Widok
Teściowa. Co byście zrobiły?
Z nią kontakt był zawsze sporadyczny,mieszkamy teraz za granicą i ona dzwoni rzadko raz na dwa tygodnie no czasem częściej,rozmowa z nią to w kółko te same pytania i odpowiedzi czyli bym powiedziała bardziej jest to wszystko udawane niż tak jak być powinno,i niczym tak naprawdę nie da rady porozmawiać,nie interesują ja nasze problemy bo ona żyję problemami swojej rodziny czyli córki i siostry, z nimi często się spotykają mimo że nie mieszkają w tych samych miastach a dzwonią codziennie.Przykro mi jest że ona taka jest dla mnie choć nie raz próbowałam nawiązać bliższy kontakt a w sercu jeszcze większy żal bo nigdy nie nawiązała bliższego kontaktu też z wnukiem a moim synkiem,jednym słowem od samego początku nie akceptowana mnie ani syna bo on z tych "trudniejszych egzemplarzy" tylko zawsze udawała super mamusie,teściową i babcię przy mężu i mojego dziecka też nie za bardzo bo to widać i po prostu takie rzeczy się czuje.Kiedyś były urodziny syna a ona oddalona o ponad 1000 km wysłała mu sms, tzn.do mnie żebym przekazała mu życzenia(miał 4 lata)odpisałam jej ze on nie umie czytać i żeby się nie wygłupiała no to zaraz był telefon.A teraz tez go potraktowała lekceważąco bo w ogóle nie zadzwoniła tylko na tydzień przed kazała przekazać jakby nie dojechała do domu a była u córki,komórkę ma przy sobie więc słaba wymówka no ale to kosztuje ok.1 zł więc o to chodzi.
Mam ochotę jej wszystko wygarnąć ale nie chcę też kłótni z mężem choć mówiłam mu że nie chcę w ogóle z nią rozmawiać niech on to załatwia.
Mam ochotę jej wszystko wygarnąć ale nie chcę też kłótni z mężem choć mówiłam mu że nie chcę w ogóle z nią rozmawiać niech on to załatwia.
No ja z tych wrażliwych osób a ona zimna jak lód dlatego tak mi to leży przez tyle lat a druga sprawa że jednak brakuje mi mojej mamy ale cieszę się, że chociaż synek ma kochającego go dziadka.Wygarnięcie dałoby mi na pewno ulgę,oczyszczenie atmosfery i może wtedy w końcu byłby spokój tzn.kontakt jeszcze rzadszy bo ja z nią gadać już nie muszę bo i tak nie lubię,tylko mnie wkurza.
ja przestałam utrzymywać kontakty ze swoją teściową właśnie przez różne wartościowanie własnych dzieci i odzywanie się tylko wtedy, kiedy miała dla nas zadanie do wykonania.
Miałam dosyć przedmiotowego i sztucznego traktowania, też mnie to obciążało i wzburzało.
Teraz jest tak, że teściowa pracuje za granicą, gdy przyjeżdża do Polski to jej syn a mój mąż ją odwiedza jak ma ochotę, a ja jadę do niej raz na jakiś czas.
Jadę tylko dlatego, że nie puszczę do tej dwulicowej kobiety swojego małego syna, nie pozwolę, żeby nagadała mu głupot o relacjach międzyludzkich.
Zminimalizowanie kontaktów pozwoli Ci odciąć się od złych emocji. Wygarnięcie jej nic Ci nie da - zostaniesz tą złą w rodzinie, a ona i tak nic z tego nie zrozumie - potwierdziłam własnym doświadczeniem. Serio musisz się starać o dobre relacje między Wami? Ja odpuściłam i zdecydowanie mam mniej stresu w życiu :)
Miałam dosyć przedmiotowego i sztucznego traktowania, też mnie to obciążało i wzburzało.
Teraz jest tak, że teściowa pracuje za granicą, gdy przyjeżdża do Polski to jej syn a mój mąż ją odwiedza jak ma ochotę, a ja jadę do niej raz na jakiś czas.
Jadę tylko dlatego, że nie puszczę do tej dwulicowej kobiety swojego małego syna, nie pozwolę, żeby nagadała mu głupot o relacjach międzyludzkich.
Zminimalizowanie kontaktów pozwoli Ci odciąć się od złych emocji. Wygarnięcie jej nic Ci nie da - zostaniesz tą złą w rodzinie, a ona i tak nic z tego nie zrozumie - potwierdziłam własnym doświadczeniem. Serio musisz się starać o dobre relacje między Wami? Ja odpuściłam i zdecydowanie mam mniej stresu w życiu :)
u nas ważne okazje wyglądają tak, że najpierw jest czas na spotkania z koleżaneczkami teściowej, potem dopiero zaprasza nas. Ja nie składam jej życzeń na dzień mamy, a syn jest za mały, żeby składać na dzień babci (nawet jeszcze nie mówi).
Święta Bożego Narodzenia - mąż ma wigilię z nami a potem jedzie na wigilię do niej i idą na pasterkę, a ja zostaję z dzieckiem w domu. Idziemy do niej potem na obiad w pierwszy albo drugi dzień świąt.
W Wielkanoc czasem się widzimy a czasem nie.
Urodziny robimy oddzielnie, nie zapraszamy jej ani ona nas.
Na początku było inaczej, wszystkie okazje razem, nawet czasem wyszliśmy grupowo do kina czy na kolację, ale odkąd odkryłam jak ona kłamie, manipuluje i wykorzystuje ludzi do swoich celów stopniowo zmniejszałam zakres kontaktów. Początkowo był bunt z jej strony, bo straciła "władzę" nad nami, ale potem się z tym pogodziła.
Postanowiłam, że nie będę robić nic wbrew sobie, żeby kogoś zadowolić. To moja rodzina (dziecko,mąż) ma być priorytetem, a nie teściowa.
Święta Bożego Narodzenia - mąż ma wigilię z nami a potem jedzie na wigilię do niej i idą na pasterkę, a ja zostaję z dzieckiem w domu. Idziemy do niej potem na obiad w pierwszy albo drugi dzień świąt.
W Wielkanoc czasem się widzimy a czasem nie.
Urodziny robimy oddzielnie, nie zapraszamy jej ani ona nas.
Na początku było inaczej, wszystkie okazje razem, nawet czasem wyszliśmy grupowo do kina czy na kolację, ale odkąd odkryłam jak ona kłamie, manipuluje i wykorzystuje ludzi do swoich celów stopniowo zmniejszałam zakres kontaktów. Początkowo był bunt z jej strony, bo straciła "władzę" nad nami, ale potem się z tym pogodziła.
Postanowiłam, że nie będę robić nic wbrew sobie, żeby kogoś zadowolić. To moja rodzina (dziecko,mąż) ma być priorytetem, a nie teściowa.
Pewnie, że nie należy robić nic na siłę ale należy pamiętać, że teściowa to jest matka męża i jaka by byla, zawsze nią będzie. Dla męża to bliska rodzina i trzeba pamiętać też o nim. Moja teściowa też idealna nie jest, ale zawsze pamiętałam, że jest babcią moich dzieci i matką mojego męża. Wylewności między nami nie ma, ale poprawne stosunki są. Ale ja tego pilnuję i d*perelami nauczyłam się nie przejmować.
Nie rozumiem sytuacji. Teściową masz niefajną - ok ale po co chcesz wszystko jej wygarnąć? Ot, wygląda to na zwykłe pieniactwo. Przecież to nic nie da. Nie lubicie się i nie ma co tu bić piany. A że nie jest wymarzona babcią dla wnuka... Smutne to jest, ale nic tego raczej nie zmieni, zwłaszcza że mieszkacie za granica. Często jest tak, że z tą częscią rodziny, która jest bliżej kontakty są częstsze, lepsze. To jest naturalna rzecz. Sama tego doświadczam, z jednej strony jako ta bliższa cześć rodziny, z drugiej jako ta dalsza (chociaż nie bardzo daleka, bo dzieli nas ok 40 km ale jednak widzimy się raz na dwa, trzy tygodnie a nie jak ktos kto mieszka "za miedzą" - prawie codziennie). Przyzwyczaiłam się i to rozumiem i na pewno nie przyszłoby mi do głowy coś "wygarnywać".
NIe lubisz telefonow od niej,ale masz pretensje ze jak dzowni, to zadaje te same pytania... a moze ona tez czuje ze jak dzwoni to masz ja w d...? to jest obustronne. Jestes wrazliwa, chcesz czestszych kontaktow,to zadzwon do niej tez sama. Chcesz mniejszych to olej naprawde, nie sa to takie rzeczy zeby komus cos wygarniac. Zajmij sie swoim zyciem.
Takie pitu pitu...
Ja wiem, że teściowe są różne, ale czasem trzeba spojrzeć też na swoje zachowanie.
Nie przyjeżdża do wnuków? A zapraszaliście ją?
Nie dzwoni, a Ty zadzwoniłaś pierwsza?
Irytuje mnie, że jeżdżą baby po tych swoich teściowych a zapominają, że to one wychowały im ich męża - tak go wychowały, że go pokochały prawda? Więc takie straszne te teściowe być nie mogą:)
Ja wiem, że teściowe są różne, ale czasem trzeba spojrzeć też na swoje zachowanie.
Nie przyjeżdża do wnuków? A zapraszaliście ją?
Nie dzwoni, a Ty zadzwoniłaś pierwsza?
Irytuje mnie, że jeżdżą baby po tych swoich teściowych a zapominają, że to one wychowały im ich męża - tak go wychowały, że go pokochały prawda? Więc takie straszne te teściowe być nie mogą:)
I tu się nie zgodzę. BO niestety teściowe które miały dzieci w latach 70-tych to często mamuśki które dzieci swoich nie wychowywały. Babcie wychowywały i kochały, a mamuśki pracowały od rana do wieczora. Moja teściowa to tylko ubranka kupowała a tak nic w domu nie robiła, dzići miała na pokaz w niedzielę. I to widać bo dzisiaj nie umie nawiązać żadnych relacji z jedyną wnuczką. Ona do niej lgnie a ta bez uczuć, więc dałam spokój i też utrzymuję mocno ukrócone realizacje. Jakiś obiad w święta, imieniny i koniec.
No nie do końca ,bo z tego co ja obserwuję to inaczej wychowywało się dziewczynki a trochę inaczej chłopców urodzonych latach 70 i z tego się bierze gro problemów później w małżeństwach ale nie o tym ten wątek.Zgadzam się z poprzedniczkami,że pieniactwem nic nie zdziałasz ,ciesz się ,że nie ingeruje ani nie wtrąca się w twoje małżeństwo,żyj swoim życiem.Trudno nawiązać kontakt z kim kolwiek kto mieszka daleko od nas a tego kontaktu wcześniej nie było .Nie bronię teściowej ale,może zabrakło wcześniej woli głębszego kontaktu z obydwu stron .
No właśnie doszłam do wniosków że jednak nie chcę z nią żadnych kontaktów i tak jak tu któraś napisała małymi krokami ukrócać,bo moje dziecko przedmiotem nie jest a jej wnukiem z którym nigdy kontaktu nie miała(syn nawet nie chce z nią przez telefon rozmawiać ) i teraz znów pokazała klasę i dziś dzwoniła i beznadziejnie się z tego tłumaczyła,tak to prawda na siłę do uczuć nie da się nikogo zmusić.Dzięki dziewczyny!
4 letnie dziecko jest za male zeby zlozyc zyczenia na dzien babci?? No bez przesady. Od dzieci w tym wieku nie oczekuje sie poematow a chociazby laurki nabazgranej po dzieciecemu wlasnie. Z tego co piszesz to z Waszej strony nic (ani na dzien matki, ani na dzien babci, ani na wigilie) a do niej masz pretensje.
"Nie przyjeżdża do wnuków? A zapraszaliście ją?
Nie dzwoni, a Ty zadzwoniłaś pierwsza?"
Moim zdaniem babci do wnuków się nie zaprasza specjalnie. To przecież nie jest nikt obcy, żeby trzeba było się umawiać jak na audiencję z datą i godziną w kalendarzu. Owszem, telefoniczne uprzedzenie, bo praca, szkołą, itd, żeby być w domu, a nie zapraszanie w odwiedziny do dzieci. To raz. Dwa. Telefony działają w obie strony. Dlaczego ma dzwonić pierwsza. Teściowa nie może?
Moi teściowie mieszkają bardzo blisko, już bliżej się nie da, bo za ścianą. A do wnuczki przychodzą raz/ dwa razy w tygodniu. Jak ja nie pójdę albo nie poproszę o zostanie z nią albo nie zaproponuję np. spaceru z małą to żadne się nie zainteresuje. Ok, teściowa wpadnie czasem wieczorem w porze kąpieli, wypije kawę i ucieka. Mimo, że już kiedyś powiedziałam, że do wnuczki zawsze mogą wpadać.
Nie będę prosić, zapraszać, dzwonić. Nie to nie. Dlaczego? Ano dlatego że wyczuwam łaskę jakby nie wiadomo co robili zajmując się wnuczką. Bo najlepiej jest się nią pochwalić, podniecić i zachwycać przed ludźmi, ale jak przychodzi co do czego to dziwoty.
Smutne to, ale prawdziwe. Na siłę nic się nie da.
Nie dzwoni, a Ty zadzwoniłaś pierwsza?"
Moim zdaniem babci do wnuków się nie zaprasza specjalnie. To przecież nie jest nikt obcy, żeby trzeba było się umawiać jak na audiencję z datą i godziną w kalendarzu. Owszem, telefoniczne uprzedzenie, bo praca, szkołą, itd, żeby być w domu, a nie zapraszanie w odwiedziny do dzieci. To raz. Dwa. Telefony działają w obie strony. Dlaczego ma dzwonić pierwsza. Teściowa nie może?
Moi teściowie mieszkają bardzo blisko, już bliżej się nie da, bo za ścianą. A do wnuczki przychodzą raz/ dwa razy w tygodniu. Jak ja nie pójdę albo nie poproszę o zostanie z nią albo nie zaproponuję np. spaceru z małą to żadne się nie zainteresuje. Ok, teściowa wpadnie czasem wieczorem w porze kąpieli, wypije kawę i ucieka. Mimo, że już kiedyś powiedziałam, że do wnuczki zawsze mogą wpadać.
Nie będę prosić, zapraszać, dzwonić. Nie to nie. Dlaczego? Ano dlatego że wyczuwam łaskę jakby nie wiadomo co robili zajmując się wnuczką. Bo najlepiej jest się nią pochwalić, podniecić i zachwycać przed ludźmi, ale jak przychodzi co do czego to dziwoty.
Smutne to, ale prawdziwe. Na siłę nic się nie da.
No właśnie u nas podobnie.Napisałam już ze próbowałam z nią złapać kontakt,wspólny język ale takiego chyba nie ma bo ona jest zupełnie inna niż ja.Mieszkaliśmy bliżej i kontakt był podobny więc to też nie o to chodzi a chodzi o zaakceptowanie synowej ale takie prawdziwe nie na pokaz i dlatego po latach mam dość.
Zawsze to ja pierwsza do niej dzwoniłam,ona do mnie nigdy a teraz po tym co zrobiła nie chce mi się w ogóle z nią gadać bo żeby się pokazać i dobrze czuć zgodnie ze sobą prosi mnie do telefonu jak rozmawia z synem,tak żeby sama od siebie zadzwoniła i o dzieci spytała,już nie mówiąc ze mną na inne tematy a wie że jestem tu sama i bez matki nawet na telefon to nie zadzwoni więc po co mi taki kontakt w ogóle utrzymywać.
Wszystko na pokaz, skąd ja to znam... ehh, mnie to doprowadza do furii, chwalenie się wszystkim, takie żeby ludzie widzieli i wiedzieli, że tu są najpiękniejsze dzieci, najlepsze imprezy, najładniejsze ciuchy i inne cuda wianki. Ja do swojej w ogóle nie dzwonię, ona nie dzwoni, od czasu do czasu się odwiedzamy i tyle.
Ewentualnie, kiedy jest potrzeba to zostanie z małą, ale to już skrajne sytuacje.
Aha, moja należy do typu osób, którym odpier****** na starość. Chyba ze strachu przed starością to wiecznie gdzieś jeździ, umawia się, kosmetyczki, fryzjerki, zakupy, koleżanki, kawki, spa... a do tego wizerunku nie pasuje rola babci, która zmienia obsr*ne pieluchy i karmi zmielonym ziemniakiem. Jeszcze na włosy poleci albo paznokieć się złamie i co wtedy?
Ewentualnie, kiedy jest potrzeba to zostanie z małą, ale to już skrajne sytuacje.
Aha, moja należy do typu osób, którym odpier****** na starość. Chyba ze strachu przed starością to wiecznie gdzieś jeździ, umawia się, kosmetyczki, fryzjerki, zakupy, koleżanki, kawki, spa... a do tego wizerunku nie pasuje rola babci, która zmienia obsr*ne pieluchy i karmi zmielonym ziemniakiem. Jeszcze na włosy poleci albo paznokieć się złamie i co wtedy?
To nie jest brak szacunku. Absolutnie. Jedynie stwierdzenie faktu. Ja nie wymagam od niej, aby mi dziecko wychowywała czy się nim zajmowała. Broń Boże, nawet bym nie chciała.
Ale jeśli osoba, która przez całą moją ciążę była wniebowzięta i zachwycona, że będzie dziewczynka. Która się nią chwali na lewo i prawo. Podnieca tylko i wyłącznie jej istnieniem. I opowiada na lewo i prawo jaką ma cudowną wnuczkę a jaką ona jest super babcią. No cóż, w takiej sytuacji wymagałabym nie pomocy przy wnukach ale zainteresowania a nie picia kawki i wymądrzania się co koleżanka psycholog mówi o dzieciach w tym wieku, co one powinno, a czego mu nie wolno.
A co do wolnego czasu. Nie, nie zazdroszczę, bo nie mam czego. Mam dziecko, ale mam wolny czasu, znajduję bez problemu chwile dla siebie. I bez pomocy babci. W moim mniemaniu jest to co najmniej śmieszne jeśli nie żałosne, jeśli osoba w tym wieku próbuje zrobić z siebie nastolatkę. Bo co innego mieć wolny czas, korzystać z możliwości i dbać o siebie, a co innego na siłę się odmładzać i nie przyznawać do wieku.
Ale jeśli osoba, która przez całą moją ciążę była wniebowzięta i zachwycona, że będzie dziewczynka. Która się nią chwali na lewo i prawo. Podnieca tylko i wyłącznie jej istnieniem. I opowiada na lewo i prawo jaką ma cudowną wnuczkę a jaką ona jest super babcią. No cóż, w takiej sytuacji wymagałabym nie pomocy przy wnukach ale zainteresowania a nie picia kawki i wymądrzania się co koleżanka psycholog mówi o dzieciach w tym wieku, co one powinno, a czego mu nie wolno.
A co do wolnego czasu. Nie, nie zazdroszczę, bo nie mam czego. Mam dziecko, ale mam wolny czasu, znajduję bez problemu chwile dla siebie. I bez pomocy babci. W moim mniemaniu jest to co najmniej śmieszne jeśli nie żałosne, jeśli osoba w tym wieku próbuje zrobić z siebie nastolatkę. Bo co innego mieć wolny czas, korzystać z możliwości i dbać o siebie, a co innego na siłę się odmładzać i nie przyznawać do wieku.
haha, moja teściowa tak samo :)
ma cudownego wnuka, cudowne dzieci i wszystko co najlepsze i najwspanialsze, a ja jestem najlepszą jej córką, ale prywatnie to zadźgałaby mnie tępym nożem :)
a jak przyjeżdżam do niej z synem, to o nim zapomina, bo jest tak zajęta opowiadaniem mojemu mężowi historii ze swojego życia. Przypomina sobie o nim dopiero na końcu, żeby powiedzieć, że jaka szkoda że tak na krótko wpadliśmy, bo ona nie ma czasu się nacieszyć wnukiem. Szkoda tylko, że przez 3 godziny wizyty u niej, to go ignorowała :)
ma cudownego wnuka, cudowne dzieci i wszystko co najlepsze i najwspanialsze, a ja jestem najlepszą jej córką, ale prywatnie to zadźgałaby mnie tępym nożem :)
a jak przyjeżdżam do niej z synem, to o nim zapomina, bo jest tak zajęta opowiadaniem mojemu mężowi historii ze swojego życia. Przypomina sobie o nim dopiero na końcu, żeby powiedzieć, że jaka szkoda że tak na krótko wpadliśmy, bo ona nie ma czasu się nacieszyć wnukiem. Szkoda tylko, że przez 3 godziny wizyty u niej, to go ignorowała :)
No właśnie takie teściowej więc nic dziwnego że później kawały są wymyślane na ich temat i naprawdę kto nie ma takiej mamuśki "wspaniałej "niech nie atakuje nas,my tylko chcemy normalnego i równego traktowania bo niby w czym lepszy jest syn czy jej córka a wnuki te od synowej to już w ogóle są gorzej wychowane i z nimi nie trzeba utrzymywać już w ogóle żadnego kontaktu.Ja się tak teraz zastanawiam jak tu delikatnie urwać ten nasz dotychczasowy jakikolwiek kontakt który tylko jest na pokaz,żałuję że wcześniej tego nie zrobiłam.
No teraz to napisałaś, że na siłę się odmładza, ale w poprzednim poście nie było to napisane a skrytykowane, że chodzi do fryzjera, kosmetyczki, ma koleżanki. A do tego ma absolutnie prawo i tak naprawdę fajnie, że ma swoje życie a nie jest starą zgorzkniałą emerytką.
I choćby nie wiem, co mówiła, nie wiem ile sie chwaliła, to zajęcie się wnukiem jest zawsze możliwością, wyrazem chęci a nie obowiązkiem. Moja teściowa zaraz po ślubie orzekła, że jakby się urodziło kiedyś dziecko, to ona zajmować się nim nie będzie, bo juz swoje dzieci wychowała. Wiem, że córce przy dzieciach pomagała ale było to kilka lat wcześniej, była młodsza, z większymi siłami. I co, miałam się obrazić? Trochę mi przykro było tego słuchać, ale trudno, miała takie prawo. Jak już dzieci się urodziły, to wychowujemy je przy przekazie, że obie babcie są tak samo fajne, obie kochają tak samo. Dzieci garna się do babć. Trochę bardziej do mojej mamy, ale to wynika z tego, że moją mamę częściej widzą, ona sama do nas przyjedzie, żeby zobaczyć się z dziećmi, często dzwoni a druga babcia przyjeżdża tylko na urodziny dzieci. Obie mieszkają w przybliżonej odległości od nas. My jeździmy mniej więcej równo i do jednej, i do drugiej, najczęściej oby dwie obskoczymy przy jednej okazji. Nie wyróżniamy którejś specjalnie. W końcu jedna babcia, to moja mama, druga babcia to mojego męża mama. Jest dla niego tak samo ważna, jak moja dla mnie.
I choćby nie wiem, co mówiła, nie wiem ile sie chwaliła, to zajęcie się wnukiem jest zawsze możliwością, wyrazem chęci a nie obowiązkiem. Moja teściowa zaraz po ślubie orzekła, że jakby się urodziło kiedyś dziecko, to ona zajmować się nim nie będzie, bo juz swoje dzieci wychowała. Wiem, że córce przy dzieciach pomagała ale było to kilka lat wcześniej, była młodsza, z większymi siłami. I co, miałam się obrazić? Trochę mi przykro było tego słuchać, ale trudno, miała takie prawo. Jak już dzieci się urodziły, to wychowujemy je przy przekazie, że obie babcie są tak samo fajne, obie kochają tak samo. Dzieci garna się do babć. Trochę bardziej do mojej mamy, ale to wynika z tego, że moją mamę częściej widzą, ona sama do nas przyjedzie, żeby zobaczyć się z dziećmi, często dzwoni a druga babcia przyjeżdża tylko na urodziny dzieci. Obie mieszkają w przybliżonej odległości od nas. My jeździmy mniej więcej równo i do jednej, i do drugiej, najczęściej oby dwie obskoczymy przy jednej okazji. Nie wyróżniamy którejś specjalnie. W końcu jedna babcia, to moja mama, druga babcia to mojego męża mama. Jest dla niego tak samo ważna, jak moja dla mnie.
To ciesz się że masz taką teściową i przynajmniej szczera a nie udaje bo moja jak przyjeżdżamy raz w roku to tez najchętniej by całe miasto odeszła po znajomych z wnukami żeby móc tylko się nimi pochwalić a jak urodziny dziecka to nawet nie zadzwoni.Przykre to jest że babcia i dziadek o nim w tym dniu pamiętali a druga babcia już nie nic więc dziwnego że później samo dziecko nie chce podejść do telefonu jak raz na dwa tygodnie przedzwoni bo ja chyba musze ta sama taktykę obrać co mój syn właśnie żeby już w ogóle z nią nie gadać.
A moze tu problem tkwi w tym,ze Twoj maz nie ma dobrych kontaktow ze swoja mama? ... pisalas ze nie chce z nia rozmawiac.
Zawsze jest jakas przyczyna, kazdy z nas jest czlowiekiem,ma inny charakter, inne oczekiwania i inaczej moze wyrazac swoje uczucia. Nasze mamy tez przeciez nie sa idelane,ale inaczej je traktujemy, bo są naszymi mamami.
Zawsze jest jakas przyczyna, kazdy z nas jest czlowiekiem,ma inny charakter, inne oczekiwania i inaczej moze wyrazac swoje uczucia. Nasze mamy tez przeciez nie sa idelane,ale inaczej je traktujemy, bo są naszymi mamami.
To w takim razie troche ciezka sytuacja, jesli maz nie widzi nigdzie problemu, to sama nic nie zdzialasz,a wrecz pogorszysz sytuacje mowiac np. mezowi na mame, a tesciowej wygadujac cos. Bo to Twoj maz powinien interweniowac, a nie Ty. Olej ta sytuacje, nie mysl o niej, przyjmij jako fakt, ze macie takie kontakty i skup sie na swoim synku, mezu i na sobie. A jak od czasu do czasu zadzowni tesciowa to staraj sie byc mila, sama tez raz zadzwon na ruski rok ;) ja bym tak przynajmniej zrobila,powodzenia.
Bo tu trudno o radę, co zrobić tu i teraz. Wasze relacje to nie jest coś chwilowego. To był proces, który trwał miesiące, lata więc nie da się tego rozwiązać w jednej chwili. A czemu mąż miałby psuć relacje z mama z Twojego powodu? Chociaż też mi juz wcześniej przyszlo do głowy, że relacje ich nie są najlepsze, bo dziwne jest to, że skoro wszystko było ok, maż nie dążył do tego, by zażyłość wnuka z babcią nie była większa. Wiadomo, że starsi ludzie mają swoje dziwactwa, a to ci młodsi muszą wznieść się ponad nie. Poza tym wcześniej relacje z synem były problemem, a teraz wychodzi, że relacje teściowa - synowa są punktem zapalnym. Wiem z doświadczenia, że to akurat jest najmniej ważne.