Widok
gdy mój mąż nie dogaduje się z moją mamą...
pewnie temat rzeka... ale u mnie tak ostatnio się ostatnio nasilił konflikt... Rodzice pomagają nam bardzo, opieka nad dziecmi, etc. Mój mąż sprawia wrażenie jakby w ogóle tego nie doceniał.. odzywa się byle jak i w sumie wstyd mi za niego... Sytuacja patowa bo choć z nim rozmawiam to on twierdzi, ze się czepiam, że moja mama przesadza ect. A ja wiem, że on faktycnzie święty nie jest...
Trudno mi tak funkcjonować, bo i rodzców i męża kocham bardzo.. I nie wiem jak ich pogodzić... jak trafić do niego... czy co - jedyne wyjście to rozwód?...
Przepraszam za takie smuty ale nie mam komu o tym powiedzieć a muszę z siebie to wyrzucić...
Trudno mi tak funkcjonować, bo i rodzców i męża kocham bardzo.. I nie wiem jak ich pogodzić... jak trafić do niego... czy co - jedyne wyjście to rozwód?...
Przepraszam za takie smuty ale nie mam komu o tym powiedzieć a muszę z siebie to wyrzucić...
Rozwód????
Jak możesz nawet wpaść na taki pomysł skoro jak piszesz "kocham i męża i rodziców"...
...
Niestety, tak się czasem zdarza, że nie zawsze się "lubimy" z teściami ale z tego powodu nie powinno się myśleć o rozwodzie.
Trzeba to rozwiązać rozmową.. długimi... ciągle powtarzanymi ale trzeba próbować...
Spróbuj mężowi przedstawić jak sprawa wygląda, jaką pomoc otrzymujecie od Twoich rodziców, że czasem lepiej coś przemilczeć niż wprowadzać niemiłą atmosferę.. i że jak czasem się uśmiechnie do Twojej mamy, czy też powie Jej coś miłego to korona mu z główki nie spadnie.
Powodzenia!!! i nie myśl z tego powodu o rozwodzie :))
Jak możesz nawet wpaść na taki pomysł skoro jak piszesz "kocham i męża i rodziców"...
...
Niestety, tak się czasem zdarza, że nie zawsze się "lubimy" z teściami ale z tego powodu nie powinno się myśleć o rozwodzie.
Trzeba to rozwiązać rozmową.. długimi... ciągle powtarzanymi ale trzeba próbować...
Spróbuj mężowi przedstawić jak sprawa wygląda, jaką pomoc otrzymujecie od Twoich rodziców, że czasem lepiej coś przemilczeć niż wprowadzać niemiłą atmosferę.. i że jak czasem się uśmiechnie do Twojej mamy, czy też powie Jej coś miłego to korona mu z główki nie spadnie.
Powodzenia!!! i nie myśl z tego powodu o rozwodzie :))
Nie lubi teściowej...niespodzianka. Dobra teściowa to skarb. Najlepiej zakopany 3 metry pod ziemią. Takie i inne kawały z powietrza się nie wzięły. Ja za swoją nie przepadam, bo zbyt często miesza nam się w życie, gderając i mądrząc się gdy tylko nadejdzie okazja. I jak mamy iść do teściów - to koniecznie już, natychmiast - rzucić wszystko to co się robiło i JUŻ. Za co takie lubić? Może w was jest podobnie?
Ale aby już myśleć z tego powodu o rozwodzie? No chyba kto inny ma tutaj problem. Serio.
Ale aby już myśleć z tego powodu o rozwodzie? No chyba kto inny ma tutaj problem. Serio.
myslisz o rozwodzie z męzem, bo nie lubi on Twojej mamy?! wow,cos mi sie zdaje ,ze to Ty nie jestes jeszcze odpępnioną małą córeczką swojej mamusi i tatusia
byc moze maz jest zazdrosny o Twoja relację z rodzicami ?, byc moze spędzasz z nimi za duzo czasu ?, byc moze tworzycie taki swoisty trójkąt z nimi?, byc moze rodzice zyją za bardzo waszym zyciem( za duzo wiedzą), w zbyt wiele spraw ich nadmiernie wtajemniczasz?
moze po prostu mąz czuje ,że rodzice( mama) są dla ciebie wazniejsi niz on, ze to ich stawiasz na pierwszym miejscu?
byc moze tak naprawę większy problem jest w Tobie niż w męzu, a jego reakcja jest tylko skutkiem nieodpowiednich priorytetow
byc moze maz jest zazdrosny o Twoja relację z rodzicami ?, byc moze spędzasz z nimi za duzo czasu ?, byc moze tworzycie taki swoisty trójkąt z nimi?, byc moze rodzice zyją za bardzo waszym zyciem( za duzo wiedzą), w zbyt wiele spraw ich nadmiernie wtajemniczasz?
moze po prostu mąz czuje ,że rodzice( mama) są dla ciebie wazniejsi niz on, ze to ich stawiasz na pierwszym miejscu?
byc moze tak naprawę większy problem jest w Tobie niż w męzu, a jego reakcja jest tylko skutkiem nieodpowiednich priorytetow
żle mnie zrozumiałyście... ten rozwód to napisałam nieco z przekąsem. Dzisiaj już nie dałam rady. NIby jest między nimi ok ale mój mąż zawsze potrafi dać czadu.... wiem, ż ezostał inaczej wychowany ale z drugiej strony moi rodzice nie oczekują czołobitności...
Pomagaja nam cały czas i nie wiem czy dalibyśmy sobie bez nich radę.. a on sprawia wrażenia jakby nic go to nie obchodzilo... nie doceniał niczego. Za to jego tata, bo mamy nie ma, ożenił się drugi raz i ma nas głęboko... krótko mówiąć. Długie rozmowy - tak mogłabym książkę napisać... a mój mąż czasem mnie słucha.. ake czasem jak dziś- wkurzony mi gada, że ciągle to samo...
szczerze - napisałam tutaj bo nie mam już siły, nie mam pomysłu a nie chcę się denerwować za każdym razem kiedy oni są sami - beze mnie, w raqzie czego rozjemcy..
Pomagaja nam cały czas i nie wiem czy dalibyśmy sobie bez nich radę.. a on sprawia wrażenia jakby nic go to nie obchodzilo... nie doceniał niczego. Za to jego tata, bo mamy nie ma, ożenił się drugi raz i ma nas głęboko... krótko mówiąć. Długie rozmowy - tak mogłabym książkę napisać... a mój mąż czasem mnie słucha.. ake czasem jak dziś- wkurzony mi gada, że ciągle to samo...
szczerze - napisałam tutaj bo nie mam już siły, nie mam pomysłu a nie chcę się denerwować za każdym razem kiedy oni są sami - beze mnie, w raqzie czego rozjemcy..
A może właśnie twoi rodzice za dużo wam pomagają? Może non stop siedzą u was w domu i dzieci pilnują? Może czas być bardziej samodzielną. Pewnie jest tak, że mąż wraca z pracy, a tu teściowa i jej "dobre" rady. Popatrz na sytuację okiem twojego męża. Ciekawe jakbyś się czuła, gdyby to twoi teściowie żyli waszym życiem.
A ja bym na jakiś czas nie korzystała z pomocy rodziców, w ogóle. Wiązałoby się to z jakiś przeorganizowaniem Waszego życia. Mężowi też pewnie przybyłoby obowiązków. Jeśli jest tak, jak mówisz, że rodzice dużo Wam pomagają i bez tej pomocy byłoby Wam trudno, to z pewnością mąż to odczuje, gdy tej pomocy zabraknie. I doceni.
Jak mam identyczną sytuację, z tym że moi rodzice w ogóle się nie wtrącają w nasze życie, a mężowi to przeszkadza. Nawet teraz przez to mamy od niedzieli ciche dni. Sama nie wiem dlaczego mój mąż nie trawi mojej rodziny. Moze przedstawię po krotce naszą ostatnia sytuacje przez którą sie poklocilismy. W niedziele mąż jechal na ryby, wiec poprosilam zeby po drodze podrzucil mnie do rodzicow, bo co sama będę w domu siedzieć jak taka ladna pogoda. Ok zawiozl mnie, natomiast problem zaczal sie z powrotem do domu. Dzwoni i pyta po południu, czy jadę juz do domu. To ja na to, ze tak, czekam zeby przyjechal po mnie. Przyjechal ale nie wszedl do domu rodzicow tylko pod brama dzwoni, ze mam wyjsc bo on czeka. A ja do niego, ze ma przyjsc, bo obiad byl i mama zostawiła dla niego i ze wlasnie odgrzewa. No to on ze on nie przyjdzie, ze domu chce jechac i mam natychmiast przyjsc. Wkurzylam sie i mowie, ze jak nie chce przyjsc to ma jechac do domu, ze sama sobie autobusem wrócę. Zdenerwowalam sie, bo wedlug mnie nie na miejscu jego zachowanie, przeciez nikt mu nie kazal tam siedziec nie wiadomo ile, mial tylko przyjsc i zjesc. Widzialam, ze mamie tez bylo przykro. Nie odzywam sie do niego od tego czasu, bo zabolalo mnie to ze tak postapil, nie sądziłam ze pojedzie, bo ja na jego miejscu bym przyszla, zwlaszcza ze jestem teraz w ciąży i po co dodatkowe nerwy. Napisalam później smsa ze nie podobalo mi sie jego zachowanie i ze chyba mi i moim rodzicom nalezy sie jakiś szacunek to odpisal, ze nie będzie przychodzil gdzieś gdzie nie ma ochoty, ze on nie ma tematów z moja rodzina i ze mama tez do nas nie przychodzi to on nie ma obowiązku tez przychodzić. Bardzo mnie to zranilo, zwlaszcza, ze moja mama jest naprawde dobra osoba, w nic siennie wtrąca, nie chce wchodzic nam w życie z butami, dlatego tez co tydzień nie przychodzi w weekend tak jak by to pewnie jego mamusia robila, tylko przyjdzie raz na jakiś czas. A on to odbiera nie wiadomo jak. Albo twierdzi ze u mnie w domu sie tylko glupio przygaduje, czego kompletnie nie rozumiem, bo wedlug mnie nic takiego nie ma miejsca. Albo tez kiedyś mówil, ze z mama tylko zawsze obgaduje wszystkich, rzecz w tym, ze jak jestem u mamy to owszem rozmawiamy o innych z rodziny ale nie obgadując tylko pytam ja co tam powiedzmy u ciotki slychac. Nie rozumiem jego zachowania, strasznie mi przykro, a on nawet nie pomyśli jak ja sie czuje, nie pomyśli, ze to wpływa na nasze dziecko. Ja jestem tak wychowana, ze nawet gdybym nie miala ochoty, a bylabym blisko teściów i by mnie zapraszali to po prostu z grzecznosci bym poszla. Co wy o tym wszystkim myślicie?
Zgadzam się z Agą.
Ja bardzo lubię swoich teściów, a mój M. moich też, ale nie pała taką sympatią jak ja. I czasem muszę mu "przypominać" że coś wypada/trzeba zrobić (posiedzieć dłużej niż 5 minut,pogadać, a nie zajmować się telefonem itp) ale zawsze robię to na spokojnie, jak jesteśmy we dwoje.
Tłumaczę, że to moi rodzice, że są mi bliscy i boli mnie jak się w stosunku do nich zachowuje i że nie proszę o o wspólne mieszkanie z nimi tylko o odpowiednie zachowanie raz na te dwa/trzy tygodnie jak się widzimy. I mój M. ostatecznie często przyznaje mi rację.
Spróbuj porozmawiać na spokojnie:)
Ja bardzo lubię swoich teściów, a mój M. moich też, ale nie pała taką sympatią jak ja. I czasem muszę mu "przypominać" że coś wypada/trzeba zrobić (posiedzieć dłużej niż 5 minut,pogadać, a nie zajmować się telefonem itp) ale zawsze robię to na spokojnie, jak jesteśmy we dwoje.
Tłumaczę, że to moi rodzice, że są mi bliscy i boli mnie jak się w stosunku do nich zachowuje i że nie proszę o o wspólne mieszkanie z nimi tylko o odpowiednie zachowanie raz na te dwa/trzy tygodnie jak się widzimy. I mój M. ostatecznie często przyznaje mi rację.
Spróbuj porozmawiać na spokojnie:)