Widok
Obecność ojca po porodzie
Czytałam przegląd porodówek w Trójmieście (z 2015r) i wynika z niego, że chyba we wszystkich szpitalach ojciec dziecka nie jest wpuszczany nawet na chwilę do sali po porodzie.. Sa jakieś pokoje odwiedzin!! Będę miała zaplanowaną CC i ciężko mi sobie wyobrazić 3-4 dni w szpitalu w tym systemie (przy pierwszych dwóch porodach nikt nie robił nam problemów). Czy od tego czasu coś się zmieniło?
Zaspa (2 porody) - ojciec spędza z dzieckiem i mamą ok. 2 godzin w sali poporodowej, a potem matka i dziecko trafiają na oddział. Pokoje zazwyczaj 2 osobowe, więc luzik.
I chwała za to, że ojciec nie może tam wejść. Nie wyobrażam sobie żebym sie musiała krępować przez te 3 dni, bo jakiś obcy facet całymi dniami siedzi u współlokatorki i gapi sie na moje gołe cycki przy karmieniu, jak sie przebieram itd. Tata nacieszy sie rolą w domu. Goście też zbędni. To, że mama może wyjść do sali odwiedzin to super sprawa. Jak chce to idzie jak nie to nie i nikomu nic do tego :P
Jak będziesz miała CC to od pomocy masz położną. I uwierz mi - matki po CC po 12 godzinach wstaja i same wszystko robia przy dziecku.
I chwała za to, że ojciec nie może tam wejść. Nie wyobrażam sobie żebym sie musiała krępować przez te 3 dni, bo jakiś obcy facet całymi dniami siedzi u współlokatorki i gapi sie na moje gołe cycki przy karmieniu, jak sie przebieram itd. Tata nacieszy sie rolą w domu. Goście też zbędni. To, że mama może wyjść do sali odwiedzin to super sprawa. Jak chce to idzie jak nie to nie i nikomu nic do tego :P
Jak będziesz miała CC to od pomocy masz położną. I uwierz mi - matki po CC po 12 godzinach wstaja i same wszystko robia przy dziecku.
Jak rodziłam pierwsze dziecko za granicą, to przychodził do mnie kto chciał i jakoś nikt nie bał się zarazków, a intymność zapewniały mi kotary., które sobie zasuwałam, jak mi się podobało. Nawet nie pamiętałam, kto obok leży. Pamiętam, że ojciec (i często matka) byli oddzieleni od dziecka za czasów komuny i myślałam, że to się też powoli zmienia. A pomocy przy dziecku mi nie potrzeba :-) Ania
Polozne niby pomagają ale wszystko kwestia na jaką zmianę się trafi, nie zawsze jest kolorowo. Nie zawsze jest opcja wynająć pokoj. Ja mialam CC na Klinicznej, mimo że szpital jest odpychający wizualnie to zdecydowały u mnie czynniki:
1) po CC trzymają najkrócej z gdańskich szpitali, 48h i do domu
2) obecnosc ojca po cc
Mąż siedział ze mną ile chciał, u dziewczyn z którymi dzieliłam pokój podobnie. Zadna nie miała nic przeciwko. Mimo że dobrze zniosłam zabieg to obecność męża mi dużo pomagała, jakos lżej z tym wszystkim mi było :)
1) po CC trzymają najkrócej z gdańskich szpitali, 48h i do domu
2) obecnosc ojca po cc
Mąż siedział ze mną ile chciał, u dziewczyn z którymi dzieliłam pokój podobnie. Zadna nie miała nic przeciwko. Mimo że dobrze zniosłam zabieg to obecność męża mi dużo pomagała, jakos lżej z tym wszystkim mi było :)
To nie dla Waszej wygody albo zdrowia dziecka izoluje się ojców. Chodzi wyłącznie o wygodę personelu. Kiedyś ojciec podczas porodu to była fanaberia. Na każdym innym oddziale są godziny odwiedzin, skoro można przyjść na godzinę do kaszlącego i ledwie żywego dziadka albo dwumiesięcznego chorego niemowlaka, to na pewno godzina ojca w sali nie zagrozi życiu noworodków. A na pewno pomoże psychice matki. Wystarczy odrobina dobrej woli z każdej strony.
Niestety możliwość skorzystania z 1-osobowej sali w gdańskich szpitalach graniczy z cudem, żadna z moich koleżanek nie trafia na wolna sale.
Jeśli zaś chodzi o "zarazki" przynoszone przez ojca dziecka to macie lekka paranoje, przecież wy macie je na sobie po spotkaniu z mężem, poza tym przecież i tak w 3 dobie dziecko idzie do domu, w którym tez jest ojciec i wszystkie jego rzeczy, no chyba, ze wracacie z dzieckiem do izolatki i przez najbliższe miesiące siedzicie tam z nim i nigdzie nie wychodzicie, bo każdorazowy Wasz kontakt z innymi naraża dziecko na mniejsza lub większa liczbę owych "zarazków"
Jeśli zaś chodzi o "zarazki" przynoszone przez ojca dziecka to macie lekka paranoje, przecież wy macie je na sobie po spotkaniu z mężem, poza tym przecież i tak w 3 dobie dziecko idzie do domu, w którym tez jest ojciec i wszystkie jego rzeczy, no chyba, ze wracacie z dzieckiem do izolatki i przez najbliższe miesiące siedzicie tam z nim i nigdzie nie wychodzicie, bo każdorazowy Wasz kontakt z innymi naraża dziecko na mniejsza lub większa liczbę owych "zarazków"
Ja rodziłam na zaspie przez cc w 2015roku i maż był ze mną od godziny 14 do 19 większa część czasu trzymał małego na rekach, położne starały się kłaść Panie po 1 w sali i dzięki temu mężowie mogli troszkę dłużej z nimi przebywać, oficjalnie mąż może wnieść rzeczy na sale i ewentualnie z 15 min posiedzieć.
Miałam nagłe cc na zaspie 2 miesiace temu. Po operacji pozwolono mężowi na chwilę do mnie wejść (dziecka mi nie dano), ale obok leżała dziewczyna też po cc i jej córeczka leżała na jej nagich piersiach, a kotara nie wszystko zasłaniała, bo monitory, kroplówki blokowały... Po 12 godzinach kazano mi iść pod prysznic i następnego dnia dano mi dziecko. I normalnie wszystko robiłam przy dziecku. A skoro pod prysznic doszłam to do sali odwiedzin też dałam radę. Gdyby do mojej sąsiadki z sali codziennie przychodził mąż nie czułabym się komfortowo - nie tylko przez nagą pierś, którą karmiłam dziecko, ale też przez litry krwi wylewające się co chwilę z majtek, bo podkłady poporodowe nie nadążały zbierać. Do tego poplamiona krwią pościel, resztki obiadu na talerzu i inne cuda - no byłoby mi wstyd pewnie przed własnym ężem, a co dopiero przed cudzym. Polecam odwiedziny przed południem, albo wieczorem, po południu w sali odwiedzin są całe pielgrzymki... Ciocie, babcie, dziadkowie, biegające dzieci. Masakra.