są wspaniałe. Nadają sens mojemu życiu. Jak człowiek styka się z cierpieniem, nieszczęściem innych ludzi, to dopiero docenia swoje szczęście. Zatem cieszmy się, że mamy dzieci zdrowe, śliczne, mądre. Patrzmy na naszą sytuację optymistycznie, doszukujmy się w niej plusów a nam będzie lżej. Jak będziemy wynajdywać tylko wady (np. miałam wrócić do pracy, znowu pieluchy...) to lepiej nie będzie ani nam, ani naszej rodzinie.
Mam dwóch synów 6 i 2 lata, zawsze chciałam mieć też córkę i myślę sobie może za jakiś czas jak odchowam małego(wówczas miał 15 miesięcy)a ze bardzo źle mi spał to było wykluczone aby zdecydować się tak szybko na trzecie, zresztą to tez trzeba być odważnym bo jednak to jeszcze taki dzidziuś w pieluszkach... aż tu nagle dowiaduje się ze jestem w ciąży.Uwierz mi, że świat mi się chwilowo zawalił, jakoś nie mogłam sobie tego wyobrazić, myślę sobie jak my tu sami na obczyżnie ze wszystkim damy rade, mąż pracuje po 10 godzin, nie ma go popołudniami ani wieczorem, ja sama z trójka dzieci do tego z najstarszym synem ciągle mamy problemy i drugi jeszcze maluszek, nie śpi po nocach.
Długo nie dowierzalam i oswajanie się z myślą posiadania następnego dziecka, ale później to już cieszyli my się z mężem, drżałam tylko co każde usg czy zdrowe ale też żeby nie był to trzeci chłopiec noi udało się mam swoją wymarzoną córcia która teraz ma 2 miesiące i śpi słodko w swoim łóżeczku.Jestem szczęśliwa ze mam swoją dużą rodzinę bo nie mialam takiej prawdziwej pelnej jak bylam dzieckiem.
Długo nie dowierzalam i oswajanie się z myślą posiadania następnego dziecka, ale później to już cieszyli my się z mężem, drżałam tylko co każde usg czy zdrowe ale też żeby nie był to trzeci chłopiec noi udało się mam swoją wymarzoną córcia która teraz ma 2 miesiące i śpi słodko w swoim łóżeczku.Jestem szczęśliwa ze mam swoją dużą rodzinę bo nie mialam takiej prawdziwej pelnej jak bylam dzieckiem.
Karola, ja jestem pewna, że wiesz jaką decyzję podejmiesz i która jest sluszna, wydaje mi się, że potrzebujesz się po prostu wygadać i mieć przez chwile uczucie, że masz inne wyjście. Ale nie oszukujmy się- żadne w tej chwili nie jest dobre. Tylko, że różnica jest taka, że usuwając ciąze, nigdy sobie nie wybaczysz i nigdy nie zapomnisz, zawsze będziesz myslala o tym dziecku, jakie mogło być. Ja prawie 3 lata temu straciłam ciąze w 5 miesiącu, nie z własnej woli oczywiście, chcieliśmy tego dziecka, miał już imie(to był chlopiec). I mimo, że nie było to z mojej woli ani winy, to do tej pory o nim myśle, pomimo, że po tym zdarzeniu urodziłam córke i jestesmy szcześliwą rodziną, to dopada mnie czasem uczucie, że kogos brakuje. Tak samo ma mój maz. Wiadomo, że na początku będzie Wam ciezko, nie ma co do tego watpliwosci, ja bym myslala zawczasu jak sobie zorganizowac pomoc pare razy w tyg-bedzie Ci latwiej wytrzymac ten pierwszy rok w domu. Nie jestem zagorzała przecwniczką aborcji, nie krytykuje czyichś wyborów, to Ty bedziesz sie zmagac z nastepstwami swojej decyzji jakakolwiek ona bedzie. Tylko uprzedzam z jakimi myslami prawdopodobnie będziesz żyć jeśli zdecydujesz się na przerwanie ciązy. Po jakimś czasie bol cześciowo mija, ale pamiec pozostaje, nawet ja czasem myśle, co by bylo gdyby... A Tobie do tego pozostanie prawdopodobnie ogromne poczucie winy.
Sylwiaagnieszka, ale nie mówimy tu o nastolatce, która wpadła czy osobie, która nienawidzi dzieci i nie chce ich mieć. Mowa o dorosłej kobiecie, która chce usunąć ciążę, bo ma już dwoje dzieci i jej wystarczy. Ja to tak widzę, chciane-niechciane, jest i należy wziąć za nie odpowiedzialność. Mnie osobiście tacy ludzie jak autorka wątki przerażają, może zamiast urodzić trzecie niech zabije pierwsze albo drugie, jaka to różnica? Przecież i to jest jej i to też.
Marynarka popieram!!! Ja się staram od roku o drugie i niedawno w 1o tyg. poroniłam moją wyczekiwaną ciążę. I czytając takie wątki to mnie krew zalewa!!!! Cholera dla mnie ma różnicy czy to jest taka matka małej Madzi czy aborcja wczesnej ciąży. Pomyśl kobieto jakbyś się czuła jakby matka Ci powiedziała " chciałam Cię usunąć" bo już była 2 i nie chciało mi się więcej siedzieć w domu!!!! Skoro jesteś nie zdecydowana to może natura sama zdecyduje.
06.07.2009r. - 3705g, 60 cm, synuś,
20.02.2015r.-26.04.2015r.-10tc - Aniołek
20.04.2017r.-przewidywany termin porodu
20.02.2015r.-26.04.2015r.-10tc - Aniołek
20.04.2017r.-przewidywany termin porodu
Weź mnie nie rozśmieszaj. Co jest nie na miejscu, że natura sama zdecyduje. Tak jest, mimo antykoncepcji zaszła w ciążę i jak nie będzie miała w niej być to też nie będzie jeżeli chodzi o naturę. Nie życzę nikomu poronienia bo nic takiego w moim wpisie nie ma!!!! Zresztą tej kobiecie to może wszystko jedno czy poroni czy sama usunie. Co to za różnica?? Nie na miejscu jest NA PEWNO pisać na forum, że CHCE SIĘ USUNĄĆ CIĄŻĘ!!!!!! Jest to karalne w naszym kraju a dla mnie takie zachowanie niedopuszczalne!!!!! Tyle w temacie.
06.07.2009r. - 3705g, 60 cm, synuś,
20.02.2015r.-26.04.2015r.-10tc - Aniołek
20.04.2017r.-przewidywany termin porodu
20.02.2015r.-26.04.2015r.-10tc - Aniołek
20.04.2017r.-przewidywany termin porodu
Kjopa i tu mnie rozśmieszyłaś ,autorka nie pisała o zamiarze usunięcia ciąży (a to chyba w tym kraju jeszcze nie jest nielegalne ) a o swoich rozterkach.Zgadza się w Polsce przerwanie ciąży oprócz trzech przypadków jest nielegalne ale w państwach ościennych już nie i czy ci się podoba czy nie tysiące polek rocznie ciąże przerywa np. w klinikach w Niemczech,Holandi, U.K. a co do namiarów to wystarczy rzucić w wyszukiwarkę i masz adresy,telefony i ceny.Wiele z was tu na forum myli ciąże chciane i wyczekane od ciąż niechcianych i mierzy każdą własną miarą.Ja mam jedno dziecko i już kolejnego z przyczyn odemnie niezależnych nie będę miała a bardzo bym chciała ale jestem w stanie zrozumieć kobiety ,które chcą ciążę przerwać.
Boze widzisz i nie grzmisz... Kjoppa idealnie wpasowuje sie w klimat 'nie znam sie, a sie wypowiem'. Jesli nie jesteś w stanie podjąć dyskusji na poziomie, a jedyne co robisz, to krytyczna ocena, totalnie krotkowzroczna i nie wykraczająca poza czubek własnego nosa, to lepiej milczeć.
Nie zaświeciło w twojej głowie, ze kobieta w ciąży, targana skrajnymi emocjami i burza hormonalna, moze czuć sie zagubiona, skołowana? Ze ten wpis to poszukiwanie wsparcia i otuchy, a nie tak krytycznych ocen i potępienia?
Nie wpadłaś wreszcie na to, jak ciężka musi byc w rzeczywistości sytuacja, skoro takie myśli do głowy wpadają? Nie, pewnie ze nie, bo przeciez Ciebie to nigdy nie spotkało, czyli innych spotkać tez nie moze.
Nie zaświeciło w twojej głowie, ze kobieta w ciąży, targana skrajnymi emocjami i burza hormonalna, moze czuć sie zagubiona, skołowana? Ze ten wpis to poszukiwanie wsparcia i otuchy, a nie tak krytycznych ocen i potępienia?
Nie wpadłaś wreszcie na to, jak ciężka musi byc w rzeczywistości sytuacja, skoro takie myśli do głowy wpadają? Nie, pewnie ze nie, bo przeciez Ciebie to nigdy nie spotkało, czyli innych spotkać tez nie moze.
ania27 cieszę się, że masz swoją wymarzoną córeczkę. Ja mam dwoje dzieci, starsza ma 4l a synek prawie rok. Obydwie ciąże były planowane, strasznie chciałam mieć drugą córeczkę, ale wyszedł synek. Normalnie wstyd mi się do tego przyznawać, ale nie chciałam go... jak się dowiedziałam że to chłopczyk to przeboleć normalnie nie mogłam (sama nie wiem czemu) co wizytę u gina chciało mi się płakać, że to nie dziewczynka. Wiem że to głupie (najdelikatniej mówiąc), sama siebie nie rozumiem, było mi obojętne co będzie z ciążą i dzieckiem jak się urodzi....po prostu go nie chciałam.
Kocham mojego synka nad życie. Nie raz, nawet teraz jak patrzę na niego to płaczę jak sobie przypomnę jaka byłam głupia, jak ja do cholery mogłam go nie chcieć, do tej pory nie mogę przeboleć swojego podejścia i zachowania w ciąży, wstyd mi będzie do końca życia i nigdy sobie nie wybaczę własnej głupoty.
Karola jestem pewna, że dasz radę, a trzecie dziecko będzie dla Ciebie takim samym cudownym skarbem jak pierwsze i drugie. Nie załamuj się, daj sobie czas żeby ochłonąć z całą sytuacją, masz oparcie w mężu, ciesz się.
Kocham mojego synka nad życie. Nie raz, nawet teraz jak patrzę na niego to płaczę jak sobie przypomnę jaka byłam głupia, jak ja do cholery mogłam go nie chcieć, do tej pory nie mogę przeboleć swojego podejścia i zachowania w ciąży, wstyd mi będzie do końca życia i nigdy sobie nie wybaczę własnej głupoty.
Karola jestem pewna, że dasz radę, a trzecie dziecko będzie dla Ciebie takim samym cudownym skarbem jak pierwsze i drugie. Nie załamuj się, daj sobie czas żeby ochłonąć z całą sytuacją, masz oparcie w mężu, ciesz się.
"Nawet mam myśli by usunąć ciążę."
Tak napisała autorka w pierwszym wątku więc nie wiem czemu piszesz, ze nie pisała o tym. Racja to każdego sprawa i każdy ma wybór ale nie na forum. To tak jak bym planowała komuś zrobić krzywdę i się pytała co o tym myślisz? Dobra jestem w stanie zrozumieć aborcję bo ktoś zgwałcił kobietę, bo będzie bardzo chore. To nie jest tak że nie patrzę za czubek własnego nosa i komuś się nie może to przydarzyć. Moje dziecko też jest wpadką i miałam tylko 23 lata. Jakoś nawet przez myśl nam nie przeszło żeby nie urodzić tylko trzeba wziąć odpowiedzialność. Jesteśmy dorośli. A poza tym tak jak pisały dziewczyny wyżej można dziecko oddać do adopcji. Jestem matką i nigdy nie zrozumie, że druga matka usuwa swoje dziecko. Nie będę nikogo za to głaskała po głowie. Jakoś nikt zrozumienia nie wykazuje jak dziecko znajdują na śmietniku bo matka go nie chciała. Dali wolność i każdy teraz robi co chce ale są pewne zasady moralne i nie tylko. Przykładów jest mnóstwo. Jak rodzice biją dzieci to niech biją ich wola ja się nie wpitzielam każdy ma prawo do własnego życia i wychowywania dziecka. Ktoś mnie wkurzy to go zapierdzielę a co tam wolność jest mogę robić co chce. Co z tego, że zakazane prawem przecież w innym kraju za kradzież ucinają rękę to ja złodziejowi też utnę. A co mi tam.
Tak napisała autorka w pierwszym wątku więc nie wiem czemu piszesz, ze nie pisała o tym. Racja to każdego sprawa i każdy ma wybór ale nie na forum. To tak jak bym planowała komuś zrobić krzywdę i się pytała co o tym myślisz? Dobra jestem w stanie zrozumieć aborcję bo ktoś zgwałcił kobietę, bo będzie bardzo chore. To nie jest tak że nie patrzę za czubek własnego nosa i komuś się nie może to przydarzyć. Moje dziecko też jest wpadką i miałam tylko 23 lata. Jakoś nawet przez myśl nam nie przeszło żeby nie urodzić tylko trzeba wziąć odpowiedzialność. Jesteśmy dorośli. A poza tym tak jak pisały dziewczyny wyżej można dziecko oddać do adopcji. Jestem matką i nigdy nie zrozumie, że druga matka usuwa swoje dziecko. Nie będę nikogo za to głaskała po głowie. Jakoś nikt zrozumienia nie wykazuje jak dziecko znajdują na śmietniku bo matka go nie chciała. Dali wolność i każdy teraz robi co chce ale są pewne zasady moralne i nie tylko. Przykładów jest mnóstwo. Jak rodzice biją dzieci to niech biją ich wola ja się nie wpitzielam każdy ma prawo do własnego życia i wychowywania dziecka. Ktoś mnie wkurzy to go zapierdzielę a co tam wolność jest mogę robić co chce. Co z tego, że zakazane prawem przecież w innym kraju za kradzież ucinają rękę to ja złodziejowi też utnę. A co mi tam.
A ja myślę o trochę innej sprawie. Jeśli ktoś nie ma dzieci, nie wie, z czym się to wiąże to mogę sobie wyobrazić, że jak zajdzie w ciążę to może nie chcieć tego dziecka. Ale nie umiem sobie wyobrazić, że jak ktoś ma dwójkę fajnych dzieci, które kocha, może mieć myśli, że tego trzeciego nie chce. W mojej głowie to nie do pojęcia.
U mnie trzecie tez było nieplanowane. Co więcej, ciąża przydarzyła się bardzo szybko po poprzedniej. I też na początku był szok, złość i różne inne wcale nie pozytywne emocje. Ale mimo tego, od razu pokochałam to dzieciątko, bo było moje, bo za moją przyczyną powstało, bo miałam już dwójkę i wiedziałam, co znaczy mieć dzieci, je kochać, troszczyć się o nie itd. Zanim urodziłam pierwsze dziecko nie miałam pojęcia, że można kogoś kochać tak bezwarunkowo, nawet jak jest ciężko, trudno. Nie umiałabym sobie wyobrazić, że jedno własne dziecko kocham a drugie już nie, bo jest trzecie...
U mnie trzecie tez było nieplanowane. Co więcej, ciąża przydarzyła się bardzo szybko po poprzedniej. I też na początku był szok, złość i różne inne wcale nie pozytywne emocje. Ale mimo tego, od razu pokochałam to dzieciątko, bo było moje, bo za moją przyczyną powstało, bo miałam już dwójkę i wiedziałam, co znaczy mieć dzieci, je kochać, troszczyć się o nie itd. Zanim urodziłam pierwsze dziecko nie miałam pojęcia, że można kogoś kochać tak bezwarunkowo, nawet jak jest ciężko, trudno. Nie umiałabym sobie wyobrazić, że jedno własne dziecko kocham a drugie już nie, bo jest trzecie...
Ja też jestem w takiej samej sytuacji... Miałam od lutego zacząć nowa, lepiej płatną pracę. Zwolniłam się z poprzedniej. I na myśl, że muszę zrezygnować ze wszystkiego, że zostaje bez swoich zarobionych pieniędzy ..jestem załamana. To była nieplanowana ciąża. Też mam różne uczucia z jednej strony ryczę, że nie usunę nie mogę, bo to moje kochane niewinne maleństwo. Z drugieej zaś strony, chciałam się wreszcie spełnić zawodowo. Mam już dwójkę dzieci 9 i 3 rocznikowo. Chciałam iść na cały etat do dobrej firmy..a tu dom, tylko wypłata męża i moje niespełnione marzenia :( płakać mi się chce, jestem rozdarta, nie wiem co robić. Myślę, by ukryć przed pracodawca ciążę póki mogę i pracować do kiedy mi starczy sił. . To lepsze wyjście niż usunięcie dzieciątka. Mam tydzień na decyzję co zrobić :(:(
Żadne, a co mógł mi zrobić? Ja dostałam na początek umowę o pracę na rok, ale wcześniej pracowałam trochę na umowę zlecenie, więc wiedział co potrafię. Jak umowa się skończyła w czasie macierzyńskiego to dostałam kolejną na rok. Potem miałam zdecydować czy odchodzę i wychowuję dziecko czy wracam do pracy. Nie wróciłam.
Tobie pracodawca przedłuży umowę do dnia porodu. Potem stracisz status pracownika o ile nie zaproponuje ci nowej umowy, w co wątpię.
Tobie pracodawca przedłuży umowę do dnia porodu. Potem stracisz status pracownika o ile nie zaproponuje ci nowej umowy, w co wątpię.
No chyba w niezbyt normalnej skoro żeś msiwy .To co sobie w dekielku ułożyłeś nigdy i tak w życie nie zostanie wdrożone. ALE jakby głupoty chodziły ci dalej po głowie to pomyśl ze najbardziej skrzywdzona została by osoba której bys to przekazał tym samym Naj mniej wina całej tej sytuacji.Czy nadal uważasz ze w normalnej rodzinie się wychowałeś
Karola
kiedy juz było 6-te dziecko i to w trakcie rozwodu!!!!!!-
przez miesiac wyłam nocami
a to dziecko teraz 8-letnie najwiecej mnie teraz pilnuje i "wycałowuje"
fakt -miałąm pomoc i starsze dzieci
ojciec nie miał ich gdzies a mimo to było ciezko..momentami bardzo ,z róznych powodów---głupich spojrzen ludzkich z pogarda włacznie
i okreslenia jako patologii-
nie załuje
koncze kolejna szkołe,zdobywam kolejny zawód i ....z praca jest jak jest
nawet kobietom bez dzieci nie jest łatwo--rynek jest nieciekawy dla wszystkich
plany mam bogate,realizuje sie tez w swoich zainteresowaniach..na ile sie da
a jak sie da wiecej --to bez oporu
zycze ci wszystkiego naj naj w kazdej dziedzinie
a przede wszystkim wspaniałej kochajacej sie rodziny---zawsze
bo to jest najwieksza wartosc
praca jest ,nie ma,taka ,inna,to samo miejsce zamieszkania,domy,
inne dobra--jesli wybierzesz wyzsza wartosc ponizsze dostosuja sie sie do tego
nawet jesli chwilami bedzie ciezko
kiedy juz było 6-te dziecko i to w trakcie rozwodu!!!!!!-
przez miesiac wyłam nocami
a to dziecko teraz 8-letnie najwiecej mnie teraz pilnuje i "wycałowuje"
fakt -miałąm pomoc i starsze dzieci
ojciec nie miał ich gdzies a mimo to było ciezko..momentami bardzo ,z róznych powodów---głupich spojrzen ludzkich z pogarda włacznie
i okreslenia jako patologii-
nie załuje
koncze kolejna szkołe,zdobywam kolejny zawód i ....z praca jest jak jest
nawet kobietom bez dzieci nie jest łatwo--rynek jest nieciekawy dla wszystkich
plany mam bogate,realizuje sie tez w swoich zainteresowaniach..na ile sie da
a jak sie da wiecej --to bez oporu
zycze ci wszystkiego naj naj w kazdej dziedzinie
a przede wszystkim wspaniałej kochajacej sie rodziny---zawsze
bo to jest najwieksza wartosc
praca jest ,nie ma,taka ,inna,to samo miejsce zamieszkania,domy,
inne dobra--jesli wybierzesz wyzsza wartosc ponizsze dostosuja sie sie do tego
nawet jesli chwilami bedzie ciezko
Nie myśl o usunięciu ciąży. To najgorsze, co mogłabyś zrobić.
Nie będę owiljał w bawełnę : Na pewno wasze życie sie zmieni. Z trójką dzieci nie jest juz jak z dwójką. Pewnie wszystkim będzie trudniej, ale zapewniam cie, człowiek to wytrzymałe zwierzę, da radę wiele więcej niż mu sie wydaje. Pomyśl jednak o czymś innym : wszystkie dzieci są zdrowe. I bedą szczęśliwe, bo jesteście wszyscy razem. Najgorsze jest, kiedy trzeba walczyć z chorobą, wtedy bezsilność jest tym, co odbiera chęć do życia.
Kilka lat szybko minie, a za chwile dzieci bedą powodem do dumy i radości, a za dwadzieścia, trzydzieści przyjdą do Ciebie z wnukami.
Trzymam kciuki.
Nie będę owiljał w bawełnę : Na pewno wasze życie sie zmieni. Z trójką dzieci nie jest juz jak z dwójką. Pewnie wszystkim będzie trudniej, ale zapewniam cie, człowiek to wytrzymałe zwierzę, da radę wiele więcej niż mu sie wydaje. Pomyśl jednak o czymś innym : wszystkie dzieci są zdrowe. I bedą szczęśliwe, bo jesteście wszyscy razem. Najgorsze jest, kiedy trzeba walczyć z chorobą, wtedy bezsilność jest tym, co odbiera chęć do życia.
Kilka lat szybko minie, a za chwile dzieci bedą powodem do dumy i radości, a za dwadzieścia, trzydzieści przyjdą do Ciebie z wnukami.
Trzymam kciuki.
czytam ten wątek od dłuższego czasu i nieraz kusiło mnie by dopisać coś od siebie, tyle jadu i pomyj ile autorka wątku usłyszała to myślę że już więcej się nie odezwie
dziewczyna jest w takiej sytuacji że potrzebuje wsparcia i zapewnienia że wszystko się ułoży, że będzie dobrze, a nie dowalania aby komentujący wątek mogli sobie ulżyć
człowiek w sytuacji która go przerasta wymyśla różne rozwiązania i czasami przychodzą nawet te najgorsze do głowy, nie znaczy to że się do tego posunie
droga autorko wątku, mam nadzieję że u ciebie jest już lepiej i oswoiłaś z ciążą i powoli wychodzisz z dołka, nie przejmuj się tymi obraźliwymi komentarzami, to Twoje życie i Twoje dziecko, które wierzę głęboko że bardzo pokochasz, dziecko to cud który uzmysławiasz sobie kiedy trzymasz je już w ramionach, nie ma nic piękniejszego, bez względu na to czy to 1,2 czy 3 to zawsze będzie piękny cud!
dziewczyna jest w takiej sytuacji że potrzebuje wsparcia i zapewnienia że wszystko się ułoży, że będzie dobrze, a nie dowalania aby komentujący wątek mogli sobie ulżyć
człowiek w sytuacji która go przerasta wymyśla różne rozwiązania i czasami przychodzą nawet te najgorsze do głowy, nie znaczy to że się do tego posunie
droga autorko wątku, mam nadzieję że u ciebie jest już lepiej i oswoiłaś z ciążą i powoli wychodzisz z dołka, nie przejmuj się tymi obraźliwymi komentarzami, to Twoje życie i Twoje dziecko, które wierzę głęboko że bardzo pokochasz, dziecko to cud który uzmysławiasz sobie kiedy trzymasz je już w ramionach, nie ma nic piękniejszego, bez względu na to czy to 1,2 czy 3 to zawsze będzie piękny cud!
tak czy siak Karola nie usuniesz, bo u nas jako w jednym z nielicznych karajów nie można. Ja tam nie wnikam, każdy robi co uważa. Sama pewnie bym się nie urodziła, bo mama nie chciała mieć więcej dzieci i usunęła dziecko przede mną. Kto to wie, równie dobrze mogło trafić na mnie. Generalnie kobiety po aborcjach często do końca życia żyją z balastem w sporej części i o tym się nie mówi. Nawet przy podejściu,że to jeszcze nie wykształtowane dziecko to kiedyś by się stało dzieckiem, a ktoś to powstrzymał. Chyba mimo wszystko sama czułabym się jak morderca trochę. Ale załamałabym się przy 3 ciąży, to pewne.Myśli są wtedy różne. My ledwo ciągniemy z 2 jakoś się to kula ale 3 by wszystko postawiło do góry nogami. No ale jakby tak się trafiło to byśmy musieli przeorganizować i jakoś to ciągnąć. Nie uważam,że 3 dzieci to coś złego, to w sumie fajnie, taka wesoła gromadka, trochę nawet zazdroszczę tym co mają więcej dzieci patrząc jak sobie nawzajem pomagają itd. ale to chyba nie dla mnie.
Generalnie nic już nie zmienisz, po pierwsze nastaw się pozytywnie nie masz wyjścia.
Generalnie nic już nie zmienisz, po pierwsze nastaw się pozytywnie nie masz wyjścia.
Po dłuższych przemyśleniach stwierdziłam, że kobieta która nie chce mieć więcej dzieci powinna podwiązać jajniki lub niech usunie co tam trzeba aby już nie zajść w ciążę. Tylko czy kogoś byłoby na to stać? Lepiej usunąć zarodek (dziecko) które już w 6-7 tyg. ma serduszko czy pozbawić siebie płodności. Tak samo facet niech zrobi sobie wazektomię i tyle.
Kjopa ty jak widzę mało zorientowana jesteś.U nas w kraju ze wzgledu na ustawę antyaborcyjną jest zakaz podiązywania jajowodów ,można to zrobić tylko i wyłącznie ze względów zdrowotnych ale ze względu na wspomnianą powyżej ustawę lekarze boją się tego robić,wazektomię jak najbardziej tak ale nie jest ona refundowana .Zgadzam się ,że dla dobra ogółu lepiej czasami zamilknąć.
3 dni temu trafiłam do szpitala z silnym krwawieniem.
Niestety nic nie dało się zrobić...
Dziś wyszłam po zabiegu.
Mimo, że to dziecko nie było wymarzone i wyczekiwane i miałam w panice same dziwne myśli, których nigdy w życiu bym nie zrealizowała to jest mi smutno i przykro, że wszystko się tak skończyło :(
Niestety nic nie dało się zrobić...
Dziś wyszłam po zabiegu.
Mimo, że to dziecko nie było wymarzone i wyczekiwane i miałam w panice same dziwne myśli, których nigdy w życiu bym nie zrealizowała to jest mi smutno i przykro, że wszystko się tak skończyło :(
Ja się zabezpieczam od długich kilkunastu lat i nigdy nie miałam żadnej sytuacji podramkowej,biorę pigułki.Żadna ze znanych mi koleżanek stosujących antykoncepcję również nie przy spiralach miedzianych,pigułkach ,plastrach.Naprawdę nie wiem jak wy się zabezpieczacie bo stosunek przerywany czy prezerwatywa pod koniec to żadne zabezpieczenie.
karola jestem w takiej samej sytuacji. Hormony też mi nie służą. Póki co się udało bez już 5 lat ale raczej taka metoda to niestety ryzyko. Stąd jak zajdziemy to po trochu będzie nasza wina i raczej nie będę biadolić,że jak to się stało;)
ewentualnie rozważamy wazektomię ale ciągle kasy szkoda bo to kilka tysiaków a można zrobić i w trójmieście.
ewentualnie rozważamy wazektomię ale ciągle kasy szkoda bo to kilka tysiaków a można zrobić i w trójmieście.
"Ja się zabezpieczam od długich kilkunastu lat i nigdy nie miałam żadnej sytuacji podramkowej,biorę pigułki.Żadna ze znanych mi koleżanek stosujących antykoncepcję również nie przy spiralach miedzianych,pigułkach ,plastrach."
No widzisz, a ja przez kilka miesięcy brałam pewne popularne pigułki na "C" i jajeczkowałam na nich. Brałam codziennie, o tej samej porze, żadnych biegunek wymiotów, alkoholu, antybiotyków, ziółek i innych czynników, które mogłyby zakłócić wchłanianie hormonów. A mimo to jajeczkowałam! To, że nie zaszłam w ciążę, to tylko kwestia szczęścia i dość rzadkiego współżycia w tamtym czasie.
Moja znajoma urodziła dziecko z poważną chorobą genetyczną, ryzyko odziedziczenia 50%. Przez kilkanaście następnych lat stosowali z mężem podwójną antykoncepcję (pigułki + prezerwatywa), a MIMO to wpadli. Na szczęście dziecko urodziło się zdrowe.
Statystyki antykoncepcyjne pokazują, że NIE MA żadnej 100% skutecznej antykoncepcji, każdy lekarz to potwierdzi. To, że Ty i Twoje koleżanki nie powpadałyście, oznacza tylko tyle, że ktoś inny wpadł, bo statystyki nie biorą się znikąd.
Niestety, seks to nie zabawa, nawet stosując kilka metod antykoncepcyjnych naraz trzeba brać uwagę, że może pojawić się ciąża, choćby szansa była jedna na milion.
No widzisz, a ja przez kilka miesięcy brałam pewne popularne pigułki na "C" i jajeczkowałam na nich. Brałam codziennie, o tej samej porze, żadnych biegunek wymiotów, alkoholu, antybiotyków, ziółek i innych czynników, które mogłyby zakłócić wchłanianie hormonów. A mimo to jajeczkowałam! To, że nie zaszłam w ciążę, to tylko kwestia szczęścia i dość rzadkiego współżycia w tamtym czasie.
Moja znajoma urodziła dziecko z poważną chorobą genetyczną, ryzyko odziedziczenia 50%. Przez kilkanaście następnych lat stosowali z mężem podwójną antykoncepcję (pigułki + prezerwatywa), a MIMO to wpadli. Na szczęście dziecko urodziło się zdrowe.
Statystyki antykoncepcyjne pokazują, że NIE MA żadnej 100% skutecznej antykoncepcji, każdy lekarz to potwierdzi. To, że Ty i Twoje koleżanki nie powpadałyście, oznacza tylko tyle, że ktoś inny wpadł, bo statystyki nie biorą się znikąd.
Niestety, seks to nie zabawa, nawet stosując kilka metod antykoncepcyjnych naraz trzeba brać uwagę, że może pojawić się ciąża, choćby szansa była jedna na milion.
Hela litości nie uwłaczaj mojej inteligencji i nie wypisuj głupot na poziomie pogadanek z salek katechetycznych i kościelnych nauk przedmałżeńskich.Skąd ty wiesz,że miałaś jajeczkowanie a skoro miałaś po kiego nadal je brałaś?Jestem dorosłą ,odpowiedzialną kobietą w wieku reprodukcyjnym i wychodzę z założenia ,że skoro nie chce się mieć dzieci to należy się zabezpieczać a nie później płakać i zgrzytać zębami,nie wiem jak można w 21 wieku wypisywać i wygadywać bzdury ,że jedynym sposobem antykoncepcji jest wstrzemieźliwość ty sobie stosuj lub nie stosuj co tam chcesz,pozwól jednak ,że ja nadal będą stosowala sprawdzone metody antykoncepcyjne.
Nika, nie uwłaczam Twojej inteligencji - po ostatniej Twojej wypowiedzi obawiam się, że nie mam czemu uwłaczać.
Wiem, że miałam jajeczkowanie, bo widać było na USG. Sprawdzane u 2 różnych lekarzy w odstępie miesięcznym, w połowie opakowania (nie chciało mi się w to wierzyć, więc wolałam się upewnić). Zmieniłam potem tabletki na inne i od tej pory żadnych nieplanowanych owulacji nie doświadczyłam, jednak nikt mi już nie wmówi, że na pigułkach nie da się zajść w ciążę.
"nie wiem jak można w 21 wieku wypisywać i wygadywać bzdury ,że jedynym sposobem antykoncepcji jest wstrzemieźliwość" - NAUCZ SIĘ CZYTAĆ ZE ZROZUMIENIEM. Jedyną 100% formą antykoncepcji jest wstrzemięźliwość, pozostałe metody stuprocentowe nie są (Mirena - 99,8%, prezerwatywa - 97%, tabletki dwuskładnikowe - 99,999%).
To, że u Ciebie do tej pory wszystko działało, nie oznacza jednak, że inne kobiety miały tyle samo szczęścia.
Wiem, że miałam jajeczkowanie, bo widać było na USG. Sprawdzane u 2 różnych lekarzy w odstępie miesięcznym, w połowie opakowania (nie chciało mi się w to wierzyć, więc wolałam się upewnić). Zmieniłam potem tabletki na inne i od tej pory żadnych nieplanowanych owulacji nie doświadczyłam, jednak nikt mi już nie wmówi, że na pigułkach nie da się zajść w ciążę.
"nie wiem jak można w 21 wieku wypisywać i wygadywać bzdury ,że jedynym sposobem antykoncepcji jest wstrzemieźliwość" - NAUCZ SIĘ CZYTAĆ ZE ZROZUMIENIEM. Jedyną 100% formą antykoncepcji jest wstrzemięźliwość, pozostałe metody stuprocentowe nie są (Mirena - 99,8%, prezerwatywa - 97%, tabletki dwuskładnikowe - 99,999%).
To, że u Ciebie do tej pory wszystko działało, nie oznacza jednak, że inne kobiety miały tyle samo szczęścia.
"Zmienilam później pigułki na inne i żadnej nieplanowanej owulacji nie doświadczyłam".
Czyli jak rozumiem nadal stosujesz antkoncepcję hormonalną pomimo jej zawodności.
Jak czytam komantarze takie jak twój powyżej o ciąży pomimo stosowania pigułek i dodatkowej metodzie w postaci prezerwatywy to faktycznie można zwątpić w swoją inteligencję bo się przeciera oczy ze zdumienia i nie wierzy w to co się czyta ja jednak będę nadal stosowała i wierzyła w sprawdzone i zbadane metody antykoncepcyjne a nie liczyła na łut szczęścia.
Czyli jak rozumiem nadal stosujesz antkoncepcję hormonalną pomimo jej zawodności.
Jak czytam komantarze takie jak twój powyżej o ciąży pomimo stosowania pigułek i dodatkowej metodzie w postaci prezerwatywy to faktycznie można zwątpić w swoją inteligencję bo się przeciera oczy ze zdumienia i nie wierzy w to co się czyta ja jednak będę nadal stosowała i wierzyła w sprawdzone i zbadane metody antykoncepcyjne a nie liczyła na łut szczęścia.
Tak, nadal stosuję antykoncepcję hormonalną, bo nie zamierzam zrezygnować z seksu. Jednak zdaję sobie sprawę z zawodności wszystkich metod i daleka jestem od oskarżania od "nieodpowiedzialnych" kobiet, które wpadły pomimo stosowania antykoncepcji.
A co do wpadki mimo stosowania prezerwatywy i pigułki - uwierz, gdybyś miała 50% szans na urodzenie dziecka, które na Twoich oczach zamienia się w warzywo, to BARDZO zależałoby Ci na skutecznej antykoncepcji, więc wierzę tej kobiecie, że robiła wszystko (poza rezygnacją z seksu), żeby w ciążę nie zajść.
Przypominam, że 99,999% skuteczności tabletki dwuskładnikowej dotyczy jej PRAWIDŁOWEGO stosowania, a błędy które popełniają kobiety (zapominanie o tabletce, rozwolnienia, picie ziółek) to zupełnie inna sprawa. Tak więc jedna na 100000 kobiet będzie miała pecha pomimo prawidłowego stosowania pigułki. Mogę to być ja, możesz to być Ty, a może jakaś inna Karola. Trzeba być tego świadomym.
A co do wpadki mimo stosowania prezerwatywy i pigułki - uwierz, gdybyś miała 50% szans na urodzenie dziecka, które na Twoich oczach zamienia się w warzywo, to BARDZO zależałoby Ci na skutecznej antykoncepcji, więc wierzę tej kobiecie, że robiła wszystko (poza rezygnacją z seksu), żeby w ciążę nie zajść.
Przypominam, że 99,999% skuteczności tabletki dwuskładnikowej dotyczy jej PRAWIDŁOWEGO stosowania, a błędy które popełniają kobiety (zapominanie o tabletce, rozwolnienia, picie ziółek) to zupełnie inna sprawa. Tak więc jedna na 100000 kobiet będzie miała pecha pomimo prawidłowego stosowania pigułki. Mogę to być ja, możesz to być Ty, a może jakaś inna Karola. Trzeba być tego świadomym.
Moja koleżanka na pigułkach zaszła w ciążę. Twierdziła, że brała prawidłowo. Mąż miał taką pracę, że tydzień był w domu a dwa, trzy tygodnie poza. Ten tydzień w domu przypadł raz na czas przerwy w pigułkach - takiej 7-dniowej przerwy między opakowaniami, kiedy ochrona powinna jeszcze działać. Moja koleżanka tak bardzo nie chciała ciąży, że nie wierzyła w 100-procentową skuteczność podczas tej przerwy i kiedy maż przyjechać do domu, to zastosowała pigułkę "po" tak na wszelki wypadek. Nie piszę tego, by oceniać, czy zrobiła dobrze czy źle ale przy antykoncepcji pigułkowej, przy zażyciu pigułki wczesnoporonnej, zaszła w ciążę. Nigdy nie można mieć pewności na 100 %.
Czy tak robiła zawsze - nie wiem. Może miała już jakieś "dramatyczne doświadczenie" z nieskutecznością antykoncepcji i dlatego tak zrobiła - tego też nie wiem. Nie mam pojęcia. Wiem tylko, że tak się u niej zdarzyło i tyle. Być może jest to przypadek jeden na milion ale z mojego podwórka, znam tą osobę osobiście więc wiem że zawsze zostaje jakiś ułamek niepewności.
Karola, dopiero trafiłam na ten wątek. Rozumiem z jakimi rozterkami się zmagałaś i rozumiem, że mimo wszystko jest Ci teraz przykro. Na pewno masz cały ładunek wyrzutów sumienia za swoje myśli sprzed poronienia.
Mimo wszystko proszę Cię, nie zamęczaj się poczuciem winy. Każdy, absolutnie każdy ma prawo do obaw, lęków, złych myśli od czasu do czasu. To jest normalne niestety, jesteśmy tylko ludźmi. Grunt żeby się tym nie karmić po fakcie, żeby sobie przebaczyć i iść dalej.
Daj sobie czas na odżałowanie straty, ale nie katuj się negatywnymi myślami. Co się stało to się nie odstanie, zostaw to za sobą i ciesz się dwójką swoich dzieciaków.
Duuuuuużo pozytywnych myśli przesyłam!
Mimo wszystko proszę Cię, nie zamęczaj się poczuciem winy. Każdy, absolutnie każdy ma prawo do obaw, lęków, złych myśli od czasu do czasu. To jest normalne niestety, jesteśmy tylko ludźmi. Grunt żeby się tym nie karmić po fakcie, żeby sobie przebaczyć i iść dalej.
Daj sobie czas na odżałowanie straty, ale nie katuj się negatywnymi myślami. Co się stało to się nie odstanie, zostaw to za sobą i ciesz się dwójką swoich dzieciaków.
Duuuuuużo pozytywnych myśli przesyłam!
Nika byłam u ginekologa. Po urodzeniu 2 dziecka
Hormony odpadają, miedziana spirala też. Mam uczulenie na wszelkie metale. Z biżuterii np tylko złoto mogę. Lekarz odradzał mi miedzianą bo było by zapewne tak że mi założy a zaraz wda się jakieś zapalenie i będzie musiał usuwać.
Ze 100% antykoncepcji pozostaje mi chyba tylko wstrzemięźliwość.
Hormony odpadają, miedziana spirala też. Mam uczulenie na wszelkie metale. Z biżuterii np tylko złoto mogę. Lekarz odradzał mi miedzianą bo było by zapewne tak że mi założy a zaraz wda się jakieś zapalenie i będzie musiał usuwać.
Ze 100% antykoncepcji pozostaje mi chyba tylko wstrzemięźliwość.
Planuję kiedyś mieć trzecie dziecko, owszem bedę miała różne 'dylematy' np finansowe, mieszkaniowe, zdrowotne, moralne również. Wiem też że jeśli nie zdecyduję się za jakiś czas na trzecie dziecko to za kilka lat będę okropnie żałować swojej decyzji.
Współczuję Ci autorko straty ciąży, nawet jeśli nie była to planowana ciąża i do tego myślałaś o usunięciu. Ja bym strasznie przeżywała stratę ciąży, nie ważne na jakim byłaby etapie, dosłownie 'zlepka komórek' czy całkowicie rozwiniętego płodu.
Współczuję Ci autorko straty ciąży, nawet jeśli nie była to planowana ciąża i do tego myślałaś o usunięciu. Ja bym strasznie przeżywała stratę ciąży, nie ważne na jakim byłaby etapie, dosłownie 'zlepka komórek' czy całkowicie rozwiniętego płodu.
Byłam. Usunęlam. Czuje sie dobrze. Mozna zapomniec. Jestem głęboką katoliczką i miałam dylematy moralne, finansoe i uczuciowe. Ale zwycieźyło moje ja. Moje poczucie misji, obowiązku i siły. Nie wiem ile masz lat i co robisz . Ja po prostu nie miałam sily fizycznej na trzecie dziecko. A moralność i kościół to sprawy względne. Niktk ci dzieci nie wychowa a jak będziesz miała depresję poporodową to świat ci powie źe jestes leniwą krową. Ok. Chcesz pogadać tak naprawdę to napisz
Przykro się to czyta. Naprawdę. Jak czytam wpisy kobiet, widzę, że niewiele wiem o życiu ale mam jedno dziecko i marzę o następnym. Nie ma nic piękniejszego w życiu niż posiadanie dzieci, ja dziś bym nie usunęła ale wiem, że są różne sytuacje w życiu. Nie wiem co bym czuła gdybym była na miejscu Karoli ale znam siebie i na pewno nie zapomniałabym, gdybym jednak zdecydowała się usunąć. Wybacz ale nie wierzę, że można zapomnieć. Niezależnie od tego jak twardym, wierzącym czy mądrym się jest. My kobiety nie zapominamy takich przeżyć. Może się przed tym bronisz, zajmujesz myśli ale pamiętasz...
Wydaje mi się, że byłam w nieco gorszej sytuacji. Mając dzieci w wieku 6 i 3 lata dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Ale to jeszcze nic - to było miesiąc po rozpoczęciu przeze mnie nowej pracy. Żeby było jeszcze ciekawiej - mieszkamy na 47 metrach w miejscowości oddalonej 40km od pracy mojej i męża.
I teraz uwaga - już na pierwszej wizycie u lekarza okazało się, że jest to ciąża bliźniacza.
Czy byłam zła? Wściekła! Czy myślałam o aborcji? Oczywiście? Ale nic nie zrobiłam. Żeby cię podnieść na duchu opowiem ci, jak to się skończyło:
-bliźniaki mając 6 miesięcy poszły do żłobka przy przedszkolu starszego brata, a ja do pracy (przy trójce dzieci można negocjować czasem ceny). W tej chwili mam dwójkę dzieci w szkole i dwójkę w przedszkolu, oboje dojeżdżamy godzinę do pracy, a mąż musi pracować w nocy, żebyśmy byli w stanie odebrać dzieci z przedszkola i świetlicy o jakiejś normalnej porze. Czasem bywa naprawdę ciężko, czasem padam na twarz, a czasem w lodówce znajduje się tylko pasztetowa... Ale dajemy radę i jesteśmy szczęśliwi. Wszystko można wytrzymać jeżeli się tylko chce i co najważniejsze, kiedy masz kochającą rodzinę.
I teraz uwaga - już na pierwszej wizycie u lekarza okazało się, że jest to ciąża bliźniacza.
Czy byłam zła? Wściekła! Czy myślałam o aborcji? Oczywiście? Ale nic nie zrobiłam. Żeby cię podnieść na duchu opowiem ci, jak to się skończyło:
-bliźniaki mając 6 miesięcy poszły do żłobka przy przedszkolu starszego brata, a ja do pracy (przy trójce dzieci można negocjować czasem ceny). W tej chwili mam dwójkę dzieci w szkole i dwójkę w przedszkolu, oboje dojeżdżamy godzinę do pracy, a mąż musi pracować w nocy, żebyśmy byli w stanie odebrać dzieci z przedszkola i świetlicy o jakiejś normalnej porze. Czasem bywa naprawdę ciężko, czasem padam na twarz, a czasem w lodówce znajduje się tylko pasztetowa... Ale dajemy radę i jesteśmy szczęśliwi. Wszystko można wytrzymać jeżeli się tylko chce i co najważniejsze, kiedy masz kochającą rodzinę.
k. zastanów się co piszesz, przecież Magda pisze że trzecia ciąża nie była planowana. Ma 4 dzieci i co żeby zapewnić im jak to piszesz 'fajne życie' to co na twoim miejscu powinna zrobić? Może oddać dwójkę dzieci żeby pozostała dwójka miała fajne życie co? Takie brednie wypisujesz, że się nóż w kieszeni otwiera. Propozycja dla ciebie: nie miej dzieci wcale albo miej jedno i jemu zapewniaj te 'fajne życie'.
~Dr jolanta Jakupka
"Jestem psychologiem serdecznie zapraszam cię do konsultatcji psychologicznej. Walcz o to małe serduszko"
serio psychologiem ??! chyba po jakiś propagandowych kursach kościelnych :P prezentujesz wyjątkowo zindoktrynowane podejście, żaden profesjonalny psycholog nie prezentuje tak emocjonalnej jednostronnie nacechowanej postawy
"Jestem psychologiem serdecznie zapraszam cię do konsultatcji psychologicznej. Walcz o to małe serduszko"
serio psychologiem ??! chyba po jakiś propagandowych kursach kościelnych :P prezentujesz wyjątkowo zindoktrynowane podejście, żaden profesjonalny psycholog nie prezentuje tak emocjonalnej jednostronnie nacechowanej postawy
Po takim tekscie od psychologa nigdy nie poszlabym do niego. Dziecko to skarb i juz swiat siezrobil kolorowy, sprawy rozwiązują sie same. A n a koncie same pieniadze sie mnoza. Puknij sie w czolo. Mam juz trojke, nie olanowana ciąża i...blizniacza. jak nie bede miala co wlozyc do gara to powiem moim glodnym dzieciom ze sa skarbami i niech sie pozjadaja nawzajem. Nie nadajesz sie na psychologa
Cokolwiek czujesz, to pomyśl czy naprawdę chcesz zabić swoje dziecko? Ono będzie tak samo kochane i niesamowite jak dwójka poprzednich. Jak już się urodzi to będziesz miała myśli, że wstyd Ci, że w ogóle myślałaś o aborcji. Stało się i widocznie tak miało być. Życzę Ci dużo miłości. A w domu nie musisz się zamykać, możesz wcześniej wrócić do pracy, założyć własną działalność, dać dziecko do żłobka i gwarantuje - nie będziesz się czuła wyizolowana i zamknięta w czterech ścianach. Powodzenia!
w drugiej ciąży ni stad ni zowad przezylam kryzys. nagle przestalam chcieć wyczekiwanego dziecka. to było tego dnia gdy zawiodłam się na mezu. przypomniała mi się 1 ciaza, non stop wymioty i brak z jego strony pomocy , pod wpływem stresu, hormonow zaxzelam plakac i powtarzac ze nie chce tego dziecka, lepiej żeby umarlo.
nie minal tydzień od tego momentu i poroniłam.
nigdy sobie tego nie wybaczę, to dziecko czasem sni mi się po nocach.
zaszłam w 3 ciaze i pomimo tego ze znowu non sop wymiotowałam, już się nie skarzylam.
czas szybko mija. cierpienie które wydaje się trwa w nieskoncczonosc tez mija
potem jest dziecko i rzeczywiście czsem myśli się - po co ja się tak poswiecam, po co mi to drugie dziecko było... i wtedy przypominam sobie to maleństwo które poroniłam i już się nie skarze.
wierz mi - bol po utracie dziecka jest znacznie gorszy niż najgorsza ciaza i najtrudniejsza opieka....
nie minal tydzień od tego momentu i poroniłam.
nigdy sobie tego nie wybaczę, to dziecko czasem sni mi się po nocach.
zaszłam w 3 ciaze i pomimo tego ze znowu non sop wymiotowałam, już się nie skarzylam.
czas szybko mija. cierpienie które wydaje się trwa w nieskoncczonosc tez mija
potem jest dziecko i rzeczywiście czsem myśli się - po co ja się tak poswiecam, po co mi to drugie dziecko było... i wtedy przypominam sobie to maleństwo które poroniłam i już się nie skarze.
wierz mi - bol po utracie dziecka jest znacznie gorszy niż najgorsza ciaza i najtrudniejsza opieka....
Jestem w podobnej sytuacji. Jak autorka wątku a nawet gorszej:-( dwoje dzieci - problemowy nastolatek. I dwuletni łobóz. i trzecia ciąża. (antykoncepcja zawiodła) mam 39 lat.pracowałam na umowę zlecenie To nawet wychowawczego nie mam. Mieszkanie dwa pokoje i 100 tys kredytu. Mąz został w pracy zdegradowany teraz zarabia ok.3 tys. Nie mogę mieć tego dziecka choć serce pęka.
Macierzyński masz przez rok niezależnie czy pracowałaś czy nie dodatkowo przy takich zarobkach męża to i 1500zł z programu 500+, i rodzinne ok 300zł/m-c razem 2800zł na m-c przez rok. Problemem pozostaje mieszkania,ale skoro są 2 pokoje to nie najgorzej ludzie mieszkają w mniejszych i dają rade, będzie dobrze
Ten pierwszy rok nie był budowany zły ( jak piszecie finansowo) ale czy ja sobie poradzę fizycznie mam już swoje lata. Do tego obawa ze ludzie będą na nas patrzeć z pogardą " nie mamy warunków finansowych. Mieszkaniowych a się rozmnażamy) najgorsze te mieszkanie nie ma szans na większe starszy syn ma mały pokój musi być sam z/w na naukę. (pozatym on nie bardzo akceptuje brata) nie wyobrażam sobie życia z dwójką dzieci w jednym pokoju, teraz jest ciężko) 24 idę na Usg do tego czasu dałam sobie.czas na przemyślenia. Teraz juz jest lepiej w pierwszym dniu odrazu szukalam ogłoszenia " przywracanie cyklu" ale ciągle się waham.
Nikt nie podejmie decyzji za Ciebie,ale jeśli finanse są dla Was decydującą kwestią to przekalkuluj sobie : aby dostać zasiłek rodzinny to trzeba mieć mniej niż 670zł/ osobę ( w przyszłym roku mają podnieść próg do 720zl/os) , 500+ na każde dziecko dostaniesz gdy nie przekraczasz 800zł/osobe, do tego dowiedz się na str internetowej bądź osobiście w MOPS / MOPR o warunkach otrzymania dodatku na mieszkanie i wielkości owego rodzinnego, będziesz wiedziałą ile kasy możesz ewentualnie dostać i czy to Wam pomoże godnie żyć. Poza tym mając 3 dzieci jesteś rodziną wielodzietną i masz chyba jakies zniżki od miasta i pierwszeństwo w kolejce do żłobka i przedszkola. Jesli zaś dostajesz rodzinne to i za żłobek płacisz mniej,
poszukaj pozytywów i wtedy podejmuj decyzje
poszukaj pozytywów i wtedy podejmuj decyzje
Adka jestem w tym samym wieku co Ty. Niedawno zostałam mamą po raz trzeci. Miałam podobne rozterki... czy dam radę. Teraz jestem szczęśliwa. Odmłodniałam. Oczywiście nadal mam wiele obaw, lęków, ale która mama ich nie ma.
A ludzkim gadaniem się nie przejmuj. To Twoje życie, Twoja sprawa i nikomu nic do tego.
A ludzkim gadaniem się nie przejmuj. To Twoje życie, Twoja sprawa i nikomu nic do tego.
Witajcie. Podobnie jak autorka wątku jestem w 3ciazy.Nie planowanej .No zaskoczenie i płacz,bo nie chodzi o finanse choć różowo nie będzie. Teraz szukam wizyty gdzieś,wszędzie długie terminy..Mam dwójkę 4.5 i 11mies. Dziewczyny jak to jest z kolejną ciążą na macierzyńskim?Mam 80%płatne rok czyli do sierpnia.Chciałam urlop i wrócić do pracy ale zmieniła się sytuacja.Czy mam wziąć urlop i wtedy l4 położyć?Bo nie wyobrażam sobie powrotu do pracy na 4mies.Z resztą i pracodawcy pewnie też nie będzie na rękę.
tak naprawde punkt widzenia zalezy tylko od nas samych...dziecko potraktuj jako szczescie zadne pieniadze nie sa wstanie zastapic dziecka...ja mam duze mieszkanie 4 pokoje, w miare fajna sytuacje finansowa...i 6 lat walki o dziecko, inseminacje, in vitro i poro kasy wydanej na leczenie a dziecka brak...chcialabym zyc w jednym pokoju skromnie a miec dzieci..ale niestety wiec tak jak ktos ci napisal wyzej szukaj pozytywow a nie niegatywow..dziecko to dar ktorego nie jestes w stanie kupic za zadne pieniadz
Pierwsza ciąża otwiera drzwi na kolejne.10lat nie moglam zajsc niby problemu nie bylo.Dopiero przed 30 cos zmienilo sie,moze organizm dopiero wtedy byl gotowy?he he 2planowana przez meza. A trzecia z zaskoczenia.Widac tak mialo byc.Damy rade,tragedia jest tam gdzie sa choroby....oby tylko bylo zdrowe a reszta na 2miejscu.
Oczywiście,że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, ale ani autorka wątku ani kolejne dziewczyny nie chcą słuchać jakie to maja szczęście, bo inne nie mogą mieć wcale dzieci a one takie wyrodne,że nie chcą swoich. Każdy z nas przezywa swoje dramaty.
Uważam,że należy je wspierać i okazywać pozytywy kolejnej ciąży i kolejnego dziecka. Poza tym nie wiem czemu, ale to zawsze osoby,które niemają i raczej nigdy nie miały problemów finansowych wypowiadają się, że jakoś to bedzi, że wiedzą jak jest cieżko, tylko pytam skąd wiedz??? skoro mają po 10/20 tys miesięcznie, wielkie mieszkania i dobrą pracę.
Dodam,że moim zdaniem należy się cieszyć z kolejnego dziecka i wierzyć,że jakoś się uda utrzymać cała piątkę skoro macie pracujących mężów i kąt do spania to musi być dobrze :)
Uważam,że należy je wspierać i okazywać pozytywy kolejnej ciąży i kolejnego dziecka. Poza tym nie wiem czemu, ale to zawsze osoby,które niemają i raczej nigdy nie miały problemów finansowych wypowiadają się, że jakoś to bedzi, że wiedzą jak jest cieżko, tylko pytam skąd wiedz??? skoro mają po 10/20 tys miesięcznie, wielkie mieszkania i dobrą pracę.
Dodam,że moim zdaniem należy się cieszyć z kolejnego dziecka i wierzyć,że jakoś się uda utrzymać cała piątkę skoro macie pracujących mężów i kąt do spania to musi być dobrze :)
Wystarczy kąt do spania i rok macierzyńskiego? A co dalej? dzieci będą się źle czuć bo inne mają swoje pokoje o oni na "kupie" w jednym. Będą postrzegane jak patologia. mąż może nie podołać sam utrzymać 5 osób. Zaczną się stresy, choroby może alkohol ( niestety znam takie przypadki)
30 lat temu większość rodzin/ dzieci miało to samo czy było ich 2 czy 6 teraz niestety czasu się zmienili i widać różnicę tzw.patologie. Dzieci należy mieć jak ma się warunki.
30 lat temu większość rodzin/ dzieci miało to samo czy było ich 2 czy 6 teraz niestety czasu się zmienili i widać różnicę tzw.patologie. Dzieci należy mieć jak ma się warunki.
Ale pojechałaś. .. nie słyszałam że pojawienie się trzeciego dziecka w rodzinie oznacza ze w rodzinie pojawi się choroba i alkohol. Znam wiele szczęśliwych rodzin z trójka dzieci i sama zamierzam tez mieć przynajmniej trójkę.
Zresztą gdzie jest powiedziane ze jak skończy się macierzyński to autorka postu nie wróci do pracy?
Zresztą gdzie jest powiedziane ze jak skończy się macierzyński to autorka postu nie wróci do pracy?
~`Ąd Nikt nie pisze,że wystarczy rok macierzyńskiego, ale później można iść do pracy i już 2 osoby pracują na dom, poza tym i tak mogą liczyć na pomoc MOPS/MOPR, a to,że inni mają to rzeczywiście jest dla Ciebie argument???. Zawsze znajdzie się ktoś kto ma więcej i nie oznacza to,że ma lepiej. Nie róbmy dramatu tam gdzie go nie ma. Znam wiele rodzin na 40m2 z 2 i 3 dzieci i nikt tam nie pije ani nie bije. Posiadanie małego mieszkania czy też 3 dzieci nie oznacza patologii,
Aga dobre pytanie, też chciałabym to wiedzieć. Sama wszędzie spotykam się z tym, że wiele osób uważa że 3 dzieci to już patologia, że w dzisiejszym świecie idealna rodzina to max 2 dzieci i koniec. Jak ktoś ma lub chce mieć więcej niż 2 dzieci to pukają się w czoło i teksty po co ci to, dwójka ci nie starczy... eh szkoda gadać. Ja planuje 3 dziecko za jakiś rok lub max dwa lata, niedawno wróciłam do pracy po macierzyńskim, mieszkania dużego nie mamy i na pewno każde z nas swojego pokoju nie będzie miało, razem z mężem też kokosów nie zarabiamy. Dzisiejszy świat i ludzie... sama złośliwość i nic więcej, przynajmniej ja najczęściej się z tym spotykam.
Decyzjia zapadła. Jadę do Kliniki pod Berlinem. Mam takie problemy z nastoletnim synem ze muszę mu poświęcić czas.Starszy nie akceptuje młodszego jak by.pojawiło się kolejne dziecko mogli byśmy go całkiem stracić. Muszę myśleć o dzieciach które mam.
Wychować i coś im zapewnić. Dziękuję za wszystkie odp.Pozdrawiam
Wychować i coś im zapewnić. Dziękuję za wszystkie odp.Pozdrawiam
Moim zdaniem błędna decyzja.
Bunt nastolatków to zjawisko powszechne. To że nie urodzi się kolejne dziecko, wcale nie musi podnieść szans na porozumienie z nastolatkiem. Nie tędy droga. Rozumiem, że jest trudno, i że sytuacja wygląda nieciekawie, ale to tylko TERAZ. Potem będzie inaczej, wcale nie musi być gorzej.
Nastolatek nie akceptuje młodszego dziecka, podejrzewasz, że nie będzie akceptował też kolejnego. Czyli będą oboje "samotni" w jakimś sensie. Gdybyś urodziła to kolejne, to przynajmniej ci młodsi mogliby mieć siebie wzajemnie.
Twoje najstarsze dziecko będzie się jeszcze bardzo zmieniać, bunt to jeden z etapów. To że teraz jest "nieczuły", nie znaczy, że tak mu zostanie na zawsze. W pewnym sensie on jest przyczyną Waszej tak poważnej i dramatycznej decyzji. Fatalna sytuacja.
Wiem, że łatwo mi się wymądrzać, jak nie odczuwam powagi sytuacji na własnej skórze, ale z boku widać pozytywne strony i wielość możliwych rozwiązań.
Nie wiem, jakie dokładnie kłopoty macie z nastolatkiem. Jasne, że będziesz miała ograniczony czas, gdy pojawi się kolejne maleństwo. Ale póki dziecko jeszcze się nie urodziło, masz czas, by najstarszego "przeciągnąć" na swoją stronę, zaangażować w domowe życie, wykazać jego dorosłość, poprosić o pomoc. Znam kilkoro nastolatków-> postawa roszczeniowa: "mnie się należy, bo jestem Twoim dzieckiem i masz rodzicu obowiązek dawać mi kasę na moje liczne potrzeby, bo inni mają to i ja mieć muszę, jak mi nie dasz kasy, to ci zrobię awanturę, że jesteś wyrodnym rodzicem, że są dla ciebie ważniejsze sprawy, niż ja-twe własne dziecko w potrzebie"; poza tym imprezy, papierosy i alkohol, całkowita samowolka poza kontrolą rodzica, bez poczucia wstydu, bez poczucia winy. Wiem, że nie byłoby mi łatwo z nimi pertraktować, ale bym próbowała. Wiem też, że poświęcenie jednego dziecka, dla takiego nastolatka NIC nie zmieni. Naprawdę NIC. Na takie egoistyczne jednostki trzeba szukać innych sposobów. To są przeważnie dzieci, które "miały za dobrze", zawsze wszystko dostawały i niewiele musiały dawać od siebie lub nawet nic nie musiały dawać, miały być tylko kochane i szczęśliwe. Niestety efekty są opłakane. Da się to jeszcze naprawić, ale nie kolejnymi ustępstwami.
Sama jestem w niespodziewanej, nieplanowanej ciąży, urodzę trzecie dziecko. I dlatego Twoja decyzja mnie bardzo porusza. Nie rób tego Adka. Finanse da się ogarnąć. My też nie mamy różowo, też tylko dwa pokoje, ale trzecie dziecko nie prosiło się samo na świat. Nasza sprawa, nasza wina:) i teraz trzeba jakoś sprawę ogarnąć i nie marudzić.
Nie wychowasz Starszego lepiej , tylko dlatego że pozbędziesz się młodszego. Nie łudź się, to tak nie działa.
Bunt nastolatków to zjawisko powszechne. To że nie urodzi się kolejne dziecko, wcale nie musi podnieść szans na porozumienie z nastolatkiem. Nie tędy droga. Rozumiem, że jest trudno, i że sytuacja wygląda nieciekawie, ale to tylko TERAZ. Potem będzie inaczej, wcale nie musi być gorzej.
Nastolatek nie akceptuje młodszego dziecka, podejrzewasz, że nie będzie akceptował też kolejnego. Czyli będą oboje "samotni" w jakimś sensie. Gdybyś urodziła to kolejne, to przynajmniej ci młodsi mogliby mieć siebie wzajemnie.
Twoje najstarsze dziecko będzie się jeszcze bardzo zmieniać, bunt to jeden z etapów. To że teraz jest "nieczuły", nie znaczy, że tak mu zostanie na zawsze. W pewnym sensie on jest przyczyną Waszej tak poważnej i dramatycznej decyzji. Fatalna sytuacja.
Wiem, że łatwo mi się wymądrzać, jak nie odczuwam powagi sytuacji na własnej skórze, ale z boku widać pozytywne strony i wielość możliwych rozwiązań.
Nie wiem, jakie dokładnie kłopoty macie z nastolatkiem. Jasne, że będziesz miała ograniczony czas, gdy pojawi się kolejne maleństwo. Ale póki dziecko jeszcze się nie urodziło, masz czas, by najstarszego "przeciągnąć" na swoją stronę, zaangażować w domowe życie, wykazać jego dorosłość, poprosić o pomoc. Znam kilkoro nastolatków-> postawa roszczeniowa: "mnie się należy, bo jestem Twoim dzieckiem i masz rodzicu obowiązek dawać mi kasę na moje liczne potrzeby, bo inni mają to i ja mieć muszę, jak mi nie dasz kasy, to ci zrobię awanturę, że jesteś wyrodnym rodzicem, że są dla ciebie ważniejsze sprawy, niż ja-twe własne dziecko w potrzebie"; poza tym imprezy, papierosy i alkohol, całkowita samowolka poza kontrolą rodzica, bez poczucia wstydu, bez poczucia winy. Wiem, że nie byłoby mi łatwo z nimi pertraktować, ale bym próbowała. Wiem też, że poświęcenie jednego dziecka, dla takiego nastolatka NIC nie zmieni. Naprawdę NIC. Na takie egoistyczne jednostki trzeba szukać innych sposobów. To są przeważnie dzieci, które "miały za dobrze", zawsze wszystko dostawały i niewiele musiały dawać od siebie lub nawet nic nie musiały dawać, miały być tylko kochane i szczęśliwe. Niestety efekty są opłakane. Da się to jeszcze naprawić, ale nie kolejnymi ustępstwami.
Sama jestem w niespodziewanej, nieplanowanej ciąży, urodzę trzecie dziecko. I dlatego Twoja decyzja mnie bardzo porusza. Nie rób tego Adka. Finanse da się ogarnąć. My też nie mamy różowo, też tylko dwa pokoje, ale trzecie dziecko nie prosiło się samo na świat. Nasza sprawa, nasza wina:) i teraz trzeba jakoś sprawę ogarnąć i nie marudzić.
Nie wychowasz Starszego lepiej , tylko dlatego że pozbędziesz się młodszego. Nie łudź się, to tak nie działa.
"W świetle internetu jesteśmy monitorowani wiec ktoś jak myśli o aborcji to nie pisze takich rzeczy na forum według mnie to poducha tyle"
No i co z tego, że jesteśmy monitorowani? Póki nie wprowadzono jeszcze nowej ustawy antyaborcyjnej, każdy ma prawo poza granicami kraju dokonać tylu aborcji, ilu mu się podoba i oficjalnie o tym trąbić.
Również uważam, że usuwanie zdrowej ciąży tylko dlatego, że zbuntowany nastolatek strzela fochy o wszystko to błąd, którego autorka będzie żałowała, niestety wydaje mi się, że to nie jest prowokacja.
No i co z tego, że jesteśmy monitorowani? Póki nie wprowadzono jeszcze nowej ustawy antyaborcyjnej, każdy ma prawo poza granicami kraju dokonać tylu aborcji, ilu mu się podoba i oficjalnie o tym trąbić.
Również uważam, że usuwanie zdrowej ciąży tylko dlatego, że zbuntowany nastolatek strzela fochy o wszystko to błąd, którego autorka będzie żałowała, niestety wydaje mi się, że to nie jest prowokacja.
400 euro - taniocha. Faktycznie można sobie zafundować od czasu do czasu odrobinę luksusu.
Tak, przeszło mi przez myśl, że Adka nie ma ochoty na kolejne dziecko i szuka wymówek, że są zewnętrzne poważne powody, dla których musi dokonać aborcji. I wciąż uważam, że to zła decyzja.
W ogóle przeraża mnie coraz większa łatwość w podejmowaniu takich decyzji. To jest decyzja o czyimś życiu. Wahamy się czy uśpić starego psa i jest nam ciężko, a decyzje o pozbyciu się dziecka czasem wydaje mi się, że są podejmowane znacznie szybciej i bezboleśniej. Nie mam tu typowo na myśli Adki, tylko kilka innych znanych mi bliżej przypadków.
Tak, przeszło mi przez myśl, że Adka nie ma ochoty na kolejne dziecko i szuka wymówek, że są zewnętrzne poważne powody, dla których musi dokonać aborcji. I wciąż uważam, że to zła decyzja.
W ogóle przeraża mnie coraz większa łatwość w podejmowaniu takich decyzji. To jest decyzja o czyimś życiu. Wahamy się czy uśpić starego psa i jest nam ciężko, a decyzje o pozbyciu się dziecka czasem wydaje mi się, że są podejmowane znacznie szybciej i bezboleśniej. Nie mam tu typowo na myśli Adki, tylko kilka innych znanych mi bliżej przypadków.
Miedzy 3 a 4 tygodniem u tego płodu zaczyna bić serce. Nie jakieś tam, tylko prawdziwe serce. W 4 tygodniu to dopiero kobiety dopiero się dowiadują o ciąży więc ciężko mówić o aborcji w tym terminie, a i tak definicja aborcji pozostaje niezmienna. W 6. tygodniu istnieją już wszystkie ważne narządy: serce, mózg, płuca, wątroba...
Jak nie chce tej ciąży to pewnie, dla własnej wygody i zabicia sumienia myśli nie jak o dziecku, tylko jak o kilku komórkach które należy wyczyścić.
Aborcja to nie decydowanie o własnym ciele. O własnym ciele decydujesz w trakcie wyboru antykoncepcji, a także wtedy kiedy dochodzi do stosunku. Aborcja to już decydowanie o czyimś życiu.
No... ale przecież to tylko płód. Cóż ten płód znaczy, czymże on jest żeby w ogóle się nim przejmować.
Zabić jedno dziecko bo starsze ma fochy... Straszne. To może zabić to starsze z nadzieją że nowe będzie bardziej ułożone. A do tego czasu zanim się pojawi nowe to będzie czas na odpoczynek, bo jednego się pozbędzie. Co za różnica które.
Jak nie chce tej ciąży to pewnie, dla własnej wygody i zabicia sumienia myśli nie jak o dziecku, tylko jak o kilku komórkach które należy wyczyścić.
Aborcja to nie decydowanie o własnym ciele. O własnym ciele decydujesz w trakcie wyboru antykoncepcji, a także wtedy kiedy dochodzi do stosunku. Aborcja to już decydowanie o czyimś życiu.
No... ale przecież to tylko płód. Cóż ten płód znaczy, czymże on jest żeby w ogóle się nim przejmować.
Zabić jedno dziecko bo starsze ma fochy... Straszne. To może zabić to starsze z nadzieją że nowe będzie bardziej ułożone. A do tego czasu zanim się pojawi nowe to będzie czas na odpoczynek, bo jednego się pozbędzie. Co za różnica które.
Ilona dziś jest upał,napij się dziewczyno wody ,wszędzie trąbią żeby dziś dużo pić i odetchnij trochę.Gdzie ty widziałaś te wszystkie narządy w 6 tyg. ,bo u mnie na usg w tym tygodniu żadnych narządów nie było a dziecko zdrowe się urodziło.Zajmij sie może sobą i swoimi najbliższymi,żyj i daj żyć innym tak jak chcą.
To że u Ciebie nie było oznacza jedynie że ciąża wyglądała na młodszą niż jest, a później się wyrównało. U mnie też tak było w jednym przypadku. A o rozwoju płodu poczytaj.
Ja jestem zajęta sobą, co to znaczy daj żyć innym? Czy wg Ciebie dam żyć jeśli na forum przyklasnę mając zdanie inne niż Ty? Forum jest od wygłaszania swoich poglądów. Nikogo tu nie wyzwałam, nazywam sprawy po imieniu i mam prawo mówić co myślę a w kwestii rozwoju płodu piszę jak jest a nie jak myślę.
Ja jestem zajęta sobą, co to znaczy daj żyć innym? Czy wg Ciebie dam żyć jeśli na forum przyklasnę mając zdanie inne niż Ty? Forum jest od wygłaszania swoich poglądów. Nikogo tu nie wyzwałam, nazywam sprawy po imieniu i mam prawo mówić co myślę a w kwestii rozwoju płodu piszę jak jest a nie jak myślę.
Osobiście uważam, że aborcja w takim jak powyżej przypadku- to pójście na łatwizne. jestescie dorośli, uparwiacie sex, więc liczcie się z konsekwencjami i przyjmujcie je na klatę. to się nazywa odpowiedzialność i dojrzałość, a jak do tych konsekwencji nie dojrzałeś, to tym bardziej nie dojrzałeś do sexu. równiez uważam, że argument w postaci"mam zbuntowanego nastolatka" , czy mam małe mieszkanie, to chyba tylko dla zabicia własnego sumienia. i nie wazne czy stosujesz antykoncepcje czy nie, zawsze trzeba liczyć się z tym, że z sexu może być nowe zycie. co innego aborcja, kiedy wiadomo, że płód jest chory, nie ma szans na przezycie, czy w innych wypadkach , które obecnie obowiązują. tu jestem oczywiście za.
Całe życie byłam przeciwko aborcji... Och, zdecydowana, że to zabójstwo.
Dzisiaj mam 33 lata i nigdy nie byłam tak daleka od oceniania innych.
Mam -14 dioptriii, jaskrę, anomalię w krzepliwości krwi i mój ginekolog twierdzi, że bez wahania wypisałby mi skierowanie na aborcję gdybym zaszła w ciążę.
Z drugiej strony zegar biologiczny zaczyna tykać i strasznie, okropnie chciałabym mieć dziecko. Nie wiem jak sobie z tym poradzić, jestem jak najdalsza od podejmowania decyzji.
Jednocześnie nigdy w życiu nie byłam tak daleka od oceniania i potępiania. Gdybym mogła dodać sił dziewczynie, która ma dylemat - chciałabym. Kobieto, całą sobą jestem z Tobą - żebyś podjęła dobrą decyzję i żebyś uniosła jej ciężar.
Dzisiaj mam 33 lata i nigdy nie byłam tak daleka od oceniania innych.
Mam -14 dioptriii, jaskrę, anomalię w krzepliwości krwi i mój ginekolog twierdzi, że bez wahania wypisałby mi skierowanie na aborcję gdybym zaszła w ciążę.
Z drugiej strony zegar biologiczny zaczyna tykać i strasznie, okropnie chciałabym mieć dziecko. Nie wiem jak sobie z tym poradzić, jestem jak najdalsza od podejmowania decyzji.
Jednocześnie nigdy w życiu nie byłam tak daleka od oceniania i potępiania. Gdybym mogła dodać sił dziewczynie, która ma dylemat - chciałabym. Kobieto, całą sobą jestem z Tobą - żebyś podjęła dobrą decyzję i żebyś uniosła jej ciężar.
Nika, wybacz, ale chamstwa nie lubię. Nie dość, że jesteś niemiła to jeszcze gadasz bzdury. Serce bije od ok. 21 dnia, "w 5 tc pojawiają się zawiązki kończyn oraz narządów wewnętrznych: płuc, tchawicy, nerek oraz trzustki. Tworzy się cewa nerwowa przypominająca swoim kształtem rurkę, z której rozwinie się mózg i rdzeń kręgowy. Utworzyły się już pęcherzyki mózgowe. Tworzą się pierwsze podstawowe naczynia krwionośne. Tam gdzie będą nogi w chwili obecnej widoczne jest ogon, który niedługo zniknie. Pojawiają się zawiązki narządów słuchu i wzroku.", w tym samym tc na usg często widać jedynie pęcherzyk, czasem ciałko żółte (wszystko w zależności od sprzętu), ale to nie znaczy, że dziecka tam nie ma i że się nie rozwija.. No ludzie...
Pozwolisz ,że pozostanę w takim razie nadal chamska i niemiła tylko dlatego ,że mam odmienne zdanie niż ty .Każda kobieta powinna mieć prawo do przerwania ciąży jeżeli nie chce czy nie może jej nadal kontynuować.Jej ,życie ,jej wybór,jej sumienie i to ona będzie ponosiła poźniej konsekwencje związane z wychowaniem dziecka lub przerwaniem ciąży nie ty ,nie ja ,nie wy.
Pozwól ,że będę się trzymała litery prawa .W Polsce ustawa dopuszcza usunięcie ciąży w trzech przypadkach :
1.Badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu lub nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.
2.Ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej.
3.Zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (np. gwałtu lub czynu kazirodczego).
W krajach UE prawo przewiduje również dopuszczalnośc przerwania ciąży ze względów społecznych do 12 tyg.takich jak Hiszpania,Portugalia ,Włochy,Belgia,UK,Niemcy,Austra,Francja,Dania ,Szwecja,Holandia.Autorka wątku wskazała klinikę pod Berlinem więc jak naraze wszyscy prawa przestrzegają i tego się trzymajmy.
1.Badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu lub nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.
2.Ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej.
3.Zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (np. gwałtu lub czynu kazirodczego).
W krajach UE prawo przewiduje również dopuszczalnośc przerwania ciąży ze względów społecznych do 12 tyg.takich jak Hiszpania,Portugalia ,Włochy,Belgia,UK,Niemcy,Austra,Francja,Dania ,Szwecja,Holandia.Autorka wątku wskazała klinikę pod Berlinem więc jak naraze wszyscy prawa przestrzegają i tego się trzymajmy.
Wybaczcie, czytałam wyrywkowo, więc może się powtórzę...
Niedawno oglądałam film o życiu płodu w łonie matki, a potem słuchałam słów nt. aborcji - przyszło mi wtedy do głowy pytanie, w zasadzie o rzecz oczywistą, ale chyba nie każdy, mówiąc o "skrobance", o tym myśli... Zapytałam o to, co czuje ten miniaturowy człowiek - usłyszałam, że to samo, co my. I teraz wyobraźmy sobie, że nas ktoś tnie na kawałki, rozrywa, masakruje nasze ciało... I że można to zrobić swojemu dziecku. Usłyszałam też, że większość kobiet "po" nie radzi sobie z tym, co zrobiło, psychicznie... Dlatego warto się dobrze zastanowić, zanim się podejmie TAKĄ decyzję.
Niedawno oglądałam film o życiu płodu w łonie matki, a potem słuchałam słów nt. aborcji - przyszło mi wtedy do głowy pytanie, w zasadzie o rzecz oczywistą, ale chyba nie każdy, mówiąc o "skrobance", o tym myśli... Zapytałam o to, co czuje ten miniaturowy człowiek - usłyszałam, że to samo, co my. I teraz wyobraźmy sobie, że nas ktoś tnie na kawałki, rozrywa, masakruje nasze ciało... I że można to zrobić swojemu dziecku. Usłyszałam też, że większość kobiet "po" nie radzi sobie z tym, co zrobiło, psychicznie... Dlatego warto się dobrze zastanowić, zanim się podejmie TAKĄ decyzję.
Trzymajmy sie faktow. Aborcja to nie jest rozrywanie dziecka na strzepy - tak sie dzialo w latach 60tych, teraz podaje sie leki (dozylnie, doustnie, dopochwowo), ktore powoduja czynnosc skurczowa macicy, pekniecie pecherza plodowego i wydalenie plodu. Pozniej jest lyzeczkowanie macicy zeby nie wdalo sie zakazenie.
Nie jestem za aborcja w takim przypadku o ktorym pisze Adka. Gleboko Ci wspolczuje. Pol roku temu bylam w ciazy, bardzo chorej, dziecko z roznymi wadami, czulam sie fatalnie, moje zdrowie bylo w fatalnym stanie, podobno dziecko przez swoja chorobe mnie zatruwalo, mialam wielkie problemy z sercem i z oddychaniem. Nadziei na zycie a tym bardzie zdrowie dla mojego dziecka nie bylo. Co gorsza bylo wiecej niz pewne ze dziecko o ile dozyje bedzie cierpiec z powodu bolu juz u mnie w brzuchu:-( Troje lekarzy doradzalo aborcje, i to jak najsxybciej, bo stan mohego zdrowia wciaz sie pogarszal:-( Pamietam strach mojego meza ze mnie nie bedzie, ze zostawie go tu samego na swiecie z nasza 4letnia corka. Nie chcialam aborcji. Ale mialam rodzine - meza i corke, i dla nich chcialam zyc. Z bolem serca zapisalam sie na zabieg:-( Na szczescie dziecko zmarlo samo, tydzien przed zabiegiem. Juz wiem jak to jest modlic sie do Boga, by sam zabral mohe wlasne dziecko:-((( Nigdy w zyciu nie chcialabym przechodzic podobnej sytuacji, nawet najgorszemu wrogowi tego nie zycze!!! Moment kiedy podawano mi tabletke dopochwowa w szpitalu jest jednym z najgorszych w moim zyciu. Tyle ze mojemu dziecku serduszko juz nie bilo. Moje bylo chore, bylo tez zagrozenie dla mojego zdrowia i zycia. Nie wyobrazam sobie ciezaru podejmowania decyzji o aborcji jesli dziecko byloby zdrowe a matka czulaby sie dobrze.
Ale nie wszystko musze sobie wyobrazac. Nie mamy prawa narzucac komus swojej woli. Mozmy probowac do kogos dotrzec, pomoc spojrzec na sytuacje z roznych perspektyw, alenie mamy prawa osadzac. Wspolczuje Ci bardzo Adka. Nie chce Cie namawiac na nic, ale mam nadzieje ze dalas sobie odpowiednio duzo czasu na decyzje, pamietaj nie musisz jej podejmowac dzis. Moze jutro, moze jeszcze tydzien... Wizyta w klinice to jeden-dwa dni. Zdazysz jeszcze...
Teraz jestem w kolejnej ciazy, dziecko jak do tej pory zdrowiutkie. Dla mnie zycie zaczyna sie w momencie poczecia (nie jestem bardzo wierzaca, to po prostu biologia). Serduszko widzialam juz w 5 tygodniu ciazy , czyli 3 tygodnie od poczecia. Mam nadzieje ze z tym malenstwem i z moim zdrowiem bedziedalej wszystko dobrze, mam nadzieje ze nigdy nie bede musiala podejmowac takiej decyzji jak w listopadzie.
Nie jestem za aborcja w takim przypadku o ktorym pisze Adka. Gleboko Ci wspolczuje. Pol roku temu bylam w ciazy, bardzo chorej, dziecko z roznymi wadami, czulam sie fatalnie, moje zdrowie bylo w fatalnym stanie, podobno dziecko przez swoja chorobe mnie zatruwalo, mialam wielkie problemy z sercem i z oddychaniem. Nadziei na zycie a tym bardzie zdrowie dla mojego dziecka nie bylo. Co gorsza bylo wiecej niz pewne ze dziecko o ile dozyje bedzie cierpiec z powodu bolu juz u mnie w brzuchu:-( Troje lekarzy doradzalo aborcje, i to jak najsxybciej, bo stan mohego zdrowia wciaz sie pogarszal:-( Pamietam strach mojego meza ze mnie nie bedzie, ze zostawie go tu samego na swiecie z nasza 4letnia corka. Nie chcialam aborcji. Ale mialam rodzine - meza i corke, i dla nich chcialam zyc. Z bolem serca zapisalam sie na zabieg:-( Na szczescie dziecko zmarlo samo, tydzien przed zabiegiem. Juz wiem jak to jest modlic sie do Boga, by sam zabral mohe wlasne dziecko:-((( Nigdy w zyciu nie chcialabym przechodzic podobnej sytuacji, nawet najgorszemu wrogowi tego nie zycze!!! Moment kiedy podawano mi tabletke dopochwowa w szpitalu jest jednym z najgorszych w moim zyciu. Tyle ze mojemu dziecku serduszko juz nie bilo. Moje bylo chore, bylo tez zagrozenie dla mojego zdrowia i zycia. Nie wyobrazam sobie ciezaru podejmowania decyzji o aborcji jesli dziecko byloby zdrowe a matka czulaby sie dobrze.
Ale nie wszystko musze sobie wyobrazac. Nie mamy prawa narzucac komus swojej woli. Mozmy probowac do kogos dotrzec, pomoc spojrzec na sytuacje z roznych perspektyw, alenie mamy prawa osadzac. Wspolczuje Ci bardzo Adka. Nie chce Cie namawiac na nic, ale mam nadzieje ze dalas sobie odpowiednio duzo czasu na decyzje, pamietaj nie musisz jej podejmowac dzis. Moze jutro, moze jeszcze tydzien... Wizyta w klinice to jeden-dwa dni. Zdazysz jeszcze...
Teraz jestem w kolejnej ciazy, dziecko jak do tej pory zdrowiutkie. Dla mnie zycie zaczyna sie w momencie poczecia (nie jestem bardzo wierzaca, to po prostu biologia). Serduszko widzialam juz w 5 tygodniu ciazy , czyli 3 tygodnie od poczecia. Mam nadzieje ze z tym malenstwem i z moim zdrowiem bedziedalej wszystko dobrze, mam nadzieje ze nigdy nie bede musiala podejmowac takiej decyzji jak w listopadzie.
>Trzymajmy sie faktow. Aborcja to nie jest rozrywanie dziecka na strzepy - tak sie dzialo w latach 60tych, teraz podaje sie leki (dozylnie, doustnie, dopochwowo), ktore powoduja czynnosc skurczowa macicy, pekniecie pecherza plodowego i wydalenie plodu.
Czyli zabranie płodu z naturalnego, wodnego środowiska, wydalenie na zewnątrz, aby umarło (udusiło się?) jest bardziej humanitarne niż wyskrobanie, czy tak?
Czyli zabranie płodu z naturalnego, wodnego środowiska, wydalenie na zewnątrz, aby umarło (udusiło się?) jest bardziej humanitarne niż wyskrobanie, czy tak?
Uwazam ze aborcja jest straszna z jakiegokolwiek powodu niebylaby wykonywana, ale jednak w moim odczuciu podanie lekow by dziecko "wydalic" jak to ujelas, jest bardziej humanitarne niz wyrywanie po kolei raczek nozek i miazdzenie czesci ciala. Niestety wszystko prowadzi do jednego i to jest smutne, a najsmurniejsze ze czasem nie da sie inaczej.
P.S. Ja sie nie pytam dlaczego ktos dal mi "lapki w dol" pod opisem najstraszniejszej historii mojego zycia. Ktos mial prawo sie nie zgodzic z moimi przekonaniami. Na szczescie nie musialam zabijac mojego dziecka bo odeszlo samo, chociaz bol po stracie byl straszny. Nie chce myslec co by sie ze mna dzialo i z jakim wykluczeniem spolecznym musialabym sie borykac, gdybym faktycznie zostala zmuszona do przerwania ciazy. Ciekawe czy wtedy ktos zażądalby ode mnie bym poswiecila zycie dla dziecka, ktore nie mialo szans dozyc nawet to 6 miesiaca ciazy. Ciekawe jak czulaby sie moja 4letnia corka gdyby stracila mame.
Tak, uwazam ze tabletki sa z wielu wzgledow bardziej humanitarne:-(
P.S. Ja sie nie pytam dlaczego ktos dal mi "lapki w dol" pod opisem najstraszniejszej historii mojego zycia. Ktos mial prawo sie nie zgodzic z moimi przekonaniami. Na szczescie nie musialam zabijac mojego dziecka bo odeszlo samo, chociaz bol po stracie byl straszny. Nie chce myslec co by sie ze mna dzialo i z jakim wykluczeniem spolecznym musialabym sie borykac, gdybym faktycznie zostala zmuszona do przerwania ciazy. Ciekawe czy wtedy ktos zażądalby ode mnie bym poswiecila zycie dla dziecka, ktore nie mialo szans dozyc nawet to 6 miesiaca ciazy. Ciekawe jak czulaby sie moja 4letnia corka gdyby stracila mame.
Tak, uwazam ze tabletki sa z wielu wzgledow bardziej humanitarne:-(
Marta-Twoja sytuacja jest zupełnie inna i nie podlega dyskusji. W takim przypadku nikt nikogo nie obwinia. Jedynie może jakieś fanatyczki mogą się burzyć. Niestety taki sort tez bywa...
Jednak co innego zabijac zdrowe dziecko. 99 %tych samych co teraz minusują uważa że w ciąży nie powinno się pić ani palić ani nie brac narkotykow - aby dziecko urodziło się zdrowe. Że należy dbać o siebie,zdrowo się odżywiać w ciąży ... to obowiązek każdej kobiety. Tylko albo aż tyle aby urodziło się zdrowe... a z drugiej strony można legalnie je zabić. .. niestety ja tego nie pojmuje. Jak można być tak dwulicowym. W naszym ciele jest nowe życie i my jako kobiety nie mamy prawa go niszczyć. To nowy człowiek. On chce żyć.
Jednak co innego zabijac zdrowe dziecko. 99 %tych samych co teraz minusują uważa że w ciąży nie powinno się pić ani palić ani nie brac narkotykow - aby dziecko urodziło się zdrowe. Że należy dbać o siebie,zdrowo się odżywiać w ciąży ... to obowiązek każdej kobiety. Tylko albo aż tyle aby urodziło się zdrowe... a z drugiej strony można legalnie je zabić. .. niestety ja tego nie pojmuje. Jak można być tak dwulicowym. W naszym ciele jest nowe życie i my jako kobiety nie mamy prawa go niszczyć. To nowy człowiek. On chce żyć.
Dla Pani wiadomości to było poronienie samoistne. W listopadzie zeszlego roku. Niestety to nie było moje pierwsze poronienie. Mam stwierdzone poronienia nawykowe.
Pomiędzy 1 a 2 dzieckiem miałam również.
Wątek utworzony był w stresie, zaraz po dowiedzeniu się, że jestem w 3, nieplanowanej ciąży.
Miałam różne myśli, ale jak już oswoiłam się z tą wiadomością to w 10 tyg poroniłam.
Mimo tego co wcześniej pisałam bardzo to przeżyłam.
I niech mi Pani aska napisze co ja niby takiego wypisywałam o aborcji? Bo sobie nie przypominam... Napisalam tylko, że mam takie myśli. A od myśli do czynów jest długa droga.
Pomiędzy 1 a 2 dzieckiem miałam również.
Wątek utworzony był w stresie, zaraz po dowiedzeniu się, że jestem w 3, nieplanowanej ciąży.
Miałam różne myśli, ale jak już oswoiłam się z tą wiadomością to w 10 tyg poroniłam.
Mimo tego co wcześniej pisałam bardzo to przeżyłam.
I niech mi Pani aska napisze co ja niby takiego wypisywałam o aborcji? Bo sobie nie przypominam... Napisalam tylko, że mam takie myśli. A od myśli do czynów jest długa droga.
W poniedziałek mam jechać do Niemiec. Myslałam ze będzie łatwiej :-( Mam mętlik w głowie do tego brak wsparcia męża on uważa że to tylko moja decyzja. widział moje zachowanie na wieś o ciąży wpadłam w histerię. Stwierdził że on mnie do niczego nie będzie zmuszał bo po moim zachowaniu widać ze się na matkę nie nadaje. Zawsze chciał tylko jedno dziecko a teraz nie może zrozumieć ze wpadłam w panikę :-( Najważniejsza decyzja w moim życiu a ja nie wiem co robić
Do tego mam świadomość że bez względu jakiego dokonam wyboru moje małżeństwa się rozsypie.W ostatnich tygodniach padło zbyt wiele przykrych słów( z obu stron). Przepraszam nie mam z kim pogadać moi rodzice nie żyją nie mam nawet rodziny która by mnie wsparła ;-(
Do tego mam świadomość że bez względu jakiego dokonam wyboru moje małżeństwa się rozsypie.W ostatnich tygodniach padło zbyt wiele przykrych słów( z obu stron). Przepraszam nie mam z kim pogadać moi rodzice nie żyją nie mam nawet rodziny która by mnie wsparła ;-(
Nie masz łatwej sytuacji.
Histeria, panika i ogólnie strach nie jest dobrym doradcą.
Moim zdaniem - nie jedź do Niemiec. Mam wrażenie, że usunięcie dziecka wcale nie poprawi sytuacji. To nie jest rozwiązanie problemów, które ewidentnie Wam się nawarstwiły. Mąż niech nie będzie taki cwany, w akcie poczęcia brał udział, więc to też jego sprawa, jego odpowiedzialność i jego dziecko. Być może w obliczu Twojej paniki nie wie, jak ma się zachować i odsuwa od siebie problem. Być może, gdy Ty się uspokoisz, on również odzyska rozsądek. Życzę Wam tego.
To jest moje zdanie. Jeśli dziecko jest zdrowe i Ty jesteś zdrowa, to nie usuwaj maleństwa. Szkoda tego nowego życia, żeby zginęło marnie stłamszone przez prozę życia.
Na razie bardziej nie pomogę, bo na dniach rodzę. Ale jak się ogarnę za 2-3 tygodnie i będziesz chciała pogadać, to możemy się spotkać lub "pomailować" - akwamaryn45@interia.pl.
Histeria, panika i ogólnie strach nie jest dobrym doradcą.
Moim zdaniem - nie jedź do Niemiec. Mam wrażenie, że usunięcie dziecka wcale nie poprawi sytuacji. To nie jest rozwiązanie problemów, które ewidentnie Wam się nawarstwiły. Mąż niech nie będzie taki cwany, w akcie poczęcia brał udział, więc to też jego sprawa, jego odpowiedzialność i jego dziecko. Być może w obliczu Twojej paniki nie wie, jak ma się zachować i odsuwa od siebie problem. Być może, gdy Ty się uspokoisz, on również odzyska rozsądek. Życzę Wam tego.
To jest moje zdanie. Jeśli dziecko jest zdrowe i Ty jesteś zdrowa, to nie usuwaj maleństwa. Szkoda tego nowego życia, żeby zginęło marnie stłamszone przez prozę życia.
Na razie bardziej nie pomogę, bo na dniach rodzę. Ale jak się ogarnę za 2-3 tygodnie i będziesz chciała pogadać, to możemy się spotkać lub "pomailować" - akwamaryn45@interia.pl.
Do Adka- Tak jak pięknie napisała "anamana" strach nie jest dobrym doradcą. Nie mnie oceniać Ciebie bo nie znam Twojej sytuacji a z tego co widzę to mąż nie pomaga Ci ogarnąć sytuacji. Liczy się przede wszystkim rozmowa a wiem, że większość mężczyzn nie znosi rozmów z kobietami (czytaj żonami bądź swoimi partnerkami). Na Twoim miejscu jednak zrezygnowałabym z wyjazdu bo skoro jak sama piszesz Twój związek i tak się rozpadnie to jeśli jeszcze do tego pozbędziesz się swojej malutkiej fasolki to uwierz mi, że w życiu pozostanie wielka pustka z którą ciężko Ci będzie walczyć. Dziecko jak się urodzi daje wiele radości choć i też daje w kość dopóki nie oswoimy się z nową sytuacją.
Decyzja oczywiście należy tylko i wyłącznie do Ciebie ale wydaje mi się, że dziecko wniesie w Twoje życie wiele radości i pokaże Ci świat z zupełnie innej perspektywy. Zaczną się liczyć inne wartości niż dotychczas. Także na spokojnie usiądź i przemyśl. Ewentualnie jak jesteś z Gdyni to zapraszam na spacer i rozmowę :-)
Decyzja oczywiście należy tylko i wyłącznie do Ciebie ale wydaje mi się, że dziecko wniesie w Twoje życie wiele radości i pokaże Ci świat z zupełnie innej perspektywy. Zaczną się liczyć inne wartości niż dotychczas. Także na spokojnie usiądź i przemyśl. Ewentualnie jak jesteś z Gdyni to zapraszam na spacer i rozmowę :-)
Zgadzam się z anamama.
Mąż pewnie nie chce brać (boi się) odpowiedzialności za tą decyzję.
Jeśli naprawdę nie chcesz tego dziecka, pamiętaj, że są okna życia, można bez słowa tłumaczenia zostawić dziecko w szpitalu, ktoś inny może je otoczyć miłością :)
A Ty będziesz miała jeszcze całą ciążę, żeby poukładać sobie wszystko w głowie i może zmienisz nastawienie, decyzję - czego Ci bardzo życzę.
Może przydałaby Ci się wizyta u psychologa, mogłabyś wszystko szczerze wyrzucić z siebie, porozmawiać, może pomógłby poszukać źródło problemów i jakoś to wszystko ułożyć.
Mąż pewnie nie chce brać (boi się) odpowiedzialności za tą decyzję.
Jeśli naprawdę nie chcesz tego dziecka, pamiętaj, że są okna życia, można bez słowa tłumaczenia zostawić dziecko w szpitalu, ktoś inny może je otoczyć miłością :)
A Ty będziesz miała jeszcze całą ciążę, żeby poukładać sobie wszystko w głowie i może zmienisz nastawienie, decyzję - czego Ci bardzo życzę.
Może przydałaby Ci się wizyta u psychologa, mogłabyś wszystko szczerze wyrzucić z siebie, porozmawiać, może pomógłby poszukać źródło problemów i jakoś to wszystko ułożyć.
Nie będzie na pewno lekko. Sama kiedyś na wieść o ciąży płakałam i byłam o krok od takiej samej decyzji. Splot różnych okoliczności zdecydowal że tego nie zrobiłam i jestem dziś mamą. Do dziś mam moralniaka za to że o tym myślałam, ale do tej myśli dojrzałam dopiero po czasie. Mimo pozornie nieciekawych warunków moje życie zmieniło się o 180 stopni - na lepsze, pod każdym względem mieszkaniowym, finansowym itp. Podejrzewam że jakby wtedy bylo inaczej, sytuacja pewnie za dużo by się nie zmieniła, a z czasem dopadło by mnie uczucie pustki i depresja. Niezależnie od poglądów, to ciężkie przeżycie i po latach zwykle wraca żal do samej siebie.
proponuję czasem przemyleć to o czym tu piszecie. "okna życia, zostawić bez słowa w szpitalu" - no jasne, świadoma, normalna rodzina, kobieta, która już na etapie początku ciąży emocjonalnie wszystko przezywa, po prostu po 9 mies. urodzi, zaniesie do okna życia, tak? no chyba coś Ci się pomyliło. do okna życia trafiają dzieci urodzone w jakiś pieleszach, patologiach, które nawet metryki nie mają. czy zakładasz, że kobieta urodzi w szpitalu, weźmie do domu i podrzuci do ona życia, a potem, co? bedzie sie policji tłumaczyc, gdzie jest dziecko, tak?A zostawić w szpitalu? jasne, może ktoś wyprany emocjonalnie mógłby, choc zakladam, że to także skrajne patologie robią. kobieta ma juz dziecko, mężą, po 9 mies. po prostu urodzi i sobie wyjdzie do domu...a dziecku powie,ze miała wzdecie...myślenie czasem nie boli. a takie dobre rady, naprawde lepiej sobie podarować, co niektorym wybitnie brakuje wyobrazni jak widac.
adka
nie znam Twojej sytuacji, ale zapewne sytuacja miedzy Toba a mezem nie daje Ci poczucia ani siły ani spokoju czy stabilizacji. zapewne strach i hormony ciazowe robia swoje. moze sprobuj na spokojnie pomyslec, czy gdyby maz np. sie ucieszyl, czy chocby spokojnie podszedl do tematu, chcial tego dziecka i wspieral Cie, to czy pomyslalabys ze go nie chcesz? moze to tylko kwestia strachu, poczucia osamotnienia? obawy o to, ze zostaniesz sama z dwójka? a moze jednak gdzies w glebi masz choc ulamek poczucia, ze do konca nie chcesz go usuwac? nawet jesli rozpadnie sie wasz zwiazek, to pomysl, ze bedziesz miec ta kruszynke, ona da Ci sile, zawsze tak jest, moze wymaga sama wiele sily i trudu, ale bedzie Cie napedzac...zycze Ci wytrwalosci i podjecia decyzji, ktora da Ci spokoj na reszte zycia. napisz skad jestes?
nie znam Twojej sytuacji, ale zapewne sytuacja miedzy Toba a mezem nie daje Ci poczucia ani siły ani spokoju czy stabilizacji. zapewne strach i hormony ciazowe robia swoje. moze sprobuj na spokojnie pomyslec, czy gdyby maz np. sie ucieszyl, czy chocby spokojnie podszedl do tematu, chcial tego dziecka i wspieral Cie, to czy pomyslalabys ze go nie chcesz? moze to tylko kwestia strachu, poczucia osamotnienia? obawy o to, ze zostaniesz sama z dwójka? a moze jednak gdzies w glebi masz choc ulamek poczucia, ze do konca nie chcesz go usuwac? nawet jesli rozpadnie sie wasz zwiazek, to pomysl, ze bedziesz miec ta kruszynke, ona da Ci sile, zawsze tak jest, moze wymaga sama wiele sily i trudu, ale bedzie Cie napedzac...zycze Ci wytrwalosci i podjecia decyzji, ktora da Ci spokoj na reszte zycia. napisz skad jestes?
Jak juz pisałam to moje trzecie dziecko pierwsze było jedynakiem przez 14 lat. Teraz mam z nim wiele problemów. Po prostu wiem ze dziecko to nie tylko słodkie maleństwo. naprawdę mój pierworodny daje mi popalić nie raz były łzy i nie przespane noce. Drugie dziecko jest moim największym skarbem chciała bym mu nieba uchylić choć straszny urwis. Ale też boję się co z niego wyrośnie :-( mam obawy ze jak pojawi się trzecie nie będę miała czasu na średniaka. Starszego mogę też stracić ( oddali się zupełnie) ale serce mi pęka ze średniaka będzie w najgorszej sytuacji. pozatym ak sobie poradzę z dwójką dzieci w jednym pokoju. Starszy syn ma pokój 8 m nie ma opcji żeby któreś z maluchów u niego było. Beznadziejna sytuac
ja. Jak by było mało jestem genetycznie obciążona nowotworem i ciągle myślę o tym ze nie zdążę odchować młodszych dzieci -mąż w życiu sobie sam z nimi by nie poradził.
ja. Jak by było mało jestem genetycznie obciążona nowotworem i ciągle myślę o tym ze nie zdążę odchować młodszych dzieci -mąż w życiu sobie sam z nimi by nie poradził.
Nie tylko Ty masz listę wątpliwości i strachów. W mojej rodzinie rak się prawie nie pojawia, ale mam nadciśnieniowców na pęczki i skłonności do chorób neurologicznych. Też nie wiem, czy uda mi się to moje oczekiwane najmłodsze odchować. Gdy młoda dorośnie do pełnoletności, ja będę mieć prawie sześćdziesiątkę. Będę bardziej jak jej babcia niż mama;) Nie wiem czy uda mi się takiego wieku dożyć. Moja mama nie dożyła - najpierw wypadek samochodowy, złamanie kręgosłupa, a potem komplikacje neurologiczne; siostra mamy też dożyła do 57 lat i tętniak z dnia na dzień zmiótł ją z tego świata.
Nie wspomnę o znajomych koło czterdziestki, którzy już zaliczyli zawały, zakrzepy blokujące płuca, różne rodzaje raka i inne "atrakcje". Nie mam pojęcia, co się będzie działo. Mam wątpliwości, czy damy radę finansowo. Boję się, że coś się komuś z nas stanie. Ale mam też nadzieję, że niebo nie spadnie nam na głowy:) Biorę głęboki oddech i idę do przodu z upartą, głupią nadzieją, że będzie dobrze. Inaczej bym zwariowała ze strachu.
I wiem, że nie wybaczyłabym sobie, gdybym z tego strachu pozbyła się Młodej. Młoda ma prawo do życia, a ja mam obowiązek się nią zająć, odchować i przygotować ją do tego, że może być różnie, bo los płata niespodzianki.
Nie wiem jak będzie, ale mam zamiar "wyposażyć" Młodą w to, co dostały już moje bliźniaki: miłość, siłę, wiarę w życie. Potem dzieci będą musiały poradzić sobie same.
Teraz boję się porodu, bo nie jestem w stanie wszystkiego przewidzieć. To, że ciąża prawidłowa i bez zakłóceń, nie znaczy, że wszystko skończy się dobrze. Mam stracha, że hohoho!, ale staram się nie nakręcać, bo mi nic to nie da.
I tak cały czas, od kiedy urodziłam bliźniaki. Póki byłam odpowiedzialna tylko za siebie, właściwie niczego się nie bałam, od kiedy jestem matką boję się prawie wszystkiego:) Taki lajf:)
To co zrobisz, zależy od Ciebie. Chcę Ci tylko uświadomić, że nie Ty jedna się boisz, masz wątpliwości i ogólnie czujesz się osamotniona w swoich problemach. Może to doda Ci odwagi i nie zdecydujesz się na krok tak desperacki jak aborcja.
Pozdrawiam!
Nie wspomnę o znajomych koło czterdziestki, którzy już zaliczyli zawały, zakrzepy blokujące płuca, różne rodzaje raka i inne "atrakcje". Nie mam pojęcia, co się będzie działo. Mam wątpliwości, czy damy radę finansowo. Boję się, że coś się komuś z nas stanie. Ale mam też nadzieję, że niebo nie spadnie nam na głowy:) Biorę głęboki oddech i idę do przodu z upartą, głupią nadzieją, że będzie dobrze. Inaczej bym zwariowała ze strachu.
I wiem, że nie wybaczyłabym sobie, gdybym z tego strachu pozbyła się Młodej. Młoda ma prawo do życia, a ja mam obowiązek się nią zająć, odchować i przygotować ją do tego, że może być różnie, bo los płata niespodzianki.
Nie wiem jak będzie, ale mam zamiar "wyposażyć" Młodą w to, co dostały już moje bliźniaki: miłość, siłę, wiarę w życie. Potem dzieci będą musiały poradzić sobie same.
Teraz boję się porodu, bo nie jestem w stanie wszystkiego przewidzieć. To, że ciąża prawidłowa i bez zakłóceń, nie znaczy, że wszystko skończy się dobrze. Mam stracha, że hohoho!, ale staram się nie nakręcać, bo mi nic to nie da.
I tak cały czas, od kiedy urodziłam bliźniaki. Póki byłam odpowiedzialna tylko za siebie, właściwie niczego się nie bałam, od kiedy jestem matką boję się prawie wszystkiego:) Taki lajf:)
To co zrobisz, zależy od Ciebie. Chcę Ci tylko uświadomić, że nie Ty jedna się boisz, masz wątpliwości i ogólnie czujesz się osamotniona w swoich problemach. Może to doda Ci odwagi i nie zdecydujesz się na krok tak desperacki jak aborcja.
Pozdrawiam!
Adka, zastanawiałam się czy tu pisać, bo zaraz mnie tu wszyscy znowu zminusują, ale co tam...
Wydaje mi się, że cały czas próbujesz siebie przed sobą i czytelniczkami wytłumaczyć... Problemowy nastolatek, dwuletni łobuz, małe mieszkanie, mąż za mało zarabia, nie masz w nim wsparcia, teraz dołożyłaś jeszcze obciążenie nowotworem...
A mi się wydaje, że Twoja sytuacja daleka jest od beznadziejnej, przydałby się kubeł zimnej wody albo rozmowa z kimś, kto Tobą porządnie by potrząsnął.
Problemowy nastolatek - jest duża szansa, że wyrośnie, teraz ma 16 (?) lat, za rok, dwa, powinno być lepiej, dorośnie...
Dwuletni łobuz - nie pomyślałaś, że będzie szczęśliwy, mając niewiele młodszego braciszka lub siostrzyczkę do wspólnej zabawy? Bo przecież przy tak dużej różnicy wieku między dziećmi to tak, jakby był jedynakiem teraz...
Warunki ekonomiczne - te zawsze można spróbować zmienić. Może mężowi uda się znaleźć znowu lepiej płatną pracę? Nieduże mieszkanie to problem, ale znam dużo większe rodziny mieszkające w małych mieszkaniach i dali radę, a w końcu udało im się przeprowadzić do większego razem z gromadką dzieci.
Obciążenie nowotworem - a któż go nie ma w obecnych czasach? Ale to tylko teoria, badając się regularnie będziesz w stanie szybko zareagować...
Usiądź z mężem i spokojnie wszystko przedyskutujcie - tak jest moja rada - bo nie jesteście w sytuacji bez wyjścia.
Wydaje mi się, że cały czas próbujesz siebie przed sobą i czytelniczkami wytłumaczyć... Problemowy nastolatek, dwuletni łobuz, małe mieszkanie, mąż za mało zarabia, nie masz w nim wsparcia, teraz dołożyłaś jeszcze obciążenie nowotworem...
A mi się wydaje, że Twoja sytuacja daleka jest od beznadziejnej, przydałby się kubeł zimnej wody albo rozmowa z kimś, kto Tobą porządnie by potrząsnął.
Problemowy nastolatek - jest duża szansa, że wyrośnie, teraz ma 16 (?) lat, za rok, dwa, powinno być lepiej, dorośnie...
Dwuletni łobuz - nie pomyślałaś, że będzie szczęśliwy, mając niewiele młodszego braciszka lub siostrzyczkę do wspólnej zabawy? Bo przecież przy tak dużej różnicy wieku między dziećmi to tak, jakby był jedynakiem teraz...
Warunki ekonomiczne - te zawsze można spróbować zmienić. Może mężowi uda się znaleźć znowu lepiej płatną pracę? Nieduże mieszkanie to problem, ale znam dużo większe rodziny mieszkające w małych mieszkaniach i dali radę, a w końcu udało im się przeprowadzić do większego razem z gromadką dzieci.
Obciążenie nowotworem - a któż go nie ma w obecnych czasach? Ale to tylko teoria, badając się regularnie będziesz w stanie szybko zareagować...
Usiądź z mężem i spokojnie wszystko przedyskutujcie - tak jest moja rada - bo nie jesteście w sytuacji bez wyjścia.
Podpisuje się pod Mikronezją. Mąż mówi,że to tylko Twoja decyzja czyli rozumiem, że chce tego dziecka? Pamiętaj, że każde dziecko w różnym wieku przeżywa bunt. Z nastolatkiem jest trudniej no ale pamiętajmy też że to my rodzice wychowujemy dzieci. Mały jest łobuziakiem i pamiętaj, że to Ty decydujesz na ile mu pozwolisz.
Dość dawno temu też tu pisałam i byłam bardzo przeciwna aborcji z powodów innych niż pozwala na to prawo. Niestety koleżanka z pracy była w ciąży i ją usunęła. Byłam zła ale wiem, że to jej decyzja i sumienie i trochę mi zelżało ocenianie innych pod tym względem. Ona akurat nie żałuje ale na razie nie może patrzeć na maluszki bo jej ciężko.
Mam nadzieję, że podejmiesz decyzję której nie będziesz żałować po dłuższym czasie.
A jeszcze co do dzieci zostawianych w szpitalu to tak na prawdę nie jest tego tak mało. Teściowa pracuje w szpitalu i opowiadała, że kobieta zostawiła maluszka bo facet nie chciał jej z dzieckiem. Na szczęście po tygodniu wróciła po maluszka a faceta kopnęła w d*pę. Tu akurat szczęśliwe zakończenie ale niestety są też te mniej pozytywne.
Dość dawno temu też tu pisałam i byłam bardzo przeciwna aborcji z powodów innych niż pozwala na to prawo. Niestety koleżanka z pracy była w ciąży i ją usunęła. Byłam zła ale wiem, że to jej decyzja i sumienie i trochę mi zelżało ocenianie innych pod tym względem. Ona akurat nie żałuje ale na razie nie może patrzeć na maluszki bo jej ciężko.
Mam nadzieję, że podejmiesz decyzję której nie będziesz żałować po dłuższym czasie.
A jeszcze co do dzieci zostawianych w szpitalu to tak na prawdę nie jest tego tak mało. Teściowa pracuje w szpitalu i opowiadała, że kobieta zostawiła maluszka bo facet nie chciał jej z dzieckiem. Na szczęście po tygodniu wróciła po maluszka a faceta kopnęła w d*pę. Tu akurat szczęśliwe zakończenie ale niestety są też te mniej pozytywne.
Ty na pewno sprawdziłaś, czy to nie są objawy ciąży? poczytaj może o tym dokładnie; https://mlodamamo.pl/objawy-ciazy-pierwsze-objawy-ciazy/ ja też mam dwójkę dzieci i dziękuje, trzeciego nie chce mieć, to by bylo za dużo chce mieć trochę czasu dla sb
Głowa do góry!
moja sąsiadka - 2 synów lat 18 i 16, bunt i kłótnie na porządku dziennym i nagle 3-cia ciąża. BUCH - bliźniaki. Nie dotrwała do końca- wcześniaki. Rehabilitacja, brak pomocy starszych ogólnie masakra. Teraz mają po 3 lata, chodzą do przedszkola i są oczkami w głowie rodziców, bo starsi już za dorośli na przytulanie, czy całusa
moja sąsiadka - 2 synów lat 18 i 16, bunt i kłótnie na porządku dziennym i nagle 3-cia ciąża. BUCH - bliźniaki. Nie dotrwała do końca- wcześniaki. Rehabilitacja, brak pomocy starszych ogólnie masakra. Teraz mają po 3 lata, chodzą do przedszkola i są oczkami w głowie rodziców, bo starsi już za dorośli na przytulanie, czy całusa
Główną wadą w naszym kraju jest brak edukacji seksualnej dla młodych Polek. Jeśli zachodzą w niechcianą ciążę nie wiedzą jakie mają możliwości. Oczywiście pod względem prawnym - żadnych. Wystarczy jednak pojechać na południe do sąsiednich Czech by wykonać zabieg aborcji tabletkami poronnymi lub wejść na stronę jednej z organizacji pro choice. Wiodące to Woman World Online - http://womanworldonline.pl lub Women On Web
Warte uwagi są tabletki marki Girlinneed. Ich strona internetowa https://girlinneed.com/ jest bogata w liczne, dokładne informacje, jak je stosować oraz, jak dokładnie wygląda ich działanie. Można zdobyć tam wszystkie potrzebne wiadomości.
już będąc w brzuchu wiedziało że na nie nikt nie czeka. - ojj strasznie to brzmi...
sama bylam w podobnej sytuacji, ale jak juz mi szok przeszedł to jednak 'czekalam' , a pozniej to juz bylo mile zaskoczenie, reakcją rodziny, znajomych, nikt krzywo nie spojrzał, a obecnie moj mały skarbek jest najsłodszym i najspokojniejszym dzieckiem na świecie :) jezdzimy rano komunikacją miejską odwiezc braciszka do przedszkola,po południu odbieramy, wszędzie jezdzi w wozeczku ze mną, cora juz sama chodzi do szkoły -no i tak leci :) teraz tylko się czasem obawiam-co będzie, jezeli antykoncepcja zawiedzie... :(
sama bylam w podobnej sytuacji, ale jak juz mi szok przeszedł to jednak 'czekalam' , a pozniej to juz bylo mile zaskoczenie, reakcją rodziny, znajomych, nikt krzywo nie spojrzał, a obecnie moj mały skarbek jest najsłodszym i najspokojniejszym dzieckiem na świecie :) jezdzimy rano komunikacją miejską odwiezc braciszka do przedszkola,po południu odbieramy, wszędzie jezdzi w wozeczku ze mną, cora juz sama chodzi do szkoły -no i tak leci :) teraz tylko się czasem obawiam-co będzie, jezeli antykoncepcja zawiedzie... :(
Jak masz dwójkę dzieci chociaż 2letnich nie jest źle gorzej jak trójką rok po roku , młodsze będzie mieć 3 latka jak urodzi się rodzeństwo , nie wiem jak ktoś może myśleć o usunięciu ciąży jak planował 2 pierwsze ciążę , jak druga by byla bliźniacza usunął by jednego bliźniaka bo chce 2 dzieci. Uprawiając sex trzeba być gotowym na ciążę jedyna 100% antykoncepcja to brak sexu.
Najważniejsze żeby dzieci były zdrowe reszta się jakoś ułoży
Najważniejsze żeby dzieci były zdrowe reszta się jakoś ułoży
Pani ma już swoje dzieci, na pewno jest świadoma tego, czy chce być w kolejnej ciąży, pamiętajcie, że dalej macie wybór, na tej stronie wszystko jest opisane https://klinikastonava.cz/jak-legalnie-usunac-ciaze/
Doprawdy, kobiety, na rany, mamy XXI wiek, zdobycze medycyny i innych nauk biologicznych do dyspozycji. Dajmy wreszcie sobie prawo decyzji!
Nie chcemy dziecka, to usuwamy ciążę - byle szybko, póki wczesna. Chcemy, to dbamy o tę ciążę, organizujemy się powoli.
Nie ma że "jakoś to będzie". Przy takim podejściu, to owszem, będzie, ale może najgorzej jak tylko może się ułożyć.
Dziecko to ostatecznie nasza i tylko nasza decyzja oraz nasza i tylko nasza odpowiedzialność.
Nie chcemy dziecka, to usuwamy ciążę - byle szybko, póki wczesna. Chcemy, to dbamy o tę ciążę, organizujemy się powoli.
Nie ma że "jakoś to będzie". Przy takim podejściu, to owszem, będzie, ale może najgorzej jak tylko może się ułożyć.
Dziecko to ostatecznie nasza i tylko nasza decyzja oraz nasza i tylko nasza odpowiedzialność.
My z żoną byliśmy również w takiej sytuacji. Nie będę opisywał powodu dla których nie mogliśmy mieć dziecka ale pomogli nam z https://wszystko-o-aborcji.pl/ tylko trzeba w miarę szybko zadziałać. Polecam nie było nam łatwo ale nie mieliśmy wyboru a metoda działa na 100%.
Co do tabletek poronnych to ja mam doświadczenie z tabletkami z https://girlinneed.com/ są naprawdę skuteczne i bezpieczne. Więc może nie polecam ale jeśli jesteście w takiej potrzebie to są ok.
Witaj.Nawet nie wiesz jak bardzo Tobie zazdroszczę.Ja od lat staram się o dziecko i już wiem ze po ostatnich badaniach nie mam szans zostania mamą.Jeśli tak bardzo jest Tobie zle,zawsze masz prawo oddać dziecko do adopcji.Czasem to naprawdę dobre rozwiązanie,Dziecko trafi do rodziny gdzie będzie oczekiwane,kochane.40 lat temu Moja mama wzięla mnie z domu dziecka w Oliwie .Mialam dom pełen ciepła i miłosci. Zyczę Tobie samych szczęsliwych dni i wszystkiego dobrego.pozdrawiam Aneta
Jeśli jakąś dziewczyna, w tym także małoletnia, jest w ciąży i nie chce tego dziecka, bardzo proszę o nie podejmowanie drastycznych kroków.
Jeśli ukrywasz ciążę i nie wiesz, co robić,proszę o kontakt. Zawsze jest jakieś rozwiązanie. Najgorsze, co można zrobić, to pozbawić dziecko życia. Bardzo proszę o kontakt. Porozmawiamy. Anna 793 919 244
Jeśli ukrywasz ciążę i nie wiesz, co robić,proszę o kontakt. Zawsze jest jakieś rozwiązanie. Najgorsze, co można zrobić, to pozbawić dziecko życia. Bardzo proszę o kontakt. Porozmawiamy. Anna 793 919 244
Ludzie to maj problemy. Wiem, że będzie ciężko, ale nie sądzę, by narodziny trzeciego dziecka były wielką tragedią. Jak dla mnie to czas radości i refleksji nad swoim życiem i tym, co zrobić, by było lepiej, by zapewnić dzieciom wszystko co trzeba. Ludzie kiedyś byli o wiele biedniejsi, a mimo to dawali radę z większą ilością dzieci. Moja ciotka wychowała się z 6 rodzeństwa i wszyscy wyrośli na porządnych ludzi, ba! Wielu z nich odniosło sukces zawodowy i jak żyli skromnie i biednie, tak teraz mają po kilka domów i duże firmy. Da się? Da się!
Zobacz sobie jak wygląda zabieg przerwania ciąży krok po kroku w Czechach https://aborcja.cz/aborcja-fakty-i-mity/aborcja-w-czechach-krok-po-kroku/
Nie koniecznie. Jeśli nie ma możliwości i warunków na wychowania dziecka to co pozostaje? https://www.gyneklinik-ostrava.pl/
"A teraz posłuchajcie, kobiety, milczące morderczynie, ukryte i nie karane za pozbawienie tylu życia. Zabójstwem jest wyrywanie owocu wzrastającego w waszym łonie, a pochodzącego z grzechu lub nie chcianego jako zbędny ciężar w waszych trzewiach i nie chcianego ze względu na wasze bogactwo. Jest jedyny sposób, aby uniknąć tego ciężaru: pozostać czystym. Nie dołączajcie zabójstwa do nierządu, gwałtu i nieposłuszeństwa. Nieuważajcie, że Bóg nie widzi tego, czego nie widział człowiek. Bóg widzi wszystko i pamięta o wszystkim. I wy również o tym pamiętajcie."
- Słowa Pana Jezusa dotyczące przykazania Nie zabijaj z objawień Marii Valtorty "Poemat Boga Człowieka"
- Słowa Pana Jezusa dotyczące przykazania Nie zabijaj z objawień Marii Valtorty "Poemat Boga Człowieka"
Ja byłam. Nie planowałam trzeciej ciąży. Myślałam żeby usunąć. Targały mną sprzeczne uczucia. Urodziłam. I nie żałuję a wstyd mi, że chciałam usunąć dziecko. Opamiętaj się. Proszę. To dziecko będziesz kochała najbardziej że wszystkich. Uwierz mi a sama myśl że chciałaś je zabić będzie cię prześladowała. I to dziecko będzie cię kochało nad życie, tak jak moje. Jest oczkiem w głowie rodziców, cuownym dzieckiem.
Gdybyście sie zastanawiały gdzie możecie znaleźć pomoc, której w Polsce nie otrzymacie to tutaj https://www.sekretykobiet.com.pl/lifestyle/iycr/w-jakim-kraju-mozna-legalnie-usunac-ciaze.html jest lista państw gdzie na pewno pomoc się uzyska w tamtejszych klinikach ginekologicznych
Ostateczna pomoc to często aborcja. Warto wybrać klinikę w Czechach - https://www.czechy-aborcja.pl/. Poziomem stoją dużo wyżej niż Polska.
Dokładnie, ja korzystałam z usług tej kliniki - https://klinika-stonava-1071.cz/
Warto sprawdzić - https://www.klinika-opava.pl/. Mogą pomóc w niechcianej ciąży. Poza tym, bardzo dobra klinika ginekologiczna.
Jedynym sprawdzonym i legalnym źródłem preparatów aborcyjnych jest serwis https://aborcja-legalnie.pl/
Trudna sytuacja może wymagać wsparcia emocjonalnego, ale też zadbania o bezpieczeństwo Twojej rodziny. Może warto pomyśleć o monitoringu domu? Szczegóły na https://secu.pl/.