Widok
Powrót do pracy - w teorii i w praktyce
Po jakim czasie od porodu wracałyście do pracy?
Ostatnio rozmawiałam z p. psycholog i generalnie uważa, że dla dziecka niekorzystne jest wysyłanie go do przedszkola na "cały dzień" przed 4tym rokiem życia, od 3 lat uważa, że można oddać, ale jedynie na pare godzin.
Z jednej strony nie wyobrażam sobie siedzenia przez kolejne 2,5 roku w domu. Myślałam, żeby od 3 lat zacząć małą oddawać na te pare godzin. Z jednej strony szukam ofert pracy, bo jestem po studiach, lata lecą, a nie mam żadnego doświadczenia zawodowego i jeśli jak najszybciej go nie zdobędę, to z każdym rokiem będzie coraz ciężej,a z drugiej strony nie wyobrażam sobie oddać małej pod opiekę obcej osoby... :((
Jak sobie radzicie/ poradziłyście z tą całą sytuacją? Jak dzieci takie "rozstanie" przeżyły?
Ostatnio rozmawiałam z p. psycholog i generalnie uważa, że dla dziecka niekorzystne jest wysyłanie go do przedszkola na "cały dzień" przed 4tym rokiem życia, od 3 lat uważa, że można oddać, ale jedynie na pare godzin.
Z jednej strony nie wyobrażam sobie siedzenia przez kolejne 2,5 roku w domu. Myślałam, żeby od 3 lat zacząć małą oddawać na te pare godzin. Z jednej strony szukam ofert pracy, bo jestem po studiach, lata lecą, a nie mam żadnego doświadczenia zawodowego i jeśli jak najszybciej go nie zdobędę, to z każdym rokiem będzie coraz ciężej,a z drugiej strony nie wyobrażam sobie oddać małej pod opiekę obcej osoby... :((
Jak sobie radzicie/ poradziłyście z tą całą sytuacją? Jak dzieci takie "rozstanie" przeżyły?
Ja mialam nieco inna sytuacje. Pracowalam do konca ciazy, i natychmiast po urodzeniu synka. Ale to byla praca glownie w domu, tylko wyjscia na poczte, czy odbior towaru. w domu byla niania, w zasadzie razem bylysmy w domu. Nie rozstawalismy sie na dlugo (jego spacerki lub moje wspomniane zajecia). Gdy synek mial niecale poltora roku wyjechalismy na troche do Warszawy i to zakonczylo moja prace. Zarobki meza wystarczaly juz na wygodne zycie, bez mojej pracy. I tak jest do dzis.
Ale zaczynam sie juz czuc glupio nic wielkiego nie robiac i przymierzam sie do powrotu do pracy, tylko w firmie meza.
Synek chodzi do przedszkola, jak kazde dziecko, od 3 lat. Nikomu nie dziala ani nie dzieje sie krzywda. My widzimy same pozytywne strony tej sytuacji. Najpierw byl w przedszkolu ok 5 godzin, teraz 8 to standard. zapisany jest na 9 godzin gdyby cos wypadlo.
Ale zaczynam sie juz czuc glupio nic wielkiego nie robiac i przymierzam sie do powrotu do pracy, tylko w firmie meza.
Synek chodzi do przedszkola, jak kazde dziecko, od 3 lat. Nikomu nie dziala ani nie dzieje sie krzywda. My widzimy same pozytywne strony tej sytuacji. Najpierw byl w przedszkolu ok 5 godzin, teraz 8 to standard. zapisany jest na 9 godzin gdyby cos wypadlo.
też pracowałam jeszcze w dzień porodu i dwa tygodnie po nim pozniej również wróciłam do pracy - ale to były i są zresztą do tej pory - korepetycje, więc wiadomo że jest to praca głównie w domu, i nie 8 godzin pod rząd. Zresztą z małą był wtedy tata, kończył doktorat, więc z opieką nie było problemu.
ja tego tak nie rozpatruję i nie roztrząsam. myślę, że jest bardzo silna presja w społeczeństwie, żeby być z dzieckiem do 3rż. Ok jeśli matce to odpowiada, ale myślę, że nic się dziecku nie stanbie jak będzie w żłobku lub przedszkolu - mnóstwo ludzi było i funkcjonują normalnie. Wracam do pracy po urlopie macierzyńskim, malutki idzie do złobka, choć chyba nie od razu, bo się nie dostanie, najpierw zostanie trochę z teściami i poczekamy na miejsce w żłobku.
wróciłam do pracy jak syn miał 10 m-cy - uważam że wielka krzywda mu się nie stała ( był z nianią) , ja nie straciłam pracy , nie zasiedziałam się w domu a i dla mojego zdrowia psychicznego wyszło to na dobre ...:-)
widzę same plusy powrotu no ale są też osoby , które mogą siedzieć w domu i 6 lat więc i tak bywa ...
widzę same plusy powrotu no ale są też osoby , które mogą siedzieć w domu i 6 lat więc i tak bywa ...
My ustalilismy z mężem że do roczku posiedzę w domu z synkiem, a później wracam do racy - w sumie mogłabym dłużej (policzyliśmy, że bez stresu mogłabym ponad 2 lata siedzieć z dzieckiem i starczyłoby nam na wszystko) ale nie chcę - mąż wie jak bardzo liczy się dla mnie rozwój zawodowy; bardzo żle bym się czuła jakbym nie mogła pracować;
A ja uważam, że jak kogoś stać na to aby jeden rodzic był z dzieckiem w domu to nie powinno się na siłę szukać zajęć...Pierwsze lata dziecka (choćby te wspomniane 3) są bardzo ważne i to że piszecie że nie dzieje sie krzywda dziecku to chyba nie do końca jest prawdą a fantastycznym usprawiedliwieniem...Nikt nie jest w stanie stwierdzic czy dziecku nie dzieje się krzywda emocjonalna, to ono samo stwierdzi za dwadziesciaparę lat ;)
Ja wróciłam do pracy gdy synek mial 14 miesięcy, pracowałam 7 miesięcy i poszłam na wychowawczy. Nie potrafiłam pogodzić 8-godzinnego systemu pracy z wychowaniem dziecka -tak jak bym sobie tego życzyła oraz sprawami w domu. Jest to nierealne i moim zdaniem mówienie, że w weekend ma sie czas dla dziecka jest bzdurą, bo w weekend nadrabia sie wszelkie zaległosci domowe, porządkowe itp z całego tygodnia, a dziecko zawsze schodzi na drugi plan ;), no chyba ze bałagan nikomu nie przeszkadza... MOje dziecko spędzało czas z tatą i babcią, którzy pomagali jak mogli w ogarnięciu wszystkiego ale ja po poworcie do domu i tak musiałam zając się kilkoma rzeczami, więc brakowało mi czasu dla synka ... No ale są mamy którym wystarcza 30 minutowe zajęcie sie dzieckiem i są już spełnione...
Niestety, w naszym kraju nie da sie pogodzić macierzynstwa ze zrealizowaniem zawodowym, aby nie odbiło się to czyimś kosztem ;), zawsze jest coś za coś...Ja po studiach nie zdązyłam zdobyć doświadczenia. Mam nadzieje, że kurs który mam zamiasr zrobić rok po urodzeniu drugiego dziecka stworzy mi jeszcze jakąś możliwość dostania pracy w zawodzie...Jeśli nie to zapewne poświęce się dzieciom a potem jako 30, 30-sto parolatka zacznę szukać czegoś w czym sie odnajdę i zrealizuję...
Moj synek pojdzie do pzredszkola za rok...Bedzie miał wtedy 3,5roku i na pocztaku pojdzie na 4 godzinki. NIe żałuję tego czasu spędzonego z nim bo widzę ile mu daje moja obecność, za to żałuję tych 7 miesięcy gdy nmusiałam go zostawiać na 8 godzin dziennie (na szczęscie moja mama cudnie mnie zastępowała )
Ja wróciłam do pracy gdy synek mial 14 miesięcy, pracowałam 7 miesięcy i poszłam na wychowawczy. Nie potrafiłam pogodzić 8-godzinnego systemu pracy z wychowaniem dziecka -tak jak bym sobie tego życzyła oraz sprawami w domu. Jest to nierealne i moim zdaniem mówienie, że w weekend ma sie czas dla dziecka jest bzdurą, bo w weekend nadrabia sie wszelkie zaległosci domowe, porządkowe itp z całego tygodnia, a dziecko zawsze schodzi na drugi plan ;), no chyba ze bałagan nikomu nie przeszkadza... MOje dziecko spędzało czas z tatą i babcią, którzy pomagali jak mogli w ogarnięciu wszystkiego ale ja po poworcie do domu i tak musiałam zając się kilkoma rzeczami, więc brakowało mi czasu dla synka ... No ale są mamy którym wystarcza 30 minutowe zajęcie sie dzieckiem i są już spełnione...
Niestety, w naszym kraju nie da sie pogodzić macierzynstwa ze zrealizowaniem zawodowym, aby nie odbiło się to czyimś kosztem ;), zawsze jest coś za coś...Ja po studiach nie zdązyłam zdobyć doświadczenia. Mam nadzieje, że kurs który mam zamiasr zrobić rok po urodzeniu drugiego dziecka stworzy mi jeszcze jakąś możliwość dostania pracy w zawodzie...Jeśli nie to zapewne poświęce się dzieciom a potem jako 30, 30-sto parolatka zacznę szukać czegoś w czym sie odnajdę i zrealizuję...
Moj synek pojdzie do pzredszkola za rok...Bedzie miał wtedy 3,5roku i na pocztaku pojdzie na 4 godzinki. NIe żałuję tego czasu spędzonego z nim bo widzę ile mu daje moja obecność, za to żałuję tych 7 miesięcy gdy nmusiałam go zostawiać na 8 godzin dziennie (na szczęscie moja mama cudnie mnie zastępowała )
Jak ja się cieszę że będę mogla te swoje raporty pisać z domku :) Do pracy będę jeździła 2-3 razy w tyg na 3-4 godziny :)
ja nie uważam że to jest fantastyczne wytłumaczenie... sama chodziłąm do przedszkola i nie wydaje mi się żeby ten fakt rzutował na moje życie i stan emocjonalny. Nie uważam się też za matkę, której wystarcza 30minut zajmowania się dzieckiem. Powrót do pracy na pewno będzie trudny,napewno będę teskniłą za Kubusiem, bo już teraz ciężko mi go z kimś zostawić nawet na godzinkę, ale ja bez mojej pracy nie umiem żyć. Poza tym po to pracowałam kilka lat na swoją pozycję, żeby mieć gdzie wrócić. No ale ja nie pracuję 8 godzin dziennie,więc łątwiej mi to zorganizować. Jedank gdybym pracowała w normalnym systemie pomyślałabym chociaż o połowie etatu. Nie wyobrażam sobie siedzieć tylko w domku z dzieckiem - już teraz po 3 miesiącach mam wrażenie czsaami że potrafię tylko powiedzieć "gu" i "ga":))
czasem nam się tylko wydaje, że coś nie ma wpływu, a niestety gdzieś głęboko w psychice rózne rzeczy mamy wpisane.
dla takiego szkraba przedszkole to ogromna zmiana, może wręcz szok, potem pewnie fajne doświadczenie.
ja sie zgadzam z modliszką. gdybym mogła zostałabym z moim Skarbem, ale niestety, za coś żyć trzeba i krew mnie zalewa, a serce pęka na myśl o zostawieniu maluszka jak bedzie miał zaledwie 8 m-cy. wracam dlatego na pół etatu, bo póki co inaczej tego nie widzę.
dla takiego szkraba przedszkole to ogromna zmiana, może wręcz szok, potem pewnie fajne doświadczenie.
ja sie zgadzam z modliszką. gdybym mogła zostałabym z moim Skarbem, ale niestety, za coś żyć trzeba i krew mnie zalewa, a serce pęka na myśl o zostawieniu maluszka jak bedzie miał zaledwie 8 m-cy. wracam dlatego na pół etatu, bo póki co inaczej tego nie widzę.
"Nikt tak nie docenia geniuszu zawartego w twoich słowach jak twój pies."
Christopher Morley
Christopher Morley
Oczywiście, jak kobieta chce iść dopracy to odrazu jest złą matką.
Nie rozumiem takiego zaściankowego myslenia.
Kobieta rodząc dziecko nie przestaje być normalnym człowiekiem, nie jest tylko i wyłącznie matką. I to że chce iść do pracy, nie chce karmić piersią, ma ochotę czasem hgdzieś wyjść i zostawić dziecko z kimś innym, ma chęć odpocząć od dziecka, czasem ma wszystkiego dość, nie sprawia że jest gorszą matką od tej która siedzi z dzieckiem 24h/7.
Żeby było jasne-nie piętnuje i nie krytykuje mam, które pragną być z Maluchem w domu, ale różni sa ludzie, różne potrzeby.
Nie rozumiem takiego zaściankowego myslenia.
Kobieta rodząc dziecko nie przestaje być normalnym człowiekiem, nie jest tylko i wyłącznie matką. I to że chce iść do pracy, nie chce karmić piersią, ma ochotę czasem hgdzieś wyjść i zostawić dziecko z kimś innym, ma chęć odpocząć od dziecka, czasem ma wszystkiego dość, nie sprawia że jest gorszą matką od tej która siedzi z dzieckiem 24h/7.
Żeby było jasne-nie piętnuje i nie krytykuje mam, które pragną być z Maluchem w domu, ale różni sa ludzie, różne potrzeby.
Modliszko poniewaz mnie cytowalas, wiec Ci odpowiem.
Nie wiem co to 8-godzinny dzien pracy, jak pisalam pracowalam w domu (widzielismy sie z dzieckiem non stop), a czas poswiecony na pojscie na poczte (5 minut drogi) nie uwazam za robienie krzywdy dziecku... a jesli Ty uwazasz to chyba masz jakis problem.
Do tego od dawna nie pracuje... a dziecko chodzi do przedszkola bo to bardzo wazny dla niego etap. Wreszcie uczy sie zyc w spoleczenstwie, z rowiesnikami. I widzimy duze postepy.
O weekendzie pisalam o mamach pracujacych, bo nie uwazam za wyrodna matke, ktora musi pracowac. Przesadzasz strasznie.
Jak ja nie musze to bede wszystkich innych obrazac, bo mam fajnie i wygodnie. Nie rozumiem takiego myslenia.
Ja w weekendy nie sprzatam, u nas zawsze weekendy sa rodzinne. Sprzatam codziennie, plus w piatki pani sprzatajaca. I mam czas dla dziecka i ja i maz...
Nie wiem co to 8-godzinny dzien pracy, jak pisalam pracowalam w domu (widzielismy sie z dzieckiem non stop), a czas poswiecony na pojscie na poczte (5 minut drogi) nie uwazam za robienie krzywdy dziecku... a jesli Ty uwazasz to chyba masz jakis problem.
Do tego od dawna nie pracuje... a dziecko chodzi do przedszkola bo to bardzo wazny dla niego etap. Wreszcie uczy sie zyc w spoleczenstwie, z rowiesnikami. I widzimy duze postepy.
O weekendzie pisalam o mamach pracujacych, bo nie uwazam za wyrodna matke, ktora musi pracowac. Przesadzasz strasznie.
Jak ja nie musze to bede wszystkich innych obrazac, bo mam fajnie i wygodnie. Nie rozumiem takiego myslenia.
Ja w weekendy nie sprzatam, u nas zawsze weekendy sa rodzinne. Sprzatam codziennie, plus w piatki pani sprzatajaca. I mam czas dla dziecka i ja i maz...
Ja planuje zostac w domu przez rok czasu. Dla mnie kariera do tej pory byla na pierwszym miejscu i zaszlam dosc daleko.. Dlatego nie wiem do konca jak sobie poradze bez pracy i bez niezaleznosci finansowej, do ktorej jestem przyzwyczajona praktycznie od 18tego roku zycia... Z drugiej strony nie mam juz takiego parcia ambicjonalnego jakie mialam np 5 lat temu, zeby brnac jeszcze wyzej, zarabiac jeszcze wiecej... I tak sobie czasem mysle, zeby moze pomyslec o czyms na wlasny rachunek przez ten rok jaki spedze w domu... Nie mam ambicji zarabiania milionow, ot tyle zeby wystarczylo na moje wlasne potrzeby i na jakies fajne wakacje raz w roku...
Mi sie wydaje, ze jesli tylko jest taka mozliwosc to bezcenne jest kiedy mozna zostac z dzieckiem w domu w tych pierwszych latach. Dla dziecka nie ma znaczenia, ze na koncie jest wiecej pieniedzy i mozna kupic nowy samochod. Dla dziecka jest istotne, ze ma przy sobie kochajaca mame (albo tate), ktora ma czas i enegrie dla niego... rodzice ktorzy sa razem szczesliwi i nie kloca sie o pieniadze... To jest tak naprawde najwazniejsze i nie wazne ile wydamy na wozek i urzadzenie pokoiku dla dziecka... Zapewnienie mu szczesliwego dziecinstwa i pieknych wspomnien kosztuje duzo, duzo wiecej...
Mi sie wydaje, ze jesli tylko jest taka mozliwosc to bezcenne jest kiedy mozna zostac z dzieckiem w domu w tych pierwszych latach. Dla dziecka nie ma znaczenia, ze na koncie jest wiecej pieniedzy i mozna kupic nowy samochod. Dla dziecka jest istotne, ze ma przy sobie kochajaca mame (albo tate), ktora ma czas i enegrie dla niego... rodzice ktorzy sa razem szczesliwi i nie kloca sie o pieniadze... To jest tak naprawde najwazniejsze i nie wazne ile wydamy na wozek i urzadzenie pokoiku dla dziecka... Zapewnienie mu szczesliwego dziecinstwa i pieknych wspomnien kosztuje duzo, duzo wiecej...
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
U mnie powrót do pracy po macierzyńskim do pracy nie sprawdził się, bo ówczesną pracę straciłam. Bylam ciągle przemęczona, bo do roku karmiłam nocami, zła, nerwowa. Pracodawca lubił trzymać po godzinach, także często zgrzyty były. Także jak możesz, 1,5 roku posiedź z dzieckiem w domku jak masz możliwość. Ja miałam od początku opiekunki, żłobek u nas nie sprawdził się - dziecko non stop chore i wymęczone.
Cokolwiek w życiu robisz, nie ma większego znaczenia. Ale ważne jest, żeby to robić
Ja chciałam siedzieć z dzieckiem do roku natomoast sytuacja finansowa zmusiła mnie do powrotu do pracy tuż po macierzyńskim. Narazie nie załuje opiekunke mam super, troche oddechu od dziecka tez się przyda :) Najgorzej jest po weekendzie jak spedzasz z dzieciem 24 godziny to strasznie nie chce ci się isc do pray w poniedziałek :( tylko być z nim.... no ale cuż takie życie
white_rabbit
chyba za bardzo moją wypowiedź wziełaś do siebie, bo ja chyba jasno przedstawiłam sytuację pracy w trybie całoetatowym a skoro Ciebie on nie dotyczy to po co sie pieklisz...
System 8 godzinnego systemu pracy to wyjście z domu ok godz 7 i powrót ok 16-17. Jak dla mnie to było zbyt długo i cały czas tęskniłam za synkiem...
Nie uważam, że rezygnacja z ambicji zawodowych przez 3 lata to zachowanie zaściankowe a pełne milosci poświeceniu najwazniejszej wartości w zyciu-czyli dziecku. Nie mówie, że mama powinna siedziec z dzieckiem aż pojdzie do szkoły, przedszkkola też są wazne dla prawidłowego i lepszego rozowuju dziecka... Przedstawiam sytuacje pozostawienia dziecka kilkumiesięcznego na ok 9, czasami 10 godzin dziennie, co sama zroabiłam i czego potem żałowałam. To są moje odczucia i proszę ich nie krytykować. Raczej nie jestem zaniedbaną matką polką bo siedzę z dzieckim w domu , nie mówie tylko "gu i ga" bo to że sprowadzamy sie do takiego poziomu to tylko jest nasza wina a nie wina pojawienia sie dziecka w domu ;)...
Jesli będe miała możliwość pracy na pół etatu i podobnie jak moja kolezanka w godz. od 18-22 bądz tylko w weekendy, lub w domu to wróce do pracy zaraz po macierzynskim. Na więcej godzin dziennie nie zamierzam zostawić drugiego dziecka do wieku przedszkolnego no chyba, że moja sytuacja tak diametralnie sie zmieni że będę musiala pracowac na utrzymanie rodziny-to juz calkowicie inna sprawa, oby nitk w takiej nie musiał sie znaleźć
chyba za bardzo moją wypowiedź wziełaś do siebie, bo ja chyba jasno przedstawiłam sytuację pracy w trybie całoetatowym a skoro Ciebie on nie dotyczy to po co sie pieklisz...
System 8 godzinnego systemu pracy to wyjście z domu ok godz 7 i powrót ok 16-17. Jak dla mnie to było zbyt długo i cały czas tęskniłam za synkiem...
Nie uważam, że rezygnacja z ambicji zawodowych przez 3 lata to zachowanie zaściankowe a pełne milosci poświeceniu najwazniejszej wartości w zyciu-czyli dziecku. Nie mówie, że mama powinna siedziec z dzieckiem aż pojdzie do szkoły, przedszkkola też są wazne dla prawidłowego i lepszego rozowuju dziecka... Przedstawiam sytuacje pozostawienia dziecka kilkumiesięcznego na ok 9, czasami 10 godzin dziennie, co sama zroabiłam i czego potem żałowałam. To są moje odczucia i proszę ich nie krytykować. Raczej nie jestem zaniedbaną matką polką bo siedzę z dzieckim w domu , nie mówie tylko "gu i ga" bo to że sprowadzamy sie do takiego poziomu to tylko jest nasza wina a nie wina pojawienia sie dziecka w domu ;)...
Jesli będe miała możliwość pracy na pół etatu i podobnie jak moja kolezanka w godz. od 18-22 bądz tylko w weekendy, lub w domu to wróce do pracy zaraz po macierzynskim. Na więcej godzin dziennie nie zamierzam zostawić drugiego dziecka do wieku przedszkolnego no chyba, że moja sytuacja tak diametralnie sie zmieni że będę musiala pracowac na utrzymanie rodziny-to juz calkowicie inna sprawa, oby nitk w takiej nie musiał sie znaleźć
To ja napisze cos od siebie, bo bylam poniekad w podobnej sytuacji.
Przed ciaza nie pracowalam, majac juz Malego konczylam studia. Prace zaczelam prawie miesiac temu (Maly mial wowczas 13 miesiecy). Udalo mi sie znalezc prace, szukalam prawie pol roku. Maluszek na razie jest z opiekunka, ktora uwielbia, a niedlugo bedzie w domu z dziadkiem.
I oboje z mezem stwierdzilismy, ze mimo tego, ze z dziadkiem moglby siedziec do pelnoletnosci ;) do przedszkola na pewno pojdzie. Ja sama do przedszkola chodzilam (a wczesniej bylam z opiekunka, bo tam, gdzie mieszkalismy, nie bylo zlobka), maz dla odmiany poszedl dopiero do szkoly. I to jemu wlasnie najbardziej zalezy na tym, zeby dziecko poszlo do przedszkola. Sam bardzo zaluje, ze tam nie chodzil.
Przed ciaza nie pracowalam, majac juz Malego konczylam studia. Prace zaczelam prawie miesiac temu (Maly mial wowczas 13 miesiecy). Udalo mi sie znalezc prace, szukalam prawie pol roku. Maluszek na razie jest z opiekunka, ktora uwielbia, a niedlugo bedzie w domu z dziadkiem.
I oboje z mezem stwierdzilismy, ze mimo tego, ze z dziadkiem moglby siedziec do pelnoletnosci ;) do przedszkola na pewno pojdzie. Ja sama do przedszkola chodzilam (a wczesniej bylam z opiekunka, bo tam, gdzie mieszkalismy, nie bylo zlobka), maz dla odmiany poszedl dopiero do szkoly. I to jemu wlasnie najbardziej zalezy na tym, zeby dziecko poszlo do przedszkola. Sam bardzo zaluje, ze tam nie chodzil.
i jeszcze jedno ;)
w tej chwili zostaniesz z dzieckiem, a gdy dziecko sie usamodzielni i w koncu pojdzie do przedszkola, Ty zostaniesz z niczym.
Ja nie potrafie w domu siedziec, potrzebuje zmian, potrzebuje tego, zeby sie wokol mnie cos dzialo. Mialam swiadomosc tego, ze z kazdym dniem coraz trudniej bedzie mi znalezc prace.
Inaczej jest w sytuacji, gdy mozna pojsc na wychowawczy i ma sie po nim dokad wrocic. A inaczej, gdy nie ma sie zadnych perspektyw, a wrecz z kazdym dniem bedzie coraz trudniej zadbac o wlasny rozwoj. Niestety.
Pracuje na pelnym etacie, w domu mam porzadek. W weekend owszem, sprzatamy, ale wykorzystujemy na to czas drzemki Malego (spokojnie wystarcza na dokladne sprzatniecie domu, poprasowanie). Wszystko da sie pogodzic, wystarczy dobrze sobie zorganizowac czas. I zdecydowanie spedzam z dzieckiem wiecej czasu niz 30 min dziennie (to tak uprzedzajac komentarze ;)).
w tej chwili zostaniesz z dzieckiem, a gdy dziecko sie usamodzielni i w koncu pojdzie do przedszkola, Ty zostaniesz z niczym.
Ja nie potrafie w domu siedziec, potrzebuje zmian, potrzebuje tego, zeby sie wokol mnie cos dzialo. Mialam swiadomosc tego, ze z kazdym dniem coraz trudniej bedzie mi znalezc prace.
Inaczej jest w sytuacji, gdy mozna pojsc na wychowawczy i ma sie po nim dokad wrocic. A inaczej, gdy nie ma sie zadnych perspektyw, a wrecz z kazdym dniem bedzie coraz trudniej zadbac o wlasny rozwoj. Niestety.
Pracuje na pelnym etacie, w domu mam porzadek. W weekend owszem, sprzatamy, ale wykorzystujemy na to czas drzemki Malego (spokojnie wystarcza na dokladne sprzatniecie domu, poprasowanie). Wszystko da sie pogodzic, wystarczy dobrze sobie zorganizowac czas. I zdecydowanie spedzam z dzieckiem wiecej czasu niz 30 min dziennie (to tak uprzedzajac komentarze ;)).
Nie zgadzam się, że zostaję z niczym-mam czas na pracę przez kolejne 30 lat a moje dziecko już nigdy nie powroci do etapu niemowlęcego i pierwszych lat zycia-które są najważniejsze... Cóż, widocznie każdy ma inne priorytety. Mi zależy na tym aby dziecko miało mamę ( może byc też tata)chociaż pzrez pewien czas swojego rozwoju na wyłączoność, aby czuło się bezpieczne,itd itp...Nie każdy musi to rozumieć...i nie każdy chyba rozumie...Widocznie teraz posiada się dziecko po to tylko aby je mieć ;)
Nie posiadam dziecka tylko po to, aby je miec. Nie mozesz mierzyc wszystkich jedna miara, bo tak Ci wygodnie. Krzywdzisz w ten sposob wiele osob. Szczerze mowiac, poniekad zazdroszcze Ci tego, ze masz taka mozliwosc, zeby siedziec z dzieckiem w domu. Moje dziecko mialo mnie na wylacznosc ponad rok. Dluzej nie moglo, bo jesli w jakikolwiek sposob chce tez myslec o sobie, musialam pojsc do pracy. Poza tym, w tej chwili sie spelniam, jestem spokojniejsza, mam wiecej energii. Dziecko tez to odbiera. I lepiej sie czuje z osoba wypoczeta niz z "cieniem".
Ale zauwaz "subtelna" roznice miedzy nami - pracowalas wczesniej, jestes na wychowawczym, wiec masz dokad wracac. A odpowiedz sobie szczerze na pytanie, czy zatrudnilabys osobe, ktora skonczyla studia, ma 30 lat i zero doswiadczenia zawodowego? Szczerze... watpie. I o to mi chodzi - a to jest sytuacja (mniej wiecej) autorki watku i moja (jeszcze miesiac temu).
Ale zauwaz "subtelna" roznice miedzy nami - pracowalas wczesniej, jestes na wychowawczym, wiec masz dokad wracac. A odpowiedz sobie szczerze na pytanie, czy zatrudnilabys osobe, ktora skonczyla studia, ma 30 lat i zero doswiadczenia zawodowego? Szczerze... watpie. I o to mi chodzi - a to jest sytuacja (mniej wiecej) autorki watku i moja (jeszcze miesiac temu).
Dyskusja podobna do tej o gustach:)
Dzielimy się na kobiety,które:
1.mogą zostać z dzieckiem , bo chcą i je na to stac
2.mogą, ale nie chcą( chcą awansować, spełniać się też zawodowo)
3.nie mogą, boje na to nie stać
I można by tu pierdzielić bez końca.
Nikogo nie można ocenić, że ma dziecko dla tego, czy innego powodu!
Najedzony nigdy nie zrozumie głodnego:)
Dzielimy się na kobiety,które:
1.mogą zostać z dzieckiem , bo chcą i je na to stac
2.mogą, ale nie chcą( chcą awansować, spełniać się też zawodowo)
3.nie mogą, boje na to nie stać
I można by tu pierdzielić bez końca.
Nikogo nie można ocenić, że ma dziecko dla tego, czy innego powodu!
Najedzony nigdy nie zrozumie głodnego:)
hmmm, ja wracam do przcay jak Mala bedzie miala okolo 9 miesiecy, na caly etat czyli nie ma mnie okolo 10h w domu, meza jeszcze wiecej...do tego na 3 m-ce bedzie z babcia, a po roku zlobek albo opiekunka, na pewno do niej nie do siebie...
akurat jk mala miala 3 miesiace to przezylam koszmar zwiazany z tym, ze obce miejsce, ze mnie nie widzi itp. i teraz bardzo zwracam uwage, aby spolecznie rozwijala sie, tzn. chodzimy na zajecia do klubu dziecka itp, aby widziala innych ludzi niz tylko mnie itp...ja juz tesknie za praca itp, i mam dni, ze mam dosc, ale miszkam w miescie, gdzie w sumie nie mam komu podrzucic itp...i wszedzie ze mna i n prawde mam czasami dosc, teraz jestem u mojej mamy i odpoczywam...
zlotego srodka nie ma, trzeba wyrobic swoj...
akurat jk mala miala 3 miesiace to przezylam koszmar zwiazany z tym, ze obce miejsce, ze mnie nie widzi itp. i teraz bardzo zwracam uwage, aby spolecznie rozwijala sie, tzn. chodzimy na zajecia do klubu dziecka itp, aby widziala innych ludzi niz tylko mnie itp...ja juz tesknie za praca itp, i mam dni, ze mam dosc, ale miszkam w miescie, gdzie w sumie nie mam komu podrzucic itp...i wszedzie ze mna i n prawde mam czasami dosc, teraz jestem u mojej mamy i odpoczywam...
zlotego srodka nie ma, trzeba wyrobic swoj...
temat dość kontrowersyjny i wywołujący emocje ja tym razem się nie udzielam bo ostatnio tutaj wyrysowano mój drastyczny profil psychologiczny - przez jakiegoś Pana z drugiego końca Polski na podstawie moich wypowiedzi przytaczanych na gg przez jedną z forumowiczek:)) żenada
podsumuję to tak ostatnio jakaś Pani w DD TVN powiedziaął że do 3 roku życia nalezy być z dzieckiem a potem jeszcze do 7 lat być na jego każde zawołanie w tzw pogotowiu na wypadek choroby itp czyli wg tej Pani najlepiej mieć wolny zawód bądz dorywczą prace :))
pozostawiam bez komantarza ......
podsumuję to tak ostatnio jakaś Pani w DD TVN powiedziaął że do 3 roku życia nalezy być z dzieckiem a potem jeszcze do 7 lat być na jego każde zawołanie w tzw pogotowiu na wypadek choroby itp czyli wg tej Pani najlepiej mieć wolny zawód bądz dorywczą prace :))
pozostawiam bez komantarza ......
-sl
nie odnosiłam się do Twojej wypowiedzi, jeśli poczułaś sie urażona to przepraszam. Zazwyczaj gdy mam ochotę komuś coś napisać zwracam sie do tej osoby indywidualnie , tak jak teraz :)
Po prostu obserwuje co sie dzieje i napisałam to co stwierdzam na podstawie obserwacji, długich , wieloletnich anie to co -sl napisałaś...
Może mam czasami staroścwieckie, zaściankowe zasady, może mnie tak nauczono, ale uważam, że dziecko to ogromna odpowiedzialność i czasami niektorzy nie dorośli do bycia rodzicem i wymyslają tylko drogi ucieczki od dziecka ;)-tj. pracę ;)
Dziecko to poswięcenie na całe zycie, nie tylko na 3 lata, 7 , ale na długo długo więcej...
Ja jestem na tym samym etapie co jedna z forumek, zachaczyłam sie tylko na chwile w jednym zakładzie pracy, myślałam, że spędzę tam długie lata ale poczułam ze sie tam nie spełnię, nie odnajdę, a więc jako 30-latka, z dwójką w miarę odchowanych dzieci, bez doświadczenia tez będę na etapie szukania pracy w zawodzie. Ostatnio spotkałam moją Panią wykładowcę i powiedziała, że gdyby miała wybierać, to wybrałaby do pracy osobę-kobietę, która ma odchowane dzieci a nie ma doświadczenia niz osobę świeżo po studiach która dopiero zacznie układać sobie życie i rodzić dzieci , więc dziewczyny nie wszysto stracone ;) :):)
Temat rzeka i nie ma co się sprzeczać i wzajemnie obrażać...Ja tak samo jak inne osoby mają prwwo wygłosić swoją opinie i nie licze na poparcie, ale może jest ktoś kto myśli podobnie i nie poczuje sie osamotniony w swoich zaściankowych zasadach ;)
nie odnosiłam się do Twojej wypowiedzi, jeśli poczułaś sie urażona to przepraszam. Zazwyczaj gdy mam ochotę komuś coś napisać zwracam sie do tej osoby indywidualnie , tak jak teraz :)
Po prostu obserwuje co sie dzieje i napisałam to co stwierdzam na podstawie obserwacji, długich , wieloletnich anie to co -sl napisałaś...
Może mam czasami staroścwieckie, zaściankowe zasady, może mnie tak nauczono, ale uważam, że dziecko to ogromna odpowiedzialność i czasami niektorzy nie dorośli do bycia rodzicem i wymyslają tylko drogi ucieczki od dziecka ;)-tj. pracę ;)
Dziecko to poswięcenie na całe zycie, nie tylko na 3 lata, 7 , ale na długo długo więcej...
Ja jestem na tym samym etapie co jedna z forumek, zachaczyłam sie tylko na chwile w jednym zakładzie pracy, myślałam, że spędzę tam długie lata ale poczułam ze sie tam nie spełnię, nie odnajdę, a więc jako 30-latka, z dwójką w miarę odchowanych dzieci, bez doświadczenia tez będę na etapie szukania pracy w zawodzie. Ostatnio spotkałam moją Panią wykładowcę i powiedziała, że gdyby miała wybierać, to wybrałaby do pracy osobę-kobietę, która ma odchowane dzieci a nie ma doświadczenia niz osobę świeżo po studiach która dopiero zacznie układać sobie życie i rodzić dzieci , więc dziewczyny nie wszysto stracone ;) :):)
Temat rzeka i nie ma co się sprzeczać i wzajemnie obrażać...Ja tak samo jak inne osoby mają prwwo wygłosić swoją opinie i nie licze na poparcie, ale może jest ktoś kto myśli podobnie i nie poczuje sie osamotniony w swoich zaściankowych zasadach ;)
Kilka luznych mysli:
- po pierwsze zgadzam sie w 100% z Ania 1979. Nawiasem mowiac mam nadzieje nalezec do drugiej grupy kobiet, ale niestety byc moze bede nalezala do trzeciej - roznie w zyciu bywa.
- moim zdaniem 3 lub 4-letnia przerwa w pracy, zwlaszcza bez wypracowanej uprzednio pozycji, to male samobojstwo zawodowe. Ale mowie tu o karierze, a nie o pracy - to wazne rozroznienie.
- jako dziecko nie chodzilam do przedszkola (bylam z babcia do pojscia do zerowki) i bardzo tego zaluje i rowniez winie czesciowo za moja niesmialosc.
- czesto wydaje mi sie ze kobiety chca byc na sile supermenkami - przeciez mozna zatrudnic pania do sprzatania, zakupy spozywcze zrobic przez net, nie trzeba prasowac wszystkiego, miec wypucowanego mieszkania i obiadu z trzech dan codziennie - kosztem wlasnego samopoczucia i czasu. W ten sposob nawet pracujac mozna miec czas na spedzanie z dzieckiem.
- partnerzy tez maja raczki.. dziewczyny na tym forum czesto o tym zapominaja.
Zaraz pewnie zostane "zjedzona" i uslysze forumowa mantre: "jak urodzisz dziecko to zobaczysz, to ci sie zmieni.." ehhh
- po pierwsze zgadzam sie w 100% z Ania 1979. Nawiasem mowiac mam nadzieje nalezec do drugiej grupy kobiet, ale niestety byc moze bede nalezala do trzeciej - roznie w zyciu bywa.
- moim zdaniem 3 lub 4-letnia przerwa w pracy, zwlaszcza bez wypracowanej uprzednio pozycji, to male samobojstwo zawodowe. Ale mowie tu o karierze, a nie o pracy - to wazne rozroznienie.
- jako dziecko nie chodzilam do przedszkola (bylam z babcia do pojscia do zerowki) i bardzo tego zaluje i rowniez winie czesciowo za moja niesmialosc.
- czesto wydaje mi sie ze kobiety chca byc na sile supermenkami - przeciez mozna zatrudnic pania do sprzatania, zakupy spozywcze zrobic przez net, nie trzeba prasowac wszystkiego, miec wypucowanego mieszkania i obiadu z trzech dan codziennie - kosztem wlasnego samopoczucia i czasu. W ten sposob nawet pracujac mozna miec czas na spedzanie z dzieckiem.
- partnerzy tez maja raczki.. dziewczyny na tym forum czesto o tym zapominaja.
Zaraz pewnie zostane "zjedzona" i uslysze forumowa mantre: "jak urodzisz dziecko to zobaczysz, to ci sie zmieni.." ehhh
NO i własnie, druga grupa kobiet potwierdza w pełni moją opinie ...;)
Ale nikt nie jest w stanie zmusić Was do zmiany charakteru , czy czegokolwiek...Macie do tego prawo, jedyne co możemy, to poużalać sie nad Waszymi dziećmi i wybaczcie że mam takie zdanie a nie inne...MOże druga grupa kobiet nie powinna sie decydowac na dziecko...??
Przypominam że mówimy o dzieciach od 0-3 lat ;)
Ania1979 ma rację, pierdzielic mozna bez końca ;)
Ale nikt nie jest w stanie zmusić Was do zmiany charakteru , czy czegokolwiek...Macie do tego prawo, jedyne co możemy, to poużalać sie nad Waszymi dziećmi i wybaczcie że mam takie zdanie a nie inne...MOże druga grupa kobiet nie powinna sie decydowac na dziecko...??
Przypominam że mówimy o dzieciach od 0-3 lat ;)
Ania1979 ma rację, pierdzielic mozna bez końca ;)
modliszzzka - zwrócę się bezpośrednio do Ciebie żeby nie było wątpliwości - każdy ma prawo mieć swoje zdanie, ale dlaczgo taki atak (proszę nie oburzać się na słowo "atak" barkuje mi innego), że druga grupa kobiet nie powinna mieć dzieci? skoro ty uważasz, że spędzając tyle czasu z dzieckiem dajesz mu to czego potrzebuje to ok, ale nie każdy musi tak sądzić i to wcale nie oznacza, że nie nadaje się na rodzica i nie powinien mieć dzieci. Odbieram to osobiście bo zaliczam się do drugiej grupy kobiet i uważam że daję mojemu synkowi wszystko czego potrzebuje. Nie muszę przy tym rezygnować z mojej pracy, którą lubię i która sprawia że jestem szczęśliwa - uszczęśliwa mnie w życiu więcej aspektów niż dziecko (praca, mąż, dom, pasja i oczywiście dziecko).
Ja wracam do pracy za miesiąc Mała bedzie miała pół roczku.Wracam na pełen etat 10 h poza domem w tym weekendy,praca zmianowa.
Szczerze mówiąc nie wiem jak to bedzie,musze znalesc nianie na pare h dziennie bedzie tez babcia.Ciekawe czy dam rade fizycznie i psychicznie, mam lekkiego stresa czy wszystko sie ułoży:-(
Szczerze mówiąc nie wiem jak to bedzie,musze znalesc nianie na pare h dziennie bedzie tez babcia.Ciekawe czy dam rade fizycznie i psychicznie, mam lekkiego stresa czy wszystko sie ułoży:-(
Ja wracam do pracy od 1 września. Mam wiele wątpilowści ale też pozytywnych nadzieji, wiem jedno jak będzie ciężko dla mnie i małej to wracam do domu. Ale fajnie by było jakby zamiast prowadzić tu taką dyskujsę o niczym lepiej podać nam wracającym do pracy jakieś praktyczne wskazówki np. że trzeba zrobić jakieś zakupy porządne, pomrozić zapasy jedzenia itp. byłabym wdzięczna za takie podpowiedzi jak się przygotować do powrotu do pracy :-)
Pracowałam do samego porodu i po urlopie macierzynskim odrazu wocilam do pracy:) Powiem tak, pracowac nie musze, ale bardzo lubie. Robie to dla siebie. Na poczatku czułam się srednio, ale juz teraz (od listopada pracuję) jest mi zdecydowanie lepiej i nie wyobrazam sobie siedzenia w domu - taki TYP:) Po pracy wracam szczesliwa do domku, gdzie nie ma krzykow i nerwów- tylko zadowolony synek i maż:) Co do specjalnych przygotowań do powrotu do pracy to takowych nie robiłam. Owszem po pracy zawsze gotuję małemu na dwa, trzy dni zupki i takie tam - standardowo raz na 2-3 tygodnie robię duże zakupy:) Polecam stronke dodomku.pl gdzie mogę nawet w pracy wybrać zakupki i miec w ten sam lub na drugi dzien wszystko w domku:)
Hej :)
Jeśli chcesz dowiedzieć się, jak przygotować się na powrót do biura, to polecam zapoznać się z tym artykułem: https://talentplace.pl/blog/dla-pracodawcow/jak-przygotowac-pracownikow-na-powrot-do-biura :)
Jeśli chcesz dowiedzieć się, jak przygotować się na powrót do biura, to polecam zapoznać się z tym artykułem: https://talentplace.pl/blog/dla-pracodawcow/jak-przygotowac-pracownikow-na-powrot-do-biura :)
Kobiety w domu faktycznie maja znacznie mniej możliwości dorobienia sobie niż inni. W końcu, jak tutaj wyrwać się z mieszkania, gdy pod opieką jest maluch? Jeśli interesujecie się urodą oraz pielęgnacja, polecam zastanowić się nad pracą jako konsultant kosmetyków Souvre. Kosmetyki bardzo dobrej jakosci, jest to wysoka półka (może już pewnie o nich słyszałyście). Mają w ofercie również suplementy jak rownież artykuły do domu. Zarejestrować się można na tej stronie: http://pl.souvre.com/pl/auth/sign-up/498811b36e2ca052e8e880c75039d884 Rejestracja jest darmowa. Jeśli uznacie, że to nie to, po prostu możecie od razu zakończyć. Wiele kobiet jednak zarabia na tym całkiem niezłe pieniądze.