Widok
W każdym militarnym, a w Gdańsku masz ich sporo. Najbliższy Twojego miejsca zamieszkania (o ile jeszcze istnieje), to:
Trakt Świętego Wojciecha 20
Inne:
http://forum.trojmiasto.pl/militarny-w-gdansku-t8982,1,2.html
Trakt Świętego Wojciecha 20
Inne:
http://forum.trojmiasto.pl/militarny-w-gdansku-t8982,1,2.html
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
eeaaa: proponuję zapisanie się na kurs samoobrony. Takie coś jest bardzo przydatne. Posiadanie gazu w kieszeni nie załatwia sprawy, jeżeli spotkasz dwóch obwiesiów. Pamiętaj o wygodnych butach i odzieży nie krępującej ruchów. Trudno bronić się, mając na nogach pantofelki i wąską spódniczkę. Z imprez i wieczornych spotkań towarzyskich zawsze wracam w glanach z metalowym noskiem.
Niech wszyscy, którzy źle mi życzą, pocałują mnie w d*pę.
eeaaa: dokładnie przeczytałam Twój post. Wracasz późno z pracy I zgadzam się, że Orunia nie jest bezpieczną dzielnicą. Dlatego rozumiem Twoją troskę o własne bezpieczeństwo. Zmierzch zapada szybciej, mało ludzi wieczorami chodzi po ulicach. Nie ma znaczenia czy wracasz do domu z pracy czy z imprezy. W każdej dzielnicy można natknąć się na bandziora. W pewnych dzielnicach 3-miasta prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest większe. Niestety.
Niech wszyscy, którzy źle mi życzą, pocałują mnie w d*pę.
amaranth, przy dwóch lub więcej to kluczowym czynnikiem jest szczęście (fuks), a nie umiejętności. To co można zobaczyć na pokazach "przemocy" jakie organizują różne szkoły sztuk walki czy samoobrony to bajki:)
W jasnym pomieszczeniu otacza mistrza trzech typów, ustawiając się dookoła w odpowiednich odległościach, tak by wszystkich widział, a potem są tak uprzejmi by atakować pojedynczo i by każdy czekał na swoją kolej patrząc jak jego towarzysz obrywa:)
W realu jakoś nigdy się z czymś takim nie spotkałem:)
Halewicz, teraz są gazy w żelu, więc można pryskać i pod wiatr:P
Dobrym pomysłem są też paralizatory wyglądające jak telefony komórkowe - jak napadnie nas złodziej to można mu go "dać" do ręki:D
Ja nosze nóż, bo jest praktyczniejszy. Od lat nikt mnie nie napadł, mimo że chodzę po bocznych uliczkach najgorszych dzielnic, a nóż przydaje się do wielu innych rzeczy niż obrona. Najczęściej do otwierania opakowań:P
W jasnym pomieszczeniu otacza mistrza trzech typów, ustawiając się dookoła w odpowiednich odległościach, tak by wszystkich widział, a potem są tak uprzejmi by atakować pojedynczo i by każdy czekał na swoją kolej patrząc jak jego towarzysz obrywa:)
W realu jakoś nigdy się z czymś takim nie spotkałem:)
Halewicz, teraz są gazy w żelu, więc można pryskać i pod wiatr:P
Dobrym pomysłem są też paralizatory wyglądające jak telefony komórkowe - jak napadnie nas złodziej to można mu go "dać" do ręki:D
Ja nosze nóż, bo jest praktyczniejszy. Od lat nikt mnie nie napadł, mimo że chodzę po bocznych uliczkach najgorszych dzielnic, a nóż przydaje się do wielu innych rzeczy niż obrona. Najczęściej do otwierania opakowań:P
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
@Anty: tym bardziej na dwóch gaz nie pomoże. Nie miałam do czynienia z dwoma napastnikami w sytuacji innej niż trening. Nóż dla dziewczyny? Mnie uczono, że lepiej czegoś takiego nie nosić, bo silniejszy napastnik może go użyć przeciwko mnie. Preferuję mały skalpel. Do obrony idealnie nadają się klucze ukryte w kieszeni. A w zagrażających sytuacjach polecam zrobienie napastnikowi jajecznicy w spodniach...glanem
Niech wszyscy, którzy źle mi życzą, pocałują mnie w d*pę.
Nie kazdy chodzi w glanach i srednio one pasuja np do sukienki, tak samo dresy.Ważne jest by umieć się bronić w takich ciuchach w jakich chodzimy np do pracy, szkoły itd, nie ubierajmy się pod kontem napastnika:) To on robi coś nie tak, nie my..Bardziej go zaskoczy łokieć, kolano niewinnej Pani w balerinkach, niż w dresach i nike butach:)
Przepraszam, że się tak udzielam, ale śmieszy mnie wypowiedz pewnej osoby:D Zawsze gdy czytam coś podobnego nie mogę się powstrzymać od komentarza:) Chodzi mi o ludzi którzy mają najwięcej do powiedzenia w kwestii w której się zupełnie nie znają, nie mają żadnego doświadczenia:) Bajką są nie tylko przerysowane ruchy trenerów sztuk walk, ale też mówienie, że takie kursy są nic nie warte i lepiej nosić ze sobą nóż.Proszę zaczerpnąć informacji, jakie są konsekwencje użycia noża w stosunku do pięści:) Nie jesteśmy w Izraelu gdzie króluje Krav Maga i wgryzamy się napastnikowi w tętnice, ścięgna itd:) Obrona musi być współmierna do ataku, abyśmy..Z BRONIĄCEGO NIE STALI SIĘ NAPASTNIKAMI..
~Śmiech, w gwoli wyjaśnienia, nigdzie nie napisałem że kursy samoobrony są do niczego, ale że nie istnieją umiejętności dające obronę przeciwko grupie.
Tak się składa że wychowywałem się w środowisku w którym bójki były na porządku dziennym, butelki, glany, noże i inne zabaweczki też.
Osoby znające sztuki walki, pod wpływem alkoholu lub narkotyków.
"Bójki" to chaos, a nie wyreżyserowany pokaz jakiegoś speca od samoobrony.
Nie napisałem też że nóż jest najlepszą bronią przeciwko napaści, a że nóż jest praktyczny. Jeśli wyczytałaś coś innego, to popracuj nad czytaniem ze zrozumieniem.
I odnośnie tego noża. Inne rzeczy zajmują miejsce a nie przydają się latami, a kiedy mogą się przydać to albo o nich zapominamy, albo są niezdatne do użytku (gaz 10 lat po terminie, a paralizator od roku rozładowany). Nóż jest przede wszystkim narzędziem użytkowym, które się przydaje na co dzień, a dodatkowo może posłużyć do obrony. Działa jak te klucze w kieszeni, tylko ma więcej zastosowań.
I nie zawsze trzeba go używać, czasem wystarczy go pokazać aby złamać morale napastnika.
Konsekwencje użycia noża są takie jak użycia każdej broni improwizowanej lub użycia umiejętności walki. Kilka lat temu była głośna sprawa o pobicie, gdzie napastnik znał sztuki walki i sąd uznał je jako broń, tak jakby miał nóż lub pałkę. W innej sprawie tak samo uznano glany;)
A pamiętasz historię tej dziewczyny co trenowała boks, czy coś takiego? Podobno była bardzo dobra, została zaczepiona w autobusie przez jakichś chuliganów i pewnie nic by jej nie zrobili, ale ona użyła swoich umiejętności, wybuchła walka i skończyło się tym że ją pobili, zgwałcili a potem zabili by ich nie rozpoznała.
Najwięksi zadymiarze których znałem to byli ludzie coś trenujący. Tacy czują się silni, czują że mają przewagę nad innymi, tracą pokorę i są pierwsi do tego by od słów przejść do czynów.
Pomyśl też ile jest takich sytuacji że ktoś ginie za 20 groszy. Zaczyna się od zwykłego napadu a kończy się pobiciem ze skutkiem śmiertelnym.
Każda sytuacja jest indywidualna, ale mając do wyboru umiejętności których można nadużywać i nóż, wolę mieć to drugie. Wiem jakie mogą być konsekwencje jego użycia, więc użyje go w ostateczności. Ale mając do wyboru wylądować w szpitalu lub w dole, wolę dostać wyrok;)
Tak się składa że wychowywałem się w środowisku w którym bójki były na porządku dziennym, butelki, glany, noże i inne zabaweczki też.
Osoby znające sztuki walki, pod wpływem alkoholu lub narkotyków.
"Bójki" to chaos, a nie wyreżyserowany pokaz jakiegoś speca od samoobrony.
Nie napisałem też że nóż jest najlepszą bronią przeciwko napaści, a że nóż jest praktyczny. Jeśli wyczytałaś coś innego, to popracuj nad czytaniem ze zrozumieniem.
I odnośnie tego noża. Inne rzeczy zajmują miejsce a nie przydają się latami, a kiedy mogą się przydać to albo o nich zapominamy, albo są niezdatne do użytku (gaz 10 lat po terminie, a paralizator od roku rozładowany). Nóż jest przede wszystkim narzędziem użytkowym, które się przydaje na co dzień, a dodatkowo może posłużyć do obrony. Działa jak te klucze w kieszeni, tylko ma więcej zastosowań.
I nie zawsze trzeba go używać, czasem wystarczy go pokazać aby złamać morale napastnika.
Konsekwencje użycia noża są takie jak użycia każdej broni improwizowanej lub użycia umiejętności walki. Kilka lat temu była głośna sprawa o pobicie, gdzie napastnik znał sztuki walki i sąd uznał je jako broń, tak jakby miał nóż lub pałkę. W innej sprawie tak samo uznano glany;)
A pamiętasz historię tej dziewczyny co trenowała boks, czy coś takiego? Podobno była bardzo dobra, została zaczepiona w autobusie przez jakichś chuliganów i pewnie nic by jej nie zrobili, ale ona użyła swoich umiejętności, wybuchła walka i skończyło się tym że ją pobili, zgwałcili a potem zabili by ich nie rozpoznała.
Najwięksi zadymiarze których znałem to byli ludzie coś trenujący. Tacy czują się silni, czują że mają przewagę nad innymi, tracą pokorę i są pierwsi do tego by od słów przejść do czynów.
Pomyśl też ile jest takich sytuacji że ktoś ginie za 20 groszy. Zaczyna się od zwykłego napadu a kończy się pobiciem ze skutkiem śmiertelnym.
Każda sytuacja jest indywidualna, ale mając do wyboru umiejętności których można nadużywać i nóż, wolę mieć to drugie. Wiem jakie mogą być konsekwencje jego użycia, więc użyje go w ostateczności. Ale mając do wyboru wylądować w szpitalu lub w dole, wolę dostać wyrok;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Jestem jeszcze bardziej rozbawiony tym co czytam:) Jest takie powiedzenie, nie pamiętam szczegółowo ale mniejsza o to "Lepiej żeby mnie 12 sądziło niż 4 niosło".Możliwe, że jest trafne, ale dostając wyrok 2-3 lata nie 15;) Ah..bym zapomniał, nie myl sportowców i ludzi ćwiczących sztuki, sporty walki z ludźmi którzy byli na kilku treningach i myślą, że są najlepsi(a nie wytrzymują rozgrzewki), lub z tymi co obijają worek w swojej siłowni:) Krzywdzisz tą oceną..Dobrze Ci radze nie myl tych dwóch grup ludzi:)
Aha..i zapomniałem Cie zaprosić obojętnie jakiego klubu, przyjdź, zobacz i dopiero oceniaj tych ludzi:) Poczuj atmosferę treningów, usłysz co jest tym ludziom wpajane, dostań kilka razy, to zrozumiesz, że każdy zawodnik wie, że znajdzie się lepszy od niego, niepozorny itd, dlatego my wiemy, że nie warto zaczynać na ulicy, ale ktoś kto tego nie doświadczył....wiadomo....:)
Twoje argumenty ograniczają się do mówienie że wyśmiewasz się z moich słów - to świadczy o mentalności człowieka.
Ludzie o których mówiłem byli akurat takimi co ćwiczyli po kilka lat. Chodzili na treningi regularnie i wpajano im do głowy to o czym mówisz. I muszę przyznać że byli mistrzami w stwarzaniu sytuacji do obrony słabszych lub obronie własnej:) Sytuacje które normalnie by nie zaistniały, lub skończyłyby się pyskówkami w ich towarzystwie zamieniały się krew i wybite zęby.
Relacje z tych sytuacji też były niesamowite. Studenci psychologii mogliby się na nich uczyć czym jest dehumanizacja:)
Zrób sobie test, wejdź do jakiegoś klubu i zrób anonimową ankietę. Ile razy w ciągu 1, 5, 10, i 15 lat użyli oni przemocy wobec kogoś poza klubem, ile razy się bili, ile razy kogoś uderzyli lub popchnęli. A potem zrób taki sam test na ludziach którzy nie imają się takimi zajęciami bo nie lubią przemocy.
Pozdrawiam
PS: Ci którzy obijają worek w siłowni mają ten sam cykl myślowy. Poprzez swoje treningi czują się silniejsi i chcą mieć więcej władzy (czują, że ona im się należy). Wykorzystują swoją siłę by inni ich słuchali. A że poświęcając czas na rozwój siłowych argumentów zaniedbują rozwój tych słownych, to potem korzystają z tego w czym są dobrzy.
PPS: Chyba że chcesz mi powiedzieć że ludzie uczą się bić innych po to by nie bić innych?:P
Ludzie o których mówiłem byli akurat takimi co ćwiczyli po kilka lat. Chodzili na treningi regularnie i wpajano im do głowy to o czym mówisz. I muszę przyznać że byli mistrzami w stwarzaniu sytuacji do obrony słabszych lub obronie własnej:) Sytuacje które normalnie by nie zaistniały, lub skończyłyby się pyskówkami w ich towarzystwie zamieniały się krew i wybite zęby.
Relacje z tych sytuacji też były niesamowite. Studenci psychologii mogliby się na nich uczyć czym jest dehumanizacja:)
Zrób sobie test, wejdź do jakiegoś klubu i zrób anonimową ankietę. Ile razy w ciągu 1, 5, 10, i 15 lat użyli oni przemocy wobec kogoś poza klubem, ile razy się bili, ile razy kogoś uderzyli lub popchnęli. A potem zrób taki sam test na ludziach którzy nie imają się takimi zajęciami bo nie lubią przemocy.
Pozdrawiam
PS: Ci którzy obijają worek w siłowni mają ten sam cykl myślowy. Poprzez swoje treningi czują się silniejsi i chcą mieć więcej władzy (czują, że ona im się należy). Wykorzystują swoją siłę by inni ich słuchali. A że poświęcając czas na rozwój siłowych argumentów zaniedbują rozwój tych słownych, to potem korzystają z tego w czym są dobrzy.
PPS: Chyba że chcesz mi powiedzieć że ludzie uczą się bić innych po to by nie bić innych?:P
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Tak ludzie trenują dla sportu a nie żeby się wyładowywać na ulicy, ale jak widać niektórzy maja kompleksy i mylne pojęcie o sportowcach, hmm..i jeśli chodzi Twoja ankietę to się spóźniłeś nic nowego nie wymyśliłeś :) Nie jedna osobą ją robiła i pisała pracę w tym temacie:) Zrób ja sam to się zdziwisz:) Mała podpowiedz wielu sportowców nie pije alkoholu, w przeciwieństwie do studentów..którzy ćwiczą mózg nie pięści, ale to oni są często źródłem przypadkowych bójek..kolejną rzeczą jest świadomość sportowca z konsekwencji użycia pięści, traktowania ich jak broni:) Podsumowując dobry zawodnik jest tak pewny siebie, że często kończy się na słowach, jeden drugi a nawet grupka rezygnuję kierując się myślą "to jakiś świr nas 4 a on nie ucieka" :D Tak więc proszę się wypowiadać w tematach na których się znamy typu "szukam męża" , "mąż mnie zdradził" itd bo na innych wątkach też czytałem "Antyspołecznego" mądrości, ale inne mnie nie obchodzą a ten dotyka osobiście:) Radzę się dokształcić w tym temacie i wtedy wypowiadać i dawać dobre rady, zbierać wielbicieli na forum, pisząc jak polityk, zawile i wielce wyniośle:D
Trenują sporty walki dla walki, dla sportu to można trenować lekkoatletykę, lub grać w siatkówkę;) A tym którzy trenują sporty walki nigdy nie wystarcza walka na treningu i zawsze szukają realnej potyczki. Czują się silni, są porywczy i chcą się sprawdzić.
To ciekawe, bo czytałem o badaniach na ten temat i wyniki były jednoznaczne - ludzie uprawiający sztuki walki/sporty walki dużo częściej dopuszczają się przemocy. Może podasz mi swoje źródła, z chęcią się z nimi zapoznam:)
Popatrz sobie nawet na przykład celebrytów, Van Damme, Seagal, chłopaki znani z tego że nie tylko na planie lubią komuś przyłożyć, a jak nie ma komu, to obijają swoje żony. Popatrz na bokserów, co drugi ma wyroki za pobicie.
"to jakiś świr nas 4 a on nie ucieka" - to właśnie przykład jak to wygląda. Ludzie w grupie zachowują się jak zwierzęta.
Gdy wchodzisz na ich teren one go bronią. Szarżują kawałek do przodu by odstraszyć przeciwnika. Wcale nie chcą walczyć. Jeśli przeciwnik się spokojnie wycofa to i one się wycofują. Gdy jednak stoi, warczy i szczeka, to jest to prowokacja, oznaka że teraz to "mój teren".
Normalny człowiek nie szuka problemów ni zwady, odchodzi, "ucieka" jak to napisałeś. Ten kto chce walki zostaje. Tak to interpretuje zwierzęcy instynkt który wszyscy posiadamy. Oczywiście część broniących swojego terenu wymięka i odpuszcza, ale inni mówią "jest nas 4, utemperujemy kozaka" i od słowa do słowa dochodzi do walki. Walki, którą mniej lub bardziej świadomie prowokuje ten kto umie walczyć. To jest to o czym już pisałem - spryt by tak pokierować sytuacją by móc walczyć a potem tłumaczyć się obroną siebie lub kogoś.
A najlepsi są ci bez umiejętności i podpici - można ich łatwo sprowokować, a jak pojawi się policja to zwalić winę na alkohol "bo to studenci co ćwiczą pięści zamiast mózgów".
Zabawne, że to Twoje określenie jest właśnie opisem ludzi trenujących się w przemocy. Tych których bronisz.
To ciekawe, bo czytałem o badaniach na ten temat i wyniki były jednoznaczne - ludzie uprawiający sztuki walki/sporty walki dużo częściej dopuszczają się przemocy. Może podasz mi swoje źródła, z chęcią się z nimi zapoznam:)
Popatrz sobie nawet na przykład celebrytów, Van Damme, Seagal, chłopaki znani z tego że nie tylko na planie lubią komuś przyłożyć, a jak nie ma komu, to obijają swoje żony. Popatrz na bokserów, co drugi ma wyroki za pobicie.
"to jakiś świr nas 4 a on nie ucieka" - to właśnie przykład jak to wygląda. Ludzie w grupie zachowują się jak zwierzęta.
Gdy wchodzisz na ich teren one go bronią. Szarżują kawałek do przodu by odstraszyć przeciwnika. Wcale nie chcą walczyć. Jeśli przeciwnik się spokojnie wycofa to i one się wycofują. Gdy jednak stoi, warczy i szczeka, to jest to prowokacja, oznaka że teraz to "mój teren".
Normalny człowiek nie szuka problemów ni zwady, odchodzi, "ucieka" jak to napisałeś. Ten kto chce walki zostaje. Tak to interpretuje zwierzęcy instynkt który wszyscy posiadamy. Oczywiście część broniących swojego terenu wymięka i odpuszcza, ale inni mówią "jest nas 4, utemperujemy kozaka" i od słowa do słowa dochodzi do walki. Walki, którą mniej lub bardziej świadomie prowokuje ten kto umie walczyć. To jest to o czym już pisałem - spryt by tak pokierować sytuacją by móc walczyć a potem tłumaczyć się obroną siebie lub kogoś.
A najlepsi są ci bez umiejętności i podpici - można ich łatwo sprowokować, a jak pojawi się policja to zwalić winę na alkohol "bo to studenci co ćwiczą pięści zamiast mózgów".
Zabawne, że to Twoje określenie jest właśnie opisem ludzi trenujących się w przemocy. Tych których bronisz.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
W roli sprostowania dla "tego" co POUCZA INNYCH żeby czytali ze zrozumieniem:D Kolejny raz się wypowiadasz nie mając pojęcia o temacie:D Może dla takiego jak Ty "zwykłego polaka" potyczka na pięści z pijanym menelem jest satysfakcjonująca i dostarcza adrenaliny, zwłaszcza jak masz przy sobie NÓŻ :D :D ..który może Ci zawsze służyć do golenia brody:D :D (mała ironia), ale dla zawodnika który godzinami walczy z własnymi słabościami, wylewa litry potu na każdym treningu, szkoda nawet ręki, szkoda kontuzji na kogoś kto sam się przewraca przez własne nogi;) Podsumowując..,trochę logiki Panie Antyspołeczny znawco każdego tematu:) ..ilu jest znanych zawodników, mistrzów świata, znanych aktorów i ilu przeciętnych ludzi??O ilu pobitych żonach piszą gazety?Ile kobiet zgłasza to pobicie?Nawet jeśli na 1000 bitych kobiet, przez swoich mężów, w śród oprawców występuje np. jeden bokser to pozostała liczba 999mężczyzn to tacy "zwykli polacy" jak Ty.Już rozumiesz?Chyba podałeś zły przykład biorąc na przykład znane osoby:D
Skomentuje tylko ten jeden argument, bo w wycieczki personalne nie dam się wciągnąć:) Potwierdzają one jednak to co pisałem wcześniej;)
Wśród 1000 damskich bokserów jest 1 bokser - a ilu zajmujących się innymi sportami promującymi przemoc? Zapewne sporo jest takich sportów, więc jak jest po 1 każdego, to pewnie z 50-100?;)
Trzeba by też wiedzieć ilu Polaków bije swoje żony. U Chińczyków jest to ponad 35%, i podobno statystyczny polak bije żonę raz w tygodniu. Przyjmijmy że 10% polaków bije żony.
W Polsce mamy 32 mln ludzi, po 16 mln każdej płci, odrzucając osoby nieletnie, singli, rozwodników i wdowców, będąc optymistą powiedziałbym że mamy 10 mln małżeństw.
W 1 mln małżeństw dochodzi do przemocy fizycznej.
1 osoba na 1000 to bokser, więc z 1 mln jest to 1000.
Teraz od wszystkich bokserów w Polsce trzeba by odjąć kobiety, mężczyzn w nieodpowiednim wieku, singli, rozwodników i wdowców.
Trzeba też pamiętać że trenują ludzie w określonym wieku, na pewno więcej trenujących to osoby 20-30 letnie, niż 40-60 letnie.
Mając żonę i dzieci często ciężko znaleźć czas na treningi...
Pewnie na 1 żonatego boksera przypada 10 takich co nie mają rodziny.
Gdyby w Polsce było 20.000 bokserów to 2000 z nich miałoby żony.
A 1000 z nich bije swoje żony.
Czyli co dziesiąty zwykły mężczyzna bije swoją żonę, ale wśród bokserów jest to co drugi. 5x częściej! Na 1000, 100 zwykłych facetów, lub 500 bokserów.
Tylko wątpię by w Polsce było 20.000 bokserów. A tym bardziej by był to ten Twój przykładowy 1 na 1000. Pewnie raczej 1 na 100;)
Ale jak sam piszesz, kobiety tego nie zgłaszają.
I mogę ci teraz z czystym sumieniem odpowiedzieć - już rozumiem:)
Wśród 1000 damskich bokserów jest 1 bokser - a ilu zajmujących się innymi sportami promującymi przemoc? Zapewne sporo jest takich sportów, więc jak jest po 1 każdego, to pewnie z 50-100?;)
Trzeba by też wiedzieć ilu Polaków bije swoje żony. U Chińczyków jest to ponad 35%, i podobno statystyczny polak bije żonę raz w tygodniu. Przyjmijmy że 10% polaków bije żony.
W Polsce mamy 32 mln ludzi, po 16 mln każdej płci, odrzucając osoby nieletnie, singli, rozwodników i wdowców, będąc optymistą powiedziałbym że mamy 10 mln małżeństw.
W 1 mln małżeństw dochodzi do przemocy fizycznej.
1 osoba na 1000 to bokser, więc z 1 mln jest to 1000.
Teraz od wszystkich bokserów w Polsce trzeba by odjąć kobiety, mężczyzn w nieodpowiednim wieku, singli, rozwodników i wdowców.
Trzeba też pamiętać że trenują ludzie w określonym wieku, na pewno więcej trenujących to osoby 20-30 letnie, niż 40-60 letnie.
Mając żonę i dzieci często ciężko znaleźć czas na treningi...
Pewnie na 1 żonatego boksera przypada 10 takich co nie mają rodziny.
Gdyby w Polsce było 20.000 bokserów to 2000 z nich miałoby żony.
A 1000 z nich bije swoje żony.
Czyli co dziesiąty zwykły mężczyzna bije swoją żonę, ale wśród bokserów jest to co drugi. 5x częściej! Na 1000, 100 zwykłych facetów, lub 500 bokserów.
Tylko wątpię by w Polsce było 20.000 bokserów. A tym bardziej by był to ten Twój przykładowy 1 na 1000. Pewnie raczej 1 na 100;)
Ale jak sam piszesz, kobiety tego nie zgłaszają.
I mogę ci teraz z czystym sumieniem odpowiedzieć - już rozumiem:)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Czytaj ze zrozumieniem:D
Nie pisz, że na 10 bokserów 5 bije żonę;) ..bo męczyłeś się i szukałeś informacji bez sensu :D Pomyśl tylko ile kobiet jest bitych przez "zwykłych polaków" jak Ty a ile przez bokserów;) Jakich ludzi jest więcej "zwykłych polaków" czy zawodników trenujących sporty walki:D
....czytamy, nie męczymy się bezużytecznie.... :D
P.S zapomniałem dodać o Twoich badaniach i statystykach dotyczących "agresji wśród zawodników" :D Skomentuję to krótko, jeśli biorą w nich udział tacy specjaliści, znawcy tematu jak Ty, dzieci klikające co popadnie itd to rzeczywiście są wiarygodne :D
Nie pisz, że na 10 bokserów 5 bije żonę;) ..bo męczyłeś się i szukałeś informacji bez sensu :D Pomyśl tylko ile kobiet jest bitych przez "zwykłych polaków" jak Ty a ile przez bokserów;) Jakich ludzi jest więcej "zwykłych polaków" czy zawodników trenujących sporty walki:D
....czytamy, nie męczymy się bezużytecznie.... :D
P.S zapomniałem dodać o Twoich badaniach i statystykach dotyczących "agresji wśród zawodników" :D Skomentuję to krótko, jeśli biorą w nich udział tacy specjaliści, znawcy tematu jak Ty, dzieci klikające co popadnie itd to rzeczywiście są wiarygodne :D
Odpowiedziałem na Twoje pytanie. Kilkukrotnie, na różne sposoby, używając różnych argumentów. Albo nie czytasz moich odpowiedzi, albo nie rozumiesz co czytasz. Zresztą powody dla których nie rozumiesz najprostszych słów nie są nawet istotne. Ważne że dalsza rozmowa nie ma sensu. Dobranoc:)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
@Śmiech: masz rację, ale wracając po 22-giej z pracy lepiej byłoby, aby dziewczyna miała buty na płaskim obcasie i szerszą spódniczkę lub spodnie. Łatwiej wtedy przyłożyć napastnikowi kolanem albo uciekać, Dlatego na początku napisałam o odzieży nie krępującej ruchów i wygodnych butach. Wąska spódniczka lub buty na cienkim obcasie nie ułatwią jej obrony. O dresach nawet nie pomyślałam - napisała, że wraca z pracy, a nie z treningu
Niech wszyscy, którzy źle mi życzą, pocałują mnie w d*pę.
http://www.youtube.com/watch?v=adnXzutxWcQ a wystarczy być jak Jet Li :)
Halewicz: hi,hi,hi. Rozbawił mnie ten filmik.
Anty: bez względu na konsekwencje użyję swoich umiejętności i pociągnę z glana w przypadku napadu. Nabytych umiejętności i glanów nigdy nie użyłam, gdy jakiś pijak mnie zaczepiał czy w jakiś innych głupawych sytuacjach. Brzydzi mnie przemoc, ale nie pozwolę sobie na to, aby jakiś bydlak mnie skrzywdził.
Anty: bez względu na konsekwencje użyję swoich umiejętności i pociągnę z glana w przypadku napadu. Nabytych umiejętności i glanów nigdy nie użyłam, gdy jakiś pijak mnie zaczepiał czy w jakiś innych głupawych sytuacjach. Brzydzi mnie przemoc, ale nie pozwolę sobie na to, aby jakiś bydlak mnie skrzywdził.
Niech wszyscy, którzy źle mi życzą, pocałują mnie w d*pę.
Halewicz
Paralizator - jeśli jesteś w zwarciu z przeciwnikiem, gaz gdy przeciwnik jest od Ciebie 1m/1.5m.
Czy termin "w zwarciu z przeciwnikiem" nie oznacza przypadkiem że masz z przeciwnikiem bezpośredni kontakt fizyczny? A jeśli tak to czy użycie paralizatora wobec osoby która cię dotyka nie spowoduje że także zostaniesz porażony?
Paralizator - jeśli jesteś w zwarciu z przeciwnikiem, gaz gdy przeciwnik jest od Ciebie 1m/1.5m.
Czy termin "w zwarciu z przeciwnikiem" nie oznacza przypadkiem że masz z przeciwnikiem bezpośredni kontakt fizyczny? A jeśli tak to czy użycie paralizatora wobec osoby która cię dotyka nie spowoduje że także zostaniesz porażony?
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.
Stanisław Lem
Stanisław Lem
Jeśli tylko jest to możliwe walki należy uniknąć. Proponuję robić sobie treningi kondycyjne (jesli jest na to czas i mozliwości) aby jeśli jest to tylko możliwe uciec napastnikom. Żaden przeciętny człowiek nie ma szans nawet z dwójką napastników, bo są to zwyrodnialcy i bandyci. O większej ilości nie mówiąc. Nawet osoba która długo ćwiczy sztuki walki może zostać przez takich bandziorów pokonana, gdy pozwoli sobie na chwilę wahania i zastanowienia się nad konsekwencjami użycia, np. niebezpiecznych acz skutecznych technik samoobrony.
Jeśli walka jest nieunikniona, należy zaatakować oczy napastnika, wbijając w nie palce. Przydaje się to szczególnie kobietom, które są zbyt słabe aby ich cios pięścią w twarz wyrządził szkodę napastnikowi.
Z broni nie polecam nic oprócz paralizatora, a najlepiej paraliżującą parasolkę.
Jeśli walka jest nieunikniona, należy zaatakować oczy napastnika, wbijając w nie palce. Przydaje się to szczególnie kobietom, które są zbyt słabe aby ich cios pięścią w twarz wyrządził szkodę napastnikowi.
Z broni nie polecam nic oprócz paralizatora, a najlepiej paraliżującą parasolkę.