Widok
Zgroza w Trójmieście! Prostytutka świadomie zarażała HIV

Szokujące doniesienia płyną z województwa pomorskiego. Otóż miała tam oferować swoje usługi prostytutka, która świadomie zakażała swoich klientów wirusem HIV! Niczego nieświadomi mężczyźni spotykali się z nią co najmniej od 2008 roku. Nasz informator mówi o nawet kilkuset klientach miesięcznie, co może dać astronomiczną sumę kilkunastu tysięcy zarażonych mężczyzn! O tej mrożącej krew w żyłach sprawie piszemy jako pierwsi. Czy ta sprawa wstrząśnie Polską, jak przypadek Simona Mola?
komentuj
Prostytutka o wiele mówiącym pseudonimie "Analna Malinka" przyjmowała gości w prywatnym mieszkaniu w centrum Gdyni, przy ul. Abrahama. Była jedną z kilku dziewczyn pracujących w lokalu. W sieci można było znaleźć wiele jej anonsów. Funkcjonowała jako ekskluzywna pani do towarzystwa, tzw. escort girl. W swojej ofercie miała całą gamę usług: seks tradycyjny, analny, oralny, 6/9, złoty deszcz oraz rimming. Chętnych na spotkania z "Malinką" nie brakowało.
Lokalna policja od dłuższego czasu miała na oku rozwiązłą 28-latkę. Informację o chorej na HIV prostytutce dostali od informatora obracającego się w środowisku pomorskich agencji towarzyskich. Niestety długo nie mogli złapać jej na gorącym uczynku. Gdy udało się ustalić dwóch mężczyzn, którzy poświadczyli korzystanie z jej usług, stróże prawa przystąpili do akcji.
Zakonnik czekał aż dziewczyna zaśnie. Wtedy to zrobił. Poznali się na skrzyżowaniu, czekając na zielone światło. On... 15-latki zabiły "przybranego dziadka". Miał z nimi romans
"Udusiłyśmy go bo chciał nas zgwałcić" - włoska prokuratura...
Wyrachowana kobieta została zatrzymana, jednak znów może cieszyć się wolnością! Dlaczego? Otóż sąd nie zastosował wobec niej aresztu tymczasowego, a jedynie policyjny dozór. W związku z tym "Analna Malinka" może wciąż uprawiać swój proceder i zarażać kolejne ofiary.
Prokuratura zamierza złożyć zażalenie na decyzję sądu.
- W tej sprawie została zatrzymana jedna osoba. Został jej postawiony zarzut z art. 161 p. 1 k.k. (chodzi o przestępstwo narażenia na zakażenie wirusem HIV - przyp. red.). Prokuratura skierowała wniosek o jej tymczasowe aresztowanie. Sąd jednak nie przychylił się do naszego wniosku - potwierdziła w rozmowie z serwisem NaSygnale.pl zastępca prokuratora rejonowego w Gdyni Beata Gora.
- Z uwagi na niezwykle delikatną materię sprawy, na tym etapie prokuratura nie zdecydowała się ujawniać danych osobowych podejrzanej - dodała prokurator.
To nie pierwszy taki przypadek w Polsce
W 2007 roku warszawska prokuratura oskarżyła o zarażenie wirusem HIV kilkunastu kobiet Kameruńczyka Simona Mola. Jak informowała ówczesna rzeczniczka warszawskiej prokuratury okręgowej Katarzyna Szeska, podejrzanemu postawiono w sumie 13 zarzutów.
Jedenaście z nich dotyczyło zarażenia kobiet wirusem powodującym ciężką, nieuleczalną chorobę, jeden narażenia kobiety na taką chorobę. Trzynasty - posiadania bez pozwolenia białej broni, tzw. nunczako.
Simon Mol został zatrzymany i aresztowany na początku stycznia 2007 roku. Wtedy też ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zdecydował, że - ze względu na ważny interes społeczny - zostanie upubliczniony jego wizerunek.
Sam Kameruńczyk po zatrzymaniu twierdził, że nie zdawał sobie sprawy z tego, że jest chory i że w 1999 r. przechodził badania, które nie wykazały, iż jest nosicielem wirusa HIV. Z ustaleń policji wynikało jednak, że o chorobie informowały go m.in. zakażone kobiety.
Simon Mol był uchodźcą politycznym z Kamerunu, poetą, pisarzem i dziennikarzem. Przyjechał do Polski w 1999 r. Rodzinny kraj miał opuścić z powodu jednego ze swoich artykułów, ujawniającego skandal korupcyjny. Początkowo ubiegał się o azyl w Ghanie, gdzie otrzymał status uchodźcy politycznego w 1998 r. Mol zmarł w 2008 roku w Warszawie, w trakcie odbywania wyroku w zakładzie karnym.
Z materiału dowodowego wynika, że jego ofiarami padały młode kobiety (20-25 lat), wykształcone, wrażliwe, znające język angielski. Znajomość z nimi nawiązywał prosząc je o pomoc w tłumaczeniu esejów, artykułów, które pisał, czy też w załatwieniu spraw urzędowych.
Niektóre z jego ofiar wypowiadając się w mediach lub na forach internetowych podkreślały, że działał z wyjątkową premedytacją. Twierdziły także, iż oskarżał je o rasizm, gdy chciały się zabezpieczać.
ja nie rozumiem, chodzili do prostytutki i nie zabezpieczali się?
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Niektórzy nie rozumieją dlaczego faceci chodzą do prostytutek.
Wróć ,mamy też męskie prostytutki .
Efekt będzie taki ,że wszyscy będą gadać i komentować ,a osoby
które do prostytutek chodzą będą chodzić.
I zabezpieczenie się będzie ostatnią rzeczą o jakiej pomyślą
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Niektórzy nie rozumieją dlaczego faceci chodzą do prostytutek.
Wróć ,mamy też męskie prostytutki .
Efekt będzie taki ,że wszyscy będą gadać i komentować ,a osoby
które do prostytutek chodzą będą chodzić.
I zabezpieczenie się będzie ostatnią rzeczą o jakiej pomyślą

"Analna Malinka" zwana też "Wyuzdaną Amandą" czy "Dziką Perłą" miała wielu klientów. Reklamowała się jako wyzwolona nimfetka, oferująca gorący i wyuzdany seks, bez żadnych zahamowań. "W moim menu proponuję - sex analny bez dopłaty, francuski do końca w cenie, nieograniczona ilość zbliżeń, pocałunki, pieszczoty, masaż, wibropokaz, 69, rimming, złoty deszcz oraz wszystko czego dusza zapragnie" - pisała w swoich ogłoszeniach. 100 zł za pół godziny, 120 za całą. Dodatkowo 30 za trójkącik.
Na jednym z portali z ogłoszeniami erotycznymi można znaleźć kilka profili kobiety. 28 lat, niebieskie oczy, włosy blond lub brąz, biust 3, 168 wzrostu. Przyjmuje od rana do północy. Na stronie określanej mianem "burdelowego portalu z opiniami", jeszcze do wczoraj użytkownicy, lubujący się w towarzystwie pań lekkich obyczajów, polecali sobie lokal na ul. Abrahama w Gdyni, w którym przyjmowała Malinka. Zgodnie ze słowami silversurfera, kobieta jest aktywna w Trójmieście od minimum sześciu lat.
"Totalny odlot, polecam!"
To Pawel228 jako pierwszy opisał swoje przeżycia. W samych superlatywach wypowiadał się o Amandzie: "Duży pozytyw. Dziewczyna zadbana, Mila atmosfera. Stara się i to bardzo, 30 min dwa razy zero przerwy cały czas ogień, widać ze lubi to co robi. Polecam". Wtórował mu artopl, słowami: "Dziewczę stara się i widać, że lubi to co robi. Zaczęliśmy od zabaw z wibratorem. (...) Dziewczyna pięknie reaguje, wije się, głośno jęczy, nie stroni od przytulania i głębokich pocałunków.". Ale to Yaqb73 wydaje się być najbardziej zadowolony z przygody w Gdyni: "Odlot taki że później przez kilkanaście minut kręciło mi się w bani. Dzięki za podanie tego namiaru."
Rachunek sumienia
We wtorek, krótko po publikacji naszego materiału, komentarze przybrały zgoła inny charakter. Szwagrów, czyli zwolenników uciech w przybytkach rozkoszy, uświadomił Vmax, który zacytował fragmenty artykułu.
Poznali się na skrzyżowaniu, czekając na zielone światło. On...
Przypomnijmy, dlaczego na mieszkańców Trójmiasta padł blady strach. Jako pierwsi poinformowaliśmy, że kobieta występująca pod pseudonimem "Analna Malinka" jest zarażona wirusem HIV. Świadoma tego, zaraża mężczyzn, z którymi się spotyka. Nasz informator mówi o nawet kilkuset klientach miesięcznie, co może dać astronomiczną sumę kilkunastu tysięcy zarażonych mężczyzn!
Lokalna policja od dłuższego czasu miała na oku rozwiązłą kobietę. Informację o chorej na HIV prostytutce dostali od informatora obracającego się w środowisku pomorskich agencji towarzyskich. Niestety długo nie mogli złapać jej na gorącym uczynku. Gdy udało się ustalić dwóch mężczyzn, którzy poświadczyli korzystanie z jej usług, stróże prawa przystąpili do akcji. Niestety, mimo iż wyrachowana kobieta została zatrzymana, znów może cieszyć się wolnością! Sąd nie zastosował wobec niej aresztu tymczasowego, a jedynie policyjny dozór. W związku z tym "Wyuzdana Amanda" może wciąż uprawiać swój proceder i zarażać kolejne ofiary. Prokuratura zamierza złożyć zażalenie na decyzję sądu.
Doniesienia zadziornie skomentowała eeewa: "Teraz łapka w górę, kto korzystał :)". Mark77 jest nieco poważniejszy: "Ci co bez gumy pukali (...) to maja krótko mówiąc pozamiatane. Problem będzie większy jak poszli do innych lokali. Poza tym jak Panna wiedziała ze jest nosicielka a pozwalała bez gumy to powinna trafić do paki." OsTro zwrócił uwagę, że "widząc jak aktywni szwagrowie u niej bywali, jeżeli zakładać najgorsze, to wyeksportowali wirusa daleko w kraj. Tak więc nie tylko panowie z tego wątku powinni się przebadać, ale także warto przejrzeć, gdzie szwagrowie wypowiadający się w tym wątku bywali". Jankersik ostrzegł wszystkich: "No panowie - pora na badania lecieć..." I każdy zaczął robić rachunek sumienia...
Seksmistrzostwa
Rodzi się pytanie, ilu klientów mogła obsłużyć "Dzika Perła" w trakcie mistrzostw Euro2012? Na to sportowe wydarzenie szykowały się prostytutki z Polski i Ukrainy, licząc na napływ nowych klientów i dużo większe zyski. Przygotowywały specjalne oferty, pozując tylko z piłką pośrodku trawiastego boiska. Dziewczyny zachęcały: "Potrenujmy razem" i "Do której bramki chcesz zagrać?". Takie ulotki można było znaleźć za wycieraczkami samochodów w całej Polsce.
Zapewne na brak zainteresowania nie narzekała bohaterka naszego artykułu. Jak wielu turystów i fanów piłki nożnej skorzystało z jej usług, a następnie naraziło swoje żony i partnerki w swoich miastach? Tego nie sposób obliczyć, ale skala niebezpieczeństwa jest ogromna. Przed możliwością zarażenia się wirusem HIV przestrzegały swoich obywateli władze Wielkiej Brytanii i Niemiec. Jeden z brytyjskich dzienników przedstawiał wręcz statystyki, z których wynikało, że w Polsce i na Ukrainie istnieje najwyższy odsetek chorych prostytutek.
To nie pierwszy raz
Warto zaznaczyć, że to nie pierwszy przypadek w Polsce, kiedy ktoś świadomie zaraża wirusem. Najgłośniejszym był ten z 2007 roku, kiedy warszawska prokuratura oskarżyła Kameruńczyka Simona Mola o narażenie na zarażenie wirusem kilkunastu kobiet. Po zatrzymaniu twierdził, że nie zdawał sobie sprawy z tego, że jest chory i że przechodził w przeszłości badania, które nie wykazały, iż jest nosicielem wirusa HIV. Z ustaleń policji wynikało jednak, że o chorobie informowały go m.in. zakażone partnerki. Jego ofiarami padały młode i wykształcone kobiety. Mol zmarł w 2008 roku w warszawskim szpitalu, nie doczekawszy końca procesu sądowego.
W tym samym roku nagłówki gazet grzmiały: "ekskluzywna prostytutka z Warszawy zaraża HIV". Kobieta pracująca w pięciu elitarnych agencjach towarzyskich została zarażona przez Simona Mola. Mimo apeli policji i gwarantowanej dyskrecji, nie zgłosili się korzystający z jej usług mężczyźni. Być może na własną rękę zrobili badania.
Poznali się na skrzyżowaniu, czekając na zielone światło. On...
Również w 2008 roku policja szukała partnerek seksualnych Wiesława S., bezdomnego, który zarażał wirusem HIV. Został skazany na dwa lata i trzy miesiące pozbawienia wolności za stosunki seksualne z 15-latką, która uciekła z domu. Nie udało się namierzyć większej ilości ofiar, choć na pewno takie były.
W sierpniu ubiegłego roku rzeszowska policja zainteresowała się prostytutką z Turcji, która miała celowo zarażać klientów wirusem HIV. - Anonimowy informator wysłał maila do wydziału kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie - mówi wtedy Paweł Międlar, rzecznik tamtejszej policji. Nadawca listu opisał wydarzenia, które miały miejsce w Trzebownisku położonym niedaleko Rzeszowa. Kilku mężczyzn w trakcie wieczoru kawalerskiego udało się do tamtejszego domu publicznego, w którym korzystali z usług prostytutek. Jedna z nich pochodziła z Turcji. To właśnie ta kobieta została wskazana, jako osoba, która celowo zaraziła jednego z mężczyzn wirusem HIV. W liście znalazła się również prośba o rozpowszechnienie tej informacji, gdyż ofiar Turczynki mogło być znacznie więcej. Zgodnie z prośbą, informacja niezwłocznie trafiła do mediów.
Nie tylko w Polsce
W maju 2012 roku władze Aten po podobnych incydentach zdecydowały się na odważny krok. Po kontroli 100 prostytutek, okazało się, że 11 z nich jest zarażonych wirusem HIV. Kobiety przyznały się, że wielokrotnie uprawiały seks bez zabezpieczeń. W związku z tym prokuratura postanowiła, by opublikować ich zdjęcia. Tuż po tej akcji do ateńskiej służby zdrowia zaczęły zgłaszać się setki przestraszonych mężczyzn, chcących potwierdzić lub wykluczyć zarażenie groźnym wirusem. Dla kilkunastu z nich wynik testu na HIV okazał się pozytywny.
W Mediolanie głośna była sprawa ponad męskich prostytutek z Ameryki Południowej zarażonych wirusem HIV. Dwóch transseksualistów z powodu wirusa nie można było wydalić z Włoch. Mając pozwolenie na pobyt tymczasowy zostali objęci opieką włoskiej służby zdrowia. W rodzinnej Brazylii nie mieliby co liczyć na fachową pomoc. W słonecznej Italii liczbę nosicieli wirusa HIV szacuje się na 180 tysięcy.
Skala zjawiska
W Polsce od 1985 roku stwierdzono zakażenie HIV u 16 tysięcy Polaków. Wśród ogółu zarejestrowanych zakażonych było co najmniej 5946 zakażonych w związku z używaniem narkotyków, 1099 zakażonych poprzez kontakt heteroseksualny oraz 1590 poprzez kontakt seksualny pomiędzy mężczyznami.
Ogółem odnotowano 2 848 zachorowań na AIDS, a 1185 chorych zmarło.
Badają się na HIV - to przez "Analną Malinkę"?

Jeszcze przed godziną otwarcia przed placówką ustawiła się kolejka. Panowie, panie, kilka prostytutek, które uciekały przed kamerą, i o dziwo - dużo matek z dziećmi. Być może to żony podejrzewające mężów o zdradę, a może po prostu kobiety, które dbają o swoje zdrowie. Jak informuje Katarzyna Goch z firmy Invicta, każdy może przyjść na badanie. Testy można zrobić w poniedziałek albo w czwartek, a na wyniki czeka się kilka dni. Placówka cieszy się dużym zainteresowaniem wśród mieszkańców Trójmiasta.
W samym województwie pomorskim zarażonych jest 1098 osób. Do 30 kwietnia br. w Polsce zanotowano ponad 16 tys. zakażeń wirusem HIV, spośród których prawie 3 tys. osób zachorowało na AIDS, a 1207 osób zmarło. Ale to tylko liczba zdiagnozowanych i potwierdzonych przypadków. Szacuje się, że ogółem żyje wiele więcej osób z wirusem, bo aż 35 tys. osób. Jak informuje Państwowy Zakład Higieny, około 70 proc. nowych zakażeń odnotowuje się drogą ryzykownych zachowań seksualnych, zarówno osób homo jak i heteroseksualnych.
Najpierw była rozkosz, później łzy
"Analna Malinka" zwana też "Wyuzdaną Amandą" czy "Dziką...
Na forum garsoniera.com.pl, zrzeszającym tzw. szwagrów, czyli fanów uciech cielesnych w agencjach towarzyskich, wrze. Wątek ostrzegający przed "Analną Malinką" bije rekordy popularności. Chociaż kobieta działała w Gdyni, zagrożeni czują się wszyscy. Ikroma wyjaśnia to słowami: "nasza grupka nie chwaląc się ma na sumieniu wiele rotacji... to wystarczy ze przeniósł jeden z nas dalej i... tu się robi grubo." Próbuje też zachęcić divy, czyli panie do towarzystwa, by wypowiedziały się odnośnie aktualnych badań: "Apel do dziewczyn piszcie co się naprawdę stało bo koledzy są w strachu..."
Kolejni użytkownicy dzielą się swoimi obawami lub chwalą negatywnymi wynikami testu. Nie wszystkim starczyło cierpliwości, by poczekać do czwartku i badali się w prywatnych instytucjach. Solidaryzuje się z nimi rumpman "Szwagrowie, jestem 600 km od was, ale cały czas o Was myślę, mogło to spotkać każdego. Szok, normalnie szok. Dajcie znać jak już badania zrobicie jakie macie wyniki. Przypominam, że należy odczekać 3 miesiące od kontaktu żeby wynik był wiarygodny. Pozdrawiam i trzymam kciuki."
Mark77 rozważał testy dostępne za 50 zł na portalu akcyjnym. Gdzie w końcu zrobił badania nie wiadomo, ale zadowolony świętuje negatywny wynik. Do grona korzystających dołącza 321mati123, który zabawiał się z "Lizaczkiem" dwukrotnie, rok i dwa lata temu. Zachowuje spokój, bo miesiąc temu robił badanie i jest czysty. Qwerty77 odwiedził lokal na ul. Abrahama rok temu i przyznał się do stosunku oralnego bez zabezpieczenia. Wyznaje: "Wczoraj rano jak kumpel wysłał mi link do artykułu na sygnale to zamarłem. Ale od razu pojechałem do laboratorium w Gdyni na test - 28.50 zł. Najdłuższe godziny w moim życiu... Nie mogłem na niczym się skupić i musiałem wyjść do kumpli - przed chwila wróciłem i sprawdziłem wyniki na stronie i wyszedł wynik ujemny. (...) A z div (prostytutek - dop. red.) myślę ze wyleczyłem się do końca życia."
LUZU kieruje uwagę na inne panie pracujące pod tym samym adresem, m.in. Kamę 28, której ogłoszenia zniknęły z portali. Jeszcze niedawno Bartek1986Gdansk umówił się z Kamą, "ale zaproponowała w cenie 200 zł duet z Lizaczkiem. Skusiłem się i nie żałuję" - pisał wtedy. Ciekawe, czy po naszych doniesieniach nie zmienił zdania.
Przyszłość "Analnej Malinki"
Niektóry wróżą jej karierę celebrytki, rozmowy w telewizjach śniadaniowych i wywiady po głównym wydaniu wiadomości. Inni skupiają się na realnym zagrożeniu i o możliwościach jego zminimalizowania.
"Analna Malinka" zwana też "Wyuzdaną Amandą" czy "Dziką...
Wujek_james także dostrzega problem, że prędzej czy później "ta Pani może się przeprowadzić do innego miasta, co na pewno zrobi. Ograniczyć ryzyko zarażenia od tej nieszczęsnej kobiety można tylko w jeden sposób, wykluczając ją z branży. Aby to zrobić trzeba uzyskać jej dane osobowe, wystarczy poznać PESEL aby później alfons mógł zweryfikować czy to czasem nie jest owa Pani, a gwarantuję Wam że w ciągu najbliższych tygodni alfonsi będą dogłębnie sprawdzać kartoteki nowych nabytków w burdelu."
Bonzo_09 Uważa, że nawet jeżeli Amanda trafi do więzienia i odsiedzi maksymalną, 3-letnią karę, to i tak kiedyś wyjdzie. Jest pewny, że zmieni nieco wygląd, wymyśli nowy pseudonim artystyczny i wróci do najstarszego zawodu świata, tyle że na drugim końcu Polski. Jego zdaniem "problem ujęty w tym wątku prędzej załatwi tzw. "światek" niż nasze prawo. Bo alfy (alfonsi - dop. red.) tracą konkretne pieniądze przez taką czarną owcę w branży."
Co dalej, prokuraturo?
Co musi zrobić prokuratura, by móc skutecznie oskarżyć prostytutkę? Musi udowodnić, zgodnie z art. 161 kodeksu karnego, że kobieta bezpośrednio narażała inną osobę na takie zarażenie. Nie musiała chcieć tego robić, wystarczy że swoją profesją niejako godziła się na to, że przy stosunku bez zabezpieczenia, wirus może się przenieść.
Ważną kwestią jest fakt, że jest to przestępstwo ścigane na wniosek pokrzywdzonego. Dopóki więc któryś z poszkodowanych klientów nie zgłosi się na policję czy prokuraturę, mają związane ręce.
Szkopuł w tym, by dojść do przekonania, że wiedziała o tym, iż jest zarażona. Przyjmuje się, że wynik badania jest wystarczającym dowodem. Nie musi natomiast dojść do zarażenia kogokolwiek - chodzi o samą możliwość. Poszkodowany może być więc ktoś kto niestety otrzymał wynik pozytywny, jak i ktoś kto nadal cieszy się pełnym zdrowiem.
Jak dużo tego rodzaju spraw jest rocznie? Policyjne statystki mówią o 23 takich przypadkach w zeszłym roku, przy czym oprócz możliwości zarażenia wirusem HIV, wliczane są też wszelkie inne choroby zakaźne, weneryczne czy zagrażające życiu. Rok w rok takich postępowań jest od 13 (jak w 1999 roku) do 34 w 2009 roku.