Widok
drugie śniadanie ucznia..czyli załamka...
jestem mamą uczennicy klasy "0", staram się, aby jadłospis był zdrowy itp (także względy zdrowotne), w związku z tym na drugie śniadanie pakuję kanapkę + owoce, i tu zaczyna się codzienny dramat...inne dzieci (w opinii mojego dziecka wszystkie) mają słodycze (codziennie) i tylko ona nie ma...i jest w domu awantura-gdyż w umyśle pięciolatka jest trudne do zrozumienia-dlaczego "wszyscy mają a ja nie"...(u nas słodycze są tylko w sobotę)
zaczynam rozmowy w szkole-pani jest bardzo na Nie-jeżeli chodzi o słodycze-no ale drugie śniadanie przygotowują rodzice...
dlatego apeluję do Was Mamusie- rozważnie pakujcie drugie śniadanie swojemu dziecku, słodycze zdąży zjeść w domu , po szkole, a śniadanie (cytuję za nauczycielką): rogalik 7days,lizak,jajko kinder+ napój gazowany -to nie śniadanie a trucizna dla dziecka!!! jest naprawdę wiele możliwości co można zapakować na drugie śniadanie...
zaczynam rozmowy w szkole-pani jest bardzo na Nie-jeżeli chodzi o słodycze-no ale drugie śniadanie przygotowują rodzice...
dlatego apeluję do Was Mamusie- rozważnie pakujcie drugie śniadanie swojemu dziecku, słodycze zdąży zjeść w domu , po szkole, a śniadanie (cytuję za nauczycielką): rogalik 7days,lizak,jajko kinder+ napój gazowany -to nie śniadanie a trucizna dla dziecka!!! jest naprawdę wiele możliwości co można zapakować na drugie śniadanie...
Dramat. Moja córka też pierwszy rok chodzi do szkoły, klasa 1.
Problem polega na tym, że moja jest strasznym niejadkiem tzn je dosłownie kilka potraw które lubi a nic innego nie spróbuje:-(
Do szkoły daję jej kanapkę i herbatkę ciepłą w termosie.
Widzę jak inne dzieci przynoszą słodkie soki typu Kubuś. Moja ma takie soki od święta. Zawsze piła wodę a teraz foch bo inne dzieci dostają soczki i słodycze:-(
Problem polega na tym, że moja jest strasznym niejadkiem tzn je dosłownie kilka potraw które lubi a nic innego nie spróbuje:-(
Do szkoły daję jej kanapkę i herbatkę ciepłą w termosie.
Widzę jak inne dzieci przynoszą słodkie soki typu Kubuś. Moja ma takie soki od święta. Zawsze piła wodę a teraz foch bo inne dzieci dostają soczki i słodycze:-(
stokrota..na kubusie przymknęłabym oko..ale nauczycielka dziś powiedziałą mi włąśnie o śniadaniu jednej dziewczynki: rogalik,lizak,kinder jajo+gazowany napój..i nic więcej..to już przegięcie..bo podobno dziecko to lubi i nic innego nie jje..ale po co ma jesć-skoro wie ze dostanie slodycze jak nie będzie jesć...
u nas też chłopaki mówią, że dzieci dostają słodycze, ale jakoś ich to nie rusza
Warto poruszyć temat na zebraniu. Jeśli masz dobre argumenty i umiesz je wytłumaczyć to dziecko zrozumie. :)
Możesz iśc też na mały kompromis, bo jesli rozumiem dajesz od czasu do czasu słodycze, więc możesz ustalić że raz na 5 dni szkoły dostanie coś słodkiego prócz kanapki.
Warto poruszyć temat na zebraniu. Jeśli masz dobre argumenty i umiesz je wytłumaczyć to dziecko zrozumie. :)
Możesz iśc też na mały kompromis, bo jesli rozumiem dajesz od czasu do czasu słodycze, więc możesz ustalić że raz na 5 dni szkoły dostanie coś słodkiego prócz kanapki.
Paulina a ja mysle ze rodzice sa albo bardzo nieswiadomi albo tak bardzo glupi ze truja tak swoje dzieci. Jesli nieswiadomi to nalezy o tym mowic duzo i glosno nigdy nie zrozumiem tego co kierowalo rodzicem kiedy 1 raz podawalo dziecku Kubusia czy inne gazowane swinstwo. bo co? bo nic innego wczesniej nie pilo? bzdura totalna
apel przyjety...
Tez nie widze powodu zeby robic "dramat" czy "awanture" ...
Spadnie Ci korona z glowy jesli od czasu do czasu zapakujesz obok kanapki batonik musli oblany czekolada albo kawalek mlecznej czekolady z orzechami...?
Osobiscie wolalbym zeby inne mamusie czy sama "pani" poruszaly temat bezposrednio ze mna a nie "obrabialy" go miedzy soba.
Zasady sa super ale dobrze by bylo zeby corka od Ciebie nauczyla sie, ze bywaja odstepstwa od zasad.
Slodycze w umiarze i dobrej jakosci sa dla ludzi a dla dzieci w szczegolnosci.
Wybacz ale nie wyobrazam sobie sytuacji, w ktorej nie spakuje Dzieciom slodkiej przekaski tylko dlatego, ze Twoja corka jada je w soboty...
Tez nie widze powodu zeby robic "dramat" czy "awanture" ...
Spadnie Ci korona z glowy jesli od czasu do czasu zapakujesz obok kanapki batonik musli oblany czekolada albo kawalek mlecznej czekolady z orzechami...?
Osobiscie wolalbym zeby inne mamusie czy sama "pani" poruszaly temat bezposrednio ze mna a nie "obrabialy" go miedzy soba.
Zasady sa super ale dobrze by bylo zeby corka od Ciebie nauczyla sie, ze bywaja odstepstwa od zasad.
Slodycze w umiarze i dobrej jakosci sa dla ludzi a dla dzieci w szczegolnosci.
Wybacz ale nie wyobrazam sobie sytuacji, w ktorej nie spakuje Dzieciom slodkiej przekaski tylko dlatego, ze Twoja corka jada je w soboty...
u nas też była mowa o tym żeby nie dawać słodyczy, nie słyszałam o tym żeby ktoś złamał tę zasadę,
moja córcia je za dużo slodyczy, wiec jak dla mnie to super, bo do tej pory nie ograniczaliśmy jej a ostatnio (wakacje, babcie, ciocie itp) wymknęło się to spod kontroli - dla mnie to dobry początek żeby je ograniczyć.
ja mojej daję kanapki, jogurt pitny i owoce - które też są słodkie, krzywdy nie ma:)
moja córcia je za dużo slodyczy, wiec jak dla mnie to super, bo do tej pory nie ograniczaliśmy jej a ostatnio (wakacje, babcie, ciocie itp) wymknęło się to spod kontroli - dla mnie to dobry początek żeby je ograniczyć.
ja mojej daję kanapki, jogurt pitny i owoce - które też są słodkie, krzywdy nie ma:)
a jeszcze do postu powyżej,
ja też stosuję odstępstwa od zasad ale uważam że jeżeli coś dotyczy "świata zewnętrznego" jakim jest szkoła to nie należy dawać słodyczy jezeli taka była prośba, bo to może powodować że inne dzieci będą pokrzywdzone - mogę dać dziecku słodycz ponadprogramowo ale kiedy jesteśmy sami a nie w grupie gdzie obowiązują takowe zasady.
ja też stosuję odstępstwa od zasad ale uważam że jeżeli coś dotyczy "świata zewnętrznego" jakim jest szkoła to nie należy dawać słodyczy jezeli taka była prośba, bo to może powodować że inne dzieci będą pokrzywdzone - mogę dać dziecku słodycz ponadprogramowo ale kiedy jesteśmy sami a nie w grupie gdzie obowiązują takowe zasady.
no a jeżeli ktoś wychowuje dziecko bezstresowo, nie zwraca mu uwagi na wszelkie złe zachowania np. bicie innych dzieci i zabieranie im zabawek to też mam się nie wtrącać, bo nie moje dziecko? ale np. może moje bić i mnie bardzo dotyczy,
są różne sytuacje w życiu, możemy nie zgadzać się z kimś, z jego sposobem wychowywania ale należy się nawzajem szanować i brać pod uwagę innych i jak to co robimy może wpływać na innych,
małe dzieci są bardziej na tym punkcie wrażliwe i dlatego autorka wątku zaczęła temat (tak myślę)
są różne sytuacje w życiu, możemy nie zgadzać się z kimś, z jego sposobem wychowywania ale należy się nawzajem szanować i brać pod uwagę innych i jak to co robimy może wpływać na innych,
małe dzieci są bardziej na tym punkcie wrażliwe i dlatego autorka wątku zaczęła temat (tak myślę)
To ja jestem mile zaskoczona, bo na zebraniu u nas w szkole Pani powiedziała, że takie mają zasady, że dzieci nie jedzą słodyczy w szkole. Pierwszy tydzień przymyka oko bo wie, że wszyscy się dopiero przyzwyczajają ale od przyszłego tygodnia mamy nie dawać dziecku słodyczy i dodała, że wszyscy te zasady dotychczas respektowali więc ma nadzieję, że i teraz tak będzie :)
Tez jestem mama ktora odzywia swoje dziecko zdrowo. Ale uwazam ze " sok kubus" to nie trucizna!!!
Nie dajmy sie zwariowac,cukier jest wszedzie, trzeba poprostu nie karmic dziecka samym cukrem.
A kinder jajko to nie trucizna to zwykla czekoladka.
Tez mowilam bedac w ciazy ze moja corka nie bedzie jesc slodyczy bedzie pic sama wode,ale jak sie urodzila podrosla i widzi jak inne dzieci jedza lody itp nie potrafie jej zabronic.
Dziecinstwo ma sie raz i soki sa zdrowe,czekoladka czekoladka nie zaszkodzi noe zabije jak dziecko zje raz na kiedy. Slodycze nie powinny zastepowac posilkow.
Kiedys dzieci jadly wszystko pily soki i byly zdrowe.!!!
Wspolczesne mamy gonia za moda bo inni pija wode to my tez.
Nie dajmy sie zwariowac,cukier jest wszedzie, trzeba poprostu nie karmic dziecka samym cukrem.
A kinder jajko to nie trucizna to zwykla czekoladka.
Tez mowilam bedac w ciazy ze moja corka nie bedzie jesc slodyczy bedzie pic sama wode,ale jak sie urodzila podrosla i widzi jak inne dzieci jedza lody itp nie potrafie jej zabronic.
Dziecinstwo ma sie raz i soki sa zdrowe,czekoladka czekoladka nie zaszkodzi noe zabije jak dziecko zje raz na kiedy. Slodycze nie powinny zastepowac posilkow.
Kiedys dzieci jadly wszystko pily soki i byly zdrowe.!!!
Wspolczesne mamy gonia za moda bo inni pija wode to my tez.
zagalopowałam się trochę... i nie wspomniałam-że 1 wrzesnia temat już był, wychowawczyni powiedziała aby na drugie śniadanie nie było słodyczy....poza tym - od chodzenia czy niechodzenia w butach nike (czy innych) zdrowia nikomu nie ubędzie...a abstrahując od moich zasad-nie mogę dawać zbyt dużo słodyczy także z przyczyn zdrowotnych...poza tym, moje dziecię jest niezmiernie "łase" na słodkości...a widzę że też niezmiernie podatne na to co mają inni...a i tak już uległam-bo 1 raz w tygodniu dostanie mały słodycz do szkoły,
wybieram się jeszcze do dyrekcji aby bardziej dobitnie poruszyła tę kwestię...
wybieram się jeszcze do dyrekcji aby bardziej dobitnie poruszyła tę kwestię...
U nas dyrektorka na apelu 1 wrzesnia mowila, ze dzieci nie maja przynosic slodyczy
Skoro na zebraniu u Was byla o tym mowa, to zwrocilabym uwage nauczycielce, zeby przypomniala tym rodzicom jak ma wygladac sniadanie
A co do opinii, ze skoro dziecko nie je nic innego, to dostanie slodycz- dla mnie to mega glupota. Jak zglodnieje to zje. Pewnie na poczatku bedzie chodzilo glodne, bo nie ruszy przyzwyczajone, ze jak nie zje kanapki czy obiadu to dostanie cos slodkiego.
Skoro na zebraniu u Was byla o tym mowa, to zwrocilabym uwage nauczycielce, zeby przypomniala tym rodzicom jak ma wygladac sniadanie
A co do opinii, ze skoro dziecko nie je nic innego, to dostanie slodycz- dla mnie to mega glupota. Jak zglodnieje to zje. Pewnie na poczatku bedzie chodzilo glodne, bo nie ruszy przyzwyczajone, ze jak nie zje kanapki czy obiadu to dostanie cos slodkiego.
ja mam dziecko w pierwszej klasie, już w zerówce na zebraniu uzgodniliśmy, że dzieci NIE PRZYNOSZĄ słodyczy do szkoły, a jeśli PRZYNOSZĄ, to dla całej klasy. Więc ze 3-4razy w ciągu roku szkolnego kupiłam opkowanie ptasiego mleczka, babeczki czy co tam kto uważa i córka częstowała wszystkich. To i rozsądne i uczciwe i nie ma awantur w domu.
Bardzo ciekawy temat...hmmm...kto decyduje co dzieci jedzą w szkole?
Rodzice innych dzieci? dyrektor szkoły ma się nawet tym zająć?
A co kogo to obchodzi jak inni wychowują swoje dzieci i czym je karmią.
Chciałabym zwrócić uwagę na fakt z czym Wasze pociechy zajadają zdrowe kanapeczki, bo zakładam ze wiekszosc pochłania nafaszerowaną świństwani, chemikaliami,konserwantami żywność ze sklepu.
Rodzice innych dzieci? dyrektor szkoły ma się nawet tym zająć?
A co kogo to obchodzi jak inni wychowują swoje dzieci i czym je karmią.
Chciałabym zwrócić uwagę na fakt z czym Wasze pociechy zajadają zdrowe kanapeczki, bo zakładam ze wiekszosc pochłania nafaszerowaną świństwani, chemikaliami,konserwantami żywność ze sklepu.
ja mojemu dziecku, które siedzi długo daję kanapkę, owoc, wodę mineralną i BATONIK, czasem jeszcze actimela czy inny jogurt pitny bo ona to lubi. Je zdrowe obiady w szkole. Batonik dziennie jej nie zaszkodzi, nie będę z tego rezygnować. Nie zaglądam innym do śniadaniówek i dla mnie mogą sobie dawać co tam chcą.
soki kupne sa zdrowe?? radzę jednak trochę poczytać i dowiedzieć się na temat produkcji tych soków. Po co dawać dziecku sok z przemysłowej marchwi rozcieńczony wodą z dodatkiem syropu glukozowo-fruktozowego, aromatem i sztucznymi nic nie wartymi witaminami służącymi często jako konserwanty? Można podawać wodę lub herbatę owocową, jeśli koniecznie słodkie i nie ma uczulenia to można dodać odrobinę miodu, przynajmniej jest wartościowy :)
Może wydaje się Wam, ze jeżeli jest napis, ze nie ma cukru, to już wszystko ok. brak cukru oznacza, ze dodano inne substancje... fruktuzę, syrop glukozowo-fruktozowy, i inne takie
Nie rusza mnie, co ktoś daje swoim dzieciom. Uważam jednak, ze warto być świadomym a nie ślepo wierzyć reklamie Pierwszy z brzegu link na ten temat
htpp://kefir2010.wordpress.com/2014/01/27/soki-kubus-play-bardzo-szkodliwe-dla-zdrowia-one-nie-zamarzaja-na-mrozie-jak-plyn-z-akumulatora/
Co do pytania autorki - nie ugięłabym się, moje dziecko nie je słodyczy i żyje ;p inne jedzą i też żyją :) albo mam zasady, albo nie. Dziecku naprawdę można wytłumaczyć. Wiem, ze presja środowiska jest ogromna - ale tak będzie zawsze, z różnymi rzeczami, jedzenie, zabawki, strój... też się będziesz uginać?
innych rodziców nie zmusisz...
Może wydaje się Wam, ze jeżeli jest napis, ze nie ma cukru, to już wszystko ok. brak cukru oznacza, ze dodano inne substancje... fruktuzę, syrop glukozowo-fruktozowy, i inne takie
Nie rusza mnie, co ktoś daje swoim dzieciom. Uważam jednak, ze warto być świadomym a nie ślepo wierzyć reklamie Pierwszy z brzegu link na ten temat
htpp://kefir2010.wordpress.com/2014/01/27/soki-kubus-play-bardzo-szkodliwe-dla-zdrowia-one-nie-zamarzaja-na-mrozie-jak-plyn-z-akumulatora/
Co do pytania autorki - nie ugięłabym się, moje dziecko nie je słodyczy i żyje ;p inne jedzą i też żyją :) albo mam zasady, albo nie. Dziecku naprawdę można wytłumaczyć. Wiem, ze presja środowiska jest ogromna - ale tak będzie zawsze, z różnymi rzeczami, jedzenie, zabawki, strój... też się będziesz uginać?
innych rodziców nie zmusisz...
Zuzka, czy KubuśPlay aby na pewno jest sokiem, mi się mocno wydaje że to napój.
A mówiąc o soku mam na myśli coś takiego: http://www.sosrodzice.pl/hortex-leon/
A mówiąc o soku mam na myśli coś takiego: http://www.sosrodzice.pl/hortex-leon/
Mój młody też nie je kanapek ostatnio zrobiłam kanapki z wędliną bez masła bo nie lubi i w szkole wyjął wędlinę z chleba i zjadł suchy chleb i co ja mam mu dawać do jedzenia? W przedszkolu kanapki jadł a teraz złożonych nie chce i obiadów w szkole też nie chce.
06.07.2009r. - 3705g, 60 cm, synuś,
20.02.2015r.-26.04.2015r.-10tc - Aniołek
20.04.2017r.-przewidywany termin porodu
20.02.2015r.-26.04.2015r.-10tc - Aniołek
20.04.2017r.-przewidywany termin porodu
Przerabiałam ten temat rok temu kiedy syn poszedł do zerówki.Nie jestem jakąś wielką preciwniczką słodyczy,ale uważam ze rogalik seven cośtam czy kanapka z nutellą to nie śniadanie ale deser. I z całą pewności soki , nawet te z napisem 100% nie mają nic wspólnego ze zdrowiem,choć pewnie lepsze one niż napoje 100%cukru;)
Skoro podnosicie tu argument ze to rodzic decyduje co dziecko je to popatrzcie z inneh strony.Ja uważam,że to niegrzeczne objadać się słodyczami przy grupie dzieci. To był miedzy innymi mój argument dla syna kiedy chciał brac sodycze do szkoły,tłuaczyłam ,ze to nieładnie jeść czekoladki czy onne słodycze kiedy nie mozesz poczęstować kolegów...
Wy nie czuły byście się niezręcznie zajadając się np cukiereczkami w pracy i nie czestując koleżanki z biurka obok ??
Uważam,że słodycze niech sobie dzieci jedzą w domu.W szkole powinny panować pewne zasady...
Skoro podnosicie tu argument ze to rodzic decyduje co dziecko je to popatrzcie z inneh strony.Ja uważam,że to niegrzeczne objadać się słodyczami przy grupie dzieci. To był miedzy innymi mój argument dla syna kiedy chciał brac sodycze do szkoły,tłuaczyłam ,ze to nieładnie jeść czekoladki czy onne słodycze kiedy nie mozesz poczęstować kolegów...
Wy nie czuły byście się niezręcznie zajadając się np cukiereczkami w pracy i nie czestując koleżanki z biurka obok ??
Uważam,że słodycze niech sobie dzieci jedzą w domu.W szkole powinny panować pewne zasady...
do autorki wątku, jeśli chcesz żyć według swoich zasad to super i myślę , że nie chciałabyś jak z tego wynika aby ktoś je zmieniał lub narzucał inny tryb życia. Zastanawia mnie tylko czy aby całą rodzina żyję wraz z Tobą tymi zasadami, bo wydaje mi się , że córka jeśli miała przedstawione przez Ciebie argumenty zrozumie i nie bedzię się buntować- dla niej bedzię normą że w ten sposób się odżywiacie a słodycze są w określony dzień,Z tego co piszesz , córka się buntuję wiec według mnie ty chciałabyś żyć według wyżęj przez ciebie zasad ale nie jest to chyba w twoim domu dobrze przedstawione, nie uchronisz przed złem swojego dziecka, ale musisz dużo z nią rozmawiać , tłumaczyć jaką są konsekwencję, ale nie ucz wytykać innych , nie narzucaj komuś innego życia bo dla mnie to bardzo nie łądnie , sama bądź przykładem, może z czasem to od twojej córki dzieci nauczą się jeść inne rzeczy. Moje dzieci wiedzą , na co mogą sobie pozwolić , też nie jedzą okropne niejadki , więc z starszym synem ustaliliśmy co można , lubi świeże pieczywo , więc wstajemy 5 min wcześniej by podjechać do piekarni i kupujemy bułkę z dynią, żytnią jakąś z ziarnami ciemna ,do tego sok jednodniowy i wodę ma wykupione obiady mimo że czasem nic nie tknie ale mam nadzieję cichą , ze w koncu dopadnie go głód i co zje i zdarza mu się coraz cześciej. a jeśli chce słodycz to baton musli z czekolada może i sama mu nie raz wrzucę a jakma ochotę na słodycz ma swoje pieniążki dostaje parę złotych na tydzień jak chce coś sobie kupić to może , wraca z kolegami czy na przerwie ale musi pamietać że tą kwotę ma na dwa tygonie wiec musi mądrze ją rozdysponować, także nie je słodyczy w dniu treningów bo trener też wytłumaczył im tą kwestię, wiec autorko nie narzucaj komuś zasad , każda mama jest dorosła i wie co ma robić czasem gorzej czasem lepiej , ja też Tobie nic nie chce narzucić tylko pamietaj teraz jest śniadanie,potem telefony , buty ciuchy
miło też, że wile osób tutaj ma empatię , wiele osób wypowiada się bardzo rozsądnie -choc w niektórych odpowiedziach brakuje i jednego i drugiego...za to jest wyraźna intencja wymądrzania się i poniżania innych,
wszystko fajnie-tylko 5-latki -mimo tłumaczenia są podatne na pewne rzeczy, zapewne trochę inaczej jest u uczniów już w starszych klasach,
z waszych odpowiedzi widzę, ze w szkołach jest jasno powiedziane odnosnie słodyczy na drugie sniadanie i tego tez oczekiwałabym w szkole do której chodzi moje dziecko
wszystko fajnie-tylko 5-latki -mimo tłumaczenia są podatne na pewne rzeczy, zapewne trochę inaczej jest u uczniów już w starszych klasach,
z waszych odpowiedzi widzę, ze w szkołach jest jasno powiedziane odnosnie słodyczy na drugie sniadanie i tego tez oczekiwałabym w szkole do której chodzi moje dziecko
najważniejsza zasada to taka , żeby nie wtrącać się w sposób wychowywania innych rodziców ich dzieci
zajmijcie się mamy swoimi pociechami, to czym je karmicie to wasza sprawa, to co jedzą inne dzieci to sprawa ich rodziców NIE WASZA I NIE DYR. SZKOŁY
a czy lepszy batonik czy szyneczka, bułeczka z konserwantami to temat rzeka, a może jeszcze lepszy pomidorek na nawozach, pryskana sałata, marcheweczka z zawartością metali ciężkich
tak tak! tym właśnie karmicie zdrowo swoje dzieciaczki
zajmijcie się mamy swoimi pociechami, to czym je karmicie to wasza sprawa, to co jedzą inne dzieci to sprawa ich rodziców NIE WASZA I NIE DYR. SZKOŁY
a czy lepszy batonik czy szyneczka, bułeczka z konserwantami to temat rzeka, a może jeszcze lepszy pomidorek na nawozach, pryskana sałata, marcheweczka z zawartością metali ciężkich
tak tak! tym właśnie karmicie zdrowo swoje dzieciaczki
Tak było jest i będzie,że zawsze jakiś rodzic w klasie da dziecku słodycze niezależnie od tego czy będzie apel ze strony wychowawcy czy też nie.
U nas w szkolnej zerówce wielki nacisk kładła pani na to co dzieci jedzą.Każdy rozkładał serwetkę otwierał śniadaniówkę i pani patrzyła co dzieci mają.Kazała wkładać owoc lub warzywko i chwaliła dzieci za nie.
Córka miała więc jabłko,kawałeczek papryki,ogórka, banana albo suszone jabłka.
Bardzo sama zwracała uwagę na to i nawet jak od święta chciałam dać jej lubisia czy herbatnika sama mówiła,że nie bo to słodycz.
Do picia herbata, woda lub 100% sok.
Więc jak się chce to można się dostosować a nawet wyedukować dziecko ale tu dużą rolę ma do odegrania wychowawca no i my rodzice.
Gorzej było na świetlicy tam nikt tego nie pilnuje co gorsza są maluchy, które dostają pieniążki i pani na świetlicy puszcza je do automatu:(
U nas w szkolnej zerówce wielki nacisk kładła pani na to co dzieci jedzą.Każdy rozkładał serwetkę otwierał śniadaniówkę i pani patrzyła co dzieci mają.Kazała wkładać owoc lub warzywko i chwaliła dzieci za nie.
Córka miała więc jabłko,kawałeczek papryki,ogórka, banana albo suszone jabłka.
Bardzo sama zwracała uwagę na to i nawet jak od święta chciałam dać jej lubisia czy herbatnika sama mówiła,że nie bo to słodycz.
Do picia herbata, woda lub 100% sok.
Więc jak się chce to można się dostosować a nawet wyedukować dziecko ale tu dużą rolę ma do odegrania wychowawca no i my rodzice.
Gorzej było na świetlicy tam nikt tego nie pilnuje co gorsza są maluchy, które dostają pieniążki i pani na świetlicy puszcza je do automatu:(
Ago76 dokładnie jest tak jak mówisz zajmujmy się sobą i to wcale nie oznacza mam to w d*pie, tylko są takie sprawy , na które nie mamy przyzwolenia żeby się wtrącać.
Tym bardziej zrobie afere bo moje dziecko nie może/nie powinno jesc słodyczy to inni też niech nie przynoszą.
Chyba niektórym rozum odjęło.
Minus za powyższe moje wypowiedzi, więc rozumiem ze się myle. W sklepie zywnosc jest bardzo zdrowa, naturalna a ja się czepiam.
Hmmm nie wiedziałam chyba mam tak zły wzrok ze składu na etykiecie nie potrafię przeczytać. Wybacz minusujący forumowiczu.
Tym bardziej zrobie afere bo moje dziecko nie może/nie powinno jesc słodyczy to inni też niech nie przynoszą.
Chyba niektórym rozum odjęło.
Minus za powyższe moje wypowiedzi, więc rozumiem ze się myle. W sklepie zywnosc jest bardzo zdrowa, naturalna a ja się czepiam.
Hmmm nie wiedziałam chyba mam tak zły wzrok ze składu na etykiecie nie potrafię przeczytać. Wybacz minusujący forumowiczu.
xxx litości.....rzeczywiście lepiej karmić dzieciaki syropem fruktozowo-glukozowym niż pomidorem nawet pryskanym, który po dokładnym umyciu dalej ma witaminy w sobie. Jeżeli nie widzisz różnicy między słodkim batonikiem i soczkiem z cukrem a warzywami i owocami to chyba nie ma co z Tobą nawet wchodzić w dyskusję.
Rodzice powinni być świadomi tego czym karmią swoje dzieci. Wszędzie trąbią o tym, żeby nie żywić słodyczami czy fast foodami. Myślę, że autorce wątku nie chodziło o to, żeby teraz wszyscy postępowali jak ona, tylko żeby uświadomić, że słodycze są bezwartościowe i tak naprawdę nic oprócz pustych kalorii naszym dzieciom nie dają, więc po co je dawać? To są nasze dzieci i rodzice powinni chcieć dla nich jak najlepiej, ale skoro wygodniej dać dziecku batonika (bo rzekomo nic innego nie je), to chyba jednak tak bardzo im na nich nie zależy. Przykre, że własna wygoda jest ważniejsza od własnego dziecka.
Rodzice powinni być świadomi tego czym karmią swoje dzieci. Wszędzie trąbią o tym, żeby nie żywić słodyczami czy fast foodami. Myślę, że autorce wątku nie chodziło o to, żeby teraz wszyscy postępowali jak ona, tylko żeby uświadomić, że słodycze są bezwartościowe i tak naprawdę nic oprócz pustych kalorii naszym dzieciom nie dają, więc po co je dawać? To są nasze dzieci i rodzice powinni chcieć dla nich jak najlepiej, ale skoro wygodniej dać dziecku batonika (bo rzekomo nic innego nie je), to chyba jednak tak bardzo im na nich nie zależy. Przykre, że własna wygoda jest ważniejsza od własnego dziecka.
Mango widzisz a ja rozumiem inaczej autorkę wątku. Przeczytaj raz jeszcze.
nie twierdze ze batoniki są zdrowe, w domu dzieci zapewne jedzą normalny obiad i kolacje a ten watek to robienie z igły widły
po prostu teksty typu " ja zdrowo odżywaiam" tralalala i inni tez tak mają odżywiać, bo dziecko mi się buntuje są troszeczkę śmieszne
akurat w kwestii upraw troszkę się orjentuje i uwierz gdybys wiedziała czym pędzone sa te warzywka z witaminami bys ich nie zjadła.
co tydzień mijam po drodze pole gdzie rosnie rzodkieweczka ślicznie się prezentuje na straganach. zbór co tydzień i od nowa.
nie twierdze ze batoniki są zdrowe, w domu dzieci zapewne jedzą normalny obiad i kolacje a ten watek to robienie z igły widły
po prostu teksty typu " ja zdrowo odżywaiam" tralalala i inni tez tak mają odżywiać, bo dziecko mi się buntuje są troszeczkę śmieszne
akurat w kwestii upraw troszkę się orjentuje i uwierz gdybys wiedziała czym pędzone sa te warzywka z witaminami bys ich nie zjadła.
co tydzień mijam po drodze pole gdzie rosnie rzodkieweczka ślicznie się prezentuje na straganach. zbór co tydzień i od nowa.
Wydaję mi się, że odżywianie dzieci, to nie są "z igły widły". Zobacz ile ludzi ma problemy z odżywianiem, utrzymaniem wagi, z chorobami z tym związanymi. Bardzo dużo. A my jako rodzice możemy temu zapobiec i nie fundować naszemu dziecku takiej przyszłości. Dlatego uważam, że edukowanie o zdrowej żywności i takim żywieniu dzieci jest bardzo ważne już od najmłodszych lat. To tak jakby ktoś dawał dziecku alkohol do picia, bo twierdzi, że moje dziecko, to moja sprawa. Też byś twierdziła, że nie masz prawa się wtrącać?
Tak, jak pisałam, autorka wątku miała dobry zamysł, ale może źle go sformułowania, nie wiem. W każdym bądź razie warto wpływać i tłumaczyć innym rodzicom, że batoniki to nie jest nic dobrego.
Co do upraw i ich pędzenia. Porządne mycie warzyw i owoców spłukuje te chemikalia, oczywiście nie wszystkie, ale jednak lepsze to niż czysty cukier.
Tak, jak pisałam, autorka wątku miała dobry zamysł, ale może źle go sformułowania, nie wiem. W każdym bądź razie warto wpływać i tłumaczyć innym rodzicom, że batoniki to nie jest nic dobrego.
Co do upraw i ich pędzenia. Porządne mycie warzyw i owoców spłukuje te chemikalia, oczywiście nie wszystkie, ale jednak lepsze to niż czysty cukier.
Nie jestem przeciwniczka dawania slodyczy ale litosci nie na sniadanie! Nie ile dziecko chce i co chce. Mam 3,5 letnia corke i co mam kupic jej batona bo chce? A soki 100% z kartonu sa zdrowsze nniz czipsy i batony i lepsze jako drugie sniadanie w polaczeniu np z swiezym owocem.
A mi samej glupio jesc cukierki w pracy jak dla innych niemam. A jak sie czuje dziecko z zerowki jak kolefa obok na kazdy posilek ma slodycze. To sa tylko dzieci!
Cos mi si sie wydaje ze nie ktorzy dzialaja "na zlosc mamie uszy odmroze ""
A mi samej glupio jesc cukierki w pracy jak dla innych niemam. A jak sie czuje dziecko z zerowki jak kolefa obok na kazdy posilek ma slodycze. To sa tylko dzieci!
Cos mi si sie wydaje ze nie ktorzy dzialaja "na zlosc mamie uszy odmroze ""
Ja też uważam że dzieci jedzą za dużo słodyczy i nic by im się nie stało, gdyby jadły mniej. Jednak tacy "uświadomieniu" rodzice mogą jedynie życzliwie tłumaczyć, przedstawiać argumenty o szkodliwości słodyczy i korzystnym działaniu warzyw, owoców, i liczyć na to, że ci do których mówią wezmą sobie to do serca. Roszczeniowa postawa rodzica, który wymaga, żeby inne dzieci nie dostawały do szkoły słodyczy,, bo inne patrzą a to jest nie zdrowe jest dla mnie nie do przyjęcia.
Ja swoim dzieciom zasadniczo słodyczy nie daję do szkoły. Zasadniczo, bo po zajęciach na basenie włożę do śniadaniówki kawałek czekolady. I co miałabym tego nie robić, bo inni rodzice nie dają wcale? NIe, uważam, że po wysiłku na basenie dziecko może pozwolić sobie na trochę czekolady z orzechami, bo zaraz ma pozostałe lekcje i ma mieć na nie siłę.
Ja swoim dzieciom zasadniczo słodyczy nie daję do szkoły. Zasadniczo, bo po zajęciach na basenie włożę do śniadaniówki kawałek czekolady. I co miałabym tego nie robić, bo inni rodzice nie dają wcale? NIe, uważam, że po wysiłku na basenie dziecko może pozwolić sobie na trochę czekolady z orzechami, bo zaraz ma pozostałe lekcje i ma mieć na nie siłę.
Nie wiesz tego Mamo czy dziecko które dostało batonika do szkoły,nie zjadło w domu pełnowartosciowego posiłku prawda?
A często jest tak ze dziecko korzysta z obiadów w szkole.
W czym ten batonik stanowi problem.
A co do kwestii głupio mi bo dla innych nie mam słodkości, jak już tak się w to zagłębiasz to przeleć się po szkole, sprawdz kto wogóle nic nie nosi do jedzenia do szkoły, bo są i takie dzieci biedne i zrób tez dla nich śniadanie bo głupio zeby Twoje dziecko się zajadało przy głodnych
A często jest tak ze dziecko korzysta z obiadów w szkole.
W czym ten batonik stanowi problem.
A co do kwestii głupio mi bo dla innych nie mam słodkości, jak już tak się w to zagłębiasz to przeleć się po szkole, sprawdz kto wogóle nic nie nosi do jedzenia do szkoły, bo są i takie dzieci biedne i zrób tez dla nich śniadanie bo głupio zeby Twoje dziecko się zajadało przy głodnych
Slodycze to co innego niz kanapka itp to jemy bo trzeba jesc,a slodycze mozna zjesc po szkole.
To ze zjadlo pierwsze wartosciowe sniadanie nie znaczy ze batony i czipsy beda wartosciowe na drugie.
Kurcze ale to chyba mamy bez mozgu daja na 2 sniad slodycze. Daj po basenie tj pisala jedna z mam a nie na sniadanie. Pozniej polowa dzieci jest gruba. Ja nie rozumiem jak mozna nie rozumiec ze slodycze nie zastapia posilku. Albo 5-6 latek a mama nie wie co dac bo nic nie je,a slodycze zje. To co on jadl od malego w domu?!I tu nie chodzi o wtracanie sie w wychowanie tylko o rozum najpierw posilek potem slodycze.
Ciekawe czy "buhaha"wie ze po takim kopie energetycznym jak paczka czipsow pozniej spada energia? i jak dziecko ma myslec w szkole.
To ze zjadlo pierwsze wartosciowe sniadanie nie znaczy ze batony i czipsy beda wartosciowe na drugie.
Kurcze ale to chyba mamy bez mozgu daja na 2 sniad slodycze. Daj po basenie tj pisala jedna z mam a nie na sniadanie. Pozniej polowa dzieci jest gruba. Ja nie rozumiem jak mozna nie rozumiec ze slodycze nie zastapia posilku. Albo 5-6 latek a mama nie wie co dac bo nic nie je,a slodycze zje. To co on jadl od malego w domu?!I tu nie chodzi o wtracanie sie w wychowanie tylko o rozum najpierw posilek potem slodycze.
Ciekawe czy "buhaha"wie ze po takim kopie energetycznym jak paczka czipsow pozniej spada energia? i jak dziecko ma myslec w szkole.
manga-super że właśnie mnie idealnie zrozumiałaś -chociaż ktoś;) xxx to moze jako znawca tematu podpowiedz mamom czym żywić dzieci? (jezeli ktos nie uprawia warzyw i nie piecze chleba) zamiast jedynie krytykować...
i żeby nie było-wiem, że od 1 batonika dziecko nie umrze-dlatego raz w tygodniu jest u nas dzień słodycza i po sniadaniu i po obiedzie można sobie wybrać i zjesc jakiegoś słodycza
nie chodzi mi też o to aby wszyscy prezentowali publicznie swoje sniadaniówki...-ale duuzo słodyczy codziennie do szkoly to chyba przegięcie..
i żeby nie było-wiem, że od 1 batonika dziecko nie umrze-dlatego raz w tygodniu jest u nas dzień słodycza i po sniadaniu i po obiedzie można sobie wybrać i zjesc jakiegoś słodycza
nie chodzi mi też o to aby wszyscy prezentowali publicznie swoje sniadaniówki...-ale duuzo słodyczy codziennie do szkoly to chyba przegięcie..
jako iż dyskusja odbiega od tematu - pewne kwestie pozostawię bez komentarza, niemniej jednak nie odchudzam się, (uprzedzając inne zarzuty nie mam nadwagi), sama tez jadam słodycze-ale głownie domowej produkcji, nie mam intencji narzucania komukolwiek jakichkolwiek nawyków i ograniczeń - kwestia pewnych zasad, a moje zwyczaje żywieniowe to temat bardziej rozbudowany niż tylko ograniczanie słodyczy,
na moje szczęście dziecko już 'przetrawiło' temat szkolnych słodyczy i temat już jej "nie rusza" tak dotkliwie jak po pierwszych dniach
na moje szczęście dziecko już 'przetrawiło' temat szkolnych słodyczy i temat już jej "nie rusza" tak dotkliwie jak po pierwszych dniach
tak, forum służy do wymiany wypowiedzi, ale już znamy twoje poglądy, także uspokój się, a skoro żyjemy w wolnym kraju, to pozwól byśmy sami decydowali o sobie i swoich dzieciach i nie narzucaj nam niczego, ani nie zaglądaj nam do lodówek, plecaków itd. bo nic ci do tego co tam mamy, a skoro tak dbasz o swoje dziecko to postaraj się mu wytłumaczyć o co ci chodzi i że inni mogą myśleć i robić zupełnie inaczej, nie jest już takie małe i skoro od maleńkości ma wpajane takie zasady, a nie inne, to nie powinno być z tym problemu, że zrozumie co do niej mówisz i dalej będzie postępowało według waszych zasad
Ja oczywiście też zgadzam się, że dzieci nie powinny być uczone od najmłodszych lat, ze słodycze to posiłek i powinno się je jeść na śniadanie albo obiad, ale......
Zastanawia mnie jedna rzecz: autorka wątku pozwala dziecku jeść słodycze tylko w soboty. A co, jeśłi ktoś inny daje je dziecku np w środe? Musi zmienić swoje zwyczaje, bo w klasie jest dziecko, które je w sobotę nie może widzieć, że inni robią to kiedy indziej? Albo co, jeśli w klasie jest dziecko np na diecie bezglutenowej? Wszystkie dzieci mają jeść kanapki bezglutenowe, żeby temu jednemu nie było przykro?
Zastanawia mnie jedna rzecz: autorka wątku pozwala dziecku jeść słodycze tylko w soboty. A co, jeśłi ktoś inny daje je dziecku np w środe? Musi zmienić swoje zwyczaje, bo w klasie jest dziecko, które je w sobotę nie może widzieć, że inni robią to kiedy indziej? Albo co, jeśli w klasie jest dziecko np na diecie bezglutenowej? Wszystkie dzieci mają jeść kanapki bezglutenowe, żeby temu jednemu nie było przykro?
Droga autorko wątku no jeśli ktoś nie uprawia warzyw, nie hoduje zwierząt i nie piecze chleba to odżywia swoje dzieci NIEzdrową żywnością ze sklepu tak jak robisz to dokładnie Ty.
Z taka różnicą ze nie próbuje komuś narzucać swojej woli i wmawiać historie o zdrowym odżywianiu, gdy to nie ma miejsca.
Słuchaj jeśli nie podoba Ci się to co dzieci w szkole jedzą to może po prostu nie puszczaj swojego dziecka do szkoły tylko załatw jej nauczanie indywidualne.
Rościsz sobie jakies szczególne prawo do tego aby mówić innym rodzicom co jest dobre a co złe i szczuć na nich dyr. szkoły? Jesteś jakimś lepszym egzemplarzem rodzica?
A może po prostu problematycznym.
Z taka różnicą ze nie próbuje komuś narzucać swojej woli i wmawiać historie o zdrowym odżywianiu, gdy to nie ma miejsca.
Słuchaj jeśli nie podoba Ci się to co dzieci w szkole jedzą to może po prostu nie puszczaj swojego dziecka do szkoły tylko załatw jej nauczanie indywidualne.
Rościsz sobie jakies szczególne prawo do tego aby mówić innym rodzicom co jest dobre a co złe i szczuć na nich dyr. szkoły? Jesteś jakimś lepszym egzemplarzem rodzica?
A może po prostu problematycznym.
xxxx, powiedz mi, na jakiej podstawie twierdzisz poniższe? z naciskiem że ja tak robię?
Droga autorko wątku no jeśli ktoś nie uprawia warzyw, nie hoduje zwierząt i nie piecze chleba to odżywia swoje dzieci NIEzdrową żywnością ze sklepu tak jak robisz to dokładnie Ty.
i jakoś nie widzę byś napisał/ła co w takim razie powinny mamy dawać dzieciom do jedzenia aby zdrowo je odżywiać....nie mam szczególnych praw-ale jeżeli szkoła wspiera zdrowe odżywianie (a wspiera poprzez różne programy) to powinna określić kwestię słodyczy-jak to jest w innych szkołach...
nie napisałam nigdzie że mam szczególne prawo czy też jestem lepszym egzemplarzem...
no wiadomo-po co rozmawiać z kimś (nauczycielami i innymi rodzicami)-najlepiej na zebraniach siedzieć cicho i się nie odzywać..
Droga autorko wątku no jeśli ktoś nie uprawia warzyw, nie hoduje zwierząt i nie piecze chleba to odżywia swoje dzieci NIEzdrową żywnością ze sklepu tak jak robisz to dokładnie Ty.
i jakoś nie widzę byś napisał/ła co w takim razie powinny mamy dawać dzieciom do jedzenia aby zdrowo je odżywiać....nie mam szczególnych praw-ale jeżeli szkoła wspiera zdrowe odżywianie (a wspiera poprzez różne programy) to powinna określić kwestię słodyczy-jak to jest w innych szkołach...
nie napisałam nigdzie że mam szczególne prawo czy też jestem lepszym egzemplarzem...
no wiadomo-po co rozmawiać z kimś (nauczycielami i innymi rodzicami)-najlepiej na zebraniach siedzieć cicho i się nie odzywać..
Co innego dac dziecku batonika czy cukierka jako dodatek do drugiego sniadania- kanapki i owoca, a co innego dac NA drugie sniadanie paczke slodyczy... A o tym byla tutaj mowa od poczatku, przynajmniej ja tak to zrozumialam.
BTW spytalam corke (zerowka) czy dzieci przynosza do szkoly batoniki i czekoladki, a ona odpowiedziala, ze nie bo to przeciez slodycze! A slodyczy nie wolno przynosic do szkoly.
BTW spytalam corke (zerowka) czy dzieci przynosza do szkoly batoniki i czekoladki, a ona odpowiedziala, ze nie bo to przeciez slodycze! A slodyczy nie wolno przynosic do szkoly.
Mój syn chodzi już do 4 kalsy i nie przypomiam sobie aby kiedokolwiek taki problem istniał ze słodyczami .zresztą z tego co wiem od rodziców z którymi rozmawiam to śniadanie do szkoły to gł kanapka ,jabłko lub inny owoc .
Dzieci piją wodę i soki ale też napoje wg innych niezdrowe ,ja nie wiem nie kupuje bo mój się brzydzi soków i napojów( taki dziwak z niego) więc pije wode i w dodatku jednej firmy ,kanapkę zawsze ma ale jej nie zjada bo nie ma czasu ,słodycze u nas w domu są jak są jak jest ochota, nie kupuje ich aby dać w weekend ,może dzięki temu nikt u nas wygłodniały na słodycze nie jest a i obrzerać się nimi też nie musimy .
.
Dzieci piją wodę i soki ale też napoje wg innych niezdrowe ,ja nie wiem nie kupuje bo mój się brzydzi soków i napojów( taki dziwak z niego) więc pije wode i w dodatku jednej firmy ,kanapkę zawsze ma ale jej nie zjada bo nie ma czasu ,słodycze u nas w domu są jak są jak jest ochota, nie kupuje ich aby dać w weekend ,może dzięki temu nikt u nas wygłodniały na słodycze nie jest a i obrzerać się nimi też nie musimy .
.
dziękuję za wszystkie opinie mamom szkolnych dzieci , a dla zainteresowanych: wyobrazcie sobie ze jest grupa osób, które pieką w domu chleb, robią mięsko na kanapki, robią dżemy i inne przetwory owocowo-warzywne, mają z własnego ogrodu (lub ogrodu rodziców) owoce i warzywa, jajka od własnych kur -ja do tych osób należę
-nie miałam intencji o tym pisać- bo nie o tym jest temat wątku-ale ktoś wyżej mi zarzuca-więc piszę,
jeszcze raz dzięki wielkie wszystkim mamom szkolnych dzieci:) miło, że nie tylko ja daję na drugie śniadanie kanapki i owoce
-nie miałam intencji o tym pisać- bo nie o tym jest temat wątku-ale ktoś wyżej mi zarzuca-więc piszę,
jeszcze raz dzięki wielkie wszystkim mamom szkolnych dzieci:) miło, że nie tylko ja daję na drugie śniadanie kanapki i owoce
czytam niektóre komentarze i żal mnie ogarnia,
autorko wątku, mam podobne poglądy i jestem z Tobą :)
nie daję córce słodyczy do szkoły, i z tego co widać inni rodzice też nie dają respektując prośbę wychowawcy, na zebraniu wyraźnie było powiedziane, że dzieciom dajemy śniadanie, słodycze są przekąskami, mogą być deserem ale nie są śniadaniem, desery i przekąski jemy w domu - zgadzam się z wychowawcą i popieram,
drogie mamy pomyślcie, że ten jeden batonik dziennie i słodkie soki mogą spowodować, że Wasze dziecko w wieku 10 lat pojedzie w wakacje na turnus odchudzający, słodycze, soki przemysłowe owszem, ale z głową i rozsądnie i rzadko, "jeden batonik dziennie nie zaszkodzi" - ciągle nie mogę się otrząsnąć z szoku ...
autorko wątku, mam podobne poglądy i jestem z Tobą :)
nie daję córce słodyczy do szkoły, i z tego co widać inni rodzice też nie dają respektując prośbę wychowawcy, na zebraniu wyraźnie było powiedziane, że dzieciom dajemy śniadanie, słodycze są przekąskami, mogą być deserem ale nie są śniadaniem, desery i przekąski jemy w domu - zgadzam się z wychowawcą i popieram,
drogie mamy pomyślcie, że ten jeden batonik dziennie i słodkie soki mogą spowodować, że Wasze dziecko w wieku 10 lat pojedzie w wakacje na turnus odchudzający, słodycze, soki przemysłowe owszem, ale z głową i rozsądnie i rzadko, "jeden batonik dziennie nie zaszkodzi" - ciągle nie mogę się otrząsnąć z szoku ...
akurat, mówiąc kolokwialnie, zwisa mi to czy się ze mną zgadzasz czy nie, moje dziecko jest nauczone jeść "normalnie", rozumie co robią słodycze w nadmiarze i nie domaga się ich nachalnie, nawet gdy widzi je u innych, żal mnie ogarnia bo choć tyle się o tym mówi wokół, można popatrzeć co dzieje się z sąsiadami za oceanem a i tak do Was nie dociera, jaką krzywdę robicie swoim dzieciom, a tak, tak zapomniałam, jeden batonik dziennie krzywdy nie robi
SA patrząc na niektóre wypowiedzi przestają wzbudzać moje zdumienie polskie statystyki wg których prawie 30% 11 latków ma otyłość...no ale cóż..tak jak mówisz..przecież to 1 batonik dziennie ...
a jak widać niektórzy nie tylko są ignorantami odnośnie żywienia ale także wyjątkowo złośliwymi i jadowitymi osobami...
a jak widać niektórzy nie tylko są ignorantami odnośnie żywienia ale także wyjątkowo złośliwymi i jadowitymi osobami...
proponuję nie marnowac czasu na wylewanie słów na forum a zaczac działac w realu ( oczywiście te które otrząsneły się z szoku) stojac przy kasie i pouczając niedobre mamusie takie patologiczne do granic możliwości, wszystkie te zwyrodniałe baby które kupują swojemu dziecku batona
może warto dziś zapukac do sąsiada, bo moze akurat jakis dzieciak zajada batonika przed spaniem a sąsiad nie czyta tego forum
eko mamy naprzód
Myślenie nie boli to fakt szczególnie wirtualnie bo w rzeczywistości jakbyś wpi***ała się w jadłospis cudzego dziecka to mogło by zaboleć
Chwała internetowi
może warto dziś zapukac do sąsiada, bo moze akurat jakis dzieciak zajada batonika przed spaniem a sąsiad nie czyta tego forum
eko mamy naprzód
Myślenie nie boli to fakt szczególnie wirtualnie bo w rzeczywistości jakbyś wpi***ała się w jadłospis cudzego dziecka to mogło by zaboleć
Chwała internetowi
połowa dzieciaków na moim osiedlu ma takie brzuszki, że tylko 'pozazdrościć.
Dziwi mnie to, że rodzicom nie zależy na zdrowiu dzieci. Ja w swoim domu stawiam na edukację, tłumaczę ile mogę. Tak, piekę chleb, mięso, ograniczam kupne wędliny, mam swoje owoce i warzywa, czytam etykiety. Dodam, że pracuję na pełen etat i nie uważam gotowania za jakiś wyczyn. Nie uważam się również za żadną eko matkę, tylko dbam o swoje dziecko. Jeżeli mogę coś zrobić, to robię. Uważam, że batonik/drożdżówka/itp.w śniadaniówce to nieporozumienie. Nie rozumiem jak można z premedytacją dawać dzieciom różne świństwa do jedzenia. Jasne, że nie da się zrezygnować z chemii, ale stwierdzenie, ze chemia jest wszędzie, więc hulaj dusza, dla mnie jest niezrozumiałe... cóż muszę z tym żyć ;p
W moje szkole dziecko nie kupi słodyczy ani drożdżówek, panie starają się edukować ale zakazów nie ma - chyba nie o to jednak chodzi
Dziwi mnie to, że rodzicom nie zależy na zdrowiu dzieci. Ja w swoim domu stawiam na edukację, tłumaczę ile mogę. Tak, piekę chleb, mięso, ograniczam kupne wędliny, mam swoje owoce i warzywa, czytam etykiety. Dodam, że pracuję na pełen etat i nie uważam gotowania za jakiś wyczyn. Nie uważam się również za żadną eko matkę, tylko dbam o swoje dziecko. Jeżeli mogę coś zrobić, to robię. Uważam, że batonik/drożdżówka/itp.w śniadaniówce to nieporozumienie. Nie rozumiem jak można z premedytacją dawać dzieciom różne świństwa do jedzenia. Jasne, że nie da się zrezygnować z chemii, ale stwierdzenie, ze chemia jest wszędzie, więc hulaj dusza, dla mnie jest niezrozumiałe... cóż muszę z tym żyć ;p
W moje szkole dziecko nie kupi słodyczy ani drożdżówek, panie starają się edukować ale zakazów nie ma - chyba nie o to jednak chodzi
autorko... biorąc pod uwagę, że doba ma 24h a zakładam, że pracujesz zawodowo - gratuluję posiadania przy okazji własnych zainteresowań. Na pewno jesteś fascynującą osobą, dzieląc swoje życie jedynie między pracę zawodową, robienie żarcia i sen. Jeśli zaś nie pracujesz i jesteś kurą domową... cóż, czas trzeba czymś zabić. W przerwie między telenowelą a forum można upiec chleb;) Każdy ma w życiu różne priorytety.
"aga76"
Widzisz chyba nie umiesz czytać bo tak jak napisałam wyżej w przedszkolu jadł kanapki z masłem i co tam było na tych kanapkach a teraz takich złożonych nie chce jeść w szkole. Daje mu cały czas kanapki jak nie zje to nie-będzie głodny. W domu rano i wieczorem zawsze je kasze manną albo pije szklankę mleka i coś zje nawet kanapkę ale nie złożoną. To że nie chcę jeść kanapek nie oznacza, że je tylko batoniki. Ja akurat nie jestem przeciwniczką słodyczy i moje dziecko codziennie albo co drugi dzień dostanie kanapkę Kinder ale po szkole. Ja uwielbiam słodycze i nie mam z tym żadnych problemów ani otyłości przez to więc nie włączam się w dyskusje tego typu bo każdy inaczej podchodzi do żywienia swojej rodziny.
Widzisz chyba nie umiesz czytać bo tak jak napisałam wyżej w przedszkolu jadł kanapki z masłem i co tam było na tych kanapkach a teraz takich złożonych nie chce jeść w szkole. Daje mu cały czas kanapki jak nie zje to nie-będzie głodny. W domu rano i wieczorem zawsze je kasze manną albo pije szklankę mleka i coś zje nawet kanapkę ale nie złożoną. To że nie chcę jeść kanapek nie oznacza, że je tylko batoniki. Ja akurat nie jestem przeciwniczką słodyczy i moje dziecko codziennie albo co drugi dzień dostanie kanapkę Kinder ale po szkole. Ja uwielbiam słodycze i nie mam z tym żadnych problemów ani otyłości przez to więc nie włączam się w dyskusje tego typu bo każdy inaczej podchodzi do żywienia swojej rodziny.
06.07.2009r. - 3705g, 60 cm, synuś,
20.02.2015r.-26.04.2015r.-10tc - Aniołek
20.04.2017r.-przewidywany termin porodu
20.02.2015r.-26.04.2015r.-10tc - Aniołek
20.04.2017r.-przewidywany termin porodu
u nas w zasadzie nie je sie w domu slodyczy, wiec jak córka w szkole widzi, ze inni mają, to ją nawet to nie rusza, po prostu nie ma smaka na sztuczne słodycze. jemy duzo owoców, bakalie, miód, od czasu do czasu jakies słodycze, ale najczesciej z tych ekologicznych firm jak Holle, albo ja sama upieke jakies ciasto-i jest git:)