Widok
Ja tam jakiś złych wspomnień nie mam. Pewnie, stres był, i nawet na mnie trąbili, ale nie dlatego że miałam listek przyklejony, tylko dlatego że głupstwa wyprawiałam. Byłam spocona aż ze mnie ciekło. Ale teraz jeżdżę jak stara. Jedyna rada - im większy stres tym częściej jezdzić, tylko tak da się to przezwyciężyć. Powodzenia!
prawda co Kaisa napisała, trzeba mieć pretekst żeby wsiadać za kierownicę. Ja np w sobotę kupiłam auto po miesiącu od zdania egzaminu a w niedzielę pojechałam z Gdańska do Tczewa. Jechałam wolno bo nie znałam trasy, a powrót już bez lęku widziałam jaka trasa. A 4 m-ce po egzaminie jechałam jako drugi kierowca dużego 7 -osobowego auta z centrum polski do trójmiasta.
Ja całe życie twierdziłam, że jazda samochodem to strasznie trudna sprawa i że nie będę robić prawka. Potem prawko musiałam zrobić, ze względów "mieszkaniowych". Mąż wsadził mnie w swój samochód, wrzucił 1 i pokazał, że to nie takie trudne :)
Dość szybko załapałam o co chodzi, w czasie trwania kursu kupiłam nawet seicento - to była niezła okazja :)
Niestety długo nie mogłam zdać, choć jeździłam bardzo dobrze. Do tego te długaśne terminy oczekiwania na kolejny egzamin mnie strasznie dobijały. Obdzwoniłam różne PORDy/WORDy i zdecydowałam się na egzamin w Suwałkach. No i w końcu zdałam. Wsiadłam od razu jak tylko dostałam dokument. Parę razy przejechałam się z mężem obok, potem za mężem. No i poszło :)
Niestety po kilku miesiącach miałam wypadek i rozbiłam autko. Ale jak się pozbierałam, to wsiadłam do mężowego samochodu i dałam radę :)
Miałam też dobrego instruktora, który nauczył mnie jeździć, choć miałam problemy ze zdaniem. Za to bez problemu radzę sobie w każdym nowym mieście:)
Teraz nie mam żadnych problemów z prowadzeniem różnych samochodów. Nie mam też problemów na trasie. Niedawno przejechałam z Krakowa do Warszawy w dość krótkim czasie, a jechałam tamtędy pierwszy raz, właściwie sama - bo mąż spał ;)
Uwielbiam prowadzić samochód! To może być na prawdę niezła frajda :)
Dość szybko załapałam o co chodzi, w czasie trwania kursu kupiłam nawet seicento - to była niezła okazja :)
Niestety długo nie mogłam zdać, choć jeździłam bardzo dobrze. Do tego te długaśne terminy oczekiwania na kolejny egzamin mnie strasznie dobijały. Obdzwoniłam różne PORDy/WORDy i zdecydowałam się na egzamin w Suwałkach. No i w końcu zdałam. Wsiadłam od razu jak tylko dostałam dokument. Parę razy przejechałam się z mężem obok, potem za mężem. No i poszło :)
Niestety po kilku miesiącach miałam wypadek i rozbiłam autko. Ale jak się pozbierałam, to wsiadłam do mężowego samochodu i dałam radę :)
Miałam też dobrego instruktora, który nauczył mnie jeździć, choć miałam problemy ze zdaniem. Za to bez problemu radzę sobie w każdym nowym mieście:)
Teraz nie mam żadnych problemów z prowadzeniem różnych samochodów. Nie mam też problemów na trasie. Niedawno przejechałam z Krakowa do Warszawy w dość krótkim czasie, a jechałam tamtędy pierwszy raz, właściwie sama - bo mąż spał ;)
Uwielbiam prowadzić samochód! To może być na prawdę niezła frajda :)
Mam prawo jazdy od roku. Nie lubię jeździć, ale jeżdżę, bo tak wygodniej. Najgorzej mi idzie z parkowaniem w dziwnych miejscach :). Najgłupszą rzecz jaką zrobiłam to musiałam wyminąć samochód który się zepsuł przede mną, a zaraz za nim były światła. I przed nimi stanął jeden samochód, a mi miejsca starczyło na 3/4 samochodu, reszta została na drugim, przeciwnym pasie. No i niestety ciężarówek nie mógł przejechać więc otworzyłam okno, powiedziałam panu przepraszam i tak sobie staliśmy :)
hehe :D
ja zaczęłam jeździć 13 lat po zrobieniu prawka ;)
pewnie dalej bym nie jeździła(chociaż w domu były 3 auta, czyli po jednym na każdego dorosłego członka rodziny) gdyby nie Gabryś ;) wkurzało mnie jak byłam uwiązana latem 2010 ;) i zależna od czyjejś pomocy(znajomych) lub taksówek ;) (żeby wydostać się z działki do domu lub odwrotnie) tudzież podporządkowana grafikowi Męża ;)
do tego na ambicję wsiadła mi moja szwagierka, która zaczęła robić prawko (a sformułowanie "nie lubimy się" nie oddaje w pełni stosunków panujących między nami) ;P ona prawka do tej pory nie zrobiła - a ja jeżdżę :]
też wybieram sobie miejsca łatwe do parkowania ;P nie czuję się w tym dobra ;)
źle się czuję w Męża aucie za kierownicą - jeździłam tylko raz :P
ale w moim - super :]
co prawda jeżdżę tylko po Gdańsku (nie było potrzeby gdzieś dalej) ;)
ja zaczęłam jeździć 13 lat po zrobieniu prawka ;)
pewnie dalej bym nie jeździła(chociaż w domu były 3 auta, czyli po jednym na każdego dorosłego członka rodziny) gdyby nie Gabryś ;) wkurzało mnie jak byłam uwiązana latem 2010 ;) i zależna od czyjejś pomocy(znajomych) lub taksówek ;) (żeby wydostać się z działki do domu lub odwrotnie) tudzież podporządkowana grafikowi Męża ;)
do tego na ambicję wsiadła mi moja szwagierka, która zaczęła robić prawko (a sformułowanie "nie lubimy się" nie oddaje w pełni stosunków panujących między nami) ;P ona prawka do tej pory nie zrobiła - a ja jeżdżę :]
też wybieram sobie miejsca łatwe do parkowania ;P nie czuję się w tym dobra ;)
źle się czuję w Męża aucie za kierownicą - jeździłam tylko raz :P
ale w moim - super :]
co prawda jeżdżę tylko po Gdańsku (nie było potrzeby gdzieś dalej) ;)
Ja prawko mam od pół roku, pierwszy raz jak wsiadłam po egzaminie za kółko to byłam p******a ;) Ale potem juz było coraz lepiej, a teraz jeżdżę jak stara ;) I się w ogóle nie przejmuje gdy ktoś na mnie zatrąbi, zresztą sama to robię jak trzeba ;) I kocham mój samochód, mimo, że to landara i czasem muszę zaparkować gdzieś dalej i potem iść na nogach bo się nie zmieszczę ;) Aha i ja nigdy nie jeździłam z listkiem :)
Co do parkowania, to nie mam problemów, najczęściej parkuję tyłem, bo tak mi wygodniej - mój samochód ma słaby skręt i jak parkuję przodem, to muszę często poprawiać. Najwygodniej tyłem parkuje się kombiakami ;)
Raz parkowałam sedanem brata i wjechałam d*pą w krzaki :D
Ja też nie miałam listka, po kursie jeździłam lepiej niż część kierowców ;)
poza tym często osoby z listkiem jadą normalnie...
już lepiej załatwić sobie taki trójkącik "baba za kierownicą" ;)
zauważalne i przynajmniej się człowiek uśmiechnie :)
Raz parkowałam sedanem brata i wjechałam d*pą w krzaki :D
Ja też nie miałam listka, po kursie jeździłam lepiej niż część kierowców ;)
poza tym często osoby z listkiem jadą normalnie...
już lepiej załatwić sobie taki trójkącik "baba za kierownicą" ;)
zauważalne i przynajmniej się człowiek uśmiechnie :)
hehehe :D fajna ta baba ;)
właśnie patrzyłam na Allegro za taka naklejką i znalazłam coś iście babskiego ;P hihihi http://moto.allegro.pl/auto-rzesy-rzesy-do-samochodu-hit-z-usa-krk-i2031295824.html
właśnie patrzyłam na Allegro za taka naklejką i znalazłam coś iście babskiego ;P hihihi http://moto.allegro.pl/auto-rzesy-rzesy-do-samochodu-hit-z-usa-krk-i2031295824.html
listek kupisz w norauto,mąż mi kupił jakiś czas temu już teraz jeźdzę bez listka,ale chciałam go mieć,jest naklejany na taką gumkę,więc jak poczujesz się pewniej można ściągnąć.Uważam,że to informacja dla innych kierowców i dla swojego spokoju żeby inni nie trąbili,bo każdemu z nas nie zależnie ile lat ma prawko zdarzy się zrobić coś glupiego.
Ja wsiadłam za kółko 5 lat po zrobieniu prawa jazdy. Jak wsiadałam za kierownicę, żeby podjechać chociaz do sklepu łapał mnie taki strach, że mnie az paraliżowało... ale przełamałam się i początki były świetne: bez świateł po ciemku (bo ulice były puste to łatwiej się przemieszczać) i zastanawiałam się jak podświelić prędkościomierz bo nawet nie wiedziałam ile jade... ;) ojjj wiele mam historii. Dziś nie jestem kierowcą rajdowym, ale jak chce polatać sobie po sklepach to nie ciągnę mojego męża tylko biorę autko i umawiam się z przyjaciółką :)
ja zaraz przed nowym rokiem odebrałam prawo jazdy, w nomi zakupiłam dwa zielone listki (na przód i tył;)) i jeżdżę. Stres jest mega, szczególnie jak mam gdzieś jechać sama, ale nie ma innej metody na stres, jak się na niego wystawiać i jeździć, jeździć, jeździć...
Jutro jadę pierwszy raz sama ze smykiem do lekarza - brr ;)
Jutro jadę pierwszy raz sama ze smykiem do lekarza - brr ;)
[url=www.nawieszaczku.pl]
[/url]

Dzień po otrzymaniu prawa jazdy ("na Punto") wsiadłam do "czołgu" mojego taty (ten nie uznaje małych samochodów) i na spokojnej uliczce, pustej po horyzont, przypakowałam swoim prawym lusterkiem w lusterko zaparkowanego na chodniku Poloneza. Zatrzymałam się, żeby ocenić szkody, a tam wylatuje dwóch facetów w półprzysiadzie, z wycelowaną bronią. Na ochroniarzy Płażyńskiego trafiłam...
Potem już jakoś poszło, raz lepiej, raz gorzej, z jedną większą kolizją z mojej winy, paroma z cudzej. Mistrzem kierownicy nie jestem, ale normalnym przeciętniakiem, który pojedzie wszędzie i nie stanowi większego zagrożenia na drodze - tak ;)
Potem już jakoś poszło, raz lepiej, raz gorzej, z jedną większą kolizją z mojej winy, paroma z cudzej. Mistrzem kierownicy nie jestem, ale normalnym przeciętniakiem, który pojedzie wszędzie i nie stanowi większego zagrożenia na drodze - tak ;)
no to i ja dołącze sie do grona "bab na drodze " hehe
tylko u mnie mega stres bo maz ma sedana :/ innego auta narazie nie mamy a ja nie moge sie oswoic z tym autem,baaa nawet dobrze wyjechac ta landara z pomiedzy dwoch aut nie za bardzo umie bo sie gubie :P
dziewczyny jak ja mam sie oswoic z tym autem :/
tylko u mnie mega stres bo maz ma sedana :/ innego auta narazie nie mamy a ja nie moge sie oswoic z tym autem,baaa nawet dobrze wyjechac ta landara z pomiedzy dwoch aut nie za bardzo umie bo sie gubie :P
dziewczyny jak ja mam sie oswoic z tym autem :/
ja nie miałam zielonego listka- tak jakoś dziwnie by mi z nim było ;-)
Za to teraz jestem w w ciąży (prawko też zdałam w ciąży za 2 razem- w czerwcu a we wrześniu urodziłam- i jakiegoś strasznego stresu z tego powodu nie miałam;-))i mam na szybie babę w ciąży i napis "jedzie przed tobą ciężarówka"
Nie miałam żądnej stłuczki- mam prawko 4 lata.
Za to teraz jestem w w ciąży (prawko też zdałam w ciąży za 2 razem- w czerwcu a we wrześniu urodziłam- i jakiegoś strasznego stresu z tego powodu nie miałam;-))i mam na szybie babę w ciąży i napis "jedzie przed tobą ciężarówka"
Nie miałam żądnej stłuczki- mam prawko 4 lata.