Widok
moge powiedziec jedynie jak to wygląda z tej drugie strony - nie widze żeby koleżanka się zmieniłą, tzn spoważniała, zesmutniała czy w jakikolwiek inny sposób, jest tą samą osobą co była,
a co do kontaktów to wiadomo już się nie spotykamy tak często jak kiedyś (bo to dzieci chore, bo to ida spac i trzeba wykąpac,itd) nie pijemy tyle co kiedys, bo przeciez rodzice muszą byc trzeźwi, o wspólnej dyskotece czy innej imprezie też raczej nie ma mowy...
a co do kontaktów to wiadomo już się nie spotykamy tak często jak kiedyś (bo to dzieci chore, bo to ida spac i trzeba wykąpac,itd) nie pijemy tyle co kiedys, bo przeciez rodzice muszą byc trzeźwi, o wspólnej dyskotece czy innej imprezie też raczej nie ma mowy...
a ja bardzo przewartościowałam wszystko jak się mały urodził. W kwestii pracy innych. W niedzielę byliśmy na imprezie i bezdzietna i bezmężowa przyjaciółka opowiadała mi różne rzeczy. I doszłam do wniosku w jak innych światach żyjemy. Dla mnie ona trochę tak jak nastolatka żyje, zero obowiązków, beztroskie podejście do wszystkiego i poczułam się już taka stara i dojrzała:) choć jesteśmy w tym samym wieku:)
Ja zdecydowanie chwalę sobie chodzenie do pracy, a nie samą opiekę nad dzieckiem. Po pracy jestem stęskniona za małym i fajnie spędzamy razem czas, zwłaszcza latem - tyle możliwości - plaża, jeziorko, plac zabaw. A jak siedziałam w domu z dzieckiem to dół był straszny i mega zmęczenie
Cokolwiek w życiu robisz, nie ma większego znaczenia. Ale ważne jest, żeby to robić
Ja mam to szczęście, ze moja przyjaciółka ma synka o 1msc starszego więc gadki nam się kleją, hahah. Faktycznie jest tak, że głównie o dzieciach gadamy, ale o inny sprawach tez. Na inprezki nie chce mi sie chodzic bo mala sie budzi na jedzenie 2-3 razy i wolę sie wyspać, ale byłam 2 razy. Ze znajomymi mam taki sam kontakt, częściej tylko poprostu przychodzą do mnie niż ja do nich. Odnowiłam też swoje stare znajomości 2 koleżanek który tez mają małe dzieci. Ogólnie jestem zadowolona. Co nie zmienia faktu, że od 1 wreśnie wracam do pracy i się cieszę!!!
wszystko chyba zalezy od podejscia... mi sie zycie zmienilo i nie... siedze z paulina sama calymi dniami... tez mnie to meczy ale koncze studia i ide do pracy. generalnie kontakty ze znajomymi sie urwaly bo nikt nie am dzieci a chodzilismy na imprezy razem i duuzo pilismy. ale za to wyjezdzam sobie na koncerty... to jest moje hobby i zawsze bedzie;] jedyny minus ze trzeba kombinowac z kim Pauline zostawic... a teraz pozdrawiamy z wysowej zdroj... nie ma mnie juz miesiac w domu i dziecko mi w wyjazdach nie przeszkadza:))
a ja Cię Pmagdalena rozumiem w 100 %, kocham mojego synka nad życie, ale mam doła na maksa że cała dnie spędzam tylko z nim, wracam do pracy bo inaczej dostanę kręcka, i czuje dokładnie tak jak napisala Rina, jak wróce do pracy będzie lepiej, będę bardziej za synkiem steskniona i mniej zmęczona bo na razie świat kręci się wokół kupek, pieluch i zupek.Pozdrawiam. A teksty typu "tak czekalaś na Majeczke" są conajmniej smieszne widocznie niektóre z nas nie nadają sie na kury domowe które za sens życia uważaja siedzenie z dzieckiem w domu....Załosne......Ale cóż każda kobieta jest inna....Pozdrawiam Pmagdalena!
wiadomo jak mama siedzi z dzieckiem w domu 24h/dobe to po jakimś czasie mozna mieć dosyć, dla swojego zdrowia psychicznego poszłam więc po 10 m-cach do pracy , dłużej bym w domu nie wysiedziała :-)) wiadomu względy finansowe tez tu dużo mają do rzeczy co dwie pensje to nie jedna :-)
poza tym ile mozna wciąż gadac o tym samym kupki, zupki, pieluszki , kazdy dzień taki sam prawie ....szczególnie zimą mało atrakcji po jakimś czasie można mieć dość choc kocha się swoje dziecko bardzo
dlatego rozumiem pmagdalenę
poza tym ile mozna wciąż gadac o tym samym kupki, zupki, pieluszki , kazdy dzień taki sam prawie ....szczególnie zimą mało atrakcji po jakimś czasie można mieć dość choc kocha się swoje dziecko bardzo
dlatego rozumiem pmagdalenę
czytam te niektore wypowiedzi i troche mnie to przerazilo. ja ta bezdzietna, ubozsza wiec moze nie do konca wiem ale mam nadzieje ze nie zmienie sie w obsesyjna mamuske ktora bedzie sie rozwodzic nas kolorem kupek wlasnego dziecka. nie kazda kobieta jest "matka- polka", tym ktore sie realizuja bedac z dzieckiem chwala za to ale nie narzucajcie innym osobom ktore chca robic cos wiecej swojego puntku widzenia. mozna byc super matka, pracujac, majac swoje hobby i inne zainteresowania. wymaga to troche pracy ale da sie utrzymac znajomosci z bezdzeitnymi znajomymi. ciesze sie ze sa tu kobiety ktore nie boja sie przyznac ze chca czegos wiecej niz siedziec z dzieckiem. ja osobiscie uwazam ze takich jest wiecej tylko sa ztlamszone przez spoleczenstwo bo przeciez bycie z dzieckiem powinno byc spelnieniem szczescia kazdej kobiety.
oliv i rybalon otóż to.Fajnie że ktoś mnie rozumie.
Jeszcze rok mnie taki czeka bo nie mam co z mała zrobić ale mąż jak minie bum remontów troszkę mnie odciązy i postaram się wtedy odżyć .
To że siedzenie w domu mnie meczy nie oznacza ze Mai nie kocham -Maja to moje szczęście , to wygrana w totolotka i nigdy nie przestanę jej kochać.Ale dla mnie i dla niej lepiej bedzie jak pójdę za jakiś czas do pracy
Jeszcze rok mnie taki czeka bo nie mam co z mała zrobić ale mąż jak minie bum remontów troszkę mnie odciązy i postaram się wtedy odżyć .
To że siedzenie w domu mnie meczy nie oznacza ze Mai nie kocham -Maja to moje szczęście , to wygrana w totolotka i nigdy nie przestanę jej kochać.Ale dla mnie i dla niej lepiej bedzie jak pójdę za jakiś czas do pracy
kurcze tez jestem bezdzietna ale w ogole nie czuje sie ubozsza. a co to dziecko to caly swiat? juz nie liczy sie jaka jestem osoba?
mam pare kolezanek co widza jezszce cos poza dzieckiem, nie zanudzaja o kupkach i pieluchach na spotkaniach. sa normalnymi, pracujacymi matkami z wlasnym hobby, a nie matkami polkami.
mam pare kolezanek co widza jezszce cos poza dzieckiem, nie zanudzaja o kupkach i pieluchach na spotkaniach. sa normalnymi, pracujacymi matkami z wlasnym hobby, a nie matkami polkami.





