Widok
boję się puścic córkę na obóz
dziewczyny moja córa 9 lat uparła się że chce jechać w tym roku na obóz, trochę za namową swojej koleżanki, miałyby pojechać razem na obóz pływacki, na 10 dni ze swojej szkoły pływania, prosi mnie, płacze, ale ja się boję ją puścić, nigdy nie była nigdzie sama poza domem na noc, jedynie u babci ( jedna noc), jak myślicie ona nie jest jeszcze za mała, może ktoś ma już jakieś doświadczenia
myślę , że puściłabym jeśli tak bardzo chce jechać pod warunkiem, ze byłoby to gdzieś niedaleko - tak aby można było podjechać w weekend i zobaczyć jak jej tam jest :-)
Mój 7-latek zostaje u babci na tydzień a jak trzeba to i na dwa -zabieram go na weekend jedynie do domu , nocował tez już u kolegi jako 5-latek ..wiele zalezy od dziecka ale skoro Twoja córka chce to czemu nie ..
Mój 7-latek zostaje u babci na tydzień a jak trzeba to i na dwa -zabieram go na weekend jedynie do domu , nocował tez już u kolegi jako 5-latek ..wiele zalezy od dziecka ale skoro Twoja córka chce to czemu nie ..
Jak ze znajomymi dziećmi i opiekunami, w zasięgu podróży samochodem, z możliwością kontaktu telefonicznego, na mniej niz 2 tygodnie - puściłabym bez problemu.
Jak miałam 9 lat, pojechałam na miesiąc do sanatorium na drugi koniec Polski - nikogo znajomego, zero telefonów, nawet gdybym poprosiła rodziców o wcześniejsze zabranie stamtąd, to byłoby to niewykonalne. I to był lekki hardcore
Jak miałam 9 lat, pojechałam na miesiąc do sanatorium na drugi koniec Polski - nikogo znajomego, zero telefonów, nawet gdybym poprosiła rodziców o wcześniejsze zabranie stamtąd, to byłoby to niewykonalne. I to był lekki hardcore
miałam 8 lat jak pojechałam na pierwszy obóz :]
żeby nie było łatwo - był to obóz harcersko-żeglarski :] spaliśmy w iście spartańskich warunkach w lesie tzn. w namiotach wojskowych(bez podłogi) :] z robalami ;P rano były apele, w dzień straże przy wejściu na teren obozu :]
myliśmy się w miskach w innym namiocie :] kibelek? też namiot - z taką "grzędą" ;)
o tyle było łatwiej, że jechał też mój kuzyn :] moja Ciocia była komendantem-kierownikiem :) Jej młodsza córka(rok starsza ode mnie) też była na obozie, a starsza była opiekunką :]
kolejna ciocia była jako opiekunka + jej 2 synów (rok starszy i rok młodszy ode mnie) i bratanica.
więc znałam trochę osób :]
było suuuuper :] od tamtej pory KAŻDE wakacje spędzałam na jakiejś kolonii :] już nie koniecznie z tyloma znajomymi osobami :] każde ferie zimowe - byłam na zimowisku :]
żałuję, że mój Syn nie będzie miał takich możliwości... (wtedy to były wyjazdy organizowane przez Stocznię Gdańską, dopłacała 50%)
żeby nie było łatwo - był to obóz harcersko-żeglarski :] spaliśmy w iście spartańskich warunkach w lesie tzn. w namiotach wojskowych(bez podłogi) :] z robalami ;P rano były apele, w dzień straże przy wejściu na teren obozu :]
myliśmy się w miskach w innym namiocie :] kibelek? też namiot - z taką "grzędą" ;)
o tyle było łatwiej, że jechał też mój kuzyn :] moja Ciocia była komendantem-kierownikiem :) Jej młodsza córka(rok starsza ode mnie) też była na obozie, a starsza była opiekunką :]
kolejna ciocia była jako opiekunka + jej 2 synów (rok starszy i rok młodszy ode mnie) i bratanica.
więc znałam trochę osób :]
było suuuuper :] od tamtej pory KAŻDE wakacje spędzałam na jakiejś kolonii :] już nie koniecznie z tyloma znajomymi osobami :] każde ferie zimowe - byłam na zimowisku :]
żałuję, że mój Syn nie będzie miał takich możliwości... (wtedy to były wyjazdy organizowane przez Stocznię Gdańską, dopłacała 50%)
obóz jest ok 200 km od Gdańska, bo w Szczecinku, mieliby jechać na 10 dni, śmiać mi się trochę chce, bo od niedawna tzn. odkąd pojawiła się młodsza córa mówię do starszej "ty już jesteś taka duża " dość często, a teraz jak ta mi mówi o obozie to ja do niej "ty jesteś jeszcze taka mała, gdzie ty na obóz"
ale wiesz dziś są telefony i gdyby coś, to 3,5 godziny i jesteś na miejscu, żeby ją zabrać z powrotem
ja też byłam na dokładnie takim samym obozie jak Agusia, był ze mną młodszy o dwa lata brat; i ja codziennie od drugiego dnia modliłam się, żeby mama przyjechała po mnie w weekend, bo ja dwa tygodnie nie wytrzymam
miałam 10 lat, byłam 25 km od domu, obóz trwał 10 dni, ja po 5 byłam w domu, gdyby moi rodzice nie przyjechali do mnie w odwiedziny, chyba znalazłabym się w psychiatryku, brat został, ale ja wyniuniana z domu nie nadawałam się na takie warunki
potem byłam jeszcze dwa razy na koloni, ale maiłąm 14 i 15 lat i było ok.
ja też byłam na dokładnie takim samym obozie jak Agusia, był ze mną młodszy o dwa lata brat; i ja codziennie od drugiego dnia modliłam się, żeby mama przyjechała po mnie w weekend, bo ja dwa tygodnie nie wytrzymam
miałam 10 lat, byłam 25 km od domu, obóz trwał 10 dni, ja po 5 byłam w domu, gdyby moi rodzice nie przyjechali do mnie w odwiedziny, chyba znalazłabym się w psychiatryku, brat został, ale ja wyniuniana z domu nie nadawałam się na takie warunki
potem byłam jeszcze dwa razy na koloni, ale maiłąm 14 i 15 lat i było ok.
Na mój pierwszy obóz wyjechałam w wieku 9 lat. Byłam w Zakopanem. Tęskniłam i rodzice odwiedzili mnie w weekend. Zostałam do końca obozu. Później co roku do końca liceum jeździłam na obozy w góry. Po skończeniu szkoły organizowałam wyjazdy sama. Kocham góry i to dzięki tym wszystkim wyjazdom. Myślę, że fajnie w dziecku zaszczepić pasję.
W tym roku planuję zabrać w góry moją dwulatkę i już nie mogę się doczekać.
W tym roku planuję zabrać w góry moją dwulatkę i już nie mogę się doczekać.
9 latka potrzebuje już swojego świata, myślę ,że niestety choć boli musisz ją puścić, nie zgadzam się z opiniami, że jak coś to zabierzesz, niestety dzieci muszą się nauczyć radzić w trudnych sytuacjach, również z tęsknotą
Mój 10 latek jedzie w tym roku 2 raz na obóz (jeździ ze swoim klubem) i uważam że im mniej kontaktu telefonicznego to lepiej - dzieci dzwonią , rodzice rozpaczają i chcą zabierać, a zazwyczaj są to zwykłe smutki z którymi sobie dzieci dobrze radzą, dodam że mój syn też nigdzie nie zostawał i o dziwo najdzielniejszy był 5 latek :)
Mój 10 latek jedzie w tym roku 2 raz na obóz (jeździ ze swoim klubem) i uważam że im mniej kontaktu telefonicznego to lepiej - dzieci dzwonią , rodzice rozpaczają i chcą zabierać, a zazwyczaj są to zwykłe smutki z którymi sobie dzieci dobrze radzą, dodam że mój syn też nigdzie nie zostawał i o dziwo najdzielniejszy był 5 latek :)
Córkę na obóz pusciłam pierwszy raz w wieku 9 lat i to 800km od domu
Dla mnie podstawą było z kim jedzie ( jaką opiekę będzie miała, nawet jak zatęskni to wiedziałam, że opiekunowie ją zajmą i ew. rozpacz szybko minie )
Rozpaczy nie było, po pół roku pojechała kolejny raz na ferie z tymi samymi opiekunami, a po roku wyjechała z nimi do Austrii i Włoch.
Wiem, że ciężko zdecydować się, ale kiedys musi być ten pierwszy raz, dziewczynka 9 letnia swiadoma jest swoich decyzji i myslę, że wróci zadowolona :)
Dla mnie podstawą było z kim jedzie ( jaką opiekę będzie miała, nawet jak zatęskni to wiedziałam, że opiekunowie ją zajmą i ew. rozpacz szybko minie )
Rozpaczy nie było, po pół roku pojechała kolejny raz na ferie z tymi samymi opiekunami, a po roku wyjechała z nimi do Austrii i Włoch.
Wiem, że ciężko zdecydować się, ale kiedys musi być ten pierwszy raz, dziewczynka 9 letnia swiadoma jest swoich decyzji i myslę, że wróci zadowolona :)
duuuzym plusem jest to ze oboz jest ze znanymi jej ludzmi, z ekipa która nie bedzie dla niej znakiem zapytania i kadra i dzieci.
to juz duza dziewczynka, ja jezdzilam na obozy juz w tym wieku. wspominam mile, duzo zalezy od dzieci ktore jada, a ja swoje obozy sportowe (w garczynie) wspominam jak bajka- ekipa ze szkoly - nie wazne ze ja bylam szara myszka, nie bylo problemu ze ktos Cie nie polubi bo wszyscy sie znalismy (chociazby z widzenia) i łączyła nas wspólna pasja - a to juz jest duzo, no i nie beda sie nudzic bo pewnie beda duzo plywac.
puszczaj,a jakby sie jednak zatęskniła to 200km to nie tak daleko zeby do/po niej pojechac.
daj jej sie usamodzielnic i ZAUFAJ JEJ, a swoje i tak sprawdzaj ;) wypytaj
to juz duza dziewczynka, ja jezdzilam na obozy juz w tym wieku. wspominam mile, duzo zalezy od dzieci ktore jada, a ja swoje obozy sportowe (w garczynie) wspominam jak bajka- ekipa ze szkoly - nie wazne ze ja bylam szara myszka, nie bylo problemu ze ktos Cie nie polubi bo wszyscy sie znalismy (chociazby z widzenia) i łączyła nas wspólna pasja - a to juz jest duzo, no i nie beda sie nudzic bo pewnie beda duzo plywac.
puszczaj,a jakby sie jednak zatęskniła to 200km to nie tak daleko zeby do/po niej pojechac.
daj jej sie usamodzielnic i ZAUFAJ JEJ, a swoje i tak sprawdzaj ;) wypytaj
w zeszłym roku pierwszy raz moje dzieciaki pojechały na oboz harcerski. mieli po 8 lat. byli taaaaacy dumni z tymi plecakami!! byłam niemal pewna, że po kilku dniach druh-boruch zadzwoni, żebyśmy ich zabrali. a tu niespodzianka. wytrzymali. i baaaardzo im sie podobało. w tym roku szykują się w góry.
ja co roku jezdziłam na obozy czy kolonie. pierwszy raz po pierwszej klasie podstawówki (moi synowie po drugiej, bo poszli do szkoly j.ako sześciolatki).
ja co roku jezdziłam na obozy czy kolonie. pierwszy raz po pierwszej klasie podstawówki (moi synowie po drugiej, bo poszli do szkoly j.ako sześciolatki).
również polecam obozy harcerskie.
tu jest tanio(1100zł za 2 tygodnie pod żaglami), nie wielka grupa więc nie ma masówki , ciekawy program i sprawdzeni organizatorzy.
http://www.xn--wadcy-wiatru-dcc.pl/ jeszcze można się zgłosić.
tu jest tanio(1100zł za 2 tygodnie pod żaglami), nie wielka grupa więc nie ma masówki , ciekawy program i sprawdzeni organizatorzy.
http://www.xn--wadcy-wiatru-dcc.pl/ jeszcze można się zgłosić.
ziuzik - moja córka pojechała pierwszy raz na obóz jak miała 6 lat - ze swojej szkółki tańca
jak z niego wróciła od razu po wyjściu z autokaru powiedziała - umówiłam się na letni obóz z koleżanką ;))
i teraz już 4 raz jedzie ;))
a powiem ze jechała całkiem sama, nikogo nei znała, nikt z jej szkoły nawet nie jechał ... i dała radę ;)))
więc myślę że i 9 latka spokojnie da radę
a jak ze spławika to sprawdzona firma
teraz córka namawia mnie żeby poza swoimi tanecznymi obozami mogła właśnie ze spławikiem jechać jeszcze ;)))
ah te dzieciaki ;)))
więcej mają sił i determinacji niż ich mamy ;)))
jak z niego wróciła od razu po wyjściu z autokaru powiedziała - umówiłam się na letni obóz z koleżanką ;))
i teraz już 4 raz jedzie ;))
a powiem ze jechała całkiem sama, nikogo nei znała, nikt z jej szkoły nawet nie jechał ... i dała radę ;)))
więc myślę że i 9 latka spokojnie da radę
a jak ze spławika to sprawdzona firma
teraz córka namawia mnie żeby poza swoimi tanecznymi obozami mogła właśnie ze spławikiem jechać jeszcze ;)))
ah te dzieciaki ;)))
więcej mają sił i determinacji niż ich mamy ;)))
Ja syna puściłam po raz pierwszy na obóz konny jak miał skończone 8 lat a po roku wyjechał na obóz żeglarski. Zarówno po pierwszym jak i po drugim obozie syn wrócił zachwycony i od tamtego czasu jeździ co roku na różne obozy, m.in. zimą był na obozie narciarskim we Włoszech a latem jedzie na obóz pływacki, a ma obecnie 11 lat. Także ja z czystym sumieniem POLECAM wszelkiego rodzaju obozy, przynajmniej dzieciak nie siedzi godzinami przed kompem i nie zamula w domu;)
mój pierwszy raz pojechał w wieku 7 lat na 12 dni na kaszuby. Odwiedzalam go 2 razy i to wystarczyło. Od tamtej pory jeździ co roku - w tym roku na ponad 3 tygodnie wyjedzie.
Wreaca bogatszy o nowe doświadczenia i szczęśliwy.
Daj córce szanse na samodzielność i rozwój, od tego są wakacje! Pozna nowe dzieci, nowe doświadczenia, nowe miejsca. Będzie miała wspomnienia do końca życia.
Wreaca bogatszy o nowe doświadczenia i szczęśliwy.
Daj córce szanse na samodzielność i rozwój, od tego są wakacje! Pozna nowe dzieci, nowe doświadczenia, nowe miejsca. Będzie miała wspomnienia do końca życia.
Ja swoją córkę posłałam w zeszłym roku na obóz taneczny ze SportujMy. Było blisko, bo 40 km od miejsca zamieszkania właśnie po to by ewentualnie móc Nadie odwiedzić. Tydzień zleciał jednak bardzo szybko i nie było potrzeby by ją odwiedziać. W tym roku wyślemy ją raz jeszcze na taki obóz i polecam serdecznie Wam wszystkim, zaryzykować, puścić na obóz i zobaczycie, że dzieciom się spodoba. Ze swojej strony mogę polecić SportujMy, tylko ich znam, ale otrzymałam wszystko czego potrzebowałam zarówno od strony organizacyjnej oraz na miejscu w ośrodku.
Troszkę się nie dziwię, ale to jest mimo wszystko przygoda dla takiego dziecka, dlatego ja w sumie nie zablokowywałabym takiego wyjazdu. Mimo wszystko może się okazać, że obóz żeglarski mazury to najlepsze, co dziecko spotka. Przecież musi mieć co wspominać w życiu. A na kanapie zawsze zdąży poleżeć i inne takie.