Widok
dziecko bije i zabiera zabawki innym dzieciom w przedszkolu
W przedszkolu mojej córki jest chłopczyk, który od września ciągle bije (co prawda nie mocno, raczej popycha lub udaje że napada na dziecko) i zabiera wszystkim zabawki. Zwłaszcza dziewczynki są przez niego zastraszane.
Chłopak jest największy z grupy.
Kilka razy już zgłaszałam sprawę wychowawczyniom (pewnie inne matki też). Dziś miałam rozmowę z nową panią (jest od 01.02.), że moja córka się wczoraj na niego żaliła i dziś kiedy mogą przynieść do przedszkola swoje zabawki bardzo się ucieszyła- wybrała już sobie grę, ale po chwili ze smutkiem ją odłożyła i powiedziała: nie, lepiej ją zostawię w domu, bo mi X. zabierze...
Na co usłyszałam od wychowawczyni: my tu cały czas próbujemy coś z nim zrobić, ale ON JUŻ TAKI JEST. Ciężko go nauczyć, zmienić... A dzieci muszą się nauczyć, że z różnymi ludźmi będą miały w życiu do czynienia, nie wszyscy będą mili.... Niech nabiorą odporności.
Ręce mi opadły!
Czy miałyście może kiedyś podobną sytuację? Co mogę zrobić?
Chłopak jest największy z grupy.
Kilka razy już zgłaszałam sprawę wychowawczyniom (pewnie inne matki też). Dziś miałam rozmowę z nową panią (jest od 01.02.), że moja córka się wczoraj na niego żaliła i dziś kiedy mogą przynieść do przedszkola swoje zabawki bardzo się ucieszyła- wybrała już sobie grę, ale po chwili ze smutkiem ją odłożyła i powiedziała: nie, lepiej ją zostawię w domu, bo mi X. zabierze...
Na co usłyszałam od wychowawczyni: my tu cały czas próbujemy coś z nim zrobić, ale ON JUŻ TAKI JEST. Ciężko go nauczyć, zmienić... A dzieci muszą się nauczyć, że z różnymi ludźmi będą miały w życiu do czynienia, nie wszyscy będą mili.... Niech nabiorą odporności.
Ręce mi opadły!
Czy miałyście może kiedyś podobną sytuację? Co mogę zrobić?
w grupie przedszkolnej u mojego synka też jedn jeden chłopczyk który bije i zabiera zabawki innym dzieciom..
panie starają się coś z tym robić ale nie przynosi to rezultatów bo rodzice danego dziecka maja gdzies uwagi pań przedszkolanek i tak np
jak pani zwraca uwagę rodzicom "synek znowu dostał żółtą, smutną buźkę" (oznacza ona zle zachowanie w ciągu dnia w przedszkolu) to tatuś odpowiada "przerzuci pani ją do góry nogami a będzie uśmiechnięta buźka.."
i jak tu wymagać kultury i dobrego zachowania od dziecka jak rodzice maja głęboko w nosie to że ich dziecko jest niegrzeczne......
panie starają się coś z tym robić ale nie przynosi to rezultatów bo rodzice danego dziecka maja gdzies uwagi pań przedszkolanek i tak np
jak pani zwraca uwagę rodzicom "synek znowu dostał żółtą, smutną buźkę" (oznacza ona zle zachowanie w ciągu dnia w przedszkolu) to tatuś odpowiada "przerzuci pani ją do góry nogami a będzie uśmiechnięta buźka.."
i jak tu wymagać kultury i dobrego zachowania od dziecka jak rodzice maja głęboko w nosie to że ich dziecko jest niegrzeczne......
Nie wiem,dużo z nim rozmawiały,to było prywatne,wspaniałe przedszkole,mój synek miał wtedy 2,5 roku,pózniej wyjechaliśmy za granicę i wszystkie moje i pań starania wzieło w łeb,tzn.pojawiły się inne problemy,bo ja z nim mam ciągle coś,ile ja razy płakałam że zostawiłam super przedszkole a teraz chcem wracać ale już do innego bym go dała od września,chociaż tą zerówkę żeby jeszcze był,chcem być znów szczęśliwa.
Kama - wiem o czym mówisz. W grupie mojego Syna jest chłopiec, który bije/bił inne dzieci. Z tego co wiem od Forumki, której dziecko też chodzi do tej grupy - rok temu już były z nim problemy(teraz są w 2 grupie). Od września(wtedy mój dołączył do grupy) do grudnia ciągle słyszałam, że X. albo uderzył/popchnął/położył się na moim Synu albo na innym dziecku. Trzeciego dnia przedszkola mój zraził się, "bo czemu X tak mi zrobił?"(odepchną buzię mojego otwartą dłonią, tak jakby chciał mojemu "plaskacza" sprzedać) - po tym nie chciał chodzić do przedszkola, bardzo to przeżywał. Jednego razu odebrałam mojego z przedszkola z mega guzem/siniakiem na pół czoła(normalnie jak stał bokiem, to było widać jaki wielki jest guz) - bo tamten zepchną mojego z opon (wiesz - takie wkopane pionowo do połowy w ziemię, po których dzieci sobie chodzą), mój spadł i uderzył głową... Obserwowali Go czy nic poważniejszego z tego nie będzie...
Rozmawiałam z Panią - dziecko z problemem, rok temu bardziej kierował wybuchy na siebie, w tym roku przedszkolnym wybucha na zewnątrz. Ale to dobre dziecko, ładnie pracuje itd., rodzice współpracują i nie chcą go skreślać...
Najpierw mówiłam, żeby mój zgłaszał Pani, że tamten coś Mu zrobił. Później żeby odchodził od niego i żeby się z tamtym nie bawił. W końcu mając dość tego, że tamten robi sobie worek treningowy z mojego Syna powiedziałam, że ma tamtemu oddawać jeśli X. zrobi mu krzywdę. Wiem, że to mało wychowawcze i długo unikałam tego rozwiązania. Dopiero przekonały mnie Koleżanki (też Matki i jedna nauczycielka)... Od dłuższego czasu już nic nie słyszę o X.
Tylko coś mam wrażenie, że mój nie zdobył się na takie rozwiązanie.
Za to zostało Mu przeżywanie, że ktoś Mu zrobił krzywdę - nawet jak razem się bawią i któryś kolega lekko Go szturchnie, popchnie.
Ok - rozumiem, że są dzieci z różnymi problemami. Ale nie zgadzam się, aby swoją agresję/nieumiejętność radzenia sobie z emocjami wyładowywały fizycznie na moim Synu.
Dodam, że dla odmiany X jest najmniejszy z grupy, a mój jednym z najwyższych z dzieci.
Rozmawiałam z Panią - dziecko z problemem, rok temu bardziej kierował wybuchy na siebie, w tym roku przedszkolnym wybucha na zewnątrz. Ale to dobre dziecko, ładnie pracuje itd., rodzice współpracują i nie chcą go skreślać...
Najpierw mówiłam, żeby mój zgłaszał Pani, że tamten coś Mu zrobił. Później żeby odchodził od niego i żeby się z tamtym nie bawił. W końcu mając dość tego, że tamten robi sobie worek treningowy z mojego Syna powiedziałam, że ma tamtemu oddawać jeśli X. zrobi mu krzywdę. Wiem, że to mało wychowawcze i długo unikałam tego rozwiązania. Dopiero przekonały mnie Koleżanki (też Matki i jedna nauczycielka)... Od dłuższego czasu już nic nie słyszę o X.
Tylko coś mam wrażenie, że mój nie zdobył się na takie rozwiązanie.
Za to zostało Mu przeżywanie, że ktoś Mu zrobił krzywdę - nawet jak razem się bawią i któryś kolega lekko Go szturchnie, popchnie.
Ok - rozumiem, że są dzieci z różnymi problemami. Ale nie zgadzam się, aby swoją agresję/nieumiejętność radzenia sobie z emocjami wyładowywały fizycznie na moim Synu.
Dodam, że dla odmiany X jest najmniejszy z grupy, a mój jednym z najwyższych z dzieci.
Ale co niby mają więcej zrobić takie nauczycielki w przedszkolu, poza upominaniem takiego "urwisa"? Przecież nie wyrzucą z przedszkola ani nie zamkną w schowku na szczotki, bo inne dzieci "nie czują się bezpiecznie".
Oczywiście rodzice takiego niezbyt grzecznego dziecka powinni starać się nad nim pracować, a nie olewać sprawę, ale może czasami sami nie mają pomysłu, co robić.
Swoją drogą rodzice takich "wrażliwców" też nie powinni przesadzać. Krzywda się im wielka nie dzieje, że kolega zabierze zabawkę albo nawet szturchnie. ie można dziecka trzymać pod kloszem. Przedszkole jest po to, żeby się uspołecznić, a elementem tego są też różne mniej przyjemne doświadczenia.
Agusia, Twoj syn jest jedynakiem, który do tego przez pierwsze 4 lata swojego życia siedział tylko z Tobą, a kontakt z innymi dziećmi miał co najwyżej na placu zabaw, pod czujnym okiem mamy. Jakoś mnie nie dziwi, że za bardzo przeżywa, jak któryś z rówieśników go popchnie, albo zabierze zabawkę.
Dzieci często miedzy sobą "walczą", sprzeczają się czy coś sobie zabierają i o ile żadnemu nie dzieje się krzywda, to dorośli nie powinni za mocno się wtrącać. Rodzeństwa często się kłócą i nawet biją i jakoś nikt nie uznaje tego za nienormalne.
Oczywiście rodzice takiego niezbyt grzecznego dziecka powinni starać się nad nim pracować, a nie olewać sprawę, ale może czasami sami nie mają pomysłu, co robić.
Swoją drogą rodzice takich "wrażliwców" też nie powinni przesadzać. Krzywda się im wielka nie dzieje, że kolega zabierze zabawkę albo nawet szturchnie. ie można dziecka trzymać pod kloszem. Przedszkole jest po to, żeby się uspołecznić, a elementem tego są też różne mniej przyjemne doświadczenia.
Agusia, Twoj syn jest jedynakiem, który do tego przez pierwsze 4 lata swojego życia siedział tylko z Tobą, a kontakt z innymi dziećmi miał co najwyżej na placu zabaw, pod czujnym okiem mamy. Jakoś mnie nie dziwi, że za bardzo przeżywa, jak któryś z rówieśników go popchnie, albo zabierze zabawkę.
Dzieci często miedzy sobą "walczą", sprzeczają się czy coś sobie zabierają i o ile żadnemu nie dzieje się krzywda, to dorośli nie powinni za mocno się wtrącać. Rodzeństwa często się kłócą i nawet biją i jakoś nikt nie uznaje tego za nienormalne.
Aek - spoko, jak chodzi o normalne poszturchnięcie itd. w czasie zabawy czy zabranie zabawki to ok, zdarza się.
Nie podoba mi się, że jakiś dzieciak drugi rok nie radzi sobie ze swoimi emocjami w grupie i w związku z tym bije inne dzieci. Nie jako wypadek podczas zabawy tylko normalnie robi krzywdę. Jak mnie np. wkurzy jakaś urzędniczka to mam ją pobić, bo jestem zła? Albo na skrzyżowaniu wyciągnąć z auta innego kierowcę, bo np. jedzie jak zawalidroga lub bo wymusił pierwszeństwo?
Z Wychowawczynią rozmawiałam dopiero po tym jak od Forumki (Mamy Dziecka z tej samej grupy) dowiedziałam się, że agresja tego X. to już "norma". Ciągle "komuś coś", sama na własne oczy widziała co tamten wyprawia. I zabroniła swojemu Dziecku bawić się z X.
Mój właśnie jako jedynak nie wie co to zapasy, bójki z rodzeństwem itd. W związku z tym nie wie jak się bronić i jak "oddać". Bo i skąd skoro wcześniej nie miał takich przeżyć.
Dlatego w przyszłości pójdzie na jakieś sztuki walki - żeby nauczyć się bronić, nie być ofiarą losu, czyimś workiem treningowym. No i oczywiście żeby nauczyć się dyscypliny i żeby rozładować nadmiar energii ;)
Nie podoba mi się, że jakiś dzieciak drugi rok nie radzi sobie ze swoimi emocjami w grupie i w związku z tym bije inne dzieci. Nie jako wypadek podczas zabawy tylko normalnie robi krzywdę. Jak mnie np. wkurzy jakaś urzędniczka to mam ją pobić, bo jestem zła? Albo na skrzyżowaniu wyciągnąć z auta innego kierowcę, bo np. jedzie jak zawalidroga lub bo wymusił pierwszeństwo?
Z Wychowawczynią rozmawiałam dopiero po tym jak od Forumki (Mamy Dziecka z tej samej grupy) dowiedziałam się, że agresja tego X. to już "norma". Ciągle "komuś coś", sama na własne oczy widziała co tamten wyprawia. I zabroniła swojemu Dziecku bawić się z X.
Mój właśnie jako jedynak nie wie co to zapasy, bójki z rodzeństwem itd. W związku z tym nie wie jak się bronić i jak "oddać". Bo i skąd skoro wcześniej nie miał takich przeżyć.
Dlatego w przyszłości pójdzie na jakieś sztuki walki - żeby nauczyć się bronić, nie być ofiarą losu, czyimś workiem treningowym. No i oczywiście żeby nauczyć się dyscypliny i żeby rozładować nadmiar energii ;)
porównywanie dorosłego do dziecka jest bez sensu :) dzieci dopiero sie uczą społecznych zachowań, uczą sie, że nie wszyscy są mili nie wszyscy dzielą zabawkami są uprzejmi itp. uczą się, a że mają różny temperament i nie potrafią kontrolować swoich emocji to tarcia są nieuniknione, a w grupie jakiś ananas zawsze sie znajdzie. U mojej córy też początki trudne moja z typu wrażliwca, bo pierwsza no i jedna X co zabierała pchała kopała itp. No i najlepsza metoda kazałam jej oddawać. Ty pierwsza nie zaczynaj, ale jak Cię uderzy popchnie oddaj....a co jak ona naskarży Pani ...to ja z Panią porozmawiam ..oddała :) ale byłam dumna od tej pory skończyły się problemy z X.
Agusia, ty nikomu, kto Cię wkurzy nie dowalisz, ale Ty jesteś dorosła. Kilkulatki trochę inaczej kontrolują swoje emocje i dopiero się uczą, jak sobie z nimi radzić.
A tak poza tym, to bicie to jedna sprawa (i tu już bardziej rozumiem, że rodzice mogą mieć pretensje), ale robić taki wielki problem z zabierania zabawek? Może lepiej zamiast rozczulać się nad tym,że dziecko takie nieszczęśliwe, bo się boi zabierać swoje zabawki do przedszkola, to wytłumaczyć, że skoro ona ma tą zabawkę na co dzień w domu, to mogłaby pozwolić pobawić się koledze, który takiej nie ma.
A tak poza tym, to bicie to jedna sprawa (i tu już bardziej rozumiem, że rodzice mogą mieć pretensje), ale robić taki wielki problem z zabierania zabawek? Może lepiej zamiast rozczulać się nad tym,że dziecko takie nieszczęśliwe, bo się boi zabierać swoje zabawki do przedszkola, to wytłumaczyć, że skoro ona ma tą zabawkę na co dzień w domu, to mogłaby pozwolić pobawić się koledze, który takiej nie ma.
Ja mam z kolei odwrotny problem.To moje dziecko jest X :) Tylko,ze dopiero 3 dni byl w przedszkolu.Nie ma rodzenstwa,nigdy nie bawil sie w wiekszych grupach.Mowi samymi pierwszymi sylabami chociaz ma 3,5 roku.
Przedszkolanki juz mowia o jakis zaburzeniach,poniewaz jest bardzo energiczny,wszedzie go peln, wyrywa dzieciom zabawki i ponoc je bije.Ja nigdy nie zauwazylem,zeby moje dziecko kogos bilo.Przynajmniej tak sam z siebie.Owszem,zdarzalo sie,ze probowal sie przytulic czy poglaskac,i jak w "zamian" zostal przez tamto dziecko uderzony czy pchniety,to oddawal.Jest rowniez nonkonformista i czesto mu sie zdarza,ze zamiast isc z reszta grupy,bawic sie jak oni i robic co mu kaza,to woli robic po swojemu i nazucac swoje zasady.
Ale widac w tym przypadku,ze zamiast "popracowac" nad dzieckiem,zeby nauczylo sie norm spolecznych (my,rodzice,choc napewno popelniamy wiele bledow jak kazdy czlowiek, sie staramy ale z przedszkola wraca "rozbrykany" i probuje wprowadzac swoje rzady),to odrazu wysylaja do specjalisty.
Uwazam,ze poprostu kadra jest zbyt malo wykwalifikowana,zeby poradzic sobie z dzieckiem,ktore nie jest ulozony jak wytresowany psiak.
Przedszkolanki juz mowia o jakis zaburzeniach,poniewaz jest bardzo energiczny,wszedzie go peln, wyrywa dzieciom zabawki i ponoc je bije.Ja nigdy nie zauwazylem,zeby moje dziecko kogos bilo.Przynajmniej tak sam z siebie.Owszem,zdarzalo sie,ze probowal sie przytulic czy poglaskac,i jak w "zamian" zostal przez tamto dziecko uderzony czy pchniety,to oddawal.Jest rowniez nonkonformista i czesto mu sie zdarza,ze zamiast isc z reszta grupy,bawic sie jak oni i robic co mu kaza,to woli robic po swojemu i nazucac swoje zasady.
Ale widac w tym przypadku,ze zamiast "popracowac" nad dzieckiem,zeby nauczylo sie norm spolecznych (my,rodzice,choc napewno popelniamy wiele bledow jak kazdy czlowiek, sie staramy ale z przedszkola wraca "rozbrykany" i probuje wprowadzac swoje rzady),to odrazu wysylaja do specjalisty.
Uwazam,ze poprostu kadra jest zbyt malo wykwalifikowana,zeby poradzic sobie z dzieckiem,ktore nie jest ulozony jak wytresowany psiak.
Moje dziecko ma SI i mimo ze ma cztery lata to wiek przez psychologa w kwestii spolecznej ocenjany jest na dwaI i na placu zabaw czy w przedszkolu wyrywa dziecią zabawki bo chce się pobawić. Wszyscy go u nas znają "to ten" a ja jako rodzic jestem z góry oceniana "jak tak można" A prawda taka ze ja juz nie wiem której metody się uczepic żadna nie przynosi rezultatu. Tłumaczenie powtarzanie zasad przed wejściem do przedszkola/placu zabaw kara w postaci zakazu czegoś co lubi albo konta albo wyjście z placu....ścianie prędzej wytłumaczę o co biega. JESTEM ZALAMANA dzieci się odsuwaja od mojego syna a ja wracam do domu i płakać mi się chce a mój syn jak widzi dzieci to jak by diamenty znalazł. Nie wiem już co robić. Panie w przedszkolu tylko gadają ze niegrzeczny ale nie robią nic prócz narzekania. Bardzo dużo jest takich dzieci ale brakuje kompetentnych ludzi do pomocy. To nie jest tak ze takiemu dziecku się wytłumaczy to tak prosto nie działa. Wyznaczanie granic tak na pięć minut wchodzi do przedszkola i nie pamięta o czym rozmawialiśmy tylko wpada w swój świat i w trans którego pewnie nigdy nie zrozumiem.
Pytałam się naszej specjalistka co takiego źle zrobiłam ze on taki jest? A ona na to ze nic miała pani pecha na loterii....
Pytałam się naszej specjalistka co takiego źle zrobiłam ze on taki jest? A ona na to ze nic miała pani pecha na loterii....
ja z moją córką bawiłam się lalkami i misiami w ten sposób, że odgrywam scenki z placu zabaw na przykład. Miś biegł i popchnął lalkę niechcący no i potem Miś wrócił przeprosił itd. Z czasem odgrywałam tylko pierwszą połowę, a mała odgrywała rolę z drugiej, czyli przeprosiny. Historyjki wymyślałam w zależności z czym mieliśmy problem, a gdy już taki problem zaistniał znowu to przypominałam "pamiętasz jak bawiliśmy się misiem a on popchnął lale....". Jest to fajna edukacyjna zabawa i widziałam jak córka wykorzystuje te wzorce w "realu".
Jestem matka 4 letniego przedszkolaka i nauczycielką w szkole z dziecmi z roznymi zaburzeniami. Jest wiele sposobow ksiazkowych co robic z "trudnymi" dziecmi, ale jako czlowiek najbardziej polecilabym chwalenie. Wiem ze czasem nie ma za co, ale w takim przypadku my jako dorosli powinnismy sprowokowac pozytywne zachowanie dziecka, i chwalic - utrwalajac pozytywny wizerunek dziecka w jego wlasnych oczach. Czesto dziecko wie ze jest niegrzeczne ale nie umie sie wyrwac ze swojej roli. Czesto nie akceptuje samego siebie. Przytulajcie, akceptujcie (co nie oznacza akceptacji zlego zachowania), wyciągajcie to dobro z dzieci, poki nie jest za pozno. Spraqdzone na naprawde wielu przypadkach.
Bardzo dziękuję za wszystkie podpowiedzi i od razu idę stosować. Dziecko chwalimy bo w domu jest grzeczne. Przytulanki jest bardzo. Może nie na 100% grzeczny ale to juz nie odbiega od normy ze to tak ujme. W domu jak coś zbroi od razu mówi przeprasza ze coś tam zrobiłem. Ale jak dochodzą czynniki dźwiękowe np hałas krzyczacych dzieci syn wpada w trans i zaczyna biegać. Nie wie co ze sobą zrobić. Nie potrafi odizolować mojego głosu od reszty szumu. Są zajęcia w tym kierunku czekamy na termin ( prywatnie oczywiście i jeszcze trzeba czekac).
Zrobię wszystko żeby go z tego wyciągnąć ale tak jak pisałam ja nie jestem specjalistą jak nie mam pomocy podpowiedzi tez człowiek z nikąd nie wymyśli. Od urodzenia widziałam ze coś jest nie tak ale slyszalam: przesadzasz, nie znasz się...co pani od tego dziecka chce... Gdybym wtedy poszła do poradni od razu może nie byłoby aż tak źle teraz:(
Zrobię wszystko żeby go z tego wyciągnąć ale tak jak pisałam ja nie jestem specjalistą jak nie mam pomocy podpowiedzi tez człowiek z nikąd nie wymyśli. Od urodzenia widziałam ze coś jest nie tak ale slyszalam: przesadzasz, nie znasz się...co pani od tego dziecka chce... Gdybym wtedy poszła do poradni od razu może nie byłoby aż tak źle teraz:(
Tak ogólnie:
nie jest prawdą że przedszkole czy szkoła nie może nic zrobić. Takie tłumaczenie to kłamstwo i ucieczka od odpowiedzialności.
W większości regulaminów takich placówek są zapisy o tym, kiedy można rozwiązać umowę z rodzicem, również bez takiego punktu można dziecko wykreślić i np skierować rodziców do placówki specjalnej (znam przykłady).
Zawsze przedszkole może wnieść sprawę do sądu rodzinnego i opiekuńczego, ten ustanowić kuratora.
Przedszkole także ma nad sobą kuratorium oświaty i wychowania, na wypadek gdyby nie zapewniało bezpieczeństwa, nie realizowało zadań wychowawczych.
Nie można tylko się poddawać: właśnie to musimy pokazać naszym normalnym dzieciom, które próbuje zastraszać jakaś mniejszość.
Zatem na początku: skargi, skargi i jeszcze raz skargi, tylko do coraz wyższych organów.
Nie opłaci się wtedy takiej nauczycielce rozkładać ręce i twierdzić że np jakiś bachor "taki jest" czy bredzić coś infantylnym językiem "o buźkach" do cwanego, a wychowawczo niewydolnego rodzica.
nie jest prawdą że przedszkole czy szkoła nie może nic zrobić. Takie tłumaczenie to kłamstwo i ucieczka od odpowiedzialności.
W większości regulaminów takich placówek są zapisy o tym, kiedy można rozwiązać umowę z rodzicem, również bez takiego punktu można dziecko wykreślić i np skierować rodziców do placówki specjalnej (znam przykłady).
Zawsze przedszkole może wnieść sprawę do sądu rodzinnego i opiekuńczego, ten ustanowić kuratora.
Przedszkole także ma nad sobą kuratorium oświaty i wychowania, na wypadek gdyby nie zapewniało bezpieczeństwa, nie realizowało zadań wychowawczych.
Nie można tylko się poddawać: właśnie to musimy pokazać naszym normalnym dzieciom, które próbuje zastraszać jakaś mniejszość.
Zatem na początku: skargi, skargi i jeszcze raz skargi, tylko do coraz wyższych organów.
Nie opłaci się wtedy takiej nauczycielce rozkładać ręce i twierdzić że np jakiś bachor "taki jest" czy bredzić coś infantylnym językiem "o buźkach" do cwanego, a wychowawczo niewydolnego rodzica.
Niby tak ale co maja z nim zrobic udusić.Rodzicom ktorzy maja grzeczne dziecka trudno zrozumiec druga stronę i z oburzeniem stwierdzają`jak to nie rozumie moje rozumie a ono nie patologia' ale moi drodzy nie koniecznie niektore dzieci naprawde takie są i chociaż rodzice staneliby na glowie tlumacxyli calymi dniami to nic z tego nie bedzie.Znam osobiście takie przypadki