Widok
dziecko nie chce jeść warzyw i mięsa...
Dziś mój synek kończy 8 miesięcy. Zawsze był problem żeby zjadł mięsko albo jakieś warzywo, ale od ostatnich 2 miesięcy to już jest naprawdę ogromny problem. Nie jestem w stanie mu podać ŻADNYCH warzyw, czy to w formie soku, przecieru, do gryzienia - no nic! Podobnie z mięsem. Czasem zje jakąś parówkę z cięlęciny, czasem plasterek gotowanej szynki z kurczaczka, ale to i tak okupione jest walką. Nie wiem czy go zmuszać, czy dać mu spokój i poczekać aż samo mu się przestawi. Nie wiem czy wpływ może mieć to, że ja w ciąży też nie jadłam warzyw i mój organizm odrzucił mięso. Dodam, że nie ma problemu z jedzeniem owoców, jogurtów, pieczywa itp.
Wiem, że to pewnie moja wina, że on "małego" nie zmuszałam go, czy lepszym słowem będzie "nie przyzwyczajałam" go do jedzenia warzyw, ale mleko już się rozlało i muszę to jakoś naprawić...
Myślicie, żeby podawać mu jakieś dodatkowe witaminy, przymuszać go (co chyba jest bez sensu bo płacze i jeszcze bardziej się zrazi), czy po prostu poczekać aż może za jakiś czas mu się odmieni.
Jak przemycać choć troszkę warzyw i mięsa do jego diety?
Wiem, że to pewnie moja wina, że on "małego" nie zmuszałam go, czy lepszym słowem będzie "nie przyzwyczajałam" go do jedzenia warzyw, ale mleko już się rozlało i muszę to jakoś naprawić...
Myślicie, żeby podawać mu jakieś dodatkowe witaminy, przymuszać go (co chyba jest bez sensu bo płacze i jeszcze bardziej się zrazi), czy po prostu poczekać aż może za jakiś czas mu się odmieni.
Jak przemycać choć troszkę warzyw i mięsa do jego diety?
no tak,zabrzmiało dziwnie :)
zawsze-czyli od tego 4 miesiąca kiedy zaczęłam mu rozszerzać dietę. Jak miał 5 miesięcy to czasem udawało mu się podać zupkę (pomidorówkę i rosół) a jak skończył 7 miesiąc to już nic....
zawsze-czyli od tego 4 miesiąca kiedy zaczęłam mu rozszerzać dietę. Jak miał 5 miesięcy to czasem udawało mu się podać zupkę (pomidorówkę i rosół) a jak skończył 7 miesiąc to już nic....
Mój maluch ma 13 miesięcy. Ok 6 miesiąca zaczął jeść coś więcej niż mleko matki. Na początku jadł fajnie wszystkie papki które mu podawałam. Od ok 9 - 10 miesiąca zaczął chcieć sam jeść no i zaczął się problem. Niestety jadł przez 3 miesiące głównie parówki, kurczaka ew. brokuły i mleko w butli. To była jego cała dieta, odmawiał bycia karmionym, od kilku dni jest znowu zmiana i zaczyna jeść co mu podaję na łyżce, kaszę, warzywa, mięso. Myślę że dzieci mają swoje różne czasy na różne smaki. W moim przypadku sprawdziło się czekanie i próba różnych rzeczy które maluch mógł sam wziąć do rączki i próbować jeść.
zupy na wywarze mięsnym - np.rosół podaje się po ukończeniu 12 miesięcy. schemat żywienia niemowląt jest ogólnodostepny w internecie. ja bym nie zmuszała, bo tylko dziecko zrazisz, przemycac mieso i warzywa możesz np. w pastach do kanapek (np.avocado/jajko,piers kurczaka, czy ryba do tego natka pietruszki, koperek, rzodkiewka, ogorek, dodać twarożku naturalnego, żeby była bardziej kremowa), pasztetach warzywnych, np. z soczewicy zielonej, ale to nawykow zywieniowych nie zmieni, dziecko żeby wybierało warzywa i zdrowe posiłki musi je po prostu lubić jeść. Spróbuj z wyraźnym smakiem, np. ogórek kiszony czy kapusta kiszona, dzieci zazwyczaj kwasne lubią, a kiszonki są zdrowe (te oczywiście prawdziwe, nie z octem itp.).
no i ja bym spróbowała blw- nie wiem ja podajesz te warzywa i mieso, ale papki i przeciery nawet dla niektorych doroslych sa srednio atrakcyjne. a taki zielony groszek, fasolka, slupki marchewki, rozyczki brokula/kalafiora, itd. polozone na talerzyku na pewno dziecko zainteresuja (rozne kolory, ksztalty, konsystencja)...nawet jak na poczatku sie tylko pobawi, podotyka, to predzej czy pozniej zacznie probowac.
czy takie male dziecko może jeść parówki?
parówek nawet dorośli nie powinni jadać, a dziecko niestety może czy nie może powinno czy nie, jest skazane na wybory dorosłych. każde parówki to MOM- poczytaj co to, dorzuć glutaminian, konseranty itp. substancje i zastanów się czy dasz to dziecku, ... a paróweczki specjalnie dedykowane dla dzieci mają gorsze składy niż te "lepsze" (ez glutaminianu i konserwantow) dla dorosłych, takie sokoliki w dodatku mają mniej miesa w składzie niż takie z szynki 90% miesa, tak samo jest zresztą z wieloma produktami, np. paluszkami lajkonika, gdzie juniorki,safarki itp. mają dużo gorszy skład niż tradycyjne paluszki...jesli autorce wątku chodziło o to, że dziecko nie chce jeść parówek, to w sumie, niech się cieszy...
parówek nawet dorośli nie powinni jadać, a dziecko niestety może czy nie może powinno czy nie, jest skazane na wybory dorosłych. każde parówki to MOM- poczytaj co to, dorzuć glutaminian, konseranty itp. substancje i zastanów się czy dasz to dziecku, ... a paróweczki specjalnie dedykowane dla dzieci mają gorsze składy niż te "lepsze" (ez glutaminianu i konserwantow) dla dorosłych, takie sokoliki w dodatku mają mniej miesa w składzie niż takie z szynki 90% miesa, tak samo jest zresztą z wieloma produktami, np. paluszkami lajkonika, gdzie juniorki,safarki itp. mają dużo gorszy skład niż tradycyjne paluszki...jesli autorce wątku chodziło o to, że dziecko nie chce jeść parówek, to w sumie, niech się cieszy...
Parówki z szynki sokołowa- te ponoć najlepsze:
Sokołów - parówki z szynki o składzie: mięso wieprzowe z szynki 93%, sól, białko sojowe, aromaty, przyprawy i ich ekstrakty, hydrolizat białka kukurydzianego, ekstrakt drożdżowy, skrobia ziemniaczana, regulator kwasowości: cytrynian sodu, glukoza, przeciwutleniacz: izoaskorbinian sodu, substancja konserwująca: azotyn sodu.
ok, nie ma MOM, ale wszelkie biała to potencjalne alergeny, ekstrat drożdżowy to glutaminian sodu, jest też subst.onsewrwująca....hehe. A sól na drugim miejscu w składzie- bez komentarza.
Sokołów - parówki z szynki o składzie: mięso wieprzowe z szynki 93%, sól, białko sojowe, aromaty, przyprawy i ich ekstrakty, hydrolizat białka kukurydzianego, ekstrakt drożdżowy, skrobia ziemniaczana, regulator kwasowości: cytrynian sodu, glukoza, przeciwutleniacz: izoaskorbinian sodu, substancja konserwująca: azotyn sodu.
ok, nie ma MOM, ale wszelkie biała to potencjalne alergeny, ekstrat drożdżowy to glutaminian sodu, jest też subst.onsewrwująca....hehe. A sól na drugim miejscu w składzie- bez komentarza.
dokładnie - bez komentarza. proponuję żebyś wędliny, mięsa, parówki robiła sama w domu :)
coś niedobrego jest w niemalże każdym produkcie, nie dajmy sie zwariować.
aha i mała uwaga - nie pisałam nic na temat tego, że są najlepsze, albo że parówki są według mnie idealnym rozwiązaniem.
jesli nie masz dla mnie porady/pomocy to prosiłabym o nie zaśmiecanie mi wątku.
coś niedobrego jest w niemalże każdym produkcie, nie dajmy sie zwariować.
aha i mała uwaga - nie pisałam nic na temat tego, że są najlepsze, albo że parówki są według mnie idealnym rozwiązaniem.
jesli nie masz dla mnie porady/pomocy to prosiłabym o nie zaśmiecanie mi wątku.
proponuję żebyś wędliny, mięsa, parówki robiła sama w domu
no wyobraź sobie, że mam takie urządzenie jak szynkowar i piekarnik - wędlinki i pieczone mięska, pasztety, pieczeń do kanapek wychodzą pyszne. parówek nie jadam, a kiełbase jeśli już to mam ze wsi od znajomego gospodarza.
coś niedobrego jest w niemalże każdym produkcie, nie dajmy sie zwariować.
to tu mówi o zwariowaniu- wystarczy czytać skład i świadomie się odżywiać.
aha i mała uwaga - nie pisałam nic na temat tego, że są najlepsze, albo że parówki są według mnie idealnym rozwiązaniem.
no cóż. jesteś matką. masz wybór, każda matka powinna wybierać najlepiej jeśli chodzi o własne dziecko. a Ty jak sama podkreśliłaś wybierasz nienajlepsze rozwiązanie dla swojego dziecka i jesteś tego w pełni swiadoma. może pomyśl o tym? a dobrych rad udzieliłam Ci powyżej, chociaż zakładam, że z Twoim podejsciem pasztet z soczewicy to coś nieosiągalnego.
no wyobraź sobie, że mam takie urządzenie jak szynkowar i piekarnik - wędlinki i pieczone mięska, pasztety, pieczeń do kanapek wychodzą pyszne. parówek nie jadam, a kiełbase jeśli już to mam ze wsi od znajomego gospodarza.
coś niedobrego jest w niemalże każdym produkcie, nie dajmy sie zwariować.
to tu mówi o zwariowaniu- wystarczy czytać skład i świadomie się odżywiać.
aha i mała uwaga - nie pisałam nic na temat tego, że są najlepsze, albo że parówki są według mnie idealnym rozwiązaniem.
no cóż. jesteś matką. masz wybór, każda matka powinna wybierać najlepiej jeśli chodzi o własne dziecko. a Ty jak sama podkreśliłaś wybierasz nienajlepsze rozwiązanie dla swojego dziecka i jesteś tego w pełni swiadoma. może pomyśl o tym? a dobrych rad udzieliłam Ci powyżej, chociaż zakładam, że z Twoim podejsciem pasztet z soczewicy to coś nieosiągalnego.
także polecam BLW i jesli np dziecko lubi makaron można zrobić mu do niego warzywne pesto itp, podobnie do kaszy czy ryżu, dodać warzywka, moja mała ma 10mcy i nie lubi mięsa, daje jej czas, póki co je w zamian soczewice, ciecierzyce, strączki, jaja, dajemy rade.
także jestem przeciwniczką parówek, jestem zdania że dzięki podawaniu takiego syfu - przepraszam ale nawet sokołowa inaczej nazwać nie jestem w stanie - zaszczepiamy w dzieciach złe nawyki żywieniowe. No bo wiadomo że podkręcona parówa lepsza niż jakiś brokuł czy marchewka z pary, jak już dziecko poznało takie "polepszone" smaki to nie ma co się dziwić...
absolutnie nie zmuszać!
także jestem przeciwniczką parówek, jestem zdania że dzięki podawaniu takiego syfu - przepraszam ale nawet sokołowa inaczej nazwać nie jestem w stanie - zaszczepiamy w dzieciach złe nawyki żywieniowe. No bo wiadomo że podkręcona parówa lepsza niż jakiś brokuł czy marchewka z pary, jak już dziecko poznało takie "polepszone" smaki to nie ma co się dziwić...
absolutnie nie zmuszać!
Mnie zdumiewa, że tak małemu dziecku daje się takie produkty - chyba coś się pozmieniało, bo kiedy moje - dzisiaj szkolne dzieci - były niemowlętami, to w wieku 8 miesięcy jadły deserki, tarte owoce, zupki (moje własne), ale ani pieczywa (wg ówczesnej tabeli żywienia gluten należało podawać w 10. miesiącu), ani nabiału w postaci serków czy jogurtów, ani tym bardziej parówek nie dawałam...
same idealne matki polki na forum i jak zwykle uwielbiające pouczać innych, wszystkie z nich same wyrabiają wędliny, piekę samodzielnie chleb i uprawiają cały rok warzywa; po co odpowiadać na pytanie i pomóc w problemie jeśli lepiej powymądrzać się
co do pytania: nie zmuszać, ale co jakiś czas podsuwać, też uważam za dobry pomysł danie małemu na talerzyku troszkę groszku, kukurydzy, marchewki - niech sam się zainteresuje; akurat moja córka 2 letnia uwielbia warzywa, od małego jadła brokuły i inne; teraz uwielbia paprykę także, rzodkiewkę i szczypiorek
co do mięsa/wędlin to moja córcia też nie chciała na początku, do tej pory jest tak, że jednego dnia zje szyneczkę, a już nazajutrz będzie ona "be", od czasu do czasu mam paróweczki, ale rzadko i patrzę na skład jak kupuję; daje też dziecku słodycze i paluszki (oczywiście w bardzo rozsądnych ilościach) - nie daję się zwariować
co do pytania: nie zmuszać, ale co jakiś czas podsuwać, też uważam za dobry pomysł danie małemu na talerzyku troszkę groszku, kukurydzy, marchewki - niech sam się zainteresuje; akurat moja córka 2 letnia uwielbia warzywa, od małego jadła brokuły i inne; teraz uwielbia paprykę także, rzodkiewkę i szczypiorek
co do mięsa/wędlin to moja córcia też nie chciała na początku, do tej pory jest tak, że jednego dnia zje szyneczkę, a już nazajutrz będzie ona "be", od czasu do czasu mam paróweczki, ale rzadko i patrzę na skład jak kupuję; daje też dziecku słodycze i paluszki (oczywiście w bardzo rozsądnych ilościach) - nie daję się zwariować
chleba nie piekę (chociaż pewnie nadejdzie ten dzień, że zacznę, ale kupuję pieczywo naturalne, nie sztuczny syf), ale ciasta, ciasteczka i owszem. dziecku tez będę piec i nie widzę powodu by nazywac mnie ekooszołomem. zrobienie drobiowej szyneczki w szynkowarze to nie jest jakiś wyczyn, bo robi sie prawie samo...poza tym nie widzę powodu podawania dziecku kupnej wędliny, która nic absolutnie nie wnosi oprócz konserwantów, chemii i kupy soli...kanapek takie dzieci jedzą ile, jedną, dwie? lepiej dac dobry zółty ser, albo zrobc ja z twarożkiem, zwykłym maslem plus jajo na miękko czy jajecznica, omlet, do tego warzywa jak lubi...mieso takiemu dziecku wystarcza podać na obiad i można je podać w zdrowej formie, pieczone lub z parowaru, czy w warzywnym sosie duszone.
i jak wyżej napisała mama, pieczywo zaczynamy podawać dopiero w 10 miesiacu, nic sie nie zmieniło, wczesniej tylko robimy ekspozycje na gluten. i przeraszam, ale bedac swiadomym rodzicem takie informacje powinno sie miec w malym palcu, albo przynajmniej zaglaac do nich raz na jakis czas by dziecku krzywdy nie zrobic.
i jak wyżej napisała mama, pieczywo zaczynamy podawać dopiero w 10 miesiacu, nic sie nie zmieniło, wczesniej tylko robimy ekspozycje na gluten. i przeraszam, ale bedac swiadomym rodzicem takie informacje powinno sie miec w malym palcu, albo przynajmniej zaglaac do nich raz na jakis czas by dziecku krzywdy nie zrobic.
Mi tam do eko daleko ale parówki bym sobie darowała,nic tam dobrego nie ma,ja swojemu 8 mc podawałam gotowaną pierś z kurczaka a co do wędlin do piekłam w piekarniku pierś z kurczaka lub indyka.Do niczego nie zmuszałam,warzywa tak jak dziewczyny piszą podaj na talerzu kawałki brokuła,gotow.,kalafiora,marchewkę,groszek,ziemniak małe może sobie samo wybierze co mu odpowiada.Nie wymagaj od 8 mc dziecka tego,że będzie mu smakowało to co tobie,jak nie zje mięsa czy warzyw danego dnia dramatu nie będzie.
dziwne czasy nastały, że matki które nie dają niemowlakom parówek a idą zgodnie z zaleceniami WHO i innych naprawdę dużych autorytetów nazywa się ekooszołomkami, a ze wolą kupić kawął mięsa, samemu przyprawić i upiec (a piecze się samo) to "idealne matki polki" - ironizując oczywiście
bardziej mi tu pasuje określenie matka świadoma, ekooszołomi kojarzą mi się zupełnie z czymś innym :)
bardziej mi tu pasuje określenie matka świadoma, ekooszołomi kojarzą mi się zupełnie z czymś innym :)