Widok
jak to jest z tym karmieniem i odpornością
Hej, pytanie do mam,
czy dzieci które były karmione mlekiem modyfikowanym po narodzinach ale urodzone naturalnie mają tak samo dobrą odporność co dzieci karmione piersią? i czy dzieci urodzone przez cesarskie cięcie dużo częściej chorują bo np. często brakuje pokarmu w piersi?lub po prostu chorują dużo częściej niz dzieci z naturalnych narodzin?
Zaobserwowałam że dzieci moich koleżanek urodzone przez cesarke bez przerwy chorują a niektóre były jednak karmione piersią długo.
Na sali poporosowej dziewczyna mówiła że jej dzieci urodzone naturalnie karmiła tylko mlekiem modyfikowanym od narodzin i ponoć nie chorują, i są super odporne, a jak jest/było u was?
czy dzieci które były karmione mlekiem modyfikowanym po narodzinach ale urodzone naturalnie mają tak samo dobrą odporność co dzieci karmione piersią? i czy dzieci urodzone przez cesarskie cięcie dużo częściej chorują bo np. często brakuje pokarmu w piersi?lub po prostu chorują dużo częściej niz dzieci z naturalnych narodzin?
Zaobserwowałam że dzieci moich koleżanek urodzone przez cesarke bez przerwy chorują a niektóre były jednak karmione piersią długo.
Na sali poporosowej dziewczyna mówiła że jej dzieci urodzone naturalnie karmiła tylko mlekiem modyfikowanym od narodzin i ponoć nie chorują, i są super odporne, a jak jest/było u was?
mój syn urodzony naturalnie teraz ma 6 lat karmiony piersia miesiac choruje non stop ma bardzo słaba odporność córka 3 latka przec cesrake karmiona jakis tydzien piersią prawie nic nie choruje miała tylko ospe którą syn przyniusł ze szkoły i teraz grype i raz przeziębiona!!także moim zdaniem niema to zadnej róznicy!!ja dzieci krótko karmiłam bo i przy cc i przy naturalnym w szpitalu złapałam jakieś swinstwo i musiałam odstawic od piersi bo miałam mocne antybiotyki!!!
Zgadzam się. Poród i karmienie w praktyce nie mają większego wpływu na odporność. Każde dziecko jest inne i nie ma możliwości zgadnąć, jak odporne będzie na choroby.
Co nie znaczy, że nie warto zadbać o maluchy i profilaktykę np. warto karmić piersią, rodzić siłami natury, jeśli jest taka możliwość, ale jeśli nie ma możliwości, to nie warto się zadręczać.
Bardziej zwracałabym uwagę na sposób "chowu" :) z moich obserwacji wynika, że dzieci wychowywane w niższych temperaturach, od małego nieprzegrzewane i aktywne ruchowo, rzadziej łapią infekcje i lżej je przechodzą.
Ale jak już wspominałam, każde dziecko jest inne i po prostu trzeba zaobserwować, co na dany "model" zadziała pozytywnie:)
Co nie znaczy, że nie warto zadbać o maluchy i profilaktykę np. warto karmić piersią, rodzić siłami natury, jeśli jest taka możliwość, ale jeśli nie ma możliwości, to nie warto się zadręczać.
Bardziej zwracałabym uwagę na sposób "chowu" :) z moich obserwacji wynika, że dzieci wychowywane w niższych temperaturach, od małego nieprzegrzewane i aktywne ruchowo, rzadziej łapią infekcje i lżej je przechodzą.
Ale jak już wspominałam, każde dziecko jest inne i po prostu trzeba zaobserwować, co na dany "model" zadziała pozytywnie:)
Mi też się wydaje, że ani sposób porodu ani karmienie nie ma aż takiego wpływu na to ile dziecko potem choruje. Pierwszy syn, urodzony przez CC, karmiony w sumie od początku mieszanie (były okresy ze udawało się samym moim mlekiem ale to góra 2 tyg), w wieku 5 m-cy zupełnie przeszliśmy na mm, poszedł do żłobka jak miał rok i 7 m-cy i do tego czasu chyba ze 2 razy miał 'mokry nosek', w żłobku 'uchował' się przez 2,5 m-ca (poza jelitówką - 2 dni, i tzw. 'katarem przedszkolnym') i potem się zaczęło :P.
Drugi, urodzony naturalnie, nie chciał pić z butli, do 11m-cy pluł mm, odstawiony od piersi na roczek a zaczął łapać od starszego już w wieku 5m-cy :(( ale ominęło go np. zapalenie jamy ustnej i zap. oskrzeli przerabiane u starszego. Teraz jak zaczął się żłobek to jest wogóle wesoło, bo każdy przynosi coś swojego a jeszcze mąż pracuje w szkole :PP
Koleżanki synek, urodzony naturalnie, do 1,5 roku na piersi, nie chodził do żłobka, a chorował jeszcze jak go karmiła piersią.
Teraz jak poszedł do przedszkola to ponoć masakra :((
Drugi, urodzony naturalnie, nie chciał pić z butli, do 11m-cy pluł mm, odstawiony od piersi na roczek a zaczął łapać od starszego już w wieku 5m-cy :(( ale ominęło go np. zapalenie jamy ustnej i zap. oskrzeli przerabiane u starszego. Teraz jak zaczął się żłobek to jest wogóle wesoło, bo każdy przynosi coś swojego a jeszcze mąż pracuje w szkole :PP
Koleżanki synek, urodzony naturalnie, do 1,5 roku na piersi, nie chodził do żłobka, a chorował jeszcze jak go karmiła piersią.
Teraz jak poszedł do przedszkola to ponoć masakra :((
moja córka urodziła sie przez cc karmiona byla piersia przez ok 2 tyg ale tylko rano i wieczorem czyli 2x a reszta mm i nie choruje tz w zeszłym roku czyli majac 1,5 roku miala kaszel i katar, latem chorobe bostonska i kiedys trzydniówke tej zimy nawet katarku nie złapała takze na odpornosc nie narzekamy:)
Nie wyciągam wniosków bo przecież nie wiem jakby było przy innym porodzie i karmieniu, niemniej córka rodzona z cc na końcu i karmiona mm ale z odrobiną mojego własnego mleka (bardzo mało go było ale przez trzy miesiące trochę ciągnęła) nie chorowała prawie wcale.
Przez pierwsze półtora roku dorośli przechodzili przeróżne choroby a ona się nie zarażała, potem podłapywała czasem jakiś stan zapalny czy coś zakaźnego od innych dzieci.
Problem zaczął się dopiero w trzecim miesiącu chodzenia do przedszkola ale winię raczej wypuszczanie dziecka na dwór bez swetra pod kurtką przez przedszkolanki czy posyłanie ubranego w piżamę i z bosymi nogami na zajęcia dodatkowe w porze leżakowania niż cc czy mm. ;D
Przez pierwsze półtora roku dorośli przechodzili przeróżne choroby a ona się nie zarażała, potem podłapywała czasem jakiś stan zapalny czy coś zakaźnego od innych dzieci.
Problem zaczął się dopiero w trzecim miesiącu chodzenia do przedszkola ale winię raczej wypuszczanie dziecka na dwór bez swetra pod kurtką przez przedszkolanki czy posyłanie ubranego w piżamę i z bosymi nogami na zajęcia dodatkowe w porze leżakowania niż cc czy mm. ;D
Mój synke urodzony przez cesarke, karmiony głównie modyfikowanym, prawie nie choruje, przez pierwszy rok to wcale nie był chory, potem jakieś tam drobiazgi, teraz ma 3lata poszedł do przedszkola, tylko raz był przeziębiony. Córka, też cesarkowa, karmiona piersią, ma 5 mieś juz raz była chora. Moim zdaniem nie ma reguły. Koleżanka obu karmiła piesrią pnad rok, a obaj synkowie wiecznie chorzy.
Mój czterolatek urodzony cc i karmione piersią zaczął chorować jak poszedł we wrześniu do przedszkola. Raz miał tylko antybiotyk. Teraz drugi syn urodzony tez przez cc, póki co karmiony piersią, i nie choruje. A i ja nie chowam ich na zimno, bo mamy w chałupie po 23 stopnie i lubimy ciepło. Ubieram ich tez odpowiednio do pogody, by nie było im za gorąco.
moje bliźniaki urodzone przez cc i od urodzenia karmione mm zaczeły chorować, jak poszły do przedszkola (wtedy tez pierwszy antybiotyk).
córka mojej kuzynki w wieku 6tyg złapała zapalenie pluc, rotawirusa i zapalenie ucha. teraz ma 6 miesięcy i mam wrażenie, ze co chwila jest na atybiotyku albo na sterydach z powodu nawracających infekcji. dziewczyna urodzona sn i karmiona piersią caly czas.
nie ma reguły.
córka mojej kuzynki w wieku 6tyg złapała zapalenie pluc, rotawirusa i zapalenie ucha. teraz ma 6 miesięcy i mam wrażenie, ze co chwila jest na atybiotyku albo na sterydach z powodu nawracających infekcji. dziewczyna urodzona sn i karmiona piersią caly czas.
nie ma reguły.
karmienie piersią ma raczej dawać takie zabezpieczenie zdrowotne na przyszłość, uchronić od alergii, astmy itd, ale to pewnie też nie do końca działa ;)
moja mama karmiła nas wszystkie 4 ponad rok i nikt nie ma problemów z uczuleniami, problemami oskrzelowymi itd
a rodzaj porodu może wpłynąć na charakter dziecka, podobno te z SN są bardziej przytulaskowe itd, a z CC "niedotykalskie"- wg mojej szkoły rodzenia ;) ale tego też nie wiem, u nas wszyscy SN :)
moja mama karmiła nas wszystkie 4 ponad rok i nikt nie ma problemów z uczuleniami, problemami oskrzelowymi itd
a rodzaj porodu może wpłynąć na charakter dziecka, podobno te z SN są bardziej przytulaskowe itd, a z CC "niedotykalskie"- wg mojej szkoły rodzenia ;) ale tego też nie wiem, u nas wszyscy SN :)
Asiaczkowi pewnie chodziło o to że poród ma wpływ ale nie na charakter a na zdrowie (astmy alergie) bo owszem słyszałam ze dzieciaki z cc są narażone na alergie i astme, mówi się że to przez płyn owodniony który nie zostaje wycisnięty w pęłni z płuc po cc przez lekarzy jak podczas sn ale jaka jest prawda...
>"a rodzaj porodu może wpłynąć na charakter dziecka, podobno te z SN są bardziej przytulaskowe itd, a z CC "niedotykalskie"- wg mojej szkoły rodzenia ;) ale tego też nie wiem, u nas wszyscy SN :)"<
Takie twierdzenia doprowadzają mnie zawsze do wrzenia. Tym bardziej, że udają twierdzenia naukowe.
Proszę mi wyjaśnić jakim cudem ktoś, kto uważa się za poważnego człowieka, położną czy lekarza, śmie wydawać takie oceny. Ocenia dzieci bez ich znajomości. Wiem, że oceniane są też matki, że to złe kobiety, bo na CC się zgodziły.
A co, miały pozwolić na traumatyczny poród naturalny, miały rodzić sn i narażać dzieci na kalectwo lub śmierć? CC nie robi się dla widzimisię, lekarze i matki decydują się na ten rodzaj porodu z ważnych powodów.
Wiadomo, że poród naturalny jest przez naturę skonstruowany w sposób mało przyjemny, ale ma to wszystko swoje fizjologiczne uzasadnienie. I jest w ostatecznym rozrachunku dobre i dla mamy i dla dziecka.
Ale wymyślanie dziwnych teorii przeciwko CC jest dla mnie dziwne i oburzające. Ja dziękuję wszystkim bogom, że jest coś takiego jak CC, bo dzięki temu żyję ja i moje dzieci. I obrażają mnie takie insynuacje. Jak ktoś ad hoc śmie twierdzić, że moje dzieci mogą nie być dostatecznie przytulaśne(czyli są w jakiś sposób "wybrakowane, upośledzone"), bo urodziły się przez cesarkę?!
Nawet w żartach darowałabym sobie ferowanie takimi opiniami.
To jest nowy rodzaj zabobonów i mieszanie w głowach przyszłym matkom.
Przyjrzyjcie się grupie przedszkolnej i postarajcie się stwierdzić, które dzieci są "lepsze", bo rodzone przez sn, a które "gorsze", bo po cesarce.
Uważam, że nie wolno rozpowszechniać takich krzywdzącym opinii, opracowanych zapewne przez "amerykańskich uczonych"(o których trwa dyskusja w HP;)), którzy do spółki z "amerykańskimi marines" uchronią nas też przed końcem świata.
I owszem Asiaczek dodała uśmieszki do wypowiedzi, ale nie zmienia to faktu, że nie każdy dostrzeże w tym wypowiedź z przymrużeniem oka, stąd mój wywód.
Takie twierdzenia doprowadzają mnie zawsze do wrzenia. Tym bardziej, że udają twierdzenia naukowe.
Proszę mi wyjaśnić jakim cudem ktoś, kto uważa się za poważnego człowieka, położną czy lekarza, śmie wydawać takie oceny. Ocenia dzieci bez ich znajomości. Wiem, że oceniane są też matki, że to złe kobiety, bo na CC się zgodziły.
A co, miały pozwolić na traumatyczny poród naturalny, miały rodzić sn i narażać dzieci na kalectwo lub śmierć? CC nie robi się dla widzimisię, lekarze i matki decydują się na ten rodzaj porodu z ważnych powodów.
Wiadomo, że poród naturalny jest przez naturę skonstruowany w sposób mało przyjemny, ale ma to wszystko swoje fizjologiczne uzasadnienie. I jest w ostatecznym rozrachunku dobre i dla mamy i dla dziecka.
Ale wymyślanie dziwnych teorii przeciwko CC jest dla mnie dziwne i oburzające. Ja dziękuję wszystkim bogom, że jest coś takiego jak CC, bo dzięki temu żyję ja i moje dzieci. I obrażają mnie takie insynuacje. Jak ktoś ad hoc śmie twierdzić, że moje dzieci mogą nie być dostatecznie przytulaśne(czyli są w jakiś sposób "wybrakowane, upośledzone"), bo urodziły się przez cesarkę?!
Nawet w żartach darowałabym sobie ferowanie takimi opiniami.
To jest nowy rodzaj zabobonów i mieszanie w głowach przyszłym matkom.
Przyjrzyjcie się grupie przedszkolnej i postarajcie się stwierdzić, które dzieci są "lepsze", bo rodzone przez sn, a które "gorsze", bo po cesarce.
Uważam, że nie wolno rozpowszechniać takich krzywdzącym opinii, opracowanych zapewne przez "amerykańskich uczonych"(o których trwa dyskusja w HP;)), którzy do spółki z "amerykańskimi marines" uchronią nas też przed końcem świata.
I owszem Asiaczek dodała uśmieszki do wypowiedzi, ale nie zmienia to faktu, że nie każdy dostrzeże w tym wypowiedź z przymrużeniem oka, stąd mój wywód.
Moja mama urodziła mnie i brata sn i nie karmiła nas piersią. Oboje z bratem byliśmy chorowici, ja mam dziś astmę i alergie, brat alergie. Więc to naprawdę nie ma reguły. A mój synek starszy to jest przytulak straszny i ogólnie dziecko bez problemowe, więc to ze go urodziłam przez cc nie ma znaczenia ;)
Moja córcia urodziła się przez cc i karmiona jest od początku tylko piersią. Była raz chora i to dość poważnie ale tylko RAZ a styka się z wirusami non stop. Co chwila ktoś chory, ostatnio mieliśmy z mężem grypę jelitowo-żołądkową czy coś w tym stylu... przykre strasznie ale małej nie złapało. Po zapaleniu płuc jakie miała okazało się, że ma kiepskie wyniki krwi i byliśmy w związku z tym u kilku lekarzy, każdy pytał jak karmię i jak mówiłam, że piersią to mówili, ze to dobrze i żeby karmić tak najdłużej jak się da bo naprawdę pokarm matki ma wpływ na odporność. Moja przyjaciółka urodziła synka sn i karmiła od początku mm - mały pierwszą infekcję złapał jak skończył 1,5 roku ale za to chorował przez prawie dwa miesiące.
Myślę, że nie ma reguły. Osobiście z różnych względów polecam karmienie piersią i mi bardzo zależało żeby tak karmić ale nie wydaje mi się, żeby w znaczący sposób wpływało to na chorowitość dziecka i jeżeli jakaś kobieta nie może lub nie chce karmić piersią to nie powinna się zadręczać że zrobi maleństwu jakąś krzywdę.
Myślę, że nie ma reguły. Osobiście z różnych względów polecam karmienie piersią i mi bardzo zależało żeby tak karmić ale nie wydaje mi się, żeby w znaczący sposób wpływało to na chorowitość dziecka i jeżeli jakaś kobieta nie może lub nie chce karmić piersią to nie powinna się zadręczać że zrobi maleństwu jakąś krzywdę.
Odporność ma się w genach,duże znaczenie ma też grupa krwi.
Ja byłam o niemowlaka na butelce,wogóle nie chorowałam/choruje
Mój synek piersią był karmiony tylko 6 tygodni,póżniej już dokarmiany sztucznym,aż po miesiącu przeszliśmy tylko na modyfikowane,do tego niejadek z niego,mało je i nie powiem żeby był jakoś super odżywiany,a nie choruje prawie wogóle,katar,lekki kaszel to sie zdarza,chodzi do przedszkola to wiadomo,ale gorączka u niego to rzadkość,tak samo wszelkie wirusy,nie łapie ich poprostu.
Ja byłam o niemowlaka na butelce,wogóle nie chorowałam/choruje
Mój synek piersią był karmiony tylko 6 tygodni,póżniej już dokarmiany sztucznym,aż po miesiącu przeszliśmy tylko na modyfikowane,do tego niejadek z niego,mało je i nie powiem żeby był jakoś super odżywiany,a nie choruje prawie wogóle,katar,lekki kaszel to sie zdarza,chodzi do przedszkola to wiadomo,ale gorączka u niego to rzadkość,tak samo wszelkie wirusy,nie łapie ich poprostu.
wiem ze sa badania ktore potwierdzaja wieksza zachorowalnosc na astme u dzieci rodzinych cc, aczkolwiek inne czynniki srodowiskowe na to rowniez wplywaja tzn ostatnio w UK podano ze od momentu wprowadzenia zakazu palenia wewnatrz spadla zachorowalnos na astme u dzieci o 1/3. rodziciele pomysleli ze jezeli sie truje barmana w lokalu i to jest niedozwolone to moze wlasnych dzieci tez sie nie powinno i nie pala przy nich. to ze sn jest lepszy niz cc na drogi oddechowe, jest dosc logiczne.
Właśnie geny coś w tym jest moja matka mnie nie karmiła ani sekundy ,ja swoje dzieci tak ,jedno karmione niecałe 6 mies drugie 17 mies ,ja od małego wyjątkowo odporna na wszelkie choroby ,chodziłam do przedszkola gdzie dzieci chorowały a ja się uchowałam nie chorując matka mi mówiła ze jedyne co mnie dopadło to zapalnie ucha w wieku 7 lat ale po serii zastrzyków był spokój ,i tak jest do dziś ,katar miałam 8 lat temu jak w mróz wyszłam z mokrą głową do pracy a tak cisza ,moje dzieci odpukać nie chorują ,jedno szkolne drugie przedszkolak .Pierwsze dziecko urodzone naturalnie ,drugie przez cc .