Widok
Wygląda to na poważne przedsięwzięcie, ale lokalizacja call center w Gdańsku, a nie Londynie wynika na pewno z niższych kosztów zatrudnienia
http://finance.einnews.com/pr_news/60019164/laureate-international-universities-network-brings-world-business-forum-to-more-than-37-000-students-in-19-countries
http://finance.einnews.com/pr_news/60019164/laureate-international-universities-network-brings-world-business-forum-to-more-than-37-000-students-in-19-countries
Właśnie wróciłam. I chyba d...a zimna, bo nie zaprosili mnie na drugi etap, a miały być dwa etapy tego samego dnia, jeden po drugim. Kilka dni się przygotowywałam i miałam wrażenie, że dobrze mi poszło, a tu tekst: "odezwiemy się" :(((
Sama rozmowa bardzo przyjemna. Ja rozmawiałam z Amerykanką z HR i chłopakiem z Amsterdamu, chyba Rob się nazywa, który pracuje tam jako właśnie Enrollment Advisor. W sumie standardowe pytania, typu opowiedz o sobie, opisz trudną sytuację w pracy, dlaczego chcesz tu pracować, mówili też na czym dokładnie ta praca polega. Ogólnie nic, czego nie można by się spodziewać.
Zależało mi na tej pracy i trochę mi przykro...W każdym razie życzę innym powodzenia !
Sama rozmowa bardzo przyjemna. Ja rozmawiałam z Amerykanką z HR i chłopakiem z Amsterdamu, chyba Rob się nazywa, który pracuje tam jako właśnie Enrollment Advisor. W sumie standardowe pytania, typu opowiedz o sobie, opisz trudną sytuację w pracy, dlaczego chcesz tu pracować, mówili też na czym dokładnie ta praca polega. Ogólnie nic, czego nie można by się spodziewać.
Zależało mi na tej pracy i trochę mi przykro...W każdym razie życzę innym powodzenia !
sposrod 120 osob, z ktorymi zostanie przeprowadzona rozmowa zostanie 5 ;/ szkolenie odbedzie sie w amsterdamie..kazdemu chyba kto byl na rozmowie zalezy na tej pracy.. ale nie oszukujmy sie, jest bardzo wiele chetnych nie tylko polakow. Mozna jednak pocieszyc sie mysla,ze za kilka miesiecy beda rekrutowac znow i Ci spod kreski beda brani pod uwage. zatem good luck for everybody!
mialam dzis rozmowe i tak mi powiedziano,ze na to stanowisko 5 osob tylko bo biuro jest dosyc male i lacznie tam ma pracowac 20osob w tym biurze a potem beda zatrudniac dalej. I moze faktycznie chca dobic do 40 ale to w dluzszym czasie chyba. Bo po roku chca sie przeniesc w inne wieksze miejsce. Na reke cos pomiedzy 2 a 2.5
A ci powiedzieli,ze 40 na enrolment advisora? A z kim gadalas?
A ci powiedzieli,ze 40 na enrolment advisora? A z kim gadalas?
Miałam najpierw rozmowę z hireing manager'em jakąś amerykanką, a później z enrolment managerem z Holandii (kobieta, brunetka, koło trzydziestki). O tym, że chcą zatrudnić ok 40 osób powiedziała mi dziewczyna, która koordynowała wszystkimi rozmowami i zaprowadzała kandydatów do rekruterów. Informację zwrotną mam dostać na początku przyszłego tygodnia. A ja wam poszło? jak oceniacie to całe przedsięwzięcie?
No mi chyba kijowo ;)
A może stwierdzili, że jestem dla nich za stara ? Bo widziałam tam samych młodych ludzi raczej.
W sumie nigdy nie pracowałam w korporacji, zawsze sie przed tym wzbraniałam, a tym bardziej w call centre, widok tych rzędów takich samych stanowisk, open plan office, trochę scary ;) Ale z drugiej, wszystko inne na plus :)
A może stwierdzili, że jestem dla nich za stara ? Bo widziałam tam samych młodych ludzi raczej.
W sumie nigdy nie pracowałam w korporacji, zawsze sie przed tym wzbraniałam, a tym bardziej w call centre, widok tych rzędów takich samych stanowisk, open plan office, trochę scary ;) Ale z drugiej, wszystko inne na plus :)
ja bylam dzis na rozmowie. Mialam z Amerykanka z HR, rozmowa bardzo mila, fajna atmosfera. Firma wydaje sie byc porzadna firma. Nie rozmawialismy w ogole o placy, wiecie cos? Wiem, ze chca zatrudnic osoby ktore maja zaczac w polowie marca i kolejna ture w kwietniu, wiec chyba nie 5 osob?Dla mnie jeden minus to to, ze ponoc wykonuje sie dzennie do 200 telefonow.Jak wy na to patrzycie?
tak masz racje, chca zatrudnic teraz pare osob czyli 5 a potem kolejne niby tak mi mowili,ze ja np ktos nie dostanie sie teraz to moga do niego wrocic za jakis czas wtedy. Glupie to bo jak ktos ma inna prace w zanadrzu to jest w wielkiej kropce czy czekac czy brac inna. Praca w call centre czasami potrafi byc irytujaca a 200tel dziennie to juz masakra - dzialasz jak robot.
Hej. Byłam na rozmowie w tym tygodniu i faktycznie, były 2 etapy (1 z enrolment advisorem z Amsterdamu, 2 z Amerykanką z HR). Obie osoby bardzo miłe i otwarte. Rozmowa tak jak ktoś wspomniał: o Twoim wykształceniu, doświadczeniu, co wiesz o firmie, jak wyobrażasz sobie tą pracę etc.
NIC na tym etapie nie mówili o kasie, bo o tym już z tymi wybranymi.
Mam pewne wątpliwości: przeraził mnie widok kilkudziesięciu biurek w wielkim open space. Mi to wygląda na typowe call center. Kobieta z HR spytała mnie czy jestem przygotowana na wykonywanie ok. 100 telefonów dziennie pod presją czasu.. Myślę, że gdybym była świeżo po studiach to nie wahałabym się, bo trudno o takie pieniądze na start i atmosfera wydawała się miła. Nie wiem jak by było po kilku miesiącach wykonywania po 100 tel. dziennie:) Czyli mam takie mocno mieszane uczucia. Może znajdzie się ktoś, kto już tam jest na miejscu i podzieli się wrażeniami z pierwszych tygodni pracy? Wszystkim przed rozmową życzę powodzenia:)
NIC na tym etapie nie mówili o kasie, bo o tym już z tymi wybranymi.
Mam pewne wątpliwości: przeraził mnie widok kilkudziesięciu biurek w wielkim open space. Mi to wygląda na typowe call center. Kobieta z HR spytała mnie czy jestem przygotowana na wykonywanie ok. 100 telefonów dziennie pod presją czasu.. Myślę, że gdybym była świeżo po studiach to nie wahałabym się, bo trudno o takie pieniądze na start i atmosfera wydawała się miła. Nie wiem jak by było po kilku miesiącach wykonywania po 100 tel. dziennie:) Czyli mam takie mocno mieszane uczucia. Może znajdzie się ktoś, kto już tam jest na miejscu i podzieli się wrażeniami z pierwszych tygodni pracy? Wszystkim przed rozmową życzę powodzenia:)
Rozmowa po trochę polsku, trochę angielsku z Polką - bardzo nieprofesjonalna, nie przygotowana, nie umiejąca odpowiedzieć na pytania dot. pracy. Żenujące.
Po korytarzach błąkający się młodzi ludzie (zdecydowanie poniżej 30tki, bo wyglądający na studentów).
Pytanie, ile się tam zarabia. Podejrzewam, że żadne kokosy.
Przykre, że nie ma u nas inf. na dzień dobry o wynagrodzeniu, tylko robi się wielką tajemnicę z wynagrodzenia rzędu 2tys. max :)
Po korytarzach błąkający się młodzi ludzie (zdecydowanie poniżej 30tki, bo wyglądający na studentów).
Pytanie, ile się tam zarabia. Podejrzewam, że żadne kokosy.
Przykre, że nie ma u nas inf. na dzień dobry o wynagrodzeniu, tylko robi się wielką tajemnicę z wynagrodzenia rzędu 2tys. max :)
dostałam tą pracę, po rozmowie nie miałam jednak wrażenia, że była nieprofesjonalnie przeprowadzona może dla tego że miałam ją z amerykanką a nie polką. proponują 3000 brutto + 500 zł co 3 miesiące płatna opieka medyczna i karta multisport. Zastanawiam się czy brać tą pracę... lots of second thoughts.
ja też dostałam prace na tym samym stanowisku i mam podobne odczucie co do call center tym bardziej, ze juz kiedys pracowałam w jednym, ale prawda jest taka ze pieniądze które oferuja nie sa złe. ja juz sie zdecydowałam i w sumie nawet sie ciesze na ta prace. Zawsze można zrezygnować, i szukać dalej.
A kiedy byłyście na rozmowach kwalifikacyjnych dokładnie? Po jakim czasie dostałyście potwierdzenie chęci zatrudnienia?
Do mnie w zeszłym tygodniu dzwoniła pani z Hays z informacją, że po rozmowach dostała pozytywny feedback, ale nie ma oficjalnego potwierdzenia zatrudnienia jeszcze i powiedziała, że w ciągu tygodnia zadzwoni. No i narazie nic.... Jakoś dziwnie mi to wygląda. nie wiem co myśleć.
A jeżeli chodzi o samą pracę, to ja mam ogromną ochotę spróbować, choć mnie też call center samo w sobie nieco odstrasza.
Do mnie w zeszłym tygodniu dzwoniła pani z Hays z informacją, że po rozmowach dostała pozytywny feedback, ale nie ma oficjalnego potwierdzenia zatrudnienia jeszcze i powiedziała, że w ciągu tygodnia zadzwoni. No i narazie nic.... Jakoś dziwnie mi to wygląda. nie wiem co myśleć.
A jeżeli chodzi o samą pracę, to ja mam ogromną ochotę spróbować, choć mnie też call center samo w sobie nieco odstrasza.
To prawda. Nie można tam mówić po polsku, mimo że pracowników - obcokrajowców w Gdańsku jest może z 5 osób na ponad 100. Pracowałam tam i nie polecam. Zarobki są ok jak na polskie warunki, ale tylko dla osób które nie miały wcześniej doświadczenia zawodowego! Menadżerstwo tylko wymaga od Ciebie co raz więcej i więcej, a podwyżek nie widać. Z chęcią rozstałam się z OIE Support.
Tak, jest jeszcze jedna rozmowa z dyrektorami, na której podobno wszystko się wyjaśnia.
Mało, bo 3 000zł brutto, czyli około 2 200 na rękę, to raczej nie za wiele jeśli by się miało pracować tylko tam. Na szczeście babka mi dzisiaj powiedziała, że godziny pracy są elastyczne, i że można pracować gdzieś na pół etatu, a mi zależy na zachowaniu swoich prywatnych lekcji.
Mało, bo 3 000zł brutto, czyli około 2 200 na rękę, to raczej nie za wiele jeśli by się miało pracować tylko tam. Na szczeście babka mi dzisiaj powiedziała, że godziny pracy są elastyczne, i że można pracować gdzieś na pół etatu, a mi zależy na zachowaniu swoich prywatnych lekcji.
W sumie była bardzo podobna do pierwszej, ale krótsza i zdecydowanie mniej ciekawa. Pytania standardowe, co by było gdyby...jakie masz cele w życiu...gdzie się widzisz za parę lat itp. Rozmowę przeprowadzało ze mną dwóch managerów, Polaków. Decyzja miała być podjęta po rozmowie, ale że w firmie panuje teraz przedświąteczne urwanie głowy, przełożyli ją na jutro.
Nie mam pojęcia, powinni się też odzywać do tych, których nie zrekrutują, bo tak nakazuje dobry zwyczaj, ale czy to robią to nie wiem.
Ja straciłam cierpliwość i zadzwoniłam do nich w piątek o 15.30, prosząc o jakąkolwiek informację (mieli się odezwać najpóźniej w ten piątek) i dowiedziałam się, że decyzja jeszcze nie została podjęta i odezwą się...po Nowym Roku. Słabo, jeśli chodzi o szacunek wobec kandydata, im się nie spieszy widać, więc mogą przeciągać.
Ja straciłam cierpliwość i zadzwoniłam do nich w piątek o 15.30, prosząc o jakąkolwiek informację (mieli się odezwać najpóźniej w ten piątek) i dowiedziałam się, że decyzja jeszcze nie została podjęta i odezwą się...po Nowym Roku. Słabo, jeśli chodzi o szacunek wobec kandydata, im się nie spieszy widać, więc mogą przeciągać.
tez cały czas czekam na jakąkolwiek informacje a bylam ok 20.12 na rozmowie. Pisalam bo Hays bo przez niego zostalam skierowana i oni rozniez nie mieli informacji zwrotnej. Pani z hays napisala mi ze pewnie w nowym roku dadzą znać i że będzie ze mna w kontakcie jakby co wiec pozostaje mi tylko czekac...
Wygląda na to, że osoby, które czekają jeszcze na telefon od firmy, mogą jeszcze trochę poczekać.. Praca ma zacząć się od 14 stycznia br, a ja mam dopiero jutro pierwszą rozmowę. Wniosków jest kilka - albo mają tak dużą ilość kandydatów, że czekają do ostatniego dnia aby 'powyławiać sobie perełki', albo jak do tej pory nie wystarczająca ilość osób po interview ich usatysfakcjonowała więc ciągną dalej..
A czy rozmowę masz też na stanowisko "Enrolment Advisor"?
Kontaktował się ze mną koleś z HR ze Stanów Zjednoczonych po tym, jak aplikowałam do nich online przez ich stronę (na inne stanowisko niż EA). Ma przyjechać pod koniec stycznia do Gdańska i rozpocząć rekrutacje na te stanowiska (wśród nich nie ma EA), a sama praca zacząć by się miała najwcześniej pod koniec lutego. Czyli rzeczywiście chyba mają obsuwę. Ale czemu wtedy nie dzwonią do ludzi, o których już wiedzą że nie chcą zatrudnić?
Kontaktował się ze mną koleś z HR ze Stanów Zjednoczonych po tym, jak aplikowałam do nich online przez ich stronę (na inne stanowisko niż EA). Ma przyjechać pod koniec stycznia do Gdańska i rozpocząć rekrutacje na te stanowiska (wśród nich nie ma EA), a sama praca zacząć by się miała najwcześniej pod koniec lutego. Czyli rzeczywiście chyba mają obsuwę. Ale czemu wtedy nie dzwonią do ludzi, o których już wiedzą że nie chcą zatrudnić?
No co Ty będzie dobrze....właśnie wróciłam z rozmowy, nie dość, że mam głos jak alkoholik i mówię przez nos z powodu grypy, to miałam jedynie 1 etap tylko po angielsku i po prostu dałam z siebie 50% -shame on me- więc do zadowolonych nie należę , oh well...chociaż tak jak mówisz , teraz tez mam czekać do końca tygodnia, wolałabym otrzymać jakąkolwiek wiadomość.niż żadną np.
Praca jak kazda inna. Jesli jestes osobą która posiada automotywacje dasz radę i będziesz zadowolony. Doceniają osoby które się starają. Jednak jeśli myślisz że wszystko będzie ci dane to raczej szukaj innej pracy. Klimat jest ok, znacznie lepszy niż w przykładowych korporacjach. Ponieważ firma się rozwija są możliwości awansu
Witajcie, ja byłam dzisiaj, atmosfera miła, panie bardzo mile ,zwłaszcza jedna, wrażenie imponujące. Wyobrażałam sobie inaczej. Pytania mnie nieco zaskoczyły, głownie dlatego,że na dotychczasowych rozmowach pojawiały się takie drętwe i zawsze to samo, jakby ktos mnie pytał wcale nie zainteresowany moja odpowiedzią. Tutaj pierwszy raz od wieków pocułam sie jak na prawdziwej rozmowie rekrutacyjnej. Niestety, mimo,że czuję że odnalzałabym się w tej pracy i,że firma byłaby ze mnie zadowolona, nie potrafiłam się " sprzedać".Trafiło to do mnie minute po tym jak opuściłam biuro. nie mam złudzeń że do mnie zadzwonią, a szkoda. Przedstawiłam rzeczy w taki sposób,że mogli uzyskac dokładnie skrzywiony obraz mojej osoby jak pracownika. Na przyszłość bynajmniej wiem, jak się zachować. Nie interesowąłm sie socjalem itd , po prostu uwielbiam angielski, pracę w firmie i rozwój osobisty, nowe wyzwania itd, a sama sobie podciełam skrzydła...:(Wiem to na pewno.good luck everyone!
Był nabór na kilka stanowisk ale do dnia dzisiejszego nic nikt nie wie.
Może ktoś słyszał kiedy mają zamiar poinformowac o rozpoczeciu pracy.
Przeszlam 3 etapy pozytywnie i caly czas czekam na odpowiedz. Od nich tylko slysze ze nadal nie maja ostatecznych decyzji.....Czy ktos ma jakies informacje????
Pozdrawiam
Może ktoś słyszał kiedy mają zamiar poinformowac o rozpoczeciu pracy.
Przeszlam 3 etapy pozytywnie i caly czas czekam na odpowiedz. Od nich tylko slysze ze nadal nie maja ostatecznych decyzji.....Czy ktos ma jakies informacje????
Pozdrawiam
o szkoleniu nic mi nie wiadomo, ktoś wcześniej tu, na forum, wspominał o Amsterdamie. Pamiętam jeszcze, że bodajże pani z HAYS wspominała, że szkolenie jest bardzo intensywne i trwa kilka tygodni.
Praca miała się teoretycznie zaczynać pod koniec lutego, ale jak tak dalej pójdzie to będzie to marzec...
Praca miała się teoretycznie zaczynać pod koniec lutego, ale jak tak dalej pójdzie to będzie to marzec...
Widocznie tak, chociaż nie wydaje mi się, żeby nas wszystkich odrzucili, z jednej strony wszystko wskazuje na to, że jednak kandydaci z 'pierwszego rzutu' się nie nadają i dlatego jeszcze szukają. Mam nadzieję, że sprawa szybko się wyjaśni, dwa tygodnie temu miałam ostatnią rozmowę i średnio bawi mnie taka niepewność.
też 2 tygodnie :)
jeśli masz pozytywny feedback po ostatniej rozmowie to rzeczywiście trzeba już tylko uzbroić się w cierpliwość, praca prawie w kieszeni! ja mam trochę gorzej, bo pomimo pozytywnej oceny po 2giej rozmowie nie miałam jeszcze 3ciej, ostatniej... zobaczymy :)
Hays też nic nie wie, babeczka obiecała mi kontakt jak tylko będzie znała jakieś konkrety od OIE... ale wciąż milczy..
jeśli masz pozytywny feedback po ostatniej rozmowie to rzeczywiście trzeba już tylko uzbroić się w cierpliwość, praca prawie w kieszeni! ja mam trochę gorzej, bo pomimo pozytywnej oceny po 2giej rozmowie nie miałam jeszcze 3ciej, ostatniej... zobaczymy :)
Hays też nic nie wie, babeczka obiecała mi kontakt jak tylko będzie znała jakieś konkrety od OIE... ale wciąż milczy..
Ogolnie to firma do bani... nie szannuja pracownikow... marne szanse na awans, podwyzke po roku ciezkiej pracy i ogolnie obiecuja gruszki, skarby i zloto a maja totalnie wylane na pracownikow...
szczerze.. wlasnie szukam nowej pracy i po roku pobytu z nimi mam szczerze dosc... najbardziej boli to ze firma ma mase problemow i nic z nimi nie robi... totalnie ma wylane na obecnych pracownikow i nic sie nie robi zeby ich utrzymac.. nastawieni sa na przemial w call center i tyle..
osobicie 45h tygodniowo bez platnych nadgodzin wyksztalconym osobom z ambicjami NIE POLECAM!
szczerze.. wlasnie szukam nowej pracy i po roku pobytu z nimi mam szczerze dosc... najbardziej boli to ze firma ma mase problemow i nic z nimi nie robi... totalnie ma wylane na obecnych pracownikow i nic sie nie robi zeby ich utrzymac.. nastawieni sa na przemial w call center i tyle..
osobicie 45h tygodniowo bez platnych nadgodzin wyksztalconym osobom z ambicjami NIE POLECAM!
Ja po trzech rozmowach dostałam telefon, że nie zostałam przyjęta. Rozmowa była komiczna, pani z Haysa jakoby przepraszała mnie w imieniu OIE że nie podali przyczyny dlaczego nie zostałam zakwalifikowana. Myślę, że to świadczy o tym jak OIE traktuje potencjalnych kandydatów.. Ostatecznie chyba cieszę się, że mnie nie przyjmą, na nich świat się nie kończy :D
A co jeśli miało się trzy rozmowy i nie dostało się informacji o nieprzyjęciu tylko mówią żeby czekać?
To znaczy, że mogę liczyć na tę pracę, ale muszę uzbroić się w cierpliwość?
A może wiadomo już, że mnie nie chcą, nic nie mówią, a ja czekam już od miesiąca.
Pewnie jest parę osób w podobnej sytuacji.
Co uważacie?
To znaczy, że mogę liczyć na tę pracę, ale muszę uzbroić się w cierpliwość?
A może wiadomo już, że mnie nie chcą, nic nie mówią, a ja czekam już od miesiąca.
Pewnie jest parę osób w podobnej sytuacji.
Co uważacie?
Nie, stwierdzilam, ze jak juz cos beda wiedziec to sami sie skontaktuja. Mysle, ze jesli do piatku sie nie odezwa to sie sama poftyguje... Na pewno potrzebowali/ potrzebuja nowych praownikow skoro zainwestowali w Haysa, ktorego uslugi sa dosyc kosztowne... Chociaz teraz juz sama nie wiem co myslec...
Hej! Do mnie dzwoniła Babka z Hays'a w zeszłym tygodniu i prosiła mnie o cierpliwość.. Trochę z tym zwlekają, a moja cierpliwość pomału już się kończy.... Ciekawe co wymaga tak dużego zastanowienia... Albo chcą zatrudnić, albo nie... Hm... Ciekawe ile ludzi potrzebują w tym rzucie.. Jakie w ogóle mieliście pytania na tych rozmowach ? Nie wiem w ogóle po co aż trzy.. No, ale nic.. Trzeba czekać...
Ja osobiście chciałam wyrazić moje zdanie na temat firmy Laureate, która kompletnie nie szanuje ludzi i jest nieodpowiedzialna.
Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda profesjonalnie i elegancko, jednak nie polecam nikomu współpracy z tak niepoważnym pracodawcą.
To jakiś absurd, żeby zapraszać ludzi na 4 etapy rekrutacji (prawie jak do FBI, rozmowy po angielsku, wideokonferencje) , stresować ich, marnować ich czas, następnie powiedzieć wybranym, że są idealni na stanowisko i otrzymują rekomendację, a następnie... kazać czekać. Okazuje się, że firma ogłasza nabór pracowników, ale nie wie czy otworzy takie stanowiska i właściwie nie zna warunków współpracy. Dziwna kolejność. Miało się wyjaśnić po kilku dniach, potem po tygodniu maximum, a w efekcie czekam już ponad miesiąc. Dostaję informację, że moja kandydatura jest na liście do zatrudnienia, ale mam uzbroić się w cierpliwość lub szukać jakiejś innej pracy w międzyczasie. Szukam, szukam, zaczęłam już jakiś czas temu, bo widzę z kim mam do czynienia, ale denerwuje mnie to, że zmarnowałam tyle czasu i poświęciłem tyle nerwów i starania.
Nie wiem ile może zabrać firmie decyzja o tym czy się kogoś zatrudni czy nie, ale najwidoczniej nasi polscy parobkowie nie są tak istotni dla wielkich amerykańskich inwestorów, więc można traktować jak pionki, popijać dalej kawkę, nie spieszyć się ... poza tym - chyba nie ta kolejność. Wypadałoby najpierw się dowiedzieć czy będzie się kogoś zatrudniało czy nie i na jakich warunkach, a dopiero potem zapraszać na tysiąc rozmów, po których każe się komuś czekać miesiącami w nadziei i radości, że ma się pracę.
Poza tym, słyszałam od kilku osób, które pracowały kiedyś w Laureate, że odeszły z powodu fikcyjności realnych możliwości awansu i rozwoju, a poza tym koordynatorzy grup cieszą się wysoką pensją, a w zamian zrzucają całe "wyrabianie limitów" (samo "wyrabianie limitów" brzmi okropnie) na swoje grupy "podwładnych" , sami nie robiąc nic. Bat nad głową , wykorzystywanie i dozgonne uwięzienie za telefonem. Tyle, że po angielsku.
Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda profesjonalnie i elegancko, jednak nie polecam nikomu współpracy z tak niepoważnym pracodawcą.
To jakiś absurd, żeby zapraszać ludzi na 4 etapy rekrutacji (prawie jak do FBI, rozmowy po angielsku, wideokonferencje) , stresować ich, marnować ich czas, następnie powiedzieć wybranym, że są idealni na stanowisko i otrzymują rekomendację, a następnie... kazać czekać. Okazuje się, że firma ogłasza nabór pracowników, ale nie wie czy otworzy takie stanowiska i właściwie nie zna warunków współpracy. Dziwna kolejność. Miało się wyjaśnić po kilku dniach, potem po tygodniu maximum, a w efekcie czekam już ponad miesiąc. Dostaję informację, że moja kandydatura jest na liście do zatrudnienia, ale mam uzbroić się w cierpliwość lub szukać jakiejś innej pracy w międzyczasie. Szukam, szukam, zaczęłam już jakiś czas temu, bo widzę z kim mam do czynienia, ale denerwuje mnie to, że zmarnowałam tyle czasu i poświęciłem tyle nerwów i starania.
Nie wiem ile może zabrać firmie decyzja o tym czy się kogoś zatrudni czy nie, ale najwidoczniej nasi polscy parobkowie nie są tak istotni dla wielkich amerykańskich inwestorów, więc można traktować jak pionki, popijać dalej kawkę, nie spieszyć się ... poza tym - chyba nie ta kolejność. Wypadałoby najpierw się dowiedzieć czy będzie się kogoś zatrudniało czy nie i na jakich warunkach, a dopiero potem zapraszać na tysiąc rozmów, po których każe się komuś czekać miesiącami w nadziei i radości, że ma się pracę.
Poza tym, słyszałam od kilku osób, które pracowały kiedyś w Laureate, że odeszły z powodu fikcyjności realnych możliwości awansu i rozwoju, a poza tym koordynatorzy grup cieszą się wysoką pensją, a w zamian zrzucają całe "wyrabianie limitów" (samo "wyrabianie limitów" brzmi okropnie) na swoje grupy "podwładnych" , sami nie robiąc nic. Bat nad głową , wykorzystywanie i dozgonne uwięzienie za telefonem. Tyle, że po angielsku.
słuchajcie znalazłam dziś znów ogłoszenie na enrolment advisora :/ masakra, nie wiem już co myśleć...
http://www.pracuj.pl/praca/enrolment-advisor-gdansk,oferta,2855816
http://www.pracuj.pl/praca/enrolment-advisor-gdansk,oferta,2855816
Słuchajcie mam pytanie. Zastanawiam się nad złożeniem aplikacji na Student Records Specialist. Czy jest to też praca typowa na telefonie? i jaki poziom angielskiego wymagają? Czy ciężko jest na rozmowach? Jestem po filologii ale przez jakiś czas nie używałem angielskiego i się zastanawiam czy sobie poradzę. Proszę o jakąś odpowiedź:) pozdr.
tu się zgadzam w 100%. Jako były pracownik mogę tylko dodać, że poczatkowo człowiekowi wydaje się, że dostał pracę życia i ma szansę rozwinąć skrzydła, ale szybko okazuje się, że to nie talent, wiedza i zaangażowanie sie liczy, tylko dobre układy z szefostwem. Jeśli się odpowiednio nie zakręcisz, to wylatujesz. Typowa korporacja.
Nie wiem do dokładnie jak jest w Reutersie ale o Laureate mogę się wypowiedzieć bo jestem byłym pracownikiem.
Pozycja EA - to typowa sprzedaż z ciągle wzrastającymi (czasem nawet o 300%) i ostatecznie nieosiągalnymi targetami....jak nie wyrobisz to wylecisz...Ludzie na floorze są naprawdę fajni, szkoda że tego samego nie można powiedzieć o menagerach. W większości (zaznaczam) przypadków są to ludzie z zewnątrz, bez przygotowania (bo to nowy "przemysł" w Polsce) z kiepskim angielskim i 0 pojęciu o zarządzaniu ludźmi :( Jeśli ktoś jest ambitny, ma swoje zdanie i mało podatny na amerykański, korporacyjny "brainwashing" to niech lepiej poszuka innego pracodawcy - jeśli to dla kogoś jedyna deska ratunku na dany moment to można się zaczepić ;)
Odnośnie innych działów (administracji i finansowy) - z tego co widzę polityka jest ta sama. Menagerowie z zewnątrz, bez pojęcia - przyjmowani po znajomości (zaczynają wkręcać swoich równie "ogarniętych"kolegów i koleżanki)....przykre i takie polskie...)
Pozycja EA - to typowa sprzedaż z ciągle wzrastającymi (czasem nawet o 300%) i ostatecznie nieosiągalnymi targetami....jak nie wyrobisz to wylecisz...Ludzie na floorze są naprawdę fajni, szkoda że tego samego nie można powiedzieć o menagerach. W większości (zaznaczam) przypadków są to ludzie z zewnątrz, bez przygotowania (bo to nowy "przemysł" w Polsce) z kiepskim angielskim i 0 pojęciu o zarządzaniu ludźmi :( Jeśli ktoś jest ambitny, ma swoje zdanie i mało podatny na amerykański, korporacyjny "brainwashing" to niech lepiej poszuka innego pracodawcy - jeśli to dla kogoś jedyna deska ratunku na dany moment to można się zaczepić ;)
Odnośnie innych działów (administracji i finansowy) - z tego co widzę polityka jest ta sama. Menagerowie z zewnątrz, bez pojęcia - przyjmowani po znajomości (zaczynają wkręcać swoich równie "ogarniętych"kolegów i koleżanki)....przykre i takie polskie...)
Dziwne, ze mailowo sie umowiles/as. Zawsze dzwonia, w tej czy innej firmie, jak chca sie na cokolwiek umawiac.
Ja jestem po rozmowie przez telefon i zaproszono mnie na rozmowe face to face. Pani mowila, ze troche im sie spieszy i ciekawa jestem ile osob chca teraz przyjąć i jak szybko.
Niestety proces rekrutacji w wielu firmach trwa czasem bardzo dlugo, ja nie mam cisnienia, ale rozumiem, ze niektorym sie spieszy i woleliby wiedziec wczesniej niz po miesiacu czy maja prace czy nie.
Ja jestem po rozmowie przez telefon i zaproszono mnie na rozmowe face to face. Pani mowila, ze troche im sie spieszy i ciekawa jestem ile osob chca teraz przyjąć i jak szybko.
Niestety proces rekrutacji w wielu firmach trwa czasem bardzo dlugo, ja nie mam cisnienia, ale rozumiem, ze niektorym sie spieszy i woleliby wiedziec wczesniej niz po miesiacu czy maja prace czy nie.
W tej firmie ciągnący się czasem kilka miesięcy proces rekrutacji to standard. Umawianie się na rozmowę i nie dzwonienie też. Bałagan jest tam straszny a HR w Polsce nie są w stanie wpłynąć na te ze Stanów (ale to już inna historia...). Jedno jest pewne, na otwarciu firma miała zatrudnić po roku około 400 os. Minęły 2 lata, a zatrudnionych jest prawie o połowę mniej niż zaczynało (z czego większa cześć byłych pracowników sama odeszła). Teraz szukają bo takiej sytuacji nie przewidzieli. A dlaczego tego nie zrobili...najlepiej przekonać się na własnej skórze.
Ogólnie OIE to dobry temat na serial ;)
Ogólnie OIE to dobry temat na serial ;)
Tak, dokładnie tak. A czego się spodziewałeś? Masz tzw call structure i jedziesz, codziennie to samo, po czasem średnio 50 razy, tyle że po angielsku i z międzynarodową klientelą... co nie raz może przyprawić o niemały ból głowy plus można zauważyć u siebie 1 objawy rasizmu.
Zanim zdecydujecie się pracować w tej czy jakiekolwiek internaszional korporacji polecam obejrzeć film-dokument. http://vod.pl/korporacja,129519,w.html
Zanim zdecydujecie się pracować w tej czy jakiekolwiek internaszional korporacji polecam obejrzeć film-dokument. http://vod.pl/korporacja,129519,w.html
Ja w zeszłym roku byłam na 3 etapach i podpisuję się pod tym co napisał WkurzonyBezrobotny. Bujali mnie 3 miesiące obiecując, że zacznę pracę od dnia x, potem przestali odbierac tel, a jak dostałam się w końcu do pani menager to powiedziała, że nikt mi nie obiecywał, że będę u nich pracować i musiała zajść pomyłka bo już przyjęli nowych pracowników. Żenada.
Wszystkim, którzy zamierzają zatrudnić się w Laureate ...
Radzę dobrze zastanowić się dwa razy.
Osobiście trzymałabym się od firmy najdalej jak to możliwe.
Jako były pracownik wiem co mówię.
Firma prezentuje się jako wspaniała organizacja zajmująca się branżą edukacyjną. W rzeczywistości pozycja Enrollment Advisor to prawie połączenie call center z milionem różnych innych obowiązków i wymagań, którym nie da się sprostać w żaden sposób. Odwala się całą robotę, łapie się studentów, zajmuje się całym tym procesem, dokumentami, mailami, formalnościami, współpracuje się z leniami ze stanów, użera się z tysiącem zadań jednocześnie.
Wymagania rosną w nieskończoność.
Na dodatek ma się targety sprzedażowe, które rosną do momentu, w którym są kompletnie nieosiągalne, więc nie dosyć że o premii można zapomnieć (a pensja jest śmieszna, jeśli mówimy o dorosłych i wykwalifikowanych ludziach) to na dodatek jest się poddanym ciągłej presji i ciosaniu kołków na głowie.
Dodam tylko, że o etyce można zapomnieć.
Pracuje się głównie z Afryką i Azją, ma się do czynienia z najbiedniejszymi krajami świata, gdzie jest problem z dostępem do pitnej wody, nie mówiąc o studiach za grube dollary. Ciężko osiągnąć cokolwiek z takim rynkiem, jednak nikt szczególnie tego nie słucha.
Nie ma sie odpowiednich narzędzi do pracy, a na zadawane wiecznie pytania dostaje się wieczny brak odpowiedzi, zbywanie, spychanie, a w zamian tylko kolejne wymogi i oczekiwania.
Jestem w stałym kontakcie z osobami, które nadal tam pracują.
Podobno jest nowy dyrektor, który nie ma pojęcia o problemach i warunkach pracy ludzi, nie jest zbyt lotny i troszke brak mu klasy, a wniósł do firmy rygor ... Ślepo wymagaj więcej.
Rozwoju się nie spodziewajcie - nie ma żadnych awansów, zmian...
Jak zasiądziesz przed telefonem, tak juz zostaniesz, robiąc to samo 100 razy dziennie.
Jeszcze za moich czasów leciało się na ilość, a nie na jakość.
Byle kto, byle by był numer, bo tego się wymaga. Nie zawsze etycznie.
Podobno teraz jest jeszcze gorzej, wole więc nie myśleć co by było, gdybym nadal musiała tam sterczeć.
Teraz już z resztą podobno zatrudniają kogo leci, bo nikt nie chce ... studentów, nastolatków, nieistotne. Kiedyś wymagania były bardzo wyśrubowane.
Radzę dobrze zastanowić się dwa razy.
Osobiście trzymałabym się od firmy najdalej jak to możliwe.
Jako były pracownik wiem co mówię.
Firma prezentuje się jako wspaniała organizacja zajmująca się branżą edukacyjną. W rzeczywistości pozycja Enrollment Advisor to prawie połączenie call center z milionem różnych innych obowiązków i wymagań, którym nie da się sprostać w żaden sposób. Odwala się całą robotę, łapie się studentów, zajmuje się całym tym procesem, dokumentami, mailami, formalnościami, współpracuje się z leniami ze stanów, użera się z tysiącem zadań jednocześnie.
Wymagania rosną w nieskończoność.
Na dodatek ma się targety sprzedażowe, które rosną do momentu, w którym są kompletnie nieosiągalne, więc nie dosyć że o premii można zapomnieć (a pensja jest śmieszna, jeśli mówimy o dorosłych i wykwalifikowanych ludziach) to na dodatek jest się poddanym ciągłej presji i ciosaniu kołków na głowie.
Dodam tylko, że o etyce można zapomnieć.
Pracuje się głównie z Afryką i Azją, ma się do czynienia z najbiedniejszymi krajami świata, gdzie jest problem z dostępem do pitnej wody, nie mówiąc o studiach za grube dollary. Ciężko osiągnąć cokolwiek z takim rynkiem, jednak nikt szczególnie tego nie słucha.
Nie ma sie odpowiednich narzędzi do pracy, a na zadawane wiecznie pytania dostaje się wieczny brak odpowiedzi, zbywanie, spychanie, a w zamian tylko kolejne wymogi i oczekiwania.
Jestem w stałym kontakcie z osobami, które nadal tam pracują.
Podobno jest nowy dyrektor, który nie ma pojęcia o problemach i warunkach pracy ludzi, nie jest zbyt lotny i troszke brak mu klasy, a wniósł do firmy rygor ... Ślepo wymagaj więcej.
Rozwoju się nie spodziewajcie - nie ma żadnych awansów, zmian...
Jak zasiądziesz przed telefonem, tak juz zostaniesz, robiąc to samo 100 razy dziennie.
Jeszcze za moich czasów leciało się na ilość, a nie na jakość.
Byle kto, byle by był numer, bo tego się wymaga. Nie zawsze etycznie.
Podobno teraz jest jeszcze gorzej, wole więc nie myśleć co by było, gdybym nadal musiała tam sterczeć.
Teraz już z resztą podobno zatrudniają kogo leci, bo nikt nie chce ... studentów, nastolatków, nieistotne. Kiedyś wymagania były bardzo wyśrubowane.
Jak widać powyzej duza czesc opini krytycznych jest pisana przez frustratow, ktorzy nie odnalezli sie w rzeczywistosci w ktorej trzeba pracowac a nie brylowac.
Ale nie kazdy jest stworzony do takiej pracy. Moze lepiej dla takich osob aby zatrudnily sie jako na pozycji organisty w kosciele lub ogrodnika.
Ale nie kazdy jest stworzony do takiej pracy. Moze lepiej dla takich osob aby zatrudnily sie jako na pozycji organisty w kosciele lub ogrodnika.
W firmie pracuje 5 msc.
Ludzie są fantastyczni, ilość pracy chyba tak jak wszędzie.
To raczej normalne, że się wymaga, inaczej firma by nie istniała.
Managment jest niezbyt doświadczony ale to wciąż nowa firma, pewnie wymaga czasu aby wyszkolić lub dobrać, wymienić kadre.
Tak samo jak powyżej uważam za żenujące płacze byłych zwolnionych pracowników a wycieczki osobiste to już tylko świadczy o poziomie tych osób.
Porównując z moją poprzednią pracą atmosfera tu jest znacznie lepsza.
Przydałby się lepszy pakiet socjalny bo istniejaca tu opieka i multisport to standart już w każdej wiekszej firmie.
Ludzie są fantastyczni, ilość pracy chyba tak jak wszędzie.
To raczej normalne, że się wymaga, inaczej firma by nie istniała.
Managment jest niezbyt doświadczony ale to wciąż nowa firma, pewnie wymaga czasu aby wyszkolić lub dobrać, wymienić kadre.
Tak samo jak powyżej uważam za żenujące płacze byłych zwolnionych pracowników a wycieczki osobiste to już tylko świadczy o poziomie tych osób.
Porównując z moją poprzednią pracą atmosfera tu jest znacznie lepsza.
Przydałby się lepszy pakiet socjalny bo istniejaca tu opieka i multisport to standart już w każdej wiekszej firmie.
Smieszna firma :) chyba cos w tym jest, ze nikt nie chce juz u nich pracowac - bylam tam na rozmowie (na rozmowach, chyba czterech ;D ) wrzesien-pazdziernik ub. r. - nie chceli mnie (no trudno - nie mam doswiadczenia w sprzedazy, wiec nie zaskoczylo mnie to jakos szczegolnie) a jakos niedawno zadzwonili do mnie z pytaniam czy chce wrocic do tych rozmow. A ja - co??? No wiec wytlumaczylam pani, ze moje doswiadczenie, ani osobowosc nie zmienily sie przez pol roku, ze jezdzilam do nich kilka razy, wiec po co mi taka strata czasu. Juz nic nie odpowiedziala, ale ewidentnie dalo sie wyczuc, ze nie pierwszy raz slyszy taka odpowiedz.
Rozbawilo mnie to.
Rozbawilo mnie to.
Hej,
Czytam i czytam i czytam i napiszę coś od siebie :) Brałem udział w 4ech rozmowach kwalifikacyjnych. Przeszedłem, w sumie, wszystkie, jednak wybrali kogoś "kosztowo efektywniejszego". Zrozumiałe, gdybym ja prowadził firmę szukałbym pracownika który spełnia warunek cost-quality ratio.
Wszystkie rozmowy były sympatyczne, dogłębne i merytoryczne. Po ostatniej rozmowie, face-to-face, zostałem poinformowany, że niestety nie dostałem się z dwóch źródeł, U.S.A oraz miejscowego. Poinformowano mnie jednak, że jak znajdzie się stanowisko które będzie odpowiadać mojemu doświadczeniu, nie zanudzi mnie i będzie zbliżone do moich oczekiwań finansowych - to oddzwonią.
-"Mhm. Jasne". Pomyslałem sobie.
Przedwczoraj zadzwonili, po 3ech miesiącach. Słuchajcie, chcieć to móc. Jest coś takiego jak KARMA w życiu, więc nie palcie mostów bo to nie ma sensu. Atmosfera w pracy będzie taka, jaką ją sami stworzycie a pieniądze będą odpowiednie do waszego doświadczenia.
Ale, co do zarobków to wiadomo że na infolinii będą zauważalnie mniejsze niż na stanowisku Customer Support Specialist, czy Course Developer. Inna odpowiedzialność, inne pieniądze.
Osobiście pracowałem w wielu branżach i mogę śmiało powiedzieć że jestem doświadczonym w boju pracownikiem, zatem widzę też, że negatywnych opinii z wyższych stanowisk raczej tu nie ma.
A żeby zdusić jakiekolwiek haterskie wypowiedzi, czy domysły - NIE. nie pracuje w OIE, nie pracowałem w OIE, ale TAK, pójdę na kolejną rozmowę, i nie załamie się jak powiedzą mi jeszcze raz nie. albo może.
Co do zarobków na w.w stanowiskach można się spokojnie spodziewać 4-5+ ręka.
Życie jest zbyt krótkie na kultywowanie w sobie złych emocji, powodzenia wszystkim szukającym zatrudnienia i pracującym w OIE.
Czytam i czytam i czytam i napiszę coś od siebie :) Brałem udział w 4ech rozmowach kwalifikacyjnych. Przeszedłem, w sumie, wszystkie, jednak wybrali kogoś "kosztowo efektywniejszego". Zrozumiałe, gdybym ja prowadził firmę szukałbym pracownika który spełnia warunek cost-quality ratio.
Wszystkie rozmowy były sympatyczne, dogłębne i merytoryczne. Po ostatniej rozmowie, face-to-face, zostałem poinformowany, że niestety nie dostałem się z dwóch źródeł, U.S.A oraz miejscowego. Poinformowano mnie jednak, że jak znajdzie się stanowisko które będzie odpowiadać mojemu doświadczeniu, nie zanudzi mnie i będzie zbliżone do moich oczekiwań finansowych - to oddzwonią.
-"Mhm. Jasne". Pomyslałem sobie.
Przedwczoraj zadzwonili, po 3ech miesiącach. Słuchajcie, chcieć to móc. Jest coś takiego jak KARMA w życiu, więc nie palcie mostów bo to nie ma sensu. Atmosfera w pracy będzie taka, jaką ją sami stworzycie a pieniądze będą odpowiednie do waszego doświadczenia.
Ale, co do zarobków to wiadomo że na infolinii będą zauważalnie mniejsze niż na stanowisku Customer Support Specialist, czy Course Developer. Inna odpowiedzialność, inne pieniądze.
Osobiście pracowałem w wielu branżach i mogę śmiało powiedzieć że jestem doświadczonym w boju pracownikiem, zatem widzę też, że negatywnych opinii z wyższych stanowisk raczej tu nie ma.
A żeby zdusić jakiekolwiek haterskie wypowiedzi, czy domysły - NIE. nie pracuje w OIE, nie pracowałem w OIE, ale TAK, pójdę na kolejną rozmowę, i nie załamie się jak powiedzą mi jeszcze raz nie. albo może.
Co do zarobków na w.w stanowiskach można się spokojnie spodziewać 4-5+ ręka.
Życie jest zbyt krótkie na kultywowanie w sobie złych emocji, powodzenia wszystkim szukającym zatrudnienia i pracującym w OIE.
Skoro już tyle tu domysłów i gdybań, to pozwolę sobie dodać coś od siebie.
Myślę, że mogę mieć coś do powiedzenia.
Dla naiwnych - nie , nie zarobicie 3,4,5 k ;) ... Zarobicie ponad 2.
O całym systemie wynagrodzeń i budowaniu motywacji już nie będę się rozpisywać, bo to temat na felieton.
Dla ambitnych - nie, nie ma możliwości awansu, rozwoju itp.
Przeciwnie, raczej tłumi się niewygodne ambicje.
Hejty dla osób krytykujących firmę są zapewne napisane przez korporacyjnych dziobaków, którzy bezmyślnie klepią codziennie, od lat to samo i nie przeszkadza im to, że firma ich nie szanuje, wykorzystuje i do tego cofają się w rozwoju. Albo już nie powiem przez kogo najprawdopodobniej.
Dla kreatywnych - nie, nie ma tu miejsca na Twoje pomysły. Lepiej jak ich nie masz.
Dla uczciwych - jeśli jesteś uczciwy, nie lubisz naciągactwa i prania mózgu, szanujesz ludzi, to niestety nie odnajdziesz się tu i wyników raczej też nie będzie. Brak wyników = brak premii i zwolnienie.
Jeśli nie lubisz fałszu ubranego w piękną amerykańską propagandę wspaniałej atmosfery i niemal dobroczynności - nic tu po Tobie!
Dla logicznie myślących - tu też się nie odnajdziecie. Sprzedawanie programu za ** ***$$$ w Etiopii wygląda dosyć niedorzecznie i jest mało wykonalne jeśli chcesz być fair , a jednak usłyszysz : "Co się z Tobą dzieje? W czym leży problem? Jak Ci pomóc? Dlaczego Twe wyniki są tak słabe?"
Niestety zarządzanie w firmie jest bardzo kiepskie. Polacy nie umieją być amerykańscy, może to i lepiej.
Jeśli natomiast nie masz szczególnie wysokich morali, jeśli robienie
codziennie tego samego, bezsensownego dziobania Ci nie przeszkadza, jeśli nie lubisz myśleć samodzielnie i racjonalnie i wystarczy Ci, że "pracować trza" - firma zaprasza!!!
Im posłuszniejszy , tym lepszy.
Tania siła robocze w Polsce. USA smile!
Z resztą wszyscy próbują się stąd wydostać, ciągle ktoś odchodzi, szczególnie najlepsi, więc obdzwaniają starych aplikantów. Poziom wymagań drastycznie spadł, biorą każdego kto potrafi mówić po angielsku (chociaż słyszałem ostatnio w kuchni jedna z nowych i woła to o pomstę do nieba). Kiedyś wymagania były wyśrubowane, teraz do drugiej części biura biorą już studentów pierwszych lat
studiów, GUANiarzy i osoby, które bardziej pasują na stragan ze skarpetami niż do pracy na amerykańskim pseudo-uni.
Jeden z drugim zapyta - Dlaczego więc nadal tam pracujesz, głupcze?!
Dlatego, że aplikując nie wiedziałem co to za bagno fałszu i obłudy.
Dlatego, że nie mogę znaleźć nic innego w tej chwili, jeśli chcę zostać w
kraju.
Dlatego, że nie jestem odpowiedzialny tylko za siebie sam.
Po prostu muszę.
Myślę, że mogę mieć coś do powiedzenia.
Dla naiwnych - nie , nie zarobicie 3,4,5 k ;) ... Zarobicie ponad 2.
O całym systemie wynagrodzeń i budowaniu motywacji już nie będę się rozpisywać, bo to temat na felieton.
Dla ambitnych - nie, nie ma możliwości awansu, rozwoju itp.
Przeciwnie, raczej tłumi się niewygodne ambicje.
Hejty dla osób krytykujących firmę są zapewne napisane przez korporacyjnych dziobaków, którzy bezmyślnie klepią codziennie, od lat to samo i nie przeszkadza im to, że firma ich nie szanuje, wykorzystuje i do tego cofają się w rozwoju. Albo już nie powiem przez kogo najprawdopodobniej.
Dla kreatywnych - nie, nie ma tu miejsca na Twoje pomysły. Lepiej jak ich nie masz.
Dla uczciwych - jeśli jesteś uczciwy, nie lubisz naciągactwa i prania mózgu, szanujesz ludzi, to niestety nie odnajdziesz się tu i wyników raczej też nie będzie. Brak wyników = brak premii i zwolnienie.
Jeśli nie lubisz fałszu ubranego w piękną amerykańską propagandę wspaniałej atmosfery i niemal dobroczynności - nic tu po Tobie!
Dla logicznie myślących - tu też się nie odnajdziecie. Sprzedawanie programu za ** ***$$$ w Etiopii wygląda dosyć niedorzecznie i jest mało wykonalne jeśli chcesz być fair , a jednak usłyszysz : "Co się z Tobą dzieje? W czym leży problem? Jak Ci pomóc? Dlaczego Twe wyniki są tak słabe?"
Niestety zarządzanie w firmie jest bardzo kiepskie. Polacy nie umieją być amerykańscy, może to i lepiej.
Jeśli natomiast nie masz szczególnie wysokich morali, jeśli robienie
codziennie tego samego, bezsensownego dziobania Ci nie przeszkadza, jeśli nie lubisz myśleć samodzielnie i racjonalnie i wystarczy Ci, że "pracować trza" - firma zaprasza!!!
Im posłuszniejszy , tym lepszy.
Tania siła robocze w Polsce. USA smile!
Z resztą wszyscy próbują się stąd wydostać, ciągle ktoś odchodzi, szczególnie najlepsi, więc obdzwaniają starych aplikantów. Poziom wymagań drastycznie spadł, biorą każdego kto potrafi mówić po angielsku (chociaż słyszałem ostatnio w kuchni jedna z nowych i woła to o pomstę do nieba). Kiedyś wymagania były wyśrubowane, teraz do drugiej części biura biorą już studentów pierwszych lat
studiów, GUANiarzy i osoby, które bardziej pasują na stragan ze skarpetami niż do pracy na amerykańskim pseudo-uni.
Jeden z drugim zapyta - Dlaczego więc nadal tam pracujesz, głupcze?!
Dlatego, że aplikując nie wiedziałem co to za bagno fałszu i obłudy.
Dlatego, że nie mogę znaleźć nic innego w tej chwili, jeśli chcę zostać w
kraju.
Dlatego, że nie jestem odpowiedzialny tylko za siebie sam.
Po prostu muszę.
Bardzo to ciekawe, że po pojawieniu się negatywnej opinii o firmie, szczególnie przez kogoś kto tam pracował/pracuje, w bardzo szybkim tempie, tego samego dnia od razu pojawia się ten sam troll , który szybko odbija piłeczkę.
Gdyby jeszcze miał coś do powiedzenia, merytorycznie ...
Ale nie - poziom wypowiedzi sprowadza się do powtarzania chyba już po raz trzeci hasła pt. "żale z d*py" lub szybkiego wysyłania autora wypowiedzi do psychiatryka, terapii. Argumenty na poziomie , doprawdy.
Ciekawe tylko dlaczego tyle ludzi popiera prawdziwe opinie o firmie, Twoich żałosnych spazmów nikt. Nie wiem czy jesteś jakimś mentalnym niewolnikiem firmy, której udało się wyprać Ci mózg korporacyjną gadką węża czy to jakieś zaplanowane działanie manipulacyjne.
Poza tym jak trollu będziesz miał dzieci, to nie będziesz mógł sobie pozwolić na odrealnione piękne "rzucam to, po co mi pensja, ruszam w świat, zmieniać swoje życie".
Spokojna Twoja gładko uczesana - wszyscy szukają innej ;)
Bo pracownika trzeba szanować. Szczególnie tych najlepszych pracowników. Mądra firma wie, że nie stać jej na rotację.
Gdyby jeszcze miał coś do powiedzenia, merytorycznie ...
Ale nie - poziom wypowiedzi sprowadza się do powtarzania chyba już po raz trzeci hasła pt. "żale z d*py" lub szybkiego wysyłania autora wypowiedzi do psychiatryka, terapii. Argumenty na poziomie , doprawdy.
Ciekawe tylko dlaczego tyle ludzi popiera prawdziwe opinie o firmie, Twoich żałosnych spazmów nikt. Nie wiem czy jesteś jakimś mentalnym niewolnikiem firmy, której udało się wyprać Ci mózg korporacyjną gadką węża czy to jakieś zaplanowane działanie manipulacyjne.
Poza tym jak trollu będziesz miał dzieci, to nie będziesz mógł sobie pozwolić na odrealnione piękne "rzucam to, po co mi pensja, ruszam w świat, zmieniać swoje życie".
Spokojna Twoja gładko uczesana - wszyscy szukają innej ;)
Bo pracownika trzeba szanować. Szczególnie tych najlepszych pracowników. Mądra firma wie, że nie stać jej na rotację.
Wszystko z tego jest prawdą. Pracowalem w firmie dwa lata i na moich oczach wyrzucano pracownikow z bardzo dobrymi wynikami bo mieli nie dosc pozytywne nastawienie. Odchodzili pracownicy z wynikami ponad 100% po tym jak firma manipulowala nimi, dawala im kary i "plany naprawcze" za to ze mieli nowatorskie podejscie. Lub wybitnie wieksze wyniki sprzedażowe niz inni.
Jak tylko zaczyna sie prace w enrolmencie to juz zaczyna sie szukanie na pracownika hakow zeby mozna bylo go zwolnic. Niektorzy pracowali po 2 tygodnie i juz dyrektor czepial sie byle czego.
Ponadto pracownik jest zachecany do szczerosci i dzielenia sie swoimi opiniami po czem te opinie sa wykorzystywane przeciw jemu/jej mimo ze zapewniano 'anonimowosc". Takie sytuacje pojawily się od sytuacji wewnątrz zespołowych do ogolnofirmowych, "na floorze". W zestawie dochodzi new-ageowskie generowanie pozytywnej energii, wielogodzinne spotkania i rasistowskie zarty niektorych z przyjezdnych pracownikow innych dzialow (hitem był ponoc "sto lat za murzynami"). Wisienka na torcie jest fakt ze dyrekcja ledwo mowi po angielsku i nie ma pojecia o specyfikacji pracy enrolmentu co widac po wielu bledach rzeczowych a za niskie wyniki spowodowane zmianami polityki firmy wini sie otwarcie rzedowych pracownikow. Dodatkowo w firmie panuje schizofrenia reklamowanych 'Sukcesow" oraz ciaglej nagonki za "zbyt niskie wyniki".
Jezeli naprawde nie jestes pod uciskiem sytuacji materialnej lub nie jestes fanem Orwellowskiego swiata to nie aplikuj do Enrolmentu. Do innych dzialow aplikuj smialo, to tak jakby pracowac w innej firmie.
Jak tylko zaczyna sie prace w enrolmencie to juz zaczyna sie szukanie na pracownika hakow zeby mozna bylo go zwolnic. Niektorzy pracowali po 2 tygodnie i juz dyrektor czepial sie byle czego.
Ponadto pracownik jest zachecany do szczerosci i dzielenia sie swoimi opiniami po czem te opinie sa wykorzystywane przeciw jemu/jej mimo ze zapewniano 'anonimowosc". Takie sytuacje pojawily się od sytuacji wewnątrz zespołowych do ogolnofirmowych, "na floorze". W zestawie dochodzi new-ageowskie generowanie pozytywnej energii, wielogodzinne spotkania i rasistowskie zarty niektorych z przyjezdnych pracownikow innych dzialow (hitem był ponoc "sto lat za murzynami"). Wisienka na torcie jest fakt ze dyrekcja ledwo mowi po angielsku i nie ma pojecia o specyfikacji pracy enrolmentu co widac po wielu bledach rzeczowych a za niskie wyniki spowodowane zmianami polityki firmy wini sie otwarcie rzedowych pracownikow. Dodatkowo w firmie panuje schizofrenia reklamowanych 'Sukcesow" oraz ciaglej nagonki za "zbyt niskie wyniki".
Jezeli naprawde nie jestes pod uciskiem sytuacji materialnej lub nie jestes fanem Orwellowskiego swiata to nie aplikuj do Enrolmentu. Do innych dzialow aplikuj smialo, to tak jakby pracowac w innej firmie.
racja. niekonczaca sie wieczna rekrutacja tylko pokazuje co tam sie dzieje. mozna na jednej lini ustawic to z transcomem a szukaja ludzi z wyksztalceniem wyzszym. w internecie widze enrollment szukaja caly czas od 4miesiecy tzn,ze niema odpowiednich kandydatow ? czy poprostu z firma jest cos nie tak ?
Rozrasta.. Haha dyrektor terrorysta i wariat.. Normalni ludzie uciekają gdzie pieprz rośnie, do tego obowiązkowe soboty i wciskanie kitu ludziom ze darmowe studia..Współczuję tym co muszą tu tyrac ze mną i nabijać sztuczne statystyki żeby władca panujący miał dobre notowania.. A najlepiej jak siedzi przy audytorach i kontroluje co ludzie mówią.. Żal.. Mam nadzieje ze znajdę nową robotę niedługo..
Z ubolewaniem czytam komentarze niewdzięcznych pracowników zacnej firmy OIE Support, którzy najwyraźniej nie zdają sobie sprawy z rzeczywistego charakteru tego zatrudnienia. Praca tutaj to przecież nie tylko wyborne zarobki przy minimalnym nakładzie sił, lecz przede wszystkim - MISJA. Konsultanci niosą kaganek oświecenia w najciemniejsze rejony świata i powinna ich z tego powodu rozpierać duma.
Poza tym, miast utyskiwać na innowacyjne metody motywacji stosowane przez Pana Dyrektora winni okazać mu wdzięczność, że tak chętnie dzieli się swym bezcennym doświadczeniem. Pan Dyrektor zastrasza bowiem podwładnych nie z powodu ułomności charakteru, a wyłącznie dla ich własnego dobra. Każdy psycholog wie, że pracownik zastraszony jest bardziej wydajny. Każdy ekspert od szkoleń przyzna, że kij w korporacji sprawdza się znacznie lepiej od marchewki. Nie wierzcie w bałamutne kłamstwo zawarte w powiedzeniu - z niewolnika nie ma pracownika. Dokładnie odwrotnie. To zastraszony niewolnik jest najlepszym pracownikiem pod słońcem! Świadczą o tym chociażby piramidy w Egipcie.
Pan Dyrektor jest oazą, w której świadomi odpowiedzialności wiążącej się z pracą w OIE konsultanci mogą zaczerpnąć z krynicy jego mądrości i dzięki temu bić rekordy enrollmentu, zgarniać premie - odczuwać radość zawodowego oraz życiowego spełnienia!
Zastanówcie się Wy, którzy lamentujecie nad tym, że Pan Dyrektor straszy Was wymówieniem - czy kiedykolwiek kogokolwiek z Was uderzył? Czy molestował seksualnie, albo okradł? No właśnie - a przecież mógł!
Jako byłemu employee OIE Support po prostu wstyd mi za tych, którzy wtykają szpilki firmie i Panu Dyrektorowi. To nie ludzie - to wilki.
Poza tym, miast utyskiwać na innowacyjne metody motywacji stosowane przez Pana Dyrektora winni okazać mu wdzięczność, że tak chętnie dzieli się swym bezcennym doświadczeniem. Pan Dyrektor zastrasza bowiem podwładnych nie z powodu ułomności charakteru, a wyłącznie dla ich własnego dobra. Każdy psycholog wie, że pracownik zastraszony jest bardziej wydajny. Każdy ekspert od szkoleń przyzna, że kij w korporacji sprawdza się znacznie lepiej od marchewki. Nie wierzcie w bałamutne kłamstwo zawarte w powiedzeniu - z niewolnika nie ma pracownika. Dokładnie odwrotnie. To zastraszony niewolnik jest najlepszym pracownikiem pod słońcem! Świadczą o tym chociażby piramidy w Egipcie.
Pan Dyrektor jest oazą, w której świadomi odpowiedzialności wiążącej się z pracą w OIE konsultanci mogą zaczerpnąć z krynicy jego mądrości i dzięki temu bić rekordy enrollmentu, zgarniać premie - odczuwać radość zawodowego oraz życiowego spełnienia!
Zastanówcie się Wy, którzy lamentujecie nad tym, że Pan Dyrektor straszy Was wymówieniem - czy kiedykolwiek kogokolwiek z Was uderzył? Czy molestował seksualnie, albo okradł? No właśnie - a przecież mógł!
Jako byłemu employee OIE Support po prostu wstyd mi za tych, którzy wtykają szpilki firmie i Panu Dyrektorowi. To nie ludzie - to wilki.
Clap clap, padłem jak czytałem , a jedna rzecz jak chcecie tam przeżyć. Bądźcie zawsze szczęśliwi i zadowoleni podczas spotkań jakiegokolwiek typu, poganiacze niewolników obserwują. Drugie to Facebooku i pewne osoby w tej firmie, które dodają wszystkich, a później monitoruja wasze zachowania. Takie małe tipsy. Wracać do sprzedawania PhD za cenę kawalerki w Polsce :-D
http://www.biznes.newseria.pl/news/doceniany_pracownik,p1102089468
Chłopie to co napisałeś powyżej, to jest mobbing murowany.
Chłopie to co napisałeś powyżej, to jest mobbing murowany.
A ja sobie tak czytam co tu piszą moi koledzy i koleżanki i słucham co opowiadają na floorze i zaczynam coraz częściej nie rozumieć o co im chodzi.
Było dobrze, robiliśmy targety, bonusy mieliśmy świetne, atmosfera była też bardzo dobra, to jakoś nikt nie miał odwagi pochwalić. Ani tutaj ani w firmie.
Teraz nastały zmiany i zrobić 150% to już trzeba się napocić (bo stówę to sporo osób wyrabia) to narzekamy na... no właśnie, na co albo na kogo. Za zmiany i wyższe wskaźniki i targety to raczej dyrektor nie odpowiada. Też ma swoje. Zmiany, o których głośno w firmie wynikaja w duzej części z nowego systemu (bez reklamowania nazwy) czy filozofii enrollowania a nie z tego, że dyrektor je sobie wymyślił. Też się łapię na tym, że jak wszyscy narzekają, to i ja. Szkoda, bo i duzo dobrych zmian wprowadzil przez ostatnie dwa lata, a teraz kilka kolejnych zmian już większości przeszkadza. A jak kiedyś było troche problemow, poszlismy do dyrektora, pogadalismy i sprawy sie wyjasnily albo niektóre w toku. Da sie? Niby dlaczego mialoby się nie dać.
A przyszlo mlodych w pytę to i problemy sie spotęgowały. My starzy czasu nie mamy, managerowie jakos tez, mlodzi olewaja robote, ale do narzekania to pierwsi. Jeden czy drugi wzial sie za pisanie na forum, a zenrollowal z 10 studentow chociaż? pięciu? Dwóch? Żenada jakaś. A zwróć uwagę to fochy strzela na cały floor i od razu na forum idzie.
Jak gadam ze znajomymi, to dopiero sie naslucham o historiach w firmach i sposobach motywowania. Jak dla mnie to mobbingu u nas nie widać. Fakt, bywalo nerwowo, bo i zmian super duzo w ostatnich kilku miesiacach - nowi ludzie, nowi managerowie, nowe zespoły, nowy system, nowe to i nowe tamto, ale to normalne w większości firm goniących za wynikiem. Duzo zmian, to i nerwy puszczaja. Szkoda, bo mozna rozmawiac zamiast teraz nagonke rozpowszechniac.
A managerowie? Tez ciekawy temat. Doswiadczenia malo (ledwo co awansowani) i sporo brakow (chęciami może nadrabiaja), naciskają i czasem nawet nie wiedzą jak wytlumaczyć logicznie, wiec i sporo nerwow przez to tez mamy, ale coz tam, ja swoje robie i przestaję narzekać. Ja tam enrolluję dalej, bo zmiany zmianami, jeszcze idzie wyrobic swoje, a kredyty też płacic trzeba.
Miłego trollowania, bo to wychodzi tu chyba najlepiej :)
Było dobrze, robiliśmy targety, bonusy mieliśmy świetne, atmosfera była też bardzo dobra, to jakoś nikt nie miał odwagi pochwalić. Ani tutaj ani w firmie.
Teraz nastały zmiany i zrobić 150% to już trzeba się napocić (bo stówę to sporo osób wyrabia) to narzekamy na... no właśnie, na co albo na kogo. Za zmiany i wyższe wskaźniki i targety to raczej dyrektor nie odpowiada. Też ma swoje. Zmiany, o których głośno w firmie wynikaja w duzej części z nowego systemu (bez reklamowania nazwy) czy filozofii enrollowania a nie z tego, że dyrektor je sobie wymyślił. Też się łapię na tym, że jak wszyscy narzekają, to i ja. Szkoda, bo i duzo dobrych zmian wprowadzil przez ostatnie dwa lata, a teraz kilka kolejnych zmian już większości przeszkadza. A jak kiedyś było troche problemow, poszlismy do dyrektora, pogadalismy i sprawy sie wyjasnily albo niektóre w toku. Da sie? Niby dlaczego mialoby się nie dać.
A przyszlo mlodych w pytę to i problemy sie spotęgowały. My starzy czasu nie mamy, managerowie jakos tez, mlodzi olewaja robote, ale do narzekania to pierwsi. Jeden czy drugi wzial sie za pisanie na forum, a zenrollowal z 10 studentow chociaż? pięciu? Dwóch? Żenada jakaś. A zwróć uwagę to fochy strzela na cały floor i od razu na forum idzie.
Jak gadam ze znajomymi, to dopiero sie naslucham o historiach w firmach i sposobach motywowania. Jak dla mnie to mobbingu u nas nie widać. Fakt, bywalo nerwowo, bo i zmian super duzo w ostatnich kilku miesiacach - nowi ludzie, nowi managerowie, nowe zespoły, nowy system, nowe to i nowe tamto, ale to normalne w większości firm goniących za wynikiem. Duzo zmian, to i nerwy puszczaja. Szkoda, bo mozna rozmawiac zamiast teraz nagonke rozpowszechniac.
A managerowie? Tez ciekawy temat. Doswiadczenia malo (ledwo co awansowani) i sporo brakow (chęciami może nadrabiaja), naciskają i czasem nawet nie wiedzą jak wytlumaczyć logicznie, wiec i sporo nerwow przez to tez mamy, ale coz tam, ja swoje robie i przestaję narzekać. Ja tam enrolluję dalej, bo zmiany zmianami, jeszcze idzie wyrobic swoje, a kredyty też płacic trzeba.
Miłego trollowania, bo to wychodzi tu chyba najlepiej :)
super teraz co? Właśnie oglądam hobbita. Wszyscy mundrzy bo dyrektora nie ma i nie ma na kogo narzekac (managerowie, hr, eaowie starzy i mlodzi, krzykacze i ci co w kącie siedzą), ale zeby ktos wzial odpowiedzialność za to co chcemy, to... ch*j... phhhhiiiii... d*pa jakas. uciekajooo po kątach. Gdzie te menedżerki co wszystko wiedzą... Wk****wia mnie to, bo narzekać to każdy potrafi, a jak trzeba wziąć się w garść to d*pa blada. I powodzenia. Biorę swój bonus, a wy spierd....jcie
I nie mam obawy pisać ponownie, bo cos mnie strzela jak widze podrzegaczy i mundrali, a nikt nie chce wziac sie za to co powinien. d*pa jakas.
Ale powiedz tylko, ze zle, to kazdy przytaknie... ehhheeem
I nie mam obawy pisać ponownie, bo cos mnie strzela jak widze podrzegaczy i mundrali, a nikt nie chce wziac sie za to co powinien. d*pa jakas.
Ale powiedz tylko, ze zle, to kazdy przytaknie... ehhheeem
A ta moja managerka, menegerka, menedzerka... Tfuuu. Sama nie wiem jak to odmieniac, bo przeciez po imieniu mi nie przechodzi... Sama slyszalam jak zmawiaja sie na czterech slabych eajow. i jeszcze cos w stylu, zeby nie bylo na nie, ale jak szlam, to udawaly, ze mnie lubia, idiotki jakies, ale coz, ja to tylko ta co one chca wywalic, wiec sobie praktykuja, bo juz nikogo sie nie boja. A ta co najdluzej, to jakas nadeta jak faw chadza...
Fakt, ruda chodzi dumna jak paw, bo się na dyrektora szykuje. Oby nie, a jedyna kumata i konkretna menager, która zawsze pomagała zaszła w ciąże i kto nas teraz poprowadzi. Szkoda, tylko ona coś robiła w tej firmie i to nie tylko dla UK, a dla wszystkich - potrafiła działać. Teraz siedzą i spiskują bo nie ma kto za pozostałych myśleć i czarnej roboty odwalać. Biada nam!
Firma nastawiona "pro pracownik", bo desperacko próbuje zatrzymać tych, którzy jeszcze zostali. Następców ludzi, którzy odeszli, nie widać. Komuś zainteresowanemu przyczynami tej sytuacji polecam lekturę postów w tym wątku.
Przez kilka lat firma żyła w naiwnym przekonaniu, że pula potencjalnych pracowników jest niewyczerpana, więc nie trzeba szczególnie dbać o ludzi już zatrudnionych. Nadeszła pora zbierania owoców takiego myślenia.
Przez kilka lat firma żyła w naiwnym przekonaniu, że pula potencjalnych pracowników jest niewyczerpana, więc nie trzeba szczególnie dbać o ludzi już zatrudnionych. Nadeszła pora zbierania owoców takiego myślenia.
Na razie jestem na drugim etapie rekrutacji, przeszłam rozmowę przez telefon i rozmowę z enrollment manager. niebawem dowiem się czy dostałam się do trzeciego etapu. Szkoda tylko że nie wyjawił ile wynosi obecnie podstawa. Powiedzieli tylko ze przy jednej sprzedaży pensja mieści się w 2gim pułapie podatkowym czyli 7000zl brutto.