Widok
ale synchroniczność. no nie wierzę! wiesz co ja oglądałem wczoraj przed snem? właśnie trainspotting z kolekcji gazety wyborczej. i nawet sobie pomyślałem, że Ci zacytuję: begbi (jak to się pisze?) to świr, ale kumpel. i co zrobić? hobo też świr, ale kumpel.
tak sobie myślę, że to nie do końca przypadek. scruffy tak na nas mógł podziałać. tam był przecież barman nieodparcie kojarzący Ci się z tym świrem.
tak sobie myślę, że to nie do końca przypadek. scruffy tak na nas mógł podziałać. tam był przecież barman nieodparcie kojarzący Ci się z tym świrem.
przeważnie nie używam dużych liter. to nie lekceważenie kogokolwiek. to nawet nie bunt. to po prostu lenistwo
słuchaj no, ćmo barowa(zielona liścio) bardzo możliwe, że towarzyska to ty nie jesteś. Ale mić sny bez dwóch zdań i to odjechane, to co to za sny. takich snów nie ma. każdy, kto opisuje swoje sny to przynajmniej w dwóch zadaniach. myślę, że chyba wogóle nic ci się nie śni. no bo jakie sny może mieć ćma?
Native. W skrytości swej powiem raz prawdę, prawdę najskrytsza własną i napisze ją Tobie, więc słuchaj no w myśl słów porzekadła "mądrej głowie dość po słowie" lub "in vino veritas" czy mądrzejszego, wydumanego inszego powiedzeni, które racz sobie dopowiedzieć.
Prawda jest krótka, zwięzłowata i tendencyjna. Brzmi co następuje:
Najprawdziwsze sny się ćmi a nie śni.
Prawda jest krótka, zwięzłowata i tendencyjna. Brzmi co następuje:
Najprawdziwsze sny się ćmi a nie śni.
ależ proszę bardzo. sen z dzisiejszej nocy. szedłem przez las. jesienny las. przewaga drzew liściastych. nie, ni żadna tam przewaga, same drzewa liściaste, konkretnie buki. brunatne suche liście szeleszczą pod nogami. nieliczne jeszcze wiszą na drzewach. wszystkie suche jak pieprz. w ręce trzymam nóż. stara finka. z jednej strony zęby piły, z drugiej ostrze porysowane przez osełkę. idę drogą, twardą, szeroką i ubitą leśną drogą. po jednej stronie góra, po drugiej skarpa - jak to często w lesie bywa. nagle nachodzi mnie potrzeba rzucenia nożem w drzewo. niezbyt sensownie wybieram to po stronie ze skarpą. rzucam. pudło. nóż przeleciał obok drzewa i zleciał gdzieś na zbocze wspomnianej skapy. no nic, trzeba się przejść po niego. noga mi się obsuwa i zsuwam się z góry niebezpiecznie. ale łapię się jakiegoś drzewa. jest dobrze. widzę nóż. podnoszę go z ziemi i wtedy zauważam samochód. na samym dole. w lesie stoi samochód. ki diabeł - myślę. z samochodu wysiada potężny gość. na oko taki inteligent-karierowicz. modne okularki, pulchna twarz - coś jak kamiński z kancelrii obecnego prezydenta. albo nie. malajkat. jako żywo wojciech malajkat. chowam się za drzewkiem ale jest jesień. późna jesień. liści mało. zauważa mnie i wbiega pod górę. dobiega do mnie i mówi - masz pecha, zobaczyłeś mnie. teraz muszę cię zabić. w jego ręku pojawia się nóż. - dość ryzykowna teza - myślę. mówić coś takiego facetowi, który sam trzyma kosę. wbijam mu nóż prosto w serce. pada na wznak. klękam przy nim i jeszcze profilaktycznie podrzynam mu gardło. na górze słyszę brzęk porcelanowych naczyń. jakaś kobieta zmywa naczynia w zlewie. nie wiem w jakim zlewie. skąd zlew w lesie? no ale zmywa te naczynia i krzyczy: jaśko! jesteś tam? trochę mi głupio się ujawnić zważywszy, że jakiś martwy malajkat obok mnie leży i sika krwią z tętnicy szyjnej. jaśko! - ona woła nadal. i wtedy się budzę.
i teraz niczym witkacy. zamiast podpisu, który wygeneruje się automatycznie, napiszemy: wiśniówka sobieski 200 ml
i teraz niczym witkacy. zamiast podpisu, który wygeneruje się automatycznie, napiszemy: wiśniówka sobieski 200 ml
przeważnie nie używam dużych liter. to nie lekceważenie kogokolwiek. to nawet nie bunt. to po prostu lenistwo
Wyhaczyłem z sieci 'No country for old men' i napiszę hakerom, że jestem pod wrażeniem szyldu free HBO i szyldu sklepu z bronią. A najciekawsza postać to oczywiście Chigurh (Javier Bardem) podobny do mnie fizycznie jest. I z tą jego mentalnością podczas dialogu z właścicielem stacji benzynowej, który to musiał rzucić monetą to się też utożsamiam, choćby dlatego, że ludzie generalnie nie słuchają co się do nich mówi. :)
Zwykle to staram się pobudzać innych do czegoś tam. Trochę inaczej oddycha się na 6000m n.p.m. a inaczej na plaży, no chyba że od urodzenia żyje się na tej wysokości i żuje zielone liście koki czy coś. Ja nawet chcę, żebyś treści, które wypisuję traktowała z przymrużeniem oka, więcej wtedy zostaje w Twojej podświadomości.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
e tam. Jeśli przyjmujesz ewentualność, że wie o podświadomości COKOLWIEK, choćby to były ogólne rzeczy dotyczące podświadomości wszystkich ludzi, a jednocześnie przyjmujesz ze mimo to o Twojej nie wie NIC, to znaczy, że masz podświadomosć diametralnie inną od wszystkich ludzi.
Ale wiem, nie o to tu chodzi. Chodzi o to, ze on jest zbyt pewny siebie a poza tym wcale Cię nie zna, o i już ;)
(tak mi się wydaje)
:)
Ale wiem, nie o to tu chodzi. Chodzi o to, ze on jest zbyt pewny siebie a poza tym wcale Cię nie zna, o i już ;)
(tak mi się wydaje)
:)
Wszak oto odczuwam poniekąd obawę,
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
Kurde Hobo, nawet nie wiesz ile tu różnych psychodelicznych zbieżności w tym śnie, no bo tak wczoraj też był sobek (tylko większy i biały jak się skończył to było jeszcze ech... 4specjalne w konserwie szkoda gadać) no w każdym razie w takie szalone dni, gdy krew już mi buzuje na dobre ciągnie mnie do lasu. Auta nie biorę, ale nie powiem żebym nie brał noży lub straszaka jakiegoś. Twarz mam wtedy napompowaną, a myśli nie całkiem jasne. Często wydaje mi się że jestem tajnym agentem mossadu i unikam nawet przenikliwego wzroku wiewiórek, o ludziach nie wspominając, moją myślą przewodnią jest " nie dam się tak łatwo zabić". I jeszcze jedną zbieżność tu widzę. Hmmm
Co do snów to miewam prorocze, ale miewam też odwrotne do proroczych to znaczy kiedy przeżyta sytuacja z rzeczywistości powtarza się w śnie. Rozmawiam kiedyś z kumplem i mówi mi:
-Słuchaj, naprawdę czasem jak masz coś niewłaściwego powiedzieć to najlepiej ugryź się delikatnie w język więcej na tym zyskasz.
A, że rady tej osoby ceniłem wziąłem ją sobie głęboko do serca. No i śpię sobie kiedyś i nagle budzi mnie ból jakby mi ktoś jęzor wyrywał. Okazało się, że przez sen ugryzłem się w ozor.
Co do snów to miewam prorocze, ale miewam też odwrotne do proroczych to znaczy kiedy przeżyta sytuacja z rzeczywistości powtarza się w śnie. Rozmawiam kiedyś z kumplem i mówi mi:
-Słuchaj, naprawdę czasem jak masz coś niewłaściwego powiedzieć to najlepiej ugryź się delikatnie w język więcej na tym zyskasz.
A, że rady tej osoby ceniłem wziąłem ją sobie głęboko do serca. No i śpię sobie kiedyś i nagle budzi mnie ból jakby mi ktoś jęzor wyrywał. Okazało się, że przez sen ugryzłem się w ozor.
ten link powinien znaleźć się w wątku nt. ciekawych filmów obejrzanych w tym roku. nie wiem jak mogłem o nim zapomnieć zapomnieć. ale tutaj tez pasuje.
http://pl.youtube.com/watch?v=lrC7KRDy3w8&feature=related
to był dopiero sen
http://pl.youtube.com/watch?v=lrC7KRDy3w8&feature=related
to był dopiero sen
przeważnie nie używam dużych liter. to nie lekceważenie kogokolwiek. to nawet nie bunt. to po prostu lenistwo
no, jak miło. z przyjemnością odetchnę od parafilozofii.
zawsze, gdy tu zaglądam, to nacinam się na jakiś podszyty głęboką ideologią wykład, który prowadzi nasz etatowy wykładowca, człowieczek renesansu.
ale widzę, żeśmy dostali na dziś godziny rektorskie.
może jeszcze na sobotę i niedzielę?
moglibyśmy sobie pobełkotać na niskim poziomie przez trzy dni.
później i tak trzeba będzie podnieść poziom na wysokość wigilijnego stołu.
zawsze, gdy tu zaglądam, to nacinam się na jakiś podszyty głęboką ideologią wykład, który prowadzi nasz etatowy wykładowca, człowieczek renesansu.
ale widzę, żeśmy dostali na dziś godziny rektorskie.
może jeszcze na sobotę i niedzielę?
moglibyśmy sobie pobełkotać na niskim poziomie przez trzy dni.
później i tak trzeba będzie podnieść poziom na wysokość wigilijnego stołu.
skoro jest steampunk, może być i steamfilo i to nawet w wydaniu Zofii ;p
A sen? Kiedyś miałam taki: Równina, po której szlajają się różne cienie, duchy, zombiaki i inne pokraki. Zapada noc. Gdzieś pośrodku równiny wioska (cała ciemna i zapotworzona) a pośrodku wioski dom, z którego przez okna którego bije złote światło, bardzo dobrze pamiętam ten kolor, gęsty jak płynny miód. W domu piękne stare meble, ozdobne złote wykończenia i mnóstwo pięknie wykonanych starych zabawek. W jednym z pokojów sufit na wysokości kilkunastu metrów, gdzieś w połowie tej wysokści, nad głową, zaczyna się basen - białe kafelki i niebieska, przejrzysta woda (woda trzyma się sufitu, czyli strefa o odwróconej grawitacji ;)). Na jednej ze ścian basenu kosz (do gry w kosza). Stojąc na dole rzuciłam do góry piłką, a ta miękko weszła w wodę i zostawiając za sobą sznur bąbelków, popłynęła prosto do kosza :)
Więcej nie pamiętam.
Ale kiedyś jeszcze przyśniła mi się czarna parowa lokomotywa, która wypadła z białej chmurki na lazurowym niebie prosto do niebieskiego, przejrzystego morza.
Ja coś mam z tą wodą.
Ktoś zna jakiś dobry psychologiczny przewodnik po symbolach sennych?
A sen? Kiedyś miałam taki: Równina, po której szlajają się różne cienie, duchy, zombiaki i inne pokraki. Zapada noc. Gdzieś pośrodku równiny wioska (cała ciemna i zapotworzona) a pośrodku wioski dom, z którego przez okna którego bije złote światło, bardzo dobrze pamiętam ten kolor, gęsty jak płynny miód. W domu piękne stare meble, ozdobne złote wykończenia i mnóstwo pięknie wykonanych starych zabawek. W jednym z pokojów sufit na wysokości kilkunastu metrów, gdzieś w połowie tej wysokści, nad głową, zaczyna się basen - białe kafelki i niebieska, przejrzysta woda (woda trzyma się sufitu, czyli strefa o odwróconej grawitacji ;)). Na jednej ze ścian basenu kosz (do gry w kosza). Stojąc na dole rzuciłam do góry piłką, a ta miękko weszła w wodę i zostawiając za sobą sznur bąbelków, popłynęła prosto do kosza :)
Więcej nie pamiętam.
Ale kiedyś jeszcze przyśniła mi się czarna parowa lokomotywa, która wypadła z białej chmurki na lazurowym niebie prosto do niebieskiego, przejrzystego morza.
Ja coś mam z tą wodą.
Ktoś zna jakiś dobry psychologiczny przewodnik po symbolach sennych?
Wszak oto odczuwam poniekąd obawę,
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
:)
no ale przecież senniki to bzdury.
mnie się bardzo często śni tygrys, który wzbudza u mnie niezwykle silne emocje, od fascynacji do strachu (aż się z ulgą budzę).
według tych "przewodników po symbolach sennych" oznaczałoby, że mam solidnego wroga.
a przecież to nieprawda, samych przyjaciół mam, stada całe ;)
mnie się bardzo często śni tygrys, który wzbudza u mnie niezwykle silne emocje, od fascynacji do strachu (aż się z ulgą budzę).
według tych "przewodników po symbolach sennych" oznaczałoby, że mam solidnego wroga.
a przecież to nieprawda, samych przyjaciół mam, stada całe ;)
Psychologiczny. Nie staroegipski czy inny mityczno - bajkowy, przyśni ci się stodoła - wygrasz w totka ;)
Wydaje mi się, że część symboli sennych jest w jakiejś tam mierze uniwersalna. Np. podobno król i królowa najczęściej symbolizują rodziców.
Naturalnie, każdy ma swój unikalny zestaw symboli, u kogoś czołg symbolizuje siłę, a u kogoś innego zagrożenie :)
...i coś takiego chciałabym przeczytać.
Wydaje mi się, że część symboli sennych jest w jakiejś tam mierze uniwersalna. Np. podobno król i królowa najczęściej symbolizują rodziców.
Naturalnie, każdy ma swój unikalny zestaw symboli, u kogoś czołg symbolizuje siłę, a u kogoś innego zagrożenie :)
...i coś takiego chciałabym przeczytać.
Wszak oto odczuwam poniekąd obawę,
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
no właśnie
postawiłam znak równości pomiędzy "staroegipskim", a "psychologicznym", gdyż naprawdę nie widzę dużej różnicy.
nie wierzę w uniwersalizm symboli. wydaje mi się, że każdy człowiek tworzy swój własny klucz i żaden sennik tu nie pomoże.
hehe, czyli generalnie nie wniosłam nic nowego do dyskusji :)
ale też bym coś takiego przewertowała
nie wierzę w uniwersalizm symboli. wydaje mi się, że każdy człowiek tworzy swój własny klucz i żaden sennik tu nie pomoże.
hehe, czyli generalnie nie wniosłam nic nowego do dyskusji :)
ale też bym coś takiego przewertowała
ale dużo ludzi żyje w podobnych warunkach, doświadcza podobnych uczuć, wychowuje się w podobnych rodzinach, spotyka z podobnymi problemami, mnie nie dziwi że część symboli sennych mają (mamy, bo i ja należę do tej grupy) wspólną.
Wszak oto odczuwam poniekąd obawę,
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
mnie się nigdy nie przyśnili król i królowa
za to często jestem w lesie, intensywnie żegluję, mam "swój" senny wrzeszcz, który wielokrotnie do mnie wraca i ja go rozpoznaję. on się nie zmienia, a raczej rozszerza. mam postać, która do mnie w snach wielokrotnie wraca. i podejrzewam, że nietrudno byłoby to uzasadnić. te sny są odbiciem rzeczywistości.
za to często jestem w lesie, intensywnie żegluję, mam "swój" senny wrzeszcz, który wielokrotnie do mnie wraca i ja go rozpoznaję. on się nie zmienia, a raczej rozszerza. mam postać, która do mnie w snach wielokrotnie wraca. i podejrzewam, że nietrudno byłoby to uzasadnić. te sny są odbiciem rzeczywistości.
wynik
wyszedł przede wszystkim: wędrowiec/mag
więc nie jest źle :)
wszystko zgadza się z tym co jest / z tym, co ma być / z tym, co mi się wydaje, że jest / i z moim życzeniwym wyobrażeniem o sobie samej, ergo moje ego zostało nakarmione.
czyli standart w tego typu testach i żonglowanie ogólnymi pojęciami aby takiej ćmie barowej przyjemność zrobić :)
nie wierzę w te bajeczki, ale czasem korzystam z nich w ramach rozrywki
czary mary dwa browary
więc nie jest źle :)
wszystko zgadza się z tym co jest / z tym, co ma być / z tym, co mi się wydaje, że jest / i z moim życzeniwym wyobrażeniem o sobie samej, ergo moje ego zostało nakarmione.
czyli standart w tego typu testach i żonglowanie ogólnymi pojęciami aby takiej ćmie barowej przyjemność zrobić :)
nie wierzę w te bajeczki, ale czasem korzystam z nich w ramach rozrywki
czary mary dwa browary
Hehehehe żebyś Ty dziecko wiedział jaki Stvoriczko to skarb. Podobno ma twarde jak diament uzębienie, a nieliczne ubytki natychmiast uzupełnia szczerym jak uśmiech Katarzyny Dowbor złotem. Ze słyszenia wiem, że Stvoriczko to symbol. Trudny do interpretacji symbol, grasuje po dawnych pustostanach pod fortami niedaleko gdańskiego dworca pkp. Czasem można ją spotkać w zalanych wodą z motławy kanałach i bunkrach pod halą targową. Dalej nie będę cię uświadamiał. Wspomnę jedynie, że potrafi się teleportować. :)
Aaaahahaha :)
NATIVE. Rdzenny Pyszczku. Zerknę na ten kiosk w przeciągu kwadransa, jeżeli sennik będzie STAROEGIPSKI, uznam, że nie potrafisz czytać ze zrozumieniem.
A skarb ze mnie bezcenny. Bezecny.
Mieszkam w skrzyni(na nóżkach) i świecę, potrafię się nawet przyśnić :)
Ostratnio grasuję pod troszkę innym fortem...
(to nie fortel).
NATIVE. Rdzenny Pyszczku. Zerknę na ten kiosk w przeciągu kwadransa, jeżeli sennik będzie STAROEGIPSKI, uznam, że nie potrafisz czytać ze zrozumieniem.
A skarb ze mnie bezcenny. Bezecny.
Mieszkam w skrzyni(na nóżkach) i świecę, potrafię się nawet przyśnić :)
Ostratnio grasuję pod troszkę innym fortem...
(to nie fortel).
Wszak oto odczuwam poniekąd obawę,
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
wojownik - uznałam za prawdopodobne, ale co do maga nie miałam w Twoim przypadku żadnych wątpliwości :)
W sumie mojemu mężowi wyszło podobnie i teraz się z niego nabijam (tylko troszeczkę) że musi wybierać czy walczyć ze smokiem czy być smokiem :)
W sumie mojemu mężowi wyszło podobnie i teraz się z niego nabijam (tylko troszeczkę) że musi wybierać czy walczyć ze smokiem czy być smokiem :)
Wszak oto odczuwam poniekąd obawę,
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
Słuchaj Stworku, w każdym z nas są dwie osoby. Ja i ja, jednego dnia jestem ja drugiego Ja, trochę jak Doktor Jekyll i pan Hyde, każdy to ma. Ja chcę coś zrobić, a ja mówi weź poczekaj, na co ci to teraz. Temat ważki i godny rozważenia, ale nie dam się dziś tak łatwo wpuścić w maliny ;), Ćma to przeczyta i powie znów, że musi odetchnąć po wykładzie z okołofilozofii.
Rybko złota, skoro tak mówisz.... No dobra, więc oświeć mnie, tępaka, to może coś drgnie we mnie. Albo inaczej, odwiedź mnie w moich snach i olśnij, jak Bóg olśnił Mojżesza. Tyle tylko, że Bóg wybrał go na przywódcę ludu, a ja pod przywództwem muszę żyć. Zastanawiam się czy może omówić to przy wódce.
Generalnie na co dzień tak. Czasem przy b. dużym stresie, wysokim pobudzeniu emocjonalnym dają o sobie znać inne gagatki, te bardziej ukryte i ciche. Wypełzują jak dżdżownice po deszczu. Pamiętasz może scenę z filmu Obłęd (The Jacket), kiedy w szpitalu psychiatrycznym na mitingu dla pacjentów Jack Starks (Adrien Brody) rozmawia z Mackenzie (Daniel Craig)? rozmawiają sobie coraz głośniej i głośniej, wreszcie zaczynają wrzeszczeć do siebie, co powoduje chaos i nieopisane multum uaktywnionej reszty kompanów. Coś w tym stylu.
Dziś jest spokojnie, dyskutuję z tym drugim moim ja na temat chleba jaki wypiekę na święta. Ja mówię sobie zrobię na zakwasie pierwszy raz, bo to sztuka, a ten drugi upiera się, żeby normalnie na drożdżach bo łatwiej, szybciej, efekt bardziej przewidywalny i wspomina jeszcze, że do wina zawszę daję drożdże. I tak nie dam się sobie przekonać i wybiorę ambitniejszą drogę. ;))
Dziś jest spokojnie, dyskutuję z tym drugim moim ja na temat chleba jaki wypiekę na święta. Ja mówię sobie zrobię na zakwasie pierwszy raz, bo to sztuka, a ten drugi upiera się, żeby normalnie na drożdżach bo łatwiej, szybciej, efekt bardziej przewidywalny i wspomina jeszcze, że do wina zawszę daję drożdże. I tak nie dam się sobie przekonać i wybiorę ambitniejszą drogę. ;))
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Bjorn. Moje drugie ja krzyknęło, że jak odpowiem na Twoje pytanie to mnie zabije. Muszę od siebie dodać, że podczas dzisiejszych porządków znalazłem u siebie w domu nóż jaki współcześnie używają niemieccy spadochroniarze. Jeśli interesuje Cię model to LL80 firma Eickhorn Solingen, masz pojęcie jaki to praktyczny, poręczny i niezawodny nóż? Także czuję się trochę zagrożony.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Kropeczko. Chleb wypiekam w elektrycznym, standardowym piekarniku w prostokątnych foremkach, które tradycyjnie używa się do ciast. Szczerze powiem, że żałuję, iż pozbyłem się czas jakiś temu gazowego piekarnika, bo chlebuś wypiekał się znacznie smaczniejszy, przynajmniej tak mi się zdaje. A o tych maszynkach do chleba słyszałem jedynie, choć opinii żadnych nie posiadam jak się sprawują.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Ja mam całą kolekcję takich noży na stojaczku ale na szczęście nie miewam rozdwojenia;) Moje wszystkie "Ja" są ze sobą ściśle zintegrowane!
W sprawie pieczenia chciałam tylko uzyska Twoją poradę czy maszynka się sprawdza a nie wyciąga rodowe tajemnice!
Ale spoko, może kiedyś zdecyduję się na ten niezwykle poważny zakup!
W sprawie pieczenia chciałam tylko uzyska Twoją poradę czy maszynka się sprawdza a nie wyciąga rodowe tajemnice!
Ale spoko, może kiedyś zdecyduję się na ten niezwykle poważny zakup!
hihih...właśnie to zauważyłam!
To przez klawiaturę na laptopie która bez przerwy zmienia język z polskiego na polski programisty;( Wiadomo-Vista!
I to po przeinstalowaniu, wszelkich możliwych dodatkach wraz z service packiem...normalnie nie mam słów! I do tego wifi nie działa i łącze się przez orange co powoduje u mnie sporą frustrację. Oczekiwanie na załadowanie strony to trzy łyki , na szczęście dobrego drinka!
Czy Ty tez spotykasz się z wieczną złośliwością rzeczy martwych?
To przez klawiaturę na laptopie która bez przerwy zmienia język z polskiego na polski programisty;( Wiadomo-Vista!
I to po przeinstalowaniu, wszelkich możliwych dodatkach wraz z service packiem...normalnie nie mam słów! I do tego wifi nie działa i łącze się przez orange co powoduje u mnie sporą frustrację. Oczekiwanie na załadowanie strony to trzy łyki , na szczęście dobrego drinka!
Czy Ty tez spotykasz się z wieczną złośliwością rzeczy martwych?
Ciemko,
Szukam , szukam ,szukam ale chyba nie w tym miejscu!
Oj, przesunęła się gdzieś, w dalekie i nikomu nieznane miejsce;)
Ale tak na serio-właśnie sączę coś pysznego white russian... trochę słodkie ale pycha! Uwielbiam przygotowywac koktajle, drinki-zresztą zawsze to robię na kazdej imprezie. To taka moja pasja... Ale najbardziej lubię tequile z cytrynką i szczyptą soli.
Szukam , szukam ,szukam ale chyba nie w tym miejscu!
Oj, przesunęła się gdzieś, w dalekie i nikomu nieznane miejsce;)
Ale tak na serio-właśnie sączę coś pysznego white russian... trochę słodkie ale pycha! Uwielbiam przygotowywac koktajle, drinki-zresztą zawsze to robię na kazdej imprezie. To taka moja pasja... Ale najbardziej lubię tequile z cytrynką i szczyptą soli.
był późny wieczór. czekałam w brzeźnie na pętli na tramwaj, który zawiózłby mnie do wrzeszcza. nie nadjeżdżał. nagle pojawił się inny tramwaj. nie zastanawiając się długo wskoczyłam do niego, mając nadzieję, że podwiezie mnie choć kawałek. gdy tylko ruszył z miejsca, spostrzegłam, że jedzie w zupełnie innym kierunku, a obraz za oknem staje się coraz bardziej obcy i niepokojący. moje prośby, żeby motorniczy zatrzymał się i pozwolił mi wysiąść zostały zignorowane. facet konsekwentnie omijał wszystkie przystanki. zrobiło się nieciekawie. jadąc, przyglądałam się wnętrzu pojazdu. musiał mieć ze sto lat i w swojej kategorii był zapewne zabytkiem klasy „0”. posiadał wiele elementów z mosiężnej blachy, tłoczonej przedwojenną czcionką, informującą o parametrach i macierzystej fabryce. ogrzewany kozą, wyłożony starymi, wyświechtanymi dywanami, był niestandardowo umeblowany archaicznymi meblami. w końcu motorniczy zatrzymał pojazd, informując, że to przystanek końcowy. nieliczni zaczęli wysiadać i idąc między zrujnowanymi zabudowaniami, kierowali się w stronę pobliskiego zagajnika. wyskoczył za nimi motorniczy, wołając, żeby tam nie szli, gdyż jest niebezpiecznie. chwilę później do wagonu zaczęli ładować się kolesie o twarzach tak zakapiorskich, jak u błatnych na dworcu jarosławskim w moskwie. zrobiło się bardzo nieprzyjemnie. nie wiem, kiedy dołączył do nich gość, od którego biło okrucieństwem i kwintesencją zła. marzyłam, żeby stać się niewidzialną, ale niestety facet wyłowił mnie wzrokiem i bez słowa przypuścił atak. od razu zrozumiałam, że to demon, który chce zawładnąć moją duszą. zaczęłam się bronić, waląc na oślep pięściami i rzucając w niego wszystkim, co wpadło mi w ręce. im bardziej zaciekła była moja obrona, tym wścieklejszy był jego atak. czułam, że mój strach daje mu jeszcze większą moc i karmi jego okrucieństwo. ta nieposkromiona siła budziła we mnie niewyobrażalne przerażenie. nie wiem, skąd pojawił się w mojej dłoni półtorak (tak, tak, sławetny mietek, 3,300 kg żywej wagi ;) , którym rozpaczliwie i ostatkiem sił cięłam na oślep. zupełnie nie pomagało. ostrze przechodziło przez jego ciało, nie robiąc mu najmniejszej szkody. w końcu, rozwścieczony do granic możliwości, chwycił za głownię, rozrywając ją na strzępy i gnąc, jak wiązkę cynowych drucików do lutowania. ogarnęła mnie skrajna rozpacz. czułam, że ta ściana zła zwycięża i pęta moją duszę.
w tym momencie skrawek jaźni wpłynął na mieliznę snu, pozwalając mi zaczerpnąć haust rzeczywistości. obudziłam się, bezwiednie powtarzając „odejdź szatanie”. dość niezwykłe, biorąc pod uwagę mój zadeklarowany ateizm. gdyby ktoś mógł w tamtej chwili spojrzeć w moje oczy, zapewne ujrzałby granice obłędu spowodowanego strachem.
nie zdążyłam jednak dobrze dojść do siebie i przyjąć do wiadomości, że to był tylko koszmarny koszmar ;) gdy zostałam siłą wciągnięta w dalszą część snu. potężny tunguski szaman porwał mój umysł i wplótł w jakieś oczyszczające obrzędy. tu już zupełnie nie czułam strachu. poddałam się bezwiednie tej podróży, domyślając się, że to ratunek przed potwornym demonem i jego próbą opętania. jedyne czego doświadczałam, to poczucie ogromnej energii i niewiarygodnej mocy. właściwie mogłabym w tym stanie trwać długo.
kiedy rano zadzwonił budzik, ledwo udało mi się wypłynąć na powierzchnię rzeczywistości. na moment. chwilę później szamańska siła znów pociągnęła mnie w toń snu. próbowałam jeszcze kilka razy wydostać się na brzeg jawy, ale moc onirycznego obrzędu była mocniejsza niż wołanie dnia. za którymś razem się udało. z przyjemnością poszłam na kawę i papierosa.
w tym momencie skrawek jaźni wpłynął na mieliznę snu, pozwalając mi zaczerpnąć haust rzeczywistości. obudziłam się, bezwiednie powtarzając „odejdź szatanie”. dość niezwykłe, biorąc pod uwagę mój zadeklarowany ateizm. gdyby ktoś mógł w tamtej chwili spojrzeć w moje oczy, zapewne ujrzałby granice obłędu spowodowanego strachem.
nie zdążyłam jednak dobrze dojść do siebie i przyjąć do wiadomości, że to był tylko koszmarny koszmar ;) gdy zostałam siłą wciągnięta w dalszą część snu. potężny tunguski szaman porwał mój umysł i wplótł w jakieś oczyszczające obrzędy. tu już zupełnie nie czułam strachu. poddałam się bezwiednie tej podróży, domyślając się, że to ratunek przed potwornym demonem i jego próbą opętania. jedyne czego doświadczałam, to poczucie ogromnej energii i niewiarygodnej mocy. właściwie mogłabym w tym stanie trwać długo.
kiedy rano zadzwonił budzik, ledwo udało mi się wypłynąć na powierzchnię rzeczywistości. na moment. chwilę później szamańska siła znów pociągnęła mnie w toń snu. próbowałam jeszcze kilka razy wydostać się na brzeg jawy, ale moc onirycznego obrzędu była mocniejsza niż wołanie dnia. za którymś razem się udało. z przyjemnością poszłam na kawę i papierosa.
Co do snów to podsyłam fajny sennik https://magazynkobiet.pl/category/sennik/