Widok
Wątpliwości przed ślubem - męski punkt widzenia
Witam wszystkich i proszę o poradę,
Mam 25 lat, moja narzeczona 23. We wrześniu zamierzamy wziąć ślub, ale niestety zaczynam mieć wątpliwości.
Jesteśmy ze sobą od 6 lat, ja dla niej jestem pierwszym i ona dla mnie pierwszą (nie mieliśmy innych związków).
Nasz związek można określić jako burzliwy - mieliśmy rozstania i powroty (wszystkie z mojej winy). Około 1,5 roku temu
zrobiliśmy przerwę na ponad pół roku - uważałem, że potrzebuję innych związków, ale niestety po jakimś czasie od decyzji
nie mogłem się z nikim związać (nawet się nie starałem), bo cały czas myślałem o niej. W końcu zaczęliśmy częściej ze sobą
rozmawiać (nie zerwaliśmy kontaktu) i dzięki moim ogromnym staraniom wrócilismy do siebie. Od tego czasu było nam bardzo dobrze,
tak dobrze, że postanowiłem poprosić ją w wakacje o rękę. Od tego czasu planujemy nasz ślub, mamy datę i
zarezerwowane niektóre elementy. Niestety od jakiegoś czasu znowu myślę, że to jest zły pomyśł, nie mam już ochoty na
planowanie tego ślubu, przestałem się tym interesować.
Moja narzeczona jest idealna, piękna, mądra, uczuciowa, potrafi mnie rozśmieszyć, a co najważniejsze bardzo mnie kocha.
Nie sądzę, żeby komukolwiek kiedykolwiek na mnie tak zależało i to cały czas - mimo, że przecież minęło już 6 lat.
No ale... Zacząłem się znowu zastanawiać, czy jest sens żenić się z pierwszą ? Czy nie lepiej spróbować gdzieś indziej
i najwyżej się sparzyć ?
Zdaję sobie sprawę, że pisząc takie rzeczy na forum dla pań spadną na mnie gromy, ale nie wiem już komu o tym mówić.
Mimo tego, że wiem że jest będzie dla mnie idealną, kochającą żoną, to ciągle myśle, że może jednak powinienem spróbować
z kimś innym ?
Niby decyzja wydaje się prosta, ale ciągle ją kocham, nie potrafię jej zranić.
Do tego dochodzi oczywiście rodzina, której musiałbym powiedzieć o mojej decyzji.
Co mam robić?
Mam 25 lat, moja narzeczona 23. We wrześniu zamierzamy wziąć ślub, ale niestety zaczynam mieć wątpliwości.
Jesteśmy ze sobą od 6 lat, ja dla niej jestem pierwszym i ona dla mnie pierwszą (nie mieliśmy innych związków).
Nasz związek można określić jako burzliwy - mieliśmy rozstania i powroty (wszystkie z mojej winy). Około 1,5 roku temu
zrobiliśmy przerwę na ponad pół roku - uważałem, że potrzebuję innych związków, ale niestety po jakimś czasie od decyzji
nie mogłem się z nikim związać (nawet się nie starałem), bo cały czas myślałem o niej. W końcu zaczęliśmy częściej ze sobą
rozmawiać (nie zerwaliśmy kontaktu) i dzięki moim ogromnym staraniom wrócilismy do siebie. Od tego czasu było nam bardzo dobrze,
tak dobrze, że postanowiłem poprosić ją w wakacje o rękę. Od tego czasu planujemy nasz ślub, mamy datę i
zarezerwowane niektóre elementy. Niestety od jakiegoś czasu znowu myślę, że to jest zły pomyśł, nie mam już ochoty na
planowanie tego ślubu, przestałem się tym interesować.
Moja narzeczona jest idealna, piękna, mądra, uczuciowa, potrafi mnie rozśmieszyć, a co najważniejsze bardzo mnie kocha.
Nie sądzę, żeby komukolwiek kiedykolwiek na mnie tak zależało i to cały czas - mimo, że przecież minęło już 6 lat.
No ale... Zacząłem się znowu zastanawiać, czy jest sens żenić się z pierwszą ? Czy nie lepiej spróbować gdzieś indziej
i najwyżej się sparzyć ?
Zdaję sobie sprawę, że pisząc takie rzeczy na forum dla pań spadną na mnie gromy, ale nie wiem już komu o tym mówić.
Mimo tego, że wiem że jest będzie dla mnie idealną, kochającą żoną, to ciągle myśle, że może jednak powinienem spróbować
z kimś innym ?
Niby decyzja wydaje się prosta, ale ciągle ją kocham, nie potrafię jej zranić.
Do tego dochodzi oczywiście rodzina, której musiałbym powiedzieć o mojej decyzji.
Co mam robić?
Hmmm, albo zamilknąć na wieki i iść do ołtarza, albo porozmawiać z nią, może ma tak samo jak TY? Poza tym skoro teraz masz wątpliwości, to nie przejdzie Ci to tak sobie w momencie podpisania papierka, bądź założenia obrączki. Decyzja dość poważna, a po co koniec końców unieszczęśliwić siebie na całe życie, a co najważniejsze unieszczęśliwić ją- ona na to z całą pewnością nie zasługuje. To moja opinia, nie sugeruj się nią, sam musisz wiedzieć co zrobić....
porozmawiac z narzeczoną...na pewno jest to świetna kobieta, ale chyba lepiej pierw z nia porozmawiac o watpliwosciach, czy ona tez ma itp. tak mi sie wydaje. bo mzoe sie okazac ze wpsolnie odlozycie decyzje o slubie i spokojnie sie "dotrzecie"
powodzenia
powodzenia
Madness is the gift, that has been given to me!!
to chyba chociazby z tego wzgledu powinienes z nia porozmawiac...tak mi sie wydaje, z perspektywy widze, ze prawda jest ,ze najgorsza prawda lepsza od klamstwa.
Malzenstwo to baaaaaardzo powazna sprawa, i tak chyba musisz podejsc, ale zaczac trzeba od narzeczonej. Nie wiem czy inne dziewczyny Ci cos innego poradza, oprocz tego ze do slubu trzeba meic 120% pewnosci, bo po co inaczej sie unieszczesliwiac??
Malzenstwo to baaaaaardzo powazna sprawa, i tak chyba musisz podejsc, ale zaczac trzeba od narzeczonej. Nie wiem czy inne dziewczyny Ci cos innego poradza, oprocz tego ze do slubu trzeba meic 120% pewnosci, bo po co inaczej sie unieszczesliwiac??
Madness is the gift, that has been given to me!!
No ale przecież właśnie piszesz, że nie jesteś pewny? To chyba o to chodzi?
Musisz z nią porozmawiać. Nie sugeruj się presją rodziny - to nie oni w razie czego się unieszczęśliwią na całe życie. A jeśli już teraz się zastanawiasz nad "próbowaniem z inną", to raczej ci to po ślubie nie przejdzie - jeśli już to będziesz żałował, że sobie tej możliwości nie dałeś. Sam fakt wzięcia ślubu nie jest rozwiązaniem dla żadnych problemów (tak jak dziecko nie uratuje rozpadającego się małżeństwa).
Tylko jeśli będziecie odkładać ślub, to raczej nie o 2-3 miesiące, a o więcej. Przez ten czas może się coś wyjaśni i będziesz wiedział, czego chcesz...
Musisz z nią porozmawiać. Nie sugeruj się presją rodziny - to nie oni w razie czego się unieszczęśliwią na całe życie. A jeśli już teraz się zastanawiasz nad "próbowaniem z inną", to raczej ci to po ślubie nie przejdzie - jeśli już to będziesz żałował, że sobie tej możliwości nie dałeś. Sam fakt wzięcia ślubu nie jest rozwiązaniem dla żadnych problemów (tak jak dziecko nie uratuje rozpadającego się małżeństwa).
Tylko jeśli będziecie odkładać ślub, to raczej nie o 2-3 miesiące, a o więcej. Przez ten czas może się coś wyjaśni i będziesz wiedział, czego chcesz...
ja moze zaproponuję nietypowo...
idźcie na DOBRE nauki przedmałżeńskie
(polecam te: http://www.spotkaniamalzenskie.pl/pl/wieczory_dla_zakochanych_i_rekolekcje_dla_narzeczo)
to jest weekend głównie rozmów - są wprowadzenia i jest czas na waszą, narzeczeńską wymianę myśli
sami organizatorzy mówią, ze to są spotkania "antymałżeńskie" - kilka par zrezygnowało ze ślub po tych spotkaniach
nas ten weekend zbliżył i umocnił w decyzji, że tak, chcemy być, żyć ze sobą
idźcie na DOBRE nauki przedmałżeńskie
(polecam te: http://www.spotkaniamalzenskie.pl/pl/wieczory_dla_zakochanych_i_rekolekcje_dla_narzeczo)
to jest weekend głównie rozmów - są wprowadzenia i jest czas na waszą, narzeczeńską wymianę myśli
sami organizatorzy mówią, ze to są spotkania "antymałżeńskie" - kilka par zrezygnowało ze ślub po tych spotkaniach
nas ten weekend zbliżył i umocnił w decyzji, że tak, chcemy być, żyć ze sobą

jeżeli masz takie podejście, że co by było gdyby, bo to pierwsza, to chyba nie dojrzałeś do małzeństwa. Dla mnie nie jest ważne czy mój mąż jest moim pierwszym meżczyzną tylko czy jest tym własciwym i nie będę szukać, a moze znajdę coś lepszego bo to jest dla mnie pozbawione sensu, jeżeli trafia sie na właściwą osobę to nie testuje się tego. Jeżeli masz takie mysli to im szybciej będziesz uczciwy wobec dziewczyny tym lepiej i jak juz odejdziesz to daj jej święty spokój i już nie wracaj do niej, niech znajdzie faceta,który jest jej wart. jeżeli spotykamy kogoś kto jest dla nas Tą osobą to jest i nikt inny nas nie interesuje i nie szukamy, moze to nie jest ta,...
Chyba czeka was rozmowa..
Chyba czeka was rozmowa..
E.. tam. Ożeń się i nie marudź. Małżeństwo to nie jest coś co można przemyśleć, a jak się przemyśli i będzie się w 100% pewnym to będzie cudowne. Małżeństwo to LOTERIA. I pamiętaj że jak się nie uda to możecie się rozwieść. Nie wież w pierdoły że to na zawsze i do końca świata bo takich związków jest niewiele.
ja uwazam, ze nikt za Ciebie zycia nie przeżyje i cokolwiek nie zrobisz to zawsze może być nie tak (z tego co piszesz)
rozumiem cheć wyżalenia się lub poradzenia na forum, ale w sumie nie wiem czy zroznicowane opinie coś pomogą...
musisz liczyć tylko na siebie, ludzie ktorzy nawet Ci tu odpowiedza i tak nie znaja dokladnie sytuacji ktora opisales po krótce...
nie da sie przeciez strescic w paru zdaniach 6 lat
rozumiem cheć wyżalenia się lub poradzenia na forum, ale w sumie nie wiem czy zroznicowane opinie coś pomogą...
musisz liczyć tylko na siebie, ludzie ktorzy nawet Ci tu odpowiedza i tak nie znaja dokladnie sytuacji ktora opisales po krótce...
nie da sie przeciez strescic w paru zdaniach 6 lat
Moim zdaniem powinniście szczerze porozmawiać. Skoro mówisz, że ją kochasz i nie chcesz jej zranić to moim skromnym zdaniem kierując się jej dobrem teraz jest na to czas. Po ślubie będzie za późno na "zmianę decyzji". No tak mozna wziać rozwód jak ktoś tu już pisał, ale myslę, że to by ją bardziej zraniło, bądź ewentualna zdrada.
sorki, ale jeśli ktoś przed ślubem "ratuje się" stwiedzeniem, ze najwyżej się rozwiedzie, to jest to niepoważne traktowanie sakramentu czy też tej umowy (nie wiem, jak ładnie nazwać ślub cywilny, gdzie przyrzeka się, ze uczyni się wszystko by małżeństwo to było zgodne i trwałe)
w przypadku sakramentu, to jeśli przed zakłada się możliwość rozwodu, to jest to już od samego początku nieważne
w przypadku sakramentu, to jeśli przed zakłada się możliwość rozwodu, to jest to już od samego początku nieważne
