Widok
Zdrada
Dowiedziałam się,że mąż mnie zdradza. W środku jestem cała rozstrzęsiona, serce mi pękło, ale za żadne skarby nie pokażę mu tego po sobie. Chcę odejść jako kobieta dumna (popłakać to mogę sobie w samotności) ale tej satysfakcji naocznie nie dam.Dziewczyny jak sobie poradziłyście? Podpowiedzcie. Najchętniej bym mu nakopała do d.. ale jak już wcześniej napisałam, chcę odejść z klasą. Niech wie co stracił.
Staram się nie działać pod wpływem emocji, ale to spadło na mnie jak grom z jasnego nieba, rozmawiałam ale wypiera się wszystkiego. Dzieci nie mamy. Dowodem zdrady jest mail z potwierdzeniem noclegu w pewnym miejscu i zaznaczam,że ze mną tam nie był. Mąż powiedział, że to było dla kolegi. Jak wcześniej pisałam wypiera się wszystkiego a ja mam taki mętlik....
Szczęśliwy facet. Tylko jak to sprawdzić? Jak to potwierdzić? Na ile ufam/ufałam mężowi? Bezgranicznie. Cholera!!!! bezgranicznie. Sęk w tym,że jest kierowcą i brak zaufania zniszczyłby związek już dawno. Komórki nie chował, znam jego hasła. Kiedy wyjeżdżał z domu było ok (jak zawsze z resztą) a tu wchodząc w jego maila znalazłam pokwitowanie za zapłaconą hotelową noc dla pary. Wiem na 100% ,że w tym hotelu był. Powiedział,że był i czekał tam na kolegę ,żeby mu przekazać klucz do pokoju (i to mi już nie gra). Kobieca intuicja podpowiada mi,że mam rację.Nienawidzę kobiecej intuicji od dzisiaj.
Jako facet przeżyłem też zdradę. NIecały rok i było w miarę dobrze już, zazdroszczę tym, którzy parę miesięcy i wracają do żywych - niestety zbyt się emocjonalnie angażuję.
Co do weryfikacji - może przy Tobie zadzwoni do kolegi i wtedy wyjdzie czy mówi prawdę?
Druga sprawa - jak mąż to odebrał? Jaki jest do tego stosunek? Bo jak ma 'wylane' to raczej masz rację.
Co do weryfikacji - może przy Tobie zadzwoni do kolegi i wtedy wyjdzie czy mówi prawdę?
Druga sprawa - jak mąż to odebrał? Jaki jest do tego stosunek? Bo jak ma 'wylane' to raczej masz rację.
Lonelyboy. Nie ma sensu żeby mąż dzwonił przy mnie do kolegi, ponieważ kolega potwierdzi wszystko, poza tym wydaje mi się,że najlepiej zrobię zachowując zimną krew i spokój (to będzie moja oskarowa rola bo czuję ból niemal fizyczny). Jaki jest stosunek mojego męża do sprawy? Idzie w zaparte. Jednak są rzeczy,które mnie niepokoją. Zacznijmy od tego ,że zasady nie grzebię mu w mailach, tym razem weszłam (wiedział że to zrobię) ponieważ czekałam na jego elektroniczny wyciąg z banku.Poza wyciągiem , był również ten mail z hotelu. Zobaczyłam tego maila i pomyślałam sobie "Ktoś nam się włamał na kartę" po czym szybciutko zadzwoniłam z tą informacją do męża (nie myśl o mnie "naiwna kobita") Poprosiłam, żeby szybko mi podał numery a ja ją zastrzegę, chciałam również zadzwonić na Policję i do Banku poinformować o kradzieży. Jednak najpierw szybciutko zadzwoniłam do tego Hoteliku z pytaniem czy taka rezerwacja na pewno ma miejsce, recepcjonistka powiedziała,że tak i oznajmiła,że ten Pan już jest. Poprosiłam go do telefonu i po jednym jego słowie "halo" poznałam jego głos, on kiedy mnie usłyszał rozłączył się. Zadzwonił po chwili i powiedział,że to dla kolegi, ale o tym już wcześniej pisałam. Dodam jeszcze,że do kolejnego dnia nie odbierał telefonu. Pisałam wcześniej,że jest kierowcą, jak wróci do domu i spojrzę w Jego oczy, mimikę twarzy będę wiedziała już chyba wszystko. Dodam,że nie wyobrażam sobie związku bez zaufania.Życie jest nieprzewidywalne, bardzo nieprzewidywalne.
Nie pójdę do hotelu, nie będę rozmawiała z menagerem, natomiast w trakcie jutrzejszej rozmowy z mężem powiem,że jestem umówiona w sprawie przejrzenia monitoringu, będę obserwowała jego reakcję. W trasie mąż śpi w kabinie w Tirze, sama mu w domu szykuję i zmieniam pościel. Dzięki za pomysł z monitoringiem. Zobaczymy co to będzie....
Nie wiem czy to ma sens, jeżeli jest w tym 'zawodowcem' to cięzko będzie wyłapać Tobie (z emocjami) czy coś kombinuje.
Dodatkowo, nie wiem czy prawnie można udostępniać monitoring osobom niezwiązanym z obsługą czy służbom (RODO etc).
Wiem jak to jest - w sumie po pierwszej zdradzie ciężko mi o jakąkolwiek ufność.
Może po prostu się przy nim rozklej i powiedz prosto z mostu, nie radzisz sobie, nie widziisz przyszłości bo straciłaś ufność, nie wiesz jak począć, jakie on widzi rozwiązanie/pomoc etc.
A pisząc o reakcji to miałem na mysli czy 'przeżywa' temat, czy widać po nim że go to 'dotyka'.
NO ale to Ty wiesz jaką macie relacje - jaki jest na codzień - mnie by na przykład takie (załóżmy!) bezzasadne podejrzenie skłoniło do dialogu i nie byłoby obojętne.
Bo iść w zaparte to można sobie ze znajomym i tkwić przy swojej racji - w związku wydaje mi się, że chodzi o coś więcej.
Jeżeli on ma na to 'wylane' to chyba nie jest to wybór życia. Ale ja mogę tylko pisać przez pryzmat swoich doświadczeń - nie znam was.
Co do Starowicza - to brzmi trochę jak reklama.
Tylko? Dlaczego? Bo się tym zajmuje? Bo to jego biznes?
Litości.
Dodatkowo, nie wiem czy prawnie można udostępniać monitoring osobom niezwiązanym z obsługą czy służbom (RODO etc).
Wiem jak to jest - w sumie po pierwszej zdradzie ciężko mi o jakąkolwiek ufność.
Może po prostu się przy nim rozklej i powiedz prosto z mostu, nie radzisz sobie, nie widziisz przyszłości bo straciłaś ufność, nie wiesz jak począć, jakie on widzi rozwiązanie/pomoc etc.
A pisząc o reakcji to miałem na mysli czy 'przeżywa' temat, czy widać po nim że go to 'dotyka'.
NO ale to Ty wiesz jaką macie relacje - jaki jest na codzień - mnie by na przykład takie (załóżmy!) bezzasadne podejrzenie skłoniło do dialogu i nie byłoby obojętne.
Bo iść w zaparte to można sobie ze znajomym i tkwić przy swojej racji - w związku wydaje mi się, że chodzi o coś więcej.
Jeżeli on ma na to 'wylane' to chyba nie jest to wybór życia. Ale ja mogę tylko pisać przez pryzmat swoich doświadczeń - nie znam was.
Co do Starowicza - to brzmi trochę jak reklama.
Tylko? Dlaczego? Bo się tym zajmuje? Bo to jego biznes?
Litości.
anonim, co do dziecka bez zdrady- to powiem Tobie aż się uśmiechnęłam,pomimo tego co przeżywam.
lonelyboy, co do monitoringu-Wy podsunęliście pomysł, ja trochę o tym poczytałam i przerobiłam to po swojemu, mianowicie (jestem cały czas z mężem tylko w kontakcie telefonicznym,widzimy się dopiero jutro) powiedziałam mu ,że rozmawiałam na temat obejrzenia nagrań z monitoringu z P. menager, która stwierdziła, że ja jako osoba postronna nie mogę ( bo właśnie Rodo tak jak wcześniej pisałeś) ale jeżeli mąż był gościem hotelowym to jak najbardziej udostępni mu do wglądu zdarzenia z tamtego dnia, powód jaki podałam to zagubiony telefon. (Mąż aż zaprzestał mówić!) Wydało się ma kochankę jakąś młodą laskę, ale ,że niby nie chce żebym odchodziła- w sumie kto go tak odprasuje i nakarmi jak ja? ( to już moja myśl). A teraz posłuchajcie telefony miał zawsze na wierzchu , hasła jego znałam, nigdy nie pachniał jej perfumami. Ja jemu nawet współczułam, że tak ciężko i dużo pracuje, więc nawet ogród kosiłam. Co do Starowicza, absolutnie żadna reklama. Napisałam "tylko" ponieważ nie był On z naszej Uczelni. Swoją drogą życie jest nieprzewidywalne, wyjechał mąż a jutro wraca wróg. Obym tylko utrzymała moją dostojność bo chciałabym się drzeć i wyć z bólu.
Chciałabym jeszcze doda,że zwykle o żonach kierowców są niewybredne wpisy, a tu proszę niespodzianka.
lonelyboy, co do monitoringu-Wy podsunęliście pomysł, ja trochę o tym poczytałam i przerobiłam to po swojemu, mianowicie (jestem cały czas z mężem tylko w kontakcie telefonicznym,widzimy się dopiero jutro) powiedziałam mu ,że rozmawiałam na temat obejrzenia nagrań z monitoringu z P. menager, która stwierdziła, że ja jako osoba postronna nie mogę ( bo właśnie Rodo tak jak wcześniej pisałeś) ale jeżeli mąż był gościem hotelowym to jak najbardziej udostępni mu do wglądu zdarzenia z tamtego dnia, powód jaki podałam to zagubiony telefon. (Mąż aż zaprzestał mówić!) Wydało się ma kochankę jakąś młodą laskę, ale ,że niby nie chce żebym odchodziła- w sumie kto go tak odprasuje i nakarmi jak ja? ( to już moja myśl). A teraz posłuchajcie telefony miał zawsze na wierzchu , hasła jego znałam, nigdy nie pachniał jej perfumami. Ja jemu nawet współczułam, że tak ciężko i dużo pracuje, więc nawet ogród kosiłam. Co do Starowicza, absolutnie żadna reklama. Napisałam "tylko" ponieważ nie był On z naszej Uczelni. Swoją drogą życie jest nieprzewidywalne, wyjechał mąż a jutro wraca wróg. Obym tylko utrzymała moją dostojność bo chciałabym się drzeć i wyć z bólu.
Chciałabym jeszcze doda,że zwykle o żonach kierowców są niewybredne wpisy, a tu proszę niespodzianka.
Co tu duzo pisać, trzymaj się jakoś. To przykre że mąż cię oszukał. Widocznie nie kochał cię tak mocno jak zapewniał. Może ty nie jesteś jemu przeznaczona? I nigdy nie byłaś... Pewien etap twojego zycia się kończy a inny się zaczycznie niebawem. Może tobie przeznaczone jest jakieś inne życie? Może spotkasz prawdziwego księcia i będziesz żyła w szczęściu i bogactwie?. A może czeka cię duża kariera i sukces zawodowy.....Nigdy nie wiesz co życie przyniesie i dokąd zaprowadzi. Trzymamy kciuki. Wszystko będzie dobrze! Naprawdę!
Skoro już wszystko wyszło to patrząc z boku najsensowniej byłoby to zakończyć.
Mąż pęka bo widzi, że coś może stracić - to jest ludzka natura - nawet gdy traci się coś co nie służy, ale się do tego przywyczaiło - to chce się to zachować.
No ale łatwo mi się mówi nie będąc sytuacji - pewnie będą powroty, przebaczenia, ponowne problemy i tak dalej.
Musisz sama zrobić sobie 'rachunek'. Jak Ci było w tym związku ostatnie lata, jak się czułąs, czy miałaś wrażenie, że to 'jest to', lub odwrotne.
Jeżeli nie był to dla Ciebie wymarzony związek, a teraz doszło coś takiego, to powinno się, według mnie, to zakończyć.
Lepiej nie będzie, a dla odważnych i zdecydowanych życie zawsze niesie nowe.
Mąż pęka bo widzi, że coś może stracić - to jest ludzka natura - nawet gdy traci się coś co nie służy, ale się do tego przywyczaiło - to chce się to zachować.
No ale łatwo mi się mówi nie będąc sytuacji - pewnie będą powroty, przebaczenia, ponowne problemy i tak dalej.
Musisz sama zrobić sobie 'rachunek'. Jak Ci było w tym związku ostatnie lata, jak się czułąs, czy miałaś wrażenie, że to 'jest to', lub odwrotne.
Jeżeli nie był to dla Ciebie wymarzony związek, a teraz doszło coś takiego, to powinno się, według mnie, to zakończyć.
Lepiej nie będzie, a dla odważnych i zdecydowanych życie zawsze niesie nowe.
lonelyboy. Powrotów i przebaczeń na pewno nie będzie, mnie serce pękło, a ból czuje naprawdę taki fizyczny. Romans musiał trwać już od jakiegoś czasu skoro na mailu zauważyłam pokwitowanie z hotelu ( na pierwszej randce przecież do łóżka by nie poszli)Zaskoczona jestem tym,że znając tak dobrze człowieka niczego nie zauważyłam. Napisałes "patrząc z boku najsensowniej byłoby to skończyć". Masz świętą rację. Trzeba to uciąć,żeby za kilka lat nie zostać formalnie tą oficjalną na rodzinne spotkania przyzwyczajoną na "milczące skoki w bok".To był dla mnie taki wymarzony związek, ale właśnie już lepiej nie będzie, czas na nowe.Dziś minie trzecia doba jak nie zasnęłam....
Zawsze wiedziałem i wiem, że nawet gdybym zdradził, uzyskałbym od Żony przebaczenie (z wielkiej litery). Nie mógłbym takiej kobiecie zrobić przykrości, więc nie zdradziłem, nie zdradzam i nie zdradzę. Wiem, że są w życiu zdrady, które warto przebaczyć.
Sylwia przemyśl to. Moim zdaniem warto, najpierw naiwnie być może uwierzyć (nie domagać się za wszelką cenę prawdy), a jeżeli prawda jest jednak okrutna, nawet przebaczyć. (łatwo powiedzieć, trudniej wykonać, wiem)
Sylwia przemyśl to. Moim zdaniem warto, najpierw naiwnie być może uwierzyć (nie domagać się za wszelką cenę prawdy), a jeżeli prawda jest jednak okrutna, nawet przebaczyć. (łatwo powiedzieć, trudniej wykonać, wiem)
@Sylwia , nie bądź z tym sama, poszukaj kogoś życzliwego do pomocy. Teraz nie jesteś w dobrym stanie i może warto jest mieć jakieś wsparcie przy boku. Taki ból jest fizyczny i to bardzo. Potrzeba czasu ale wyjdziesz z tego.... Na razie musisz przetrwać i zastanowić się co dalej. Rozstania nigdy nie są łatwe. Przykra sprawa ale wygląda na to że twój mąż już dawno wybrał...
Przebaczenie jest czymś innym niż akceptacja i przymykanie oka. Raz peknietego serca już tak ładnie nie da się posklejać
Zdrada to raz, kłamstwo to dwa i chyba właśnie to kłamstwo trudniej przeżyć
Nic dziwnego że nic nie zauważyłaś, tak miało być i może by było bardzo bardzo długo. I wtedy to by była tragedia, dla dzieci......
A tak to już masz jasność z kim masz do czynienia
Przebaczenie jest czymś innym niż akceptacja i przymykanie oka. Raz peknietego serca już tak ładnie nie da się posklejać
Zdrada to raz, kłamstwo to dwa i chyba właśnie to kłamstwo trudniej przeżyć
Nic dziwnego że nic nie zauważyłaś, tak miało być i może by było bardzo bardzo długo. I wtedy to by była tragedia, dla dzieci......
A tak to już masz jasność z kim masz do czynienia
anonim...Warto naiwnie uwierzyć,warto przebaczyć i nie domagać się prawdy. Zgadzam się z Tobą w każdym słowie ale....dokładnie tak zrobiłam za pierwszym razem ( nie pisałam o tym wcześniej bo i po co) Co w tym wszystkim było najgorsze- nie sama zdrada ale brak wiary w siebie, kontrolowanie go, jego maili, telefonu, wyjść z domu, nieznajomych zapachów perfum... On wrócił, ja wybaczyłam na zewnątrz uśmiechnięta ale w środku czujna. Teraz kiedy jestem pewna, że sytuacja sie powtarza to nie mam zamiaru znowu go kontrolować, szkoda mojego zdrowia,wolę się ukierunkować na coś pozytywnego dla mnie.... '"Skończą się czyste ciuchy to i Adonis wróci przynajmniej po następne'". Poza tym, mąż ma w tej chwili wyłączony telefon, nie wiem czy przyjedzie rozmawiać czy nie, wczoraj mówił że ma problem z telefonami (dziwne jest to,że zaczęły się psuć w momencie wykrycia zdrady) Jak przyjedzie to pogadamy, jak nie przyjedzie to jest Tchórz.
Eeeeh no tak proste jednak związek to 2 ludzi i skoro facet zdradza to - prosto - albo kobieta nie daje mu tego co on potrzebuje albo kobieta i facet totalnie się nie poznali (bo i pewnie po co przecież byli zakochani) a kobieta nie widziała jego zachowań wobec innych kobiet bo... przecież Go kocham i dla mnie się zmieni! ;-)
Winy szuka się najpierw w sobie, nie w kimś innym. Winą za swoje czyny można obarczyć tylko siebie. Tłumaczenie że ktoś komuś czegoś nie dawał jest zrzucaniem winy z siebie, odpychaniem odpowiedzialności za swoje postępowanie i wybory. Dorośli ludzie tak nie powinni robić. Jeśli to nie jest pierwszy numer tego typu to czekanie na następny jest już czystym masochizmem i głupotą. Widocznie wybaczenie i danie szansy było błędem którego nie warto popełniać. Jak już raz i drugi się puścił to będzie się puszczał dalej, taki charakter, siła przyzwyczajenia. Może dlatego teraz ci będzie łatwiej podjąć ostateczną decyzję i podjąć działanie. Dziwię się że na niego czekasz i chcesz z nim porozmawiać. Ja bym chyba nie chciała, nie miałabym w takiej sytuacji o czym. Resztę można załatwić pocztą, kurierem albo przez pośrednika..
Luna, skoro się mylę to chyba znaczy że tu wypisujesz "książkowe" mądrości.
Kocio, piszesz jak powinno być ale z źycia wiem (realbie) że "ze świecą" takich szukać ;-)
1. Politycy.... a kończy się we własnej rodzinie. Jednak mój optymizm i wiara w dobro ludzkie jest "szersze" niż to co widzę i słyszę dookoła :-))
Kocio, piszesz jak powinno być ale z źycia wiem (realbie) że "ze świecą" takich szukać ;-)
1. Politycy.... a kończy się we własnej rodzinie. Jednak mój optymizm i wiara w dobro ludzkie jest "szersze" niż to co widzę i słyszę dookoła :-))
To prawda facet, ale czy nie jest tak, że w dużej mierze w dorosłym życiu to my dobieramy sobie znajomych którymi się otaczamy?
Więc może warto chodzić z tą świecą i wyłapywać co bardziej wartościowe moralnie jednostki a nie brać jak leci co nam życie pod nogi podstawi? Psychologowie twierdzą że rozstanie jest jednym z najcięższych przeżyć w życiu, zaraz po śmierci bliskiego członka rodziny i nagłej utracie pracy....a ja nie mam podstaw im nie wierzyć. Życie wystawia nas na różne próby żebyśmy mogli budować swój charakter, pracować nad sobą i weryfikować swoje otoczenie. Jedne normy sobie narzucamy a inne odrzucamy, ale to zawsze my sami decydujemy które.
Więc może warto chodzić z tą świecą i wyłapywać co bardziej wartościowe moralnie jednostki a nie brać jak leci co nam życie pod nogi podstawi? Psychologowie twierdzą że rozstanie jest jednym z najcięższych przeżyć w życiu, zaraz po śmierci bliskiego członka rodziny i nagłej utracie pracy....a ja nie mam podstaw im nie wierzyć. Życie wystawia nas na różne próby żebyśmy mogli budować swój charakter, pracować nad sobą i weryfikować swoje otoczenie. Jedne normy sobie narzucamy a inne odrzucamy, ale to zawsze my sami decydujemy które.
O jej Szczęśliwy Ty to ze skrajności w skrajność...Cały szkopuł tkwi w tym co sam napisałeś, zanim powie się "tak" trzeba zjeść z drugą połową przyslowiową "beczkę soli". Poznawać, obserwować i wyciągać wnioski. Po prostu od razu wziąść ten "lepszy model" ;-) Życie jest samo w sobie nieprzewidywalne, ale są ludzie na których można polegać, mają swoje ideały, zasady itd i co by się nie działo nie zawiedziesz się na nich. A jak już się trafi taki kwiatek... jak autorka napisała, że już raz dała "kolejną szansę"...no to kurna, robisz wszystko aby wynagrodzić swoje winy, próbujesz byc czysty jak łza, okazywać swoje uczucia, nie dawać żadnych powodów do wątpliwości, ...a nie po czasie znowu dylasz w bok(bo przecież raz się już upiekło). Co to ma być? Kocham cię, ale raz na jakiś czas mi się zdarza...Co ta druga(zdradzana) osoba ma czuć? Co dzieje się w jej głowie...czy naprawdę komuś z kim chce się przejść życie robi się takie rzeczy? Ile razy można "naprawiać"? A gdzie w tym wszystkim są uczucia...
Za bardzo panikujesz Sylwio. Gdzieś coś zobaczyłaś i już widzisz zdradę . Szkoda, że nie przyszło Tobie do głowy ,iż Twój mąż już ma dziecko z inną kobietą. Z drugiej strony musisz kiepsko starać się w roli żony skoro mąż musiałby szukać seksu u innej kobiety. Pomyśl nad tym a nie panikuj jeśli nie masz pewności.
Natomiast jeśli odejdziesz od męża jak pisałaś to długo będziesz szukała następnego partnera . To nie takie proste jak się Tobie wydaje . Chyba ,że wybierzesz samotność albo ... znajdziesz jakiś "odpad" jako rozwódka.
Natomiast jeśli odejdziesz od męża jak pisałaś to długo będziesz szukała następnego partnera . To nie takie proste jak się Tobie wydaje . Chyba ,że wybierzesz samotność albo ... znajdziesz jakiś "odpad" jako rozwódka.
Halo Sylwia,
czytam twoja Historie i serce mi peka co musisz przechodzic, ludzie duzo pisza z ich punktu spojzenia na swiat´, sa rozne...
ale wiec ze jak go nie zostawisz bedziesz tego zalowac twoje Cale zycíe, bo sytuacja sie nie poprawi nie ludz sie, to co pisze jest mocne ale ty tez musisz byc mocna! olej dziada...!!
facetowi nie dogodzisz i dla tego po rogach ich tak jak oni nas, biez to na luzie, na prawde na luzie, zyj i korzystaj z zycia Sylwia!
a prawdy to on ci napewno nie powie, to tchurze!!!--wypraszam sobie teraz jakies glupie komentaze z ich strony----
idz tez sie dobrze zabawic, a najlepszy sex ponoc jest z kobietom, rozumieja sie swietnie- my facetow tak naprawde to nie potrzebujemy!!!
sorrki was za pisownie, mam nocna sluzbe w niemczech, ta tastatura jest inna - pozdrawiam wszystkie kobietki :)
czytam twoja Historie i serce mi peka co musisz przechodzic, ludzie duzo pisza z ich punktu spojzenia na swiat´, sa rozne...
ale wiec ze jak go nie zostawisz bedziesz tego zalowac twoje Cale zycíe, bo sytuacja sie nie poprawi nie ludz sie, to co pisze jest mocne ale ty tez musisz byc mocna! olej dziada...!!
facetowi nie dogodzisz i dla tego po rogach ich tak jak oni nas, biez to na luzie, na prawde na luzie, zyj i korzystaj z zycia Sylwia!
a prawdy to on ci napewno nie powie, to tchurze!!!--wypraszam sobie teraz jakies glupie komentaze z ich strony----
idz tez sie dobrze zabawic, a najlepszy sex ponoc jest z kobietom, rozumieja sie swietnie- my facetow tak naprawde to nie potrzebujemy!!!
sorrki was za pisownie, mam nocna sluzbe w niemczech, ta tastatura jest inna - pozdrawiam wszystkie kobietki :)
Wyprowadziłam się. Jestem sama. Staram się być silna i chyba nawet jestem (chociaż raczej bywam niż jestem). Nie dzwonię (chociaż bardzo bym chciała). Dziękuję Wam za dialog, dobre słowo,porady, nawet negatywy było mi to potrzebne. W rodzinie nikt nie wie o moim odejściu od męża...Nie chcę ich martwić,kiedyś prawda sama wyjdzie na jaw, a ja już wtedy będę mocniejsza i inaczej do tego podejdę...W moim mniemaniu prowadziłam dom idealny (mąż też to potwierdził) lśniący czystością, obiadem,praniem. Myślałam,że nie mamy żadnych problemów...Teraz widzę,że to było za bardzo jak "u mamy".