Widok
Trakt jest po remoncie chyba od dość dawna. Są osobne sale porodowe, dosyć duże. Nie pamiętam czy są 4 czy 5. Łazienka z prysznicem jest na korytarzu (do dyspozycji tylko dla rodzących, więc nikt inny się tam nie kręci). Jest też nowy oddział położniczy, podobno są tam bardzo dobre warunki, ale na nim nie leżałam, bo to było przed jego oddaniem do użytku. Na porodówkę przyjęli mnie z patologii ciąży. Do szpitala dostałam się 'z ulicy', nie miałam stamtąd lekarza. W tamtym czasie dużo odsyłali z braku miejsc, ale akurat mi się udało. Na porodówce oprócz zzo dają też gaz rozweselający. Korzystałam przez cały poród, moim zdaniem pomaga :) Położne i lekarz byli bardzo ok, starali się pomóc. Brali też pod uwagę mój plan porodu. Starają się nie nacinać rutynowo krocza, tylko trzeba się wcześniej przygotowywać - masować krocze i ćwiczyć Kegla, wtedy są większe szanse, że się uda bez.
Hej Dziewczyny, przeklejam moją hisotrię z Zaspy z innego wątku. Niestety o zzo nie mogę się wypowiedzieć - nie pojawił się u mnie ten temat (nie prosiłam, nie proponowano).
"Melduje sie ze szpitala na Zaspie-wczoraj o 8:00 urodziła sie Ada: 3030 g,54 cm,10 pkt. Okazuje sie ze skurcze o których pisałam wyżej to bylo cos więcej niż przepowiadające;) z tymi skurczami we wtorek poszlam najpierw do banku,później na spacer a wieczorem na zajęcia tańca. Po cieplej kąpieli i próbie snu skurcze sie zagescily wiec pojechaliśmy na zaspę ok. 1:00 - 3,5 palca rozwarcia :) trafiłam nawet na swojego lekarza na dyżurze. Przyjęcia i podejscie na Zaspie od wejścia do teraz wspaniale-polozne bardzo mnie wsparly i teraz tez sa jak di rany przyloz. Jednocześnie odbywaly sie inne porody ale nie odczułam żadnego pospiechu czy chaosu-pelne skupienie. Polozna zarówno z pierwszej i drugiej zmiany podczas porodu przeczytala plan porodu i o tym ze mną porozmawiala. Samego porodu nie umiem opisać słowami;) ale ludzie wokół mi bardzo pomogli! Pamietam ze caly czas bylam pod KTG (i przez to nadal slysze w glowie ten dzwiek) ale polozna proponowala pilke i inne pozycje by przeczekac skurcze i nie musiec zdejmowac pasow. Dostalam gaz do oddychania,proponowano prysznic dla ulgi,pod koniec zapytano mnie czy zgadzam sie na oksytocyne. Trafiłam na sale 1osobowa,pokój odwiedzin jest dosyc ruchliwy wiec wizyty z tego co widze raczej bywają krótkie:) ściągnęłam sobie muzykę do porodu i miałam plan ja sobie skopiować na telefon-ale zanim to zrobiłam wylądowałam na porodówce:) teraz wiem ze raczej i tak nie skorzystalabym z tego. Cieszę sie,ze jestem juz po i ze Ada byla dzielna podczas porodu. Okazalo się ze miałyśmy szczęście bo pepowina byla bardzo nietypowo przyczepiona do lozyska-polozne zapytaly czy mogą zrobić zdjęcie jako przypadek kliniczny:) "
Pozdrawiam :)
"Melduje sie ze szpitala na Zaspie-wczoraj o 8:00 urodziła sie Ada: 3030 g,54 cm,10 pkt. Okazuje sie ze skurcze o których pisałam wyżej to bylo cos więcej niż przepowiadające;) z tymi skurczami we wtorek poszlam najpierw do banku,później na spacer a wieczorem na zajęcia tańca. Po cieplej kąpieli i próbie snu skurcze sie zagescily wiec pojechaliśmy na zaspę ok. 1:00 - 3,5 palca rozwarcia :) trafiłam nawet na swojego lekarza na dyżurze. Przyjęcia i podejscie na Zaspie od wejścia do teraz wspaniale-polozne bardzo mnie wsparly i teraz tez sa jak di rany przyloz. Jednocześnie odbywaly sie inne porody ale nie odczułam żadnego pospiechu czy chaosu-pelne skupienie. Polozna zarówno z pierwszej i drugiej zmiany podczas porodu przeczytala plan porodu i o tym ze mną porozmawiala. Samego porodu nie umiem opisać słowami;) ale ludzie wokół mi bardzo pomogli! Pamietam ze caly czas bylam pod KTG (i przez to nadal slysze w glowie ten dzwiek) ale polozna proponowala pilke i inne pozycje by przeczekac skurcze i nie musiec zdejmowac pasow. Dostalam gaz do oddychania,proponowano prysznic dla ulgi,pod koniec zapytano mnie czy zgadzam sie na oksytocyne. Trafiłam na sale 1osobowa,pokój odwiedzin jest dosyc ruchliwy wiec wizyty z tego co widze raczej bywają krótkie:) ściągnęłam sobie muzykę do porodu i miałam plan ja sobie skopiować na telefon-ale zanim to zrobiłam wylądowałam na porodówce:) teraz wiem ze raczej i tak nie skorzystalabym z tego. Cieszę sie,ze jestem juz po i ze Ada byla dzielna podczas porodu. Okazalo się ze miałyśmy szczęście bo pepowina byla bardzo nietypowo przyczepiona do lozyska-polozne zapytaly czy mogą zrobić zdjęcie jako przypadek kliniczny:) "
Pozdrawiam :)